31.01.2025

Pochodzenie Jezusa Ew. Jana 7,25 – 36

 


Kontynuujemy nasze rozważanie słów Pana Jezus w świątyni na święcie namiotów. Pan nie poszedł na święto z całym tłumem, bo przywódcy Izraela, Faryzeusze i Sadyceusze chcieli Go zabić, więc przybył na święto w połowie tygodnia i wszedł do świątyni na jej dziedziniec i zaczął publicznie nauczać. Ostatnio powiedzieliśmy sobie, że podał im przynajmniej 5 kolejnych dowodów, że pochodzi od Boga i jest Synem Bożym.

Pierwszym dowodem była jego ponadnaturalna wiedza, nigdzie się nie uczył, nie studiował, a w sposób swobodny i lekki mógł posługiwać się Słowem Bożym w. 15-16.

Drugim świadectwem, że Jezus pochodzi od Boga jest działanie Boga w ludziach, którzy naprawdę chcą poznać, czy Jezus jest prawdziwym Mesjaszem w. 17. Każdy człowiek, który bierze słowa Jezusa na poważanie zaczyna doświadczać działania Ducha Św. w swoim życiu i w swoim sercu, co poświadcza Mu, że Chrystus jest prawdziwe Synem Bożym.

Trzeci Dowód na jaki Jezus się powoływał, że nigdy niczego nie czynił dla własnej chwały w odróżnieniu od wszystkich innych ludzi. Jezus nigdy niczego nie chciał dla siebie, ale wszystko co czynił było dla chwały Boga Ojca w. 18.

Czwarty dowód, to bezgrzeszność Jezusa w odróżnieniu od wszystkich innych ludzi, którzy nie przestrzegają prawa Bożego w. 18.

I piąty dowód, to Jego sprawiedliwy osąd wszystkich spraw, gdy wykazał Żydom hipokryzje, gdy się oburzali, że uzdrowił człowieka w szabat, a sami w szabat dokonywali obrzezania w. 22-24.

Więc Jezus przemawia dalej publicznie w świątyni, a wielu ludzi dziwi się, że nie jest jeszcze aresztowany. Znają oni swoich przywódców i mówią, czy to nie jest ten, którego chcą zabić, a tutaj jawnie przemawia i nic mu nie mówią, nie próbują aresztować. Niektórzy zastanawiają się w 26 wierszu, czy czasem przełożeni Izraela nie doszli do wniosku, że Jezus jest rzeczywiście Mesjaszem. Ale powód dlaczego nie aresztowali Jezusa jest inny, czytamy o nim w 30 wierszu, że starali się Go pojmać, lecz nikt nie podniósł na niego ręki, gdyż jeszcze nie nadeszła jego godzina. Jak widzimy,  to kolejny dowód, że Jezus naprawdę pochodził od Boga. Choć chcieli go skrzywdzić, nie mogli tego uczynić, bo Bóg w sposób suwerenny działał swoją wielką mocą i kontrolował ich czyny oraz umysły. O tyle jest to niezwykłe, że gdyby nam tego Słowo Boże nie mówiło, to prawdopodobnie nie dostrzeglibyśmy tu nic nadzwyczajnego, od czysty przypadek, że nie udało się tym razem pojmać Jezusa. Ale Biblia mówi, że było to niemożliwe, bo nie było to zgodne z planami Boga. Widzimy, że niewidzialna ręka Boga, kontrolowała wszystko w życiu Jezusa i nie mogli pojmać Go. Udało się to dokładnie wtedy, kiedy Bóg im pozwolił. Jezus mógł być zabity dokładnie wtedy i w taki sposób jak Bóg zapowiedział w swoim słowie, gdy nadeszła Jego godzina, co oznacza – kiedy Bóg na to pozwolił. Często w służbie Jezusa jest podkreślone, że Bóg rządził wszystkim, co miało miejsce w Jego życiu.

Już na początku jego publicznej służby, gdy wstąpił do Kafarnaum i czytał proroka Izajasza o posłaniu Mesjasza i mówiąc, że te słowa wypełniły się w ten dzień, to chcieli Go zabić przez zepchnięcie ze szczytu góry jak czytamy u Łukasza 4 rozdz. A gdy zaciągnęli Go na szczyt góry i wydawało się, że zaraz zginie, to przeszedł koło nich i bez przeszkód oddalił się. Nie mogli Jezusa skrzywdzić choć chcieli, bo Bóg ich powstrzymał. W Ew. Łukasza w 13 rodz. jest historia, kiedy Jezus naucza i zostaje ostrzeżony, że Herod chce Go zabić. A Jezus odpowiada, że choćby chciał to w tej chwili nie może tego zrobić, bo On ma zginąć w Jerozolimie, a Herod nie jest w stanie pokrzyżować Bożych planów. Później w 8 rozdz. Ew. Jana 20 wiersz znowu Jezus nauczał w świątyni, ale i tym razem jest powiedziane, że nie mogli Go powstrzymać, bo nie nadeszła Jego godzina.

Widzimy wyraźnie, że Bóg kontrolował cały plan zbawienia, czuwał nad wszystkimi szczegółami życia Jezusa, ale nie tylko Jego. Biblia mówi, że Bóg czuwa nad każdym wierzącym. Każdy nasz dzień i każda nasza chwila jest w ręku naszego Boga i nic nie dzieje się przypadkiem.

Pan Jezus w Ew. Mateusza w kontekście posłuszeństwa Jemu mówi:

Mateusza 10:29  Czyż nie sprzedają za grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziemię bez woli Ojca waszego.

30  Nawet wasze włosy na głowie wszystkie są policzone.

31  Nie bójcie się; jesteście więcej warci niż wiele wróbli.

Bóg kontroluje życie każdego wróbla i od Niego ono zależy. Tak też pod suwerenną kontrolą naszego Ojca jest życie każdego z nas - każdy włos na naszej głowie jest policzony. Wszystko co ma miejsce w naszym życiu jest albo bezpośrednio z Jego woli, albo z Jego przyzwolenia. Nic nie dzieje się bez suwerennej woli naszego niebiańskiego Ojca. Więc jeśli myślisz o przyszłości, kreślisz jakieś plany, to powinieneś/ powinnaś przede wszystkim skonsultować to z Bogiem, bo ich realizacja zależy od Niego, a nie od ciebie. To Bóg decyduje, czy uda nam się doprowadzić do końca nasze przedsięwzięcia i zrealizować nasze plany. To nie sprzyjające okoliczności, nasz spryt, intelekt, znajomości, czy cokolwiek jeszcze innego daje nam powodzenie, ale suwerenna ręka naszego Boga.

Możemy być również pewni, że nasza godzina odejścia z tego świata nie będzie przypadkowa, ale zostaniemy ze służby odwołani i wezwani do domu naszego Ojca dokładnie w chwili, gdy Bóg o tym zdecyduje. Takie przekonanie powinno napełniać nasze serca pokojem i umacniać nas w służbie dla Boga. Po prostu możemy działać i w pokoju realizować Jego wolę wiedząc, że On nad nami czuwa.  

Następnie widzimy, że ludzie mieli jakieś mylne wyobrażenie o Mesjaszu, co nie pozwalało im Go rozpoznać. Mówili, że go znają, znają jego pochodzenie i z tego powodu On nie może być wypełnieniem tych wszystkich proroctw Starego Testamentu zapowiadających Chrystusa, bo jak przyjdzie Mesjasz, to nikt nie będzie wiedział skąd pochodzi. Jak czytamy ewangelię, to zobaczymy, że ciągle się potykali o swoją wizję przyjścia Mesjasza.

Wcześniej mówili skąd u niego ta uczoność, skoro się nie uczył, w Ew. Mateusza w 13 rozdziale mówili, gdy przyszedł w swoje strony pełniąc służbę, skąd ma tą mądrość, te cudowne moce przecież jest synem cieśli i znamy jego matkę, jego braci i siostry. Podobnie też twierdzili w 6 rozdz. Ew. Jana. Więc odrzucali Jezusa, bo nie pasował im do ich wyobrażeń Mesjasza. Uważali, że Chrystus przyjdzie w sposób wielki i tajemniczy i nikt nie będzie wiedział skąd jest. Odrzucali pogląd, że może urodzić się jako dziecko i wychować pośród nich. Również mylące było dla nich, że Jezus wychowywał się w Nazarecie w Galilei, był to region, który w znacznym stopniu uległ pogańskim wpływom, a w ich przekonaniu Chrystus nie mógłby mieszkać w tak duchowo brudnym mieście. Jeśli już miałby się urodzić, to oczywiście powinien przyjść na świat w Jerozolimie, a najlepiej w świątyni w arcykapłańskiej rodzinie. 

Nie wiedzieli także, że urodził się w Betlejem jak mówiły proroctwa, co było dla nich kolejnym argumentem, że to nie może być On w. 42, Bóg zasłonił to przed nimi.

Pan Jezus faktycznie urodził się w Betlejem wypełniając proroctwo proroka Micheasza, ale Maria z Józefem, byli tylko krótki czas w Betlejem, bo jak wiemy poszli na spis ludności o czym większość z ludzi nie wiedziała lub nie pamiętała. 

Gdyby zadali sobie trud i poszli sprawdzić do świątyni lub zapytaliby Marię, to dowiedzieliby się prawdy. Ale zamiast szukać dowodów dla wiary, szukali argumentów dla swojej niewiary, co niestety czyni dzisiaj wiele osób.

Pan Jezus znając ich szemranie i dylematy serca odnośni się do tego w 28 wierszu, że znacie mnie i wiecie skąd jestem, ale tak naprawdę nie znacie mnie, nie wiecie skąd przyszedłem, nie znacie mojego Ojca, który mnie posłał, a On jest godzien wiary.

Myśleli, że znają Jezusa i znali według ciała, ale tak naprawdę nie znali Go, nie znali jako Syna Bożego, jako Mesjasza, jako osobistego Zbawiciela.

Wydaje mi się, że to może być zagrożenie dla każdego z nas, może nam się wydawać, że znamy Jezusa, znamy Boga, bo np wychowaliśmy się w chrześcijańskiej rodzinie i u nas w domu od zawsze czytaliśmy Biblię, modliliśmy się, chodziliśmy do kościoła, a tata i mama zawsze mówili o Chrystusie – skoro tak,  to przecież Go znamy. Ale czy naprawdę Go znamy, czy pokochaliśmy Go osobiście, czy wiara moich rodziców stała się moją, czy może znamy Go tylko ze słyszenia. Może nam się wydawać, że znamy Jezusa, bo uczestniczymy w Bożym narodzeniu i jeszcze innych świętach chrześcijańskich lub chodzimy do kościoła albo przebywamy w towarzystwie chrześcijan, a jednak osobiście mogliśmy nigdy nie poznać Zbawiciela. Możemy Go znać w sposób religijny, znać w sensie słyszeć O Nim, ale nigdy nie padliśmy przed Nim na kolana i nie wyznaliśmy Go naszym Panem i Bogiem oraz nie podjęliśmy decyzji, że będziemy Mu służyć przez całe nasze życie. Wiele osób myśli, że zna Jezusa, bo chodzą do kościoła, czytają Biblię, przystępują do spowiedzi, przyjmują sakramenty, jeżdżą na pielgrzymi i biorą udział w religijnych ceremoniach, a także praktykują różne rytuały. Ale czy to oznacza, że takie osoby narodziły się na nowo, że upamiętały się ze swoich grzechów i mają Ducha  Św., który w nich mieszka, bo o takim poznaniu mówi Jezus.  

Jak ty znasz Jezusa, kim On dla ciebie jest i kim ty jesteś dla Niego?

Czy jakbym powiedział, że znam sławnego amerykańskiego aktora, powiedzmy Mela Gibsona, bo oglądałem z nim kilka filmów i przeczytałem jego biografię i znam kilka szczegółów z jego życia, to znaczy że faktycznie go znam? Czy gdyby Mel Gibson był w Polsce, to zadzwoniłby do mnie, odwiedził mnie, uścisnąłby mi dłoń i powiedział, miło cię widzieć stary przyjacielu? Nie, pomimo jakiejś wiedzy na jego temat, nie mogę powiedzieć, że Go znam.

Żydzi myśleli, że znają Boga, bo byli religijni i mieli przykazania od Boga, które starali się przestrzegać, ale Jezus mówi że nie znają Boga, bo nie znają Jezusa i nie chcą Go przyjąć. Kto nie czci Syna nie czci i Ojca (J 5,23), kto nie pokochał Chrystusa i nie narodził się na nowo z Ducha Św. nie zna Boga (J 3,3).  Kto nie kocha Bożego Słowa i nie kocha Kościoła Jezusa Chrystusa – nie zna Boga

Jezus zna Boga Ojca, On był w niebie w wieczności z Ojcem i z nieba został do nas posłany, On powiedział – Ja Go znam, bo od Niego jestem i On mnie posłał.

Posłał Go abyśmy wszyscy przez wiarę w Chrystusa i Jego pośrednictwo mogli poznać Boga Ojca i żeby Bóg, Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa stał się naszym Ojcem.

W Ew. Jana w 1 rozdz. 12 wierszu czytamy, że wszyscy którzy przyjęli Słowo, którym jest Jezus stają się dziećmi Bożymi. Przyjmując Jezusa otrzymujemy objawienie Ojca od Syna Bożego i stajemy się uczestnikami życia wiecznego, Bożej natury oraz daru Ducha Św.

W związku z tym, czy prosisz Pana Jezusa, by objawił Ci Ojca, a jeśli Ci objawił, to żeby objawił i objawiał Ci jeszcze głębiej? Naszym celem jest poznawanie Boga i służenie Mu, czym lepiej Go znamy, tym skuteczniej możemy Mu służyć i tym chętniej będziemy Go wielbić.

Gdy zbliżamy się do Boga nasze zrozumienie i ostrość naszych Bożych prawd i celów dla Jego ludu poprawia się.

Wtedy również upodabniamy się do Syna Bożego, następuje przemienia naszego charakteru, a to wpływa na całe nasze życie i wszystkie decyzje. Natomiast owoc Ducha Św. jak miłość, radość, pokój, uprzejmość, wstrzemięźliwość, cierpliwość, dobroć, łagodność będą coraz bardziej widoczne w naszym życiu. Ap. Paweł mówi w liście do Efezjan 4,18, że ludzie nie uwielbiają Boga z powodu przyćmionych umysłów, z powodu niewiedzy, która jest w nich. Martwa grzeszna natura w której jest pogrążona ludzkość oraz wpływ złego ducha tego świata trzyma ich w nieświadomości, tak że  nie mogą poznać Jezusa i Boga Ojca. Nie mogą zachwycić się chwałą naszego Zbawiciela i nie mogą radować się Jego przyjściem nawet w dzień Bożego narodzenia.

Weźmy pod uwagę, że tak ja za czasów Jezusa było dużo mylnych opinii na Jego temat, tak jest i dzisiaj. Wielu ludzi często błądzi i nie mają właściwego zrozumienia, bo zamiast wiedzę i wiarę budować w oparciu o Słowo Boże, robią to na podstawie osobistych przekonań, religijnych przywódców, świeckich autorytetów, argumentów ludzi niewierzących i w ten sposób nigdy nie dochodzą do właściwego poznania.

Dalej Jan mówi, że podczas tej przemowy wielu uwierzyło w Niego, ale prawdopodobnie to była ta sama grupa, która jest w wspomniana w Jana 8,31 o której Jezus mówi, że ich wiara była wiarą płytką, na tyle płytką, że wciąż nie stali się uczniami Jezusa i nie zostali zbawieni. Dlatego Jezus w 8 rodz. powiedział do niech „jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie”.

Natomiast przywódcy Izraela czują się zaniepokojeni tym, że tak wielu z ludu zaczyna Jezusa darzyć jakąś sympatią, oni widzą w tym zagrożenie dla swojej władzy. Posyłają nawet straż świątynną, by aresztowała Jezusa, ale jak mówiliśmy wcześniej nie mogli tego uczynić.

W odpowiedzi na to wszystko Jezus mówi w 33 wierszu, że jeszcze krótki czas będę z wami, a potem odejdę do tego który mnie posłał i dalej szukać mnie będziecie, lecz nie znajdziecie, a gdzie ja będę wy przyjść nie możecie w. 34. 

Widzimy, że Żydzi zupełnie tego nie rozumieją, oni myślą, że Jezus zamierza odejść z Judei i udać się w inne rejony, a On tymczasem mówił o swojej śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu.

Daje im również ostrzeżenie, że jeśli teraz Go odrzucą to przyjdzie dzień, kiedy będą Go potrzebowali i będą Go szukać, ale Go nie znajdą. Przyjdzie chwila, kiedy będą potrzebowali Zbawiciela, będzie to dzień, gdy staną przed Bożym sądem w niebie ze swoimi grzechami, a wtedy Jezus będzie im niezbędny do zbawienia, bo jest drogą prawda i życiem i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez wiarę w Niego (Ew. Jana 14,6). On jest jedynym pośrednikiem między Bogiem, a ludźmi, bo jako jedyny zapłacił za ludzkie życie swoją krwią. 

Jezus powtórzył to im w 8 rodz. wiersz 21

Jan 8:21  I rzekł znowu do nich: Ja odchodzę, a wy mnie szukać będziecie i w grzechu swoim pomrzecie; dokąd ja odchodzę, wy pójść nie możecie.

Więc oni stoją przed Bożym sądem i rozpaczliwie potrzebują Jezusa, ale wtedy już go nie znajdą, wtedy będzie za późno, a tam gdzie On będzie, czyli w niebie, bez Niego wejść nie mogą. I nie tylko dotyczy to ich, ale wszystkich ludzi, każdego z nas, ciebie i mnie. Jeśli dzisiaj rezygnujemy z Jezusa, odrzucamy Go jako Pana i Zbawiciela, bo mamy swoje osobiste powody, to czynimy na własną wieczną szkodę.

Kiedyś, kiedy nadejdzie dzień sądu, każdy człowiek będzie potrzebował Chrystusa, by dostać się do nieba, by mógł zostać uznany przed Bogiem za sprawiedliwego. Będzie potrzebował, by Jezus przyznał się do Niego przed swoim Ojcem i wyznał, że jesteśmy Jego uczniami, że w Niego uwierzyliśmy, że zapłacił za nasze grzechy swoją śmiercią na Krzyżu i wziął na siebie należną nam karę. Jeśli tak będzie bramy nieba otworzą się dla nas szeroko, cudowna wieczność stanie przed nami otworem, a my radośnie w poczuciu zwycięstwa wkroczymy do Królestwa Bożego.

Jeśli jednak nie daj Bóg, pomrzemy w swoich grzechach, bo opieraliśmy się Zbawicielowi, bo zawsze coś było ważniejszego od Jego słow, bo zawsze było jakieś ale, a Chrystus przed Ojcem powie -  „nie znam Cię, idź precz w ogień wieczny”, to będzie straszna tragedia każdego człowieka, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Czyli Jezus daje tu poważne ostrzeżenie żeby nie odrzucać Go, bo w ten sposób ściągamy na siebie potępienie.

Wiele osób jest tak blisko, a życie wieczne jest niemal na wyciągnięcie ręki, a jednak nie wchodzą do Królestwa Bożego. Czasami ktoś w domu był chrześcijaninem, matka, ojciec dzieci, brat lub siostra i domownicy mogli cały czas słyszeć ewangelię, ale jednak odrzucili ją. Jakże będzie im przykro w dzień sądu. Innym razem sąsiedzi są wierzący lub ktoś z bliskiego otoczenia dając świadectwo, ale ludzie odrzucają Boży dar życia wiecznego. Oby nie było nikogo z nas jak tu jesteśmy dzisiaj, kto stanąłby przed Bożym sądem i musiał sobie uświadomić, że był tak blisko, a jednak nie uwierzył. Szukajmy Jezusa dzisiaj póki jeszcze jest czas, wzywajmy Jego imienia, by zbawił nas, i narodził nas na nowo przez Słowo Prawdy i moc Ducha Św. abyśmy w dzień, kiedy przed Nim staniemy mogli usłyszeć, dobrze sługo dobry i wierny wejdź do radości Pana swego  Mat 25,23.         

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń

707968