30.09.2020

Zwycięstwo nad światem Studium 1 listu Jana 5,1 – 5

 


Po wielu testach apostoł Jan przechodzi do tematu  zwycięstwa, które jest udziałem każdego chrześcijanina. W chwili gdy staliśmy się wierzącymi w Chrystusa i narodziliśmy się na nowo, to wygraliśmy w życiu wszystko co mogliśmy wygrać. To jest o wiele więcej niż jakbyśmy wygrali główny los na loterii w tym świecie, czy cokolwiek cennego należącego do tego świata. Tak tez powinniśmy myśleć o naszej wierze, o sobie, że jesteśmy zwycięzcami w Chrystusie. W starożytności tylko bogów uważano za niepokonanych zwycięzców, ale Jan mówi, że my którzy wierzymy tacy jesteśmy. Pytanie do nas jak o sobie myślimy w Chrystusie, jak na siebie patrzymy w będąc chrześcijanami, jak na ofiary, czy jak na zwycięzców?  Zwycięstwo chrześcijańskie w Biblii to ważny temat. Ale by wiara była naprawdę zwycięska, to musi wynikać z Boga, być inicjowana i posilana przez Boga. Człowiek sam z siebie nie jest w stanie dojść do prawdziwej i trwałej wiary w Jezusa Chrystusa. 

5.1

Jan mówi że każdy, kto wierzy że Jezus jest Chrystusem z Boga się narodził, jednak tu należy wyjaśnić że Jan ma na myśli prawdziwych chrześcijan. Prawdziwi chrześcijanie posiadają trwałą zbawczą wiarę, która nie jest wyłącznie jakimś intelektualnym przekonaniem, że Jezus jest Mesjaszem, ale uważają Chrystusa za swojego Pana i Zbawiciela.

Gdy Jan mówi o wierze, to używa słowa wierzyć w sposób ciągły w Chrystusa. Chrześcijan to nie jest ktoś, kto jedynie kiedyś uwierzył, czy podjął w przeszłości decyzje kroczenia za Chrystusem lub przyjął jakąś ideę chrześcijańskiego Boga, ale to jest ktoś, kto ufa Jezusowi w sposób ciągły, kroczy za Nim codziennie zapierając się samego siebie i biorąc na siebie swój krzyż. Wierzy on od chwili, gdy uznał w Chrystusie swojego Zbawiciela, aż do samej śmierci, kiedy Bóg odwoła Go z tego świata.

Zauważmy że przedmiotem wiary Chrześcijanina jest osoba, Jest Jezus Chrystus. Chrześcijanin całkowicie w Nim położył swoją nadzieje i odrzucił inne możliwości Zbawienia. Nadzieja chrześcijańska nie jest w jakiejś instytucji, czy zwykłych ludziach, którzy ją reprezentują. Nie jest w jakiś religijnych rytuałach, czy przedmiotach, ale w osobie, w Jezusie Chrystusie. Chrześcijanie uznali Go swoim Zbawicielem Uwierzyli, że On zapłacił na Krzyżu za ich grzechy, chcą Go naśladować, być do Niego podobni, być jak On i miłować Go całym sercem. Biblia mówi że Chrystus jako osoba jest fundamentem naszej wiary 1 Koryntian 3,11, Efezjan 2,20.

Zdolność naszej miłości do Chrystusa, zdolność do zaufania mu jako naszemu Zbawicielowi nie jest wynikiem naszej mądrości i naszych starań, przeczytanych książek, wykształcenia czy religijności, ale jest rezultatem nowego narodzenia. To przez Nowe narodzenie, narodzenie z Ducha Św. o którym mówi ap. Jan w 3,7 rodz. Ew Jana mogliśmy uznać w Chrystusie naszego Zbawcę. Pokochaliśmy Jezusa Chrystusa dlatego, że Bóg do tego uzdolnił nasze serca, to On pierwszy nas pokochał.

Tym samym trwała wiara w Chrystusa jest potwierdzeniem nowego narodzenia. Jeśli nie ma trwałej wiary, chęci podążania za Chrystusem, nie ma pragnienia by Mu służyć, to nie ma też nowego narodzenia.

Bez nowego narodzenia, bez wiary w Chrystusa nie można zwyciężyć w życiu, bo życie w grzechu to przegrana na stracie. Cokolwiek byś robił, czegokolwiek byś dokonał i jakikolwiek sukces byś odniósł jest to tymczasowe i chwilowe nie dając życia wiecznego, a śmierć z każdym dniem coraz bardziej zagląda nam w oczy, a wraz ze śmiercią przychodzi sąd i potępienie wieczne bez wiary w Jezusa Chrystusa.

Też musimy wiedzieć, że ci którzy odchodzą od Chrystusa, porzucają wiarę w Jezusa, nie byli na nowo narodzeni, gdyby byli, nigdy od Jezusa by nie odeszli, ale dlatego że nie byli, to Go zostawili 1 Jana 2,19. 

Co jest kolejną rzeczą wynikającą z nowego narodzenia?

Znowu Jan wraca do miłości, że każdy nowonarodzony chrześcijanin miłuje Boga i miłuje drugiego człowieka, a dokładnie Jan mówi, że miłujemy przede wszystkim innych nowonarodzonych chrześcijan. Przypomina to, co często powtarzał wcześniej 1 Jana 4,20-21;  1 Jana 3,11 – 12; 1 Jana 2,9 – 11; 1 Jana 3,14 – 18; Jana 13,34. 

5,2-3

Tu kolejny raz Jan przypomina, że kolejną cechą zwycięzcy w Chrystusie jest posłuszeństwo Bożym przykazaniom. Prawdziwa wiara w Jezusa charakteryzuje się posłuszeństwem Bogu. Posłuszeństwo Bogu jest dowodem naszego nowego narodzenia, bez tego cokolwiek byśmy mówili, jakkolwiek mocno byśmy deklarowali że jesteśmy wierzący, ale nie chcemy okazać Bogu posłuszeństwa, to nasze słowa są bez znaczenia. Wiele osób mówi o swojej wierze, o Chrystusie i swoim oddaniu Jemu, ale jednocześnie nie mają oporów praktykować tego, czego Bóg nienawidzi np. bałwochwalstwa, niemoralności, czary, nienawiść, wrogość i wiele innych grzechów, które kochają i z których nie chcą zrezygnować. Ale jeśli rzeczywiście ktoś nie chce zrezygnować z grzechu dla Chrystusa, nie walczy z nim, to jest to dowód na brak nowego narodzenia. Ktoś taki potrzebuje nowego życia, odrodzenia przez Ducha Św. żeby mógł znienawidzić grzech i skutecznie z nim walczyć Ew. Jana 14,15; Jana 14,21-24; Jan 15,10; Jan 15,14; 1 Jana 2,3-5; 2 Jana 1,6   

5,4-5

Co to znaczy, że ci który narodzili się z Boga zwyciężają świat?

Drodzy, chodzi o to, że Bóg dzięki Duchowi Św. otworzył nam oczy na prawdę. Zanim to się stało żyliśmy jakby na niby, w prawdzie mieliśmy życie, ale życie które miało zakończyć się śmiercią i potępieniem. Gdy jednak Bóg zrodził nas na nowo, zobaczyliśmy w jak opłakanym stanie żyliśmy i jakie groziło nam niebezpieczeństwo. Zobaczyliśmy że naszym życiem rządził grzech, szatan i świat prowadząc nas na potępienie. Ale teraz dzięki Chrystusowi, dzięki Jego łasce i wierze w Niego pokonaliśmy ten diabelski system, który oszukuje ludzi, że wszystko jest porządku i nie trzeba myśleć o swoim zbawianiu i swojej wieczności. W ten sposób, przez różne sztuczki diabeł zwodzi cały świat i sprawia że ludzie w swojej ślepocie marnują swoje życie w pogoni za rzeczami, które nie mogą im dać zbawienia.

Pokonaliśmy również fałszywe religie i fałszywych proroków 1 Jana 4,4 oraz wszystko przez co diabeł zwodzi ludzi i trzyma ich w niewoli, by nie świeciło im światło ewangelii.

Jan mówiąc o zwycięstwie stosuje greckie słowo, które oznacza, „podbić coś” „odnieść zwycięstwo” „mieć wyższość nad”.

W ten sposób chce nam powiedzieć, że dzięki wierze w Chrystusa odnieśliśmy wielki sukces.

Biblia w wielu miejscach mówi o naszym zwycięstwie jako o czymś tak wspaniałym, tak wartym wszelkiego zachodu, że słowo zwycięstwo jest zbyt małe żeby wielkość tej wygranej wyrazić. Obj 2,11; 1 Jana 4,4. Jako wierzący zwyciężyliśmy również śmierć, która jest jedną z najgorszych rzeczy jaka mogła nam się przydarzyć 1 Koryntian 15,54.

Wspaniałym rozdziałem pokazującym nasze zwycięstwo jest Rzymian 8,35-37 rozdz. kiedy jest powiedziane, że ci którzy zaufali Chrystusowi naprawdę wygrali wszystko. Wygrali życie wieczne, wygrali przyszłe uwielbienie i wywyższenie jakie otrzymamy w Chrystusie.

I zwycięstwo nowonarodzonych chrześcijan jest faktem. Czasami możemy przegrać jakąś bitwę, gdzie diabeł może jeszcze nas pokąsać, ale wygraliśmy wojnę. 

W związku z naszym zwycięstwem świat będzie nas nienawidził, bo nie chcemy go słuchać i podążać Jego drogą, podobnie też nienawidził naszego Pana 1 Jana 3,13; Jana 15,18-19. 

Pan Jezus też mówił o swoim zwycięstwie nad światem Ew. Jana 16,33.

 Na czym polegało Jezusa zwycięstwo na światem?

Na tym, że pan Jezus nie przyjął żadnych norm postępowania tego świata i w niczym nie posłuchał szatana, ale był całkowicie posłuszny Bogu. Nie poddał się światu, ale poddał się Bogu, do końca wypełniając Bożą wolę i umierając za ludzi na Krzyżu. Jezus zwyciężył świat, bo przez swoje życie i postępowanie obnażał grzechy świata i diabła, który panuje nad światem.  

Pamiętajmy że w Chrystusie jesteśmy zwycięzcami i ostatecznie zwyciężymy jak On zwyciężył. 

W Ks. Objawienia w związku z naszym zwycięstwem mamy wiele obietnic Obj 2,11; Obj 2,7; Obj 2,17; Obj 2,26; Obj 3,12; Obj 3,21   

Najgorsza rzecz jaka może się przydarzyć człowiekowi, czyli śmierć, dla chrześcijan jest najlepszą rzeczą jaka może nam się przydarzyć.

