25.11.2015

W poszukiwaniu sensu życia


Jaki jest sens życia? Czy w ogóle nasze życie tutaj na ziemi ma jakieś znaczenie? Po co tutaj jesteśmy? Po co Ty, tu jesteś? Nad tymi pytaniami spróbujemy się dzisiaj zastanowić.
5 Kwietnia 1994 r popełnił samobójstwo zanany na całym świecie muzyk Kurt Kobin, wokalista, gitarzysta i kompozytor zespołu Nirwana. Przygotowując się do samobójstwa zostawił list pożegnalny w którym wyjaśnił dlaczego to uczynił. Napisał, że chociaż jest bardzo znany i przez wielu podziwiany, ma wspaniałą żonę i córkę, to ciągle towarzyszy mu poczucie winy i nieszczęścia. Napisał, że często jest sfrustrowany, samotny i odczuwa pustkę, której przecież nie powinien odczuwać, bo tyle osiągnął oraz ma bliskie osoby wokół siebie. Napisał również o swoim ciągłym smutku, poczuciu niezadowolenia i nie rozumiał dlaczego to wszystko co osiągnął, nie cieszy go jak powinno. Wrócił pewnego dnia do domu wyjął pistolet i strzelił sobie w głowę. Oczywiście wśród fanów Kurta narosło mnóstwo teorii spiskowych, bo część ludzi nie wierzy, że człowiek pod stopami którego niemalże leżał cały świat, był nieszczęśliwy i odczuwał ogromną pustkę - bezsens życia. Ale uczucie pustki Kurta Kobina, czy poczucie, że życie na ma żadnego wyższego celu o który warto byłoby walczyć i za którym warto byłoby gonić, nie jest niczym odosobnionym. Setki milionów ludzi dzisiaj niezależnie od statusu społecznego, zasobności portfela, zdrowia i rejonu świata w którym mieszkają, codziennie wstając z łóżka nie wie w jakim celu to czyni. Zastanawiają się jaki sens ma zdobywanie wykształcenia, ich praca, zakładanie rodziny, wychowywanie dzieci, codzienne zmaganie się z tym i następnym dniem, cierpienie, rozczarowania, sukcesy zawodowe itp. Jaki sens ma codzienne stawianie czoła wyzwaniom, skoro niczego w życiu nie możemy być pewni i w każdej chwili może nadejść śmierć, która odbiera nam wszystko? Z pewnością perspektywa życia wyglądałaby zupełnie inaczej gdybyśmy wiedzieli i mogli być pewni, że nasze starania będą trwałe, a my będziemy mogli cieszyć się nimi zawsze. Depresja jest dzisiaj jedną z najczęstszych chorób cywilizacyjnych, szacuje się, że choruje na nią około 350 milionów ludzi, a wskaźnik ten każdego dnia wzrasta. Lekarze mówią, że główną przyczyną depresji jest nadmierny stres i poczucie przytłoczenia, które wynika z tego, że ludzie nie mają trwałej nadziei. Już jeden z najmądrzejszych ludzi na ziemi - Salomon zauważył, że wszystkiemu co jest pod słońcem, wszystkiemu czym możemy się zająć i poświęcić oraz wszystkiemu, co możemy doświadczyć, towarzyszy poczucie pustki i nienasycenia. Temat ten był dla niego tak istotny, że przeznaczył całą jedną księgę Pisma Św. by go zgłębić. Posłuchajcie od czego zaczął swoje rozważania
Kazn. Salomona 1:2  Marność nad marnościami, mówi Kaznodzieja, marność nad marnościami, wszystko marność.
3  Jaki pożytek ma człowiek z całego swego trudu, który znosi pod słońcem?
Później w tej księdze Salomon rozważa wszystkie uroki życia poddaje je analizie i wykazuje ich bezsens. Należy wspomnieć, że król Salomon nie mówi tego z czysto filozoficznej perspektywy. Nie jest człowiekiem który wyłącznie siadł w fotelu i poprzez rozmyślanie doszedł do takich wniosków. Nie, wnioski Salomona zrodziły się po wypróbowaniu wszystkiego, co było dla niego dostępne. Salomon nie jest teoretykiem, ale praktykiem - człowiekiem który pisze o swoim nabytym doświadczeniu. On mówi, że podjął się wielkich dzieł i zbudował sobie domy, ogrody i parki. Ile ludzi pragnie dzisiaj to uczynić, może ty stawiasz sobie to za cel? Salomon miał sługi i służebnice, nagromadził dużo skarbów, nie odmawiał sobie żadnej uciechy pod słońcem. Cieszył swoje serce wszelką rozrywką dostępną dla niego w tamtym czasie. Jego własne słowa brzmią „niczego co zapragnęły moje oczy nie odmawiałem sobie” (Kzn Sal. 2,10). A jednak pomimo tak ogromnych możliwości, wielkiego doświadczenia oraz spróbowania wszystkiego, co mogło nasycić jego serce nie znalazł on zaspokojenia w tych wszystkich rzeczach. Zaczął swoją księgę jak pamiętamy od słów marność nad marnościami i wszystko marność i na takich samych słowach również ją zakończył przywołując dzień śmierci. 
Słusznie doszedł do wniosku, że skoro wszelkie nasze działania, plany i doświadczenia zostają przerwane przez śmierć, to, po co, w ogóle się starać? Gdyby życie przynosiło nam same radości, nie byłoby smutku bólu i cierpienia, a perspektywa przyszłości byłaby o wiele wspanialsza, to więcej sensu byśmy widzieli w tym życiu. Jednak jeśli nawet przeżyjemy nasz życie w najlepszy możliwy sposób, to i tak ostatecznie jest przerwane przez śmierć. Przez kilka lat chodziłem do hospicjum odwiedzać ludzi schorowanych i osamotnionych. Scenariusz często jest podobny, a dla wszystkich kończy się zawsze w ten sam sposób. Nie ma znaczenia jak szczęśliwe życie byś prowadził, nie ma znaczenia jak bardzo byś się starał i jak wiele byś osiągnął, któregoś dnia przyjdzie starość jeśli będzie ci dane w ogóle jej zasmakować, a później śmierć, która odbierze nam wszystko. A śmierć jest okrutna! Nie pyta, czy jesteśmy na nią gotowi, nie pyta o osiągnięcia i plany na przyszłość, ale przychodzi i bierze co jej. To więc, jaki jest sens życia, skoro jest ono krótkie, usłane cierpieniem, a przyjemności nas nie nasycają, wszytko natomiast ostatecznie kończy się śmiercią? Czy w ogóle możemy się tego dowiedzieć? Gdybyśmy zrobili badanie opinii publicznej o sens życia jakie padłyby odpowiedzi? Myślę, że śmiało możemy je zgadnąć. Często padają odpowiedzi że sensem życia jest rodzina opieka nad nią i wychowanie dzieci. Inni mówią, że zdobywanie dóbr materialnych, jeszcze inni że działalność filantropijna, pomaganie ludziom, zdobywanie wiedzy i poznawanie świata, oddanie się religii, czy rozważaniom filozoficznym. Spotkamy również takich dla których sensem życia będzie kariera lub wielkie osiągnięcia, doświadczenie i poszukiwanie przyjemności lub tacy, co odpowiedzą. że nie  mają większego sensu życia i nie warto się nad tym zastanawiać, po prostu trzeba żyć dnia na dzień. Ale czy te wszystkie wymienione wyżej cele mogą na pomóc? Czy są w stanie dać nam trwałą nadzieje na której moglibyśmy niezachwianie się oprzeć? Nie, bo wszystkie one mają jedną wspólną cechę są krótkotrwałe, zawodzą nas, obiecują zbyt wiele, a dają tak mało. Ci którzy oddali się im lub je osiągnęli wiedzą o tym najlepiej. Myślisz sobie, że jak już zdobędę ten wyznaczony cel, to będę szczęśliwy, to moje życie będzie nasycone. Ale dochodzisz do niego i cieszysz się nim krótko i za chwile odkrywasz, że to samo znajome poczucie pustki wraca. I znowu musisz poszukiwać czegoś nowego.
Przypomina mi to historię pewnego chłopca, o którym jakiś czas temu czytałem - posłuchajcie chwilę.
W lutym 2013 roku, w pewnej chińskiej księgarni w mieście Nankin, nagle zaczęły znikać książki. Z początku jednak zjawisko przybierało niewielkie rozmiary, to więc właściciel niczego nie zauważył. Sprawa wyszła na jaw dopiero kilka miesięcy później, kiedy to liczba zaginionych książek szła już w setki i zbliżała się do tysiąca. Właściciel księgarni zgłosił przestępstwo i powołano tajną policję, która miała za zadanie złapać sprawcę kradzieży. Od tej pory, policjanci całymi dniami snuli się pomiędzy półkami obserwując klientów. Sprawa była tym trudniejsza, że nie ginęły tylko książki z jednej dziedziny, ale pozycje historyczne, socjologiczne, poezje, powieści. Więc jedyną szansą rozwiązania zagadki było przyłapać złodzieja na gorącym uczynku. Po jakimś czasie sprawca został schwytany i okazało się że jest nim młody chłopak - Pan Lee. Gdy złapano go miał właśnie przy sobie pochowane w różne miejsca 30 książek. A w sumie ukradł z tej księgarni 800 książek. Gdy pytano podczas przesłuchania dlaczego tak czynił, powiedział że kradł te książki, bo szuka sensu życia i pragnie się dowiedzieć co robi na tym świecie.
 Drodzy, żałuje że tego chłopaka nie ma dzisiaj z nami, bo znalazłby to czego szukał. Świat i wszystkie książki tego świata, wiedza i cała nauka nie mogą udzielić nam odpowiedzi na pytanie o sens życia. Jest tak dlatego, że odpowiedź na nie może nam udzielić jedynie ktoś, kto powołał nas do istnienia, tą osobą jest Bóg. Jedynie On wie po co nas stworzył, po co tu jesteśmy i jaki jest nasz cel! On nie tylko zna odpowiedź na to pytanie, ale objawił ją w Biblii w Piśmie Świętym i Chce, by każdy człowiek ją poznał. Dlatego Biblia jest tak ważna, nie jest zwykłą książką, ale jest  Słowem samego Boga do ludzi. Bóg przez te słowa przemienia życie człowieka nadając Jego życiu trwały sens oraz cel.
W ewangelii. Jana krótko przed swoją śmiercią na Krzyżu Jezus powiedział do swoich uczniów co jest prawdziwym sensem i celem życia. Słuchaj teraz uważnie.
Jan 14:6  Odpowiedział mu Jezus (Tomaszowi): Ja jestem droga i PRAWDA i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.
Co jest więc prawdziwym celem i sensem życia, co powiedział Chrystus? Zwróć uwagę, że Jezus nie wskazał na jakąś prawdę, nie wskazał na jakąś drogę, na jeden ze sposobów życia. Jak to robią współcześni i dawni filozofowie, psycholodzy, mędrcy czy ludzie od rozwoju osobistego. Jezus nie mówił, że masz szukać światła w sobie, iść za głosem serca, że wszystkie religie są dobre i nie ma znaczenia w co wierzysz. Wszyscy zmierzamy do Boga i wraz z naszym końcem staniemy przed Jego obliczem na sądzie. Warunkiem Bożej akceptacji i przyjęcia nas jest to, co uczynimy z Jezusem zanim odejdziemy z tego świata. 
Chrystus powiedział, że On jest drogą, że On jest prawdą, że On jest prawdziwym życiem, On wskazał na siebie. Nic innego i nikt inny oprócz Pana Jezusa Chrystusa nie da ci trwałego celu i sensu życia. Nie ważne jak długo będziesz poszukiwał, nie ważne jak bardzo będziesz się starał, ile pieniędzy w to zainwestujesz. Cokolwiek byśmy nie zrobili, bez Chrystusa jesteśmy przegrani. Celem i sensem ludzkiego życia jest poznać Boga i Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Bóg stworzył nas dla siebie i dla Niego istniejemy.  Nie mówię tutaj o jakiejś religii, o rytuałach, ceremoniach religijnych takich jak bierzmowanie, komunia, żegnanie się itp. Pan Jezus nie o takim poznaniu mówił, On mówił o wierze w Niego, o powierzeniu, a może lepiej zawierzeniu swojego życia Jego Osobie. On mówił o osobistej relacji, więzi, którą człowiek może nawiązać z Bogiem jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Ja jestem droga, prawda i żywot i nikt nie przychodzi do Boga Ojca, inaczej jak tylko przez Jezusa.
Słowa Jezusa o tym, że jest drogą wiążą się z innymi słowami, które kiedyś powiedział, że kto próbuje swoje życie zachować straci je, a kto straci swoje życie dla mnie (dla Jezusa) i dla ewangelii zachowa je (Mk 8,55). Ludzie na różne sposoby chcą zachować życie, przedłużyć je. Staramy się zapisać w historii, by choć odrobina pamięci po nas została. Ale prawda jest taka, że każdy człowiek od dnia swojego urodzenia idzie własną drogą przez życie i sam sobie obiera cele. Problem jednak polega na tym, że droga którą obieramy, może wydawać nam się słuszna, może cieszyć się akceptacją społeczną, możemy być naprawdę dobrymi szanowanymi ludźmi. Jeśli jednak nie wybierzemy drogi, którą jest Chrystus, jeśli nie poświęcimy naszego życia dla Niego, utracimy nawet to życie które mamy i utracimy je na wieki będąc wtrąconymi do piekła. Dlatego, że nad każdym człowiekiem, który nie poznał Chrystusa i nie uczynił Go swoją drogą w życiu, wisi wyrok potępienia za grzechy. Biblia mówi, że każdy człowiek jest grzesznikiem i za swoje winy zasługuje na potępienie wieczne, a Bóg wyznaczył swojego Syna Jezusa Chrystusa, by wziął na siebie wszystkie nasze przewinienia i poniósł je na krzyż  umierając tam w nasze miejsce. Boża sprawiedliwość wymaga, by grzech został ukarany śmiercią, jeśli Jezus nie stanie się twoim Zbawicielem, jeśli Jezus nie stanie się twoją drogą, to ty sam będziesz musiał odpowiedzieć za swój grzech. W dzień sądu gdy nasze życie się zakończy musimy stanąć przed Bogiem czy tego chcemy, czy nie. Tam nie uratują nas nasze pomysły na życie, nasza filozofia, usprawiedliwienia, nasze pieniądze, i żadne tłumaczenie. Słowo Boże mówi że raz postanowione ludziom umrzeć, a potem sąd  (Hebr 9,27). Tam przed tronem Bożym jedyne co będzie się liczyć to, co uczyniłeś z Chrystusem. Czy uczyniłeś Go swoją drogą, czy szedłeś własną? Pan Jezus Chrystus jest jedyną osobą, która w dzień sądu może twoje życie ocalić, On powiedział że jeśli my się do Niego w świecie przyznamy w ten sposób, że staniemy się Jego uczniami, On również przyzna się do nas przed tronem swojego Ojca. Jak mówiłem wcześniej każdy człowiek idzie własną drogą, tak o tym powiedział Bóg w Ks. Izajasza
Izajasza 53:6  Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich.
Jeśli wszyscy ludzie zeszli na własną drogę, to co powinni zrobić żeby chodzić drogami Bożymi, co powinni zrobić, by wejść na drogę którą wyznacza nam Chrystus? Drodzy, wszyscy ludzie muszą się nawrócić, nie możemy stać się wierzącymi z powodu tradycji, wiary naszych ojców, czy z powodu praktyk religijnych, oraz wychowania chrześcijańskiego. Sami osobiście z własnej woli  musimy wejść na drogę, którą jest Chrystus, wtedy zyskamy prawdziwy cel.
Pan Jezus również mówił że jest prawdą, ludzie poszukują prawdy i często poszukują jej przez całe życie. Przypomnijmy sobie tego chłopca, który kradł te książki on tam szukał prawdy. Poszukiwanie prawdy to poszukiwanie szczęścia i wolności, bo prawda nas wyswobadza. W konstytucji amerykańskiej jest zapis, że podstawowym prawem każdego człowieka jest prawo do życia, wolności i poszukiwania szczęścia. Gdy życie człowieka jest zbudowane na prawdzie, to może się czuć bezpiecznie. Czy nie byłoby cudownie uchwycić się czegoś w życiu co ma prawdziwy sens, na czym się nie zawiedziemy, czegoś co nigdy nie przeminie, w wyniku czego nie zostaniemy oszukani. Jak wielu ludzi musiało poczuć się oszukanych, gdy odkryli że faszyzm lub komunizm za którym poszli był tylko utopią szczęścia i wolności, a nie żadną prawdą. Jak wielu ludzi czuje się oszukanych po kolejnych wyborach, gdy okazuje się że partia polityczna obiecująca niebo na ziemi nie ma zamiaru dotrzymywać swoich obietnic albo, że spełnione obietnice nie dają tego, co oczekiwano. Jak wielu ludzi czuje się oszukanych gdy okazuje się, że ich prawda nie dała im wolności i szczęścia. Jak wielu ludzi będzie czuło się oszukanych w dzień sądu kiedy dowiedzą się, że to czemu zaufali było tylko imitacją prawdy i nie da im zbawienia. Wprawdzie świeciło jak złoto, ale złotem nigdy nie było. A czy twoja prawda daje ci poczucie wolności i spełnienia? Nawet gdyby dawała, czy masz pewność, że jest prawdą którą Bóg akceptuje?
Pan Jezus gdy mówi, że On jest prawdą, to ma na myśli dużo głębszą treść niż to, gdy my mówimy że ktoś mówi prawdę lub to, że jakaś informacja jest prawdziwa. Gdy Chrystus mówi, że On jest prawdą to znaczy, że wierząc w Niego stając się Jego uczniem nigdy nie zostaniesz oszukany i nigdy się nie zawiedziesz. Dlatego, że Boża definicja prawdy to nie nasze opinie i wyobrażenia, ale prawdą jest to, co jest zgodne z planami, zamysłami, charakterem i wolą Boga. Boża prawda nigdy nie przemija, nigdy się nie starzeje i nigdy nie traci na swojej aktualności.  A wolą Boga jak powiedział Jezus jest, by każdy człowiek dostąpił pojednania z Bogiem przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Dlatego Jezus może być jedynym prawdziwym sensem życia, bo wszystko zawodzi i wszystko się kiedyś kończy, ale nigdy nie zawiedzie Jezus tych, którzy Jemu powierzyli swoje życie - On obiecał im życie na wieki. Być może dzisiaj tego nie widzimy, może nawet widzimy, że chrześcijanie mają trudniej od innych ludzi.  Ale ta różnica będzie bardzo wyraźna w dzień sądu ostatecznego w dzień kiedy Chrystus powróci.  Ci którzy w Niego uwierzyli powstaną do żywota wiecznego, a ci zaś którzy nie dali posłuchu słowom Jezusa powstaną na sąd i wieczne potępienie.
I ostatnia rzecz którą dzisiaj chce powiedzieć, że Jezus jest prawdziwym życiem. On powiedział, że w domu Jego Ojca jest wiele mieszkań i poszedł przygotować miejsce dla tych, którzy w Niego uwierzą. Tak wiec Jezus mówi żyjcie dla mnie i umierajcie dla mnie, bo czyniąc tak zyskujecie życie wieczne. Jaką cenę byś był w stanie zapłacić komuś, kto mógłby ci dać życie na wieki. Wyobraźmy sobie sklep w środku miasta, sklep z wielkim ogłoszeniem „TU SPRZEDAJEMY ŻYCIE NA WIEKI”. Wszyscy by wiedzieli, że jest to solidny sklep i naprawdę towar kupiony w tym sklepie jest warty swojej ceny. Jak myślisz czy ludzie chodziliby do tego sklepu kupować życie na wieki? Czy ty poszedłbyś do takiego sklepu wiedząc, że tam możesz uporać się z największym swoim problemem, który powoduje że życie człowieka jest bezsensowne, ze śmiercią. Ile bylibyśmy w stanie zapłacić za życie wieczne? Jestem pewny, że gdyby tylko coś takiego było możliwe, to każdy chciałby kupić życie wieczne w tym sklepie i zapłaciłby każdą cenę, bo jeśli zyskałbyś życie na wieki, to co innego mogłoby mieć większe znaczenie?
To ja powiem wam coś lepszego, Chrystus daje życie na wieki wszystkim tym, którzy w Niego uwierzą, nie za pieniądze, nie za nasze starania, nie za nasze wysiłki i aktywność religijną, ale daje życie na wieki w wyniku wiary w Niego. On już za ten towar zapłacił na Krzyżu Golgoty swoją śmiercią, a teraz rozdaje go hojnie wszystkim tym, którzy przyjdą do Niego prosząc Go o przebaczanie grzechów. On powiedział
Objawienie 21:6 …Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota.
Drogi przyjacielu jeśli szukasz prawdziwego sensu życia, to Jezus Chrystus jest jedyną odpowiedzią, on powiedział „co z tego choćbyś cały świat pozyskał, a dusze zatracił”. Zatracić duszę to znaczy, odrzucić Chrystusa, pójść własną drogą, ale w dzień sądu wszyscy, którzy tak uczynią będą wtrąceni do piekła. Nie pozwól na to, by tak się stało w twoim życiu -  przyjdź dzisiaj do Jezusa, on da ci prawdziwy sens życia. Sens, który daleko wykracza poza śmierć, bo prawdziwym sensem życia jest poznać i uwielbiać Boga przez wiarę w Jezusa Chrystusa i żyć na wieki. 

21.11.2015

W ślady Jana Chrzciciela Ew. Mat 14,1-13


Drodzy dzisiaj przyjrzymy się historii zwycięstwa Bożego człowieka nad ciemnością. Przyjrzymy się historii człowieka, który mógł milczeć i zachować życie, a jednak postanowił piętnować grzech, niemoralność i  z tego powodu życie mu odebrano. Jan Chrzciciel - bo o nim mowa, wyznawał zasadę lepiej umrzeć głosząc prawdę, niż żyć milcząc i zgadzając się na kłamstwo. Być może obok ukrzyżowania Pana Jezusa Chrystusa jest to jedno z najsmutniejszych opowiadań w Nowym Testamencie. Pamiętam gdy kiedyś czytając tą historię zatrzymałem się nad nią trochę dłużej i naprawdę zrobiło mi się żal, było mi smutno z powodu Jana Chrzciciela, było mi smutno z powodu cierpienia, które mu zadano. Było mi smutno, że świat w taki straszny sposób traktuje sługi Boże i nie tylko Jana, ale wszystkich którzy pójdą do tego świata i będą go wzywać do upamiętania. Nasz Pan odchodząc z tego świata powiedział do swoich uczniów „Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (Jan 16,33).
Ewangelista Mateusz opowiada nam historię o Janie z pewnej perspektywy czasu i umieszcza ją w kontekście Heroda Antypasa w tamtym czasie władcy Galilei. Herod Antypas jest synem Heroda Wielkiego, za czasów którego urodził się Pan Jezus Chrystus. Po śmierci Heroda Wielkiego Palestynę podzielono na cztery części i w trzech z nich namiestnikami Rzym mianował synów Heroda. Ewangelista Mateusz 9 wierszu nazywa hojnie Heroda królem, bo tak nazywali go mieszkańcy Galilei. W rzeczywistości jednak Antypas, królem nie był, był tylko zarządcą tamtej prowincji. Nawet pewnego razu udał się do Rzymu, do cesarza Kaliguli by zapytać, czy mógłby zostać królem, bo jego żona bardzo pragnęła być królową. Antypas miał jeszcze dwóch braci Archelosa i Filipa, którzy zarządzali innymi częściami Palestyny, on zarządzał środkową jej częścią, gdzie była Galilea.
W końcu Sława Pana Jezusa dotarła do Jego uszu, słyszał o cudach i niezwykłych znakach jakie Chrystus czynił i przypominały mu się jego grzechy.
Jego reakcja jest zaskakująca, on uważa, że to Jan zmartwychwstał (w. 2). Herod wiedział doskonale, że Jan Chrzciciel, którego kazał zamordować był świętym namaszczonym przez Boga człowiekiem. Wiedział również, że mordując Jana dopuścił się haniebnego i odrażającego grzechu, teraz oskarża go sumie i ma ogromne poczucie winy. Swoją drogą ciekawe jest to, że gdy ludzie popełniają zło i rażącą niesprawiedliwość, to często wiedzą że to czynią, a jednak to czynią.
Najwyraźniej Herod obawia się, że przyjdzie mu teraz ponieść konsekwencje za zbrodnie dokonaną na Janie Chrzcicielu, a zmartwychwstały prorok teraz powrócił, by ukarać go. On nie wie co o tym wszystkim myśleć. Chce widzieć tego człowieka, by potwierdzić lub rozwiać swoje obawy.
W Ew. Łukasza czytamy
 Łukasza 9:7  I usłyszał tetrarcha Herod o wszystkim, co się działo, i był zaniepokojony. dlatego, że niektórzy mówili, iż Jan został zmartwychwzbudzony,
8  A niektórzy, że Eliasz się pojawił, a inni, że powstał któryś z dawnych proroków.
9  Herod zaś rzekł: Jana ja kazałem ściąć, któż zaś jest Ten, o którym słyszę te rzeczy? I pragnął go widzieć.
Teraz Ewangelista Mateusz cofa się do tyłu w 3 wierszu i opowiada historie zamordowania Jana chcąc nam wyjaśnić dlaczego Herod zachowuje się tak, jak się zachowuje. On wcześniej wtrącił Jana do więzienia za to, że Jan napominał go odnośnie niemoralnego życia. Herod Antypas żył z żoną swojego przyrodniego brata Filipa, któremu ją odbił pozostawiając swoją żonę. Tak więc żył w niemoralnym cudzołożnym związku publicznie, nie kryjąc się z tym grzechem. Jan Chrzciciel natomiast był człowiekiem bezkompromisowym wobec grzechu, wszędzie wszystkich niezależne od statusu społecznego, czy materialnego wzywał do upamiętania. Nie pozostał również obojętny wobec grzechów Heroda. I to jest rola prawdziwego proroka, piętnować grzech i nawoływać do pokuty. Prorocy w Starym Testamencie głównie z tego powodu byli powoływani przez Boga. Za każdym razem, gdy Izrael grzeszył i odchodził od Pana działalność proroków nasilała się. Główną służbą proroków w cale nie było prorokowanie o przyszłości jak się dzisiaj błędnie myśli, ale wzywanie Izraela do pokuty i umacnianie Bożego ludu w wierze.  To również dzisiaj jest głównym zadaniem kaznodziejów, wzywanie do pokuty i umacnianie Bożego ludy w wierze. Jak można rozpoznać prawdziwego Bożego proroka, czy po tym, że przepowiada wydarzenia z przyszłości? Nie, prawdziwym Bożym prorokiem jest człowiek, który wyraźnie i zdecydowanie będzie występował przeciw grzechowi. Gdy tak będziemy czynić, nie będziemy cieszyć się akceptacją świata, nie będziemy cieszyć się akceptacją wielu nominalnych chrześcijan tylko z nazwy, wprost przeciwnie wiele razy spotka nas coś podobnego do tego, co spotkało Jana Chrzciciela, czy innych proroków starotestamentowych, czyli prześladowania. Zwróćcie uwagę na Bożych proroków, przyjrzyjcie się im, jakie życie prowadzili, przyjrzyjcie się ich przesłaniu, a zobaczycie, że prowadzili nienagannie moralny sposób życia i wzywali ludzi do podobnego życia.  
Jan przebywał w więzieniu około roku, aż do momentu, gdy Herodiada, kochanka Heroda  swoimi intrygami doprowadziła do śmierci Jana Chrzciciela. Ona również nie mogła słuchać napomnień Jana i za wszelką cenę chciała mu zamknąć usta. Herodiada obok Izebel (1 Kr 16,31) jest jedną z najbardziej zepsutych kobiet w Biblii, żyje niemoralnie z bratem swojego męża, a wcześniej była żoną Filipa swojego wuja będąc w związku kazirodczym.
Naprawdę to była bardzo zepsuta rodzina, Jan Chrzciciel patrząc na to wszystko nie mógł milczeć, on powtarzał nie wolno ci jej mieć, to  co czynisz jest niezgodne z Bożą wolą. Grecki tekst wskazuje na to, że Jan Chrzciciel nie mówił tego raz, ale wiele razy to powtarzał, prawdopodobnie przy każdej okazji i w ten sposób naraził się Herodowi. Józef Flawiusz historyk z tamtego okresu pisał, że Herod naprawdę był zły na Jana, był na niego wściekły. Ale obawiał się Jego autorytetu, którym Jan cieszył się wśród ludu, bo wszyscy mieli go za męża Bożego ( w. 5) Mimo doprowadzenia Heroda do wściekłości i do sytuacji, że życia Jana zostało zagrożone, Jan chrzciciel nie milczał i napominał go wciąż i wciąż.  Nie, Jan nie był poprawny politycznie nie zależało mu na tym, że swoimi napomnieniami obrazi Heroda i Herodiadę. On wiedział o tym, że grzech szerzy się jak zaraza i jeśli będzie milczał, to inni będą Heroda naśladować, to prawo zaginie. Grzech zawsze chce pozostać w ukryciu, dlatego ludzie tak nie lubią, gdy mówisz wprost o ich rozwiązłości, o ich ciemnych sprawach. Tak, Jan był bardzo odważnym Bożym mężem, spróbuj dzisiaj to sobie wyobrazić, że ktoś idzie do wschodniego władcy i napomina go publicznie. Spróbuj sobie wyobrazić, że ktoś taki pojawia się w telewizji i w sposób zdecydowany oraz bezkompromisowy nazywa rzeczy po imieniu. Już widzę te wszystkie liberalne i lewicowe media, już widzę tę nagonkę na tego człowieka, jak on tak mógł, czemu on chce ograniczać naszą wolność i wtrącać się w nasze życie, trzeba wytoczyć mu proces i wsadzić go do więzienia.
Kiedyś jeden z moich przyjaciół opowiadał mi historię jak z grupą pastorów został zaproszony do telewizji. I dziennikarka w tej telewizji zadawała różne pytania, ale żaden z tych pastorów nie starał się powiedzieć ewangelii na antenie. Gdy dziennikarka jemu zdała pytanie, on próbował podzielić się ewangelią. Ale jak tylko próbował to zrobić, dziennikarka mu zaraz przerwała z obawą, że opowiadanie o Zbawianiu tylko w Chrystusie byłoby źle przyjęte przez widzów. Tak, świat nie lubi nazywania rzeczy po imieniu, ale Jan taki nie był.
Najprawdopodobniej gdy Herod wtrącił Jana do więzienia, później wiele razy stawiał go przed sobą i rozmawiał z nim i nawet wtedy Jan napominał go. W Ew. Marka czytamy:
Marka 6:20  Albowiem Herod bał się Jana, wiedząc, że to mąż sprawiedliwy i święty, i ochraniał go, a słuchając go, czuł się wielce zakłopotany, ale chętnie go słuchał.
Tak więc to nie jest tak, że jak mówisz o prawdzie i wzywasz do upamiętania, to ludzkie serca zostają nietknięte. Może ludzie nie okazują emocji, kryją się z nimi lub złoszczą się, ale Słowo Boże zawsze wykonuje pracę z którą Bóg je posyła.  Życie Jana chrzciciela, świadectwo Jana Chrzciciela i słowa Jana dotykały nawet takiego grzesznika jak Herod. Lubił go słuchać, bo wiedział że mówił prawdę, wiedział że to człowiek sprawiedliwy i święty. Jednak był związany grzechem tak bardzo, że nie chciał go porzucić. Mamy podobną sytuacje gdy zwiastował Paweł Herodowi Agrypie w Cezarei Nadmorskiej w 26 rodz. dziejów apostolskich. Wtedy Król powiedział, że argumenty Pawła są tak przekonywujące, że niedługo i jego Paweł przekona by został chrześcijaninem. Boża Prawda ma moc i potrafi poruszyć serce najbardziej zepsutego człowieka, a niektórych takich ludzi przemienia. Za każdym razem jak idę do więzienia zwiastować ewangelię wierzę w to głęboko, że może dzisiaj moc Słowa Bożego kogoś zbawi.
Jednak życie Jana zmierzało ku końcowi, Herod miał urodziny i wyprawiał ucztę (6 wiersz). Uczty takie w pałacu były bardzo niemoralne, miały charakter pijackich orgii. Kobiety tańczyły w niemoralnych uwodzicielskich tańcach, a później był zbiorowy seks. Herodiada prawdopodobnie celowo poświęciła swoją córkę, by doprowadzić do śmierci Jana Chrzciciela, tak bardzo go nienawidziła. Najpierw Salome w tańcu uwodziła Heroda, a gdy jego pożądliwości zostały rozpalone i zapanowały nad nim, stracił wszelką kontrolę nad sobą i złożył głupią obietnicę, że da jej cokolwiek by zechciała (7 wiersz). A ona za poradą matki zażądała śmierci Jana Chrzciciela.
Och, jak wielu ludzi już wpadło w taką pułapkę, że złożyli głupie przysięgi, dali nieroztropne słowo, puściły im hamulce, a później trudno było się z tego wszystkiego wycofać.
Kazn. Salomona 5:1  Nie bądź prędki w mówieniu i niech twoje serce nie wypowiada śpiesznie słowa przed Bogiem, bo Bóg jest w niebie, a ty na ziemi. Dlatego niech twoich słów będzie niewiele.
 Chociaż Herod nie troszczył się specjalnie o to, żeby jego słowo coś znaczyło i nie był specjalnie słownym człowiekiem, to jednak w tym przypadku nie chciał się ośmieszyć i stracić twarzy przed gośćmi. Zamiast przyznać się, że złożył absurdalną obietnicę, że źle się zachował, to jednak zgodził się, być może na największą nieprawość w swoim życiu. Jego duma i strach zgubiła go, podobnie jak duma i poczucie wartości zgubiło piłata. Piłat starał się bronić Jezusa do czasu, gdy zaczęto krzyczeć, że jeśli ocali Go nie jest przyjacielem cezara (J 19,12) bał się utraty stanowiska, reputacji i statutu społecznego i wydał na śmierć Syna Bożego. To są te wszystkie sytuacje w naszym życiu kiedy boimy się postępować jak chrześcijanie zgodnie z prawdą Słowa Bożego, bo obawiamy się opinii ludzi, ich reakcji i wychodzimy z założenia, że lepiej się nie wychylać. To są wszystkie te sytuacje kiedy nie mamy siły powiedzieć NIE, gdy jesteśmy namawiani do grzechu przez naszych znajomych, kolegów i ulegamy im, bo chcemy zachować twarz w ich oczach. Ja również kiedyś stałem się ofiarą takiej sytuacji, gdy z moimi kolegami piliśmy alkohol. Później jeden z nich kopnął w szybę wystawową i ją stłukł, inni zaczęli go naśladować. I w końcu zwrócili się do mnie żebym również kopnął w szybę, ja nie chcąc stracić twarzy w ich oczach, bojąc się, co sobie o mnie pomyślą jeśli odmówię uczyniłem jak ode mnie oczekiwali. I po tym wszystkim miałem wiele problemów. Jakie są twoje lęki? Czego bardziej się boisz, Boga czy ludzi? Koga bardziej słuchasz Boga czy ludzi? Apostoł Paweł powiedział, że jeśli chcemy zjednać sobie ludzi, dobrze wyglądać w ich oczach, to nie możemy być sługami Chrystusa.
 Następnie Herod wykonał natychmiast prośbę Salome i kazał ściąć Jana, a później głowę Jana przyniesiono na tacy i pokazano biesiadnikom. Nie było to nic nadzwyczajnego w tamtych czasach, niektórzy władcy zabawiali swoich gości mordując więźniów, krzyżując ich lub ścinając im głowy. Tak Herod obchodził urodziny, niemoralna uczta i morderstwo świętego sprawiedliwego człowieka. Tak właśnie świętuje świat, tak naprawdę świętuje na własną zgubę na własny sąd i własne potępienie. Ale my mamy obchodzić nasze święta nie w biesiadach i pijaństwach, nie w rozpustach i rozwiązłości, nie w kłótniach i zazdrości, ale w czystości i prawdzie na chwałę naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przy okazji warto wspomnieć, to, że gdy Herod zamordował Jana w swoje urodziny nie znaczy, że mamy nie obchodzić urodzin jak np. naucza się u Świadków Jehowy. Słowo Boże w tym względzie pozostawia nam wolność jeśli obchodzimy urodziny, imieniny czy inne uroczystości mamy to czynić na Chwałę Bożą i to jest główna zasada.
Po wiernej służbie zamordowano Jana Chrzciciela, jak na to patrzysz, jak patrzysz na jego życie, jako na porażkę czy jako na zwycięstwo? Jeśli patrzymy czysto ludzkimi oczami nie mając rozeznania duchowego, nie znając Pana Jezusa Chrystusa i nie mając perspektywy życia wiecznego łatwo dojść do wniosku, że Jan Chrzciciel poniósł porażkę. Wprawdzie nauczał skutecznie do pewnego czasu, ale nie zmienił tych których najbardziej napominał i jeszcze go zamordowali. Może Herodiada triumfowała w tej chwili, może Herod odetchnął z ulgą że ma już go z głowy. Może  córka Herodiady cieszyła się, że mogła przyczynić się do zgładzenia największego wroga swojej matki. Gdy jednak spojrzymy oczami człowieka wierzącego na tą historię, to widać wielkie zwycięstwo tego świętego sprawiedliwego człowieka.
Przede wszystkim wypełnił swoją najważniejszą misje, którą było poprzedzać Chrystusa, zapowiadać Jego przyjście, złożyć o nim świadectwo i przygotować Panu lud prawy na przyjście Jezusa (łuk 1,76). Moim marzeniem dla każdego z nas jest, by w dzień odejścia naszego do Pana towarzyszyła nam świadomość, że nie zmarnowaliśmy, ale wykorzystaliśmy dany nam czas na służbę Bogu. Podobną świadomość miał ap. Paweł mówiąc, że biegu dokonał i wiarę zachował (2 Tym 4,7). Od momentu kiedy przyszedł Chrystus Jan był świadomy, że jego misja powierzona mu przez Boga dobiega końca, on powiedział, że musi stawać się mniejszy, musi znaczyć coraz mniej, a Chrystus ma być wywyższony (Jana 3,30). Jego zwycięstwo polegało również na tym, że był bezkompromisowy wobec grzechu i nie oglądał się na ludzi, wszystkich równo wzywając do upamiętania i wiary w Boga. Jego zwycięstwo polegało na tym, że zachował wiarę do końca i jestem pewny, że gdy przyszli ściąć mu głowę cieszył się na spotkanie z Ojcem, wiedząc, że od Pana otrzyma nagrodę za swój trud. Dzisiaj również, może nawet w tej chwili Chrześcijanie umierają za wiarę w Ewangelię, za bycie bezkompromisowym wobec świata, wobec grzechu i kłamstwa. Wielu chrześcijan mogłoby ocalić swoje życie wystarczyłoby tylko, żeby przyjęli jakąś inną religię niż chrześcijaństwo, wyparli się Chrystusa lub po prostu nic nie robili. Nie, oni wolą stracić życie by zyskać inne, wieczne, prawdziwe życie. Posłuchajcie jednego krótkiego świadectwa ze strony Głos Prześladowanych Chrześcijan
Jeremiah Logara nie zna słowa rezygnacja, tylko determinacja. Żołnierze muzułmańscy aresztowali sześciu chłopców z jego kościoła i fałszywie oskarżyli ich o szpiegostwo. Gdy jako ich pastor Jeremiah starał się wyjaśnić, że chłopcy są chrześcijanami, a nie szpiegami, żołnierze postanowili aresztować również jego.
Związali mu razem ręce i nogi i zawiesili go na linie metr nad ziemią. Bili go pejczami i kapali mu rozgrzanym woskiem na klatkę piersiową. Przypomniał on sobie wtedy modlitwę Jezusa z Ogrodu Getsemane i pomodlił się tymi słowami: – O Boże, jeżeli Twoją wolą jest, bym umarł dzisiaj, niech się tak stanie. – Nie mógł znieść myśli, że w obecności swoich młodych podopiecznych ugiąłby się przed torturami, zadawanymi mu przez islamskich żołnierzy z północnego Sudanu.
Bóg jednak chciał, aby pastor Logara przeżył i walczył o uwolnienie chłopców. Wypuszczono go na wolność, ale oni nadal pozostali w niewoli. Niewykluczone, że przymusowo wcielono ich do wojska. Wspominając te wydarzenia, pastor Logara powiedział: – Myślałem wtedy o śmierci Jezusa – o tym, że umarł On, aby zbawić cały świat. Pomyślałem, że gdybym poszedł śladami mojego Pana, to moja śmierć mogłaby się przyczynić do zbawienia tych chłopców. Modlę się, aby mój przykład cierpienia był dla nich zachętą do pozostania wiernymi Bogu.

 Dzisiaj chciałem cię zachęcić i wezwać, bądź jak Jan Chrzciciel, miej taki stosunek do grzechu jak Jan. Miej taki stosunek do grzechu zarówno wtedy jeśli chodzi o ciebie jak i wtedy kiedy chodzi o innych. Jeśli widzisz grzeszną niemoralną sytuacje nie bój się napominać, nie milcz, ale mów. To może być sytuacja w twoim domu, może ktoś z twoich bliskich uwikłał się w jakieś grzechy, to może być sytuacja w kościele kiedy brat lub siostra wpadają jakieś sidła diabelskie. To również może być sytuacja z jakiś kręgów władzy, jakieś decyzje polityczne, które są przeciw Bożemu prawu. Ale my chrześcijanie, my którzy jesteśmy powołani przez Boga, my jesteśmy solą tej ziemi i światłością świata, jeśli sól zwietrzeje czymże ją przyprawią. Jeśli my będziemy milczeć w imię poprawności politycznej w imię spokoju, kto powie tym ludziom obok nas, że grzech to stan który nie podoba się Bogu, że życie które prowadzą zawiedzie ich do piekła.
Bądź jak Jan chrzciciel w swojej  służbie i w swojej gorliwości, wskazując zawsze na Chrystusa i niech ciebie będzie w twoim życiu coraz mniej, a więcej każdego dnia naszego Pana Jezusa Chrystusa Amen.



18.11.2015

Niewidzialny, ale prawdziwy

Rzymian 1:20  Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę,
To że Boga nie widać, nie znaczy że Go nie ma, głupotą jest twierdzić że Bóg nie istnieje, bo nie możemy Go zobaczyć. Wielu rzeczy nie możemy zobaczyć, ale nie ma żadnych wątpliwości, że są prawdziwe. Nie możemy zobaczyć powietrza, a jednak każdej minuty nim oddychamy, nie możemy zobaczyć przyciągania ziemskiego, a jednak wiemy że działa. Po prostu Bóg w pewien sposób ukrył się przed swoim stworzeniem. Ten jeden wiersz mówi nam jednocześnie, że ten ukryty Bóg jest też Bogiem objawionym. Ktoś może powiedzieć czy to nie jest sprzeczność, że Bóg się ukrywa i jednocześnie objawia się? Nie, po prostu Bóg w pełni nie odsłonił się przez swoje stworzenie, odsłonił się nam w pełni w swoim synu Jezusie Chrystusie. Ale przez stworzenie odsłonił się na tyle byśmy mogli Go szukać, byśmy mogli dostrzegać Jego wielkość, mądrość i moc. Ci którzy zaczynają Go szukać otrzymają łaskę większego poznania i zbliżenia się do Niego, ci którzy zaczynają Go szukać w końcu dojdą do Chrystusa, Bóg ich do Niego zaprowadzi. Kiedyś czytałem historię o pewnym człowieku, który dowiedział się że kilkaset kilometrów od niego będzie misjonarz i będzie zwiastował o prawdziwym Bogu. Ten człowiek był tak spragniony poznać prawdziwego Boga, że te kilkaset kilometrów przebył piechotą i nawrócił się. Później przyniósł ewangelię do swojej wioski i wielu z tej wioski również się nawróciło. Dla pragnącego Bóg zawsze znajdzie drogę, odsłoni ją i poprowadzi go, ale dla ignoranta nie ma nic.
 Stworzenie, które oglądamy oczami wskazuje na wielką moc Stwórcy, moc która jest po za granicami naszego pojmowania. Czasami mam wrażenie, że gdy mówimy o cudach które czynił Chrystus, to niektórzy uważają, że przychodziło Mu to z jakimś wysiłkiem, że musiał w jakiś specjalny sposób sprężać się by je uczynić. Nic podobnego, cuda Chrystusa dla Niego samego były czymś normalnym, jak chleb powszedni dla nas. Dla nas były cudami, dla Niego czymś naturalnym on ustanowił te prawa natury i panował nad nimi.

