7.08.2020

Wszyscy jesteśmy trędowaci Łukasza 17,11-19

 Jakiś czas temu rozmawiałem z misjonarzem z USA. Mówił, że to, co rzuciło mu się w oczy w Polsce po przyjeździe do naszego kraju, to niemalże na każdym kroku  tzw. „polskie narzekanie”, krytykanctwo i postrzeganie wielu rzeczy w czarnych barwach. My żyjąc w naszym kraju, oswoiliśmy się z naszą kulturą i często tego nie dostrzegamy. Ale jeśli ktoś przyjedzie z zewnątrz, to widzi rzeczy, których my zwykle nie widzimy. Tak, nasze „polskie narzekanie” nierzadko na wszystko i na wszystkich. Narzekamy na nieudolny rząd, kiepskie drogi, ceny paliw, brak pieniędzy, kiepską pracę, problemy zdrowotne, kiepską służbę zdrowia, problemy mieszkaniowe, pogodę, rodzinę, sąsiadów, jedzenie i wiele innych. Wierzący natomiast często narzekają na kościół, na braci, na pastora, czy brak efektów ewangelizacyjnych. Kiedyś zrobiono takie badanie porównujące Polaków, Irlandczyków i naszych rodaków mieszkających w Irlandii. Wykazało ono, iż skłonność do narzekania była najczęstsza u Polaków. Prof. Dariusz Doliński z Uniwersytetu SWPS przeprowadził jeszcze inne badanie, które zrobiono wcześniej wśród studentów Amerykańskich.  W eksperymencie amerykańskim zrobiono tak że przez 60 dni zadawano studentom pytanie „jak się dzisiaj czujesz” i były trzy możliwe odpowiedzi „tak samo jak zwykle”, „lepiej niż zwykle” albo „gorzej niż zwykle”. Studenci Amerykańscy odpowiadali niemal wszyscy, że czują się „lepiej niż zwykle” Powtórzono ten eksperyment w Polsce przez sto dni i niemal wszyscy Polacy odpowiadali, że kolejnego dnia czują się  „gorzej niż zwykle”

Ten amerykański misjonarz z którym rozmawiałem powiedział, że Polacy są chyba mistrzami w narzekaniu i niemal w każdej sytuacji widzimy wiele negatywów, a często nie dostrzegamy pozytywów lub są one mało istotne wobec tak wielu rzeczy z których nie jesteśmy zadowoleni. Ta nasza narodowa przypadłość społeczna powoduje, że jesteśmy bardzo ubodzy jeśli chodzi o wdzięczność i zadowolenie, to też sprawia, że jesteśmy dosyć smutnym narodem.

Jestem przekonany, że zawsze w nieskończoność moglibyśmy wyliczać rzeczy, których nam brakuje i zawsze znajdzie się coś lub ktoś na co możemy ponarzekać. Ale Bóg chce by ludzie przede wszystkim byli Mu wdzięczni, uwielbiali Go, a szczególnie wierzący w Chrystusa.

Jeśli ktokolwiek może być wdzięczny, to właśnie my, chrześcijanie mamy największe powody do wdzięczności Bogu.

Byliśmy wszyscy zgubieni każdy z nas na własną drogę zszedł zatracając się w swoich grzechach. Ale Bóg łaskawie się nad nami zmiłował wyrywając nas z mocy złego i przekleństwa naszych win  i przeniósł nas do Królestwa syna swego umiłowanego w którym mamy odpuszczenie wszystkich grzechów.

Nasza historia jest o zbawieniu i wdzięczności jednego trędowatego, którego Jezus uzdrowił. Ale jest również o ogromnej niewdzięczności 9 uzdrowionych, którzy nie podziękowali Jezusowi. Historia o niewdzięczności milionów ludzi, którzy choć zasługują na śmierć, to każdego dnia otrzymują Boże dary w postaci zdrowia, jedzenia, picia, każdego oddechu, kolejnego kroku, pracy, relacji rodzinnych, wspaniałych widoków i możliwości realizowania marzeń i ogromu Bożej łaski jaką każdego dnia otrzymują, a jednak nie umieją być wdzięcznymi Bogu. Wprost przeciwnie, często narzekają są niezadowoleni, oskarżają Boga o swoje niepowodzenia, nieszczęście które spotyka ich lub innych oraz uważają, że należy im się od Niego więcej. Po prostu wiele osób jest ślepych na Boże błogosławieństwa, które otrzymują. Zachowają się jak pewien człowiek, który opowiadał historię o tym jak zgubił się w lesie i modlił się do Boga o tratunek. Ktoś zapytał go, „czy Bóg odpowiedział na twoją modlitwę”? Nie – odpowiedział ten człowiek, zanim Bóg zdążył odpowiedzieć, pojawił się leśniczy i wyprowadził mnie. A Bóg chce byśmy byli bezgranicznie wdzięczni, a naszą odpowiedzią na Jego błogosławieństwa powinno być uwielbienie dla Niego.

