Dzisiaj przyjrzymy się jednej z najbardziej znanych historii z ewangelii, a mianowicie rozmnożenie chleba z 6 rodz. Ew. Jana. Nie wiem czy wiemy, ale cud rozmnożenia chleba jest jedynym cudem wspomnianym we wszystkich 4 ewangeliach, co mówi nam o jego wielkim znaczeniu dla uczniów. Prawdopodobnie ten cud był również jedynym cudem którego na raz mogło doświadczać tak wielu ludzi. Inni ewangeliści mówią, że było to 5 tys. mężczyzn oprócz kobiet i dzieci Mat 14,21, to więc zakłada się, że w tym cudzie mogło uczestniczyć od 20 do 25 tys. osób. Żeby zrozumieć skalę, to dla przykładu powiem, że Wejherowo ma obecnie 49 tys. mieszkańców a Reda 26 tys.
Daje
nam to trochę pogląd jakie tłumy gromadziły się wokół Jezusa. I trzeba
powiedzieć, że jest to niepodważalny i niesamowity cud. Niepodważalny, bo jego
świadkiem było kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a niesamowity, bo polegający na
stwarzaniu jedzenia z niczego, co wskazuje na stwórczą moc Chrystusa i że On
jest prawdziwie chlebem żywota. Jednak krytycy biblii kwestionują ten cud i
mówią, że ten chłopiec, który miał 5 chlebków i dwie ryby dał przykład innym,
że trzeba się dzielić i tak wielu z tego tłumu wyciągnęło jedzenie, które miało
przy sobie i podzieliło się ze swoim sąsiadem, a w ten sposób wszyscy się
najedli. Co oczywiście jest niedorzeczne, bo całkowicie przeinacza tą historię
i zaprzecza jej słowom.
Teraz
spróbujmy trochę nakreślić sytuacje, by lepiej zrozumieć rozmnożenie chleba.
Między
ostatnim wierszem 5 rozdz. ew. Jana a początkiem 6 rozdz. mija
prawdopodobnie kilka miesięcy, co możemy ustalić biorąc pod uwagę inne
ewangelię. Stamtąd dowiadujemy się, że w między czasie Jezus jeszcze wysłał
uczniów do pracy misyjnej, gdzie mówili o przybliżaniu się Królestwa Bożego
uzdrawiając wszelką chorobę i niemoc. W tym też okresie między jednym, a drugim
wydarzeniem został zamordowany przez Heroda Jan Chrzciciel. Gdy uczniowie
przybyli Jezus udał się z nimi na pustkowie na drugi brzeg Jeziora
Galilejskiego, by trochę mogli odpocząć Łuk 9,10-11. Ale, że Pan Jezus
był już bardzo znany z powodu cudów, które czynił, to tłumy widząc Go
odpływającego z uczniami podążyli za Nim brzegiem jeziora i gdy ich znaleźli,
to On ich nauczał o Królestwie Bożym i przez cały dzień uzdrawiał chorych. Pod
wieczór, Jezus i apostołowie byli już bardzo zmęczeni. Uczniowie chcieli
odesłać ludzi, do wiosek i okolicznych osad, by tam się posilili.
Ale
Pan Jezus miał inny plan, On chciał nakarmić tych ludzi przez rozmnożenie
jedzenia, by mogli zobaczyć, że jest Mesjaszem i uwierzyć w Niego.
Niestety
znaczna większość ludzi, którzy chodzili za Jezusem czynili to z typowo
cielesnych powodów. Czytamy o tym w 2 wierszu, że to, co ich przyciągało
to fizyczne uzdrowienia oraz darmowe jedzenie. Często nie widzieli w Jezusie
tego, kogo powinny zobaczyć – Zbawiciela od grzechu, Syna Bożego, który chce
uratować ich od potępienia.
Dzisiaj
często jest podobnie, statystycznie niewielu ludzi przychodzi do Jezusa z
powodu swoich grzechów i zbawienia, a to jest największy Boży dar i prawdziwy
powód przyjścia Pana Jezusa na świat, aby nie zginął nikt, kto w Niego wierzy.
Znaczna większość ludzi wyznaje wiarę bardzo płytką i powierzchowną chcąc
jedynie poprawienia swojego komfortu życia. Dzieje się to, co później Jezus
powiedział w 6 rozdz. Ew. Jana 26 wierszu, że ludzie głównie szukają Go
z powodu darmowego jedzenia zamiast zabiegać o pokarm wieczny, który Chrystus
daje tym, co w Niego wierzą.
Dlatego
ci, którzy tak dużo mówią o fizycznym uzdrowieniu przez Jezusa, o fizycznym
nakarmieniu i fizycznych błogosławieństwach i głównie na to naciskają nie
przedstawiają prawdziwego obrazu Jezusa. Co nam pomoże zdrowie, jedzenie i
pieniądze, jeśli wciąż będą zgubione nasze dusze, co z tego choćbyś cały
świat pozyskał, a dusze zatracił mówił
Pan Jezus. Czyż świat właśnie tego nie pragnie, czyż nie zależy im głownie
na zdrowiu i dobrobycie? Więc nie dziwmy się, że tam gdzie przede wszystkim te
rzeczy są oferowane często będą tłumy. Ale chrześcijanie szukają czegoś więcej,
szukają wiecznego pokarmu, wiecznego ratunku i wiecznego bezpieczeństwa, które
może dać tylko Jezus. I Pan doskonale to rozumiał, choć nakarmił ich i
uzdrowił, to głównym Jego celem było, by w Niego uwierzyli. Powinniśmy mieć
takie same priorytety przy okazywaniu ludziom miłosierdzia kierując ich wzrok
na Chrystusa i żywot wieczny.
W
tej historii rozmnożenia żywności przede wszystkim chodzi apostołowi Janowi o
to, by ukazać Pana Jezusa jako nowego Mojżesza. Jako tego, który przynosi
ludziom prawdziwy wieczny chleb z nieba i na Nim trzeba oprzeć swoje życie, by
być zbawionym.
Gdy
Pan Jezus widzi tłumy i już wie, że ich nakarmi, to zanim rozmnoży jedzenie
pyta się apostoła Filipa „skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść”. Apostoł Jan
dodaje, że nie mówił tego dlatego, że Pan nie wiedział, co ma zrobić, ale
chciał w ten sposób wystawić Filipa na próbę.
Na
czym miała polegać próba Filipa? Ano na tym, czy polega na Jezusie w służbie i
zaopatrzeniu, którego potrzebuje w danym momencie. Niestety Filip nie przeszedł
tej próby zwycięsko. Zamiast powiedzieć Panu Jezusowi, „Panie byłem świadkiem
jak przemieniłeś wodę w wino, widziałem jak uzdrowiłeś setki ludzi z
nieuleczalnych chorób, jak pomagałeś ludziom w beznadziejnych sytuacjach, jak
wypędzałeś z nich demony, z pewnością możesz zapewnić jedzenie dla tego tłumu”.
Filip podszedł do tego z matematyczną kalkulacją licząc na naturalne siły i
naturalne zasoby. Powiedział, że nie są w stanie nakarmić tego tłumu nawet
gdyby mieli dużo pieniędzy – 200 denarów. Jeden denar był zapłatą za dniówkę
pracownika, a 200 denarów to było 8 miesięcy pracy. Więc mówi, Panie gdybyśmy
nawet tyle pieniędzy mieli, to tylko odrobinę jedzenia moglibyśmy dać tym
ludziom. To nie znaczy, że mieli tyle środków, ale prawdopodobnie Filip szybko
policzył ile musieliby mieć, by tylko każdy z nich otrzymał trochę jedzenia.
Jest
to dla nas ważna lekcja, który uczy nas, że w służbie dla Boga powinniśmy
polegać na Panu i Jego zaopatrzeniu, na Jego mocy, a nie jedynie na dostępnych
zasobach, czy fizycznych kalkulacjach. Jeśli tylko w czysto matematyczny sposób
będziemy podchodzili do służby, to wiele działań nie zostanie podjętych, a my
nie zobaczymy Bożej mocy. Nasz Pan ma nieograniczone zasoby i jeśli czynimy
coś, co jest zgodne z Jego wolą i ma w tym upodobanie, to nie powinniśmy
obawiać się o środki, bo dla Boga nie ma problemu je zapewnić. To czego
potrzebujemy, żeby mieć do tych środków dostęp i służyć ludziom, to wiara,
ufność Panu której często nam brakuje. Takim człowiekiem wielkiej ufności w XIX
wieku w Boże zaopatrzenie był George Muller, który w Bristolu założył
sierocińce dla bezdomnych dzieci i postanowił utrzymywać je tylko przez
modlitwę. Przez całą jego służbę opiekował się ponad 10 tys. dzieci, a przez
jego ręce przepłynęło 180 milionów dolarów uwzględniając inflację. Za te środki
budował sierocińce, zapewniał utrzymanie dzieci, wydał 282 tys. egzemplarzy
Biblii oraz 1,5 miliona egzemplarzy Nowych Testamentów, a także niezliczoną
ilość traktatów, wspierał finansowo wielu misjonarzy, choćby Hadsona Taylora i
utrzymywał szkoły dla dzieci w których uczyło się 122 tys. osób, a to wszystko
dlatego, że wierzył niezachwianie w Boże zaopatrzenie w celu służby dla
Królestwa Bożego. A kiedy Bóg natchnął jego serce do budowy pierwszego
sierocińca miał w kieszeni tylko 0,50 centów.
Myślę
sobie, że może Pan Jezus nas indywidualnie i jako społeczność wystawić nie raz
i nie dwa na próbę dając nam wyzwania, które będą przekraczały nasze możliwości
i siły, czy będziemy Mu ufać, że On zaopatrzy nas we wszystko, co jest
potrzebne? Czy ufamy mu dzisiaj, gdy spotykamy się z różnymi problemami w
naszej chrześcijańskiej pielgrzymce, czy wierzymy że On jest w mocy zaspokoić
wszelką naszą troskę?
Potem
przychodzi Andrzej bart Szymona Piotra i mówi, że jest chłopiec, który ma pięć
chlebów jęczmiennych i dwie ryby, ale jest to zbyt mało na tak wiele osób.
Widzimy, że podejście Andrzeja jest podobne jak Filipa. Uczniowie patrzeli na
służbę przez pryzmat posiadanych zasobów, a powinni patrzeć wiarą. Nie możemy
również zapomnieć, że ten fragment uczy nas przede wszystkim zaopatrzenia
duchowego, że Jezus jest wystarczający, by zaspokoić wszystkie nasze potrzeby i
Bóg przez Niego oraz w Nim darował wszystko, co jest nam potrzebne do życia i
pobożności jak czytamy w liście Piotra
2 Piotra 1:3 Boska jego moc
obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez
poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę.
Albo
jak czytamy w liście do Efezjan
Efezjan 1:3 Błogosławiony niech
będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w
Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios;
Jezus
zapewnił nam przebaczanie, pokój z Bogiem i śmiały przystęp do Boga, do tronu
łaski, by tam uzyskać wszelkie potrzebne błogosławieństwa oraz posilenie w
każdej sytuacji naszego życia.
Do rozwoju swego Królestwa Bóg często używa słabych ludzi pomnażając
ich małe zasoby
Mamy
tutaj chłopca, który ma 5 małych chlebków wielkości płaskiego naleśnika i dwie
suszone rybki. A Pan Jezus bierze to rozmnażając te zasoby do takich ilości, że
wszyscy mogli zostać nakarmieni do syta. Zobaczmy, że Bóg posłużył się tutaj
małym chłopcem, człowiekiem wydaje się najmniej odpowiednim do tego zadania.
Raczej szukalibyśmy ludzi wśród tego tłumu, którzy mają duże zapasy jedzenia i
są majętni żeby zaspokoić potrzeby innych. Ale Bóg nie szuka ludzi odpowiednio
przygotowanych, ale całkowicie mu oddanych. Nie szuka takich, którzy mają duże
zasoby, ale takich którzy są dostępni i gotowi oddać się Panu na służbę i oddać
Mu to, co posiadają, a wtedy Bóg to pomnoży. Tak właśnie często Bóg czyni
wielkie rzeczy przez słabych ludzi, by w ich życiu okazać swoją moc i siłę i w
ten sposób się uwielbić.. Gdy prześledzimy Biblię to zobaczmy, że Bóg posłużył
się małą dziewczynką uprowadzoną z Izraela przez Aramejczyków (2 Kr 5,2)
żeby doprowadzić do uzdrowienia Namana. Użył biednej wdowy z Sarepty do
karmienia proroka Eliasza (1 Kr 17,3) choć sama nic nie miała. Ale dała
Bogu to, co miała i było dla niej i dla niego. Użył słabego młodego Dawida z
procą, by zwyciężyć największego wojownika filistyńskiego Goliata. Użył
przestraszonego i niepewnego Gedeona by dać wielkie zwycięstwo Izraelowi nad
swoimi wrogami. Bóg czyni tak byśmy zrozumieli, że nie ludzką mocą jest
Budowane Królestwo Boże i nie ludziom należy się chwała lecz Bogu. Bóg czyni
tak, żebyśmy zrozumieli, że On nie polega silnych, bogatych, błyskotliwych,
mądrych, pięknych i wykształconych ludziach, ale On szuka ludzi dostępnych,
którzy całym sercem Mu ufają. I przez tych właśnie słabych i nieznaczących
ludzi może uczynić wielkie rzeczy.
Hudson
Taylor, który był misjonarzem w Chinach powiedział: „Wszyscy giganci Boga byli
słabymi ludźmi, którzy dokonali wielkich rzeczy dla Boga, ponieważ liczyli na
to, że Bóg będzie z nimi”.
Może
myślisz sobie, że jesteś nieodpowiednim człowiekiem do służby, że nie masz
odpowiednich zasobów, inteligencji, pieniędzy, nie wysławiasz się tak jak inni
i masz wiele deficytów. To posłuchaj tego, Bóg używa tylko nieodpowiednich
ludzi i ich wyposaża w odpowiednie narzędzia. Nie bój się podjąć służby, bo
uważasz, że masz dużo braków. Takich właśnie osób Bóg szuka, zaufaj Mu, powierz
się Mu, a On cię wyposaży.
Pamiętam, że gdy w wieku nastoletnim zastanawiając się jaki zawód wybrać i jaką prace chciałbym wykonywać w przyszłości, to wiedziałem o tym jakiej nie chciałbym wykonywać. Miałem ogromny lęk przed wystąpieniami publicznymi i myślałem sobie, że nigdy nie chciałbym tego robić. Wydawało mi się, że jestem najbardziej nieodpowiednim człowiekiem do takich zajęć. Ale gdy Bóg mnie zbawił przez wiarę w Jezusa Chrystusa, to powołał mnie do takiej właśnie służby i mnie wyposażył bym mógł ją wykonywać. Wciąż uważam, że nie jestem odpowiednim człowiekiem do wystąpień publicznych i tylko z łaski Bożej mogę w ten sposób usługiwać. W naszej historii Bóg użył małego chłopca do nakarmienia około 20 tys., osób, Bóg może również użyć każdego z nas, nawet jeśli uważasz, że jesteś najbardziej nieodpowiednią osobą, a może właśnie dlatego, że tak uważasz - jesteś odpowiedni.
Następna
rzecz jest taka, że jeśli oddamy hojnie Panu Jezusowi nasze zasoby na służbę,
to On to pobłogosławi i rozmnoży w taki sposób, że inni będą czerpać z tego
wiele błogosławieństwa i będzie wielka chwała dla Boga. Ten chłopiec oddał 5
chlebów i dwie ryby które miał Panu, a Jezus nakarmił nimi cały ten tłum. To
pokazuje nam, że jeśli hojnie przynosimy nasze zasoby w darze dla Boga, to On
to pomnaża tak, że wystarczy dla nas i dla wszystkich. Czasami mamy opory
dzielić się tym z Bogiem i z innymi, co mamy od Pana w obawie, że dla nas nie starczy.
Więc bardzo pilnujemy naszego czasu i możemy nie mieć go dla Boga i dla innych,
pilnujemy naszych pieniędzy i możemy nie chcieć łożyć ich na służbę, pilnujemy
naszej energii i talentów wyceniając je bardzo wysoko, a w konsekwencji nie
doświadczamy błogosławieństwa pomnożenia niewiele chwały przynosząc naszemu
Zbawicielowi. Zachęcam nas byśmy hojnie
dzielili się tym co posiadamy, by Bóg mógł to pobłogosławić i użyć tego dla
swojej chwały. Przynieś Panu swoje talenty, swój czas, swój intelekt, swoje
rzeczy, swoje znajomości, swoje pieniądze i powiedz: „Panie wszystko co mam
otrzymałem od ciebie, użyj teraz tego, co mi dałeś dla chwały swego Królestwa”.
Weźmy
również pod uwagę, że jeśli chcemy służyć ludziom, to mamy ograniczone zasoby i
nie jesteśmy wstanie wszystkich obdzielić. Często jeśli służmy o własnych
siłach jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, przygnieceni oczekiwaniami innych, a w
konsekwencji wypaleni. Nawet gdy będziemy mieli dużo zasobów - 200 denarów, to
nasze pokłady się kiedyś wyczerpią. Ale gdy oddajemy Panu w modlitwie nasze
niewystarczające zdolności, dary i potencjał, to On jest w stanie to pomnożyć
do takich ilości, że każdy będzie nasycony jak widzimy w naszym fragmencie, że
jedli tyle ile chcieli.
Nasz
Pan ma niewyczerpane zasoby wszystkiego czego potrzebujemy jak mówi Ks.
Izajasza
Izajasza 40:28 Czy nie wiesz?
Czy nie słyszałeś? Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie
męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest jego mądrość.
29 Zmęczonemu daje siłę, a
bezsilnemu moc w obfitości.
30 Młodzieńcy ustają i mdleją, a
pacholęta potykają się i upadają.
31 Lecz ci, którzy ufają Panu,
nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie
mdleją, idą, a nie ustają.
To
prowadzi nas do ostatniego punktu, że Bóg daje w obfitości. Czytamy w naszym
fragmencie w 13 wierszu, że wszyscy się nasycili i z tych pięciu
chlebków oraz dwóch ryb nazbierali jeszcze 12 koszów resztek. Widzimy, że gdy
jesteśmy hojni, gdy oddajemy się Bogu na służbę on pomnaża oddane Mu zasoby
ponad miarę. Otrzymali o wiele więcej niż dali, o wiele więcej niż
potrzebowali. Gdy ludzie zobaczyli ten wielki cud, powiedzieli w 14 wierszu,
że Jezus jest naprawdę prorokiem, który miał przyjść na świat. Jest to
nawiązanie do słów, które wyrzekł Mojżesz pod koniec swego życia zapowiadając
przyjście Chrystusa
Powtórzonego Prawa 18:15 Proroka
takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich
braci. Jego słuchać będziecie.
Powtórzonego Prawa 18:18 Wzbudzę
im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i
będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę.
Ten
wzór proroka jak Mojżesz w Chrystusie wypełnia się przede wszystkim w tym, że
Jezus przez swoją śmierć i Zmartwychwstanie uwolnił nas od Bożego potępienia i
niewoli naszych grzechów wprowadzając swój lud do ziemi obiecanej, którą jest
Królestwo Boże, życie wieczne, niebo i w tej drodze ciągle nas prowadzi. To
jest główna potrzeba każdego człowieka, by uwierzyć w chleb żywota, którym jest
Jezus Chrystus dlatego też dokonał On tego cudu. Tak jak chleb fizyczny, który
Jezus rozmnożył dawał życie doczesne, tak ufność Jezusowi i ciągła wiara w
Niego daje życie wieczne. On powiedział”
Jan 6:35 …Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy
łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.
Jeśli
już zaufaliśmy Jezusowi Chrystusowi, to należy się Mu oddać na służbę, aby mógł
użyć nas do zaspokojenia potrzeb innych, a On sprawi, że przyniesiemy wiele
owocu dla Jego chwały.
Na koniec pozwólcie, że przywołam historię misjonarza dr. Roberta Moffata z XIX wieku. W pewnym małym kościele w Szkocji, gdzie nawrócił Robert społeczność była niezadowolona z pracy starszego pastora, bo uważała, że kościół słabo wzrasta i postanowili zatrudnić kogoś młodszego. Mieli pretensje do pastora, że w bieżącym roku nikt nowy nie nawrócił się i nie przyłączył do Zboru. Pastor powiedział, że to nie jest do końca prawda, bo mały kilkuletni syn biednej rodziny Moffetów przyjął Chrystusa. Ale dla Zboru takie mało znaczące nawrócenie nie przedstawiało wielkiej wartości. Jednak mały chłopiec dorastał i któregoś razu na spotkaniu misyjnym, gdy była zbierana ofiara, a on sam nie miał co dać, poprosił zbierającego, by postawił kosz ofiarny na podłodze i sam do niego boso wszedł mówiąc, że nie ma nic do oddania Bogu oprócz siebie. Od tego czasu młody Robert często się modlił i pracował dorywczo jako rolnik i ogrodnik, nauczył się także kowalstwa, ciesielstwa oraz budownictwa pracując u ludzi, a po pracy uzupełniał wykształcenie. Po kilku latach zgłosił się na ochotnika do zespołu misyjnego i został przyjęty, miał wtedy 21 lat był 1816 rok i wyjechał do Afryki. Szybko zaczął uczyć się miejscowego Języka i nadal nadrabiał zaległości w wykształceniu zdobywając tytuł doktora i gorliwie głosił ewangelię. Uczył również Afrykańczyków ogrodnictwa i rolnictwa, a jego służba wielu uchroniła przed śmiercią. Robert przetłumaczył też Biblię na Język seczuański, którym posługuje się około 8 milionów mieszkańców Afryki. Jeszcze będąc w Szkocji nauczył się też, grać na skrzypcach z czego później był znany Afryce i co przyciągało wiele osób na spotkania ewangelizacyjne. Przez ponad 50 lat gorliwie służył Bogu, doczekał się ośmioro swoich biologicznych dzieci i dwoje adoptował jednym z jego dzieci była Mary, późniejsza żona Dawida Livingstone'a, sławnego misjonarza i odkrywcy w Afryce. Zmarł w wieku 87 lat pozostawiając niedokończoną pracę na temat jednego z dialektów afrykańskich języków - języka tswana. A wszystko to, mogło się wydarzyć dlatego, że oddał się na służbę Jezusowi, a On pomnożył do ogromnych rozmiarów wszystko co miał i kim był.