6.04.2019

Dzieło Boże zależy od Boga, a nie człowieka 1 Królewska 19,1 - 18



W naszym dzisiejszym fragmencie jesteśmy świadkami depresji i zniechęcenia Eliasza. Widzimy, że Eliasz zniechęcony przybywa do Bożej góry Horeb, jest to ta sama góra na której Mojżesz spotkał Boga w krzaku gorejącym, gdzie został powołany, by wyprowadzić Izraela. Eliasz przybył na tą Górę z powodu ucieczki przed bezbożną Izebel żoną Achaba, która zwalczała proroków Pana. Być może ma nadzieje, że na tej górze otrzyma ochronę od Boga i ocali swoje życie. Eliasz także przestał widzieć sens w swojej służbie. Pomimo swojej gorliwości nie widzi żadnych dobrych zmian w Izrelu. Wprost przeciwnie, raczej dostrzega  że dzieje się gorzej, że proroków Pana pozabijano mieczem, że Izraelici porzucili przymierze z Bogiem i myśli że został tylko on sam, ale Jego życie również jest zagrożone.  Może się Eliaszowi wydawać, że odpowiedzialność, którą Bóg złożył na niego jest zbyt duża, że nie jest w stanie podołać temu, czego Bóg od niego oczekuje. Doświadczenia Eliasza mogą być doświadczeniami każdego chrześcijanina, niekiedy gdy jesteśmy gorliwi, oddani i posłuszni Bogu myślimy, że przez naszą gorliwość i oddanie wiele się zmieni. Mamy nadzieje że wiele osób nawróci się i pozna Pana, że Bóg uczyni wielkie dzieła i doświadczymy wiele cudów w naszym życiu. Wierzymy że Bóg weźmie ta naszą gorliwość i posłuszeństwo i użyje tego do czegoś wielkiego. Jednak po jakimś czasie może się okazać, że wcale tak się nie stało jak sobie myśleliśmy, a nasze oczekiwania mogą być zawiedzione. Nie wybuchło żadne przebudzenie, nie nawrócili się ci o których myśleliśmy, nie zdarzyły się wielkie cuda, świat dalej idzie swoja drogą, a ludzie wokół nas nie tylko nie darzą nas szacunkem, ale może nawet prześladują z powodu wiary. Wtedy może przyjść taki kryzys jak w życiu Eliasza. Pojawiają się pytania, czy nasza służba dla Boga, nasza gorliwość, oddanie, posłuszeństwo, ofiarność, powstrzymywanie się od grzechów i wszystko co związane z miłością do Boga ma sens. Skoro my się tak mocno staramy i tak bardzo chcemy, to dlaczego Bóg nie weźmie tej naszej gorliwości i nie użyje jej tak, jak ona na to zasługuje?
Jednak musimy Pamiętać, że rozwój Bożego dzieła nie zależy od naszej Gorliwości, nie zależy ostatecznie od nas, ale zawsze od Boga. To Bóg decyduje o tym jak wielki wpływ będzie miało to, co dla niego robimy. Oczywiście nie możemy myśleć, że skoro tak jest, to nie powinniśmy być gorliwi, czy się strać. Mamy być płomienni duchem dla Pana, ale w naszej posłudze wciąż pokornie prosić i oczekiwać, żeby Pan pobłogosławił nasza służbę dla niego według swojego uznania. Pozwólmy też Bogu działać przez to, co dla niego robimy tak jak On chce. Pamiętajmy również, że nasze oddanie to tylko mała część wielkiej Bożej służby przez Niego czynionej. Eliasz prawdopodobnie myślał, że po wydarzeniach z góry Karmel, gdzie z nieba na modlitwę Eliasza stąpił ogień i wszyscy zobaczyli, że to Pan jest Bogiem, to  teraz cały Izrael przystąpi do Pana, a jednak tak się nie stało. Czy to, że tak się nie stało, to że Izrael złamał przymierze, a teraz Eliasz jest prześladowany przez Izebel powoduje, że służba Eliasza nie ma sensu i odniósł porażkę? Nie, bo Bóg nadal czyni swoje dzieło i w końcu doprowadzi je do końca, a służba Eliasza była tylko jedną z części tego dzieła. Więc Bóg wyjaśnia Eliaszowi, by nie myślał że Jego starania nie mają sensu. Uświadamia mu, że wcale nie jest sam, bo Pan ma jeszcze innych o których Eliasz nie wie, a którzy są Mu oddani (w. 18). Niech nie myśli, że jest ostatnim sprawiedliwym i co ten biedny Bóg teraz bez niego zrobi?  Ma iść namaścić Chazaela na króla Aramu, który wykona Boży sąd na Izraelitach (w. 15). Później ma namaścić Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela, który zniszczy ród bezbożnego Achaba i pozbawi życia Izebel. Następnie ma namaścić Elizeusza, który będzie kontynuował dzieło Eliasza. Tym samym Bóg pociesza Eliasza i mówi mu, żeby nie załamywał się w służbie dla Pana. Powinien pamiętać, że Boży plan jeszcze się nie skończył, a Bóg przez Jego posługę uzyskał, to co chciał.
Drodzy, wielkim pocieszeniem dla Bożego ludu jest, że nasza służba dla Pana zawsze w swoim czasie wykona swoją pracę, zgodnie z tym co Bóg dla niej zamierzył. Dlatego nigdy nie powinniśmy się zniechęcać z powodu efektów w naszej służbie. Czasami Bóg może sprawić, że nakłady będą małe, a efekty wielkie. Innym razem może być odwrotnie, że nakłady i zaangażowanie ogromne, a efekty małe. Często jest tak, jak w sytuacji Eliasza, że nie widzimy wielu rzeczy, które nasze działania przyniosą dopiero w przyszłości lub tego co Bóg czyni poza zasięgiem naszego wzroku.
Powinniśmy pamiętać o czym Eliasz zapomniał, że dzieło Boże rozwija się zawsze i to nie dzięki nam, ale dzięki Bogu. Nawet jeśli Bóg czyni coś przez nas w dziele zbawienia, to nie dlatego że jesteśmy jedynymi ludźmi, którymi Bóg może się posłużyć, ale dlatego, że tak sobie upodobał. I choć jesteśmy wyróżnieni mogąc Mu służyć, to w żadnym razie w tym celu, by się chełpić. Bóg mógł powołać wielu takich Eliaszy, choćby z tych 7000 tys. którzy nie zgięli kolan przed Baalem, ale uznał, że jeden prorok wystarczy i przez niego dzieło Boże będzie wykonane. Ciężar skuteczności Eliasza nie zależał od Eliasza, ale od Pana. Choć Eliasz był zniechęcony, to jednak niesłusznie, bo zamiast zaufać Bogu, że nawet wtedy, kiedy nie widzi, że Jego posługa jest w Bożym dziele przydatna, to jednak tak było. I my powinniśmy zaufać, że jeśli służymy Panu, to Bóg wykorzystuje naszą służbę do budowania Jego Królestwa, choć nie zawsze to możemy dostrzegać. 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń