28.05.2021

Niezwykłe uwolnienie 2 Ks. Królewska 25,27

 


W 2 Ks. Królewskiej w 24 rozdz. czytamy jak król Babiloński Nebukadnesar wyruszył przeciw judzie i zdobył ją. Uprowadził również do niewoli wielu Izraelitów, a także króla Judy Jechojahina, o którym wcześniej czytamy w 2 Kr 24,8-9, że miał osiemnaście lat, kiedy wstąpił na tron królewski i panował tylko trzy miesiące w Jeruzalemie. Pomimo tak krótkiego panowania Słowo Boże wystawia mu świadectwo, że czynił on to, co złe w oczach Pana jak jego ojciec Jechojakim. To więc panowało w Judzie bałwochwalstwo, przelew krwi, wyzysk, oszustwo, instrumentalnie traktowanie Boga i wiele innych grzechów. W końcu stało się to, co Bóg już zapowiadał od dawana przez proroków, że jeśli Juda się nie upamięta, to Pan sprawi, że zostanie ukarana i uprowadzona do niewoli jak  wcześniej królestwo północne Izaraela. Młody król, osiemnastolatek został uprowadzony do Babilonu i wtrącony do więzienia. Nie tylko on, ale również wielu innych, tysiące Izraelitów zostało zabranych ze swego domu do niewoli, a ich domy oraz świątynia spalona 2 Kr 25,9. Mnóstwo ludzi zginęło, rodziny zostały rozdzielone, był wszechobecny smutek i płacz. Szczególnie dla ludzi kochających Boga musiało być to dotkliwe, kiedy nie tylko cierpieli z powodu upadku narodu, uprowadzenia króla, ale również w wyniku upadku świątyni, zaniechania kultu i braku ratunku od Pana.

Ale pomimo uprowadzenia do Babilonu Bóg nie zapomniał o swoim ludzie i nawet tam wyświadczał im dobro. Błogosławił miastom w których się osiedlili, a także uczynił coś, co musiało być dla nich wielkim pocieszeniem – uwolnił Pan po 37 latach od uprowadzenia ich króla Jehojachima, który miał już wtedy 55 lat o czy czytamy w 2 Król 25,27-30.

Nie wiemy dokładnie w jakich okolicznościach doszło do uwolnienia z więzienia Jehojachima, ale z pewnością musiało to być coś, co tchnęło nadzieje w serce ludu Bożego. Widzimy, że uwolnił go syn Nebukadnesara Ewil- Merodach i uczynił to w roku przejęcia władzy w Babilonie. Prawdopodobnie był to jeden z jego pierwszych dekretów. Istnieją żydowskie zapisy, które twierdzą, że nowy król przebywał przez jakiś czas w więzieniu i tam zaprzyjaźnił się z królem judzkim, jednak nie są one potwierdzone przez inne źródła historyczne i Biblię. Merodach nie tylko uwolnił z więzienia Jechojahima, ale przyjaźnie z nim rozmawiał, darzył go sympatią, a nawet wyniósł go wyżej niż innych królów, którzy rządzili prowincjami w Babilonie. Zdjął z niego więzienne szmaty i ubrał go w królewskie szaty, a nawet dał mu utrzymanie do końca jego życia ze stołu królewskiego. Jestem pewny, że Słowo Boże o tym wspomina, bo było to coś niezwykłego, niesamowitego, co spowodowało, że uprowadzony Boży lud mógł widzieć przez tą łaskę okazaną królowi iskierkę nadziei, że jednak Pan troszczy się o nich i pomimo niewoli nie opuścił swojego ludu. Wyraźnie możemy dostrzec w tej niezwykłej odmianie losu króla Judzkiego rękę Bożej opatrzności. Szczególnie, gdy popatrzymy na tą sytuacje w kontekście jakim jest umieszczona. Zarówno w Ks. Królewskiej jak i w Ks. Jeremiasza 52,31-34 gdzie się znajduje jest wspomniana zaraz po tragicznych wydarzeniach zniszczenia Judy. W ten sposób Bóg pociesza swój lud i daje im nadzieję, że lina królewska Dawida z której ma się urodzić przyszły Mesjasz nie będzie zapomniana.

Zobaczmy jaki Bóg jest dobry dla swego ludu - nawet wtedy, gdy każe ich w gniewie od razu wskazuje na swoje miłosierdzie dając nadzieje na okazanie łaski i przyjście Mesjasza.

Podobnie też Bóg czyni po tym, gdy Adam z Ewą okazują Panu nieposłuszeństwo przez zarwanie owocu z drzewa poznania dobra i zła. Po tym akcie buntu Adam z Ewą zostają srogo ukarani. Jednak gdy Pan Objawia swój gniew wobec nich, to też daje im iskierkę nadziei zapowiadając, że kiedyś urodzi się z kobiety potomek, który zgniecie głowę szatana Rodz. 3,15 mówiąc w ten sposób o przyszłym zwycięstwie Pana Jezusa na Krzyżu w którym mamy odkupienie i życie wieczne. Zobaczmy, że nawet jak Bóg nas karci, jak wylewa na nas swój gniew, to celem jego działania jest skłonienie nas do nawrócenia, by okazać nam miłosierdzie. Jestem pewny, że tylko nasz Bóg jest taki, że w gniewie daje swojemu ludowi nadzieje. Dzisiaj ta nadzieje jest w Jezusie Chrystusie. Wszyscy możemy się utożsamić z Jehojachimem, który 37 lat siedział w wwiezieniu, ale Pan w jednej chwili odmienił jego los. To wskazuje nam na łaskę jaką Bóg chce okazać i okazuje ludziom w Jezusie Chrystusie. Każdy z nas był lub jest w niewoli grzechu. Być może ta niewola trwa już bardzo długo, może 37 lat lub więcej. Jednak, gdy wkracza Jezus do naszego życia, to w oka mgnieniu z więźniów i niewolników czyni nas wolnymi ludźmi obdarzając życiem wiecznym. Pan Jezus powiedział w 8 rozdz. Ew. Jana, że każdy kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu, a niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze. Żaden grzesznik nie może czuć się bezpieczny, bo wisi nad nim Boży gniew, który objawi się w dzień sądu. Chrystus natomiast zapewnił nas, że jeśli On nas wyzwoli, to prawdziwie wolnymi będziemy. Wolnymi od mocy grzechu, Bożego gniewu, sądu i potępienia. Z pewnością uwolniony Jehijachim po 37 latach i obdarzony królewskim szacunkiem musiał czuć się wspaniale. taki wspaniały powiew wolności doskonale znała Henrietta Mears oddana naśladowczyni Jezusa i założycielka Narodowego Stowarzyszenia szkoły Niedzielnej. Powiedziała ona: „Ptak jest wolny w powietrzu. Umieść ptaka w wodzie, a on straci swoją wolność. Ryba jest wolna w wodzie, ale zostaw ją na piasku i zginie. Człowiek jest wolny w Chrystusie, ale żyjąc w grzechu umrze”. Jeśli chcemy doświadczyć wielkiej wolności, wolności w sensie duchowym jakiej doświadczył Jechojahim musimy uwierzyć i trwać w Słowie Pana Jezusa.   Gdy będziemy to czynić, kiedyś podobnie jak Jechojahin, który został przeniesiony z więzienia do pałacu królewskiego, my zostaniemy przeniesieni z naszego słabego grzesznego ciała do pałacu niebiańskiego i tak już zawsze będziemy z Panem    

Czy Jezus jest archaniołem Michałem?

 


Świadkowie Jehowy mówią, że Jezus jest archaniołem Michałem co jest zupełną nieprawdą.

Po pierwsze Biblia uczy nas, że Jezus jest większy od aniołów, a sam nie jest aniołem lecz jest Synem Bożym, Bogiem, który ukształtował wraz z Ojcem ziemie i niebiosa.

Hebrajczyków 1,5-14

Niech ci oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży(w. 6). Czy wśród tych aniołów także jest archanioł Michał? Oczywiście, wszyscy aniołowie mają czcić syna również Michał. Więc w tej sytuacji Jezus nie może być Michałem.

Kim są aniołowie (w. 7.14)? Aniołowie są Bożymi posłańcami i sługami Bożymi. Czynią służbę z którą Bóg ich wysyła na rzecz wypełnienia się Bożych planów.

Kim jest Syn Boży według naszego fragmentu?

ü  Bóg nazywa Go Bogiem (w. 8-9)

ü  Bóg nazywa Go Panem, który ugruntował ziemię i stworzył niebiosa

ü  Syn także jest wieczny w odróżnieniu od wszystkiego co stworzone.

List Pawła do Kolosan 1,16

Co zostało stworzone w Chrystusie i przez Chrystusa?

ü  Wszystko co jest na niebie i  na ziemi. Czyli wszelka natura, ludzie, zwierzęta, morza, niebo, gwiazdy i kosmos, to są rzeczy widzialne. Ale również rzeczy niewidzialne zostały stworzone dla Niego i dla niego Niego, to są zwierzchności i władze duchowe jak aniołowie, archaniołowie, cherubini, serafini całe stworzenie, także archanioł Michał został stworzony przez Chrystusa. Więc jak Jezus może być Michałem, Jezus jest Jego stwórcą.

1Tesaloniczna 4:16  Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie,

Czy Jezus w tym fragmencie to archanioł jak uważają Świadkowie Jehowy? Oczywiście, że nie.  Pan Jezus stępuje na głos archanioła i trąby Bożej. Prawdopodobnie głos archanioła, to ogłoszenie tego wielkiego wydarzenia jakim jest powtórne przyjście Chrystusa. Najwyraźniej wspomniany archanioł jest wyznaczony przez Boga, by to ogłosić i wtedy Jezus stąpi. Również nie jest powiedziane, że ten głos, to będzie głos Michała, być może tak, ale tego  nie wiemy. Będzie to głos jakiegoś archanioła, wprawdzie Biblia tylko o Michale mówi, że jest archaniołem, jednak nie możemy powiedzieć na pewno, że nie ma innych archaniołów, bo Słowo Boże milczy na ten temat. 

Z archaniołem Michałem pierwszy raz spotykamy się w Ks. Daniela

Daniela 10:13  Lecz książę anielski królestwa perskiego sprzeciwiał mi się przez dwadzieścia jeden dni, lecz oto Michał, jeden z pierwszych książąt anielskich, przyszedł mi na pomoc, dlatego ja zostawiłem go tam przy księciu anielskim królestwa perskiego, 

Dan 10:21  Doprawdy! Oznajmię ci, co jest napisane w księdze prawdy. I nie ma ani jednego, kto by mężnie stał po mojej stronie przeciwko nim, oprócz Michała, waszego księcia anielskiego. 

Czego dowiadujemy się o Michale z tych fragmentów?

ü   Michał jest jednym z pierwszych i najważniejszych aniołów.

ü  Jest księciem anielskim, czyli można wnioskować z tego, ze wśród aniołów w Niebie ma wysoką pozycje.

ü  Jest również aniołem mającym większą pozycje niż inni aniołowie, ale nie jest Synem Bożym w takim sensie jak jest nim Jezus

Daniela 12:1   Za dni owych pojawi się Michał, wielki książę, opiekun synów twojego ludu. Będzie to czas ucisku, jakiego dotąd jeszcze nigdy nie było, odkąd istnieje ten naród. Ale synowie narodu twego ocaleją w dniach owych: ci wszyscy, którzy są zapisani w księdze.

Czego dowiadujemy się o aniele Michale z tego fragmentu?

ü  Michał jest opiekunem Izraela lub w ogóle ludu Bożego i takie zadanie dostał od Boga. Zgadza się z tym co czytaliśmy w liście do Hebrajczyków 1,14, że aniołowie są posłanymi duchami, by pomagać i opiekować się ludźmi mającymi dostąpić zbawienia.

Inny tekst dotyczący archanioła Michała znajdujemy w liście Judy

Judy 1:9  Tymczasem archanioł Michał, gdy z diabłem wiódł spór i układał się o ciało Mojżesza, nie ośmielił się wypowiedzieć bluźnierczego sądu, lecz rzekł: Niech cię Pan potępi.

Czy Juda nazywa Michała Jezusem Chrystusem? Oczywiście nie, Juda nazywa Michała archaniołem, a Jezusa nazywa Panem (w. 4). Wyraźnie widać, że rozdziela te dwie osoby. 

W Ks. Objawienia znajdujemy  ostatni tekst dotyczący archanioła Michała

Objawienie 12:7  I wybuchła walka w niebie: Michał i aniołowie jego stoczyli bój ze smokiem. I walczył smok i aniołowie jego,

ü  Z tego tekstu wynika, że archanioł Michał stoi na czele  aniołów w Niebie jest powiedziane „że Michał i aniołowie jego stoczyli bój z szatanem”. Ale Jezus jest ich stwórcą. O nim czytamy

1Piotra 3:22  Który wstąpił na niebiosa, siedzi na prawicy Bożej, a poddani mu są aniołowie i zwierzchności, i moce.

ü  Jezusowi poddani są wszyscy aniołowie włącznie z archaniołem  Michałem. 

22.05.2021

Przymierze z Abrahamem część 2 Ks. Rodzaju 17,15-27

 


Ostatnio powiedzieliśmy sobie o tym, jak Bóg objawił się Abrahamowi pod nowym imieniem El-Szadaj, co znaczy Bóg Wszechmogący. W ten sposób Pan chciał utwierdzić Abrama, że wszystkie dane mu przez Boga obietnice z pewnością zostaną zrealizowane. To miało zachęcić i zmobilizować Abrahama do posłuszeństwa w związku z nakazem obrzezania, zmiany imienia dla siebie i Saraj, troszczenie się o społeczność z Bogiem oraz porzucenie nadziei przymierza związanych z Ismaelem. Dzisiaj chcemy dalej zgłębiać to, jak Bóg prowadził Abrahama, by lepiej zrozumieć jak Pan prowadzi nas. 

Bóg nadaje nam nową tożsamość i sens życia

Teraz dochodzimy do zmiany imienia z Saraj na Sarę. Bóg nakazuje Abrahamowi, by nadał swojej żonie nowe imię podobnie jak on wcześniej miał zmienić swoje. Również Saraj miała otrzymać nową tożsamość zgodną z jej powołaniem. W związku z tym, że urodzi syna, a Bóg rozmnoży jej potomstwo i będą pochodzić od niej narody będzie teraz Sarą, czyli księżniczką, arystokratką, kobietą z wysokiego rodu, szczęśliwą osobą w. 15 – 16.

Więc Bóg nadaje jej nowe znaczenie. Zanim Pan ją pobłogosławił była kobietą nieszczęśliwą, rozgoryczoną, pełną smutku z tego powodu, że Bóg odmówił jej dzieci. W tamtym czasie i w tamtej kulturze bezdzietność była społecznie źle odbierana, a małżeństwa nie mające potomstwa mogły czuć się napiętnowane, bo przedłużenie rodu było jednym głównych celów małżeństwa. Jak wiemy Sara chciała rozwiązać tą sprawę sama przez wejście w posiadanie dzieci za pośrednictwem swojej służącej Hagar, która rodziła na kolanach Sary, co było kulturową formą adopcji. Jednak to nie rozwiązało jej problemów, a nawet skomplikowało sytuacje, bo jej służąca zaczęła ją poniżać, co jeszcze przysporzyło Sarze smutku. Sama nie była w stanie rozwiązać największego swego problemu. Ale Pan sprawił, że Sara z nieszczęśliwej staje się Szczęśliwa, co wyraża później przy porodzie Izaaka w 21 rozdz. mówiąc że Pan dał jej powód do radości i każdy, kto o tym usłyszy będzie radował się razem z nią (w. 26). Tym bardziej to było niesamowite, że Sara miała już 90 lat i w sposób naturalny nie mogła już rodzic. Ona sama mówi jak bardzo Bóg ją zaskoczył i pod jak wielkim jest wrażeniem tego, co Bóg Wszechmogący uczynił w jej życiu.

To, co Bóg uczynił z Sarą, jak się nad nią zmiłował, jak z nieszczęśliwej uczynił szczęśliwą, ze smutnej radosną, a rozgoryczone serce napełnił pokojem - uczynił Pan z każdym człowiekiem zbawionym. Jeśli poznaliśmy naszego Pana Jezusa Chrystusa i otrzymaliśmy od Boga życie wieczne przez wiarę w zbawczą śmierć syna Bożego, to jednocześnie Bóg zabrał bezsens i beznadzieje naszego życia. Choć przed nawróceniem wstawaliśmy każdego ranka i wykonywaliśmy swoje obowiązki, to jednak w obliczu nadchodzącej śmierci i sądu Bożego ze świadomością naszej winy nie mogliśmy w pełni radować się codziennością. Wprost przeciwnie, towarzyszył nam strach, obawy, lęk, uczucie niepewności i ciągłe powracające pytanie „po co to wszystko”. Po co jesteśmy tu na ziemi, jaki sens mają nasze starania, praca, sukcesy, cierpienie i tak codziennie wciąż na nowo. Byliśmy naprawdę zbłąkani jak mówi Paweł w liście do Tytusa

 …byliśmy niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem. (Tyt 3,3).

Albo jak mówi Lis do Efezjan:

Efezjan 2:12  Byliście w tym czasie (czyli przed nawróceniem) bez Chrystusa, dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie.

Pan zdjął naszą hańbę, przebaczył nasze winy i uczynił nas swoimi dziećmi, kapłaństwem świętym jak powiedział apostoł Piotr wobec wierzących w Jezusa Chrystusa

1Piotra 2:9  Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; 

Chrystus podobnie jak Sarę uczynił nas szczęśliwymi

Wyciągnął z dołu zagłady, Z błota grząskiego. Postawił na skale nogi nasze. Umocnił moje kroki (Ps 40,3).

Jako zbawieni ludzie przez Pana Jezusa możemy już cieszyć się wszystkimi Bożymi obietnicami o radości i pokoju jaki Bóg chce nam zgotować. A także już w jakiejś mierze doświadczamy ich tu na ziemi, gdy chodzimy z Bogiem za sprawą Ducha Św. który mieszka w nas. Doświadczamy Jego miłości, radości, troski, poczucia bezpieczeństwa i pokoju, który przewyższa ludzki rozum.

Być może ktoś z nas czuje się jaka Saraj zanim stała się Sarą. Czuje się zrezygnowany i rozgoryczony chcąc  poradzić sobie w życiu w  oparciu o własne siły. Może twoje serce jest pełne smutku, strachu i obaw o przyszłość i twoją wieczność? A może po prostu czujesz się zmęczony, zdezorientowany poszukiwaniem właściwej drogi. Chciałbym nas dzisiaj zachęcić byśmy uwierzyli w Jezusa jeśli dotychczas jeszcze Mu nie zaufaliśmy. On obiecał, że jeśli ktoś do Niego przychodzi, to nie wyrzuci Go precz (J 6,37). Być może na nowo trzeba Mu oddać nasze troski, albo kierownice naszego życia i uchwycić się Go dziecięcą wiarą, a wtedy będziemy mogli powtórzyć za psalmistą

 Zmieniłeś skargę moją w taniec. Rozwiązałeś mój wór pokutny i przepasałeś mię radością, (Ps. 30,12) 

Aby doświadczać mocy Bożej nie możemy pomijać Bożej zdolności do czynienia niemożliwego.

Po tym jak Bóg po raz kolejny przypomniał Abrahamowi o swoim przymierzu i dał mu więcej szczegółów jak ono się wypełni zapewniając, że będzie ojcem mnóstwa, a od Sary będą pochodziły narody, Abraham padł na swoje oblicze i roześmiał się. Śmiech jest często naszą odpowiedzią na niedowierzanie wobec niemożliwego. Prawdopodobnie tak byśmy zareagowali gdyby ktoś zaczął nam opowiadać jak chodził po wodzie. Abram nie powiedział tego Bogu, ale Biblia odkrywa nam, że w sercu miał wątpliwości, co do szczegółów tych obietnic. Uwierzył że Bóg wypełni swoje przymierze, ale ciężko było mu przyjąć, że uczyni to w tak niesamowity sposób. On jako stuletni starzec, będzie miał jeszcze syna i to syna od swojej dziewięćdziesięcioletniej żony Sary? To było tak niesamowite, że aż niewiarygodne. Myślenie Abrama było, że skoro nie mogli mieć dzieci jak byli młodsi, to jakim cudem teraz będą mieli potomstwo? Stąd jego odpowiedź Bogu w 18 wierszu, że nie marzy już o potomstwie z Sary i nie ma takiej potrzeby, bo ma już syna, ale o tym, by chociaż Ismael pozostał przy życiu i wypełnił Boże obietnice. Prosi więc Boga, by Bóg pobłogosławił Ismaela.

Bóg wprawdzie wysłuchał modlitwy o Ismaela, ale Pan wyraźnie się sprzeciwił wiązaniu z Ismaelem duchowych obietnic związanych z przymierzem. Później powiem więcej dlaczego. Teraz chciałem zwrócić naszą uwagę na niedowierzanie i wątpliwości Abrahama. To Jest dokładnie to, co nam czasami towarzyszy odnośnie wypełnienia się szczegółów Bożego słowa. Niektóre Boże obietnice są tak wspaniałe, że mogą wydawać się dla nas wręcz niewiarygodne. Powątpiewając w nie, nie tracimy wiary, jak i nie stracił wiary Abraham, ale możemy pozbawiać się radości i błogosławieństw pokoju z nich płynących. Weźmy choćby taką obietnicę z 6 rozdz. Ew. Mateusza, że nie musimy troszczyć się i martwić o nasze utrzymanie, a jedynie mamy troszczyć się o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie nam od Pana przydane. Jakże to wspaniała obietnica zdejmująca ciężar troski o naszą codzienność. Bóg obiecał, że wszystko nam zapewni pod warunkiem, że będziemy zajmowali się przede wszystkim jego sprawami. Ale zbyt często pomijamy ją i bierzemy ciężar troski na swoje barki zaniedbując Królestwo Boże nie doświadczając realności tej obietnicy. Albo inne zapewnienie Pana z 15 rozdz. Ew. Jana

Jan 15:7  Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam.

Mamy przyrzeczenie Jezusa, że gdy będziemy trwać w Jego słowie, to Bóg będzie wysłuchiwał wszystkich naszych modlitw zgodnych z Bożą wolą. Jednak, gdy powinniśmy się modlić, to nie zawsze tak czynimy i nie zawsze przynosimy Panu na rękach modlitwy wszystkie nasze potrzeby, by mógł nas błogosławić. Czasami niedowierzamy w tą obietnicę, innym razem tak bardzo jesteśmy skupieni na naszych siłach, że zapominamy o niej i umyka nam ona wobec realności naszych problemów. Jeszcze inna obietnica o której też zapominamy, to przyrzeczenie Jezusa, że będzie z tymi, którzy w Niego wierzą po wszystkie dani, aż do skończenia świata Mat 28,19. Zapominając o tym zapewnieniu Pana  czujemy się samotni, opuszczeni, zdani na własne siły myśląc, że Pana przy nas nie ma, gdy Go potrzebujemy. I mamy jeszcze wiele niesamowitych obietnic w Słowie Bożym, których zadaniem jest pocieszyć, wzmacniać, dodawać nadziei, wlewać pokój w nasze serce i rozpalać nas do służby dla Pana. Ale niektóre z tych obietnic mogą wydawać się tak niesamowite, że aż niewiarygodne niczym bajki jak w przypadku Abrahama, że będzie miał syna z Sarą. Tak i my sami pozbawiamy się wielu błogosławieństw niedowierzając Panu Bogu jak śpiewamy w jednej pieśni „ile łask tracimy tu, gdy modlitwę zaniedbamy nie ufając szczerze Mu”. Czasami nawet nie przedstawiamy w modlitwie Bogu jakiś sprawy, bo wydaje nam się ona beznadziejna. Ale nie powinniśmy lekceważyć tego, co Pan może uczynić w beznadziejnych sytuacjach. Pan Jezus będąc na ziemi wielokrotnie czynił wielkie cuda i dał nam poznać, że Bóg może dokonać niemożliwego. Po prostu uchwyćmy się wiarą Słowa naszego Pana, że wszystkie włosy na naszej głowie są policzone, że On nas nie opuści ani nie porzuci, że wynagrodzi każdą służbę i zaangażowanie dla Niego, że podniesie nas z martwych byśmy z Nim byli na wieki i otrze z naszych oczu wszelką łzę i Boga oglądać będziemy. 

Weźmy sobie do serca, że jeśli coś Pan nam obiecał, jeśli dał nam swoje słowo, to nie może to zawieść jak powiedział apostoł Paweł w liście do Rzymian 9,6nie jest tak, żeby miało zawieść Słowo Boże”. Ale niekiedy jesteśmy tak mocno przywiązani do ziemi, że zapominamy o niebie. Abraham myślał, że przez Ismaila wypełni się obietnica, a tymczasem miało być to przez Izaaka. 

Bóg chce całej chwały dla siebie

Dlaczego Isamel nie mógł być dzieckiem obietnicy, dlaczego musiał być nim Izaak? Dlaczego Bóg tak stanowczo sprzeciwił Abrahamowi w 19 wierszu, gdy powiedział, żeby tylko Isamel pozostał przy życiu przed Bożym obliczem. W końcu dlaczego Bóg kazał czekać Abrahamowi tak długo zanim urodzi się upragniony syn?

Drodzy, wszystko miało to jeden cel, aby w pełni okazała się Boża chwała i było wiadomo, że obietnica wypełniła się nie dzięki ludzkim staraniom, ale mocy Bożej.

Ismael nie mógł być dzieckiem obietnicy ponieważ reprezentował on wysiłek człowieka. Wprawdzie Bóg dał obietnice, ale w Ismaelu Abraham musiał Bogu pomóc. W ten sposób mógł się chlubić, że w jakiś sposób spowodował, że to, co obiecał Bóg stało się możliwe. Abram mógłby powiedzieć, że gdyby nie wymyślił wraz z Sarą sposobu jak wejść w posiadanie syna, to Ismael by się nie urodził, a tym samym Boże Słowo nie wypełniłoby się. To więc, to nie mógł być Isamel. Bóg specjalnie czekał wiele lat z wypełnieniem swojego Słowa, by pozbawić wszelkich złudzeń Abrahama i Sarę, że jest w tym jakakolwiek ich zasługa. Gdyby Izaak urodził się wcześniej, gdy jeszcze Abram i Sara byli w takim wieku, że po ludzku było to możliwe, to wciąż nie byłoby 100% pewności, ze stało się to wyłącznie za sprawą Boga. Mogliby myśleć, że im się udało, że podziałały jakieś lekarstwa, dieta, czy cokolwiek jeszcze innego. Ale Pan doprowadził ich do miejsca, gdzie nie było już żadnych wątpliwości, że Izaak urodził się za sprawą Bożego cudu wyłącznie w wyniku Bożej łaski. Takie postępowanie Boga ma na celu kilka rzeczy. Po pierwsze Bóg chce uświadomić nam, tą sama prawdę odnośnie naszego zbawienia. Zbawienie dane nam w Jezusie Chrystusie jest jedynie Bożą zasługą, a żaden człowiek nic do niego nie wniósł. Dlatego Pismo Św. uczy nas, że łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę w Chrystusa, to nie z nas – nie nasza zasługa, ale Boży dar. Nie z uczynków, aby żaden człowiek nie mógł chlubić się przed obliczem Bożym, nie możemy sobie zasłużyć na życie wieczne (Efez 2,9-10).

To nie my wybraliśmy Boga, ale Bóg wybrał nas i uzdolnił do tego, że mogliśmy uwierzyć w Jezusa Chrystusa, upamiętać się i przyjąć Go jako Pana i Zbawiciela. Pan Jezus gdy umierał na Krzyżu, powiedział „wykonało się” – Bóg zaplanował i wypełnił całkowicie dzieło Zbawienia, przeznaczając na śmierć w nasze miejsce swego Syna za nasze grzechy, a teraz Pan wzywa nas byśmy uwierzyli w Chrystusa, żeby dostąpić przebaczenia. Jeśli myślimy, że w jakikolwiek sposób przyczyniamy się do naszego zbawienia, to będziemy Bogu odbierać chwałę, bo nasze ciało zawsze chce się chlubić. Jeśli uważamy, że przyszliśmy do Chrystusa z własnej woli, to będziemy szczycić się swoim mądrym wyborem. Jeśli myślimy, że Bóg jest z nami z powodu naszej wielkiej wiary, to będziemy dumni z tego jak bardzo wierzymy. Gdy wydaje się nam, że to dzięki naszemu intelektowi odkryliśmy zbawienie w Chrystusie, to będziemy się sczyścić naszą mądrością. Ale jeżeli nasze zbawienie zależy wyłącznie od suwerennego Boga, od Jego łaski i miłosierdzia, a Bóg wybrał nas jako słabych, głupich, nic nie wartych i pogrążonych w grzechach ludzi, to nikt nie może się chlubić przed Bogiem jak czytamy w 1 liście do Koryntian 1,27-31. Czy to oznacza, że nic nie mamy do zrobienia, nie - wprost przeciwnie. Właściwe zrozumienie Bożego wybrania skłania nas właśnie do służby Bogu, a nasze serca są przepełnione dla Niego wdzięcznością

Drugim powodem dlaczego Bóg tak długo czekał z wypełnieniem obietnicy danej Abrahamowi, to chciał doprowadzić go, do całkowitej kapitulacji jego własnych możliwości, by uczyć Abrama, że musi całkowicie polegać na Bogu w służbie dla Niego, a nie na własnej sile. Czy nie jest tak, że często Pan czeka w naszym życiu do ostatniej chwili ze swoją interwencją, aż skończą się nasze możliwości? Przychodzi z pomocą wtedy, kiedy wydaje się, że już wszystko stracone, a sprawy idą w całkowicie złym kierunku i ma się wrażenie, że już nic nam nie pomorze. I wtedy właśnie przychodzi Pan i ratuje nas, byśmy nie polegali na sobie, ale na Nim. Uczy nas w ten sposób, że nasze siły, możliwości, zdolności są ograniczone i wyczerpują się, ale Jego nigdy. Tam gdzie, my dochodzimy do granicy, zaczyna się Boże działanie.  Jak powiedział apostoł Paweł w 2 Kor 1,8 o pewnym utrapieniu, które spotkało go blisko Efezu. Myślał wtedy, że śmierć ich już jest postanowiona, ale Pan wyrwał ich z tego doświadczenia, by zrozumieli, że ich życie i służba nie zależy od ich starań, ale od Boga. Mamy jeszcze wiele innych przykładów, Daniela w lwiej jamie, młodzieńców w piecu ognistym, Dawida który ma poczucie opuszczenia przez Boga, gdy ściga Go król Saul oraz Łazarza i jego rodzinę, gdzie wydaje się, że Pan Jezus się spóźnia. Ale to wszystko jest w tym celu byśmy wyraźnie widzieli Bożą chwałę i wielką Jego moc, uwielbiając jedynie Pana. My zaś musimy być cierpliwi i nie polegać  na sobie. 

Właściwe zrozumienie łaski Bożej prowadzi nas do posłuszeństwa

Ostatnią rzeczą w naszym fragmencie jest, że właściwe zrozumienie łaski Bożej prowadzi nas do posłuszeństwa Bogu. Wiemy, że Bóg jest suwerenny i z pewnością wykona swoją wolę z nami lub bez nas. Ale jeśli my chcemy doświadczać Bożego zbawienia i błogosławieństwa w naszym życiu, to musimy być Bogu posłuszni. Prawdziwa wiara polega na posłuszeństwie, co widzimy przez zachowanie Abrahama, po spotkaniu z Bogiem. Czytamy, że gdy Bóg odszedł, Abram uczynił tak jak Pan mu nakazał, obrzezał siebie, swojego syna Ismaela oraz wszystkich, którzy byli w jego domu. W ten sposób Abraham potwierdził, że naprawdę wierzy w Boga. Jak mówi Jakub w liście Jakuba (Jk 2,26).  wiara bez uczynków jest martwa. Jeśli ktoś mówi, że wierzy w Pana Jezusa Chrystusa, a nie chce być posłuszny słowom Boga, to ma wiarę, która nie może go uratować. Może cię zaskoczę, ale Biblia mówi, że również diabeł ma taką wiarę, On wierzy w Boga i się go boi, ale nie jest Mu posłuszny.

Posłuchajmy co mówi Jakub w swoim liście o martwej wierze

Jak 2:18  Lecz powie ktoś: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich.

19  Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Dobrze czynisz; demony również wierzą i drżą.

20  Chcesz przeto poznać, nędzny człowieku, że wiara bez uczynków jest martwa?

21  Czyż Abraham, praojciec nasz nie został usprawiedliwiony z uczynków, gdy ofiarował na ołtarzu Izaaka, syna swego?

22  Widzisz, że wiara współdziałała z uczynkami jego i że przez uczynki stała się doskonała.

23  I wypełniło się Pismo, które mówi: I uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało ku usprawiedliwieniu, i nazwany został przyjacielem Boga.

Jakub mówi, że prawdziwą wiarę widać przez uczynki. Jeśli ktoś twierdzi, że ma wiarę powinien być również posłuszny Panu. Niestety część ludzi ma wiarę szatana polegającą na przekonaniu, że jest Bóg, ale nie słuchają Go.

Pan Jezus natomiast o prawdziwej wierze w Niego, która prowadzi nas do zbawienia powiedział

Jan 14:15  Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie.

Jan 14:21  Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie.

Posłuszeństwo Bogu dla chrześcijanina, to nie wybór, to konieczność. Często bycie Panu posłusznym będzie dla nas trudne, bo żyjemy w bezbożnym świecie w którym Boże wymagania nie są akceptowane. Gdy będziemy chcieli słuchać Boga w kwestii moralności seksualnej, uczciwości, zaniechania zemsty, zwiastowania ewangelii i szukania Królestwa Bożego często w oczach tego świata narazimy się na kpiny, a być może nawet prześladowania. Jednak tego Bóg właśnie od nas wymaga, że będziemy świecić na świecie niczym światła i wskazywać zgubionym, właściwą drogę. Gdyby Abraham wysłuchał Boga, ale nic nie uczynił zaparłby się swojej wiary i Boga. Przez posłuszeństwo natomiast udowodnił, że rzeczywiście kocha Pana. 

Podsumowując:

1.      Po pierwsze, przez powołanie nas do zbawienia w Jezusie Chrystusie Bóg daje nam nową tożsamość, nowe życie i prawdziwy sens naszego istnienia jak było to z Saraj, którą uczynił Sarą - księżniczką, a nas kapłaństwem świętym. Choć nie mieliśmy znaczenia, Pan nadał nam wielkie znaczenie.

2.      Po drugie, aby doświadczać mocy Bożej nie możemy pomijać Bożej zdolności do czynienia niemożliwego. Wtedy, gdy zapominamy, że Bóg jest Bogiem cudów, to szukamy własnych rozwiązań, które pozbawiają nas wielu błogosławieństw.

3.      Po trzecie, Bóg ze zbawienia które nam dał, chce całej chwały dla siebie w żadnym razie nie jest ono nasza zasługą. Pan przygotował cały plan zbawienia, wykonał Go, odnalazł nas świecie, powołał nas, uzdolnił do tego, że mogliśmy odpowiedzieć wiarą na jego powołanie i w zbawieniu nas prowadzi, aż do dnia gdy postawi nas przed sobą.

4.      Po czwarte, właściwe zrozumienie Bożej łaski prowadzi nas do posłuszeństwa Chrystusowi, bo wiara bez uczynków jest martwa, a takiej nie chcemy, bo nie prowadzi ona do zbawienia. 

18.05.2021

Posłanie na misje - Studium Dz. Ap 1,6-11

 


Ostatnio mieliśmy wprowadzenie w Ks. Dziejów Apostolskich i rozważyliśmy 5 wierszy. Mówiliśmy o autorze księgi do kogo Dzieje były zaadresowane i o jej wiarygodności. Następnie powiedzieliśmy sobie, że jeśli chcemy dobrze wykonywać dzieło do którego Chrystus nas posłał, to musimy znać informacje, znać dobrze treść Słowa Bożego. Jest to potrzebne żeby wiedzieć, co Pan Jezus nam nakazał robić, by unikać działań które zajmują czas i energie, a nie są kontynuacją dzieła Chrystusa. Jest wiele różnych działań w imieniu Jezusa, ale nie przybliżają ludzi do Boga i nie prowadzą ich do zbawienia, bo nie są wolą Boga.

Mówiliśmy również o tym, że dziełem życia chrześcijan powinno być niesienie imienia Jezusa Chrystusa wszędzie tam, gdzie Bóg nas posyła. Nie tylko mamy nauczać, ale czynić dobre dzieła w Jego imieniu, by były ozdobą ewangelii. Byśmy mogli być skuteczni w tym dziele należy dążyć do tego, by rozwiać wszelkie wątpliwości, co do zmartwychwstania i osoby Chrystusa w naszym życiu.

W tym dziele musimy polegać na Duchu Św. którego otrzymaliśmy od Boga w wyniku nowego narodzenia. Dar ten wcześniej został zapowiedziany przez Pana Jezusa, a później po 50 dniach od Jego zmartwychwstania został dany uczniom i tym, którzy uwierzą w Jezusa.

Teraz bliżej przyjrzymy się wysłaniu uczniów na misje, wniebowstąpieniu Pana Jezusa oraz Jego powrocie. 

1.6-7

Po 40 dniach od zmartwychwstania Pan Jezus kazał wszystkim uczniom się zejść. Czytamy     że, gdy oni się zeszli przed Jego wniebowstąpieniem, to wtedy dał im ostatnie zalecenia  wysyłając ich na misje. Prawdopodobnie to właśnie wtedy,  widziało Go na raz 500 osób, o czym mówi ap. Paweł w 1 liście do Koryntian w 15 rozdz. Wydarzenie to najwyraźniej miało miejsce na Górze Oliwnej w pobliżu Betanii i z tego miejsca, Pan odszedł do nieba Łuk 24,49-51.

Ścisłą czołówką grupy uczniowskiej było około 120 uczniów wraz z apostołami, ale byli jeszcze inni, którzy nie są wspomniani w tej grupie.

Gdy oni się wszyscy zeszli, to mieli pewne oczekiwania w stosunku do Jezusa. Teraz kiedy kazał się im zebrać, to myśleli że nastąpi odbudowanie widzialnego, fizycznego królestwa Izraela. Pytają się Go dokładnie – czy w tej godzinie odbuduje Królestwo Izraela.

Oczekiwanie to wynikało z tego jak Żydzi rozumieli przyjście Mesjasza. Z proroctw Starego Testamentu wywnioskowali, że wraz z przyjściem Mesjasza nastąpi odbudowa Izraela (Izaj 9,5-6 Amosa 9,11-15). Gdyby Izrael przyjął Mesjasza, to prawdopodobnie tak by się stało. Ale w planie Bożym było, by ewangelia poszła do pogan i jak mówi list do rzymian, by przez ich odrzucenie poganie zostali wszczepieni w Królestwo Boże i stali odbiorcami Bożych obietnic przez wiarę w Chrystusa (Rzym 11,17) .

Żydzi mogli myśleć, że wraz z przybyciem Mesjasza nastąpi odbudowa Królestwa, bo Bóg ukrył przed ludźmi, że między pierwszym, a drugim przyjściem jest jeszcze czas kościoła w którym Żydzi i poganie zostaną połączeni w jedną całość (Efez 3,4-6; Kol 1,25-27). 

Zobaczmy, że Pan Jezus nie powiedział, że nie odbuduje Królestwa Izraela, ale że Bóg w swojej mocy zakrył to przed ludźmi, kiedy to się stanie.

Niektórzy twierdzą, że Bóg w ogóle nie odbuduje Królestwa Izraela i etniczny Izrael nie ma już miejsca w planie Bożym, bo zastąpił go kościół. Ale takie rozumienie nie znajduje potwierdzenia w Słowie Bożym, bo mamy wiele proroctw do Izraela o jego odbudowie i przyszłej chwale. 

Widzimy więc, że ponowne przyjście Pana Jezusa jest tajemnicą.

Niektórzy koniecznie chcą wiedzieć kiedy dokładnie wróci Jezus, ale nawet gdybyśmy wiedzieli, to co zmieniłoby się w naszym stosunku do Boga?

Obawiam się, że niektórzy chcą znać datę powrotu Chrystusa tylko w tym celu, by wiedzieć kiedy powinni się nawrócić i jak długo mogą sobie grzeszyć. Jakby chcieli przechytrzyć Boga. Ale takie myślenie jest głupie i obrażające Boga. Gdyby jego przyjście miało nastąpić szybko, to być może niektórzy z nas wpadliby w panikę, a gdyby jeszcze było daleko, to moglibyśmy się zniechęcić. Więc Bóg chce byśmy nie znali tej daty i ciągle byli gotowi, bo to pomaga nas mobilizować i utrzymać  odpowiednią dyscyplinę (Mat 25,13).  

Powinniśmy być pokorni i nie starać się na siłę dowiedzieć, kiedy przyjdzie Jezus i próbować wyznaczać kolejne daty, bo Bóg ukrył to przed ludźmi (Marka 13,32). Niektórzy tak bardzo zajmują się tym tematem, że nie robią już nic innego, tylko wyszukują kolejne informacje które mają potwierdzać, że zaraz, za chwilę, że jesteśmy już bardzo blisko, a jednak to jest wciąż tajemnica.

To więc jeśli chodzi o przyjście Pana Jezusa możemy popaść w dwie skrajności, pierwsza jest taka, że całkowicie zapomnimy o Jego powrocie. Wtedy przestajemy czuwać i zaczniemy myśleć, że jeszcze tak długo, że popadniemy w sen eschatologiczny, aż całkowicie zapomnimy o Jego przyjściu. Druga skrajność, to ciągłe spoglądanie w niebo i interpretowanie każdego wydarzenia politycznego lub społecznego jako znak, że będzie za chwilę Jego powrót. Niektórzy tak myśleli podczas prześladowań za czasów Rzymskich, w czasach reformacji, w czasach wybuchów wojen i epidemii. Chodzi o to, żebyśmy znaleźli zdrowy środek i służyli Bogu, byli zajęci budowaniem Jego Królestwa i czujni, ale nie stali się paranoikami i ignorantami. 

1.8

Teraz kiedy powiedział im, że nie powinni przesadnie interesować się odbudową Izraela, eschatologią, to dał im zadanie którym powinni się przede wszystkim zająć. Czyli być świadkami Pana Jezusa.

Jak myślisz co to znaczy być świadkiem Pana Jezusa?

Zadaniem uczniów było świadczyć o tym, kim Pan Jezus jest i czego dokonał. Mieli mówić o tym co widzieli i słyszeli od Niego.

Świadek nie ma zmyślać, kolorować, dodawać coś do faktów, czy coś ukrywać, ale ma mówić  jak faktycznie było i takie było zadanie uczniów.

Jeśli ktoś był kiedyś w sądzie, to jeszcze lepiej rozumie na czym polega rola świadka. 

Co musi się wydarzyć, by móc być świadkiem?

Należy brać udział w jakimś wydarzeniu, widzieć fakty z nim związane, słyszeć wypowiadane słowa. W sądzie rola świadka jest bardzo ważna, jeśli zeznaje naoczny świadek lub naoczni świadkowie jakiś wydarzeń, to ich relacja decyduje o tym jaki zapadnie wyrok.

Znaczące jest to, że z greckiego słowa świadek „martys” później stworzono słowo męczennik, dokładnie ten który umiera z wiarą, bo wielu świadków Chrystusa poniosło śmierć.

Bycie świadkiem Chrystusa często związane jest z cierpieniem, bo świat Chrystusa nie przyjmuje i nie akceptuje świadectwa o Nim. To więc ci, którzy świadczą o Jezusie często są prześladowani. 

Czego potrzebujemy by być odważnymi i skutecznymi świadkami?

ü  Potrzebujemy poznać Chrystusa, doświadczyć Go jako naszego Pana i Zbawiciela bez tego nie możemy świadczyć.

ü  Potrzebujemy mocy Ducha, być prowadzonymi przed Ducha, polegać na Bogu w naszym dawaniu świadectwa. Być otwartymi na prowadzenie Boga i organizowanie nam okoliczności do świadczenia. To Duch Św. daje nam odwagę i mądrość i moc do składania świadectwa (Dz 4,13.29.31; Łuk 21,15). Próba składania świadectwa bez mocy Ducha Św. czyli nie polegania na Bogu, to brak mądrości, bark odwagi i skutecznej służby, bo Duch Św. przekonuje człowieka do Chrystusa.

Idea bycia Bożymi świadkami nie jest nowa, Bóg chciał by Izrael był świadkiem Bożej wielkości w świecie, ale Izrael poniósł porażkę w tej misji (Izaj 43,10-12). Bóg teraz w Chrystusie wybrał sobie nowych świadków, którzy wypełnią Jego wolę, tym jest kościół. 

Zauważ w jaki sposób mamy świadczyć o Jezusie, co to znaczy że mamy to robić w Jerozolimie, Judei w Samarii i aż po krańce ziemi?

Misja powinna mieć kilka wymiarów i wizje, która się poszerza

ü  Jerozolima, to tam gdzie uczniowie obecnie mieszkali, czyli w swoim domu w swoim mieście. Mają się skupiać na tym terenie - chodzi o Żydów.

ü  Judea, to okręg trochę większy jak województwo, państwo czyli w naszym regionie. Mają myśleć o skali województwa, kraju.

ü  Samaria, to poza granicami. Powinni iść dalej poza granice, tam wspierać wysyłać misjonarzy.

ü   Aż po krańce ziemi, gdzie się da. Bóg chce by Jego ewangelia była głoszona po całej ziemi, a wtedy nadejdzie koniec. Poganie- ewangelia jest dla wszystkich.

Uczniowie dokładnie to wykonali przez pierwsze 7 rozdz. Dziejów głosili w Jerozolimie, później 8-9 rozdz. Judea i Samaria, a później ewangelia dotarła do pogan i najdalszych królestw. 

1,9-11

Następnie po wszystkich zaleceniach Pan Jezus został wzięty w górę do nieba i zasiadł po prawicy Bożej.

ü  Chrystus teraz jest w niebie, zsiada po prawej stronie Boga i sprawuje władzę w imieniu Boga Ojca nad wszystkim. W ten sposób wniebowstąpienie wskazuje na wywyższenie Pana Jezusa i wyniesienie do chwały. On powiedział że dana Mu jest wszelka władza na niebie i na ziemi. (Efez 1,20-22;  Łukasza 22,69; Mateusza 26,64). To znaczy również, że Chrystus jest Panem i należy Mu być posłusznym.

ü  Wniebowstąpienie oznacza, że misja Chrystusa na ziemi została dokonana i podobnie jak dowodzi tego zmartwychwstanie została zaakceptowana przez Ojca. Też o tym świadczy posłanie Ducha Św. Gdyby misja Jezusa zbawienia świata nie przyniosła skutku, to nie mogło by dojść do zmartwychwstania, wniebowstąpienia i wysłania Ducha Św. A tak widzimy, że służba Pana Jezusa została potwierdzona, zbawienie prawdziwe dostępne, a praca dla Chrystusa ma sens i nie jest na marne.

ü  Jezus też poszedł przygotować miejsce dla nas i tam ma dla nas mieszkanie (Ew. Jana 14,2).

ü  Dzięki w wniebowstąpieniu Pan Jezus sprawuje w niebie nowe funkcje pełni dzieło jako nasz arcykapłan (Hebrajczyków 4,14). Rolą arcykapłana było składanie ofiar i wstawianie się za ludem. Teraz czyni to Chrystus, złożył ofiarę z siebie samego i wstawia się za nami przed Bogiem (Rzym 8,34).

ü  Jest również pośrednikiem nowego przymierza, czyli pośredniczy między nami a Bogiem. Przez Niego mamy przystęp do Boga (Hebr 9,15; 1 Tym 2,5). 

Uczniowie śledzili wzrokiem odchodzącego do nieba Chrystusa i najwidoczniej smucili się. Może byli wystraszeni tym jak to teraz będzie bez Niego? Jak sobie dadzą radę?

Z zadumy wyrwali ich dwaj aniołowie, którzy ich napomnieli, że przecież odejście Pana Jezusa to nie koniec i powinni wziąć się do pracy.

Tu jest lekcja również i dla nas, by w chwilach gdy Boże dzieło rozwija się nie po naszej myśli nie tracić nadziei, ale służyć Bogu w tych okolicznościach jakie Bóg stwarza. Często myślimy, że jak coś się zmienia to będzie źle. Wcale nie musi tak być, będzie po prostu inaczej.

Czasami mogą być trudności w relacjach z innymi, problemy w zborze, odejście pastora, koniec jakiejś dobrej służby która dawała wielkie efekty, czy problemy z budynkiem.   

Ostatnia rzecz, dotyczy ponownego przyjścia Pana Jezusa. Aniołowie powiedzieli, że tak jak Jezus odszedł tak powróci.

Jak myślisz o co chodzi?

Odszedł fizycznie i publicznie tak też powróci. Wszyscy  w jednej chwili zobaczą go przychodzącego z tą różnicą, że nie tylko uczniowie będą go widzieć, ale mieszkańcy całej ziemi. Przyjdzie fizycznie w swoim nowym zmartwychwstałym ciele wraz z innymi zmartwychwstałymi świętymi. Przyjdzie w miejsce z którego odszedł, czyli na Górę Oliwną.  (Mateusza 24,30; Obj 1,7; Zachariasza 14,4). 

14.05.2021

Autorytet starszych 1 Tesaloniczan 5,12 – 13


 Drodzy dzisiaj chciałbym mówić a autorytecie i szacunku wobec tych, którzy pośród nas pracują i głoszą nam ewangelię. Nie jest tajemnicą, że coraz częściej w naszym kościele mówi się o braku pastorów. Obecnie około 40% zborów nie ma pastora i w wielu sytuacjach nie ma perspektyw na pracownika lub pracowników. Powodów tego jest wiele, ale z pewnością jednym z nich jest w wielu sytuacjach brak docenienia pracy przywódców, zarówno pastorów jak i starszych, którzy pośród nas służą. Wielu przywódców zrezygnowało ze służby z powodu ciągłego żalu, niezadowolenia i rozczarowania jakie okazywały im ich zbory. Muszę przyznać, że będąc pracownikiem kościoła, pastorem i starszym, sam tego kilka razy już doświadczyłem. Trzeba powiedzieć, że nie jest to nic nowego, kongregacje wielokrotnie nie doceniały nawet najlepszych pracowników, którzy pośród nich służyli w myśl zasady „cudze chwalicie swego nie znacie”. Niekiedy myśli się, że gdybyśmy mieli takiego, czy innego pastora, lepszych starszych, lepszą Radę Zboru, lepszych przywódców, to służba naszego kościoła rozwijałby się bardziej dynamicznie i bardziej owocnie niż obecnie. Albo inaczej, problemy naszego Zboru wynikają ze słabego przywództwa – niektórzy mówią. Niekiedy to może być prawda, ale także jest prawdą, że często nasze niezadowolenie wynika z naszej grzeszności i osobistych sympatii.

Podobnie już myśleli Izraelici o Mojżeszu, jak wiemy byli ciągle niezadowoleni z Jego pracy, a sam Mojżesz wielokrotnie był zniechęcony.

Czytamy np. w Ks. Liczb

Ks. Liczb 12:1  Wtedy Miriam i Aaron zaczęli wypowiadać się przeciw Mojżeszowi z powodu żony, Kuszytki, którą pojął, gdyż pojął za żonę Kuszytkę.

2  I mówili: Czy tylko przez Mojżesza przemawiał Pan? Czy także przez nas nie przemawia? A Pan to usłyszał.

Aron i Miriam mieli pretensje do Mojżesza, że wziął sobie żonę z Etiopii, najwyraźniej czarnoskórą i prawdopodobnie nie pochodziła z Izraela. Inne wyjaśnienie tego fragmentu polega na tym, że Aron i Miriam byli niezadowoleni, że żona Mojżesza Sypora, którą pojął mieszkając u Midianitów dołączyła do Niego podczas wędrówki Izraelitów po pustyni i miała wpływ na Jego służbę.

To więc oskarżano Mojżesza o jakąś niestosowność lub niemoralność i pewnie nie skończyłoby się to dobrze, gdy Bóg nie zareagował.

Podobnie było z apostołem Pawłem, niektóre kościoły, Zbory które założył odwróciły się od Niego niemal całkowicie.

Tak ap. Paweł zwraca się do zboru Galackiego

Galacjan 4:15  Cóż się tedy stało z tą waszą szczęśliwością? Albowiem daję wam świadectwo, że gdyby to było możliwe, wyłupilibyście sobie oczy i mnie je oddali.

16  Czy stałem się nieprzyjacielem waszym dlatego, że wam prawdę mówię?

Był czas, kiedy chrześcijanie Galaccy, bardzo cenili sobie służbę ap. Pawła, do tego stopnia, że nawet byli gotowi dać mu swoje zdrowe oczy, a wziąć od niego chore. Ale gdy zaczęli słuchać żydowskich nauczycieli, którzy chcieli ich obrzezać i podważali zbawienie z łaski przez wiarę, to ap. Paweł stał się ich wrogiem, bo nie zamierzał w imię dobrych relacji rezygnować z prawdy.

Podobnie było w sytuacji relacji ap. Pawła ze zborem w Koryncie. Niektórzy z koryntian, krytykowali Jego służbę i uważali, że posługuje się cielesnymi środkami i tak o nim mówili:

2 Koryntian 10:10  Bo powiadają: Listy wprawdzie ważkie są i mocne, lecz jego wygląd zewnętrzny lichy, a mowa do niczego.

To więc byli tacy, którzy oskarżali Pawła, o manipulację, cielesny nie duchowy i bezbożny sposób życia. Inni uważali, że nie prezentuje się odpowiednio jako duchowy przywódca, który może wzbudzać szacunek. Może nie był zbyt wysoki i nie przyciągał uwagi swoim wyglądem lub nie ubierał odpowiednio gustownie albo  jeszcze coś innego. Jeszcze inni, krytykowali Go za słabe kazania, które dowodzą, że nie jest błogosławionym przez Boga nauczycielem. To więc mamy biblijne przykłady dwóch z bardziej namaszczonych przywódców od Boga, których autorytet nie został przez wielu rozpoznany, a ich służba była krytykowana.

W historii kościoła także znajdujemy wiele podobnych przykładów. Pewnie słyszeliśmy o takim człowieku jak Jonathan Edwards, który jest uważany za jednego z najlepszych kaznodziejów XVIII w i jednego z największych teologów w Historii Kościoła. Służył On 23 lata w jednym ze zborów, aż do chwili gdy jego kongregacja uznała, że Jonathan mówi straszne herezje, gdy twierdzi, że przystępowanie do Wieczerzy Pańskiej nie gwarantuje nikomu zbawienia. W końcu usunięto go ze zboru i robiono wszystko co w ich mocy, by zniszczyć Jego reputacje tak, żeby żaden kościół nie przyjął go na pastora.

Podobna sytuacja miała miejsce z innym wielkim kaznodzieją baptystów Charlsem Spurgeonem. W pewnym okresie Spurgeon był jednym z najbardziej znanych kaznodziejów swoich czasów, a jego kazania czytali niemal wszyscy ewangelicznie wierzący. Jednak poróżnił się on z Unią Baptystyczną zaprzeczając teorii ewolucji, przez co, został wyrzucony przez kościół baptystów w Anglii, co przyczyniło się do pogorszenia jego stanu zdrowotnego.

Takich przykładów moglibyśmy mnożyć, kiedy praca wielu przywódców kościoła nie została doceniona, a zamiast uznania i szacunku spotkali się z oskarżeniami, krytyką, a nawet zajadłą nienawiścią.

W jednym z badań jakie zrobiono w Stanach zjednoczonych w trzech tysiącach kościołów postawiono pytanie członkom „dlaczego ludzie rezygnują z kościoła”. I najczęstsza odpowiedź jaka padała, to „nie lubię swojego pastora”. Ale musimy zdać sobie sprawę, że kościół to nie jest jakiś konkurs sympatii dla pastora, czy starszych. Pastor, Rada Zboru, czy Rada starszych nie ma nam się podobać, nie ma ładnie wyglądać i nie chodzi o to, że mają wzbudzać naszą sympatię,  ale mają w Boży sposób wykonywać swoją służbę, wszystko co ponad to, jest drugorzędne. 

Ceńmy przywódców ze względu na ich pracę

Słowo Boże wzywa nas, byśmy cenili naszych przywódców, darzyli ich uznaniem ze względu na ich służbę. Zbyt często w kościele myśli się o Bożych pracownikach podobnie jak myśli świat, że są darmozjadami, że co to, jest za robota zwiastować Słowo Boże, czy zajmować się duszpasterstwem, opiekować się społecznością, organizować różne wydarzenia w kościele, czy napominać krnąbrnych. Jednak przez taką postawę członków zborów do swoich przywódców wielu pasterzy rezygnuje ze służby lub czują się zniechęceni.

Pierwszym obowiązkiem kościoła i naszą odpowiedzialnością przed Bogiem wobec swoich przywódców, czy to pastor, czy Rada Zboru lub Rada Starszych jest docenić ich pracę, otoczyć ich szacunkiem. Grecki czasownik, który mówi o docenieniu lub uznaniu dla przywódców to słowo   „eidō”, które tłumaczymy jako zobaczyć, obserwować, zwracać uwagę.  Chodzi o to, byśmy doceniali starania naszych przywódców widząc, że ich praca jest ważna i wymaga od nich wiele wysiłku. Łatwo powiedzieć, że ktoś nic nie robi, jak się nie wie, co on robi. Kiedyś myślałem, że praca nauczycielki w szkole nie jest zbyt wymagająca, bo widziałem tę pracę w kategoriach 18 godzin przy tablicy jako pełny etat, aż do chwili gdy moja żona nie została nauczycielem. Wtedy zobaczyłem, że za kulisami tablicy kryje się wiele godzin przygotowywania do zajęć, sprawdzania sprawdzianów, roboty papierkowej jak uzupełnianie dzienników, pisanie różnych pism, uczestniczenie w Radach Pedagogicznych lub szkoleniach, zajmowanie się sytuacją osobistą uczniów i zmaganie się z tymi, którzy nie chcą się podporządkować. To pozwoliło mi bardziej docenić tą pracę i zrozumieć jak wiele wysiłku trzeba, by dobrze ją wykonywać. Podobnie z pracą przywódców kościoła ap. Paweł wzywa nas, byśmy zobaczyli ich wysiłek, przyjrzeli się temu co robią i ile robią zaglądając za zaplecze ich warsztatu. Możemy ich zaprosić na obiad, wspólny spacer, spędzić z nimi trochę czasu, spytać o ich obowiązki itp. Widzicie mnie tu dzisiaj jak zwiastuje wam Słowo Boże, nie trwa to zbyt długo około 0,5 do 1 godziny, ale nie wielu z was wie, że spędziłem około 14 – 15 godzin, by to nauczanie przygotować. Jakoś nie jest tak, że wykłady czy kazania spadają mi z nieba i za każdym razem mam gotowe nauczanie. Może bardziej duchowi tak mają, ale dla mnie to ciężka praca. Nie wielu z was wie, że za tym wykładem kryje się wiele przemyśleń, badania i studiowania tekstu Biblii, czytania różnych materiałów, kreślenia, poprawiania, modlitwy i tak, często kilka razy w tygodniu, by dać owcom Chrystusa jak najlepszy pokarm. Nie wiem, czy wiesz, ale ci którzy zajmują się zwiastowaniem Słowa, czy w jakikolwiek sposób przewodzą ludziom w kościele, nie tylko muszą się zmagać z tekstem, by przygotować dobre nauczanie, ale zmagają się również z wieloma innymi rzeczami. Zmagają się z problemami którymi obarczają ich członkowie kościoła, zmagają się z krytyką ze strony niezadowolonych, zmagają się ze złością lub osądem tych, których należało napomnieć, bo grzeszą, zmagają się z ludźmi ze świata, którzy atakują ich służbę i dodatkowymi obowiązkami, którymi trzeba się zająć, by kościół dobrze funkcjonował. A naprawdę spraw jest sporo, ze swojego doświadczania mogę powiedzieć, że oprócz nauczania, są to sprawy duszpasterskie, organizacyjne, papierkowe, urzędowe i reprezentacyjne. Przywódcom też, jeśli są Bożymi przywódcami towarzyszy ciągła troska o zbór, presja która spoczywa na ich sercu, by dobrze się rozwijał, by  jego członkowie wzrastali i chodzili blisko Pana jak to napisał ap. Paweł

2 Korynrian 11,28 Pomijając te sprawy zewnętrzne, pozostaje codzienne nachodzenie mnie, troska o wszystkie zbory.

29  Jeśli kto słabnie, czy i ja nie słabnę? Jeśli kto się potknie, czy i ja nie płonę?    

Nie da się od tego uciec, nie da się tego zostawić, nie da się o tym zapomnieć, wyjść z pracy zamknąć drzwi i się od tego odciąć. Troska o Zbór wciąż jest na sercu przywódcy i starszych, chodzą z nią 24 godziny na dobę. Więc doceniajmy to, że noszą odpowiedzialność wspierajmy naszych pracowników, by obciążenie, które Bóg złożył na ich sercu było łatwiejsze do niesienia. Powstrzymujmy się przed postawą krytykanctwa, narzekania, szemrania i przyglądania się z daleka, by wytykać komuś to, co mu nie wyszło, czy twierdzić, że zrobiłbyś coś lepiej. Oczywiście przywódcy nie są poza jakąkolwiek krytyką, też popełniają błędy i grzechy. Dlatego też jak sądzę, Nowy Testament mówi o przywództwie zbiorowym, co jest zabezpieczeniem dla nich samych i społeczności. Zdarzają się również fałszywi paterze – wilki w owczych skórach przed którymi przestrzegał Pan Jezus w 7 rozdz. Ew. Mateusza. Takich należy rozpoznać i usunąć.

 Ale również należy pamiętać o zasadzie z 1 listu Pawła do Tymoteusza 5,19

Przeciwko starszemu skargi nie przyjmuj, chyba że jest ona oparta na zeznaniu dwu lub trzech świadków.

Zbyt wiele zborów diabłu udało się zniszczyć tylko dlatego, że dano wiarę fałszywym oskarżeniom wobec pastora lub starszych. Po prostu ci ludzie są na celowniku świata i szatana.  Czasami wystarczy jedno bezpodstawne oskarżenie wobec przywództwa, by doprowadzić do kryzysu w całym kościele.    

Bóg dał przywódcom swój autorytet.

Następna rzecz o której mówi nasz fragment, to że powinniśmy szanować naszych przywódców, pastorów, Radę Zboru, radę starszych, bo Bóg dał im swój autorytet nad nami.

Szanuj ich, bo przez nich Bóg sprawuję swoją władze w kościele. Poddanie się ustanowionym nad nami autorytetom jest jednym z wymagań Bożej woli, by Bóg mógł błogosławić nasze życie i wzrost duchowy. Tak często jesteśmy wojowniczy wobec ludzi lub instytucji które Bóg nad nami ustanowił. Dzieci walczą z rodzicami, żony przeciw mężom, rodzice przeciw państwu, pracownicy przeciw pracodawcom, ludzie w kościele przeciw starszym lub pastorowi albo między sobą. Chrześcijanie mają się charakteryzować się uległością w stosunku do Boga, władzy, przełożonych w Kościele, autorytetów w rodzinie i wobec siebie nawzajem. Bóg wybrał przywódców w Zborach, by prowadzili Jego kościół, kierowali nami, pilnowali doktryny oraz wytyczali zborowi właściwy kurs. Ap Paweł mówi, że te osoby pracują wśród nas i są naszymi przełożonymi, dosłownie znaczy to, że Bóg postawił ich nad nami, by nami przewodzili w służbie dla Boga. Nowy Testament używa trzech słów na określenie przewodzących w kościele: episkopos czyli  nadzorca lub człowiek wyznaczony do pilnowania tłumaczone jako „biskup” i podkreśla duchowe oraz administracyjne wymagania Dz. 20:28   „Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami - episkopos, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią”. Słowo to występuje w 1 Tym 3,2; Tyt 1,7 gdzie Paweł przedstawia kwalifikacje dla starszych. Inne słowo na określenie tego samego urzędu to „prezbiteros” tłumaczone jako starszy Dz. 20:17  A posławszy z Miletu do Efezu, wezwał starszych - prezbiteros zboru”. Słowo to występuje również w takich fragmentach jak 1 Tym 5,17; Tyt 1,5 Słowo, starszy – prezbiteros podkreśla doświadczenie i duchową dojrzałość. Jest jeszcze jedno słowo, którym Nowy Testament określa przewodzących, to „poimēn” tłumaczone jako pasterz i występuje Efez 4:11  I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami - poimen i nauczycielami. Słowo pasterz z kolei podkreśla zdolność opieki trzodą i kładzie nacisk na kwestię pasienia owiec Chrystusa.

Z nauczania Pisma Św. jasno wynika, że Bożym sposobem zarządzania kościołem na ziemi jest wybór w zborach odpowiednio dojrzałych duchowo osób, mężczyzn, przez których Chrystus prowadzi swój kościół jak czytamy choćby w liście Pawła do Tytusa, gdy otrzymuje on instrukcje zorganizowania pracy w nowo powstałych społecznościach:

Tytusa 1:5  Pozostawiłem cię na Krecie w tym celu, abyś uporządkował to, co pozostało do zrobienia, i ustanowił po miastach starszych, jak ci nakazałem,

  Wybrane osoby, czyli te, które odznaczały się odpowiednią dojrzałością i mający odpowiednie kwalifikacje mają za zadanie nadzorować, strzec i pasterzować Zborowi. Nie chodzi oto, że mają teraz rządzić naszym życiem, a my bezgranicznie mamy być im posłuszni. Ale mamy być im posłuszni, gdy mówią jak słowo Boże mówi, bo wtedy nie mówią od siebie, ale od Boga. To więc nie chodzi o przewodzenie w sensie nakazu skoszenia trawnika, remontu kościelnych pomieszczeń, czy zmuszania cię do oddania swojego samochodu na potrzeby Zboru. Ale wtedy kiedy duchowe przywództwo staje w autorytecie Słowa Bożego i wzywa nas do czynienia tego, co zgodne jest ze słowem Boga, to mamy im być posłuszni, bo przez nich sam Bóg do nas przemawia. To więc, gdy wzywają nas do porzucenia grzechu, gorliwości dla Pana, zachowywania pokoju, miłości bliźnich i wszystkiego do czego wzywa nas Biblia, mamy ich słuchać. Mają to czynić zarówno indywidualnie jak i przez nauczanie. Czasami będzie tak, a nawet powinno być, że nauczanie pastora lub starszych będzie nam deptać po palcach, bo Słowo Boże jest żywe, skuteczne i napomina nas. Oczywiście wszyscy mamy troszczyć się o siebie nawzajem, ale szczególny obowiązek spoczywa tutaj na starszych i pastorze. Dobre przywództwo nigdy nie będzie przyglądało się bezczynnie, gdy owca zmierza w kierunku urwiska, ale będzie chciało ją zawrócić. Powiedzmy, że pastor lub starsi konfrontują nas z jakimś grzechem lub jakąś postawą, która nie podoba się Bogu. Nie powinniśmy wtedy reagować złością, obrażaniem się i myśleniem lub mówieniem za „kogo on się uważa, kto mu dał prawo zwracać mi uwagę, czy poprawiać mnie”. Biblia mówi, że Bóg mu dał takie prawo. Z chwilą, gdy Duch Św. powołał go do tej służby, nie tylko powinien, ale nawet ma obowiązek od Boga troszczyć się o nas i zwracać nam uwagę jeśli nasz rozwój duchowy podąża w niewłaściwym kierunku. Z tego też, że zostali powołani przez Boga mamy ich szanować, bo wykładają nam słowo Boże i sprawują pieczę nad duszami naszymi, byśmy mogli duchowo wzrastać, uświęcać się i lepiej poznawać Pana. Tak naprawdę duchowi przywódcy dają nam o wiele więcej niż jakikolwiek świecki przywódca, czy jakikolwiek świecki usługodawca, bo dają nam pokarm który przynosi do naszego życia wieczne błogosławieństwa. Szef w pracy może ci dać podwyżkę, mechanik może ci naprawić samochód, szewc może ci uszyć buty, a piekarz upiec chleb, ale te wszystkie dobra są nietrwałe i za chwile się skończą, a podany ci dobry duchowy pokarm zrodzi wieczne duchowe błogosławieństwa, które nigdy nie przeminą. Ale jednak tak jest, że mamy tendencje cenić wyżej prace mechanika, prawnika, sędziego, piekarza i szewca niż pastora lub starszych Zboru. Wiecie skąd się to bierze? Z tego, że nie zawsze dostrzegamy tak wyraźnie jak w przypadku innych zajęć, że praca duchowych przywódców jest ważna wartościowa i zlecona im przez Pana Jezusa. Musimy wiedzieć, że praca piekarza przynosi fizyczne owoce, a praca duchowych przewodników, owoce duchowe. Jednak dla wielu, to co fizyczne jest bardziej realne od duchowego, bo fizyczne widać, a duchowe rzeczy nie zawsze.

Szacunek dla przywódców nie ogranicza się tylko do tego, że powinniśmy być na nich mili, czy ich nie obmawiać, ale mamy ich otaczać modlitwą, doceniać ich pracę, choćby angażować się w organizowane działania, czy brać udział w nabożeństwach i spotkaniach, by ich wspierać. Dosyć często, gdy ludzie obrażą się na pastora lub starszych, to przestają przychodzić do zboru żeby pokazać im, co o nich myślą. Ale to nie jest postawa szacunku o jakiej mówi Słowo Boże. Jeśli nawet się nie zgadzamy w jakiś kwestiach, to rozmawiajmy ze sobą, poznajmy się lepiej byśmy mogli się zrozumieć.

Podobnie o autorytecie przywódców mówi autor listu do Hebrajczyków

Hebrajczyków 13:17  Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę; niechże to czynią z radością, a nie ze wzdychaniem, gdyż to wyszłoby wam na szkodę.

Musimy wiedzieć, że poddając się pod autorytet starszych w kościele, tych którzy nam przewodzą nie poddajemy się pod autorytet ludzi, ale Boga. Niektórzy mówią, że nie będę słuchał przywódców w kościele, pastora, starszych, Rady Zboru, bo ja słucham Pana Jezusa.

To teraz posłuchajmy jeszcze raz co Pan Jezus powiedział przez Ducha Św., „Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli.” To więc słuchać Pana Jezusa, to znaczy słuchać naszych przewodników jeśli oczywiście prowadzą nas w biblijny sposób, bo to jest ta granica. Nie mamy obowiązku ich słuchać kiedy, wzywają nas do czynienia rzeczy niezgodnych ze Słowem Bożym. Nie powinni oni również sprawować władzy w kościele na sposób świecki panując nad nami silną ręką podporządkowując sobie ludzi i narzucając swój autorytet, ale raczej łagodnie służyć w miłości, wstąpić na drogę pokory i w ten sposób dawać przykład.

Weźmy również pod uwagę, że Słowo Boże nie mówi, że bądźmy posłuszni tym, których lubimy, albo tym, którzy nam się podobają, albo takim którzy nam odpowiadają i wzbudzają naszą sympatię. Nie, mamy być posłuszni tym, którzy zostali rozpoznani przez Zbór i wybrani jako ci, co mają nam przewodzić. Te osoby mają prawo w zborze, wytyczać nam kierunek, nauczać słowa, napominać, karcić lub ganić jeśli zachodzi taka potrzeba i mają czynić to z pokorą i cierpliwością. 

Mamy miłować naszych przywódców

Kolejna rzecz w naszym fragmencie to wezwanie w 13 wierszu, nie tylko do zwykłego szacunku, ale do szczególnego szacunku „Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy”.  Czym to się różni od tego, co Paweł mówi w 12 wierszu, abyśmy Bożych przywódców darzyli uznaniem? W 12 wierszu apostoł Paweł bardziej skupia się na uznawaniu pracy przywódców, a także na wynagradzaniu tej pracy, co zostało też wspomniane w liście do Tymoteusza, że tym przywódcom, którzy dobrze swój urząd sprawują należy się podwójna cześć i  dalej jest powiedziane, że godzien jest robotnik zapłaty swojej 1 Tym 5,17-18. Jest to szacunek, który bardziej dotyczy tego pragmatycznego i umysłowego podejścia. Coś w rodzaju szanuje szefa, bo jest szefem i wiem, że tak należy. Ale w 13 wierszu Paweł wzywa nas do miłości wobec przywódców. Nie tylko mamy czynić to, bo tak trzeba, ale miłować ich, bo są naszymi braćmi i podjęli się prowadzenia nas. To więc nie tylko umysł ma być zaangażowany w szacunek do przywódców, ale i serce. Nie tylko będę pastora, czy Radę Zboru uznawał, bo zostali wybrani większością głosów, ale będę im pomagał, będę ich wspierał, będę im błogosławił, będę ich miłował i gorąco się o nich modlił, bo Bóg ich wybrał. To właśnie ma na myśli ap. Paweł mówiąc „miłujcie ich jak najgoręcej” inne przekłady mówią „otoczcie ich szczególną miłością”.

Tak zrobili na początku Galicjanie wobec Pawła, gdy zwiastował im ewangelię, byli gotowi dać mu własne oczy, przyjęli go jak anioła Bożego o czym czytaliśmy w 4 rozdz. listu do galataów. Jednak później ich stosunek do niego się zmienił, ale to, co uczynili jak go przyjęli za pierwszym razem, to jest to, do czego wzywa nas Słowo Boże wobec przywódców. 

Pozwól przywódcom pracować w pokoju

I ostatnia rzecz, która wynika z naszego dzisiejszego fragmentu Słowa Bożego, to pozwól przywódcom pracować w pokoju. Paweł mówi, że mamy zachowywać pokój miedzy sobą w 13 wierszu. Niewiele rzeczy bardziej rozdziera serce pastora, Rady starszych, czy Rady zboru jak skłócony i podzielony zbór. Wierzcie mi, to wielkie obciążenie dla przywódców, gdy są w społeczności kłótnie, zazdrość, obmowy, plotki, oszczerstwa, wzajemne oskarżenia, arogancja, duma i pycha. Wiele lat temu, gdy zaczynałem swoją służbę w małym miasteczku i doszło tam do podziałów, to źle czułem się fizycznie miałem duszności i ucisk w okolicach serca. Lekarz mnie przebadał i powiedział, że problemy prawdopodobnie wynikają ze stresu. Mi wydawało się, że aż mnie to tak nie obciąża, a jednak było inaczej, to odbijało się na moim zdrowiu. Wewnątrz czułem się przejęty całą sytuacją podobnie jak ap. Paweł, gdy miał przyjść do koryntian:

2 Koryntian 12:20   Obawiam się, że gdy przyjdę, znajdę was nie takimi, jakimi pragnąłbym was znaleźć, a i dla was okażę się takim, jakiego sobie nie życzycie. Żeby przypadkiem nie było wśród was sporów, zazdrości, gniewu, niewłaściwego współzawodnictwa, obmów, szemrania, wynoszenia się, kłótni.  

Paweł był pełen niepokoju, obaw, że chrześcijanie w Koryncie zamiast dbać o pokój miedzy sobą, to zajmują walkami, plotkami i sporami, co niszczyło Zbór.

Taka sytuacja jest bardzo trudna dla wszystkich przywódców i sprawa, że są pogrążeni w smutku. Dlatego szanuj swoich przywódców przez dbanie o pokój w zborze. Jak powiedział kiedyś jeden ze znanych kaznodziejów John Macarthur „Nieszczęśliwy pastor, nieszczęśliwe przywództwo prowadzi do nieszczęśliwego zgromadzenia” Smutek i przygnębienie ludzi prowadzących Zbór będzie chcąc nie chcąc udzielać się całemu Zborowi, a jak mówi autor listu do Hebrajczyków w 13 rozdz. to wyszłoby nam na szkodę, gdyby nasi przywódcy służyli nam ze wzdychaniem i obciążeniem. 

To więc podsumowując 

1.      Po pierwsze, ceńmy przywódców ze względu na ich pracę, bo zwiastują nam Słowo Boże i podjęli się prowadzenia Zboru.

2.      Po drugie, ceńmy przywódców, bo Bóg dał im swój autorytet nad nami i sprawują swoją posługę w imieniu Jezusa. Słuchanie ich w granicach Słowa Bożego, to słuchanie samego Boga. Nie słuchanie zaś, to nieposłuszeństwo Chrystusowi.

3.      Po trzecie, ceńmy przywódców nie tylko z powodów pragmatycznych, bo tak trzeba, ale miłujmy ich gorąco, przez wspieranie ich pracy, zachętę, pomoc, modlitwę i błogosławieństwo.

4.      I po czwarte, ceńmy naszych przywódców przez zachowywanie pokoju między sobą. Niewiele rzeczy tak rozdziera serce braci prowadzących kościół jak skłócony Zbór. 

 

Łączna liczba wyświetleń