23.12.2020

Przyjście dnia Pańskiego 2 Tesaloniczan 2,1-5

 


Dzisiaj obchodzimy kolejna pamiątkę wcielenia się naszego Pana Jezusa Chrystusa. Tak jak ludzie przed narodzeniem Chrystusa oczekiwali na przyjście Mesjasza, tak chrześcijanie dzisiaj czekają na drugie Jego przyjście. W odróżnieniu od pierwszego, które było ciche i niezauważalne dla wielkich tego świata. Jedynie kilko wybranych osób jak mędrcy ze wschodu, pasterze w polu, Symeon w świątyni lub pobożna Anna mogli witać przychodzącego na świat Syna Bożego, tak teraz ujrzy go każdego oko i każde kolano zegnie się przed powracającym w wielkiej chwale Mesjaszem.

Tym razem Chrystus objawi się jako sędzia dla wszystkich niewierzących i wybawiciel dla każdego żyjącego nadzieją odkupienia i zmartwychwstania o jakim zapewniał swoich uczniów. W Ew. Marka czytamy

Marka 13:25  I gwiazdy spadać będą z nieba, i moce niebieskie będą poruszone.

26  A wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą.

Dzień kiedy On powróci będzie jednym z najwspanialszych jeśli nie najwspanialszym dniem w historii świata. Jednak zanim to się wydarzy chrześcijanie mają żyć wiarą w Jego powrót, być czujnymi w oczekiwaniu na przyjście swego Pana i gorliwymi naśladowcami Chrystusa. Gorliwość i czujność potrzeba jest do modlitwy, trwania w wierze, zachowania trzeźwości oceny sytuacji i skupienia swojej energii na właściwych rzeczach, bo jak wiemy czasy ostatnie będą obfitowały w ogrom chaosu i dezorientacji. Biblia w wielu miejscach informuje nas, że będzie to okres wysypu fałszywych proroków jak choćby czytamy w Ew. Mateusza gdy Pan Jezus mówi:

Mateusza 24:11  I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu.

Zanim Jezus przyjdzie będziemy obserwować różne znaki jego zbliżającego się powrotu. Znaki w przyrodzie, w kościele, w relacjach społecznych w świece, a także normach moralnych. Pismo Św. nazywa je bólami porodowymi, które będą poprzedzać powrót Mesjasza. Wiele osób przerażonych tym, co będzie się działo będzie szukać odpowiedzi i trafią na różnych fałszywych proroków obiecujących ludziom rozwiązanie. To mogą być fałszywi nauczyciele w kościele, którzy rzekomo posiadają większe objawienie, czy wgląd w rzeczy tajemne mają niby dostęp do boskiej wiedzy i wiedzą, co się dokładnie wydarzy. To mogą być jakieś wróżki, okultyści, rzekomi zbawcy, którzy w tym czasie będą cieszyć się większym powodzeniem. Wszyscy oni w jakiś sposób przygotowują drogą dla największego zwodziciela wszechczasów, antychrysta, który pojawi się na ziemi krótko przez powrotem Jezusa Chrystusa.

Musimy wiedzieć, że diabeł wprowadza chaos do kościoła nie tylko przez prześladowania, grzech moralny, ale też fałszywą doktrynę. Taka fałszywa doktryna pojawiała w koście u wierzących w Tesalonice za czasów ap. Pawła.  

Widzimy, że nie którzy wierzący byli poważnie zaniepokojeni tym, że nastał już dzień Pański, przyjście Chrystusa, a oni nie zostali odkupieni w.2. Być może ucisk w jakim się znaleźli utwierdził ich w przekonaniu, co do tych fałszywych doktryn, bo w tym czasie cierpieli prześladowania.  Czytamy w 1 rozdz. 6 wierszu, że sprawiedliwa to rzecz u Boga odpłacić uciskiem tym, którzy was uciskają. 

W chwilach dla nas trudnych dużo łatwiej diabłu siać zamęt w naszych sercach, bo budzą się wątpliwości, przychodzi zniechęcenie, pojawia się strach, stawiamy pytania dlaczego Bóg nas nie ratuje i milczy. Nie zawsze znajdujemy odpowiedzi, często po prostu musimy ufać Bogu i czekać.

Zamieszanie w tesalonice było spowodowane jak czytamy w 2 wierszu jakimś rzekomym listem, proroctwem, informacjami, które niby miały pochodzić od apostoła Pawła. Fałszywi nauczyciele zadali sobie sporo trudu, by uwiarygodnić swoje fałszywe rewelacje. Powoływali się na apostołów, napisali nieprawdziwy list, który wyciągnęli w tesalonice i mówili, „że zobaczcie, to z czym do was przychodzimy to nie nasze pomysły, ale ma to apostolski autorytet”. Dzisiaj dużo łatwiej byłoby zweryfikować takie rewelacje, czy pochodzą z wiarygodnego źródła, ale wtedy kiedy informacja potrzebowała dużo więcej czasu, by została sprawdzona, to przez kilka tygodni lub miesięcy mogła narobić sporych szkód w zborze. Widzimy, że już zaniepokoiła, nastraszyła, zburzyła spokój i zwiodła część chrześcijan. 

Uważaj na fałszywe nauczanie

To więc mam pierwszy wniosek z naszego tekstu w naszym oczekiwaniu na drugie przyjście Pana Jezusa Chrystusa.  Nie daj się nastraszyć i odwieść od prostej wiary i ufności Chrystusowi, czy to przez jakieś rzekome proroctwa, czy objawioną naukę, czy inne rewelacje. Dzisiaj również znajdziemy sekty i osoby, które wyznaczają ponowne daty przyjścia Jezusa Chrystusa lub nawet mówią, że Pan Jezus już przyszedł choć niewidzialnie wprowadzając w ten sposób zamęt. Np. Świadkowie Jehowy twierdzą, że ponowne przyjście Chrystusa już nastąpiło w 1914 r. i nazwali to nawet Dniem Pańskim. To jest tylko jeden z przykładów. Choć w  ich przypadku oszustwo to, jest szyte dosyć grubymi nićmi i raczej niewielu z nas da się na to nabrać. Ale mam obawy, że w dobie koronawirusa i wielu rzekomo rewelacyjnych i odkrywczych informacji w internecie oraz wszechobecnych teorii spiskowych łatwo dać się podejść bardziej subtelnym kłamstwom. W ostatnim tygodniu miałem przynajmniej kilka rozmów z chrześcijanami, którzy byli poważnie zaniepokojeni tym, co ma obecnie miejsce. Byli zaniepokojeni szczepionkami, które niby mają być znakiem antychrysta oraz ograniczeniami w poruszaniu się, wprowadzaniem światowego ładu bestii i dali wiarę niektórym proroctwom na yotube. Niektórzy są tak zaniepokojeni, że próbując znaleźć jakieś dodatkowe informacje o tym, co się wydarzy zaczęli słuchać wręcz okultystów w intrenecie, którzy wróżą z kart tarota. 

Ja natomiast słuchając tych chrześcijan i myślę, że to nie dotyczy tylko ich, ale może niektórych z nas, byłem poważnie zaniepokojony ich stanem duchowym. Zobaczmy, że Apostoł Paweł uważał za słuszne sprostować te rewelacje, by nie rozwijały się i nie powodowały szkód w życiu wierzących. W 2 liście do Koryntian natomiast pisze w kontekście fałszywych apostołów szerzących zwodniczą naukę:

Koryntian 11:3  Obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi.

Obawy apostoła Pawła w  z kolei do korynckich chrześcijan są moimi obawami w stosunku do niektórych chrześcijan w naszych zborach, że zamiast wykorzystywać obecny czas na modlitwę i zwiastowanie ewangelii, to mogą zajmować się rzeczami niepotrzebnymi, czy nawet szerzeniem niepokojów.

Prośba ap. Pawła skierowana do tesaloniczan, by nie dać się zastraszyć i oszukać jest skierowana także i do nas. Diabeł jest subtelnym wrogiem i wiemy, że potrafi posługiwać się nawet Pismem Św. by odwieść nas od Chrystusa.

Musimy przygotować się na to, że obecna sytuacja epidemiczna będzie wprowadzała wiele zamieszania, a to może prowadzić do podziałów w kościele, różnicy zdań w ocenie sytuacji i wielu napięć. Jednak receptą nie jest znać kolejność dalszych wydarzeń, ale zaufać i zbliżyć się do Jezusa Chrystusa w nadziei, że wciąż będzie nas prowadził. Podobnie jak ap. Paweł zapewniał chrześcijan w tesalonice, że z pewnością nie przegapią Dnia Pańskiego, tak i my możemy być pewni, że zapowiedziany powrót Chrystusa nie umknie naszej uwadze. Gdy przyjdzie odpowiedni czas, Boże proroctwa się wypełnią. A tymczasem w oczekiwaniu na ponowne przyjście Pana Jezusa mamy być posłusznymi Słowu Bożemu.   

 Gdy przyjrzymy się 1 i 2 listowi do Tesaloniczan, to znajdziemy tam przynajmniej kilka rzeczy, które mamy czynić między jednym a drugim przyjściem. Pozwólcie, że je przypomnę

1.       Po pierwsze chrześcijanie mają dzielnie znosić prześladowania, bo takie jest nasze przeznaczenie 1 Tes 3,3.

2.      Kolejną rzeczą jest konieczność dążenia do uświęcenia, czyli porzucanie wszystkiego, co w życiu chrześcijan nie podoba się Bogu. 1 Tes. 4,7.

3.      Następnie mamy dbać o miłość braterską, czyli troszczyć się o siebie nawzajem. Szczeglinie powinniśmy czynić to w obecnej sytuacji, gdy być może niektórzy zachorowali lub nie chodzą do zboru i potrzebują naszej pomocy.

4.      Mamy również starać się prowadzić żywot cichy, spokojny i pełnić gorliwie swoje obowiązki, czy to w rodzinie, czy w pracy, czy w zborze, czy wobec innych ludzi 1 Tes 4,11.

5.      Mamy również przywdziać pancerz wiary, miłości i przyłbice zbawienia 1 Tes 5,8. Pancerz wiary dotyczy ufności w troskę i opiekę naszego Pana Jezusa Chrystusa. Pancerz miłości, to troska o siebie nawzajem. Przyłbica zbawienia to pewność, że Chrystus nas odkupił swoją ofiarą, przebaczył nam grzechy i obdarzył życiem wiecznym.

6.      Mamy również napominać się nawzajem i budować jeden drugiego 1 Tes 5,11.

7.      Należy także napominać niesfornych, pocieszać bojaźliwych, podtrzymywać słabych i mieć wielkie serce dla wszystkich.

8.      Mamy również wezwanie do zaniechania zemsty, do radowania się, do modlitwy i do dziękczynienia, do nie gaszenia ducha i trzymania się dobrego.

9.      Mamy trwać niewzruszenie w Ewangelii oraz modlić się, by Słowo Boże się rozchodziło.     

Widzimy więc, że mamy wiele pracy, a uleganie panice nie pomaga w mobilizacji. Nawet gdybyśmy byli pewni, że Pan Jezus przyjdzie jutro, to przecież codziennie mamy żyć tak jakby jego powrót miał nastąpić w każdej chwili. 

Zło będzie się powiększać

Kolejny wniosek jest taki, że zło będzie się rozwijać, aż do powrotu Chrystusa.

Nie powinno nas dziwić, że czym bliżej przyjścia Pana Jezusa wpływ złego będzie wzrastał. Ap. Paweł napisał do Tesaloniczan, że zanim nastanie Dzień Pański, to przyjdzie odstępstwo i objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia. Przeciwnik, Boga, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga  czytamy w 3 i 4 wierszu. Zło zawsze było na świcie jak pisał później Paweł, że ukrywająca się moc nieprawości już działała, co było widać choćby po fałszywych nauczycielach w tesalonice. Wystarczy przeczytać codzienne artykuły w gazecie, czy obejrzeć pierwsze lepsze wiadomości, by zobaczyć ile jest tam złych informacji. Jednak czym bliżej powrotu Pana Jezusa, tym zła będzie więcej, szczególnie w kościele. To tam będzie widać największe odstępstwo. W miejscu gdzie ludzie powinni znaleźć ewangelie i zbawienie znajdą pozory, podziały i wiele fałszywych nauczań. Kościół ma być solą ziemi, świecić dla świata przykładem, prowadzić ludzi do upamiętania, ale w czasach ostatnich prawda w kościele będzie na cenzurowanym. Pan Jezus powiedział

Mateusza 24:12  A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.

A w liście do Tymoteusza ap. Paweł pisał

2 Tymoteusza 3:1  A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy:

2  Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni,

3  Bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre,

4  Zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga,

5  Którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj.

To więc zanim przyjdzie Antychryst będzie odstępstwo, bezprawie się rozmnoży, kościół oziębnie. W wielu przypadkach kościół zamiast zbliżać się do Boga, będzie upodabniał się do świata, by nadążyć za jego modą. Naszą troską powinno być, by tak się nie stało w naszym przypadku, ale możemy być pewni, że w ogólnym sensie na świecie tak będzie, bo takie są Boże suwerenne plany i nie powstrzymamy tego. Następnym etapem będzie przyjście antychrystowa, który będzie sumą wszystkich zwodzicieli. Biblia mówi, że antychryst zwiedzie wszystkich, którzy nie umiłowali prawdy ewangelii. Człowiek grzechu jak o nim mówi Słowo Boże i wszystko, co go przerzedza, odstępstwo oraz chaos jest sądem dla świata. Będzie domagał się czci dla siebie i wynosił jak czytamy w 4 wierszu ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci. A nawet mówi Paweł zasiądzie w świątyni Bożej podając się za Boga. Kwestia świątyni Bożej jest dyskusyjna, niektórzy uważają, że Paweł ma tu na myśli dosłowną świątynie w Jerozolimie, co wymagałoby odbudowania jej. Inni natomiast twierdzą, że chodzi o symboliczną świątynie. W każdym razie celem antychrysta będzie skupić uwagę ludzi na sobie, a odwieść ich od Chrystusa.

Tak mówi o nim Ks. Objawienia

 Objawienia 13:2  A zwierzę, które widziałem, było podobne do pantery, a nogi jego jak u niedźwiedzia, a paszcza jego jak paszcza lwa. I przekazał mu smok siłę swoją i tron swój, i wielką moc.

3  A jedna z głów jego była śmiertelnie raniona, lecz śmiertelna rana jego była wygojona. I cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem.

4  I oddali pokłon smokowi za to, że dał zwierzęciu moc, a także zwierzęciu oddali pokłon, mówiąc: Któż jest podobny do zwierzęcia i któż może z nim walczyć?

5  I dano mu paszczę mówiącą rzeczy wyniosłe i bluźniercze, dano mu też moc działania przez czterdzieści i dwa miesiące.

Zobaczmy, że Jan mówi, iż cała ziemia idzie w podziwie za zwierzęciem. Rozumiem, że na jakiś czas Antychryst da światu wytchnienie od strachu, obaw o przyszłość oraz niepewnoś jutra. Ludzie od zawsze szukają pewnego oparcia w tym świecie, gdzie mogliby znaleźć bezpieczeństwo i antychryst będzie odpowiedzią na ich lęki. Prawdopodobnie taka sytuacja jak obecny wirus, czy jeszcze inne jej podobne które wprowadzają wiele niepewności pchnie ludzi w ramiona fałszywego zbawcy.

Ale w całym temacie antychrysta i w naszym fragmencie dominuje myśl o Bożej suwerenności. Bóg kontroluje cały ten proces, pozwala złu rozprzestrzenić się, pozwala na odstępstwo, na chaos, na zwiedzenie. Bóg nawet wykorzystuje moc antychrysta i złą wole bezbożnych ludzi, aby osiągnąć swoje cele. W ten sposób sądzi świat.

Gdy już przewidziana miara zła, sądu i grzechu dojdzie do samego końca wtedy wkracza Pan Jezus, przychodzi na obłokach nieba, by zniszczyć wszelkie diabelskie dzieła, osądzić mieszkańców ziemi i dać wytchnienie tym, którzy na niego czekają.

To więc nasz ratunek wobec nadchodzącego Bożego sądu i chaosu nie jest w tym, że na świcie będzie się dobrze działo, że sytuacja się uspokoi. Może się nie uspokoi i będzie jeszcze gorzej. Nikt z nas nie wie jak dalej potoczy się przyszłość, ale wiemy jedno o czym Słowo Boże nas zapewnia, że Bóg czuwa i czuwa szczególnie nad swoim kościołem. Nasz Ratunek jest w opiece Bożej. Dlatego gdy Paweł pisał w pierwszym liście do tesaloniczan o sądzie i Dniu Pańskim, to mówił do wierzących

1 Tesaloniczan 5:4  Wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył.

Pytanie do nas byśmy się zastanowili, czy wobec nadchodzącego sądu jestem w ciemności, czy w światłości. Bycie w ciemności, to bycie w stanie grzechu, bycie nie pojednanym z Bogiem, przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Wyraża się to sercem skupionym na sprawach tego świata ile jeszcze mogę zarobić, jak mogę jelcze lepiej się zabawić, co mogę jeszcze zrobić, by wywrzeć wrażenie na innych itp. Bycie natomiast w światłości, to bycie w Chrystusie, to położenie całej swojej nadziei i swojego bezpieczeństwa w opiece Boga, który wydał za nas swego syna. To skierowanie swoich oczu w stronę nieba skąd oczekujemy Zbawcy. To skupienie się podczas złych dni na sprawach Królestwa Bożego jak dążenie do uświęcenia, zwiastowanie ewangelii, troska o miłość braterską i zbór, gorliwe wypełnianie codziennych, często żmudnych obowiązków z nadzieją, że zbliża się odkupienie nasze. A naszą modlitwą niech będzie, Maranatha – Przyjdź Panie Jezu.

19.12.2020

Wierność Boga w niewierności Abrama Ks. Rodzaju 12,10-20


 Uważam że Jednym z powodów dlaczego Biblia jest Słowem Bożym to, że nie wybiela ona swoich bohaterów. Nie próbuje zatajać przed nami ich grzechów i niedoskonałości, ale pokazuje uczciwie, że ludzie choćby najlepsi są grzeszni i czasami naprawdę poważnie zawodzą jak Abraham który kłamał, Mojżesz, który nie okazał posłuszeństwa przy skale, Dawid który cudzołożył, czy Piotr, który zapaprał się Jezusa. Jedynie Boga Biblia pokazuje jako doskonale prawego, sprawiedliwego i świętego niemającego żadnych braków. 

Bóg używa prób i doświadczeń, by szlifować nasza wiarę.

Po pierwsze widzimy, że Bóg używa prób i doświadczeń, by szlifować naszą wiarę. Wiemy że Bóg wyprowadził Abrama ze swojej ziemi do ziemi Kaanan, gdzie chciał na nim wypełnić swoje obietnice. Abram opuścił swoją rodzinę, ojczyste ziemię i poszedł z polecenia Boga do ziemi Kananejczyków. Mogłoby się wydawać, że najtrudniejsze ma już za sobą. Dotarł do celu swojej wędrówki jest posłuszny Bogu, Pan go prowadzi w podróży, już nic złego mu się nie przytrafi. A jednak widzimy, że gdy dotarł do Kanaanu, to w kraju nastał głód, jest powiedziane, że wielki głód w 10. Raczej gdy ludzie chodzą z Bogiem, to spodziewają się, że gdy już Go posłuchają, to wyleje na nich obfite błogosławieństwo. Błogosławieństwo to często jest rozumiane jako same dobre rzeczy, żadnych trudności i kłopotów. Być może przyjaciele i słudzy Abrama mówili, że jak to jest z tą opieką Boga, o której mówił, gdzie są te wszystkie obietnice i błogosławieństwa, które wcześniej zostały mu złożone. Zamiast doświadczać szczęścia i obfitości, to spotkają go problemy.

Wielu chrześcijan myśli, że jak chodzi blisko Boga, to ominą ich trudności i doświadczania. Zbyt często obecność Boga w naszym życiu jest definiowana przez powodzenie. Ale taki obraz Boga nie jest do końca prawdziwy. Bóg oczywiście nam błogosławi w różnych dziedzinach życia, gdy jesteśmy mu posłuszni, ale również prawdą jest, że czasami nas próbuje i przez doświadczenia szlifuje naszą wiarę. Musimy wiedzieć, że Bóg postępuje ze swoim ludem z perspektywy wieczności, a nie doczesności. Jeśli myślimy, że chodząc z Bogiem nie spotka nas nic złego, to niestety nie nauczymy się ważnych lekcji o Bogu w chwilach prób jakie Pan do nas dopuszcza, by nasza wiara była silniejsza i  bardziej dojrzała. Mam również obawy, że niektórzy z nas myśląc, iż obecność Boga chroni ich od cierpienia będą rozczarowani Bogiem, gdy cierpienie przyjdzie.      

Widzimy na przykładzie Abrama, że Pan dopuścił wielki głód, by uczyć Abrahma zaufania do siebie, a jego wiara nie opierała się na okolicznościach, ale Słowie Bożym.

Biblia uczy zupełnie jasno, że Bożym sposobem kształtowania wiary wierzących jest prowadzenie ich przez różne próby i doświadczenia jak choćby czytamy o tym w liście Jakuba

Jakuba 1:2  Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie,

3  Wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość,

4  Wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków.

w liście do Rzymian natomiast jest napisane

Rzymian 5:3 …chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość,

4  A cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję;

5  A nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany.

Zarówno w liście Jakuba jak i w liście do Rzymian zostaje na przypomniane, że próby i doświadczenia naszej wiary są nam potrzebne, by kształtować nasz chrześcijański charakter. Bóg używa cierpień w życiu wierzących, by szlifować ich pychę, uczyć ich polegania na Panu Bogu, a nie na sobie, czasami karcić ich, skłaniać do modlitwy, zwiększać poziom ich wiary, gdy widzimy, że przez te wszystkie doświadczenia Pan nas przeprowadza oraz weryfikować na ile nasza wiara jest prawdziwa. Pan Jezus powiedział, że część ludzi odpada od wiary, gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa (Mat 13,21), pojawiają się również troski życia, które odciągają ich od Boga.

Jednak same trudności jakie Pan dopuszcza do naszego życia są często dla nas trudne i nie zawsze zdajemy egzamin wierności Bogu, gdy one się pojawiają. Czytamy o Abramie, że gdy pojawił się głód to udał się do Egiptu, by zapewne ratować tam swoje życie. Jednak nic nie czytamy o tym, żeby Abram w tej sytuacji modlił się, szukał Boga i pytał się Go co powinien uczynić. Wydaje się, że gdy pojawił się dotkliwy głód pierwsze co Abram powinien zrobić, to paść na swoje kolana i wołać do Pana, by dał rozwiązanie dla tej sytuacji. Jednak nie bądźmy dla niego zbyt surowi, gdy przyjrzymy się naszemu życiu, to okaże się, że jego postawa wcale nie jest tak daleka nam. Również i nam zdarza się, że jak pojawiają się kłopoty, problemy, pokusy i doświadczenia, to zamiast się modlić i pytać Pana o prowadzenie, mamy różne swoje rozwiązania, które w naszym przekonaniu pomogą nam załatwić nasz problem. Dzieje się tak, bo nasze pomysły i rozwiązania wydaje się nam pewnie, bo są od razu w zasięgu ręki. Boże rozwiązania wydają się dalekie, bo musimy modlić się i czekać na Bożą odpowiedź.

Jednak te nasze rozwiązania często nie tylko nie załatwiają naszych problemów, ale potrafią czasami wpędzić nas w jeszcze większe kłopoty. Tak się stało w życiu Abrama. Podróż do Egiptu, która miała rozwiązać jego problemy naraziła jego rodzinę na niebezpieczeństwo. 

Głębokość naszej wiary okazuje się w doświadczeniach.

Kolejna rzecz jest taka, że głębokość naszej wiary okazuje się w doświadczeniach. Jak to ktoś powiedział, że wiara okazuje się wedle tego, czego nie ma, a nie wedle tego, co ma. Łatwo jest mówić o naszym oddaniu Panu, deklarować swoją miłość dla Niego, gdy wszystko w naszym życiu idzie dobrze i niczego nam nie brakuje. Wielu chrześcijan mówi o tym w modlitwach jak bardzo kocha Boga i jak wielce są gotowi być Mu oddani, gdy nic im nie zagraża. Przypomnijmy sobie ap. Piotra, który utrzymywał, że nawet na śmierć jest gotowy iść z Panem Jezusem i nigdy Go nie opuści. Jednak wystarczyło kilka godzin, by jego deklaracje zostały sprawdzone i wszyscy wiemy jak się to skończyło.

W naszym tekście mamy Abrama, który idąc do Egiptu boi się, że z powodu swojej żony, która była piękną kobietą zostanie przez Egipcjan zabity. Więc nakłania ją, by kłamała, że jest jego siostrą i chce w ten sposób ocalić swoje życie. Myśląc o swoim bezpieczeństwie naraża swoją rodzinę na niebezpieczeństwo. Decydując się na grzech kłamstwa nie ufa w tej sytuacji Bogu, który przecież obiecał Mu, że będzie Go ochraniał i błogosławił tych, co Mu błogosławią oraz przeklinał tych, co go przeklinają. Jest to ważna lekcja dla nas, że dopiero stojąc w obliczu prób okazuje się jak naprawdę kochamy Pana. Wynika to z naszych decyzji, to one pokazują poziom naszej miłości do Boga. W każdej sytuacji, gdy na horyzoncie pojawiają się doświadczenia i obawy o nasze bezpieczeństwo będziemy mieli pokusy do grzechu i polegania na sobie jak Abram, by kłamać, mówić półprawdy, iść na skróty nie ufać Bogu, poddać się zniechęceniu lub zrezygnować z posłuszeństwa Panu. Często w takich chwilach diabeł widzi swoją szansę dla siebie, chce wzmocnić nasze obawy, odwieść nas od Pana, zachwiać naszą wiarą doprowadzając nas do upadku duchowego.  Z drugiej strony próba może być szansą, szansą zbliżenia się do Jezusa, uchwycenia się jeszcze bardziej Jego obietnic, doświadczenia jego działania, poznania Go lepiej, gdy będziemy na nim polegać jak mówi Jakub

 Jakub 1:12  Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują.   

Przykładem takiej próby może być obecna sytuacja epidemiczna lub nasze osobiste doświadczenia. Wszystko to może zbliżyć nas do Pana jeśli będziemy Mu ufać i pomimo ograniczeń, zakazów, obaw, utraty pracy, czy nawet choroby dbać o nasz wzrost duchowy.  Ale jest również ryzyko, że ulegniemy zniechęceniu, odpuścimy sobie modlitwę, społeczność kościoła, lekturę słowa Bożego i ulegniemy naszym obawom, lękom, emocjom, teoriom spiskowym podejmując niechciane złe decyzje. 

Grzech pociąga za sobą kolejny grzech

Kolejna rzecz jaką widzimy na przykładzie Abrama w naszym tekście, jest to, że grzech pociąga za sobą kolejny grzech.  

Abram chciał uchronić siebie od niebezpieczeństwa karząc Sarze mówić, że jest wyłącznie jego siostrą, podczas gdy była jego żoną. Myślał, że w ten sposób uchroni się od kłopotów i ocali swoje życie. Ale grzech nigdy nie jest właściwym wyjściem i zawsze pociąga za sobą kolejne kłopoty. Często nie tylko my ponosimy konsekwencje z powodu naszego grzechu, ale jeszcze inni cierpią, nasi bliscy, rodzina, kościół, znajomi oraz ludzie wokół nas. pomyślmy chwile jakie świadectwo dał Abram swoje żonie, sługom, czy Egipcjanom?  

Widzimy, że plany Abrahama pokrzyżował faraon, który zainteresował się Sarą z powodu jej piękna. Dworzanie faraona donieśli mu, że w jego królestwie pojawiła się kobieta o niezwykłej urodzie, a faraon wziął ją na swój dwór chcąc ją wcielić do swojego haremu, by została jedną z jego żon w. 14-15. Abram mógł wtedy jeszcze zareagować, jakoś wyprostować tą sytuacje, przyznać, że Sara jest przede wszystkim Jego żoną, ale nie uczynił tego, pierwsze kłamstwo pociągnęło za sobą kolejne. Pozwolił, by skutki jego grzechu rozwijały się. Z pewnością bał się, że gdyby teraz powiedziałby faraonowi prawdę, to wzbudziłby jego gniew i ściągnąłby na siebie kłopoty. Jeden grzech pociągnął za sobą kolejny i tak Abram uwikłał się w pułapkę grzechu. Czy myślicie że był szczęśliwy z powodu swojego bezpieczeństwa, czy tych wszystkich podarków, które dał mu faraon za Sarę, gdy siedział w swoim namiocie wiedząc, że jego żona jest w haremie faraona? Biblia nam tego nie mówi, ale myślę że się martwił i przejmował, że doszło do czegoś takiego. Myślę, że zastanawiał się jak znaleźć wyjście z całej tej sytuacji i ocalić swoją rodzinę. Drodzy, chciałem zauważyć, że zawsze jest tak w naszym życiu, że jeśli decydujemy się na grzech na jedno kłamstwo, jedno nieposłuszeństwo, to nigdy nie kończy się na jednym. Ale grzech ma tą moc i w interesie diabła jest, by wciągać nas coraz głębiej, głębiej i głębiej, aż szatan utka wokół nas taką siatkę - pajęczynę grzechu, kłamstw, matactw i wszelkiego brudu byśmy z tego już nie wyszli. W ten sposób diabeł chce trzymać nas w niewoli z dala od Zbawiciela, który chce nasz grzech ujawnić i oczyścić nas. W stanie grzechu bombarduje nas poczucie winy, wiemy że źle zrobiliśmy, ale często nie chcemy zawrócić i wolimy trwać w naszym uporze. Boimy się utraty naszej reputacji, konsekwencji, czasami nie chcemy zrezygnować z przywilejów wynikających z grzechu, ale ostatecznie grzech prowadzi do śmierci jak powiedział Jakub

Jakuba 1:15  Potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć.   

Jeśli ktokolwiek z nas zaplątał się w grzech tak jak Abram poprzez swoje kłamstwa, złe grzeszne decyzje, upór swego serca, to pamiętajmy, że zawsze możemy zawrócić. Nie można zajść tak daleko, by nie było możliwości zawrócić, ale można być tak daleko, że nie chce się zawrócić. Chrystus umarł za nasze grzechy na Krzyżu i On ma moc, by zniszczyć każdą niewolę grzechu, przeciąć każdą diabelską sieć, czy wyciągnąć choćby z największego bagna pod warunkiem, że wyznamy swoją winę i odwrócimy się od grzechu. 

Bóg często ratuje nas pomimo naszych grzechów

Ostatnia rzecz o której chciałem powiedzieć, że pomimo naszej częstej niewierności Bóg jest wierny swoim obietnicom. Widzimy, że pomimo grzechu Abrama Bóg w końcu wkracza i ratuje go od kłopotów i od jego głupoty czytamy o tym w 17 wierszu.

Rodzaju 12:17  Lecz Pan dotknął faraona i jego dom ciężkimi plagami z powodu Saraj, żony Abrama.

Pan wstawił się za Abramem i nie pozwolił, by Sara została w haremie faraona. Wygląda na to, że Pan też uchronił Abrama i Sarę przed zdradą i cudzołóstwem. Najwyraźniej faraon dowiedział się od Boga, że Sara jest żoną Abrama i powinien mu ją zwrócić w 18. Być może miał jakiś sen, lub w jakiś inny sposób Bóg go o tym poinformował. Zesłał również Bóg na jego dom jakieś ciężkie choroby i plagi, co bardzo go przestraszyło i przymusiło faraona, do oddania Sary.

Doszło do tego, że w tej historii to  bałwochwalczy faraon okazuje się uczciwszy niż Abram, który reprezentuje prawdziwego Boga. Tak to Pan Bóg zawstydził Abrama i skierował do niego napomnienie przez pogańskiego władcę. Niekiedy w naszej niewierności Bóg używa niewierzących, przez których nas napomina, by nas zawstydzić i skarcić kierując nas z powrotem na drogę prawdy. Wtedy z ich ust padają słowa w stylu, „że jak to możliwe iż ty jako wierzący postępujesz gorzej niż niewierzący”. Niestety czasami tak jest.  Gdy taka sytuacja będzie miała miejsce, że niewierzący zwrócą nam uwagę, że przecież jesteśmy czcicielami Pana i powinniśmy postępować inaczej przyjmijmy, to w pokorze jako lekcje, że przede wszystkim my jako uczniowie Chrystusa powinniśmy przed światem przedstawiać właściwy obraz Boga. Niekiedy Bóg pozwala na takie upokorzenie w naszym życiu jak np. w sytuacji Jonasza, by nami wstrząsnąć i doprowadzić do upamiętania. Ale pomimo grzechu Abrama, Pan nie porzuca go. Złożył mu obietnice błogosławieństwa, ochrony, licznego potomstwa i ofiarowania zbawienia przez niego dla wszystkich narodów. Choć przez grzech i niewierność Abrama obietnica zostaje zagrożona, to Bóg wkracza, by mogła ona się wypełnić. Gwarancja wypełnienia się Bożych obietnic zbawienia dla Bożego ludu, nie zależy od nas, ale od Bożej wierności.  

To jest wielka łaska dla nas, że pomimo naszych upadków i naszej grzeszności, tego że często nie dochowujemy wierności Panu tak jak powinniśmy to czynić, Bóg nie odrzuca nas, a raczej karci i napomina, by sprowadzić swoje dzieci na drogę prawdy jak uczynił to w przypadku Abrama.

Oczywiście Boża łaska nigdy nie może być zachętą do grzechu, że jeśli raz mi Bóg wybaczył, to mogę sobie grzeszyć, bo wybaczy mi kolejny raz. Taka postawa dowodzi, że ci, którzy myślą w ten sposób nigdy Pana nie poznali. Na jakimś początkowym etapie naszej wiary nasze zrozumienie często jest małe, ale z czasem powinno ono wzrastać, a nasza dojrzałość się rozwija.

Słowo Boże ostrzega nas

Hebrajczyków 10:26  Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy; nie ma już dla nas ofiary za grzechy,  

Właściwe zrozumienie Bożej łaski powinno prowadzić nas do upamiętania jak czytamy w liście do Rzymian:

Rzymian 2:4  Albo może lekceważysz bogactwo jego dobroci i cierpliwości, i pobłażliwości, nie zważając na to, że dobroć Boża do upamiętania cię prowadzi?

Ale gdy naprawdę jesteśmy dziećmi Bożymi i zostaliśmy powołani przez Pana do Królestwa Bożego, to Bóg dochowuje wierności pomimo naszych upadków i potknięć jeśli zanim kroczymy, bo obietnica zbawienia nas nie jest oparta o naszą wierność i nasze uczynki, ale na tym, co Chrystus zrobił dla nas na Krzyżu. Tak o tym pisze ap. Paweł:

2 Tymoteusza 2:11  Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy;

12  Jeśli z nim wytrwamy, z nim też królować będziemy; jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze;

13  Jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny, albowiem samego siebie zaprzeć się nie może.

Niekiedy są sytuacje w naszym życiu, że nie dochowujemy wiary jak Abram, ale wtedy Pan karci nas i napomina przez swoje słowo, kościół, okoliczności, doświadczenia, by prowadzić nas do upamiętania i wyznania grzechu, który może być przebaczony w Chrystusie, który jest ubłaganiem za grzechy nasze. Okazuje nam Bóg łaskę, nie odrzuca nas i jest dla nas dobry, miłosierny byśmy nie zapierali się Go do końca i mogli zostać przywróceni do społeczności z Nim. W liście do Koryntian w 11 rozdz. w kontekście wieczerzy Pańskiej czytamy, że Pan  napominał niektórych chrześcijan przez choroby, niedomagania, a nawet przedwcześnie zsyłał na niektórych śmierć, by wraz ze światem nie zostali potępieni (1 kor 11,32). Taka sytuacja dotyczy tylko dzieci Bożych, tych którzy uwierzyli w Chrystusa i narodzili się na nowo z Ducha Św. Jeśli Chrystus w nich rozpoczął dobre dzieło, to mamy zapewnienie, że będzie je też pełnił do swojego powrotu (Filipian 1,6). Ostatecznie Abram z całej sytuacji wyszedł obronna ręką dzięki Bożej opiece. Odzyskał swoją zonę, a nawet faraon obdarzył wieloma podarunkami jak osły, bydło, niewolników, owce, oślice i wielbłądy. Niektórzy komentatorzy uważają, że wtedy też otrzymał niewolnicę Hagar w darze. W każdym razie widzimy, że Bóg ostatecznie z grzechu Abrama i z tych wszystkich problemów wydobył dobro. Taką tez obietnice ap. Paweł ma dla wierzących w Chrystusa, w liście do Rzymian 8,28 że ci którzy miłują Pana mogą liczyć na to, że ostatecznie Bóg działa dla nich we wszystkim ku dobremu i  ostatecznie wszystkie ich zmagania, problemy, upadki, nietrafione decyzje przekuje na ich wieczne dobro przez wielka swoja moc.     

Podsumowując: 

1.      Po pierwsze, Bóg używa prób i doświadczeń, by szlifować nasza wiarę i uczyć nas zaufania do siebie jak w przypadku Abrama użył głodu, by mógł Go lepiej poznać. Nie powinniśmy spodziewać się, że jak Bóg jest z nami, to nie spotkają nas żadne trudności. Wprost przeciwnie często właśnie przez trudności doświadczamy Boga lepiej i wzrastamy w świętości.

2.      Po drugie, wielkość i prawdziwość naszej wiary często okazuje się w doświadczeniach co widzimy po tym jak Abram się zachował w kryzysie. Jak mówiłem wiara nie okazuje się wtedy, kiedy masz, ale wedle tego czego nie masz. To w sytuacjach kryzysowych widzimy najbardziej, czy ufamy Bogu, czy sobie, czy wybieramy to, co Bogu się podoba, czy nasze rozwiązania lub grzech. Z jednej strony kryzysy to zagrożenie, ale z drugiej szansa lepiej poznać Boga. Zależy to od tego jak postąpimy.

3.      Po trzecie, grzech pociąga za sobą kolejny grzech, kłamstwo pociąga kłamstwo. Abram raz z kłamał, a później kłamał dalej. Jak to ktoś powiedział, że jeśli chcemy kłamać, to musimy mieć dobrą pamięć, bo wszystkie te kłamstwa musisz pamiętać, by się nie wydało. I tak wsiąkamy w bagno grzechu jeśli się na niego decydujemy. Jednak Chrystus może nas wyzwolić, gdy do Niego przyjdziemy pokutując i nasz grzech wyznamy porzucając go.

4.      I po czwarte, Bóg lituje się nad nami i jest wierny swoim obietnicom pomimo naszych upadków okazując nam łaskę jak w przypadku Abrama. Wierność Boga nie może być dla nas zachętą do grzechu, ale zawsze powinna prowadzić nas do upamiętania. Ostatecznie mamy obietnice, że Bóg dla swoich dzieci wszystko obraca ku dobremu jak widzimy na przykładzie Abrama.    

Chrystus za grzechy cierpiał 1 Piotra 3,18-22


 Drodzy, żyjemy w czasach, kiedy coraz więcej ludzi nie chce słyszeć o swoim grzechu. Część osób uważa, że kwestia grzechu, to kwestia religii, a oni nie są religijni, więc grzech ich nie dotyczy. Inni znowu uważają, że obecnie są zbyt nowoczesne czasy, by mówić o grzechu, niepokoić ludzi i wzbudzać poczucie winy. Większość wolałaby słuchać raczej o Bożej miłości, o tym, że Bóg wszystkich akceptuje i kocha niezależnie ich poglądów i postępowania. Nawet w kościele nie zawsze głęboko rozumiemy czym jest grzech w oczach Boga.  Ale Biblia mówi, że jeśli nie zrozumiemy kwestii grzechu nie możemy być zbawieni, bo Jezus umarł za grzeszników. On powiedział, że nie Zdrowi potrzebują lekarza, ale ci, którzy się źle mają (Łuk 5,31). Miał na myśli to, że jeśli nie czujesz się grzesznikiem, nie chcesz uznać przed Bogiem swojego grzechu, to nie możesz być przez Chrystusa oczyszczony ze swojej winy. Tak jak nikt nie idzie do lekarza ze swoją chorobą jeśli uważa, że jest zdrowy.

Piotr mówi w kontekście zachęcania chrześcijan, by dzielnie znosić cierpienia, że powinni to czynić, bo i Chrystus raz za grzechy cierpiał. On choć nie zasłużył na żadne cierpienie, to zdecydował się dobrowolnie wziąć naszą winę na siebie, by dać nam nadzieje na życie wieczne.

To pokazuje nam, że przed Bogiem grzech jest bardzo poważną sprawą, na tyle poważną, że możliwość przebaczenia kosztowała życie Bożego Syna. Ludzie często umniejszają i bagatelizują swój grzech, ale Biblia mówi, że zapłatą za grzech jest śmierć, śmierć wieczna (Rzym 6,23) lub wieczne potępienie i wszyscy ludzie na całym świecie są winni i zasługują na karę od Boga.

W liście ap. Pawła do Rzymian czytamy

Rzymian 3:10  Jak napisano: Nie ma ani jednego sprawiedliwego,

11  Nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga;

12  Wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego.

13  Grobem otwartym jest ich gardło, językami swoimi knują zdradę, jad żmij pod ich wargami;

14  Usta ich są pełne przekleństwa i gorzkości;

15  Nogi ich są skore do rozlewu krwi,

16  Spustoszenie i nędza na ich drogach,

17  A drogi pokoju nie poznali.

18  Nie ma bojaźni Bożej przed ich oczami.

Paweł roztacza przed nami bardzo nieciekawy obraz ludzkości. On mówi, że w naturalnym stanie nikt na świecie nie może podobać się Bogu, bo nie ma ani jednego człowieka na tyle sprawiedliwego żeby z czystym sumieniem mógł przyjść do Boga i mógł powiedzieć, że jest niewinny i zasługuje na Boże błogosławieństwo. Boże standardy sprawiedliwości są tak wysokie, że nikt nie może im sprostać. Gdybyśmy wzięli pod uwagę tylko kwestie dziesięciu przykazań i przeanalizowali je okazałoby się, że wszyscy je złamaliśmy i nie jesteśmy wierni Bożemu prawu. Przykazanie mówi, że Bóg ma być na pierwszym miejscu zawsze w naszym życiu. Czy ktokolwiek z nas może szczerze powiedzieć, że Bóg w jego życiu zawsze był najważniejszy? Przykazanie mówi żeby nie kraść, czy rzeczywiście nigdy nie przywłaszczyliśmy sobie cudzej własności? Kradzieżą jest nie tylko zabranie komuś jego rzeczy, ale np. niezapłacenie podatku, czy niewywiązywanie się należycie ze swoich godzin pracy, czy jazda na gapę. Inne przykazanie mówi, że nie wolno mordować, odbierać bezprawnie życia drugiemu człowiekowi. Ale Pan Jezus powiedział, że każdy kto się gniewa na drugiego człowieka, kto nienawidzi go jest w Bożych oczach mordercą winnym sądu. A to tylko trzy wybrane przykazania z 10, które ukazują nas jako grzeszników. W rzeczywistości Biblia mówi, że nawet wszystkie nasze dobre uczynki w Bożych oczach są nieczyste, brudne jak biała szmata krwią wymazana (Iza 64,6). (hebrajski zwrot odnosi to do szmaty po miesiączce kobiety)

Więc Zanim człowiek będzie mógł przystąpić do Boga musi być rozwiązana sprawa jego grzechu. Ale sami nie mogliśmy tego zrobić, bo nasz grzech kosztował nas nasze życie. Więc sam Bóg postanowił rozwiązać nasz problem i posłał swego syna jako ubłaganie za grzechy nasze.

W Ew. Jana 3,16 czytamy

Jan 3:16  Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.

A w naszym dzisiejszym przewodnim fragmencie czytamy, że Jezus jako sprawiedliwy umiera za niesprawiedliwych. Bóg umiłował świat i posłał sprawiedliwego Jezusa, który nigdy nie popełnił żadnego grzechu, by umarł za grzeszników, aby oni wierząc w Niego mogli otrzymać przebaczenie i życie wieczne. To jest ewangelia, dobra nowina, Syn Boży doskonale sprawiedliwy umiera za niewdzięcznych grzeszników. Dzisiaj jesteśmy tego świadkami, kiedy kolejna osoba która przyjmuje chrzest zrozumiała, że Pan Jezus Chrystus jest jej Zbawicielem. Nie tylko zbawicielem świata, bo wielu wierzy w Jezusa, który zmarł za cały świat, ale czy zmarł za twoje grzechy, czy ty osobiście z Nim się utożsamiasz? Osoby która przyjmuje chrzest  zrozumiała, że jeśli chce uratować swoje życie, pojednać się z Bogiem, to musi uwierzyć w Chrystusa, który jest ubłaganiem za grzechy nasze. Jezus zapłacił swoja śmiercią za moją winę, a skuteczność tej ofiary w naszym życiu doświadczamy przez wiarę.

Czytamy, że On, przez swoją śmierć chce przywieźć nas do Boga, przyprowadzić do Niego i z Nim pojednać przez wiarę. Jest to możliwe, bo śmieć Chrystusa na Krzyżu była ofiarą zastępczą za nasze grzechy. Boża sprawiedliwość dopuszcza przebaczenie win wtedy, kiedy w miejsce grzesznika umrze ktoś inny pod warunkiem, że grzesznik uznaje swój grzech i wierzy w moc ofiary zastępczej. Doskonale to jest pokazane w Starym Testamencie kiedy Żydzi składali miliony ofiar ze zwierząt czekając na doskonałą ofiarę z Chrystusa. Bóg uczył ich, że przebaczenie wymaga ofiary, ofiary zastępczej.

Bóg zamiast na nas, wylał swój gniew na Jezusa, a my mamy w to uwierzyć, by zostało nam przebaczone. W rezultacie przebaczenia otrzymujemy życie wieczne, nadzieje na zmartwychwstanie wraz z dniem powrotu Chrystusa.

Skuteczność ofiary Pana Jezusa Bóg Ojciec potwierdził przez Jego zmartwychwstanie jak mówi Piotr, że wprawdzie poniósł On śmierć lecz w duchu został przywrócony życiu. Wiemy że Pan Jezus jeszcze 40 dni po swoim zmartwychwstaniu ukazywał się wybranym świadkom, a apostoł Paweł w 1 liście do koryntian mówi nam, że nawet 500 osób jednocześnie widziało zmartwychwstałego Jezusa. Gdy Bóg wskrzesił Chrystusa, to wywyższył Go i posadził po swojej prawej stronie w niebie czyniąc Go Panem i sędziom żywych i umarłych. Do Niego obecnie należy wszelka władza i moc oraz wszystko na ziemi i na niebie jest mu poddane. Również My wszyscy mamy Mu być poddani i Bożą wolą jest, by przed Jezusem Chrystusem zgięło się każde kolano i każdy Język wyznał ku chwale Boga Ojca na całym świecie, że Chrystus jest Panem. Zwycięstwo Chrystusa zostało ogłoszone w całym duchowym świecie. Nawet, mówi Piotr w otchłani w więzieniu, gdzie Bóg przetrzymuje demony na dzień sądu, nawet tam wszyscy dowiedzieli się, że Jezus jest Panem. Dzisiaj moce zła są dla nas pokonane pod warunkiem, że uchwycimy się wiar ą Chrystusa.      

Osoba która przyjmuje dzisiaj chrzest, także chce być Bogu posłuszna i ogłosić Jezusa Panem swojego życia. Prawdziwe Panowanie Boga życiu chrześcijanina nie polega tylko na tym, że mówimy iż Jezus nas odkupił, czy na tym, że zanurzamy się w wodzie, ale przede wszystkim na tym, że poddajemy Chrystusowi swoje życie chcąc Mu służyć. To właśnie jest prawdziwa wiara.  Ostatnio byłem u lekarza na badaniach i zaczęliśmy rozmawiać z panią doktor o śmierci. Powiedziałem jej, że całkiem niedawno zmarł mój znajomy na raka, a ona odpowiedziała, że niestety nie możemy żyć wiecznie. Ja mówię, że zgadzam się z tym częściowo, że nie możemy żyć wiecznie jedynie w tych ciałach. Ale przez wiarę w Jezusa możemy otrzymać życie wieczne i nadzieję zmartwychwstania. Myślałem, że dłużej o tym porozmawiamy, ale ona nie podzielała mojego entuzjazmu, bo tak naprawdę nie wierzyła w to.

Drodzy katechumeni mam nadzieje, że dzisiejszy wasz chrzest jest wynikiem prawdziwej wiary. Wiary która kocha Jezusa, chce Mu służyć, uwielbiać Go, śpiewać mu na chwałę, być mu wdzięcznym, znosić dla niego utrapienia i cierpienia oraz naśladować Go do końca swego życia. Jeśli ta wiara będzie żywa, to tak jak Arka ocaliła Noego, tak Chrystus przez wiarę ocali was i nie tylko was, ale wszystkich co w Niego wierzą. Wody potopu Noego nie zalały, bo uwierzył w Boże Słowo i zaczął budować łudź przygotowując się na powódź przed którą Bóg go ostrzegł. Bóg dzisiaj ostrzega świat przed nadchodzącym swoim sądem jak niegdyś ostrzegał świat przed potopem za czasów Noego. Przed tym sądem można się ukryć tylko w Jezusie Chrystusie, który jest naszą arką.  Inaczej mówiąc zanurzyć się w Nim, uwierzyć w Niego, oczyścić swoje sumienie, odwrócić się o swoich grzechów i prosić Boga o przebaczenie. To nie chrzest nas zbawia, czy jakiekolwiek inne kościelne rytuały, ale chrzest jest jedynie obrazem rzeczywistości duchowej. Jest obrazem zanurzenia się w Chrystusa i zmartwychwstania razem z Nim do życia.

Być może jesteś tutaj dzisiaj i nigdy nie myślałeś o swojej wieczności, o Jezusie Chrystusie i tym co zrobił dla ciebie na Krzyżu z różnych powodów. Może nie było na to czasu, może obraziłeś się na kościół lub stwierdziłeś, że Boga nie ma i nie będziesz się nad tym zastanawiał. Może myślałeś, że jesteś dobrym człowiekiem i właściwie nie masz się czego obawiać, bo nic złego nie zrobiłeś lub zostałeś ochrzczony jako dziecko. Jednak dzisiaj usłyszałeś, że jesteś grzesznikiem, a jedynie Jezus jest Zbawicielem i należy Mu zaufać, by nie zostać potępionym. Jeśli tego jeszcze nie zrobiłeś zachęcam cię uczyń to, a Jezus obiecał że przyjdzie do ciebie i cię zbawi, przebaczy grzechy i obdarzy życiem wiecznym.

10.12.2020

Ostrożna gościnność studium 2 listu Jana 1,9-13


 Jan nadal wyjaśnia, że Prawda ma znaczenie, nie można sobie wierzyć w cokolwiek i ufać, że będziemy zbawieni. Nie, mamy wierzyć w prawdę, trzymać się prawdy i bronić prawdy oraz głosić prawdę. Prawda ewangelii w świecie nigdy nie była ceniona i nie będzie, więc kościół nie powinien być tym zawiedziony. Ale jeśli prawda nie jest ceniona w kościele i kościołowi nie zależy, by stać na straży prawdy, to już jest wielka tragedia, bo kościół został powołany do strzeżenia prawdy ewangelii. Jeśli jednak nie wykonuje tego zadania, to ci którzy nie miłują prawdy ewangelii i są emisariuszami diabła wdzierają się do kościoła, niszczą go od środka przez fałszywe nauki, które głoszą, a także przez niemoralne życie. Tak było w społeczności do której Jan pisze list. Pojawiali się tam wędrowni kaznodziejowie, których jakaś część kościoła przyjmowała i akceptowała, ale ci wędrowni głosiciele byli wielkim zagrożeniem dla społeczności, bo odwodzili ludzi od Chrystusa. Nie chcieli oni uznać, że Jezus przyszedł w ciele, że jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem. Jan przestrzega ich, że muszą zweryfikować tych ludzi, obnażyć fałszywą doktrynę i nie pozwolić im, by mieli wpływ na kościół i byli Jego częścią. Uświadamia im również, że prawdziwa Chrystusowa miłość może mieć miejsce,  tylko w prawdzie, a nie jej kosztem. Nie możemy spotykać się z ludźmi jako naszymi braćmi, by wielbić razem Boga jeśli oni odrzucają fundamentalne prawdy ewangelii. W wyniku tego, że zorganizujemy ekumeniczne spotkanie, ci którzy odrzucają Chrystusa ukrzyżowanego, zbawienie z łaski przez wiarę, doktrynę o grzechu, gniewie Bożym, zmartwychwstaniu i innych fundamentach chrześcijańskiej nauki nie stają się naszymi braćmi. W chrześcijańskich spotkaniach nie chodzi o to, żeby nam wszystkim było fajnie i żebyśmy udawali jedność. Chodzi o to, by prawdziwie był między nami Bóg, Duch Św. a Ten przyzna się tylko do życia i wiary w prawdzie Słowa Bożego. 

w. 9

Jan mówi, że ci którzy się za daleko zapędzają, nie mają Boga i nie znają Go.

A co to znaczy za daleko się zapędzać, o jakich ludziach myśli Jan mówiąc, że są tacy w kościele którzy tak czynią?

Są to osoby, które wychodzą poza Słowo Boże, nie chcą się trzymać nauki Biblii i głoszą to, czego, czego w Piśmie Św.  nie ma lub jest z nim sprzeczne. Jan mówi, że takie osoby nie trzymają się nauki Chrystusowej. Nie trzymają się tego czego nauczał Chrystus, coś do tego dodają lub coś z tego odejmują. Dla wielu takie nauczanie może być jest jakimś powiewem ducha nowości, bo nigdzie indziej nie mogą tego usłyszeć. Jednak Biblia nas przestrzega przed tymi, którzy nie chcą trzymać się zakreślonych w niej granic.

Przed tym również przestrzegał apostoł Paweł w 1 liście do koryntian 4,6.

Mamy trzymać się tego co jest napisane, ni mniej, ni więcej. Problem z nauczaniem nie leży w tym, że potrzebujemy czegoś nowego, jakiegoś nowego objawienia, czy czegoś co jest nowym zrozumieniem, ale potrzebujemy dobrze wykładać to, co Bóg nam już objawił. Już w Starym Testamencie Bóg przemawiał do Izraela, że mają dbać o zachowywanie czystości nauki Ks. Powtórzonego Prawa 4,2; 12,31; Jozuego 1,7; Obj 22,18-19.

Trzymanie się nauki Chrystusowej zarówno dotyczy tego, czego się naucza o Chrystusie, oraz tego, czego nauczał Chrystus. Nie możemy zostać zbawieni jeśli nie poznamy  ewangelii i nie możemy zostać zbawiani jeśli uwierzymy w nieprawdziwą ewangelię.

Ewangelia jest jedna i ta sama dla wszystkich ludzi na całym świecie. Nie ma innej drogi do zbawienia dla ludzi z innych narodów, innych kultur lub innych religii, tylko Chrystus i to Chrystus prawdziwy, jedna ewangelia dla wszystkich Gal. 1,9.

Musimy zrozumieć, że każdy kto nie chce uznać prawdziwego Chrystusa i prawdziwej ewangelii nie ma Boga, nie ma Ojca i Syna. Nie mówimy tutaj o drobnych różnicach, ale fundamentach, które dla wszystkich chrześcijan powinny być te same. 

w. 10

To więc w nawiązaniu do wiersza 9, jeśli ktoś przychodzi do nas w imieniu Jezusa, chce nas nauczać, chce być z nami jedno w Chrystusie, to mamy zweryfikować, czy Jego zrozumienie ewangelii jest takie jak nauczał Chrystus, czy myśli On o Chrystusie w taki sposób jak przedstawia to Słowo Boże.

Jeśli nie, jeśli ktoś przynosi jakąś inną naukę, to nie jest naszym bratem i mamy go nie przyjmować jako brata.

Jan nie mówi tutaj o osobach, które chcą się czegoś o ewangelii dowiedzieć, chcą się czegoś nauczyć, czy rozmawiać o swoim zbawieniu, ale mówi o tych, którzy przychodzą do nas z zamiarem szerzenia swojej nauki. Takich mamy nie przyjmować w swoim domu i w kościele.

Dzisiaj fałszywi bracia, fałszywi nauczyciele wchodzą pod strzechy naszych domów przez środki masowego przekazu, przez telewizję, Internet, radio książki, różnego rodzaju ulotki itp. Dlatego mamy być ostrożni czego słuchamy, co oglądamy, czy jakie książki czytamy. Powinniśmy uważać, co promujemy i do czego zachęcamy innych, czy materiały które im polecamy są właściwe i mają dobrą treść, czy książki w naszej bibliotece lub sklepiku zborowym są godne polecenia. Na to wszystko powinniśmy zwracać baczną uwagę. Jeśli nie mamy takiej pewności, czy treści są właściwe możemy zapytać dojrzalszych w wierze chrześcijan. Rzymian 16,17-18; 1 Koryntian 5,11; 2 Tymoteusza 3,5-6; Tytusa 3,10 

w.11

Jeśli jednak w jakikolwiek sposób przyjmujemy fałszywych nauczycieli, sympatyzujemy z nimi, pozdrawiamy ich w tym sensie że witamy ich z radością jako tych, którzy też głoszą naukę Chrystusa. Promujemy ich nauczanie jako w jako wartościowe, to uczestniczymy w ich grzechach. Jesteśmy współwinni ich grzechów, bo pozwalamy fałszywej nauce się szerzyć, a przez to przyczyniamy się do zwodzenia innych.

Pozdrawianie o którym mówi Jan dotyczyło akceptacji i solidarności z fałszywymi nauczycielami. Zamiast piętnować fałszywą naukę i obnażać jej treść, niektórzy chrześcijanie popierali ją w ten sposób, że nie mówili o ludziach, którzy głoszą fałszywie nauczanie, że nie są godni zaufania i należy na nich uważać. Może nie robili tego, bo chcieli być dla wszystkich mili, dobrzy, uprzejmi, może nie chcieli ich do siebie zrazić, ale czyniąc tak nieświadomie mogli ich promować.

W dobie Internetu musimy uważać jakie materiały udostępniamy innym, czy polecamy właściwe nauczanie, właściwych nauczycieli 2 Kronik 18,1 – 3; 2 Kronik 19,1-3. 

w. 12-13

Jan kończy list tym, że ma wiele jeszcze im do przekazania, ale nie chce im pisać piórem, bo niebawem się  z nimi zobaczy i przekaże im wszystko osobiście. Zobaczmy, że jest wiele rzeczy, które musimy zrozumieć jako chrześcijanie, wiele pojąc z nauki chrześcijańskiej. Nie dzieje się to od razu że z poziomu mleka przejdziemy do pełnej dojrzałości, ale trzeba na to czasu. Jan apostoł jako dojrzały starszy jest tego świadomy, że nie da się szybko przeskoczyć pewnych rzeczy i stoi przed oceanem tego co oferuje ewangelia, ale musi podawać to stopniowo.

4.12.2020

Wiara w Boga, to podróż w posłuszeństwie Słowu Bożemu Ks. Rodzaju 12,4-9

 

Ponad 80% Polaków deklaruje się jako wierzący w Boga. Jednak wielu z nich pomimo swojej wiary nie ma oporu czynić tego, czego Bóg nienawidzi, co zakazuje lub z czym się nie zgadza. To pokazuje, że większość naszych rodaków nie rozumie na czym polega prawdziwa wiara. Również w naszych kościołach jest wielu takich, którzy uważają, że wystarczy pomodlić się tzw. „modlitwą grzesznika” i sprawa ich zbawienia jest załatwiona, a oni dalej mogą sobie żyć jak im się podoba z nadzieją, że pójdą do nieba.

Jednak Biblia uczy nas, że prawdziwa wiara pociąga za sobą posłuszeństwo Słowu Bożemu i tylko taka może nas ocalić. 

Prawdziwa wiara słucha Słowa Bożego

Po pierwsze prawdziwa wiara jest posłuszna słowu Bożemu. Po tym jak Bóg przemówił do Abrama, by wyszedł ze swojej ziemi i od swojej rodziny i z domu swego ojca do ziemi, która Bóg miał mu wskazać, Abram spakował się i wybrał w drogę. Obietnice Boga dana Abramowi mogły się wypełnić tylko wtedy, kiedy Abram był posłuszny wezwaniu jakie Bóg do niego skierował. Gdyby Abram w jakiś sposób zakwestionował Boże wezwanie lub nie zgodził się z nim i pozostał w ziemi w której mieszkał, a jednocześnie utrzymywał, że wierzy Bogu we wszystko, co Bóg do niego powiedział nie mógłby liczyć na wypełnienie się Bożego słowa w Jego życiu.  

Na przykładzie Abrahama widzimy, że wiara w Boga, to bycie posłusznym Słowu Bożemu. Wiemy że Abram prawdziwie uwierzył, bo wybrał się w drogę jak mu Bóg rozkazał – czytamy o tym w 4 wierszu. Podobnie wygląda to na przykładzie Noego. Bóg przyszedł do Noego i kazał mu zbudować arkę (Rodz 6,14) oznajmiając jednocześnie, że zamierza zesłać wielki potop na ziemie i wygubić wszystkich ludzi. Arka miała być miejscem, gdzie Noe i Jego rodzina ocalą życie. Czytamy że po tym, gdy Noe otrzymał polecenie od Boga zbudowania arki „uczynił wszystko tak, jak mu rozkazał Bóg; tak uczynił (Rodz 6,22). Ale wyobraźmy sobie, że Noe powiedziałby do Boga: „Panie Boże ja wierzę, że zamierzasz zesłać potop na ziemię, ale nie mam czasu na budowanie arki, bo już mam wiele innych planów”. Czy taka wiara Noego ocaliłaby mu życie? Oczywiście nie. Gdyby Noe lub Abraham dalej realizowali własne plany, a nie Boże, wtedy nie mogliby liczyć na Boży ratunek. W ten sposób dowiedliby jedynie, że nie maja biblijnej wiary i ignorują Boże wezwania. Biblijna zbawcza wiara, to nie jedynie wiedza, że coś się wydarzyło, czy coś się wydarzy. To nie wiedza o tym, że Jezus umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał, ale to działanie zgodne z tym, co Bóg nam o sobie objawił. W życiu Abrahama  tym objawieniem było opuszczenie ziemi i rodziny oraz udanie się do wskazanego miejsca przez Pana. W naszym dzisiejszym życiu, to wezwanie Boga, by uwierzyć w Jego Syna i być Mu posłusznym zgodnie z tym, do czego Pana Jezus wzywa nas w swoim słowie.

Jezus często przestrzegał swoich słuchaczy, by nie zadowalali się jedynie jakąś sympatią w stosunku do Niego, czy nawet samym słuchaniem Jego słów jeśli nie idzie za tym posłuszeństwo.

W Ew. Mateusza powiedział

Mateusza 7:21  Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mego, który jest w niebie.

22  W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów?

23  A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.

I dalej mówi:

Mateusza 7:26  A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku.

27  I spadł ulewny deszcz, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego był wielki.

Z przykrością musimy powiedzieć, że wielu uważających się za chrześcijan żyje złudzeniami. Pan Jezus powiedział, że chrześcijaństwo bez posłuszeństwa jest domem budowanym na piasku bez fundamentu. Dom taki może całkiem dobrze wyglądać, aż do czasu, gdy przyjdzie nawałnica, czyli sprawdzenie wiary. Czasami tą nawałnicą są doświadczenia życiowe w których potrzebujemy wiarą uchwycić się Boga, ale jeśli jej nie mamy, to nie możemy Mu zaufać. Innym razem w burzach testujących wiarę musimy dokonywać wyboru, czy być posłuszni Bogu, czy światu i wszystkiemu, co go reprezentuje. Ale największym sprawdzianem naszej wiary jest spotkanie z Panem Jezusem. Wtedy okaże się, kto czynił wole Boga Ojca, a kto jedynie mówił „Panie, Panie”, czyli twierdził, że jest wierzący, ale w rzeczywistości wiary nie miał.

Abraham został usprawiedliwiony z wiary, ale  dowiódł jej przez posłuszeństwo, wyruszył w drogę jak mu rozkazał Pan, co potwierdza autor listu do Hebrajczyków mówiąc:

Przez wiarę usłuchał Abraham, gdy został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie (Hebr 11:8).

Czyli prawdziwa biblijna wiara jest czynna w działaniu. Zostaliśmy usprawiedliwieni z łaski przez wiarę, ale nie po to, by nic nie robić lub zaniedbywać nasze powołanie. Wprost przeciwnie zostaliśmy powołani, by w gorliwości pełnić dobre uczynki dla Boga. 

Życie chrześcijanina to podróż

Kolejna rzecz jaką widzimy na przykładzie powołania Abrama, że życie chrześcijanina to podróż, podróż wiary. Bardzo lubię w taki sposób myśleć o mojej wierze, że jestem w podróży do domu Ojca. Ostatnio gdy omawialiśmy powołanie Abrama w pierwszych trzech wierszach 12 rozdz. wspomniałem o tym, że Dzieje Ap. przedstawiają życie chrześcijańskie jako drogę, teraz chciałbym to poszerzyć. Widzimy, że Abram zabrał ze sobą Lota, który prawdopodobnie chciał iść z nim po tym, gdy Abram powiedział mu o objawieniu. Wziął ze sobą swój dobytek i wyruszył w wędrówkę. Zobaczmy, że jego życie jest naznaczone ciągłym przemieszczaniem się. Najpierw wyruszyli z Ur. Chaldejskiego, zatrzymali się w Haranie, a następnie udali się do ziemi kananejskiej, którą Bóg obiecał dać potomstwu Abrahama. Abram przeszedł całą tą ziemię aż do miejscowości Sychem. Stamtąd wyruszył do Betelu potem dalej wędrował do Negebu i później do Egiptu. Gdyby chcieć przedstawić wędrówkę Abrama w dzisiejszych realiach, to Abraham przeszedł przez Irak, Turcje, Syrije, Liban, Izrael, Egipt i Jordanie. Gdyby zsumować odległość jaką pokonał, to będzie ponad 3000 tys. kilometrów. Większość ludzi w tamtych czasach nigdy nie odchodziła dalej niż kilkadziesiąt kilometrów od swojego domu i rodziny. Widzimy więc jaka to była niesamowita podróż. Życie Abrahama, to życie pielgrzyma, nomady, koczownika spędzone pod namiotem. Przenosi się co jakiś czas z jednego miejsca do kolejnego, gdzie rozbija namiot, żyje tam kilka miesięcy może lat i idzie w kolejne miejsce. Czyniąc tak Abraham dał wyraz tego, że nie był przywiązany do tej ziemskiej rzeczywistości, ale przez swoje wędrowanie szukał innej ziemi, a raczej nieba jak czytamy w liście do Hebrajczyków:

Hebrajczyków 11:9  Przez wiarę osiedlił się jako cudzoziemiec w ziemi obiecanej na obczyźnie, zamieszkawszy pod namiotami z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tejże obietnicy.

10  Oczekiwał bowiem miasta mającego mocne fundamenty, którego budowniczym i twórcą jest Bóg.  

Wędrówka Abrahama to zmierzanie w kierunku Bożej obietnicy, to podróż w kierunku wiecznej nagrody, obiecanej mu przez Boga. Szczególnie widać to na zasadzie kontrastu stawiania namiotu i budowaniu ołtarzy. Gdy Abram się zatrzymuje w Sychem (w.6), a później na wschód od Betelu (w.8) to rozbija swój namiot, nie buduje domu. Jednak dla Boga stawia ołtarz. Namiot jest tymczasowy i za jakiś czas będzie zwinięty, ołtarz natomiast pozostanie, bo jest czymś stałym. Wspaniale to obrazuje o co chodzi w życiu wierzącego w Chrystusa człowieka. Nasze życie upływa i wszystko, co ma w nim miejsce jest tymczasowe i nie powinniśmy się do tego przywiązywać, jak Abram nie przywiązywał się do ziemi w której mieszkał. Nie powinniśmy przywiązywać się zbytnio do miejsca w którym żyjemy, domu lub  miejscowości. Nie powinniśmy przywiązywać się do rzeczy, które posiadamy, czy zbytnio dbać o wygody. Wciąż mamy pamiętać, że jesteśmy w drodze do naszego wiecznego prawdziwego domu, ojczyzna nasza jest w niebie, a wszystko co tutaj jest chwilowe i nie możemy oddać temu serca, bo i tak cały ten świat zostawimy. Przypomnijmy sobie słowa Pana Jezusa, który powiedział że „Lisy mają jamy, a ptaki niebieskie gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił” (Łuk 9,58). Tak wygląda życie każdego chrześcijanina, nie ma dla nas odpoczynku w tym świecie. Odpoczynkiem jest miejsce odpocznienia u Boga, jeśli Go kochaliśmy, to odpoczniemy od wszystkich dzieł swoich, gdy do Niego pójdziemy.

Nasze serce natomiast i całą drogę naszego życia mamy oddać Panu pod Jego prowadzenie, co wyrażają ołtarze jakie Abraham stawiał Bogu. To życie jest tymczasowe i każdy, kto próbuje je zachować straci je, ale kto straci je dla Jezusa zachowa je, bo Bóg jest Kimś stałym (Mat 10,39).

Nie jest przypadkiem, że Bóg powołał Abrahama do podróży, a jego potomkowie jak Izaak, Jakub, a później Izrael na pustyni mieszkali pod namiotami. Bóg chce byśmy pamiętali przez te fizyczne obrazy namiotowego życia, że tylko wędrujemy przez ten świat i nigdzie nie powinniśmy się zatrzymywać, a naszym celem jest niebo, dom naszego Ojca (J 14,2). Należy również pamiętać, że nasza wiara powinna być ciągle w ruchu, a nie stagnacji. Ona musi rozwijać się, doświadczać nowych rzeczy, poznawać lepiej Boga i w miarę pokonywania drogi naszego życia rozumiemy o wierze i Bogu coraz więcej.

Nowy Testament również podąża za tą myślą, ap. Paweł w kontekście naszego powołania przez Boga mówi:

2 Koryntian 5:1  Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny.

2  Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba,

Zobaczmy, że ap. Paweł przyrównuje nasze dzisiejsze ciało do namiotu, który jest tymczasowym naszym ziemskich mieszkaniem. Ale mamy pamiętać, że to ciało rozpadnie się, więc nie powinnyśmy wiązać żadnych trwałych nadziei z tym cielesnym życiem. Czym bardziej jesteśmy przywiązani do tej ziemi, tym więcej stracimy.

A gdzie powinniśmy kierować nasze oczy? Zobaczmy na list do kolosan:

Kolosan 3:1  A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej;

2  O tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi.

W liście do Filipian natomiast Paweł mówi:

Filipian 3:13  Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną,

14  Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie.

Na przykładzie Abrahama widzimy, że życie chrześcijańskie to zmierzanie do celu, do nagrody w niebie, to ciągła wędrówka i szukanie tego, co w górze, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej, a nie tego, co na ziemi.  Jest to przedstawione w naszym fragmencie przez podróż Abrama, najpierw poszedł do ziemi Kananejskiej, przeszedł ją, później poszedł do Betel, następnie wędrował coraz dalej do Negebu i Egiptu, a później znowu powrócił do Kanaanu. Wszyscy chrześcijanie są w podobnej podróży z tą różnicą, że Abram był w fizycznej, my jesteśmy w duchowej. W tej podróży przechodzimy przez różne doświadczenia, prześladowania, choroby, utratę pracy, problemy rodzinne, pokusy, zwątpienia, zniechęcenie, upadki duchowe i trudy życia jak wychowywanie dzieci, aktywność zawodowa, kształtowanie relacji z ludźmi i wiele innych. Dobrym przykładem takiej chrześcijańskiej podróży jest książka „Wędrówka Pielgrzyma” w której autor John Bunyan opisuje doświadczenia chrześcijańskiego życia na przykładzie człowieka w podróży uciekającego z miasta zagłady na Górę Syjon.

 Tak jak Abram mamy pamiętać przede wszystkim o tym, by w tej wędrówce czcić Boga, stawiać mu ołtarze skupiając się na Nim i Bożych celach przechodząc przez okoliczności życia do naszego wiecznego domu. W podróży tej Bóg jest z nami i nigdy nas nie opuszcza jeśli jesteśmy mu posłuszni, jak był z Abramem. W związku z tym każdy z nas powinien zdać sobie pytanie, jak wygląda podróż mojego życia w świetle chrześcijańskiego powołania na przykładzie Abrama? Czy  jestem przywiązany do ziemi i swoje nadzieje wiąże z tym miejscem skupiając się głównie na rzeczach ziemskich jak wygląd, stan posiadania, wygody i przyjemności oraz opinia o mnie tego świata?  Czy jednak jestem w niej skupiony na Bogu, Jego celach, Królestwie Bożym i czci dla Niego stawiając Mu ołtarze, czyli poddając Mu w służbie swoje życie?  Bycie pochłoniętym tym, co tutaj jest ostatecznie utratą życia, skupienie na Bogu prowadzi nas do życia wiecznego. 

Abram czcicielem i świadkiem Pana.

Ostatnia rzecz, którą chciałem dzisiaj podkreślić na podstawie naszego fragmentu, że Abram jest dla nas przykładem jak być odważnym czcicielem i świadkiem Pana w bezbożnym środowisku. Czytamy, że gdy przyszedł do Kanaanu, to ziemię tą zajmowali Kananejczycy (w 6). Jak wiemy Kananejczycy byli czcicielami fałszywych Bogów i mieli ich cały panteon. Właściwie każda miejscowość i każde osiedle, każdy rodzaj zajęcia i każdy przejaw ludzkiego życia miały swoje odrębne bóstwa. Do najważniejszych należały Baal – bóg burzy i deszczu , Asztarte – bogini płodności, miłości i wojny, Dagon – bóg ziarna i żniw oraz wiele innych pomniejszych. Ale widzimy, że  Abram w tej obcej pogańskiej ziemi czci otwarcie Pana. Nie wstydzi się tego i buduje Bogu ołtarze. Pierwszy pobudował przy Dębie More, być może nawet było tam sanktuarium kananejskie. Prawdopodobnie nie chodzi o jeden dąb, ale cały gaj lub miejscowość, gdzie było wiele drzew. Tam później Jakub zakopał bóstwa swojej rodziny (Rodz. 35,4). W każdym razie Abraham wraca tam jeszcze wiele razy rozbijając swoje namioty i tam też spotyka aniołów Boga o czym czytamy w 18 rozdz. Ks. Rodzaju.  

Widzimy że on otwarcie czci Pana, którego Kananejczycy nie znają i stawia przed nimi dla niego ołtarze. Kolejny ołtarz buduje na wschód od Betelu znów składając świadectwo o Bogu. Dla Kananejczyków musiał być to dziwny Bóg. Bóg który nie ma wizerunków, obrazów, rzeźb ani żadnych przedmiotów, które Go przedstawiają. Zobaczmy, że Abraham w tej obcej ziemi w ziemi pełnej bałwochwalstwa nie wstydził się Boga, ale Go odważnie wielbił świadcząc zgubionym duchowo Kananejczykom kim jest prawdziwy Zbawiciel, że jest Bogiem żywym, stwórcą nieba i ziemi i nie oddaje mu się czci przez bicie pokłonów martwym wizerunkom, ale przez posłuszeństwo. Zakładam, że skoro zbudował ołtarz, to również złożył na nim krwawe ofiary. Jak wtedy, gdy poszedł złożyć Izaaka, a w zamian za niego złożył barana, który się zaplątał w krzakach. W ten sposób dałby im również świadectwo, że do tego dziwnego Boga zbliżamy się przez krwawą ofiarę, która konieczna do przebaczenia grzechów. Czytamy, że wzywał tam również Imienia Pana, szukał Boga, szukał Jego błogosławieństwa, prowadzenia i opieki w trudach swojej wędrówki. Naśladujmy w tym gorliwym oddaniu Abrahama. Naśladujmy go w odważnym  świadczeniu innym o Chrystusie. My też jak Abram pielgrzymujemy we wrogim środowisku jakim jest świat, którego bogiem jest diabeł, a większość ludzi wokół nas jest czcicielami fałszywych bogów takich jak pieniądze, przyjemności, ludzkie ja, fałszywe religie i wiele innych. Podobnie jak Kananejczycy, bez poznania Pana są zgubieni, ale my możemy naszym odważnym świadectwem życia i zwiastowaniem ewangelii doprowadzić ich do zbawienia. Bóg jest w stanie się nami posłużyć o ile będziemy Mu posłuszni jak posługiwał się Abramem. Ale by być  odważnym w świadectwie należy szukać Boga. Abram wzywał Imienia Pana, wyznawał swoją zależność od Niego i pokładał swoja ufność w Panu Bogu. 

Podsumowując

1.      Po pierwsze, prawdziwa wiara polega na posłuszeństwie słowu Bożemu. Abram nie tylko słyszał, co Bóg do niego powiedział, ale uczynił to, co Bóg Mu nakazał – wyszedł i poszedł do ziemi jaką wskazał Mu Pan. Pamiętajmy, że wiara bez uczynków jest martwa. Jeśli polega jedynie na słuchaniu słowa bez posłuszeństwa to jest domem budowanym na pisaku, który się zawali w dzień sądu.

2.      Po drugie, na przykładzie Abrahama widzimy, że życie chrześcijanina to podróż, pielgrzymka do naszego wiecznego domu, domu Ojca. W tej pielgrzymce nie powinniśmy zbytnio skupiać się na tym, co tu i teraz, bo i tak wszystko zostawimy. Wiec naszą główna uwagę powinniśmy poświęcić celom wiecznym, które nigdy nie przeminą, a nie doczesnym, które za chwilę się skończą.

3.      I po trzecie, w tym świcie mamy być odważnymi czcicielami i świadkami Pana jak Abram, by nieść ludziom prawdziwy obraz Boga, aby mogli odrzuć fałszywych bogów i poznać Jezusa Chrystusa jako swego zbawiciela.       

Łączna liczba wyświetleń