W wyniku tego objawienia, które każdego dnia krzyczy tak głośno o bożej chwale na świecie, że żadna trąba nie może mu dorównać, ludzie nic nie mają na swoją obronę przed Bogiem. Nie mogą powiedzieć, że nic nie wiedzieli o jego Chwale, o Jego prawach, o konieczności szukania Go i oddawania Mu chwały. Nie mogą tego powiedzieć, bo stworzenie świadczy przeciw Nim. Ogólne objawienie Boga każdego dnia oskarża wszystkich odmawiających Bogu wiary i posłuszeństwa. Ludzie nie będą mogli powiedzieć przed tronem Bożym, że nigdy nie słyszeli o Jezusie, że nikt im nie zwiastował i z tego powodu nie mogli uwierzyć. Nie, nikt nie będzie słuchał tych argumentów, otrzymali oni jasny przekaz o Bożej naturze lecz go odrzucili. Mogą poznać umysłem, mają na tyle intelektu, by dostrzec Boga w stworzeniu, jednak przez aktywny sprzeciw wobec Boga w sercu odrzucają Go, a ich intelekt dostarcza im argumentów usprawiedliwiających ich niewiarę. Mogli być mądrzy, mogli poznać, mogli dostrzec, ale stali się głupi i tak spada na nich słuszny Boży gniew. Te wszystkie głupie argumenty usprawiedliwiające ich niewiarę w dzień sądu nie będą miały żadnego znaczenia, wszystkie usta zostaną zamknięte i zatriumfuje Boża sprawiedliwość. Drogi przyjacielu proszę cię, a nawet błagam nie czekaj do dnia sądu. Wtedy będzie już za późno uznaj dzisiaj w Jezusie swojego Zbawiciela, uznaj dzisiaj w nim swojego Pana, a Bóg przebaczy ci twoją wcześniejszą niewiarę i wszystkie grzechy i objawi ci samego siebie byś żył, a nie umierał.

6.11.2015

Syn Marnotrawny Ew. Łukasza 15,11-24


Drodzy chociaż nasz dzisiejsza historia mówi o dwóch synach ja chciałbym byśmy dzisiaj przyjrzeli się jednemu z nich.
Nie może nam umknąć, że naszą historię Ewangelista Łukasz umieszcza w kontekście ludzi zgubionych w Bożych oczach, ludzi którzy z różnych powodów oddalili się od Boga i poszli własną drogą. Mamy tutaj podobieństwo o zgubionej owcy (Łuk 15,1-7), podobieństwo o zgubionych pieniądzach (Łuk 15,8-10) i w końcu nasze podobieństwo, podobieństwo o zagubionym synu, który się odnalazł. Ten młody człowiek o którym dzisiaj będziemy mówić jest typowym przykładem człowieka, który marnuje swoje życie, bo nie zna Boga.
Ale zanim to uczyni idzie on do  swojego ojca i prosi, by ojciec wydzielił mu część majętności, która na niego przypada. Wtedy i w tamtej kulturze była to straszna zniewaga dla ojca, to tak jakby ten syn powiedział, że chciałby żeby ojciec już nie żył. W jego postępowaniu nie ma ani odrobiny wdzięczności, szacunku i miłości do Ojca. Dziedzictwo które przypadało na naszego bohatera według prawa mogło stać się jego własnością, dopiero po śmierci Rodzica. Ale on nie chce tak długo czekać, on już chce zabrać ten cały majątek, a ojciec  jest przeszkodą w jego planach. Ten młodszy syn chce robić to, na co ma ochotę, chce szaleć, chce być wyzwolonym człowiekiem i nie chce żeby Jego ojciec miał jakikolwiek wpływ na jego życie i o czymkolwiek decydował. Mówimy tutaj o kulturze w której jedno z najważniejszych przykazań brzmi „czcij Ojca swego i matkę swoją”. Dziecko miało obowiązek kochać swojego rodzica, troszczyć się o jego dobro i błogosławić swojemu rodzicowi. W wyniku takiego żądania syna, który chce majątek ojca przed jego śmiercią, normalną reakcją ojca powinno być wydziedziczenie syna, wygnanie go, uderzenie go w twarz, czy uznanie za zmarłego za taką zniewagę. Ale ten ojciec jest naprawdę wyjątkowy, on bardzo kocha swojego syna, kocha go tak mocno, że nie czyni mu wyrzutów, nie jest wrogi wobec niego, nie życzy mu źle i nie jest zły na niego. Co najwyżej smutno mu, że jego syn powziął taką decyzje, by opuścić jego dom i nie chce mieć ze swoim ojcem nic wspólnego, bo to oznaczają słowa daj mi moje dziedzictwo.
To co interesuje tego syna, to tylko to, co może od ojca uzyskać w sensie rzeczy materialnych, ale nie chce mieć z ojcem bliskich ciepłych relacji. Pomyślmy o tym chwilę jak my byśmy się czuli, gdyby nasze dzieci potraktowały nas w ten sposób? Jak ty byś się czuł gdybyś oddał całe serce swoim dzieciom, był dla nich najlepszym rodzicem jakim można tylko być, a tu któregoś dnia słyszysz coś takiego. Słyszysz, tato nie interesuje mnie i nie obchodzi mnie co się z tobą stanie, nie zależy mi na tobie, a jedyne to na czym mi zależy to twoje pieniądze. Gdy mi już je dasz, to nie mam ochoty więcej się z tobą widzieć. To było naprawdę ohydne co zrobił ten syn.
Ale Ojciec szokuje nas, on godzi się na propozycje tego syna, on daje mu ten majątek. On daje mu część swojego życia, to na co pracowały poprzednie pokolenia jego rodziny. Pozwala synowi wziąć to wszystko i wyzwolić się spod jego wpływów choć to przyniesie ból dla ojca i cierpienie dla jego serca. Jakże niesamowita jest ta historia, Bóg pozwala odejść grzesznikowi i żyć po swojemu. Pozwala żeby człowiek go zranił i choć ma wszystkie narzędzia, by nie dopuścić do tego, pozwala jednak człowiekowi żyć tak jak on chce, choć to życie tego syna i każdego grzesznika będzie usłane grzechem. Próbuje sobie wyobrazić tą sytuację, próbuje sobie wyobrazić tego smutnego z bolącym sercem ojca i próbuje sobie wyobrazić tego niewdzięcznego, a teraz cieszącego się syna, że wyrwał od ojca część swojego dziedzictwa i będzie żył jak chce.  
Ten młodszy syn bierze majątek i wjeżdża do dalekiego kraju, by zerwać wszelkie relacje z rodziną i tam czyni co mu się podoba. Czytamy że prowadzi bardzo rozwiązłe życie. Wydaje na cielesne uciechy i rozkoszne pożądliwości, alkohol, może narkotyki, kobiety i szeroko rozumianą rozrywkę. Jednak pieniądze szybko się kończą. Po pewnym czasie roztrwonił już cały majątek który otrzymał. Doszło nawet do tego, że nie ma ten młody chłopak co zjeść i najmuje się u jakiegoś zamożnego gospodarza, a ten wysyła go by pasł jego świnie. Świnie w Izraelu były uważane za zwierzęta nieczyste, praca przy świniach, dotykanie się świń, czy jedzenie wieprzowiny było niezgodne z Bożym prawem. Więc ta sytuacja pokazuje nam że, ten młody człowiek znalazł się na samym dnie grzechu z tego powodu, że chciał żyć po swojemu. I dopiero gdy jest na samym dnie, przychodzi moment zastanowienia, czytamy wejrzał w siebie (w 17). Zrozumiał do jakiego stanu się doprowadził, zrozumiał jak niegodnie zachował się w stosunku do swojego ojca, zrozumiał że jest wielkim grzesznikiem. I dopiero w chwili gdy zobaczył swój grzech postanowił zawrócić do swojego Ojca. I wydaje się, że Ojciec nie powinien go przyjąć, ale ten ojciec naprawdę jest wyjątkowy! On wychodzi mu na spotkanie, gdy on jeszcze jest daleko (podejrzewam że zawsze czekał na niego), przytula go, obejmuje go, cieszy się  że on wrócił i wyprawia wielką ucztę na jego cześć. Większość ojców nie przyjęłaby takiego syna, ale nie ten. Ten ojciec bierze go do domu, daje mu najlepszą szatę i pierścień na palec oznaczający, że wciąż jest jego ukochanym synem.
Dla nikogo z nas nie jest tajemnicą, że tym ojcem jest Bóg. To Bóg jest taki dobry, że daje nam wszystko co jest do życia potrzebne. Daje nam siłę, zdrowie pracę, rodzinę, mieszkanie dosłownie wszystko. Ale my bierzemy to wszystko od niego i odchodzimy, odchodzimy na własną drogę i często nie chcemy słuchać Boga. Nie chcemy by, Bóg wtrącał się w nasze życie. Ile razy słyszę z ust wielu ludzi, „jakie prawo Bóg ma decydować o moim życiu”. Może ty teraz tak myślisz? Ale Bóg jest tym ojcem, który dał ci wszystko, co posiadasz. On daje nam każdy kolejny dzień, daje nam każdy oddech, daje nam zdrowie, pracę, rodzinę, słońce na niebie, jedzenie i odzienie. Wszystkie dobra, które mamy zależą od niego. Ale wielu ludzi trwoni to wszystko co daje im Bóg, zachowują się jak ten młodszy syn. Biorą od Boga te wszystkie dobra i zużywają na pomnażanie grzechu. Niszczą swoje zdrowie, które Bóg im dał przez nałogi, niszczą swoją rodzinę i relacje z bliskimi przez kłótnie, zdrady, zazdrość. Marnują swoje pieniądze na używki rozrywkę i rzeczy, które są im niepotrzebne i marnują również swój potencjał i swoją mądrość dla świata. Nierzadko wiele osób żyje tak do samego końca nigdy nie dostrzegając, że wszystko to otrzymali od Ojca. Może ty jesteś takim człowiekiem, może wyjechałeś do dalekiego kraju, odszedłeś od Boga daleko i trwonisz swój talent, potencjał pomnażając nieprawości. Dzisiaj przez tą historię Bóg mówi zawróć. Zawróć do Boga, zajrzyj w siebie i zobacz jakie to życie bez Pana Jezusa Chrystusa jest puste. Każdy człowiek potrzebuje tego zwrotu w swoim życiu potrzebuje tego co stało się w życiu tego młodszego syna, Biblia nazwa nawróceniem, upamiętaniem. Ja również to przeżyłem, ja także marnowałem życie które Bóg mi dał. Ale gdy zdałem sobie sprawę, że jestem grzesznikiem i zmierzam do piekła, zwróciłem się w stronę Boga i On mi przebaczył. Biblia mówi, że wszyscy odeszli od Boga, wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej (Rzym 3,23), wszyscy potrzebują zmiany kierunku. Dopiero wtedy kiedy zdamy sobie sprawę, że życie bez Boga jest życiem zmarnowanym, jest życiem na zatracenie, dopiero wtedy możemy do Boga powrócić.
Jak czytaliśmy w naszej historii, Bóg chce przebaczyć jak ten ojciec wszystkim, którzy do niego przyjdą i o to wybaczenie będą go prosić. Jak może nam wybaczyć te wszystkie nasze grzechy, jak może uczynić nas na nowo swoimi synami, jak może nas zbawić? Może to uczynić z jednego powodu, bo dał swojego syna na śmierć w nasze miejsce, by teraz poprzez wiarę w Jego syna Jezusa Chrystusa nasze grzechy mogły zostać przebaczone.
Jan 3:16  Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.

Przyjdź dzisiaj do Boga, przyjdź do Chrystusa, uwierz w Niego! Uwierz w to, że On swoją męczeńską śmiercią zapłacił na Krzyżu golgoty za twoje grzechy, a będziesz miał przebaczone! Jeśli uczynimy ten krok w stronę Boga i przyjmiemy Jego syna, Bóg wyjdzie na nasze spotkanie, jak wyszedł ojciec na spotkanie syna. Bóg obdarzy nas swoim błogosławieństwem, przebaczy nam i da nam życie wieczne, nie dzięki naszym zasługom, ale zasługom Chrystusa, bo Bóg Jego - Jezusa Chrystusa ustanowił jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy skuteczną przez wiarę. Amen 

Religijne przedmioty i rytuały nam nie pomogą 1 Samuela 4,1-11


W pierwszej księdze Samuela mamy sytuacje kiedy dochodzi do wojny między Filistyńczykami a Izraelem. Wojna ta jest wynikiem chęci wyzwolenia się Izraela spod wpływów filistyńskich w które wydał Ich Bóg za to, że nie słuchali jego Słowa i postępowali wedle swoich upodobań. Być może ciągnie się tutaj jeszcze to, co się stało w księdze sędziów, być może ta sytuacja ma miejsce około 40 lat po śmierci Samsona.
Sędz. 13:1  Lecz Izraelici znowu czynili zło w oczach Pana, Pan więc wydał ich w rękę Filistyńczyków na czterdzieści lat.
Niewątpliwie była to bardzo dotkliwa lekcja dla Izraela, filistyńczycy często najeżdżali i napadali na osady Izraelskie zabierając żywność, zwierzęta, czy inne kosztowności. W 1 Ks. Samuela 13, 9 czytamy, że w ziemi Izraelskiej nie było nawet żadnego kowala, bo filistyńczycy obawiali się, że Izraelici będą wykuwać broń z metalu i usunęli kowali z ziemi Izraelskiej. Tym samym Izrael nie miał broni i nie mógł stawiać skutecznego oporu swoim prześladowcom. Bóg dopuścił do tej sytuacji w Izraelu za ich bezbożność, za to że Go nie słuchali oddali się bałwochwalstwu, lekceważeniu służby pańskiej, rozwiązłości, kłamstwu i naciąganiu Bożego prawa. Możemy tutaj wspomnieć synów Heliego wymienionych na początku 1 Ks. Samuela 2,17 , którzy byli Bożymi kapłanami i zamiast troszczyć się z całego serca o sprawy Pańskie i prawo w Izraelu, to czynili wprost przeciwnie. Naginali prawo, brali łapówki, przyczynili się do rozwiązłości i rozpusty, a przez to też innym dawali wzór do takiego postępowania, tak że cały Izrael zaczął lekceważyć Boga.
Ale teraz Izraelici chcą wyzwolić się z ręki filistyńczyków i stają z nimi do bitwy i tą bitwę przegrywają (w. 2). Zastanawiają się nad swoją porażką, i z jakiego powodu Bóg dopuścił do ich klęski. Zupełnie nie łączą swojego złego postępowania z brakiem Bożego błogosławieństwa, które wynika z ich czynów. Nie ważne, że żyjemy bezbożnie, nie ważne, że nie słuchamy Boga i nie jesteśmy posłuszni Jego słowu, wszak jesteśmy narodem wybranym (myślą) więc Bóg musi nam błogosławić.
Podobnie i dzisiaj wiele osób swoich życiowych kłopotów, porażek, depresji, niepowodzeń i chorób zupełnie nie wiąże z Bogiem. Często ludzie nie zastanawiają się jaki wpływ ma Bóg na ich życie, na ich błogosławieństwo lub przekleństwo. Jak wiele osób myśli o tym, że wszystko co ma miejsce w moim życiu zależy od Boga? Bóg może wywyższyć nas i dać powodzenie w naszym życiu w naszych sprawach, ale może również dopuścić do kłopotów.
I Hebrajczycy tej lekcji nie odrobili, po przeanalizowaniu powodów porażki stwierdzili, że dlatego przegrali bitwę, iż nie było z nimi arki przymierza, co według nich miało oznaczać że nie było z nimi Boga. Z pewnością kojarzyli obecność arki z wygranymi bitwami i myśleli, że wtedy kiedy jest z nimi arka jest z nimi Bóg, jak za czasów Jozuego pod Jerychem, gdy obnoszono arkę wokół miasta, a później trąbiono i mury Jerycha rozpadły się. Wpadli w pułapkę myślenia, że Bóg jest nimi z powodu posiadania jakiś przedmiotów. Podobnie myślały narody pogańskie, że jeśli mamy jakąś podobiznę Boga, jakieś rzekomo święte przedmioty które mają na celu reprezentować Boga, to Bóg jest z nami. Czy widzimy jaki człowiek jest przewrotny, Bóg powiedział do Izraela, że będzie z nimi jeśli będą chodzić Jego drogami, że będzie z nimi jeśli będą przestrzegać Jego przykazań (Pwt 4,1-6). A oni zrobili z tego jakąś religię, sprowadzili Boga do Bóstwa zależnego od przedmiotów jakby Bóg miałby być zakładnikiem arki czy czegokolwiek innego. Jakby Bóg był zmuszony przez przyniesienie arki stawić się na miejsce. Nie miało dla nich znaczenia jak prowadzą swoje osobiste życie, wystarczy że mamy arkę, a Bóg będzie z nami.
Tak i również my możemy wpaść w podobną pułapkę w którą wpadli Izraelici i wpadło już wielu, że Bóg błogosławi nam ze względu na jakieś religijne manifestacje np. noszenie krzyżyka na piersi, różaniec w samochodzie czy kropienie się wodą święconą lub dlatego że posiadamy jakiś cudowny obraz. Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem przygotowywaliśmy się na przyjęcie „cudownego obrazu Marii”. Goszczenie takiego obrazu w domu, to była wielka sprawa. Za sprawą tego obrazu miały spływać na nas jakieś łaski od Boga. Przystrajano drogi, którymi ten obraz miał wędrować na jego powitanie i czyniono wiele zabiegów, by przyjąć Go jak najlepiej, jakby sam Jezus miał odwiedzić twój dom.  W średniowieczu wielu myślało, że Bóg jest nimi bo mają jakieś „święte relikwie” np. przedmioty które dotykali apostołowie lub jacyś święci ludzie. W cenie był ubiór świętych, naczynia z których jedli, czy nawet fragmenty ich ciała. Zresztą dzisiaj też wielu wierzy w cudowną wodę ze świętych źródeł, święcone przedmioty itp. Czasami wierzymy w jakieś magiczne słowa, formułki które trzeba wypowiedzieć, by doświadczyć jakiegoś szczególnego działania Pana Boga. Kwestia wypowiadania jakiś tajemniczych zaklęć, czy specjalnych modlitw dzisiaj szczególnie jest popularna w kościołach charyzmatycznych. Inni jeszcze wierzą, że Bóg błogosławi im z samego faktu uczestniczenia w czymś np. nabożeństwie, czy grupie biblijnej. Nie ma znaczenia dla niektórych czy przestrzegają Bożego słowa, ważne że w niedzielę byłem w kościele i w tygodniu na spotkaniu biblijnym i już Bóg musi mi błogosławić. Jeszcze inni obecność Boga utożsamiają z szeroko pojętymi rytuałami religijnymi, odpowiedniej muzyce, odpowiedniej liturgii, odpowiednim obiekcie religijnym, czy odpowiednim ubiorze duchownych.
Ale z tego wszystkiego możemy zrobić sobie Bożka, jak Izraelici zrobili sobie Bożka z arki, a jednocześnie nie posiadali prawdziwej pobożności polegającej na słuchaniu Słów Pana. Musimy pamiętać, że Bóg nie jest z nami i nie błogosławi nam z powodu jakiejś formy religii, ale Bóg jest z nami w wyniku upamiętania i wiary w ewangelię. Bóg jest z tymi którzy są Mu posłuszni, z tymi którzy przestrzegają Jego przykazań i przyjęli Pana Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela. Pierwszym i największym przykazaniem dla ludzi dzisiaj jest, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii (Mk 1,15), od tego się wszystko zaczyna, od wiary w ewangelię. Musimy również pamiętać, że Bóg nie jest też z nami z powodu przynależności do jakieś organizacji, czy denominacji jak uważali Żydzi, że będąc synami Abrahama, z rodu Abrahamowego są z automatu przez Boga błogosławieni (Mat 3,9). Dzisiaj też spotkamy wielu takich, którzy twierdzą, że są wybrani i szczególnie błogosławieni, bo są baptystami, świadkami Jehowy, katolikami, zielonoświątkowcami, charyzmatykami i kimkolwiek jeszcze.  
Bóg równie dobrze mógł Izraelitom dać zwycięstwo bez arki jak i z arką, warunkiem jednak Bożego błogosławieństwa było szczere szukanie Boga. Zauważmy również, że Hebrajczycy nie tylko nie czcili Boga w ten sposób, ale jeszcze go znieważali. No bo co, tak czyniąc komunikowali innym w tym wypadku Filistynom? Ano komunikowali im, że ich Bóg, Bóg Jahwe, Bóg stwórca podobny jest do filistyńskich bóstw którzy są z nimi z powodu rytuałów religijnych i przedmiotów które posiadają. Komunikowali im, że właściwie to Bóg jest zależny od człowieka i jest na usługach człowieka, a sam nie posiada własnej woli. Komunikowali im, że nie ważne jak postępują, ważne że maja arkę . Och jakże takie instrumentalne traktowanie Boga jest obrzydliwe w Jego oczach, obrzydliwe jest kiedy myślimy, że Bóg jest z nami z powodu naszego wyglądu, ubrań, religii, sukcesji apostolskiej, denominacji. Obrzydliwe dla Boga jest, kiedy uważamy że Bóg z powodu czegokolwiek jest zależny od nas i jest naszym zakładnikiem. Nie, Bóg będzie czcił i szanował tylko tych ludzi, którzy Jego czczą i Jego szanują On powiedział
 1 Samuela 2,30 …Gdyż tych, którzy mnie czczą, i ja uczczę, a którzy mną gardzą, będą wzgardzeni.
Tak więc czcijmy Pana, tak jak jest mu to miłe, nie za pomocą jakieś zewnętrznej religijności, ale przede wszystkim, przez bogobojne i pobożne życie. Amen 

4.11.2015

Boże ślady

Rzymian 1:19  Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił.
Boże ślady są widoczne w całym stworzeniu, więc nikt nie może powiedzieć przed sądem Bożym że nie wiedział o istnieniu Boga. Nikt przed Bogiem nie będzie mógł się usprawiedliwiać, że nie czcił Go, bo nie można było Go znaleźć. Gdziekolwiek się nie obrócimy możemy oglądać wspaniałą chwałę Boga. Możemy oglądać chwałę Boga w przyrodzie, którą oglądamy i podziwiamy każdego dnia. Możemy oglądać chwałę Boga w nieboskłonie nad nami w gwiazdach, kosmosie i wszystkim co nas otacza. Gdy człowiek się dokładnie przyjrzy i zaczyna rozmyślać nad tym wszystkim co istnieje zaczyna dostrzegać mądrość Stwórcy. Niewidzialną rękę, która czuwa nad tymi wszystkimi procesami, czuwa na wschodami słońca każdego dnia, czuwa nad porami roku, siłami kosmosu i nad wszystkim innym. Wszystko istnieje dla jakieś przyczyny, nigdzie nie ma chaosu, wszystko ma jakiś cel i zmierza w wyznaczonym kierunku.
Każdy średnio inteligentny człowiek widząc jakąś zaawansowaną maszynę stwierdziłby, że musi istnieć jej projektant. Aż dziwi, że gdy ludzkość przygląda się skomplikowanym organizmom, może dojść do wniosku, że powstało to samo, że jest efektem przypadku. Weźmy pod uwagę gałkę oczną, jest tak skomplikowana i zachodzi w niej tyle procesów, by obraz mógł docierać do naszego mózgu, że trzeba być naprawdę głupim, by twierdzić, że coś tak zaawansowanego powstało samo.
„Promienie świetlne odbite od otaczających nas przedmiotów, które obserwujemy, przechodzą najpierw przez rogówkę, potem światło przechodzi przez soczewkę i ciało szkliste. Promienie padające na rogówkę i soczewkę załamują się i skupiają w ognisku leżącym na siatkówce. Obraz jaki powstaje na siatkówce, jest rzeczywisty, pomniejszony
i odwrócony. Rolą ośrodka wzrokowego mózgu (znajduje się w płacie potylicznym kory mózgowej) jest właściwa interpretacja odbieranego obrazu i jego odwrócenie. Zanim sygnały nerwowe opuszczą oko i podążą nerwem wzrokowym do mózgu, zostają wstępnie obrobione i przetworzone przez komórki nerwowe siatkówki, które otrzymały „surowe dane” ze światłoczułych czopków i pręcików. Powstający obraz zostaje najpierw podzielony na części składowe lub cechy, takie jak zarys, kształt, barwa i ruch. Składniki te są następnie analizowane przez odrębne struktury pola wzrokowego kory mózgowej. Pole to składa wszystkie elementy w całość i porównuje otrzymany obraz z naszymi wspomnieniami i doświadczeniem, rozpoznaje go i nadaje mu sens. Proces ten zachodzi w ciągu ułamka sekundy i powtarza się wielokrotnie podczas obserwacji jakiegoś zdarzenia”.


I Apostoł Paweł mówi, że to wszystko jest jawne, namacalne, można to dostrzec, mamy ciągle przed nami wielką mądrość naszego Boga. mamy ją w każdym organizmie, w pasmach górskich, w wodzie która jest niezbędna do życia, w powietrzu którym muszą oddychać organizmy, w pokarmie które mogą przyjmować nasze żołądki, jest to wszystko jawne. Bóg ze swojej woli i w swojej dobroci odsłonił się przed nami w stworzeniu. Człowieku szukaj Boga! Szukaj Go w pachnącej łące kwiatów, szukaj Go we wspaniałych pejzażach którymi sycisz swoje oczy! Szukaj Go, gdy patrzysz na świat będąc w górach! Szukaj Go, gdy patrzysz na morze! Szukaj Go, gdy spoglądasz w gwiazdy! On uczynił całe stworzenie byśmy Go szukali, nie bądźmy ślepi na to wspaniałe objawienie Bożej chwały.

Łączna liczba wyświetleń