30.04.2016

Modlitwa w obliczu powrotu Jezusa Ew. Łukasza 18,1-8


Drodzy dzisiaj chciałbym byśmy skupili się na przesłaniu z Ewangelii Łukasza na temat mocy nieustannej modlitwy. Wszyscy zgodzimy się z tym i podejrzewam że wszyscy chrześcijanie potwierdzą że bardzo ważna jest modlitwa w życiu ucznia Chrystusa. Jednak nie wszyscy chrześcijanie zdają sprawę jak wielkim  i skutecznym  narzędziem modlitwa w istocie jest. Często modlitwa jest zbyt niedoceniana w kościele, zbyt marginalizowana i niekiedy poświęca się jej zbyt mało uwagi. Ci którzy zdali sobie sprawę jak wielka jest moc modlitwy i jak wspaniałym jest ona narzędziem i opanowali jej sekrety takie jak konieczność wytrwałości, żarliwość, poświęcenie, regularność, odkryli moc zwycięskiego życia.  Znany baptystyczny kaznodzieja Charles Spugeron powiedział kiedyś, że „modlitwa porusza ramię, które porusza świat”.
Czyli przez modlitwę Bóg działa. Jeśli ty oczekujesz działania Bożego, to Bóg oczekuje twojej modlitwy. Nie licz na to, że Bóg będzie działał jeśli ty nie będziesz się modlił. I Historia z Ewangelii Łukasza jest o tyle niezwykła i szokująca, że Jezus przedstawia nam zupełnie niesprawiedliwego, zepsutego i zdeprawowanego człowieka, który był sędziom w Izraelu i miał za zadanie troszczyć się o sprawiedliwość. Szczególnie o sprawiedliwość osób pokrzywdzonych, opuszczonych, pozostawionych w trudnej sytuacji życiowej, takich osób jak owa wdowa która go nachodziła.
Jednak ten sędzia jest jakiś inny. On nie jest takim człowiekiem jakim chciałby go widzieć Bóg, czytamy o nim, że „Boga się nie bał, a z ludźmi się nie liczył”. To jest zły sędzia, sędzia skorumpowany. Sędzia ten nie kieruje się żadnym współczuciem i nie kieruje się prawem. Sędzia, który nie zważa na Boga i Boże Słowo i nie ma w nim bojaźni Bożej. Właściwie nie ma sposobu, by dotrzeć do tego człowieka i spowodować, że on potraktuje moją sprawę z uwagą i pochyli się nad nią.  Człowiek ten ma doskonałą świadomość swojego zepsucia i swojej stronniczości. Zwróćcie uwagę na 5 wierszu On mówi o sobie, „że nie boi się Boga i z ludźmi się nie liczy”. Nie tylko inni o nim wiedzieli jaki on jest, ale on sam wiedział o sobie że jest draniem. Nie tylko to wiedział, ale uważał to za pewien atut. Jest taki rodzaj ludzi, którzy cynicznie łamią prawo, wiedzą że to robią i nie ma to dla nich żadnego znaczenia, liczy się tylko zysk i ich interes.
Sędzia ten sprawował swój urząd w jednym z Izraelskich miast w sądach cywilnych. Każde miasto w Izraelu miało swojego sędziego. Większe miasta miały kilku sędziów. Słowo Boże ściśle określało jak miał wyglądać taki urząd.
Posłuchajcie co powiedział Jechoszafat Król Izraelski, gdy powoływał ludzi na ten urząd
2Kn 19:4  A choć Jehoszafat mieszkał stale w Jeruzalemie, jednak ponownie wyszedł do ludu od Beer-Szeby aż do pogórza efraimskiego i nawracał ich do Pana, Boga ich ojców,
5  Ustanowił też w kraju sędziów we wszystkich miastach warownych Judy
6  I powiedział do sędziów: Baczcie, co czynicie; gdyż nie dla ludzi sądzicie, ale dla Pana, i On jest przy was, gdy wydajecie wyrok.
7  Niechaj więc ogarnia was strach przed Panem, pilnujcie się przy tym, co czynicie, gdyż u Pana, Boga naszego, nie ma niesprawiedliwości, stronniczości ni przekupstwa.
Jednak często sędziowie nadużywali swojej władzy i orzekali wyroki pod wpływem łapówek, osobistych interesów, nacisków wpływowych ludzi itp… Tak jak sędzia z naszej historii, nie bał się Boga, nie miał miłości bliźniego, nie miał poczucia wstydu, był skorumpowany i przekupny. W Izraelu potoczenie o takich ludziach mówiono, że „naruszają sprawiedliwość za miskę zupy”. W konsekwencji prowadziło to do tego, że człowiek w sądzie nie mógł w ogóle liczyć na sprawiedliwy wyrok.
W czasach Jezusa sędziom przypisywano specjalny tytuł „dayyaneh gezeroth”, co znaczyło „sędziowie zakazów i kar”. Ludzie jednak wiedząc o tym jacy często sędziowie są w rzeczywistości zmienili jedną literę w tym tytule i wyszło „dayyaneh gezeloth”, co znaczyło sędziowie zdziercy. I z takim człowiekiem mamy tu do czynienia.
I do tego sędziego zdziercy, niesprawiedliwego, skorumpowanego o którym wiadomo że jeśli nie dał się mu łapówki to żadną twoją sprawą się nie zajmie i na żaden sprawiedliwy wyrok nie masz co liczyć przychodzi biedna wdowa z prośbą o pomoc wobec jej przeciwnika. Jest to kobieta nie mająca żadnego wsparcia, pokrzywdzona, oszukana do tego stopnia, że znalazła się w nędzy. Tą nędze Pan Jezus jeszcze bardziej uwydatnia pokazując, że ona sama zmuszona jest przyjść do tego sędziego i prosić w swojej sprawie. W Izraelu sądy należały do mężczyzn i mężczyźni tam wnosili sprawy. Kobiety udawały się do sądu tylko wtedy, kiedy nie mógł przyjść ktoś w ich imieniu i tutaj widzimy taką sytuację. Wdowa ta, niema brata, szwagra, ojca, syna czy kuzyna który mógłby jej pomóc. Jest zmuszona pojawić się w sądzie osobiście.
Ona reprezentuje w tej historii wszystkich pokrzywdzonych, niesprawiedliwe potraktowanych, oszukanych, wykorzystanych przez cwanych i silniejszych.
Stary Testament zobowiązywał do specjalnej troski wobec wdów i sierot.
Powtórzonego Prawa 27:19  Przeklęty, kto narusza prawo obcego przybysza, sieroty i wdowy. A cały lud powie: Amen.
Wjścia 22:22  Nie będziesz uciskał żadnej wdowy ani sieroty.
Ale pomimo to, że prawo stoi po stronie tej kobiety, sędzia ten jest całkowicie obojętny. Ona przychodzi do niego przez długi czas  (4 wiersz) a on nie robi nic, odsyła ją. Dzisiaj byśmy powiedzieli ciągle pisze pisma, nachodzi, czyni to niemal codziennie wiedząc że prawo jest po jej stronie. Ale sędzia ten pozostaje nieubłagany. Jednak ta wdowa nie zniechęca się i w końcu dochodzi do tego, że ten sędzia mówi do siebie, że tak go irytuje ta kobieta, że rozstrzygnie jej sprawę, pomoże jej. On nie pomaga jej dlatego, że współczuł jej, czy zlitował się nad nią, ale pomaga z czysto osobistych pobudek. Pomaga jej tylko dlatego,  że chce by ona odczepiła się od niego, nie skompromitowała go, nie uderzyła go. Ten sędzia nie szanuje Boga, nie szanuje ludzi, szanuje tylko siebie i postanawia dać jej ochronę prawną ze względu na siebie. Ta biedna słaba kobieta pokonuje tego niesprawiedliwego sędziego swoją gorliwością i swoją wytrwałością.

Teraz co Jezus przedstawiając tą ilustrację swoim uczniom pragnie uzyskać?
Modlitwa wzmacnia
Po pierwsze zwróćmy uwagę na kontekst. Kontekstem tej przypowieści są wydarzenia eschatologiczne i to jest kluczem do zrozumienia tego porówna. Jeśli nie zauważymy tego kontekstu eschatologicznego w tej przypowieści, to cała nasza interpretacja będzie błędna. Wcześniej Jezus mówi o niespodziewanym nadejściu Królestwa Bożego, przez to wzywa  do czujności, gdy świat będzie zepsuty i zupełnie zapomni o słowach Jego powrotu. My jednak ( jego uczniowie) mamy nie tracić z oczu naszej nadziei i w modlitwie rozpalać swoje serca do służby dla Pana w oczekiwaniu na nasze spotkanie z nim.
Pan Jezus mówił, że blisko Jego przyjścia, to co głównie ludzi będzie interesować to, „tu i teraz”.
Łukasza 17:26  A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego.
27  Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nastał potop, i wytracił wszystkich.
Tak będą zajęci tym światem i tym życiem, że nie zauważą kiedy nadejdzie dzień Jego przyjścia, Boży sąd i Boży gniew. Nieustanna modlitwa zanoszona do Boga przez uczniów ma za zadanie przygotować nas na dzień Jego powrotu. Ma za zadanie wzmocnić nas, posilić i utrzymać nasze serca w czujności byśmy nie oddali się temu co tu i teraz. Nie zatracili się w jedzeniu piciu, kupowaniu sobie rzeczy, załatwianiu interesów, wychowywaniu dzieci itp. Przez ten obraz nachodzącej wdowy  sędziego Jezus mówi do nas, że musimy modlić się przez cały czas między jego odejściem, a drugim powrotem, by być gotowymi na dzień spotkania z Nim. Szczególnie w ostatnim okresie przed powrotem Chrystusa, świat stanie się jeszcze bardziej bezbożny i nasilą się ataki na wiarę chrześcijańską, by odebrać nam wytrwałość i stałość oraz sprawić że nasze serca staną się wątpiące o czym wspominał ap. Piotr
2 Piotra 3:3  Wiedzcie przede wszystkim to, że w dniach ostatecznych przyjdą szydercy z drwinami, którzy będą postępować według swych własnych pożądliwości
4  I mówić: Gdzież jest przyobiecane przyjście jego? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak było od początku stworzenia.
Niemodlący się chrześcijanie i nie szukający u Boga posilenia stracą serce i gorliwość dając wiarę argumentom jakie świat przedstawia, że powrót Chrystusa, sąd, zmartwychwstanie, nowe niebo i nowa ziemia oraz nasze zbawienie, to tylko mrzonki i bajki.
Tak więc wezwanie Jezusa uczniów do modlitwy w obrazie wdowy, to wezwanie do modlitwy w ogóle, do modlitwy wytrwałej, wezwanie do modlitwy nieustannej. Modlitwy która pozwoli nam ostać się w okresach prób, doświadczeń, narastającej bezbożności, rzekomo słusznych argumentów dlaczego wiara w Jezusa jest głupia. Modlitwy która w końcu da nam odwagę do tego, by pomimo szyderstwa, prześmiewczych przytyków oraz niesłusznych oskarżeń mówić jak jest: że Jezus jest Panem, że Zmartwychwstał, że zbliża się czas sądu ostatecznego, że należy się upamiętać. Modlący się chrześcijanie nie tylko będą widzieć dostatecznie Jasno ten obraz zbliżającej się rzeczywistości eschatologicznej, ale będą mieli także od Boga odwagę, by ogłaszać to światu.
Pan Jezus podsumowuje tą konieczność nieustannej modlitwy w 8 wierszu tego podobieństwa mówiąc, „Tylko czy syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie” w innym miejscu mówiąc o czujności powiedział
Łukasza 21:36  Czuwajcie więc, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym.
Drodzy Bóg przez modlitwę nas posila, gdy udajesz się do swojej komory modlitwy, gdy poświęcasz czas na spotkanie z Bogiem, masz siłę iść do tego świata, by ogłaszać Boże dzieło, masz siłę by nie splamić się tym światem i nie przyjąć Jego wartości. Dzięki temu, że szukamy u Boga posilenia w modlitwie, On wzmacnia nas i sprawia, że będziemy mogli stanąć przed Synem człowieczym jako święci i nieskalani oraz pełni owocu sprawiedliwości.

Bóg nigdy nie opuszcza swoich dzieci
Druga zaś rzecz w tej przypowieści jest taka, że gdy przychodzimy do Boga w nieustanej modlitwie  zawsze otrzymujemy łaskę. On nigdy nie opuszcza swoich dzieci.
Sędzia w naszym podobieństwie jest przeciwieństwem Boga. Pan Jezus celowo przedstawia tego sędziego w najbardziej odrażający sposób. Sędzia ten, jest zaprzeczeniem swego urzędu i definicji słowa „sędzia”. Ale pomimo Jego skorumpowania, braku poszanowania prawa i Boga, oraz braku wszelkich przyjaznych uczuć wobec bliźniego, on wstawia się za tą ubogą wdową. Wdowa natomiast jest tutaj obrazem dzieci Bożych. Skoro ten niesprawiedliwy sędzia wysłuchał tej wdowy i załatwił jej sprawę, jakżeby dobry i miłosierny Bóg nie miał pomóc i wzmocnić tych którzy wołają do niego dniem i nocą (wers 7). Jakżeby Bóg, który wybrał nas i usynowił przez wiarę w Pana Jezusa, miał o nas zapomnieć? Jakżeby Bóg miał zapomnieć o swoich dzieciach, skoro my również pamiętamy o swoich? Każdy rodzić jeśli ma w sobie choć trochę uczuć rodzicielskich pamięta o swoim potomstwie, troszczy się o nie i pragnie im zapewnić najlepszy strat w życiu. Jakżeby Bóg który jest najlepszym i najwspanialszym rodzicem na świecie, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię (Efez 3,15) miał opuścić swoje dzieci? Nie, nie może tego zrobić, to jest niemożliwe! On wie że potrzebujemy Jego pomocy, wie że bez Niego w tym świecie jest bezbronni i zdani na pastwę szatana, świata, własnego grzechu i przeciwników ewangelii. Tak więc jakim by był Ojcem, gdyby nas zostawił, gdyby nie przyszedł nam z pomocą, gdyby przestał nas prowadzić?
 W innym miejscu Pan Jezus naucza
Mateusza 7:11  Jeśli tedy, wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą.
Pan Jezus mówi, że to jest niemożliwe, żeby Bóg miał nas zostawić, żeby nie wziął nas w obronę, żeby Bóg nie doprowadził nas do końca naszej pielgrzymi. Jeśli tylko w Nim szukamy pocieszenia, jeśli tylko w Nim szukamy wzmocnienia, jeśli wołamy do Niego dniem i nocą On pomoże nam. Bóg nie może zaprzeć samemu siebie, On obiecał, że wstawi się w naszej sprawie. Choćby w Tesaloniczan 2,17 gdy apostoł Paweł mówi, że w dzień objawienia się Pana Jezusa Bóg odda sprawiedliwość uciskanym dając im odpocznienie, a wymierzy karę tym którzy uciskali Boży lud, lub w Rzymian 12,19 gdy znowu Paweł wzywa żeby nie mścić się samemu ale czekać na Bożą odpłatę.

Cierpliwość
Trzecią zaś rzeczą odnośnie modlitwy w kontekście tego podobieństwa jest konieczność bycia cierpliwym. Zobaczmy że w całej tym podobieństwie cierpliwość i umiejętność czekania na Bożą pomoc jest szczególnie naświetlona. Wdowa nachodzi sędziego przez cały czas. Nie robi tego tylko raz, ale wciąż i wciąż przypomina mu, by wziął ją w obronę. Jest niezwykle cierpliwa, nie zniechęca się, nie zapomina, jest regularna, wytrwała i w końcu osiąga sukces. Gdyby zrobiła to raz lub zniechęciła się po kolejnej odmowie nic by nie osiągnęła. Dałaby tylko wyraz swojej słabej gorliwości. W kontekście eschatologicznym osoby, które przestają się modlić, przestają czekać na powrót Pana Jezusa i przestają być cierpliwe w końcu odpadają od wiary i nie zostają zbawione.   
Następnym wezwaniem do cierpliwości są Słowa Jezusa mówiące o tym, że należy wołać dniem i nocą (w 7), wołać w sposób nieustanny i ciągły, bo okres między pierwszym a drugim przyjściem Jezusa jest okresem w którym będzie się wydawać, że Bóg zwleka (w.7) w  sprawie naszego odkupienia. To też pokazuje nam, że Pan Jezus doskonale wiedział że miedzy Jego odejściem a powrotem minie dłuższy czas, czas na tyle długi, że niektórzy będą mówić „gdzież jest przyobiecane przyjście Jego” (2Ptr 3,4), czas na tyle długi, że Pan Jezus stawia pytanie „Czy jak przyjdzie Syn Człowieczy zastanie wiarę na ziemi”(w. 8). Chodzi o Wiarę jaka miała nachodząca sędziego wdowa, wiarę która wyrażała się w gorliwości, cierpliwości i czekaniu na powrót Pana. Musimy sobie uświadomić że Kościół Chrystusa, to kościół wyglądający Jego powrotu z nieba. To kościół który czeka będąc gotowym w każdej chwili na dzień spotkania z Panem. Kościoły które porzuciły doktrynę o powrocie Chrystusa stały letnie, słabe i liberalne.
Niemal Każda Księga Nowego Testamentu jest przedstawiona w świetle drugiego przyjścia Chrystusa. Ewangelie zawierają szereg napomnień do czujności. Mamy przypowieść o dziesięciu Pannach (Mat 25,1-13), o pozostawionym majątku którym należy dobrze zarządzać (Mat 25,14-30), o sieci zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju z której nastąpi oddzielenie w dzień sądu  (Mat 13,47),  ostrzeżenia o znakach czasu (Łuk 18,20-37). Listy natomiast są pełne wezwań do szukania Pana, by w dzień Jego powrotu nie być zawstydzonym. Paweł w 1 Kor 1,7 mówi o czekaniu na przyjście Jezusa, W Filipian 3,20 mówi o Ojczyźnie skąd oczekujemy Zbawiciela, w Rzymian mówi o gorliwym i cierpliwym czekaniu na dzień odkupienia (Rzym 8,23-25). W 1 Tesaloniczan w 5 rozdz. Paweł wyjaśnia sprawę powrotu Jezusa, to samo czyni 2 Tes. 2 rozdz. zachęcając do niewzruszonego trwania w Chrystusie. Całe zwiastowanie w Dziejach Apostolskich wszystkich Apostołów skupione jest na dniu sądu i odkupienia , oraz ujawnienia Chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. Podczas tego dnia Bóg ukarze tych którzy nie uwierzyli i nie byli posłuszni Jezusowi i da nagrodę tym, którzy niewzruszenie trwali przy Jego słowie.
Całe nasze życie od momentu nawrócenia musi być życiem spędzonym w świetle powrotu Chrystusa, w oczekiwaniu na spotkanie z Nim. To pozwoli nam zachować gorliwość i czujność. A tym co nam pomaga w zachowaniu tej ciągłej czujności jest cierpliwa i stała modlitwa.
Teraz zwróćcie uwagę na wiersz 7. W Bibliach warszawskich jest on przetłumaczony
Łukasza 18:7  A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy, chociaż zwleka w ich sprawie?
Nie jest to najlepsze tłumaczenie. W Biblii tysiąclecia ten wiersz jest przetłumaczony w ten sposób
Łuk 18:7 A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?
Podobnie jest przetłumaczone w przekładzie NP Piotra Zaręby
Łukasza 18:7  A czy Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy wołają do Niego dniem i nocą? Czy będzie zwlekał w ich sprawie?
Chodzi o to, że gdy wybrani wołają do Niego dniem i nocą może się wydać, że Bóg zwleka w ich sprawie, bo nie reaguje tak szybko jakbyśmy sobie tego życzyli. Jednak Jezus mówi, że  Bóg nie zwleka, On okazuje cierpliwość bo takie jest znaczenie słowa „makrothymeō” przetłumaczone jako „zwlekać” .To co dla wielu jest zwlekaniem dla Boga jest cierpliwym czekaniem, by wszyscy doszli do upamiętania i poznania prawdy, bo Bóg nie chce by ktokolwiek zginął czytamy w 2 Piotra 3,9. Lub  2 Piotra 3:15  A cierpliwość Pana naszego uważajcie za ratunek, jak i umiłowany brat nasz, Paweł, w mądrości, która mu jest dana, pisał do was;
Bóg czeka na zbawienie swoich wybranych, czeka aż wszyscy ci, którzy mają się upamiętać, upamiętają się. Kiedy nawróci się ostatni wybrany przez Boga, wtedy nadejdzie koniec. Wtedy Bóg jak czytamy wierszu 8 szybko wykona swój wyrok, szybko wykona swój sąd, szybko dokona się dzień odkupienia. Z dniem nawrócenia się ostatniej osoby którą Bóg powoła, sprawy potoczą się bardzo szybko i Bóg wyleje swój gniew na ziemię.
Tak więc podobnie jak Bóg jest cierpliwy i bądźmy cierpliwi czekając do dnia kiedy Bóg weźmie nas w obronę dając nam nasze dziedzictwo.


Podsumowując
1.      To co nas wzmacnia i pozwala nam trwać gorliwie w Jezusie między Jego pierwszym a drugim przyjściem to nieustanna modlitwa. Przez tą modlitwę Bóg posila swoich wybranych tak, że nie tracą nadziei. Czy ty modlisz się regularnie, czy szukasz u Boga tego posilenia o którym mówi tutaj Jezus? Jeśli nie czynisz tego nie będziesz miał sił ostać się przed wpływem świata, szatanem, grzechem i w końcu odpadniesz. Jeśli zaś trwamy w nieustannej modlitwie będziemy podtrzymani. Mamy modlić się by Jezus powrócił „przyjdź Panie Jezu”. Mamy modlić się by w końcu Jego wola wykonała się na ziemi tak jak i w niebie, by przyszło Jego królestwo i by nas zachował na dzień swego odkupienia.
2.      . Druga zaś rzecz jest taka, że Bóg nigdy nie porzuca swoich dzieci. Jak żaden przyzwoity rodzic nie porzuca swoich, tym bardziej Bóg. Tak więc mamy wielką obietnicę, że przychodząc do Boga regularnie, trwale i nieustannie zostaniemy wzięci w obronę tak jak owa wdowa. Skoro ten niesprawiedliwy sędzia zmiłował się nad tą kobietą, jakże sprawiedliwy Bóg miałby nie zmiłować się nad tymi którzy wołają do niego dniem i nocą?
3.      I trzecia rzecz, to musimy być cierpliwi, musimy czekać, bo Bóg jest cierpliwy. On nie chce by ktokolwiek zginął. Nie możemy się zniechęcać, mamy być gorliwi jak owa wdowa i wołać do Boga jak owa wdowa chociaż może się wydawać że Bóg zwleka, ale nie zwleka. Gdy przyjdzie czas Bóg rychło dokona naszego zbawienia i wyleje swój gniew na mieszkańców ziemi. Amen 

24.04.2016

Jezus Ożywiciel Ew. Jana 5,24



Ten dzisiejszy fragment Ewangelii Jana jest jednym z najwspanialszych i najważniejszych Fragmentów w całym Piśmie Świętym.
Skuteczność Ewangelii
 Po pierwsze widzimy, że Ewangelia jeśli ma być skuteczna w życiu człowieka nie może być czymś co jest obok nas. Ona nie zbawia tych którzy ją słyszą, ale Zbawia tych którzy ją usłyszą. Różnica polega na tym, że można ciągle słyszeć Ewangelię lub słuchać Ewangelii i pozostać przez nią nieporuszonym. Można słyszeć ją w kościele, na ulicy, na spotkaniu biblijnym, na koncercie w telewizji lub w innych miejscach, ale pomimo to można pozostać na nią głuchym. Wydaje mi się i z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że czym częściej ludzie słyszą Ewangelię i przechodzą koło niej obojętnie, tym mocniej zatwardzają na nią swoje serca. Ewangelia wzywa nas do pójścia za Jezusem, do słuchania Jego słów, do przestrzegania Jego przykazań co ściśle związane jest z posłuszeństwem.
Nie bez powodu Pan Jezus 24 wierszu zaczyna słowami „Zaprawdę Zaprawdę” chce nam w ten sposób uświadomić że zaraz będzie mówił coś bardzo istotnego, coś bardzo ważnego. Gdy Jezus mówi „Zaprawdę, Zaprawdę” nasze uszy powinny być w podwójny sposób wyczulone i nastawione do słuchania.
Mieć życie wieczne
I wtedy Pan Jezus mówi o tym wielkim przesłaniu, że kto wierzy Bogu, wierzy w Jezusa, kto słucha Jezusa i jest posłuszny Jego słowom nie stanie przed potępiającym sądem Bożym, lecz przeszedł ze śmierci do Żywota. Wiara w Pana Jezusa gładzi nasze grzechy, oczyszcza nas od naszych win, zdejmuje z nas Boży gniew i potępiający wzrok Boga. Bóg który wcześniej dla nas był sędziom w Chrystusie staje się naszym Ojcem.
I zobaczcie jaka to jest wspaniała obietnica, że wierząc w Pana Jezusa, wierząc Bogu, który na Jezusie położył swoją pieczęć, przechodzimy ze śmierci do życia.
Biblia mówi, że ten który wierzy w Jezusa stając się Jego uczniem otrzymuje życie wieczne. Zwróćcie uwagę że 24 wierszu nie jest napisane, że ten który wierzy i słucha będzie miał życie wieczne, ale jest napisane że ma życie wieczne. Już dzisiaj, już teraz przez wiarę w Jezusa przechodzimy ze śmierci do żywota, już dzisiaj, już teraz możemy cieszyć statusem dzieci Bożych i oczekiwać spełnienia najdroższych i najwspanialszych Bożych obietnic, które są przygotowane dla nas w niebie.
Sąd
Widzimy również bardzo wyraźnie w tym 24 wierszu, że Pan Jezus mówił o sądzie. Jest to coś czego należy się bać, coś co nam zagraża. Jeśli tak by nie było, Pan Jezus nie przestrzegałby przed tym. Już wezwanie do ziemskiego sądu przed oblicze sędziego rodzi w nas pewien niepokój, a co dopiero wezwanie na sąd od Sędziego całej ziemi. Pan Jezus mówi tutaj o sądzie ostatecznym, o sądzie na którym będzie musiał stanąć każdy człowiek z wyjątkiem tych, którzy zaufali Chrystusowi. I sąd ten jest sądem ostatecznym potępiającym. Zostanie wydany  wyrok wobec tych, którzy nie uwierzyli i  nie przyjęli Chrystusa.
Apostoł Jan widział ten sąd w swojej wizji i pisał o nim
Objawienie 20:11  I widziałem wielki, biały tron i tego, który na nim siedzi, przed którego obliczem pierzchła ziemia i niebo, i miejsca dla nich nie było.
12  I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed tronem; i księgi zostały otwarte; również inna księga, księga żywota została otwarta; i osądzeni zostali umarli na podstawie tego, co zgodnie z ich uczynkami było napisane w księgach.
13  I wydało morze umarłych, którzy w nim się znajdowali, również śmierć i piekło wydały umarłych, którzy w nich się znajdowali, i byli osądzeni, każdy według uczynków swoich.
14  I śmierć, i piekło zostały wrzucone do jeziora ognistego; owo jezioro ogniste, to druga śmierć.
15  I jeżeli ktoś nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego.

Jak widzimy jest to sąd na podstawie uczynków. W wielki dzień sądu ostatecznego wszyscy ludzie będą musieli stanąć przed Świętym i Sprawiedliwym Bogiem. Wszyscy którzy kiedykolwiek żyli i zmarli i gdziekolwiek się znajdują muszą stanąć przed obliczem Boga. Jak czytamy „wielcy i mali”, ludzie ze wszystkich sfer społecznych. Zarówno wszyscy Królowie, wyniesieni wysoko jak i wszyscy niskiego rodu, każdy stanie przed Bogiem bez wyjątku. Wtedy zostaną osądzeni na podstawie tak jak żyli, co czynili, co myśleli, jakimi motywacjami się kierowali 12 wiersz. A uczynki ich dowiodą, że nie ma ani jednego sprawiedliwego (Rzym 3,23), że wszyscy oni są grzesznikami i na podstawie swoich uczynków zostaną potępieni. Ale ci którzy zaufali Chrystusowi, uwierzyli w Niego i stali się mu posłuszni są w drugiej księdze, są w „księdze żywota” i nie są sądzeni na sądzie ostatecznym. W innym miejscu w Obj 21,27 księga ta, jest nazwana „księgą Żywota Branka”. Do Księgi tej zostali wpisani ci którzy uwierzyli w zastępczą śmierć Jezusa za ich grzechy, ci którzy zostali obmyci krwią Jezusa, ofiarną i przebłagalną krwią baranka. Z tych ludzi wyrok potępienia został zdjęty i oni są zwolnieni z sądu ostatecznego, o czym Pan Jezus mówił w (Jana 5,24)
Wierzący w Chrystusa nie staną na sądzie ostatecznym, muszą jednak stanąć na sądzie Chrystusowym, gdzie Chrystus podsumuje ich życie i da nagrodę lub naganę w zależności od tego jak w Chrystusie prowadzili swoje życie.
2 Koryntian 5:10  Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe.
Tak więc sąd ostateczny jest dla niewierzących, na nim zostaną ostatecznie potępieni. Dla wierzących natomiast jest sąd Chrystusowy weryfikujący ich życie w Jezusie i w zależności od tego, jak byli Jezusowi posłuszni taką nagrodę otrzymają.
Widać w tym 24 wierszu wyraźny rys Ewangelii, zobaczymy. Najpierw Ewangelia musi być głoszona, nie ma nawrócenia jeśli ewangelia nie jest głoszona. Uważam nawet, że arogancją jest modlić się do Boga o zbawienie ludzi jeśli nie głosimy im Ewangelii. Później człowiek musi przyjąć , musi usłyszeć osobiście wezwanie Jezusa by zostać Zbawionym. Chociaż Ewangelia może być głoszona do tłumów, to jednak każdy z nas musi potraktować ją indywidualnie. Dopiero wtedy gdy tak się stanie, gdy osobiście przyjmiemy Chrystusa przechodzimy ze śmierci do życia. Nasze grzechy zostają nam przebaczone, a my już mamy życie wieczne. Jezus powiedział wyraźnie, że ci którzy wierzą nie staną przed sądem ostatecznym, że przeszli ze śmierci do żywota. I kiedy nadejdzie dzień Zmartwychwstania, a Słowo Boże mówi że będzie to w chwili, gdy Jezus przyjdzie z Nieba wtedy wszyscy ci którzy w Niego uwierzyli powstaną z martwych.
Tak więc Bóg przez wiarę w Ewangelię Zdejmuje z nas wyrok potępienia, który ciąży nad każdym człowiekiem. A tym samym zdejmuje z nas strach, lęk, obawy przed wiecznością i sprawia że stajemy się prawdziwie wolni. Spotkanie z Bogiem już nie jest straszne. Bóg staje się od chwili, gdy zaufałem Jezusowi moim Ojcem do którego wołam Abba, za którym tęsknie i z kim pragnę spotkać się. Przypomina mi się osławiona już historia gdy Jan Wesley założyciel metodyzmu płynął statkiem ze Stanów Zjednoczonych do Anglii i spotkał na nim Braci Morawskich. W trakcie tej podróży wybuchł ogromny sztorm i wszyscy byli przerażeni i pełni obaw o swoje życie. Bracia Morawscy jednak, śpiewali nabożne pieśni i modlili się, wtedy Jan zapytał ich czy nie boją się śmierci, oni odpowiedzieli mu „dzięki Bogu nie”. To wydarzenie wywarło ogromny wpływ na Jana Wesleya i później przez wiele miesięcy zastanawiał się jak można dojść do takiego pokoju wobec śmierci jaki mieli bracia Morawscy. To jest możliwe tylko w Chrystusie, nie stajemy na sądzie jeśli wierzymy, przechodzimy ze śmierci do żywota.
 Amen




16.04.2016

Nie rodzimy się uczniami Jezusa, ale stajemy się uczniami Jezusa. Ew Mateusza 28,18-20


Drodzy, dzisiaj jesteśmy świadkami radosnego wydarzenia. Wydarzenia niezwykłego, ja bym powiedział nawet niebiańskiego. Niebiańskiego dlatego, że to co ma miejsce w życiu tych osób, które dzisiaj przyjmują chrzest nie pochodzi z ziemi, ale Słowo Boże mówi, że upamiętanie, wiara w Jezusa i nowe narodzenie, chociaż dzieje się na ziemi, w sercach ludzi, to jednak pochodzi z nieba. I podejrzewam, że nie wszystkim dane będzie to dzisiaj zobaczyć. Dla niektórych z nas będzie to jakaś nowinka, ciekawostka. Dla jeszcze innych może coś gorszącego, „no bo jak to chrzcić kogoś drugi raz”. A jeszcze inni uznają to jako coś zwykłego. Ja jednak zachęcam, by spojrzeć na to wydarzenie z perspektywy nieba z perspektywy Boga. A on w swoim słowie mówi, że bierzemy udział w czymś co sam Bóg  zainicjował, a tym samym bierzemy udział w Bożym wydarzeniu.
To Bóg przez wiarę w Pana naszego Jezusa Chrystusa mocą Ducha świętego pociągnął do siebie oto te osoby, by dzisiaj wyznały swoją wiarę w Jezusa i przyjęły chrzest. Słowo Boże mówi, że gdy nawraca się jeden grzesznik, to jest wielka radość wśród aniołów w niebie (Łuk 15,10) i mam nadzieje, że my chcemy dzisiaj do tej radości niebieskich zastępów przyłączyć się.
Może ktoś zadaje sobie pytanie skąd w ogóle pomysł na chrzest w wieku świadomym? Dlaczego chrzcimy w taki sposób, a nie w taki jaki jest powszechnie znany, dlaczego nie chrzcimy niemowląt? Przede wszystkim chcemy być wierni Pismu Św.  w myśl zasady jaką Bóg dał Jozuemu
Jozuego 1:7  Tylko bądź mocny i bardzo mężny, aby ściśle czynić wszystko według (prawa), jak ci Mojżesz, mój sługa, nakazał. Nie odstępuj od niego ani w prawo, ani w lewo, aby ci się wiodło wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz.

1.      Po pierwsze Pismo Święte jasno uczy nas, że mamy chrzcić tylko nawrócone osoby. Zwróćmy uwagę na Mat 28,19
Pan Jezus po swoim zmartwychwstaniu dawał uczniom ostatnie zalecenia. Wiemy o tym, że gdy mamy okazje do przekazania ostatnie instrukcje zawsze wybieramy te najbardziej istotne. I nie jest również inaczej i w tym przypadku. Słowa które Jezus przekazuje do uczniów są bardzo ważne. On mówi im co mają robić po Jego odejściu do nieba. I Pierwszą rzecz jaką im przykazuje to, to że mają iść na cały świat do wszystkich ludzi i mówić im ewangelię. Mają czynić uczniami, a czynienie uczniami jest związane z głoszeniem Ewangelii. Ewangelii, czyli inaczej dobrej nowiny. Tą dobrą nowiną jest to, że Chrystus umarł za grzechy ludzi i dzisiaj wierząc w Jego zastępczą śmierć, wszystkie osoby mogą dostąpić odpuszczenia grzechów i usprawiedliwienia przed Bogiem i nie pójdą do piekła. Zwróćmy uwagę kogo apostołowie mieli chrzcić, czy mieli chrzcić niemowlęta? Pan Jezus powiedział, że mają chrzcić uczniów w 19 wierszu. Mają chrzcić tych, którzy przez ich głoszenie Ewangelii o zbawczej śmierci Pana Jezusa, w Pana Jezusa uwierzą. Nie mieli chrzcić nikogo innego. Nie mieli chrzcić ludzi którzy mieli taki kaprys, bo podobał się im ten obrzęd, nie mieli chrzcić na siłę z przymusu nienawróconych i nie mieli chrzcić również niemowląt. Mieli chrzcić tylko osoby świadomie, tylko osoby, które świadomie z nieprzymuszonej woli uwierzyły w Chrystusa. Osoby, które postanowiły nawrócić się. Nawrócić się z całego serca i szczerze do Boga. Mieli chrzcić osoby, które z powodu Jezusa Chrystusa i tego co uczynił dla nas na krzyżu postanowią naśladować Go. Tutaj w naszym dzisiejszym tekście pojawia się słowo uczeń. Apostołowie mieli chrzcić uczniów Jezusa. Postawmy sobie pytanie, kto jest uczniem Jezusa? Kogo nazwalibyśmy kimś takim? Czy każdy człowiek z automatu jest uczniem Jezusa? Czy ktoś, kto wie coś o Jezusie jest uczniem Pana Jezusa? A może ktoś, kto został ochrzczony jako dziecko i chodzi do kościoła, to jest uczeń Jezusa? Co trzeba zrobić, by stać się uczniem Jezusa? Najlepiej niech na to pytanie odpowie nam sam Pan Jezus:
Łukasza 9:23  I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie.
Tak, to jest uczeń Jezusa. Uczniem Jezusa jest człowiek, który  odwraca się od siebie samego, odwraca się od własnych grzechów, od swoich pragnień i przyjmuje za cel do momentu kiedy postanowi to uczynić, iść w ślady Chrystusa. Tak więc uczeń Chrystusa to ktoś, dla kogo Chrystus stał się Jego Panem, Mistrzem, Zbawicielem, kimś kogo kocha z całego serca i kogo  naśladuje. W naszej dzisiejszej kulturze, ucznia najczęściej kojarzymy ze słuchaczem, ale w kulturze hebrajskiej uczeń to ktoś, kto idzie w ślady mistrza. Tym mistrzem i Zbawicielem dla obecnych tu osób chcących przyjąć chrzest stał się Pan Jezus Chrystus. Takie osoby, Bóg nazywa swoimi dziećmi (J 1,12), a Jezus mówił że ludzie którzy w Niego uwierzyli nie staną przed sądem Bożym, ale przeszli ze śmierci do Żywota (J 5,24). Grzechy tych osób zostały odpuszczone i przypomnę że nie z powodu chrztu jak wierzy wiele osób, że sakramenty religijne praktyki, dobre uczynki czy spowiedź mogą zmazać nasze grzechy. Pismo Św. mówi że jest tylko jeden sposób przez który możemy mieć przebaczone grzechy, tym sposobem jest wiara w Chrystusa, w to że On zapłacił swoją śmiercią, za nasze winy, złożył okup za nas.
Ap. Paweł powiedział
Efezjan 2:8  Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar;
9  Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.
Pragnę zaznaczyć to bardzo wyraźnie, jesteśmy zbawieni przez wiarę w Jezusa, jedynie przez wiarę. A chrzest i wszystkie inne nasze uczynki, posłuszeństwo Chrystusowi mają wynikać z wiary.
Drodzy katechumeni, czy wiecie że macie przebaczone grzechy przez wiarę w Jezusa? Czy wiecie że przeszliście ze śmierci do żywota? Czy wiecie że czekają was najdroższe i najwspanialsze obietnice złożone przez prawdomównego Boga, pod warunkiem że naprawdę wierzycie! Życzę wam, by wasza wiara okazała się prawdziwa, gdy będzie doświadczana, próbowana i szlifowana przez Boga, by mogła się stać wiarą dojrzałą, wiarą w ogniu wypróbowaną i okazała się najcenniejszym klejnotem, który złożycie Bogu na Jego ręce w dzień waszego spotkania z Nim.
Pamiętam jak ja kilkanaście lat temu zacząłem chodzić do Zboru, a w moim sercu budziła się wiara w Chrystusa. Po którymś nabożeństwie podszedł do mnie pastor i powiedział. „Jarek chodzisz już kilka miesięcy do naszego Kościoła nie myślałeś o chrzcie? I wtedy odpowiedziałem „ależ pastorze ja już byłem ochrzczony”. Wtedy wzięliśmy Pismo Św. i czytaliśmy je, co Biblia mówi o chrzcie, a mówi że najpierw musi być wiara w Jezusa, a dopiero kolejnym krokiem jest chrzest na wyznanie wiary. Tylko taki chrzest jest ważny przed Bogiem i tylko taki chrzest Bóg akceptuje. Jak czytamy w Ew Marka.
Marka 16:15  I rzekł im: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu.
16  Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony.
Najpierw trzeba uwierzyć w Chrystusa, a dopiero po tym jak się uwierzy można się ochrzcić. Jest to jedyna właściwa kolejność.

2.      I po drugie greckie Słowo występujące w naszym tekście z Ew. Mateusza 28,19 odnośnie chrztu to słowo „baptizo” co znaczy zanurzać.
Dzisiaj wiele osób myśli, że słowo chrzest pochodzi od słowa chrześcijanin. Ale „Chrześcijanin” pochodzi od słowa „Chrystus”. W ten sposób po raz pierwszy zaczęto nazywać chrześcijan w Dziejach Ap. 11,26. I właściwie to było przezwisko, przeciwnicy kościoła  szydzili z tych, którzy należeli do kościoła i dosłownie znaczyło „należący do drożny Chrystusa” lub „zwolennik Chrystusa”.
Słowo chrzest natomiast, greckie „baptizo” znaczy zanurzać. Dlatego w naszym kościele nie chrzcimy ludzi przez polanie wodą lub pokropienie. Słowo Boże mówi, że mamy zanurzać, dlatego że dopiero zanurzenie oddaje sens tego, co Pan Jezus przez chrzest chciał osiągnąć i z czym chrzest miał się nam kojarzyć. A mianowicie chrzest jest symbolem śmierci starego człowieka, który wcześniej zanim się nawrócił żył dla świata i dla siebie samego, dla grzechu i  dla szatana. A zmartwychwstaniem nowego człowieka, który od tego momentu żyje dla Chrystusa, dla Boga, dla prawdy, dla Królestwa Bożego. Chrzest jest symbolem nowego narodzenia, jest wizualnym przedstawieniem duchowej rzeczywistości.  
 W Dziejach Apostolskich w 8 rozdz. czytamy taką ciekawą historię o Eunuchu i Filipie jak zwiastował mu ewangelię
Dzieje Ap. 8:35  A Filip otworzył swoje usta i zwiastował mu dobrą nowinę o Jezusie, począwszy od tego ustępu Pisma.
36  A gdy tak jechali drogą, przybyli nad jakąś wodę, a eunuch rzekł: Oto woda; cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony?
37  Filip zaś powiedział mu: Jeśli wierzysz z całego serca, możesz. A odpowiadając, rzekł: Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym.
38  I kazał zatrzymać wóz, zeszli obaj, Filip i eunuch, do wody, i ochrzcił go.
Widzimy że Filip zwiastował Eunuchowi ewangelię, dobrą nowinę o Jezusie i gdy Eunuch się nawrócił i chciał zostać ochrzczony, Filip powiedział mu, że jeśli wierzy może (to co mówiłem wcześniej) On odpowiedział że wierzy w Jezusa. Zatrzymali się więc wóz i weszli obaj do wody i co zrobił Filip? Zanurzył go, ochrzcił go. Ale dzisiaj chrzest często nam się kojarzy z pokropieniem, polaniem wodą, ale Filip zanurzył go. I w ten sposób wyraził to, że Eunuch narodził się na nowo
Tak więc co tu dzisiaj robimy? Przez chrzest ogłaszamy i pokazujemy że ci drodzy katechumeni umarli dla świata i żyją teraz dla Boga. Możemy powiedzieć że dzisiaj przez chrzest jest ich pogrzeb i powstanie z martwych. Powstanie z martwych do życia z Bogiem
Podsumowując dwie rzeczy
1.      Pan Jezus kazał chrzcić tylko nawrócone osoby, osoby na tyle świadome by mogły usłyszeć Ewangelię i odpowiedzieć na nią, inny chrzest jest nieważny w oczach Boga.
2.      I druga rzecz, to właściwy chrzest zgodny z Pismem Świętym to chrzest przez znużenie. Inna forma chrztu nie oddaje tego, co chrzest ma przedstawiać, a ma przedstawiać śmierć starego człowieka i zmartwychwstanie nowego człowieka. 


10.04.2016

Największy znak Ew. Mat 16,1-4


Drodzy jak często zdarza się nam myśleć, powiedzieć lub słyszeć „jak nie zobaczę to nie uwierzę”? Wydaje mi się że każdy z nas spotkał się z takim zdaniem. Po prostu ogólnie jesteśmy sceptyczni co do rzeczy, które zwykle się nie dzieją i wykraczają poza to co znamy i doświadczamy. Gorzej jednak gdy takie stwierdzenie jest wynikiem duchowej ślepoty w życiu człowieka. Gorzej jednak, gdy mamy przed sobą wiele dowodów i świadectw jakiegoś wydarzenia, a i tak nie chcemy uwierzyć. Voltaire, pisarz epoki oświecenia powiedział że gdyby nawet na rynku w środku miasta uczyniono cud i jego świadkami byłoby 1000 trzeźwych osób i tak ufałby swojemu rozumowi.
Wyobraźmy w sobie, że jesteśmy w sądzie i ktoś mówi że widział oskarżonego jak oskarżony około godz. 23.00 obrabował sklep z elektroniką przy ul Kościuszki 8. Następnie wchodzi kolejny świadek i mówi to samo, a nawet podaje rysopis oskarżonego i wskazuje go na ławie oskarżonych. Po tym pojawia się kolejny i kolejny świadek. I tak mamy kilkuset świadków, którzy wszyscy zgodnie twierdzą to samo. Czy sędzia słuchający ich zeznań dałby im wiarę? Oczywiście że tak, każdy sędzia na tej ziemi niemiałby wątpliwości, że tak faktycznie było. Apostoł Paweł mówi, że Chrystusa zmartwychwstałego widziało naraz 500 set świadków (1 Kor 15,6). Żyli oni nadal gdy Paweł apostoł pisał pierwszy list do Koryntian. Na tej podstawie Paweł przekonywał Koryntian, że niewiara w Zmartwychwstanie, a tym samym w Chrystusa jest duchową głupotą i jest duchową ślepotą. Podobnie było z cudami Jezusa. Nikt z oglądających jego cuda nie mógł zaprzeczyć, że miało miejsce coś niezwykłego, że doszło do jawnego cudu. Po pierwsze świadków cudów Jezusa było tak wielu, że nie sposób było wszystkich ich oszukać. Po drugie ludzie, którzy doświadczali cudów od Chrystusa często byli znani w swoim środowisku. Ludzie wiedzieli że pan Zenek z ulicy zielonej mieszkający pod piątką nie widzi już od 20 lat i chodzi z białą laską. Wszyscy go znali, niekiedy mu pomagali, znali historię jego choroby i mogli podać datę kiedy stracił wzrok. Lub np. pani Zosia mieszkająca przy ul. Bukowej pod 10 jest sparaliżowana od lat 15, wszyscy o tym wiedzą i nie raz pchali wózek, by pani Zosi pomóc dotrzeć do domu. Więc gdy teraz widzą Pana Zenka, który wzrok odzyskał i panią Zosię skaczącą i biegającą wiedzą, że to nie ściema. Po trzecie cuda Jezusa często dotyczyły beznadziejnych przypadków. Problemem dzisiejszych uzdrowicieli jest potwierdzić rzekome uzdrowienia jakie mają miejsce podczas ich spotkań w sposób medyczny. Ostatnio słyszałem jak na jednej z konferencji uzdrowieńczej modlono się o człowieka ze wstawionym rozrusznikiem serca i o dziwo ten rozrusznik z klatki piersiowej zniknął, a serce wyzdrowiało. Jednak ktoś dociekliwy postanowił to zbadać, więc próbował dotrzeć do tego uzdrowionego, ale nie było to możliwe, bo jak zniknął rozrusznik, zniknął też ten uzdrowiony. Ale tak nie było w przypadku Chrystusa, mogłeś spotkać ludzi którzy nie mieli ręki, a Chrystus im ją przywrócił, nie mieli ucha, a odrosło im, byli sparaliżowani a w jednej chwili zaczynali chodzić, głusi zaczynali słyszeć, ślepi widzieć, opętani byli uwolnieni.

1.      Duchowa ślepota
I znowu mamy konfrontacje Jezusa z Saduceuszami i Faryzeuszami. Przypomnę, że Saduceusze i faryzeusze byli stronnictwem religijno-politycznym. Faryzeusze mieli teologicznie poglądy konserwatywne i przyjmowali cały Stary Testament. Saduceusze natomiast mieli poglądy liberalne, uznawali tylko pięcioksiąg i nie wierzyli w zmartwychwstanie. Właściwie oba te stronnictwa zwalczały się ze sobą, ale tutaj najwyraźniej połączyli siły, by Pana zaatakować.
Po pierwsze widzimy tutaj ich straszną duchową ślepotę.
Widać że można być całkiem blisko tych wszystkich wydarzeń, można oglądać je na własne oczy, niemal dotykać ich, a jednak być zatwardziałym w swoim sercu i nie dawać wiary w to, że Chrystus jest rzeczywiście Zbawicielem świata. I najlepszym przykładem są tego właśnie Faryzeusze i Saduceusze oraz uczeni w piśmie, którzy mieli przed sobą setki, a nawet tysiące świadków cudów Jezusa. Ale pomimo to wciąż żądają znaku z nieba.  Czasami sami byli uczestnikami wydarzeń gdy dokonały się niezwykłe cuda:
Marka 3:1  I wstąpił znowu do synagogi; a był tam człowiek z uschłą ręką.
2  I podpatrywali go, czy uzdrowi go w sabat, aby go oskarżyć.
Ale czy duchowa ślepota jest czymś odległym? Czymś co było tylko charakterystyczne wobec przywódców religijnych z czasów Jezusa? Nie, duchowa ślepota również i dzisiaj jest powszechna wszędzie wokół nas. Wiele osób nie daje wiary Słowu Bożemu, twierdząc że Pismo wyszło wyłącznie spod ręki człowieka. Nie ma znaczenia że objawia ono swoją moc w życiu wielu ludzi, nie ma znaczenia że jest niezwykle spójne od początku do końca. Nie ma znaczenia że zostało potwierdzone przez źródła historyczne i archeologię. Dla wielu nie ma znaczenia, że Biblia jako jedyna Księga na świecie zapowiada tysiące wydarzeń naprzód, a setki z nich już miało miejsce. Przypomnę że co do samego Pana Jezusa i Jego misji znajdujemy w Starym Testamencie ponad 300 proroctw. Czyż nie jest to duchowa ślepota, gdy mając koło siebie tak wielką liczbę świadków (Hebr 12,1) Stworzenie, Biblię, Kościół, wierzących i świadectwa przemienionych ludzi. Wiele osób żyje tak jakby Boga nie było, jakby sąd miał nigdy nie nadejść, jakby Chrystus nie zmartwychwstał, jakby istniało tylko to życie. Tak, duchowa ślepota jest tak mocna, że potrafi odrzucić wszelkie racjonalne argumenty za wiarą w Chrystusa, choćby najbardziej przekonywujące. A przeciw wierze podawać rzeczy zupełne głupie i niedorzeczne jak np. „gdy Bóg był, to by nam się pokazał”. Albo niech nam się pokaże, to wtedy w niego uwierzymy”. Albo, „gdyby Bóg był to nie pozwoliłby na cierpienie niewinnych dzieci” Lub, „nasze metody badawcze nie potwierdzają, że świat został stworzony i  że istnieje inteligentny (Bóg) projektant otaczającej nas rzeczywistości. O głupi, Bóg jest poza zakresem naszych badań i doświadczeń. Jest o wiele większy i mądrzejszy niż jesteśmy to w stanie sobie wyobrazić. A jednocześnie w sposób niezwykły objawił i objawia się nam przez stworzenie, swoje Słowo i Pana Jezusa Chrystusa. Ale by zauważyć to wszystko potrzebna jest wiara, bez wiary nie możemy zobaczyć wielkości i wspaniałości Boga. Tak to już Bóg ułożył, że objawia się nam wtedy, kiedy w Niego uwierzymy. Dlatego że Bóg jest poza zakresem naszych metod badawczych, to nie człowiek decyduje o tym, kiedy Boga odkryje. Ale to Bóg decyduje o tym kiedy nam się objawi.
Jednak gdy człowiek chce w uporze trwać w swojej niewierze, w swoich uprzedzeniach, wątpliwościach, w swojej religii jak faryzeusze i saduceusze i nie chce zrobić żadnego kroku, by szukać Boga. Szukać szczerze z całego serca.  Bóg zamyka mu możliwość poznania siebie. A człowiek w swym naturalnym stanie nie może dostrzec Boga, bo porusza się przez życie tylko po wierzchu i nie odkrywa na czym życie naprawdę polega.
Apostoł Paweł pisząc swój list do kościoła w Koryncie napisał:
1 Koryntian 2:14  Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać.
Widzicie? Dla człowieka cielesnego, nieodrodzonego, nie mającego Ducha Bożego, to całe gadanie o Bogu, o Ewangelii, o Zbawieniu, Jego Chwale i niebie to głupie rzeczy. Nie rozumie ich, są poza jego zasięgiem. Możesz gadać o religii, o kościele, obrzędach, ceremoniach i z tym nikt nie ma problemu, ale jeśli zaczniesz mówić o ewangelii Pana Jezusa Chrystusa, o tym jak On zbawia, jak za nas umarł, jak przybił do Krzyża wszystkie nasze grzechy i jak godny jest miłości i uwielbienia, to zaraz napotkasz duchowy opór.
 „Lepiej byś się porządną robotą zajął, a nie tymi głupotami”. Czy nie takie komentarze czasami słyszymy”? Ale jeśli Ewangelia jest rzeczywiście prawdziwa, jeśli Bóg rzeczywiście posłał swego Syna z Nieba, by zmarł za nas na Krzyżu, jeśli On rzeczywiście zmartwychwstał i pokonał śmierć i jeśli rzeczywiście przez wiarę w Niego mamy żywot wieczny, to jest to najmądrzejsza i najcudowniejsza „głupota”, dla której warto poświęcić wszystko, by ją poznać.
Ale większość ludzi jest zupełnie ślepych. Mają uszy, a nie słyszą, mają oczy a nie widzą, mają rozum, a nigdy nie mogą poznać (Izaj 6,10). Po prostu żyjemy w ciele, a Boża rzeczywistość jest duchowa. Stąd sprawy ducha są dla nas przysłonięte. Jesteśmy jakby uwięzieni w tym ciele i dostrzegamy tylko to, co materialne. Nie widzimy natomiast rzeczywistości duchowej. Czasami docierają do nas pewne sygnały z tamtego świata, niekiedy poczujemy coś, mamy jakby jakieś przeczucie, ale są to krótkie chwile. Dlatego działania człowieka wiary często są dla świata nieracjonalne, bo człowiek wiary nie kieruje się tym co widzi, ale kieruje się tym czego nie widzi, a w co wierzy na podstawie Bożego Słowa.
Do tego jeszcze Biblia mówi o trzech przyczynach duchowej ślepoty w życiu człowieka.
Pierwszym powodem duchowej ślepoty jest grzech (Jana 3,19-20). Grzech zaślepia nasze oczy tak, że nie wiemy dokąd idziemy (Hebr 3,13; Przyp Sal 28,26). Drugą przyczyną duchowej ślepoty o której mówi Biblia jest szatan. Szatan trzyma wszystkich ludzi w niewoli. Jest Bogiem świata tego i zaślepia ludzkie umysły, by ludzie nie dostrzegli chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa, nie przyszli do Niego i nie zostali przez Niego zbawieni.
2 Koryntian 4:3  A jeśli nawet ewangelia nasza jest zasłonięta, zasłonięta jest dla tych, którzy giną,
4  W których bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga.
I trzecim powodem duchowej ślepoty jest suwerenny wyrok naszego Boga. Po prostu Bóg musi chcieć dać nam się poznać. „Jeśli Ojciec kogoś nie pociągnie nikt nie może przyjść do mnie” (J 6,44)  - powiedział Jezus. Lub inny fragment
 Mateusza 11:27  Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.
Tak więc to są powody duchowej ślepoty. Dlatego Faryzeusze i Saduceusze nie mogli widzieć w Jezusie Mesjasza. Dlatego większość ludzi przeżywa całe życie nie dowiadując się i nie zastanawiając się nad tym, że Bóg posłał swego Syna, by umarł za nasze grzechy na drzewie Krzyża i byśmy wierząc w Niego mieli żywot wieczny. Skutki jednak duchowej ślepoty są opłakane, bo końcem jej jest śmierć i potępienie na wieki.

2.      Ciemność nienawidzi światłości i zwalcza ją.
Pomimo to, że Faryzeusze i Saduceusze byli ze sobą w konflikcie i spierali się o władze i poglądy, jednak nie przeszkadzało im tutaj połączyć sił i wspólnie zaatakować Jezusa. Sprawdza się na nich stare porzekadło, że wspólny wróg łączy wrogów. Czytamy, że przyszli do Niego, żeby Go podejść, testować i kusić. Starali się nakłonić Jezusa do zrobienia czegoś czego nie będzie mógł zrobić. I w ten sposób chcieli zdyskredytować Go i ośmieszyć przed wszystkimi. Przyszli do Niego i mówili, „pokaż nam znak z nieba” (w 1). Chcą przedstawić to w taki sposób, że jakby przyszli uwierzyć w Niego i dają Mu (Jezusowi) szansę ich przekonać. „Jeśli naprawdę chcesz żebyśmy w ciebie uwierzyli teraz możesz dać nam taką możliwość wystarczy że uczynisz znak”. Prawdopodobnie chodziło im o jakiś znak kosmiczny coś na wzór Jozuego który zatrzymał słońce (Joz 10,12-13) lub Eliasza, który ściągnął ogień z nieba (1 Król 18,38). Ale w głębi serca jednak nie pragnęli się nawrócić, tylko chcą mieć możliwość powiedzieć - „a widzicie dlaczego nie wierzymy w Niego? Daliśmy Mu możliwość wykazać się, uczynić znak, a On nic nie uczynił. Nasze argumenty i podejrzenia były słuszne, to oszust”. Ale Jezus przejrzał ich i znał prawdziwe zamiary. Wiedział jak bardzo ich serca są zepsute. On wszystko wiedział o nich i On wszystko wie o każdym człowieku (J 2,25). Dlatego nie dał się wciągnąć w ich gierki.
Ale zobaczcie przyszli specjalnie do niego żeby go zwalczać, ośmieszyć, pogrążyć. Przeszkadzał im tylko dlatego, że mówił prawdę. Ten konflikt między ciemnością a jasnością nie jest niczym nowym. Już od początku stworzenia zaraz po upadku Bóg mówił, że potomstwo węża i sam wąż (szatan) będzie prześladował dzieci światłości.
Czytamy w Ks. Rodzaju
Rodzaju 3:15  I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę.
Dzieciom ciemności nie wystarcza że pomnażają swój grzech i żyją w swoich nieprawościach hołdując przyjemnością. Nie wystarcza im że oddają się swojej religii, swojemu bałwochwalstwu, ateizmowi i wszystkiemu innemu co jest przeciwne Bogu i Bożej sprawiedliwości. Oni muszą jeszcze zniszczyć wszelkie przejawy światłości, więc atakują tych którzy w tej światłości żyją i zwalczają ją z całą zajadłością. Zwalczają naszego Pana Jezusa Chrystusa podważając skuteczność Jego ofiary, Jego historyczność, Jego boskość, zmartwychwstanie i nasze zbawienie. Jeśli będziesz gorliwym i aktywnym chrześcijaninem spotka cię wiele prześladowań ze strony świata, a czasami nawet ze strony twoich najbliższych (2 Tym 3,12). Będą cię nazywać nienawistnikiem, człowiekiem nietolerancyjnym, pysznym, zadufanym. I uczynią to tylko dlatego, że będziesz głosił iż zbawienie jest tylko w Chrystusie. Spróbuj im powiedzieć, że ich religia jest fałszywa, że czczą bałwany modląc się do obrazów, posągów i relikwii! Spróbuj im powiedzieć, że czczą demony, a nie Boga!
 Będą mówić, że postradałeś zmysły, stałeś się marzycielem, częścią sekty, fanatykiem religijnym, a to wszystko tylko dlatego że będziesz ich wzywał do upamiętania przed Bogiem i do pobożnego życia zgodnego z Ewangelią Pana naszego Jezusa Chrystusa. W kategoriach państwowych oskarżano chrześcijan że są wrogami społeczeństwa i zagrażają dobru społecznemu, dlatego że przeciwstawiali się prawom niezgodnym ze Słowem Bożym. Wielu  chrześcijan umarło w więzieniach lub stracili życie w sposób nagły i okrutny tylko dlatego że mówili o Chrystusie i Jego Ewangelii. Jezus powiedział, że będą tak nas nienawidzić i będą tak nas prześladować, że zabijając nas będą przekonani że czynią coś dobrego dla Boga (Jan 16,2). Dzięki łasce Bożej obecnie mamy pokój w naszym kraju i możemy swobodnie wyrażać naszą wiarę. Ale konflikt między światłością a ciemnością nadal trwa, przeciwnicy światłości z powodu miłości do swoich grzechów i pobudzani przez szatana będą zwalczać Pana Jezusa i wszystko co się z Nim wiąże. Będą zwalczać Jego kościół, chrześcijan, chrześcijańskie wartości jak prawość, moralność, sprawiedliwość. I będą chcieli nas ośmieszać, jak chcieli ośmieszyć naszego Pana. Będą nienawidzić nas również z tego powodu, że nie uczestniczymy w ich niemoralnym zachowaniu i potępiamy je. Nie uczestniczymy w ich libacjach, w ich sposobie życia (np. na kocią łapę), wysławiania się, żartowania itp. Już samo prawe życie chrześcijanina będzie powodowało napięcia i konflikty, bo będzie oskarżało sumienia tych, którzy żyją na sposób tego świata. Psalm 37 mówi
Psalm 37:12  Bezbożny źle myśli o sprawiedliwym I zgrzyta na niego zębami.
Pozostaje pytanie dlaczego? Dlaczego Bezbożny nienawidzi sprawiedliwego, co jest źródłem Jego nienawiści? W czym ten sprawiedliwy mu przeszkadza, co w nim jest złego? Pragnie być uczciwy, miły, dobry dla innych, pomaga pokrzywdzonym, udziela bezbożnemu jeśli zajdzie potrzeba. Stara się miłować bliźniego swego jak siebie samego i gdyby cały świat taki był, byłoby wspaniale, świat byłby niemal rajem. I znajduje tylko jedno wytłumaczenie, że źródłem nienawiści bezbożnego jest podłoże duchowe, złość ta wypływa ze złego zepsutego serca zdominowanego przez grzech i znajdującego się w mocy szatana. Dlatego wszelkie przejawy światłości złoszczą bezbożnego, bo wyszłaby na jaw jego prawdziwa natura.

3.      Rozpoznać znaki czasów
Kolejną rzeczą jest umiejętność rozpoznawania znaków czasów. Jezus mówi do Faryzeuszy i Sadyceuszy, że mówicie o znakach - to dobrze - posłuchajcie, ja coś powiem wam o znakach. Odpowiedź Pana Jezusa jest niezwykle błyskotliwa, wspaniała, on mówi: gdy nastanie wieczór (prawdopodobnie sytuacja ta miała miejsce wieczorem) i niebo się czerwieni mówicie, że będzie pogoda (w.2). A rano gdy niebo się czerwieni i jest zachmurzone mówicie że będzie niepogoda. Jesteście dobrymi meteorologami i można powiedzieć że znacie się na pogodzie. Ale wy o sobie mówicie, że jesteście teologami i że znacie się na sprawach Bożych. Jednak znaków Bożych nie umiecie rozpoznać. Tak więc Jezus wykazuje ich marne przygotowanie teologiczne i ośmiesza ich. Mówi, znacie się na pogodzie, a nic nie wiecie o Bogu, chociaż wy szczycicie się z tego że jesteście specjalistami na temat Boga i innych chcecie o Bogu uczyć. A tymczasem może powinniście się przekwalifikować i nauczać ludzi o pogodzie. Jezus celowo stosuje wobec Sadyceuszy i Faryzeuszy Ironię, by wykazać ich niewiedzę. W domyśle chce im powiedzieć: „mieliście wszystko, mieliście prawo Boże, mieliście proroków, mieliście proroctwa, macie pisma, mieliście Jana chrzciciela, mieliście cuda i niezwykłe znaki. Powinniście bez problemów rozpoznać, że ten czas obecny jest czasem Mesjasza”. Jednak wy nie rozpoznaliście, bo nie umiecie rozpoznawać duchowych rzeczy, nie umiecie rozpoznawać Bożych znaków. A nie umiecie rozpoznawać duchowych rzeczy, dlatego że wasze serca są pogrążone w ciemności. Widzicie tylko to, co jest cielesne, co was otacza, a nie widzicie niczego głębiej. I podobnie jest z wszystkimi cielesnymi nie odrodzonymi ludźmi. Nie widzą żadnych znaków przybliżającego się sądu Bożego i nie chcą się nawrócić. Nie widzą co dzieje się na świcie, że wojen przybywa, kataklizmów. Rozkład moralny się pogłębia, a ludzie stają się tacy o jakich mówi Pismo z czasów ostatnich. Ale Jezus oczekiwał od jemu współczesnych, by rozpoznawali znaki i tego samego Bóg oczekuje od nas dzisiaj. Oczekuje byśmy próbowali rozpoznawać w jakim miejscu jesteśmy na zegarze Bożej historii. Coś wam powiem o znakach posłuchajcie, W 24 rozdz. Mateusza czytamy:
Mat 24:6  Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne. Baczcie, abyście się nie trwożyli, bo musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec.
7  Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi.
Duchowe znaki nadchodzącego Królestwa Bożego są widoczne wystarczy się przyjrzeć. W miarę zbliżania się do końca konflikty na świecie będą narastać. Będzie coraz większa nienawiść i nieufność miedzy narodami, grupami społecznymi i między pojedynczymi ludźmi. W wielu krajach będzie dochodzić do wojen domowych. Nadto przyroda w miarę zbliżania się do końca będzie coraz bardziej fiksowała. Będą częstsze trzęsienia ziemi o nasilonych skutkach, anomalie pogodowe, huragany i powodzie. Jeden z moich przyjaciół bardziej wnikliwie interesuje się tym tematem i badał wzrost trzęsień ziemi w poszczególnych latach odkąd prowadzone są badania. Okazało się że częstotliwość trzęsień dramatycznie wzrasta.
Według wyliczeń CRED ilość katastrof naturalnych zwiększyła się, tylko na przestrzeni ostatnich 20 lat o 233%, z czego grubo ponad połowę (60%) stanowi wzrost ilości katastroficznych trzęsień ziemi! To są znaki, o których mówił nasz Pan.
Innym znakiem o którym mówił nasz Pan jest:
Mateusza 24:12  A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.
Pan Jezus mówił, że czym bliżej Jego powrotu, czym bliżej czasów ostatnich tym bezbożność coraz większa. Grzech pomnoży się i świat stanie się taki niemoralny jak nigdy wcześniej. To wniknie również do kościoła i będzie wpływać na oddanie i gorliwość chrześcijan. W wielu zborach i w życiu wielu chrześcijan miłość do Pana oziębnie i wielu stanie się letnimi i będą tylko zachowywać pewne pozory pobożności, a tymczasem ich prywatne życie będzie takie jak życie świata. O tym również wspominał ap. Paweł w (2 Tym 3,1-5). Powstanie także wielu fałszywych proroków i fałszywych nauczycieli, którzy nie będą wzywać do upamiętania, nie będą mówić o trudach krzyża, ale tylko to, co ucho łechce. To na czym głównie będzie im zależało, to poklask i pieniądze.
Tak więc znaki są wszędzie: w polityce, w przyrodzie, w ekonomii, w życiu społecznym w Izraelu, w kościele i możemy dostrzec Bożą pracę w historii jeśli tylko mamy otwarte serce i chcemy słuchać Jezusa. Ale ludzie nie widzą, nie dostrzegają, często są ślepi jak za czasów Lota. Wtedy jedli i pili, kupowali, sprzedawali, budowali domy i zakładali interesy, aż do dnia gdy spadł ogień z nieba i pochłonął wszystkich (Łuk 17,28). I tak będzie z dniem przyjścia Pana, będą zupełnie ślepi jak Faryzeusze i Sadyceusze na znaki, które Bóg zostawia w historii. Będą je tłumaczyć globalnym ociepleniem, zmianą klimatyczną, zanieczyszczeniem świata, cyklami które nachodzą i przychodzą. Powiedzą że zawsze tak było i że w tym wszystkim nie ma nic niezwykłego. Będzie tak, aż do dnia gdy Zbawiciel ukaże się z nieba, wraz tysiącami aniołów i świętych. Wtedy spadnie na nich nagła zagłada, tak że nikt nie ocaleje prócz tych którzy uwierzyli w Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Drodzy, nie bądźmy ślepi w obliczu tak wielu znaków jakie Bóg nam daje. Widząc to jeszcze bardziej przylgnijmy do Zbawiciela i okazujmy gorliwość w naszej wierze, by w dzień przyjścia Jego nie zostać zawstydzonym.

4.      Największy znak
I ostatnia rzecz o której dzisiaj chce powiedzieć to, to że Bóg daje nam największy znak z możliwych i jeśli przejdziemy wobec niego obojętnie, to już żaden znak nie będzie nam dany. Jezus mówi że ród zły i cudzołożny domaga się znaku, ale znak nie będzie mu dany, chyba tylko znak Jonasza (w4).  Pan Jezus określa tych którzy domagają się od niego znaku plemieniem złym i cudzołożnym. Dlatego że zamiast lgnąc do światłości, którą jest Jezus odwracają się od Niego. Izrael odkąd Bóg zawarł z nimi przymierze był jak cudzołożna żona, która ustawicznie zdradza swego męża, tak Izrael zdradzał swego Boga. Odwracali się od Niego do swoich bałwanów, nie szanowali Jego praw i przykazań pomimo wielu niezwykłych rzeczy, które Bóg uczynił z tym narodem i ciągłych nawoływań proroków. A teraz chcą jeszcze znaku. Nie, Bóg nie jest tym zainteresowany. Nie będzie żadnych znaków dla zatwardziałych grzeszników poza znakiem Jonasza. Co to jest ten znak Jonasza? Musimy wrócić do 12 rozdz. i czytamy tam, że znakiem Jonasza jest:
Mateusza 12:40  Albowiem jak Jonasz był w brzuchu wieloryba trzy dni i trzy noce, tak i Syn Człowieczy będzie w łonie ziemi trzy dni i trzy noce.
Widać bardzo wyraźnie, że Jonasz jest tu przez Jezusa przedstawiony jako typ i zapowiedź zmartwychwstania. On chce im powiedzieć, że dany wam będzie jeszcze jeden znak, jakby jeszcze jedna szansa uwierzenia. Tym znakiem ma być Zmartwychwstanie Jezusa. Zmartwychwstanie jest największym i najwspanialszym znakiem prawdomówności Boga. Przez Zmartwychwstanie Bóg ogłasza wszystkim, że wypełnił wszystkie obietnice dane Ojcom: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Obietnice związanie z wiecznym Królowaniem potomka Dawida i błogosławieństwie dla wszystkich narodów. Więcej nawet, obietnice dane Adamowi, że któregoś dnia narodzi się człowiek, potomstwo kobiety, który zgniecie głowę węża. Zetrze szatana i Jego dzieła na wieki. Jednak dla Sadyceuszy i Faryzeuszy ten znak miał być znakiem pieczętującym ich potępienie. Co oni zrobili z tym znakiem? Dali pieniądze żołnierzom, żeby tego nie rozgłaszano. Odrzucili ten znak! Największy i najwspanialszy znak, który miał wskazywać na to, że wszystko co Jezus mówił i wszystko co czynił było prawdą został przez nich odrzucony. Tym samym odrzucili Boga, odrzucili Bożą prawdę, uczynili z Boga kłamcę, nie ma dla takich przebaczenia. Co Jezus zrobił po tym, gdy im to powiedział? Zostawił ich, opuścił ich. Bóg ich porzucił i pozwolił od tej pory na to, by ciemność w ich życiu pogłębiała się coraz bardziej, aż do całkowitego zatracenia.
Ten fragment jest ostrzeżeniem dla każdego z nas. Bóg dał nam najwspanialszy z możliwych znaków poświadczający, że misja Chrystusa, którą było zbawienie świata, pojednanie nas z Bogiem została przez Niego wypełniona. Ofiara Chrystusa została zaakceptowana przez Boga. Bóg poświadczył to wzbudzając Chrystusa z martwych. Dzisiaj przez ten znak świat może się dowiedzieć, że nie ma Zbawiciela poza Jezusem. Wszyscy przewodnicy duchowi i założyciele wielkich religii leżą w grobie, ale Jezus żyje On zmartwychwstał. Grób znaleziono z odsuniętym kamieniem, a w środku nie było ciała, byli za to aniołowie i mówili „czemu szukacie żyjącego wśród umarłych, nie ma Go tu Zmartwychwstał”. Wiele osób widziało Go po Jego śmierci zmartwychwstałego i świadczyło o tym. Jego prawda triumfuje zapewniając nas między innymi przez Zmartwychwstanie, że wierząc w Niego przeszliśmy ze śmierci do żywota.
Dzisiaj wielu ludzi domaga się znaku od Boga. „Ooo, gdyby tylko Bóg dał nam znak – mówią. Na pewno byśmy w Niego uwierzyli. Gdyby tylko potwierdził, że istnieje i rozwiał nasze wątpliwości byśmy byli Mu posłuszni”.
Znany Aktor i reżyser Woody Alen powiedział kiedyś:
„Gdyby tylko Bóg dał mi jakiś wyraźny znak! Na
przykład , deponując znaczną sumę pieniędzy na moim koncie w banku szwajcarskim”.
Ale Bóg dał im już największy z możliwych znaków i co oni z tym robią? Odrzucają to, nie chcą wierzyć, śmieją się z tego, podważają to. Żadnego znaku już dla nich nie będzie. Jeśli nie uwierzą w Zmartwychwstałego Zbawiciela nie otrzymają już żadnego potwierdzenia. Ale jeśli przyjmą Go, nawrócą się, to wtedy zobaczą i poczują, że prawda jest w Jezusie. Jak ja zobaczyłem i wielu z nas.

Podsumowując cztery rzeczy
1.      Po pierwsze duchowa ślepota może być bardzo głęboka i całkowicie irracjonalna. Możesz przedstawić najwspanialsze dowody, a pomimo to wielu ludzi i tak nie uwierzy i będzie trzymać się swoich poglądów i uprzedzeń.
2.      Po drugie ciemność nienawidzi światła i zwalcza je. Jest odwieczny konflikt między dziećmi Boga, a dziećmi diabła. I diabeł chce zrobić wszystko co w Jego mocy, by zniszczyć wszystkie dzieci Boże posługując się przy tym swoimi sługami.
3.      Mamy rozpoznawać znaki czasów i widzieć gdzie się znajdujemy na zegarze Bożej historii.
4.      Bóg dał nam największy znak. Zmartwychwstanie Jezusa. Odrzucając Zmartwychwstanie odrzucamy Zbawiciela. Ten znak nie jest tylko do oglądania, ale przez Zmartwychwstanie Bóg wzywa nas do wiary i posłuszeństwa Ewangelii. Amen





  

3.04.2016

Wielkie miłosierdzie naszego Boga Mat. 15,29 – 39


Drodzy dzisiaj wiele powiemy sobie o wielkim miłosierdziu naszego Boga, bo wydaje mi się że jest to przewodnia myśl dzisiejszego fragmentu. Miłosierdziu które daleko wykracza poza ludzkie zrozumienie. Dlatego że miłosierdzie Jego nie obejmuje tylko dobrych, nie obejmuje tylko ludzi którzy podobają się Bogu, ale miłosierdzie Jego rozciąga się na wszystkich, również na złych i niewierzących. Mówimy tutaj o Bogu, który w każdej chwili jeśli tylko zachce może skończyć z każdym grzesznikiem z każdym bezprawiem i z każdą nieprawością, a jednak nie robi tego. Jego słońce wschodzi nad złymi i dobrymi, jego deszcz pada na pole pobożnego i bezbożnego. Pada na pole człowieka który chwali Boga i wysławia Go, ale pada również na pole tego, który Go lży i mu bluźni. W ten sposób Bóg okazuje miłosierdzie wszystkim, nawet największym przestępcą. Już kiedyś powiedział przez usta proroka Ezechela
Ezechiela 18:23  Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?
To jest również odpowiedź na to, dlaczego Bóg pozwala na swojej ziemi by szerzył się grzech i bezprawie. Ale miłosierdzie Boga nie jest tylko pasywne, jest przede wszystkim aktywne. On posłał swojego Syna by nas ratować od piekła i potępienia. On nam odpowiada i ratuje nas, gdy do Niego wołamy. Widać to najlepiej w Jezusie, że Bóg nie jest gdzieś daleko poza naszymi sprawami, problemami, czy rozterkami. Widać to było w ostatniej historii gdy Jezus uzdrowił córkę kobiety Kananejskiej, która prosiła Go i błagała, by zmiłował się nad nią. Widać to w naszym dzisiejszym fragmencie kiedy czytamy słowa z 32 wiersza, gdy Pan Jezus rzekł „Żal mi tego ludu” i nie mogę ich odprawić póki ich nie nakarmię. Możemy powiedzieć, że Bóg w jakiś sposób współodczuwa z nami, jest przejęty naszą sprawą, obchodzimy Go.
Słowa Jezusa, że żal mu było ludu oznaczają, że on był wewnętrznie poruszony tym, że teraz miałby odprawić ten lud i komuś mogłoby się coś stać w drodze powrotnej. Tak więc nasz Pan patrząc na kogoś w potrzebie, na kogoś cierpiącego utożsamia się z nim. On nie jest jak ci greccy czy rzymscy Bogowie z mitologii, którzy zabawiają się kosztem ludzi. Nie, nasz Bóg nie cieszy się z krzywdy żadnego człowieka. Bóg nie tylko współodczuwa z nami, czy w jakiś sposób niesie nasze brzemię, ale jak widzimy Bóg chce pomóc, chce złagodzić przyczynę bólu i cierpienia. Pan Jezus nie tylko użalał się nad ludem, ale uzdrawiał ich, pocieszał, karmił, nauczał, służył swoim przykładem.
Miłosierdzie Boże w niezwykły sposób jest ukazane w postępowaniu Boga ze swoim ludem. Kiedy Izrael cierpi odwraca się od swojego Boga wtedy wołają do Niego i Bóg ratuje ich. Dzięki interwencji Boga Ich sytuacja poprawia się. Później znowu zapominają o Nim i znów odwracają się do Niego. Znowu Bóg wydaje ich na pastwę ich grzechów i cierpią bardzo i znowu wołają do Boga o miłosierdzie, a On nie pozostaje głuchy na błagania swojego ludu. I historia ta powtarza się niemal przez cały Stary Testament.  W 2 Ks. Kronik tak o tym czytamy
 2 Kronik 36:15  A przecież Pan, Bóg ich ojców, nieustannie wysyłał do nich swoich posłańców, litując się nad swoim ludem i nad swoim mieszkaniem.
Tak, Bóg ma ogromne serce dla wszystkich pokrzywdzonych, a szczególnie dla swojego ludu. Nawet powiedział że Jego lud jest dla niego jak źrenica jego oka (Zachariasz 2,12). Kto dotyka Jego lud, to tak jakby drażnił najczulsze miejsce Boga.
Miłosierdzie Boga wobec pogan
W naszym dzisiejszym fragmencie to miłosierdzie Boga jest ukazane w działaniu Pana Jezusa w jeszcze bardziej niezwykły sposób, bo tu okazuje soją dobroć poganom. Pamiętamy ostatnio mówiliśmy że Jezus poszedł w okolice Tyru I Sydonu w okolice pogańskie. Jak wiemy i tam został rozpoznany chociażby przez kobietę kananejską, która prosiła Go o pomoc. Z pewnością nie była to jedyna sytuacja, gdzie w tamtych terenach posługiwał. Przypomnę że Ewangelie są jedynie zwięzłym i krótkim streszczeniem służby Pana Jezusa. Prawdopodobnie Jezus w okolicach pogańskich przebywał kilka miesięcy. Wcześniej w Ew. Mateusza w 14 rozdz. czytaliśmy że nakarmił 5000 tys. mężczyzn oprócz kobiet i dzieci. Zwróćmy uwagę na pewien drobny szczegół w Mateuszowej relacji (Mat 14,19). On (Jezus) kazał wtedy ludowi usiąść na zielonej trawie (Mk 6,39). Był to okres najprawdopodobniej wiosenny, bo wtedy trawa w tym gorącym klimacie jest zielona. Teraz w 15 rozdz. gdy każe ludowi usiąść, Mateusz zaznacza że tym razem mają spocząć na ziemi (Mat 15,35). Wygląda na to, że jest jesień, nie ma już trawy. Pan Jezus opuszcza okolice Tyru i Sydonu  i udaje się na północ i zmierza jak zaznacza Ew. Marek (Mk 7,31) do dziesięciogrodu inna nazwa to Dekapolis od greckiego – deka – dziesięć i polis – miasto.
Wydaje się że wybrał tą trasę, bo chce ominąć terytoria znajdujące się pod rządami Heroda Antypasa. Przypominam, że Herod interesował się Jezusem w tym czasie. A wcześniej kazał aresztować i ściąć Jana Chrzcielna. Teraz może zagrażać Jezusowi będąc zazdrosnym o Jego popularność i obawiać się o swoją władzę. Herod był paranoikiem i niemiałby oporów zlikwidować wszystkich wobec których uznałby, że mogą zagrażać jego stanowisku.
Tak więc wydarzenia które opisuje Mateusz mają miejsce w rejonie Dekapolis. Jest to teren w większości pogański. I najwyraźniej Jezus usługuje poganom na co wskazują jeszcze dobitniej słowa że ludzie doświadczający Jego służby wielbili Boga Izraela ( w. 31). Nie byłoby potrzeby o tym wspominać, że wielbili Boga Izraela, gdyby byli Izraelitami. Duch Św. przez ewangelistę Mateusza celowo umieszcza to wtrącenie, by pokazać pewien kontrast. Izrael odrzuca swojego Mesjasza, przywódcy religijni przeciwstawiają się Jemu, prości Żydzi w większości chcą obwołać Go królem politycznym, ale nie widzą w nim Zbawiciela. Tu natomiast gdy pojawia się kobieta kananejska widzi w nim syna Dawida widzi w nim Mesjasza. Teraz tłumy pogan wysławiają Boga Izraela widząc że ich bóstwa są marnością. Jak na ironię Syn Boży lepiej jest przyjęty przez pogan niż przez własny lud.
Zwrócenie się Pana Jezusa do pogan jest proroczym aktem zapowiadającym przyszłe wydarzenia. Wydarzenia które już były przepowiedziane Abrahamowi, że w potomstwie Jego będą błogosławione wszystkie plemiona ziemi (Rodz. 12,3). Oznaczało to, że przez potomka Abrahama, którym jest Jezus, ewangelia, a tym samym możliwość odpuszczenia grzechów i życia wiecznego, możliwość Zbawienia będzie dla wszystkich narodów. Po tym jak Pan Jezus dokonał swojej misji wysłał swoich uczniów, aż po krańce ziemi (Mat 28,18-20). Dzisiaj wszyscy ludzie z każdego narodu, z każdego Języka o każdym kolorze skóry mogą być błogosławieni przez Boga i być naprawdę blisko z Bogiem pod jednym warunkiem, że przyjmą Syna Bożego Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Wydarzenia, które opisuje Ewangelista Mateusz zapowiadają czas łaski i okazania wielkiego miłosierdzia Boga dla każdego. Już wcześniej w 8 rozdz. Mateusza czytamy, że Pan Jezus zapowiada że przyjdzie czas kiedy wielu pogan nawróci się do Boga i zasiądzie do stołu wraz Abrahamem, Izaakiem i Jakubem, a Żydzi będą wyrzuceni precz. Teraz w miarę jak finał misji Chrystusa się przybliża łaska dla pogan staje się coraz bardziej wyraźna.
Najpierw Pan Jezus uzdrawiał i nauczał wyłączenie Żydów. Teraz jego dobroci doświadczają poganie. Najpierw rozmnażał żywność dla Żydów. Teraz swojego rozmnożenia Żywności doświadczają poganie. Najpierw swoją pięćdziesiątnice mieli Żydzi gdy stąpiły języki ognia na uczniów i mówili innymi językami 2 rozdz. Dz. Ap. Później swoją pięćdziesiątnice mieli również poganie w domu Korneliusza 10 rozdz. Dz. Ap.
To jest wielkie zmiłowanie naszego Boga, że szykował zbawienie od początku dla wszystkich ludów. To jest to co powiedział Symeon widząc małego Jezusa
Łukasza 2:30  Gdyż oczy moje widziały zbawienie twoje,
31  Które przygotowałeś przed obliczem wszystkich ludów:
32  Światłość, która oświeci pogan, i chwałę ludu twego izraelskiego.
Niezwykłe uzdrowienia
I znowu jak poprzednim razem cuda Jezusa są niezwykłe i spektakularne. Poganie przychodzą do niego ze wszystkich stron znosząc ślepych, głuchych, chromych, kalekich, bez rąk i bez nóg. Tak nie przesłyszałeś się! Pan Jezus uzdrawiał nawet tych, którzy nie mieli kończyn. Użyte greckie słowo w 30 wierszu to „kyllos”.  W Biblii warszawskiej przetłumaczone jako „kalekich” użyte np. we fragmencie gdy Jezus mówi, że jeśli coś cię gorszy odetnij i odrzuć od siebie. Lepiej ci będzie wejść kalekim do żywota wiecznego niż mieć wszystkie kończyny i pójść do piekła Mat (18,8). Dla Pana Jezusa nie było problemu przywrócić nogi komuś kto je stracił lub spowodować, że jeśli ktoś nie miał ręki to odrosła mu. Pamiętacie tą sytuację gdy żołnierze przyszli aresztować Jezusa przed ukrzyżowaniem? W Ew. Jana czytamy:
Jan 18:10 Wówczas Szymon Piotr, który miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos.
Co Jezus zrobił? Uzdrowił tego człowieka, spowodował że ucho odrosło. Tak samo i w naszym dzisiejszym fragmencie. Pomyślcie chwile, wyobraźcie sobie że ktoś przynosi do Pana Jezusa takiego człowieka jak obecnie znany Nick Vujicic. Jest to człowiek, dla tych którzy nie wiedzą niemający obu rąk i obu nóg. Ma tylko jeden krótki kikut lewej nogi. Wydaje mi się, że większość dzisiejszych uzdrowicieli jak nie wszyscy byliby przerażeni, gdyby ktoś taki wyszedł do modlitwy o uzdrowienie. Nigdy nie słyszałem i nie widziałem żeby jakiś dzisiejszy uzdrowiciel spowodował, że komuś odrosły kończyny. Ale nie Pan Jezus, On uzdrawiał beznadziejne przypadki z ludzkiego punktu widzenia. Nie masz nogi, przyniesiono cię do Jezusa, już masz! Nie masz ręki przyprowadzono cię do Jezusa, już masz. Straciłeś oko na wojnie lub przy pracy Pan sprawił że się pojawiło. Straciłeś ucho, na rozkaz Jezusa odrosło. I rozmyślałem nad tym i rozmyślałem. Oczywiście te cuda wskazywały na to, że On jest Mesjaszem, dlatego były niepowtarzalne. Były również aktem Bożego miłosierdzia wobec tych biednych schorowanych ludzi. Ale one również pokazują nam zakres mocy Boga. Rzeczywiście dla Boga nie ma nic niemożliwego. On stworzył nasze ciała, on ma moc je uleczyć kiedy zachce i on ma moc stworzyć je ponownie kiedy nadejdzie dzień zmartwychwstania. Nasz Bóg jest Bogiem świata duchowego jest również  Panem świata materialnego. Jak mówi psalm 33,9  Bo on rzekł - i stało się, On rozkazał - i stanęło. Wystarczy że powie on Słowo, a dzieje się to co On chce.
To musiało być niezwykłe, w krótkim czasie tak wiele nadprzyrodzonych uzdrowień. Lud się zdumiewał, nie mógł tego wszystkiego połapać, ludzki umysł tego nie ogarniał (w. 31). Nie ogarniał wtedy i nie ogarniałby dzisiaj nawet z całą swoją techniką i wszystkimi metodami badawczymi. To było absolutnie niezwykłe i zachwycające. A z drugiej strony budziło ogromny szacunek do Boga połączony z nabożnym lękiem. Ludzie mieli świadomość, że Bóg jest między nimi i byli przejęci Jego majestatem. Tak że wielbili Boga Izraela. Odwracali się od swoich bożków i zwracali się ku Bogu żywemu i prawdziwemu, Bogu Izraela.
I to jest cel wszelkiej posługi, by ludzie wielbili Boga, by ludzie widzieli nasze pobożne życie i chwalili Ojca, który jest w Niebie. Posługa z Boga nie chce chwały dla siebie, brzydzi się chwałą dla siebie. Posługa która nie uwielbia Boga i nie prowadzi ludzi do oddawania Bogu chwały nie jest Boga. Może być z człowieka i przynosić chwałę człowiekowi. Ludzie zachwycają się jakimś człowiekiem i wychwalają go pod niebiosa i ten człowiek staje się jakby ich Bogiem. Przejmuje nad nimi swój autorytet i zamiast podążać za Chrystusem ludzie zaczynają podążać za człowiekiem. Posługa gdzie nie ma chwały dla Boga może również pochodzić od szatana i wtedy prowadzi ludzi w kierunku fałszywego kultu i bałwochwalstwa. Nie ma wątpliwości, że posługa z Boga prowadzi ludzi do Boga, a Bóg przemienia ich życie tak że ludzie stają się prawdziwe wolni.  
I posługa Pana Jezusa w tym miejscu i w taki sposób trwała  trzy dni. Dowiadujemy się tego z Ew. Marka, gdy Jezus powiedział:
Marka 8:2  Żal mi tego ludu, bo już trzy dni są ze mną, a nie mają co jeść.
Lud przyszedł do Jezusa i mieli ograniczone zapasy żywności, niektórzy z nich nie mieli nic i nie jedli już od trzech dni. Zarówno Jezus jak i ludzie byli wyczerpani. Dlatego Pan nie chciał ich odprawić, żeby nic im się nie stało.
I popatrzycie na troskę Chrystusa o ten lud (w 32). Może my byśmy powiedzieli: „niech wracają do domu. Z powodu trzech dni niejedzenia jeszcze nikt nie umarł. Muszą jakoś sobie poradzić”. Ale Boga interesuje to czy mieliśmy co jeść przedwczoraj, wczoraj, czy mamy co jeść dzisiaj. Gdybym ja o tym wiedział wiele lat temu zupełnie bym inaczej patrzył na sytuacje w jakiej kiedyś znalazła się moja rodzina w której się wychowałem. Był kiedyś, gdy byłem dorastającym chłopakiem taki okres w moim domu, kiedy brakowało na podstawowe potrzeby. Tak naprawdę niewiele trzeba, by znaleźć się w takiej sytuacji, wystarczy stracić pracę, zachorować, wpaść w spiralę zadłużenia przez nieodpowiedzialne decyzje. I tak stało się wtedy. Moi rodzice stracili pracę i czasami nie mieliśmy co zjeść. Sytuacja ta trwała około dwóch lat. Nie raz nie jedliśmy przez dwa lub trzy dni. I myślałem wtedy jako dorastający chłopak, że to wszystko jest na naszej głowie i właściwie prócz nas nikogo to nie obchodzi, czy mamy co zjeść, czy nie. Ale dzisiaj dzięki Bożemu słowu widzę, że myliłem się. Bóg jest przejęty sytuacją każdego głodującego dziecka, każdego głodującego człowieka. On jest naprawdę współczującym Bogiem. I gdym tylko wtedy wiedział, że mogę do Niego zawołać, gdybym tylko miał wtedy wiarę, że gdy wołam do Niego On odpowiada z pewnością by nas nakarmił. Dlatego powiedział, by modlić się do Niego o chleb powszedni (Mat 6,11). Dlatego powiedział, żeby nie troszczyć się o to, co będziemy jeść i w co będziemy się przyodziewać, ale mamy szukać Królestwa Bożego, a nasze codzienne potrzeby będą zaspokojone (Łuk 12,24). Pan troszczy się o nasze potrzeby duchowe, ale troszczy się również o nasze potrzeby materialne. I jego troska rozciąga się tak daleko i tak głęboko, że jest zainteresowany tym, czy nie chodzimy głodni. Czasami myślimy, że ten wielki Bóg interesuje się tylko wielkimi sprawami. Tym że komuś brakuje ręki, ktoś jest chory na raka, ktoś inny ma poważne długi, gdzieś wybuchła bomba, wojna i zginęło mnóstwo ludzi. Ooo tak, wtedy Bóg się angażuje. To jest sprawa właściwa dla Boga! Ale tutaj w tak błahej sprawie, czy to Go w ogolę obchodzi? Oczywiście że obchodzi! Jezus był przejęty ludem, zrobiło mu się żal, głodnych i zmęczonych. Dlatego Dawid powiedział:
Psalm 37:25  Byłem młody i zestarzałem się, A nie widziałem, żeby sprawiedliwy był opuszczony, Ani potomków jego żebrzących chleba.
Bóg nie zostawia tych, którzy do Niego wołają, On się lituje i jest pełen współczucia i zawsze zostawia ludzi nasyconych.
Pewien znany Żydowski wybitny badacz Biblii Alfred Edersheim, który stał się chrześcijaninem. Powiedział kiedyś, że „Pan zawsze zostawia ludzi nakarmionych”. Gdy skończył służbę w Galilei rozmnożył żywność dla pięciu tysięcy mężczyzn oprócz kobiet i dzieci i nikt w jego towarzystwie nie pozostał głodny. Teraz gdy odchodzi z rejonów pogańskich rozmnaża żywność dla 4000 tys. mężczyzn i znów nikt nie został głodny. I gdy Pan odchodził z ziemi zorganizował uczniom ostatnią wieczerzę podczas której wszystkich ich nakarmił i nie zostawił ich głodnych. Wierzę że chodząc z Panem Jezusem zawsze będziemy nasyceni wiecznym pokarmem On obiecał nam „kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6,35).
Niektórzy badacze Biblii twierdzą, że historia z 14 rozdz. Mateusza o nakarmieniu 5000 tys. i z 15 rozdz. o nakarmieniu 4000 tys. to jest ta sama historia tylko różni się małymi szczegółami. Ale musimy powiedzieć, że są to niedorzeczne stwierdzenia. Ktoś kto tak twierdzi musi być zupełnym ignorantem odnośnie historii biblijnych. Najczęściej takie oskarżenia są wysunięte przez osoby, które nie wierzą w natchnienie Biblii i w autentyczność jej relacji. Często też nie wierzą w cuda i są zwolennikami tzw. ewangelii społecznej, która polega na tym że ewangelia jedynie wzywa do poświęcenia się dla bliźniego. Zwolennicy ewangelii społecznej cud z rozmnożeniem najczęściej interpretują jako przykład dzielenia się. Najpierw Jezus podzielił się kilkoma rybkami i chlebami z innymi, a ci którzy to zobaczyli i skrywali żywność zostali tym poruszeni i też wyjęli ją i podzielili się z innymi. W ten sposób wszyscy się najedli. Ale w obu tych historiach  wszystko jest inne. Inni są ludzie którzy zostają nakarmieni, geograficznie jest to inne miejsce i inna jest liczba nakarmionych i ma to miejsce w innych porach roku.
Uczniowie pytają Pana skąd mieliby wziąć tyle żywności żeby wszystkich nakarmić? Wydaje się że jakby zapomnieli, iż kilka miesięcy wcześniej Jezus rozmnożył żywność dla większej liczby osób. Jednak to ich pytanie różni się od tej sytuacji z 14 rozdz. tam byli zupełnie rozbici tym że Pan oczekiwał od nich karmienia tak wielkiej liczby ludzi. Tutaj sami przyznają się, że są bezradni i mają zbyt małe zasobny i jeśli Jezus nic nie uczyni nie są w stanie nakarmić tych ludzi.
Więc on pyta się ich o to, co posiadają, a oni mówią mu, że mają 7 chlebów i dwie ryby. Wtedy Pan  każe usiąść ludowi i rozmnaża żywność podaje uczniom, a oni podają dalej. I znowu mamy wspaniały przykład pomnożenia zasobów przez Pana. Kiedy uczniowie szczerze przed Jezusem przyznają się że nie są w stanie tego uczynić ludzkimi siłami i zdają się na Niego on wyposaża ich i sprawia, że mogą nakarmić tych ludzi. ludzkie zasoby są ograniczone i wyczerpują się, ale Boże nigdy. I my musimy uwierzyć w to i zdać sobie sprawę, że dzięki Chrystusowi mamy dostęp do nieograniczonych zasobów nieba i możemy dzięki temu realizować Boże cele i podejmować się wielkich dzieł wiary. Gdy polegamy tylko na zasobach jakie my mamy, to wiele nie zdziałamy. Gdybyśmy tylko polegali na naszych możliwościach, to nie bylibyśmy w stanie nabyć tego obiektu w którym się spotykamy, bo nie byłoby nas na niego stać. Gdyby Boży ludzie tylko patrzeli na swoje zasoby nigdy nie podjęliby się wielkich Bożych dzieł. Gorg Muller nigdy nie zbudowałby żądnego sierocińca, bo nie miał pieniędzy. Hudson Tylor nigdy nie założyłby misji w Chinach i nie nawrócił żądnego chińczyka bo brakowało środków i misjonarzy. Apostoł Paweł nigdy nie założyłby żadnego Zboru, bo wygląd Jego był słaby a mowa licha (2 Kor 10,10). Po prostu w naszej służbie musimy polegać na Panu i nie trzymać się jedynie chłodnych kalkulacji, ale spojrzeć na Boże dzieło przez wiarę, że jeśli realizujemy Boże cele Bóg nas wyposaży w potrzebne nam narzędzia. Nie rezygnować również z realizacji Bożych planów wymawiając się tym, że nie jesteśmy odpowiednio wyposażeni. Wszyscy zgodzimy się z tym, że nakaz misyjny Jezusa dotyczy wszystkich chrześcijan. Wszyscy mamy opowiadać światu ewangelię, ale ktoś może nie robić tego, bo może uważać że się do tego nie nadaje. Powiem wam, że ja też czuje że się do tego nie nadaje. O ludzkich siłach do tego się nie nadaje!  Nigdy nie chciałem zostać kaznodzieją, ale wierze że Bóg mnie powołał. I powiedziałem Panu w modlitwie „ Boże ja się do tego nie nadaje” i prosiłem Go by mi pomógł i mnie wyposażył i wierze  że On to uczynił. Tak samo i ty, jeśli uważasz że się nie nadajesz do Bożego dzieła, że masz za małe zasoby by realizować Boże zadania, to jesteś w dobrym miejscu. Nikt z nas, sam z siebie nie nadaje się, by wykonać Boży plan. Przyznaj się Panu do swoich słabości i wątpliwości zaufaj Mu i proś o to by cię wyposażył i rób to co Bóg mówi, a on cię poprowadzi.
Inną ważną lekcją z tego fragmentu jest to, o czym już kiedyś wspominałem. Zauważcie że gdy oni oddali te swoje zasoby chleba i ryb Jezusowi. Pan Jezus rozmnożył je tak, że jeszcze zostało więcej niż przedtem zanim dali Panu, to co mieli. Jest to duchowa zasada pomnażania. Wszystko co dajesz dla Boga rozkwita i rozwija się. Gdy dajemy Bogu swój czas, swoje talenty, swoją rodzinę, swoje pieniądze, swoje rzeczy i służy to Królestwu Bożemu, Bóg to błogosławi i to co dajemy pomnaża. Apostoł Paweł rozumiał tą zasadę doskonale i powiedział  do Koryntian
2 Kor 9:6  A powiadam: Kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie.
Jeśli nie mamy dla Boga czasu, nie dajemy Mu swoich sił, nie ofiarujemy mu na służbę swoich talentów, nie łożymy na Jego dzieło swoich pieniędzy nie liczmy na to, że Bóg będzie to błogosławił i rozwijał. Bóg czci tych którzy Jego czczą, On błogosławi tych którzy Jego błogosławią.  
I na ostatek jedna ciekawa rzecz
Tak jak poprzednim razem wszyscy się najedli i jeszcze wiele zostało i czytamy (w. 37) że zostało zebranych siedem koszy okruszyn. Te kosze o których wspomina tutaj Mateusz różniły się o tamtych koszy z 14 rozdz. Gdy Mateusz mówi o koszach podczas karmienia Żydów w Galilei używa słowa „kophinosbyły to płaskie kosze do noszenia żywności i wtedy uzbierano ich dwanaście. W tym fragmencie na określenie kosza używa „spyris” był to kosz w którym nawet mógł się zmieścić człowiek. Być może Pan Jezus rozmnożył tutaj dużo więcej żywności po to, by starczyło jeszcze pielgrzymom w czasie powrotu do swoich domów. W każdym razie jedno jest pewne, gdy Pan daje, to daje w obfitości. On błogosławi ponad miarę.

Podsumowując
1.      Miłosierdzie Boże jest niezmierzone. Pan lituje się i współczuje każdej skrzywdzonej osobie i nie jest nieczuły na ludzki los, o co niektórzy Go oskarżają. Jezus użalił się nad ludem nad poganami, uzdrowił ich i nakarmił.
2.      Bóg do tego stopnia interesuje się naszym życiem, że jest ważne dla niego to, czy mamy co zjeść i w co się przyodziać. Jest Bogiem zarówno wielkich spraw, ale jest Bogiem i małych spraw.  Po społeczności z Panem zawsze jesteśmy nakarmieni. Nikt od Niego nie odchodzi głodny.
3.       Prawdziwa służba dla Boga zawsze prowadzi ludzi do uwielbiania Boga a nie człowieka, czy kogokolwiek jeszcze innego. Między innymi to jest jeden z testów na to, czy czyjaś posługa jest z Boga.
4.      Boże zasoby są nieograniczone i w Chrystusie mamy do nich dostęp, wiec nie powinniśmy i nie możemy polegać wyłącznie na tym co posiadamy. Powinniśmy przed Panem przyznać się do naszych słabości i niewystarczalności i prosić Go by nas wyposażył do swojego dzieła.
5.      Bóg pomnaża to co Jemu oddajemy.




Łączna liczba wyświetleń