14.06.2019

Ukrzyżowanie Jezusa Ew. Mateusza 27,27 – 44



Drodzy dzisiaj wracamy do Ew. Mateusza, a konkretnie do ukrzyżowania Chrystusa. Mamy tutaj do czynienia z najbardziej niesprawiedliwą śmiercią w historii ludzkości. Oczywiście w historii ludzkości było wiele niesprawiedliwych wyroków śmierci, ale w przypadku Chrystusa ta niesprawiedliwość jest wyjątkowo rażąca. Mamy oto człowieka, który niczego złego nie zrobił, nie miał złych myśli, nie maił złych pragnień, nie złorzeczył swoim wrogom, nie nienawidził innych, ale miłował, nie walczył, nie mścił się, a przez swoje działania dowiódł, że jest najlepszą osobą jaka pojawiła się na świecie. A jednak jak mówi Jan w swojej ewangelii w 1 rozdz. choć przyszedł do swoich, do swojego ludu, do nas, ale swoi Go nie przyjęli. Został zdradzony przez przyjaciela, wydany w ręce pozornie sprawiedliwych religijnych ludzi, którym w szczególny sposób powinno zależeć na sprawiedliwym procesie, bo powoływali się na sprawiedliwego i świętego Boga. Ale waśnie ci ludzie okazali się najbardziej zepsuci ze wszystkich, bardziej zepsuci niż nie znający Boga rzymianie i wydali Pana Jezusa w ręce pogan na straszną męczeńską śmierć przez przybicie do Krzyża.

Sponiewieranie Jezusa
 Tortur jakim został poddany Pan Jezus przed swoją śmiercią nie powstydziłby się najbardziej okrutny kat. Zanim został wydany w ręce Rzymskie, stanął w nocy przed nieoficjalną Radą Żydowską w domu Annasza, który był teściem Kajfasza i jednocześnie szarą eminencją pociągającą za sznurki. Tam przesłuchiwano Jezusa i bezpodstawnie bito Go po twarzy. Później nad ranem postawiono Jezusa przed oficjalnym zgromadzeniem Rady i skazano na śmierć na podstawie zeznań fałszywych świadków i bluźnierstwo. Ale Żydzi sami nie mogli wykonać takiego wyroku, byli pod jurysdykcją Rzymską, więc zaprowadzono Pana do Piłata. Jak wiemy Piłat nie znalazł w Jezusie winy i jakoś próbował wykręcić się od wyroku skazującego mając obciążone sumienie. Wiedział bowiem, że Pan Jezus jest niewinny i że Żydzi wydali Go z zawiści. Kazał więc zaprowadzić Jezusa do Heroda, który rządził Galileą skąd Jezus pochodził. Herod z zaciekawieniem przyjął Chrystusa mając nadzieje, że czymś Jezus go zadziwi, ale Jezus milczał. Wtedy Herod Go wyśmiał i z powrotem odesłał do Piłata. Pan Jezus już musiał być bardzo zmęczony, ciągano Go z jednego sądu do drugiego przez całą noc i już część dnia. Gdy wrócił do Piłata, Piłat podjął polityczną próbę uwolnienia Jezusa i dał ludowi wybór między Barabaszem –  pospolitym przestępcą, a Chrystusem. Lud wybrał Barabasza, a Piłat obawiając się utraty stanowiska nie miał siły się temu sprzeciwić i wydał Jezusa na śmierć. Przed przybiciem do Krzyża miało miejsce jeszcze ubiczowanie, biczem uplecionym ze skórzanych pasków na drewnianej rączce i zakończonych kawałkami metalu lub kości (w. 26). Już samo biczowanie mogło skończyć się śmiercią, co się zdarzało. Ale Pan Jezus zniósł baty i został zabrany przez żołnierzy na zamek. Nie wystarczało im jednak, że sponiewierali Go pod pręgierzem. Teraz postanowili zabawić się z Nim wyśmiewając Go jako Króla. Wiemy, że Żydzi przyszli do Piłata żądając, by Piłat skazał Jezusa na śmierć z powodów politycznych, że czynił się Królem i w ten sposób zagraża władzy Cezara. Taki też napis był wywieszony nad głową Pana Jezusa jako dowód winy. To wszystko jest niesamowitym suwerennym Bożym planem, by świat ogłosił Jezusa Królem chociaż nie chciał tego zrobić. Jak powiedzieliśmy sobie ostatnio, że nie mogą Go skazać za jakieś przestępstwo, bo nic nie mogli mu udowodnić, to więc skazują Jezusa za prawdę, za to, że jest Synem Bożym, za to, że jest prawdziwym Królem. Jeśli ktokolwiek zasługuje na ten tytuł, to właśnie On. On dla Którego i przez Którego zostało wszystko stworzone jak mówi Paweł, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności wszystko dla Niego i przez Niego (Kol 1,16). On jest tym Królem na którego imię w odpowiednim czasie zegnie się każde kolano i każdy język wyzna, że On jest Panem (Fil 2,10).  Ale przewrotny i grzeszny świat postanowił wykpić Jego królewskość. Diabeł poddał myśl w sercach Żołnierzy, by naśmiewać się z Króla wszechświata  i w ten sposób Go poniżyć mając swoje 5 minut. Można powiedzieć, że dla szatana jest to najlepszy dzień w Jego historii, a jednocześnie też dzień najgorszy, bo dzień jego klęski.  Żołnierze realizują ten haniebny plan diabła stając się również winnymi tego grzechu. Tak jak wcześniej w sercu Judasza szatan wzbudził myśl wydania Jezusa, tak teraz natchnął w serca żołnierzy, by Chrystusa wyśmiewać, drwić z Niego i Go poniżać.  A jednocześnie sam szatan i żołnierze w swoim grzechu stają się narzędziami w rękach Boga prze które odwieczny plan zbawienia świata spełnia się.   
To więc żołnierze, cały oddział, prawdopodobnie kilkuset żołnierzy zdjęli z Niego szaty i przyodziali Go w płaszcz szkarłatny, który miał oznaczać Jego królewskość. Nie wiedzieli kim jest naprawdę, prawdopodobnie nie znali także szczegółów Jego działalności. Wiedzieli jedynie, że mają przed sobą człowieka, więźnia który podaje się za Króla, ale teraz milczy i nie odpowiada na żadne zarzuty. Być może myśleli że jest umysłowo chory, idiota, dziwak inny niż wszyscy. Ale są przekonani że nie jest królem, że ktoś taki jak On: sponiewierany, milczący, odarty z wszelkiej godności i licznymi ranami z których sączy się krew, nie może być królem. Przecież żaden Król tak nie wygląda, a co dopiero Królów Król i Panów Pan. Widzą w nim klauna, obiekt do żartów, kogoś kogo kosztem mogą sobie poprawić humor. W ten sposób przyłączają się do innych, którzy są winni Jego śmierci. Przecież nie musieli tego robić, mogli Go tylko ubiczować i zaprowadzić na ukrzyżowanie. Ale to im nie wystarczyło, mają uciechę w poniewieraniu Go. Spletli Mu również koronę z cierni na wzór Cezara i dali Mu trzcinę w prawą rękę, która miała symbolizować berło. I tak z Niego szydzili pozdrawiając Go jako Króla, by Jezusa maksymalnie upokorzyć, pluli na niego, bili Go po głowie trzciną, czymś w rodzaju kija od szczotki i bili Pana również pięściami po twarzy (J 19,3). Widać wyraźnie, że żołnierze robili wobec Chrystusa o wiele więcej złego niż to było konieczne w związku z ich obowiązkami. Ja widzę w tym nie tylko trud wykonywania żołnierskich obowiązków, czy jakąś ludzką złość, bo przecież nie mieli powodu, by z Nim tak postąpić. Nawet to nie była ich sprawa, nie znali Go, niczym się im nie naraził. A jednak traktowali Go wyjątkowo źle z wyjątkową pogardą jakby to właśnie On był przyczyną ich wszystkich nieszczęść. Widzę w tym duchowy aspekt i nienawiść ciemności przeciwko światłości jaką był Chrystus. Zarówno żołnierze jak i wcześniej Piłat, reprezentant władzy politycznej oraz władza religijna w postaci Faryzeuszy i Saduceuszy, a także pospolity lud są uosobieniem całego świata pogrążonego w ciemności. Świata, który w swym naturalnym stanie nienawidzi Pana Jezusa, bo On świadczy o świecie, o nich wszystkich, o każdym z nich z osobna i o nas, że nasze uczynki są złe. Stąd tyle złości wobec Niego, stąd ta cała nienawiść, która jest podyktowana grzechem i działaniem złego w ich sercach.   
I właściwie to pokazuje nam, że wobec Jezusa możemy przyjąć tylko dwie postawy w naszym życiu, albo Go pokochamy i staniemy się Jego uczniami, albo Go znienawidzimy. Albo Go przyjmiemy i pójdziemy za Nim doznając wolności i szczęścia, albo zbuntujemy się wobec Jego słów i staniemy przeciwnikami Jego nauki, a tym samym Jego samego.
I znowu tu dzieje się coś niesamowitego, bo żołnierze w swojej nienawiści i piekielnej złości wypełniają Boże proroctwo z Ks. Izajasza 50 rozdz. wypowiedziane około 750 lat wcześniej
Izajasza 50:6  Mój grzbiet nadstawiałem tym, którzy biją, a moje policzki tym, którzy mi wyrywają brodę; mojej twarzy nie zasłaniałem przed obelgami i pluciem.
7  Lecz Wszechmogący Pan pomaga mi, dlatego nie zostałem zhańbiony, dlatego uczyniłem moją twarz twardą jak krzemień; wiedziałem bowiem, że nie będę zawstydzony.
 Po takim sponiewieraniu Pan Jezus został jeszcze wyprowadzony przed lud o czym czytamy w Ew. Jana w 19,1-15 . Piłat jeszcze miał nadzieje, że lud zadowoli się poniżeniem Jezusa i zobaczy jaką niedorzecznością jest, że ten obdartus miałby być Królem, czy miałby w jakikolwiek sposób zagrażać władzy. Jednak tłum krzyczał, by Go ukrzyżować i  jeśli piłat Go wypuści, to nie jest przyjacielem Cezara (J 19,2). W ten sposób los Pana Jezusa został przypieczętowany, jedynie co mógł Piłat zrobić, to wydać Pana Jezusa na ukrzyżowanie jak czytamy w 31 wierszu że „odprowadzili Go na ukrzyżowanie” .
I tak szedł umęczony i poniżony ulicami miasta z poprzeczną belką na plecach która warzyła około 40 kg do której miał zostać przybity na kalwarii. Była to normalna praktyka w Cesarstwie, że skazaniec miał cierpieć publicznie, na widoku. Często skazańcy byli prowadzeni głównymi ulicami i krzyżowani w publicznych miejscach np. przy drogach, co miało działanie odstraszające dla potencjalnych buntowników. W trakcie przejścia na miejsce wykonania wyroku śmierci Pan Jezus już bardzo umęczony, po nieprzespanej nocy, ubiczowaniu opadł z sił, stąd konieczność przymuszenia Szymona Cyrenejczyka, by pomógł mu nieść Krzyż.

Bóg działa w tzw. przypadkach
Szymon Cyrenejczyk znalazł się tam przypadkiem, ewangelista Marek mówi nam, że po prostu tamtędy przechodził, wracał z pola. Pochodził z Cyreny sporego miasta w Libii w północnej Afryce. Do Jerozolimy przybył najwyraźniej na święto paschy. Być może zainteresował się wrzawą która panowała w mieście, być może na chwile przystanął zaciekawiony tym co się dzieje. I oto w tej chwili został przymuszony przez żołnierzy, by pomóc skazańcowi, by wziąć za niego poprzeczną belkę i zanieść na miejsce kaźni. Nie planował tego, nie chciał, ale nie miał wyjścia. Słowo które mówi o przymuszeniu jest bardzo ostrym greckim słowem oznaczającym rozkaz. Sprzeciw mógł być odebrany jako bunt, a to mogło grozić więzieniem, a nawet śmiercią. Przypuszczam że bardzo się bał i żałował iż został wplątany w tą sprawę, przecież teraz On będzie kojarzony z tym przestępcą, a to może się źle dla niego skończyć.
Jednak to przypadkowe spotkanie, wcale nie było przypadkowe, bo Bóg je zaplanował w swojej Suwerenności jak mówi Słowo Boże.
Przyp Sal 16:9  Serce człowieka obmyśla jego drogę, lecz Pan kieruje jego krokami.
Ewangelista Marek mówiąc o Szymonie wspomina Jego dwóch synów, Aleksandra i Rufusa (Mk 15,21). Stąd możemy wnioskować, że to przypadkowe spotkanie  zmieniło życie Szymona, nawrócił się, bo ewangelista Marek znał jego synów. Mało tego, nie tylko zmieniło się życie Szymona, ale później czytamy o Rufusie w Liście do Rzymian 16,13 że służył w Kościele, a Paweł mówi że jest wybranym w Panu. Natomiast Jego matkę nazywa swoją, co świadczy o tym, że musiała bardzo troszczyć się o niego. To przypadkowe poniesienie Krzyża Jezusa, które pewnie wiązało się ze strachem i obawami, dało początek zbawienia dla całej rodziny Szymona. Drodzy nie lekceważmy Bożych przypadków, bo przez nie Bóg zmienia okoliczności naszego życia i nas zbawia.
Kiedyś czytałem biografie Johna Wesleya, znanego angielskiego kaznodziei z XVIII wieku, który głosząc ewangelię często był prześladowany. Kiedyś zapłacono pewnemu osiłkowi, by rozprawił się z Wesleyem. Ten przyszedł na Jego spotkanie z zamiarem zrobienia mu krzywdy, ale w trakcie spotkania nawrócił się i później stał się Jego ochroniarzem. Jakże Bóg cudownie działa przez tzw. przypadki. Ale w tych przypadkach pamiętajmy, że nie ma pana przypadka za to jest Bóg wszechmogący mający w ręku wszystkie okoliczności naszego życia. Być może i nas ewangelia spotkała przypadkiem, może gdzieś byliśmy, a tego nie planowaliśmy lub przypadkowo się z kimś spotkaliśmy? Może tu jesteśmy przypadkiem, ale to jest właśnie Boże działanie, kiedy Bóg splata nasze drogi z Chrystusem abyśmy mogli ponieść Krzyż, byśmy mogli zobaczyć w Chrystusie naszego Zbawiciela i przez to doznać przebaczenia naszych grzechów.

Przybicie Boga do Krzyża
I przyszli na miejsce na miejsce zwane Golgota, co znaczy trupiej czaski (w. 33). Nazwa prawdopodobnie wynikała z ukształtowania terenu, którego wzgórze przypominało trupią czaszkę. Na miejscu dali Mu do picia wino zmieszane z żółcią taki miks mający na celu odurzenie skazańca. Niektórzy twierdzą, ze miało to uśmierzyć ból. Niewątpliwie ten środek tak czynił, ale był podawany w innym celu, w celu uspokojenia skazańca, by można było swobodnie go ukrzyżować i by się nie szarpał. Ale Pan Jezus nie zamierzał się opierać, On właśnie w tym celu tam przyszedł aby być przybitym do Krzyża za nasze grzechy. Dlatego też nie chciał pić, chciał świadomie cierpieć każdą kroplę gniewu Bożego, która zamiast na nas, spadła na Niego.
 On sprawiedliwy, chciał cierpieć za niesprawiedliwych, by przywieść nas do Boga. Nikt Mu życia nie odebrał, bo też nikt nie mógł tego zrobić jeśliby nie chciał go oddać, ale sam je za nas położył, by Jego sińce i rany uzdrowiły nas.
W ten sposób wypełniło się kolejne proroctwo przepowiedziane w Psalmie 69 około 1000 lat wcześniej.
Psalm 69:22  Dodali żółci do pokarmu mego, A w pragnieniu moim napoili mnie octem.
Po tym wszystkim żołnierze przybyli Go do Krzyża gwoździami między 11 a 18 cm. Najpierw rozkładali ręce na belce poprzecznej  i przebijali nadgarstki tak, by ominąć tętnice, by skazaniec za szybko się nie wykrwawił. Następnie przybijano nogi przez pierwszą lub drugą przestrzeń śródstopia. Prawdopodobnie nie przybijano nóg jednym gwoździem, ale dwoma co potwierdziły wykopaliska na przedmieściach Jerozolimy, gdy znaleziono szkielet mężczyzny po ukrzyżowaniu. I tak skazaniec wisiał przez wiele godzin, aż do swojej śmierci z powodu wykrwawienia lub uduszenia.
Jednak zanim to się stało, Bóg dał znać jak jego syn umrze 1000 lat przed ukrzyżowaniem, a 300 lat przed tym zanim Rzymianie zaczęli stosować ten sposób zadawania śmierci.
W psalmie Dawidowym 22,17 czytamy
Psalm 22:17  Oto psy otoczyły mnie, Osaczyła mnie gromada złośników, Przebodli ręce i nogi moje.

Grzech ignorancji
Dla wykonujących wyrok żołnierzy, to był zwyczajnie kolejny dzień pracy, kolejny skazaniec, zwykła rutyna. Nie mieli pojęcia, że właśnie przybili do krzyża Boga, swojego Stwórcę, Zbawiciela, który mógł im ofiarować życie wieczne.  Ewangelista Mateusz dobrze oddaje ich obojętność, że po tym jak Go przybili, to rozdzieli między siebie przez rzucanie losu Jego szaty i potraktowali je jako dodatkową zapłatę (w. 35). A następnie usiedli i zaczęli Go pilnować (w. 36).
W ten sposób wypełnili kolejne proroctwo nie wiedząc o tym, że ich działania zostały przepowiedziane w psalmie Dawida:
W Psalm 22:19  Między siebie dzielą szaty moje I o suknię moją los rzucają.
Byli zupełnie nie wzruszeni i nie interesowało ich kogo mają dzisiaj ukrzyżować. Zobaczmy że zgubiła ich codzienna rutyna, ignorancja, niechęć choćby do minimalnej refleksji z kim mają do czynienia, kim jest ten człowiek o którym napis niesie Król Żydowski , o co tak wiele szumu, dlaczego Żydzi domagają się Jego śmierci? To co ich interesowało to szaty, co będziemy z tego mieli, jaki mamy w tym interes.
Choćby zadali sobie trochę trudu, to wtedy odkryliby prawdziwy skarb, wodę żywą, życie wieczne w Chrystusie.
Od tego czasu pośród ludzi nic się nie zmieniło, wciąż są strasznymi ignorantami. Gubi ich rutyna i niechęć do zatrzymania się na chwile z refleksją nad swoim życiem. Nawet jeśli ktoś próbuje im powiedzieć o Chrystusie, to często uważają, że już wszystko wiedzą, albo nie chcą nic wiedzieć, albo nie mają czasu, pędząc do swoich codziennych zajęć. Też interesują ich głównie szaty, ciuchy, moda, pieniądze, kolejne gadżety i uciechy. Nie zastanawiają się w jakim celu pojawili się na ziemi, po co chodzą do pracy, zakładają rodziny, czy wstają każdego dnia z łózka. Po prostu robią to wszystko, ale często bez refleksji tracąc kolejne dni, które mogliby poświęcić na służbę Bogu, aż do chwili swojej śmierci, kiedy będą musieli stanąć przed sądem Bożym, by zdać sprawę ze swojego życia. A życie jest naprawdę nieprzewidywalne. Na początku tygodnia, gdy zaprowadziłem mojego syna Samuela do przedszkola miałem okazję widzieć krzątającą się po przedszkolu panią dyrektor, która miał mnóstwo spraw do załatwienia. Kilka godzin później dowiedziałem się, że marła. Z początku pomyślałem, że to jakaś pomyłka, głupi żart, bo przecież tego samego dnia rano widziałem ją w pracy. Ale nie, to właśnie nasza codzienność na którą między innymi składa się też śmierć. Przyszła z pracy i źle się poczuła, dostała wysokiego ciśnienia i raptem zmarła. Czy znała Zbawiciela, czy miała czas na choć chwilę refleksji, że oto teraz idzie przed tron Boży? Nie wiem, Bóg to wie. Ale wiem, że takie sytuacje mogą nami wstrząsnąć i dać nam do myślenia.
Apostoł Paweł powiedział, że wiele osób ginie na wieczność, przez nieświadomość, która w nich jest (Ef 4,18). Nie chcą się zainteresować Zbawicielem, wolą szaty, a tymczasem tracą całą wieczność.  
Wraz z nim ukrzyżowali również dwóch złoczyńców. Prawdopodobnie byli znajomymi Barabasza, który miał z nimi wisieć, ale Jezus zajął Jego miejsce. Choć nie popełnił nic złego został zaliczany do pospolitych rabusiów. Tutaj znów Słowo Boże na długo zanim to się stało przepowiedziało te wydarzenia  w Księdze proroka Izajasza
Izajasza 53:12  Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.
On stał się przestępcą, został zaliczony do przestępców, by w nim dzisiaj każdy przestępca znalazł przebaczenie swoich win i stał się nowym człowiekiem. Ale nie każdy chce z tego skorzystać. Chodzę do więzienia niemal w każda środę, czy myślicie, że ludzie szukają tam Boga? Bardzo niewielu, większość zachowuje się jak ci na krzyżu, urąga mu (w 44), ma do Niego pretensje, że życie ułożyło się im w taki sposób, a nie inny. Ew. Łukasz mówi nam, że jeden z tych przestępców w końcu się upamiętał i Pan Jezus Go zbawił.
Mamy jeszcze inne grupy pod Krzyżem, które mu bluźnią, to zwykli ludzie, którzy przechodzili tamtędy przypadkiem i stali świadkami Jego śmierci przyłączając się do szyderstw, że niech teraz udowodni swoją moc, niech uratuje samego siebie, niech zstąpi z Krzyża, niech pokaże że jest prawdziwie Synem Bożym (w 39-40).
Mamy pod krzyżem uczonych w piśmie i faryzeuszy dla których śmierć Jezusa, to potwierdzenie Jego przestępstwa, bo gdyby był sprawiedliwy, to Bóg z pewnością nie pozwoliłby żeby umarł w tak haniebny sposób. Oni też bluźnili mu, naśmiewali się z Niego, że taki cwaniak był, a teraz nie może uratować samego siebie. Niech zstąpi z Krzyża i pokaże, że jest królem.   
Ale Pan Jezus nie zrobił tego, nie odpowiedział na ich prowokacje, przyjął na siebie te wszystkie szyderstwa i przekleństwa byśmy my byli błogosławieni. Stał się przestępcą byśmy my, wierząc w niego okazali się sprawiedliwymi.  Nie zstąpił z Krzyża i nie zbawił samego siebie, by zbawić innych. William Botth znany kaznodzieja i założyciel armii zbawienia powiedział „Twierdzili, że gdyby zszedł z krzyża, to uwierzą, a my wierzymy ponieważ zawisł”. Prawda jest taka, że Świat chciałby zbawienia bez Krzyża, bez Chrystusa, bez Jego śmierci, chciałby żeby Bóg od tak zapomniał ich grzechy. Ale święty i sprawiedliwy Bóg nie może tego uczynić, bo byłoby to sprzeczne z Jego naturą. Nie może zaprzeczyć sam sobie, nie może zapomnieć o naszych grzechach bez Krzyża. Dopiero Krzyż Chrystusa, wiara w Krzyż Chrystusa, w Jego zastępczą śmierć zmywa nasze winy, które zostają ukarane w Nim, w Jezusie, a Boża sprawiedliwość zostaje zaspokojona. Bóg w Krzyżu Chrystusa może się okazać sprawiedliwym i usprawiedliwiającym grzesznika. Może się okazać świętym, a jednocześnie łaskawym i miłosiernym Bogiem zbawiającym człowieka.
To co mi pozostaje powiedzieć: nie bądźmy ignorantami jak żołnierze, nie gońmy za szatami tracąc wieczność. Nie bądźmy jak pozostali, którzy Mu złorzeczyli, a jeśli kiedykolwiek tacy byliśmy, to niech nam Bóg wybaczy. Ale będąc świadomi cierpień Jezusa Chrystusa za nasze grzechy weźmy na siebie Krzyż na wzór Szymona Cyrenejczyka i pójdźmy z Jezusem na golgotę, by tam umrzeć dla siebie, a żyć dla Niego. Amen   

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń