30.10.2024

Boże pomnożenie Ew. Jana 6,1-14


 Dzisiaj przyjrzymy się jednej z najbardziej znanych historii z ewangelii, a mianowicie rozmnożenie chleba z 6 rodz. Ew. Jana. Nie wiem czy wiemy, ale cud rozmnożenia chleba jest jedynym cudem wspomnianym we wszystkich 4 ewangeliach, co mówi nam o jego wielkim znaczeniu dla uczniów. Prawdopodobnie ten cud był również jedynym cudem którego na raz mogło doświadczać tak wielu ludzi. Inni ewangeliści mówią, że było to 5 tys. mężczyzn oprócz kobiet i dzieci Mat 14,21, to więc zakłada się, że w tym cudzie mogło uczestniczyć od 20 do 25 tys. osób. Żeby zrozumieć skalę, to dla przykładu powiem, że Wejherowo ma obecnie 49 tys. mieszkańców a Reda 26 tys.

Daje nam to trochę pogląd jakie tłumy gromadziły się wokół Jezusa. I trzeba powiedzieć, że jest to niepodważalny i niesamowity cud. Niepodważalny, bo jego świadkiem było kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a niesamowity, bo polegający na stwarzaniu jedzenia z niczego, co wskazuje na stwórczą moc Chrystusa i że On jest prawdziwie chlebem żywota. Jednak krytycy biblii kwestionują ten cud i mówią, że ten chłopiec, który miał 5 chlebków i dwie ryby dał przykład innym, że trzeba się dzielić i tak wielu z tego tłumu wyciągnęło jedzenie, które miało przy sobie i podzieliło się ze swoim sąsiadem, a w ten sposób wszyscy się najedli. Co oczywiście jest niedorzeczne, bo całkowicie przeinacza tą historię i zaprzecza jej słowom.

Teraz spróbujmy trochę nakreślić sytuacje, by lepiej zrozumieć rozmnożenie chleba.

Między ostatnim wierszem 5 rozdz. ew. Jana a początkiem 6 rozdz. mija prawdopodobnie kilka miesięcy, co możemy ustalić biorąc pod uwagę inne ewangelię. Stamtąd dowiadujemy się, że w między czasie Jezus jeszcze wysłał uczniów do pracy misyjnej, gdzie mówili o przybliżaniu się Królestwa Bożego uzdrawiając wszelką chorobę i niemoc. W tym też okresie między jednym, a drugim wydarzeniem został zamordowany przez Heroda Jan Chrzciciel. Gdy uczniowie przybyli Jezus udał się z nimi na pustkowie na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, by trochę mogli odpocząć Łuk 9,10-11. Ale, że Pan Jezus był już bardzo znany z powodu cudów, które czynił, to tłumy widząc Go odpływającego z uczniami podążyli za Nim brzegiem jeziora i gdy ich znaleźli, to On ich nauczał o Królestwie Bożym i przez cały dzień uzdrawiał chorych. Pod wieczór, Jezus i apostołowie byli już bardzo zmęczeni. Uczniowie chcieli odesłać ludzi, do wiosek i okolicznych osad, by tam się posilili.

Ale Pan Jezus miał inny plan, On chciał nakarmić tych ludzi przez rozmnożenie jedzenia, by mogli zobaczyć, że jest Mesjaszem i uwierzyć w Niego.

Niestety znaczna większość ludzi, którzy chodzili za Jezusem czynili to z typowo cielesnych powodów. Czytamy o tym w 2 wierszu, że to, co ich przyciągało to fizyczne uzdrowienia oraz darmowe jedzenie. Często nie widzieli w Jezusie tego, kogo powinny zobaczyć – Zbawiciela od grzechu, Syna Bożego, który chce uratować ich od potępienia.

Dzisiaj często jest podobnie, statystycznie niewielu ludzi przychodzi do Jezusa z powodu swoich grzechów i zbawienia, a to jest największy Boży dar i prawdziwy powód przyjścia Pana Jezusa na świat, aby nie zginął nikt, kto w Niego wierzy. Znaczna większość ludzi wyznaje wiarę bardzo płytką i powierzchowną chcąc jedynie poprawienia swojego komfortu życia. Dzieje się to, co później Jezus powiedział w 6 rozdz. Ew. Jana 26 wierszu, że ludzie głównie szukają Go z powodu darmowego jedzenia zamiast zabiegać o pokarm wieczny, który Chrystus daje tym, co w Niego wierzą.     

Dlatego ci, którzy tak dużo mówią o fizycznym uzdrowieniu przez Jezusa, o fizycznym nakarmieniu i fizycznych błogosławieństwach i głównie na to naciskają nie przedstawiają prawdziwego obrazu Jezusa. Co nam pomoże zdrowie, jedzenie i pieniądze, jeśli wciąż będą zgubione nasze dusze, co z tego choćbyś cały świat pozyskał,  a dusze zatracił mówił Pan Jezus. Czyż świat właśnie tego nie pragnie, czyż nie zależy im głownie na zdrowiu i dobrobycie? Więc nie dziwmy się, że tam gdzie przede wszystkim te rzeczy są oferowane często będą tłumy. Ale chrześcijanie szukają czegoś więcej, szukają wiecznego pokarmu, wiecznego ratunku i wiecznego bezpieczeństwa, które może dać tylko Jezus. I Pan doskonale to rozumiał, choć nakarmił ich i uzdrowił, to głównym Jego celem było, by w Niego uwierzyli. Powinniśmy mieć takie same priorytety przy okazywaniu ludziom miłosierdzia kierując ich wzrok na Chrystusa i żywot wieczny.  

W tej historii rozmnożenia żywności przede wszystkim chodzi apostołowi Janowi o to, by ukazać Pana Jezusa jako nowego Mojżesza. Jako tego, który przynosi ludziom prawdziwy wieczny chleb z nieba i na Nim trzeba oprzeć swoje życie, by być zbawionym.

Gdy Pan Jezus widzi tłumy i już wie, że ich nakarmi, to zanim rozmnoży jedzenie pyta się apostoła Filipa „skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść”. Apostoł Jan dodaje, że nie mówił tego dlatego, że Pan nie wiedział, co ma zrobić, ale chciał w ten sposób wystawić Filipa na próbę.

Na czym miała polegać próba Filipa? Ano na tym, czy polega na Jezusie w służbie i zaopatrzeniu, którego potrzebuje w danym momencie. Niestety Filip nie przeszedł tej próby zwycięsko. Zamiast powiedzieć Panu Jezusowi, „Panie byłem świadkiem jak przemieniłeś wodę w wino, widziałem jak uzdrowiłeś setki ludzi z nieuleczalnych chorób, jak pomagałeś ludziom w beznadziejnych sytuacjach, jak wypędzałeś z nich demony, z pewnością możesz zapewnić jedzenie dla tego tłumu”. Filip podszedł do tego z matematyczną kalkulacją licząc na naturalne siły i naturalne zasoby. Powiedział, że nie są w stanie nakarmić tego tłumu nawet gdyby mieli dużo pieniędzy – 200 denarów. Jeden denar był zapłatą za dniówkę pracownika, a 200 denarów to było 8 miesięcy pracy. Więc mówi, Panie gdybyśmy nawet tyle pieniędzy mieli, to tylko odrobinę jedzenia moglibyśmy dać tym ludziom. To nie znaczy, że mieli tyle środków, ale prawdopodobnie Filip szybko policzył ile musieliby mieć, by tylko każdy z nich otrzymał trochę jedzenia.

Jest to dla nas ważna lekcja, który uczy nas, że w służbie dla Boga powinniśmy polegać na Panu i Jego zaopatrzeniu, na Jego mocy, a nie jedynie na dostępnych zasobach, czy fizycznych kalkulacjach. Jeśli tylko w czysto matematyczny sposób będziemy podchodzili do służby, to wiele działań nie zostanie podjętych, a my nie zobaczymy Bożej mocy. Nasz Pan ma nieograniczone zasoby i jeśli czynimy coś, co jest zgodne z Jego wolą i ma w tym upodobanie, to nie powinniśmy obawiać się o środki, bo dla Boga nie ma problemu je zapewnić. To czego potrzebujemy, żeby mieć do tych środków dostęp i służyć ludziom, to wiara, ufność Panu której często nam brakuje. Takim człowiekiem wielkiej ufności w XIX wieku w Boże zaopatrzenie był George Muller, który w Bristolu założył sierocińce dla bezdomnych dzieci i postanowił utrzymywać je tylko przez modlitwę. Przez całą jego służbę opiekował się ponad 10 tys. dzieci, a przez jego ręce przepłynęło 180 milionów dolarów uwzględniając inflację. Za te środki budował sierocińce, zapewniał utrzymanie dzieci, wydał 282 tys. egzemplarzy Biblii oraz 1,5 miliona egzemplarzy Nowych Testamentów, a także niezliczoną ilość traktatów, wspierał finansowo wielu misjonarzy, choćby Hadsona Taylora i utrzymywał szkoły dla dzieci w których uczyło się 122 tys. osób, a to wszystko dlatego, że wierzył niezachwianie w Boże zaopatrzenie w celu służby dla Królestwa Bożego. A kiedy Bóg natchnął jego serce do budowy pierwszego sierocińca miał w kieszeni tylko 0,50 centów.

Myślę sobie, że może Pan Jezus nas indywidualnie i jako społeczność wystawić nie raz i nie dwa na próbę dając nam wyzwania, które będą przekraczały nasze możliwości i siły, czy będziemy Mu ufać, że On zaopatrzy nas we wszystko, co jest potrzebne? Czy ufamy mu dzisiaj, gdy spotykamy się z różnymi problemami w naszej chrześcijańskiej pielgrzymce, czy wierzymy że On jest w mocy zaspokoić wszelką naszą troskę?

Potem przychodzi Andrzej bart Szymona Piotra i mówi, że jest chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, ale jest to zbyt mało na tak wiele osób. Widzimy, że podejście Andrzeja jest podobne jak Filipa. Uczniowie patrzeli na służbę przez pryzmat posiadanych zasobów, a powinni patrzeć wiarą. Nie możemy również zapomnieć, że ten fragment uczy nas przede wszystkim zaopatrzenia duchowego, że Jezus jest wystarczający, by zaspokoić wszystkie nasze potrzeby i Bóg przez Niego oraz w Nim darował wszystko, co jest nam potrzebne do życia i pobożności jak czytamy w liście Piotra

2 Piotra 1:3  Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę.

Albo jak czytamy w liście do Efezjan

Efezjan 1:3  Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios;

Jezus zapewnił nam przebaczanie, pokój z Bogiem i śmiały przystęp do Boga, do tronu łaski, by tam uzyskać wszelkie potrzebne błogosławieństwa oraz posilenie w każdej sytuacji naszego życia.

 

Do rozwoju swego Królestwa Bóg często używa słabych ludzi pomnażając ich małe zasoby

Mamy tutaj chłopca, który ma 5 małych chlebków wielkości płaskiego naleśnika i dwie suszone rybki. A Pan Jezus bierze to rozmnażając te zasoby do takich ilości, że wszyscy mogli zostać nakarmieni do syta. Zobaczmy, że Bóg posłużył się tutaj małym chłopcem, człowiekiem wydaje się najmniej odpowiednim do tego zadania. Raczej szukalibyśmy ludzi wśród tego tłumu, którzy mają duże zapasy jedzenia i są majętni żeby zaspokoić potrzeby innych. Ale Bóg nie szuka ludzi odpowiednio przygotowanych, ale całkowicie mu oddanych. Nie szuka takich, którzy mają duże zasoby, ale takich którzy są dostępni i gotowi oddać się Panu na służbę i oddać Mu to, co posiadają, a wtedy Bóg to pomnoży. Tak właśnie często Bóg czyni wielkie rzeczy przez słabych ludzi, by w ich życiu okazać swoją moc i siłę i w ten sposób się uwielbić.. Gdy prześledzimy Biblię to zobaczmy, że Bóg posłużył się małą dziewczynką uprowadzoną z Izraela przez Aramejczyków (2 Kr 5,2) żeby doprowadzić do uzdrowienia Namana. Użył biednej wdowy z Sarepty do karmienia proroka Eliasza (1 Kr 17,3) choć sama nic nie miała. Ale dała Bogu to, co miała i było dla niej i dla niego. Użył słabego młodego Dawida z procą, by zwyciężyć największego wojownika filistyńskiego Goliata. Użył przestraszonego i niepewnego Gedeona by dać wielkie zwycięstwo Izraelowi nad swoimi wrogami. Bóg czyni tak byśmy zrozumieli, że nie ludzką mocą jest Budowane Królestwo Boże i nie ludziom należy się chwała lecz Bogu. Bóg czyni tak, żebyśmy zrozumieli, że On nie polega silnych, bogatych, błyskotliwych, mądrych, pięknych i wykształconych ludziach, ale On szuka ludzi dostępnych, którzy całym sercem Mu ufają. I przez tych właśnie słabych i nieznaczących ludzi może uczynić wielkie rzeczy.

Hudson Taylor, który był misjonarzem w Chinach powiedział: „Wszyscy giganci Boga byli słabymi ludźmi, którzy dokonali wielkich rzeczy dla Boga, ponieważ liczyli na to, że Bóg będzie z nimi”.

Może myślisz sobie, że jesteś nieodpowiednim człowiekiem do służby, że nie masz odpowiednich zasobów, inteligencji, pieniędzy, nie wysławiasz się tak jak inni i masz wiele deficytów. To posłuchaj tego, Bóg używa tylko nieodpowiednich ludzi i ich wyposaża w odpowiednie narzędzia. Nie bój się podjąć służby, bo uważasz, że masz dużo braków. Takich właśnie osób Bóg szuka, zaufaj Mu, powierz się Mu, a On cię wyposaży.

Pamiętam, że gdy w wieku nastoletnim zastanawiając się jaki zawód wybrać i jaką prace chciałbym wykonywać w przyszłości, to wiedziałem o tym jakiej nie chciałbym wykonywać. Miałem ogromny lęk przed wystąpieniami publicznymi i myślałem sobie, że nigdy nie chciałbym tego robić. Wydawało mi się, że jestem najbardziej nieodpowiednim człowiekiem do takich zajęć. Ale gdy Bóg mnie zbawił przez wiarę w Jezusa Chrystusa, to powołał mnie do takiej właśnie służby i mnie wyposażył bym mógł ją wykonywać. Wciąż uważam, że nie jestem odpowiednim człowiekiem do wystąpień publicznych i tylko z łaski Bożej mogę w ten sposób usługiwać. W naszej historii Bóg użył małego chłopca do nakarmienia około 20 tys., osób, Bóg może również użyć każdego z nas, nawet jeśli uważasz, że jesteś najbardziej nieodpowiednią osobą, a może właśnie dlatego, że tak uważasz -  jesteś odpowiedni. 

Następna rzecz jest taka, że jeśli oddamy hojnie Panu Jezusowi nasze zasoby na służbę, to On to pobłogosławi i rozmnoży w taki sposób, że inni będą czerpać z tego wiele błogosławieństwa i będzie wielka chwała dla Boga. Ten chłopiec oddał 5 chlebów i dwie ryby które miał Panu, a Jezus nakarmił nimi cały ten tłum. To pokazuje nam, że jeśli hojnie przynosimy nasze zasoby w darze dla Boga, to On to pomnaża tak, że wystarczy dla nas i dla wszystkich. Czasami mamy opory dzielić się tym z Bogiem i z innymi, co mamy od Pana w obawie, że dla nas nie starczy. Więc bardzo pilnujemy naszego czasu i możemy nie mieć go dla Boga i dla innych, pilnujemy naszych pieniędzy i możemy nie chcieć łożyć ich na służbę, pilnujemy naszej energii i talentów wyceniając je bardzo wysoko, a w konsekwencji nie doświadczamy błogosławieństwa pomnożenia niewiele chwały przynosząc naszemu Zbawicielowi. Zachęcam nas byśmy hojnie dzielili się tym co posiadamy, by Bóg mógł to pobłogosławić i użyć tego dla swojej chwały. Przynieś Panu swoje talenty, swój czas, swój intelekt, swoje rzeczy, swoje znajomości, swoje pieniądze i powiedz: „Panie wszystko co mam otrzymałem od ciebie, użyj teraz tego, co mi dałeś dla chwały swego Królestwa”.  

Weźmy również pod uwagę, że jeśli chcemy służyć ludziom, to mamy ograniczone zasoby i nie jesteśmy wstanie wszystkich obdzielić. Często jeśli służmy o własnych siłach jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, przygnieceni oczekiwaniami innych, a w konsekwencji wypaleni. Nawet gdy będziemy mieli dużo zasobów - 200 denarów, to nasze pokłady się kiedyś wyczerpią. Ale gdy oddajemy Panu w modlitwie nasze niewystarczające zdolności, dary i potencjał, to On jest w stanie to pomnożyć do takich ilości, że każdy będzie nasycony jak widzimy w naszym fragmencie, że jedli tyle ile chcieli.

Nasz Pan ma niewyczerpane zasoby wszystkiego czego potrzebujemy jak mówi Ks. Izajasza

Izajasza 40:28  Czy nie wiesz? Czy nie słyszałeś? Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest jego mądrość.

29  Zmęczonemu daje siłę, a bezsilnemu moc w obfitości.

30  Młodzieńcy ustają i mdleją, a pacholęta potykają się i upadają.

31  Lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają.

To prowadzi nas do ostatniego punktu, że Bóg daje w obfitości. Czytamy w naszym fragmencie w 13 wierszu, że wszyscy się nasycili i z tych pięciu chlebków oraz dwóch ryb nazbierali jeszcze 12 koszów resztek. Widzimy, że gdy jesteśmy hojni, gdy oddajemy się Bogu na służbę on pomnaża oddane Mu zasoby ponad miarę. Otrzymali o wiele więcej niż dali, o wiele więcej niż potrzebowali. Gdy ludzie zobaczyli ten wielki cud, powiedzieli w 14 wierszu, że Jezus jest naprawdę prorokiem, który miał przyjść na świat. Jest to nawiązanie do słów, które wyrzekł Mojżesz pod koniec swego życia zapowiadając przyjście Chrystusa

Powtórzonego Prawa 18:15  Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.

Powtórzonego Prawa 18:18  Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.

Ten wzór proroka jak Mojżesz w Chrystusie wypełnia się przede wszystkim w tym, że Jezus przez swoją śmierć i Zmartwychwstanie uwolnił nas od Bożego potępienia i niewoli naszych grzechów wprowadzając swój lud do ziemi obiecanej, którą jest Królestwo Boże, życie wieczne, niebo i w tej drodze ciągle nas prowadzi. To jest główna potrzeba każdego człowieka, by uwierzyć w chleb żywota, którym jest Jezus Chrystus dlatego też dokonał On tego cudu. Tak jak chleb fizyczny, który Jezus rozmnożył dawał życie doczesne, tak ufność Jezusowi i ciągła wiara w Niego daje życie wieczne. On powiedział”

Jan 6:35 …Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.

Jeśli już zaufaliśmy Jezusowi Chrystusowi, to należy się Mu oddać na służbę, aby mógł użyć nas do zaspokojenia potrzeb innych, a On sprawi, że przyniesiemy wiele owocu dla Jego chwały.

Na koniec pozwólcie, że przywołam historię misjonarza dr. Roberta Moffata z XIX wieku. W pewnym małym kościele w Szkocji, gdzie nawrócił Robert społeczność była niezadowolona z pracy starszego pastora, bo uważała, że kościół słabo wzrasta i postanowili zatrudnić kogoś młodszego. Mieli pretensje do pastora, że w bieżącym roku nikt nowy nie nawrócił się i nie przyłączył do Zboru. Pastor powiedział, że to nie jest do końca prawda, bo mały kilkuletni syn biednej rodziny Moffetów przyjął Chrystusa. Ale dla Zboru takie mało znaczące nawrócenie nie przedstawiało wielkiej wartości. Jednak mały chłopiec dorastał i któregoś razu na spotkaniu misyjnym, gdy była zbierana ofiara, a on sam nie miał co dać, poprosił zbierającego, by postawił kosz ofiarny na podłodze i sam do niego boso wszedł mówiąc, że nie ma nic do oddania Bogu oprócz siebie. Od tego czasu młody Robert często się modlił i pracował dorywczo jako rolnik i ogrodnik, nauczył się także kowalstwa, ciesielstwa oraz budownictwa pracując u ludzi, a po pracy uzupełniał wykształcenie. Po kilku latach zgłosił się na ochotnika do zespołu misyjnego i został przyjęty, miał wtedy 21 lat był 1816 rok i wyjechał do Afryki. Szybko zaczął uczyć się miejscowego Języka i nadal nadrabiał zaległości w wykształceniu zdobywając tytuł doktora i gorliwie głosił ewangelię. Uczył również Afrykańczyków ogrodnictwa i rolnictwa, a jego służba wielu uchroniła przed śmiercią. Robert przetłumaczył też Biblię na Język seczuański, którym posługuje się około 8 milionów mieszkańców Afryki. Jeszcze będąc w Szkocji nauczył się też, grać na skrzypcach z czego później był znany Afryce i co przyciągało wiele osób na spotkania ewangelizacyjne. Przez ponad 50 lat gorliwie służył Bogu, doczekał się ośmioro swoich biologicznych dzieci i dwoje adoptował jednym z jego dzieci była Mary, późniejsza żona Dawida Livingstone'a, sławnego misjonarza i odkrywcy w Afryce. Zmarł w wieku 87 lat pozostawiając niedokończoną pracę na temat jednego z dialektów afrykańskich języków -  języka tswana. A wszystko to, mogło się wydarzyć dlatego, że oddał się na służbę Jezusowi, a On pomnożył do ogromnych rozmiarów wszystko co miał i kim był. 

24.10.2024

Prawdziwy powód niewiary Ew. Jana 5,39 – 47

 


Powoli dochodzimy do końca 5 rozdz. Ew. Jana, który daje nam odpowiedź dlaczego ludzie zatwardziali nie chcą wierzyć w Chrystusa. Gdybyśmy zapytali ludzi osobiście dlaczego nie wierzą, to podaliby różne odpowiedzi. Niektórzy twierdziliby, że zostali skrzywdzeni przez kościół i nie wierzą z powodu księdza lub pastora albo ludzi w kościele. Jeszcze inni zostali przekonani przez ewolucję lub autorytety naukowe, że Boga nie ma. Byliby też tacy, którzy uznali, że chrześcijaństwo jest fałszywe, bo są zdeklarowani do własnej religii. Jednak głównym źródłem powodu niewiary człowieka w Chrystusa jest problem jego serca, jego „własne ja, jego duma, to ludzi powstrzymuje przed zaufaniem Jezusowi Chrystusowi. To był również głównym problem elity religijnej w Izraelu, która w tym 5 rozdz. skonfrontowała się z Jezusem. Na początku 5 rozdz. Jezus uzdrowił człowieka chromego przy sadzawce i uczynił to w szabat. Nakazał mu również, by wziął swoje posłanie i chodził z nim czego prawo Żydowskie w szabat zabraniało. Wiemy, że Jezus uczynił to celowo, bo chciał się skonfrontować z Żydami i obnażyć ich fałszywy system religijny, który polegał na przestrzeganiu wymyślonych zasad przez ludzi. Chciał im pokazać, że On jest dawcą prawa, a celem prawa było obnażyć ich grzech i wskazywać na Mesjasza w którego powinni uwierzyć. Dlatego, gdy doszło do dyskusji między Żydami, a Chrystusem o uzdrawianie w szabat Pan Jezus nie tylko się nie wycofał, ale powiedział im, że jest równy Bogu  w swojej naturze, bo jest Synem Bożym, jest równy Bogu w dziełach, bo czyni to samo, co Ojciec. Jest równy Bogu w wiedzy, bo Ojciec ukazuje Mu wszystko, co sam czyni, jest równy Bogu w mocy, bo ma moc dawania życia i zmartwychwstania, jest również równy Bogu w sądzie, bo wszelki sąd został przekazany Synowi, jest równy Bogu w czci, bo kto nie czci Syna nie czci i Ojca i jest równy Bogu w istnieniu, bo ma życie sam w sobie. Następnie przedstawił trzech wielkich świadków od Boga Ojca, którzy świadczą, że Jezus jest prawdziwie Synem Bożym. Tymi świadkami byli Jan Chrzciciel, którego Ojciec przed Nim posłał i wskazywał na Jezusa, kolejnym świadkiem to dzieła Jezusa, jak uzdrowienia, wskrzeszenia z martwych i przeróżne cuda, które Ojciec kazał mu czynić i trzecim świadkiem pochodzenia Jezusa od Boga Ojca jest Pismo Św., czyli setki proroctw wskazujących na Jezusa, jak przyjdzie na świat, jak będzie się rozwijał, jak i gdzie będzie działał, w jaki sposób umrze i zmartwychwstanie oraz jakie to będzie miało znaczenie dla ludzi. To wszystko było przepowiedziane w Starym Testamencie na długo zanim Chrystus się pojawił. W związku z tym, Żydzi odrzucający Jezusa Chrystusa nie mają nic na swoją obronę, dowody ich obciążają, nie wierzą w Niego, bo nie chcą mówi 40 wiersz. I z tego samego powodu nie wierzy każdy grzesznik, każdy odrzucający ewangelię. Ludzie  nie wierzą, bo nie chcą wierzyć. A obciążanie winą za swoją niewiarę kościoła, rodziców, duchownych, Boga i wielu jeszcze innych rzekomych przyczyn jest jedynie marną próbą usprawiedliwienia swojej niewiary, ale to nie spowoduje, że minie człowieka sąd i kara za odrzucenie Chrystusa. Każdy z nas sam swój ciężar poniesie i nie zasłoni się nikim i niczym przed Bogiem.

Człowiek często odrzuca ewangelię, bo uważa, że wie lepiej od Boga, co jest dobre i właściwe, odrzuca ewangelię jak czytaliśmy w 3 rozdz. Jana, bo miłuje własne grzechy, szuka własnej chwały i chce pompować swoje ego i swoje ja. To jest prawdziwa przyczyna niewiary – pycha, chęć decydowania o własnym życiu w oderwaniu od Boga. Ewangelia natomiast wymaga zaparcia się samego siebie, odrzucenia własnych pomysłów na życie i przejęcia Syna Bożego jako Pana i Zbawiciela.

Jezus powiedział do Żydów, że badają Pisma, bo myślą, że w nich mają żywot w.39. Ale Pisma składają świadectwo o Jezusie jednak do Niego nie przychodzą. Następnie mówi, że On nie przyjmuje chwały od ludzi. Chodzi o to, że Jezus nie próbował zadowolić ludzi jak czynili to faryzeusze i uczeni w piśmie. Oni badali Pisma nie po to, by poznać Boga i zbliżyć się do Niego, ale w tym celu, by zrobić wrażenie na ludziach. Chcieli imponować ludziom swoją znajomością Pisma i swoją religijnością. Tak naprawdę wciąż zależało im na własnej chwale, a Pan Jezus szukał chwały Ojca. Tak długo jak człowiek będzie szukał własnej chwały podobnie jak Żydzi nie będzie mógł uwierzyć, nie będzie miał w sobie miłości Bożej. Szukanie własnej chwały, to jest prawdziwy problem w sercach niewierzących. Niewierzący człowiek tak bardzo kocha siebie, tak bardzo zależy mu na własnej chwale, tak mocno ceni siebie samego, że nie chce uwierzyć i postawić na pierwszym miejscu Boga zamiast siebie.

Pan Jezus doskonale znał serca przywódców religijnych w Izraelu, On mówi ja wiem dlaczego nie wierzycie, bo szukacie chwały u ludzi. Zależy wam na tym, by was podziwiano, by was chwalono, by dobrze o was mówiono, jesteście dumni ze swojej religijności, ze swoich dobrych uczynków, ze swoich modlitw i ze swojej znajomości Pisma. Stan serca jaki Jezus opisuje tych przywódców religijnych jest taki sam jak wielu ludzi dzisiaj, którzy nie chcą wierzyć. Żyjemy w czasach w których ludzkie ego jest pompowane do ogromnych rozmiarów,. Na każdym kroku zapewnia się nas jak jesteśmy bardzo mądrzy, jak zasługujemy na najlepsze życie, zdrowie, leczenie, mieszkanie, pracę i wszystko co najlepsze. Po prostu nam się to wszystko należy – tak wielu myśli. Wystarczy obejrzeć trochę reklam i one często starają się pobudzić nas do zainteresowania produktem odwołując do naszego ego, że jesteśmy warci tego najlepszego produktu i zasługujemy na ten luksus. Co oczywiście dla ludzi oznacza również należy im się błogosławieństwo Boga, Jego opieka, Jego troska, Jego miłość. Wiele dzisiejszych serc jest napompowane pychą i rozbudowanym ego również w kościele. Dlatego jak ludzie są wzywani do upamiętania, do zaparcia się samych siebie, do odrzucenia własnych pomysłów na zbawienie, własnej religijności i dobrych uczynków i mają przyjąć Chrystusa i Jego łaskę, to się obrażają.  Obrażają się, gdy słyszą, że mają wejść do Królestwa Bożego jako ubodzy w duchu, jako duchowi bankruci i zdać się jedynie na Chrystusa. Oni często tego nie chcą, bo muszą wyrzec się własnej chwały, przestać łechtać własne ego. Niestety i w kościele nie brakuje przywódców żądnych własnej chwały i ciągle zwracających uwagę na siebie. Pan Jezus w 44 wierszu mówi, że przywódcy Izraela byli tak zajęci sobą, tak zainteresowani własną osobą, że nie było już tam miejsca na chwalenie Boga. Możemy to dzisiaj obserwować w wielu kościołach i religiach. W Kościele Rzymskokatolickim i Protestanckim, gdzie czci się ludzi zamiast Boga, a oni chętnie tą chwałę przyjmują. Pozwalają, by bić przed nimi pokłony, całować się po rękach, sadzać ich w zaszczytnych miejscach i darzyć ich szczególnie wyjątkowym szacunkiem oraz chcą chodzić w wyjątkowych szatach i być pozdrawianymi oraz tytułowanymi. Tworzą wtedy takie wzajemne środowisko adoracji i samouwielbienia. Widzę niestety tego dużo w kościele Rzymskim, ale też w kościołach protestanckich.

O tym mówił Pan Jezus w Ew. Mateusza

Mateusza 23:5  A wszystkie uczynki swoje pełnią, bo chcą, aby ich ludzie widzieli. Poszerzają bowiem swoje rzemyki modlitewne i wydłużają frędzle szat swoich.

6  Lubią też pierwsze miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach,

7  I pozdrowienia na rynkach, i tytułowanie ich przez ludzi: Rabbi.

8  Ale wy nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest - Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteście braćmi.

9  Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie.

10  Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus.

11  Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym,

12  A kto się będzie wywyższał, będzie poniżony, a kto się będzie poniżał będzie wywyższony.  

Oby nikt z nas taki nie był, a ani ja, ani ktokolwiek, komu będzie przede wszystkim zależeć, by budować dobry obraz własnej osoby, by ludzie nas podziwiali, zamiast budować Królestwo Boże. Bądźmy jak Chrystus, który powiedział, że nie szukał chwały ludzi, nie szukał ludzkiego poklasku, nie szukał pochlebstw i nie chełpił się nimi. A czego szukał?

Mateusza 11:29  Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

Szukał pokory, uniżenia, pragnął nade wszystko pełnić wolę swego Ojca wiedząc, że gdy nadejdzie odpowiedni czas, to Ojciec Go wywyższy.

I oczywiście nie chodzi o to, by nie studiować Biblii, nie poznawać jej lepiej, nie zdobywać wiedzy i nie starać się rozumieć głębiej kim jest Bóg i nasz Pan Jezus Chrystus. Mamy to wszystko robić, bo bez tego będziemy miotani lada wiatrem nauki i podatni na różne zwiedzenia. Ale należy wiedzieć i rozumieć, że celem większego poznania jest zbliżenie się do Chrystusa i wzrost w pokorze. Czytamy Pismo, nie w tym celu by się chełpić poznaniem, ale chcemy poznać i zbliżyć się do osoby Jezusa Chrystusa. Ludzie prawdziwe pobożni, gdy mają większe poznanie i wiedzę są jeszcze bardziej uniżeni. Ci natomiast, którzy o własną chwałę zabiegają, czym więcej wiedzą, tym bardziej są nadymani czując się wyjątkowymi. Ten który prawdziwe kocha Boga, będzie studiował Pismo, by bardziej chwalić Chrystusa. Żydzi tak nie studiowali, nie czytali Słowa Bożego w celu wiary w Mesjasza, ale żeby więcej znaczyć w oczach innych.

W ten sposób możemy łatwo zbadać nasze serca, czy studiowanie Biblii, większe poznanie, prowadzi nas do większej pokory, czy większej dumy? Czy większy autorytet w kościele z racji pełnionej posługi, czy szacunku jaki otrzymujemy, prowadzi nas do większej pokory, czy dumy? Większe wykształcenie i wysoka pozycja społeczna prowadzi nas do większej pokory, czy dumy? Większa sprawczość i intelekt jaki dał nam Bóg prowadzi nas do większej pokory, czy dumy? Czy ukrzyżowaliśmy już nasze „ja”, odrzuciliśmy nasze ego, które stało nam na drodze wiary jak w przypadku Żydów i przyszliśmy w pokorze do Jezusa Chrystusa prosząc Go zbawienie?

Jest wspaniała pieśń, która dobrze wyraża postawę jaką powinniśmy mieć wobec Pana Jezusa

Nie mam nic, co bym mógł Tobie dać.

Nie mam sił, by przed Tobą, Panie, stać.

Puste ręce przynoszę przed Twój w niebie tron.

Łaską z nieba nakarm duszę mą.

Pamiętacie apostoła Pawła jak mówił, że wszystko, co było mu chlubą i zyskiem, a stało na drodze poznania Jezusa odrzucił?

Filipian 3:7  Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę.

8  Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Chrystusa Jezusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa

9  I znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie (prawie), lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary,

10  Żeby poznać go, i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci,

Jak to jest z nami, ze mną i z tobą, czy mamy taką właśnie postawę?

Następnie Pan Jezus mówi w 43 wierszu, że On przyszedł w Imieniu Ojca, a oni, Go odrzucili, Jeśli kto inny przyjdzie we własnym imieniu, tego przyjmą.

To, że Pan Jezus przyszedł w Imieniu Ojca, oznacza, ze przyszedł w Jego autorytecie z Jego aprobatą, a przyjęcie Jezusa było przyjęciem Boga Ojca.  Odrzucenie Jezusa było i jest odrzuceniem Boga. Dlatego wszyscy, którzy nie chcą uznać w Jezusie Boga, nie uznają Pana Jezusa jako jedynej drogi do Ojca, jedynej objawionej prawdy i jedynej drogi do życia nie mogą być zbawiani, bo odrzucili jedynego prawdziwego Boga, który mógł zbawić ich dusze.

Ale z chęcią mówi Jezus przyjmą kogoś, kto przychodzi we własnym imieniu. Jezusa, który przyszedł w Imieniu Ojca nie chcieli, bo nie mówił im słów, które łechtały ucho i im się podobały. Mówił im prawdę od Ojca, prawdę która dotyczy każdego człowieka, prawdę o stanie ich zepsutych serc, a tego ludzie często nie słuchać. Chcą słuchać kogoś, kto będzie im mówił słodkie i dobre rzeczy, które łechtają ich pychę. Tacy byli fałszywi prorocy w Izraelu za czasów Jeremiasza i Ezechiela. Za czasów Jeremiasza przekonywali, że Bóg nigdy nie dopuści do najazdu Babilończyków i zniszczenia świątyni o czym prorokował Jeremiasz. Dlatego prześladowali proroka Jeremiasza. Natomiast za czasów Ezechiela, kiedy byli już w niewoli fałszywi prorocy, którzy przyszli we własnym imieniu obiecywali, że szybko skończy się niewola Babilońska i wrócą Izraelici do swojej ziemi, a tymczasem niewola trwała 70 lat jak prorokował Jeremiasz.

Później w Izraelu było wielu fałszywych proroków, którzy przychodzili we własnym Imieniu i obiecywali wyzwolenie spod rządów pogan i chcieli pociągnąć ludzi za sobą przedstawiając się jako wysłannicy od Boga. Między innymi dlatego wybuchło powstanie Żydowskie w latach 70 n.e przeciwko Rzymowi, bo pojawili fałszywi przewodnicy ludu obiecujący wyzwolenie o których Jezus mówi w 24 rozdz. Ew. Mateusza. Wiemy natomiast jak powstanie Żydowskie się skończyło, Rzymianie zniszczyli i spalili świątynie, a ludność rozwieźli po Cesarstwie Rzymskim, tak, że Izrael zniknął z map świata do pierwszej połowy XX w.

Biblia mówi, że Żydzi przyjmą jeszcze jednego fałszywego Mesjasza w czasie Wielkiego Ucisku, który przyjdzie w swoim imieniu – chodzi o antychrysta. Jak wiemy Żydzi wciąż czekają na mesjasza, bo w Jezusa nie wierzą. W Ks. proroka Daniela w 9 rodz. ten fałszywy mesjasz jest opisany jako osoba z którą naród Izraelski zawrze siedmioletnie przymierze w czasach ostatecznych przed ponownym przyjściem Pana Jezusa. Przyjdzie on w swoim imieniu podając się za Boga i żądając od ludzi boskiej czci, a ludzie chętnie go taką obdarzą.

Choć Żydzi konfrontujący się z Jezusem twierdzili, że kochają Słowo Boże, kochają Pismo Św. i chcą być mu posłuszni, to Jezus tutaj wykazuje, że tak naprawdę są posłuszni jedynie własnemu wyobrażeniu co mówi Biblia, a nie temu, co faktycznie mówi. Już wcześniej się do tego odwołał, gdy powiedział, że badają Pisma, a one składają świadectwo o Jezusie jednak do niego nie chcą przyjść. Od wiersza 45 do 47 Pan Jezus kontynuuje tą myśl odwołując się do Mojżesza, którego Żydzi bardzo poważali i uważali za jednego z największych sług Bożych. Mówi, że ten Mojżesz, którego oni tak szanują będzie ich oskarżycielem, bo w swoich Pismach w pięcioksięgu składał świadectwo O Jezusie, że przyjdzie w Imieniu Boga i należy w Niego uwierzyć i być Mu posłusznym, a Żydzi to odrzucili. Warto tu zauważyć, że Pan Jezus uważał Mojżesza za postać historyczną i za autora części Starego Testamentu – chodzi o pięcioksiąg.

Mojżesz 1500 lat przed Jezusem prorokował o przyjściu Chrystusa i mówił, że Izrael ma na niego czekać.

Pierwszą taką wzmiankę Mojżesz umieścił w Ks. Rodzaju 3,15, kiedy po upadku Bóg przepowiada, że potomstwo kobiety, którym będzie Jezus Chrystus zgniecie głowę węża - szatan

Rdz 3:15  I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę.

 

Następnie mamy kolejną zapowiedź w Rodzaju 49,10, gdy umierający Jakub przepowiada przyszłość swoich synów, a dochodząc do Judy mówi:

Nie oddali się berło od Judy Ani buława od nóg jego, Aż przyjdzie władca jego, I jemu będą posłuszne narody.

Jak wiemy Pan Jezus pochodził z plemienia Judy i z rodu Dawida 

Kolejny raz blisko przed swoją śmiercią Mojżesz powiedział o Jezusie do Izraela

Powtórzonego Prawa 18:15  Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.

Powtórzonego Prawa 18:18  Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.

19  Jeśli więc kto nie usłucha moich słów, które on mówić będzie w moim imieniu, to Ja będę tego dochodził na nim.

A tu podaliśmy tylko takie bardziej oczywiste proroctwa, mamy jeszcze Abrahama w potomstwie którego mają być błogosławione wszystkie narody przez Jezusa, mamy mannę z nieba, która wskazuje na Jezusa, który jest dla nas Chlebem żywota, czy skałę z której wytryska dla Izraela woda na pustyni. Mamy ofiary Starotestamentowe za grzechy, które zapowiadają Ofiarę Jezusa. Mamy paschę i baranka paschalnego, który głosi o ukrzyżowanym Jezusie. Mamy także wiele typów Chrystusa Jak Noe ze swoją Arką, która ocala świat, Józef sprzedany i poniżony przez braci zostający władcą Egiptu, Izaaka złożonego w ofierze przez Abrahama oraz Mojżesza wyprowadzającego Izraela z domu niewoli do ziemi obiecanej jak Chrystus wyswobadzający nas z grzechów i prowadzący swój lud do żywota wiecznego. Mamy całą służbę kapłańską z arcykapłanem na czele pośredniczącą między ludem, a Bogiem jak Jezus, który dzisiaj stał się pośrednikiem Nowego Przymierza i wstawia się za nami u Boga.

W związku z tymi proroctwami Jezus mówi, że gdyby przewódcy Żydowscy, Sanhedryn, Faryzeusze, Saduceusze i uczeni w Piśmie naprawdę wierzyli Mojżeszowi i szanowali jego Pisma, to uwierzyliby Jezusowi, bo Mojżesz w tym celu spisał Pismo, by Izrael oczekiwał na Jezusa i rozpoznał Jego przyjście. A skoro nie rozpoznali, to nie spełnili woli Boga i Mojżesza i nie rozumieją Jego Pism chociaż studiują je całe życie. A jak nie rozumieją Pism, nie rozumieją proroctw, to również nie zrozumieją i nie uwierzą, gdy pojawi się ich spełnienie, a tym Jest Jezus Chrystus.

Zobaczmy, że Żydzi odrzucili tych trzech wielkich świadków Ojca o Chrystusie. Odrzucili Jana Chrzciciela, bo chcieli go słuchać tylko do czasu, ale jak już złożył świadectwo o Jezusie, to przestał być dla nich wiarygodny. Odrzucili cuda Jezusa twierdząc, że czyni je mocą diabła  i odrzucili Pismo, którego znaczenie przekręcili i wierzyli w swoje wyobrażenie tego, co ono mówi. Ostatecznie odrzucili Jezusa, tak naprawdę nie kochali Boga i nie wierzyli Pismu Św. które jest Słowem Bożym i wskazuje na Jezusa, że jest Zbawicielem Świata.

Jaki musiał być dla nich szok, gdy zmarli i stanęli na sądzie Bożym i zobaczyli tam zbawionego Mojżesza, który w imieniu Boga ogłosił im wyrok, że są winni i potępieni.

Taki też będzie szok dla setek tysięcy, a nawet milionów ludzi, którzy bardziej wierzyli w swoje religie, uczynki i przekonania niż Jezusowi. Taki będzie szok dla wszystkich, który bardziej umiłowali chwałę ludzką niż Bożą i słuchali zamiast Pisma Św. własnego serca i swoich wyobrażeń o zbawieniu odrzucając Jezusa.

Jakiś czas temu miałem okazje rozmawiać o zbawieniu z pewnym człowiekiem i powiedziałem mu, że jeśli się nie upamięta i nie uwierzy w Jezusa, to nie będzie zbawiony. Ale on mówił, że wierzy w Boże miłosierdzie, a ja mówię, że ono jest w Chrystusie, tam jest przebaczenie i życie wieczne. Ale usilnie mnie przekonywał, że jednak Bóg go przyjmie bez upamiętania i wiary w Jezusa, bo jest miłością, a on ostatecznie nie jest taki zły. Kochał własne wyobrażanie Boga i bronił go, bo nie chciał przyjść do Chrystusa.

A co my zrobimy, co ty zrobisz, czy damy wiarę świadectwu Boga Ojca o Jezusie i sami uwierzymy odrzucając nasze grzechy i stając się uczniami Chrystusa – to jest Boża droga do żywota. Wybierzmy ją, być żyć. 

Łączna liczba wyświetleń