27.10.2012

Soli Deo Gloria – Tylko Bogu Chwała

Drodzy dzisiaj zajmiemy się już ostatnią  zasadą reformacyjną, która wynika z tych wszystkich czterech rozważanych w poprzednich tygodniach. Przypomnę że mówiliśmy o  Sola Gratia – Tylko łaska, Sola fide – Tylko wiara, Sola Scriptura – Tylko Pismo, Solus Christus – Tylko Chrystus. To w naturalny sposób prowadzi nas do ostatniej bardzo ważnej zasady w której jakoby zawierają się te wszystkie cztery powyższe. Prowadzi nas to do zasady Soli Deo Gloria – Tylko Bogu Chwała. Jeśli zbawienie przychodzi od Boga i jest darem łaski, Jeśli Bóg daje nam łaskę wiary byśmy mogli mu wierzyć i otrzymujemy zbawienie nie dzięki naszym staraniom ale przez wiarę, jeśli fundamenty naszej wiary zawierają się w Piśmie Św. które Bóg nam zostawił , jeśli to zbawienie jest tylko przez Chrystusa, którego Ojciec posłał dla naszego ratunku, to nie ma w tym żadnych naszych zasług. Nie nam, nie ludziom, nie aniołom należy się Chwała, ale Bogu, który jest inicjatorem zbawienia i jego wykonawcą. Zasada Soli Deo gloria była głównie podkreślana przez teologie kalwińską, ale  także Marcin Luter zgadzał się z tą zasadą i wyrażał ją w swoim życiu. W Późniejszym czasie wszystkie kościoły ewangeliczne przyjęły tą zasadę. Stoi ona w sprzeczności z naszą ludzką naturą, która podpowiada nam, że to my jesteśmy ważni  człowiek od samego upadku chce zająć miejsce Boga, chce odbierać Bogu chwałę, chce siebie wynieść na piedestał. Dlatego jak mówiłem wcześniej mamy problemy z łaską, ludzka grzeszna natura nie chce jej, łaska obraża człowieka cielesnego, bo dowodzi że nie jest w stanie nic zrobić co by przybliżyło go do Boga. Czytając Biblie zauważycie że człowiek chełpi się  samym sobą i nie chce oddawać Bogu chwały, łatwo  ulega przeświadczeniu, że jest kimś wielkim i ważnym. Dowodzi tego potop za czasów Noego, wieża Babel, sąd nad Egiptem,  porzucenie przymierza przez Izraelitów Słowo Boże mówi:
Jakuba 4:6  Bóg się pysznym przeciwstawia, a pokornym łaskę daje.
Bóg sprzeciwia się pysze, która prowadzi człowieka  do myślenia, że jest w stanie sam siebie uratować, że jest w stanie sam sobie pomóc, że jest kimś ważnym z kim należy się liczyć. Pycha człowieka i przeświadczenie o własnej wielkości i odrzucenie Boga zawsze prowadziło ludzi w kierunku zagłady i destrukcji. Odrzucenie Boga i postawienie na człowieka dało fundamenty nazizmowi, stalinizmowi, dało początek obozom koncentracyjnym i zawsze w każdym przypadku prowadziło do strasznych konsekwencji.
Dzieło prawdziwego ratunku i prawdziwego zbawienia, konkretnej pomocy zawdzięczamy tylko Bogu. Nikomu we wszechświecie nie  należy się Chwała jak tylko królowi wieków, nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, jedynemu Bogu, niechaj będzie cześć i chwała na wieki wieków. (1 Tymoteusza 1:17)  
Oddawanie boskiej czci czemukolwiek i komukolwiek jak wyłącznie Bogu jest bałwochwalstwem. Jest złamaniem dwóch pierwszych przykazań do których zasada soli Deo Gloria nas prowadzi.
1.      Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli.  Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. (Wyjścia 20:2 – 3)
2.       Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią.  Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą.  A okazuję łaskę do tysiącznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. (Wyjścia 20:4 -6)

Bóg chce by człowiek oddawał  Chwałę Jemu i tylko Jemu. Można postawić sobie pytanie dlaczego tak ma być?
Przede wszystkim wynika to z celu  dla jakiego został stworzony człowiek, którym jest oddawanie Bogu Chwały. Człowiek nie został uczuniony dla siebie samego, nie został stworzony tylko po to by realizować podrzędne cele jak założenie  rodziny, realizowanie swoich ambicji, planów zawodowych, udzielanie się społecznie i innych inicjatyw jakich się podejmujemy. Głównych celem człowieka z którego mają wynikać wszystkie inne jest oddawanie Bogu czci, uwielbianie Boga. To powinien być nadrzędny cel każdego z którego wynikają wszystkie inne zadania jakich się podejmujemy. Przykładem może być samochód który został skonstruowany byśmy mogli przemieszczać się miejsca na miejsce. Co by nam było po samochodzie, który tylko ładnie by wyglądał, ale nie miał  funkcji jazdy. Nie spełniałby wtedy swojego zadania, być może wszyscy by go podziwiali, ale byłby zupełnie bezużyteczny. Podobnie jest z człowiekiem który nie oddaje Bogu Chwały może czynić bardzo wiele innych rzeczy, ale ostatecznie nie spełnia celu do jakiego został stworzony.
Skoro to jest takie ważne,  skoro to jest cel naszego życia, to dlaczego ludzie w naturalny sposób nie realizują tego?
Biblia mówi, że od początku tak nie było. Gdy człowiek został uczyniony przez Boga uwielbiał Go i oddawał mu cześć bez  konieczności przypominania mu o tym bez konieczności nadawania przykazań. To wynikało z jego natury z tego kim był, w swoim sercu miał naturalną potrzebę Boga i pragnienie więzi z Bogiem. Adam wypełniał Boże zadania bez zmuszania się do tego i przynosiło mu to wielką radość. Nie myślał o swojej przyszłości bez Boga, wszystko co czynił Adam i Ewa w ogrodzie Eden wiązało się z oddawaniem Bogu chwały. Nawet nie potrafił myśleć inaczej w kategoriach swojego szczęścia. Ale coś się stało, jeden akt nieposłuszeństwa, bunt spowodował oddzielenie człowieka od Boga, spowodował że jego natura zmieniła się. Wcześniej była to natura która poddawała się Bogu i znajdowała radość w wypełnianiu jego celów. Ale po upadku Adam miał niechęć do spotkań z Bogiem już nie chciał z nim obcować i czynić Jego woli. Wprost przeciwnie zaczął uciekać od  Boga chować się przed nim, czuł niechęć w kierunku swojego Stwórcy z powodu wyrzutów sumienia i grzechu. Ten akt nieposłuszeństwa spowodował duchową śmierć zarówno Adama jak i wszystkich jego potomków dlatego stan ludzkości jest jaki jest, ludzie w naturalny sposób nie szukają Boga, choć Go potrzebują. Więcej mają pewne pragnienie,  potrzebę w sercu by poznać Boga, ale sprzeciwiają się temu. Czytamy o tym wszystkim w 1 rozdz. Listu do Rzymian, że człowiek dostrzega majestat Boga widzi jego potęgę i stworzenie, ale sprzeciwia się temu, odrzuca to objawienie. To z kolei prowadzi go do bałwochwalstwa. Gdy odrzuca Boga zaczyna czcić stworzenie zamiast stwórcy. Myślał że odrzucając objawienie o Bogu stał się mądry tymczasem staje się zupełnym głupcem idąc  w kierunku czci obrazów, podobizn Boga, posągów, osób, płazów, zwierząt. Jesteśmy stworzeni by oddawać cześć Bogu, to jest nasza wewnętrzna i największa potrzeba, która jest w każdym z nas. W książce Dona Richardsona „Wieczność  w ich sercach” autor bardzo wyraźnie dowodzi, że nie ma kultury w której nie czczono by istoty wyższej. Każdy człowiek wie w swoim sercu, że jest Bóg, nawet jego prawa są wyryte w naszym  wnętrzu. Ale sprzeciwiając się temu zamieniamy Boga na inne rzeczy, a to prowadzi nas do całkowitego zepsucia, złych praktyk i niesprawiedliwości. Dlatego wszystkie grzechy mają źródło w odrzuceniu Boga i nie oddawania Mu chwały. Tam gdzie pojawia się złość, zazdrość, chciwość, morderstwo nienawiść, niemoralności seksualne, pycha, kłamstwo, chełpienie się, chwalenie się, podstęp i wiele jeszcze innych grzechów to znak, że nie ma tam panowania Boga. Tak więc stawiam pytanie czy ty w swoim życiu chwalisz Boga? Czy pragniesz by Bóg był uwielbiony przez wszystko co robisz, a jeśli tak to czy Bóg może się przyznać do wszystkiego czym się zajmujesz? Czy wyznajesz zasadę tylko żywemu Bogu Chwała, nie ludziom choćby byli najlepsi, nie świętym, nie aniołom tylko Bogu.
(przykład Ap. Piotra Dzieje Apostolskie 10:26, przykład Ap. Jana Objawienie 19:10, Objawienie 22:8 -9)
1 Koryntian 10:31  A więc: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą.
Bóg chce, by codzienne życie chrześcijanina było życiem w służbie Bogu na Jego chwałę. Upadek człowieka zniszczył to, ale Bóg posłał swojego syna przez którego otwiera nam oczy i na  nowo uzdalnia nas do oddawania mu czci. Powrót do  Boga zmienia nas i niweluje  wszystkie skutki grzechu w naszym życiu. Bóg sprawia przez działanie Ducha Św. że nasze życie staje się coraz bardziej podobne do obrazu jego Syna. Ratuje nas nie tylko od skutków naszych grzechów, które znajdą finał przed sędziowskim tronem Chrystusa. Ale ratuje  nas już teraz od złych wyborów, konsekwencji tych wyborów, sprawia że moc grzechu nie panuje już nad nami. Możemy przeciwstawić się tej tajemniczej mocy zła, która zmusza  każdego człowieka do pełnienia swojej woli. Będąc w Chrystusie stajemy się zupełnie wolnymi ludźmi na którymi grzech panować nie może.
Bóg nieustanie przypomina w Piśmie Św. że tylko On jest godny chwały. Musimy przyznać, że  człowiek ma z tym ogromny problem nie dostrzega tego nie widzi dlaczego chwała należy się tylko Bogu. Ale to wynika z tego kim Bóg jest i jaki Jest. Z pierwszego przykazania dowiadujemy się że Bóg jest jeden. Tylko On okazał swoją moc jako prawdziwa osoba i wyprowadził Izraelitów z domu niewoli. Ten Bóg jako jedyny jest prawdziwym ratownikiem, pomocnikiem, On jest prawdziwym ratunkiem i prawdziwym zbawicielem. Wszyscy bogowie obok niego to fałszywa nadzieja to fikcja, nie są to prawdziwe osoby ale projekcja ludzkich wyobrażeń,  wymysł upadłego człowieka i owoc grzechu. Bóg jest zazdrosny gdy stworzenie, które zostało uczynione by go uwielbiać w czynie, mowie i wszelkich staraniach oddaje chwałę czemuś lub komuś komu ta chwała się nie należy. W ks. Izajasza czytamy:
Izajasza 42:8  Ja, Pan, a takie jest moje imię, nie oddam mojej czci nikomu ani mojej chwały bałwanom.
Przykładem może być król który oczekuje czci i szacunku dla siebie i swojego urzędu i jeśli ktoś taki czci mu nie okazuje naraża się na jego gniew i karę. Wynika to z definicji kim król jest a jest monarchą, władcą ostatecznym. Podobnie Bóg, któremu należy się wszelka chwała i cześć. Bóg doskonale wie że odrzucając go skłaniamy się w kierunku wywyższania stworzenia. Dlatego mamy drugie przykazanie, które przestrzega żeby nie czynić sobie żadnych podobizn Boga czy to w kształcie obrazu,  posągu czy czegokolwiek innego. Fałszywym obrazem Boga nie tylko jest to co uczynione jest naszymi dłońmi, ale także może być to co myślimy o Bogu jak Go postrzegamy. W naszej głowie może również być nieprawdziwy obraz Boga, któremu oddajemy chwałę. Ludzie nie znający prawdziwego Boga przypisują  mu cechy których On nie ma. Pozwólcie że podam jakieś przykłady: mówią że  Bóg jest tylko miłością i nikogo nie pośle do piekła lub że  Bóg nie interesuje się sprawami ludzi  albo, że Bóg jest bardzo gniewny i surowy i pragnie tylko nam przylać jak zejdziemy z właściwej drogi. W swoim umyśle możemy tworzyć obraz Boga, którego w rzeczywistości nie ma, to również jest formą bałwochwalstwa.
Także inną formą bałwochwalstwa jest życie dla rzeczy które Bogu chwałę odbierają.
Jedno z przykazań, które Pan Jezus określił jako najważniejsze brzmi:
Mateusza 22:37  A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.
Mamy miłować Boga na pierwszym miejscu, przed wszystkimi rzeczami, przed wszystkimi osobami, przed wszystkimi sprawami. Jeśli ktoś lub coś w naszym życiu zajmuje to miejsce to jest to bałwochwalstwo. Mamy miłować Boga bardziej niż kochamy samych siebie, bardziej niż kochamy naszą rodzinę, pracę, hobby, rzeczy. Okazuje się że nikt nie musi nas uczyć miłości do samych siebie i dbania o własne interesy, to przychodzi nam naturalnie. Nieraz obserwuje moje małe dzieci i dziwie się kto ich uczył dbania o siebie samych? Z szafy zawsze wybierają dla siebie najlepsze ciuchy, najlepsze kąski podczas obiadu, najlepsze cukierki i najlepsze miejsce do siedzenia. Musimy zwalić to nasze ja, walczyć z tym co przysłania nam Boga co powoduje że Bóg nie jest na pierwszym miejscu.
Tak więc ratunek przychodzi tylko od Boga i tylko On sam jest jego inicjatorem i wykonawcą. Dzieło zbawienia i odkupienia człowieka całkowicie leży po Bożej stronie, człowiek angażuje się w to dzieło, odbiera błogosławieństwo wynikające z tego co Bóg zrobił, ale żadnym sposobem nic nie może do tego dodać, udoskonalić czy poprawić. Jak mówi Paweł w Liście do Efezjan człowiek jest martwy przez grzechy i upadki, (Efezjan 2:1) wszyscy zgrzeszyli, wszyscy się splugawili (Rzymian 3:23) (Rzymian 3:12). Ale Bóg przychodzi ze swoją łaską i wtedy kiedy jesteśmy martwi budzi nas do życia. Słowo Boże mówi, że Jego (Chrystusa) dotknął Bóg karą za winę nas wszystkich (Izajasza 53:6) Gdzież więc twoja Chluba (Rzymian 3:27) wykluczona, Chwała jedynie Bogu.
Drodzy żyjemy w czasach gdzie zasada Soli Deo Gloria jest coraz bardziej zapomniana. Na każdym miejscu podkreśla się wartość i mądrość człowieka. Coraz częściej słyszymy głosy, że religia jest zbędna, a dzięki postępowi możemy uprać  się prawie z każdym problemem. Jakiś czas temu słyszałem w wiadomościach dotyczących rozwoju genetyki, że znaleźno geny odpowiedzialne za starzenie się i tylko kwestią przyszłości jest kiedy będziemy żyli wiecznie. To tylko pokazuje, że świat zupełnie nie dostrzega problemu ludzkości, którym jest grzech. Zupełnie nie widzą że największą naszą potrzebą jest bliskość Boga i wszystkie nasze problemy wynikają z tego że Go nie znamy. Świat nigdy nie upora się ze śmiercią jak długo będzie istniał ten porządek, grzech i śmierć będzie zbierało żniwo. Może trochę wydłuży się jeszcze życie człowieka, ale to nic nie pomoże wciąż ludzie będą kłamać zazdrościć sobie nawzajem, nienawidzić jeden drugiego, brać łapówki, mordować, a ostatecznie umierać.  Pozostaje jeszcze większy problem niż śmierć o którym już mówiliśmy wielokrotnie. Jak grzeszny człowiek może stanąć przed świętym Bogiem i okazać się sprawiedliwym? W jaki sposób uniknąć kary za grzechy w jaki sposób uniknąć potępienia? Latamy w kosmos i jako ludzkość poczyniliśmy zdumiewające odkrycia.  Medycyna jest na takim poziomie, który nas zdumiewa, odkrywamy i poznajemy coraz więcej. Ale to powoduje, że ludzie są coraz bardziej pyszni, przeświadczeni o własnej wystarczalności, zadufani w sobie, stają się coraz bardziej nieczuli na Boże Objawienie, a w ich życiu nie ma nawet odrobiny wdzięczności dla Boga nie widzą jego majestatu i Chwały. Dokąd nas to zaprowadzi?
 Do nieszczęścia rozpaczy, niemoralności i całkowitego rozkładu społecznego.
Po atakach z jedenastego września wielu ludzi mówiło „jak Bóg mógł do tego dopuścić”? „Dlaczego nic nie uczynił”? W jednym z programów o to zapytano córkę Billego Grahama znanego ewangelisty, posłuchajcie co odpowiedziała:
 „Jestem przekonana, że Bóg jest do głębi zasmucony z tego powodu, podobnie jak i my, ale od wielu już lat mówimy Bogu, żeby wyniósł się z naszych szkół, z naszych rządów oraz z naszego życia, a ponieważ jest dżentelmenem, jestem przekonana, że w milczeniu wycofał się. Jak możemy się spodziewać, że Bóg udzieli nam Swojego błogosławieństwa i ochroni nas, skoro my żądamy, aby On zostawił nas w spokoju”? 
 Jaki będzie stan ludzkości za 20, 30, 50 lat jeśli Bóg nie zmiłuje się nad nami, jeśli nie ześle przebudzenia. Jaki będzie stan człowieka jeśli nie dostrzeże że ratunek jest jedynie u Boga i Jego Syna Jezusa Chrystusa. Śmiało możemy powiedzieć, że dzisiejszy humanizm nie doprowadzi nas do niczego dobrego. Być może pojawi się następny krwawy dyktator lub straszna wojna, pycha idzie przed upadkiem (Przypowieści Salomona 16:18). Być może przyjdzie zapowiadany przez Słowo Boże Antychryst i zwiedzie w obłędzie cały świat. Nie ma ratunku dla świata bez Boga, TYLKO BOGU CHWAŁA KTÓREJ JEST GODZIEN, TYLKO U BOGA JEST RATUNEK.
A jak to jest z tobą? W jaki sposób zachowujesz się w stosunku do Boga? Czy żyjesz na Jego Chwałę w codziennym życiu? Czy wiesz o tym, że jedyna prawdziwa pomoc jest tylko u niego? W prawdziwych twoich problemach nie pomoże ci żaden człowiek, nie pomoże ci żadne rozwiązanie techniczne. Tylko jedna osoba we wszechświecie jest w stanie wyrwać cię z tego świata ciemności i przenieść do królestwa swego Syna (Kolosan 1:13), jest to Bóg wszechmogący, Jahwe, Święty Izraela  przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Czy jesteś Bogu wdzięczny za każdy dzień, za życie które ci dał zarówno to ziemskie jaki to nowe życie w Chrystusie? Czy widzisz jego wielkość, majestat i wspaniały plan zbawienia? Czy zaprosiłeś Go do swojego życia przez akt wiary mówiąc „Boże prowadź,  nie moja wola, ale twoja nich się stanie” Amen. 

21.10.2012

Bądź stały i gorliwy w pracy dla Pana


Keneth Klark angielski pisarz i historyk sztuki oraz autor wielu programów telewizyjnych w swojej autobiografii opisuje jedno ze swoich przeżyć religijnych mówiąc że doświadczenie to było tak  intensywne i mocne że pod jego wpływem postanowił zmienić swoje życie.  Jednak gdy intensywność tego przeżycia minęła Clark odsunął od siebie myśl jakiejkolwiek zmiany. Wspominając to wydarzenie napisał: „sądzę, że to pragnienie przemiany było słuszne, ale byłem tak zaangażowany w świat, że nie byłem w stanie wprowadzić jej w życie. Byłem jednak pewien że w tym przeżyciu był palec Boży.
Drodzy przytoczyłem na samym początku przeżycie tego człowieka bo chce zwiastować dzisiaj z tekstu Ap. Pawła:
  1 Koryntian 15:58  A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu.
Ap. Paweł wypowiada te słowa jako pewne podsumowanie jego rozważania na temat zmartwychwstania. Wcześniej mówił o tym, że chrześcijanin ma przed sobą wielką nadzieje jest to nadzieja niezniszczalna, nadzieja życia wiecznego i w związku z tym że mamy przed sobą tak wspaniałą perspektywę bądźmy zawsze chętni do pracy dla Pana. Jako odrodzeni chrześcijanie nie działajmy tylko pod wpływem pobudzonych emocji jak autor powyższej historii, ale jak mówi Paweł bądźmy zawsze pełni zapału.
Ale zacznijmy od początku wypowiedzi Pawła myślę że jest ona niezwykle istotna dlatego, że bardzo dobrze wyraża jakim człowiekiem powinien być prawdziwy chrześcijanin. Zbyt często nie dostrzegamy dostatecznie wyraźnie jakie wspaniałe bogactwo Chwały czeka nas gdy otrzymamy nasze dziedzictwo i spotkamy się z  Chrystusem. Spróbujmy przypomnieć sobie co mówi Pismo na ten temat:
Rzymian 8:18  Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić.

Efezjan 1:17  aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego,
Efezjan 1:18  i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego,
Musimy zdać sobie sprawę, że powołanie nasze i nadzieja jaką roztacza przed nami Bóg jest tak wspaniała,  że aż trudno wyrazić ją słowami inne miejsce Słowa Bożego mówi:
1 Koryntian 2:9  Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.
Stąd ten zwrot Pawła „ a tak” jakby chciał nam powiedzieć że skoro tak się sprawy mają, skoro to wszystko co nas czeka jest takie wspaniałe, skoro jesteśmy już zwycięzcami to żyjmy w taki sposób by to nasze dzisiejsze życie było  zdominowane przez to życie przyszłe. Tylko wtedy kiedy będziemy bardzo wyraźnie widzieć przed sobą realność naszej nadziei przez wiarę, to nasze dzisiejsze życie będzie poświęcone Bogu. Prawdopodobnie gdybym tutaj dzisiaj przedstawił podstawowe zasady doktrynalne większość  z  nas by się z nimi zgodziła. Niektórzy z nas rozumieli by je w większym stopniu inni w mniejszym, Ale generalnie większość powiedziałby „tak to jest to w co wierzymy” „to jest to czego się trzymamy” może nawet niektórzy zachwycaliby się niektórymi z tych zasad. I wtedy ja zadałbym wam pytanie ale co wynika z tej wiary którą wyznajesz w twoim życiu? Co wynika z tego że wierzysz w Jezusa Chrystusa? Co wynika z tego że wierzysz iż zostałeś zbawiony z łaski przez wiarę? Co wynika z tego że wierzysz w powtórne przyjście Jezusa Chrystusa i przyszłe zmartwychwstanie? Wyobrażacie sobie kogoś kto by powiedział, że „nic z tego nie wynika ja tylko w to wierzę” ktoś kiedyś powiedział: „że jeśli mówisz że w coś wierzysz,  a tego nie robisz to tak naprawdę w to nie wierzysz” Słowa Ap. Pawła „a tak” na początku naszego wersetu są wezwaniem do podjęcia działania są wezwaniem do aktywności są wezwaniem do gorliwości w naszym chrześcijańskim  powołaniu.
Następnie Paweł przedstawia pewną charakterystykę chrześcijanina mówi  o tym jaki powinien być i czym powinien się wyróżniać i wymienia trzy charakterystyczne cechy:            1. Stałość, 2.  gorliwość, 3. pewność nagrody.
Zanim dokładniej przyjrzymy się pierwszej cesze chciałbym przedstawić pewną historię. Wszyscy słyszeliśmy o takim człowieku jak Mahomet ale nie wszyscy wiemy w jaki sposób Mahomet doszedł do przekonania, że wizje których doświadczał pochodzą od Boga. Przez pewien czas miał wątpliwości czy za jego objawieniami stoi Bóg. Dwie osoby utwierdziły go przekonaniu, że rzeczywiście Bóg do niego mówi. Pierwszą osobą była jego żona, a drugą co jest dla nas bardziej istotne był nieutwierdzony chrześcijanin.
 Stałość, utwierdzenie, silnie przekonanie co jest prawdą, a co nią nie jest ma istotne znaczenia dla naszego zaangażowania i działania. Nie utwierdzone chrześcijaństwo może prowadzić nas do złych owoców. Być może nie byłoby dzisiaj Islamu gdyby tamten chrześcijanin przekonał Mahometa, że wizje  które doświadcza nie są od Boga.
Pierwsze słowo którego używa apostoł Paweł oznacza kogoś  kto trzyma się wiernie ewangelii w każdych okolicznościach. Kogoś kto jest niezłomny i od tego przekonania nie są  w stanie odwieść go trudności, inne poglądy, czy jakieś niesprzyjające wieści.
Takiego samego określenia używa Paweł w liście do kolosan gdy mówi:
Kolosan 1:23  jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, która jest zwiastowana wszelkiemu stworzeniu pod niebem, a której ja, Paweł, zostałem sługą.
Jest to ktoś taki kogo w żaden sposób nie można odwieść od jego przekonania jeśli raz uwierzył w ewangelię to będzie się jej trzymał do końca życia. Nie zmienią jego poglądów wieści telewizyjne, rzekome sensacje z gatunku ewangelii Judasza lub to, że znaleziono ciało Jezusa lub jeszcze inne wymysły.
A drugie słowo którego używa Paweł na określenie stałości, to ktoś kto nie poddaje się wpływom, dosłownie można przetłumaczyć to słowo jako coś co nie jest przenoszone z miejsca na miejsce.
W związku z tym możemy zadać sobie pytanie dlaczego chrześcijanie się chwieją w wierze?
1. Pierwszym z powodów jest to, że zbyto mało zgłębiamy naszą wiarę. Zbyt mało angażujemy nasz umysł w rozważanie prawd chrześcijańskich. Dla wielu chrześcijan edukacja chrześcijańska zakończyła się na chrzcie i przygotowaniach dla katechumenów. Mógłbym każdego z was osobiście zapytać jak często rozmyślasz nad swoją wiarą w Jezusa Chrystusa? Jak często rozmyślasz na treścią Słowa Bożego? Nawet gdy czytamy Biblię często robimy to pobieżnie raczej zaliczamy niż rozważamy. Dlatego uważam że należy rozsądnie podchodzić do rocznych, dwuletnich programów czytania  Biblii. Tu nie chodzi o zaliczenie, ale o rozważanie treści Słowa, zachwycanie się nim by mogło ono przemienić nasz umysł. To nie znaczy że jestem przeciwny takim programom, ale chce powiedzieć że nie  mogą one stać się barierą w zgłębianiu Słowa.
2. Drugą przyczyną chwiania się w wierze jest poleganie na tym jak się czujemy. Słyszałem kiedyś Take żartobliwe powiedzenie, że „wiara to nie kiełbasa”. Niektórzy maja wątpliwości co do troski Boga o nich, bo akurat tego dnia nie czuli Jego obecności lub czują się  kiepsko w sensie samopoczucia. Autor listu do Hebrajczyków wymieniał w 11 rozdz. Bohaterów  wiary którzy byli wierni Bogu mimo cierpień i doświadczeń. Wyobrażacie sobie jak oni w tym czasie się czuli gdy byli prześladowani, nie mieli gdzie mieszkać, ukrywali się, pozbawieni swoich rodzin. A jednak  nie zrezygnowali ze swojej wiary w Boga. Gdyby mieli polegać na swoich uczuciach w takich okolicznościach z pewnością byśmy o nich nie czytali jako o Bohaterach. Niekiedy towarzyszył im gniew z powodu braku odpowiedzi Boga lub strach przed cierpieniem innym razem ból fizyczny, ale mimo wszystko byli wierni. Wiarę w Boga trzeba rozumieć jako wierność Bogu i pewność wypełnienia się Jego obietnic.
3. Trzecią przyczyną chwiejności jest poleganie na ludziach, a nie na Słowie Bożym.
Jeremiasza 17:5  Tak mówi Pan: Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce!
Drodzy ludzie są zawodni, upadają, niekiedy nie dają świadectwa, odwracają się od nas. Gdy twoja wiara skupia się w oparciu o  jakąś osobę, może wielki autorytet duchowy, to co zrobisz gdy ten ktoś upadnie? Nie polegajmy na ludziach w nich nie ma siły, siła jest w Bogu w Jezusie Chrystusie ludzie są słabi.
4. Kolejnym powodem chwiejności w wierze jest brak społeczności z Bogiem. Drodzy bez Boga bez Chrystusa nic nie jesteśmy w stanie uczynić co by przysporzyło Bogu chwały. W każdej chwili w każdym momencie naszego życia w wierze potrzebujemy wsparcia naszego Boga, Ducha Św.
Jana 15:5  Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie.
Podobnie jak do życia cielesnego potrzebujemy jedzenia tak do owocnego życia duchowego potrzebujemy trwać w Chrystusie. Od niego otrzymujemy potrzebną nam energie i inspiracje, od niego otrzymujemy zapał siłę by oprzeć się grzechowi. Gdy brakuje nam tej osobistej relacji z naszym Panem upadamy, jesteśmy słabi i chwiejemy się. Podobnie jak Hiskiasz który został wystawiony na swoje własne siły gdy przybyli do niego posłowie babilońscy żeby dowiedzieć czegoś o jego powodzeniu (2 Kronik 32:31). Hiskiasz wtedy przypisał sobie ten sukces, wzbił się w pychę i nie oddał chwały Bogu.
5. Piąta rzeczą która pozbawia nas stałości i pewności naszej wiary jest grzech, właściwie powinien być na pierwszym miejscu. Jest to główna przyczyna baraku mocy i działania Ducha Św. w naszym życiu. Autor listu do  hebrajczyków wyraził to w taki sposób:
Hebrajczyków 12:1  Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami,
Grzech usidla nas powstrzymuje w działaniu w aktywności dla Pana. Powoduje że tracimy Ducha stajemy się wycofani . Grzech również jest główną przyczyną braku rozwoju duchowego nie pozwala nam posunąć się do przodu w naszej wierze, powoduje że nie dochodzimy do dojrzałości duchowej, a tym samym nie jesteśmy dostatecznie przygotowani do pełnienia Bożego dzieła.
6. Szóstą przyczyną chwiejności w wierze jest to, że bardziej skupiamy się na otaczających nas okolicznościach niż na Bogu. Możemy zbyt mało znać naszego Boga i to powoduje że nie podejmujemy pewnych działań lub nie dostrzegamy możliwości służby tam gdzie ona się pojawia. Niekiedy z powodu braku znajomości Boga nie modlimy się o rzeczy o które powinniśmy się modlić i nie doświadczamy zwycięstwa w różnych dziedzinach naszego życia.
Pozwólcie że wyrażę to pewnym przykładem, Georg Muller znany kaznodzieja i założyciel  wielu sierocińców w Wielkiej Brytanii płynął kiedyś statkiem do Kanady na serię wykładów. Ale w pewnym momencie  pojawiła się tak gęsta mgła, że uniemożliwiała poruszanie się naprzód. Kapitan poinformował Georga że nie dotrą na czas do Qubecu. Ale Muller w ogóle się tym nie przejął tylko powiedział „że musi być na czas” i „idzie się modlić” do modlitwy zaprosił kapitana i razem udali się do pokoju nawigacyjnego żeby się pomodlić.
Kapitan uważał, że Muller jest jakimś niepoważnym szaleńcem i zwracał  mu uwagę że w sytuacji gdy panuje tak gęsta mgła nawet modlitwa nie pomoże. Wewnątrz kajuty Muller pomodlił się najprostszą modlitwą i podziękował Bogu. Gdy kapitan zaczął się modlić Georg powstrzymał go i powiedział, „by się  nie modlił bo w to nie wierzy i że mgły już nie ma” Gdy otworzono drzwi od kajuty rzeczywiście mgła zniknęła a Georg Muller dotarł  na czas do Quebecu. Zachęcam was by przeczytać biografię tego niezwykłego kaznodziei nosi tytuł „Ojciec bezdomnych dzieci z Bristolu”
Tak więc omówiliśmy powody chwiania się w wierze dalej przechodzimy do kolejnego naszego punktu gorliwości do pracy dla Pana. Czy zauważyliście, że Ap. Paweł mówi „pełni zapału” nie mówi byśmy mieli trochę zapału, ale mamy być całkowicie, kompletnie wypełnieni chęcią służby i poświęcenia Bogu. Dostrzegam w naszych kościołach coraz bardziej niebezpieczny trend, że wielu zaczyna uważać iż w zborze głównie ten zapał do pracy powinien mieć pastor. Otrzymuje za to wynagrodzenie więc z obowiązku powinien służyć. Oczywiście pastor przede wszystkim powinien być przykładem gorliwości, ale Paweł nie zwraca się tylko do pastorów, zwraca się do każdego z nas. Każdy chrześcijanin powinien być wypełniony ogniem gorliwości.  Wyobrażacie sobie co by było gdyby powiedzmy 90% kościoła było zaangażowane w służbę. W naszych kościołach byśmy przeżywali rewolucje i jestem przekonany, że wiele podupadających zborów w niedługim czasie by kwitło. Obecne badania statystyczne pokazują że przeciętnie w naszych zborach angażuje się od 20% do 30% ludzi. Oczywiście to jest pewna średnia w niektórych kościoła ten procent jest bardzo niski a w innych wysoki. Ale chce  się ciebie zapytać jak to wygląda w twoim życiu? Czy jesteś chętny do pomocy w kościele? Kiedy ostatnio zrobiłeś coś dla Boga? Zazwyczaj  nie mamy oporów żeby robić coś dla siebie, kupować coś dla siebie. Wielu ludzi mówi że brakuje im czasu ale wtedy kiedy chodzi o ich potrzeby, to  znajdują na nie czas. Pismo Św mówi że największym  przykazaniem przed wszystkimi innymi jest miłość do Boga.
Mateusza 22:37  A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.
A miłość do Boga objawia się w posłuszeństwie ewangelii, w przestrzeganiu Jego przykazań w szukaniu Jego królestwa. Gdy nie widzę w człowieku pragnienia służby Bogu, gdy nie widzę wdzięczności objawionej w poświęceniu za dzieło jakie dla nas Bóg dokonał wydając swego syna za nasze grzechy. Mam poważne wątpliwości czy ktoś  taki jest odrodzony duchowo.
Apostoł używa zwrotu które oznacza mieć czegoś w nadmiarze lub naczynie które się przelewa. Możemy powiedzieć, że chrześcijan to człowiek, który powinien kipieć zapałem z którego chęć służby Bogu wylewa się.
Pozostaje pytanie co wtedy gdy tego zapału nam brakuje? Co wtedy gdy poddaliśmy się zniechęceniu? Jestem przekonany że istnieje na to tylko jeden sposób.
Słowo Boże mówi, że chcenie i wykonanie pochodzi od Pana,  (Filipian 2:13) musimy przyjść na nowo do Pana i prosić by posilił nas odnowił naszego ducha i dał nam pragnienie służenia Mu. Utrata zapału i zniechęcenie zdarzała się u największych mężów Bożych.   Takie zniechęcenie przeżywał Eliasz gdy miał  dosyć życia, przezywał Hiob i Dawid takie zniechęcenie towarzyszyło Apostołom, ale na taki stan nie możemy się godzić w naszym życiu. Musimy szukać u Boga nowej inspiracji ponownego napełniania jego Duchem byśmy na nowo mogli iść do tego zgubionego świata i powiedzieć  mu o wielkich działach Bożych.
Gdy Dawid upadł w grzech sprowadzając do siebie Batszebę i gdy Bóg go osądził wtedy stracił zupełnie zapał, ale posłuchajcie jak Dawid modli się w tej sytuacji:
Psalmów 51:14  Przywróć mi radość z wybawienia twego I wesprzyj mnie duchem ochoczym!
15  Przestępców będę nauczał dróg twoich, I grzesznicy nawrócą się do ciebie.

Jeszcze jeden przykład, w Dziejach Ap. Czytamy że Apostołowie natrafili na silny opór w Jerozolimie podczas głoszenia ze strony przywódców żydowskich. Uwięziono Piotra i Jana i zabroniono im przemawiać i głosić Jezusa. To spowodowało pewne obawy u uczniów i stracili odwagę. Powrócili do swoich i wznieśli wspólnie modlitwę do Boga i po modlitwie doświadczyli niezwykłego posilenia:
Dzieje Apostolskie 4:31  A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże.
Oni chcieli służyć, ale brakowało im odwagi, brakowało im mocy gdy zwrócili się do Boga Bóg wyposażył ich. Jestem przekonany, że tylko w taki sposób możemy odzyskać utracony zapał.
Przypomnę jeszcze jedną sytuacje, pamiętacie zbór do Laodycei 3 rozdz. Ks Obj? Pamiętacie jaki tam był problem? Oni stali się letni utracili gorliwość i zaangażowanie, mocno byli pochłonięci sobą samym. Pan powiedział, że  jedyną receptą na odzyskanie dawnego życia jest ponowne przyjście do Niego.
Objawienie 3:18  radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał.
Jeśli jesteś człowiekiem który utracił ten zapał to radzę ci byś przyszedł do Pana przeproś Go za brak gorliwości, chęci zaangażowania i poproś Go by na nowo wzmocnił cię i odnowił twojego Ducha.
Ostatni główny punkt mojego dzisiejszego zwiastowania to pewność nagrody, „wiedząc, że trud wasz w Panu nie jest daremny”.
Na początku chciałbym zadać ci pytanie. Czy ty to wiesz że służba dla Pana nie jest na darmo? Czy ty to wiesz że służba dla Pana ma wielką zapłatę? (Kolosan 3:24) (Hebrajczyków 10:35) (Hebrajczyków 11:26) (2 Jana 1:8)
Chociaż życie wary w Jezusa Chrystusa nie jest łatwym życiem jak Paweł mówi, że jest to jednak trud, wysiłek. Ale ten trud i wysiłek nie jest daremny gdy skończymy swoje dzieło wiary otrzymamy od Pana nagrodę. Każdy otrzyma taką nagrodę na jaka zasłużył odpowiednią do jego poświęcenia i zaangażowania. Paweł był tego świadomy odchodząc ze świata powiedział.
2 Tymoteusza 4:8  a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego.
Inny fragment Słowa Bożego mówi:
Galacjan 6:9  A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia.
Należy przy tym powiedzieć, że trud za który otrzymamy od Boga zapłatę jest to „trud w Panu” lub inaczej trud dla Pana. Czyli jest to ciężar chrześcijańskiej służby, który podejmujemy ze względu na nowe narodzenie. Nie chodzi tu o zwykłe doczesne życie które wiedzie każdy człowiek. Raczej trzeba to odnieść do innej wypowiedzi Pana Jezusa (Łukasza 6:22) Kiedy pan mówi że wielka zapłata jest tych którzy są prześladowani z powodu niego. Wilka nagroda od Boga obejmuje poświęcenie dla spraw Królestwa Bożego, jest zapłatą za naszą aktywność którą podejmujemy obok tego zwykłego  codziennego życia. Ludzie tego świata nie służą Bogu,  bo Go nie znają i uważają, że to strata czasu. Zajmują się tym życiem, życiem ziemskim, ale chrześcijanin pracuje przez wiarę w Chrystusa dla życia wiecznego, gromadzi sobie skarby w niebie a nie na ziemi.
Jest pewna anegdotka, która jest dosyć znana  i mówi o nagrodzie. Dwóch chrześcijan staje po śmierci przed Bogiem i Bóg prowadzi ich do dziedzictwa jakie  mają otrzymać. Jeden z nich otrzymuje wspaniały piękny pałac. A drugi myśli  sobie, że otrzyma równie okazałą nagrodę. Tymczasem okazało się że dla niego była tylko lich chatka. Więc pyta się Boga „jak to”? A Bóg mówi „z tego materiały który przysłałeś z ziemi na tyle starczyło”
Tak więc kończąc przeczytajmy jeszcze raz:
1 Koryntian 15:58  A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu. Amen 

13.10.2012

Pewność zmartwychwstania


Pan Jezus mówił o sobie, że On jest zmartwychwstaniem i żywotem, ale co to właściwie oznacza? Co to oznacza dla mojego i twojego życia?
Ta wypowiedź Jezusa pada w 11 rozdz. Ewangelii Jana w kontekście zmartwychwstania Łazarza.
Jana 11:25  Rzekł jej Jezus: Jam jest zmarwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.
26  A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?
Wcześniej Marta odpowiada na słowa Chrystusa o zmartwychwstaniu, że wierzy w nie. Ale ona ma na myśli zmartwychwstanie w dniu ostatecznym w jakie wierzyło konserwatywne stronnictwo Żydowskie w czasach Jezusa. Nawet jej do głowy jej nie przyszło, że gdy Chrystus mówi  „zmartwychwstanie brat twój” to mówi o wydarzeniu które zaraz ma się dokonać. Zresztą później daje tego wyraz w 39 wersie gdy mówi że ciało Łazarza już cuchnie rozkładem.  Chrystus chciał by Matra, Maria i Żydzi którzy przybyli opłakiwać Łazarza uwierzyli, że zmartwychwstanie może się tylko wtedy dokonać gdy nasza wiara i ufność złozona jest w Nim. Nie wystarczy wierzyć w zmartwychwstanie, trzeba wierzyć przede wszystkim w osobę dzięki której nasze zmartwychwstanie się dokona. Trzeba całkowicie zawierzyć się Chrystusowi, poddać mu swoje życie. Gdy Chrystus mówi, że On jest zmartwychwstaniem ma  na myśli to, że zmartwychwstanie do życia wiecznego jest możliwe tylko dzięki niemu. Określanie się Chrystusa w taki sposób jest dla nas sygnałem byśmy nie szukali oparcia w czymkolwiek innym jak tylko w Jego Osobie. Życie jest tak mocno przypisane do Chrystusa jak światło do słońca, Jezus jest dawcą życia, zwycięstwo nad śmiercią jest przez Niego i w Nim. Pan używał wielokrotnie takich sformułowań byśmy dostrzegli w nim jedyną drogę, jedyne wyjście i ratunek dla nas samych. Nawet  Marta nie dostrzegała w nim tego kim naprawdę był. Dzisiaj możemy czuć się zupełnie bezpiecznie jeśli tylko zaufamy Chrystusowi, nasze zbawienie jest przypieczętowane a życie wieczne całkowicie pewne. Chrystus pokonał największego naszego wroga, którym jest śmierć dał tego dowód przez przywrócenie do życia Łazarza i swoje zmartwychwstanie. Już niebawem Pan powróci a wielu tych którzy śpią w prochu ziemi powstanie z grobów. Ci którzy będą wówczas żyli gdy On przybędzie zostaną  porwani w powietrze i przemienieni i tak zawsze będziemy z Panem. Jak powiedział Dawid, skoro Pan jest życiem i wsparciem cóż może uczynić mi człowiek. Cóż może dać mi ten świat co byłoby bardziej wartościowe od mojego Pana wszak On zapewnia mi życie na wieki. Drodzy nie miłujmy tak bardzo tego życia, które mamy tutaj bojąc się go utracić. W Chrystusie mamy o wiele wspanialsze życie, którego dzisiaj jeszcze nie widać, ale  już niebawem gdy objawi się Arcypasterz okażemy się razem z nim w Chwale. Miłujmy to życie wewnętrzne duchowe i o nie zabiegajmy, by się nie okazało że gdy Powróci Pan to choć wierzyliśmy w Zmartwychwstanie to jesteśmy bez Chrystusa bez społeczności z nim. W chrześcijaństwie nie chodzi tylko o to, by właściwie wierzyć, ale mieć  relacje z żywym Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa w Duchu Św. Ta relacja z żywym Bogiem wynika z nowego narodzenia, Bóg obdarza nas swoim Duchem budząc nas do życia ze śmierci duchowej w której znajduje się każdy człowiek. Pod wpływem Ducha nasze serce jest rozpalone, rozgrzane do społeczności z Panem. Każdy nowonarodzony chrześcijanin ma pragnienie Czytania Sowa Bożego, modlitwy i społeczności z Kościołem. To pragnienie wzrasta jeszcze bardziej w miarę bliższej relacji z Chrystusem  i pomnażania Bożej łaski w naszym życiu.

12.10.2012

Moc ewangelii


Rzymian 1:16  Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka,
Przez ostatni tydzień rozdawaliśmy na ulicach Wejherowa zaproszenia na nabożeństwo ewangelizacyjne. Większość ludzi jest obojętnie do nas ustosunkowana są także tacy którzy potrafią na ulicy głośno wyrazić co o nas myślą. Za każdym razem gdy ludzie gardzą mną z powodu ewangelii lub ubliżają mi przypomina mi się, że podobnie ubliżali Jemu 2000 tys. lat temu,  Jezusowi Chrystusowi. Wiliam Booth założyciel Armii Zbawienia powiedział, że jeśli cichutko pozostaniemy w swoich kościołach to diabeł nie będzie się tym przejmował. Ale jeśli tylko wyjdziemy na ulicę z poselstwem ewangelii będą na nas tak samo zgrzytać zębami i nienawidzić na jak nienawidzili Jego. To powoduję że jeszcze bardziej się z Nim utożsamiam moim Panem który położył swoje życie bym ja mógł żyć. Och jak mi smutno z powodu tych wszystkich ludzi którzy chodzą spętani przez grzech, świat i złego nie widząc prawdziwej wolności, miłości, radości i piękna zbawiciela.
Ale dzięki Bożej łasce spotykamy też ludzi którzy są otwarci i chcą rozmawiać, dowiedzieć się czegoś więcej, obiecują że przyjdą na ewangelizacje. Jednego dna miałem sytuacje gdy podeszła do mnie kobieta i mnie błogosławiła niczym anioł posłany przez Boga. Mam nadzieje, że moja gorliwość dla Pana będzie wzrastać z każdym dniem, moim marzeniem jest widzieć duchowe przebudzenie w naszym  kraju w Polsce która obecnie pogrążona jest w bałwochwalstwie i rozpaczy duchowej. Nawet jak ludzie chodzą do kościoła, to wynika to z kultury, tradycji, przywiązania do wiary ojców. Nieliczni w sposób świadomy przezywają swoją wiarę, a jeszcze mniej zna prawdziwego żywego Boga i Jezusa Chrystusa Którego Ojciec posłał.

10.10.2012

Ewangelia to moc Boża


Rzymian 1:15  Tak więc, jeśli o mnie idzie, gotów jestem zwiastować ewangelię i wam w Rzymie.
Apostoł Paweł gotów był zwiastować ewangelię w każdym zakątku świata nawet w Rzymie, gdzie ewangelia pośród wielkich tego świata będzie uważana za głupstwo bardziej niż gdziekolwiek indziej. Co to znaczy nie wstydzić się ewangelii? Co to znaczy być z niej dumnym? To znaczy być gotowym zwiastować ją  w każdym miejscu i w każdych okolicznościach. Najczęściej mamy opory przed zwiastowaniem ewangelii gdy nie do końca dowierzamy, że jest to prawdziwie moc Boża która zbawia wierzących. Innym powodem jest obawa przed utratą wizerunku lub strach przed wyśmianiem. Jeszcze innym powodem jest umniejszanie wagi ewangelii i niedowierzanie, że jakieś życie pod jej wpływem może ulec przemianie. Możemy się tylko cieszyć, że ten kto nam Ją głosił  nie powstrzymał się przed podzieleniem się  z nami tą wspaniałą nowiną  o Jezusie Chrystusie. Z pewnością opory przed głoszeniem dobrej nowiny nie wypływają z Boga, ale z naszej cielesności i poddaniu się podszeptą złego, któremu zależy by nikt się nie nawrócił i nie poznał Boga. Jestem również przekonany,  że wiele duchowej depresji którą przeżywają  chrześcijanie wynika z wycofania i stagnacji w dziedzinie głoszenia ewangelii. Prawdziwe zwycięstwo odnosimy przez krew baranka i słowo świadectwa gdy tak czynimy Bóg zsyła na nas błogosławieństwo radości i pokoju w Duchu Św.   
Objawienie 12:11  A oni zwyciężyli go przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swojego, i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć.
Czy ty masz odwagę dzielić się ewangelią z mądrymi tego świata z panią urzędniczką gdy załatwiasz sprawę. W banku gdy płacisz rachunki, na uczelni z wykładowcą, z sąsiadem biznesmenem, prokuratorem, adwokatem, notariuszem, lekarzem i wieloma innymi "wielkimi" ludźmi tego świata. Oni również potrzebują zbawiciela jak każdy człowiek.  Ostatnio słyszałem świadectwo pewnego kaznadzieii, który został poproszony by przemawiać do  wykładowców na świeckiej uczelni i przemawiał do nich jak do ludzi potrzebujących zbawiciela. Być może wielu by to uznało za  nietakt lub niewłaściwy moment albo, że nie wypada w takiej chwili mowić  o Chrystusie. Ale po przemowie tego kaznodziei podeszła do niego żona rektora i podziękowała mu mówiąc że „jest pierwszą osobą która przemawiała do nich na tej uczelni jak do grzeszników”. Każdy człowiek potrzebuje Chrystusa niezależnie od pozycji, wykształcenia, inteligencji „wszyscy zgrzeszyli i brak im Bożej Chwały”. Jeśli tylko pokonamy nasze obawy i strach przed głoszeniem dobrej nowiny "wielkimi" tego świata zobaczymy wspaniałe dzieła Boże. Zobaczymy pokutujących urzędników, polityków, lekarzy, sędziów i innych.     

9.10.2012

Solus Chrystus – Tylko Chrystus


Drodzy dzisiaj zajmiemy się kolejną zasadą reformacyjną - „Solus Christus”, czyli „Tylko Chrystus”.
Jest takie popularne powiedzenie, że wszystkie drogi prowadzą do Boga. Jest to prawda w tym sensie, że ostatecznie każdy człowiek niezależnie od tego jaką drogę życia, by obrał i tak będzie musiał stanąć przed tym samym Bogiem. Ale ludzie często używają tego stwierdzenia na podkreślenie, że każda droga życia jest dobra i właściwa i w tym sensie jest to wielkie kłamstwo. Nie ma wielu dróg do Boga, nie ma wielu dróg do zbawienia i odpuszczenia grzechów, jest tylko jedna droga wytyczona przez Boga. Pan Jezus powiedział:
 Jana 14:6 Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie (przez Chrystusa).
 Tylko Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem, a ludźmi. Bez pośrednictwa Chrystusa żaden człowiek nie może być zbawiony i nie potrzebujemy żadnego innego pośrednika między Bogiem,  a człowiekiem jak tylko Jezusa Chrystusa.
Zasada ta została przedstawiona w czasach reformacji, by przeciwstawić się wielu nieprawdziwym poglądom w tamtych czasach, mówiącym w jaki sposób możemy dostąpić zbawienia. Choć od tego czasu minęło ponad 400 lat jest wciąż aktualna. Wciąż widzimy, że ludzie mają różne drogi do Boga i wielu z nich uważa, że każda z tych dróg jest dostatecznie dobra. Jednak Pismo Św. daje  nam bardzo jasny przekaz: jest tylko jedna droga przez którą człowiek może być pojednany z Bogiem, jest tylko jedna droga, przez którą możesz dostąpić żywota wiecznego - „nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez Chrystusa”.
     Żyjemy w czasach, w których ludzi razi ekskluzywność ewangelii, wyjątkowość Jezusa Chrystusa. Pamiętam, że gdy się nawróciłem i zacząłem podkreślać tą prawdę, to w moim kierunku poleciały gromy, że jestem arogancki, nietolerancyjny, „że tylko my będziemy zbawieni”. Z pewnością wiele razy słyszeliśmy, że każda religia jeśli tylko karze czynić dobrze jest równie dobra jak chrześcijaństwo, że każdy bóg, w którego się wierzy byle by tylko był dobrym bogiem jest w porządku. Co raz częściej mówi się, że prawda jest względna, że jest wiele prawd i nie ma tej ostatecznej. Ale takie podejście jest zaprzeczeniem idei prawdy w ogóle, bo jeśli jest wiele prawd to jak w ogóle możemy mówić o tym, że coś jest prawdą. Prawda ma to  do siebie, że jest jedyna, wyjątkowa, ekskluzywna. Prawda jest ostateczna w odróżnieniu od kłamstwa i fałszu. Wszystkie inne drogi zbawienia są kłamstwem i fałszem „prawda jest w Chrystusie”.  On jest autentyczny jest drogą, która doprowadzi nas do celu w przeciwieństwie do wszystkich innych.
Nowy Testament przepojony jest tą zasadą i czytając go od razu dojdziemy do wniosku, że kościół jest chrystocentryczny, że Pan Jezus Chrystus jest w centrum życia kościoła, jest w centrum życia chrześcijan. Gdy przyjrzymy się temu, co głosili, to zobaczymy, że nie głosili siebie, nie głosili wielkich poglądów filozoficznych, nie prezentowali wielkich postaci historycznych, ale skupili się na jednym człowieku, którego nazywali zbawicielem.
Gdy Piotr przemawia przed przełożonymi ludu i radą starszych po tym jak Chrystus uzdrowił przez jego ręce chromego od urodzenia ma odwagę powiedzieć, że Chrystus jest wyjątkowy:
Dzieje Apostolskie 4:12  I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni.
Nie było  wcześniej i nie będzie żadnej innej osoby, która mogłaby dać ludziom zbawienie. nasz Pan wypowiadał się o tym podobnie, mówił o sobie, że jest jedyną drogą, że jest światłością świata i chlebem żywota:
Jana 8:12  A Jezus znowu przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota.

Jana 6:35  Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.

Jana 10:7  Wtedy Jezus znowu powiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, Ja jestem drzwiami dla owiec.
8  Wszyscy, ilu przede mną przyszło, to złodzieje i zbójcy, lecz owce nie słuchały ich.
9  Ja jestem drzwiami; jeśli kto przeze mnie wejdzie, zbawiony będzie i wejdzie, i wyjdzie, i pastwisko znajdzie.
Nikt nie może się równać z Chrystusem, nie możemy postawić znaku równości między Panem Jezusem a innymi wielkimi ludźmi tego świata. Ludzie próbują tak czynić, stawiają Chrystusa pośród innych wielkich takich jak Arystoteles, Platon, Budda, Mahomet, Sokrates, Mojżesz i mówią, że są to równie wielcy ludzie Jak Chrystus. Ale jest to zupełna bzdura oni wszyscy byli grzesznymi ludźmi potrzebującymi zbawiciela. Chrystus jest Bogiem i człowiekiem, przewyższa ich wszystkich, to  oni potrzebują Jego. Chrystus jest zupełnie inny, nawet nie stoi w tej samej kategorii, co ludzie. On jest Bogiem, jest bramą, drogą, chlebem, światłem i prawdą. Gdyby dzisiaj pojawił się ktoś taki, kto by tak o sobie mówił powiedzielibyśmy, że jest chory psychicznie. Nawet ludzie, którzy mają wysokie mniemanie o  sobie nie mają odwagi określać się takimi terminami jak to czynił Chrystus, On jest absolutnie wyjątkowy jest jedyny wszyscy, którzy przyszli przed nim i po  nim nie są zbawicielami, przewodnikami do Boga są „złodziejami i oszustami”.
W liście Pawła do Tymoteusza czytamy:
1 Tymoteusza 2:5  Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus,
6  który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie.
Drodzy, nie ma wielu dróg nie ma wielu pośredników. Do Boga przychodzimy tylko przez jedną osobę, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas. Żadna inna osoba oprócz Chrystusa nie jest  nam potrzebna w pojednaniu z Bogiem. Ludzie próbują opierać się na pośrednictwie innych osób, niekiedy są to jakieś szczególnie święte osoby takie jak św. Piotr, Tomasz czy inni święci i mają nadzieję pozyskania łaski Boga przez ich pośrednictwo. Jeszcze inni opierają na pośrednictwie Marii matki Jezusa uważając ją na tyle godną, że może ona prosić o łaskę dla ludzi, ale Boży Syn w dziele zbawienia nie potrzebuje żadnej pomocy, nie potrzebuje żadnego asystenta.  On sam dokonał przebłagania za nasze grzechy,  On sam poniósł nasze winy, On sam nas zbawił. Nie pomagała mu w tym  żadna inna osoba.
Pozwólcie, że wyrażę to  jednym przykładem: w 2010 roku biskupi katoliccy zaapelowali do papieża Benedykta XVI o nowy dogmat Maryjny, że Maria zostanie uznana za współ -odkupicielkę.  Pod petycją podpisało się 800 biskupów i 50 kardynałów. Ale stawianie obok Chrystusa w dziele odkupienia kogokolwiek, nawet jego matki jest bluźnierstwem, jest równoznaczne z zaparciem się Go.
    „Jeden jest pośrednik między Bogiem, a ludźmi, człowiek i Bóg w jednej osobie Chrystus Jezus”. Dlatego też nie możemy mówić o żadnej ekumenii z wyznawcami Islamu, hinduizmu, buddyzmu. Stawianie tych religii i innych obok chrześcijaństwa jest zupełną pomyłką. Ludzie, którzy tak czynią tylko dowodzą, że nie są chrześcijanami i zupełnie nie rozumieją istoty chrześcijaństwa.  Nie rozumieją na czym polega odkupienie i dlaczego może być to tylko Jezus. Apostoł Paweł wyjaśnia nam, że On jako jedyny złożył okup za nas, on uzyskał prawo żeby wstawiać się w naszej sprawie na nim Bóg położył swoją pieczęć, (Jana 6:27) Jego ofiara jest w pełni akceptowana przez Boga, na jej podstawie może pośredniczyć między nami, a Bogiem. Jego dzieło jest tak doskonałe, że nie potrzebuje żadnego poprawiania, pomocy żadnych dodatkowych osób, jedynie co mamy uczynić to całkowicie zawierzyć mu swoje życie. To w zupełności wystarczy, tym samym dowodzimy, że całkowicie Mu ufamy.
Musimy zdać sobie sprawę z kolejnego ważnego faktu, z tego,  że potrzebujemy pośrednika. Nie możemy stanąć przed Bogiem tacy jacy jesteśmy, nie możemy przyjść do Boga o własnych silach i domagać się od Niego błogosławieństwa. Wynika to z naszego upadku, wynika  to z tego kim jesteśmy, a Pismo Św. mówi że jesteśmy grzesznikami, że jesteśmy słabi, że nie jesteśmy godni żeby stanąć przed Bogiem. Spróbuj dzisiaj pójść do pałacu prezydenckiego, ciekawe czy zostaniesz przyjęty. Oczywiście że nie, musisz mieć odpowiednią pozycję lub znać kogoś, kto przedstawi cię prezydentowi. Ludzie są całkowicie aroganccy, myślą, że mogą o własnych siłach stanąć przed Bogiem. Uważają, że są na tyle dobrzy iż  Bóg ich zaakceptuje i przyjmie. Ale jest to zupełnie nieprawdziwe przekonanie, Bóg jest idealnie święty, a człowiek jest całkowicie zepsuty. Nawet nie moglibyśmy ostać się przed obliczem najświętszego, blask jego świętości zniszczyłby nas.
Musi być ktoś doskonały i święty, by przyprowadzić nas do Boga. Posłuchajcie, co Pan powiedział do Mojżesza:
Wyjścia 33:19  I odpowiedział Pan: Sprawię, że całe dostojeństwo moje przejdzie przed tobą, i ogłoszę imię "Pan" przed tobą, i zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, i zlituję się, nad kim się zlituję.
20  Nadto powiedział: Nie możesz oglądać oblicza mojego, gdyż nie może mnie człowiek oglądać i pozostać przy życiu.
21  I rzekł Pan: Oto miejsce przy mnie. Stań na skale.
22  A gdy przechodzić będzie chwała moja, postawię cię w rozpadlinie skalnej i osłonię cię dłonią moją, aż przejdę,
23  a gdy usunę dłoń moją, ujrzysz mnie z tyłu, oblicza mojego oglądać nie można.
 Bóg nie pozwolił oglądać Mojżeszowi swojego oblicza, gdyż grzeszny człowiek nie  może  ostać się przed Bogiem jeśli nikt odpowiedni się za nim nie wstawi. 
         Drodzy, o Mojżeszu czytamy, że był to człowiek bardzo skromny i pokorny, Biblia mówi:
Liczb 12:3  Mojżesz był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, którzy są na ziemi.
Jednak nawet Mojżesz nie mógł stać przed Bogiem, potrzebował ofiary, potrzebował przebłagania, potrzebował być osłonięty przed świętością Boga.
Podobnie Ty, potrzebujesz pośrednika, który będzie godny stać przed Bogiem i będzie mógł wstawiać się w naszej sprawie. Potrzebujemy kogoś, kto będzie człowiekiem, bo jesteśmy ludźmi i potrzebujemy kogoś, kto będzie Bogiem, by móc rozmawiać z Bogiem.
Jest tylko jedno imię, które spełnia te wszystkie warunki, imię które zostało odrzucone przez ten świat - imię Jezusa Chrystusa.
Dlatego przedwieczny Syn Boży zszedł na ziemię, narodził się w Betlejem z kobiety, jak każdy człowiek. We wszystkim (z wyjątkiem grzechu) upodobnił się do nas. Przechodził podobne doświadczenia jak my, cierpiał głód, zmęczenie, niewyspanie, przechodził pokusy, odrzucony przez ludzi i zdradzony. Ostatecznie zabity, by powstać z martwych i okazać swoją boską moc. Wstępuje do nieba i zasiada po Bożej prawicy stając się wiecznym kapłanem, naszym wstawiennikiem, obrońcą, zbawicielem naszą nadzieją i Panem.
 Jego słowa zostały potwierdzone przez Jego czyny. Nie tylko mówił o sobie, że jest światłością świata, ale żył jako wzór, bezgrzesznym życiem, nie tylko mówił o uzdrowieniu i o pomocy chromym , ale uzdrawiał ich, gdy do Niego przychodzili.
Łukasza 4:40  A gdy słońce zachodziło, wszyscy, którzy mieli u siebie chorych, złożonych różnymi chorobami, przyprowadzali ich do niego. On zaś kładł na każdego z nich ręce i uzdrawiał ich.
Nie tylko mówił o zmartwychwstaniu, ale sam powstał z martwych.
(Łukasza 24:5) „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” Powiedział do kobiet anioł
  „Nie ma go tu, ale wstał z martwych. Wspomnijcie, jak mówił wam, będąc jeszcze w Galilei”
Jedna z pieśni mówi „w Chrystusie mym i tylko w Nim moja nadzieja, pokój, moc”.
 W czym, lub w kim  jest twoja nadzieja, skąd możesz mieć pewność, że kiedy staniesz przed Bogiem, to zostaniesz przyjęty? A zapewniam was, każdy człowiek będzie musiał przed Nim stanąć i zdać sprawę ze swego życia. Czy masz kogoś kto wstawi się w ten dzień za ciebie? Czy ten ktoś jest właściwą osobą?  Czy Jezus Chrystus jest twoim pośrednikiem między Bogiem?
Pośrednik jest to ktoś taki, kto może zrobić dla nas rzeczy, których my nie jesteśmy w stanie zrobić.
Osoba Chrystusa jest także w pełni akceptowana przez Boga. Zarówno Jego dzieło na krzyżu jak  i całe życie zostało przez Boga przyjęte jako doskonała ofiara, na mocy której Bóg jest w stanie przebaczyć człowiekowi grzechy. Bóg Ojciec od samego  początku wskazuje na Jezusa Chrystusa i wyróżnia Go spośród innych ludzi.
Rzymian 3:25  którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów,
To nie ja ustanowiłem jedną drogę zbawienia nie uczynił tego też kościół, ale Bóg uznał, że jest w stanie przebaczyć nam nasze grzechy i świat ze sobą pojednać na podstawie Jego ofiary. Bóg ustanowił Chrystusa jako jedyną drogę zbawienia, skuteczną przez wiarę.
           Może się ze mną nie zgodzisz, może się na mnie obrazisz, ale nie jest to mój wymysł. Jeśli masz z tym problem, to masz problem z Bogiem. Ofiara Chrystusa całkowicie zaspokaja naszą największą potrzebę. Co jest naszą największą potrzebą? Biblia mówi, że naszą największą potrzebą jest pojednanie z Bogiem, bliskość Boga, to jest nasza największa potrzeba. Z powodu utraty bliskości Boga doświadczamy śmierci, zła, grzechu, nienawiści, rozpaczy, braku nadziei. Bóg w Chrystusie chce na nowo okazać się dla nas Ojcem, kimś bliskim, na kim będziemy mogli się oprzeć. Bóg w Chrystusie chce przebaczyć nam nasze grzechy i przyjąć nas do siebie. Dlatego Modlitwa „Ojcze nasz” w naszych ustach ma tylko wtedy sens gdy akceptujemy Bożą drogę zbawienia, gdy Bóg rzeczywiście przez wiarę w Chrystusa stał się naszym Ojcem.  
To prowadzi nas do jeszcze jednego bardzo ważnego wniosku: Jeśli Jezus Chrystus jest jedyną drogą zbawienia jeśli nie ma innej możliwości przebaczenia grzechów jak tylko przez wiarę w Niego, to obowiązkiem każdego chrześcijanina, który poznał tą jedyną drogę,  jest dzielenie się z ludźmi tym w jaki sposób mogą dostąpić pojednania z Bogiem. Jeśli to jest największa nasza potrzeba, największa potrzeba świata, i kochamy ludzi to nie możemy milczeć na ten temat. Cały świat tkwi złym, wymyśla swoje sposoby na zbawienie, wymyśla swoich pośredników, ale wszelkie ich starania z góry są skazane na porażkę. Wszyscy ludzie, którzy nie wiedzą na jakiej podstawie Bóg przebacza nam grzechy są w niebezpieczeństwie.
Gdy umrą staną przed Bogiem, ale Bóg jedyne, co będzie mógł im dać to swoją sprawiedliwość- „a zapłatą za grzech jest śmierć”. Dlatego Bóg posyła nas do świata, bo nie chce by ktokolwiek zginął. Bóg chce, by każdy człowiek dowiedział się, że On ustanowił pośrednika między sobą a ludźmi, Boga i człowieka w jednej osobie Jezusa Chrystusa. Amen 

6.10.2012

Smak Bożego przebudzenia

Czy jest gdzieś na ziemi miejsce, gdzie można by doświadczyć Boga w pełni i zobaczyć jak powinno wyglądać prawdziwe chrześcijaństwo? Być może takim miejscem jest Korea.
Krwawy początek 
W drugiej połowie XIX wieku Korea była zamknięta na ewangelię. W 1866 roku Robert Thomas, Walijski misjonarz przebywający w Chinach, udał się do Korei, aby rozprowadzać Biblie między ludźmi mówiącymi po chińsku. Po przybyciu do brzegu, statek spotkał się z wrogim przyjęciem „półdzikich” koreańskich strażników granicznych. Gdy zbliżał się do wybrzeża, strażnicy zaatakowali i wrzucali na pokład płonące gałęzie. Załoga musiała opuścić płonący statek. Niektórym udało się wsiąść do łodzi, ale zostali pochwyceni i zabici. Dzielny Robert Thomas wziął kilka biblii i po płyciźnie zaczął iść w kierunku lądu. Na brzegu został okrutnie zaatakowany, ale zanim zginął wcisnął drogocenne Księgi w ręce morderców.
W 1876 roku japońskie statki wtargnęły do kilku koreańskich portów. Za nimi podążyły inne siły marynarki i w 1884 wraz z przybyciem amerykańskiego misjonarza dr. Allena, prymitywna, odizolowana Korea otworzyła w końcu oficjalnie drzwi na świat, a także na ewangelię. W 1885 roku przybyli kolejni misjonarze – Appensellerowie (metodyści) i Underwoodowie (prezbiterianie). Nastąpił stały wzrost.
Ogień Ducha
W 1907 roku Bóg dał niemowlęcemu kościołowi koreańskiemu coś szczególnego.
Nabożeństwo trwało przez kilka dni – wyznawano grzechy, płakano i drżano. Poganie byli zadziwieni. Delegaci noworocznego zgromadzenia zanieśli przebudzenie do swoich kościołów. Wszędzie rezultaty były takie same: głębokie przeświadczenie o grzechu, po którym następowało wyznanie i zadośćuczynienie, oraz pewna nowa cecha – wspólna głośna modlitwa – cecha która do dzisiejszego dnia daje się zauważyć w niektórych kościołach Korei.
Rene Monod pisze:
„Jednali się ze sobą śmiertelni wrogowie. Zwracano skradzione pieniądze i przedmioty. Regulowano popełnione niesprawiedliwości, nie tylko wśród chrześcijan, ale także wśród pogan. Pewien stary chiński biznesman się zdziwił, gdy jeden z chrześcijan zwrócił mu dużą sumę pieniędzy, którą kiedyś otrzymał od niego na skutek pomyłki. Wielu pogan nawróciło się i przyszło do Chrystusa dzięki honorowemu postępowaniu chrześcijan”.
Prześladowania
Długie lata okupacji japońskiej przyniosły chrześcijanom problemy. Raz do roku Japończycy żądali od Koreańczyków okazania lojalności rządowi poprzez uczestniczenie w ceremonii w świątyni szintoistycznej. Rozpoczęło się to w latach trzydziestych, gdy Japończycy starali się zasymilować Koreańczyków i próbowali wprowadzić kult cesarza. Chrześcijanie zmagali się ze swoim sumieniem.
W końcu jeden odważny pastor koreański postanowił nie przybyć na ceremonię. Reakcja Japończyków była szybka i bezlitosna. W pobliżu świątyni pastor został pobity na śmierć. Wielu chrześcijan zostało zachęconych jego postawą, ale inni uznali cenę za zbyt wysoką i w tym czasie przebudzenie zaczęło gasnąć.
Koniec drugiej wojny światowej w 1945 roku przyniósł kres okupacji japońskiej w Korei, ale dla tego kraju nastały czasy wielkiego cierpienia. W krótkim okresie pokoju chrześcijanie szczególnie w północnej Korei, koncentrowali się na prowadzeniu pracy Bożej i budowaniu kościołów.
Chrześcijanie w Korei Północnej wkrótce zaczęli być okrutnie prześladowani przez komunistów. Dopóki mogli zbierali się codziennie na wielkie spotkania modlitewne. Komuniści zamykali kościoły, jednak nic nie mogło zatrzymać fali modlitwy. Spotkania modlitewne osiągały jeszcze większe rozmiary niż w latach 1906-07. Odbywały się o wschodzie słońca, około piątej rano. Bez względu na pogodę zbierały się tysiące ludzi, a wszyscy zanosili wspólne modlitwy, jak we wczesnych dniach przebudzenia.
Wywołało to złość komunistów, którzy odpowiedzieli strasznymi torturami. Znów popłynęła krew męczenników. Kilku chrześcijan zostało ukrzyżowanych przez chińskich komunistów. Wiernym świadkom, którzy nadal głosili ewangelię, „czerwoni” obcinali języki. Dzieciom przyłapanym na potajemnych lekcjach Szkółki Niedzielnej pałeczkami przebijano bębenki.
Boża obecność
Dr Robert Finley, misjonarz i założyciel International Students Inc. odwiedził Koreę na początku lat pięćdziesiątych. Był głęboko poruszony:
„Jako baptysta doznałem silnego wstrząsu fundamentów swej teologicznej warowni! Byłem na spotkaniu modlitewnym  w Korei, gdzie pięćdziesiąt osób nieuleczalnie chorych zostało natychmiast cudownie uzdrowionych. Do tamtej pory wszystko było dla mnie jasne – takie rzeczy dzisiaj już się nie zdarzają. Ale co można zrobić kiedy widzi się je na własne oczy? Uznałem, że mogę zrobić tylko jedno – zmienić swoją teologię.
Nie martwcie się. Nadal jestem porządnym baptystą, ale dowiedziałem się, że i dzisiaj dzieją się cuda Nowego Testamentu. Każdy cud, włączając wskrzeszenie z martwych, o jakim czytacie w księdze Dziejów Apostolskich, został odtworzony w młodym kościele azjatyckim. Widziałem to, i to nie jeden raz, ale więcej razy!”
W obliczu tak oszałamiających stwierdzeń należy powołać drugiego świadka, Rene Monoda, który oglądał podobne wydarzenia w Koreańskim Kościele Prezbiteriańskim.
„Zawsze byłem zdania, że cuda zarezerwowane były dla pierwszych chrześcijan. Pewien chromy człowiek został przyniesiony na nabożeństwo . kilku Koreańczyków na zmianę niosło go na plecach przez 80 km. Teraz kaleka leżał przed ludźmi zgromadzonymi w kościele. Jego chore nogi i ręce były krótsze niż zdrowe kończyny. Zaniesiono o niego modlitwy. Krew i siły powróciły do jego chorych członków. Chromy wyciągnął się, wstał i zaczął wypróbowywać swoje uzdrowione kończyny. Nie były już krótsze. Jego wyniszczone ręce i nogi urosły do normalnej długości. Nigdy nie uwierzyłbym opowieści o takim cudzie, gdybym nie zobaczył go na własne oczy. W kościele, w którym to się stało od pięciu lat codziennie o piątej rano zbiera się na modlitwę ok. pięciu tysięcy osób. Przyznaję, że zawsze wątpiłem czy w dwudziestym wieku martwi mogą być wzbudzani. Po mojej pierwszej wizycie w Korei już nie wątpię.”
Uratowany przez miłość
W 1945 roku młody buddysta leżał umierając na gruźlicę. Lekarze dawali mu tylko trzy miesiące życia. Dzięki wizytom i wiernemu świadectwu młodej chrześcijanki, w końcu powierzył on swoje życie Chrystusowi. Głęboko poruszyły go łzy tej osiemnastoletniej dziewczyny, gdy błagała go, aby przyjął Chrystusa. Zostawiła mu swoją Biblię, którą czytał i nie tylko się nawrócił, ale został także uzdrowiony. Został pastorem wspólnoty mieszczącej się w namiocie w dzielnicy slumsów w Seulu. Dzisiaj jego nazwisko znane jest na całym świecie jako pastora największego lokalnego kościoła na świecie, David Yonggi Cho.
W tym skromnym wojskowym namiocie ludzi przychodzący z różnymi chorobami i problemami byli uzdrawiani i otrzymywali pomoc. Stopniowo liczba wiernych rosła i kościół przeprowadził się do okolicy West gate w Seulu. Było wtedy ok. sześciuset członków. W 1972 dziesięć tysięcy. 31 maja 1981 roku kościół liczył 177.489 członków, z których wszyscy uczestniczyli w 12.421 małych grupach.
Przebywanie w obecności tak wyjątkowego i zupełnie nie zepsutego sługi Bożego było przeżyciem zmuszającym do przyjęcia postawy pokory. Niesamowity sukces i rozgłos jakim się cieszy nie wywierają na niego wpływu. Nie ma wątpliwości, że tajemnicą stałego rozwoju kościoła w Seulu jest modlitwa wzmacniana postem.
W 1987 liczba członków przekroczyła pół miliona. Do 1990 było ponad siedemset tysięcy członków.
W roku 1973 kościół ustanowił tzw. Górę Modlitwy. Usytuowana ok.45 kmna północ od Seulu znajduje się w strategicznym miejscu miedzy stolica Korei Południowej, a granicą z Koreą Północną. Codziennie, bez względu na porę roku, można tam znaleźć modlących się ludzi. Wielu z nich pości. Można zawsze liczyć na obecność trzech tysięcy osób, a w weekendy liczba wzrasta do dziesięciu tysięcy. Przy szczególnych okazjach może się tam zmieścić dwadzieścia pięć tysięcy ludzi. Modlitwa o przebudzenie znajduje się zawsze na początku listy.
Największe wyzwanie
Chociaż dr Cho i jego lokalny kościół są najbardziej znane na świecie to stanowią tylko część tego co Bóg czyni w tym szczególnym narodzie. W Seulu znajduje się największy na świecie lokalny kościół metodystyczny, największy lokalny kościół prezbiteriański, największy lokalny kościół baptystyczny i największy lokalny kościół zielonoświątkowy. W Korei Południowej panuje atmosfera ciągłego przebudzenia. Ponad dwadzieścia pięć procent ludności to chrześcijanie, a liczba ta każdego dnia się zwiększa. Szczególnie zależy im na Korei Północnej. Być może nadchodzi dzień, gdy Korea Północna zrzuci jarzmo komunistycznego ucisku. To będzie wspaniały dzień w historii tego wyjątkowego narodu. Zjednoczony naród koreański mógłby rozpowszechnić przebudzenie w całej Azji, Japonii, a nawet przechylić szalę w Chinach.
Fragmenty książki Colina Whittakera pt.: „Wielkie przebudzenia”



Łączna liczba wyświetleń