19.06.2024

Prawdziwa cześć dla Boga Ew. Jana 4,15 -27

 


Każda historia Zbawienia człowieka jest trochę inna i każdy zbawiony ma swoje świadectwo. Jednak to, co wspólnego jest dla wszystkich historii zbawienia, to zdanie sobie sprawy, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Mesjaszem – Zbawicielem Świata. Właśnie do tego miejsca doszła Samarytanka. Jak wiemy przyszła do studni po wodę w południe i spotkała przy niej Pana Jezusa, który celowo tam się zatrzymał, by doprowadzić tą kobietę do zbawienia.

Mówiliśmy ostatnio o tym, że Jan apostoł umieszcza historię Samarytanki zaraz po Nikodemie z 3 rodz. nie bez przyczyny. Mamy tu do czynienia z dwiema zupełnie innymi osobami z innych warstw społecznych, z innym poziomem wykształcenia, moralnością i religią, ale obie te osoby musiały poznać i uwierzyć w Jezusa, by być zbawionym. To jest wspólne dla ludzi wszystkich kultur, wszystkich religii, wszystkich kolorów skóry i wszystkich warstw społecznych. Każdy kto chce być zbawiony musi uwierzyć w Jezusa, musi narodzić się na nowo – bez tego nie ujrzy Królestwa Bożego.

I w tej historii widzimy jak Pan Jezus krok po kroku prowadzi tą kobietę do wiary. Zaczęliśmy od tego, że poprosił ją o wodę, a następnie posłużył się tą źródlaną wodą jako metaforą wskazującą na życie wieczne. Powiedział do niej, że ma wodę, która gasi pragnienie na wieki. Musimy przyznać, że Pan Jezus w doskonały sposób wykorzystuje naturalną potrzebę samarytańskiej kobiety, by wskazać jej na konieczność nawrócenia. Chrystus w tym był mistrzem i doskonałym nauczycielem dla nas. Każda rozmowa jaką prowadził była dla Niego okazją, by wskazać człowiekowi na potrzeby duchowe, a szczególnie na konieczność upamiętania i osobistego  poznania Boga, by być zbawionym. Wykorzystywał do przedstawiania spraw duchowych otaczającą Go rzeczywistość, wodę, zboże, góry, zwierzęta, przysłowia, elementy kultury i codzienne sytuacje. W ten sposób sprawy duchowe, które z natury  są dla nas przysłonięte i często niezrozumiałe stawały się jaśniejsze.

Również i my powinniśmy brać tutaj przykład z Pana Jezusa jeśli chcemy skuteczniej opowiadać światu ewangelię i wykorzystywać otaczającą nas rzeczywistość wskazując ludziom konieczność nawrócenia. Bardzo rzadko się zdarza, że ludzie przyjdą do nas lub do kościoła i powiedzą otwarcie, że szukają życia wiecznego. Często ich sumienia są uśpione przez grzech i działanie ducha tego świata, który stara się pilnować, by nie doszło do zainteresowania Jezusem i Jego ewangelią w sercu żadnego człowieka. Zazwyczaj trzeba ludziom pomóc odkryć konieczność nawrócenia jak to uczynił Pan Jezus w sytuacji tej kobiety. Kiedyś oglądałem ciekawy filmik poglądowy, co dzieje się w królestwie ducha tego świata, gdy jakiś człowiek zainteresuje się ewangelią. W tym filmiku było to przedstawione jako procedura diabła nr. 6 w postaci głośniej muzyki i zwiększonej dawki rozrywki, by przeciętny jego podopieczny nie wyrwał się spod jego wpływu. I tak szatan ma mnóstwo takich procedur i działań na każdego człowieka, by jego dusza nigdy się nie obudziła i nie przyjęła Chrystusa i żeby w ten sposób nie doszło do zbawienia w życiu żadnego z nas. Dlatego kościół ma misje, by budzić ze snu śmierci ludzkie sumienia mocą Słowa Bożego i Ducha Św. Chwała Bogu, że nie ma takiej siły, która mogłaby powstrzymać moc Boga, który chce zbawić grzesznika jak Pan Jezus tą samarytańską kobietę.

Jak mówiliśmy ostatnio Samarytanka na początku rozmowy nie bardzo rozumie czym jest żywa woda, którą Jezus jej oferuje. Ale zainteresował ją na tyle, że w 15 wierszu powiedziała do Niego „Panie daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę”.

Najwyraźniej ona wciąż myśli o takiej normalnej wodzie, która może mieć pewne cudowne właściwości albo stwierdziła, że Pan Jezus jest trochę niespełna rozumu mówiąc o jakiejś żywej wodzie i postanowiła zagrać w jego grę.

Jednak w tej chwili Pan Jezus zmienia kierunek dyskusji, zmienia temat rozmowy i prosi ją w 16 wierszu, by przyprowadziła swego męża. Wydaje się, że ta prośba Jezusa jest zupełnie od czapy i nijak ma się do tego o czym przed chwilą rozmawiali. Ale pamiętajmy, że celem Pana Jezusa jest doprowadzić ją do zbawienia, a nie może się to stać jeśli samarytanka nie uświadomi sobie swojego grzechu. Gdyby w tej chwili uznał ją za nawróconą albo ktoś by się z nią pomodlił o przyjęcie Chrystusa i uznał ją za chrześcijankę, to byłoby to fałszywe nawrócenie.

 Więc posłanie ją po męża jest celowe, by zobaczyła, że jest grzesznicą potrzebującą przebaczenia. Widzimy to w kolejnych wierszach 17-18, kiedy ona odpowiada, że nie ma męża, a Pan Jezus chwali ją za jej otwartość i prawdę mówiąc, że dobrze powiedziała, a jednocześnie mówi to, czego nie powiedziała, że żyje obecnie z jakimś mężczyzną, który nie jest jej mężem. Jezus wyciągnął na światło dzienne jej grzech, choć ona próbowała go zataić.

Ale Jezus w subtelny i nie złośliwy sposób pokazał jej, że prowadzi w tej chwili niemoralne życie.

Z pewnością znała starotestamentowe prawo dotyczące cudzołóstwa, bo samarytanie uznawali pięcioksiąg - Torę, a to wystarczy, by uświadomiła sobie ciężar swojego grzechu. W Ks. Wyjścia w 20 rozdz., gdzie jest przedstawione 10 przykazań jedno z nich mówi „nie cudzołóż”. W oczach Boga ta kobieta była cudzołożnicą, wcześniej miała 5 mężów, a obecnie żyła na „kocią łapę”. Tu warto przypomnieć, co Pismo twierdzi o nieformalnych związkach.

Słowo Boże mówi, że wszelkie kontakty seksualne poza małżeństwem są grzechem w oczach Boga. Niektóre pary żyjąc na „kocią łapę” uważają, że nie potrzebny im „papierek”, by być małżeństwem. Twierdzą, że sam fakt wspólnego mieszkania i współżycia czyni z nich męża i żonę, co oczywiście nie jest prawdą. Pewien Ojciec chcąc to uświadomić swemu synowi, który prowadził takie życie upierając się, że nie potrzebuje formalnego ślubu, bo to „tylko kartka papieru” zaprosił go do gabinetu i wyjął z szuflady testament na którym zapisał synowi cały majątek, a następnie podarł go na oczach syna. Chłopak z przerażeniem wrzasnął, co ojciec robi, a on odpowiedział wzruszając ramionami „to tylko kartka papieru”.

Może samarytanka po 5 ślubach myślała podobnie? Ale nie, życie bez ślubu z kimś, to nie jest błaha sprawa w oczach Boga i Pan Jezus pokazał jej, że jest to poważny grzech. Jak widzimy nie ma prawdziwego nawrócenia, nie ma nowego narodzenia jeśli człowiek nie uświadomi sobie ciężaru swojego grzechu przed Bogiem i nie zda sobie sprawy z tego, że w takim stanie nie może podobać się Bogu i jego wina prowadzi go do piekła.  

W innym miejscu Pan Jezus powiedział, że nie zdrowi potrzebują lekarza, ale ci którzy się źle mają (Mk 2,17). Chodzi o to, że Bóg nie zbawi nikogo, kto uważa, że nie jest grzesznikiem, że jest duchowo zdrowy i nie potrzebuje przebaczenia i Bożej łaski. Niestety jest wielu ludzi w kościołach, którzy nigdy nie przejęli się swoim grzechem, nigdy z jego powodu nie płakali i nigdy z jego powodu się nie smucili. Wciąż  uważają, że są całkiem dobrymi ludźmi, a Jezusa nie potrzebują z powodu swojego grzechu, ale chcą, by trochę poprawił komfort ich życia. Może ich uzdrowił, dał pracę, poprawił sytuację materialną, odpowiedział na ich potrzeby intelektualne lub religijne, czy inne rzeczy. Oczywiście są to ludzie nienawróceni, mogą być członkami kościoła, mogą być ochrzczeni i przystępować do Wieczerzy Pańskiej lub komunii, a nawet angażować się w Kościele i pełnić obowiązki duchownego, a jednak nigdy się prawdziwie nie upamiętali i nie zostali zbawieni.

Weźmy sobie do serca, że zanim będziemy mogli wypić wodę żywota, którą ma Jezus musimy przyznać się do swojego grzechu przed Bogiem. Musimy uznać, że jesteśmy winni i zasługujmy na potępienie. Apostoł Jan już wcześniej o tym powiedział w 3 rozdz. Ew. Jana, że każdy, kto źle czyni nienawidzi światłości i nie zbliża się do niej, aby nie ujawniono jego uczynków (J 3,20). Trzeba jasno powiedzieć, że w Kościele popełniamy okropny błąd, gdy zapewniamy ludzi, że są chrześcijanami podczas, gdy nigdy się nie upamiętali i nie zostali przygnieceni ciężarem swojego grzechu. Nie powinniśmy się nigdy bać skonfrontować człowieka z jego grzechem, co czyni Pan Jezus wobec samarytanki. Jeśli będziemy postępowali inaczej, to będziemy produkowali fałszywie nawróconych, którzy kiedyś przed Bożym tronem usłyszą od Jezusa będąc przekonanym, że Go znają, idźcie precz, nigdy was nie znałem (Mat 7,23).   

Niestety wielu współczesnych chrześcijan wychodzi z założenia żeby nie dotykać grzechu grzesznika, bo się obrazi i w ten sposób zamiast go przyciągnąć do Jezusa, to go odstręczamy od ewangelii i kościoła. Ale wiedzmy, że jeśli się obrazi, to mamy jasny sygnał, że wciąż taki człowiek nie jest gotowy na nawrócenie. Gdyby samarytanka się oburzyła na słowa Jezusa to dla wszystkich byłoby jasne, że to nie jest jeszcze dla niej czas.  

Zobaczmy również, że Jezus znał doskonale życie tej kobiety. Ona nie powiedziała mu o tym, że żyje obecnie z mężczyzną bez ślubu, ale on tym wiedział i nie pozwolił na to, by zostało to zatajone. Jan apostoł kolejny raz wspomina o tym, by potwierdzić to, co napisał wcześniej o Jezusie na końcu 2 rozdziału, że o nikim Jezus nie potrzebował świadectwa, bo doskonale wiedział, co jest w człowieku. Podobnie jest i dzisiaj. Pan Jezus doskonale zna życie każdego z nas, jeszcze nie ma słowa na języku naszym a Pan zna je całe Ps. 139. On zna najskrytsze tajemnice naszego serca, wszystkie myśli oraz pragnienia. Zna zarówno te dobre rzeczy jak i te złe, te najbardziej ciemne strony naszej duszy, które może chcielibyśmy ukryć, ale  są przed Nim jawne

W Ks. Przypowieści Salomona czytamy

Przyp. Salomona 5:21  Gdyż przed oczyma Pana jawne są wszystkie drogi człowieka i On zważa na wszystkie jego ścieżki.

Nie może żaden człowiek ukryć się przed Bogiem ze swoją winą i nie ma takiego miejsca, gdzie możemy się przed Nim schować -  choć wielu próbuje. Jedyną słuszną rzecz jaką możemy zrobić, to wyznać przed Nim nasz grzech i prosić o przebaczenie, a On oczyści nas. Nie ma sensu uciekać przed Panem całego stworzenia i tak nie możemy tego zrobić.

W odpowiedzi na odkrycie jej grzechu samarytanka wyznaje Jezusowi, że jest prorokiem, że ma wiedzę której zwykły człowiek mieć nie może. Zaczyna rozumieć, że Jezus ma bliski kontakt z Bogiem, bo zna tajemnice, które tylko Bóg może znać.

To ją zaciekawiło i skłoniło do dalszej rozmowy na temat religijny o właściwe oddawanie czci Bogu. Prawdopodobnie wiedząc, że Pan Jezus jest prorokiem, kimś kto ma bliską więź z Bogiem chce się zapytać w 20 wierszu w jaki sposób należy Bogu oddawać cześć. Widzimy, że ona sama co do tego nie ma pewności. Mówi bowiem, że Ojcowie nasi na tej górze w Samarii oddawali Bogu cześć, a Żydzi mówią, że należy czynić to w Jerozolimie w świątyni. Inaczej mówiąc pyta się Jezusa gdzie ma chodzić na nabożeństwo, do jakiego kościoła należeć, która religia jest prawdziwa.

Pan Jezus natomiast mówi jej, że musi zmienić całe swoje dotychczasowe spojrzenie na religie. Po pierwsze Pan Jezus podkreślił, że to nie jest tak, że każda religia prowadzi do Boga, że każde oddawanie czci Bogu jest właściwe. Powiedział, że Samarytanie czcili to czego nie znali w. 22, co oznacza, że oddawali cześć Bogu fałszywie. Samarytańska religia była zepsutą formą Judaizmu. Wprawdzie Samarytanie uważali pięcioksiąg i mieli pewne elementy Żydowskiej religii, ale mieli również sporo pogańskich praktyk i wszystko zostało ze sobą wymieszane, co sprawiało, że samarytańska religia była daleka od prawdy i była bałwochwalcza. Jeśli samarytańska religia w oczach Jezusa była fałszywa, choć miała pewne elementy prawdy, a nawet część Biblii, tym bardziej wszystkie inne religie, które są bardzo dalekie od Słowa Bożego. Każda religia, która nie jest oparta o objawianie zawarte w Biblii jest fałszywym oddawaniem czci Bogu i Jezus nie unikał żeby jej to powiedzieć. Podkreślił również, że Żydzi otrzymali właściwe objawienie mówiąc, że zbawienie pochodzi od Żydów. Oni otrzymali od Boga prawdę o zbawieniu, by przekazać ją innym narodom, ale sami się temu sprzeniewierzyli. Wszystkie obietnice mówiły, że Mesjasz będzie pochodził z Izraela, będzie potomkiem Abrahama, Izaaka i Jakuba z plemienia Judy i z rodu Dawida. 

Po drugie, samarytanka musi zrozumieć, że uzyskanie zbawienia nie polega na przestrzeganiu zewnętrznych rytuałów czy to na swojej górze, czy to w świątyni w Jerozolimie. Tak dotychczas myślała o zbawianiu jak zresztą myśli wielu ludzi do dzisiaj, że pozyskanie zbawienia, przebaczenie grzechów i życie wieczne to kwestia praktyk religijnych i ludzkich uczynków. Ona myśląc o uwielbianiu Boga myśli o tym, co zewnętrzne. Cały świat w ten sposób postrzega oddawanie czci Bogu. Dlatego tak bardzo skupiają się na obiektach, odpowiedniej ceremonii, odpowiednich gestach religijnych, odpowiednich szatach, formułach i postawach zewnętrznych. Ale Jezus mówi, że nadchodzi godzina, przychodzi czas, kiedy nie będzie miało znaczenia miejsce i ceremonie, a prawdziwa cześć oddawana Bogu będzie w duchu. Pan Jezus ma tu na myśli, że wraz z Jego śmiercią na Krzyżu i Zmartwychwstaniem starotestamentowe przepisy ceremonialne i ofiarnicze, oraz świątynia w Jerozolimie, gdzie Żydzi chodzili spotykać się z Bogiem przeminie, a Jezus stanie się nową świątynią, gdzie przez wiarę w Chrystusa możemy spotkać się z Bogiem. Wraz z nadejściem Nowego Przymierza we krwi Jezusa spotkanie z Bogiem nie zależy już od budynku i rytuałów, a od wiary w Syna Bożego. Jezus zastąpił Jerozolimską Żydowską Świątynie i stał się dla na nas świątynią przez pośrednictwo której spotykamy się Bogiem. Myślicie, że to przypadek, że 70 r.n.e Rzymianie zniszczyli świątynie w Jerozolimie? Nie, ten sposób oddawania czci Bogu się skończył i żeby to było dla wszystkich jasne - Bóg doprowadził do zburzenia świątyni w Jerozolimie.

Nie potrzebujemy specjalnych obiektów, do spotkania z Bogiem bo Bóg nie mieszka w budowlach uczynionych ludzką ręką - potrzebujemy wiary w Jezusa, przyznania się do naszych grzechów i otwartego serca na przyjęcie naszego Zbawiciela w osobie Ducha Św. Prawdziwe uwielbienie jest w duchu i w prawdzie, jest wewnętrzne, a nie zewnętrzne. Prawdziwe uwielbienie oddajemy Bogu w naszym sercu, gdy prawdziwie Go kochamy i prawdziwie w Niego wierzymy postępując według prawdy, czyli Jego Słowa, przykazań zapisanych w Piśmie Św. Bóg nie potrzebuje i nie chce jakiś pozorów wiary, ale prawdziwej miłości. Mówiąc obrazowo, nie każdy kto podnosi ręce na nabożeństwie, czy ładnie się modli czci prawdziwe Boga, ale ten, kto kocha Go w swoim sercu i pragnie mu być posłuszny – to jest prawdziwa cześć dla Boga i to musi zrozumieć samarytanka i każdy z nas.

Przypomnijmy sobie, że gdy Pan Jezus umierał na Krzyżu, to zasłona świątyni oddzielająca ludzi od miejsca najświętszego rozdarła się od góry do dołu (Mk 15,38). Pan Jezus dał nam wszystkim otwartą drogę do Boga, zniósł starotestamentowe kapłaństwo, ołtarze, krwawe ofiary, religijne ceremonie i uczynił nas wszystkich duchowym kapłaństwem, dziećmi Boga przez wiarę w Pana Jezusa. I Pan Jezus mówi, że Ojciec szuka czcicieli, którzy chcą Go uwielbiać w duchu i w prawdzie. Ojciec szuka czcicieli, którzy rozumieją, że należy Boga wielbić kochając go własnym sercem i przestrzegając jego przykazań. Ojciec nie szuka pięknie wyglądających na zewnątrz obłudników, ale prawdziwych czcicieli. Niestety jest wielu fałszywych czcicieli, którym wciąż zależy głownie na zewnętrznej formie. Nie interesują się oni tak bardzo tym, co jest w ich sercach, ale bardzo mocno zabiegają o to, by zewnętrzna forma wyglądała dobrze i sprawiała wrażenie. Widać to w całym Kościele Rzymskokatolickim i wielu innych, gdzie ceremonie, szaty, obrzędy są niezwykle ważne.  

Następnie Pan Jezus wyjaśnia w 24 wierszu samarytance dlaczego należy wielbić Boga w duchu i w prawdzie. Mówi, że Bóg jest Duchem i chce, by w taki sposób mu cześć oddawano. Chodzi o to, że mamy czcić Boga zgodnie z tym kim On naprawdę jest.

A jest żywym Duchem, naszym Stworzycielem pełnym piękna, majestatu i chwały i nie możemy sprowadzać czci dla Boga do martwych ceremonii w które nie jest zaangażowana nasza istota, dusza, serce, życie, umysł i nasze myśli, bo nie byłoby to prawdziwe wielbienie, prawdziwa miłość, a tego Bóg żąda od każdego z nas. A czym by było? Jedynie martwą formą religii, jakimś instrumentalnym traktowaniem Boga, zrównywaniem go z pogańskimi bóstwami i przedstawieniem fałszywego Jego obrazu.

Pastor Charles Spurgeon powiedział o prawdziwym uwielbienu:   

 „Prawdziwe uwielbienie polega na tym, że twoje serce oddaje Mu cześć, twoja dusza jest Mu posłuszna, a twoja wewnętrzna natura staje się zgodna z Jego własną naturą dzięki działaniu Jego Ducha w twojej duszy”.

Tak więc, aby pić żywą wodę zbawienia, musimy mieć do czynienia z Bogiem na poziomie serca. Gdy On otworzy nam oczy, byśmy zobaczyli, kim On naprawdę jest i dostrzegli swoją rozpaczliwą potrzebę zbawienia jako grzesznika przed Nim, musimy pokłonić się Mu w uległości. Jak mówi Pan Jezus do tej kobiety, zacząć Go czcić w prawdzie, czyli zgodnie z tym, co mówi Pismo Św. Nie możemy uwielbiać Boga tak jak to sobie umyślimy, ale Bóg przyjmie od nas tylko taką cześć jaką sam nam objawił i ustanowił – w prawdzie. A prawdą jest Jego słowo, poznawanie Słowa Bożego, lepsze Jego zrozumienie pozwala nam wzrastać w uwielbieniu.

W psalmie 119 czytamy

Psalm 119:160  PRAWDA jest treścią słowa twego I na wieki trwa sprawiedliwy wyrok.

Tak więc weźmy sobie głęboko do serca, że uwielbienie Boga nie ogranicza się do muzyki, ale uwielbienie, to jest kochanie Boga i posłuszeństwo Mu. Więc gdy przyznajesz się do swoich grzechów, gdy wyznajesz je, gdy służysz Bogu, gdy przestrzegasz jego przykazań, gdy usługujesz bliźniemu, twoim braciom i siostrom, gdy składasz ofiarę, gdy gromadzimy się tu razem, by się wspólnie zachęcać, gdy wychowujemy dzieci na chwałę Boga i podobnie pracujemy i wiele jeszcze innych rzeczy, to uwielbiamy naszego Zbawiciela.

Mowa o prawdziwym uwielbieniu przypomniała samarytance, że czekają na Mesjasza, który przyniesie im pełne objawienie o Bogu i nie będzie już żadnych wątpliwości jak czcić Boga. Jak mówiłem wcześniej Samarytanie uznawali pięcioksiąg, a w nim są obietnice przyjścia Chrystusa, choćby Księga Powtórzonego Prawa 18,15 gdzie Mojżesz mówi

Pwt 18:15  Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.

Samarytanka czekała na Jezusa, miała przygotowane serce przez obietnice, by przyjąć Chrystusa. Gdy to powiedziała Pan Jezus w otwarty sposób się jej przedstawił, że On jest tą osobą na którą Ona czeka w 26 wierszu. W oryginale brzmi to trochę inaczej niż w naszych bibliach, bo jest tak  Ja, który mówię do ciebie, JESTEM.

W ten sposób Pan Jezus odwołał się w rozmowie z Samarytanką do Boga Starego Testamentu, Jahwe – Jestem, który Jestem.  On - Mesjasz objawia jej Boga, jest Synem Bożym, wcielonym Bogiem w którego musi uwierzyć jeśli chce napić się żywej wody.

Podsumowując:

Powiedzieliśmy sobie, że Bóg chce byśmy przyznali się do naszych grzechów i zaczęli Mu oddawać część w duchu i w prawdzie. Czyli nie przez religijne rytuały i ceremonie, a przez szczere kochanie Go i posłuszeństwo Jego Słowu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Wtedy, gdy tak się stanie, to On da nam żywą wodę zbawienia jak dał tej kobiecie. Poproś Go o tę wodę, a nigdy już nie będziesz pragnął i woda ta stanie się w twoim sercu źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.    

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń