16.11.2019

Wielkie żniwo część 1 Ew. Łukasza 10,1-4



Pewien pastor rozpoczął kazanie od słów, że chce przedstawiać dzisiejsze nauczanie w trzech punktach. Po pierwsze - powiedział „miliony ludzi na całym świecie idzie do piekła”. Po drugie - powiedział „większość z nas siedzących tu dzisiaj nie przejmuje się tym z byt bardzo”. Następnie zrobił dość długą przerwę i powiedział, „że trzecią rzeczą jest to, że często bardziej oburza nas, że nasz pastor powiedział słowo cholera, niż to, że miliony osób idzie do piekła.
Drodzy, łatwo jest pomieszać priorytety, łatwo jest stracić w życiu chrześcijańskim to, co najważniejsze na rzecz tego, co ma dużo pomniejsze znaczenie. Tak często wielu chrześcijan przejmuje się mocno tym, że nie mogą sobie kupić odpowiedniego modelu butów, czy bluzki wtedy kiedy chcą, nie przejmując się jednocześnie tym, że ich najbliżsi jeśli nie poznają ewangelii, to pójdą na zatracenie. Wielu chrześcijan o wiele bardziej przejmuje się tym, że nie przeszli kolejnego poziomu w grze komputerowej, albo nie udało im się obejrzeć ostatniego odcinka ulubionego serialu niż tym, że ich sąsiedzi idą do piekła.
Kiedyś słyszałem historię, że znany misjonarz Hudson Taylor służący w  chinach miał sytuacje kiedy jego niewierzący przyjaciel z którym płynął na statku wpadł do wody. Hudson szybko wskoczył za nim żeby go ratować, ale nikt na pokładzie nie wspomógł w tym Taylora. Niedaleko miejsca wypadku zauważył łódkę z rybakami i krzyczał, by pomogli mu ratować znajomego. Jednak rybacy nie chcieli tego uczynić jeśli nie dostaną za to zapłaty, byli zbyt zajęci łowieniem ryb. Po obietnicach otrzymania zapłaty w końcu przestali łowić ryby i zajęli się poszukiwaniem zaginionego. Znaleźli go dosyć szybko swoją rybacką siecią, ale zbyt późno, by ocalić jego życie.
W takiej sytuacji łato nam potępić tych bezdusznych rybaków, łatwo się na nich oburzyć i okrzyknąć ich zupełnie nieczułymi, ale oskarżając ich, możemy niechcący oskarżyć samych siebie, kiedy my jesteśmy zbyt zajęci pracą i obowiązkami, by nieść innym ewangelię.
Pan Jezus doskonale to rozumiał jak ważne jest dotrzeć z przesłaniem ewangelii do ludzi zanim oni odejdą z tego świata. Nie tylko wiedział o tym jak to jest ważne, ale czynił ogromne starania, by ludzie mieli szansę uwierzyć. Przede wszystkim sam poświęcał wiele czasu na zwiastowanie ewangelii, następnie wybrał i przygotował dwunastu  apostołów, by byli filarami kościoła i zwiastowali dobrą nowinę (Mk 3,14). Wybrał również w trakcie swojej służby 70 osób, niektóre przekłady mówią 72, by poszli do wszystkich miast i wiosek, gdzie sam zamierzał się udać, by tam zapowiedzieli Jego przyjście.

Strategia ewangelizacji 
Widzimy, że Pan Jezus miał dokładną strategię zwiastowania dobrej nowiny, nie pozostawiał tego przypadkowemu losowi, ale dokładnie planował gdzie i w jaki sposób Słowo Boże będzie głoszone. Pamiętam jakie miałem kiedyś mylne pojęcie o dzieleniu się dobrą nowiną, myślałem, że to musi być spontaniczne, przypadkowe i nieplanowe, bo uważałem zaplanowaną i przemyślaną ewangelizację za prymitywną manipulacje.
 Ale Pan Jezus miał plan, by udać do różnych miast i wiosek, gdy szedł do Jerozolimy i do tych miejscowości zamierzał posyłać uczniów. Widzimy też, że posłał ich po dwóch, a nie np. pojedynczo, to więc, to też było elementem strategii.
Na wzór Pana Jezusa nasze zwiastowanie ewangelii również powinno być planowane, przemyślane i zorganizowane. Czasami zdarzają się sytuacje kiedy następuje to spontanicznie, gdy kogoś spotkamy albo mamy jednorazową okazję żeby go widzieć. Ale najskuteczniejsze dzielenie się dobrą nowiną zawsze będzie przemyślane i zorganizowane. Wtedy też znajdziemy czas na modlitwę nad naszym planem i strategią. Często mamy wokół siebie osoby które codzienne widujemy, to są nasi niezbawieni bliscy, nasi sąsiedzi nasi współpracownicy w miejscu pracy, czy nasi niezbawieni znajomi. Myślmy o nich w jaki sposób skutecznie możemy podzielić się z nimi ewangelią, planujmy to, módlmy się o nich, by Bóg stwarzał nam dogodne sytuacje lub sami takie sytuacje aranżujmy. Nie liczmy na to, że będziemy mieli możliwość swobodnej rozmowy z nimi jeśli w ogóle nie będziemy tego planować, modlić się, i o tym myśleć. To diabłu zależy na tym, żebyśmy tak zajęli się naszymi obowiązkami byśmy nie mieli czasu na planowanie dzieleniem się ewangelii. Najczęściej jest tak, jeśli nie robimy nic lub niewiele by dzielić się w sposób przemyślany ewangelią, że dogodne sytuacje nam umykają.
Powinniśmy także planować różne działania ewangelizacyjne w grupie jako zbór, co też robimy. Teraz organizujemy koncert, gwiazdkową niespodziankę, wcześniej półkolonie, ewangelizacje traktatowe, wystawę Biblii i inne. Ktoś może zadawać sobie pytanie, po co tle zachodu, utraty środków i energii. Właśnie w tym celu, by być posłusznym Chrystusowi i nieść ludziom niezbawionym słowa życia, które pozwolą im pojednać się z Bogiem. W tym celu, by nasza ewangelizacja była bardziej skuteczna, bez tej organizacji tych wydarzeń, mielibyśmy niewielkie szanse by dotrzeć z dobrą nowiną do osób, których spotkamy.
To, że Pan Jezus wysłał uczniów pod dwóch też ma kilka powodów. Pierwszy jest taki, że w dziele ewangelizacji potrzebujemy wiele siły i wsparcia, bo praca ta napotyka na wiele oporów ze strony świata i szatana. W sytuacji gdyby uczniowie poszli samotnie do tej misji mogliby się szybo zniechęcić i poddać.
Tak np. o takim wsparciu mówi Ks. Kaznodziei Salomona
Kznodziei 4:9  Lepiej jest dwóm niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud:
10  Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada samotnemu, gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł.
Gdyby doszło do okoliczności, że jeden z misjonarzy by się zniechęcił, to drugi może go podnieść, pocieszyć i wesprzeć. We dwóch jest zawsze raźniej, czujemy się bezpieczniejsi, a i praca idzie lepiej, sprawniej, bo możemy podzielić się obowiązkami.
Drugi powód tego był taki, że ewangelia zwiastowana przez dwóch misjonarzy, była bardziej potwierdzona niż wtedy, gdyby była głoszona przez jednego człowieka. Jak wiemy w Starym Testamencie każda sprawa miała opierać się na dwóch świadkach (Pwt 19,15). Mamy tutaj dwie osoby, które przychodzą do miast, czy wioski i ogłaszają, że zbliża się Mesjasz przemawiający w imieniu Boga.
Te praktyczne wskazówki Pana Jezusa są dla nas bardzo pomocne, bo my też mamy iść na cały świat i głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu, co Pan Jezus rozkazał wszystkim swoim naśladowcom w Ew. Mat 28,19 i Dziejach Ap 1,8, gdzie mówił że mamy być Jego świadkami. W pewnym sensie wszyscy jesteśmy w tej grupie 70, wszystkim nam zlecił misję, pracę i nadał cel naszemu chrześcijaństwu na ziemi.  Najbliższym dla nas światem jest nasz dom, nasze miasto, nasz kraj, nasze środowisko pracy, grono znajomych i sąsiadów. Tą odpowiedzialność Pan Jezus złożył nie tylko na pastorów, czy misjonarzy, ale wszystkich swoich uczniów.
Dlatego chciałbym was zachęcić do tego byśmy regularnie modlili się o najbliższe nasze otoczenie i planowali w jaki sposób możemy dzielić się z nimi ewangelią.  Możemy zrobić sobie listę osób z którymi mamy do czynienia albo zastanowić się kogo możemy odwiedzić i jak możemy zaangażować się w zborze, by skuteczniej docierać z ewangelią do zgubionych. Możemy modlić się o tych, których chcemy zaprosić na jakieś wydarzenia organizowane przez Zbór. Z pewnością  taka przemyślana i przemodlona strategia przyniesie o wiele więcej owoców niż liczenie na spontaniczne losowe sytuacje.

Błaganie Boga o pracowników
Kolejna rzecz o której Pan powiedział do swoich uczniów, to że żniwo jest wielkie, ale mało jest robotników. To więc, co z tym zrobić, jak poradzić sobie z tym problemem? Jezus ma dla nas rozwiązanie, modlić się do Boga, do Pana żniwa, by wysłał pracowników na żniwo swoje. (w. 2).
Pan Jezus, gdy patrzył na ludzi widział tysiące, setki tysięcy, miliony zgubionych osób, którzy kiedyś będą musieli stanąć  przed sądem Bożym, bo tym jest żniwo czytamy w Ew. Mateusza 13,29 - 30. Tam Pan Jezus podaje przypowieść o pszenicy i kąkolu wyjaśniając, że pszenicą są wierzący, to synowie królestwa, kąkolem są niewierzący, rolą jest świat, a żniwem koniec świata, czyli sąd.
Zwróćmy jeszcze uwagę na Ks. Objawienia, gdzie pojawia się ta sama myśl
Objawienie 14:14  I widziałem, a oto biały obłok, a na obłoku siedział ktoś podobny do Syna Człowieczego, mający na głowie swojej złotą koronę, a w ręku swym ostry sierp.
15  A inny anioł wyszedł ze świątyni, wołając donośnym głosem na tego, który siedział na obłoku: Zapuść sierp swój i żnij, gdyż nastała pora żniwa i dojrzało żniwo ziemi.
Drodzy, żniwo to sąd, przychodzi Pan Jezus i zapuści swój sierp, postawi ludzi przed sobą. Wszyscy ludzie zmierzają w kierunku sądu, czy tego chcą, czy nie. Nie da się przed tym uciec, nie da się tego ominąć, ale można się uratować zawierzając swoje życie Chrystusowi.
Dla wielu z nas choć wiemy o sądzie Bożym, to jednak obraz ten jest mało realny, bo żyjemy w tym świcie w oddaleniu od Pana i widzimy w zagadce, jakby w zwierciadle i nie wszystko dla nas jest jasne. Często bardziej realne jest to, co dotyczy nas i naszego życia doczesnego teraz, a sąd wydaje się odległy i niepewny. Jednak Pan Jezus widział to inaczej, patrzył na tłumy ludzi na wioski i miasta i miał obraz tego, że ci wszyscy ludzie za chwilę staną na sądzie. Jeśli nie poznają ewangelii i nie uwierzą w nią, to pójdą do piekła. Teraz rozumiemy dlaczego Jezus tak bardzo przejmował się żniwem? Dlaczego tak troszczył się, by ewangelia mogła dotrzeć do jak największej liczy osób? Zobaczmy, że choć On wiedział kto będzie zbawiony, wiedział że to Ojciec pociąga, wiedział że Bóg przeznaczył ludzi do swego Królestwa, to jednocześnie wiedział, że spoczywa na nim i na nas odpowiedzialność za ludzi nie znających drogi zbawienia. Właściwe spojrzenie na wybranie i suwerenność Boga łączy się zawsze z ludzką odpowiedzialnością.  
On widział nie tylko ludzi z ich staraniami, obowiązkami i troskami, ale On widział zgubione dusze i przejmował się tym, bo kochał ludzi i nie chciał, by ktokolwiek zginął. Pan Jezus znał dokładnie realność sądu i realność piekła dlatego wykorzystywał czas do ratowania ludzi, by zdążyć przed żniwem i wzywał nas do modlitwy byśmy byli równie pilni i przejęci tymi zgubionymi duszami, które są wokół nas.
To więc, gdy On mówi, że mamy prosić Pana żniwa, by wysłał pracowników na żniwo swoje, to nie ma tylko na myśli, że chodzi o powołanie misjonarzy, pastorów ewangelistów, ale chodzi o to, byśmy mieli od Pana Boga taką troskę na sercu o zgubionych jaką On miał. Chodzi o to, by Bóg dotknął dzisiaj wielu nieczułych serc w kościele wobec rzeszy zgubionych.
Czy wobec tego możemy być zadowoleni z sytuacji, gdy niewiele robimy, gdy nie przejmujemy się tym, że wielu idzie do piekła? Czy możemy być zadowoleni z sytuacji, gdy nasi bliscy, a może najbliższa rodzina jest zagrożona piekłem, a my nigdy nie podjęliśmy się żadnych starań, by od wiecznej zguby ich uratować?  
Prośmy Pana żniwa, by położył nam na sercu zgubionych, by powołał wielu ludzi, którzy będą podzielali naszą troskę i będą chcieli przez zwiastowanie ewangelii ratować  grzeszników od piekła. Prawdziwa ewangelizacja wynika ze współczucia, które jest rezultatem właściwej oceny duchowego problemu w jakim znajdują się ludzie zgubieni.
Pytanie do mnie i do ciebie na ile się tym przejmujemy, na ile się przejmujemy nadchodzącym żniwem w kontekście zgubionych dusz i ile robimy, by sytuacja się zmieniła i jak najmniej ludzi zginęło? Czy modlimy się do Boga o powołanie pracowników, pastorów, misjonarzy, ewangelistów, ale nie tylko? Czy modlimy się, by Bóg wzbudzał w naszym sercu troskę o zgubionych? Czy modlimy się „Boże spraw bym widział twoje nadchodzące żniwo i nie był obojętny”? 

Posłani jak owce między wilki
Kolejna rzecz jaką musimy zaakceptować w związku z ewangelizacją, to że jesteśmy posłani jak owce między wilki. Naprawdę podziwiam szczerość Pana Jezusa. On wysyła swoich uczniów, wysłał siedemdziesięciu i nie mówi im,  że będzie łatwo. Nie mówi coś takiego, „że jak pójdziecie do tych miast i wiosek do których was posyłam, to wszyscy was przyjmą, ugoszczą, a później przyjmą mnie”. Nie, On mówi, że gdy pójdą z jego poselstwem, to często będą chcieli ich zniszczyć, zagryźć, zabić, będą jak owce, a ludzie do których pójdą będą wobec nich jak wilki. Zdobywanie dusz wymaga od nas zgody na cierpienie. Kto naturalnie chce być owcą między wilkami? Nikt! To wymaga zaparcia się siebie. Wszyscy wiemy co wilki robią z owcami i to właśnie Pan Jezus obiecuje swoim uczniom i to właśnie często się działo i dzieje, gdy uczniowie Chrystusa podejmują się wyzwania jakie On przed nami postawił. Wiemy że większość apostołów zostało męczennikami. Na przestrzeni historii kościoła tysiące chrześcijan zostało męczennikami i jeszcze wiele tysięcy uczniów Chrystusa zostanie złożonych w ofierze. Największe męczeństwo chrześcijan tak naprawdę jeszcze nie nadeszło, bo stanie się to w czasie „Wielkiego Ucisku”.
Często pierwszymi, którzy tracą życie są właśnie ludzie aktywni dla Królestwa Bożego, zwiastujący odważnie ewangelię jak np. Szczepan jak Jim Eliot, który zginął wraz z innymi czterema misjonarzami w Ekwadorze w 1956 roku podejmując próbę ewangelizacji plemienia  „Auca”. Także tych siedemdziesięciu, których Pan wysyła spotkają prześladowania, a może niektórzy z nich nawet stracą życie. Tak więc, czy jesteś gotowy znosić prześladowania, czy jesteś gotowy cierpieć dla Jezusa? Czy wiesz, że jak podejmiesz się aktywnego ratowania dusz dla Chrystusa, to wielu będzie cię nienawidzić i często będzie ciężko. Nie bądź rozczarowany, gdy cię to spotka, nastaw się na to, że będziesz prześladowany, przez ludzi, przez rząd, przez oficjalną nominalną religię. A jeśli oni nie będą cię prześladować, to Pan Jezus powiedział w Ew. Mateusza 10,21 w podobnym fragmencie, że może to zrobić twoja rodzina, brat, siostra, matka, ojciec, tak że możesz być w nienawiści u wszystkich z powodu Imienia Jezusa. Jakiś czas temu z moim bratem mieliśmy rozłożony stolik w Wejherowie przy rynku z literaturą chrześcijańską, którą rozdawaliśmy za darmo. W pewnej chwili pojawił się mężczyzna, który był bardzo agresywnie nastawiony do nas, wyzywał, poniżał. I choć staraliśmy się nie prowokować go, nie wdawać się z nim w zbędą dyskusje, to on i tak to czynił.
W związku z tym, ci którzy podejmują się dzieła misyjnego, podejmują się ewangelizacji powinni być czujni i ostrożni. Powinni mieć na uwadze, że działają we wrogo nastawionym środowisku i przez nierozważne działania mogą ściągnąć na siebie niepotrzebne kłopoty. Dlatego nigdy nie powinniśmy prowokować ludzi do agresji, narażać się niepotrzebnie. Nie powinniśmy rzucać pereł przed wieprze, to znaczy nie zwiastować ludziom, który gardzą ewangelią i nie chcą jej słuchać.



Zaufanie
Ostatnim punktem dzisiejszego zwiastowania jest to, co Pan Jezus mówi nam w 4 wierszu. Skoro misjonarze, ci którzy podjęli się odważnie dzieła misyjnego i zwiastowania ewangelii będą jak owce między wilkami, będą w niebezpieczeństwie, będą narażeni na niewygody i zagrożenie, to muszą ufać Bogu, że On w tych sytuacjach zatroszczy się o nich. Nie mamy innego wyjścia, jeśli będziemy jak owce między wilkami tylko w zaufaniu Panu nasz ratunek.
Łukasza 10:4  Nie noście z sobą sakiewki ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Nie przejmuj się zaopatrzeniem, czy prześladowaniami, ufaj że Bóg zatroszczy się o to wszystko, ucz się zaufania do Pana i  w tym zaufaniu podejmuj się Jego dzieła. Nie noście ze sobą sakiewki, ani torby, ani sandałów. Sakiewka to worek na pieniądze, torba to plecak podróżny, sandały, to jakieś dodatkowe buty, nie martw się tym -  chce powiedzieć Pan Jezus. Niech brak tych rzeczy nie powstrzymuje cię przed służeniem Chrystusowi i zwiastowaniu ewangelii.  Tak wiele osób nie zwiastuje ewangelii, nie dzieli się z nikim dobrą nowiną, nie odwiedza nikogo, nie ma żadnej strategii ewangelizacyjnej i  robi niewiele dla Pana, bo przedkładają swoja pracę, obawy i życie doczesne nad Boże Słowo. Czyniąc w ten sposób nigdy nie nauczamy się w pełni polegać na Bogu. Uczenie się zaufania w chodzeniu z Panem wymaga ryzyka, musimy zrobić krok wiary, wyjść jak owce między wilki, działać z tym co mamy, a nie przejmować się tym czego nam brakuje, a wtedy doświadczymy Bożego prowadzenia. Czynić Bożą wolę i nie oglądać się na nic, nie dać się zatrzymać, choćby przez pozdrowienia o których mówi Pan Jezus. Tu musimy wiedzieć, że pozdrowienia w tamtym rejonie świata nie polegały tylko na powiedzeniu komuś dzień dobry, ale wiązał się z tym cały ceremoniał, zatrzymanie się u kogoś, posiłek, budowanie przyjaźni, ale to mogło cię powstrzymać przed ewangelizacją i rozproszyć twoją uwagę, nie pozwólmy na to. Pamiętajmy że mamy ważny cel przed sobą, uratować ludzi przed nadchodzącym żniwem, przed sądem, skupmy się na zadaniu niczym żołnierze na powierzonej im misji.

Podsumowując
1.      Po pierwsze, miejmy strategie w ewangelizacji, planujmy gdzie chcemy zwiastować, komu chcemy zwiastować, może zróbmy listę osób módlmy się o nie, a to z pewnością przyniesie o wiele więcej owoców niż nieplanowane dzielenie się ewangelią
2.      Po drugie, módlmy się do Boga o współczucie dla ludzi, którzy nie znają ewangelii. Módlmy się by wysłał pracowników na swoje żniwo, by w naszych sercach pojawiła się wielko troska o zgubionych, która będzie nas przynaglać do tego dzieła.
3.      Po trzecie, bądźmy gotowi na cierpienie w tej służbie, bo jesteśmy jak owce między wilkami. Nie bądźmy rozczarowani tym, że czasami wilki nas pogryzą, poszarpią, pośmieją się z nas, czy w jakiś inny sposób będą nas prześladować.
4.      I po czwarte, uczmy się zaufania do Chrystusa przez podjęcie ryzyka, zacznijmy w miejscu gdzie jesteśmy i z tym co mamy, a doświadczmy Jego cudownej troski.   

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń