
Drodzy
dzisiaj wracamy do Ew. Mateusza, a konkretnie do ukrzyżowania Chrystusa. Mamy
tutaj do czynienia z najbardziej niesprawiedliwą śmiercią w historii ludzkości.
Oczywiście w historii ludzkości było wiele niesprawiedliwych wyroków śmierci,
ale w przypadku Chrystusa ta niesprawiedliwość jest wyjątkowo rażąca. Mamy oto
człowieka, który niczego złego nie zrobił, nie miał złych myśli, nie maił złych
pragnień, nie złorzeczył swoim wrogom, nie nienawidził innych, ale miłował, nie
walczył, nie mścił się, a przez swoje działania dowiódł, że jest najlepszą
osobą jaka pojawiła się na świecie. A jednak jak mówi Jan w swojej ewangelii w 1 rozdz. choć przyszedł do swoich, do swojego
ludu, do nas, ale swoi Go nie przyjęli. Został zdradzony przez przyjaciela,
wydany w ręce pozornie sprawiedliwych religijnych ludzi, którym w szczególny
sposób powinno zależeć na sprawiedliwym procesie, bo powoływali się na
sprawiedliwego i świętego Boga. Ale waśnie ci ludzie okazali się najbardziej
zepsuci ze wszystkich, bardziej zepsuci niż nie znający Boga rzymianie i wydali
Pana Jezusa w ręce pogan na straszną męczeńską śmierć przez przybicie do
Krzyża.
Sponiewieranie Jezusa
Tortur jakim został poddany Pan Jezus przed
swoją śmiercią nie powstydziłby się najbardziej okrutny kat. Zanim został wydany
w ręce Rzymskie, stanął w nocy przed nieoficjalną Radą Żydowską w domu Annasza,
który był teściem Kajfasza i jednocześnie szarą eminencją pociągającą za
sznurki. Tam przesłuchiwano Jezusa i bezpodstawnie bito Go po twarzy. Później
nad ranem postawiono Jezusa przed oficjalnym zgromadzeniem Rady i skazano na
śmierć na podstawie zeznań fałszywych świadków i bluźnierstwo. Ale Żydzi sami
nie mogli wykonać takiego wyroku, byli pod jurysdykcją Rzymską, więc
zaprowadzono Pana do Piłata. Jak wiemy Piłat nie znalazł w Jezusie winy i jakoś
próbował wykręcić się od wyroku skazującego mając obciążone sumienie. Wiedział
bowiem, że Pan Jezus jest niewinny i że Żydzi wydali Go z zawiści. Kazał więc
zaprowadzić Jezusa do Heroda, który rządził Galileą skąd Jezus pochodził. Herod
z zaciekawieniem przyjął Chrystusa mając nadzieje, że czymś Jezus go zadziwi,
ale Jezus milczał. Wtedy Herod Go wyśmiał i z powrotem odesłał do Piłata. Pan
Jezus już musiał być bardzo zmęczony, ciągano Go z jednego sądu do drugiego
przez całą noc i już część dnia. Gdy wrócił do Piłata, Piłat podjął polityczną
próbę uwolnienia Jezusa i dał ludowi wybór między Barabaszem – pospolitym przestępcą, a Chrystusem. Lud
wybrał Barabasza, a Piłat obawiając się utraty stanowiska nie miał siły się
temu sprzeciwić i wydał Jezusa na śmierć. Przed przybiciem do Krzyża miało
miejsce jeszcze ubiczowanie, biczem uplecionym ze skórzanych pasków na
drewnianej rączce i zakończonych kawałkami metalu lub kości (w. 26). Już samo biczowanie mogło
skończyć się śmiercią, co się zdarzało. Ale Pan Jezus zniósł baty i został
zabrany przez żołnierzy na zamek. Nie wystarczało im jednak, że sponiewierali
Go pod pręgierzem. Teraz postanowili zabawić się z Nim wyśmiewając Go jako
Króla. Wiemy, że Żydzi przyszli do Piłata żądając, by Piłat skazał Jezusa na
śmierć z powodów politycznych, że czynił się Królem i w ten sposób zagraża
władzy Cezara. Taki też napis był wywieszony nad głową Pana Jezusa jako dowód
winy. To wszystko jest niesamowitym suwerennym Bożym planem, by świat ogłosił
Jezusa Królem chociaż nie chciał tego zrobić. Jak powiedzieliśmy sobie
ostatnio, że nie mogą Go skazać za jakieś przestępstwo, bo nic nie mogli mu
udowodnić, to więc skazują Jezusa za prawdę, za to, że jest Synem Bożym, za to,
że jest prawdziwym Królem. Jeśli ktokolwiek zasługuje na ten tytuł, to właśnie
On. On dla Którego i przez Którego zostało wszystko stworzone jak mówi Paweł, czy to trony, czy panowania, czy
nadziemskie władze, czy zwierzchności wszystko dla Niego i przez Niego (Kol 1,16). On jest tym Królem na którego
imię w odpowiednim czasie zegnie się każde kolano i każdy język wyzna, że On
jest Panem (Fil 2,10). Ale
przewrotny i grzeszny świat postanowił wykpić Jego królewskość. Diabeł poddał
myśl w sercach Żołnierzy, by naśmiewać się z Króla wszechświata i w ten sposób Go poniżyć mając swoje 5 minut.
Można powiedzieć, że dla szatana jest to najlepszy dzień w Jego historii, a jednocześnie
też dzień najgorszy, bo dzień jego klęski. Żołnierze realizują ten haniebny plan diabła
stając się również winnymi tego grzechu. Tak jak wcześniej w sercu Judasza
szatan wzbudził myśl wydania Jezusa, tak teraz natchnął w serca żołnierzy, by
Chrystusa wyśmiewać, drwić z Niego i Go poniżać. A jednocześnie sam szatan i żołnierze w swoim
grzechu stają się narzędziami w rękach Boga prze które odwieczny plan zbawienia
świata spełnia się.
To
więc żołnierze, cały oddział, prawdopodobnie kilkuset żołnierzy zdjęli z Niego
szaty i przyodziali Go w płaszcz szkarłatny, który miał oznaczać Jego
królewskość. Nie wiedzieli kim jest naprawdę, prawdopodobnie nie znali także
szczegółów Jego działalności. Wiedzieli jedynie, że mają przed sobą człowieka,
więźnia który podaje się za Króla, ale teraz milczy i nie odpowiada na żadne
zarzuty. Być może myśleli że jest umysłowo chory, idiota, dziwak inny niż
wszyscy. Ale są przekonani że nie jest królem, że ktoś taki jak On:
sponiewierany, milczący, odarty z wszelkiej godności i licznymi ranami z
których sączy się krew, nie może być królem. Przecież żaden Król tak nie
wygląda, a co dopiero Królów Król i Panów Pan. Widzą w nim klauna, obiekt do
żartów, kogoś kogo kosztem mogą sobie poprawić humor. W ten sposób przyłączają
się do innych, którzy są winni Jego śmierci. Przecież nie musieli tego robić,
mogli Go tylko ubiczować i zaprowadzić na ukrzyżowanie. Ale to im nie
wystarczyło, mają uciechę w poniewieraniu Go. Spletli Mu również koronę z
cierni na wzór Cezara i dali Mu trzcinę w prawą rękę, która miała symbolizować
berło. I tak z Niego szydzili pozdrawiając Go jako Króla, by Jezusa maksymalnie
upokorzyć, pluli na niego, bili Go po głowie trzciną, czymś w rodzaju kija od
szczotki i bili Pana również pięściami po twarzy (J 19,3). Widać wyraźnie, że żołnierze robili wobec Chrystusa o
wiele więcej złego niż to było konieczne w związku z ich obowiązkami. Ja widzę
w tym nie tylko trud wykonywania żołnierskich obowiązków, czy jakąś ludzką
złość, bo przecież nie mieli powodu, by z Nim tak postąpić. Nawet to nie była
ich sprawa, nie znali Go, niczym się im nie naraził. A jednak traktowali Go wyjątkowo
źle z wyjątkową pogardą jakby to właśnie On był przyczyną ich wszystkich
nieszczęść. Widzę w tym duchowy aspekt i nienawiść ciemności przeciwko
światłości jaką był Chrystus. Zarówno żołnierze jak i wcześniej Piłat,
reprezentant władzy politycznej oraz władza religijna w postaci Faryzeuszy i
Saduceuszy, a także pospolity lud są uosobieniem całego świata pogrążonego w
ciemności. Świata, który w swym naturalnym stanie nienawidzi Pana Jezusa, bo On
świadczy o świecie, o nich wszystkich, o każdym z nich z osobna i o nas, że
nasze uczynki są złe. Stąd tyle złości wobec Niego, stąd ta cała nienawiść,
która jest podyktowana grzechem i działaniem złego w ich sercach.
I
właściwie to pokazuje nam, że wobec Jezusa możemy przyjąć tylko dwie postawy w
naszym życiu, albo Go pokochamy i staniemy się Jego uczniami, albo Go
znienawidzimy. Albo Go przyjmiemy i pójdziemy za Nim doznając wolności i
szczęścia, albo zbuntujemy się wobec Jego słów i staniemy przeciwnikami Jego
nauki, a tym samym Jego samego.
I
znowu tu dzieje się coś niesamowitego, bo żołnierze w swojej nienawiści i
piekielnej złości wypełniają Boże proroctwo z Ks. Izajasza 50 rozdz.
wypowiedziane około 750 lat wcześniej
Izajasza 50:6 Mój grzbiet nadstawiałem tym, którzy biją, a
moje policzki tym, którzy mi wyrywają brodę; mojej twarzy nie zasłaniałem przed
obelgami i pluciem.
7
Lecz Wszechmogący Pan pomaga mi, dlatego nie zostałem zhańbiony, dlatego
uczyniłem moją twarz twardą jak krzemień; wiedziałem bowiem, że nie będę
zawstydzony.
Po takim sponiewieraniu Pan Jezus został jeszcze
wyprowadzony przed lud o czym czytamy w Ew. Jana w 19,1-15 . Piłat jeszcze miał nadzieje, że lud zadowoli się
poniżeniem Jezusa i zobaczy jaką niedorzecznością jest, że ten obdartus miałby
być Królem, czy miałby w jakikolwiek sposób zagrażać władzy. Jednak tłum
krzyczał, by Go ukrzyżować i jeśli piłat
Go wypuści, to nie jest przyjacielem Cezara (J 19,2). W ten sposób los Pana Jezusa został przypieczętowany,
jedynie co mógł Piłat zrobić, to wydać Pana Jezusa na ukrzyżowanie jak czytamy
w 31 wierszu że „odprowadzili Go na
ukrzyżowanie” .
I
tak szedł umęczony i poniżony ulicami miasta z poprzeczną belką na plecach
która warzyła około 40 kg do której miał zostać przybity na kalwarii. Była to
normalna praktyka w Cesarstwie, że skazaniec miał cierpieć publicznie, na
widoku. Często skazańcy byli prowadzeni głównymi ulicami i krzyżowani w
publicznych miejscach np. przy drogach, co miało działanie odstraszające dla
potencjalnych buntowników. W trakcie przejścia na miejsce wykonania wyroku
śmierci Pan Jezus już bardzo umęczony, po nieprzespanej nocy, ubiczowaniu opadł
z sił, stąd konieczność przymuszenia Szymona Cyrenejczyka, by pomógł mu nieść
Krzyż.
Bóg działa w tzw. przypadkach
Szymon
Cyrenejczyk znalazł się tam przypadkiem, ewangelista Marek mówi nam, że po
prostu tamtędy przechodził, wracał z pola. Pochodził z Cyreny sporego miasta w
Libii w północnej Afryce. Do Jerozolimy przybył najwyraźniej na święto paschy.
Być może zainteresował się wrzawą która panowała w mieście, być może na chwile
przystanął zaciekawiony tym co się dzieje. I oto w tej chwili został
przymuszony przez żołnierzy, by pomóc skazańcowi, by wziąć za niego poprzeczną
belkę i zanieść na miejsce kaźni. Nie planował tego, nie chciał, ale nie miał
wyjścia. Słowo które mówi o przymuszeniu jest bardzo ostrym greckim słowem
oznaczającym rozkaz. Sprzeciw mógł być odebrany jako bunt, a to mogło grozić
więzieniem, a nawet śmiercią. Przypuszczam że bardzo się bał i żałował iż
został wplątany w tą sprawę, przecież teraz On będzie kojarzony z tym
przestępcą, a to może się źle dla niego skończyć.
Jednak
to przypadkowe spotkanie, wcale nie było przypadkowe, bo Bóg je zaplanował w
swojej Suwerenności jak mówi Słowo Boże.
Przyp Sal 16:9 Serce człowieka obmyśla jego drogę, lecz Pan
kieruje jego krokami.
Ewangelista
Marek mówiąc o Szymonie wspomina Jego dwóch synów, Aleksandra i Rufusa (Mk 15,21). Stąd możemy wnioskować, że
to przypadkowe spotkanie zmieniło życie
Szymona, nawrócił się, bo ewangelista Marek znał jego synów. Mało tego, nie
tylko zmieniło się życie Szymona, ale później czytamy o Rufusie w Liście do Rzymian 16,13 że służył w Kościele, a
Paweł mówi że jest wybranym w Panu. Natomiast Jego matkę nazywa swoją, co
świadczy o tym, że musiała bardzo troszczyć się o niego. To przypadkowe
poniesienie Krzyża Jezusa, które pewnie wiązało się ze strachem i obawami, dało
początek zbawienia dla całej rodziny Szymona. Drodzy nie lekceważmy Bożych
przypadków, bo przez nie Bóg zmienia okoliczności naszego życia i nas zbawia.
Kiedyś
czytałem biografie Johna Wesleya, znanego angielskiego kaznodziei z XVIII
wieku, który głosząc ewangelię często był prześladowany. Kiedyś zapłacono
pewnemu osiłkowi, by rozprawił się z Wesleyem. Ten przyszedł na Jego spotkanie
z zamiarem zrobienia mu krzywdy, ale w trakcie spotkania nawrócił się i później
stał się Jego ochroniarzem. Jakże Bóg cudownie działa przez tzw. przypadki. Ale
w tych przypadkach pamiętajmy, że nie ma pana przypadka za to jest Bóg
wszechmogący mający w ręku wszystkie okoliczności naszego życia. Być może i nas
ewangelia spotkała przypadkiem, może gdzieś byliśmy, a tego nie planowaliśmy
lub przypadkowo się z kimś spotkaliśmy? Może tu jesteśmy przypadkiem, ale to
jest właśnie Boże działanie, kiedy Bóg splata nasze drogi z Chrystusem abyśmy
mogli ponieść Krzyż, byśmy mogli zobaczyć w Chrystusie naszego Zbawiciela i
przez to doznać przebaczenia naszych grzechów.
Przybicie Boga do Krzyża
I przyszli na miejsce na miejsce zwane
Golgota, co znaczy trupiej czaski (w. 33). Nazwa prawdopodobnie wynikała z ukształtowania terenu, którego wzgórze
przypominało trupią czaszkę. Na miejscu dali Mu do picia wino zmieszane z
żółcią taki miks mający na celu odurzenie skazańca. Niektórzy twierdzą, ze
miało to uśmierzyć ból. Niewątpliwie ten środek tak czynił, ale był podawany w
innym celu, w celu uspokojenia skazańca, by można było swobodnie go ukrzyżować
i by się nie szarpał. Ale Pan Jezus nie zamierzał się opierać, On właśnie w tym
celu tam przyszedł aby być przybitym do Krzyża za nasze grzechy. Dlatego też
nie chciał pić, chciał świadomie cierpieć każdą kroplę gniewu Bożego, która
zamiast na nas, spadła na Niego.
On sprawiedliwy, chciał cierpieć za
niesprawiedliwych, by przywieść nas do Boga. Nikt Mu życia nie odebrał, bo też
nikt nie mógł tego zrobić jeśliby nie chciał go oddać, ale sam je za nas położył,
by Jego sińce i rany uzdrowiły nas.
W
ten sposób wypełniło się kolejne proroctwo przepowiedziane w Psalmie 69 około 1000 lat wcześniej.
Psalm 69:22 Dodali żółci do pokarmu mego, A w pragnieniu
moim napoili mnie octem.
Po
tym wszystkim żołnierze przybyli Go do Krzyża gwoździami między 11 a 18 cm. Najpierw
rozkładali ręce na belce poprzecznej i
przebijali nadgarstki tak, by ominąć tętnice, by skazaniec za szybko się nie
wykrwawił. Następnie przybijano nogi przez pierwszą lub drugą przestrzeń
śródstopia. Prawdopodobnie nie przybijano nóg jednym gwoździem, ale dwoma co
potwierdziły wykopaliska na przedmieściach Jerozolimy, gdy znaleziono szkielet
mężczyzny po ukrzyżowaniu. I tak skazaniec wisiał przez wiele godzin, aż do
swojej śmierci z powodu wykrwawienia lub uduszenia.
Jednak
zanim to się stało, Bóg dał znać jak jego syn umrze 1000 lat przed
ukrzyżowaniem, a 300 lat przed tym zanim Rzymianie zaczęli stosować ten sposób zadawania
śmierci.
W
psalmie Dawidowym 22,17 czytamy
Psalm 22:17 Oto psy otoczyły mnie, Osaczyła mnie gromada
złośników, Przebodli ręce i nogi moje.
Grzech ignorancji
Dla
wykonujących wyrok żołnierzy, to był zwyczajnie kolejny dzień pracy, kolejny
skazaniec, zwykła rutyna. Nie mieli pojęcia, że właśnie przybili do krzyża
Boga, swojego Stwórcę, Zbawiciela, który mógł im ofiarować życie wieczne. Ewangelista Mateusz dobrze oddaje ich obojętność,
że po tym jak Go przybili, to rozdzieli między siebie przez rzucanie losu Jego
szaty i potraktowali je jako dodatkową zapłatę (w. 35). A następnie usiedli i zaczęli Go pilnować (w. 36).
W
ten sposób wypełnili kolejne proroctwo nie wiedząc o tym, że ich działania
zostały przepowiedziane w psalmie Dawida:
W Psalm 22:19 Między siebie dzielą szaty moje I o suknię
moją los rzucają.
Byli
zupełnie nie wzruszeni i nie interesowało ich kogo mają dzisiaj ukrzyżować. Zobaczmy
że zgubiła ich codzienna rutyna, ignorancja, niechęć choćby do minimalnej
refleksji z kim mają do czynienia, kim jest ten człowiek o którym napis niesie
Król Żydowski , o co tak wiele szumu, dlaczego Żydzi domagają się Jego śmierci?
To co ich interesowało to szaty, co będziemy z tego mieli, jaki mamy w tym
interes.
Choćby
zadali sobie trochę trudu, to wtedy odkryliby prawdziwy skarb, wodę żywą, życie
wieczne w Chrystusie.
Od
tego czasu pośród ludzi nic się nie zmieniło, wciąż są strasznymi ignorantami. Gubi
ich rutyna i niechęć do zatrzymania się na chwile z refleksją nad swoim życiem.
Nawet jeśli ktoś próbuje im powiedzieć o Chrystusie, to często uważają, że już
wszystko wiedzą, albo nie chcą nic wiedzieć, albo nie mają czasu, pędząc do
swoich codziennych zajęć. Też interesują ich głównie szaty, ciuchy, moda,
pieniądze, kolejne gadżety i uciechy. Nie zastanawiają się w jakim celu pojawili
się na ziemi, po co chodzą do pracy, zakładają rodziny, czy wstają każdego dnia
z łózka. Po prostu robią to wszystko, ale często bez refleksji tracąc kolejne
dni, które mogliby poświęcić na służbę Bogu, aż do chwili swojej śmierci, kiedy
będą musieli stanąć przed sądem Bożym, by zdać sprawę ze swojego życia. A życie
jest naprawdę nieprzewidywalne. Na początku tygodnia, gdy zaprowadziłem mojego
syna Samuela do przedszkola miałem okazję widzieć krzątającą się po przedszkolu
panią dyrektor, która miał mnóstwo spraw do załatwienia. Kilka godzin później
dowiedziałem się, że marła. Z początku pomyślałem, że to jakaś pomyłka, głupi
żart, bo przecież tego samego dnia rano widziałem ją w pracy. Ale nie, to
właśnie nasza codzienność na którą między innymi składa się też śmierć. Przyszła
z pracy i źle się poczuła, dostała wysokiego ciśnienia i raptem zmarła. Czy
znała Zbawiciela, czy miała czas na choć chwilę refleksji, że oto teraz idzie
przed tron Boży? Nie wiem, Bóg to wie. Ale wiem, że takie sytuacje mogą nami
wstrząsnąć i dać nam do myślenia.
Apostoł
Paweł powiedział, że wiele osób ginie na wieczność, przez nieświadomość, która
w nich jest (Ef 4,18). Nie chcą się
zainteresować Zbawicielem, wolą szaty, a tymczasem tracą całą wieczność.
Wraz
z nim ukrzyżowali również dwóch złoczyńców. Prawdopodobnie byli znajomymi Barabasza,
który miał z nimi wisieć, ale Jezus zajął Jego miejsce. Choć nie popełnił nic
złego został zaliczany do pospolitych rabusiów. Tutaj znów Słowo Boże na długo
zanim to się stało przepowiedziało te wydarzenia w Księdze proroka Izajasza
Izajasza 53:12 Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z
mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do
przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za
przestępcami.
On
stał się przestępcą, został zaliczony do przestępców, by w nim dzisiaj każdy
przestępca znalazł przebaczenie swoich win i stał się nowym człowiekiem. Ale nie
każdy chce z tego skorzystać. Chodzę do więzienia niemal w każda środę, czy
myślicie, że ludzie szukają tam Boga? Bardzo niewielu, większość zachowuje się
jak ci na krzyżu, urąga mu (w 44),
ma do Niego pretensje, że życie ułożyło się im w taki sposób, a nie inny. Ew. Łukasz
mówi nam, że jeden z tych przestępców w końcu się upamiętał i Pan Jezus Go
zbawił.
Mamy
jeszcze inne grupy pod Krzyżem, które mu bluźnią, to zwykli ludzie, którzy
przechodzili tamtędy przypadkiem i stali świadkami Jego śmierci przyłączając się
do szyderstw, że niech teraz udowodni swoją moc, niech uratuje samego siebie, niech
zstąpi z Krzyża, niech pokaże że jest prawdziwie Synem Bożym (w 39-40).
Mamy
pod krzyżem uczonych w piśmie i faryzeuszy dla których śmierć Jezusa, to
potwierdzenie Jego przestępstwa, bo gdyby był sprawiedliwy, to Bóg z pewnością nie
pozwoliłby żeby umarł w tak haniebny sposób. Oni też bluźnili mu, naśmiewali
się z Niego, że taki cwaniak był, a teraz nie może uratować samego siebie. Niech
zstąpi z Krzyża i pokaże, że jest królem.
Ale
Pan Jezus nie zrobił tego, nie odpowiedział na ich prowokacje, przyjął na
siebie te wszystkie szyderstwa i przekleństwa byśmy my byli błogosławieni. Stał
się przestępcą byśmy my, wierząc w niego okazali się sprawiedliwymi. Nie zstąpił z Krzyża i nie zbawił samego
siebie, by zbawić innych. William Botth znany kaznodzieja i założyciel armii
zbawienia powiedział „Twierdzili, że
gdyby zszedł z krzyża, to uwierzą, a my wierzymy ponieważ zawisł”. Prawda
jest taka, że Świat chciałby zbawienia bez Krzyża, bez Chrystusa, bez Jego
śmierci, chciałby żeby Bóg od tak zapomniał ich grzechy. Ale święty i sprawiedliwy
Bóg nie może tego uczynić, bo byłoby to sprzeczne z Jego naturą. Nie może
zaprzeczyć sam sobie, nie może zapomnieć o naszych grzechach bez Krzyża. Dopiero
Krzyż Chrystusa, wiara w Krzyż Chrystusa, w Jego zastępczą śmierć zmywa nasze
winy, które zostają ukarane w Nim, w Jezusie, a Boża sprawiedliwość zostaje
zaspokojona. Bóg w Krzyżu Chrystusa może się okazać sprawiedliwym i usprawiedliwiającym
grzesznika. Może się okazać świętym, a jednocześnie łaskawym i miłosiernym
Bogiem zbawiającym człowieka.
To
co mi pozostaje powiedzieć: nie bądźmy ignorantami jak żołnierze, nie gońmy za
szatami tracąc wieczność. Nie bądźmy jak pozostali, którzy Mu złorzeczyli, a jeśli kiedykolwiek tacy byliśmy, to niech nam Bóg wybaczy. Ale
będąc świadomi cierpień Jezusa Chrystusa za nasze grzechy weźmy na siebie Krzyż
na wzór Szymona Cyrenejczyka i pójdźmy z Jezusem na golgotę, by tam umrzeć dla
siebie, a żyć dla Niego. Amen