17.11.2024

Jezus okrzyknięty królem Jana 6,14 -21

 


Po wielkim cudzie jakim było rozmnożenie chleba, tłum jest zachwycony Panem Jezusem Chrystusem. W 14 wierszu czytamy, że tłum ujrzawszy cud jaki uczynił stwierdzili, że On naprawdę jest prorokiem jaki miał przyjść na świat. Uważali, że jest osobą o której prorokował Mojżesz w Ks. Rodzaju 18,15 gdzie czytamy

Powtórzonego Prawa 18:15  Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.

Mojżesz to powiedział około 1500 lat wcześniej przed przyjściem Jezusa. Żydzi przez całą historię czekali na Mesjasza, który przyjdzie od Boga i przyniesie im wolność oraz dobrobyt. Po tych wszystkich cudach i nakarmieniu ich w Jezusie rozpoznają zapowiadanego Mesjasza i chcą Go obwołać królem. Z ludzkiej perspektywy może się wydawać, że jest to odpowiednia chwila, by Jezus zasiadł na swoim tronie. Ale jak widzimy, gdy Jezus zorientował się, że chcą obwołać go królem usunął się, odszedł na górę, by tam się modlić. Inni ewangeliści dodają nam więcej szczegółów, że zanim odszedł to kazał uczniom jeszcze przeprawić się na drugą stronę jeziora i odesłał lud. Nasuwa się pytanie dlaczego Jezus nie chciał, by tłum obwołał go królem? Dlaczego nie skorzystał wydaje z tak fantastycznej okazji, by zatriumfować?

Drodzy, nie chciał by obwołali go królem, bo chcieli to uczynić z niewłaściwych motywacji. Tak naprawdę nie chcieli, by był królem w ich sercach, nie chcieli Zbawiciela od grzechu, ale chcieli mieć króla, który będzie ich karmił, uzdrawiał i wyzwoli spod władzy Rzymu, a oni będą mieli sielskie życie, żyjąc nadal w swoich grzechach. Jezus nie był i nie jest zainteresowany, by być królem na nasze usługi. Jezus nie był i nie jest zainteresowany, by być królem, którego możemy wykorzystać do swoich osobistych celów. A niestety wielu chce mieć właśnie takiego króla w Jezusie, aby On spełniał oczekiwania i zachcianki, a jak nie robi tego, to ludzie odwracają się od Niego albo są na niego źli.

I zobaczmy, co się dzieje, gdy ludzie chcą w taki instrumentalny sposób traktować Pana Jezusa i uważają, że mogą decydować o tym jak On powinien się zachowywać i co robić. Gdy ktoś chce tak postępować wobec Chrystusa, to Jezus odsuwa od takiego człowieka, czy od takiego kościoła jak czyni to w naszym tekście. Naprawdę, to jest obrzydliwe, gdy ludzie mają odwagę rozkazywać Bogu i uważają, że On jest na ich usługach i będzie spełniał ich wolę. Nie, Bóg jest suwerenny, nasz Pan jest suwerenny i nie pozwoli sobą manipulować i nie uczyni niczego, co nie jest zgodne z Jego wolą i z wolą Jego Ojca. Nie da się przekonać Boga do naszych pomysłów i naszej wizji życia i wizji świata, albo chcemy spełniać w posłuszeństwie Jego wolę zawartą w Bożym Słowie i wtedy będzie z nami, albo żyjemy po swojemu i odsunie się od nas.  Jakże często Bóg przedstawiany jest przez różne kościoły, organizacje i osoby jako ktoś, kto będzie z nimi i będzie im błogosławił niezależnie od tego jak oni żyją, jak się zachowują, co czynią, jakby mieli jakiś monopol na Boga, jakby On był ich niewolnikiem. Widać to w Kościele Rzymskokatolickim, widać to w ruchu charyzmatycznym, w kościołach, które chcą się dostosowywać do tego świata i mieć Boga po swojej stronie.

W 16 rozdz. Ew. Mateusza Pan Jezus zapytał się uczniów za kogo ludzie Go uważają, co o Nim mówią i za kogo uczniowie Go uważają, a wtedy Szymon Piotr powiedział o Jezusie, że On jest Chrystusem – Synem Boga Żywego. A wtedy Pan Jezus zaczął im mówić, że musi być wydany w Jerozolimie, umęczony i zabity, a po trzech dniach zmartwychwstanie. Apostoł Piotr słysząc to zaczął upominać Pana, żeby nie mówił tak, że nigdy nie przyjdzie na Niego coś takiego i wtedy Jezus powiedział Mu

Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie (Mat 16,23).

Piotr miał własne oczekiwania do Jezusa podobnie jak nakarmiony tłum, co Jezus powinien robić i jak się zachowywać, ale Pan nie pozwolił na to, by czynić wolę Piotra, czy kogokolwiek innego, a jedynie  wolę swego Ojca.

On również nie będzie czynił tego, co ja chce, czy ty, ale wzywa nas do pełnienia Jego woli, bo tylko w ten sposób przyniesiemy Mu chwałę i dojdziemy do Królestwa Bożego.

Jakiego w Jezusie chcesz mieć Króla, czy takiego któremu chcesz służyć, czy takiego, który ma spełniać twoje życzenia i zachcianki? Ten pierwszy prawdziwie nas zbawi i będzie z nami po wszystkie dni naszego życia. Ten drugi natomiast, będzie jedynie wytworem naszej wyobraźni, a w końcu rozczarujemy się i odejdziemy jak wiele osób z tego tłumu pod koniec 6 rozdz. Ew. Jana. 

Wydaje się, że jest jeszcze jeden powód dla którego Pan Jezus nie chciał, by tłum obwołał go królem. Oni chcieli go uczynić królem politycznym ludzkiego królestwa, bez Krzyża i bez cierpienia, ale wtedy nie mógłby się stać Zbawicielem świata. On miał być wywyższony przez Boga jako Królów Król i Panów Pan, ale przez śmierć Krzyżową i Zmartwychwstanie, by zasiąść na wiecznym tronie i by zginało się przed Nim każde kolano i każdy Język wyznawał Go jako Pana. W rzeczywistości ta próba obwołania go królem była także dla Niego pokusą podobną do tej jaką przedstawił mu diabeł w 4 rozdz. Ew. Mateusza pokazując mu wszystkie królestwa świata i proponując, że da Mu je pod warunkiem, że upadnie i złoży mu pokłon. Ew. Mateusza uzupełnia, że Pan udał się na górę, by tam się modlić.

Zwróćmy uwagę że sukcesy duchowe mogą być równie niebezpieczne jak upadki. Jeśli nie trwamy w społeczności z Bogiem, to możemy szybko odbierać Bogu chwałę i pysznić się naszym powodzeniem, co z kolei prowadzi do ruiny duchowej. Jezus nie poszedł z tłumem świętować wielkiego sukcesu rozmnożenia chleba, ale udał się na górę na modlitwę, by mieć społeczność z Ojcem i w pokorze zachować swoje serce oraz mieć siłę odeprzeć wszelką pokusę zastania królem wcześniej niż to zaplanował dla Niego Ojciec.  

Następnie uczniowie zeszli nad Jezioro i prawdopodobnie przez jakiś czas czekali na Pana Jezusa, który modlił się na górze. Czekali, czekali, ale On nie przychodził  i już się ściemniało więc postanowili sami przeprawić się przez Jezioro Galilejskie do Kafarnaum. Jednak okazało się, że przeprawa nie jest tak szybka i łatwa jak im mogło się wydawać, bo morze się burzyło i mieli przeciwny wiatr. Nasz tekst mówi, że przewiosłowali około 25-30 stadiów, co daje mniej więcej 5 kilometrów od brzegu i zajęło im to kilka ładnych godzin. Z pewnością byli już bardzo wyczerpani i zmęczeni, a do brzegu mieli jeszcze sporą odległość, bo dopiero przepłynęli około połowę drogi i być może zastanawiali się, czy nie zawrócić z powrotem. Oprócz zmęczenia towarzyszył im również strach, nie byli pewni jak ta sytuacja się zakończy, choć większość z nich była doświadczonymi rybakami, ale widząc wzburzone Jezioro rozumieli powagę sytuacji. Na domiar złego ich Pana z nimi nie było, pozwolił by zmagali się przez wiele godzin z tymi doświadczeniami.

W końcu zobaczyli Go kroczącego po wodze podczas 4 straży nocnej, czyli od godziny trzeciej do szóstej rano i byli przerażeni. A On powiedział do nich „Ja jestem, nie bójcie się” i zabrali Go chętnie do łodzi, a łódź od razu cudownie przybiła do brzegu. Jan apostoł oszczędza nam jeszcze kilku szczegółów z tej historii. Ew. Mateusz jeszcze wspomina, że gdy Go zobaczyli, to Piotr powiedział do Pana, że jeśli jest to On, żeby powiedział do Piotra, by ten mógł do niego przyjść po wodzie, a Pan powiedział „Przyjdź” i Piotr wyszedł z łodzi i chodził po wodzie, ale gdy się przestraszył wichury, to zaczął tonąć, a wtedy Jezus wyciągnął go, przyprowadził do łodzi, a wiatr ustał.

Jest tutaj kilka ważnych dla nas lekcji. Po pierwsze widzimy, że Pan Jezus czasami pozwala na różne doświadczenia w naszym życiu jak pozwalał, by uczniowie zmagali się z wiatrem i falami przez wiele godzin. Pan Jezus mógł przyjść wcześniej i uratować ich, ale nie zrobił tego, bo chciał przez doświadczenia pracować nad ich charakterem i wiarą,  a także, by uczniowie bardziej Go poznali. Oni zmagali się z wiatrem i morzem oraz mieli obawy o własne życie. Nasze doświadczenia mogą być inne, ale równie dla nas trudne. Niektórzy z nas są zmuszeni lub będą zmuszeni zmagać się z chorobą, czasami bardzo ciężką. Inni znowu muszą stawić czoło prześladowaniem, nie raz we własnym domu od swojej rodziny lub sąsiadów. Jeszcze inni zmagają się z kryzysem finansowym w swoim życiu, brakiem pracy, ktoś inny z problemami emocjonalnymi, ktoś z wątpliwościami, czy trudną sytuacją rodzinną i problemami małżeńskimi. I chcielibyśmy, gdy tego doświadczamy żeby Pan szybko zareagował, żeby coś zrobił, zastanawiamy się dlaczego czeka i dlaczego pozwala byśmy przechodzili taką próbę w swoim życiu. Być może wtedy jesteśmy rozdrażnieni albo sfrustrowani biernością Jezusa, modlimy, ale nadal nic się nie dzieje. Możemy mieć wrażenie, że Bóg bezczynnie poprzygląda się naszym zmaganiom jak w przypadku uczniów.

Ale Pan czeka z pomocą do odpowiedniej chwili, bo chce żeby nasze doświadczenie kształtowało nasz charakter i prowadziło nas do głębszego poznania Chrystusa.

1 Piotra 1:6  Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami,

7  Ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus.

 A na innym miejscu Słowo Boże mówi

Jakuba 1:2  Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie,

3  Wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość,

4  Wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków.

Doświadczenia w życiu prawdziwych uczniów Chrystusa sprawiają wytrwałość, oczyszczają naszą wiarę, tak że staje wypróbowana i dojrzalsza. W ten sposób wszelkie nasze próby służą nam ku naszemu wiecznemu dobremu i przybliżają nas do Boga mówili list do Rzymian 8,28

Rzymian 8:28  A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.

Doświadczenia również weryfikują naszą wiarę na ile ona jest prawdziwa. Fałszywi uczniowie pod wpływem doświadczeń odpadają od wiary jak powiedział Pan Jezus w przypowieści o siewcy.

A list do Hebrajczyków 12,11 mówi, że doświadczenia takie nigdy chwilowo nie są przyjemne, ale bolesne, jednak później wydają wspaniały owoc sprawiedliwości, tym którzy zostali przez nie wyćwiczeni.

Ponadto przez to doświadczenie mogli poznać Pana Jezusa bliżej w taki sposób jak nigdy Go jeszcze nie poznali. Zobaczyli Go kroczącego po wodzie i jak ucisza wiatr. Zrobiło to na nich tak wielkie wrażenie, że ewangelista Mateusz mówi, że gdy Jezus wszedł do łodzi, to uczniowie powiedzieli, że On prawdziwie jest Bożym Synem i złożyli mu pokłon.

Często w doświadczeniach naszego życia jeśli wierzymy, odkryjmy poznanie Boga na nowych poziomach, a to z kolei pozwoli nam jeszcze bardziej utwierdzić się w wierze. 

W końcu po wielogodzinnym zmaganiu Jezus przychodzi do nich i okazuje im pomoc. Zwróćmy uwagę, że Bóg nigdy nie opuszcza swoich dzieci. Niekiedy pozwala nam czekać trochę dłużej na ratunek do 4 straży nocnej lub ostatniej chwili, ale w końcu pojawia się ratując ich z opresji.

On zna nas całkowicie, On wie kiedy nam pomóc jak nam pomóc, w jakich okolicznościach się pojawić. Ratuje nas z tych podbramkowych sytuacji byśmy wiedzieli, że nie naszą siłą i mocą pokonaliśmy trudności, ale to On, potężny Bóg w Chrystusie zmiłował się nad nami. Apostoł Paweł też doświadczał podobnych zmagań, aż nauczył się pewnej lekcji w chodzeniu z Bogiem. Zwróćcie uwagę na fragment 2 listu do Koryntian

2 Koryntian 1:8  Nie chcemy bowiem, abyście nie wiedzieli, bracia, o utrapieniu naszym, jakie nas spotkało w Azji, iż ponad miarę i ponad siły nasze byliśmy obciążeni tak, że nieomal zwątpiliśmy o życiu naszym;

9  Doprawdy, byliśmy już całkowicie pewni tego, że śmierć nasza jest postanowiona, abyśmy nie na sobie samych polegali, ale na Bogu, który wzbudza umarłych,

10  Który z tak wielkiego niebezpieczeństwa śmierci nas wyrwał i wyrwie; w nim też nadzieję pokładamy, że i nadal wyrywać będzie.

Paweł wraz z innymi misjonarzami doświadczyli niedaleko Efezu jakiś strasznych utrapień, ponad ludzkie siły, tak że byli pewni iż nadszedł ich koniec. Nie znamy szczegółów tego wydarzenia, ale z pewnością musiało być bardzo ciężko, skoro tak wypróbowany sługa Chrystusa jak Paweł opisuje to, w tak dramatyczny sposób. Ale wtedy kiedy byli przekonani iż dzień śmierci nadszedł, Bóg wyratował ich. Wyratował ich, by okazać swoją Chwałę w jeszcze większy i potężniejszy sposób niż wcześniej. Doświadczając tego ratunku, nikt nie mógł mieć wątpliwości, że uczyniła to Boża ręka, a nie ludzka.

Chrystus zostawił nam wspaniałe obietnice troski i opieki. Jedna z wspanialszych, która mocno dotyka mego serca jest zapisana w Ew. Łukasza

Łukasza 12:32  Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo.

On troszczy się o swoje dzieci, nie zostawia ich w potrzebach, nie zapomina o ich sprawach i wyciąga swoją rękę w odpowiedniej chwili by pomóc i nic nie jest w stanie Mu przeszkodzić. Nie może przeszkodzić Mu żadna ciemność, żadne złe okoliczności, żadna fala, żaden człowiek, diabeł, czy cokolwiek innego we wszechświecie. Pan jest w mocy pomagać w największej burzy i w najtrudniejszych okolicznościach jak i w zwyczajnych sytuacjach.

On zapewnia nas, że nawet wszystkie włosy na głowie naszej są policzone (Mat 10, 30). Czy to nie jest cudowne, że nie musimy się niczego bać, że po naszej stronie, po stronie tych którzy zaufali Chrystusowi jest osoba, która ma największą moc we wszechświecie, której wszystko jest podporządkowane? Tak, świadomość że Bóg w Chrystusie jest po mojej stronie jest cudowna i to daje pokój mojemu sercu, nie tylko tych doczesnych sprawach, ale przede wszystkim wiecznych. Też musimy wziąć pod uwagę, że ten ratunek od Boga nie zawsze przychodzi w doczesnym życiu, bo niestety wielu chrześcijan cierpi i umiera męczeńską śmiercią, ale wtedy też ich Pan ratuje już na wieki, by byli z Nim bezpieczni na zawsze. Chrześcijanie zawsze zwyciężają, czy to przez śmierć, gdy nas dosięga, czy to przez życie.

I zobaczmy, co Pan Jezus mówi, gdy przychodzi do zmęczonych, pełnych obaw o własne życie uczniów. On mówi, „Ja Jestem, nie bójcie się”.

Niezwykle wymowne słowa w których nasz Pan odnosi się do Starotestamentowego Imienia Bożego Jahwe - Jestem, który jestem lub Ja Jestem. A co oznacza w ustach Jezusa, to imię w kontekście doświadczenia uczniów?  On chce im powiedzieć, że jest Bogiem i panuje nad każdą sytuacją i każdą sprawą pod niebem i ufając Mu, nie muszą się bać, Bo On cały czas czuwa nad nimi, wszystkiego pilnuje i dzieje się tylko to, co jest w granicach Jego woli.

Utwierdzając się w Jezusie Chrystusie, doświadczając Go na nowych poziomach, poznając w nowy sposób, rozumiejąc lepiej Jego słowo doświadczamy w coraz głębszym stopniu wyzwolenia od poczucia lęku, a w naszych sercach jest coraz więcej pokoju.

Pan Jezus w Ew, Jana w 14, rozdziale powiedział

Jan 14:27  Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka.

W Jezusie Chrystusie, możemy mieć pokój zawsze w każdych okolicznościach naszego życia. Świat ma pokój jeśli w ogóle tylko wtedy, gdy wszystko dobrze idzie. Ale jak zaczyna się coś sypać nie mają już pokoju niewierzący. My możemy mieć pokój wiedząc, że nasz Pan – Jezus Chrystus Jest i Panuje nad każdą sprawą pod niebem. Te słowa do przestraszonych uczniów przypominają nam inne słowa, które Jezus powiedział po swoim zmartwychwstaniu krótko przed swoim odejściem w 28 rozdz. Ew. Mateusza dając nakaz misyjny „Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”

To był ulubiony werset Davida Livingstone’a, który znosił wiele trudności w XIX wieku , próbując głosić ewangelię w wnętrzu Afryki. Powiedział  on „Na te słowa postawiłem wszystko i nigdy nie zawiodły! …”

Więc nie bój się, On jest, zaufaj Mu, a doświadczysz pokoju i będziesz nie raz nie dwa zadziwiony i zadziwiona Jego mocą okazaną w twoim życiu. 

9.11.2024

Modlitwy świętych cenną ofiarą przed Bogiem Objawienie 5,6-8

 


W 5 rozdziale Ks. Objawienia Jan ma wizje sali tronowej Boga. W tej wizji widzi jak Baranek – Pan Jezus Chrystus wziął zwój sądu Bożego, i jako Jedyny może go otworzyć. Kiedy Pan Jezus wziął zwój niebiańskie istoty upadły przed Nim oddając mu cześć, a miały one harfy i złote czasze pełne kadzidła, wonności, którą były modlitwy świętych.

Obraz jaki Jan widzi pochodzi ze świątyni, gdzie kapłani składali w ofierze Bogu kadzidło, co miało być miłym zapachem dla Boga Ks. Wyjścia 30,1-10. Widzimy, że te ceremonialne składanie kadzidła wskazuje na modlitwy świętych.

W kilku innych miejscach Biblii modlitwy świętych są powiązane z kadzidłem

 Psalm 141:2  Niech wznosi się ku tobie modlitwa moja jak kadzidło, A podniesienie rąk moich jak ofiara wieczorna! 

Luk 1:9  Że według zwyczaju urzędu kapłańskiego na niego padł los, by wejść do świątyni Pańskiej i złożyć ofiarę z kadzidła,

Luk 1:10  Cała zaś rzesza ludu modliła się na dworze w godzinie tej ofiary.

Luk 1:11  Wtem ukazał się mu anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzidlanego. 

To wszystko oznacza, że modlitwy Bożego ludu odgrywają ważną rolę w Bożym planie i mają wyjątkowe znaczenie przed Bogiem. Żadna modlitwa Bożego ludu nie jest pomijana jeśli jest zgodna z Bożą wolą. Wprost przeciwnie, Bóg zbiera te modlitwy, zachowuje je i w swoim czasie ich wysłuchuje. Weźmy pod uwagę, że każda modlitwa świętych sług Boga jest miłą ofiara przed Bogiem, jest jak miły zapach kadzidła, który na ołtarzy wznosił się do Boga. 

Może nam się czasami wydawać, że nasze modlitwy nie mają wielkiego znaczenia, że Bóg je ignoruje bo nie widzimy od razu ich realizacji. Może nam się wydawać, że Bóg ich nie słucha, bo nie jesteśmy wielce znaczącymi ludźmi z którymi ktokolwiek w tym świecie się liczy, bo nie jesteśmy tak święci jak chcielibyśmy. A jednak widzimy w Słowie Bożym, że modlitwa Bożego ludu zaniesiona do Boga przez wiarę w Imię Jezusa Chrystusa jest ważna i jest używana przez Boga w realizacji Jego odwiecznych celów.     

 Objawienie 8:3  I przyszedł inny anioł, i stanął przy ołtarzu, mając złotą kadzielnicę; i dano mu wiele kadzidła, aby je ofiarował wraz z modlitwami wszystkich

4  I wzniósł się z ręki anioła dym z kadzideł z modlitwami świętych przed Boga.

5  A anioł wziął kadzielnicę i napełnił ją ogniem z ołtarza, i rzucił ją na ziemię. I nastąpiły grzmoty donośne i błyskawice, i trzęsienie ziemi. 

Choć nasze modlitwy są niedoskonałe, to jednak przez ofiarę Chrystusa zostają oczyszczone jak widzimy w tym 8 rozdziale, że przyszedł anioł, któremu dano wiele kadzidła, by ofiarował je wraz z modlitwami Bożego ludu.

purytański pastor Thomas Watson powiedział o tym w taki sposób:

„Wstawiennictwo Chrystusa usuwa grzechy naszych modlitw. Podobnie Jak dziecko, które chce ofiarować ojcu bukiet, idzie do ogrodu i zbiera tam kwiaty i chwasty, ale przychodzi do matki, ona wyrywa chwasty i wiąże kwiaty, i tak jest to ofiarowane ojcu: tak więc, gdy złożyliśmy nasze modlitwy, Chrystus przychodzi i wyrywa chwasty, grzech naszej modlitwy, i nie ofiarowuje nic prócz kwiatów swojemu Ojcu, które są słodko pachnącym aromatem”. 

Swoją krwią przelaną na Krzyżu Pan Jezus oczyszcza nasze modlitwy. Wszelka grzeszność, egoizm i pycha oraz to wszystko, co plami nasze modlitwy zostaje zabrane i przybite do Krzyża, a przed tron Boży dociera już czysta wonność modlitw Bożego ludu. 

Kiedy nasze modlitwy zostaną oczyszczone przez Ofiarę Chrystusa i przyjęte przed Bogiem jako ofiara, to zostają rzucone na zimie w. 5, co oznacza, że Bóg używa ich do realizacji swojej woli na ziemi. W przypadku Ks. Objawienia 8 rodz. jest to domaganie się przez Boży lud wylania Bożego sądu na ziemie i pomszczenia krwi świętych sług Boga.

Zauważmy, że gdy zanosiliśmy nasze modlitwy, to były one zanieczyszczone grzechem, słabe, nieporadne, mizerne bo nie wiedzieliśmy dokładnie jak się modlić. Ale gdy wracają na ziemię po oczyszczeniu z Bożymi wyrokami i sądami, to są silne i potężne przedstawione jako grzmoty donośne, błyskawice.

Takie oto się stają nasze modlitwy, gdy Bóg je łaskawie weźmie i uzdolni, by były przydatne i mogły przynosić Mu chwałę. 

Gdy będziesz się modlił dzisiaj i za każdym innym razem pomyśl o tym, że Bóg może i chce wziąć każdą modlitwę najsłabszego dziecka Bożego zanoszoną w Chrystusie zgodnie z Bożą wolą i uczynić z niej niezrównane narzędzie swej potęgi, której nic nie jest w stanie się oprzeć. Nie myśl o sobie, gdy zanosisz modlitwy, nie myśl o tym, że twoje słowa mogą być nieporadne, a twoje serce nie tak skupione na Bogu jak powinno być, ale myśl o Chrystusie, o tym, że On jest naszym wystawiennikiem i On weźmie nasze modlitwy i zaniesie przed tron Ojca i wtedy staną się one potężne, bo przedstawione przez samego Syna Bożego Ojcu, który zawsze Go wysłuchuje i dla którego nie ma nic niemożliwego.  

Mam nadzieje, że to nas dzisiaj trochę zachęci do zanoszenia modlitw przed Boży trony i lepiej zrozumiemy duchowy proces, jak modlitwy Bożego ludu stają się przed Bogiem wartościowe i jak Bóg ich używa w swoim odwiecznym planie.  

7.11.2024

Obłudne życie pozbawia nas błogosławieństwa Bożego Ks. Zachariasza 7,1 – 14

 


Minęły dwa lata o wcześniejszych wizji Zachariasza. Bóg w nich zapowiadał odbudowę Królestwa Izraela, posłanie Mesjasza i zbawienie dla narodu. Zachęta Zachariasza i Ageusza przyniosła skutek i prace przy odbudowie świątyni powoli posuwają się do przodu - za dwa lata będzie ukończona. 

W tym czasie przychodzą wysłannicy do kapłanów w Jerozolimie z miasta Betel, które znajduje trochę ponad 300 kilometrów na północ od Jeruzalemu. Nie wiemy dokładnie kim byli ci ludzie, ale prawdopodobnie reprezentują jakąś grupę Żydów, która wróciła z niewoli Babilońskiej i osiedliła się w Betel, na co wskazują babilońskie imiona.

Chcą oni prosić Pana Boga o błogosławieństwo w Jerozolimie i dowiedzieć, czy mają praktykować post i pokute w 5 miesiącu jak to wcześniej czynili.

Bóg w Ks. Liczb  29,7 ustanowił tylko jeden post w roku, miał być on praktykowany w dniu pojednania, gdy składano ofiary za grzechy narodu. Jednak Żydzi w swej rytualnej gorliwości dodali kolejne posty, które praktykowali myśląc, że w ten sposób będą lepiej czcić Boga i bardziej Go zadowolą. Więc przez lata wytworzyły się różne rytuały i ceremonie, które stały się tradycją i zastąpiły prawdziwą pobożność, która była oparta o miłość do Boga i jego przykazania.

Post o który Żydzi z Betel przyszli zapytać w piątym miesiącu miał celu upamiętnić zniszczenie Jerozolimy i świątyni przez Babilończyków. Jednak od tego czasu minęło już 90 lat, ale oni wciąż pamiętają i zastanawiają się, czy dalej powinni w ten dzień odprawiać ceremonie pokuty i postu. Sypali więc w tym dniu głowy prochem, zawodzili rytualnie i płakali, powstrzymywali się od jedzenia i mieli w tym dniu wiele różnych ceremonii i praktyk religijnych.

I nie był to jedyny post, bo mieli również inne posty i ceremonie w inne dni – zobaczmy na Zachariasza 7,5; 8,19.

Zachariasza 7:5  Powiedz całemu ludowi kraju i kapłanom: Jeśli pościliście i pokutowaliście w piątym i siódmym miesiącu, i to w ciągu siedemdziesięciu lat, to czy pościliście dla mnie? 

Zachariasza 8:19  Tak mówi Pan Zastępów: Post w czwartym miesiącu i post w piątym, i post w siódmym, i post w dziesiątym miesiącu niech się zmieni dla domu Judy w wesele i radość, i w radosne święta! Lecz miłujcie prawdę i pokój! 

Zwróćmy uwagę, że był post w czwartym miesiącu, piątym, siódmym i dziesiątym, a Bóg nakazał tylko jeden post w roku w dzień pojednania. Resztę postów było dodawane przy okazji kolejnych upamiętniających dni i tworzył się cały rozbudowany system religii Judaistycznej. 

To wszystko było dosyć męczące, mnóstwo różnych rozbudowanych ceremonii i świąt, które nie przybliżały ludzi do Boga, nie sprawiały, że sercem bardziej Go kochali i przestrzegali Jego Słowa.

Pomimo gorliwości religijnej, wielu świąt, różnych rozbudowanych rytuałów i ceremonii czego tam brakowało? Zobaczmy na wiersze  5 – 7 oraz 9 – 10 .

Zachariasza 7:5  Powiedz całemu ludowi kraju i kapłanom: Jeśli pościliście i pokutowaliście w piątym i siódmym miesiącu, i to w ciągu siedemdziesięciu lat, to czy pościliście dla mnie?

6  A gdy jecie i gdy pijecie; czy to nie wy jecie i nie wy pijecie?

7  Czy nie znacie słów, które Pan mówił do was przez dawnych proroków, gdy Jeruzalem było jeszcze zamieszkane i zażywało spokoju wraz ze swoimi okolicznymi miastami, gdy zamieszkane były jeszcze Negeb i Szefela? 

Zachariasza 7:9  Tak mówi Pan Zastępów: Wydawajcie sprawiedliwe wyroki i świadczcie sobie nawzajem miłość i miłosierdzie!

10  Nie uciskajcie wdów i sierot, przychodniów i ubogich, i nie zamyślajcie w swych sercach nic złego jedni przeciwko drugim.

Brakowało w tych postach i pokutach w tej całej gorliwości religijnej zaangażowania serca, upamiętania, przestrzegania przykazań i dbania o sprawiedliwość. Zaangażowanie Izraela nie wynikało z miłości do Pana, a było jedynie religijną tradycją i pustymi rytuałami stwarzając w ten sposób jedynie zewnętrzne pozory pobożności, ale nie zmieniające życia i serc ludzkich.

Jeszcze większym problemem było, że nie tylko te posty i ceremonie nie przybliżały ich do Pana, ale stały się substytutem prawdziwej pobożności. Czyli zastąpiono prawdziwą pobożność jaką jest miłość do Boga i bliźniego tymi wszystkimi martwymi rytuałami, świętami i rozbudowanym systemem religijnym. Więc zamiast Żydzi widzieć wartość w prawdziwej pobożności, dbanie o świętość Boga, stronienie od bałwochwalstwa, wyświadczanie innym dobra, pomaganie słabym i potrzebującym, sprawiedliwe wydawanie wyroków i dobre traktowanie ludzi, bycie uczciwym i solidnym oni kładli nacisk na ceremonie i to zastępowało im prawdziwą wiarę, przez martwe rytuały postrzegali istotę wiary, jej cel i sens.

Zwróćmy uwagę, co Bóg odpowiedział tym przybyszom z Betel, którzy chcieli dowiedzieć się, czy nadal mają zachowywać post w 5 miesiącu?

 Pan mówi im przez proroka, że tak naprawdę te posty i rytuały, które dodali do Słowa Bożego nie były, by oddawać Bogu cześć, nie były dla Boga, ale dla nich w. 5 – 6

Co to znaczy, że były dla nich?

Pan Jezus mówi, że jest taki rodzaj religijności dla człowieka, który ma za zadanie zadowolić samego siebie Mat 6,2.

Mat 6:1  Baczcie też, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi, aby was widziano; inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca waszego, który jest w niebie.

2  Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają zapłatę swoją.

Gdy nie jedli i pokutowali czynili to jedynie dla własnej satysfakcji, a nie dla Boga, by oddać Mu chwałę -  Boga w tym nie było.

Chodzi o to, że w ten sposób uspokajali swoje religijne sumienie usprawiedliwiając się, że czczą Boga jak powinni to czynić i budowali swoją religijną pychę. Zobaczmy, że ci ludzie zajmowali się czymś, czego Bóg nie nakazał, a jednocześnie zaniedbywali to, co Bóg nakazał.

I zawsze tak jest, gdy człowiek wprowadza ludzkie zasady jako element pobożności. Często nie jest to tylko obok Bożych przykazań, ale zamiast nich. Po prostu wiele osób nie chce zachowywać Bożego Słowa, ale żeby im się zgadzało, to w miejsce Bożego Słowa wprowadzają ludzkie zasady jak uczynili to Żydzi z postami.

Podobne zarzuty Pan Jezus kierował do faryzeuszy w kontekście obmyć rytualnych, gdy oni oskarżali uczniów Jezusa, że jedzą nieumytymi rękami

Marka 7:6  On zaś rzekł im: Dobrze Izajasz prorokował o was, obłudnikach, jak napisano: Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie.

7  Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi.

8  Przykazania Boże zaniedbujecie, a ludzkiej nauki się trzymacie.

9  I mówił im: Chytrze uchylacie przykazania Boże, aby naukę swoją zachować.

10  Albowiem Mojżesz rzekł: Czcij ojca swego i matkę swoją; oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie.

11  Wy zaś mówicie: Jeśliby człowiek rzekł ojcu albo matce: Korban, to znaczy: To, co się tobie ode mnie jako pomoc należy, jest darem na ofiarę,

12  Już nie pozwalacie mu nic więcej uczynić dla ojca czy matki;

13  Tak unieważniacie słowo Boże przez swoją naukę, którą przekazujecie dalej; i wiele tym podobnych rzeczy czynicie. 

Zobaczmy na Izajasza 1, 10 – 20

Izajasza 1:10  Słuchajcie Słowa Pana, książęta sodomscy, przysłuchaj się uważnie wskazaniu naszego Boga, ludu Gomory!

11  Co mi po mnóstwie waszych krwawych ofiar - mówi Pan. Jestem syty całopaleń baranów i tłuszczu karmnych cieląt, a krwi byków i jagniąt, i kozłów nie pragnę.

12  Gdy przychodzicie, aby zjawić się przed moim obliczem, któż tego żądał od was, abyście wydeptywali moje dziedzińce?

13  Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.

14  Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je.

15  A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście pomnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was, bo na waszych rękach pełno krwi.

16  Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki sprzed moich oczu, przestańcie źle czynić!

17  Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie pokrzywdzonego, wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową!

18  Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna.

19  Jeżeli zechcecie być posłuszni, z dóbr ziemi będziecie spożywać,

20  Lecz jeżeli będziecie się wzbraniać i trwać w uporze, miecz was pożre, bo usta Pana tak powiedziały!

Jak myślisz, czy my również dzisiaj jesteśmy zagrożeni podobną obłudną, religijną pychą praktykowaniem zasad które Bóg nie nakazał kosztem tych rzeczy, które kazał nam czynić?

Niestety każde pokolenie jest tym zagrożone i każdy chrześcijanin, że zamieniamy Boże Słowo na ludzkie tradycje i puste rytuały religijne. Możemy mieć całą listę zewnętrznych postaw i zasad, które uważamy, że czynią nas duchowymi lub światowymi, a tymczasem nigdy nie zmieniają naszego serca i wciąż w nim jest osądzanie, pycha, plotki, chciwość, miłość do grzechu.

Tu należy zauważyć, ze są pewne rzeczy, które Bóg kazał nam czynić tak jak np. Izraelitom pościć w dzień pojednania. Te rzeczy mieli praktykować, ale miały być dla nich żywe i mieli w nich znajdować radość oraz przez nie zbliżać się do Boga. Takim przykładem mogą być nakazy spotykania się, nabożeństwa, spotkania biblijne, wieczerza, chrzest, głoszenie ewangelii, służba, ale niestety nawet te dobre rzeczy mogą się stać martwym rytuałem.

Jak myślisz kiedy dobre rzeczy, które Bóg nakazał stają się martwym rytuałem?

Dobre Boże rzeczy stają się martwym rytuałem, kiedy nie czynimy ich z miłości do Boga, kiedy stają się jedynie pustą formą religijności. Kiedy np. uczestniczymy w nabożeństwach i już nie jest to dla nas świętowanie dnia Pańskiego, zmartwychwstania Chrystusa, powód do radości, ale jedynie przykry obowiązek bez wpływu na nasze duchowe życie, to jest to martwa religijność. Możemy również modlić się, ale poza słowami, które wychodzą z naszych ust nie ma zaangażowania naszego serca i umysłu – jest to martwa religijność. Niektórzy przyjmują chrzest, czy uczestniczą w Wieczerzy Pańskiej traktując to jako konieczną formalność – jest to martwa religijność. I moglibyśmy tutaj wymienić wiele takich rzeczy, które mogą mieć jedynie pozory pobożności, ale w żaden sposób nie przybliżają nas do Boga i nie upodabniają do Chrystusa.   

Słowo Boże wielokrotnie przestrzega nas przed pustą religijnością. Pamiętamy, że Izraelici do końca mieli swoje święta i rytuały, ale nie było w ich sercach autentycznej miłości do Boga. Łukasza 18,9-14; Mat 7,5 – 13; 2 Tym 3,5; 2 Kor 5,12 .

Łukasza 18:9  I powiedział także do tych, którzy pokładali ufność w sobie samych, że są usprawiedliwieni, a innych lekceważyli, to podobieństwo:

10  Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik.

11  Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy, albo też jak ten oto celnik.

12  Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku.

13  A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.

14  Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. 

Paweł mówi jacy ludzie będą w czasach ostatnich

2 Tymoteusza 3:5  Którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj. 

Izraelici właśnie tacy byli, zachowywali pozory pobożności, robili wiele rzeczy mechanicznie, ale rzadko w sposób świadomy oddawali cześć Bogu, rzadko ich myśli i serce sięgały nieba, nie dbali o Boga, a  dbali głównie o siebie. 

Zachariasz mówi w 7 wierszu, czy nie pamiętacie, co Bóg do was mówił przez dawnych proroków, czego od was oczekiwał z jakiego powodu poszliście do niewoli babilońskiej. Był okres że mieszkaliście bezpiecznie, że wszystkie wasze miasta były zamieszkane z jednego krańca na drugi i można było bezpiecznie się przemieszczać. I dalej tak by było, gdyby byli posłuszni Bogu. Prorocy wzywali do porzucenia grzechu i wejścia na drogę posłuszeństwa prawu Mojżeszowemu, ale Izrael nie chciał słuchać. Większość służby proroków, to było nawoływanie, by Izraelici odwrócili się od swoich grzechów i zawrócili do prawa danego przez Boga. Zachariasz przypomina w 8 wierszu, do czego wzywali dawni prorocy jak Jeremiasz, Izajasz, Ezechiel wiersze 9-10.

Gdyby Izraelici tak postępowali jak mówi w wierszach 9-10 Zachariasz nigdy nie poszliby do niewoli, nigdy nie doświadczyliby Bożego przekleństwa, ale widzieliby nad swoim narodem Błogosławieństwo i opiekę Pana.

Nie tylko nie słuchali wtedy, kiedy dawni prorocy prorokowali, ale i obecnie mają ociężałe serca do słuchania i posłuszeństwa i wolą raczej martwe rytuały, post w 4, 5 i kolejnych miesiącach, oraz inne ceremonie niż prawdziwą pokutę.    

Niestety ich serca stały się głuche i twarde mówi Zachariasz w wierszach 11 – 12. Zamiast słuchać pisma i proroków, którzy nawoływali, by być posłusznym przykazaniom Bożym nadanym przez Mojżesza, to skupili się na martwych rytuałach i wymyślonych praktykach.

Ograniczali Boga jedynie do świątyni, świąt i ceremonii, a Pan Bóg był zainteresowany ich codziennym życiem i posłuszeństwem, co przynosiło prawdziwe błogosławieństwo.

To więc mają oni zrozumieć, że odbudowanie świątyni i wznowienie kultu nie sprawi, że Bóg będzie z nimi jeśli nie będzie w ich życiu sprawiedliwych osądów, dobrych wyroków, świadczenie sobie miłości i miłosierdzia, okazywania troski najsłabszym, wdowom, sierotom, ubogim i przychodniom oraz powstrzymywania się od czynienia zła jeden przeciwko drugiemu. Nie powinni myśleć, że świątynia załatwi sprawę miedzy nimi, a Bogiem jeśli nadal będą postępowali bezbożnie. 

Inaczej mówiąc Bóg przestrzega ich żeby nie wpadli w podobną pułapkę w którą wpadli ich ojcowie. Żeby nie myśleli, że gdy już odbudują świątynie i zajmą się nią, to są zwolnieni od posłuszeństwa przykazań. Zachariasz nawet podaje im jak przebiegał proces zatwierdzenia serc Izraela w. 11. 1. Najpierw nie chcieli słuchać, ignorowali Boże wezwania, traktowali je lekceważąco i obojętnie 2. Gdy już oswoili się z takim stanem, to później odwrócili się plecami, byli wciąż oporni, walczyli z Bożymi napomnieniami, prześladowali proroków, lekceważyli Bożą dyscyplinę. 3. Następnie zatkali sobie uszy, czynili wszystko, by nie słyszeć 4. Aż doszło do zatwardzenia serca, że stało się twarde jak diament. Jak wiemy diament jest najtwardszą znaną substancją w przyrodzie – takie stały się serca Izraelitów na Boże Słowo.

Pomyślmy chwilę o tym jak zaczyna się zatwardzenie serca, najpierw człowiek ignoruje, później odwraca się od Bożego Słowa plecami i przestaje być na nie wrażliwy. Następnie zatyka sobie uszy, unika wpływu Bożego Słowa na właśnie życie i ostatecznie staje się na nie zupełnie nieczuły – serce staje się twarde.

To więc, czy mają pościć w ten dzień o który pytali się Zachariasza? A Boża odpowiedź jest taka, że powinni się zastanowić dlaczego to robią, czy robią to dla Boga, czy to przynosi Bogu chwałę? 

Drodzy jeśli nasza pobożność nie będzie dotyczyła naszych serc i posłuszeństwa Bogu w codziennym życiu i codziennych wyborach, to nie będzie pobożnością, która znajdzie upodobanie u Pana. Pamiętajmy, że prawdziwa religia nie polega na kadzeniu paleniu świec i wykonywaniu ceremonialnych gestów, ale służbie Bogu zgodnie z Jego słowem i bliźniemu; Jak 1,27; Mat 5,23.

Co z tego, że człowiek chodzi do kościoła, ale nie jest gotowy pomóc tym, którzy najbardziej tej pomocy potrzebują i nie jest gotowy przebaczyć i żywić miłości do bliźniego. 

Innymi słowy Pan mówi do Izraela, ale i do nas, że nie interesuje Go cała nasza pobożność, ile mamy świąt i jakie oraz jak często uczestniczymy w spotkaniach, jak dużo pościmy i modlimy się i jak wspaniałe ceremonie mamy jeśli, to nie przemienia naszego serca i nie prowadzi nas do posłuszeństwa Chrystusowi oraz nie sprawia, że porzucamy grzech i służmy bliźnim w. 9 – 10. Izajasza 58,3 – 12 

Zachariasz mówi, że pokolenie przed nimi nie słuchało i za to, że nie słuchali spadł na nich Boży gniew i zostali rozproszeni wśród narodów. Podobnie i  my, jeśli nie będziemy słuchać Boga, że mamy uwierzyć w Chrystusa i wierzyć w Niego, to nie unikniemy Bożego gniewu. Zatkanie uszu i zatwardzenie serc nic nam nie da i nie sprawi, że Boża sprawiedliwość nas nie dosięgnie jak ich nie ominęła, sprawi jedynie, że przestaniemy słyszeć Boży głos.

Bóg również przestał słuchać modlitw Izraela przed uprowadzeniem, bo gdy On wołał przez proroków do nich, by się nawrócili, to oni nie chcieli Go słuchać. Teraz, gdy oni są zagrożeni i mają pójść do niewoli i modlą się do Boga o ratunek, to Bóg też nie chce ich słuchać. 

Jest to ważne ostrzeżenie dla nas, że jeśli prowadzimy martwe religijne życie w którym nie ma prawdziwej czci dla Boga i nie chcemy Go słuchać, gdy On wzywa nas do nawrócenia. To kiedy wpadniemy w kłopoty i będziemy potrzebowali pomocy od Pana, to Bóg wtedy również może nas nie posłuchać i nie odpowiedzieć nam na nasze wołanie Izajasza 38,3.

Izajasza 38:3 A mówił tak: Ach, Panie, pamiętaj o tym, proszę, że postępowałem wobec Ciebie wiernie i ze szczerym sercem, że czyniłem to, co jest dobre w Twoich oczach. I płakał Ezechiasz bardzo rzewnie. 

Jest takie niebezpieczeństwo, że będziemy zajmować się tylko pustą formą pobożności, ale w chrześcijaństwie nie chodzi o jakąś zewnętrzną formę, ale o stan serca i posłuszeństwo Bogu. Możemy znać na pamięć całą Biblię, ale możemy nie znać pasterza jak nie znał go Izrael – strzeżmy się przed tym. 

30.10.2024

Boże pomnożenie Ew. Jana 6,1-14


 Dzisiaj przyjrzymy się jednej z najbardziej znanych historii z ewangelii, a mianowicie rozmnożenie chleba z 6 rodz. Ew. Jana. Nie wiem czy wiemy, ale cud rozmnożenia chleba jest jedynym cudem wspomnianym we wszystkich 4 ewangeliach, co mówi nam o jego wielkim znaczeniu dla uczniów. Prawdopodobnie ten cud był również jedynym cudem którego na raz mogło doświadczać tak wielu ludzi. Inni ewangeliści mówią, że było to 5 tys. mężczyzn oprócz kobiet i dzieci Mat 14,21, to więc zakłada się, że w tym cudzie mogło uczestniczyć od 20 do 25 tys. osób. Żeby zrozumieć skalę, to dla przykładu powiem, że Wejherowo ma obecnie 49 tys. mieszkańców a Reda 26 tys.

Daje nam to trochę pogląd jakie tłumy gromadziły się wokół Jezusa. I trzeba powiedzieć, że jest to niepodważalny i niesamowity cud. Niepodważalny, bo jego świadkiem było kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a niesamowity, bo polegający na stwarzaniu jedzenia z niczego, co wskazuje na stwórczą moc Chrystusa i że On jest prawdziwie chlebem żywota. Jednak krytycy biblii kwestionują ten cud i mówią, że ten chłopiec, który miał 5 chlebków i dwie ryby dał przykład innym, że trzeba się dzielić i tak wielu z tego tłumu wyciągnęło jedzenie, które miało przy sobie i podzieliło się ze swoim sąsiadem, a w ten sposób wszyscy się najedli. Co oczywiście jest niedorzeczne, bo całkowicie przeinacza tą historię i zaprzecza jej słowom.

Teraz spróbujmy trochę nakreślić sytuacje, by lepiej zrozumieć rozmnożenie chleba.

Między ostatnim wierszem 5 rozdz. ew. Jana a początkiem 6 rozdz. mija prawdopodobnie kilka miesięcy, co możemy ustalić biorąc pod uwagę inne ewangelię. Stamtąd dowiadujemy się, że w między czasie Jezus jeszcze wysłał uczniów do pracy misyjnej, gdzie mówili o przybliżaniu się Królestwa Bożego uzdrawiając wszelką chorobę i niemoc. W tym też okresie między jednym, a drugim wydarzeniem został zamordowany przez Heroda Jan Chrzciciel. Gdy uczniowie przybyli Jezus udał się z nimi na pustkowie na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, by trochę mogli odpocząć Łuk 9,10-11. Ale, że Pan Jezus był już bardzo znany z powodu cudów, które czynił, to tłumy widząc Go odpływającego z uczniami podążyli za Nim brzegiem jeziora i gdy ich znaleźli, to On ich nauczał o Królestwie Bożym i przez cały dzień uzdrawiał chorych. Pod wieczór, Jezus i apostołowie byli już bardzo zmęczeni. Uczniowie chcieli odesłać ludzi, do wiosek i okolicznych osad, by tam się posilili.

Ale Pan Jezus miał inny plan, On chciał nakarmić tych ludzi przez rozmnożenie jedzenia, by mogli zobaczyć, że jest Mesjaszem i uwierzyć w Niego.

Niestety znaczna większość ludzi, którzy chodzili za Jezusem czynili to z typowo cielesnych powodów. Czytamy o tym w 2 wierszu, że to, co ich przyciągało to fizyczne uzdrowienia oraz darmowe jedzenie. Często nie widzieli w Jezusie tego, kogo powinny zobaczyć – Zbawiciela od grzechu, Syna Bożego, który chce uratować ich od potępienia.

Dzisiaj często jest podobnie, statystycznie niewielu ludzi przychodzi do Jezusa z powodu swoich grzechów i zbawienia, a to jest największy Boży dar i prawdziwy powód przyjścia Pana Jezusa na świat, aby nie zginął nikt, kto w Niego wierzy. Znaczna większość ludzi wyznaje wiarę bardzo płytką i powierzchowną chcąc jedynie poprawienia swojego komfortu życia. Dzieje się to, co później Jezus powiedział w 6 rozdz. Ew. Jana 26 wierszu, że ludzie głównie szukają Go z powodu darmowego jedzenia zamiast zabiegać o pokarm wieczny, który Chrystus daje tym, co w Niego wierzą.     

Dlatego ci, którzy tak dużo mówią o fizycznym uzdrowieniu przez Jezusa, o fizycznym nakarmieniu i fizycznych błogosławieństwach i głównie na to naciskają nie przedstawiają prawdziwego obrazu Jezusa. Co nam pomoże zdrowie, jedzenie i pieniądze, jeśli wciąż będą zgubione nasze dusze, co z tego choćbyś cały świat pozyskał,  a dusze zatracił mówił Pan Jezus. Czyż świat właśnie tego nie pragnie, czyż nie zależy im głownie na zdrowiu i dobrobycie? Więc nie dziwmy się, że tam gdzie przede wszystkim te rzeczy są oferowane często będą tłumy. Ale chrześcijanie szukają czegoś więcej, szukają wiecznego pokarmu, wiecznego ratunku i wiecznego bezpieczeństwa, które może dać tylko Jezus. I Pan doskonale to rozumiał, choć nakarmił ich i uzdrowił, to głównym Jego celem było, by w Niego uwierzyli. Powinniśmy mieć takie same priorytety przy okazywaniu ludziom miłosierdzia kierując ich wzrok na Chrystusa i żywot wieczny.  

W tej historii rozmnożenia żywności przede wszystkim chodzi apostołowi Janowi o to, by ukazać Pana Jezusa jako nowego Mojżesza. Jako tego, który przynosi ludziom prawdziwy wieczny chleb z nieba i na Nim trzeba oprzeć swoje życie, by być zbawionym.

Gdy Pan Jezus widzi tłumy i już wie, że ich nakarmi, to zanim rozmnoży jedzenie pyta się apostoła Filipa „skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść”. Apostoł Jan dodaje, że nie mówił tego dlatego, że Pan nie wiedział, co ma zrobić, ale chciał w ten sposób wystawić Filipa na próbę.

Na czym miała polegać próba Filipa? Ano na tym, czy polega na Jezusie w służbie i zaopatrzeniu, którego potrzebuje w danym momencie. Niestety Filip nie przeszedł tej próby zwycięsko. Zamiast powiedzieć Panu Jezusowi, „Panie byłem świadkiem jak przemieniłeś wodę w wino, widziałem jak uzdrowiłeś setki ludzi z nieuleczalnych chorób, jak pomagałeś ludziom w beznadziejnych sytuacjach, jak wypędzałeś z nich demony, z pewnością możesz zapewnić jedzenie dla tego tłumu”. Filip podszedł do tego z matematyczną kalkulacją licząc na naturalne siły i naturalne zasoby. Powiedział, że nie są w stanie nakarmić tego tłumu nawet gdyby mieli dużo pieniędzy – 200 denarów. Jeden denar był zapłatą za dniówkę pracownika, a 200 denarów to było 8 miesięcy pracy. Więc mówi, Panie gdybyśmy nawet tyle pieniędzy mieli, to tylko odrobinę jedzenia moglibyśmy dać tym ludziom. To nie znaczy, że mieli tyle środków, ale prawdopodobnie Filip szybko policzył ile musieliby mieć, by tylko każdy z nich otrzymał trochę jedzenia.

Jest to dla nas ważna lekcja, który uczy nas, że w służbie dla Boga powinniśmy polegać na Panu i Jego zaopatrzeniu, na Jego mocy, a nie jedynie na dostępnych zasobach, czy fizycznych kalkulacjach. Jeśli tylko w czysto matematyczny sposób będziemy podchodzili do służby, to wiele działań nie zostanie podjętych, a my nie zobaczymy Bożej mocy. Nasz Pan ma nieograniczone zasoby i jeśli czynimy coś, co jest zgodne z Jego wolą i ma w tym upodobanie, to nie powinniśmy obawiać się o środki, bo dla Boga nie ma problemu je zapewnić. To czego potrzebujemy, żeby mieć do tych środków dostęp i służyć ludziom, to wiara, ufność Panu której często nam brakuje. Takim człowiekiem wielkiej ufności w XIX wieku w Boże zaopatrzenie był George Muller, który w Bristolu założył sierocińce dla bezdomnych dzieci i postanowił utrzymywać je tylko przez modlitwę. Przez całą jego służbę opiekował się ponad 10 tys. dzieci, a przez jego ręce przepłynęło 180 milionów dolarów uwzględniając inflację. Za te środki budował sierocińce, zapewniał utrzymanie dzieci, wydał 282 tys. egzemplarzy Biblii oraz 1,5 miliona egzemplarzy Nowych Testamentów, a także niezliczoną ilość traktatów, wspierał finansowo wielu misjonarzy, choćby Hadsona Taylora i utrzymywał szkoły dla dzieci w których uczyło się 122 tys. osób, a to wszystko dlatego, że wierzył niezachwianie w Boże zaopatrzenie w celu służby dla Królestwa Bożego. A kiedy Bóg natchnął jego serce do budowy pierwszego sierocińca miał w kieszeni tylko 0,50 centów.

Myślę sobie, że może Pan Jezus nas indywidualnie i jako społeczność wystawić nie raz i nie dwa na próbę dając nam wyzwania, które będą przekraczały nasze możliwości i siły, czy będziemy Mu ufać, że On zaopatrzy nas we wszystko, co jest potrzebne? Czy ufamy mu dzisiaj, gdy spotykamy się z różnymi problemami w naszej chrześcijańskiej pielgrzymce, czy wierzymy że On jest w mocy zaspokoić wszelką naszą troskę?

Potem przychodzi Andrzej bart Szymona Piotra i mówi, że jest chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, ale jest to zbyt mało na tak wiele osób. Widzimy, że podejście Andrzeja jest podobne jak Filipa. Uczniowie patrzeli na służbę przez pryzmat posiadanych zasobów, a powinni patrzeć wiarą. Nie możemy również zapomnieć, że ten fragment uczy nas przede wszystkim zaopatrzenia duchowego, że Jezus jest wystarczający, by zaspokoić wszystkie nasze potrzeby i Bóg przez Niego oraz w Nim darował wszystko, co jest nam potrzebne do życia i pobożności jak czytamy w liście Piotra

2 Piotra 1:3  Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę.

Albo jak czytamy w liście do Efezjan

Efezjan 1:3  Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios;

Jezus zapewnił nam przebaczanie, pokój z Bogiem i śmiały przystęp do Boga, do tronu łaski, by tam uzyskać wszelkie potrzebne błogosławieństwa oraz posilenie w każdej sytuacji naszego życia.

 

Do rozwoju swego Królestwa Bóg często używa słabych ludzi pomnażając ich małe zasoby

Mamy tutaj chłopca, który ma 5 małych chlebków wielkości płaskiego naleśnika i dwie suszone rybki. A Pan Jezus bierze to rozmnażając te zasoby do takich ilości, że wszyscy mogli zostać nakarmieni do syta. Zobaczmy, że Bóg posłużył się tutaj małym chłopcem, człowiekiem wydaje się najmniej odpowiednim do tego zadania. Raczej szukalibyśmy ludzi wśród tego tłumu, którzy mają duże zapasy jedzenia i są majętni żeby zaspokoić potrzeby innych. Ale Bóg nie szuka ludzi odpowiednio przygotowanych, ale całkowicie mu oddanych. Nie szuka takich, którzy mają duże zasoby, ale takich którzy są dostępni i gotowi oddać się Panu na służbę i oddać Mu to, co posiadają, a wtedy Bóg to pomnoży. Tak właśnie często Bóg czyni wielkie rzeczy przez słabych ludzi, by w ich życiu okazać swoją moc i siłę i w ten sposób się uwielbić.. Gdy prześledzimy Biblię to zobaczmy, że Bóg posłużył się małą dziewczynką uprowadzoną z Izraela przez Aramejczyków (2 Kr 5,2) żeby doprowadzić do uzdrowienia Namana. Użył biednej wdowy z Sarepty do karmienia proroka Eliasza (1 Kr 17,3) choć sama nic nie miała. Ale dała Bogu to, co miała i było dla niej i dla niego. Użył słabego młodego Dawida z procą, by zwyciężyć największego wojownika filistyńskiego Goliata. Użył przestraszonego i niepewnego Gedeona by dać wielkie zwycięstwo Izraelowi nad swoimi wrogami. Bóg czyni tak byśmy zrozumieli, że nie ludzką mocą jest Budowane Królestwo Boże i nie ludziom należy się chwała lecz Bogu. Bóg czyni tak, żebyśmy zrozumieli, że On nie polega silnych, bogatych, błyskotliwych, mądrych, pięknych i wykształconych ludziach, ale On szuka ludzi dostępnych, którzy całym sercem Mu ufają. I przez tych właśnie słabych i nieznaczących ludzi może uczynić wielkie rzeczy.

Hudson Taylor, który był misjonarzem w Chinach powiedział: „Wszyscy giganci Boga byli słabymi ludźmi, którzy dokonali wielkich rzeczy dla Boga, ponieważ liczyli na to, że Bóg będzie z nimi”.

Może myślisz sobie, że jesteś nieodpowiednim człowiekiem do służby, że nie masz odpowiednich zasobów, inteligencji, pieniędzy, nie wysławiasz się tak jak inni i masz wiele deficytów. To posłuchaj tego, Bóg używa tylko nieodpowiednich ludzi i ich wyposaża w odpowiednie narzędzia. Nie bój się podjąć służby, bo uważasz, że masz dużo braków. Takich właśnie osób Bóg szuka, zaufaj Mu, powierz się Mu, a On cię wyposaży.

Pamiętam, że gdy w wieku nastoletnim zastanawiając się jaki zawód wybrać i jaką prace chciałbym wykonywać w przyszłości, to wiedziałem o tym jakiej nie chciałbym wykonywać. Miałem ogromny lęk przed wystąpieniami publicznymi i myślałem sobie, że nigdy nie chciałbym tego robić. Wydawało mi się, że jestem najbardziej nieodpowiednim człowiekiem do takich zajęć. Ale gdy Bóg mnie zbawił przez wiarę w Jezusa Chrystusa, to powołał mnie do takiej właśnie służby i mnie wyposażył bym mógł ją wykonywać. Wciąż uważam, że nie jestem odpowiednim człowiekiem do wystąpień publicznych i tylko z łaski Bożej mogę w ten sposób usługiwać. W naszej historii Bóg użył małego chłopca do nakarmienia około 20 tys., osób, Bóg może również użyć każdego z nas, nawet jeśli uważasz, że jesteś najbardziej nieodpowiednią osobą, a może właśnie dlatego, że tak uważasz -  jesteś odpowiedni. 

Następna rzecz jest taka, że jeśli oddamy hojnie Panu Jezusowi nasze zasoby na służbę, to On to pobłogosławi i rozmnoży w taki sposób, że inni będą czerpać z tego wiele błogosławieństwa i będzie wielka chwała dla Boga. Ten chłopiec oddał 5 chlebów i dwie ryby które miał Panu, a Jezus nakarmił nimi cały ten tłum. To pokazuje nam, że jeśli hojnie przynosimy nasze zasoby w darze dla Boga, to On to pomnaża tak, że wystarczy dla nas i dla wszystkich. Czasami mamy opory dzielić się tym z Bogiem i z innymi, co mamy od Pana w obawie, że dla nas nie starczy. Więc bardzo pilnujemy naszego czasu i możemy nie mieć go dla Boga i dla innych, pilnujemy naszych pieniędzy i możemy nie chcieć łożyć ich na służbę, pilnujemy naszej energii i talentów wyceniając je bardzo wysoko, a w konsekwencji nie doświadczamy błogosławieństwa pomnożenia niewiele chwały przynosząc naszemu Zbawicielowi. Zachęcam nas byśmy hojnie dzielili się tym co posiadamy, by Bóg mógł to pobłogosławić i użyć tego dla swojej chwały. Przynieś Panu swoje talenty, swój czas, swój intelekt, swoje rzeczy, swoje znajomości, swoje pieniądze i powiedz: „Panie wszystko co mam otrzymałem od ciebie, użyj teraz tego, co mi dałeś dla chwały swego Królestwa”.  

Weźmy również pod uwagę, że jeśli chcemy służyć ludziom, to mamy ograniczone zasoby i nie jesteśmy wstanie wszystkich obdzielić. Często jeśli służmy o własnych siłach jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, przygnieceni oczekiwaniami innych, a w konsekwencji wypaleni. Nawet gdy będziemy mieli dużo zasobów - 200 denarów, to nasze pokłady się kiedyś wyczerpią. Ale gdy oddajemy Panu w modlitwie nasze niewystarczające zdolności, dary i potencjał, to On jest w stanie to pomnożyć do takich ilości, że każdy będzie nasycony jak widzimy w naszym fragmencie, że jedli tyle ile chcieli.

Nasz Pan ma niewyczerpane zasoby wszystkiego czego potrzebujemy jak mówi Ks. Izajasza

Izajasza 40:28  Czy nie wiesz? Czy nie słyszałeś? Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest jego mądrość.

29  Zmęczonemu daje siłę, a bezsilnemu moc w obfitości.

30  Młodzieńcy ustają i mdleją, a pacholęta potykają się i upadają.

31  Lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają.

To prowadzi nas do ostatniego punktu, że Bóg daje w obfitości. Czytamy w naszym fragmencie w 13 wierszu, że wszyscy się nasycili i z tych pięciu chlebków oraz dwóch ryb nazbierali jeszcze 12 koszów resztek. Widzimy, że gdy jesteśmy hojni, gdy oddajemy się Bogu na służbę on pomnaża oddane Mu zasoby ponad miarę. Otrzymali o wiele więcej niż dali, o wiele więcej niż potrzebowali. Gdy ludzie zobaczyli ten wielki cud, powiedzieli w 14 wierszu, że Jezus jest naprawdę prorokiem, który miał przyjść na świat. Jest to nawiązanie do słów, które wyrzekł Mojżesz pod koniec swego życia zapowiadając przyjście Chrystusa

Powtórzonego Prawa 18:15  Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.

Powtórzonego Prawa 18:18  Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.

Ten wzór proroka jak Mojżesz w Chrystusie wypełnia się przede wszystkim w tym, że Jezus przez swoją śmierć i Zmartwychwstanie uwolnił nas od Bożego potępienia i niewoli naszych grzechów wprowadzając swój lud do ziemi obiecanej, którą jest Królestwo Boże, życie wieczne, niebo i w tej drodze ciągle nas prowadzi. To jest główna potrzeba każdego człowieka, by uwierzyć w chleb żywota, którym jest Jezus Chrystus dlatego też dokonał On tego cudu. Tak jak chleb fizyczny, który Jezus rozmnożył dawał życie doczesne, tak ufność Jezusowi i ciągła wiara w Niego daje życie wieczne. On powiedział”

Jan 6:35 …Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.

Jeśli już zaufaliśmy Jezusowi Chrystusowi, to należy się Mu oddać na służbę, aby mógł użyć nas do zaspokojenia potrzeb innych, a On sprawi, że przyniesiemy wiele owocu dla Jego chwały.

Na koniec pozwólcie, że przywołam historię misjonarza dr. Roberta Moffata z XIX wieku. W pewnym małym kościele w Szkocji, gdzie nawrócił Robert społeczność była niezadowolona z pracy starszego pastora, bo uważała, że kościół słabo wzrasta i postanowili zatrudnić kogoś młodszego. Mieli pretensje do pastora, że w bieżącym roku nikt nowy nie nawrócił się i nie przyłączył do Zboru. Pastor powiedział, że to nie jest do końca prawda, bo mały kilkuletni syn biednej rodziny Moffetów przyjął Chrystusa. Ale dla Zboru takie mało znaczące nawrócenie nie przedstawiało wielkiej wartości. Jednak mały chłopiec dorastał i któregoś razu na spotkaniu misyjnym, gdy była zbierana ofiara, a on sam nie miał co dać, poprosił zbierającego, by postawił kosz ofiarny na podłodze i sam do niego boso wszedł mówiąc, że nie ma nic do oddania Bogu oprócz siebie. Od tego czasu młody Robert często się modlił i pracował dorywczo jako rolnik i ogrodnik, nauczył się także kowalstwa, ciesielstwa oraz budownictwa pracując u ludzi, a po pracy uzupełniał wykształcenie. Po kilku latach zgłosił się na ochotnika do zespołu misyjnego i został przyjęty, miał wtedy 21 lat był 1816 rok i wyjechał do Afryki. Szybko zaczął uczyć się miejscowego Języka i nadal nadrabiał zaległości w wykształceniu zdobywając tytuł doktora i gorliwie głosił ewangelię. Uczył również Afrykańczyków ogrodnictwa i rolnictwa, a jego służba wielu uchroniła przed śmiercią. Robert przetłumaczył też Biblię na Język seczuański, którym posługuje się około 8 milionów mieszkańców Afryki. Jeszcze będąc w Szkocji nauczył się też, grać na skrzypcach z czego później był znany Afryce i co przyciągało wiele osób na spotkania ewangelizacyjne. Przez ponad 50 lat gorliwie służył Bogu, doczekał się ośmioro swoich biologicznych dzieci i dwoje adoptował jednym z jego dzieci była Mary, późniejsza żona Dawida Livingstone'a, sławnego misjonarza i odkrywcy w Afryce. Zmarł w wieku 87 lat pozostawiając niedokończoną pracę na temat jednego z dialektów afrykańskich języków -  języka tswana. A wszystko to, mogło się wydarzyć dlatego, że oddał się na służbę Jezusowi, a On pomnożył do ogromnych rozmiarów wszystko co miał i kim był. 

24.10.2024

Prawdziwy powód niewiary Ew. Jana 5,39 – 47

 


Powoli dochodzimy do końca 5 rozdz. Ew. Jana, który daje nam odpowiedź dlaczego ludzie zatwardziali nie chcą wierzyć w Chrystusa. Gdybyśmy zapytali ludzi osobiście dlaczego nie wierzą, to podaliby różne odpowiedzi. Niektórzy twierdziliby, że zostali skrzywdzeni przez kościół i nie wierzą z powodu księdza lub pastora albo ludzi w kościele. Jeszcze inni zostali przekonani przez ewolucję lub autorytety naukowe, że Boga nie ma. Byliby też tacy, którzy uznali, że chrześcijaństwo jest fałszywe, bo są zdeklarowani do własnej religii. Jednak głównym źródłem powodu niewiary człowieka w Chrystusa jest problem jego serca, jego „własne ja, jego duma, to ludzi powstrzymuje przed zaufaniem Jezusowi Chrystusowi. To był również głównym problem elity religijnej w Izraelu, która w tym 5 rozdz. skonfrontowała się z Jezusem. Na początku 5 rozdz. Jezus uzdrowił człowieka chromego przy sadzawce i uczynił to w szabat. Nakazał mu również, by wziął swoje posłanie i chodził z nim czego prawo Żydowskie w szabat zabraniało. Wiemy, że Jezus uczynił to celowo, bo chciał się skonfrontować z Żydami i obnażyć ich fałszywy system religijny, który polegał na przestrzeganiu wymyślonych zasad przez ludzi. Chciał im pokazać, że On jest dawcą prawa, a celem prawa było obnażyć ich grzech i wskazywać na Mesjasza w którego powinni uwierzyć. Dlatego, gdy doszło do dyskusji między Żydami, a Chrystusem o uzdrawianie w szabat Pan Jezus nie tylko się nie wycofał, ale powiedział im, że jest równy Bogu  w swojej naturze, bo jest Synem Bożym, jest równy Bogu w dziełach, bo czyni to samo, co Ojciec. Jest równy Bogu w wiedzy, bo Ojciec ukazuje Mu wszystko, co sam czyni, jest równy Bogu w mocy, bo ma moc dawania życia i zmartwychwstania, jest również równy Bogu w sądzie, bo wszelki sąd został przekazany Synowi, jest równy Bogu w czci, bo kto nie czci Syna nie czci i Ojca i jest równy Bogu w istnieniu, bo ma życie sam w sobie. Następnie przedstawił trzech wielkich świadków od Boga Ojca, którzy świadczą, że Jezus jest prawdziwie Synem Bożym. Tymi świadkami byli Jan Chrzciciel, którego Ojciec przed Nim posłał i wskazywał na Jezusa, kolejnym świadkiem to dzieła Jezusa, jak uzdrowienia, wskrzeszenia z martwych i przeróżne cuda, które Ojciec kazał mu czynić i trzecim świadkiem pochodzenia Jezusa od Boga Ojca jest Pismo Św., czyli setki proroctw wskazujących na Jezusa, jak przyjdzie na świat, jak będzie się rozwijał, jak i gdzie będzie działał, w jaki sposób umrze i zmartwychwstanie oraz jakie to będzie miało znaczenie dla ludzi. To wszystko było przepowiedziane w Starym Testamencie na długo zanim Chrystus się pojawił. W związku z tym, Żydzi odrzucający Jezusa Chrystusa nie mają nic na swoją obronę, dowody ich obciążają, nie wierzą w Niego, bo nie chcą mówi 40 wiersz. I z tego samego powodu nie wierzy każdy grzesznik, każdy odrzucający ewangelię. Ludzie  nie wierzą, bo nie chcą wierzyć. A obciążanie winą za swoją niewiarę kościoła, rodziców, duchownych, Boga i wielu jeszcze innych rzekomych przyczyn jest jedynie marną próbą usprawiedliwienia swojej niewiary, ale to nie spowoduje, że minie człowieka sąd i kara za odrzucenie Chrystusa. Każdy z nas sam swój ciężar poniesie i nie zasłoni się nikim i niczym przed Bogiem.

Człowiek często odrzuca ewangelię, bo uważa, że wie lepiej od Boga, co jest dobre i właściwe, odrzuca ewangelię jak czytaliśmy w 3 rozdz. Jana, bo miłuje własne grzechy, szuka własnej chwały i chce pompować swoje ego i swoje ja. To jest prawdziwa przyczyna niewiary – pycha, chęć decydowania o własnym życiu w oderwaniu od Boga. Ewangelia natomiast wymaga zaparcia się samego siebie, odrzucenia własnych pomysłów na życie i przejęcia Syna Bożego jako Pana i Zbawiciela.

Jezus powiedział do Żydów, że badają Pisma, bo myślą, że w nich mają żywot w.39. Ale Pisma składają świadectwo o Jezusie jednak do Niego nie przychodzą. Następnie mówi, że On nie przyjmuje chwały od ludzi. Chodzi o to, że Jezus nie próbował zadowolić ludzi jak czynili to faryzeusze i uczeni w piśmie. Oni badali Pisma nie po to, by poznać Boga i zbliżyć się do Niego, ale w tym celu, by zrobić wrażenie na ludziach. Chcieli imponować ludziom swoją znajomością Pisma i swoją religijnością. Tak naprawdę wciąż zależało im na własnej chwale, a Pan Jezus szukał chwały Ojca. Tak długo jak człowiek będzie szukał własnej chwały podobnie jak Żydzi nie będzie mógł uwierzyć, nie będzie miał w sobie miłości Bożej. Szukanie własnej chwały, to jest prawdziwy problem w sercach niewierzących. Niewierzący człowiek tak bardzo kocha siebie, tak bardzo zależy mu na własnej chwale, tak mocno ceni siebie samego, że nie chce uwierzyć i postawić na pierwszym miejscu Boga zamiast siebie.

Pan Jezus doskonale znał serca przywódców religijnych w Izraelu, On mówi ja wiem dlaczego nie wierzycie, bo szukacie chwały u ludzi. Zależy wam na tym, by was podziwiano, by was chwalono, by dobrze o was mówiono, jesteście dumni ze swojej religijności, ze swoich dobrych uczynków, ze swoich modlitw i ze swojej znajomości Pisma. Stan serca jaki Jezus opisuje tych przywódców religijnych jest taki sam jak wielu ludzi dzisiaj, którzy nie chcą wierzyć. Żyjemy w czasach w których ludzkie ego jest pompowane do ogromnych rozmiarów,. Na każdym kroku zapewnia się nas jak jesteśmy bardzo mądrzy, jak zasługujemy na najlepsze życie, zdrowie, leczenie, mieszkanie, pracę i wszystko co najlepsze. Po prostu nam się to wszystko należy – tak wielu myśli. Wystarczy obejrzeć trochę reklam i one często starają się pobudzić nas do zainteresowania produktem odwołując do naszego ego, że jesteśmy warci tego najlepszego produktu i zasługujemy na ten luksus. Co oczywiście dla ludzi oznacza również należy im się błogosławieństwo Boga, Jego opieka, Jego troska, Jego miłość. Wiele dzisiejszych serc jest napompowane pychą i rozbudowanym ego również w kościele. Dlatego jak ludzie są wzywani do upamiętania, do zaparcia się samych siebie, do odrzucenia własnych pomysłów na zbawienie, własnej religijności i dobrych uczynków i mają przyjąć Chrystusa i Jego łaskę, to się obrażają.  Obrażają się, gdy słyszą, że mają wejść do Królestwa Bożego jako ubodzy w duchu, jako duchowi bankruci i zdać się jedynie na Chrystusa. Oni często tego nie chcą, bo muszą wyrzec się własnej chwały, przestać łechtać własne ego. Niestety i w kościele nie brakuje przywódców żądnych własnej chwały i ciągle zwracających uwagę na siebie. Pan Jezus w 44 wierszu mówi, że przywódcy Izraela byli tak zajęci sobą, tak zainteresowani własną osobą, że nie było już tam miejsca na chwalenie Boga. Możemy to dzisiaj obserwować w wielu kościołach i religiach. W Kościele Rzymskokatolickim i Protestanckim, gdzie czci się ludzi zamiast Boga, a oni chętnie tą chwałę przyjmują. Pozwalają, by bić przed nimi pokłony, całować się po rękach, sadzać ich w zaszczytnych miejscach i darzyć ich szczególnie wyjątkowym szacunkiem oraz chcą chodzić w wyjątkowych szatach i być pozdrawianymi oraz tytułowanymi. Tworzą wtedy takie wzajemne środowisko adoracji i samouwielbienia. Widzę niestety tego dużo w kościele Rzymskim, ale też w kościołach protestanckich.

O tym mówił Pan Jezus w Ew. Mateusza

Mateusza 23:5  A wszystkie uczynki swoje pełnią, bo chcą, aby ich ludzie widzieli. Poszerzają bowiem swoje rzemyki modlitewne i wydłużają frędzle szat swoich.

6  Lubią też pierwsze miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach,

7  I pozdrowienia na rynkach, i tytułowanie ich przez ludzi: Rabbi.

8  Ale wy nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest - Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteście braćmi.

9  Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie.

10  Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus.

11  Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym,

12  A kto się będzie wywyższał, będzie poniżony, a kto się będzie poniżał będzie wywyższony.  

Oby nikt z nas taki nie był, a ani ja, ani ktokolwiek, komu będzie przede wszystkim zależeć, by budować dobry obraz własnej osoby, by ludzie nas podziwiali, zamiast budować Królestwo Boże. Bądźmy jak Chrystus, który powiedział, że nie szukał chwały ludzi, nie szukał ludzkiego poklasku, nie szukał pochlebstw i nie chełpił się nimi. A czego szukał?

Mateusza 11:29  Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

Szukał pokory, uniżenia, pragnął nade wszystko pełnić wolę swego Ojca wiedząc, że gdy nadejdzie odpowiedni czas, to Ojciec Go wywyższy.

I oczywiście nie chodzi o to, by nie studiować Biblii, nie poznawać jej lepiej, nie zdobywać wiedzy i nie starać się rozumieć głębiej kim jest Bóg i nasz Pan Jezus Chrystus. Mamy to wszystko robić, bo bez tego będziemy miotani lada wiatrem nauki i podatni na różne zwiedzenia. Ale należy wiedzieć i rozumieć, że celem większego poznania jest zbliżenie się do Chrystusa i wzrost w pokorze. Czytamy Pismo, nie w tym celu by się chełpić poznaniem, ale chcemy poznać i zbliżyć się do osoby Jezusa Chrystusa. Ludzie prawdziwe pobożni, gdy mają większe poznanie i wiedzę są jeszcze bardziej uniżeni. Ci natomiast, którzy o własną chwałę zabiegają, czym więcej wiedzą, tym bardziej są nadymani czując się wyjątkowymi. Ten który prawdziwe kocha Boga, będzie studiował Pismo, by bardziej chwalić Chrystusa. Żydzi tak nie studiowali, nie czytali Słowa Bożego w celu wiary w Mesjasza, ale żeby więcej znaczyć w oczach innych.

W ten sposób możemy łatwo zbadać nasze serca, czy studiowanie Biblii, większe poznanie, prowadzi nas do większej pokory, czy większej dumy? Czy większy autorytet w kościele z racji pełnionej posługi, czy szacunku jaki otrzymujemy, prowadzi nas do większej pokory, czy dumy? Większe wykształcenie i wysoka pozycja społeczna prowadzi nas do większej pokory, czy dumy? Większa sprawczość i intelekt jaki dał nam Bóg prowadzi nas do większej pokory, czy dumy? Czy ukrzyżowaliśmy już nasze „ja”, odrzuciliśmy nasze ego, które stało nam na drodze wiary jak w przypadku Żydów i przyszliśmy w pokorze do Jezusa Chrystusa prosząc Go zbawienie?

Jest wspaniała pieśń, która dobrze wyraża postawę jaką powinniśmy mieć wobec Pana Jezusa

Nie mam nic, co bym mógł Tobie dać.

Nie mam sił, by przed Tobą, Panie, stać.

Puste ręce przynoszę przed Twój w niebie tron.

Łaską z nieba nakarm duszę mą.

Pamiętacie apostoła Pawła jak mówił, że wszystko, co było mu chlubą i zyskiem, a stało na drodze poznania Jezusa odrzucił?

Filipian 3:7  Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę.

8  Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Chrystusa Jezusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa

9  I znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie (prawie), lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary,

10  Żeby poznać go, i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci,

Jak to jest z nami, ze mną i z tobą, czy mamy taką właśnie postawę?

Następnie Pan Jezus mówi w 43 wierszu, że On przyszedł w Imieniu Ojca, a oni, Go odrzucili, Jeśli kto inny przyjdzie we własnym imieniu, tego przyjmą.

To, że Pan Jezus przyszedł w Imieniu Ojca, oznacza, ze przyszedł w Jego autorytecie z Jego aprobatą, a przyjęcie Jezusa było przyjęciem Boga Ojca.  Odrzucenie Jezusa było i jest odrzuceniem Boga. Dlatego wszyscy, którzy nie chcą uznać w Jezusie Boga, nie uznają Pana Jezusa jako jedynej drogi do Ojca, jedynej objawionej prawdy i jedynej drogi do życia nie mogą być zbawiani, bo odrzucili jedynego prawdziwego Boga, który mógł zbawić ich dusze.

Ale z chęcią mówi Jezus przyjmą kogoś, kto przychodzi we własnym imieniu. Jezusa, który przyszedł w Imieniu Ojca nie chcieli, bo nie mówił im słów, które łechtały ucho i im się podobały. Mówił im prawdę od Ojca, prawdę która dotyczy każdego człowieka, prawdę o stanie ich zepsutych serc, a tego ludzie często nie słuchać. Chcą słuchać kogoś, kto będzie im mówił słodkie i dobre rzeczy, które łechtają ich pychę. Tacy byli fałszywi prorocy w Izraelu za czasów Jeremiasza i Ezechiela. Za czasów Jeremiasza przekonywali, że Bóg nigdy nie dopuści do najazdu Babilończyków i zniszczenia świątyni o czym prorokował Jeremiasz. Dlatego prześladowali proroka Jeremiasza. Natomiast za czasów Ezechiela, kiedy byli już w niewoli fałszywi prorocy, którzy przyszli we własnym imieniu obiecywali, że szybko skończy się niewola Babilońska i wrócą Izraelici do swojej ziemi, a tymczasem niewola trwała 70 lat jak prorokował Jeremiasz.

Później w Izraelu było wielu fałszywych proroków, którzy przychodzili we własnym Imieniu i obiecywali wyzwolenie spod rządów pogan i chcieli pociągnąć ludzi za sobą przedstawiając się jako wysłannicy od Boga. Między innymi dlatego wybuchło powstanie Żydowskie w latach 70 n.e przeciwko Rzymowi, bo pojawili fałszywi przewodnicy ludu obiecujący wyzwolenie o których Jezus mówi w 24 rozdz. Ew. Mateusza. Wiemy natomiast jak powstanie Żydowskie się skończyło, Rzymianie zniszczyli i spalili świątynie, a ludność rozwieźli po Cesarstwie Rzymskim, tak, że Izrael zniknął z map świata do pierwszej połowy XX w.

Biblia mówi, że Żydzi przyjmą jeszcze jednego fałszywego Mesjasza w czasie Wielkiego Ucisku, który przyjdzie w swoim imieniu – chodzi o antychrysta. Jak wiemy Żydzi wciąż czekają na mesjasza, bo w Jezusa nie wierzą. W Ks. proroka Daniela w 9 rodz. ten fałszywy mesjasz jest opisany jako osoba z którą naród Izraelski zawrze siedmioletnie przymierze w czasach ostatecznych przed ponownym przyjściem Pana Jezusa. Przyjdzie on w swoim imieniu podając się za Boga i żądając od ludzi boskiej czci, a ludzie chętnie go taką obdarzą.

Choć Żydzi konfrontujący się z Jezusem twierdzili, że kochają Słowo Boże, kochają Pismo Św. i chcą być mu posłuszni, to Jezus tutaj wykazuje, że tak naprawdę są posłuszni jedynie własnemu wyobrażeniu co mówi Biblia, a nie temu, co faktycznie mówi. Już wcześniej się do tego odwołał, gdy powiedział, że badają Pisma, a one składają świadectwo o Jezusie jednak do niego nie chcą przyjść. Od wiersza 45 do 47 Pan Jezus kontynuuje tą myśl odwołując się do Mojżesza, którego Żydzi bardzo poważali i uważali za jednego z największych sług Bożych. Mówi, że ten Mojżesz, którego oni tak szanują będzie ich oskarżycielem, bo w swoich Pismach w pięcioksięgu składał świadectwo O Jezusie, że przyjdzie w Imieniu Boga i należy w Niego uwierzyć i być Mu posłusznym, a Żydzi to odrzucili. Warto tu zauważyć, że Pan Jezus uważał Mojżesza za postać historyczną i za autora części Starego Testamentu – chodzi o pięcioksiąg.

Mojżesz 1500 lat przed Jezusem prorokował o przyjściu Chrystusa i mówił, że Izrael ma na niego czekać.

Pierwszą taką wzmiankę Mojżesz umieścił w Ks. Rodzaju 3,15, kiedy po upadku Bóg przepowiada, że potomstwo kobiety, którym będzie Jezus Chrystus zgniecie głowę węża - szatan

Rdz 3:15  I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę.

 

Następnie mamy kolejną zapowiedź w Rodzaju 49,10, gdy umierający Jakub przepowiada przyszłość swoich synów, a dochodząc do Judy mówi:

Nie oddali się berło od Judy Ani buława od nóg jego, Aż przyjdzie władca jego, I jemu będą posłuszne narody.

Jak wiemy Pan Jezus pochodził z plemienia Judy i z rodu Dawida 

Kolejny raz blisko przed swoją śmiercią Mojżesz powiedział o Jezusie do Izraela

Powtórzonego Prawa 18:15  Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.

Powtórzonego Prawa 18:18  Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.

19  Jeśli więc kto nie usłucha moich słów, które on mówić będzie w moim imieniu, to Ja będę tego dochodził na nim.

A tu podaliśmy tylko takie bardziej oczywiste proroctwa, mamy jeszcze Abrahama w potomstwie którego mają być błogosławione wszystkie narody przez Jezusa, mamy mannę z nieba, która wskazuje na Jezusa, który jest dla nas Chlebem żywota, czy skałę z której wytryska dla Izraela woda na pustyni. Mamy ofiary Starotestamentowe za grzechy, które zapowiadają Ofiarę Jezusa. Mamy paschę i baranka paschalnego, który głosi o ukrzyżowanym Jezusie. Mamy także wiele typów Chrystusa Jak Noe ze swoją Arką, która ocala świat, Józef sprzedany i poniżony przez braci zostający władcą Egiptu, Izaaka złożonego w ofierze przez Abrahama oraz Mojżesza wyprowadzającego Izraela z domu niewoli do ziemi obiecanej jak Chrystus wyswobadzający nas z grzechów i prowadzący swój lud do żywota wiecznego. Mamy całą służbę kapłańską z arcykapłanem na czele pośredniczącą między ludem, a Bogiem jak Jezus, który dzisiaj stał się pośrednikiem Nowego Przymierza i wstawia się za nami u Boga.

W związku z tymi proroctwami Jezus mówi, że gdyby przewódcy Żydowscy, Sanhedryn, Faryzeusze, Saduceusze i uczeni w Piśmie naprawdę wierzyli Mojżeszowi i szanowali jego Pisma, to uwierzyliby Jezusowi, bo Mojżesz w tym celu spisał Pismo, by Izrael oczekiwał na Jezusa i rozpoznał Jego przyjście. A skoro nie rozpoznali, to nie spełnili woli Boga i Mojżesza i nie rozumieją Jego Pism chociaż studiują je całe życie. A jak nie rozumieją Pism, nie rozumieją proroctw, to również nie zrozumieją i nie uwierzą, gdy pojawi się ich spełnienie, a tym Jest Jezus Chrystus.

Zobaczmy, że Żydzi odrzucili tych trzech wielkich świadków Ojca o Chrystusie. Odrzucili Jana Chrzciciela, bo chcieli go słuchać tylko do czasu, ale jak już złożył świadectwo o Jezusie, to przestał być dla nich wiarygodny. Odrzucili cuda Jezusa twierdząc, że czyni je mocą diabła  i odrzucili Pismo, którego znaczenie przekręcili i wierzyli w swoje wyobrażenie tego, co ono mówi. Ostatecznie odrzucili Jezusa, tak naprawdę nie kochali Boga i nie wierzyli Pismu Św. które jest Słowem Bożym i wskazuje na Jezusa, że jest Zbawicielem Świata.

Jaki musiał być dla nich szok, gdy zmarli i stanęli na sądzie Bożym i zobaczyli tam zbawionego Mojżesza, który w imieniu Boga ogłosił im wyrok, że są winni i potępieni.

Taki też będzie szok dla setek tysięcy, a nawet milionów ludzi, którzy bardziej wierzyli w swoje religie, uczynki i przekonania niż Jezusowi. Taki będzie szok dla wszystkich, który bardziej umiłowali chwałę ludzką niż Bożą i słuchali zamiast Pisma Św. własnego serca i swoich wyobrażeń o zbawieniu odrzucając Jezusa.

Jakiś czas temu miałem okazje rozmawiać o zbawieniu z pewnym człowiekiem i powiedziałem mu, że jeśli się nie upamięta i nie uwierzy w Jezusa, to nie będzie zbawiony. Ale on mówił, że wierzy w Boże miłosierdzie, a ja mówię, że ono jest w Chrystusie, tam jest przebaczenie i życie wieczne. Ale usilnie mnie przekonywał, że jednak Bóg go przyjmie bez upamiętania i wiary w Jezusa, bo jest miłością, a on ostatecznie nie jest taki zły. Kochał własne wyobrażanie Boga i bronił go, bo nie chciał przyjść do Chrystusa.

A co my zrobimy, co ty zrobisz, czy damy wiarę świadectwu Boga Ojca o Jezusie i sami uwierzymy odrzucając nasze grzechy i stając się uczniami Chrystusa – to jest Boża droga do żywota. Wybierzmy ją, być żyć. 

Łączna liczba wyświetleń