Dzisiaj
zajmiemy się pierwszymi wersetami kazania na górze, którymi są
błogosławieństwa.
Zanim
przejdę do omawiania każdego z nich chciałbym omówić kilka rzeczy, które
dotyczą tego tematu. Zauważyłem, że nie zawsze jest jasność o co chodzi z błogosławieństwami, kogo one dotyczą i dlaczego Jezus podaje je na samym początku.
Myślę,
że nie bez powodu wstępem do kazania na górze są błogosławieństwa. Chyba
wszyscy się zgodzą, że jest to jedno z najważniejszych kazań zapisanych w
Piśmie Świętym i jedno z najbardziej treściwych. Jezus w tym kazaniu omawia
wiele szczegółów życia chrześcijańskiego, a wiele wypowiedzi Jezusa jest
polemiką z poglądami Faryzeuszy na duchowość, którą oni prezentują. Wydaje mi
się, że Jezus zaczyna od błogosławieństw zanim przejdzie do dalszych kwestii z tego powodu, że kazanie na
górze dotyczy chrześcijańskiego życia duchowego, a błogosławieństwa informują
nas w jaki sposób człowiek staje się chrześcijaninem i jak zmienia się jego
serce pod wpływem łaski Bożej. Błogosławieństwa Jezusa są komunikatem, że zanim
zaczniesz żyć po chrześcijańsku musi nastąpić przemiana twojego życia i
charakteru przez Moc Ducha Świętego, nazywamy to Nowym narodzeniem Ew. Jana 3 rozdz. (więcej wyjaśnię
podczas omawiania błogosławieństw). Nie możesz przejść dalej po za
błogosławieństwa i żyć tak jak Jezus mówi, jeśli się nie narodzisz na nowo z
Ducha Świętego. Czyli nie możesz być światłem i świadectwem, żyć według prawa
Bożego, przebaczać nieprzyjaciołom być wolny od cudzołóstwa i kłamstwa,
odstępować od zemsty, miłować z całych sił mając właściwą postawę w modlitwie i
zaufanie do Boga, jeśli Duch Święty nie mieszka w tobie. Nie ma znaczenia jak
mocno będziesz starał się żyć w oparciu o zasady kazania na górze i tak ci się
to nie uda, jeżeli nie jesteś duchowo odrodzonym człowiekiem przez Boga.
Dlatego uważam, że błogosławieństwa i treść kazania na górze dotyczy
wierzących, a pierwsze wersety, które dzisiaj będziemy czytać są opisem
przemiany człowieka by mógł prowadzić Boże życie. Tak więc wszystkie te głosy,
moralizatorskie, które mówią, że nie potrzebujemy Boga, ale potrzebujemy
kazania na górze i jeśli w oparciu o nie, będziemy prowadzili swoje życie, to
na ziemi będzie wspaniale są kłamstwem. Żeby kazanie na górze stało się częścią
naszego życia to, przede wszystkim potrzebujemy mocy Bożej, społeczności z
Bogiem, Mocy Ducha Świętego, bez tego będzie to tylko pobożne gadanie.
Zauważcie że, ludzie wiedzą jak żyć, mają przykazania, często wiedzą co jest
dobre i właściwe, mają kazanie na górze, przykład Jezusa i wezwania do miłości
bliźniego, a i tak nie żyją w oparciu o to wszystko.
Druga
sprawa, która dotyczy błogosławieństw to, to że błogosławieństwa są opisem cech
duchowych w życiu chrześcijanina, które stają się naszym udziałem w wyniku
działania łaski Bożej. Nie jest, to opis naturalnych zdolności z którymi rodzi się
człowiek, ale to Bóg odmienia nasze serce i sprawia, że naszym życiu widzimy
swoje ubóstwo duchowe, smucimy się z tego powodu, przestajemy walczyć z Bogiem,
pragniemy Bożej sprawiedliwości, mamy pragnienie czystego serca. Człowiek nie
przychodzi na świat z takimi cechami, a nawet więcej rodzi się zupełnie z
przeciwnymi własnościami, które nic nie mają wspólnego z błogosławieństwami wymienionymi
w kazaniu na górze.
Następnie
Błogosławieństwa przedstawione przez Jezusa nie dotyczą tylko niektórych
chrześcijan i również nie możemy powiedzieć, że jedno błogosławieństwo dotyczy
jednego człowieka. Jak np. że jeden jest ubogi w duchu inny pragnie
sprawiedliwości jeszcze inny chce mieć czyste serce. Nie, każde z tych błogosławieństw
jest udziałem każdego chrześcijanina i w każdym z nas jeśli jesteśmy odrodzeni
te cechy się przejawiają. One mogą przejawiać się z różnym natężeniem i
niektórzy z nas mogą bardziej odczuwać wymienione błogosławieństwo, ale każdy z
wierzących doświadcza ich wszystkich, także i nagród z nimi związanych. I
ostatnią rzecz, na jaką chce zwrócić uwagę zanim przejdę do omawiania
szczegółów błogosławieństw, to że nie bez powodu Mateusz wymienia te
błogosławieństwa w takiej kolejności jakiej mamy je zapisane. Wierzę, że celowo
nasz Pan umieścił je w Biblii w ten sposób. Zwróćcie uwagę Każde z
błogosławieństw wynika z poprzedzającego je. Czyli jeśli zdasz sobie sprawę z
własnej nędzy duchowej, to przychodzi smutek, gdy następuje ten stan to
przestajesz się usprawiedliwiać, uniżasz się przed Bogiem. Następnie zaczynasz
pragnąć sprawiedliwości przede wszystkim w swoim życiu, by okazać się przed
Bogiem sprawiedliwym. Zaczynasz też dostrzegać stan ludzkości, która jest
pogrążona w grzechu i ciemności, wtedy litujesz się nad ludźmi, chcesz im pomóc
i jesteś gotowy im służyć. Widzisz
również, że masz brudne serce skażone grzechem, zaczynasz pragnąć czystości
myśli, motywacji, postępowania i widzisz, że grzech jest częścią ciebie. Prosisz
Boga, by oczyścił twoje serce. Będąc już człowiekiem, który doświadczył pokoju
z Bogiem ten pokój niesiesz innym i sam stajesz się człowiekiem pokoju będąc
nawet gotowym znosić prześladowania z tego powodu.
Ubodzy w duchu
Drodzy
teraz spróbuje omówić każde z tych błogosławieństw byśmy mieli jasność, o co
chodzi. Błogosławieni znaczy szczęśliwi więc Jezus nazywa szczęśliwymi ludzi u
których te cechy przez Niego wymienione wystąpią. Ludzie od wieków poszukują
szczęścia, zadowolenia, spełnienia. Ale ich poszukiwania są skupione na
ziemskich celach jak pieniądze, praca, wykształcenie, rozrywka, hobby i inne.
Całe swoje życie spędzają w pogoni za tymi rzeczami nie zastanawiając się, że
prawdziwym szczęściem jest społeczność i bliskość z Bogiem. Ale by mogło się to
stać najpierw musimy zobaczyć, jaka ta ludzka pogoń jest płytka. Ona nie daje
prawdziwej nadziei tylko doczesną, chwilową, kiedy skończy się to ziemskie
życie ludzie, którzy poświęcili mu całą swoją uwagę nie dbając o Boga będą w
prawdziwych opałach. Będą zmuszeni stanąć przed sądem Bożym, ale nie mają nic
na swoją obronę. Do tego większość ludzi jest zadowolonych ze swojego stanu
duchowego i uważają że ich relacja z
Bogiem jest w porządku. Z zasady nie czują się ubodzy w duchu, ale
raczej mówią o sobie, że duchowo są Bogaci. Myślą o sobie dobrze i uważają się
za mądrych, inteligentnych samowystarczalnych. Utrzymują , że należy promować
siebie dobrze się sprzedać i na sobie polegać. W takiej postawie nie ma nic z
pokory i uniżenia, a jest pycha oraz przeświadczenie o własnej wyjątkowości.
Zanim
wejdziemy do Królestwa Bożego, zanim doświadczymy jego wspaniałości musimy zdać
sobie sprawę z tego, że jesteśmy duchowymi bankrutami, nędzarzami. Marcin Luter
gdy leżał na łożu śmierci powiedział „jesteśmy tylko żebrakami, taka jest
prawda”. A apostoł Paweł oświadczył „wszystko co mi było zyskiem ze względu na
Chrystusa uznałem za szkodę” (Flp 3, 7). Ubogość w duchu jest to
stan w którym człowiek dochodzi do wniosku, że wszystko co kiedyś miało
znaczenie jak praktyki religijne, dobre uczynki, modlitwy, tradycja, pozycja
społeczna, wykształcenie, dobra opinia nie
mają znaczenia przed Bogiem. Może wcześniej myślałeś, że to jest ważne, ale
kiedy Bóg sprawia, że stajesz się ubogi w duchu, to dostrzegasz, że przed
Bogiem to wszystko śmiecie. Nawet więcej, dostrzegasz, że te rzeczy dawały ci
fałszywą ufność w samego siebie. Pod wpływem bożej łaski czujesz, że nie masz
nic co mogłoby być atutem przed Bogiem, jak w jednej pieśni:
Nie
mam nic co bym mógł ci panie dać.
Nie
mam sił, by przed tobą panie stać.
Puste
ręce przynoszę przed twój w niebie tron.
Łaską
z nieba nakarm duszę ma.
Ubogość
w duchu sprawia, że przestajesz mieć poczucie przed Bogiem, że na coś zasługujesz
i zaczynasz dostrzegać, że potrzebujesz Bożej łaski. Jezus powiedział, że do
takich należy Królestwo Boże. Jestem przekonany, że w Królestwie Bożym nie
znajdzie się nikt, kto będzie uważał, że na nie zasługuje, ale ten przywilej
otrzymają ludzie, którzy przyjmą ten dar z łaski przez wiarę w Jezusa
Chrystusa.
Bycie
ubogim w duchu oznacza całkowity brak dumy, pewności siebie i polegania na
sobie oraz świadomość, że przed Bogiem Jego świętością i wspaniałością jesteśmy
nikim. Jedyne, na czym możemy polegać, to ofiara Krzyża Pana Jezusa Chrystusa
Następne to szczęśliwi, którzy się smucą
albowiem oni będą pocieszeni (4). Nie
chodzi tutaj o smutek wynikający z problemów doczesnych np. choroby, utraty
bliskich, niezdanych egzaminów czy jakiegoś innego niepowodzenia. Jak już
powiedziałem wcześniej, to błogosławieństwo wynika z poprzedniego. Wtedy kiedy
masz już świadomość swojego ubóstwa duchowego i tego że jesteś w Bożych oczach
grzesznikiem zasługującym na potępienie, to już nie jest ci tak wesoło.
Widzisz, że duchowo jesteś w opłakanym stanie, dostrzegasz nędzę i znikomość
swojego życia, wtedy zaczynasz się smucić z tego powodu. Dostrzegasz swoje
własne grzechy, widzisz jak obrzydliwe są w oczach Bożych i zastanawiasz się jak
to możliwe, że wcześniej tego nie widziałeś? Jak to możliwe, że wcześniej
mogłeś robić te wszystkie rzeczy, które wiesz, że Bogu się nie podobają i w
ogóle ci to nie przeszkadzało?
Zatrważające
jest to, że coraz częściej widzimy ewangelizacje, na których zamiast ludzie
smucić się z powodu swoich grzechów są zachęcani do śmiechu i radości tzw.
wesołość. Często nie ma tam w ogóle żadnego upamiętania, czy refleksji nad
swoim życiem. To powoduje, że kościół zapełnia się nieodrodzonymi ludźmi,
którym głównie zależy na rozrywce, zamiast na służbie Panu Jezusowi. Pan Jezus powiedział, że radość i pocieszenie
przychodzą po prawdziwym żalu i smutku z powodu swoich grzechów. Ktoś powiedział,
że dobra nowina ewangelii jest poprzedzona złą. Zła jest taka, że każdy człowiek zmierza do piekła za swoje grzechy. A
dobra jest taka, że Jeśli uwierzysz w Jezusa On uratuje cię od potępienia w
piekle. Zanim człowiek doświadczy tej radości wynikającej z przebaczenia i
przyjęcia do rodziny Bożej musi czuć brzemię swoich grzechów i być nimi
przygnieciony. Ten smutek widać w życiu apostoła Pawła gdy dostrzega jak mocno
grzech zadomowił się w człowieku i mówiąc;
Rzymian 7:24 Nędzny ja
człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?
Człowiek
wierzący jest obciążony zmaganiem się z grzechem, który mieszka w jego ciele i
musi ciągle uważać na siebie, by nie dopuścić, aby grzech wziął nad nim górę.
Mając to na uwadze dyscyplinuje swoje życie i poddaje je pod posłuszeństwo Bożemu
Słowu.
Chrześcijan
nie tylko smuci się z powodu swego stanu duchowego, ale także z powodu
ciemności w jakiej znajduje się świat, jego znajomi, sąsiedzi, rodzina i wielu
innych ludzi wokół niego. Widzi, że większość ludzi nie chce słuchać ewangelii
i w ogóle ich to nie interesuje. Często żyją w swoich grzechach, niemoralnych
związkach, bałwochwalstwie, złości, zazdrości, a na dodatek zachwycają się
jeszcze tym co Bóg potępia. Uważają grzech za coś dobrego jakąś dobrą monetę
czy nawet szczęście. Można podać bardzo wiele przykładów np. związki
partnerskie, przechwalają się imprezami czy libacjami alkoholowymi, oszustwami,
kombinatorstwem. Chrześcijanin, gdy to widzi jest mu naprawdę smutno z tego
powodu w jakim stanie duchowym znajdują się ci wszyscy ludzie. Człowiek
wierzący widząc to wszystko boleje w swoje duszy podobnie jak Piotr mówi o
Locie
2Pt 2:8 Gdyż
sprawiedliwy ten, mieszkając między nimi, widział bezbożne ich uczynki i
słyszał o nich, i trapił się tym dzień w dzień w prawej duszy swojej.
Lot
obserwował mieszkańców sodomy i wiedział, że ich postępowanie w końcu skończy
się źle, że Bóg nie będzie bezczynnie przyglądał się, ale któregoś dnia wyleje swój sąd i gniew.
Ale
Bóg pociesza tych, którzy się smucą z powodu swoich grzechów i z powodu stanu w
jakim znajduje się świat. Tak jak wyprowadził Bóg Lota tak wyprowadzi i nas, a
już daje nam trwałą nadzieje wiecznej chwały i życia wiecznego.
Następnie Jezus mówi, że szczęśliwi
cisi, albowiem oni posiądą ziemię (w.
5). I znowu Jezus nie mówi o ludziach,
którzy tacy są z natury i mają taką osobowość. Spotykamy ludzi, którzy mają
większy i mniejszy temperament, jedni są bardziej głośni inni mniej. Ktoś może
być bardzo hałaśliwy i robić wiele zamieszania, a inny będzie bardzo cichutki i
spokojny. Ale to nie jest kwestia naturalnych predyspozycji, cech które
dostaliśmy przy poczęciu. Ale jak powiedzieliśmy, Jezus mówi tutaj o duchowych właściwościach,
które są wynikiem łaski Bożej. W psalmie 37 znajdujemy takie słowa:
Psalm 37:11
Lecz pokorni odziedziczą ziemię I rozkoszować się będą obfitym pokojem.
Więc
cichość o której mówi Jezus, to uniżenie pokora, człowiek nie chce już walczyć
z Bogiem, sprzeciwiać się Jemu, promować własnych pomysłów na szczęście, ale milczy
i zgadza się z Bożą drogą zbawienia. Pozwólcie, że przedstawię kilka biblijnych
przykładów cichości i uniżenia:
Jednym
z takich przykładów jest Abraham, gdy pozwala Lotowi wybrać miejsce gdzie Lot
chce się osiedlić (Rodz. 13,9). Pozwala
mu wybrać lepsze tereny do rozwoju chociaż był od niego starszy i był jego
stryjem. Mimo to nie kłóci się z Lotem jest pokorny, ugodowy wie, że Bóg się o
niego zatroszczy.
Innym
przykładem jest Mojżesz, który miał wspaniałą pozycję na dworze faraona, a
jednak pozostawił te wszystkie skarby Egiptu (Hebr. 11,26) żeby służyć Bogu. Niezwykłą rzecz czytamy o Mojżeszu
w Ks. Liczb:
Liczb 12:3 Mojżesz był człowiekiem bardzo skromnym,
najskromniejszym ze wszystkich ludzi, którzy są na ziemi.
Mojżesz był cichy, spokojny, skromny, pokorny
i zadowalał się czymś małym. Nie miał upodobania w odbieraniu zaszczytów,
rozpychaniu się czy dochodzeniu swojej racji. Nie zależało mu również na
pozycji i tym, by ludzie go chwalili i podziwiali. Nie musiał być pierwszy,
chociaż niektórzy zazdrościli mu tej pozycji np. Miriam i Aron (Liczb 12:1) ale to nie on sam zdobył
taką funkcje czy doszedł do niej. On Pełnił służbę, do której Bóg go
przeznaczył.
Ta
cichość powoduje, że człowiek jest gotowy ustąpić, a nawet cierpieć krzywdę,
jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie odpłaca tym samym tym którzy zawinią przeciw
niemu, ani nie mści się na innych za wyrządzone krzywdy, wszystko to składa na
Boga i w Nim upatruje pozytywnego rozstrzygnięcia sprawy.
Taki
człowiek również ma dystans do siebie i nie jest przewrażliwiony na swoim
punkcie. Już go nie martwi, co o nim mówią inni. Ukrzyżował swoje ja wraz z
Jezusem i nie jest urażony kiedy ktoś próbuje go obrazić czy wyśmiać. Dzięki
temu, że nie patrzy już na siebie i nie szuka aprobaty i zadowolenia w sobie,
ale w krzyżu Jezusa Chrystusa, to właściwie takiego człowieka nie można zranić.
Autor wędrówki pielgrzyma John Bunyan wyraził to w taki sposób „uniżony nie obawia się upadku”.
Najdoskonalszym przykładem cichości i pokory jest nasz Pan Jezus Chrystus Piotr
napisał o Jego postawie:
1
Piotr 2:23 On, gdy Mu złorzeczono, nie
złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi
sprawiedliwie.
Mateusza 11:29 Weźcie na siebie
moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie
ukojenie dla dusz waszych.
Tak więc cichość jest wynikiem dwóch
poprzednich błogosławieństw i sprawia, że przestajesz się szarpać w życiu,
przestaje ci zależeć na sukcesie w tym świecie i na znaczeniu. A to, na czym ci
zaczyna zależeć to szukanie Zbawiciela i Bożego Królestwa i w tym odnajdujesz
prawdziwy spokój.
Z
tym błogosławieństwem jest związana obietnica dziedziczenia ziemi. Obecnie
ziemia należy do wielkich tego świata. Ludzi, którzy mają pieniądze i są
przeciwieństwem cichości. Ciągle walczą i rozpychają się łokciami na wszystkie
strony. To są wielkie korporacje, wysokie stanowiska ludzie, którzy znajdują
się na szczytach władzy. Ale gdy Chrystus powróci, to wszystko się zmieni,
ziemię posiądą święci najwyższego i będą na niej panować. W Ks. Daniela
czytamy:
Daniel 7:18 Lecz potem
Święci Najwyższego otrzymają królestwo i posiądą królestwo na wieki, na wieki
wieczne.
Dan 7:27 Królestwo,
władza i moc nad wszystkimi królestwami pod całym niebem będą przekazane ludowi
Świętych Najwyższego. Jego królestwo jest królestwem wiecznym, a wszystkie moce
jemu będą służyć i jemu będą poddane.
Obj 5:10 I uczyniłeś z
nich dla Boga naszego ród królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi.
Wierzę,
że te teksty dotyczą tysiącletniego królestwa kiedy Jezus przybędzie, a z nim
wszyscy święci powstaną z martwych, wtedy On ustanowi ich królami nad całą
ziemią i będzie do nich należeć, a oni razem z Chrystusem będą sprawować
władzę.
Podsumowując:
1.
Błogosławieństwa
przedstawione przez Jezusa nie są wynikiem naturalnych zdolności, ale dziełem
łaski Bożej w nas.
2.
Wszystkie one
Dotyczą wszystkich wierzących.
3.
Ubodzy w duchu to
ci którzy zdają sobie sprawę z własnych grzechów i tego, że nie mogą zasłużyć
na Bożą łaskę.
4.
Ci, którzy się
smucą, to ci, którym jest przykro z tego powodu, że grzech w nich mieszka i
uciekają od niego. To ci, co dostrzegają upadek świata i nędzę duchową.
5.
I cisi to ludzie,
którym nie zależy na wartościach tego świata, na sławie, ale są pokorni i
skromni szukając w Bogu swojego zwycięstwa.
A
jak jest z tobą? Czy jesteś człowiekiem ubogim w duchu, zasmuconym swoim
grzechem i innych? Czy jesteś pokorny
skromny i polegasz na Bogu? Jeśli jeszcze tego stanu nie doświadczyłeś to proś
Boga o łaskę upamiętania i nawrócenie, a on sprawi, że w nim znajdziesz swoje
ukojenie Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz