Kontynuujemy nasze rozważanie słów Pana Jezus w świątyni na święcie namiotów. Pan nie poszedł na święto z całym tłumem, bo przywódcy Izraela, Faryzeusze i Sadyceusze chcieli Go zabić, więc przybył na święto w połowie tygodnia i wszedł do świątyni na jej dziedziniec i zaczął publicznie nauczać. Ostatnio powiedzieliśmy sobie, że podał im przynajmniej 5 kolejnych dowodów, że pochodzi od Boga i jest Synem Bożym.
Pierwszym
dowodem była jego ponadnaturalna wiedza, nigdzie się nie uczył, nie studiował,
a w sposób swobodny i lekki mógł posługiwać się Słowem Bożym w. 15-16.
Drugim
świadectwem, że Jezus pochodzi od Boga jest działanie Boga w ludziach, którzy
naprawdę chcą poznać, czy Jezus jest prawdziwym Mesjaszem w. 17. Każdy
człowiek, który bierze słowa Jezusa na poważanie zaczyna doświadczać działania
Ducha Św. w swoim życiu i w swoim sercu, co poświadcza Mu, że Chrystus jest
prawdziwe Synem Bożym.
Trzeci
Dowód na jaki Jezus się powoływał, że nigdy niczego nie czynił dla własnej
chwały w odróżnieniu od wszystkich innych ludzi. Jezus nigdy niczego nie chciał
dla siebie, ale wszystko co czynił było dla chwały Boga Ojca w. 18.
Czwarty
dowód, to bezgrzeszność Jezusa w odróżnieniu od wszystkich innych ludzi, którzy
nie przestrzegają prawa Bożego w. 18.
I
piąty dowód, to Jego sprawiedliwy osąd wszystkich spraw, gdy wykazał Żydom
hipokryzje, gdy się oburzali, że uzdrowił człowieka w szabat, a sami w szabat
dokonywali obrzezania w. 22-24.
Więc
Jezus przemawia dalej publicznie w świątyni, a wielu ludzi dziwi się, że nie
jest jeszcze aresztowany. Znają oni swoich przywódców i mówią, czy to nie jest
ten, którego chcą zabić, a tutaj jawnie przemawia i nic mu nie mówią, nie
próbują aresztować. Niektórzy zastanawiają się w 26 wierszu, czy czasem
przełożeni Izraela nie doszli do wniosku, że Jezus jest rzeczywiście Mesjaszem.
Ale powód dlaczego nie aresztowali Jezusa jest inny, czytamy o nim w 30
wierszu, że starali się Go pojmać, lecz nikt nie podniósł na niego ręki, gdyż
jeszcze nie nadeszła jego godzina. Jak widzimy, to kolejny dowód, że Jezus naprawdę
pochodził od Boga. Choć chcieli go skrzywdzić, nie mogli tego uczynić, bo Bóg w
sposób suwerenny działał swoją wielką mocą i kontrolował ich czyny oraz umysły.
O tyle jest to niezwykłe, że gdyby nam tego Słowo Boże nie mówiło, to
prawdopodobnie nie dostrzeglibyśmy tu nic nadzwyczajnego, od czysty przypadek,
że nie udało się tym razem pojmać Jezusa. Ale Biblia mówi, że było to
niemożliwe, bo nie było to zgodne z planami Boga. Widzimy, że niewidzialna ręka
Boga, kontrolowała wszystko w życiu Jezusa i nie mogli pojmać Go. Udało się to
dokładnie wtedy, kiedy Bóg im pozwolił. Jezus mógł być zabity dokładnie wtedy i
w taki sposób jak Bóg zapowiedział w swoim słowie, gdy nadeszła Jego godzina,
co oznacza – kiedy Bóg na to pozwolił. Często w służbie Jezusa jest podkreślone,
że Bóg rządził wszystkim, co miało miejsce w Jego życiu.
Już
na początku jego publicznej służby, gdy wstąpił do Kafarnaum i czytał proroka
Izajasza o posłaniu Mesjasza i mówiąc, że te słowa wypełniły się w ten dzień,
to chcieli Go zabić przez zepchnięcie ze szczytu góry jak czytamy u Łukasza 4
rozdz. A gdy zaciągnęli Go na szczyt góry i wydawało się, że zaraz zginie,
to przeszedł koło nich i bez przeszkód oddalił się. Nie mogli Jezusa skrzywdzić
choć chcieli, bo Bóg ich powstrzymał. W Ew. Łukasza w 13 rodz. jest
historia, kiedy Jezus naucza i zostaje ostrzeżony, że Herod chce Go zabić. A
Jezus odpowiada, że choćby chciał to w tej chwili nie może tego zrobić, bo On
ma zginąć w Jerozolimie, a Herod nie jest w stanie pokrzyżować Bożych planów.
Później w 8 rozdz. Ew. Jana 20 wiersz znowu Jezus nauczał w świątyni,
ale i tym razem jest powiedziane, że nie mogli Go powstrzymać, bo nie nadeszła
Jego godzina.
Widzimy
wyraźnie, że Bóg kontrolował cały plan zbawienia, czuwał nad wszystkimi
szczegółami życia Jezusa, ale nie tylko Jego. Biblia mówi, że Bóg czuwa nad
każdym wierzącym. Każdy nasz dzień i każda nasza chwila jest w ręku naszego
Boga i nic nie dzieje się przypadkiem.
Pan
Jezus w Ew. Mateusza w kontekście posłuszeństwa Jemu mówi:
Mateusza 10:29 Czyż nie
sprzedają za grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziemię
bez woli Ojca waszego.
30 Nawet wasze włosy na głowie
wszystkie są policzone.
31 Nie bójcie się; jesteście
więcej warci niż wiele wróbli.
Bóg
kontroluje życie każdego wróbla i od Niego ono zależy. Tak też pod suwerenną kontrolą
naszego Ojca jest życie każdego z nas - każdy włos na naszej głowie jest
policzony. Wszystko co ma miejsce w naszym życiu jest albo bezpośrednio z Jego
woli, albo z Jego przyzwolenia. Nic nie dzieje się bez suwerennej woli naszego
niebiańskiego Ojca. Więc jeśli myślisz o przyszłości, kreślisz jakieś plany, to
powinieneś/ powinnaś przede wszystkim skonsultować to z Bogiem, bo ich
realizacja zależy od Niego, a nie od ciebie. To Bóg decyduje, czy uda nam się doprowadzić
do końca nasze przedsięwzięcia i zrealizować nasze plany. To nie sprzyjające okoliczności,
nasz spryt, intelekt, znajomości, czy cokolwiek jeszcze innego daje nam powodzenie,
ale suwerenna ręka naszego Boga.
Możemy
być również pewni, że nasza godzina odejścia z tego świata nie będzie
przypadkowa, ale zostaniemy ze służby odwołani i wezwani do domu naszego Ojca
dokładnie w chwili, gdy Bóg o tym zdecyduje. Takie przekonanie powinno
napełniać nasze serca pokojem i umacniać nas w służbie dla Boga. Po prostu możemy
działać i w pokoju realizować Jego wolę wiedząc, że On nad nami czuwa.
Następnie
widzimy, że ludzie mieli jakieś mylne wyobrażenie o Mesjaszu, co nie pozwalało
im Go rozpoznać. Mówili, że go znają, znają jego pochodzenie i z tego powodu On
nie może być wypełnieniem tych wszystkich proroctw Starego Testamentu
zapowiadających Chrystusa, bo jak przyjdzie Mesjasz, to nikt nie będzie
wiedział skąd pochodzi. Jak czytamy ewangelię, to zobaczymy, że ciągle się
potykali o swoją wizję przyjścia Mesjasza.
Wcześniej
mówili skąd u niego ta uczoność, skoro się nie uczył, w Ew. Mateusza w 13
rozdziale mówili, gdy przyszedł w swoje strony pełniąc służbę, skąd ma tą
mądrość, te cudowne moce przecież jest synem cieśli i znamy jego matkę, jego
braci i siostry. Podobnie też twierdzili w 6 rozdz. Ew. Jana. Więc odrzucali
Jezusa, bo nie pasował im do ich wyobrażeń Mesjasza. Uważali, że Chrystus
przyjdzie w sposób wielki i tajemniczy i nikt nie będzie wiedział skąd jest.
Odrzucali pogląd, że może urodzić się jako dziecko i wychować pośród nich.
Również mylące było dla nich, że Jezus wychowywał się w Nazarecie w Galilei,
był to region, który w znacznym stopniu uległ pogańskim wpływom, a w ich
przekonaniu Chrystus nie mógłby mieszkać w tak duchowo brudnym mieście. Jeśli
już miałby się urodzić, to oczywiście powinien przyjść na świat w Jerozolimie,
a najlepiej w świątyni w arcykapłańskiej rodzinie.
Nie
wiedzieli także, że urodził się w Betlejem jak mówiły proroctwa, co było dla
nich kolejnym argumentem, że to nie może być On w. 42, Bóg zasłonił to przed
nimi.
Pan
Jezus faktycznie urodził się w Betlejem wypełniając proroctwo proroka
Micheasza, ale Maria z Józefem, byli tylko krótki czas w Betlejem, bo jak wiemy
poszli na spis ludności o czym większość z ludzi nie wiedziała lub nie
pamiętała.
Gdyby
zadali sobie trud i poszli sprawdzić do świątyni lub zapytaliby Marię, to
dowiedzieliby się prawdy. Ale zamiast szukać dowodów dla wiary, szukali
argumentów dla swojej niewiary, co niestety czyni dzisiaj wiele osób.
Pan
Jezus znając ich szemranie i dylematy serca odnośni się do tego w 28 wierszu,
że znacie mnie i wiecie skąd jestem, ale tak naprawdę nie znacie mnie, nie
wiecie skąd przyszedłem, nie znacie mojego Ojca, który mnie posłał, a On jest
godzien wiary.
Myśleli,
że znają Jezusa i znali według ciała, ale tak naprawdę nie znali Go, nie znali
jako Syna Bożego, jako Mesjasza, jako osobistego Zbawiciela.
Wydaje
mi się, że to może być zagrożenie dla każdego z nas, może nam się wydawać, że
znamy Jezusa, znamy Boga, bo np wychowaliśmy się w chrześcijańskiej rodzinie i
u nas w domu od zawsze czytaliśmy Biblię, modliliśmy się, chodziliśmy do
kościoła, a tata i mama zawsze mówili o Chrystusie – skoro tak, to przecież Go znamy. Ale czy naprawdę Go
znamy, czy pokochaliśmy Go osobiście, czy wiara moich rodziców stała się moją,
czy może znamy Go tylko ze słyszenia. Może nam się wydawać, że znamy Jezusa, bo
uczestniczymy w Bożym narodzeniu i jeszcze innych świętach chrześcijańskich lub
chodzimy do kościoła albo przebywamy w towarzystwie chrześcijan, a jednak
osobiście mogliśmy nigdy nie poznać Zbawiciela. Możemy Go znać w sposób
religijny, znać w sensie słyszeć O Nim, ale nigdy nie padliśmy przed Nim na
kolana i nie wyznaliśmy Go naszym Panem i Bogiem oraz nie podjęliśmy decyzji,
że będziemy Mu służyć przez całe nasze życie. Wiele osób myśli, że zna Jezusa,
bo chodzą do kościoła, czytają Biblię, przystępują do spowiedzi, przyjmują
sakramenty, jeżdżą na pielgrzymi i biorą udział w religijnych ceremoniach, a
także praktykują różne rytuały. Ale czy to oznacza, że takie osoby narodziły
się na nowo, że upamiętały się ze swoich grzechów i mają Ducha Św., który w nich mieszka, bo o takim
poznaniu mówi Jezus.
Jak
ty znasz Jezusa, kim On dla ciebie jest i kim ty jesteś dla Niego?
Czy
jakbym powiedział, że znam sławnego amerykańskiego aktora, powiedzmy Mela
Gibsona, bo oglądałem z nim kilka filmów i przeczytałem jego biografię i znam
kilka szczegółów z jego życia, to znaczy że faktycznie go znam? Czy gdyby Mel
Gibson był w Polsce, to zadzwoniłby do mnie, odwiedził mnie, uścisnąłby mi dłoń
i powiedział, miło cię widzieć stary przyjacielu? Nie, pomimo jakiejś wiedzy na
jego temat, nie mogę powiedzieć, że Go znam.
Żydzi
myśleli, że znają Boga, bo byli religijni i mieli przykazania od Boga, które
starali się przestrzegać, ale Jezus mówi że nie znają Boga, bo nie znają Jezusa
i nie chcą Go przyjąć. Kto nie czci Syna nie czci i Ojca (J 5,23), kto
nie pokochał Chrystusa i nie narodził się na nowo z Ducha Św. nie zna Boga (J
3,3). Kto nie kocha Bożego Słowa i
nie kocha Kościoła Jezusa Chrystusa – nie zna Boga
Jezus
zna Boga Ojca, On był w niebie w wieczności z Ojcem i z nieba został do nas posłany,
On powiedział – Ja Go znam, bo od Niego jestem i On mnie posłał.
Posłał
Go abyśmy wszyscy przez wiarę w Chrystusa i Jego pośrednictwo mogli poznać Boga
Ojca i żeby Bóg, Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa stał się naszym Ojcem.
W Ew. Jana w 1 rozdz. 12 wierszu
czytamy, że wszyscy którzy przyjęli Słowo, którym jest Jezus stają się dziećmi
Bożymi. Przyjmując Jezusa otrzymujemy objawienie Ojca od Syna Bożego i stajemy
się uczestnikami życia wiecznego, Bożej natury oraz daru Ducha Św.
W
związku z tym, czy prosisz Pana Jezusa, by objawił Ci Ojca, a jeśli Ci objawił,
to żeby objawił i objawiał Ci jeszcze głębiej? Naszym celem jest poznawanie
Boga i służenie Mu, czym lepiej Go znamy, tym skuteczniej możemy Mu służyć i
tym chętniej będziemy Go wielbić.
Gdy
zbliżamy się do Boga nasze zrozumienie i ostrość naszych Bożych prawd i celów
dla Jego ludu poprawia się.
Wtedy
również upodabniamy się do Syna Bożego, następuje przemienia naszego charakteru,
a to wpływa na całe nasze życie i wszystkie decyzje. Natomiast owoc Ducha Św.
jak miłość, radość, pokój, uprzejmość, wstrzemięźliwość, cierpliwość, dobroć,
łagodność będą coraz bardziej widoczne w naszym życiu. Ap. Paweł mówi w liście
do Efezjan 4,18, że ludzie nie uwielbiają Boga z powodu przyćmionych
umysłów, z powodu niewiedzy, która jest w nich. Martwa grzeszna natura w której
jest pogrążona ludzkość oraz wpływ złego ducha tego świata trzyma ich w
nieświadomości, tak że nie mogą poznać Jezusa
i Boga Ojca. Nie mogą zachwycić się chwałą naszego Zbawiciela i nie mogą
radować się Jego przyjściem nawet w dzień Bożego narodzenia.
Weźmy
pod uwagę, że tak ja za czasów Jezusa było dużo mylnych opinii na Jego temat,
tak jest i dzisiaj. Wielu ludzi często błądzi i nie mają właściwego
zrozumienia, bo zamiast wiedzę i wiarę budować w oparciu o Słowo Boże, robią to
na podstawie osobistych przekonań, religijnych przywódców, świeckich
autorytetów, argumentów ludzi niewierzących i w ten sposób nigdy nie dochodzą
do właściwego poznania.
Dalej Jan mówi, że podczas tej przemowy wielu uwierzyło w Niego, ale prawdopodobnie to była ta sama grupa, która jest w wspomniana w Jana 8,31 o której Jezus mówi, że ich wiara była wiarą płytką, na tyle płytką, że wciąż nie stali się uczniami Jezusa i nie zostali zbawieni. Dlatego Jezus w 8 rodz. powiedział do niech „jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie”.
Natomiast
przywódcy Izraela czują się zaniepokojeni tym, że tak wielu z ludu zaczyna
Jezusa darzyć jakąś sympatią, oni widzą w tym zagrożenie dla swojej władzy.
Posyłają nawet straż świątynną, by aresztowała Jezusa, ale jak mówiliśmy
wcześniej nie mogli tego uczynić.
W
odpowiedzi na to wszystko Jezus mówi w 33 wierszu, że jeszcze krótki czas
będę z wami, a potem odejdę do tego który mnie posłał i dalej szukać mnie
będziecie, lecz nie znajdziecie, a gdzie ja będę wy przyjść nie możecie w.
34.
Widzimy,
że Żydzi zupełnie tego nie rozumieją, oni myślą, że Jezus zamierza odejść z
Judei i udać się w inne rejony, a On tymczasem mówił o swojej śmierci,
zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu.
Daje
im również ostrzeżenie, że jeśli teraz Go odrzucą to przyjdzie dzień, kiedy
będą Go potrzebowali i będą Go szukać, ale Go nie znajdą. Przyjdzie chwila,
kiedy będą potrzebowali Zbawiciela, będzie to dzień, gdy staną przed Bożym
sądem w niebie ze swoimi grzechami, a wtedy Jezus będzie im niezbędny do
zbawienia, bo jest drogą prawda i życiem i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej
jak tylko przez wiarę w Niego (Ew. Jana 14,6). On jest jedynym pośrednikiem
między Bogiem, a ludźmi, bo jako jedyny zapłacił za ludzkie życie swoją
krwią.
Jezus
powtórzył to im w 8 rodz. wiersz 21
Jan 8:21 I rzekł znowu do nich:
Ja odchodzę, a wy mnie szukać będziecie i w grzechu swoim pomrzecie; dokąd ja odchodzę,
wy pójść nie możecie.
Więc
oni stoją przed Bożym sądem i rozpaczliwie potrzebują Jezusa, ale wtedy już go
nie znajdą, wtedy będzie za późno, a tam gdzie On będzie, czyli w niebie, bez
Niego wejść nie mogą. I nie tylko dotyczy to ich, ale wszystkich ludzi, każdego
z nas, ciebie i mnie. Jeśli dzisiaj rezygnujemy z Jezusa, odrzucamy Go jako
Pana i Zbawiciela, bo mamy swoje osobiste powody, to czynimy na własną wieczną
szkodę.
Kiedyś,
kiedy nadejdzie dzień sądu, każdy człowiek będzie potrzebował Chrystusa, by
dostać się do nieba, by mógł zostać uznany przed Bogiem za sprawiedliwego.
Będzie potrzebował, by Jezus przyznał się do Niego przed swoim Ojcem i wyznał,
że jesteśmy Jego uczniami, że w Niego uwierzyliśmy, że zapłacił za nasze
grzechy swoją śmiercią na Krzyżu i wziął na siebie należną nam karę. Jeśli tak
będzie bramy nieba otworzą się dla nas szeroko, cudowna wieczność stanie przed
nami otworem, a my radośnie w poczuciu zwycięstwa wkroczymy do Królestwa Bożego.
Jeśli
jednak nie daj Bóg, pomrzemy w swoich grzechach, bo opieraliśmy się
Zbawicielowi, bo zawsze coś było ważniejszego od Jego słow, bo zawsze było
jakieś ale, a Chrystus przed Ojcem powie - „nie znam Cię, idź precz w ogień wieczny”, to
będzie straszna tragedia każdego człowieka, tam będzie płacz i zgrzytanie
zębów.
Czyli
Jezus daje tu poważne ostrzeżenie żeby nie odrzucać Go, bo w ten sposób
ściągamy na siebie potępienie.
Wiele osób jest tak blisko, a życie wieczne jest niemal na wyciągnięcie ręki, a jednak nie wchodzą do Królestwa Bożego. Czasami ktoś w domu był chrześcijaninem, matka, ojciec dzieci, brat lub siostra i domownicy mogli cały czas słyszeć ewangelię, ale jednak odrzucili ją. Jakże będzie im przykro w dzień sądu. Innym razem sąsiedzi są wierzący lub ktoś z bliskiego otoczenia dając świadectwo, ale ludzie odrzucają Boży dar życia wiecznego. Oby nie było nikogo z nas jak tu jesteśmy dzisiaj, kto stanąłby przed Bożym sądem i musiał sobie uświadomić, że był tak blisko, a jednak nie uwierzył. Szukajmy Jezusa dzisiaj póki jeszcze jest czas, wzywajmy Jego imienia, by zbawił nas, i narodził nas na nowo przez Słowo Prawdy i moc Ducha Św. abyśmy w dzień, kiedy przed Nim staniemy mogli usłyszeć, dobrze sługo dobry i wierny wejdź do radości Pana swego Mat 25,23.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz