31.01.2020

Hetyci – zapomniane imperium



Stary Testament wymienia wielokrotnie Hetytów, tymczasem starożytni dziejopisarze nie wspominali o takim ludzie. Brak pozostałości po Hetytach używano kiedyś za argument przeciwko historycznej wiarygodności Pisma Świętego, aż na terenie dzisiejszej Turcji odkryto stolicę dotąd nieznanego wielkiego imperium.

Kim są Hetyci?
Hetyci pojawiają się w Biblii wielokrotnie. Na przykład czytamy, że Abraham kupił ziemię od Hetyty blisko Hebronu (Rdz.23:7-20), jednym z oficerów w wojsku króla Dawida był Uriasz Hetyta (2Sm.11:3), Salomon wziął sobie Hetytki za żony (1Krl.11:1), aby przypieczętować stosunki handlowe z królami hetyckimi (2Krn.1:17), zaś Aramejczycy przestraszyli się na myśl, że król izraelski zjednał sobie pomoc Hetytów i Egipcjan (2Krl.7:6). Z tych wzmianek wynikało, że Hetyci byli w starożytności potęgą dorównującą Egiptowi, co jeszcze nie tak dawno wydawało się nieprawdopodobne w obliczu braku materialnych dowodów ich istnienia.
Odrzucanie historycznej wiarygodności Pisma Świętego ze względu na brak materialnych dowodów potwierdzających jego świadectwo stało się normą w środowisku naukowym, mimo że historycy nie mają tak irracjonalnej postawy wobec innych starożytnych tekstów. U jej źródeł leży agnostyczna ideologia preferowana przez świat akademicki, dlatego wielu uczonych cechuje bigoteryjny stosunek do Pisma Świętego, choć został on skarcony za sprawą niejednego odkrycia archeologicznego czy epigraficznego. Tak było w przypadku biblijnych tekstów o Hetytach. W XIX w. odnaleziono stolicę imperium hetyckiego zwaną Hatussa, z bogatą biblioteką tabliczek klinowych, a w XX w. odczytano pismo hetyckie. Dzięki temu wiemy dzisiaj o Hetytach niemal tyle samo, ile o Babilończykach i Egipcjanach.
Hetyci byli ludem indoeuropejskim, który przybył do Anatolii na przełomie III i II tysiąclecia p.n.e., zapewne z terenów na północ od Kaukazu. Podbili lud zwany Hatti (tzw. Protohetyci), od którego przejęli nazwę. W okresie swojej największej świetności kontrolowali Anatolię, północną Mezopotamię, Syrię i północną Palestynę. W niektórych okresach dorównywali największym potęgom Bliskiego Wschodu. Na przykład zdobyli Mari i Babilon w 1595 roku p.n.e. za panowania Mursilisa I (1620-1590), a pod wodzą Muwatallisa II (1291-1272) zadali ciężkie straty Egipcjanom w bitwie pod Kadesz nad Orontesem, co skłoniło Egipcjan do podpisania z nimi układu pokojowego.

Bitwa pod Kadesz
Hetyci byli świetnymi strategami. Starali się zaskoczyć wroga w otwartym polu, gdzie mogli wykorzystać swoje ciężkie rydwany, którym zawdzięczali wiele sukcesów. W 1274 r. p.n.e. Ramzes II zaniepokojony rosnącymi wpływami Hetytów w Palestynie poprowadził do południowej Syrii cztery dywizje, w sumie 20 tys. żołnierzy. Dywizje Ptah i Set zostawił w odwodzie, a z dywizjami Re i Amon pociągnął do przodu, sądząc, że Hetyci się wycofali. Tymczasem wódz hetycki Muwatallis przygotował pułapkę, ukrywając za północnymi murami Kadesz około 20 tys. żołnierzy. Pozostawił za sobą dwóch ludzi, którzy udawali dezerterów. Ich zadaniem było utwierdzić faraona w przekonaniu, że Hetyci cofnęli się do Aleppo. Faraon myśląc, że Hetyci są daleko, wysunął do przodu dywizję Re, a dywizja Amon szykowała obóz na równinie przed miastem. Egipcjanie złapali, co prawda, kilku szpiegów hetyckich, z których wydobyli torturami prawdę, ale poniewczasie. Kiedy Ramzes gorączkowo szykował się do bitwy, ustalając strategię z generałami, główne siły hetyckie wyłoniły się z brodu na rzece Orontes. Ciężkie rydwany Hetytów przełamały szyki dywizji Re, która rzuciła się do ucieczki. Hetyci skierowali się przeciwko dywizji Amon stojącej w obozie z faraonem. Widząc ucieczkę zdziesiątkowanej dywizji Re i nacierających Hetytów, żołnierze z dywizji Amon wpadli w popłoch. Prowizoryczny mur z tarcz utworzony wokół obozu nie wytrzymał przed szarżującymi Hetytami, którzy wdarli się do środka. Niestety, w obozie nie mogli wykorzystać przeciwko Egipcjanom swojej głównej broni, ponieważ namioty przeszkadzały ich mało zwrotnym rydwanom.
Ramzes rzucił się w wir walki na swoim zwinnym i szybkim rydwanie. Napisał później, że został sam w obliczu wroga, bez pomocy swoich oficerów i tarczowników , a jak dzielnie walczył, możemy zobaczyć na reliefie ze świątyni Ramzesa II w Abu Simbel (na zdjęciu). Hetytom wydawało się, że losy bitwy zostały przesądzone, toteż rzucili się na bogaty obóz wroga, zamiast ruszyć za nim w pogoń. To uratowało Egipcjan od wielkiej klęski. Chwila wytchnienia wystarczyła Ramzesowi, aby wycofać resztki żołnierzy obu rozbitych armii, zorganizować ich szyki i poprowadzić do kontrataku. Zmasowane uderzenie sił egipskich zaskoczyło Hetytów, zmuszając ich do bezładnego odwrotu w kierunku Orontesu. Na drugim brzegu czekał Muwatallis na czele piechoty, aby ruszyć za swoimi „czołgami” i dokończyć podboju. W osłupieniu obserwował, jak jego rydwany w popłochu wpadają na siebie, ich koła zagłębiają się w mule rzeki, a jego ludzie ratują się ucieczką wpław przed zaciekłym atakiem pragnących się zrehabilitować w oczach faraona dywizji Re i Amon, do których dołączyła dywizja Ptah. Egipcjanie chwytali każdego, kto nie zdążył uciec za rzekę.
Następnego dnia rano wszystkie dywizje egipskie zaatakowały pozycje Hetytów, którzy odparli żołnierzy Ramzesa, ale bez swoich „czołgów” Hetyci nie mieli dostatecznej siły uderzenia, aby przechylić szalę zwycięstwa zdecydowanie na swoją stroną. Z kolei Egipcjanie byli tak osłabieni stratami w ludziach, że nie mogli pokonać liczniejszych Hetytów, dlatego wycofali się. Kadesz wraz z całą Syrią pozostało w rękach Hetytów.
Obie strony zawarły w 1258 r. p.n.e. przymierze, które jest pierwszym znanym w historii traktatem pokojowym. Spisano go po egipsku i akadyjsku. Wersję akadyjską (na zdjęciu) można zobaczyć w Muzeum Archeologicznym w Istambule, a egipską na ścianie świątyni Amona w Karnak. Według wersji z Karnak to Hetyci byli stroną zabiegającą o pokój, choć akadyjska wersja podaje, że było odwrotnie. Także bitwę pod Kadesz egipskie źródła ukazywały jako zwycięstwo faraona, choć w najlepszym przypadku była ona nierozstrzygnięta. Mamy tu do czynienia z propagandą, jaką w Egipcie uprawiano wobec faraona, który jako żywy bóg nie mógł z nikim przegrać. Z tych względów należy powątpiewać, czy w oficjalnych kronikach egipskich kiedykolwiek wspomniano o wyjściu Izraelitów z niewoli egipskiej.

Przymierza hetyckie
Jak na owe czasy Hetyci byli humanitarnym ludem. Ich prawodawstwo przenika miłosierny duch, jaki cechuje Prawo Mojżeszowe. Podobne były traktaty, jakie zawierali z poddanymi sobie ludami. Miały one charakterystyczną siedmioczęściową strukturę. Rozpoczynał je tak zwany historyczny prolog, poświęcony wszelkiemu dobru, jakie Hetyci wyświadczyli narodowi, z którym zawierali przymierze. Dopiero potem apelowali o spełnienie powinności wynikających z przymierza, które miały wynikać bardziej z wdzięczności niż przymusu. Taki dokument zamykały szczegółowe warunki, a także błogosławieństwo, w którym na świadka był wzywany Bóg. Kopię takiego przymierza umieszczali w świętym miejscu, skąd miało być co jakiś czas odczytywane publicznie, tak jak Prawo Mojżeszowe (Pwt.31:11).
Badacze szybko dostrzegli uderzające podobieństwa między przymierzami Hetytów, a tymi, które znamy z Ksiąg Mojżeszowych[1]. Podobną formę do nich mają także traktaty z Mari i Tell Leilan w północnej Syrii, które pochodzą z II tysiąclecia p.n.e., a więc z czasów biblijnych patriarchów. Ich struktura i styl są zbieżne z tymi, jakie zawierali Abraham, Izaak i Jakub (Rdz.21, 26, 31). Kilka wieków później zastąpiły je przymierza asyryjskie, które miały już inną strukturę i innego ducha[2].
Odkrycie to jest znamienne dla datowania Pięcioksięgu Mojżeszowego, bo gdyby powstał on dopiero w I tysiącleciu p.n.e., jak zakładają uczeni krytyczni wobec Pisma Świętego, to opisane w nim przymierza odzwierciedlałyby przymierza zawierane w I tysiącleciu p.n.e. Uczeni nie mogą się tutaj oprzeć nawet na irracjonalnym argumencie braku dowodów potwierdzających historyczność Biblii, ponieważ hetyckie przymierza oraz zwyczaje opisane na tabliczkach odkrytych w Mari z II tysiąclecia p.n.e. korespondują z biblijnym opisem zwyczajów panujących w czasach patriarchów, świadcząc za tradycyjną datą powstania Pięcioksięgu w II tysiącleciu p.n.e.
Odkrycie stolicy Hetytów
Podróżnicy odwiedzający Turcję napotykali zabytki pokryte hieroglifami, które różniły się od egipskich, ale nie potrafili ich odczytać. W XIX w. misjonarz William Wright, a niezależnie od niego, prof. Archibald Sayce (1845-1933), wyrazili przekonanie, że wykonali je Hetyci. Sayce wiedział, że w świątyni Amona w Karnak na wielkiej płaskorzeźbie ukazującej bitwę pod Kadesz wielu z żołnierzy walczących przeciw Egipcjanom nosiło buty z zakręconymi w górę czubkami, które widywał na skalnych reliefach w Anatolii. Wysunął tezę, że Hetyci byli autorami napisów na bazaltowych kamieniach znalezionych w Hamat i Aleppo, a także ludem zwanym Cheta lub Hatti w pismach Egipcjan, Asyryjczyków i Babilończyków.
Kilka pokrytych dziwnymi znakami kamieni znalezionych w Hamat opisał już w 1812 r. szwajcarski podróżnik Johann Burckhardt, ten sam, który jako pierwszy Europejczyk dotarł do Petry. Miejscowa ludność wykorzystywała te bloki do budowy swoich domów. Pismo, które je pokrywało, przypominało hieroglify. Niestety, wrogie nastawienie tamtejszej ludności nie pozwalało na ich skopiowanie. Na podobne kamienie natrafił w 1872 r. wspomniany już protestancki misjonarz William Wright, który zrobił ich odlewy i wysłał kopie do Muzeum Brytyjskiego.
Wiele światła na potęgę Hetytów rzuciły tabliczki klinowe z egipskiej Amarny. W 1887 r. pewna kobieta, kopiąc ziemię w tej okolicy, natrafiła na 300 tabliczek, które pochodziły z Archiwum Państwowego stolicy wzniesionej tam przez faraona Echnatona (1377-1360). Listy z Amarna to korespondencja w języku akadyjskim prowadzona przez tego faraona i jego ojca Amenhotepa III (1417-1380) z bliskowschodnimi władcami. Wśród niej znaleziono list Suppiluliumy I (1344-1322), króla hetyckiego gratulującego Echnatonowi wstąpienia na tron, a także tabliczki pokryte nieznanym pismem, które okazało się pismem hetyckim.
Profesor Sayce zwrócił się do słynnego odkrywcy Troi, a zarazem zamożnego niemieckiego biznesmana Heinricha Schliemanna z pytaniem, czy ten zechciałby poprowadzić wykopaliska na wzgórzu w pobliżu tureckiej wioski Boazkale (dawniej Boazköy), położonej ponad 100 km na wschód od Ankary. W 1834 r. ruiny odkrył tam Charles Texier, a Sayce wierzył, że było to hetyckie miasto. Schliemann odmówił, gdyż był zajęty, choć na pewno znalazłby czas, gdyby wiedział, że ruiny to Hattusa, dawna stolica imperium Hetytów.
Koncesję na prowadzenie wykopalisk uzyskał niemiecki asyriolog Hugo Winckler. W 1906 r. odkrył w pobliżu Boazkale archiwum tabliczek klinowych złożone z około 10 tys. sztuk. Część z nich była zapisana – tak jak Listy z Amarna – językiem akadyjskim, który w II tysiącleciu p.n.e. spełniał na Bliskim Wschodzie podobną rolę jak łacina w średniowieczu.
Praca na tym górzystym terenie była trudna. Za dnia było tam jak w tureckiej łaźni, a w nocy wiał lodowaty wiatr. Dotkliwie kąsające muchy zmuszały Wincklera do noszenia zasłony na twarzy i rękawiczek, mimo największych upałów. Niedogodności nie umniejszały jego entuzjazmu, gdyż robotnicy wydobywali pod jego okiem ponad sto tabliczek dziennie! W latach 1990-1991, pod kierunkiem kolejnego niemieckiego archeologa Petera Neve’a, znaleziono jeszcze kilka tysięcy tabliczek. W sumie było ich tam ponad 25 tysięcy!
Tabliczki zawierały między innymi korespondencję między egipskimi faraonami a królami hetyckimi. Na jednej z nich Winckler rozpoznał treść traktatu pokojowego zawartego w Kadesz między Ramzesem II a hetyckim królem Hattusili III, która zdobiła ścianę świątyni Amona w Karnak.

Odczytanie pisma hetyckiego
Większość tabliczek odkrytych w Hattusie spisano nieznanym wówczas rodzajem pisma klinowego. Przez lata nikt nie potrafił go odczytać. Winckler do swej śmierci w 1913 r. nie poznał treści tabliczek zapisanych pismem hetyckim, które odkrył. W 1915 r. odczytał je Bedřich Hrozný (1879-1952), niezwykle uzdolniony czeski uczony, który już w wieku 24 lat został profesorem asyrologii na Uniwersytecie Wiedeńskim.
W 1914 r. Hrozný pojechał do Turcji, aby pomóc w odczytaniu pisma Hetytów. Zwrócił uwagę na zdanie, które stało się sławne wśród filologów: nu ninda-an ezzateni watar-ma ekutteni. Przeczytał je setki razy, analizując jego składnię. Nabrał przekonania, że ma do czynienia z językiem z grupy indoeuropejskich, a nie semickich, jak pozostałe języki bliskowschodnie. W tym zdaniu rozpoznał używane przez Hetytów babilońskie słowo ninda – „chleb” i stwierdził, że chleb musi być podmiotem tego zdania. Co się robi z chlebem? Chleb się je. Jak w językach indoeuropejskich brzmi słowo „jeść”? Po angielsku eat, po grecku edein, po łacinie edere, a w staroniemieckim ez-zan. W powyższym zdaniu występuje słowo ezzateni. Kolejne słowo watar było niewątpliwie indoeuropejskie – wystarczy je porównać z angielskim water czy polskim woda. Całe zdanie brzmiało: „Teraz zjesz chleb i napijesz się wody”.
Hrozný, czasem na bazie pozornych podobieństw do słów indoeuropejskich, nadał wyrazom hetyckim dowolne znaczenie. W rezultacie jego teza, choć prawdziwa, spotkała się z krytycznym przyjęciem na kongresie językoznawców w Berlinie. Krytycyzm miał źródło w tym, że jeśli czeski uczony miał rację, to do niedawna nieznany hetycki byłby najstarszym znanym językiem indoeuropejskim, co wielu językoznawcom wydawało się nieprawdopodobne!
W siedem dni po kongresie Hrozný otrzymał wezwanie do wojska, gdzie wcielono go do artylerii. Miał szczęście, że trafił na dowódcę o przychylnym stosunku do wiedzy i intelektualistów, bo dzięki temu mógł kontynuować badania wolny od większości obowiązków służbowych. W rezultacie już w 1917 r. opublikował książkę o piśmie hetyckim. Kilka lat później jego teza została powszechnie przyjęta i badania nad językiem hetyckim nabrały rozmachu.
Wciąż nieodczytane pozostawało hieroglificzne pismo hetyckie, używane głównie przez Hetytów w Syrii, którzy przetrwali tam po upadku ich anatolijskiego mocarstwa. Długo poszukiwano hetyckiego „kamienia z Rozetty”, podobnego do napisu w trzech językach, dzięki któremu Champollion rozszyfrował w 1822 r. hieroglify egipskie. W roku 1940 tureccy nomadzi naprowadzili w Karatepe na taki kamień niemieckiego uczonego Helmuta Bosserta (1889-1961). Na szczycie wzgórza, w pobliżu rzeki Ceyhan u podnóża gór Taurus znaleźli bramę do starożytnej warowni z napisem w języku starofenickim i hetyckim, co przyczyniło się do odczytania hetyckich hieroglifów. Nie było to łatwe, dopóki jeden z uczonych nie zorientował się, że Hetyci pisali tak zwanym bustrofedonem, co w języku greckim oznacza „tak, jak wół orze”, a więc z prawej strony do lewej, a w następnej linijce z lewej do prawej, jak możemy zobaczyć na zdjęciu kamiennej tabliczki z Karkemisz.

Koniec cywilizacji
Państwo Hetytów podupadło około 1200 roku p.n.e. pod naporem tak zwanych Ludów Morza, kiedy to zburzono hetycką stolicę w Hattussa. Odtąd centrum kultury Hetytów przeniosło się do południowo-wschodniej Anatolii i północnej Syrii, gdzie powstały państwa początkowo zdominowane przez Hetytów, którzy wymieszali się z ludnością aramejską. Wśród nich należy wymienić: Karkemisz, Hamat, Gurgum, Melid i Kummuhi. Państwa te utraciły swoją niezależność dopiero za sprawą Asyryjczyków. Z tego regionu Salomon brał sobie za żony Hetytki, pieczętując stosunki handlowe ze wspomnianymi państwami[3].
Z czasem pamięć o Hetytach zaginęła. Nie wspominał o nich żaden ze starożytnych dziejopisarzy. Jedynie księgi starotestamentowe wymieniały Hetytów jako potęgę równą Egiptowi. Jeszcze w XIX w. sceptycy brali to za dowód przeciwko historycznej wiarygodności Starego Testamentu, ale zmieniło to odkrycie Listów z Amarna oraz hetyckich archiwów i odczytanie ich pisma. Hetyci stali się kolejnym przykładem historycznej wiarygodności Pisma Świętego. Nic dziwnego, że wybitny amerykański archeolog William Albright napisał: „Odkrycie za odkryciem potwierdziło dokładność niezliczonych szczegółów, przyczyniając się do rozpoznania wartości Biblii jako rzetelnego źródła historycznego”[4].

[1] Miriam Lichtheim, Ancient Egyptian Literature, t. 2, The New Kingdom, s. 65.
[2] Np. Pwt.5:1; 7:7-8.11; 5:6; 11:7-8.
[3] Kenneth A. Kitchen, The Patriarchal Age: Myth of History, Biblical Archeology Review, marzec/kwiecień, 1995, s. 52.
[4] William F. Albright, The Archeology of the Palestine, s. 128.

Tekst: Alfred J. Palla

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń