Nie każdy kto mówi, że wierzy w Jezusa Chrystusa ma taką wiarę, która jest wiarą prowadzącą do zbawienia. Na świecie jest wiele fałszywej wiary, która nikogo nie zaprowadzi do życia wiecznego. Część ludzi twierdzi, że wierzy, ale to raczej jest pewien rodzaj akceptacji istnienia Boga - po prostu wiedzą lub dopuszczają możliwość, że Bóg jest, ale to w żaden sposób nie wpływa na ich życie. Wciąż żyją w taki sposób jak gdyby Boga nie było. Inni znowu mają wiarę, która uaktywnia się, gdy potrzebują Bożej pomocy w myśl słów jak „trwoga to do Boga”. Potrafią całymi latami nie interesować się Bogiem, ale gdy tylko zaczynają doświadczać cierpienia na które nie znajdują pomocy wokół siebie, to wtedy Bóg staje się dla nich wyjątkowo ważny i proszą Go o pomoc. Niektórzy przy tym jeszcze obiecują jak to oni gorliwie Bogu będą służyć, gdy On odpowie na ich modlitwę. Jednak jak tylko problem minie, to często zapominają o Bogu i swoich obietnicach, aż do następnego razu. Odkładają Boga na półkę, by wziąć Go znowu, kiedy będą Go potrzebować.
Dla
przykładu możemy odnieść się do realiów w Polsce, gdzie wciąż ponad 80% naszych
rodaków deklaruje się jako ludzie wierzący, jednak w znacznej większości nie
jest to wiara, której wymaga od nas Bóg, by być zbawionym. Nigdy nie pokutowali
ze swoich grzechów, nigdy się od nich nie odwrócili i nie zaufali Panu Jezusowi
jako swojemu Zbawicielowi.
W
Ew. Jana już w 2 rozdz. czytamy o wielu ludziach, którzy uwierzyli w
Jezusa widząc cuda, które Pan czynił w Jerozolimie, ale apostoł Jan mówi, że
Jezus nie miał do nich zaufania, bo znał ich serca i wiedział, że nie są
prawdziwie wierzący J 2,24.
Jest
powiedziane, że uwierzyli w Jezusa, ale Jezus w nich nie wierzył lub nie
powierzył im samego siebie, bo znał doskonale stan ich wiary.
Mamy
w naszej historii dzisiaj człowieka, który posiadał jakiś poziom wiary, by
przyjść do Jezusa i prosić go o uzdrowienie swojego syna, ale nie była to wiara
zbawcza. Był to jeden z tych, którzy wierzyli w Jezusa jako cudotwórcę,
niezwykłego człowieka, proroka, ale Chrystus nie stał się Jego Panem i
Zbawicielem – przynajmniej na początku. W rzeczywistości Bóg chce, by każdy
człowiek z jakiegoś płytkiego zainteresowania Jezusem przeszedł do poziomu w
którym podda Mu swoje życie i stanie się jego uczniem.
Widzimy,
że po dwóch dniach pobytu w Samarii Pan Jezus udaje się do Galilei skąd
pochodził. Galilejczycy byli wcześniej na święcie paschy w Jerozolimie i
widzieli cuda, które Pan tam czynił co czytamy w 45 wierszu. Jednak Pan
Jezus wiedział, że przyjęcie Go jest powierzchowne i wynikało jedynie z tego,
że byli pod wrażeniem cudów i znaków jakie wcześniej uczynił. Wcale nie byli
prawdziwie zainteresowani miłością do Boga. Dlatego w 44 wierszu Pismo
mówi, że nie zdobędzie On uznania we własnej ojczyźnie, a w 48 wierszu,
że jeśli nie ujrzycie znaków i cudów, nie uwierzycie. Jest to przytyk w
stosunku do Żydów, którzy nie chcieli uwierzyć w Chrystusa, jeśli nie zrobi
czegoś niezwykłego, a tymczasem samarytanie nie ujrzeli żadnego znaku i cudu i
uwierzyli w Niego. W ten sposób Pan pokazuje nam, że serca Żydów były bardzo
zatwardziałe i pomimo uczestniczenia w uroczystościach religijnych, świętach,
zachowywania szabatu i oczekiwania na Mesjasza nie chcieli wierzyć i być
posłuszni Bogu. Podobnie było z dworzaninem pałacu Heroda, który przyszedł do
Jezusa po pomoc w uzdrowieniu dziecka. On również nie przyszedł do Niego po
zbawienie, ale chciał doczesnej pomocy.
Niestety
musze powiedzieć, że ten rodzaj powierzchownej wiary jest często nagminny i
także nierzadki w naszych kościołach. Ewangelista Jan chce wyraźnie nam
powiedzieć, że jeśli chcemy być zbawieni, to musimy przyjść do Pana Jezusa z
powodu naszego grzechu, a nie jedynie doczesnych potrzeb. Musimy uwierzyć, że z
powodu naszych win ciąży na nas wyrok Boży, gniew Boży, a Pan Jezus jest jedyną
osobą w całym wszechświecie, która może uratować nas od potępienia pod
warunkiem, że uwierzymy w Jego Imię. Uwierzymy, że On zapłacił swoją śmiercią
na Krzyżu za nasze nieprawości. Pan Jezus często mówił do Żydów, że jeśli nie
uwierzycie, że to Ja Jestem, poginiecie w grzechach swoich Jana 8,24. Musimy
uwierzyć, że On jest drogą prawdą i życiem J 14,6, że jest jedynym
pośrednikiem między nami a Bogiem, że jest Synem Bożym, a tym samym Bogiem,
który przyszedł do nas z nieba, wcielił się i stał się człowiekiem, by pojednać
nas z Bogiem Ojcem. Musimy uwierzyć, że On jest światłością świata, chlebem
żywota, wodą życia, zmartwychwstaniem i życiem i pokonał śmierć stając się dla
nas jedyną nadzieją na ocalenie.
Zasadnicze
pytanie jakie powinniśmy sobie zdać, to dlaczego wierzymy w Jezusa? Czego od
Niego oczekujemy? Co po nim się spodziewamy? Czy przyszliśmy do Pana Jezusa z
powodu naszego grzechu i potępienia jakie nad nami ciążyło, czy chcemy jedynie
żeby poprawił nasz komfort życia? Wiele osób przychodzi do Chrystusa z
niewłaściwych pobudek i nigdy nie przechodzą głębiej, a w konsekwencji nie zostają
zbawieni choć może im się wydawać, że są jego wyznawcami.
Niestety
sami chrześcijanie potrafią w tym temacie robić wiele zamieszania i mówią
przyjdź do Jezusa, a otrzymasz uzdrowienie, przyjdź do Jezusa, a skończą się
twoje problemy finansowe, przyjdź do Jezusa, a spełnią się twoje marzenia,
przyjdź do Jezusa a On pomoże ci w życiu uporać się z wszelkim cierpieniem,
przyjdź do Jezusa, a otrzymasz to i tamto, ale pomijają kwestie zbawienia od
grzechu i potępienia. I tak można, by było wymieniać wiele różnych powodów
dlaczego ludzie przychodzą do Jezusa, czy do kościoła. Kiedyś byłem na
chrześcijańskiej konferencji charyzmatycznej i prowadzący zaprosił kilka osób
do przodu i zapytał się ich o pragnienia i marzenia. Ktoś powiedział, że chce
mieć piękny motor, a prowadzący mówił – „wierzę, że Jezus może ci dać ten motor,
bo On chce dla nas wszystko co najlepsze” następny powiedział o jakimś
luksusowym samochodzie, ktoś inny o jakieś wspaniałej uczelni i wszyscy zostali
zapewnieni, że Jezus może im to dać, a następnie całe zgromadzenie zostało
poproszone, by modlić się o te rzeczy dla tych osób, ale było tam niewiele o
zbawieniu jeśli nic.
I choć Pan Jezus może uzdrowić, czy pomóc we
wszelkich naszych troskach i czyni to, jednak jeśli to jedyny powód wiary w
Jezusa, to nie zostaniemy zbawieni i niewiele nam pomoże rozwiązanie doczesnych
problemów, czy pomoc w trudach życia. W końcu i tak umrzemy i musimy stanąć
przed Bogiem na sądzie, czy tego czy nie chcemy.
Apostoł
Paweł w 1 liście do Koryntian w kontekście przyszłego powrotu Pana Jezusa i
nadchodzącego zmartwychwstania mówi, że jeśli tylko w tym życiu pokładamy
nadzieję w Chrystusie, to jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania
godni 1 Kor. 15,19.
Musimy
zrozumieć, że jeśli nawet Bóg odpowiedział na jakąś naszą potrzebę
przedstawioną w modlitwie, to nie znaczy z automatu, że Pan Jezus stał się
naszym Zbawicielem. Dworzanin pałacu Heroda również otrzymał odpowiedź na swoją
prośbę odnośnie uzdrowienia syna, ale wciąż nie był zbawiony i prawdziwie
uwierzył dopiero po uzdrowieniu dziecka. Pan Jezus podczas swojej publicznej
służby wiele osób nakarmił, tysiące uzdrowił i wielu miało okazje słuchać jego
nauczania, ale znaczna większość tych ludzi prawdopodobnie nie znajdzie się w
Królestwie Bożym, bo nie uwierzyli w Niego i nie narodzili się na nowo.
Jeszcze
raz zapytam, czego chcemy od Jezusa? Dlaczego w niego wierzymy? Co chcemy od
Niego uzyskać? Czy pokładamy w nim nadzieje, bo ratuje nas od naszych grzechów
i obdarza życiem wiecznym, czy ma jedynie trochę nam ułatwić życie? To pierwsze
jest prawdziwym powodem dlaczego Jezus przyszedł na świat i daje nam wieczne
głębokie szczęście, drugie natomiast może być jedynie wstępem, zachętą, by
dojść do głębokiej wiary, ale nie może być celem, bo inaczej jesteśmy zgubieni.
I
tu chciałbym powiedzieć kilka słów o tym dlaczego Bóg darzy błogosławieństwem i
odpowiada na modlitwy ludzi niezbawionych. Przypuśćmy, że ktoś przychodzi do
Jezusa z jakąś potrzebą życiową, czy to praca, zdrowie, doczesne problemy.
Słyszy ewangelię i ma nadzieję na pomoc od Boga, modli się o to, by Pan się nad
nim zmiłował lub modlimy się razem z nim. I okazuje się, że taki człowiek
otrzymuje to, o co prosił Boga - uwierzył, że Bóg może mu pomóc i tak faktycznie
się stało. Choć w samą ewangelię jeszcze nie uwierzył, nie stał się Bożym
dzieckiem jak ten oto dworzanin z naszego tekstu. Uwierzył On na słowo Jezusa,
że syn Jego żyje i otrzymał to, o co prosił. Dlaczego Bóg odpowiada na tą
modlitwę tego niewierzącego, nienarodzonego na nowo człowieka? Co Bóg w ten
sposób chce uczynić w Jego życiu? Pan odpowiadając na jego modlitwę zaprasza go
do głębszej wiary, zaprasza do zbawienia jak to czynił Jezus karmiąc ludzi i
uzdrawiając ich. Bóg jest miłosierny i dobry dla wszystkich darząc ludzi
wieloma błogosławieństwami i pragnie żeby ujrzeli Jego dobroć i przyszli do
zbawienia. W ten sposób Bóg daje im znak, że Jezus i jego ewangelia są
prawdziwe.
Chrystus
mówi o tym w 6 rozdz. Ew. Jana po tym jak nakarmił ludzi.
Jana 6:26 …Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, szukacie mnie nie dlatego,
że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się.
27 Zabiegajcie nie o pokarm,
który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da
Syn Człowieczy: na nim bowiem położył Bóg Ojciec pieczęć swoją.
Podobną
rolę również spełniały cuda, kiedy Jezus powiedział jeśli nie zobaczycie cudów
nie uwierzycie. Cuda w służbie Jezusa były aktem łaski Bożej, by ludziom było
łatwiej rozpoznać w Chrystusie Zbawiciela. Ale powinni Mu wierzyć bez tego jak
uczynili to choćby samarytanie. Więc jeśli jeszcze nie zaufałeś Jezusowi jako
swojemu Zbawicielowi, nie służysz Mu jako swemu Panu, a jednak otrzymujesz
odpowiedzi na modlitwę, to jest to zachęta, jest to znak, by bardziej zbliżyć
się do Boga i w pełni Mu zaufać. Tak stało w sytuacji tego dworzanina. Słyszał
on wcześniej o Jezusie pewnie wiele cudownych rzeczy i dlatego do Niego
przyszedł wiedząc, że przybył do Galilei. Miał palącą potrzebę – jego syn był
umierający. Prosił Jezusa, by wstąpił do Jego domu i uratował jego dziecko, a
Jezus zmiłował się nad nim mówiąc „idź syn twój żyje”, uwierzył, ale nie
jeszcze w osobę Jezusa, tylko że faktycznie Jezus uzdrowił jego syna . Wracając
do domu usłyszał od swoich sług, że dziecko wyzdrowiało i zapytał się ich,
kiedy mu się poprawiło w. 52. I gdy poznał, że to była dokładnie ta
godzina, gdy Jezus wyrzekł Słowo, to wtedy zrozumiał, że On nie tylko jest uzdrowicielem,
prorokiem, ale jest Zbawicielem. Podzielił się tym objawieniem z całym swoim
domem i wszyscy w Jego domu również uwierzyli w imię Jezusa i zostali zbawieni.
Byli to ludzie z pałacu Heroda Antypasa, a sam Herod i związane z nim
środowisko było znienawidzone przez Żydów, ale Jezus zbawił ich. Wcześniej
natomiast zbawił samarytan, to wszystko dowodzi, że Jezus jest Zbawicielem dla
wszystkich grup ludzi. Ciekawe jest też to, jak wiele łaski do wiary Bóg dał
Herodowi. We własnym pałacu miał ludzi, którzy uwierzyli w Chrystusa. Jedną z
takich osób była również Joanna, żona Chuzy, zarządcy dóbr Heroda Łuk 8,3.
Później Herod miał okazje widzieć się z Jezusem, gdy został aresztowany, ale
zamiast uwierzyć, to wydrwił Go.
Co my robimy z Bożymi znakami, które daje nam Bóg, odpowiedzi na modlitwy i dowody jego dobroci? Czy stają się one dla nas zachętą i narzędziem przyciągającym nas do Chrystusa i prowadzą nas do zbawienia? Mam nadzieje, że tak.
Zwróćmy
uwagę teraz na kolejną rzecz w naszym fragmencie. Co przyprowadziło tego
człowieka do Jezusa, a w konsekwencji do zbawienia?
Zobaczmy,
że był to życiowy kryzys, problemy z którymi nie był w stanie się uporać
opierając się na ludzkiej sile. Zachorował jego kochany syn i był bliski
śmierci, a on nie znalazł dla niego żadnego innego ratunku jak tylko u Jezusa.
Wydaje się, że był zamożnym człowiekiem, ale w tej sytuacji żadne pieniądze nie
były w stanie mu pomóc. Prawdopodobnie szukał wcześniej pomocy u lekarzy w
Kafarnaum, ale żaden z nich nie mógł uratować jego syna i postanowił
zdesperowany udać się do Kany Galilejskiej oddalonej około 30 kilometrów.
Czasownik którego używa apostoł Jan w 47 wierszu mówiąc, że prosił
Jezusa, by poszedł z Nim wskazuje, że czynił to wielokrotnie. Być może to było
natarczywe błaganie. Jeśli ktokolwiek z was miał kiedyś bardzo chore dziecko
lub chorą bliska osobę, to rozumie jak musiało zależeć temu człowiekowi na pomocy
od Jezusa.
To
mówi nam, że Bóg często używa różnych kryzysów w naszym życiu, by doprowadzić
nas do zbawienia. Często kryzysy i cierpienie łamią ludzką pychę i zmuszają
człowieka, by poszukiwał pomocy u Boga. Jest wielu ateistów i pyszałków, którzy
zarzekali się, że nie potrzebują Boga aż do chwili, gdy przyszło cierpienie
albo śmierć na które żadne ludzkie środki nie były w stanie im pomóc, a Bóg
stał się jedyną deską ratunku. Wtedy zaczęli wołać do Boga i błagać o pomoc.
Bóg często używa też cierpienia w naszym życiu, by złamać naszą pychę i rzucić
nas na kolana, ale nie w tym celu, by nas upokorzyć, ale byśmy znaleźli
Zbawiciela.
Używa
także cierpienia w życiu wierzących osób, by szlifować nasz charakter i w ten
sposób upodabniać nas do Chrystusa oraz dyscyplinować swoje dzieci byśmy z
drogi zbawienia nie zeszli. Pismo mówi, że kogo Pan miłuje tego karci i nie
powinniśmy lekceważyć karania Pańskiego Hebr. 12,5, ale raczej wyciągnąć
wnioski z naszych doświadczeń i przybliżać się w doczesnych troskach do Pana.
Z
perspektywy czasu widzę, że również w moim życiu Pan Bóg użył problemów, by
doprowadzić mnie do zbawienia. W tamtym okresie raczej wielce nie szukałem
Boga, ale wielkie trudności sprawiły, że zacząłem do Niego wołać o pomoc. W
krótkim odstępie czasu z powodu własnych grzechów otrzymałem dwa wyroki
skazujące w zwieszeniu i popadłem w straszne długi, co z kolei zmusiło mnie
szukać ratunku u Jezusa, a On nie pozostał głuchy na moje wołanie, podobnie jak
w przypadku tego dworzanina.
Przypomnijmy
sobie z Biblii Namana, wielkiego generała wojsk Aramejskich, którego historie
możemy przeczytać w 2 Ks. Królewskiej w 5 rodz. Zachorował na trąd i nic
i nikt nie był w stanie mu pomóc. To sprawiło, że musiał przybyć do Izraela do
proroka Elizeusza, gdzie otrzymał uzdrowienie z rąk Boga zdając sobie sprawę,
że tylko Bóg Izraela jest jedynym Bogiem.
Oczywiście
nie jest tak, że w życiu każdego człowieka cierpienie prowadzi do zbawienia,
nie wszyscy uginają kolana przed Bogiem z tego powodu. Są też tacy szczególnie
zatwardziali u których cierpienie powoduje jeszcze większą złość na Boga i
stają się jeszcze bardziej zatwardziali, oby Bóg uchronił nas przed taką
postawą.
I
ostatnia rzecz na jaką chce zwrócić naszą uwagę w tym fragmencie, że Bóg
prowadzi nas do zbawczej wiary wymuszając na nas konieczność przemyślenia
naszego stanowiska. Często ludzie mają utarte schematu odnośnie Boga i
potrzebują wstrząsu żeby zacząć poważnie rozważać kwestie zbawienia. Zobaczmy,
że ten człowiek przyszedł do Jezusa i prosił Go, by Jezus poszedł z nim do Jego
domu i tam uzdrowił Jego syna. Ale Jezus nie zgodził się na to, nie postąpił
według oczekiwań tego dworzanina, ale można powiedzieć, że podniósł przed nim
poprzeczkę zaufania. Albo uczynił to, by mógł zrozumieć, że ma do czynienia z
kimś znacznie większym niż jakiś zwykły prorok, czy ktoś kto potrzebuje jakiś
rytuałów i ceremonii do dokonania cudu. Może Pan Jezus chciał go wyprowadzić z
jakiś jego błędów poznawczych odnośnie Boga. Powiedział do Niego „idź syn
twój żyje”. To zmusiło dworzanina do zaufania tym słowom, miał wybór - mógł
uznać, że słowa Jezusa mają moc lub stwierdzić, że w zbyt błahy sposób zajął
się jego sprawą. Gdy Jego syn został uzdrowiony zrozumiał, że obietnica Jezusa
ma potężną moc i w zupełności wystarczy nie tylko do uzdrowienia, ale przede
wszystkim do zbawienia. On przecież powiedział nie tylko „idź syn twój żyje”,
ale też „jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i
umarł, żyć będzie.
26 A kto żyje i wierzy we mnie,
nie umrze na wieki”
Chciałbym się ciebie zapytać jak kiedyś Pan Jezus zapytał się Marty, „czy wierzysz w to”, bo taka wiara jest wymagana do zbawienia. Może wierzysz, że Jezus jest w stanie cię uzdrowić albo pomóc w doczesnych troskach, to jest jakiś dobry początek. Jednak wyłącznie taka wiara jest płytka i nie prowadzi do zbawienia. Ale czy wierzysz, że Jezus jest Zbawicielem świata, Synem Bożym i zmarł na Krzyżu męczeńską śmiercią za nasze grzechy, po trzech dniach zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa i zasiadł po prawicy Bożej, a wkrótce przyjdzie w Chwale na sąd wobec niewierzących i by dać wieczne życie wierzącym? To jest wiara, która prowadzi do zbawienia.