8.05.2020

Sekret bycia zadowolonym (List do Filipian 4,10-13)




Drodzy, chyba wszyscy spotkaliśmy kogoś niezadowolonego z tego, co ma lub z tego, że jeszcze czegoś nie ma. Niekiedy  sami nie jesteśmy zadowoleni i narzekamy. Częściej też potrafimy myśleć o tym, czego nam brakuje niż dziękować za to, co już mamy. Można to zobrazować takim przykładem, że jeden z  pilotów linii lotniczych leciał nad górami i wskazał jezioro drugiemu pilotowi.
Powiedział do niego „Widzisz to małe jezioro? Kiedy byłem dzieckiem, siedziałem tam na łódce i łowiłem ryby. Za każdym razem, gdy samolot leciał nad moją głową, podnosiłem wzrok i żałowałem, że nie jestem pilotem i nie latam. Teraz, gdy już jestem pilotem, spoglądam w dół przelatując nad tym jeziorem i żałuję, że nie płynę łódką”.
Czy często nie jest tak w naszym życiu, że bardziej skupiamy się na tym, czego nie mamy, czego nam brakuje lub co moglibyśmy jeszcze mieć?
Musimy przyznać, że zadowolenie, to trudna sztuka w bardziej naturalny sposób wychodzi nam niezadowolenie lub nawet narzekanie. Bycia usatysfakcjonowanym musimy się uczyć, jest to świadoma nasza decyzja, że zamiast narzekać na różne rzeczy, będziemy dziękować Bogu.
Tego też chce nas nauczyć apostoł Paweł, pisząc List do Filipian, w słowach:
 Filipian 4:10  A uradowałem się wielce w Panu, że nareszcie zakwitło staranie wasze o mnie, ponieważ już dawno o tym myśleliście, tylko nie mieliście po temu sposobności.
11  A nie mówię tego z powodu niedostatku, bo nauczyłem się przestawać na tym, co mam.
12  Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek.
13  Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie.
 Ap. Paweł pisze List do Filipian z rzymskiego więzienia, z miejsca, gdzie nie może liczyć na dobre traktowanie, czy godne warunki. Raczej spodziewalibyśmy się po liście z takiego miejsca, że ktoś będzie się skarżył, niż miał poczucie wdzięczności.
 A jednak Paweł pragnie im podziękować, że zakwitło ich staranie o niego w postaci pieniędzy, które mu wysłali. Chce jednak ich zapewnić, że to, iż otrzymał od nich pieniądze, nie znaczy, że wcześniej był niezadowolony, skupiając się na swych brakach. Wprost przeciwnie, chce by Filipianie wiedzieli, że zarówno wtedy gdy ma, jak wtedy gdy nie ma, potrafi dziękować Bogu za wszystko, co posiada lub w jakiej sytuacji przyszło mu się znaleźć. A jego radość nie wynika z tego, że teraz ma pieniądze, ale z miłości Filipian do niego, a przede wszystkim z obecności Chrystusa w Jego życiu.
Gdy Ap. Paweł mówi o swoim przystosowaniu do obecnej sytuacji w 11 wierszu w słowach „nauczyłem się przestawać na tym, co mam”, to używa greckiego sformułowania, którego używali stoicy autarkes”, które oznacza być zadowolonym ze swojego losu, mieć wystarczająco, by nie potrzebować pomocy, czy być niezależnym od okoliczności zewnętrznych.
Stoicyzm był to kierunek filozoficzny w czasach Pawła, który charakteryzował się dochodzeniem do szczęścia przez wewnętrzną dyscyplinę moralną, sumienne spełnianie obowiązków, które są naturalną koleją rzeczy, oraz odcięcie swoich emocji od zdarzeń zewnętrznych. Czasami mówimy, że ktoś zachowuje stoicki spokój, co znaczy, że nic nie potrafi wyprowadzić go z równowagi. Ale gdy Ap. Paweł mówi, że nauczył się być zadowolonym z tego, co ma, to nie chodzi mu o to, że potrafi zacisnąć zęby w chwilach trudnych, powiedzieć sobie, że tak musi być i cieszyć się z okoliczności w jakich przyszło mu żyć. Zadowolenie Pawła pochodzi z wiary w Chrystusa, z życia skoncentrowanego na Chrystusie, który go w tych doświadczeniach umacnia. Tak więc radość Pawła nie wynikała z rezygnacji, jak w sytuacji stoików, ale z wiary, że jakiekolwiek byłyby okoliczności, czy niedostatek, czy obfitość, to wciąż ufał, że suwerenna ręka wszechmogącego kochającego Boga czuwa nad nim ku jego wiecznemu dobru.
