24.11.2018

Cztery Zasady skutecznej służby dla Boga Dzieje Ap 20,17 – 21



Zakładanie nowego zboru, to zawsze wyzwanie, nie wiemy czego się dokładnie spodziewać, jak nasza praca będzie się rozwijać, czy nawet -  co dokładnie mamy robić i musimy w sposób szczególny liczyć na prowadzenie Ducha Św. Jest to wyzwanie, które nie jest łatwe i wymaga poświęcenia, często bardziej wytężonej pracy, skupieniu swoich wysiłków na celu i zajęcie się tym co najbardziej istotne, by ukończyć dzieło. Wiele osób zaczyna różne przedsięwzięcia, ale ich nie kończy. Mamy wiele niedokończonych budowli, niedokończonych projektów artystycznych, projektów biznesowych, czy niedokończonych książek, ale wierzę że Bóg chce, gdy podejmujemy się jakiegoś dzieła, jakiejś służby, by została ona ukończona i przyniosła dobry owoc.
Świadectwo apostoła Pawła o służbie w Efezie z naszego fragmentu jest przedstawieniem takiego dokończonego działa. Widzimy jak on to robił, jak się starał, jak walczył, jak wykorzystywał czas, który Bóg mu dał, by osiągnąć cel.
I wierze, że tam gdzie Bóg nas postawił, tam też jest nasza odpowiedzialność, nie jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie Zbory na całym świecie, nie jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie zbory w Polsce, nie jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie Zbory w naszym mieście, ale każdy z nas jest odpowiedzialny przed Bogiem, za ten Zbór w którym jest i służy oraz za pracę którą nam Bóg powierzył.
Chciałbym się skupić z na podstawie naszego dzisiejszego fragmentu Słowa Bożego, na czterech zasadach skutecznej służby dla Boga, byśmy mogli zobaczyć jak apostoł Paweł zmierzał do celu w swojej pracy.

Troska o Zbór
Po pierwsze widzimy, że Paweł przez okres swojej służby w Efezie cały czas troszczył się o Zbór o ludzi których Bóg mu powierzył. Zwróćcie uwagę na to, co on powiedział do tej starszyzny Efeskiej „Wy wiecie od pierwszego dnia, gdy stanąłem w Azji, jak byłem przez cały czas z wami (w 18)”
Co to znaczy że Paweł był z nimi? Wyjaśnienie znajdujemy dalej w 31 wierszu
 Dzieje Ap 20:31  Przeto czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was.
Widzimy że Pawłowi zależało na tym zborze na tych osobach, które były jego częścią. Przez cały okres swojej służby ze łzami z obciążonym sercem i wielką troską nauczał ich, zachęcał, pokrzepiał, pomagał w problemach i rozterkach, by właściwie mogli rozwijać się w swojej wierze.
On mówi, że ciągle byłem z wami, byłem pomocny, byłem dostępny, byłem zaangażowany zarówno w dzień jak i w nocy, by zbór właściwie mógł wzrastać. Gdyby Paweł zajął się głównie swoimi prywatnymi sprawami, gdy przybył do Efezu i na to poświęcał najwięcej troski i najwięcej czasu, to Zbór nigdy by tam nie powstał.
Cały nowy Testament ma bardzo wiele do powiedzenia na temat troski o Zbór, troski o braci i siostry i wszystkich tych którzy są pod opieką Zboru. W sposób szczególny te pouczenia są skierowane do tych, którzy przewodzą kościołowi, ale również i do nas wszystkich. Jeśli chcemy żeby kościół się dobrze rozwijał wszyscy razem solidarnie musimy się o niego troszczyć, modlić i go wspierać.
I w związku z tym chciałbym przypomnieć nam kilka praktycznych zasad w jaki sposób mamy troszczyć się o Zbór.


W liście do Rzymian czytamy
Rzymian 15:1  A my, którzy jesteśmy mocni, winniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, a nie mieć upodobania w sobie samych.
Jedna z praktycznych zasad, to ci którzy mają dojrzałą silną wiarę i zrozumienie w wielu kwestiach  powinni w sposób szczególny wspierać tych, którzy w swojej wierze w Jezusa Chrystusa są słabi, mają wiele wątpliwości, potykają się lub są na początku drogi zbawienia. Silni nie powinni chlubić się swoją silną wiarą, czy pogardzać tymi których wiara nie jest jeszcze tak dojrzała, albo myśleć tylko o sobie - a inni? Co mnie obchodzą inni - niech sobie radzą. Nie, to nie jest troska o Zbór, silni powinni swoje poznanie,  zrozumienie, czy zaufanie do Pana Jezusa wykorzystać na podtrzymywanie i zachęcanie tych, którzy się gorzej mają w swoim podążaniu za Chrystusem.  
Inna praktyczna zasada podobna do tej znajduje się w liście do Galatów
Galacjan 6:1  Bracia, jeśli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony.
2  Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy.
Inaczej mówiąc, Paweł zachęca, pomagajcie sobie wzajemnie, bądźcie wyrozumiali dla tych, którzy upadają, poprawiajcie ich,  ale czyńcie to w taki sposób, by oni wiedzieli że chcecie im pomóc, a nie zaszkodzić. Chrystusowy zakon o którym mówi Paweł, to służba w miłości i poświęceniu dla innych jak służył nam nasz Pan o czym wspomina list do Filipian
Filipian 2:4  Niechaj każdy baczy nie tylko na to, co jego, lecz i na to, co cudze.
5  Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie,
6  Który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu.
7  Lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem,
8  Uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci i to do śmierci krzyżowej.
9  Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię.
Postawa troski, służby oraz poświęcenia wobec braci sióstr w zborze szczególnie podoba się Bogu,  i możemy być pewni że w sposób obfity Bóg to wynagrodzi każdemu, który tak czyni. Możemy być również pewni, że żaden Boży Zbór nie powstał bez takiego zaangażowania. Pan Jezus powiedział, że świat będzie poznawał chrześcijan po miłości wzajemnej (Jan 13,35). Bracie siostro jaka jest twoja miłość, do zboru, do zborowników, do braci i sióstr, czy troszczysz się o nich, czy pomagasz im w ich słabościach, czy starasz się nosić ich ciężary, czy jesteś dla nich wyrozumiały, czy zachęcasz ich poprzez swoje życie do trwania w Chrystusie, bo taki jest sens słów Ap Pawła „byłem przez cały czas z wami” (w 18).

Gotowość do ciężkiej służby w pokorze
Kolejną rzeczą w służbie Chrystusowi, która prowadzi nas do sukcesu jest gotowość do znoszenia wielu cierpień i doświadczeń w pokorze o czym apostoł Paweł mówi w 19 wierszu.
Dzieje Ap 20:19  I jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które na mnie przychodziły z powodu zamieszek Żydów,
Musimy być świadomi, że służba dla Pana niesie ze sobą wiele trudności, bo jak Słowo Boże mówi, nie walczymy z ciałem i krwią, ale z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich (Efez 6,12). Diabeł jest niestrudzony w swojej pracy, by nas pognębić i zniechęcić do dalszych działań, by ludzie nie usłyszeli ewangelii i nie zostali zbawieni. Dlatego w służbie dla Pana musimy być przygotowani na różnorakie problemy. Musimy być przygotowani, że często będziemy służyć Bogu wśród łez i doświadczeń jak mówił o swojej służbie ap. Paweł. Chrześcijanie takie doświadczenia powinni przyjmować z pokorą, nie buntować się przeciwko Panu, przeciwko służbie i nie porzucać jej, ale cierpliwie znosić przeciwności w nadziei, że Bóg ze wszystkich nas wyrwie. Pokora o której mówi ap. Paweł to uległe poddanie się Bożej woli jeśli nawet Boża wola jest dla nas trudna i przykra. W takich sytuacjach ufamy Bogu, że ma w tych doświadczeniach dla nas jakiś swój cel, którego obecnie nie znamy.
Maksyma ap. Pawła była taka, że nie mam nic przeciwko cierpieniu, nie mam nic przeciwko doświadczeniom, nie miał nic przeciwko uciskowi, bo wierzył że moc Boża w słabości się objawia. Gdy przyjrzymy się uważnie Bożej historii, to zobaczymy że wszystkie wielkie Boże dzieła rodziły się w bólach i doświadczeniach. Noe by ocaleć musiał przejść potop. Abraham, by mieć syna musiał czekać wiele lat, tak że w końcu się zestarzał i tak samo Jego żona. Józef by zostać władcą Egiptu musiał zostać sprzedany przez braci i być w więzieniu. Izrael musiał przebywać w niewoli Egipskiej zanim został wyzwolony. Nasz  Zbawiciel zanim zatriumfował musiał przyjść przez Krzyż, a kościół rodził się w prześladowaniach. 
A z jakiego to powodu płakał ap. Paweł?
Chciałem teraz przywołać kilka sytuacji z życia Pawła, które doprowadzały go do łez i będą doprowadzać i nas, gdy podejmujemy się służby dla Boga, a szczególnie zakładania nowego Zboru. Pierwszy fragment znajduje się w liście do Rzymian 9,2-3
Rzymian 9:2   Odczuwam ogromny smutek i ustawiczny ból w moim sercu.
3   Gotów byłbym dla braci moich być wyłączony i pozostawać z dala od Chrystusa. Są to przecież rodacy moi według ciała.
Widzimy, że Paweł miał wielki smutek z powodu zgubionych ludzi, swoich rodaków i bolał w sercu swoim, że nie chcieli przyjść do Zbawiciela, by otrzymać przebaczenie grzechów. Z pewnością to doprowadzało go do łez. Nie wierzę, że jeśli ktoś kocha Zbawiciela, to nie przejmuje się setkami, tysiącami i milionami zgubionych duchowo mężczyzn i kobiet.
Następnie Paweł płakał z powodu wielu cielesnych chrześcijan.
2 Koryntian 2:4  Albowiem pisałem do was z głębi utrapienia i zbolałego serca, wśród wielu łez, nie abyście zostali zasmuceni, lecz abyście poznali nader obfitą miłość, jaką żywię dla was.
Smucił apostoła Pawła duchowy stan wielu członków zboru, którzy nie rozwijali się w swojej wierze i nie zbliżali do Chrystusa, a wręcz się cofali. Taki duchowy stan wielu wierzących doprowadzał go do łez i sprawił, że miał wiele smutku z ich powodu.
Kolejna rzecz, która doprowadzała Pawła do łez, to fałszywi nauczyciele, którzy często niszczyli zbory i znajdowali posłuch wśród wierzących. Pisząc do Filipian tak o tym mówił
Filipian 3:18  Wielu bowiem z tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z płaczem mówię, postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego;
Mówił z płaczem, przestrzegał z płaczem przed zwodzicielami, przed tymi którzy może mówili że służą Chrystusowi, a tymczasem służyli diabłu. Tak wyglądała jego służba wśród wielu łez i cierpień, ale był w tym pokorny, ufał Bogu i dzięki łasce Bożej zwyciężył.

Zwiastowanie całej Bożej woli
Następna rzecz dotycząca skutecznej służby o której mówił apostoł Paweł, a która dawała wzrost temu Zborowi w Efezie i powodowała że on się umacniał, to dobre, solidne nauczanie oparte o Słowo Boże.
Dzieje 20:20  Jak nie uchylałem się od zwiastowania wam wszystkiego, co pożyteczne, od nauczania was publicznie i po domach,
I podobna myśl powtórzona w 27 wierszu
Dap 20:27  Nie uchylałem się bowiem od zwiastowania wam całej woli Bożej.
Paweł wierzył, ze Bóg do budowania i napominania chrześcijan używa Słowa Bożego i tym Słowem się posługiwał. Wierzył że ma ono moc, dotknąć człowieka, bo stoi za nim Bóg, Duch Św. i przyznaje się do Niego.
Bóg obiecał nam choćby w Ks. Izajasza  że będzie stał za swoim Słowem
Izajasza 55:10  Gdyż jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, a raczej zrasza ziemię i czyni ją urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a jedzącym chleb,
11  Tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem.
Więc ap. Paweł wierząc w ponadnaturalną moc Słowa Bożego zwiastował je w każdych możliwych okolicznościach. Zwiastował je publicznie na nabożeństwie i zwiastował je po domach na spotkaniach biblijnych i gdzie tylko była możliwość. Jeśli chcemy by nasze zbory wzrastały, by dobrze i zdrowo się rozwijały, były silne duchowo i przynosiły Bogu chwałę, to z Pawłowym zapałem należy zwiastować Słowo Boże. Wiemy że wiara rodzi się z słuchania, ale nie ze słuchania byle czego, ale Słowa Chrystusowego (Rzym 10,17), nauczania opartego o tekst biblijny. I zwiastowanie Słowa Bożego nie zawsze jest łatwe, bo ludzie nie zawsze chcą go słuchać. Nawet na niektórych spotkaniach zboru, może na tzw. biblijnych spotkaniach, ludzie spotkają się, ale nie otworzą Biblii i nie studiują jej albo nie ma ona tak wielkiego znaczenia. Wprawdzie są razem, trochę porozmawiają, pojedzą jakiegoś dobrego ciasta, napiją się kawy, powiedzą  co u nich słychać, ale bardziej są zainteresowani spotkaniem towarzyskim niż nauczaniem Słowa Bożego. A przecież to Słowo Boże jest tym, co daje nam życie duchowe, zapewnia wzrost w Chrystusie i przynosi oczyszczenie. Gdy Pan Jezus rozmawiał z apostołami podczas ostatniej wieczerzy powiedział, że oni są czyści z powodu Słowa, które im głosił (Jana 15,3).
 Marcin luter kiedyś powiedział na temat reformacji
„Po prostu nauczałem, głosiłem, pisałem Boże Słowo; poza tym nie zrobiłem niczego. A potem, kiedy spałem... Słowo tak osłabiło papiestwo, wyrządzając mu szkodę jakiej nigdy wcześniej nie uczynił żaden książę czy cesarz. Ja nie uczyniłem niczego. Słowo uczyniło to wszystko."
Po prostu zwiastujmy Słowo, tylko tyle i aż tyle. Czyniąc to wierzymy w Jego moc i w Jego działanie dając Bogu szansę posłużyć się nim w naszym życiu.
I Paweł nie tylko zwiastował, ale zwiastował całą Bożą wolę, zwiastował wszystko co chciał Bóg, wszystko co było dla nich dobre i pożyteczne. Z pewnością nie była to nauka co ucho łechce, ale mówił wiele trudnych rzeczy, których być może nie chcieliby oni usłyszeć, czy my nie chcielibyśmy usłyszeć. Mówił o upamiętaniu, wierze, porzuceniu złych uczynkach, poświęceniu, dyscyplinie, oddaniu, czystości, kształceniu liderów, zbawieniu z łaski i wiele innych. Wiemy że znakiem czasów ostatecznych będzie to, że wiele zborów, kościołów nazbiera sobie nauczycieli oczekując od nich, by zwiastowali wyłącznie o tym, co miłe dla ucha, ale nie poruszali spraw trudnych i kontrowersyjnych. Jednak ap. Paweł mówił, że nie uchylał się mówić tego co należy, choć z tego powodu często mógł być nielubiany. Ale czy zależało mu na poklasku u ludzi, czy docenieniu przez Boga? Oczywiście pragnął by Bóg był uwielbiony. I możemy śmiało powiedzieć, że jeśli będziemy starali się zwiastować całą Bożą wole to nie raz, nie dwa narazimy się komuś, kto wolałby pewnych rzeczy nie poruszać, ale mamy to czynić.
  
Poświęcenie w Ewangelizacji
I ostatnia rzecz, która jest ważnym elementem skutecznej służby w naszym dzisiejszym fragmencie, to ewangelizacja. Paweł mówi
Dzieje Ap 20:21  Wzywając zarówno Żydów, jak i Greków do upamiętania się przed Bogiem i do wiary w Pana naszego, Jezusa.
Jeśli pragniemy, by ludzie przyszli do wiary musimy im odważnie zwiastować ewangelię. I to że mówimy do kogoś na temat Boga, czy kościoła wcale nie musi oznaczać , że zwiastujemy dobrą nowinę. Wiele razy spotkałem słyszałem, kiedy chrześcijanie mówili, że dzielili się z kimś ewangelią, a gdy zapytałem - to o czym dokładnie rozmawialiście. Wtedy ktoś odpowiadał, że o Bogu, o różnicach w kościele o duchownych, o różnicach doktrynalnych i innych. Ale to nie była ewangelia. Ewangelia nie dotyczy tego, który kościół jest lepszy, nie dotyczy moralnych zachowań duchownych, obchodzenia świąt, czy pewnych rytuałów.   Ewangelia dotyczy Jezusa Chrystusa, Jego przyjścia i ofiary za grzech na Krzyżu oraz zmartwychwstania. Dotyczy naszego stosunku do tego wszystkiego, co z tym robimy, czy upamiętaliśmy się, czy uwierzyliśmy w Jezusa, czy obmył nas z naszych grzechów i jak Jego zbawcze dzieło wpłynęło na nasze życie. Musimy uczyć się w przekazywaniu ewangelii być skupionym na tym co najbardziej istotne. Na tym, na czym był skupiony apostoł Paweł. Póki ludzie się nie nawrócili, On nie miał im nic innego do zaoferowania jak tylko ewangelię i starał się ją zawsze wyłożyć, by była jak najbardziej zrozumiała i mogła doprowadzić do zbawienia tych, którzy w nią uwierzą. Tak więc Paweł przedstawiał pozytywną stronę ewangelii, mówił o łasce i miłości Boga i Jego miłosierdziu darowanym nam w Jezusie Chrystusie. Ale przedstawiał również negatywną stronę ewangelii, mówił o naszym potępieniu bez Chrystusa, konieczności upamiętania, żalu za grzechy i porzucenia tego co się Bogu nie podoba.  I widzimy że zwiastowanie ewangelii apostoła Pawła było szerokie, On wzywał zarówno Żydów jak i Greków, religijnych jak i oddanych filozofii ludzkiej. Zwiastował gdziekolwiek był i gdziekolwiek mógł, mając nadzieje że Bóg użyje tego przesłania, by przyprowadzić do wiary zgubionych. Po prostu nie wstydził się ewangelii Chrystusowej, bo wierzył że ona jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego kto w nią uwierzy jak czytamy w liście do Rzymian 1,16. Tak i my nie wstydźmy się ewangelii, ale zwiastujmy ją szeroko z odwagą, by mogła ona dotrzeć do ludzkich serc i przemienić je

Podsumowując:
Powiedzieliśmy sobie o czterech zasadach skutecznej służby

1.      Pierwsza jest taka, że mamy troszczyć się o Zbór, zarówno ci co prowadzą jak wszyscy inni, którym zależy na rozwoju zboru.
2.      Druga zasada skutecznej służby dla Boga, to gotowość do cierpliwego znoszenia cierpień i doświadczeń w pokorze. Jeśli Bóg uzna, że dobre jest dla nas doświadczyć nas i służyć Mu w trudnościach, to należy przyjąć to z pokorą i nie poddawać się.
3.      Trzecia zasada skutecznej służby to nauczanie w Zborze Słowa Bożego, całej woli Bożej bez unikania spraw trudnych i drażliwych.
4.      Czwarta, to być gorliwym w szerokim głoszeniu ewangelii zarówno jej pozytywnego przesłania jak i negatywnego nie wstydząc się jej. 

17.11.2018

Porażka uczniów Ew. Matusza 26,31-35



Chcielibyśmy myśleć o sobie, że jesteśmy silnymi chrześcijanami, że nasza wiara jest mocna i nasze podążanie za Panem Jezusem jest stanowcze. Nie raz słysząc o tym jak upadają inni chrześcijanie zastanawiamy jak mogło dojść do tego w ich życiu? Jak to możliwe że tak niegodnie się zachowali i wtedy kiedy powinni dać świadectwo o Chrystusie zaparli się Go? Jeszcze jak byłem młodym chrześcijaninem wielokrotnie podczas naszych społeczności dyskutowaliśmy o tym, jak byśmy się zachowali gdyby przyszło nam położyć życie za wiarę w Jezusa Chrystusa. Wtedy wielu z nas mówiło, że nie tylko byśmy to uczynili dając świadectwo o Chrystusie, ale wręcz chcielibyśmy, by tak się stało, by w ten sposób dowieść swojego oddania dla Pana. Jednak dzisiaj myślę, że te deklaracje z tamtego czasu, były na wyrost i były podyktowane brakiem pokory z mojej strony i niewielkim doświadczeniem chrześcijańskim. Gdyby dzisiaj mnie ktoś zapytał jakbym zachował się w takiej sytuacji, w sytuacji zagrożenia życia, w sytuacji w której znaleźli się uczniowie, to najuczciwiej musiałbym odpowiedzieć, że dokładnie nie wiem, ale mam nadzieje licząc na Bożą łaskę że wystawiłbym dobre świadectwo Chrystusowi. Dzisiaj mogę tak powiedzieć dlatego, że każdy z nas mógłby przypomnieć sobie jakieś zdarzenia z naszego chrześcijańskiego  życia, gdzie zawiedliśmy, gdzie nie daliśmy takiego świadectwa jak powinniśmy, gdzie mogliśmy zachować się lepiej, gdzie mogliśmy coś powiedzieć zamiast milczeć lub bronić prawdy zamiast się z niej wycofywać. Skoro w sytuacjach o dużo mniejszym zagrożeniu niż utrata życia nie zawsze potrafimy dać dobre świadectwo, to jak możemy być całkowicie pewni, że pod groźbą śmierci zachowamy się właściwie?
Po prostu musimy z pokorą przyznać, że chociaż chcielibyśmy być silni, to jednak często jesteśmy słabi i w naszej słabości zawodzimy.
I dzisiaj przyjrzymy się temu jak zawiedli uczniowie, choć wcześniej zgodnie uważali, że nie zawiodą, gdy przyjdzie ten decydujący moment, kiedy powinni opowiedzieć się po stronie Chrystusa.
I wydaje się mi, że pan Jezus uczy uczniów tutaj i nas bardzo ważnej lekcji, którą możemy podsumować w słowach: żeby być silnym, musimy najpierw dowiedzieć się jak jesteśmy słabi. Jeśli nie zdajemy sobie sprawy z naszej słabości nigdy nie staniemy się mocnymi chrześcijanami.
 Podobnie jak każdy sportowiec wybierający się na zawody ma mniej więcej jakieś pojęcie o swojej formie dzięki treningom, testom i wyznaczaniem sobie kolejnych granic, które pokazują w jakim jest miejscu, tak i my powinniśmy wiedzieć jacy naprawdę jesteśmy.
Po tym jak zakończyła się ostatnia Pascha i Pan Jezus ustanowił wieczerzę Pańską uczniowie wraz z Chrystusem wyszli ku Górze oliwnej. Pamiętamy, że było to w czwartek, już po spożyciu posiłku paschalnego, późna noc i w trakcie drogi na spoczynek, Pan powiedział że wszyscy uczniowie tej nocy zgorszą się z Jego powodu i go opuszczą (w 31).Przywołuje tutaj proroctwo ze Starego Testamentu z Ks. Zachariasza 13 rozdz. wiersz 7, gdzie jest napisane
Ocknij się, mieczu, przeciwko mojemu pasterzowi i przeciwko mężowi - mojemu towarzyszowi! - mówi Pan Zastępów. - Uderz pasterza i będą rozproszone owce, Ja zaś zwrócę swoją rękę przeciwko maluczkim.
Prorok Zachariasz w swojej mowie prorockiej  mówi o osądzeniu fałszywych proroków, którzy ciągle zwodzili Izraela i że nadejdzie czas kiedy nie będzie tych zwodzicieli. Ale ten okres będzie poprzedzać uderzenie w Bożego pasterza, który przyjdzie, zanim ten czas nadejdzie. A kto jest tym Bożym pasterzem? Tym Bożym sługą który ma paść owce Izraela? Oczywiście Chrystus, On jest ofiarą za grzech, która umożliwi nowe przymierze i odnowienie narodu w którym już nie będzie fałszywych proroków, bo Jezus jako pasterz stanie na ich czele. Proroctwo które zostało wygłoszone ponad 500 lat przed Chrystusem  mówi, że gdy przyjdą aresztować Jezusa, gdy pasterz zostanie uderzony, to owce rozproszą się, jego uczniowie będą zdezorientowani i zagubieni. Oni są pierwszą fazą tego rozproszenia. Zwątpią czy rzeczywiście mają do czynienia z Mesjaszem, czy On jest tym obiecanym Królem dla Izraela i wybawicielem dla narodu? Zamiast triumfować i objąć władzę zostaje aresztowany jak pospolity przestępca, a ostatecznie stracony na Krzyżu.  

Bóg zna prawdę o mojej wierze
Pan Jezus mówi do nich wyraźnie, wszyscy tej nocy zwątpicie, wszyscy się poddacie, wszyscy mnie opuścicie. Oni oczywiście zapewniają go o swojej lojalności i oddaniu, ale tej nocy mają się przekonać, że wcale nie są tacy silni i nie mają tak wielkiej wiary jak myślą że mają.
I oczywiście to, że Go opuszczą zamiast Jezusa wspierać jest smutne, ale w tych słowach widzę pewne pocieszenie dla wszystkich uczniów Pana. Musimy jasno powiedzieć, że wszyscy zawodzimy, że chcielibyśmy być silni i mocni, chcielibyśmy, by nasza wiara nigdy się nie potykała  i tego nam wszystkim życzę. Ale jednocześnie wiemy, że tak nie jest i pomimo naszych deklaracji, naszych zapewnień o wierności Jezusowi często jesteśmy słabi, bo nasza siła jest w Jezusie Chrystusie, a nie w nas i w naszych postanowieniach. Ale to, co mnie pociesza to, że za nim uczniowie ulegli swojej słabości, zanim zawiedli, zanim dali się podejść diabłu, zanim grzech wziął nad nimi górę, to Chrystus wcześniej o tym wiedział. 
I pocieszenia nie znajduje tylko w jego wiedzy, ale w tym, że choć wie o tym jaki jest naprawdę stan naszego serca. Wie o tym, że często nasze deklaracje są na wyrost, że więcej chcemy niż naprawdę możemy, czy robimy, to On nie przekreśla tych którzy szczerze w Niego wierzą i Go kochają.
Nie przekreślił swoich uczniów wiedząc o tym, że za chwilę za kilka godzin wszyscy Go opuszczą, a ten który wydawał się najbardziej gorliwy zaprał się Go najmocniej.
Słowo Boże uczy nas, że Bóg miłuje prawdę schowaną na dnie duszy (Ps 51,8) i różnica między Judaszem a innymi uczniami była taka, że on w głębi swojego serca nigdy nie kochał Pana, oni natomiast pomimo swojej słabości i zaparcia się Jezusa w swoim sercu kochali Go.
I wygląda na to, że doskonale tą prawdę zrozumiał apostoł Piotr, gdy Później w Ew. Jana w 21 rozdz. Pan Jezus spotyka swoich uczniów i zadaje Piotrowi po zdradzie trzy razy pytanie, czy On go miłuje. Piotr za każdym razem odpowiada że tak, że kocha Jezusa. Jednak gdy go Pan Jezus spytał go trzeci raz, zasmucił się, że tak go dopytuje i powiedział „Panie. Ty wszystko wiesz, Ty wiesz , że cię miłuje” (J 21,17).  
Inaczej mówiąc, Piotr mówi do Pana, Panie ty wiesz jak jest naprawdę. Ty znasz moje serce, ty wiesz, że pomimo tego, że się ciebie zaparłem, to w głębi mojej duszy kocham cię, ale jestem słaby i nie zawsze potrafię tą miłość okazywać tak jak powinienem. I to jest wielkie nasze pocieszenie, że Bóg wie jak jest naprawdę, by wspierać tych, którzy są słabi pomimo ich upadków, by ich wiara mogła dojść do dojrzałości. Ale też wie jak jest naprawdę, by w końcu obnażyć, pychę i zakłamanie tych, którzy udają miłość do Chrystusa. Pan zna nasze serca, On zna tych którzy są Jego i podnosi nawet po ciężkich upadkach.
Trudno nam sobie wyobrazić jak musieli czuć się apostołowie po tym, gdy porzucili Pana Jezusa, ale możemy być pewni że czuli się strasznie źle i mieli okropne wyrzuty sumienia, że wtedy kiedy potrzebował ich najmocniej zawiedli na całej linii.
Jednak zważmy, że Pan Jezus wiedząc o tym jak oni się zachowają, daje im tutaj od razu pocieszenie mówiąc, w 32 wierszu, ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galileli.
Ja wiem, że wszyscy się zgorszycie, wszyscy mnie opuścicie i nie będziecie mnie wspierać, ale kiedy już zwyciężę, kiedy zmartwychwstanę, kiedy przekonacie się że naprawdę Jestem Mesjaszem posłanym do Izraela, to spotkamy się w Galilei i wtedy będę dalej was prowadził.
Z jednej strony Pan odkrywa słabość ich wiary, ich grzech, ich starach i  mają się boleśnie przekonać o tym, że ich obietnice i przysięgi niewiele są warte, a z drugiej strony pociesza ich i mówi nie poddawajcie się, nie opuszczę was. Nie zostawię was nawet po tym, gdy się mnie zaprzecie, ale spotkamy się w Galilei. Nadal będę waszym Panem, a wy moimi uczniami.
Tak więc pierwszy nasz wniosek jest taki, że Pan Jezus zna prawdę, wie czy go kochamy, czy udajemy i wedle tej prawdy prowadzi nas. Jeśli szczerze w niego wierzymy, pokutujemy z naszych upadków i pragniemy za nim iść, to pomimo naszej grzeszności nie opuści nas. Ale tak jak uczniów zachęca i pociesza byśmy nie rezygnowali z wiary w Niego, a On nas podniesie i wzmocni nawet po ciężkich porażkach.

Poleganie na sobie
Kolejna zaś rzecz jest taka, że często w naszej wierze zamiast polegać na Chrystusie polegamy na sobie. Piotr uważał że nigdy nie zaprze się Pana Jezusa, twierdził nawet w 33 wierszu, że choćby wszyscy zwątpili, to on nie zwątpi, a nawet jest gotowy umrzeć za Pana. Wielu chrześcijan myśli o sobie, że są bardzo duchowi, że są bardzo gorliwi, że byliby gotowi zrobić wszystko dla Chrystusa. Jest tak do momentu aż nie nadejdzie próba. W trakcie próby mimo najlepszych chęci zawodzą. Dlaczego tak się dzieje? Drodzy jest tak dlatego, że zamiast ufać Panu Jezusowi, możemy ufać naszym zdolnościom, naszej sile, naszym umiejętnościom, naszemu doświadczeniu, naszemu wykształceniu i możemy myśleć, że my sobie poradzimy. Piotr zamiast być skupionym na Chrystusie, ufać Chrystusowi, oprzeć się na Nim i prosić Go by pomógł mu przejść ten trudny okres był skupiony na sobie i dlatego poniósł porażkę. 
Z Ew. Łukasza z 22 rozdziału 31 wiersza dowiadujemy się, że diabeł wyprosił sobie u Boga, by wszystkich uczniów doświadczyć, przesiać jak pszenicę w tym czasie. Wyprosił sobie, by potrząsnąć nimi tak jak jeszcze nigdy wcześniej nie byli wypróbowani. I gdyby nie Pan Jezus i Jego wstawiennictwo za uczniami, to ich wiara po tym upadku, by ustała, ale prosił za nimi, wstawiał się za nimi, tak jak wstawia się za nami, byśmy się nie poddali i mogli za Nim kroczyć.
 W tym trudnym czasie uczniowie powinni w sposób szczególny prosić Pana o posilenie. Później Pan Jezus zachęcał ich w Ogrodzie Getsemane, by modlili się i w ten sposób nie popadli w pokuszenie (Łuk 22,46).  
Jednak Piotr i pozostali nie zdawali sobie sprawy jak wielka próba na nich przyjdzie i że mogą się ostać tylko wtedy, kiedy będą polegali na Jezusie. Nie jesteśmy w stanie wygrać w naszym życiu żadnej bitwy duchowej bez Chrystusa, bez Niego nic uczynić nie możemy jak wiemy z Ew. Jana. Potrzebujemy Jego posilenia, które daje nam przez modlitwę, Jego wstawiennictwa, Jego zachęty która płynie przez Słowo Boże i tego wszystkiego przez co Chrystus nas posila, bo wróg z którym mamy do czynienia jest od nas dużo silniejszy. Szatan nie boi się nas, ale boi się Chrystusa w nas. I rzeczywiście jest tak jak mówi apostoł Paweł, że Boża moc w pełni objawia się w człowieku, w jego słabości (2 Kor 12,9), bo gdy człowiek jest słaby musi całkowicie liczyć na Boga. Wtedy wie, że nie może polegać na swoich zdolnościach, bo ich nie ma. Jednak zamiast polegania na Jezusie w sercu Piotra było wiele pychy, dumy, przeświadczenia o własnej sile i swojej wyjątkowości. I z tego powodu też trudno mu było się uczyć. Często nie słuchał Pana i uważał, że wiele lepiej. Skąd my to znamy, czy nie jest tak, że wiele razy byliśmy krnąbrni, że polegaliśmy na sobie, że chcieliśmy robić po swojemu, iść na skróty, myśląc że z nami będzie inaczej niż z innymi, którzy okazali nieposłuszeństwo. Jednak gdy nie słuchamy Pana Jezusa, zawsze kończy się w ten sam sposób, naszą porażką.
I spójrzmy w jaki sposób Piotr okazywał swoją dumę, która doprowadziła go do upadku.


1.      Po pierwsze zaprzeczał Panu Jezusowi, podważał Jego Słowo.
Pan Jezus powiedział, że tej nocy wszyscy z Niego się zgorszą, wszyscy go opuszczą, wszyscy Go zostawią i zastanie sam. Ale Piotr mówił, nie Panie Jezu jesteś w błędzie, tamci być może tak zrobią, ale ja nigdy tak nie zrobię. Ja to jestem gotowy nawet do więzienia z tobą iść i na śmierć jak czytamy w Ew. Łukasza (Łuk 22,33). A Pan Jezus mówi, nie Piotrze, to nie ja się mylę, to ty jesteś w wielkim błędzie. Nie tylko się zgorszysz ze mnie, ale jeszcze tej nocy zanim kur zapieje w sposób zdecydowany wyprzesz się że mnie znasz. Mówisz mi tutaj, że będziesz najlepszy ze wszystkich, a ja ci mówię Piotrze, że będziesz najgorszy. Ale Piotr został przy swoim i nie chciał przyjąć lekcji od Pana Jezusa. Nie chciał pokornie przyznać, że jest w błędzie, choć po trzech latach z nim miał wiele świadectw, że Jezus nie może się mylić. Ale Jego duma spowodowała, że był odporny na wszelkie pouczenia. Podważanie Słowa Bożego i nie stosowanie się do Niego prowadzi do katastrofy duchowej w życiu każdego z nas. Zasada ta została potwierdzona już w przypadku pierwszych ludzi, gdy diabeł przez zaprzeczanie Słowu Bożemu doprowadził ich do grzechu i śmierci.  
Weźmy sobie do serca zasadę którą Bóg dał Jozuemu, gdy on obejmował przywództwo po śmierci Mojżesza nad Izraelem. Jako młody niedoświadczony przywódca potrzebował fundamentu o który mógłby oprzeć całe swoje życie i Bóg taki fundament mu dał w Ks. Jozuego 1,7-8
Jozuego 1:7  Tylko bądź mocny i bardzo mężny, aby ściśle czynić wszystko według zakonu, jak ci Mojżesz, mój sługa, nakazał. Nie odstępuj od niego ani w prawo, ani w lewo, aby ci się wiodło wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz.
8  Niechaj nie oddala się księga tego zakonu od twoich ust, ale rozmyślaj o niej we dnie i w nocy, aby ściśle czynić wszystko, co w niej jest napisane, bo wtedy poszczęści się twojej drodze i wtedy będzie ci się powodziło.

2.      Po drugie jego duma objawiała się w twierdzeniu, że jest lepszy od innych.
Mówił, że chociaż wszyscy zostawią Pana Jezusa, on z pewnością tego nie zrobi. Choćby się wszyscy z ciebie zgorszyli, ja się nigdy nie zgorszę (w 33). Ja jestem najlepszym chrześcijaninem, ja wierzę najlepiej, ja zawsze mam racje, ja nigdy nie upadnę. Nigdy nie dam takiej plamy jak ten Kowalski! Taka postawa często prowadzi do pogardy wobec innych wierzących, rodzi konflikty i powoduje że jesteśmy ślepi na własne grzechy. Ciągle szukamy potwierdzenia naszego chrześcijaństwa w porównaniu z innymi i zamiast naprawdę szczerze współczuć im w ich upadkach i zmaganiach, to gdzieś w głębi serca cieszymy się, że oni są gorsi od nas. Cieszymy się, bo my w świetle tych gorszych możemy okazać się lepsi. Tylko jeden Bóg wie jak wiele, komentarzy i opinii o innych zostało powiedziane tylko po to, by pokazać jak oni są źli, a jak my jesteśmy dobrzy.
A Słowo Boże uczy nas, że w ogóle nie powinniśmy w taki sposób oceniać naszego chrześcijańskiego życia. Apostoł Paweł napisał do Galacjan 
Galacjan 6:1  Bracia, jeśli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony.
Jeśli ktoś popadł w jakiś grzech, nie myśl o tym „jak on tak mógł, ja nigdy bym tak nie zrobił”. Jeśli On tak uczynił ty też możesz, pilnuj siebie. Dzisiaj  pokusa pokonała twojego brata, ale jeśli nie będziesz czujny jutro pokona ciebie. 
I dalje Paweł do Galatów pisze:
Galacjan 6:4  Każdy zaś niech bada własne postępowanie, a wtedy będzie miał uzasadnienie chluby wyłącznie w sobie samym, a nie w porównaniu z drugim.
Nie porównuj się do innych, nie myśl że jesteś od nich lepszym chrześcijaninem, nie patrz w ogóle tak na swoje chrześcijańskie życie. szukaj raczej pozytywnych przykładów które mógłbyś naśladować i miej wzór w Jezusie Chrystusie. On jest dla nas wszystkich niedoścignionym przykładem.

I choć Piotr się wypierał stało się za kilka godzin dokładnie tak jak Pan Jezus mówił. W 56 wierszu tego rozdziału czytamy, że jak żołnierze i cały tłum przyszli go pojmać, to wtedy wszyscy uczniowie go opuścili i uciekli. Piotr natomiast zaparł się go trzy razy zanim kur zapiał, zanim nadszedł ranek. Prawdopodobnie było około godziny trzeciej nad ranem, gdy powiedział, że nie zna Pana Jezusa, a nawet przysięgał i zapewniał, że nie ma z nim nic wspólnego (w 74).
Około godziny 24 deklarował jak bardzo jest mu oddany, przysięgał że nigdy go nie zostawi, a trzy godziny później bojąc się o własne życie mówił jak bardzo Jezus Chrystus jest mu obcy. Drodzy, zaiste potrzebujemy Bożej łaski w naszym świadectwie. Pamiętajmy że w naszym podążaniu za Jezusem musimy polegać na Nim, a nie na własnych siłach, własnej mądrości, czy zdolnościach. Jeśli nawet upadamy, jeśli zawodzimy, to mamy pocieszenie w tym, że Bóg zna nasze serce i choć inni mogą nas osądzać, On wie jaka jest prawda. Jeśli szczerze Go kochamy  i pokutujemy podnosi nas. On jest miłosierny i nie zostawia swoich owieczek, choć dajemy Mu ku temu powody. Nawet wtedy, kiedy my nie jesteśmy dostatecznie mocno wierni, On jest nam  wierny. Amen

10.11.2018

Dzień niepodległości


W 1918 roku po pierwszej wojnie światowej 11 listopada Polska po 123 latach zaborów odzyskała niepodległość. Jędrzej Moraczewski Polski premier i minister komunikacji tak o tych wydarzeniach pisał w tamtym czasie:
„Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma „ich”. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. (...) Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało. (...)
Wielka radość, wielkie poruszenie i wielkie nadzieje na lepszą przyszłość wstąpiły we wszystkie serca Polaków w tamtej chwili. 
Dzisiejszej niedzieli obchodzimy jubileuszową rocznice tamtych wydarzeń. Mija 100 lat naszej narodowej wolności. Jednak wolność ta nie przyszła łatwo. To, że możemy tutaj bez przeszkód mieć nasze nabożeństwo, mieć prawo do własnych poglądów i mieszkać w wolnym kraju z biało-czerwoną flagą zostało okupione krwią tysięcy Polskich patriotów w powstaniu Kościuszkowskim w 1794 r. w powstaniu listopadowym w 1830 r. w powstaniu Krakowskim w 1846 r i powstaniu styczniowym w 1863 r. To tylko najważniejsze z Polskich powstań, były jeszcze setki innych działań przez 123 lata, by Polacy mogli być Polakami. Więc widzimy że wolność kosztuje, kosztowała życie tysiące naszych rodaków, naszych pradziadków, dziadków  i naszych bliskich. Choć my korzystamy z tej wolności za darmo, to ktoś ją dla nas wywalczył i nie została kupiona łatwo. W pewnym sensie mamy ją z łaski, otrzymaliśmy ją w darze od naszych przodków, ale nie jest tanio zdobyta.
Dzisiejsze święto jest wspaniałą okazją, by powiedzieć o jeszcze innej wolności, znacznie ważniejszej i znacznie cenniejszej niż niepodległość narodowa. O wolności, którą dla nas wywalczył nasz Zbawiciel Jezus Chrystus przez swoją przelaną krew na Krzyżu. Jak mówi Piotr w swoim liście, „…że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego (1 Ptr 1,18-19).
Choć cenimy sobie niepodległość, to jednak musimy mieć świadomość że nasi Ojcowie wywalczyli dla nas wolność jedynie od wrogów doczesnych, która ma znaczenie tylko w tym życiu. Wprawdzie jest wolnością, ale możemy się nią cieszyć tylko przez ten czas, który Bóg dał nam na ziemi. Nasz Zbawiciel natomiast wywalczył dla nas wolność wieczną. Wolność od duchowych zaborców, od których żaden z nas nie byłby w stanie się uwolnić o własnych siłach, choćby miał do dyspozycji najlepszą armię i najbardziej zaawansowaną broń. Dlatego, że nasi duchowi zaborcy, to wrogowie których żaden człowiek nie mógł pokonać ludzkimi środkami. Po pierwsze nie są to wrogowie fizyczni, ale duchowi, a po drugie, człowiek nie miał żadnych skutecznych narzędzi by z nimi walczyć, bo ich broń została wykuta na samym dnie piekła w upadłym sercu szatana. Wiec musiał przyjść ktoś z nieba, ktoś kto będzie podobny do nas, kto będzie rozumiał w jakim opłakanym stanie niewoli grzechu się znaleźliśmy, a jednocześnie On sam będzie wolny od tego stanu i będzie miał odpowiednie narzędzia, by pokonać naszych duchowych przeciwników. Jak wiemy jedyną taką osobą jest nasz Zbawiciel Jezus Chrystus.
A od jakich to duchowych wrogów Chrystus nas ocalił, z jakiej to duchowej niewoli nas wyrwał byśmy już na wieki mogli świętować dzień naszej niepodległości?
Ap. Paweł w liście do Efezjan w 2 rozdz. wymienia trzech duchowych Zaborców u których byliśmy w niewoli.

Efezjan 2:1  I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze,
2  W których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych.
Widzimy że ap. Paweł mówi, że zanim poznaliśmy Chrystusa byliśmy w niewoli grzechu, który przyniósł duchową śmierć, byliśmy w niewoli świata żyjąc na Jego wzór i byliśmy w niewoli szatana, którego naśladowaliśmy jako naszego duchowego Ojca.

Niewola diabła
Pierwszym duchowym zaborcą na którego chciałem zwrócić naszą uwagę był diabeł, szatan. Jak wiemy szatan był potężnym aniołem w niebie, aż do czasu, gdy postanowił wystąpić przeciw Bogu chcąc zająć Jego miejsce. Jednak Bóg odkrył jego niegodziwość i jak mówi Pismo wypędził go z nieba i strącił na ziemię.
Czytamy o tym w Ks. Izajasza
O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów! (Izajasz 14,12). Wprawdzie diabeł ma dostęp do nieba, by oskarżać wybranych Bożych, ale już tam nie mieszka. W wyniku buntu diabeł pociągnął za sobą dużą część aniołów i zwiódł również pierwszych ludzi przez namowy do nieposłuszeństwa Bogu. W ten sposób wprowadził pierwszego człowieka w grzech, a z nim całą ludzkość. Zaraził nas wszystkich śmiertelnym wirusem grzechu, który każdy rodzic przekazuje swojemu dziecku (Ps 51,7). Diabeł przez grzech zdobył duchowy autorytet nad człowiekiem zwodząc go i zachęcając do nieposłuszeństwa Bogu. Dzisiaj szatan robi wszystko co w Jego mocy, by ludzie nie wyzwolili się spod Jego wpływów, nie poznali Zbawiciela Jezusa Chrystusa i przez swój bunt wobec Boga pomnażali nieprawość w ten sposób pieczętując swoje potępienie.
Paweł mówi do Efezjan mówi że naśladowaliśmy w naszym buncie przeciw Bogu władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych (Efez 2,2).
Zanim Chrystus nas wyzwolił naśladowaliśmy władcę tego świata, Szatana, ducha złego, który działa w sercach ludzi, którzy obecnie nie są posłuszni Bogu. Przez grzech znaleźliśmy się pod Jego autorytetem i byliśmy poddani pod Jego wpływ ulegając diabelskim namowom do ciągłego buntu.   
W 12 rozdz. 9 wierszu Ks. Objawienia jest powiedziane, że diabeł wraz ze swoimi demonami zwodzą cały świat w Jego buncie przeciw Chrystusowi.
Ap Paweł w 2 liście do Koryntian powiedział:
2 Koryntian 4:3  A jeśli nawet ewangelia nasza jest zasłonięta, zasłonięta jest dla tych, którzy giną,
4  W których bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga.
To więc niewola diabła nad ludźmi polega na tym, że szatan trzyma ich z dala od ewangelii, zaślepia umysły niewierzących przez fałszywe religie, grzeszne namiętności, świecki system wartości, nie pozwalając im poznać wyzwalającej prawdy która jest w Jezusie Chrystusie. Tym samym osoby te nigdy nie mogą otrzymać przebaczenia grzechów i życia wiecznego. Zawsze czegoś szukają, ale nigdy i nigdzie nie mogą znaleźć.  
Jednak Chrystus w swojej łasce wyzwolił nas spod jego wpływów jak mówi Paweł w liście do Kolosan 1,13 …wyrwał nas z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego.
Bóg w Chrystusie przez swoje miłosierdzie i  łaskę otworzył nam oczy na prawdę i objawił nam Syna swego w którym mogliśmy zobaczyć Zbawiciela i ubłaganie za grzechy nasze. Wszystkie moce piekielne, diabeł i demony chciałyby, byśmy pozostali w naszej potępiającej nieświadomości, w naszych grzesznych nawykach i fałszywych religiach. Ale Bóg nie pozwolił na to i rozświetlił oczy serca naszego (Efez 1,18)  dając nam poznać, że prawda i sens życia jest w Jezusie Chrystusie (Efez 4,21). Dosłownie wyrwał nas z diabelskich więzów dając nam łaskę wiary w Jezusa i przebaczenie grzechów oraz życie wieczne.
Dlatego w 1 Lisice Jana w 2 rozdz. 13 wierszu, gdy Jan pisze do wierzących  mówiąc im, że przez poznanie ewangelii, przez poznanie Słowa Bożego i Zbawiciela Jezusa, zwyciężyli złego. Tak i my, dzięki Chrystusowi zwyciężyliśmy złego, zwyciężyliśmy szatana, bo wyzwoliliśmy się spod jego wpływów i należymy do innego Pana. Choć diabeł próbuje nas zwodzić, próbuje nas oszukać, próbuje nas odwieść od prawdy wszelkimi możliwymi sposobami, to dzisiaj dzięki Duchowi Św., Słowu Bożemu oraz przemożnej łasce Boga, któremu ufamy, a On nas prowadzi , zamysły szatana są nam dobrze znane i w chwili pokusy możemy dać mu odpór (2 Kor 2,11). 

Niewola grzechu
Drugim naszym duchowym zaborcą o którym wspomina Paweł, a który trzymał nas w niewoli był grzech. Umarliśmy przez upadki i grzechy nasze (Efez 2,1).
Pan Jezus powiedział w Ew. Jana
Jana 8:34 …Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu.
A z listu do Rzymian 3,23 dowiadujemy się, że wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej.
Każdy człowiek rodzi z zepsutą grzeszną naturą,  która powoduje, że jesteśmy poddani naszym grzesznym namiętnościom i naszym pragnieniom do tego stopnia, że stajemy się niewolnikami grzechu. Gdy Adam upadł, grzech zaczął nad nim panować i grzeszne pragnienia przejęły nad nim, a również nad nami kontrolę. Jak to ktoś powiedział nie stajemy się grzesznikami, gdy zgrzeszymy, ale grzeszymy bo jesteśmy grzesznikami. Grzeszna natura człowieka jest z nim od poczęcia jak to powiedział Król Dawid w Psalmie 51,7  Oto urodziłem się w przewinieniu I w grzechu poczęła mnie matka moja.
Mamy tendencje myśleć, że małe dzieci, niemowlęta są takie niewinne, ale prawda jest taka że mają grzeszną naturę i drzemie w nich cały potencjał zła i buntu przeciw Bogu, który będzie objawiał się coraz bardziej. Widać to już, gdy są zupełnie małe, jak się złoszczą, są złośliwe i buntownicze, wyrywają sobie zabawki, czy biją inne małe dzieci, czasami tatę, mamę lub rodzeństwo. W miarę, gdy dojrzewamy grzech i bunt w naszym życiu objawia coraz mocniej.
Kontrola grzechu wyraża się w zbytnim koncentrowaniu na sobie na zaspokajaniu własnych pożądliwości, dogadzaniu sobie i pogoni za przyjemnościami oraz buntem przeciw Bogu z czego wynikają uczynki ciała, grzechy o których mówi ap. Paweł w liście do Galatów
Galacjan 5:19  Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta,
20  Bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo,
21  Zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne;
Te wszystkie obrzydliwe rzeczy czynimy z powodu mocy grzechu, który w nas mieszka. Szatan kusząc nas ma ułatwione zadanie z powodu naszej słabości. Człowiek będący w naturalnym swoim stanie, nie odrodzony duchowo i nie znający Boga poddaje się swoim grzesznym namiętnościom przedstawiając to, jako korzystanie z życia. Albo usprawiedliwiając się, że taki jest nerwowy, gniewny, porywczy, bo taki jest Jego charakter.  Ale to, co ludzie często nazywają korzystaniem z życia lub charakterem Biblia nazywa niewolą i zbieraniem sobie gniewu na dzień gniewu naszego Boga i Pana Jezusa Chrystusa. Grzech pociąga za sobą Boży gniew. Bóg jako święty i sprawiedliwy musi ukarać choćby najmniejsze wykroczenie przeciw swoim przykazaniom, dlatego zapłatą za grzech jest śmierć. Gdy Bóg postąpił z każdym z nas tak, jak na to zasługujemy, to wszyscy trafilibyśmy do piekła.  
Ale  Chrystus umarł i zmartwychwstał, by uwolnić nas od tej niszczącej mocy grzechu. On wziął na siebie wyrok śmierci, który należał się nam byśmy mogli zostać przez wiarę w Niego usprawiedliwieni z naszych upadków i powiedzieć dzisiaj w Chrystusie naszym grzesznym namiętnościom „NIE”. W ten sposób diabeł stracił kolejny przyczółek w naszym życiu przez który mógł nad nami panować. Teraz dzięki przelanej krwi Chrystusa wyrok potępiania został z nas zdjęty, a przez moc Ducha Św. możemy przeciwstawić się wszystkim naszym grzesznym pragnieniom.
W Ew. Jana Pan Jezus powiedział:
Jan 8:36  Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie.
Jeśli kochamy Chrystusa stając się Jego uczniami, to Pan Jezus wyzwala nas od kolejnego naszego strasznego pana u którego byliśmy w niewoli. Wyzwala nas od grzechu, który ściągał na nas potępienie i byśmy już nie byli posłuszni pożądliwościom Jego.

Niewola Świata
Kolejnym duchowym zaborcom o którym mówi ap. Paweł, a który trzymał nas w niewoli jest świat. Pamiętamy? Chodziliśmy według modły tego świata (Efez 2,2), żyliśmy na wzór tego świata, a Pan Jezus nas z tego wyzwolił. Gdy Biblia mówi o niewoli świata to nie ma na myśli stworzenia, ale ten upadły porządek rzeczy. Chodzi o zepsuty bezbożny system buntujący się przeciw Bogu w swoich bezbożnych wartościach. Często wyśmiewający kościół, ludzi wierzących, szydzący z  Bożych ideałów, Bożych przykazań i prześladujący Chrystusa oraz Jego naśladowców. Świat pokłada nadzieje we własnej mądrości, ludzkiej filozofii, ludzkiej sile, władzy, pieniądzach, ludzkich osiągnięciach dla którego ewangelia o Panu naszym Jezusie Chrystusie to głupstwo i słabość. Diabeł przez świat i świeckie wartości oraz modę tego świata oddziałuje na nasze ciało jak pisze znany nauczyciel John Stoot, że „jeśli ciało jest przyczółkiem szatana zdobytym w nas, to świat jest środkiem przy pomocy którego wywiera on na nas wpływ”
Ewangelista Jan w swoim liście pisze nam bardzo wyraźnie, że miłość do świata jest odwracaniem się plecami od Boga (1 J 2,15). Światowość w ustach Jana to pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha życia. Przez światowość Jan rozumie wszelkie pożądliwości i uleganie im, podążanie za kierunkiem tego świata jakim są egoistyczne dążenia, chlubienie się statusem społecznym i materializmem. A to wszystko ubrane jest we wszechobecną pychę, która własne „ja” stawia na tronie mojego serca. Ludzie nieodrodzeni na świat patrzą z perspektywy swojej upadłej natury i wszelkie ich sądy oraz oceny są powierzchowne. Nie widzą również głębszej rzeczywistości, że wokół nich jest świat duchowy, bardziej realny niż ten w którym żyją. Wystarczy tylko popatrzeć lub posłuchać czym głównie ludzie żyją i o czym rozmawiają, a będziesz miał odpowiedź na pytanie, co znaczy żyć na wzór świata. Ludzie tego świata skupiają się wyłącznie na tym, co tutaj i teraz, na pracy, rodzinie, wczasach, podatkach, polityce, zdrowiu, kwestiach materialnych i rozrywce. Zazwyczaj nie rozważają spraw głębszych, sensu życia, śmierci, wieczności, po co są na tym świecie, czy jest Bóg, a jeśli jest czego od nas oczekuje i jak mamy Mu służyć? Najczęściej przeżywają całe swoje życie podążając szeroką drogą idąc w głównym nurcie, bez odkrycia co Bóg dla nich uczynił w Chrystusie. Ileż to ja miałem takich rozmów, że starałem się zwrócić komuś uwagę na Jezusa, ale z Jego strony padała odpowiedź „wiesz mnie to nie interesuje, tak właściwie to nie mam na to czasu, bo praca, bo obowiązki, bo rodzina itp.
Pan Jezus jednak oprał się temu światu i okazał się zwycięzcą (J 16,33). Zwycięstwo jakie Jezus odniósł nad światem polegało na nieprzyjęciu wszelkich wykrzywionych wartości świata. Pan Jezus nigdy nie poddał się i nie przyjął żadnych świeckich standardów, ocen czy sposobu postępowania tego ziemskiego grzesznego systemu. Chrześcijanie również są wezwani do podobnego zwycięstwa, które mamy w Chrystusie, a o którym ap. Jan w swoim liście mówi w ten sposób .
1J 5:4  Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza.
5  A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie Ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?
To zwycięstwo jednak może nastąpić tylko wtedy, gdy miało miejsce nowe narodzenie w życiu chrześcijanina. Dopiero wtedy człowiek zaczyna dostrzegać jakie te wszystkie świeckie wartości są płytkie i tymczasowe. Wszystko za czym goni ten świat, tzn. rzeczy tego świata, pieniądze, sława, ludzka chwała, chęć uznania, moda tego świata, ludzkie filozofie itp. za chwile stracą swój blask, i przeminą, a  Chrystus w pełni zajaśnieje. Dzięki Jego łasce możemy dzisiaj to widzieć  i powiedzieć za apostołem Pawłem, że świat w Chrystusie jest dla nas ukrzyżowany, a my dla świata (Gal 6,14). 
Znaczy to tyle, że dzięki wolności, którą dał nam Syn Boży nie kochamy już tego świata, nie myślimy jak on i nie chcemy żyć na Jego wzór, ale pozostałą część życia poświęcamy na służbę Chrystusowi.
To więc mamy wolność w Chrystusie od naszych duchowych zaborców, od niewoli diabła, grzechu i świata. I jak pamiętamy dzisiaj o 11 listopada 1918 roku, o naszych przodkach, którzy wywalczyli dla nas wolność polityczną będąc im wdzięcznymi. Tak, tym bardziej powinniśmy zawsze mieć w pamięci naszego Zbawiciela, który wywalczył dla nas przez położenie swojego życia wolność duchową. Powinniśmy Mu dziękować za to, że mamy przywilej mieszkać w wolnym kraju, ale jeszcze bardziej za to, że nasze imiona są w niebie zapisane jeśli w niego uwierzyliśmy. Amen

6.11.2018

Skuteczna modlitwa Ks. Izajasza 38,1 – 6



Pewnego dnia do króla Judzkiego Hiskiasza przyszedł prorok Izajasz i powiedział, by Hiskaisz uporządkował swoje sprawy, bo choroba na którą jest chory jest chorobą śmiertelną. Gdy Hiskiasz to usłyszał zaczął gorliwie się modlić do Pana i prosić Go o zmiłowanie. Jego modlitwa była pełna zaangażowania, a Jego emocje były tak pobudzone że aż się rozpłakał. Bóg zmiłował się nad nim i wysłuchał jego modlitwy dając mu uzdrowienie i wolność od Jego wrogów. To na co ja chciałem zwrócić uwagę, to, to jak Bóg odniósł do modlitwy Hiskiasza. Bóg powiedział, gdy król się modlił, że słyszał Jego modlitwę i widział Jego łzy (w.5).
Gdy modlimy się do Boga, to wiemy  że On słyszy nasze modlitwy. On słyszał modlitwę Hiskiasza, słyszał modlitwę Anny, która modliła się o Syna Samuela, Słyszał modlitwę Izaaka, który modlił się za swoją żoną Rebeką, by zaszła w ciąże i słyszy modlitwę setki, tysięcy osób, które wołają do niego każdego dnia.  
Nasz Bóg, Bóg Biblii, Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, jest żywym prawdziwym Bogiem, który w przeciwieństwie do wszystkich innych bóstw, słyszy modlitwy tych którzy do niego się zwracają. On jako jedyny Żywy Bóg wszechmogący może usłyszeć modlitwę każdego człowieka, który gdziekolwiek się znajduje i woła do Niego.
Izj 45:21  Zapowiedzcie i przedstawcie sprawę, niech także wspólnie się naradzą! Kto od dawien dawna to przepowiedział, kto od dawien dawna zwiastował? Czy nie Ja, Pan, poza którym nie ma Boga? Oprócz mnie nie ma żadnego boga sprawiedliwego i wybawiciela.
U Izajasza czytamy
Izajasza 45:21  Zapowiedzcie i przedstawcie sprawę, niech także wspólnie się naradzą! Kto od dawien dawna to przepowiedział, kto od dawien dawna zwiastował? Czy nie Ja, Pan, poza którym nie ma Boga? Oprócz mnie nie ma żadnego boga sprawiedliwego i wybawiciela.
22  Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego.
Wiemy że Pan Jezus będąc na ziemi często modlił się do swojego Ojca, modlił się bo wiedział doskonale, że On słyszy i odpowiada zawsze na Jego modlitwy.
np. w Ew. Marka czytamy
Marka 1:35  A wczesnym rankiem, przed świtem, wstał, wyszedł i udał się na puste miejsce, i tam się modlił.
Innym razem czytamy
Łukasza 6:12  I stało się w tych dniach, że wyszedł na górę, aby się modlić, i spędził noc na modlitwie do Boga.  
Tak więc zarówno Hiskiasz jak i Pan Jezus widzieli sens w modlitwie, bo wiedzieli że modlą się do żywego prawdziwego Boga. Bóg powiedział przez proroka Izajasza, że On słyszał, gdy Była zanoszona modlitwa Hiskiasza. Mnóstwo ludzi dzisiaj modli się do fałszywych Bogów, jeśli oni mają motywacje by się modlić, choć ich Bogowie ich nie słyszą, tym bardziej my, którzy modlimy się do prawdziwego Boga.
A druga rzecz, że Bóg nie tylko słyszał modlitwę Hiskiasza, ale też widział Jego zaangażowanie, jego przejęcie, że modlitwa którą zanosił Hiskiasz była tym, co było w Jego sercu. W modlitwie nie chodzi o to żeby jak najwięcej mówić, ale chodzi o to, że to, co przynosimy Bogu w modlitwie, by było tym, co nosimy w naszych sercach.
Bóg zwraca uwagę na to, o co się modlimy, oraz na to, jak jesteśmy zaangażowani w to, o co się modlimy. Nasze serce, nasze myśli, nasze pragnienia, nasze emocje powinny być zaangażowane w treść naszych modlitw. Skuteczna modlitwa nie polega tylko na tym, że wylejemy przed Bogiem może słów, a wstając od modlitwy już o tym zapomnimy. Ale skuteczna modlitwa polega na tym, że to o co się modlimy jest tym o czym myślimy i czego pragniemy. Gdyby modlitwa polegała tylko na przedstawieniu jak najwięcej próśb i wypowiedzeniu jak największej ilości słów, to Pan Jezus by nie uczył nas, że modląc się mamy nie popaść w pułapkę, że z powodu naszego wielomówstwa zostaniemy wysłuchani jak często myślą poganie (Mat 6,7). Taka modlitwa nie różniłaby się zbyt wiele od bezmyślnego powtarzania różańca, czy podobnych łańcuszków.
Tak więc nasz Bóg słyszy i wysłuchuje te modlitwy które nie tylko są na naszych ustach, ale też w naszych sercach.   

Utwierdzanie przez przypominanie Studium 2 listu Piotra 1,12-15



Żyjemy w czasach, gdzie ludzie wciąż chcą czegoś nowego i szybko się nudzą tym co słyszeli i przeżyli wczoraj. Dzisiejszy człowiek jest o wiele mocnej pobudzany ciągle nowymi bodźcami i informacjami niż w poprzednich pokoleniach. Coraz trudnej współczesnego człowieka czymś zaskoczyć, zainspirować, pobudzić, bo myśli sobie - to znam, to widziałem, o tym słyszałem, to mnie nie interesuje i staje się obojętny.
 To również przenosi się do naszych zborów. Co pewien czas można spotkać się z tym że część osób nudzi się pieśniami, które śpiewamy na nabożeństwie, kazaniami które są zwiastowane, formą nabożeństwa, czytaniem i rozważaniem Biblii, czy nawet są znudzeni i rozczarowani swoim chrześcijaństwem. To też powoduje, że niektóre kościoły i kaznodziejowie dwoją się i troją  by sprawić by ludzie nie byli znudzeni podczas nabożeństwa, czy w trakcie kazania.
Ciągle chcą mówić coś nowego, coś co przykułoby uwagę słuchaczy, jakieś świeże nowe historie. Kazanie przestaje być nauczaniem Słowa Bożego, a zaczyna przypominać mowę motywacyjną. Nabożeństwa zaczynają bardziej przypominać show niż spotkania kościoła, by uwielbiać Boga.  Jednak jak widzimy w naszym dzisiejszym fragmencie, Piotr nie próbuje w jakiś sposób zabawiać odbiorców swojego listu, czy unikać rzeczy które im już wcześniej mówił żeby przypadkiem nie poczuli się znudzeni.

1.12-13
Ostatnio mówiliśmy sporo o tym, że wiara chrześcijańska powinna się rozwijać. Jednak ten rozwój Bóg zaplanował tak, że chrześcijanie ze swojej strony muszą włożyć wszelki konieczny wysiłek, by wiara doszła do dojrzałości. Dojrzałość wiary jest potrzebna byśmy byli stali w naszym chodzeniu z Panem i skuteczni w dziele służenia Mu.  Jeśli jednak ktoś nie pracuje nad swoją wiarą, nie dba o nią, nie stara się o nią, to ciągle może być na poziomie początkującym pomimo wielu od kiedy poznał prawdę, a nawet może się cofać.

Teraz zauważ że Piotr nie mówi odbiorcom listu nic nowego, On pragnie im przypomnieć to, co już wcześniej im mówił.
Piotr nie ma obaw, że jeśli ciągle będzie im mówił te same rzeczy, dotyczące pilnowania wiary i wzrostu w niej, to odbiorcy listu znudzą się i powiedzą – „Piotrze powiedziałbyś coś nowego, a nie w kółko powtarzasz to samo” .
Nie próbuje także zmieniać, czy koloryzować nauki o Chrystusie, ewangelia ma wtedy moc kiedy jej treść jest przekazywana zgodnie z prawdą, nawet jeśli ta prawda byłaby już dawno znana, czy trudna do przyjęcia.
 Uczenie się polega na ciągłym przypominaniu tych samych rzeczy. W Biblii znajdziemy wiele wezwań i nakazów byśmy przypominali sobie Słowa Pana, przykazania i wezwania, które już być może dawno słyszeliśmy, albo je znamy.

Spójrzmy na rodziców jak wychowują dzieci, często w kółko powtarzamy i uczymy tego samego, nieraz aż do znudzenia. Czasami moja żona mówi do mnie „ile razy jeszcze będę im powtarzać to samo”. Ale robimy tak by nasze dzieci dobrze zapamiętały naszą naukę i przyswoiły sobie dobre nawyki z których będą korzystać nawet w starości.
Przypowieści Salomona 22:6  Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości.

I tego właśnie powinniśmy oczekiwać od kaznodziejów, że będą przypominać nam, to co mówi Boże Słowo. Będą przypominać wciąż na nowo te same rzeczy i dbać o to, by prawda w Kościele zajmowała należyte miejsce.

Zwróćmy uwagę na Ks. Powtórzonego Prawa 8,2;8,12-14 jak Bóg przestrzega byśmy nigdy o nim nie zapominali.
Jak myślicie dlaczego musimy sobie przypominać?

Po prostu jesteśmy skłonni do zapominania, dlatego musimy sobie odświeżać nawet to, czego już się nauczyliśmy i w czym wydaje się jesteśmy utwierdzeni.
W Ks. Izajasza i Jeremiasza czytamy o tym, że Bóg miał pretensje do swojego ludu, że zapomnieli o nim Izajasza 17,9-10; Jeremiasza 18,15; Ezechiela 22,12

Teraz zwróćmy uwagę jak często Dawid przypomina nam, by pamiętać o Bożych przykazaniach w Psalmie 119, 16.83.93.109.141.153.176

Piotr mówi o przypominaniu tych spraw, ale co mamy sobie ciągle przypominać, o czym mamy ciągle pamiętać?
1.      Mamy ciągle pamiętać i przypominać sobie w jaki sposób otrzymaliśmy Zbawienie ( wersety 1-2). Że nie zapracowaliśmy na nie, że otrzymaliśmy je łaski dzięki sprawiedliwości naszego Boga i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
2.      Mamy ciągle Pamiętać i przypominać sobie jak cenna jest nasza wiara i jaki wielki dar Bóg nam dał, jak wspaniałe obietnice otrzymaliśmy, życie wieczne i wszystko co z tym związane.
3.      Mamy sobie przypominać że  otrzymaliśmy w Chrystusie wszystko co jest potrzebne do życia i pobożności. W nim mamy przystęp do Boga i wszelkie błogosławieństwa
4.      Mamy sobie przypominać, że jesteśmy odpowiedzialni za nasze zbawienie przed Bogiem i mamy do naszej wiary dodawać prawość, poznanie, dyscyplinę, wytrwałość, pobożność, braterstwo i miłość.
5.      Mamy ciągle sobie przypominać, że mamy przynosić owoc dla Boga i nie być bezowocnym.
6.      Mamy ciągle sobie przypominać, aby nie być ślepym na fakt naszego zbawienia i na to czego ono od nas wymaga, jak powinniśmy pobożnie żyć w tym świecie, jak powinniśmy się strać dawać dobre świadectwo o Chrystusie.

Piotr postawił sobie za cel, ciągle przypominać ewangelię tak długo jak będzie żył. Czasami wydaje się, że to przypominanie jest aż do znudzenia. I rzeczywiście niektórzy, którzy nie rozumieją tego, mogą być tym znudzeni. Ciągle w kółko ten pastor, ten brat lub ta siostra gada to samo. Ale o to chodzi, nie zniechęcać się tym, że niektórzy nie chcą słuchać, czy są znudzeni, ale przypominać to, co jest prawdą, bo mamy tendencje zapominać. Przez przypominanie pobudzamy nasze i innych sumienia.

Prawda musi być ciągle powtarzana, by głęboko wryła się w nasze serce i w nasz umysł. Niektórzy tak często powtarzają kłamstwo, że ludzie zaczynają w nie wierzyć, ale my tak często musimy powtarzać prawdę.
Apostoł Paweł również przypominał doktryny i nauki, które wcześniej już przekazywał wierzącym 2 Tes. 2,5; Filipian 3,1. Podobnie czynił Juda Judy 1,5.

1.14-15
Piotr już niebawem będzie musiał rozstać się z życiem jak to Pan Jezus objawił mu w Ew. Jana 21,18-19
Na czym zależało Piotrowi w obliczu śmierci?
Zależało mu na tym żeby ci którzy uwierzyli w Ewangelię trzymali się jej całym sercem i nie porzucali wiary. Nie zależało mu na rzeczach materialnych, nie żałował nie zrealizowanych ziemskich ambicji, ale nawet ostanie chwile swego życia postanowił wykorzystać na budowanie Królestwa Bożego.

Nieraz pada pytanie co byś zrobił jakbyś wiedział że za tydzień umrzesz lub za miesiąc?
Często ludzie mówią, że bawiłbym się, albo wziął kredyt i używał ostatnich chwil życia wydając pieniądze. Inni mówią że pozałatwialiby jakieś zaległe sprawy z rodziną, pojechaliby w podróż.
Jednak człowiek wierzący w Chrystusa w obliczu śmierci, to człowiek, który wie że nic nie traci, a jedynie zyskuje. Piotr tak jak za życia służył Zbawicielowi, tak chce to również czynić w ostatniej chwili swojego życia.
Jak Piotr zachowuje się w obliczu śmierci? Czy Panikuje, czy jest w rozpaczy, czy jest przerażony?
Nie, Piotr wie komu zaufał i jaki jest jego koniec. Piotr wie, że dla wierzących w Chrystusa śmierć to nie koniec, ale początek prawdziwego życia. Podobnie o swojej śmierci myślał apostoł Paweł 2 Tymoteusza 4,6-8. Pan Jezus obiecywał tym którzy umierają w wierze w niego życie wieczne i mówił że nie muszą obawiać się śmierci Jana 11,25-26; Jana 5,24; Jana 6,40; 6,47; Jana 8,51

Piotr też o swojej śmierci mówi jako zwinięciu namiotu jak myślisz dlaczego?
Musimy pamiętać że tu na ziemi jedynie jesteśmy pielgrzymami (Hebr. 11,13-16). Każdy chrześcijanin powinien rozumieć, że życie w tym ciele jest tymczasowe, jest podobne do życia w namiocie, który jest nietrwały i słaby. Dlatego nie powinniśmy zbyt mocno skupiać się na naszym ciele i rzeczach cielesnych, tymczasowych.

Jak Piotr mógł dołożyć starań, by nawet po Jego śmierci wierzący trwali gorliwie przy Chrystusie?
Pozostawił im listy wskazujące na wiarę w Chrystusa.

Wnioski:
1.      Musimy wiedzieć, ze mamy tendencje zapominać nawet tak ważne rzeczy jak te dotyczące Boga
2.      Mamy ciągle sobie przypominać, czym jest ewangelia, co uczynił dla nas Chrystus, jak mamy w niej trwać i jak mamy się troszczyć o nasz duchowy wzrost.
3.      Nie powinniśmy mieć obaw przed powtarzaniem tych samych tematów bo przez to rozumiemy je lepiej i się utwierdzamy w prawdzie.
4.      Mamy pamiętać, że nasze życie to pielgrzymka do wiecznego domu, a nasze ciało to jedynie namiot, którego ocalić się nie da.
5.      W obliczu śmierci naszą ufność powinniśmy mieć w Chrystusie, że jeśli w Niego wierzymy, to przeszliśmy ze śmierci do żywota.

Łączna liczba wyświetleń