26.09.2020

Rozczarowany Bogiem Ew. Łukasza 24,13-36

 


Chyba każdy z nas przeżył jakieś rozczarowanie lub zawiódł się na czymś. Czasami jesteśmy rozczarowani innymi, rodzice są rozczarowani zachowaniem i osiągnięciami dzieci, dzieci natomiast rodzicami. Mężowie lub żony są rozczarowani współmałżonkami, jeszcze inni są rozczarowani przyjaciółmi lub sąsiadami. Możemy być również rozczarowani wyjazdami, rzeczami, które kupujemy, obietnicami, które nam złożono, niekiedy samymi sobą, gdy nie udało się nam osiągnąć zamierzonych celów i wieloma jeszcze innymi rzeczami.

Rozczarowanie to poczucie zawiedzenia, któremu towarzyszy smutek. Jest to emocja, której doznajemy, gdy nasza wiedza, wiara lub nadzieja ulegnie niemiłej dla nas konfrontacji z rzeczywistością i stwierdzimy, że rzeczywistość nie jest tak fajna jak sobie wyobrażaliśmy.

Całkiem sporo ludzi uważa, że zawiodło się na Bogu, bo np. nie odpowiedział na ich modlitwy, w taki sposób jak sobie to wyobrażali lub mieli jakieś oczekiwania wobec Jego osoby, które nie zostały zrealizowane.

Takie poczucie rozczarowania towarzyszyło również bohaterom naszej dzisiejszej historii, uczniom Jezusa, którzy po Jego śmierci byli zupełnie zdruzgotani. Dwóch z nich wracało do swojego domu z Jerozolimy do Emaus w poczuciu przegranej. Słuchając Chrystusa uważali Go za Mesjasza, jednak gdy Jezus umarł na krzyżu stracili nadzieję na pokonanie wrogów oraz odbudowę Izraela. W ich rozumieniu Mesjasz nie mógł umrzeć, ale miał okazać się politycznym Królem, który ostatecznie pokona Rzymian i odbuduje naród. Nie spodziewali się takiego obrotu spraw, nie rozumieli dlaczego Bóg pozwolił na śmierć Jezusa, skoro Pan Jezus miał być wybranym przez Boga i przynieść wyzwolenie Żydom. Jeszcze kilka dni temu dawał im nadzieję, gdy witali Go w Jerozolimie jako Króla wjeżdżającego na osiołku i kładąc przed nim palmy. Znaczna większość tych, którzy tak entuzjastycznie krzyczeli „hosanna synowi Dawidowemu” na jego cześć, myślała, że teraz wszystko się zmieni, przyszedł Mesjasz, będzie tylko lepiej. Ale nic z tego, czego się spodziewali, nie wydarzyło się.

Teraz po wszystkim, rozczarowani wracali z Jerozolimy do swoich domów. Z Jerozolimy do Emaus było kilkanaście kilometrów, idąc rozmawiali ze sobą o tym, co się stało z Jezusem i w jaki sposób został potraktowany przez Rzymian i przywódców Żydowskich. Była niedziela po południu, bo jak czytamy w tekście, nadchodził już wieczór w. 29. a pielgrzymi powiedzieli, że wczesnym rankiem kobiety były u grobu i pod wpływem widzenia mówiły, że Pan Jezus żyje. 

Gdy tak szli dołączył do nich jakiś nieznajomy. W rzeczywistości tym nieznajomym był samym zmartwychwstały Chrystus, ale oni o tym nie wiedzieli. Czytamy w 16 wierszu, że nie poznali Go, bo oczy ich były przysłonięte. Tekst wskazuje na to, że nie mogli Go poznać, bo Bóg przed ich oczami zakrył prawdziwą postać Chrystusa, na co wskazuje użycie czasownika krateō w formie biernej. Zwróćmy uwagę, że Bóg może dać komuś poznanie, a komuś innemu nie i zależy to przede wszystkim od woli Bożej. W Ew. Łukasza 10,21 Pan Jezus modlił się w ten sposób …Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom; zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało.

 Być może w tym przypadku powodem zakrycia osoby Jezusa było to, że nie wierzyli w jego zmartwychwstanie. Za co później gani ich Chrystus, gdy mówi w 25 wierszu, że „są głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy

W ten sposób Pan Jezus objawia źródło ich rozczarowania, którym była niezbyt dobra znajomość Biblii i brak wiary w to, że wszystko, co powiedzieli prorocy, wypełni się.

My również możemy przeżywać i przeżywamy rozczarowania Bogiem w naszym życiu. Wielu chrześcijan jest rozczarowanych tym, że np. Bóg ich nie uzdrowił, nie dał im pracy, nie wyratował ich z kłopotów, tak jak się tego spodziewali lub Bóg pozwolił na jakieś nieszczęście w ich życiu. Kiedyś słyszałem o kalekim wierzącym człowieku, który chciał popełnić samobójstwo, bo doszedł do wniosku, że Bóg go nie kocha, bo nie chce uleczyć go z jego kalectwa. Także w moim chodzeniu z Bogiem, były sytuacje w których spodziewałem się czegoś innego niż to, co sprawił Bóg. Choć byłem zawiedziony, to uznałem, że Bóg jest suwerenny i ma prawo postępować wedle swojej woli we wszystkim, a nie wedle moich oczekiwań. Jednak gdybym lepiej znał Boga i Jego Słowo, wtedy stopień mego rozczarowania byłby mniejszy lub nie czułbym go w ogóle.

Uczniowie idący do Emaus, opowiadali Panu Jezusowi o swoich oczekiwaniach mówiąc, że spodziewali się, iż Chrystus odkupi Izraela, a tymczasem nie stało się nic z tego, czego pragnęli, co spowodowało ich przygnębienie 21 wiersz.

Widzimy więc, że nasze rozczarowania Bogiem wynikają z niezrozumienia Bożego planu i niewiary. To nie Bóg zawiódł ludzi, to nie Jezus zawiódł uczniów idących do Emaus, ale ludzie zawodzą Boga, nie ufając Jego słowu, nie wierząc w nie i naginając je do własnych potrzeb. A gdy nie dzieje się to, czego pragną, są rozczarowani Bogiem i zrzucają na Niego winę.

Jednak Pan Jezus powiedział do uczniów, że powinni rozumieć wolę Bożą, że są głupi i gnuśnego serca, co miało oznaczać, że są zamknięci i zatwardziali na to, by rozumieć, co Bóg zamierzał uczynić, bo mieli swój plan i ciężko im było dostrzec Boży. Widzimy więc, że jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za właściwe poszukiwanie prawdy, dociekanie jej, szukanie tego, co jest Bożą wolą. Chrystus oczekiwał, że uczniowie będą wiedzieć, czego uczy Słowo Boże i będą w nie wierzyć. Problem jednak polega na tym, że choć mamy Słowo Boże, to możemy nie badać go zbyt dokładnie, a przez to nie będziemy wiedzieli do czego ono nas wzywa. Ale to nie zwalnia nas z odpowiedzialności w stosunku do Boga i Jego woli względem nas.

Rozczarowanie z powodu ignorowania i pomijania części woli Bożej.

Zwróćmy uwagę, że Pan Jezus powiedział do uczniów idących do Emaus, że nie chcieli uwierzyć we wszystko, czego uczyli prorocy. Pielgrzymi idący z Jezusem byli czytelnikami Biblii i znali ją, ale nie znali jej zbyt dobrze. Wyrywali niektóre fragmentu z kontekstu Pisma Św. dopasowując je do własnych wyobrażeń Mesjasza, a inne fragmenty ignorowali. Te, które mówiły o przyszłej chwale Izraela i odkupieniu były przez nich podkreślane, a te które mówiły o cierpieniach Mesjasza były przez nich pomijane. Zupełnie tak, jak dzisiaj często to wygląda w życiu wielu ludzi. Mamy tendencje podkreślać fragmenty Słowa Bożego, które mówią o błogosławieństwie, ochronie Boga i wspaniałych dla nas obietnicach, a możemy pomijać te miejsca, które wzywają nas do cierpienia jak choćby 1 list Piotra 2 rozdz., czy fragmenty które mówią o poświęceniu, konieczności trwania w wierze, miłości do innych wierzących, karceniu Boga, któremu czasami poddaje swoje dzieci, czy ostrzeżenia przed piekłem.  

Często jesteśmy tacy jak nasze małe dzieci, bardzo dobrze pamiętamy o wszystkich przywilejach, ale zapominamy o obowiązkach i zagrożeniu.

Według ostatnich badań z 2020 roku przeprowadzonych wśród ewangelicznych chrześcijan w USA okazało się, że wielu z nich rzadko studiuje Biblię i nie zna zbyt dobrze jej treści, to z kolei powoduje, że ich wiara i wybory często są sprzeczne z nauczaniem Biblii. To może dotyczyć również i nas. A wtedy będziemy o wiele bardziej narażeni na rozczarowania i chybione decyzje z powodu nieznajomości woli Bożej. Jakże wiele osób dzisiaj, które uważają się za chrześcijan, modlą się do Boga i nie mogą być wysłuchani, bo np. ich modlitwy są niezgodnie z Bożą wolą lub czynią to za pośrednictwem innej osoby niż Pana naszego Jezusa Chrystusa. 

Rozczarowanie z powodu niewiary w Słowo Boże

Innym powodem naszych rozczarowań jest to, że nie chcemy uwierzyć całkowicie Słowu Bożemu, a to z kolei powoduje, że nie rozumiemy właściwie Biblii, a później jesteśmy zawiedzeni, bo uważamy że Bóg nie dotrzymał swoich obietnic.

Pół biedy jak jeszcze po naszym rozczarowaniu jakoś się podniesiemy i idziemy dalej w naszym kroczeniu za Chrystusem. Gorzej gdy rozczarowanie powoduje, że chcemy zrezygnować z wiary, uważamy że Bóg nas oszukał lub chcemy odebrać sobie życie, jak wcześniej wspomniany kaleki człowiek, który przyjął fałszywą naukę i twierdził, że Bóg go nie kocha. 

Jak powiedział Pan Jezus, wierzący mogą mieć gnuśne, oporne serca, by wierzyć w całe Słowo Boże. Szczególnie jeśli dotyczy to trudnych do zaakceptowania dla naszego umysłu doktryn. Jak np. doktryna o trójjedyności Boga, doktryna o wybraniu wierzących, suwerenności Boga, usprawiedliwienia wyłącznie przez wiarę w Imię Jezusa, czy zbawienia jedynie przez osobę Jezusa oraz inne.

Pamiętam jak wiele lat temu rozmawiałem z pewną chrześcijanką, która miała problem ze zmartwychwstaniem, podobnie jak Koryntianie do których ap. Paweł pisał listy i wyjaśniał tę sprawę w 15 rozdz. 1 listu do Koryntian . Ciągle dręczyło ją pytanie, jak to możliwe, że Bóg podniesie ludzi z martwych? Zastanawiała się, co będzie z tymi, którzy stracili różne części ciała, czy po zmartwychwstaniu będą kompletni? Wyjaśniłem, że Bóg ma moc, przez którą wszystko uczynić może i nie powinna się tym martwić.   

W Biblii problem niewiary w całe Słowo Boże powraca. Pan Jezus rozmawiał z Saduceuszami, którzy również  kwestionowali zmartwychwstanie. Choć uważali się za wielkich teologów. Jezus powiedział do nich, że błądzą, bo nie znają Pism i mocy Bożej (Mat 22,29). Często Pan Jezus miał zwyczaj mówić do swoich rozmówców, którzy spierali się z Nim „czy nie czytaliście” zwracając ich uwagę na Biblię. Apostoł Paweł mówił, że Całe Pismo przez Boga jest natchnione 2 Tym 3,16. Piotr natomiast powiedział, że proroctwo nigdy nie przychodziło z woli ludzkiej, lecz Bożej 2 Ptr 1,21. Obawiam, że również i my, gdy nie chcemy uwierzyć wszystkiemu, co mówi Słowo Boże, będziemy często błądzić, będąc narażonymi na rozczarowania. Wtedy i nas będą dotyczyć słowa napomnienia za naszą głupotę. Zamiast ufać temu co mówi Biblia, możemy ufać samym sobie, temu, co mówi świat i ludzkie autorytety kwestionujące Pismo Św.

Jak reagujemy, gdy nasze oczekiwania względem działania Boga nie zostaną zrealizowane? Czy bierzemy pod uwagę to, że Bóg jest suwerenny w swoim planie i ma prawo postępować jak sam chce? Biblia mówi, że Bóg nie jest zależny od naszych oczekiwań. W Psalmie 115,3 czytamy:  Bóg nasz jest w niebie, Czyni wszystko, co zechce. 

Jaka w takim razie jest recepta na nasze rozczarowania? 

Wróć do Słowa Bożego i szukaj w Nim Chrystusa

Zobaczmy, że tę receptę daje nam Pan Jezus w 26 i 27 wierszu

Łukasza 24:26  Czyż Chrystus nie musiał tego wycierpieć, by wejść do swojej chwały?

27  I począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co o nim było napisane we wszystkich Pismach.

Gdy przeżywamy rozczarowania, czujemy się przybici i zdruzgotani, powinniśmy wrócić do Słowa Bożego i szukać w Nim Chrystusa oraz zrozumienia od Niego sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. 

Zbyt często rozczarowanie wielu ludzi prowadzi ich do obrażania się na Boga, odłożenia swojej Biblii głęboko na półkę, zerwania kontaktu z kościołem, utraty wiary, a nawet bluźnierstwa zamiast pokornego szukania Bożej woli.

Weźmy przykład z Daniela - jednego ze sług Bożych. Gdy Daniel czuł się rozczarowany niewielkim powrotem Żydów do Jerozolimy po dekrecie Króla Cyrusa w 10 rozdz. Ks. Daniela modlił się i pościł o Boże wyjaśnienie. Myślał bowiem wcześniej, na podstawie proroctwa Jeremiasza, że po 70 latach niewoli Żydzi szybko wrócą i odbudują naród. Jednak minęły trzy lata od dekretu i z niewoli wróciła zaledwie garstka, a naród nadal był w rozsypce. Daniel nie mógł tego zrozumieć, dlaczego nie nastąpiła odbudowa państwa, tak jak się tego spodziewał. Po trzech tygodniach modlitwy i postu Bóg dał mu wyjaśnienie, że odbudowa narodu będzie trwała wiele lat, a Bóg w swoim czasie wypełni swoje zamierzenia. Dekret Cyrusa był początkiem, a nie końcem Bożego działania.

Jeśli ty czujesz się rozczarowany, szukaj Chrystusa w Jego słowie. Proś o mądrość od Niego i Jego prowadzenie w zrozumieniu Bożej woli, byś mógł spojrzeć na swoje życie Bożymi oczami.

Pan Jezus zabrał uczniów idących do Emaus do swojego Słowa i przechodził z nimi przez wszystkich proroków ukazując im, co Pismo mówiło o Chrystusie w 27. Pewnie pokazał im Abrahama i Izaaka, jak Abraham miał złożyć ofiarę, a Bóg go powstrzymał, mówiąc, że Pan upatrzy sobie ofiarę, którą miał być Jezus. Może zabrał ich do 3 rozdz. Ks. Rodzaju, gdzie jest mowa, że potomek kobiety po ugryzieniu w piętę przez węża zgniecie mu głowę. Mógł pokazać im również w 3 rozdz. Ks. rodzaju fragment, gdzie Bóg skórami zwierząt okrył nagość Adama i Ewy, co miało oznaczać że ofiara Jezusa okryje naszą duchową nagość.   Może pokazał im Józefa, który jest typem Chrystusa, jak został niesprawiedliwie potraktowany przez braci, sprzedany w niewolę, a później wywyższony podobnie jak Jezus. Pewnie wskazał, że cały system ofiarniczy wskazywał na Niego. Może zwrócił uwagę na Psalmy w szczególności 22, oraz Ks. Izajasza 53 rozdz. i wiele innych fragmentów, które mówiły o Nim i o Jego zbawczej misji.    

W ten sposób pokazał im inną perspektywę, pokazał im, że ich rozczarowanie jest bezpodstawne, a On zwyciężył i oni mogą mieć udział w tym zwycięstwie, pod warunkiem, że uchwycą się Go mocno wiarą i Mu zaufają. 

Proś Pana by został z tobą

Kolejną receptą na rozczarowania, jest prosić Pana, by został z tobą i przeprowadził cię przez ciemną dolinę i trudny czas.

Gdy tak słuchali tego wspaniałego wykładu Pana Jezusa, nastał już wieczór w.29. Mogli rozstać się z Nim i pójść swoją drogą, ale czytamy, że oni prosili Pana, by  z  nimi pozostał i zaprosili Go do swojego domu.

Powinniśmy błagać Pana, by był z nami, szczególnie w trudnym czasie. Powinien czuć się zaproszony przez naszą uległość, otwartość, modlitwę, chęć słuchania Go, a wtedy Jego obecność rozjaśni najciemniejsze mroki. Jak powiedział kiedyś Dawid w Psalmie 23 „choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną” albo w psalmie 22 gdy błagał  Ty zaś, Panie, nie oddalaj się! Mocy moja, pośpiesz mi z pomocą!   

Tak czynił również Pan Jezus, gdy przyszły na niego ciemnie dni Krzyża, On modlił się i błagał swego Ojca, by Jego Ojciec pomagał Mu.

Gdy pozwolimy Panu Jezusowi zająć w naszym życiu należne Mu miejsce, to szybko z gościa stanie się gospodarzem i nas poprowadzi. Gdy zajęli miejsce przy stole, to Pan Jezus przejął rolę gospodarza, połamał chleb i błogosławił go. 

Bądź ze swoim kościołem w chwilach rozczarowań

Ostatnią receptą na nasze rozczarowania, jest spędzać czas ze swoim kościołem, ze swoimi braćmi i siostrami. Widzimy, że uczniowie pomimo zniechęcenia trzymali się razem, by wspólnie się pocieszać. A gdy zaprosili Pana Jezusa do domu, to podczas posiłku znikł sprzed ich oczu, w chwili kiedy Go poznali. Postanowili jeszcze tej samej godziny, choć było późno udać się do Jerozolimy kilkanaście kilometrów, by powiedzieć innym wierzącym, że Pan prawdziwe zmartwychwstał.

W chwilach naszych rozczarowań Bogiem, czy problemów osobistych, mamy pokusę, by się izolować, ale nie ulegajmy jej, jeśli chcemy pomocy od Pana. Nie możemy podążać za Jezusem na naszych zasadach, On ustanowił kościół szpitalem dla grzeszników, gdzie możemy otrzymać, wsparcie, radę, pocieszenie i modlitwę. Kiedyś w kościele tego samego będą potrzebować od nas inni, a naszym obowiązkiem jest takiego wsparcia im udzielić. Apostoł Paweł w 1 Liście do Koryntian w 12 rozdz. przyrównuje kościół do ciała, a my jesteśmy jego członkami. Ciało takie funkcjonuje dobrze wtedy, kiedy poszczególne członki tego ciała funkcjonują zgodnie razem ku wspólnemu pożytkowi. Jednak w chwilach rozczarowań i zranień, łatwiej przychodzi nam unikać kościoła niż lgnąć do niego. Lekcja z naszej historii pokazuje, że powinniśmy być z Bożym ludem, rozmawiać o naszych zmaganiach i dzielić się naszymi radościami. Gdy poszli podzielić swoim doświadczeniem z Bożym ludem, jeszcze raz mogli spotkać Pana razem z apostołami.   

Podsumowując

Gdy przeżywamy rozczarowania możemy myśleć, że Pan jest daleko, jak myśleli uczniowie idący do Emaus. Myśleli, że umarł i już nie wróci, a Jego opieka nad nimi się skończyła. Tymczasem Pan szedł cały czas z nimi i był bardzo blisko, choć oni Go nie rozpoznawali. Jeśli jesteśmy dziećmi Bożymi, nawet wtedy, kiedy nie widzimy jego działania i w chwilach ciemnych dolin wydaje nam się, że On jest daleko od nas, w rzeczywistości jest cały czas z nami i troszczy się o nas. Troskę tą często widzimy po jakimś czasie, kiedy Pan otworzy nam oczy i zobaczymy, że On nie odstępował nas na krok. Jak zobaczyli to uczniowie w naszej historii i wspomnieli, że Pisma przed nimi Jezus otwierał, a ich serca były tym poruszone.

Jest pewna anegdotka, która dobrze to wyraża.

Pewien człowiek miał sen, w którym szedł brzegiem morza z Panem, oglądając na ekranie nieba całą przeszłość swojego życia. Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady – jego i Pana. Czasem jednak widział tylko jeden ślad, działo się to w najcięższych chwilach swego życia. Zapytał się wtedy Pana: ,,Panie, czemu zostawiłeś mnie samego wtedy, gdy mi było najciężej?”. Pan Odrzekł: ,,Nigdy cię nie opuściłem. Te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad na plaży, niosłem cię na swoich rękach”.

22.09.2020

Po czym poznajemy że jesteśmy chrześcijanami? Studium 1 Listu Jana 4,13 – 21

 


4.13 - 15 Po czym poznajemy, że rzeczywiście narodziliśmy się na nowo?

Ap. Jan mówi, że po tym, iż Bóg Ducha swego nam udzielił. A Duch Św. prowadzi nas do uznania Chrystusa jako naszego Zbawiciela, Pana i Syna Bożego. 

Po pierwsze, musimy sobie powiedzieć, że Pismo uczy, że każdy chrześcijan ma Ducha Św. od Boga. Musimy być tego pewni, czy rzeczywiście go mamy, to jest ważna rzecz, bo inaczej nie należymy do Chrystusa (Rzymian 8,9). Nie można być dzieckiem Bożym bez posiadania Ducha Bożego. Życie chrześcijańskie zaczyna się od duchowego odrodzenia, które sprawa Duch Św. Od tego też momentu Duch Św. zaczyna zamieszkiwać w człowieku, bez tego nie ma żadnego chrześcijaństwa.

O tej konieczności mówi Ew. Jana 3,3, że bez  narodzenia z Ducha Św. nie można widzieć, ani wejść do Królestwa Bożego.

Gdy prorok Ezechiel zapowiadał nadchodzące nowe przymierze oparte o krew Chrystusa, to mówił, że istotą tego przymierza będzie nowe narodzenie, które będzie się charakteryzowało autentyczną miłością do Boga. W wyniku nowego narodzenia oddanie Bogu i przestrzeganie Jego przykazań przestanie być wyuczonym przepisem ludzkim, a zacznie być pragnieniem serca człowieka. Ezechiela 36,24 – 27: Jeremiasza 31,31 – 34.     

Apostoł Paweł też o tym mówił, że każdy chrześcijan, każdy wierzący ma Ducha Św. jak czytaliśmy w Rzymian w 8 rozdz. bez  Ducha Bożego Chrześcijaństwo jest niemożliwe, kto nie ma Ducha ten do Chrystusa nie należy, podobnie mówi do w 1 Koryntian 6,19; Galacjan 4,6; Efezjan 1,13

Skoro już wiemy jak ważne jest posiadanie Ducha Św, już wiemy, że każdy chrześcijan Go posiada, a bez nowego narodzenia nie można być zbawionym, to jak się upewnić, że ja posiadam Ducha Św. 

Apostoł Jan mówi wyraźnie, że posiadanie Ducha Św. prowadzi nas do uznania w Chrystusie naszego Zbawiciela i Syna Bożego. Nie chodzi tylko o jakieś wyznanie, czy intelektualną akceptacje, ale w swoim sercu uznajemy w Jezusie Chrystusie naszego Pana I Zbawiciela, który ratuje nas od naszych grzechów.

To nie emocje, dobre samopoczucie świadczy o tym, że mamy Ducha Św. To nie słyszenie jakiś głosów w głowie, czy posiadanie jakiś Duchowych doświadczeń upewnia nas, że mamy Ducha Św. ale to, że wierzymy, iż Pan Jezus jest naszym Zbawicielem i Zbawicielem świata. Jeśli ufamy Mu jako swojemu Zbawicielowi od naszych grzechów, pragniemy mu być posłuszni i wyznajemy w nim Syna Bożego, Boga w ciele, to świadczy o tym, że mamy Ducha Św.

Zwróćmy uwagę na kilka fragmentów Słowa Bożego w jaki sposób Duch Św. kieruje naszą uwagę na Syna Bożego Ew. Jana 15,26;  Ew. Jana 16,7 – 11; Rzymian 10,9-10; Jana 20,28

To więc o obecności Ducha Św. w naszym życiu świadczy wiara w Ewangelię. Jeśli nie ma wiary w ewangelię, jeśli nie ma przyznania się do swoich grzechów, nie ma upamiętania i nie ma zwrócenia się do Jezusa Chrystusa jako swego Zbawiciela i nie ma ufności Mu, to nie ma też Ducha Św.

Po prostu Duch Św. prowadzi nas uwielbienia Boga w trójcy, uwielbienia Jezusa Chrystusa. Chce by Chrystus w naszym życiu był wywyższony przez przyjęcie Go, przez posłuszeństwo Jemu i przez wysławianie Go. 

4.16

Apostoł Jan mówi, że świadectwem posiadania Ducha Bożego., co też świadczy o naszej przynależności do Boga jest to, że uwierzyliśmy w Chrystusa. Nie chodzi o jakieś intelektualne przekonanie co do Chrystusa, ale chodzi prawdziwą ufność w sercu, że On zmarł za manie na Krzyżu i zapłacił za moje grzechy.

Uznaliśmy i uwierzyliśmy w miłość, uwierzyliśmy w to, że Bóg rzeczywiście okazał nam miłość posyłając swojego Syna, by zmarł na Krzyżu w nasze miejsce. Bóg naprawdę nas kocha, czego najlepszym dowodem jest Chrystus (Rzymian 5,8). Ale my też kochamy, kochamy Chrystusa, kochamy braci i siostry, kochamy kościół, kochamy nawet swoich wrogów, bo Bóg do tego nas uzdalnia.

Dlaczego taki stosunek do ewangelii jest wyjątkowy i świadczy, że posiadamy Ducha Św.?

Z tego powodu, że Słowo Boże mówi, że człowiek sam z siebie w naturalnym stanie nie może pojąc tych rzeczy i tylko przez objawienie  Ducha Św. uznaje w Chrystusie swego Zbawiciela 1 Koryntian 2,12-14. 

4.17 - 18

Jeśli mamy rzeczywiście Ducha Św. jeśli mamy wiarę i miłość do Boga, to Boża miłość działająca w nas udoskonala nas. Przemienia tak, że odchodzi wszelki lęki i strach przed śmiercią, przed sądem Bożym, przed spotkaniem z Chrystusem. Po prostu nabieramy pewności, że prawdziwie jesteśmy dziećmi Bożymi, że wszelka nasza kara została zapłacona przez Chrystusa.

Oczywiście wiele osób może mówić że nie boi się śmierci jednak jeśli nie mają Chrystusa, nie mają w sobie Bożej miłości, to nie są w stanie z ufnością spojrzeć w przyszłość kiedy Chrystus powraca i musza przed nim zdać sprawę. Nie są w stanie mieć pokoju w obliczu Bożego sądu, raczej wolą o tym nie myśleć, bo to napawa ich lękiem. Ale chrześcijan nie boi się, wprost przeciwnie, nawet tęskni za tym dniem, za spotkaniem z Panem, kiedy jego odkupienie się już dokona.

Jan mówił o tym już wcześniej 1 Jana 2,28, trwajmy w Chrystusie byśmy mogli śmiało przed nim stanąć jak żołnierz przed przełożonym, meldując dumnie wykonanie zadania.

A dlaczego możemy mieć taką śmiała odwagę? To wszystko dzięki Chrystusowi który usprawiedliwił nas, Jan mówi że taki jaki On jest, tacy i my jesteśmy. Chodzi o to, że ze względu na wiarę w Jezusa Chrystusa, tak jak Ojciec Jego potraktował, tak potraktuje nas.

Stąd możemy mieć tą niezachwianą pewność, że jeśli Bóg przyjął Jego, przyjął Jego ofiarę, a przez wiarę w Chrystusa uczynił nas swoimi dziećmi, to przyjmie i nas, nas którzy uwierzyliśmy.

Musimy wiedzieć, że w chwili gdy już spotkamy się z Bogiem, będziemy tacy jak On, jak Chrystus, maksymalnie do niego podobni, to co Jan mówi  1 J 3,2. Wtedy wszelki grzech od nas odpadnie, wszelkie zło i wszelkie zanieczyszczenie zostanie usunięte, i będziemy podobni do Jezusa okryci Jego sprawiedliwością i Jego świętością.

 

Jednak gdy nie jesteśmy jako chrześcijanie doskonali w miłości w naszym posłuszeństwie i wiemy, że mamy coś za uszami, co powinniśmy porzucić z czego powinniśmy się upamiętać, to możemy drżeć na wspomnienie spotkania z Chrystusem przed karą.

Możliwe też, że gdy boimy się, to nie jesteśmy w ogóle pojednani z Bogiem, a nasze serce nie zostało napełnione Bożą miłością. Chrześcijanie zostali przez Boga powołani do odważnego patrzenia na naszą wieczność, Duch Św. z naszego serca usuwa strach Rzymian 8,14-16. 

4,19-21

Kolejny raz Jan mówi, że poznanie Bożej miłości prowadzi do miłości wobec innych, a przeciwieństwem Bożej miłości jest nienawiść. Kto nie miłuje braci których widzi nie może miłować Boga którego nie widzi. Po prostu nie można twierdzić że się kocha Boga, którego zobaczyć nie możemy, ale nie kochamy brata w Chrystusie, nie kochamy Bożego ludu w którym jest Bóg. Jeśli nie ma miłości do Bożego ludu, nie ma w człowieku Boga.

Jan mówi na koniec, że to nie są Jego pomysły, taki jest nakaz Boga, ten kto kocha Boga musi kochać innych wierzących i jak wiemy chodzi o ofiarną miłość, miłość która się poświęca, która zapiera się samego siebie i w pokorze służy innym. 

18.09.2020

Wolność od siebie samych Ew. Łukasza 9,23-24


 Słowo Boże uczy nas, że wiele naszych cierpień i problemów życiowych wynika z tego, że zbytnio skupiamy się na sobie. Źródłem takiego postępowania jest nasz grzech, nasza pycha i nasze ja. Czym bardziej człowiek jest pyszny, tym bardziej dotyka go, to co się o nim mówi i jak jest postrzegany. Czym większe poczucie naszego ja, tym bardziej ma dla nas znaczenie opinia świata o nas i tym większy wpływ mają na nas wszystkie możliwości pokazania się. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy jeśli nie myślimy o tym, jak wiele naszych decyzji życiowych  może być podejmowanych w wyniku naszego grzesznego ego. Tu możemy podać za przykład to, jak i co kupujemy. Wiele osób kupuje rzeczy na które ich nie stać byle tylko w oczach innych dobrze wypaść. Możemy również przechwalać się i kłamać, by stwarzać w oczach świata wizerunek, wyjątkowych, mądrych, błyskotliwych chcąc by nas podziwiano. Czasami możemy się uwikłać w jakieś propozycje, czy kuszące okazje, które rzekomo mają podnieść nas status społeczny lub przez nie będziemy mogli dorównać innym. Jeszcze inni kończą szkoły, których absolwenci są postrzegani jako mądrzy ludzie, choć wcale nie są szczęśliwi uzyskując dyplom tych prestiżowych uczelni. Pan Jezus przez wiarę w  swoją ewangelię obiecał nam wolność od naszych grzechów, między innymi też wolność od nas samych, od naszego ja, naszego ego i naszej pychy.

Współczesna psychologia uczy nas, że mamy kochać przede wszystkim siebie, ciągle podnosić poziom własnej wartości, a wtedy będziemy szczęśliwi. Nawet wiele kościołów zaakceptowało taką drogę do uzdrowienia naszych dusz polecając programy i książki, które mówią o akceptacji siebie oraz promując miłość do siebie samego jako drogę wewnętrznego uzdrowienia.

 Ewangelia natomiast uczy, że mamy umrzeć dla siebie, a żyć dla Jezusa. Dopiero wtedy będziemy prawdziwie wolni i szczęśliwi. Pan Jezus powiedział, że jeśli chcemy być Jego uczniami mamy zaprzeć się samych siebie i brać swój Krzyż na siebie codziennie i tak naśladować Go.

Słowa te zostały wypowiedziane po tym, jak Piotr próbował przekonać Pana Jezusa, że nie umrze na Krzyżu. Pan Jezus wyraźnie temu zaprzeczył i zgromił Piotra, że nie przyszedł realizować woli ludzi, ale wolę Boga i w tym znajdował prawdziwe zadowolenie. Tylko realizując wolę Boga, choć jest dla Niego trudna będzie mógł wypełnić plan zbawienia, a Jego życie będzie miało prawdziwy sens.

Dzięki wierze w Pana Jezusa  również i my wstępujemy na drogę uczniostwa na której jesteśmy wezwani do całkowitego oddania się Chrystusowi zgodnie z naszym obdarowaniem.

Umrzeć dla siebie w słowach Chrystusa oznacza zapomnieć o sobie, o naszych egoistycznych marzeniach lub zrezygnować z myślenia skupionego na nas.  Chrystusowe zaparcie się samego siebie nie tylko polega na powstrzymywaniu się w realizacji naszych egoistycznych interesów, ale też na tym, że odwracasz swoją uwagę od siebie i skupiasz ją całkowicie na Chrystusie. W ten sposób stajesz się wolny od siebie samego, od strachu i lęku o własne życie, byt, dzień jutrzejszy, rodzinę i setki innych trosk. Wymaga to od nas wiary w Jezusa i zaufania Mu. Samo powstrzymywanie się od realizacji egoistycznych pragnień nie przyniesie nam wolności od naszego „ego”, bo nasze serca wciąż będą skupione na nas. Wtedy będziemy przeżywali jeszcze większy wewnętrzny konflikt. Jeśli jednak skupimy się na Chrystusie i służbie dla Niego nie tylko w naszych działaniach, ale przede wszystkim w naszych sercach, wtedy wygramy wojnę dzięki Panu Jezusowi z samym sobą i staniemy się wolnymi ludźmi.

Decyzję taką należy podejmować codziennie, codziennie mamy brać swój Krzyż, codziennie zapierać się samych siebie w naszych sercach i żyć dla Pana Jezusa. Jeśli codziennie dla Niego będziemy umierać, to codziennie będziemy też dla Niego żyć. Tym Krzyżem który mamy brać na siebie, to jest Boża wola, przestrzeganie Bożych przykazań wynikających z ewangelii i cierpienie, które może z tego wynikać. Tak jak to zrobił Pan Jezus i odrzucił propozycje Piotra, a w rzeczywistości szatana, który przez Piotra proponował Jezusowi uniknięcie Krzyża. Także i nam nasze ciało i diabeł  podpowiadają  codziennie, by żyć dla siebie. Jednak życie dla siebie powiedział Pan Jezus, jest życiem które wiedzie na zatracenie. Jeśli jednak umrzemy dla Chrystusa już dzisiaj, odrzucając nasze ego, zyskamy życie na wieki i prawdziwą wolność.   

17.09.2020

Doskonała miłość Studium 1 Listu Jana 4,7 – 12

 


Po tym, gdy apostoł Jan przestrzegł i wyjaśnił w jaki sposób przychodzą zwiedzenia do kościoła powraca do tematu miłości. Widać że w dziełach Jana, czyli Jego listach i ewangelii temat miłości jest jedną z najbardziej istotnych kwestii świadczących o autentyczności chrześcijaństwa. Już w ewangelii Jan podkreślił największe przykazanie dla chrześcijan, że mają miłować Jezusa i siebie nawzajem. Świat będzie poznawał uczniów Chrystusa właśnie przez wzajemną miłość. 1 Jana 3,10-12.

Teraz Jan przechodzi do rozwinięcia tematu miłości i wyjaśnienia dlaczego miłość w Bożym kościele jest taka ważna. Prawdziwe zbawienie nie polega tylko na tym, ze właściwie wierzysz, ale że kochasz Bożą miłością innych, swoich bliźnich. 

5.7

Po pierwsze Jan mówi miłujmy się nawzajem. Mówiliśmy o tym na poprzednich spotkaniach, że miłość w rozumieniu Jana, to praktyczne poświęcanie się dla Boga i innych bliźnich. W stosunku do Boga miłość objawia się przez przestrzeganie przykazań, a w stosunku do bliźnich to usługiwanie im. Jan nie mówi o jakimś ciepłym uczuciu w sercu, czy jakimś emocjonalnym sentymentalizmie, ale o decyzji bycia posłusznym Bogu i wyświadczania dobra wobec innych, szczególnie wierzących w Chrystusa. Jak ta chrześcijańska miłość powinna wyglądać Pan Jezus  powiedział to w 13 rozdz. Ew. Jana (Ew. Jana 13,3-15 Ew Jana 15,10)

Także ap. Paweł podkreślał, że miłość to największa ze wszystkich cnót chrześcijańskich

 1 Koryntian 13. Rozdz. 

Dlaczego właśnie miłość, a nie coś innego np. uzdrawianie chorych, czynienie cudów, wielka mądrość i uczoność, czy jakieś inne cnoty np. cierpliwość, łagodność itp.

Bo miłość jest tym, co nas najbardziej upodabnia do Boga. Bóg chrześcijański jest Bogiem miłości, „gdyż miłość jest z Boga”, to więc w sposób naturalny ktoś, kto narodził się na nowo będzie jak mówi Jan kochał innych.

Bóg stworzył człowieka do relacji miłości, bo sam jest Bogiem który trwa w wieczności w relacji miłości ze swoim Synem i Duchem Św.

Gdy przyjrzymy opisowi stworzenia człowieka się człowieka, to widzimy że Bóg od początku chce relacji miłości. Relacji z sobą, ale też relacji z drugim człowiekiem Rodz. 2,5.18 – 20.

Dzisiaj dzięki lepszemu poznaniu jak działa ludzka natura wiemy, że człowiek nie jest w stanie funkcjonować bez miłości. Szczególnie w początkowej fazie rozwoju dziecko potrzebuje miłości, troski, opieki. Jeśli tego nie otrzyma, to dalszy jego rozwój jest zaburzony. Później również, potrzebujemy wszyscy relacji i bliskości z innymi ludźmi. To nie przypadek, że człowiek chce zakładać rodzinę i żyć z nią w relacji. Bóg tak nas uczynił, że chcemy być z innymi, chcemy bliskości, a kiedy w naszym życiu tego brakuje lub jest to w jakiś sposób zaburzone, to cierpimy. Grzech spowodował, że uciekamy od relacji zarówno z Bogiem jak i z drugim człowiekiem. Nadto jak już mamy relacje, to nie zawsze właściwie o nie dbamy. W rzeczywistości tak naprawdę wszyscy ludzie krzyczą o miłość, a z drugiej strony bronią się przed nią lub próbują ją zastąpić czymś innym, ale to nie działa. 

4.8

Tak więc chrześcijanie mają się miłować. W ten sposób wystawiają świadectwo że są z Boga. Ale by miłować tą Bożą miłością, to musimy mieć relacje z Bogiem. Nie możemy miłować tak jak Bóg tego od nas oczekuje jeśli nie stawiamy na pierwszym miejscu Boga. To Bóg daje nam siłę do miłości, bo Bóg jest miłością i bez Boga nie jesteśmy w stanie kochać w sposób doskonały. To jest to jedno najważniejszych przykazań jakie dał nam Pan Jezus Mateusza 22,36-39

Skoro Bóg jest miłością, jest także źródłem miłości, moc do kochania innych możemy wziąć tylko od Niego. Jeśli nie czerpiemy od Niego, to nasza ludzka miłość zawsze będzie niedoskonała, egoistyczna, wybiórcza. Z tego powodu Pan Jezus powiedział, że On jest krzewem winnym a my latoroślami i musimy w Nim trwać by wydawać owoce.

Dlatego też w przykazaniu miłości najpierw jest miłość do Boga, a później do ludzi. Jeśli kochasz Boga, nie kochasz i ludzi którzy zostali stworzeni na Jego obraz. Nie ma miłości do Boga, to i miłość do ludzi zanika w naszym życiu. 

Musimy powiedzieć, że świat nie może doświadczać tej Bożej miłość i nie zna tej miłości, bo świat nie zna Boga. Jak mówi Jan kto nie miłuje nie zna Boga i wiemy, że świat nie miłuje Jezusa Chrystusa, nie miłuje jego kościoła, nie miłuje wierzących w Chrystusa i stąd możemy być pewni że nie znają Boga. Nawet w kościele ludzie formalnie mogą należeć do zboru, ale do Chrystusa nie koniecznie jeśli nie miłują innych chrześcijan, nie chcą z nimi mieć relacji, czy im służyć.   

A co to znaczy że Bóg jest miłością?

Najczęściej ludzie źle to rozumieją i mówią że skoro Bóg jest miłością, to jak może wrzucić ludzi do piekła, albo dlaczego pozwala na cierpienie skoro jest wszechmocny i mają wiele innych zarzutów do Boga. Część osób dochodzi do wniosku, że Bóg nie tylko nie jest miłością, ale jest zły i okrutny, bo pozwala na mordy, a nawet nakazywał je czynić. Jednak powinniśmy wiedzieć, że to Bóg definiuje miłość, a nie my. Jeśli mamy z tym problem, to znaczy, że źle rozumiemy miłość.

To, że Bóg jest miłością nie oznacza, że zgadza się na grzech i niesprawiedliwość. Właśnie Dlatego że Bóg kocha, nienawidzi zła i grzechu. W stwierdzeniu że Bóg jest miłością znajdujemy odpowiedź dlaczego Bóg stworzył świat który sprawia mu tyle kłopotu. Ano dlatego, że Bóg chce się dzielić wszystkim co ma i z tego też powodu dał ludziom możliwość wyboru, by byli zdolni do prawdziwej miłości.

Boże dowody miłości widać w całym stworzeniu. Świat jest tak uczyniony, by służyć nam za mieszkanie, daje wodę, powietrze, wspaniałe i smaczne pożywienie i wiele innych wspaniałych rzeczy. Boża miłość powoduje, że Bóg znosi nas na tym świecie pomimo naszego grzechu, naszej niesprawiedliwości, naszego buntu i cierpienia jakie zadajemy innym w wyniku naszej grzeszności. Ale Bóg nie zabija grzesznika, pozwala mu żyć, działać, daje słońce na Jego pole i deszcz, to świadczy o Bożym miłosierdziu i Jego dobroci wobec nas. 

4,9-10

Słowo Boże mówi, że na nic dobrego nie zasługujemy, tylko na potępienie, tylko na piekło (Rzym 6,23). Ale Bóg nie wrzuca nas do niego, daje nam szansę zbawienia i posyła do nas swojego Syna by ludzie nie zginęli.

Jan mówi, że posłanie Zbawiciela jest największym Bożym dowodem miłości do ludzi. Jeśli ktoś ma wątpliwości, co do Bożej troski i miłości Boga powinien spojrzeć na Chrystusa. On przyszedł by umrzeć za nas, wziąć na siebie naszą winę, umrzeć w nasze miejsce, by nikt z nas nie poszedł na zatracenie. W rzeczywistości Bóg nie chce zatracenia grzesznika Ezechiela 18,23; 18,31-32; Izajasza 45,22 1 Tymoteusza 2,4; Tyt 3,4

W Ew. Mat 5 rozdz. Jezus nakazuje miłować wrogów, jak Bóg miłuje grzeszników, jego wrogów którzy buntują przeciw niemu.

Ale wyjątkową miłość Bóg ma wobec tych, którzy przyjęli Jego Syna, tych nazywa swoimi dziećmi. Tych umiłował wyjątkową miłością jak czytamy w Efezjan 2,4-5. Z powodu wielkiej swojej miłości do nas ożywił nas w Chrystusie, byśmy mogli Go poznać i mogli Mu służyć i być z Nim na wieki.

W Chrystusie mamy najpełniej pokazaną Bożą miłość.  Bóg ma wiele litości i dobroci dla ludzi, ale ma też sąd dla złych, bluźnierców i buntowników,.

Chrystus jest największym darem dla ludzkości dla nas i w nim mamy wzór jak mamy kochać innych. Tak jak On ukochał nas, że wyparł się samego siebie i służył innym Filipian 2,5-11.

Jak mówi Jan - możemy żyć przez Syna, przez wiarę w Niego, On jest ubłaganiem za grzechy nasze 1 Jana 2,2; Efez 1,7

Słowo z 10 wiersza, ubłaganie za grzechy oznacza, że Pan Jezus swoją ofiarą uspokoił Boży gniew, zaspokoił Bożą sprawiedliwość, która domagała się ukarania grzesznika. To więc Jezus swoją ofiarą zadowolił Boga. Uczynił to, co robił arcykapłan  w Starym Testamencie, że raz na rok wchodził do miejsca najświętszego i tam dokonywał przebłagania, Chrystus zaś dokonał za nas wiecznego przebłagania Kapłańska 16,29-34; Rzym 3,24; 2 Kor 5,21. 

4.11

Skoro Bóg okazał nam tyle miłości, my też mamy przykazanie nawzajem się miłować. Często ociągamy się w okazywaniu miłości lub narzekamy na innych. Czym bardziej zapominamy lub nie wiemy ile Bóg poświęcił dla nas, tym mniej okazujemy miłości innym. A czym głębiej wiemy czym jest ofiara Chrystusa i jak wielką miłość okazał nam Bóg, tym więcej dajemy z siebie innym. 1 Jana 3,16; Efez 5,1-2 

4,12

Zobaczmy, Boga nikt nigdy nie widział. Nie możemy zobaczyć Boga, te wszystkie relacje że ktoś był w niebie i widział Boga trzeba włożyć między bajki.  Ale możemy zobaczyć działanie Boga. Możemy zobaczyć Boga przez to, że Bóg mieszka w nas, gdy okazujemy sobie miłość jak powiedział Pan Jezus w Ew. Jana 13,34-35

14.09.2020

Minimalizm wobec ewangelii pozbawia nas wielu błogosławieństw 2 Królewska 13,14-19.

 


Czy mądrym jest spodziewać się maksymalnych zysków za minimalny wkład?  Raczej nie, na świecie ta zasada jest dosyć jasna. Jeśli chcemy coś wartościowego osiągnąć to zazwyczaj wiemy, że powinniśmy się zaangażować, a owoce naszego zaangażowania będą często współmierne do naszego poświęcenia. Jednak w świecie duchowym nie zawsze widzimy to dostatecznie ostro jak w fizycznej rzeczywistości. Mamy tendencje myśleć, że nie ma  znaczenia jak będziemy zaangażowani w nasze życie duchowe, a Bóg i tak zrobi swoje.  Oczywiście bez nas Bóg też wykona swoją wolę, ale przez brak naszego zaangażowania utracimy wiele błogosławieństw, możliwość lepszego poznania Boga i wzrostu duchowego.

Jedna z pieśni jaką śpiewamy ze śpiewnika pielgrzyma brzmi

Przyjacielem naszym Jezus

Jak wspaniałym wiernym On!

Z Ojcem swoim nas pojednał.

I z szatańskich wyrwał szpon.

Któż to może wypowiedzieć

ile łask tracimy tu,

Gdy modlitwę zaniedbamy

nie ufając szczerze Mu.

Pieśń tą napisał  Józef Scriven, który mieszkał w Irlandii i żył w XiX wieku. Tam doświadczył ogromnej tragedii. Dzień przed swoim ślubem stracił narzeczoną, która się utopiła. Był to dla niego ogromny cios po którym wstąpił do wojska, ale w trakcie służby wojskowej stan jego zdrowia znaczenie się pogorszył i Józef musiał zostawić służbę. Po tym wszystkim wyjechał do Kanady, a za cel swojego życia obrał  pomoc innym i zaangażował się społecznie pracując z ludźmi upośledzonymi fizycznie i będącymi w trudnej sytuacji materialnej. Tutaj kolejny raz doświadczył tragedii, bo kobieta którą miał poślubić nagle zmarła. W tym czasie zaczął szukać Zbawiciela – Jezusa Chrystusa i zrozumiał, że Bożym celem dla niego jest, by samotnie szedł poprzez życie i służył Jezusowi z zaangażowaniem i poświęceniem. Dzięki temu później zrozumiał jak wiele błogosławieństw tracimy gdy zaniedbujemy naszą społeczność z Panem.

Dzisiaj chciałbym mówić na ten temat na przykładzie fragmentu Słowa Bożego z 2 Ks. Królewskiej 13, rodz. od 14 wiersza do 19. Historia jest o tym, gdy Elizeusz prorok sprawujący służbę po Eliaszu przez około 60 lat na terenie północnego Królestwa Izraela w IX w.p.n.e zestarzał się i zapadł na jakąś chorobę na którą miał umrzeć. O jego ciężkim stanie dowiedział Izraelski król Joasz i przyszedł Go odwiedzić przeczuwając, że zbliża się Jego śmierć. Myśl o odejściu Elizeusza napawała Joasza smutkiem i lękiem dlatego mówił lamentując „Ojcze mój, rydwanie Izraela i konnice Jego”. Co miało oznaczać, że uznawał w Elizeuszu Bożego proroka, podporę dla Izraela i ważny głos doradczy. Chociaż sam Joasz nie był jakoś szczególnie przywiązany do Pana o czym czytamy w 11 wierszu. „Czynił On to, co złe w oczach Pana, nie odstępował od żadnego z grzechów Jeroboama, syna Nebata, w które ten wciągnął Izraela, ale trwał w nich”.

A grzechy Jeroboama znamy oddzielił się on od południowego królestwa Izraela po śmierci Salomona i zapoczątkował fałszywy kult w Północnym królestwie ze stolicą w Samarii

1 Królewska 12,28  Naradziwszy się tedy, kazał król sporządzić dwa cielce ze złota i ogłosić ludowi: Dosyć już pielgrzymowaliście się do Jeruzalemu; oto bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej.

29  I kazał jednego ustawić w Betelu, a drugiego ustawił w Dan.

30  Rzecz ta stała się pobudką do grzechu, lud bowiem pielgrzymował albo do tego w Betelu albo do tego w Dan.

31  Pobudował też świątynki na wzgórzach i ustanowił kapłanami pierwszych lepszych z ludu, którzy nie należeli do domu Lewiego.

32  Nadto ustanowił Jeroboam w ósmym miesiącu, piętnastego dnia tegoż miesiąca, święto na wzór święta, jakie było obchodzone w Judzie, i składał ofiary na ołtarzu. Tak uczynił również w Betelu, składając ofiary cielcom, które kazał sporządzić. Osadził też w Betelu kapłanów ze świątynek na wzgórzach, które kazał pobudować.

33  Tak więc składał ofiary na ołtarzu, który kazał sporządzić w Betelu, piętnastego dnia ósmego miesiąca, to jest miesiąca, który sam wymyślił, aby w nim ustanowić święto dla synów izraelskich, i składał ofiary na ołtarzu, składając też ofiarę z kadzidła. 

Tak też postępowali jego następcy jak Joasz, który przyszedł do Elizeusza. Pomimo bezbożnego życia Joasz darzył Elizeusza szacunkiem i uważał, że odejście tego Bożego proroka będzie stratą dla Izraela. Być może długa służba Elizeusza i świadectwa cudów potwierdzające Jego posłanie spowodowały, że pomimo swojej bezbożności widział w życiu Elizeusza jakąś wyjątkowość na tle innych proroków. Dlatego Joasz czuł się zagrożony, gdy myślał o śmierci Elizeusza, może uważał że póki Elizeusz żyje, to Bóg Elizeusza jakoś chroni Jego królestwo, ale jak Elizeusz odejdzie to wraz z nim odejdzie Boża ochrona od narodu.

W odpowiedzi na Jego przyjście i obawy Elizeusz ostatni raz przemawia do niego słowami od Boga przepowiadając mu przyszłość. Prorok nakazuje mu wziąć strzały otworzyć okno na wschód i wystrzelić. Starzała którą wystrzelił miała symbolizować strzałę zwycięstwa na Aramem w przyszłej bitwie pod Afek. Aram w tym czasie zagrażał Izraelowi zajmując tereny obecnej Syrii, wcześniej Aramejczycy rozgromili króla Jechoachaza w południowym królestwie Izraela, a teraz szykowali się na Joasza. Ale Elizeusz pokazuje Joaszowi, że nawet po Jego śmierci Bóg da Mu zwycięstwo nad Aramem i Boże błogosławieństwo nie jest zależne od tego, czy Elizeusz żyje, czy nie, ale od tego, czy Joasz będzie Bogu posłuszny.

 Następnie Elizeusz każe Joaszowi wziąć strzały i uderzać nimi o ziemię. Joasz uderzył trzy razy i przestał. Prorok napomniał Go, że powinien uderzyć 5 lub 6, co oznaczałoby że odniesie całkowite zwycięstwo nad Aramem po którym już by się nie podnieśli. A tak, tylko trzy razy wygra bitwy i nie zniszczy Aramejczyków całkowicie. Joasz po pierwszej strzale, która symbolizowała wojnę i zwycięstwo powinien rozumieć, że uderzanie strzałami o ziemię również oznacza zwycięstwo nad Aramem. Z tego też powodu powinien tłuc tymi strzałami o ziemię tak długo, aż by się zmęczył lub Elizeusz, by go powstrzymał. Ale Joasz nie zrobił tak, bo brakowało mu duchowego zrozumienia, wiary i gorliwości dla Pana.  

Czytałem sobie ten fragment i myślałem, że Bóg jest wielce dobry i łaskawy. Choć Joasz nie kochał Pana tak jak powinien to czynić, to jednak Bóg pomimo Jego grzechów wyświadczał mu dobro, by w ten sposób Joasz mógł poznać, że to Pan jest Bogiem, a nie inne fałszywe bóstwa jakie jeszcze czczono w Północnym Królestwie Izraela.

Ale przede wszystkim ten fragment uczy nas, że powinniśmy być zaangażowani, gorliwi, oddani Panu jeśli chcemy doświadczać Jego prowadzenia. Odkryłem w moim chodzeniu z Panem, że ta zasada jest często całkowicie przemilczana lub pomija przez wielu chrześcijan.  Choć zbawianie jest z łaski przez wiarę nie dzięki ludzkim uczynkom, czy przez naszą gorliwość, to jednak takie zwycięstwa odnosimy w Chrystusie na jakie sobie zapracujemy. Zbawienie z łaski nie może oznaczać, że będziemy się biernie przyglądać nie robiąc nic i czekać, aż Bóg wszystko uczyni. Jedną z głównych dewiz Benedykta z Nursji założyciela zakonu benedyktynów było łacińskie Ora et labora – czyli módl się i pracuj, a inne podobne temu powiedzenie brzmi módl się i ufaj tak jakby wszystko zależało od Boga i pracuj tak jakby wszystko zależało od ciebie. Mam też obawy, że w niektórych przypadkach tych osób, którzy powołują się na zbawienie z łaski przez wiarę, a nie widać w ich życiu owocu upamiętania, nie miało miejsca prawdziwe pojednanie z Bogiem. Pan Jezus nauczał, że prawdziwość naszej wiary możemy ocenić po uczynkach, nie jesteśmy z nich zbawieni, ale jesteśmy zbawieni do nich. Więc jeśli ich brak, to jak mówi Jakub w swoim liście może się okazać, że do nowego narodzenia z Ducha Św. w życiu takiego człowieka nigdy nie doszło, wiara bez uczynków martwa jest. Pamiętajmy na słowa naszego Pana, że drzewo dobre poznaje się po dobrych owocach, a złe po złych. Nie może dobre drzewo rodzic złych owoców, ani drzewo złe dobrych (Mat 12,33).

Sytuacja Joasza i proroka Elizeusza wyraźnie nam pokazuje, że istnieje związek miedzy naszym duchowym zaangażowaniem, a Bożymi zwycięstwami, które będziemy doświadczać w naszym chrześcijańskim życiu. Jest dokładnie tak, jak w przywołanej na początku chrześcijańskiej pieśni Józefa Scrivena, że zaniedbując nasze duchowe obowiązki, modlitwę, karmienie się słowem Bożym, społeczność z Bożym ludem, przykazania naszego Pana i wszystko do czego wzywa nas Słowo Boże tracimy wiele błogosławieństw, które mógłby się stać naszym udziałem, ale z powodu naszego lenistwa, ospałości, rezygnacji i zbytniego skupiania się na sprawach tego świata, które zagłuszają słowo nie otrzymujemy ich. Bóg dając nam swoją łaskę nie zwalania nas z odpowiedzialności wobec naszych wyborów raczej czyni nas świadomymi jak ważne jest robić rzeczy właściwe, które przynoszą wieczne i dobre rezultaty.

Zasada, że w duchowym życiu będziesz miał tyle błogosławieństwa na ile zapracujesz polegając oczywiście na Bogu w służbie jest widoczna w wielu miejscach Nowego Testamentu. Chce przypomnieć, by nie było tutaj nieporozumień, że nie mówimy  o zbawieniu, Ono jak wspomniałem jest wyłącznie z łaski przez wiarę. Mówimy o wysłuchanych modlitwach, Bożych darach i nagrodach, które Bóg chce dać tym, którzy są gotowi dla niego się poświecić i wyjść ze strefy swego komfortu.

Spójrzmy na fragment z listu do Jakuba   

Jak 4:2 Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie.

Jak 4:3 Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.

Jakub pisząc swój list do chrześcijan zwraca naszą uwagę na to, że część Jego adresatów, która prowadziła walki, kłótnie, spory robiła to pod wpływem swoich pożądliwości. Zamiast się kłócić, powinni modlić się, by otrzymać od Boga to, czego pragną. Biblia zachęca nas, by wszelką naszą troskę złożyć na Pana On ma o nas staranie  (1 Ptr 5,7). Z tego powodu mówi Jakub, że zabrakło modlitwy, a w jej miejsce pojawiło się narzekanie i kłótnie, to nie otrzymywali tego, co potrzebowali. Inni zaś, którzy modlili się, ale też nie otrzymywali, nie otrzymywali z tego powodu, że mieli nieszczere motywacje wobec Pana zamierzając Boże odpowiedzi na modlitwy zużyć na zaspokojenie swych grzesznych namiętności. Być może niektórzy modlili się o pracę, pieniądze, zdrowie, rodzinę i wiele innych rzeczy, ale myśląc o Bożych darach wcale nie zamierzali tym, co Bóg im da uwielbiać Pana, ale myśleli wyłącznie o sobie. Zobaczmy że odpowiedzi na modlitwy, które Bóg mógł im udzielić zależały od ich zaangażowania i postawy.

W innym fragmencie w Ew. Mateusza Pan Jezus uczy nas

Mateusza 7:8  Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą.

9  Czy jest między wami taki człowiek, który, gdy go syn będzie prosił o chleb, da mu kamień?

10  Albo, gdy go będzie prosił o rybę, da mu węża?

11  Jeśli tedy, wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą.

Również i tutaj Pan Jezus uczy, że bez naszego zaangażowania, bez szukania, pukania, starania się, modlitwy nie możemy otrzymać dobrych rzeczy od Boga.

Inny fragment dobrze nam znany to Boża obietnica zapewnienia wierzącym utrzymania, który znajdziemy w 6 rozdz. Ew. Mateusza. Pan Jezus mówi tam do uczniów żeby się nie troszczyć zbytnio o odzienie i pożywienie, bo Bóg wie, że potrzebujemy tego do życia i chce nam to przydać. Ale stawia nam warunek

Mateusza 6:33 …szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.

Jeszcze jeden przykład, tym razem jest użyty w kontekście ofiarności

2 Koryntian 9:6  A powiadam: Kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie.

Pierwotnie była to prosta zasada rolnicza, siejesz mało, rzadko i słabe ziarno, to będziesz miał małe plony. Paweł zastosował tą zasadę w stosunku ofiarności na służbę mówiąc, że nasza gorliwość i hojność w ofiarności ma wpływ na Boże błogosławieństwo w tej dziedzinie i innych. Gdy chrześcijanin jest hojny i w ufności z radością daje Bogu, to Bóg oddaje Mu o wiele więcej niż On dał. Jeśli jednak jesteśmy skąpi i nie dajemy, to Bóg też powstrzymuje swoje błogosławieństwo. Oczywiście Bóg nie jest Bankiem pomnażającym nasze pieniądze i bada również nasze motywację, ale jeśli jesteśmy szczerzy i z czystymi motywacjami angażujemy się w dzieło Boże, to Bóg to pomnaża. Może błogosławić nam na wiele różnych sposobów, posyłać miłość do naszego serca, otaczać nas ochroną, pomnażać dobra materialne, czy obdarzać zdrowiem lub otaczać nas dobrymi ludźmi. Oczywiście powinniśmy pamiętać, że Bóg jest suwerenny w swoim błogosławieństwie i nie jest tak, że gdy Mu służymy, to musi nam odpłacić. Bóg czyni to, bo chce błogosławić, a nie bo musi.

Tak więc Pan błogosławi nam odpowiednio do naszego zaangażowania i poświęcenia dla Jego osoby i spraw Królestwa Bożego.  Tego chce nauczyć Elizeusz Joasza, że jeśli On będzie Bogu wierny, to nawet gdy nie będzie Elizeusza, Bóg Joasza nie opuści.

Jednak Joasz nie wykazał dostatecznej gorliwości i zapału w tej symbolicznej walce z Aramem. W tych symbolicznych uderzeniach strzałami uderzał tak jakby nie chciał ich skrzywdzić zamierzając im okazać litość, gdy już będą przez niego powaleni. W Jego symbolicznym poświęceniu nie było żaru, zapału, ognia i determinacji by tłuc Aramejczyków. Zobaczmy że najpierw miał wystrzelić strzałę zwycięstwa na wschód, gdzie leżał Aram. A teraz gdy ma uderzać strzałami o ziemię symbolicznie pokazuje co z nimi zrobi, gdy już będą pokonani. Joasz pokazał, że brak mu gorliwości, by doszczętnie zniszczyć wrogów Boga. Zamiast włożyć w ten symboliczny gest cały swój zapał i serce ograniczył się do minimalnego zaangażowania.   

Słowo Boże uczy nas, żeby czcić Pana, a wtedy Pan będzie czcił nas. Jeśli będziemy gardzić Bogiem i On nami wzgardzi 1 Sam 2,30. Chodzi o to, że jeśli będziemy Pana traktować poważnie i On będzie traktował nas poważnie wylewając na nas swoje błogosławieństwa. Jeśli jednak zaczniemy sobie z Bogiem pogrywać, przestaniemy na Niego zważać, to i On nie będzie nas prowadził.

Wiele osób myśli o chrześcijaństwie jako o przyjściu do kościoła w niedzielę, wysłuchanie kazania, zaśpiewanie kilku pieśni, kilka uścisków dłoni i trochę gestów religijnych, a potem wrócić do domu i dalej żyć swoim życiem. Zamiast dać całe swoje serce Panu i być w pełni zaangażowanym, to ograniczają się do minimalizmu i pragną od Boga za ten swój minimalny wkład maksymalnych zysków. Wielu uderza jedynie trzy razy o ziemie strzałami zamiast tłuc nimi cały czas, by otrzymać wszystkie błogosławieństwa jakimi Pan chce nas obdarzyć.  

Nie zadowalajmy się spełnianiem minimalnego wkładu w naszą służbę dla Boga. Ponieważ jeśli to zrobimy, utracimy błogosławieństwa, które Pan Bóg chce nam dać. Słyszałem kiedyś taką historię, że był pewien mężczyzna, który przez wiele lat pracował na gospodarstwie starszego małżeństwa. Za tą pracę otrzymywał wynagrodzenie i możliwość mieszkania. Codziennie rano wychodził w pole, zajmował się również zwierzętami gospodarskimi. Każdego dnia przechodził obok rozpadającej się starej stodoły, odrapanej i brudnej obory, rozwalającej się bramy, niszczejącego płotu i wymagającego uporządkowania podwórka. Ale nie zwracał na to uwagi myślał tylko o tym, by wykonać swoje obowiązki i mieć spokój. W końcu to nie było jego gospodarstwo. Ale któregoś dnia wezwali go na rozmowę właściciele domostwa. Powiedzieli mu że bardzo go lubią i dziękują za to, że przez te wszystkie lata sumiennie dla nich pracował. Ale teraz już się zestarzeli i nie mieli dzieci.  Wiec uzgodnili, że oddadzą swoje gospodarstwo jemu i kiedy umrą stanie się ich spadkobiercą.

Był on bardzo poruszony ich hojnością. Wychodząc z domu popatrzył na gospodarstwo i zaczął zauważać rzeczy, których wcześniej nie wiedział. Zobaczył, że płot jest do naprawy, że trzeba wyremontować stodołę, pomalować oborę, uporządkować podwórko i naprawić dom.

Jak myślisz na czym polegała różnica? Wcześniej nie dostrzegał tych wszystkich rzeczy.  

Różnica polegała na tym, że teraz to miało być jego gospodarstwo. Wcześniej wychodził i mówił sobie, muszę to zrobić, a teraz gdy wyszedł powiedział sobie, chce to zrobić.

Bóg uczynił nas przez wiarę w Pana Jezusa Chrystusa dziedzicami Królestwa Bożego, kiedy zaczynamy zdawać sobie sprawę z błogosławieństw wynikających z bycia dziedzicem Boga, zaczynamy być dumni z tego, co robimy dla Królestwa. Nie służymy dla kogoś, pastora, denominacji, budujmy nasze dziedzictwo, nasze gospodarstwo. Być może zbyt wielu chrześcijan czuje się jedynie pracownikami Bożego Królestwa, zamiast czuć się dziedzicami. A ty kim jesteś, kim się czujesz, pracownikiem czy dziedzicem? 

4.09.2020

Gorliwość dla Boga


 Billy Graham znany ewangelista na całym świcie, kiedyś opublikował list studenta komunisty z USA,  który napisał do swojej dziewczyny. W liście tym owy komunista zrywa zaręczyny ze swoją narzeczoną i tłumaczy jej powody, pisze w ten sposób;

 My, komuniści, ponosimy wiele ofiar. Jesteśmy tymi, którzy zostają zastrzeleni, powieszeni, zlinczowani, spaleni, uwięzieni, oczerniani, wyśmiewani. Jesteśmy zwalniani z naszej pracy i na wiele różnych sposobów nasze życie jest niewygodne. Pewien procent z nas zostaje zabity lub uwięziony, a także żyjemy w ciągłej biedzie. Z tego co zarabiamy dużą część przeznaczamy na wspieranie idei komunistycznej, a sobie zostawiamy tyle ile jest absolutnie konieczne, by utrzymać się przy życiu. My komuniści nie mamy czasu, ani pieniędzy na rozrywkę, filmy, koncerty, restauracje, piękne domy i samochody. A wielu opisuje nas jako fanatyków.

I faktycznie jesteśmy fanatykami. Nasze życie jest zdominowane przez jeden wielki cel, który nam przyświeca, walkę o światowy komunizm.

My komuniści mamy filozofię życia, której nie można kupić za żadne pieniądze. Mamy prawdziwy powód do walki, jasny cel w życiu, któremu wszystko podporządkowujemy. Jeśli cierpimy lub cierpi nasze życie osobiste albo nasze ego z powodu podporządkowania się komunizmowi. Wtedy pocieszamy się myślą, że każdy z nas na swój mały sposób przyczynia się do czegoś nowego, prawdziwego i lepszego dla ludzkości, bo jest tylko jedna rzecz w której jestem śmiertelnie poważny i jest to sprawa komunistów. To jest moje życie, moja sprawa, moje hobby, moja ukochana, moja żona i kochanka, mój chleb i mięso. Pracuje nad tym dzień w dzień i śnie o tym w nocy, a moja gorliwość nie słabnie w miarę upływu czasu. Dlatego nie mogę prowadzić przyjaźni, romansu, a nawet rozmowy nie odnosząc się do tej siły, która kieruje moim życiem. Oceniam ludzi, książki, pomysły i działania pod kątem ich wpływu na sprawę komunistyczną i przez ich stosunek do tego. Siedziałem już w więzieniu z powodu moich przekonań i jeśli to będzie konieczne jestem gotowy do wyjścia przed pluton egzekucyjny.    

Ten młody człowiek z naszego listu był gotów wszystko poświęcić dla komunizmu, swój czas swoją dziewczynę, a nawet swoje życie. Człowiek ten wierzył, że znalazł prawdziwy sens w życiu, coś nad czym warto się trudzić, czemu warto się poświęcić i oddać temu całe swoje życie we wszelkiej gorliwości.

My wiemy, że komunizm jest fałszywą filozofią, diabelską religą jedną z wielu, która zdobyła miliony serc i pociągnęła za sobą jeszcze więcej ofiar.

Ale Bóg dał nam prawdziwą religię, prawdziwy sens życia, któremu warto się poświęcić i podporządkować temu wszystko, to wiara i miłość do naszego Pana Jezusa Chrystusa, przez którą Bóg obdarza nas życiem wiecznym. Komunizm oczekiwał od ludzi wiele, ale nie dawał w zamian wolności, szczęścia i poczucia godności jak obiecywał, wprost przeciwnie – przynosił śmierć.

Równie wiele oczekuje od nas Chrystus, chce całego naszego życia, ale On przynosi nam prawdziwa wolność, nadzieję i życie wieczne.

Słowo Boże często wzywa nas do gorliwości w naszej miłości do Pana Jezusa Chrystusa.

W liście Rzymian Ap. Paweł dając ogólne zalecenia dla Zboru powiedział

Rzymian 12:11  W gorliwości nie ustawiając, płomienni duchem, Panu służcie,

Bóg zachęca nas byśmy ciągle dbali o to, by mieć gorące serce dla Niego, walczyć ze z niechęceniem, ospałością lenistwem i dążyć do tego by nasza dusza płonęła, wręcz gotowała się dla Pana. Gdy Paweł mówi o gorliwości, to ma na myśli bycie stałym, starannym, zaangażowanym, pełnym zapału, entuzjazmu w służbie dla Chrystusa we wszystkim co czynimy.

Zbyt często wiedzę, że część chrześcijan na początku swojej drogi z Panem Jezusem jest gotowa pójść wszędzie gdziekolwiek On ich poprowadzi i zrobić wszystko, co On im każe. Ale po jakimś czasie, po kilku miesiącach, latach niektórzy  tracą ten pierwotny zapał i gorliwość w posłuszeństwie Chrystusowi, modlitwie, budowaniu jego kościoła, miłości do bliźnich i znów zaczynają się więcej zajmować własnym życiem niż sprawami Jezusa Chrystusa.

Drodzy dbajmy o to, do czego wzywa nas Ap. Paweł w liście do Koryntian

1 Koryntian 15:58  A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu.

Jeśli wspominany komunista miał o co walczyć z taką gorliwością, tym bardziej my, którzy wiemy że zaufaliśmy prawdzie. Jeśli ludzie całymi dniami potrafią się ekscytować meczami futbolowymi, wyścigami, czy innym sportem. Potrafią opowiadać godzinami o swojej pasji, pracy, polityce która ich fascynuje, czy o miłości swojego życia, tym bardziej my chrześcijanie, którzy ukochaliśmy naszego Pana, a który dał przebaczenie, pojednanie z Ojcem i życie wieczne. 

Gorliwość dla Boga nie może być w naszym życiu sporadycznym luksusem, ale ma być naszą codziennością jest Bożym przykazaniem dla nas.

Kiedyś do Pana Jezusa przyszedł człowiek i zapytał się Go, które przykazanie jest największe a Pan Jezus odpowiedział Mu w ten sposób:

Mateusza 22:37  Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.

38  To jest największe i pierwsze przykazanie.

Miłość do Boga ma przewyższać miłość do czegokolwiek innego, również do nas samych. Mamy w nią zaangażować nasze uczucia, myśli i czyny, dopiero wtedy będzie ona mogła rozwijać się i dojść do dojrzałości w nas.

Należy pamiętać, że Pan Jezus nie odkupił nas w tym celu byśmy dalej mogli żyć własnym życiem, ale jak mówi list do Tytusa 2,14 wykupił nas od grzechu i przekleństwa dla siebie byśmy byli Jego własnością gorliwi w dobrych uczynkach.

Jeśli jednak straciliśmy pierwotny zapał, pozwoliliśmy na to, by nasze serca powoli oziębły w miłości do Pana, to powinniśmy Go za to przeprosić, upamiętać się i wrócić do pierwszej miłości.

W Ks. Objawienia, gdy Pan Jezus posyłał apostoła Jana z listami do kościołów, to takie poselstwo skierował do kościoła w Efezie:

Objawienie 2:2  Znam uczynki twoje i trud, i wytrwałość twoją, i wiem, że nie możesz ścierpieć złych, i że doświadczyłeś tych, którzy podają się za apostołów, a nimi nie są, i stwierdziłeś, że są kłamcami.

3  Masz też wytrwałość i cierpiałeś dla imienia mego, a nie ustałeś.

4  Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą twoją miłość.

5  Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie, jak pierwej; a jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie upamiętasz.

Chrześcijanie Efescy nie odstąpili od Pana, ale stracili pierwotną miłość, pierwszą gorliwość. Już nie było w ich sercach tyle zapału dla Jezusa co wcześniej, nie było takiego poświęcenia, starania, oddania, entuzjazmu, radości z chrześcijańskich spotkań, pilności jak na początku. Być może wszystko wydawało się normalne, ale Pan Jezus wiedział, że nie jest, tak jak było wcześniej. Faktem jest, że ta pierwsza gorliwość jest czasami niedojrzała, ale nie mamy pozbawiać jej zapału tylko udoskonalać jej treść.

Brak pierwszej miłości i utracona gorliwość jest grzechem, stąd wezwanie Pana Jezusa do upamiętania. Wspomnij z jakiej wyżyny spadłeś i spełniaj uczynki takie jak wcześniej. Inaczej mówiąc Pan Jezu kieruje do nich przesłanie, przypomnij sobie jak było na początku, jak się starałeś, jaki byłeś gorliwy, jaką wielką miłością do mnie pałałeś, jak cieszyłeś z każdego spotkania, modlitwy  i  z jakim zapałem mówiłeś co dla ciebie zrobiłem, wróć do tego.   

Łączna liczba wyświetleń