To jest to prawdziwe zaufanie do Pana, że cokolwiek Bóg robi, czy mi daje, czy mi odbiera, to czyni dla mojego dobra, bo wierzę, że On nie chce dla swoich dzieci źle. Nie po to nas zbawił, nie po to wydał za nas swojego Syna, by nas teraz wygubić.
Apostoł Paweł w tej suwerennej kochającej ręce Boga znajdował prawdziwe odpocznienie, pokój, że Bóg jest po jego stronie i kontroluje wszystko, co mu się przydarza.
Więc jeśli ma obfitość, to dzięki Bogu, jeśli ma braki, to też dzięki Bogu, by we wszystkim Bóg był uwielbiony.
Fllipian 4,12wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek.
Zobaczmy, że apostoł mówi dwa razy w 11 i 12 wierszu, że nauczył się tego, został w tym wyćwiczony. Czyli nie było to coś, co naturalnie pojawiło się w jego życiu, ale musiał uczyć się ufności do Boga w różnych sytuacjach i kontekstach swojej służby. Uczył się, kiedy widział, że zarówno w obfitości jak i niedostatku Bóg ma swój cel dla niego i wie dokąd go prowadzi. Nie tylko dla niego, dla każdego z nas, każdego swojego dziecka zrodzonego w Jezusie Chrystusie. Gdy jest powiedziane przez Pawła w naszym tekście, „zostałem wyćwiczony”- greckie „myeo”, to dosłownie Paweł mówi, że został wtajemniczony lub wprowadzony w tajemnice, na czym polega zadowolenie w każdej sytuacji. Słowa tego używano, gdy osoby w pogańskich religiach miały jakieś mistyczne prywatne doświadczenia. Wtedy mówiło się, że poznały jakieś tajemnice. Tajemnicą zadowolenia Pawła było poznać tajemnicę Boga, którą jest Chrystus, a w którym mamy wszystko, co jest potrzebne do naszego życia. Chrystus jest tą prawdziwą tajemnicą ludzkiego szczęścia, Prawda Jest w Jezusie (Efez 4,21), który stał się dla nas dawcą życia i wszelkiego zaopatrzenia. Im częściej koncentrujemy się na sobie, tym mniej jesteśmy zadowoleni, a im bardziej koncentrujemy się na Jezusie, tym większy jest poziom zadowolenia w naszym życiu.
Wierząc w tę tajemnicę, którą jest Chrystus, a która jest dla wszystkich, możemy być zadowolonymi w każdych okolicznościach, bo Jezus nas umacnia. To jest to wielkie odkrycie Pawła, że jeśli Pan Jezus da mu siłę, to jest w stanie przejść każde wyzwanie i każde doświadczenie,  do którego Jezus go powoła i w którym go postawi.     
Był kiedyś pewien kaznodzieja Owen Crouch, dosyć ceniony, ale gdy przeszedł na emeryturę, to miał zbyt małe dochody, by się utrzymać i musiał podjąć inną pracę. Z tego powodu, że miał znakomitą reputację zatrudnili go jacyś biznesmeni na stanowisku skarbnika, dostał przyzwoitą pensję, miał podpisywać dokumenty i czeki firmy. Ale po jakimś czasie pracodawcy okazali się oszustami, a dowody wskazywały na Owena, bo poświadczał dokumenty swoimi podpisami. Został oskarżony niesprawiedliwie i poszedł do więzienia. Jak zareagowałbyś w takiej sytuacji? Nie zrobiłeś nic złego, zostałeś oszukany i wylądowałeś w więzieniu. Ale Owen nie był sfrustrowany i załamany, odebrał to jako okazję do służenia Bogu. Rozpoczął w więzieniu służbę głoszenia ewangelii i przyprowadził wielu do Pana.
Często cieszymy się z tego, gdy nam czegoś przybywa, ale czy umiemy ufać Bogu i dziękować wtedy kiedy coś tracimy? Czy wtedy też wierzymy, że On nad nami czuwa, że wykonuje swój suwerenny plan, że to, co czyni, to czyni dla naszego dobra? Czy umiemy ufać Mu w dobie koronawirusa, wtedy kiedy tracimy pracę, kiedy jesteśmy już zmęczeni, kiedy boimy się zachorowania, czy tego, co przyniesie przyszłość? Modle się o to, by każdy z nas poznał lepiej tę tajemnicę, że w Chrystusie możemy być zadowoleni i spełnieni w każdej sytuacji, należy tylko prawdziwie zaufać, że Bóg wie dokąd nas prowadzi, a my w pokorze musimy za Nim podążać.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń