28.06.2019

Błogosławieństwo napomnienia



Ks. Kapłańska 19:17  Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego. Będziesz gorliwie upominał bliźniego swego, abyś nie ponosił za niego grzechu.
Słowo Boże zachęca nas, by upominać siebie nawzajem w miłości, gdy widzimy, że ktoś postępuje niezgodnie z duchem ewangelii. Ale napominanie nie jest łatwą częścią służby chrześcijańskiej zarówno dla napominającego jak dla tego który jest napominany.
Osoba która zwraca komuś uwagę naraża się na agresję i niechęć ze strony napominanej. Ten z kolei który jest napominany może czuć się osądzony i mieć urazę do swego brata, czy siostry którzy zdobyli się na odwagę, by komuś zwrócić uwagę.
Wydaje się, że w dzisiejszych czasach coraz trudniej przyjąć nam jakąś korektę naszego zachowania i coraz trudniej być korygującym. Wpływ na taki stan rzeczy ma coraz mniejsze poczucie odpowiedzialności wobec społeczności i podkreślanie niemal na każdym kroku naszego indywidualizmu. Często nie chcemy żeby nam ktoś mówił cokolwiek, co zachęcałoby nas do zmiany już obranego kierunku.
Ale Boże wezwanie do napominania siebie nawzajem nie jest w tym celu, by nam zaszkodzić. Bóg wie, że każdy z nas jest słaby, że wszyscy dopuszczamy się wielu uchybień i z natury jesteśmy osobami grzesznymi. A jak wiemy grzech potrafi nas zwodzić i oszukiwać, dlatego potrzebujemy siebie nawzajem, byśmy mogli dostrzec to, czego na pierwszy rzut oka nie widzimy. Potrzebujemy siebie nawzajem, by się wspólnie zachęcać, do wydawania dobrego świadectwa.
Jest pewna historia która dobrze to wyraża. W Waszyngtonie stoi wspaniały pomnik generała Granta późniejszego 18 prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ale mało kto wie, że gdy generał Grant  służył w wojsku w czasie wojny  secesyjnej miał wiernego przyjaciela  Johna Aarona Rawlinsa, który był szefem personelu Generała.
Aron wiedząc, że generał Grant miał wielką słabość do alkoholu często, go błagał i prosił, by trzymał żelazną dyscyplinę i nie upijał się, by mógł wykonywać swoje generalskie obowiązki. Pewnego razu, gdy generał się upił, Aron napominał go bardzo gorliwie mówiąc, że musi powstrzymywać się od alkoholu, bo to jest dobre dla niego samego i dla wielkiej sprawy narodu. Generał Grant miał na tyle mądrości, że słuchał swojego przyjaciela, a dzisiaj w Waszyngtonie stoi Jego pomnik jak siedzi na koniu jako zwycięzca. Również w Waszyngtonie w innej części miasta jest pomnik  Johna Aarona Rawlinsa znacznie skromniejszy od tego jaki ma generał, a późniejszy prezydent. Ale bez Rawlinasa nigdy nie byłoby wielkiego generała Granta.
Czym był Aaron Rawlins dla generała tym jest społeczność chrześcijańska dla nas i napominający nas bracia i siostry. Jeśli ktokolwiek z nas zwycięży w chrześcijańskim wyścigu, który jest przed nami, to musi mieć świadomość, że na Jego sukces pracowało wielu. Modlę się tylko o to, by mieć w swoim życiu na tyle pokory, że wtedy kiedy zostanie mi zwrócona uwaga, bym był w stanie ją przyjąć.
Pan Jezus w Ew. Łukasza mówił do uczniów w ten sposób
Łukasza 17:3  Miejcie się na baczności. Jeśliby zgrzeszył twój brat, strofuj go, a jeśli się upamięta, odpuść mu.
4  A jeśliby siedmiokroć na dzień zgrzeszył przeciwko tobie, i siedmiokroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, odpuść mu.
5  I rzekli apostołowie do Pana: Przydaj nam wiary.
Rzeczywiście potrzeba nam wiary, do gorliwego napominania w miłości i do przyjmowania bez urazy, tych którzy wyrażą skruchę i chęć upamiętania. Potrzeba nam wiary, by przyjąć w pokorze to, co Bóg chce do nas powiedzieć, przez innych chrześcijan, by skorygować nasze życie.
Najwspanialszym dla nas wzorem w przyjmowaniu bez uprzedzeń, tych którzy wyrażą skruchę jest Bóg. Zawsze nie mogę się nadziwić, że jeśli upadniemy, a później wyznamy Bogu grzech, On wciąż na nowo jest gotowy nas przyjąć i nam błogosławić. I choć czasami Jego sąd jest dla nas surowy gdy grzeszymy, to Jego przebaczenie i przyjęcie nas jest pełne. Jak w sytuacji Dawida, który pomimo ciężkiego grzechu cudzołóstwa i morderstwa Uriasza został przyjęty przez Pana, a Bóg mu całkowicie przebaczył.
Tak więc drodzy bracia i siostry weźmy sobie do serca, że Boże wezwanie do napominania jest dla nas zabezpieczeniem, by nikt z nas nie zboczył z drogi wiary jak mówi Psalm 145 mówi:
Psalm 141:5  Gdy sprawiedliwy mnie karze, jest to łaska, A gdy mnie karci, jest to jak wyborny olejek na głowę, Przed którym głowa moja wzdrygać się nie będzie; Bo zawsze modlić się będę pomimo ich złości.
Podobnie też w Przypowieści Salomona
Przyp. Sal 27:5  Lepsza jest jawna nagana, niż nieszczera miłość.
6  Razy przyjaciela są oznaką wierności, pocałunki wroga są zwodnicze.

Przyp. Sal 28:23  Kto strofuje bliźniego, zbiera w końcu więcej podziękowania niż język schlebiający.
Pamiętajmy że napominanie w miłości jest naszym obowiązkiem, jak mówi Bóg, że będziesz, gorliwie, co znaczy wytrwale napominał bliźniego swego byś nie ponosił za niego grzechu.
Bark napomnienia, niechęć do zwracania uwagi, niechęć do dyscypliny w imię, jak to się mówi świętego spokoju, może ściągnąć winę na nas. Naprawdę łaską Bożą jest, gdy mamy wokół siebie pobożnych ludzi, którzy mają odwagę powiedzieć nam jak się sprawy mają, nie lekceważmy ich, ale dziękujmy za nich Bogu. Amen

24.06.2019

Gorliwość wobec Boga - studium 2 listu Piotra 3,10-11

Mówiliśmy o tym, że fałszywi nauczyciele podważają fizyczny powrót Pana Jezusa Chrystusa. Robią to na kilka sposobów ośmieszają Jego powtórne przyjście i odwołują się do argumentów historycznych, że przecież ziemia trwa od wieków i nic się nie zmienia. Dla nich jest to potwierdzeniem, że nigdy się nic nie zmieni. Robią to dlatego, bo chcą postępować według własnych pożądliwości, kochają swoje grzechy i chcą w nich trwać. Więc odmawiają Bogu mocy i zdolności do sądu w czym widzą swoje bezpieczeństwo.
Piotr jednak powiedział, że fałszywi nauczyciele zapominają, że już przynajmniej dwukrotnie Bóg pokazał, że ma wielką moc by osądzić ziemię. Pierwszy raz pokazał to przez 6 dniowe stworzenie, powołując wszystko do życia, co nam mówi że nad wszystkim panuje. A drugi raz pokazał to przez potop zatapiając całą ziemię i ratując jedynie Noego z rodziną. Jeśli Bóg nad wszystkim Panuje i ma moc by osądzić wszystkich mieszkańców ziemi, to według swoich zapowiedzi zrobi to, tym razem przez powrót Chrystusa.
Wiemy też, że Bóg nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy o ponownym przyjściu Chrystusa, zmartwychwstania i odnowie stworzenia. Jedynie okazuje cierpliwość, by wszyscy ci którzy powinni się upamiętać, upamiętali się, porzucili swoje grzechy i doszli do poznania naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
Fałszywi nauczyciele i szydercy nie wiedzą, że u Boga czas nie ma znaczenia. Z ludzkiej perspektywy powrót Chrystusa może się wydłużać, ale z Bożej wszystko jest w jak najlepszym porządku. Bóg ma wyznaczony dzień kiedy dokona sądu i nic tego nie jest w stanie zmienić. Póki co, daje ludziom czas na upamiętanie i nie możemy lekceważyć jego cierpliwości.
Teraz przechodzimy do 10 wiersza.

w. 10
Piotr mówi że dzień Pański nadejdzie jak złodziej.
Co to jest dzień Pański?
Termin ten często pojawia się w Biblii i dotyczy końca tego porządku rzeczy, tzw. końca świata i jest nieodłącznie związany z sądem Boga.
W kilu miejscach Biblii jest powiedziane bardzo wyraźnie o „Dniu Pańskim” „Dniu Pana” lub o „owym dniu”. Izajasza I2,7-22; Joel 2,1-3; Amosa 5,18-20; Sofoniasza 1,14-18
Tak więc widzimy że Dzień Pański jest związany z sądem, a w Nowym Testamencie jest to potwierdzone 1 Tes 5,2; 2 Tes 1,7; 2,2.
To więc widzimy, że Dzień Pański to straszny dzień sądu naszego Boga nad całą ziemią za jej grzech i odstępstwo.
Co ma Piotr na myśli mówiąc, że Dzień Pański przyjdzie jak złodziej?
Chodzi o to, że będzie to niespodziewane przyjście dla tych, którzy nie są przygotowani każdego dnia na powrót Chrystusa. Powrót Pana Jezusa będzie nagły i nieoczekiwany. 1 Tesaloniczan. 5,2-3 mówi o nagłej zagładzie Łukasza 12,39-40 wzywa do bycia przygotowanym, bo dzień Pański zaskoczy wszystkich.
 I co się stanie, jakiego rodzaju będzie to zaskoczenie?
Piotr mówi, że nastąpi zupełna katastrofa, wszystko zacznie się rozpadać, cały kosmos, gwiazdy i ziemia, dosłownie wszystko się rozleci. Więcej o tym czytamy w 24 rozdz. Ew. Mateusza 29-30.
Ta nagła zagłada zacznie się z chwilą nadejścia wielkiego ucisku na świat. Przez pewien czas będzie wszystko normalnie i będzie wydawało się że świat nie podlega zmianom. Jak mówił Piotr, wtedy pojawią się szydercy z drwinami i będą mówić „gdzież jest przyobiecane przyjście Jego”. Powiedzą - zobaczcie nic się nie zmienia tak jak było 2000 tys. lat temu, 1000 lat temu i 100 lat temu tak jest i dzisiaj.
Jednak gdy tylko nadejdzie Boży czas wszystko zmieni się w oka mgnieniu, spadnie na świat zagłada i nie będzie przed nią ucieczki.

Musimy powiedzieć, że świat nie rozpadnie się na skutek bomby atomowej, lub zanieczyszczenia środowiska, ale rozleci się w wyniku Bożej interwencji, której skutki będą przewyższać jakikolwiek wybuch ładunków nuklearnych.
Piotr mówi, że cała ziemia podczas Dnia Pana spłonie, wszystkie dzieła ludzkie rozpadną się, wierze że będzie to pod koniec wielkiego ucisku.

w.11
Teraz w związku z tym, że ten świat ma ulec zagładzie Piotr mówi byśmy się zastanowili, czy jest sens tracić czas i energię w pogoni za wartościami tego świata?
Ludzie tego świata całe swoje życie często poświęcają goniąc za sławą, pieniędzmi, rozrywką, przyjemnościami i sukcesem. Często chcą mieć coraz więcej rzeczy materialnych, prowadzić coraz bardziej wygodne życie nie przejmując się wiecznością. Ale czyniąc tak, marnują swój potencjał, czas oraz swoje życie, które Bóg dał nam w tym celu, by Go uwielbiać i żyć na Jego chwałę budując Jego Królestwo i służąc bliźniemu.
Powinniśmy zdawać sobie pytanie: skoro nasze życie nie jest bez sensu, skoro Jezus ma powrócić, skoro każdy z nas musi przed Nim stanąć, skoro mamy obietnicę wspaniałej nagrody,  to jacy powinniśmy w związku z tym być, jak powinniśmy strać.   
Chodzi o to, że nasza wieczna nadzieja i nasze oczekiwanie na odkupienie w Chrystusie powinno bardzo wpływać na nasze doczesne życie i podejmowane decyzje. Teraz gdy już znamy Chrystusa nie żyjemy w taki sposób jak nam się podoba, ale powinniśmy żyć w taki sposób jak dyktuje nam Chrystus.
Podobnie o tym mówią inne fragmenty Nowego Testamentu 2 Kor 5,8-10; 1 Kor 7,29-31; Rzymian 12,1-2; 1 Jana 2,15-17

Skoro nie jesteśmy z tego świata, ale już należymy do Królestwa Chrystusa, nie żyjmy jak ludzie tego świata w rozpustach i w rozwiązłości, w kłótniach i zazdrości w pogoni za tym, co przed Bogiem nie ma wartości i jest powodem naszej zguby. Lepiej czas który Bóg nam dał i energie spożytkować na coś, co ma prawdziwy sens i nigdy nie przeminie, to umacnianie się w wierze i budowanie Królestwa Bożego (Mateusza 6,19-21; 1 Tymoteusza 6,6-12).

Jak myślisz co dokładnie ma Piotr na myśli mówiąc o świętym postępowaniu i pobożności?
Ew. Mateusza 5,48; Kolosan 3,1-25
   

22.06.2019

Posolony chrześcijanin Ks. Kapłańska 2,13



Czytając w tym tygodniu Biblie zwróciłem uwagę na to, że często w Biblii pojawia się sól jako ważny element symboliki służby Bogu. To zachęciło mnie, by bardziej zagłębić się w ten temat. Okazało się, że przynajmniej kilkadziesiąt razy występuje w Biblii sól w różnych kontekstach.
I tak sól musiała być dodawana do ofiar składanych Bogu, kapłani mieli przymierze soli z Bogiem czytamy w Ks. liczb
Liczb 18:19  Wszystkie dary ofiarne z obrzędu podnoszenia z rzeczy poświęconych, które synowie izraelscy składać będą Panu, oddałem tobie i twoim synom, i twoim córkom, według wieczystego prawa. Jest to wieczyste przymierze soli przed Panem dla ciebie i twojego potomstwa.
W starożytności, gdy zawierano jakąś umowę, to pieczętowano ją solą. Noszono przy pasku sól i podczas zawierania umowy mieszano ze sobą sól tego, który przymierze zawierał i tego, który do przymierza przystępował. Nawet do dnia dzisiejszego w świecie arabskim wymienienie się sola jest gwarancją przyjaźni.
Teraz sól dla nas nie przedstawia zbyt dużej wartości, ale kiedyś była bardzo pożądanym towarem i drogim. W czasach starożytnego Rzymu żołnierze niekiedy byli opłacani solą.
To jeden z powodów dla którego Bóg żądał od Izraelitów, by sól była częścią ofiary. Inne powody stosowania soli w systemie ofiarniczym, to jej właściwości konserwujące i oczyszczające, co doskonale oddawało konieczność czystości ofiary i podkreślało trwałość przymierza między ludem, a Bogiem.  
Jak np. czytamy w 2 Ks. Kronik
2Kronik 13:5  Czy nie powinniście wiedzieć, że Pan, Bóg Izraela, oddał władzę królewską nad Izraelem po wszystkie czasy Dawidowi i jego potomkom na podstawie trwałego przymierza? (w oryginale na podstawie przymierza soli).
Przez konieczność dodawania soli do ofiar, Bóg podkreślał, że Jego przymierze zawarte z ludem, a później z Dawidem o wiecznym panowaniu Jego potomka ma charakter trwałości i jest nierozerwalne. Przez sól Bóg komunikował, że On chce mieć cały czas trwałą więź ze swoim ludem, a składane ofiary tą więź umożliwiają. Dzisiaj dla nas takim przymierzem soli, przymierzem które ma ten charakter trwałości jest ofiara Jezusa Chrystusa, przez wiarę w którą każdy z nas może mieć odpuszczone grzechy i być blisko Boga. Przystąpienie do tego przymierza sprawia, że my stajemy się solą dla tego świata, jak podkreślił to Pan Jezus Chrystus w kazaniu na górze.
Mateusza 5:13  Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól zwietrzeje, czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana.
Jesteśmy solą ziemi w tym sensie, że w tym świecie w oczach Boga mamy wartość o ile Chrystus jest w nas i jesteśmy na ziemi Jego obrazem. Bóg w Chrystusie Jezusie nas umiłował wieczną miłością i zależy Panu Bogu na każdym wierzącym choćby był najmniejszym, tak że każdy nasz włos jest pod Bożą kontrolą. Ale każdy uczeń Chrystusa ma być ta solą dla otaczającego go świata. Chodzi o to, by przez nasze chodzenie z Chrystusem mieć wpływ na ten świat i zabezpieczać go przed zepsuciem. Odrodzeni chrześcijanie przez swoją postawę i świadectwo mają sprawiać, że stan tego świata poprawia się. Aktywne, czyste, święte życie chrześcijanina wpływa na środowisko w którym się znajduje i ludzie będący pod jego działaniem zmieniają się, uświadamiają sobie swój grzech, stają się lepsi, mniej grzeszni, a docelowo dostrzegają w Jezusie Chrystusie swego Zbawiciela. W ten właśnie sposób człowiek wierzący konserwuje i zapobiega rozkładowi świata w którym żyje.
W liście Piotra czytamy
1Pt 2:9  Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości;
Boży kościół, kościół Jezusa Chrystusa jest rodem wybranym, w jakim celu? Byśmy rozgłaszali przez swoje życie, przez swoje zaangażowanie, przez swoją postawę, przez swoje świadectwo jak wielki i wspaniały jest Bóg.
Musimy pamiętać w naszym chodzeniu z Chrystusem, że to my mamy mieć Boży wpływ na świat i nie pozwalać na to, być szatan przez ten świat miał wpływ na nas.
Jakuba 1:27  Czystą i nieskalaną pobożnością przed Bogiem i Ojcem jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli i zachowywać siebie nie splamionym przez świat.
Najdoskonalszym przykładem nie poddania się pod grzeszny wpływ świata jest nasz Pan Jezus Chrystus, który powiedział o sobie, że On zwyciężył świat, a Jan w swoim 1 liście mówi, że zwycięstwem dla chrześcijanina, które zwycięża świat jest nasza wiara w Jezusa Chrystusa. Tylko trwała społeczność z Jezusem Chrystusem daje nam możliwość zwycięstwa nad wpływem świata i daje nam moc do zmiany świata. Często jesteśmy słabi i brakuje nam siły Chrystusa, bo w naszym życiu jest więcej świata niż Jezusa Chrystusa, a Słowo Boże mówi, że mamy umrzeć dla świata, a żyć dla Chrystusa. Umrzeć dla świata, to oznacza umrzeć dla Jego grzesznych wartości, a żyć dla Królestwa Bożego.
I chce tutaj wyraźnie zaznaczyć, że to nie jest propozycja Pana Jezusa dla nas. To nie jest tak, ze Pan Jezus mówi, że jeśli jesteś chrześcijaninem i chcesz być solą ziemi to możesz, ale nie musisz. Pan Jezus mówi tutaj, że jeśli jesteś prawdziwym chrześcijaninem, to będziesz solą ziemi, to będziesz niósł ten Boży wpływ, bo lampa nie jest w tym celu, by ją zapalić i trzymać w nakryciu, ale jest po to, by wszystkim świeciła. Podobnie i z solą, jest wartościowa wtedy kiedy nie traci swoich właściwości i czysta sól nigdy nie traci swoich właściwości. Naprawdę odrodzony z Boga chrześcijanin niesie świadectwo Chrystusa gdziekolwiek się znajduje. Ale jeśli pozwalamy na to, by to świat dyktował o tym, jak mamy żyć, co myśleć, jak postępować, co uważać za ważne i czego pragnąć oraz jakich wyborów dokonywać i niezbyt nam zależy, by kierować się w życiu słowami ewangelii, to możemy być taką zatka zwietrzałą solą, która do niczego nie jest przydatna. Taką sól wysypywano na drogę, gdzie została podeptana przez ludzi. Podobnie jest ze zwietrzałymi chrześcijanami, jeśli nie są przydatni dla królestwa Bożego, jeśli nie mają mocy Chrystusa w swoim życiu, to zostaną zadeptani przez ten świat, a ich świadectwo zostanie zagłuszone.
Więc jak zamierzasz być solą? Jezus wezwał swoich uczniów, aby byli solą ziemi, tak jak oni zostali wezwani tak i my.
Jaki zostaje komuś smak po spotkaniu z nami, jaki mamy wpływ na ten świat, czy w ogóle jakiś mamy. Czy zostawiamy innym wyraźny smak ewangelii przez to, jak się zachowujemy i co mówimy?
Jeśli byśmy wzięli tonę wody z Oceanu Spokojnego i odparowali ją to uzyskamy około 79 kilogramów soli. Jeśli weźmiemy tonę wody z Oceanu Atlantyckiego to, uzyskamy 81 kilogramów soli. A jeśli weźmiemy tonę wody z Morza martwego to, uzyskamy 500 kilogramów soli. A jakie jest twoje i moje  zasolenie ewangelią Jezusa Chrystusa? 

14.06.2019

Ukrzyżowanie Jezusa Ew. Mateusza 27,27 – 44



Drodzy dzisiaj wracamy do Ew. Mateusza, a konkretnie do ukrzyżowania Chrystusa. Mamy tutaj do czynienia z najbardziej niesprawiedliwą śmiercią w historii ludzkości. Oczywiście w historii ludzkości było wiele niesprawiedliwych wyroków śmierci, ale w przypadku Chrystusa ta niesprawiedliwość jest wyjątkowo rażąca. Mamy oto człowieka, który niczego złego nie zrobił, nie miał złych myśli, nie maił złych pragnień, nie złorzeczył swoim wrogom, nie nienawidził innych, ale miłował, nie walczył, nie mścił się, a przez swoje działania dowiódł, że jest najlepszą osobą jaka pojawiła się na świecie. A jednak jak mówi Jan w swojej ewangelii w 1 rozdz. choć przyszedł do swoich, do swojego ludu, do nas, ale swoi Go nie przyjęli. Został zdradzony przez przyjaciela, wydany w ręce pozornie sprawiedliwych religijnych ludzi, którym w szczególny sposób powinno zależeć na sprawiedliwym procesie, bo powoływali się na sprawiedliwego i świętego Boga. Ale waśnie ci ludzie okazali się najbardziej zepsuci ze wszystkich, bardziej zepsuci niż nie znający Boga rzymianie i wydali Pana Jezusa w ręce pogan na straszną męczeńską śmierć przez przybicie do Krzyża.

Sponiewieranie Jezusa
 Tortur jakim został poddany Pan Jezus przed swoją śmiercią nie powstydziłby się najbardziej okrutny kat. Zanim został wydany w ręce Rzymskie, stanął w nocy przed nieoficjalną Radą Żydowską w domu Annasza, który był teściem Kajfasza i jednocześnie szarą eminencją pociągającą za sznurki. Tam przesłuchiwano Jezusa i bezpodstawnie bito Go po twarzy. Później nad ranem postawiono Jezusa przed oficjalnym zgromadzeniem Rady i skazano na śmierć na podstawie zeznań fałszywych świadków i bluźnierstwo. Ale Żydzi sami nie mogli wykonać takiego wyroku, byli pod jurysdykcją Rzymską, więc zaprowadzono Pana do Piłata. Jak wiemy Piłat nie znalazł w Jezusie winy i jakoś próbował wykręcić się od wyroku skazującego mając obciążone sumienie. Wiedział bowiem, że Pan Jezus jest niewinny i że Żydzi wydali Go z zawiści. Kazał więc zaprowadzić Jezusa do Heroda, który rządził Galileą skąd Jezus pochodził. Herod z zaciekawieniem przyjął Chrystusa mając nadzieje, że czymś Jezus go zadziwi, ale Jezus milczał. Wtedy Herod Go wyśmiał i z powrotem odesłał do Piłata. Pan Jezus już musiał być bardzo zmęczony, ciągano Go z jednego sądu do drugiego przez całą noc i już część dnia. Gdy wrócił do Piłata, Piłat podjął polityczną próbę uwolnienia Jezusa i dał ludowi wybór między Barabaszem –  pospolitym przestępcą, a Chrystusem. Lud wybrał Barabasza, a Piłat obawiając się utraty stanowiska nie miał siły się temu sprzeciwić i wydał Jezusa na śmierć. Przed przybiciem do Krzyża miało miejsce jeszcze ubiczowanie, biczem uplecionym ze skórzanych pasków na drewnianej rączce i zakończonych kawałkami metalu lub kości (w. 26). Już samo biczowanie mogło skończyć się śmiercią, co się zdarzało. Ale Pan Jezus zniósł baty i został zabrany przez żołnierzy na zamek. Nie wystarczało im jednak, że sponiewierali Go pod pręgierzem. Teraz postanowili zabawić się z Nim wyśmiewając Go jako Króla. Wiemy, że Żydzi przyszli do Piłata żądając, by Piłat skazał Jezusa na śmierć z powodów politycznych, że czynił się Królem i w ten sposób zagraża władzy Cezara. Taki też napis był wywieszony nad głową Pana Jezusa jako dowód winy. To wszystko jest niesamowitym suwerennym Bożym planem, by świat ogłosił Jezusa Królem chociaż nie chciał tego zrobić. Jak powiedzieliśmy sobie ostatnio, że nie mogą Go skazać za jakieś przestępstwo, bo nic nie mogli mu udowodnić, to więc skazują Jezusa za prawdę, za to, że jest Synem Bożym, za to, że jest prawdziwym Królem. Jeśli ktokolwiek zasługuje na ten tytuł, to właśnie On. On dla Którego i przez Którego zostało wszystko stworzone jak mówi Paweł, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności wszystko dla Niego i przez Niego (Kol 1,16). On jest tym Królem na którego imię w odpowiednim czasie zegnie się każde kolano i każdy język wyzna, że On jest Panem (Fil 2,10).  Ale przewrotny i grzeszny świat postanowił wykpić Jego królewskość. Diabeł poddał myśl w sercach Żołnierzy, by naśmiewać się z Króla wszechświata  i w ten sposób Go poniżyć mając swoje 5 minut. Można powiedzieć, że dla szatana jest to najlepszy dzień w Jego historii, a jednocześnie też dzień najgorszy, bo dzień jego klęski.  Żołnierze realizują ten haniebny plan diabła stając się również winnymi tego grzechu. Tak jak wcześniej w sercu Judasza szatan wzbudził myśl wydania Jezusa, tak teraz natchnął w serca żołnierzy, by Chrystusa wyśmiewać, drwić z Niego i Go poniżać.  A jednocześnie sam szatan i żołnierze w swoim grzechu stają się narzędziami w rękach Boga prze które odwieczny plan zbawienia świata spełnia się.   
To więc żołnierze, cały oddział, prawdopodobnie kilkuset żołnierzy zdjęli z Niego szaty i przyodziali Go w płaszcz szkarłatny, który miał oznaczać Jego królewskość. Nie wiedzieli kim jest naprawdę, prawdopodobnie nie znali także szczegółów Jego działalności. Wiedzieli jedynie, że mają przed sobą człowieka, więźnia który podaje się za Króla, ale teraz milczy i nie odpowiada na żadne zarzuty. Być może myśleli że jest umysłowo chory, idiota, dziwak inny niż wszyscy. Ale są przekonani że nie jest królem, że ktoś taki jak On: sponiewierany, milczący, odarty z wszelkiej godności i licznymi ranami z których sączy się krew, nie może być królem. Przecież żaden Król tak nie wygląda, a co dopiero Królów Król i Panów Pan. Widzą w nim klauna, obiekt do żartów, kogoś kogo kosztem mogą sobie poprawić humor. W ten sposób przyłączają się do innych, którzy są winni Jego śmierci. Przecież nie musieli tego robić, mogli Go tylko ubiczować i zaprowadzić na ukrzyżowanie. Ale to im nie wystarczyło, mają uciechę w poniewieraniu Go. Spletli Mu również koronę z cierni na wzór Cezara i dali Mu trzcinę w prawą rękę, która miała symbolizować berło. I tak z Niego szydzili pozdrawiając Go jako Króla, by Jezusa maksymalnie upokorzyć, pluli na niego, bili Go po głowie trzciną, czymś w rodzaju kija od szczotki i bili Pana również pięściami po twarzy (J 19,3). Widać wyraźnie, że żołnierze robili wobec Chrystusa o wiele więcej złego niż to było konieczne w związku z ich obowiązkami. Ja widzę w tym nie tylko trud wykonywania żołnierskich obowiązków, czy jakąś ludzką złość, bo przecież nie mieli powodu, by z Nim tak postąpić. Nawet to nie była ich sprawa, nie znali Go, niczym się im nie naraził. A jednak traktowali Go wyjątkowo źle z wyjątkową pogardą jakby to właśnie On był przyczyną ich wszystkich nieszczęść. Widzę w tym duchowy aspekt i nienawiść ciemności przeciwko światłości jaką był Chrystus. Zarówno żołnierze jak i wcześniej Piłat, reprezentant władzy politycznej oraz władza religijna w postaci Faryzeuszy i Saduceuszy, a także pospolity lud są uosobieniem całego świata pogrążonego w ciemności. Świata, który w swym naturalnym stanie nienawidzi Pana Jezusa, bo On świadczy o świecie, o nich wszystkich, o każdym z nich z osobna i o nas, że nasze uczynki są złe. Stąd tyle złości wobec Niego, stąd ta cała nienawiść, która jest podyktowana grzechem i działaniem złego w ich sercach.   
I właściwie to pokazuje nam, że wobec Jezusa możemy przyjąć tylko dwie postawy w naszym życiu, albo Go pokochamy i staniemy się Jego uczniami, albo Go znienawidzimy. Albo Go przyjmiemy i pójdziemy za Nim doznając wolności i szczęścia, albo zbuntujemy się wobec Jego słów i staniemy przeciwnikami Jego nauki, a tym samym Jego samego.
I znowu tu dzieje się coś niesamowitego, bo żołnierze w swojej nienawiści i piekielnej złości wypełniają Boże proroctwo z Ks. Izajasza 50 rozdz. wypowiedziane około 750 lat wcześniej
Izajasza 50:6  Mój grzbiet nadstawiałem tym, którzy biją, a moje policzki tym, którzy mi wyrywają brodę; mojej twarzy nie zasłaniałem przed obelgami i pluciem.
7  Lecz Wszechmogący Pan pomaga mi, dlatego nie zostałem zhańbiony, dlatego uczyniłem moją twarz twardą jak krzemień; wiedziałem bowiem, że nie będę zawstydzony.
 Po takim sponiewieraniu Pan Jezus został jeszcze wyprowadzony przed lud o czym czytamy w Ew. Jana w 19,1-15 . Piłat jeszcze miał nadzieje, że lud zadowoli się poniżeniem Jezusa i zobaczy jaką niedorzecznością jest, że ten obdartus miałby być Królem, czy miałby w jakikolwiek sposób zagrażać władzy. Jednak tłum krzyczał, by Go ukrzyżować i  jeśli piłat Go wypuści, to nie jest przyjacielem Cezara (J 19,2). W ten sposób los Pana Jezusa został przypieczętowany, jedynie co mógł Piłat zrobić, to wydać Pana Jezusa na ukrzyżowanie jak czytamy w 31 wierszu że „odprowadzili Go na ukrzyżowanie” .
I tak szedł umęczony i poniżony ulicami miasta z poprzeczną belką na plecach która warzyła około 40 kg do której miał zostać przybity na kalwarii. Była to normalna praktyka w Cesarstwie, że skazaniec miał cierpieć publicznie, na widoku. Często skazańcy byli prowadzeni głównymi ulicami i krzyżowani w publicznych miejscach np. przy drogach, co miało działanie odstraszające dla potencjalnych buntowników. W trakcie przejścia na miejsce wykonania wyroku śmierci Pan Jezus już bardzo umęczony, po nieprzespanej nocy, ubiczowaniu opadł z sił, stąd konieczność przymuszenia Szymona Cyrenejczyka, by pomógł mu nieść Krzyż.

Bóg działa w tzw. przypadkach
Szymon Cyrenejczyk znalazł się tam przypadkiem, ewangelista Marek mówi nam, że po prostu tamtędy przechodził, wracał z pola. Pochodził z Cyreny sporego miasta w Libii w północnej Afryce. Do Jerozolimy przybył najwyraźniej na święto paschy. Być może zainteresował się wrzawą która panowała w mieście, być może na chwile przystanął zaciekawiony tym co się dzieje. I oto w tej chwili został przymuszony przez żołnierzy, by pomóc skazańcowi, by wziąć za niego poprzeczną belkę i zanieść na miejsce kaźni. Nie planował tego, nie chciał, ale nie miał wyjścia. Słowo które mówi o przymuszeniu jest bardzo ostrym greckim słowem oznaczającym rozkaz. Sprzeciw mógł być odebrany jako bunt, a to mogło grozić więzieniem, a nawet śmiercią. Przypuszczam że bardzo się bał i żałował iż został wplątany w tą sprawę, przecież teraz On będzie kojarzony z tym przestępcą, a to może się źle dla niego skończyć.
Jednak to przypadkowe spotkanie, wcale nie było przypadkowe, bo Bóg je zaplanował w swojej Suwerenności jak mówi Słowo Boże.
Przyp Sal 16:9  Serce człowieka obmyśla jego drogę, lecz Pan kieruje jego krokami.
Ewangelista Marek mówiąc o Szymonie wspomina Jego dwóch synów, Aleksandra i Rufusa (Mk 15,21). Stąd możemy wnioskować, że to przypadkowe spotkanie  zmieniło życie Szymona, nawrócił się, bo ewangelista Marek znał jego synów. Mało tego, nie tylko zmieniło się życie Szymona, ale później czytamy o Rufusie w Liście do Rzymian 16,13 że służył w Kościele, a Paweł mówi że jest wybranym w Panu. Natomiast Jego matkę nazywa swoją, co świadczy o tym, że musiała bardzo troszczyć się o niego. To przypadkowe poniesienie Krzyża Jezusa, które pewnie wiązało się ze strachem i obawami, dało początek zbawienia dla całej rodziny Szymona. Drodzy nie lekceważmy Bożych przypadków, bo przez nie Bóg zmienia okoliczności naszego życia i nas zbawia.
Kiedyś czytałem biografie Johna Wesleya, znanego angielskiego kaznodziei z XVIII wieku, który głosząc ewangelię często był prześladowany. Kiedyś zapłacono pewnemu osiłkowi, by rozprawił się z Wesleyem. Ten przyszedł na Jego spotkanie z zamiarem zrobienia mu krzywdy, ale w trakcie spotkania nawrócił się i później stał się Jego ochroniarzem. Jakże Bóg cudownie działa przez tzw. przypadki. Ale w tych przypadkach pamiętajmy, że nie ma pana przypadka za to jest Bóg wszechmogący mający w ręku wszystkie okoliczności naszego życia. Być może i nas ewangelia spotkała przypadkiem, może gdzieś byliśmy, a tego nie planowaliśmy lub przypadkowo się z kimś spotkaliśmy? Może tu jesteśmy przypadkiem, ale to jest właśnie Boże działanie, kiedy Bóg splata nasze drogi z Chrystusem abyśmy mogli ponieść Krzyż, byśmy mogli zobaczyć w Chrystusie naszego Zbawiciela i przez to doznać przebaczenia naszych grzechów.

Przybicie Boga do Krzyża
I przyszli na miejsce na miejsce zwane Golgota, co znaczy trupiej czaski (w. 33). Nazwa prawdopodobnie wynikała z ukształtowania terenu, którego wzgórze przypominało trupią czaszkę. Na miejscu dali Mu do picia wino zmieszane z żółcią taki miks mający na celu odurzenie skazańca. Niektórzy twierdzą, ze miało to uśmierzyć ból. Niewątpliwie ten środek tak czynił, ale był podawany w innym celu, w celu uspokojenia skazańca, by można było swobodnie go ukrzyżować i by się nie szarpał. Ale Pan Jezus nie zamierzał się opierać, On właśnie w tym celu tam przyszedł aby być przybitym do Krzyża za nasze grzechy. Dlatego też nie chciał pić, chciał świadomie cierpieć każdą kroplę gniewu Bożego, która zamiast na nas, spadła na Niego.
 On sprawiedliwy, chciał cierpieć za niesprawiedliwych, by przywieść nas do Boga. Nikt Mu życia nie odebrał, bo też nikt nie mógł tego zrobić jeśliby nie chciał go oddać, ale sam je za nas położył, by Jego sińce i rany uzdrowiły nas.
W ten sposób wypełniło się kolejne proroctwo przepowiedziane w Psalmie 69 około 1000 lat wcześniej.
Psalm 69:22  Dodali żółci do pokarmu mego, A w pragnieniu moim napoili mnie octem.
Po tym wszystkim żołnierze przybyli Go do Krzyża gwoździami między 11 a 18 cm. Najpierw rozkładali ręce na belce poprzecznej  i przebijali nadgarstki tak, by ominąć tętnice, by skazaniec za szybko się nie wykrwawił. Następnie przybijano nogi przez pierwszą lub drugą przestrzeń śródstopia. Prawdopodobnie nie przybijano nóg jednym gwoździem, ale dwoma co potwierdziły wykopaliska na przedmieściach Jerozolimy, gdy znaleziono szkielet mężczyzny po ukrzyżowaniu. I tak skazaniec wisiał przez wiele godzin, aż do swojej śmierci z powodu wykrwawienia lub uduszenia.
Jednak zanim to się stało, Bóg dał znać jak jego syn umrze 1000 lat przed ukrzyżowaniem, a 300 lat przed tym zanim Rzymianie zaczęli stosować ten sposób zadawania śmierci.
W psalmie Dawidowym 22,17 czytamy
Psalm 22:17  Oto psy otoczyły mnie, Osaczyła mnie gromada złośników, Przebodli ręce i nogi moje.

Grzech ignorancji
Dla wykonujących wyrok żołnierzy, to był zwyczajnie kolejny dzień pracy, kolejny skazaniec, zwykła rutyna. Nie mieli pojęcia, że właśnie przybili do krzyża Boga, swojego Stwórcę, Zbawiciela, który mógł im ofiarować życie wieczne.  Ewangelista Mateusz dobrze oddaje ich obojętność, że po tym jak Go przybili, to rozdzieli między siebie przez rzucanie losu Jego szaty i potraktowali je jako dodatkową zapłatę (w. 35). A następnie usiedli i zaczęli Go pilnować (w. 36).
W ten sposób wypełnili kolejne proroctwo nie wiedząc o tym, że ich działania zostały przepowiedziane w psalmie Dawida:
W Psalm 22:19  Między siebie dzielą szaty moje I o suknię moją los rzucają.
Byli zupełnie nie wzruszeni i nie interesowało ich kogo mają dzisiaj ukrzyżować. Zobaczmy że zgubiła ich codzienna rutyna, ignorancja, niechęć choćby do minimalnej refleksji z kim mają do czynienia, kim jest ten człowiek o którym napis niesie Król Żydowski , o co tak wiele szumu, dlaczego Żydzi domagają się Jego śmierci? To co ich interesowało to szaty, co będziemy z tego mieli, jaki mamy w tym interes.
Choćby zadali sobie trochę trudu, to wtedy odkryliby prawdziwy skarb, wodę żywą, życie wieczne w Chrystusie.
Od tego czasu pośród ludzi nic się nie zmieniło, wciąż są strasznymi ignorantami. Gubi ich rutyna i niechęć do zatrzymania się na chwile z refleksją nad swoim życiem. Nawet jeśli ktoś próbuje im powiedzieć o Chrystusie, to często uważają, że już wszystko wiedzą, albo nie chcą nic wiedzieć, albo nie mają czasu, pędząc do swoich codziennych zajęć. Też interesują ich głównie szaty, ciuchy, moda, pieniądze, kolejne gadżety i uciechy. Nie zastanawiają się w jakim celu pojawili się na ziemi, po co chodzą do pracy, zakładają rodziny, czy wstają każdego dnia z łózka. Po prostu robią to wszystko, ale często bez refleksji tracąc kolejne dni, które mogliby poświęcić na służbę Bogu, aż do chwili swojej śmierci, kiedy będą musieli stanąć przed sądem Bożym, by zdać sprawę ze swojego życia. A życie jest naprawdę nieprzewidywalne. Na początku tygodnia, gdy zaprowadziłem mojego syna Samuela do przedszkola miałem okazję widzieć krzątającą się po przedszkolu panią dyrektor, która miał mnóstwo spraw do załatwienia. Kilka godzin później dowiedziałem się, że marła. Z początku pomyślałem, że to jakaś pomyłka, głupi żart, bo przecież tego samego dnia rano widziałem ją w pracy. Ale nie, to właśnie nasza codzienność na którą między innymi składa się też śmierć. Przyszła z pracy i źle się poczuła, dostała wysokiego ciśnienia i raptem zmarła. Czy znała Zbawiciela, czy miała czas na choć chwilę refleksji, że oto teraz idzie przed tron Boży? Nie wiem, Bóg to wie. Ale wiem, że takie sytuacje mogą nami wstrząsnąć i dać nam do myślenia.
Apostoł Paweł powiedział, że wiele osób ginie na wieczność, przez nieświadomość, która w nich jest (Ef 4,18). Nie chcą się zainteresować Zbawicielem, wolą szaty, a tymczasem tracą całą wieczność.  
Wraz z nim ukrzyżowali również dwóch złoczyńców. Prawdopodobnie byli znajomymi Barabasza, który miał z nimi wisieć, ale Jezus zajął Jego miejsce. Choć nie popełnił nic złego został zaliczany do pospolitych rabusiów. Tutaj znów Słowo Boże na długo zanim to się stało przepowiedziało te wydarzenia  w Księdze proroka Izajasza
Izajasza 53:12  Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.
On stał się przestępcą, został zaliczony do przestępców, by w nim dzisiaj każdy przestępca znalazł przebaczenie swoich win i stał się nowym człowiekiem. Ale nie każdy chce z tego skorzystać. Chodzę do więzienia niemal w każda środę, czy myślicie, że ludzie szukają tam Boga? Bardzo niewielu, większość zachowuje się jak ci na krzyżu, urąga mu (w 44), ma do Niego pretensje, że życie ułożyło się im w taki sposób, a nie inny. Ew. Łukasz mówi nam, że jeden z tych przestępców w końcu się upamiętał i Pan Jezus Go zbawił.
Mamy jeszcze inne grupy pod Krzyżem, które mu bluźnią, to zwykli ludzie, którzy przechodzili tamtędy przypadkiem i stali świadkami Jego śmierci przyłączając się do szyderstw, że niech teraz udowodni swoją moc, niech uratuje samego siebie, niech zstąpi z Krzyża, niech pokaże że jest prawdziwie Synem Bożym (w 39-40).
Mamy pod krzyżem uczonych w piśmie i faryzeuszy dla których śmierć Jezusa, to potwierdzenie Jego przestępstwa, bo gdyby był sprawiedliwy, to Bóg z pewnością nie pozwoliłby żeby umarł w tak haniebny sposób. Oni też bluźnili mu, naśmiewali się z Niego, że taki cwaniak był, a teraz nie może uratować samego siebie. Niech zstąpi z Krzyża i pokaże, że jest królem.   
Ale Pan Jezus nie zrobił tego, nie odpowiedział na ich prowokacje, przyjął na siebie te wszystkie szyderstwa i przekleństwa byśmy my byli błogosławieni. Stał się przestępcą byśmy my, wierząc w niego okazali się sprawiedliwymi.  Nie zstąpił z Krzyża i nie zbawił samego siebie, by zbawić innych. William Botth znany kaznodzieja i założyciel armii zbawienia powiedział „Twierdzili, że gdyby zszedł z krzyża, to uwierzą, a my wierzymy ponieważ zawisł”. Prawda jest taka, że Świat chciałby zbawienia bez Krzyża, bez Chrystusa, bez Jego śmierci, chciałby żeby Bóg od tak zapomniał ich grzechy. Ale święty i sprawiedliwy Bóg nie może tego uczynić, bo byłoby to sprzeczne z Jego naturą. Nie może zaprzeczyć sam sobie, nie może zapomnieć o naszych grzechach bez Krzyża. Dopiero Krzyż Chrystusa, wiara w Krzyż Chrystusa, w Jego zastępczą śmierć zmywa nasze winy, które zostają ukarane w Nim, w Jezusie, a Boża sprawiedliwość zostaje zaspokojona. Bóg w Krzyżu Chrystusa może się okazać sprawiedliwym i usprawiedliwiającym grzesznika. Może się okazać świętym, a jednocześnie łaskawym i miłosiernym Bogiem zbawiającym człowieka.
To co mi pozostaje powiedzieć: nie bądźmy ignorantami jak żołnierze, nie gońmy za szatami tracąc wieczność. Nie bądźmy jak pozostali, którzy Mu złorzeczyli, a jeśli kiedykolwiek tacy byliśmy, to niech nam Bóg wybaczy. Ale będąc świadomi cierpień Jezusa Chrystusa za nasze grzechy weźmy na siebie Krzyż na wzór Szymona Cyrenejczyka i pójdźmy z Jezusem na golgotę, by tam umrzeć dla siebie, a żyć dla Niego. Amen   

10.06.2019

Dzień Pański - studium 2 Listu Piotra 3,5-9



Mówiliśmy ostatnio, że fałszywi nauczyciele podważają powtórny powrót Pana Jezusa Chrystusa. Czynią to z tego powodu, bo chcą postępować według własnych pożądliwości, a powrót Pana Jezusa związany z sądem. To więc podważają powtórne przyjście Chrystusa, bo nie chcą sądu Bożego. Boją się sądu za swój grzech i zaprzeczają mu.
Jak podważają przyjście Chrystusa? Przychodzą z szyderstwami i drwinami. Drwią ze Słowa Bożego, że jest nieaktualne, niezrozumiałe, zmieniają jego znaczenie przez liberalną teologię i ośmieszają tych, którzy wiernie trzymają się nauki Pisma Św. W ten sposób diabeł chce pozbawić nas chrześcijańskiej nadziei która jest związana z powtórnym przyjściem Chrystusa, a którą jest założenie Królestwa i nasze pełne odkupienie wraz ze zmartwychwstaniem.  
Chrześcijańską odpowiedzią na fałszywych nauczycieli ma być wierne trzymanie się tego, co powiedzieli święci Boży prorocy. Należy pamiętać o przykazaniu Pana Jezusa, którym jest wezwanie do czujności. Wciąż mamy sobie przypominać istotę chrześcijańskiego życia, bo w natłoku obowiązków zapominamy o niej tracąc ostrość i możemy stać się ofiarami fałszywych nauczycieli.
Dzisiaj bardziej skupimy się na tym jak mamy odpowiadać na ośmieszanie i szyderstwa ze strony świata i fałszywych nauczycieli.
Pamiętamy, oni negują przyjście Pana Jezusa bo chcą grzeszyć, chcą trwać w swoich pożądliwościach, miłują swój grzech który często dotyczy chciwości, pieniędzy i seksualności człowieka. To więc co robią w związku z tym?
Podważają przyjście Chrystusa przez argumenty polegające na tym, że świat trwa już od wieków i nadal nic się nie zmienia i nic się nie zmieni.
Wielu chrześcijan dzisiaj jest zniechęconych tym, że Chrystus tak długo nie powraca, niektórzy zastanawiają się, że może wcale nie chodziło o fizyczny powrót i tu fałszywi nauczyciele trafiają na podatny grunt. 

w. 5
Jak Piotr odpowiada na takie zarzuty? Jak my powinniśmy odpowiadać na takie zarzuty?
Przede wszystkim zawsze powinniśmy konsekwentnie trzymać się tego co mówi Słowo Boże, że Dzień Pański przyjdzie niezależnie od tego co mówi świat i fałszywi nauczyciele, bo Słowo Boga jest pewniejsze niż cokolwiek innego i nie może zawieść. Piotr wspomina w 10 wierszu, że Chrystus przybędzie jak złodziej, co znaczy że zagłada jaka spadnie na ludzi będzie dla nich zupełnym zaskoczeniem.
Mogą to wyśmiewać, mogą w to nie wierzyć, mogą mnożyć najróżniejsze teorie dlaczego Jezus nie przyjdzie, ale On powróci i wszystkich zaskoczy, a oni nie będą zupełnie gotowi na to co ma nadejść.
Argument jakim Piotr odpiera zarzuty, że świat się nie zmienia i nigdy się nie zmienił jest stworzenie i potop.
Piotr mówi, że fałszywi nauczyciele obstając przy swoich ewolucyjnych poglądach i kwestionując przyjście Chrystusa oraz sąd, zapominają że Bóg stworzył świat i ma narzędzia żeby go organizować.
Chodzi o to, że Bóg stworzył świat i wszechświat z niczego, przez sześć dni. Wcześniej był chaos, ciemność i nic nie było Ks. Rodz 1,1-2.
To więc nieprawdą jest, co mówią fałszywi nauczyciele, że świat zawsze wyglądał tak samo i nadal będzie tak wyglądał jak wygląda.
W czasie stworzenia nastąpiła radykalna zmiana, kiedy Bóg zaingerował mocą swego Słowa i wszystko powołał do życia.
Ale fałszywi nauczyciele nie chcą o tym wiedzieć i uznać tych argumentów, jak myślisz dlaczego?
Uznanie przez fałszywych nauczycieli, że Bóg stworzył świat w sześć dni, wszystkie zwierzęta, rośliny, góry, morza, niebo, gwiazdy i wszystkie planety oznaczałoby, że Bóg ma na tyle mocy by osądzić ziemię i jej mieszkańców. Oni wolą twierdzić, że świat do takiego kształtu jaki jest obecnie rozwijał się bardzo długo przez powolne procesy ewolucyjne, bo ta teoria pozwala im wykluczyć Boga lub przedstawiać Go jako słabego. Słowo Boże w kilku miejscach mówi bardzo wyraźnie, że cykl stworzenia nie powstawał przez tysiące, czy miliony lat, ale w sześć literalnych dni, a siódmego dnia Bóg odpoczął. Ks. Rodz 1-1-2,3; Ks Wyjścia 20,9-11; 31,16-17.
I jak Bóg stworzył ziemię? Z wody i przez wodę. Ziemia powstała z jakiegoś wodnego chaosu zanim przybrała obecny kształt, o czym mówi Ks. rodzaju
Rdz 1:2  A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód.
Na początku wszystko przykrywała woda i ciemność i z tego bezkształtnego chaosu Bóg uformował ziemię. W Ks. Rodzaju w 6 wierszu czytamy, że część wody Bóg zostawił nad sklepieniem niczym parasol nad całą ziemią, a część wody zostawił na ziemi i pod ziemią (Ks Rodz 1,6-8),
Następnie Bóg dolne wody zebrał w jedno miejsce i stworzył suchy ląd. Woda spłynęła do rzek i mórz, a ziemia miała suchy kształt (Ks. rodz 1,9).
Wierzę że ziemia przed potopem była dożo wspanialszym miejscem niż jest obecnie. Potop zniszczył i przeorganizował ziemię.
Ten dodatkowy baldachim nad ziemią z wody który został stworzony dodatkowo ochraniał ziemie przed promieniowaniem słonecznym i prawdopodobnie sprawiał, że na ziemi była jednakowa temperatura. To powodowało, że ludzie żyli bardzo długo ponad 900 lat, a klimat był o wiele przyjaźniejszy niż teraz.
Jednak ta dodatkowa ochrona z wody nad sklepieniem najwyraźniej spadła w postaci potopu na ziemię kiedy Bóg postanowił zalać ziemię za grzech ludzi (Rodz 7,11) 

w. 6
Drugi argument Piotra na odparcie fałszywych nauczycieli, który wynika z pierwszego to światowy Potop (Rodz 6,9-21). Woda która otaczała ziemię niczym parasol spadła podczas potopu na ziemię i zalała ją. Bóg już raz spowodował straszny kataklizm (rodz. 7,11) i spowoduje drugi raz podczas przyjścia Chrystusa, ale tym razem zniszczy ziemię przez ogień. To więc fałszywi nauczyciele nie chcą o tym pamiętać, że Bóg już kiedyś osądził ziemię i wszystkich jej mieszkańców i ma moc by zrobić to kolejny raz. Dlatego nie prawdą jest, jak mówią fałszywi nauczyciele, że wszystko od wieków jest tak samo, Bóg ingeruje w losy świata, a jak trzeba to wylewa na niego swój gniew.
Chociaż Bóg stworzył świat i człowieka, to jednak z powodu jego niegodziwości postanowił sam zniszczyć swoje stworzenie z powodu grzechu i zrobi to drugi raz. Za pierwszym razem nikt nie ocalał poza Noem i Jego rodziną (Rodz 7,22). Za drugim razem ocaleją tylko ci którzy uwierzyli w Chrystusa.

w. 7
To więc skoro Bóg raz osądził ziemię, to może uczynić to kolejny raz i uczyni to. Tym razem jednak nie przez wodę jak wcześniej, ale przez ogień. (wiersz 7).
Gdy nadejdzie odpowiedni czas, Bóg wypowie swoje Słowo i mocą tego Słowa nastanie sąd i przyjdzie światowy kataklizm, który zniszczy wszystkich bezbożnych.
Kiedy zaczniemy przyglądać się uważnie powtórnemu przyjściu Chrystusa to zobaczymy, że często tam się pojawia ogień. Izaj 66,15-16; Micheasza 1,3-4; Mal 3,19; 2 Tes 1,6-9.
Kosmos i cały wszechświat naszpikowany jest energią, woda która była nad ziemią spadła, ale został jeszcze ogień. Zresztą ogień podobnie jak woda jest u góry i na dole. U góry są gwizdy i słońce na dole jest lawa i rdzeń ziemi gdzie panuje wysoka temperatura. Już dzisiaj mówi się o tym, że np. w parku Yellowstone jest jakiś super wulkan, którego wybuch mógłby zniszczyć życie na ziemi, a co jeśli setki wulkanów w jednym czasie zaczęłoby wybuchać? Pan Jezus mówił, że podczas Bożego sądy, będą gwiazdy niebieskie spadać na ziemię, podobnie jak było podczas zagłady Sodomy i Gomory.

W. 8-9
I trzeci argument jaki stosuje Piotr na odparcie ataków fałszywych nauczycieli, że oni są ślepi i nie patrzą na upływający czas jak Bóg, ale jak ludzie.
Być może z ludzkiego punktu widzenia minęło już wiele lat od odejścia Chrystusa do teraz, ale z Boskiego punktu widzenia jest tak jakby to wszystko było wczoraj.
Po prostu Bóg nie mierzy czasu tak jak my. On jest poza czasem, u niego jeden dzień jak tysiąc lat (Psalm 90,4).
Piotr stosuje to porównanie na podstawie Psalmu 90, gdzie jest powiedziane, że upływający czas dla Boga nie ma znaczenia i choć coś mogło się wydarzyć dawno, dla Boga jest jakby było wczoraj.
Oczywiście to nie znaczy, że tysiąc lat za jeden dzień, to jakiś przelicznik boskiego czasu. Jest to jedynie porównanie oznaczające, że Bóg jest wieczny i ma zawsze czas na sąd. Nawet jeśli z naszej perspektywy minęło 2000 tys. lat, to z Bożej chwilka lub nie minął żaden czas, bo co znaczy jakiś odcinek czasu w obliczu wieczności i Boga który jest ponad czasem.
(Czasami myślę sobie o zmartwychwstaniu, to wydaje mi się, że wraz ze śmiercią tracimy rachubę czasu i od razu następuje nasze zmartwychwstanie)

I czwarty argument Piotra mówi nam jaki jest powód pozornego opóźnienia przyjścia Chrystusa.
Dlaczego Pan się spóźnia jak niektórzy uważają?
Po prostu spóźnienie w żadn sposób nie jest podyktowane nieprawdziwością doktryny, lub tym, że Bóg nie ma mocy, albo jest zajęty czymś innym. Ale jest wyrazem Bożej cierpliwości dla świata. W ten sposób Bóg okazuje światu miłosierdzie.
Bóg jest dobry i cierpliwy wobec nas i nie chce by ktokolwiek z nas zginął. Bóg czeka, by wszyscy ci, którzy są przez Niego powołani, upamiętali się i uwierzyli w Chrystusa. Bóg czeka, aby wszyscy ci którzy dzisiaj jeszcze błądzą potykają się, czy zmagają  z własnym grzechem odrzucili go i uchwycili się Chrystusa.
Bóg nie chce ani mojej, ani twojej zagłady, dlatego okazuje cierpliwość byśmy przestali sobie folgować i poważnie zaczęli traktować Chrystusa i Jego słowo.
Podobnie Bóg okazywał cierpliwość wobec Noego i czekał, aż Noe zbuduje Arkę (1 Piotra 3,20)

Tak więc drodzy zachęcam siebie i was, nie lekceważmy Bożej cierpliwości, bo dla wielu ludzi to, że Bóg okazuje cierpliwość zamiast być powodem do upamiętania, jest jeszcze większą zachętą do grzeszenia. Zamiast bać się Boga, upamiętać i przyjść Chrystusa, to mówią że Bóg nic nie zrobi i to jest dla nich zachętą do pomnażania grzechu (2 Ptr 3,15; Rzymian 2,4).
Niech nas Bóg broni, by ktokolwiek z nas miał dojść do takich wniosków.

Łączna liczba wyświetleń