Każda historia Zbawienia człowieka jest trochę inna i każdy zbawiony ma swoje świadectwo. Jednak to, co wspólnego jest dla wszystkich historii zbawienia, to zdanie sobie sprawy, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Mesjaszem – Zbawicielem Świata. Właśnie do tego miejsca doszła Samarytanka. Jak wiemy przyszła do studni po wodę w południe i spotkała przy niej Pana Jezusa, który celowo tam się zatrzymał, by doprowadzić tą kobietę do zbawienia.
Mówiliśmy
ostatnio o tym, że Jan apostoł umieszcza historię Samarytanki zaraz po
Nikodemie z 3 rodz. nie bez przyczyny. Mamy tu do czynienia z dwiema
zupełnie innymi osobami z innych warstw społecznych, z innym poziomem
wykształcenia, moralnością i religią, ale obie te osoby musiały poznać i
uwierzyć w Jezusa, by być zbawionym. To jest wspólne dla ludzi wszystkich
kultur, wszystkich religii, wszystkich kolorów skóry i wszystkich warstw
społecznych. Każdy kto chce być zbawiony musi uwierzyć w Jezusa, musi narodzić
się na nowo – bez tego nie ujrzy Królestwa Bożego.
I
w tej historii widzimy jak Pan Jezus krok po kroku prowadzi tą kobietę do
wiary. Zaczęliśmy od tego, że poprosił ją o wodę, a następnie posłużył się tą
źródlaną wodą jako metaforą wskazującą na życie wieczne. Powiedział do niej, że
ma wodę, która gasi pragnienie na wieki. Musimy przyznać, że Pan Jezus w
doskonały sposób wykorzystuje naturalną potrzebę samarytańskiej kobiety, by
wskazać jej na konieczność nawrócenia. Chrystus w tym był mistrzem i doskonałym
nauczycielem dla nas. Każda rozmowa jaką prowadził była dla Niego okazją, by
wskazać człowiekowi na potrzeby duchowe, a szczególnie na konieczność
upamiętania i osobistego poznania Boga,
by być zbawionym. Wykorzystywał do przedstawiania spraw duchowych otaczającą Go
rzeczywistość, wodę, zboże, góry, zwierzęta, przysłowia, elementy kultury i
codzienne sytuacje. W ten sposób sprawy duchowe, które z natury są dla nas przysłonięte i często
niezrozumiałe stawały się jaśniejsze.
Również
i my powinniśmy brać tutaj przykład z Pana Jezusa jeśli chcemy skuteczniej
opowiadać światu ewangelię i wykorzystywać otaczającą nas rzeczywistość
wskazując ludziom konieczność nawrócenia. Bardzo rzadko się zdarza, że ludzie
przyjdą do nas lub do kościoła i powiedzą otwarcie, że szukają życia wiecznego.
Często ich sumienia są uśpione przez grzech i działanie ducha tego świata,
który stara się pilnować, by nie doszło do zainteresowania Jezusem i Jego
ewangelią w sercu żadnego człowieka. Zazwyczaj trzeba ludziom pomóc odkryć
konieczność nawrócenia jak to uczynił Pan Jezus w sytuacji tej kobiety. Kiedyś
oglądałem ciekawy filmik poglądowy, co dzieje się w królestwie ducha tego
świata, gdy jakiś człowiek zainteresuje się ewangelią. W tym filmiku było to
przedstawione jako procedura diabła nr. 6 w postaci głośniej muzyki i
zwiększonej dawki rozrywki, by przeciętny jego podopieczny nie wyrwał się spod
jego wpływu. I tak szatan ma mnóstwo takich procedur i działań na każdego
człowieka, by jego dusza nigdy się nie obudziła i nie przyjęła Chrystusa i żeby
w ten sposób nie doszło do zbawienia w życiu żadnego z nas. Dlatego kościół ma
misje, by budzić ze snu śmierci ludzkie sumienia mocą Słowa Bożego i Ducha Św.
Chwała Bogu, że nie ma takiej siły, która mogłaby powstrzymać moc Boga, który
chce zbawić grzesznika jak Pan Jezus tą samarytańską kobietę.
Jak
mówiliśmy ostatnio Samarytanka na początku rozmowy nie bardzo rozumie czym jest
żywa woda, którą Jezus jej oferuje. Ale zainteresował ją na tyle, że w 15
wierszu powiedziała do Niego „Panie daj mi tej wody, abym nie pragnęła i
tu nie przychodziła, by czerpać wodę”.
Najwyraźniej
ona wciąż myśli o takiej normalnej wodzie, która może mieć pewne cudowne
właściwości albo stwierdziła, że Pan Jezus jest trochę niespełna rozumu mówiąc
o jakiejś żywej wodzie i postanowiła zagrać w jego grę.
Jednak
w tej chwili Pan Jezus zmienia kierunek dyskusji, zmienia temat rozmowy i prosi
ją w 16 wierszu, by przyprowadziła swego męża. Wydaje się, że ta prośba
Jezusa jest zupełnie od czapy i nijak ma się do tego o czym przed chwilą
rozmawiali. Ale pamiętajmy, że celem Pana Jezusa jest doprowadzić ją do
zbawienia, a nie może się to stać jeśli samarytanka nie uświadomi sobie swojego
grzechu. Gdyby w tej chwili uznał ją za nawróconą albo ktoś by się z nią
pomodlił o przyjęcie Chrystusa i uznał ją za chrześcijankę, to byłoby to
fałszywe nawrócenie.
Więc posłanie ją po męża jest celowe, by
zobaczyła, że jest grzesznicą potrzebującą przebaczenia. Widzimy to w kolejnych
wierszach 17-18, kiedy ona odpowiada, że nie ma męża, a Pan Jezus chwali
ją za jej otwartość i prawdę mówiąc, że dobrze powiedziała, a jednocześnie mówi
to, czego nie powiedziała, że żyje obecnie z jakimś mężczyzną, który nie jest
jej mężem. Jezus wyciągnął na światło dzienne jej grzech, choć ona próbowała go
zataić.
Ale
Jezus w subtelny i nie złośliwy sposób pokazał jej, że prowadzi w tej chwili
niemoralne życie.
Z
pewnością znała starotestamentowe prawo dotyczące cudzołóstwa, bo samarytanie
uznawali pięcioksiąg - Torę, a to wystarczy, by uświadomiła sobie ciężar
swojego grzechu. W Ks. Wyjścia w 20 rozdz., gdzie jest przedstawione 10
przykazań jedno z nich mówi „nie cudzołóż”. W oczach Boga ta kobieta była
cudzołożnicą, wcześniej miała 5 mężów, a obecnie żyła na „kocią łapę”. Tu warto
przypomnieć, co Pismo twierdzi o nieformalnych związkach.
Słowo
Boże mówi, że wszelkie kontakty seksualne poza małżeństwem są grzechem w oczach
Boga. Niektóre pary żyjąc na „kocią łapę” uważają, że nie potrzebny im
„papierek”, by być małżeństwem. Twierdzą, że sam fakt wspólnego mieszkania i
współżycia czyni z nich męża i żonę, co oczywiście nie jest prawdą. Pewien
Ojciec chcąc to uświadomić swemu synowi, który prowadził takie życie upierając
się, że nie potrzebuje formalnego ślubu, bo to „tylko kartka papieru” zaprosił
go do gabinetu i wyjął z szuflady testament na którym zapisał synowi cały
majątek, a następnie podarł go na oczach syna. Chłopak z przerażeniem wrzasnął,
co ojciec robi, a on odpowiedział wzruszając ramionami „to tylko kartka
papieru”.
Może
samarytanka po 5 ślubach myślała podobnie? Ale nie, życie bez ślubu z kimś, to
nie jest błaha sprawa w oczach Boga i Pan Jezus pokazał jej, że jest to poważny
grzech. Jak widzimy nie ma prawdziwego nawrócenia, nie ma nowego narodzenia
jeśli człowiek nie uświadomi sobie ciężaru swojego grzechu przed Bogiem i nie
zda sobie sprawy z tego, że w takim stanie nie może podobać się Bogu i jego
wina prowadzi go do piekła.
W
innym miejscu Pan Jezus powiedział, że nie zdrowi potrzebują lekarza, ale ci
którzy się źle mają (Mk 2,17). Chodzi o to, że Bóg nie zbawi nikogo, kto
uważa, że nie jest grzesznikiem, że jest duchowo zdrowy i nie potrzebuje
przebaczenia i Bożej łaski. Niestety jest wielu ludzi w kościołach, którzy
nigdy nie przejęli się swoim grzechem, nigdy z jego powodu nie płakali i nigdy z
jego powodu się nie smucili. Wciąż
uważają, że są całkiem dobrymi ludźmi, a Jezusa nie potrzebują z powodu
swojego grzechu, ale chcą, by trochę poprawił komfort ich życia. Może ich
uzdrowił, dał pracę, poprawił sytuację materialną, odpowiedział na ich potrzeby
intelektualne lub religijne, czy inne rzeczy. Oczywiście są to ludzie
nienawróceni, mogą być członkami kościoła, mogą być ochrzczeni i przystępować
do Wieczerzy Pańskiej lub komunii, a nawet angażować się w Kościele i pełnić
obowiązki duchownego, a jednak nigdy się prawdziwie nie upamiętali i nie
zostali zbawieni.
Weźmy
sobie do serca, że zanim będziemy mogli wypić wodę żywota, którą ma Jezus musimy
przyznać się do swojego grzechu przed Bogiem. Musimy uznać, że jesteśmy winni i
zasługujmy na potępienie. Apostoł Jan już wcześniej o tym powiedział w 3
rozdz. Ew. Jana, że każdy, kto źle czyni nienawidzi światłości i nie
zbliża się do niej, aby nie ujawniono jego uczynków (J 3,20). Trzeba jasno
powiedzieć, że w Kościele popełniamy okropny błąd, gdy zapewniamy ludzi, że są
chrześcijanami podczas, gdy nigdy się nie upamiętali i nie zostali przygnieceni
ciężarem swojego grzechu. Nie powinniśmy się nigdy bać skonfrontować człowieka
z jego grzechem, co czyni Pan Jezus wobec samarytanki. Jeśli będziemy
postępowali inaczej, to będziemy produkowali fałszywie nawróconych, którzy
kiedyś przed Bożym tronem usłyszą od Jezusa będąc przekonanym, że Go znają,
idźcie precz, nigdy was nie znałem (Mat 7,23).
Niestety
wielu współczesnych chrześcijan wychodzi z założenia żeby nie dotykać grzechu
grzesznika, bo się obrazi i w ten sposób zamiast go przyciągnąć do Jezusa, to
go odstręczamy od ewangelii i kościoła. Ale wiedzmy, że jeśli się obrazi, to
mamy jasny sygnał, że wciąż taki człowiek nie jest gotowy na nawrócenie. Gdyby
samarytanka się oburzyła na słowa Jezusa to dla wszystkich byłoby jasne, że to
nie jest jeszcze dla niej czas.
Zobaczmy
również, że Jezus znał doskonale życie tej kobiety. Ona nie powiedziała mu o
tym, że żyje obecnie z mężczyzną bez ślubu, ale on tym wiedział i nie pozwolił
na to, by zostało to zatajone. Jan apostoł kolejny raz wspomina o tym, by
potwierdzić to, co napisał wcześniej o Jezusie na końcu 2 rozdziału, że
o nikim Jezus nie potrzebował świadectwa, bo doskonale wiedział, co jest w
człowieku. Podobnie jest i dzisiaj. Pan Jezus doskonale zna życie każdego z
nas, jeszcze nie ma słowa na języku naszym a Pan zna je całe Ps. 139. On
zna najskrytsze tajemnice naszego serca, wszystkie myśli oraz pragnienia. Zna
zarówno te dobre rzeczy jak i te złe, te najbardziej ciemne strony naszej duszy,
które może chcielibyśmy ukryć, ale są
przed Nim jawne
W
Ks. Przypowieści Salomona czytamy
Przyp. Salomona 5:21 Gdyż przed
oczyma Pana jawne są wszystkie drogi człowieka i On zważa na wszystkie jego
ścieżki.
Nie
może żaden człowiek ukryć się przed Bogiem ze swoją winą i nie ma takiego
miejsca, gdzie możemy się przed Nim schować - choć wielu próbuje. Jedyną słuszną rzecz jaką
możemy zrobić, to wyznać przed Nim nasz grzech i prosić o przebaczenie, a On
oczyści nas. Nie ma sensu uciekać przed Panem całego stworzenia i tak nie
możemy tego zrobić.
W
odpowiedzi na odkrycie jej grzechu samarytanka wyznaje Jezusowi, że jest
prorokiem, że ma wiedzę której zwykły człowiek mieć nie może. Zaczyna rozumieć,
że Jezus ma bliski kontakt z Bogiem, bo zna tajemnice, które tylko Bóg może
znać.
To
ją zaciekawiło i skłoniło do dalszej rozmowy na temat religijny o właściwe
oddawanie czci Bogu. Prawdopodobnie wiedząc, że Pan Jezus jest prorokiem, kimś
kto ma bliską więź z Bogiem chce się zapytać w 20 wierszu w jaki sposób
należy Bogu oddawać cześć. Widzimy, że ona sama co do tego nie ma pewności. Mówi
bowiem, że Ojcowie nasi na tej górze w Samarii oddawali Bogu cześć, a Żydzi
mówią, że należy czynić to w Jerozolimie w świątyni. Inaczej mówiąc pyta
się Jezusa gdzie ma chodzić na nabożeństwo, do jakiego kościoła należeć, która
religia jest prawdziwa.
Pan
Jezus natomiast mówi jej, że musi zmienić całe swoje dotychczasowe spojrzenie
na religie. Po pierwsze Pan Jezus podkreślił, że to nie jest tak, że każda
religia prowadzi do Boga, że każde oddawanie czci Bogu jest właściwe.
Powiedział, że Samarytanie czcili to czego nie znali w. 22, co oznacza,
że oddawali cześć Bogu fałszywie. Samarytańska religia była zepsutą formą
Judaizmu. Wprawdzie Samarytanie uważali pięcioksiąg i mieli pewne elementy
Żydowskiej religii, ale mieli również sporo pogańskich praktyk i wszystko
zostało ze sobą wymieszane, co sprawiało, że samarytańska religia była daleka
od prawdy i była bałwochwalcza. Jeśli samarytańska religia w oczach Jezusa była
fałszywa, choć miała pewne elementy prawdy, a nawet część Biblii, tym bardziej
wszystkie inne religie, które są bardzo dalekie od Słowa Bożego. Każda religia,
która nie jest oparta o objawianie zawarte w Biblii jest fałszywym oddawaniem
czci Bogu i Jezus nie unikał żeby jej to powiedzieć. Podkreślił również, że
Żydzi otrzymali właściwe objawienie mówiąc, że zbawienie pochodzi od Żydów. Oni
otrzymali od Boga prawdę o zbawieniu, by przekazać ją innym narodom, ale sami
się temu sprzeniewierzyli. Wszystkie obietnice mówiły, że Mesjasz będzie
pochodził z Izraela, będzie potomkiem Abrahama, Izaaka i Jakuba z plemienia
Judy i z rodu Dawida.
Po
drugie, samarytanka musi zrozumieć, że uzyskanie zbawienia nie polega na
przestrzeganiu zewnętrznych rytuałów czy to na swojej górze, czy to w świątyni
w Jerozolimie. Tak dotychczas myślała o zbawianiu jak zresztą myśli wielu ludzi
do dzisiaj, że pozyskanie zbawienia, przebaczenie grzechów i życie wieczne to
kwestia praktyk religijnych i ludzkich uczynków. Ona myśląc o uwielbianiu Boga
myśli o tym, co zewnętrzne. Cały świat w ten sposób postrzega oddawanie czci
Bogu. Dlatego tak bardzo skupiają się na obiektach, odpowiedniej ceremonii,
odpowiednich gestach religijnych, odpowiednich szatach, formułach i postawach
zewnętrznych. Ale Jezus mówi, że nadchodzi godzina, przychodzi czas, kiedy nie
będzie miało znaczenia miejsce i ceremonie, a prawdziwa cześć oddawana Bogu
będzie w duchu. Pan Jezus ma tu na myśli, że wraz z Jego śmiercią na Krzyżu i
Zmartwychwstaniem starotestamentowe przepisy ceremonialne i ofiarnicze, oraz
świątynia w Jerozolimie, gdzie Żydzi chodzili spotykać się z Bogiem przeminie,
a Jezus stanie się nową świątynią, gdzie przez wiarę w Chrystusa możemy spotkać
się z Bogiem. Wraz z nadejściem Nowego Przymierza we krwi Jezusa spotkanie z
Bogiem nie zależy już od budynku i rytuałów, a od wiary w Syna Bożego. Jezus
zastąpił Jerozolimską Żydowską Świątynie i stał się dla na nas świątynią przez
pośrednictwo której spotykamy się Bogiem. Myślicie, że to przypadek, że 70
r.n.e Rzymianie zniszczyli świątynie w Jerozolimie? Nie, ten sposób oddawania
czci Bogu się skończył i żeby to było dla wszystkich jasne - Bóg doprowadził do
zburzenia świątyni w Jerozolimie.
Nie
potrzebujemy specjalnych obiektów, do spotkania z Bogiem bo Bóg nie mieszka w
budowlach uczynionych ludzką ręką - potrzebujemy wiary w Jezusa, przyznania się
do naszych grzechów i otwartego serca na przyjęcie naszego Zbawiciela w osobie
Ducha Św. Prawdziwe uwielbienie jest w duchu i w prawdzie, jest wewnętrzne, a
nie zewnętrzne. Prawdziwe uwielbienie oddajemy Bogu w naszym sercu, gdy
prawdziwie Go kochamy i prawdziwie w Niego wierzymy postępując według prawdy,
czyli Jego Słowa, przykazań zapisanych w Piśmie Św. Bóg nie potrzebuje i nie
chce jakiś pozorów wiary, ale prawdziwej miłości. Mówiąc obrazowo, nie każdy
kto podnosi ręce na nabożeństwie, czy ładnie się modli czci prawdziwe Boga, ale
ten, kto kocha Go w swoim sercu i pragnie mu być posłuszny – to jest prawdziwa
cześć dla Boga i to musi zrozumieć samarytanka i każdy z nas.
Przypomnijmy
sobie, że gdy Pan Jezus umierał na Krzyżu, to zasłona świątyni oddzielająca
ludzi od miejsca najświętszego rozdarła się od góry do dołu (Mk 15,38).
Pan Jezus dał nam wszystkim otwartą drogę do Boga, zniósł starotestamentowe
kapłaństwo, ołtarze, krwawe ofiary, religijne ceremonie i uczynił nas
wszystkich duchowym kapłaństwem, dziećmi Boga przez wiarę w Pana Jezusa. I Pan
Jezus mówi, że Ojciec szuka czcicieli, którzy chcą Go uwielbiać w duchu i w
prawdzie. Ojciec szuka czcicieli, którzy rozumieją, że należy Boga wielbić
kochając go własnym sercem i przestrzegając jego przykazań. Ojciec nie szuka
pięknie wyglądających na zewnątrz obłudników, ale prawdziwych czcicieli.
Niestety jest wielu fałszywych czcicieli, którym wciąż zależy głownie na
zewnętrznej formie. Nie interesują się oni tak bardzo tym, co jest w ich
sercach, ale bardzo mocno zabiegają o to, by zewnętrzna forma wyglądała dobrze
i sprawiała wrażenie. Widać to w całym Kościele Rzymskokatolickim i wielu innych,
gdzie ceremonie, szaty, obrzędy są niezwykle ważne.
Następnie
Pan Jezus wyjaśnia w 24 wierszu samarytance dlaczego należy wielbić Boga
w duchu i w prawdzie. Mówi, że Bóg jest Duchem i chce, by w taki sposób mu
cześć oddawano. Chodzi o to, że mamy czcić Boga zgodnie z tym kim On naprawdę
jest.
A jest żywym Duchem, naszym Stworzycielem pełnym piękna, majestatu i chwały i nie możemy sprowadzać czci dla Boga do martwych ceremonii w które nie jest zaangażowana nasza istota, dusza, serce, życie, umysł i nasze myśli, bo nie byłoby to prawdziwe wielbienie, prawdziwa miłość, a tego Bóg żąda od każdego z nas. A czym by było? Jedynie martwą formą religii, jakimś instrumentalnym traktowaniem Boga, zrównywaniem go z pogańskimi bóstwami i przedstawieniem fałszywego Jego obrazu.
Pastor Charles Spurgeon powiedział o prawdziwym uwielbienu:
„Prawdziwe uwielbienie polega na tym, że twoje
serce oddaje Mu cześć, twoja dusza jest Mu posłuszna, a twoja wewnętrzna natura
staje się zgodna z Jego własną naturą dzięki działaniu Jego Ducha w twojej
duszy”.
Tak
więc, aby pić żywą wodę zbawienia, musimy mieć do czynienia z Bogiem na
poziomie serca. Gdy On otworzy nam oczy, byśmy zobaczyli, kim On naprawdę jest
i dostrzegli swoją rozpaczliwą potrzebę zbawienia jako grzesznika przed Nim,
musimy pokłonić się Mu w uległości. Jak mówi Pan Jezus do tej kobiety, zacząć
Go czcić w prawdzie, czyli zgodnie z tym, co mówi Pismo Św. Nie możemy
uwielbiać Boga tak jak to sobie umyślimy, ale Bóg przyjmie od nas tylko taką
cześć jaką sam nam objawił i ustanowił – w prawdzie. A prawdą jest Jego słowo,
poznawanie Słowa Bożego, lepsze Jego zrozumienie pozwala nam wzrastać w
uwielbieniu.
W
psalmie 119 czytamy
Psalm 119:160 PRAWDA jest
treścią słowa twego I na wieki trwa sprawiedliwy wyrok.
Tak
więc weźmy sobie głęboko do serca, że uwielbienie Boga nie ogranicza się do
muzyki, ale uwielbienie, to jest kochanie Boga i posłuszeństwo Mu. Więc gdy
przyznajesz się do swoich grzechów, gdy wyznajesz je, gdy służysz Bogu, gdy
przestrzegasz jego przykazań, gdy usługujesz bliźniemu, twoim braciom i
siostrom, gdy składasz ofiarę, gdy gromadzimy się tu razem, by się wspólnie
zachęcać, gdy wychowujemy dzieci na chwałę Boga i podobnie pracujemy i wiele
jeszcze innych rzeczy, to uwielbiamy naszego Zbawiciela.
Mowa
o prawdziwym uwielbieniu przypomniała samarytance, że czekają na Mesjasza,
który przyniesie im pełne objawienie o Bogu i nie będzie już żadnych
wątpliwości jak czcić Boga. Jak mówiłem wcześniej Samarytanie uznawali
pięcioksiąg, a w nim są obietnice przyjścia Chrystusa, choćby Księga
Powtórzonego Prawa 18,15 gdzie Mojżesz mówi
Pwt 18:15 Proroka takiego jak ja
jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego
słuchać będziecie.
Samarytanka
czekała na Jezusa, miała przygotowane serce przez obietnice, by przyjąć
Chrystusa. Gdy to powiedziała Pan Jezus w otwarty sposób się jej przedstawił,
że On jest tą osobą na którą Ona czeka w 26 wierszu. W oryginale brzmi
to trochę inaczej niż w naszych bibliach, bo jest tak Ja, który mówię do ciebie, JESTEM.
W
ten sposób Pan Jezus odwołał się w rozmowie z Samarytanką do Boga Starego
Testamentu, Jahwe – Jestem, który Jestem.
On - Mesjasz objawia jej Boga, jest Synem Bożym, wcielonym Bogiem w
którego musi uwierzyć jeśli chce napić się żywej wody.
Podsumowując:
Powiedzieliśmy sobie, że Bóg chce byśmy przyznali się do naszych grzechów i zaczęli Mu oddawać część w duchu i w prawdzie. Czyli nie przez religijne rytuały i ceremonie, a przez szczere kochanie Go i posłuszeństwo Jego Słowu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Wtedy, gdy tak się stanie, to On da nam żywą wodę zbawienia jak dał tej kobiecie. Poproś Go o tę wodę, a nigdy już nie będziesz pragnął i woda ta stanie się w twoim sercu źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz