William Carey, często jest nazywany ojcem współczesnego ruchu misyjnego. Pracę misyjną wykonywał w Indach przez około 30 lat, w tym czasie przetłumaczył całą Biblię na języki hinduskie: bengalski, sanskryt, hindi. Zaś Nowy Testament i fragmenty Starego Testamentu na 29 innych języków, głownie hinduskich. Był genialnym człowiekiem, ale miał bardzo skromne początki. We wczesnej młodości pracował jako szewc. Któregoś wieczoru na przyjęciu pewien mężczyzna powiedział do Careya: „Rozumiem, panie Carey, że kiedyś pracował pan jako szewc”. A on odpowiedział „O nie, drogi panie”. „nie byłem szewcem, tylko pomocnikiem szewca.
Wiliam
Carey nie chciał, by ktokolwiek myślał o nim więcej niż to konieczne, chciał i
pragnął, by wszyscy jak najwięcej myśleli o Chrystusie podobnie jak Jan
Chrzciciel.
Pokora,
to jedna z największych cnót chrześcijańskich i jeden z owoców Ducha Św. Bez
pokory nie można być chrześcijaninem, bo bycie wierzącym w Chrystusa wymaga od
nas zaparcia się samego siebie, uniżenia, odrzucenia swoich zasług i zaufania
Chrystusowi jako Zbawicielowi. Ale nawrócenie nie jest końcem pokory, ale jej
początkiem. Z chwilą nawrócenia wstępujemy na drogę pokory względem Boga i
innych ludzi i przez całe nasze życie chrześcijańskie powinniśmy w tym wzrastać.
1 Piotra 5:5 Podobnie, młodsi, bądźcie ulegli starszym;
wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym
się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje.
Jan
Chrzciciel na drodze pokory jest dla nas dobrym wzorem do naśladowania. Jeśli
ktoś był zagrożony pychą, to Jan Chrzciciel zajmował tu jedno z pierwszych
miejsc. Sprawował wielką służbę i przychodziła do Niego cała kraina Judzka i
wszyscy mieszkańcy Jerozolimy Mk 1,5. Przez Pana Jezusa był nazwany
największym z ludzi w oczach Boga jaki się urodził i miał przywilej zapowiadać
i torować drogę dla Mesjasza. Został napełniony Duchem Św. jeszcze będąc w
łonie swojej matki Łuk 1,15. Tu warto zauważać, że Bóg napełnia Duchem
Św. ludzi, a nie płody jak o nienarodzonych dzieciach niektórzy mówią, odmawiając
im człowieczeństwa i uznają, że mogą je zabić.
W związku z tym wszystkim jak wyjątkowym
człowiekiem był Jan mógł poczuć się wyróżniony, dumny, uważać się za wielkiego
sługę Bożego, ale za każdym razem, gdy spotykamy się w Piśmie z Jego osobą daję
nam wspaniałą lekcje pokory. Prawdziwego sługę Bożego możemy rozpoznawać po
między innymi pokorze i uniżeniu właśnie. Nawet więcej powiem, że czym bliżej
Boga będzie taki człowiek, tym bardziej będzie pokorny i tym mniej będzie czuł
się ważny niezależnie od tego jak wielkie zadanie dla Boga będzie wykonywał.
Jest
dzisiaj wielu krzykaczy, którzy kierują uwagę ludzi na siebie, na to jacy są
wyjątkowi, jak wiele osiągnęli dla Królestwa Bożego, jak bardzo są obdarowani,
jak mocno ich Bóg używa, jak są mądrzy, jakie mają poznanie i jak powinniśmy
gorliwie ich słuchać.
1 Koryntian 3:5 Bo któż to jest
Apollos? Albo, któż to jest Paweł? Słudzy, dzięki którym uwierzyliście, a z
których każdy dokonał tyle, ile mu dał Pan.
6 Ja zasadziłem, Apollos podlał,
a wzrost dał Bóg.
7 A zatem ani ten, co sadzi,
jest czymś, ani ten, co podlewa, lecz Bóg, który daje wzrost.
Drodzy,
tu nie chodzi o nas, nie my mamy być w
centrum, nie Apollos, nie Paweł, nie Jan Chrzciciel, ale Bóg, to tylko Jemu
należy się chwała i On mam być uwielbiony.
Teraz
przyjrzyjmy się naszemu tekstowi.
Jan
apostoł przedstawia nam od 22 wiersza jak rozwija się służba Jezusa w
Judei. W tym czasie służba Jana Chrzciciela już była dobrze ugruntowana. Te
dwie służby, Jezusa i Jana Chrzciciela funkcjonują przez okres około pół roku
równorzędnie obok siebie. Później Jan Chrzciciel zostaje uwięziony przez
Heroda, a Pan Jezus dalej kontynuuje swoją posługę. Jan apostoł wyjaśnia w 24
wierszu, że sytuacja którą opisuje miała miejsce jeszcze przed uwięzieniem
Jana. Prawdopodobnie Jan dodaje tą wzmiankę, bo chrześcijanie znali już inne
ewangelię, a czytając je może się wydawać, że uwięzienie Jana miało miejsce
zaraz po chrzcie Jezusa i gdy Jezus zaczął na poważnie swoją publiczną służbę,
to Jan był już w więzieniu. Zarówno Jan
jak i Pan Jezus działają nad Jordanem i jeden i drugi dokonuje chrztu, chociaż
jak mówi później autor ewangelii w 4 rozdz. Jezus sam osobiście nie
chrzcił, ale czynili to jego uczniowie. Z pewnością był to chrzest upamiętania
podobnie jak u Jana przygotowujący ludzi na przyjęcie Zbawiciela.
W
trakcie posługi Jana Chrzciciela czytamy w 25 wierszu doszło do sporu
między jego uczniami, a Żydami o oczyszczenie. Nie wiemy dokładnie czego spór
dotyczył, ale wydaje się, że uczniowie Jana twierdzili, że chrzest Jana jest
dużo ważniejszy i ma donioślejsze znaczenie niż Żydowskie rytualne oczyszczenia,
które nie są w stanie oczyścić serca. Wygląda też na to, że porównywano dwa
chrzty, Jana i Jezusa i na tym tle również był spór, który chrzest jest ważniejszy.
W
związku z tym wszystkim uczniowie Jana przyszli do niego, by powiedzieć, że
większość ludzi idzie do Jezusa i z tego powodu posługa Jana traci na
znaczeniu. Byli zazdrośni o swego nauczyciela, że jest coraz mniej ważny.
Gdyby
uważnie słuchali Jana, to zrozumieliby, o co mu chodziło, gdy mówił, że on nie
jest Chrystusem i przyszedł, by dać świadectwo o światłości. Nawet pamiętają,
że takie świadectwo wydał, ale nie rozumieją, że to oznacza iż osoba Jana musi
tracić na znaczeniu, a Jezus ma być w centrum.
Czy
Jan broni znaczenia swojej służby, czy obawia się utraty wpływów, czy martwi
się tym, że ludzie odchodzą od niego do Jezusa? Zobaczmy, co odpowiada swoim
uczniom w 27 wierszu.
Jan 3:27 Jan, odpowiadając,
rzekł: Nie może człowiek niczego wziąć, jeśli mu nie jest dane z nieba.
Zwróćmy
uwagę w jaki sposób Jan patrzył na swoją służbę. On rozumiał zakres i znaczenie
swojej służby, rozumiał, że zrobił tyle na ile pozwolił mu Bóg, a teraz jego
czas się kończy. Mówi, to co uczyniłem wziąłem z góry, Bóg dał mi ten wpływ,
Bóg pozwolił na to, że przychodziła do mnie cała Karina Judzka i Jerozolima, a
ja mogłem ich chrzcić i wskazywać na Mesjasza. Czy nie rozumiecie, że to nie
moja zasługa jeśli chodzi o rozwój tej służby i nie dla mnie należy się chwała
– taki przekaz Jan daje swoim uczniom.
Przypomnijmy
sobie, co Pan Jezus powiedział do apostołów
Jana 15:5 Ja jestem krzewem
winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje
wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie.
Powinniśmy
rozumieć, że jeśli w jakikolwiek sposób możemy służyć skutecznie Bogu, czy w
swojej rodzinie, czy to w świadectwie, czy to w kościele, to nie jest to
rezultat naszych starań, intelektu, mądrości, czy siły, ale jest to wynik łaski
Bożej i z całego serca powinniśmy dziękować za to Bogu. Jan powiedział
wyraźnie, że z góry otrzymał swoją służbę, nie powinien się chlubić swoją
popularnością i wpływem, nie może budować na tym swej osobistej dumy i poczucia
wartości, nie może się martwić, że teraz Bóg umniejsza jego rolę i wszyscy idą
do Jezusa, bo tu nie chodzi o Jana i jego chwałę, ani o żadnego z nas, ale o
Chrystusa.
Niestety
wielu ludzi ma tendencje z powodu naszej grzeszności chlubić się w kościele
skutecznością swojej służby lub ważnością darów jakimi usługują, lub wpływu
jaki został im dany. Czasami pastorzy porównują kościoły ze sobą w kontekście
liczebności chcąc na tym tle poczuć się ważni, że pełnią lepszą służbę od
innych. Inni porównują się w kontekście kaznodziejskim, że mówią lepsze kazania
od innych. Niekiedy chrześcijanie chcą zaimponować innym swoją duchowością, tym
jak wiele się modlą i jak bardzo Bóg ich wysłuchuje, czy jak dobrze znają
Biblię zapominając o tym, że jeśli cokolwiek nam wychodzi, jeśli zbudujemy
dobrze prosperujące zbory, jeśli jesteśmy dobrymi przywódcami, czy
kaznodziejami, albo skutecznie i gorliwie zwiastujemy ewangelię lub dobrze wzrastamy duchowo, to nie jest to
nasza zasługa. Korynccy chrześcijanie porównywali swoje dary duchowe, co do
ważności i w tym jak ważny był ten dar upatrywali swojej wartości
chrześcijańskiej.
Zobaczmy
co mówi ap. Paweł do nich w 1 liście do Koryntian
1 Koryntian 12:4 A różne są dary
łaski, lecz Duch ten sam.
5 I różne są posługi, lecz Pan
ten sam.
6 I różne są sposoby działania,
lecz ten sam Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich.
Innymi
słowy, Paweł mówi do Koryntian to Bóg dał wam dary, takie jakie chciał i On w
sposób suwerenny sprawia w was owoce takie jakie chce, dlatego nikt nie
powinien się chlubić ze swoich osiągnięć, nikt nie powinien budować swej
osobistej dumy ze skuteczności swoich działań i nikt nie powinien się chwalić swoimi
osiągnięciami, ale wszyscy powinniśmy chwalić za to Boga.
Z
kolei w innym fragmencie 1 listu do Koryntian w kontekście porównywania
kaznodziejów ap. Paweł mówi tak
1 Koryntian 4:7 Bo któż ciebie
wyróżnia? Albo co masz, czego nie otrzymałbyś? A jeśli otrzymałeś, czemu się
chlubisz, jakobyś nie otrzymał?
Czemu
czujesz się taki ważny z powodu słuchania Apollosa lub Pawła lub znajomości z
kimś innym ważnym, albo swej skuteczności, czy stanu posiadania, wykształcenia,
mądrości. Czemu się obrażasz jak twoja osoba zostanie w jakiś sposób
umniejszona, nie właściwie doceniona, nie otrzymasz zaproszenia, a uważasz że
powinieneś, czy zostaniesz zostaniesz pominięty?
Jan Chrzciciel faktycznie daje nam tutaj wielką lekcje pokory.
Zobaczmy również, że Jan nie tylko rozumie, że otrzymał służbę od Boga i nie jest ona jego zasługą, ale przez słowa, że otrzymał ją z góry patrzy na nią jako na przywilej, wyjątkową łaskę, że został powołany, by wypełnić zadanie od Boga. Nasze chrześcijańskie powołanie i to, że możemy przyczyniać się do budowy Bożego Królestwa, że możemy dla Boga poświęcać nasz czas, siły, energie, pieniądze i wszelki potencjał jaki mamy, a Bóg przyjmuje to jako ofiarę jest dla nas niezwykłym wyróżnieniem. Wyróżnieniem jest to, że możemy służyć naszemu Stworzycielowi, Panu wszechświata, Temu, który jest początkiem i Końcem i wszystko do niego należy i który godny jest wszelkiej czci i chwały, pełny wspaniałości, sprawiedliwości, świętości, mądrości, mocy i blasku. Ludzie w świecie, gdy mają możliwości pracować dla jakiś ważnych osobistości, czy uczestniczyć w ważnych projektach czują się wyróżnieni, że zostało im to powierzone, właśnie im - tak ważne zadanie, bo darzą wielkim uznaniem, tych którzy coś znaczą. A ile znaczy Bóg i służba dla niego pełniona? Znaczy o wiele więcej niż jakikolwiek człowiek, czy jakikolwiek ludzki projekt - Jan Chrzciciel to rozumiał. My powinniśmy czuć się wyróżnieni z powodu chrześcijańskiego powołania i z tego, że zostaliśmy obdarzeni miłosierdziem Bożym, by sprawować tą posługę. I nawet jak to wszystko uczynimy, dopełnimy naszego powołania i okażemy się wierni w powierzonych nam przez Boga zadaniach, to powinniśmy jak Jan wiedzieć, to co powiedział Chrystus w podobieństwie o słudze w 17 rozdz. Ew. Łukasza, że nieużytecznymi sługami jesteśmy, bo wykonaliśmy tylko to, co mieliśmy wykonać, do czego Bóg nas powołał.
Dalej
Jan Chrzciciel przypomina swoim uczniom w 28 wierszu, że nie jest Chrystusem
lecz został posłany przed Nim żeby Panu Jezusowi przygotować drogę. A następnie
mówi w 29 wierszu, że kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem; a przyjaciel
oblubieńca, który stoi i słucha go, raduje się niezmiernie, słysząc głos
oblubieńca. Tej właśnie radości doznaje w całej pełni.
Powinniśmy
sobie przypominać cały czas, żeby zachować pokorę, że na drodze zbawienia nie
chodzi o nas. Jan Chrzciciel w taki sposób myślał, nie jestem tu dla siebie,
nie urodziłem się dla własnej wygody, ale dla Boga i chce zrobić wszystko, co
możliwe, by moje życie przyniosło Bogu chwałę. 29 wiersz jest ilustracją
tego jak Jan Chrzciciel chce wypełniać swoją służbę. Odwołuje się on do dobrze
znanego obrazu żydom ze Starego Testamentu. W Starym Testamencie Bóg często był
przedstawiany w stosunku do Izraela jako oblubieniec jako mąż, a Izrael jako
oblubienica.
Mamy
ten obraz w Ks. Izajasza
Izajasza 54:5 Bo twoim
małżonkiem jest twój Stwórca, - jego imię Pan Zastępów - a twoim Odkupicielem
Święty Izraelski, zwany Bogiem całej ziemi.
6 Gdyż Pan uzna cię znów za
małżonkę, niegdyś porzuconą i strapioną w duchu. Bo czy można wzgardzić
małżonką poślubioną w młodości? - mówi twój Bóg.
Izajasza 62:5 Bo jak młodzieniec poślubia pannę, tak poślubi cię twój Odnowiciel, a jak oblubieniec raduje się z oblubienicy, tak twój Bóg będzie się radował z ciebie.
Również
w Ozeasza jest powiedziane o Izraelu
Ozeasza 2:18 W owym dniu - mówi
Pan - powie do mnie: Mężu mój! I nigdy już nie powie do mnie: Baalu mój!
Również
obraz oblubienicy został przeniesiony ze Starego Testamentu z Izraela na
kościół Jezusa Chrystusa i w Nowym Testamencie przykładem może być Ks. Objawienia
19,7.
Więc
Jan Chrzciciel wyznaje tutaj Jezusa oblubieńcem Izraela, swego kościoła,
którego nawróceni Żydzi są częścią. To również jest dla nas kolejne
potwierdzenie, że Jezus jest Bogiem, bo Stary Testament obraz oblubieńca
odnosił do Boga Jahwe, a tu odnosi do Chrystusa.
I
Jan Chrzciciel przez ten obraz uświadamia swoim uczniom, że wszystko jest dla
Jezusa, że ludzie nie należą do niego i nie jego autorytet mają budować. Jan
przedstawia tutaj siebie jako sługę Jezusa i uniżonego jego pracownika - On dla
Jezusa pracuje, by lud Boży poznał się i
spotkał ze swoim oblubieńcem. Z tego powodu, że Jan może pomagać w tej pracy i
widzi jak oblubieniec, którym jest Jezus naucza i zbawia ludzi budując
Królestwo Boże, cieszy się w całej pełni. Jan Doświadcza wielkiej radości
widząc jak służba Mesjasza i Boże Królestwo się rozwija. Nie jest zmartwiony,
że Jego służba się zwija, że coraz mniej ludzi chce od niego chrzest.
Czy my mamy taką radość w służeniu i słuchaniu Jezusa jaką miał Jan?
Czy jesteśmy chętni jak coś trzeba zrobić w Bożym Królestwie, pomóc w służbie
kościoła, zaangażować się w jakieś działania? Czy chcemy być zaangażowani, by
usługiwać Chrystusowi i innym braciom i siostrom?
Czy
cieszymy się jak inne Boże dobre służby się rozwijają i inne Zbory, które
prawdziwe głoszą ewangelię się rozwijają? Bo obawiam się, że niektórzy mogą być
zazdrośni, i pytać, a dlaczego nasz zbór tak się nie rozwija, dlaczego u nas
się tyle nie dzieje, dlaczego ja tak nie wzrastam duchowo jak tamten brat czy
siostra i zamiast doświadczać radości z rosnącego bożego dzieła w kościele i w
życiu innych, to martwią się.
Każdy
lider, każdy pastor, każdy chrześcijanin i każdy kościół powinien być
zainteresowany, by ludzie byli mniej zależni od nich, od osób i instytucji, a
bardziej zależni od Jezusa. To oczywiście nie znaczy, że nie potrzebujemy siebie
na wzajem, czy nie potrzebujemy kościoła, czy nauczania. Ale oznacza, że
zadaniem, przywódców duchowych i kościołów jest prowadzenie ludzi do Chrystusa
i uczenie o Jezusie, by ludzie bardziej w Nim wzrastali, dochodzili do
dojrzałości i mogli skuteczniej mu służyć budując Jego Królestwo. Sukces w
służbie dla Boga polega na wywyższeniu Chrystusa i zachęcaniu, by inni czynili
podobnie, a nie na tym, że jesteśmy w czymś lepsi od innych.
To znaczenie wzrastania Chrystusa w naszym życiu i w kościele oraz w naszej służbie Jan wyraża w 30 wierszu „On, czyli Jezus musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym”. To powinno być pragnienie każdego chrześcijanina, każdy nowonarodzony wierzący powinien chcieć, by moje ja, moje znaczenie, moje ambicje i marzenia w moim osobistym życiu odgrywały coraz mniejszą rolę, a więcej było w moim życiu Chrystusa i Jego woli. Powinniśmy mieć pragnienie widzieć coraz więcej w naszym życiu charakteru Chrystusa tego życzę sobie i wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz