31.08.2020

Królestwo Boże teraz - Ew. Łukasza 17,20 – 21

 


Pan Jezus często mówił o nadejściu Królestwa Bożego jak tylko zaczął swoją publiczną służbę. Przyglądając się Jego nauczaniu zobaczymy, że Królestwo Boże ma dwa wymiary, teraźniejszy, obecny, oraz przyszły, który jeszcze nie nadszedł. Król, którym jest Jezus Chrystus już przyszedł. Jezus już jest obecny, już umarł za nas, posłał swego Ducha, który działa w kościele Pana Jezusa i w świecie przekonując ludzi o ewangelii i konieczności pojednania się z Bogiem. To więc moc Królestwa Bożego jest aktywna i w jakimś stopniu już teraz doświadczamy Bożych błogosławieństw, radości, pokoju, przemiany życia i prowadzenia Boga. Jednak pełne odkupienie będzie w przyszłości, wtedy kiedy Pan Jezus powróci, a Królestwo Boże nie tylko będzie miało charakter duchowy, ale również fizyczny. Dzisiaj chciałbym skupić się na obecnym, przejściowym charakterze Królestwa Bożego.

W związku z tym, że Pan Jezus często mówił o Królestwie Bożym, że się przybliżyło i już jest wraz z Jego nadejściem faryzeusze zapytali go, gdzie jest to królestwo, bo oni nie widzą żadnych zmian. Spodziewali się, że królestwo Boże nadejdzie z wielkim hukiem a przychodzący Mesjasz zniszczy wszystkich wrogów Izraela i nastaną Boże rządy. Tymczasem tak się nie stało, Jezus przyszedł w sposób łagodny jako ten, który chce ratować ludzi od potępienia, podnosić ich oraz dawać im nadzieje. On nadłamanej trzciny nie do łamie, a knota tlącego nie dogasi (Mat 12,20). Ale w oczach faryzeuszy Jezus był nic nieznaczącym stolarzem z bandą prostych rybaków, którzy nic nie wiedzą. Jak ktoś taki mógł być Bożym Mesjaszem? Jak mógł pokonać wrogów Izraela i wyzwolić Boży lud? W jaki sposób mógłby przynieść Królestwo Boże nie mając armii, pieniędzy, siły i narodu po swojej stronie?  

Oczywiście w ich przekonaniu nie mógł. Ale ówcześni przywódcy religijni nie rozumieli tego, czego również i dzisiaj nie rozumie większość osób, że podczas pierwszego przyjścia Pana Jezusa Bożym planem było zapanować w sercach ludzi, a dopiero później ma przyjść Królestwo fizyczne - dostrzegalne.

Jeśli spodziewamy się jak spodziewali się faryzeusze, że zanim Pan Jezus powróci po raz drugi, to niebo zejdzie na ziemie i tutaj w tym grzesznym upadłym świcie będzie jak w niebie, to niestety się zawiedziemy. Są osoby, które oczekują, że już teraz będą doświadczać, tych wszystkich obietnic, które dotyczą fizycznego nadejścia Królestwa Bożego. Ale  zanim Pan Jezus nie wróci i nie odmieni tej ziemskiej rzeczywistości charakteryzującej się cierpieniem, śmiercią, płaczem i grzechem, a my nie zmartwychwstaniemy i nie otrzymamy nowych ciał. Wciąż tutaj na tej ziemi musimy służyć Chrystusowi w doświadczeniach, pokusach, zmaganiach, znoju, problemach, czasami chorobie, ale z nadzieją i pewnością, że pewnego dnia wszystkie nasze utrapienia się skończą, a Pan pocieszy nas po wszystkich trudach.

Dla Ap. Pawła, który wiele wycierpiał dla służby Bożej ta myśl była niezwykle pocieszająca, co wyraził w liście do Rzymian

Rzymian 8:18  Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić. 

Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie.

Po pierwsze powinniśmy wziąć sobie do serca, że zanim Jezus nie wróci fizycznie, Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie. Z tego powodu też świat, a nawet nominalni chrześcijanie nie dostrzegają Królestwa Bożego, które jest pośród nich. Ludzie często nie widzą subtelnego działania, jakby ukrytego sposobu poruszania się Ducha Św. Oczkują, że Bóg powinien działać w sposób cudowny z wielkim hukiem, znakami, cudami ponadnaturalnymi wydarzeniami, a gdy się to nie dzieje to uważają, że Bóg nie działa. Oczywiście czasami Bóg czyni coś wspaniałego, ale w tym przejściowym charakterze Królestwa Bożego Pan Jezus powiedział, że ono często nie będzie dostrzegalne. Po prostu nie będzie się działo to, czego ludzie oczekują od Boga jak nie działo się to, czego faryzeusze oczekiwali od Pana Jezusa. Ludzie często kierują swoje oczy na fajerwerki, a Bóg teraz chce przede wszystkim działać w ludzkich sercach przez ewangelię i moc Duch Św. Ludzie chcą, by Bóg przemieniał wodę w wino, a On chce przemieniać ludzkie serca, czego my dzisiaj możemy być świadkami w osobie Agnieszki, której Bóg przemienił serce, by mogła Poznać Jezusa Chrystusa i być oczyszczona z grzechów.  Jednak bardzo wiele osób nie widzi w tym działa Bożego raczej działanie ludzkie, że ktoś kogoś przekonał, namówił, zwiódł i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Widzą często jedynie ludzką religie jakich wiele. Patrzą na odrodzonych z Ducha Św. chrześcijan jak stoją w sklepie, warsztacie, gdy chodzą po ulicach i nie widzą w nich wielkiej chwały Boga. Nie widzą, że w ich sercu Mieszka Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Św.  Gdy Pan Jezus mówił o nowym narodzeniu z Ducha Św. do Nikodema, to przyrównał działanie Ducha do wiatru, że szum Jego słyszymy, ale nie wiemy skąd przychodzi i dokąd zmierza. Świat wprawdzie widzi jakąś zamianę w człowieku, który uznał w Jezusie swojego Króla, ale nie widzi czym ona jest spowodowana więc przypisuje jej ludzkie działanie. Z Królestwem Bożym, które w tej pierwszej fazie przychodzi niedostrzegalnie jest jak z ziarnkiem gorczycy zasianym do ziemi, rośnie powoli, aż kiedyś ogarnie całą ziemię. Ale póki to się nie stanie Królestwo Boże zaczyna się w ludzkich sercach wtedy, kiedy ludzie oddają swoje życie Jezusowi Chrystusowi. Wtedy też Król, którym jest Chrystus zaczyna w ich życiu panować, oni są pod Jego wpływem i stają się obywatelami Jego Królestwa jak mówi słowo Boże, że Ojczyzna nasza jest w Niebie skąd zbawiciela oczekujemy. Nie przegapmy tego, nie bądźmy ignorantami jak byli faryzeusze i wielu sceptyków. Pamiętajmy, że owocem Ducha Św. są rzeczy, które mogą wydawać się nam zwyczajne, a które chcemy aby naturalnie były w ludziach jak miłość, radość, pokój, uprzejmość, cierpliwość, dobroć wierność, łagodność, wstrzemięźliwość, a jednak są działaniem Ducha Św.   

 Przypomnijmy sobie, że Świat nie widział, że Król wraz z królestwem był pośród nich. Jezus urodził się w Betlejem jak zwykły człowiek. Choć Jego narodzinom towarzyszyły niezwykłe wydarzenia jak dziewictwo Marii, gwiazda betlejemska, mędrcy ze wschodu, przybywający pasterze, to jednak miały one charakter ukryty, a dla sceptyków dały się wyjaśnić w sposób naturalny. Do tego stopnia było to zwyczajne, że prawie nikt nie zauważył nadchodzącego Króla, jedynie kilka osób, którym Bóg objawił że Mesjasz się narodził.

Także i później, gdy Pan Jezus pełnił służbę wiele osób nie dostrzegło, że mieli przed sobą samego Króla Królów oferującego im Królestwo Boże, przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Tym jednak, którzy Go przyjęli dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w Imię Jego. Ci właśnie dostrzegają Królestwo Boże, nie dzięki własnej spostrzegawczości, a w wyniku Nowego narodzenia z Ducha Św., bo kto się na nowo nie narodzi, nie może nawet ujrzeć Królestwa Boga. Potrzebujemy działania samego Boga w naszych sercach, by widzieć jego moc.  

W związku z tym, że Królestwo Boże jak powiedział Pan Jezus przychodzi niedostrzegalnie, bo często nie dzieją się niezwykłe rzeczy, uważajmy by nie przegapić działania Boga i nie stracić szansy wejścia do Jego królestwa. Uważajmy, by nie minąć się z Królestwem Bożym, które Bóg rozpoczyna w ludzkich sercach i realizuje w kościele za którego pośrednictwem dociera z poselstwem ewangelii do wszelkiego stworzenia. Tak łatwo to, co czyni dzisiaj Bóg w sercu człowieka, w sercu Agnieszki i tysięcy, innych chrześcijan przypisać przypadkowi, zmianie poglądów, a tymczasem mamy do czynienia z Bożym cudem na tyle wspaniałym i wielkim, że całe niebo się raduje, gdy jeden grzesznik się nawraca.

Skoro Bóg przez ewangelię działa dzisiaj w ludzkich sercach, to jeśli nie poddaliśmy mu swoich serc, nie staliśmy się posłuszni ewangelii, to wciąż nie jesteśmy w Jego Królestwie. Wtedy grozi nam straszny sąd, gdy Boże Królestwo z fazy niedostrzegalnej nagle przejdzie w fazę widzialną, gdy powrót Jezusa zaskoczy wszystkich lub nadejdzie dzień naszej śmierci i okaże się, że nie znamy Króla i On powie, że też nas nie zna. Jeśli jednak podaliśmy mu swoje życie, myśli, czyny i słowa wierząc, że On na Krzyżu golgoty zapłacił za nasze grzechy, to jesteśmy w Jego królestwie. Gdy jesteśmy pod Jego panowaniem dzisiaj niewidzialnym, duchowym, to będziemy też w Jego przyszłym Królestwie, które nadchodzi. 

Królestwo Boże jest w nas

Następnie Pan Jezus mówi w 21 wierszu, że Królestwo Boże jest pośród was lub w was. Tu mamy mały problem interpretacyjny, bo Niektóre tłumaczenia 21 wiersz tłumaczą, że Królestwo jest w was lub wewnątrz was. Tłumaczy tak Biblia Gdańska, Biblia poznańska, Biblia Warszawsko-Praska i tłumaczenie KUL. Słowo etnos, które jest użyte tutaj może oznaczać, wewnątrz lub w tobie, ale też może oznaczać - pośród ciebie jak jest w naszym brytyjskim przekładzie. Słowo to jest jeszcze raz użyte w Nowym Testamencie w Ew. Mat 23,26 kiedy Pan Jezus gani Faryzeuszy i mówi

Mateusza 23:26  Ślepy faryzeuszu! Oczyść wpierw wnętrze (etnos) kielicha, aby i to, co jest wewnątrz niego, stało się czyste.

Jeśli Pan Jezus mówiłby, że Królestwo jest pośród was, to kierowałby ich uwagę na siebie, że On jest pośród nich, przyszło do nich Królestwo w Jego osobie, a oni tego nie widzą domagając się by im pokazał gdzie ono jest. Gdyby jednak mówił, że jest w was, to kierowałby bardziej uwagę na osoby, które nawróciły się, a w ich sercach Króluje Bóg, ci zaś którzy Jezusa nie znają nie mogą tego zobaczyć. Niektórzy bibliści twierdzą, że Pan Jezus nie mówiłby do faryzeuszy, że Królestwo Boże jest w was, bo nie wierzyli w Niego. Ale Pan Jezus może mówić ogólnie. Ja raczej  skłaniam się do tego, że Pan Jezus mówi, że Królestwo Boże jest w was tzn. w sercach ludzi, bo wydaje się, że to lepiej współgra z kontekstem. Kiedy mówi, że Królestwo nie przychodzi dostrzegalnie i nie dotyczy jakiegoś konkretnego miejsca, bo nie można powiedzieć „oto tutaj jest, albo tam” bo Królestwo Boże to sprawa wewnętrzna, duchowa. Gdy ap. Paweł mówił o Królestwie Bożym, to powiedział, że w tym obecnym stanie, to nie jest nic fizycznego, nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym czytamy w Rzym 14,17.

Królestwo Boże jest tam, gdzie jest Król, a Król panuje w sercach odrodzonych przez Ducha Św. chrześcijan.

Pan Jezus w Ew. Jana w 14 rodz. mówiąc o swoim odejściu i posłaniu Ducha Św. powiedział

Jana 14,23… Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy i u niego zamieszkamy.

Bycie w Królestwie Bożym, znaczy poddajesz się Królowi, On chce naszego posłuszeństwa, przestrzegania Jego przykazań, bycia posłusznym prawu Jego królestwa, nie zadowoli się drugim miejscem. Pozwólcie że podam kilka przykazań naszego Króla. On kazał żałować za grzechy i upamiętać się (Mat 4,17) radować się nam, gdy znosimy prześladowania w Jego imieniu (Mat 5,11), dawać ludziom wzór dobrego życia (Mat 5,16), pogodzić się z przeciwnikami, kochać swoich wrogów, dotrzymywać Słowa, nie gromadzić skarbów, szukać Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, nie osądzać innych, być wytrwałym w modlitwie, strzec się chciwości, napominać błądzących, nie martwić się o doczesność, miłować braci, zwiastować ewangelie i wiele innych.  

Wzywał tych, którzy chcieli wejść do Jego Królestwa, by zaparli się samych siebie i nie żyli dla siebie lecz dla Niego.

Łukasza 9:23  I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie.

Na innym miejscu, przy obliczaniu kosztów Pan Jezus powiedział:

Łukasza 14:33  Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim.

Nauczał również o tym, że nawet rodzina i najdroższe nasze wartości nie mogą stanąć na drodze posłuszeństwa Mu

Mateusza 10:37  Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.

To więc Pan Jezus chce Panować, jako jedyny w naszym życiu, chce panować niepodzielnie, suwerennie. On buduje teraz Królestwo duchowe i buduje je w nas z tych ludzi, którzy oddadzą mu swoje serca. Królestwo Boże to nie budynki nawet najpiękniej przystrojone, czy ociekające złotem, albo wspaniałe ceremonie lub władza kościoła, czy jakakolwiek ludzka władza. Pan Jezus powiedział, że Bóg Ojciec szuka ludzi, którzy będą go czcili w duchu i prawdzie Słowa Bożego. Istnieją poglądy, że to chrześcijanie muszą przejąć władzę nad światem, ustanowić Królestwo Boże na ziemi zaangażować się w działania społeczne i polityczne oraz przygotować świat na przyjście Pana Jezusa.

Ale zanim Jezus nie powróci nigdy tak się nie stanie, że Królestwo fizyczne nadejdzie przed Jego przyjściem. Królestwo aż do końca będzie miało ukryty przejściowy charakter, do końca ludzie będą jeść i pić, zajmować się własnym życiem i nie będą widzieć Panowania Boga, bo Królestwo nie zmienia zewnętrznego stanu ludzi, ale ich serca i życie.

Ap. Paweł w liście do Koryntian napisał:

1 Koryntian  6:9  Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy,

10  Ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą.

11  A takimi niektórzy z was byli; aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego.

Pod wpływem działania Boga zmieniło się życie koryntian, co było świadectwem, że wkroczyli do królestwa Jezusa. W tym obecnym świcie, to Królestwo nie ma żadnych granic, bo nie dotyczy jakiegoś terytorium, czy określonej grupy ludzi o danym kolorze skóry, wykształceniu, profesji, czy upodobaniach. Ale wkracza w życie wszystkich, którzy wysłuchawszy ewangelii przyjmują ją i wyznają w Jezusie Chrystusie swojego Króla. Gdy Pan Jezus zakreślał granice Królestwa, to powiedział do uczniów, żeby szli na cały świat, do wszystkich narodów i głosili ewangelię wszelkiemu stworzeniu oczywiście mając na myśli ludzi.

W ten sposób Królestwo Boże rozrasta się już od 2000 tys. lat a jego wpływ dociera wszędzie tam, gdzie są osoby posłuszne Jezusowi.

Na koniec pragnę posłużyć się pewnym przykładem:

Gdy stajesz się obywatelem Stanów Zjednoczonych musisz złożyć tzw. przysięgę lojalności wobec USA, która brzmi w ten sposób:

Niniejszym oświadczam pod przysięgą, że absolutnie i całkowicie wyrzekam się i zrzekam się wszelkiej lojalności i wierności wobec jakiegokolwiek obcego księcia, potentata, państwa lub autorytetu, których do tej pory byłem podmiotem lub obywatelem; że będę wspierać i bronić konstytucji i praw Stanów Zjednoczonych Ameryki przed wszystkimi wrogami zagranicznymi i krajowymi; że będę dzierżył prawdziwą wiarę i lojalność wobec tego samego; że będę nosił broń w imieniu Stanów Zjednoczonych, gdy będzie to wymagane przez prawo; że będę wykonywał poza frontową służbę w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych, gdy będzie to wymagane przez prawo; że będę wykonywał pracę o znaczeniu krajowym pod cywilnym kierownictwem, gdy jest to wymagane przez prawo; i że biorę ten obowiązek dobrowolnie bez żadnych mentalnych zastrzeżeń i celu oszustwa; Tak mi dopomóż Bóg.

Czy słyszeliśmy choćby o jednej osobie, która chciała zostać obywatelem Stanów Zjednoczonych, a nie chciałby składać tej przysięgi?

Nie, bo jest to niemożliwe. Ktokolwiek przyjął obywatelstwo USA musiał złożyć tą przysięgę. Podobnie chrześcijanie, jeśli chcą być częścią Królestwa Bożego muszą złożyć przysięgę wierności Panu Jezusowi, że wyrzekają się lojalności wobec królestwa szatana, świata i grzechu i chcą iść za Jezusem dokądkolwiek ich poprowadzi  bez zastrzeżeń i kwestionowania Jego woli. Przysięgają również popierać i przestrzegać wartości i cnót Królestwa Bożego podanych w Biblii, że będą świadczyć o prawdzie i podejmą ten obowiązek dobrowolnie bez żadnych mentalnych zastrzeżeń, ani uników, tak nam dopomóż Bóg. 

Podsumowując:

1.      Po pierwsze Królestwo Boże dzisiaj nie przychodzi dostrzegalnie. Powinniśmy pamiętać, że ma Ono dwie fazy, obecna duchowa, często mało widoczna i przyszła, fizyczna, gdy Król powróci, wtedy Królestwo Boże widoczne i oczywiste dla wszystkich. Obecnie często nie dzieje się to, co chcielibyśmy, czy oczekiwalibyśmy ze strony Boga, by czynił. Dlatego łatwo zignorować, czy przegapić dzisiaj Królestwo Boże, które już jest, bo Król przyszedł i przychodzi w osobie Ducha Św. do wszystkich którzy w Niego uwierzą.  

2.      Po drugie, w pierwszej fazie  Bóg zaczął Królestwo Boże w ludzkich sercach. Przez wiarę w Chrystusa Duch Św. wstępuje w ludzkie serca i odmienia je, co Pismo nazywa nowym narodzeniem. Bycie w Królestwie Bożym dzisiaj znaczy, że poddajesz się Królowi, którym jest Jezus Chrystus. Przestrzegamy praw Jego królestwa i jesteśmy poddani Jego woli, bez tego poddania nie możemy znaleźć się w Jego Królestwie.

26.08.2020

Badanie duchów studium 1 listu Jana 4,1 – 3


 Jan od przedstawienia charakteru miłości Chrystusowej przechodzi do poddawania nauki chrześcijańskiej i ludzi, którzy ją głoszą ocenie. Wcześniej mówił że prawdziwi chrześcijanie charakteryzują się praktyczną miłością i przestrzeganiem przykazań. Życie takie wynika z tego, że chrześcijanin ma w sobie Boga, Ducha Św. jednak są też inne duchy na świecie, które podszywają się pod Ducha Św. Po prostu nie możemy wierzyć we wszystko dlatego, że ktoś mówi, że jest chrześcijańskie. Nie możemy wierzyć każdemu kościołowi, który w nazwie ma, że jest chrześcijański lub twierdzi że przychodzi w imieniu Pana Jezusa (Mat 24,5).  Nie możemy również bezkrytycznie wierzyć wszystkim kaznodziejom, pastorom, księżom, nauczycielom biblijnym,  czy wszystkim głoszącym, którzy podpierają się Biblią. To że ktoś używa Biblii, czy nią się posługuje nie znaczy automatycznie, że jest zwiastunem prawdy diabeł wszak przychodzi jako anioł światłości rzekomo przynoszący prawdę, tak też działają jego słudzy. Wiele sekt i zwodzicieli oszukuje ludzi podpierając się Biblią i wykorzystuje jej natchnienie oraz autorytet. Jeśli chcemy trzymać się prawdy, to musimy każdą naukę, każdą doktrynę poddawać ocenie Słowa Bożego. Niektórzy twierdzą, że nie powinniśmy oceniać tego co nowe, fajne, przyjemne, co wydaje się, że pochodzi od Boga i przy czym ludzie się świetnie bawią. Ale Słowo Boże uczy, że właśnie mamy badać, mamy poddawać ocenie, mamy rozróżniać, między tym co dobre i pożyteczne, a tym co złe i fałszywe i to, co nie podoba się Bogu odrzucać. 

4,1 - 3

Jan mówi, że nie możemy entuzjastycznie przyjmować wszystkiego co w nazwie ma Bóg lub na ustach ma imię Jezusa. Nie możemy wierzyć wszystkim, którzy mówią że przychodzą od Boga, czy twierdzą że są Jego prorokami lub przynoszą od niego Słowo. Jan Mówi badajcie Duchy, nie każdemu duchowi wierzcie.

Dlaczego Jan każe nam badać duchy?

Zobaczmy, że Jan zwraca uwagę na to, że duchowe przesłanie albo pochodzi od Ducha Św. albo od złego ducha, diabła. Z jednej strony jest Duch Prawdy, a z drugiej duch fałszu i oszustwa. Z jednej strony jest Duch Boga, który przynosi wolność, zabawienie i poznanie Boga. A z drugiej strony duch antychrysta, który chce zniszczyć to co Boże, trzymać nas w niewoli kłamstwa i grzechu oraz odebrać nam Boże błogosławieństwo i wyprowadzić nas na manowce oraz bezdroża błędu, gdzie staniemy się rozbitkami w wierze.

Dlatego już Pan Jezus przestrzegał nas przed fałszywymi prorokami, zwodzicielami i nauczycielami, którzy przychodzą często w Jego imieniu w odzieniu owczym, czyli niby są barankami, ale chcą zniszczyć kościół w rzeczywistości są emisariuszami diabła.

 Pan Jezus w Ew. Mateusza 7,15 – 20 mówił również o tym, że kościół będzie atakowany przez szatana i demony Mateusza 16,18. Ap. Paweł do Tymoteusza powiedział, że należy strzec tego co mu powierzono, czyli ewangelii 1 Tym 6,20; 2 Kor 11,3; 2 Kor 11,13-15. 

Jak rozróżnić między fałszywym a prawdziwym duchem?

 Jan apostoł mówi badajcie, rozróżniajcie w innym miejscu Paweł zachęca nas, by poddawać ocenie, to co ktoś mówi że pochodzi od Boga 1 Tes 5,21.

 Są potrzebne dwie rzeczy, trzeba znać prawdę, czyli dobrze znać doktrynę, Słowo Boże, w co mamy wierzyć i czego się trzymać (przykład z pieniędzmi i jak Jan wskazuje w 3 wierszu na doktrynę) a druga rzecz, jest potrzebne rozróżnienie, naświetlenie tego co fałszywe, i należy to objawić na tle prawdy Słowa Bożego.

Powinniśmy być świadomi, że zwiedzenie, błędna nauka, to nie jest mały problem, ale śmiertelne zagrożenie, które prowadzi ludzi do zatracenia. Wszyscy się zgodzimy, że oszuści w świecie którzy naciągają ludzi, to poważny problem, tym bardziej w świecie duchowym. Jeśli zostaniesz oszukany w świecie fizycznym, to możesz stracić pieniądze lub rzeczy materialne które znowu można zarobić lub bez nich się obyć. Przy zwiedzeniu duchowym koszty są o wiele większe, bo wiecznie przykre w skutkach. 

Jakie kategorie oceny podaje nam Jan w 3 wierszu?

1.      Po pierwsze diabeł często atakuje boskość Chrystusa, że Bóg nie przyszedł w ciele. Pierwszym kryterium oceny chrześcijańskiego nauczania jest Chrystologia. Co się naucza na temat Chrystusa, kim On jest, co się naucza na temat Trójcy Św. Słowo Boże wyraźnie uczy, że Pan Jezus jest Bogiem w ciele. Dla współczesnych Janowi fałszywych nauczycieli o gnostyckich poglądach było nie do pomyślenia, że Jezus mógłby być Bogiem, bo uznawali że ciało fizyczne jest na tyle złe i zepsute, że Bóg nigdy nie przyszedłby w ciele. Gnostycy uważali, że boski Chrystus przybrał tylko na chwile ludzkie ciało, a później je opuścił, nie umarł jako Bóg i nie odkupił nas na Krzyżu. Dzisiaj wiele ruchów religijnych i sekt odmawia bóstwa Jezusowi, np. Świadkowie Jehowy, Mormoni niektóre odłamy Kościoła zielonoświątkowego, ruchy charyzmatyczne (teraz często jest inna herezja, że my możemy być jak Bóg, jesteśmy takimi małymi Chrystusami) Jednak Biblia naucza, ze Chrystus przyszedł na ziemię w ziemskim ciele jako Bóg i jest tej samej natury co Ojciec. Zwróćmy uwagę na kilka wierszy 1 Jana 2,22; 1 Jana 5,20; Ew. Jana 1,1-5. Pan Jezus jako Bóg człowiek przeżył bezgrzesznie swoje życie i dzięki swojej sprawiedliwości nabył nas dla Boga, mógł przebłagać Boga za nasze grzechy i stać się pośrednikiem między nami, a Bogiem i zostać naszym arcykapłanem.

Tak więc właściwy fundament zaczyna się od Chrystusa, odrzucasz Chrystusa jako Pana i Boga automatycznie nie możesz mieć społeczności z Bogiem Ojcem, Jana 5,23.

Nie znaczy też oczywiście, że każdy kto ma właściwe zrozumienie doktryny o trójcy to od razu mówi prawdę, musimy patrzeć na całą chrystologię tego człowieka. Kościół rzymski choć uznaję w Jezusie Boga, to nie poddaje się mu jako Panu i nie słucha Jego słowa.

2.      Po drugie, w związku z niewłaściwą Chrystologią często będzie atakowany przebłagalny Charakter ofiary Pana Jezusa, że On zapłacił za wszystkie nasze grzechy na Krzyżu golgoty. Dlatego jest tak wiele herezji co do tego faktu i ludzie wciąż próbują sami zapłacić za swoje grzechy. Często wydaje się, że są bardzo blisko prawdy, mówią o Chrystusie o Jego ofierze na Krzyżu, ale obok jego ofiary mają jeszcze coś, co jest potrzebne do oczyszczenia z grzechów (Kolosan 2,13-14; 1 Piotra 2,24).

Wszystkie te herezje, wszelkie ataki na Chrystusa, fałszywe doktryny, zwiedzenia -  mówi Jan, są wynikiem działania ducha antychrysta, największego przeciwnika Jezusa, który już jest na świecie. Diabeł cały czas działa na świcie i robi wszystko co w Jego mocy, by ludzie nie uznali w Jezusie swojego Zbawiciela i nie służyli mu. Szatan posługuje się ludźmi, fałszywymi prorokami, którzy przynoszą do kościoła fałszywą naukę.

Wcześniej Jan już wspominał, że ma przyjść antychryst, ale mówi już jest. Chodzi o to, że duch diabła działa cały czas, tajemna moc nieprawości już działa (2 Tes 2,7) ale w pełni objawi w czasach ostatnich w osobie antychrysta. Antychryst będzie sumą wszystkich zwodzicieli, którzy kiedykolwiek pojawili się na świecie. Jan już o antychryście wspominał wcześniej 1 Jana 2,18 i mówi o nim ap. Paweł 2 Tes. 2,1-10; Obj 13,1-8; Dan 11,36-39. 

21.08.2020

Służba dla Boga to całe nasze życie

 Biblia mówi, że Bóg stworzył nas dla siebie byśmy podziewali jego wielkość, mądrość, chwałę i piękno, a całe nasze życie miało być służbą ku uwielbieniu Boga.

Wiele osób, gdy myśli o służbie dla Boga, czy uwielbieniu Boga, to ma na myśli służbę w kościele, modlitwę, śpiewanie, kaznodziejstwo, czy dzielenie się ewangelią. Mamy tendencje ograniczać naszą służbę dla Pana do typowo religijnych rzecz. Ale gdy Biblia mówi o służbie dla Boga, to ma na myśli całe nasze życie. Powołanie przez Boga nie dotyczy tylko naszego czasu w kościele, czy udziału w  służbie kościoła, ale Bóg chce by powołaniem  naszym było wszystko co czynimy, czyli nasza praca, nasze życie rodzinne, to jak spędzamy wolny czas i nasze relacje z innymi ludźmi.  

Niekiedy wpadamy w pułapkę katolickiego myślenia i rozdzielamy między tym, co święte, od tego co świeckie. Gdy robimy coś typowo dla Boga, to mamy tendencje myśleć, że to jest święte. Czasami myślimy tak o kaznodziejach, misjonarzach, czy osobach usługujących na pełny etat w kościele, że oni takie święte rzeczy robią, a praca stolarza, biznesmena, czy sprzedawczyni w sklepie już jest mniej święta.  

Jednak Biblia pokazuje nam, że każda nasza praca i służba w tym świecie jeśli jest czyniona w imieniu Jezusa może być Bożym powołaniem dla nas i tak powinniśmy patrzeć na całe nasze życie. Możesz pracować dla Boga równie dobrze będąc kierowcą autobusu jak i kaznodzieją, prawnikiem jak i stolarzem, nauczycielem i sprzątaczką. Możesz służyć Bogu przez swoje powołanie jako rodzic gromadki dzieci oraz jako ten, który nigdy nie wstąpił w związek małżeński, bo Boże plany dla ciebie były inne.

Nowy Testament uczy nas:

Kolosan 3:17  I wszystko, cokolwiek czynicie w słowie lub w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując przez niego Bogu Ojcu.

Apostoł Paweł wypowiada te słowa w kontekście zwyczajnego i codziennego życia, życia rodzinnego i zawodowego.

W imieniu Jezusa nie jest tylko to, co robimy w służbie kościoła, ale wszystko cokolwiek robimy jeśli powierzamy to Bogu i wykonywane jest dla chwały Bożej, to Bóg uhonoruje to jako służbę dla Niego.

Jak czytamy dalej w liście do kolosan:

Kolosan 3:23  Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi,

24  Wiedząc, że od Pana otrzymacie jako zapłatę dziedzictwo, gdyż Chrystusowi Panu służycie.

Wszystko cokolwiek robię mogę i powinienem wykonywać jak dla Pana, by Bóg w całym moim życiu był uwielbiony, a całe moje życie było kazalnicą. Jeśli tak będziemy patrzeć na nasze życie, że prace zawodową możemy czynić jako służbę dla Pana, budować nasze małżeństwo dla Pana, jeść i pić dla Pana, służyć w kościele dla Pana, to we wszystkim cokolwiek będziemy czynili będziemy mieli poczucie misji i powołania. Wtedy też nie będziemy czynili rozróżnienia na to, co święte i świeckie.     

Willkiam Perkins znany teolog chrześcijański z II połowy XVI w. będący pod wpływem reformacji słusznie zauważył że:

„praca pasterza polegająca na pasieniu owiec, wykonywana dla Pana jest tak samo dobrym dziełem przed Bogiem, jak praca sędziego, który wydaje wyrok, lub kaznodziei głoszącego kazania ”.

Tak naprawdę nie ma wielkiego znaczenia jaką pracę będziesz wykonywał, ważne by była uczciwa, nie obrażała Boga i była wykonywana dla Pana, a Bóg będzie w niej uwielbiony. Nie ma wielkiego znaczenia przed Bogiem jakie wykształcenie zdobędziesz i co będziesz robił, ważne jest natomiast jak to będziesz robił. Możesz wykonywać zajęcie, które społecznie nie jest zbyt wysoko oceniane, a jednak w oczach Bożych jeśli będzie to dla Pana, będzie to tak ważne jakby było zajęciem samego króla. Możesz również wykonywać pracę, która społecznie jest wysoko oceniana, ale jeśli jest wykonywana niedbale, nieuczciwie, niechętnie z poczuciem żalu oraz narzekania, to jaki dla Boga będzie z tego pożytek? Raczej taka praca będzie pracą dla diabła niż dla Pana. Podobnie ma się sprawa z rodziną, wychowywaniem dzieci,  naszym społecznym zaangażowaniem i dosłownie ze wszystkim cokolwiek robimy jak mówi ap. Paweł.

Nasze traktowanie codziennych zwyczajnych czynności i obowiązków jako służby dla Pana powinno wynikać  z pierwszego naszego powołania, kiedy Jezus wezwał nas byśmy za Nim poszli. Natomiast kroczenie za Nim nie obejmuje tylko niedzieli, ewangelizacji, czy służby w kościele, ale wszystkich naszych zajęć. Jeśli zrozumiemy, że nasza misja, to nie tylko wyjazd na misje, ale misja dla Boga, to całe nasze życie, to nawet najmniejsze czynności w naszym życiu, codzienne zwyczajne, też te trudne i nieprzyjemne nabiorą nowego znaczenia i staną się okazją do uwielbiania Boga. 

Wiarygodność Jezusa

 

Przez ostatnie kilkadziesiąt lat świat bardzo się zmienił, szczególnie jeśli chodzi o dostęp do informacji. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takich możliwości pozyskiwania wiadomości jak dzisiaj. Niemal każdy może zajrzeć do internetu i w jednej chwili mieć dostęp do materiałów, do których dotarcie kiedyś zajęło by nam dużo więcej czasu, jeśli w ogóle byłoby możliwe. Jednak łatwość dostępu do informacji ma nie tylko same zalety, ale też i wady. Dzisiaj, dużo bardziej niż kiedykolwiek wcześniej musimy się wysilić, by upewnić się, czy wiedza, którą pozyskujemy, jest prawdziwa i rzetelna, więc pozostaje pytanie o prawdę. Czy informacje, które pozyskuję są prawdziwe?

Takie pytanie zadał kiedyś Piłat Panu Jezusowi podczas jego procesu sądowego, dopytując się, czy jest królem Żydowskim. Wtedy Pan Jezus mu odpowiedział, że każdy kto jest z prawdy, kto kocha prawdę - słucha Jego głosu (J 18,37). Wtedy też Piłat zapytał się, „co to jest prawda”? Czy jest coś takiego jak prawda?

Prawdopodobnie Piłat chciał powiedzieć Panu Jezusowi, że prawda jest trudna do poznania, być może, że nie ma sensu się nad nią zastanawiać i jej szukać, bo każdy inaczej postrzega otaczający nas świat. I to, co dla jednego będzie prawdą, dla kogoś innego wcale nie musi nią być. Takie rozumienie prawdy jest dosyć popularne w dzisiejszym postmodernistycznym, nowoczesnym świecie, szczególnie jeśli chodzi o prawdy duchowe i sens życia człowieka. Najczęściej słyszymy odpowiedzi , „ty masz swoją prawdę , ja mam swoją, więc pozostańmy przy tym, co wydaje się nam, że jest prawdziwe”. Jednak takie rozumienie prawdy jest jej zaprzeczeniem, bo albo jest coś jest prawdziwe albo nie jest, nie mogą dwie rzeczy lub dwa stwierdzenia sprzeczne ze sobą być prawdziwe. (przykład czerwonej książki) Załóżmy, że ja mówię, iż kolor tej książki jest czarny, a ktoś inny mówi, że jest czerwony. Czy jak będę mocno się upierał, że kolor tej książki jest czarny, to ona zrobi się czarna, czy będzie to zgodne z prawdą? A gdy będę mówił dostatecznie długo, że to jest czarne, to czy tak będzie? Oczywiście, że nie, prawda ma znaczenie. Przykład książki jest trywialnym przykładem, ale jeśli prawda dotyczy ważnych rzeczy w naszym życiu np. małżeństwa, wierności, naszego bezpieczeństwa, tego gdzie spędzimy wieczność i w jaki sposób możemy być zbawieni, to pomyłka może nas drogo kosztować.

Pan Jezus powiedział do  Piłata, że On przyszedł dać świadectwo prawdzie, a każdy kto jest z prawdy, szuka prawdy i słucha Go.

Na innym miejscu Pan Jezus mówił, że On jest Jedyną Drogą Prawdą i Życiem i nikt nie może otrzymać życia wiecznego, jak tylko przez wiarę w Niego (J 14,6). Inaczej mówiąc Chrystus powiedział, że jeśli chcesz być Zbawiony, musisz uwierzyć w Niego, Przyjąć Go jako swego Pana i Zbawiciela stając się Jego uczniem.

Skąd możemy być pewni, że tylko Chrystus jest drogą do Boga, przecież mamy na świecie tyle religii, opinii i ludzkich pomysłów odnośnie wieczności i sposobów na życie.

1.      Po pierwsze, Pan Jezus wypełnił proroctwa Starego Testamentu, które zapowiadały jego przyjście i szczegóły życia. Prorok Micheasz 722 lata przed narodzeniem Jezusa powiedział, że Syn Boży urodzi się w Betlejem i tak się stało.

Prorok Malachiasz w Ks. Malachiasza na ponad 400 lat przed narodzeniem Jezusa powiedział, że przyjście Mesjasza będzie poprzedzał Boży posłaniec, którym był Jan Chrzciciel. Jest powiedziane również 750 lat wcześniej, w Ks. Izajasza, że Pan Jezus będzie mieszkał w Kafarnaum. Król Dawid pod natchnieniem Ducha Św. 1000 lat wcześniej  przepowiedział w jaki sposób Jezus zostanie zabity, że przebiją Jego ręce i nogi. W tamtym czasie, gdy Dawid powiedział te słowa, nie było jeszcze Cesarstwa Rzymskiego i nie stosowano kary śmierci przez ukrzyżowanie. Ukrzyżowanie zaczęto stosować dopiero w VI w. p.n.e. Jest powiedziane także 1000 lat wcześniej, że Chrystus zostanie zdradzony przez przyjaciela, a ponad 500 lat wcześniej że będzie sprzedany za 30 srebrników. Jest jeszcze wiele innych proroctw, około 300, które Jezus, gdy przyszedł wypełnił.

2.      Po drugie, wiarygodność Pana Jezusa została potwierdzona przez Jego życie i służbę.

Ewangelie mówią o Nim, że obchodził wszystkie wioski i miasta i uzdrawiał wszelką chorobę i wszelką niemoc, czyniąc wielkie cuda i znaki mocą Boga. Czytamy, że uzdrawiał sparaliżowanych od urodzenia, ślepych, trędowatych, a nawet podnosił ludzi z martwych, kiedy już od wielu dni nie żyli. Pan Jezus chodził również po wodzie, rozmnażał żywność, rozkazywał pogodzie. Nawet jego przeciwnicy nie mogli podważyć Jego cudów, bo wiedzieli że są prawdziwe, a świadkami tych wydarzeń były tysiące osób.

3.      Po trzecie, Pan Jezus potwierdził swoją wiarygodność przez Zmartwychwstanie.

Wszyscy założyciele wielkich religii leżą dzisiaj w grobie, a Jezus po trzech dniach od swojej śmierci, zmartwychwstał i ukazywał się swoim uczniom jeszcze przez 40 dni, by mogli się upewnić, że On pokonał śmierć, a później wstąpił do nieba i posłał Ducha Św. dla tych, którzy są Mu posłuszni. Nie znaleziono ciała Pana Jezusa, jego przeciwnicy musieli przekupić strażników, by zeznali, że uczniowie wykradli Go w nocy. W ten sposób nawet jego wrogowie potwierdzili, że grób był pusty.

 Jednego razu widziało zmartwychwstałego Pana Jezusa 500 osób naraz. Gdyby dzisiaj 500 osób powiedziało nam, że widziało jakieś zdarzenie i tak samo je opisało, czy byłoby to dla nas wiarygodne? Czy uwierzylibyśmy im?

4.      I czwarta rzecz, która świadczy o tym, że Jezus jest Prawdą, to świadkowie, jego uczniowie, którzy podczas Jego aresztowania go zostawili i uciekli z obawy o własne życie.

Jednak po zmartwychwstaniu, gdy im się ukazał, świadczyli o tym, że On żyje i już nie bali się nawet stracić życia dla Niego, bo wiedzieli, że przez wiarę w Niego mają życie wieczne, bo Jezus zwyciężył śmierć.

Bóg jest miłością i kocha ludzi, dlatego posłał swego Syna na świat, by nikt nie zginął.

Pan Jezus obiecał życie wieczne za darmo wszystkim, którzy porzucą swoje grzechy i w Niego uwierzą. Pismo Św. nazywa to zbawieniem z łaski, wyłącznie przez wiarę, nie dzięki ludzkim uczynkom, ale przez dzieło Chrystusa Efez 2,8-10. On swoją śmiercią zapłacił za wszystkie nasze grzechy na Krzyżu, ale to nie znaczy, że każdy człowiek będzie zbawiony. Zbawieni będą tylko Ci, którzy opamiętają się z grzechów, będą prosili Jezusa o ich przebaczenie i przyjmą Jego ofiarę jako zapłatę za swój grzech. Inni zaś, którzy nie uwierzyli zostaną potępieni w dzień sądu Bożego.

Jeśli słowa te przemawiają do ciebie, wiesz że powinieneś przyjść w modlitwie do Chrystusa i prosić o przebaczenie, zrób to, bo Bóg Cię dzisiaj wzywa, Chrystus czeka, On żyje, zmartwychwstał i słyszy każdego, kto Go woła - nie zwlekaj, a otworzą się dla ciebie bramy nieba.     

20.08.2020

Nucz nas Panie liczyć dni nasze, by mieć mądre serce Psalm 90

 

Charakterystyczne dla naszej dzisiejszej kultury jest kontrolowanie czasu. Część z nas nosi zegarki na rękach, mamy je w telefonach, często są w miejscach gdzie przebywamy, wiszą na ścianach np. w naszych domach, urzędach, miejscach pracy, czy szkołach. W ciągu dnia nieraz zdarza się nam spoglądać na zegarek i chcemy wiedzieć która jest godzina. Jednak ważniejsze od pytania która jest godzina jest to, co robię z czasem który mam, który Bóg mi dał i który mi jeszcze pozostał. Każdy z nas ma zapisane u Boga ilość minut godzin i lat, które Bóg nam dał na tej ziemi. W zależności od tego w jakim jesteśmy okresie naszego życia i zakładając, że dożyjemy 80 lat może niektórzy z nas trochę więcej, możemy w przybliżeniu powiedzieć jak wiele czasu nam jeszcze zostało. Załóżmy, że masz 20 lat, do 80 zostało ci 60 czyli 21900 dni. Jeśli masz 40 lat lub jesteś niedaleko tego wieku, to do 80 już tylko 40 lat , czyli 14600 dni. A jeśli jest to 60, to zostało tylko 20 lat czyli 7300 dni. Gdy już dobiłeś do 70 lub więcej, to zostało ci około 10 lat 3650 dni. A to wszystko przy założeniu, że dane nam będzie się zestarzeć i dożyć późnej starości. Jednak nie mamy takiej gwarancji, bo życie jest zbyt nieprzewidywalne i nie wiemy jaka będzie nasza przyszłość. Każdego dnia słyszymy w wiadomościach o tragediach, wypadkach samochodowych, utonięciach w wodzie, nieprzewidzianych problemach zdrowotnych na które nie jesteśmy przygotowani. Pamiętam jak kilka miesięcy temu poszedłem do lekarza na konsultacje, a lekarz zauważył że mam obwiniętą nogę bandażem. Zapytał się - co mi się  stało w nogę. Powiedziałem, że obudziłem się rano i miałem spuchniętą, więc postanowił ją obejrzeć. Jak tylko się jej przyjrzał, to natychmiast kazał mi się położyć na stół zabiegowy w kabinecie wyjaśniając, że muszę wziąć szybko zastrzyk rozrzedzający krew, bo w nodze zrobił się zakrzep i w każdej chwili mogę umrzeć jeśli skrzep oderwie się od żyły i zatka mi tętnicę płucną. Wtedy przypomniałem, sobie o kruchości życia. Nawet gdyby było nam dane przeżyć wiele lat, to każdego dnia widzimy jak powoli przemijamy, jak czas nam ucieka i jak niewiele zostało do końca.

Posłużę się innym przykładem, załóżmy, że twoim życiem jest ta książka która liczy około 80 stron, a decyzje które podejmujemy to zapis w niej zawartej historii twojego życia. Ile stron twojej historii jest już zapisanych i ile ci jeszcze pozostało? Gdy dojdziemy do ostatniej strony, to nie będzie już kolejnej części książki, ale to będzie rzeczywiście koniec jak mówi nasz psalm, że przychodzi czas, gdy Bóg mówi „wracajcie synowie ludzcy”. Odwołuje nas z tego świata, obraca nas w proch i powołuje na sąd, czy tego chcemy, czy nie. Musimy przed Nim stanąć, bo nasze życie nie zależy od nas, ale jesteśmy Jego własnością. Nie ma drugiej szansy, egzaminu poprawkowego, czy możliwości cofnięcia się do początku. Ostatni nasz dzień na tym świecie jest rzeczywiście ostatnim, prawdziwie ostatnim.

Mojżesz, który jest autorem naszego psalmu rozumiał to doskonale. Bóg dał mu przeżyć 120 lat. Wydaje się dużo, ale gdy życie przemija i spoglądasz na nie z perspektywy czasu, który upłynął, gdy zaczynasz wspominać przeszłość i cofasz się pamięcią do różnych wydarzeń, to mamy wrażenie jakby były one wczoraj, a upłynęło od nich już rok, 5 lat, 10 lub 50. Patrzymy na nasze dzieci i pamiętamy jak niedawno były takie małe, spoglądamy na naszych rodziców i pamiętamy, że nie dawno byli całkiem młodzi, wspominamy fajne chwile przeszłości i wydarzenia, które minęły i zastanawiamy się jak to się stało, że ten czas tak szybko upłynął? Takie też było doświadczenie Mojżesza, pomimo długiego życia wydało mu się ono bardzo krótkie, szczególnie w perspektywie wiecznej, w Bożej perspektywie, do której Mojżesz odnosi nasze życie i mówi, że dla Boga tysiąc lat nic nie znaczy, jest jak dzień wczorajszy, który przeminął i jak straż nocna, która się skończyła (w. 4).

 Wobec wiecznego Boga jesteśmy jak trwa, jak kwiat polny mówi 5 i 6 wierszu, który na krótko się pojawia, rano kwitnie i rośnie, ale za chwile za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat więdnie i usycha.

I choć nasze życie tutaj na ziemi może być bardzo wartościowe, możemy je bardzo cenić, wiele osiągnąć, to jednak nie możemy niczego zatrzymać. W końcu przychodzi dzień śmierci i odbiera na wszystko co mamy.

Mojżesz mówi dlaczego tak się dzieje, dlaczego tak szybko ulatujemy, z jakiego powodu doświadczamy na tej ziemi ciągłego znoju, trudu, cierpienia, frustracji, niespełnionych ambicji i rozczarowań. Kiedyś Adam z Ewą mieszkali w raju, znamy tą historię, prawda? Cieszyli się oni tam obecnością Bożą, rozmawiali z Bogiem, ale w wyniku posłuchania szatana zgrzeszyli. Zbuntowali się przeciw Bogu, a swój bunt i swoją grzeszną naturę przekazali kolejnym pokoleniom, tak, że teraz każdy człowiek rodzi się grzesznikiem. Konsekwencją buntu Adama, jest Boży gniew, kara, śmierć, kiedy Bóg powiedział do człowieka, prochem jesteś i w proch się obrócisz, czyli musisz umrzeć. To jest doświadczenie nas wszystkich, wszyscy jesteśmy spadkobiercami Adama i dziedziczymy z pokolenia na pokolenie jego grzeszną naturę z powodu której buntujemy się przeciw Bogu i nie żyjemy zgodnie z jego oczekiwaniami. Bożą reakcją na nasz bunt, jest gniew Boży, którym przerażony był Mojżesz, gdy mówił „giniemy od gniewu twego” (w 7.). Bóg gniewa się na ludzi z powodu ich grzechów i zapłatą za grzech jest śmierć  (Rzym 32). Mojżesz powiedział „położyłeś winy nasze przed sobą, tajne grzechy nasze w świetle oblicza swego” (w. 8).

Bóg zna wszystkie nasze grzechy, te które zrobiliśmy w świetle dnia i też te tajne. To, co uczyniliśmy, a nikt o tym nie wie. To co pomyśleliśmy złego, a nikt o tym nie wie, czy to, co zamierzaliśmy uczynić złego i wydaje się nam, że nikt o tym nie wie.

Jednak Bóg wie o wszystkim, czyta nas jak otwartą książkę, przed Nim nie możemy nic ukryć, nie możemy się schować, uciec, zasłonić jak mówi list do Hebrajczyków 4,13 wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę. Pismo Św. mówi, że to właśnie nasze grzechy zbudowały mór nieprzyjaźni między nami a Bogiem (Efez 2,14), i wykopały przepaść między każdym człowiekiem, a stwórcą, tak że mamy wrażenie dzisiaj, że Bóg jest daleko od nas i nas nie słucha. Z powodu naszych grzechów powinniśmy się bać stanąć przed Bogiem na sądzie jeśli nie znamy Chrystusa, bo mówię wam, grzech, to jest poważana sprawa w oczach Boga. Tak poważna, że Bóg nie może dać zbawienia żadnemu grzesznikowi, bo jest Święty i Sprawiedliwy i grzech musi być ukarany, a zapłatą za grzech jest wieczna śmierć, potępienie.

Często wiele osób to bagatelizuje, mówią że przed Bogiem jakoś to będzie, mają nadzieje, że Bóg im daruje. Czasami ludzie nie wierzą w to, co mówi Pismo Św. ignorują ostrzeżenia Pana Jezusa o sądzie, piekle, konieczności bycia gotowym na spotkanie z Nim. Ale nadzieje, że Bóg odstąpi od swojego sądu są złudne. Pomyśl o tym chwilę, gdybyś był sądem, to czy wypuściłbyś przestępcę, który stanąłby przed tobą, z bagażem 70 tys. przestępstw? Czy jest jakiś sąd, który wypuściłby takiego przestępcę? Czy ktoś z was zna taki sąd? Nie, oczywiście, nie! A tyle grzechów ma człowiek stając przed Bogiem żyjąc około 80 lat, przy założeniu, że popełniał tylko trzy grzechy dziennie.

Ale często ludzie wolą o tym nie myśleć, zakładając, że jakoś to będzie. Odsuwamy od siebie refleksie o wieczności, o swej śmierci i o spotkaniu z Bogiem, tak jakby nigdy miało to nie przyjść. Biblia mówi, że diabłu na tym zależy byś nigdy nie myślał o swoim spotkaniu z Jezusem, że rozpostarł On niby zasłonę nad umysłami ludzi trzymając ich w niewoli własnych grzechów, by nie poznali zbawiciela i zostali uratowani Izajasza 60,2. Więc szatan będzie czynił wszystko, co w Jego mocy, by człowiek nigdy nie zainteresował się Chrystusem i Jego dziełem zbawienia. A nawet jak się tym interesujesz, to On chce byś za mocno w to nie wchodził i swoje zainteresowanie pozostawił na poziome płytkiej religijności, która uczyni z nas religijnych hipokrytów, a nie uczniów Jezusa. Żeby osiągnąć swój cel szatan kieruje naszą uwagę na rzeczy tego świata o których mówi Jan w swoim 1 liście 2 rozdz. czyni to rozpalając naszą pożądliwość ciała, pożądliwość oczy i pychę życia. Kieruje naszą uwagę na przyjemności, wzbudza pragnienie posiadania coraz więcej rzeczy materialnych i przekonuje nas, że to my jesteśmy najważniejsi w świecie pompując naszą pychę i egoizm.     

Dlatego Mojżesz mówi, że powinniśmy mocno przejąć się tym, że Bóg się na nas gniewa (w.11), że obraziliśmy go swoim grzechem i szukać rozwiązania, jak mogę przed moim odejściem z tego świata pojednać się z Bogiem?

Mojżesz woła, kto zna moc gniewu twego? Kto się boi Ciebie w uniesieniu twoim? Inaczej mówiąc, chce powiedzieć iż ten jest prawdziwie mądry, który ma bojaźń przed Bogiem. Ten kto rozumie słuszny Boży gniew i to skłania Go do ukorzenia się przed Nim, błagania o przebaczenie i szukania pojednania z Bogiem przez ofiarę złożoną z Jego syna Jezusa Chrystusa, by nie obawiać się sądu i usłyszeć przed Bożym obliczem, że jesteśmy sprawiedliwi ze względu na wiarę w Jezusa.    

Pierwszym krokiem do pojednania się Bogiem są słowa naszego psalmu z 12 wiersza gdzie czytamy jak Mojżesz modli się do Boga „naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce”. Inaczej mówiąc Mojżesz prosi Boga, by miał na tyle mądrości, by przestać marnować życie w pogoni za rzeczami, które nie mogą dać nam trwałego bezpieczeństwa i życia wiecznego. Tak często marnujemy życie w pogoni za pieniędzmi, za rzeczami materialnymi, przyjemnościami, za sławą, modą, wyglądem i ludzkim poklaskiem. A w tym wszystkim możemy zapominać o Bogu, o Jego woli, O naszym Panu Jezusie Chrystusie , by Mu służyć i być posłusznym. To on jest naszym prawdziwym bezpieczeństwem, bo chce uratować nas od Bożego gniewu, mocy naszych grzechów i sideł szatana. On cierpiał za nas, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, by przywieść nas do Boga i pojednać nas z Nim 1 Piotra 3,18. W wyniku tego pojednania otrzymujemy całkowite przebaczenie i oczyszczenie, dar Ducha Św., nadzieje życia wiecznego, a Bóg w Chrystusie staje się naszym Ojcem. Ale musimy w się życiu zatrzymać, pokutować, porzucić nasze grzechy, upamiętać się i prosić Jezusa o przebaczenie jak znowu mówi Mojżesz w naszym psalmie „Zwróć się ku nam Panie… zmiłuj się nad sługami swymi (w 13).

Jeśli tak zrobimy, jeśli szczerze z serca wezwiemy Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela i poprosimy Go o przebaczenie, bo On umarł za grzeszników, to Bóg obiecał, że nam wybaczy, włączy nas do swojej rodziny i staniemy się jego dziećmi. Pismo Św. mówi, że to jest jedyny sposób do pojednania z Bogiem, przez wiarę w Zbawczą śmierć Chrystusa. Pan Jezus powiedział w Ew. Jana 14,6  …Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.

Nie ma innej drogi do Boga, do zbawienia jak tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Nie mogą zbawić nas nasze dobre uczynki, bo nie są na tyle dobre by mogły zapłacić za nasz grzech. Nie otrzymamy również zbawienia za przystępowanie do sakramentów, czy przez naszą gorliwość religijną, jedynie przez wiarę w Jezusa.

On powiedział, Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. (Mat 10,39).

Jeśli chcemy prawdziwego życia, życia wiecznego, życia wolnego od strachu przed śmiercią i sądem Bożym. Życia w obfitości, radości i pokoju, to zaufajmy dzisiaj Chrystusowi jako swemu zbawicielowi wzywając Jego imienia, by nas zbawił, uratował i ocalił jeśli jeszcze tego nie zrobiliśmy. Gdy tak się stanie, to choć nasze ciało umrze i zostanie złożone do ziemi, to jednak nasz duch pójdzie do Boga a Bóg otworzy nam bramy nieba, bo Chrystus w dzień sądu wstawi się za nami. Jeśli poznasz Go dzisiaj i przyznasz się do Niego, On przyzna się do ciebie w wieczności. Jeśli odrzucisz Go dzisiaj i On odrzuci cię w wieczności.  

Mojżesz też mówi, że ufając Bogu dzisiaj już doznajemy odkupienia przynajmniej w trzech dziedzinach życia. W wierszu 15 Mojżesz modli się, by Bóg rozweselił ich w zamian za dni w których ich utrapił. Ufając Chrystusowi dziś, doznajemy pocieszenia w problemach wiedząc, że one są dla naszego dobra, by przygotować nas na nasza wieczną nadzieje. Choć cierpienia mogą nas nie omijać, to jednak chodząc z Bogiem są one okazją do lepszego poznania Pana i doświadczania Jego łaski pocieszania. To właśnie często dzięki doświadczeniom rozumiemy lepiej Boży plan dla nas, a nasz chrześcijański charakter staje się dojrzalszy. Cierpienie dla chrześcijan nie musi być bezsensownym zbędnym doświadczeniem jak jest dla świata, ale może może być i jest owocne w szlifowaniu naszego charakteru i pomaga nam upodabniać się do Chrystusa 1 Piotra 4,12-17.

Następnie Mojżesz modli się w wierszu 16 o swoje dzieci, następne pokolenie, by poznało Bożą chwałę. Chodząc z Bogiem dajemy szansę kolejnemu pokoleniu, naszym dzieciom poznać dar życia i uchronić ich od drogi śmierci. To jest coś wspaniałego, kiedy możesz przekazać wiarę w Jezusa swoim dzieciom i widzieć ich rozwój duchowy oraz wielką moc Pana Boga w ich życiu. Każdy kochający rodzic chciałby widzieć szczęście swoich dzieci i cieszyć się jak najdłuższą więzią z nimi. A przekazując im wiarę, możemy żyć z nim i na wieki. Jeśli nie mamy swoich biologicznych dzieci, to możemy mieć dzieci duchowe, które możemy prowadzić do dojrzałości w Chrystusie, bo Mojżesz mówi o następnym pokoleniu. To powinno być nasza troską, żeby nie tylko nasza wiara się rozwijała, ale o rozwój wiary, tych którzy przyjdą po nas. Należy czytać z nimi Biblię, uczyć ufności i uwielbienia Pana, modlić się z nimi i uczyć miłości do Jego kościoła.

Jakiś czas temu słyszałem o byłym prezydencie USA  Jimmy Carter, że w wieku 95 lat nadal uczy w szkółce niedzielnej w swoim zborze.      

Trzecia dziedzina życia, którą Bóg błogosławi, gdy chodzimy z Chrystusem, to nasza praca. Często ludzie w swoją prace wkładają całe życie, a gdy umierają nic po nich nie zostaje. Jednak gdy służymy Panu, to Bóg utwierdza dzieło naszych rąk wiersz 17 .

Oznacza to, że jeśli wykonujesz swoją pracę jakąkolwiek jako powołanie od Boga, pracujesz jak dla Pana. Wtedy Chrystus uhonoruje to jako służbę dla niego.

Czas i praca dla Niego poświęcona w ciągu naszego krótkiego ziemskiego życia, nie jest czasem zmarnowanym w przeciwieństwie do życia bez Niego. Dzisiaj może nie zawsze to dostrzegamy, ale zobaczymy to wyraźnie w dzień sądu. Jak wiemy świat przemija ze wszystkim, co na nim jest, ale czyny tych, którzy służyli naszemu Panu idą za nimi, by odpłacić im za poniesiony trud ku chwale Boga i są dobrym fundamentem na wieczność. Nie mam tu na myśli tylko pracy kaznodziei, czy pastora, ale mówię o każdym trudzie, jeśli jesteś stolarzem, bądź stolarzem dla Pana, jeśli kierowcą to prowadź auto chwaląc go, stoczniowcem, to pracuj dla Jezusa najlepiej jak umiesz, by w każdym naszym trudzie Bóg był uwielbiony, a każdy dzień w twojej pracy był mu oddany.

 Znany kaznodzieja i teolog William Perkins powiedział:

 „Praca pasterza, który zajmuje się owcami, jest równie dobra przed Bogiem, jak praca sędziego wydającego wyrok”.

Tak naprawdę nie ma znaczenia jaką prace będziesz wykonywał, ważne by był uczciwa, nie obrażała Boga i była wykonywana dla Pana, a Bóg będzie w niej uwielbiony.

W związku z tym nie traćmy więcej czasu i ten, który nam jeszcze pozostał, te niezapisane kartki z tej książki wykorzystajmy już nie na życie bez Boga, ale na służbę Jemu w miłości do Niego, by na koniec  życia, nie mieć poczucia, ze je zmarnowaliśmy.

 

19.08.2020

Przykazanie które nam dał - Studium 1 Listu Jana 3,23 – 24

 

Ostatnio wiele mówiliśmy o praktycznej miłości i jak ta miłość wpływa na nasze chrześcijańskie życie - wtedy gdy ją okazujemy to rozwijamy się duchowo. Nasza wiara wzrasta, a wątpliwości co do naszej łączności z Chrystusem odchodzą. Wtedy też wzrasta nasza skuteczność modlitewna, możemy śmiało stawać przed Bogiem i prosić Go o cokolwiek, co jest Jego wolą i nam to da. Teraz Jan w dwóch ostatnich wierszach trzeciego rozdz. podsumowuje istotę prawdziwego chrześcijaństwa. 

3.23

Po pierwsze mówi Jan, Bożym przykazaniem jest wierzyć w Imię Syna Bożego.

Zauważmy, że wiara w Jezusa, to nie jest propozycja dla ludzi, ale jest Bożym przykazaniem, Bożym rozkazem, że mają wierzyć w Ewangelię w Bożego Syna. Bóg nie proponuje ludziom ewangelii, Bóg rozkazuje ludziom w nią wierzyć i być jej posłusznym. Niewiara w ewangelię i brak posłuszeństwa jej wymaganiom jest grzechem i to grzechem śmiertelnym w wyniku którego ludzie ulegają zatraceniu.

Różnica miedzy Bożym rozkazem, a propozycją jest taka, że odrzucając propozycje nie narażasz się na żadne przykre konsekwencje, co najwyżej możesz stracić dodatkowy zysk. Ale w przypadku ewangelii, Bóg rozkazuje, grzesznikom że jeśli chcą się ratować mają być posłuszni ewangelii Jezusa Chrystusa.

Nie ma we wszechświecie innego ratunku dla człowieka jak tylko ewangelia oparta na Jezusie Chrystusie. Dlatego cała Biblia skupia się na Jezusie, wszyscy prorocy Starego Testamentu, wydarzenia historyczne i cały kult w Starym Testamencie, prowadzi nas do Jezusa, który jest jedynym ratunkiem dla ludzi wszystkich pokoleń.

Gdy pojawił się Jan chrzciciel kierował naszą uwagę na Jezusa. Pan Jezus mówił przez całą swoją służbę, że żeby być zbawionym należy przyjść do Niego i w Niego wierzyć – stać się Jego uczenim. Później po Jego śmierci to samo głosili apostołowie, że tylko w Chrystusie jest zbawienie Dzieje Ap 4,12.

Zobaczmy, skoro Bóg zadał sobie tyle trudu żeby tak bardzo wszytko było podporządkowane Chrystusowi teraz miałby kogoś zbawić w inny sposób?

Nie, nie ma innej drogi zbawienia dlatego Bóg rozkazuje że mamy wierzyć w Pana Jezusa by się uratować przed nadchodzącym Jego sądem.

Zwróćmy uwagę na kilka fragmentów:

Dzieje Ap 17,30-31; 4:12; 10,42-43; 2,40; Rzymian 16,23; Jana 6,29

To więc skoro wiara w Chrystusa jest Bożym rozkazem, to niewiara jest nieposłuszeństwem Bogu, jest grzechem który prowadzi człowieka na zatracenie 1 Jana 5,10 – 12; Marka 16,16.

W życiu chrześcijańskim wiara w Pana Jezusa jest czymś stałym, nie tylko w Niego kiedyś uwierzyłeś, ale wierzysz cały czas, że On jest twoim Zbawicielem. Chrześcijanin przez całe swoje życie ufa Chrystusowi, ufa że On zapłacił za wszystkie nasze grzechy na Krzyżu, że wziął na siebie cały wyrok potępienia, który należał się nam. Skoro tak, to wtedy nie jak mówi 8 rodz. listu do Rzymian nie ma już żadnego potępiania dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie. Ci którzy zaufali Chrystusowi, którzy uwierzyli w Jego imię zostali zbawieni, usprawiedliwieni, a ich grzechy odpuszczone Rzym 8,1-3.

 Musimy być świadomi, że my nie jesteśmy w stanie do końca wypełnić Bożych przykazań objawionych w prawie Bożym. Nawet jak człowiek bardzo się stara, to i tak zawodzi stając się w Bożych oczach przestępcą prawa Bożego. Jeśli złamiemy choć jedno przykazanie, to stajemy się winni wszystkiego Jak 2,10. Jednak Chrystus wypełnił prawo do końca i my wierząc w Niego w Nim wypełniamy Boże prawo, to jest cudowny zakon wolności. Mamy zbawienie  przez wiarę w Niego. Jego posłuszeństwo i Jego sprawiedliwość zostaje zaliczana nam na nasze konto w tym wszystkim w czym nie dotrzymaliśmy wierności Bogu pod warunkiem, że wierzymy.    

Widzimy że przykazanie dotyczy wiary w Imię Syna Bożego, ale wierzyć w Imię  Syna Bożego to nie znaczy znać Jego imię i nie jest tożsame z tym, że Jezus istniał. Nie znaczy również wiedzieć, że Jezus urodził się z dziewicy. Gdy Biblia mówi o wierze w Imię Syna Bożego ma na myśli poddanie Mu swojego życia i uznanie Go swoim Zbawicielem, Panem i Królem Filipian 2,8,11; Obj 19,11-16.

Ten zwrot uwierz imię Jezusa często występuje w Nowym Testamencie, ale zawsze pod tym wezwaniem kryje się wezwanie do posłuszeństwa i uznania w Chrystusie Pana mojego życia. 

Drugie przykazanie o którym mówi Jan, a które dał nam Bóg, to miłowanie się wzajemne o którym już mówiliśmy we wcześniejszych rozważaniach. To również nie jest propozycja ze strony Boga, ale mamy tak czynić. To nie jest kwestia tego, czy kogoś lubimy, czy go nie lubimy, bo miłość to nie kwestia uczuć. Większość ludzi często nie wie i nie rozumie, że  miłość chrześcijańska nie jest  jakimś ciepłym uczuciem w sercu. Nie, miłość to decyzja, by wyświadczać komuś dobro, by być wobec kogoś, dobrym ofiarnym, pomocnym.

Nieraz małżonkowie mówią, że ja Jego lub jej już nie kocham. Ale Biblia mówi, że nie kochasz nie dlatego, że coś zgasło w twoim sercu, ale dlatego, że nie chcesz kochać. Tu jest zaangażowana wola człowieka, a nie jedynie emocjonalny ładunek. Podobnie jest z miłością do innych wierzących, mamy ich kochać nawet jak się nie da ich kochać, to jest przykazanie naszego Pana (Jana 15,17). Po prostu mamy się zapierać tego wszystkiego w nas, co nie pozwala nam miłować innych, a co to jest?

To np. nasz egoizm, nasza osobista niechęć do kogoś, nasze lenistwo, nasze ambicje. Generalnie to, co przeszkadza nam miłować innych, to zbyt przesadne skupienie na sobie.

Miłość chrześcijańska wzywa nas jak mówiliśmy do wzajemnej troski, do wybaczania sobie nawzajem i odpuszczania innym ich win (Mat 6,14; 5,23-24). 

3,24

Jeśli jednak przykazania Jego wypełniamy, mieszkamy w Bogu, a Bóg w nas.

Co to znaczy mieszkać w Bogu, a Bóg w nas?

Jana 14,21 – 23; 1 Jana 4,15-16; Jana 6,54 – 56; 1 Kor 6,19; 2 Tym 1,14;

Mieszkanie w Bogu, a Bóg w nas oznacza posiadanie Ducha Św. który sprawia że mamy z Bogiem duchową jedność. W chwili, gdy człowiek nawraca się do Chrystusa i prawdziwie zaczyna w Niego wierzyć, co jest ściśle związane z pragnieniem posłuszeństwa i przestrzeganiem Jego przykazań Bóg daje człowiekowi Ducha Św. Wtedy taki człowiek staje się Bożą własnością, jest zapieczętowany na dzień odkupienia darowanym Duchem Efez 1,13; 4,30. Biblia nazywa to również nowym narodzeniem, narodzeniem z Boga i narodzeniem z Ducha Św.

Słowo Boże mówi, że jeśli ktoś nie ma Ducha Św. to nie jest dzieckiem Bożym, nie należy do Chrystusa i nie jest jeszcze zbawiony (Rzym 8,9). 

Jan mówi, że po tym Duchu którego nam dał, poznajemy że w nas mieszka, ale Ducha nie widzimy, jak więc poznajemy, że Bóg rzeczywiście w nas mieszka?

Duch prowadzi nas do Chrystusa, Ew. Jana 16,13 – 14; 1 Jana 4,13-14 a jak Jan wcześniej powiedział, że ten kto jest chrześcijaninem wierzy w Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela i jest mu posłuszny  oraz miłuje innych. To więc jeśli wierzymy w Chrystusa i przestrzegamy Jego przykazań oraz miłujemy się wzajemnie, to mamy świadectwo, że Duch Boży w nas mieszka. Jeśli pragniemy tego, czego pragnie Bóg i staramy się czynić to, do czego Bóg nas wzywa w swoim Słowie, to musi wypływać z Ducha Bożego.

Kiedyś w czasach reformacji nazywano to świętymi uczuciami, świętymi pragnieniami, to one wskazują na prawdziwe odrodzenie duchowe i to, że naprawdę posiadamy Ducha. Jeśli człowiek nie ma pragnienia służyć Chrystusowi, wierzyć w Niego i miłować innych, to nie może mieć gwarancji, że naprawdę posiada Ducha.

Człowiek cielesny i zmysłowy nie rozumie duchowych rzeczy i nie interesuje się nimi.

13.08.2020

Praktyczna miłość studium 1 Jana 3,17-22

 

Jan wyjaśnia na czym polega prawdziwa miłość, co to znaczy kochać innych członków kościoła. Mówiliśmy ostatnio, że miłość Chrystusowa polega na trosce, na zdrowym zainteresowaniu, na poświęceniu się dla drugich. Teraz Jan przechodzi do bardziej praktycznego aspektu tego poświęcenia. Prawdopodobnie fałszywi nauczyciele mówili, że też kochają innych, ale brakowało w ich życiu Chrystusowego poświęcenia i praktycznej troski o członków społeczności. To dowodziło, że tak naprawdę nie mieli miłości. Jednak z miłości wynika pewność naszego związku z Chrystusem i to drugi temat, którego dzisiaj dotkniemy. 

3,17 

Troska ma się wyrażać na praktycznej pomocy. Jan podaje tu jeden z przykładów, (ale to może być cokolwiek innego) że jeśli ktoś posiada jakieś środki, dobra materialne, pieniądze i mógłby się nimi podzielić, a drugiemu wierzącemu tego brakuje, to ten pierwszy jest zobowiązany mu pomóc jeśli wie o jego potrzebie, to jest prawdziwa miłość chrześcijańska.

Bóg nie bez powodu jednym wierzącym daje nadmiar środków, a inni ich nie posiadają. Ci którzy mają nadmiar, mają w tym celu by okazać szczególną troskę tym, którym ich brakuje. 

Co w takim razie byłoby brakiem miłości?

Brakiem miłości byłaby obojętność na cierpienie brata, czy siostry w Chrystusie. Brakiem miłości byłaby sytuacja, gdy ten, który ma nadmiar opływałby w dostatki, wiedząc, że inny brat czy siostra nie mają co do garnka włożyć.

Pozostaje również pytanie o ciągłe gromadzenie dóbr materialnych przez chrześcijan jak czyni to świat.  Nie mówię tu o posiadaniu jakiś oszczędności na czarną godzinę, ale o ciągłym zbieraniu i gromadzeniu skarbów jak czynią to poganie, a przed czym, przestrzegał nas Pan Jezus. On wzywał nad do zbierania sobie skarbów w niebie przez dzielenie się tym, co Bóg daje nam w nadmiarze Mateusza 6,19-21. 

Dzielenie się z innymi jest gromadzeniem skarbów w niebie.

Słowo Boże wyraźnie nas zachęca, by dzielić się tym, co Bóg nam daje w nadmiarze z innymi wierzącymi. To jest z tymi, którzy mogą potrzebować naszej pomocy 1 Tymoteusza 6,17-19; Hebrajczyków 3,16; Gal 6,10; 1 Tes 5,15 

3,18

Jan tu odnosi się do tego, co często świat zarzuca chrześcijańskiemu kościołowi, że wiele mówi o miłości, ale nie wiele robi, by miłość rzeczywiście była widoczna.

Często jest tak, że łatwiej nam mówić o wierze niż nią żyć. Jednak to, co mówimy ma być treścią tego jak żyjemy.

Nie tylko mamy mówić o miłości, ale okazywać ją w sposób praktyczny. Twierdzenie że posiada się miłość chrześcijańską niczego nie dowodzi i nie wystarczy, bo miłość, to nie odczuwanie czy opinia, ale czyny i fakty.

To więc jeśli naprawdę kochamy nie pozostaniemy obojętni wobec tych wierzących, którzy mogliby potrzebować naszej pomocy Jakuba 2,14-17.

Czasami zadajemy pytanie innym co u ciebie słychać, ale czy bylibyśmy gotowi pomóc jeśli miałoby się okazać, że ktoś jest w ciężkiej sytuacji?

Należy też powiedzieć, że obowiązek chrześcijańskiej pomocy nie daje nikomu przyzwolenia do wykorzystywania innych wierzących. Słowo Boże wzywa nas do pracy, abyśmy pracowali na własny chleb, a kto nie chce pracować niech nie je 1 Tesaloniczan 4,10 – 12; 2 Tesaloniczan 3,10 – 12

3,19

Jakie świadectwo wystawia nam praktyczna miłość?

Jan mówi, że gdy okazujemy sobie miłość w sposób praktyczny, to mamy dowód na to, że rzeczywiście jesteśmy wierzącymi. Zbawianie jest z łaski przez wiarę, ale prawdziwości tego zbawienia dowodzą nasze uczynki Jakuba 2,17-2.  Jeśli nie ma uczynków, a jedynie same twierdzenia, że jest się człowiekiem zbawionym, uczniem Chrystusa, to niekoniecznie musi być to prawdą. Nie możemy uspokajać swoich sumień samymi słowami, ale to, co nas upewnia w naszym zbawieniu to nasze posłuszeństwo Chrystusowi.

 

Dlaczego potrzebujemy uspokajać przed Bogiem nasze serca?

Nasze serca skłonne są do zwątpień i wątpliwości, czy rzeczywiście jesteśmy uczniami Pana Jezusa. Nie jeden chrześcijanin w różnych okolicznościach życia zadawał sobie pytanie, czy rzeczywiście jest dzieckiem Bożym. Czasami upadamy, a diabeł chce mnożyć wątpliwości w naszym życiu. Na rękę byłoby diabłu, by każdy chrześcijanin doszedł do wniosku, że wiara jest bez sensu i porzucił swoją ufność.

To więc sprawdzian jest bardzo prosty, który robi nam Jan. Zadaje On pytanie, czy żyjemy dla innych chrześcijan, czy okazujemy im praktyczną pomoc, czy staramy się o ich dobro i zależy na ich, bo to jest świadectwo Chrystusa w nas. Za każdym razem, gdy pojawiają się wątpliwości co do naszego zbawienia, to powinniśmy uspokajać je nie tym, że kiedyś zmówiliśmy jakąś modlitwę i przejęliśmy Pana Jezusa do serca, ale tym, że rzeczywiście żyjemy na wzór Chrystusa, kochamy innych wierzących i to widać w naszym życiu.

Jeśli nie ma uczynków wiary, uczynków miłości, to być może nie poznaliśmy Chrystusa i lepiej dowiedzieć się o tym dzisiaj i poznać Go teraz niż w wieczności przed jego sądem i zostać potępionym. 

3,20

Z drugiej strony może być sytuacja, że pomimo naszego starania się nie mamy pewności naszego zbawienia, że oskarża nas jednak serce. Same oskarżenia serca nie muszą znaczyć, że ktoś nie jest zbawiony. Często podkreślam, że lepiej być niepewnym i pójść do nieba, niż być bez podstawienie pewnym i pójść do piekła. Mogą być chrześcijanie, którzy szczerze kochają Pana, ale ich serce nachodzą wątpliwości są słabi w sumienu, ale znają Chrystusa i są odrodzeni. Ale są też wierzący, którzy mają fałszywą pewność wynikającą gorliwości religijnej, sakramentów, deklaracji, ale nie mają uczynków. Jednak Pan Jezus zna tych, którzy są naprawdę wierzący 2 Tymoteusza 2,19 .

Ale powinniśmy dążyć do tego, by być pewnymi swojego związku z Chrystusem, Bóg chce utwierdzać swoje dzieci w prawdzie. Biblia nas zachęca do upewniania się i potwierdzania naszej wiary Rzymian 8,1; 1 Jana 5,13. 

3,21-22

Co Jan ma na myśli mówiąc, że jeśli nas serce nie oskarża to możemy śmiało stanąć przed Bogiem i otrzymamy od niego to, o co prosimy?

Jan mówi o tym, że powinniśmy do Boga zbliżać się z ufną odwagą w Chrystusie (Heb 4,16). Jednak gdy serce nas oskarża, to ciężko nam modlić się z wiarą i mieć ufność, że to, o co się modlimy Bóg nam da. To jest problem wielu chrześcijan, nie są pewni swojej relacji z Chrystusem i nie modlą się z pełną ufności wiarą. Modlą z wieloma wątpliwościami, a wtedy ich modlitwy są niewysłuchiwane o czym mówi Jakub Jak 1,5-7.

 Ale gdy odsuwamy naszą niepewność, nasze wątpliwości przez wzajemną miłość i praktyczne uczynki wiary, to wzrasta nasza ufność do Boga i wtedy śmiało przed nim stajemy i z wiarą go prosimy, a On na taką modlitwę wiary odpowiada.

Widzimy więc, że przez praktyczną miłość jedni ku drugim nasze modlitwy są skuteczniejsze.

Słowa te są dokładnym powtórzeniem tego co powiedział Pan Jezus podczas ostatniej wieczerzy do uczniów Jana 15,7.

Chrześcijanie, którzy nie okazują praktycznej miłości lub nie starają się jej okazywać, albo nie są chrześcijanami, a jeśli są, to duchowo są ubodzy i często chwiejni. Miłość właśnie do bliźniego jest posłuszeństwem Bogu, wypełnianiem Jego przykazań. Może być ona w życiu chrześcijanina mniejsza lub większa, ale bez niej nie można być chrześcijaninem Rzymian 13,8-10; Mateusza 22,37-40. 

Podsumowując

chrześcijanie okazują sobie praktyczną miłość. Miłość ta objawia się przez pomaganie sobie wzajemnie w wielu aspektach życia. Gdy jest ta praktyka miłości, to upewniamy się, że rzeczywiście nasz związek z Chrystusem jest prawdziwy. Gdy kochamy to nabieramy pewności, że rzeczywiście zostaliśmy zbawieni, a gdy nabieramy pewności, to nasza wiara wzrasta, a nasze modlitwy są skuteczniejsze, bo są zanoszone w większej ufności przed Boży tron. Tak więc pozostaje tylko powiedzieć, miłujmy się nawzajem, miłujmy jak najwięcej, a to zbliży nas do Chrystusa najmocniej. 

Łączna liczba wyświetleń