Widzimy Pana Jezusa w służbie, kilka miesięcy przed swoją męką. Jest na drodze do Jerozolimy, gdzie zostanie zdradzony, wydany w ręce faryzeuszy i pogan, którzy powieszą Go na Krzyżu. Obecnie usługuje w miasteczkach i wioskach w drodze do Jerozolimy, tu właśnie wchodzi do jednej z takich wiosek. Naprzeciw Niego wychodzi dziesięciu trędowatych - stają z daleka wołając, by Jezus się nad nimi zmiłował i uzdrowił ich. To że stanęli z daleka, nie mogli podejść, wskazuje na prawdziwy trąd, który powodował że człowiek był oddzielony od społeczeństwa i nie mógł zbliżać się do zdrowych osób - tak nakazywało prawo.

Kapłańska 13:45  Trędowaty, na którym jest ta plaga, winien mieć szaty rozdarte, włosy na głowie rozwichrzone, brodę zasłoniętą i winien wołać: Nieczysty, nieczysty!

46  Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Samotnie mieszkać będzie, jego mieszkanie będzie poza obozem.

Byciem chorym na trąd  powodowało, że nie mogłeś spotykać się z rodziną i żadnymi przyjaciółmi, a jedynymi z którymi mogłeś mieć relacje, to ludzie trędowaci.

Znany starożytny historyk z czasów Jezusa, Józef Flawiusz, pisał, że trędowatych uważano „za zmarłych". Gdy tylko u kogoś stwierdzono trąd, natychmiast wyrzucano go poza nawias społeczeństwa. Nie pozdrawiano takiego człowieka nawet na otwartej przestrzeni i nikt ze zdrowych nie mógł go odwiedzać.

 W starożytności trąd uważano za jedną z najstraszniejszych chorób, która mogła cię spotkać. Ktoś kiedyś powiedział, że żadna choroba w takim stopniu nie doprowadzała człowieka do ruiny, jak właśnie trąd.

Posłuchajmy chwile Jaki przebieg miała ta choroba?

Mogła zacząć się od małego guza, który następnie przekształcał się w ciągle rosnący ropień. Oczy stawały się błyszczące, struny głosowe ulegały uszkodzeniu, głos stawał się chrapliwy a oddech świszczący. Owrzodzeniu ulegały ręce i stopy, aż wreszcie całe ciało pokrywały wrzody. Ten proces mógł trwać latami od 10 do 30 lat i zwykle kończył się zwichnięciem równowagi umysłowej, śpiączką, a ostatecznie śmiercią. Człowiek podczas tej choroby gnił za życia, tracił czucie w częściach ciała, palcach, nogach, dłoniach, bo nerwy ulegały uszkodzeniu. To z kolei prowadziło do wielu zranień i w wyniku ognicia części ciała odpadania ich. Prawo Starego Testamentu wyliczało 61 okoliczności narażenia się na stanie się nieczystym. Na liście tej na drugim miejscu było zetknięcie się z trędowatym, wyprzedzało go jedynie zetknięcie się ze zmarłym. Jeśli trędowaty wsunął do domu choćby głowę, to cały dom stawał się nieczysty. Zakaz zbliżania się do trędowatego obejmował 1,5 metra, a jeśli wiał wiatr od jego strony, to musiał on znajdować się w odległości przynajmniej 40 metrów. Tak więc łaska wyświadczona przez Pana Jezusa tym trędowatym była ogromna, można powiedzieć, że Pan przywrócił ich na nowo do życia.

Najwyraźniej słyszeli wcześniej o Jezusie, o tym jak uzdrawia wszelką chorobę i wszelką niemoc, nazywali go Mistrzem świadcząc o Jego autorytecie. Dlatego wołali by się nad nimi zmiłował, wierzyli że jeśli ktokolwiek może im pomóc to właśnie Jezus. Trąd uchodził w czasach pana Jezusa za chorobę nieuleczalną.

Ci chorzy zdawali sobie sprawę w jak strasznym położeniu się znaleźli. Zwróćmy uwagę na to, że to tragiczne położenie zakopało nawet odwieczne podziały pochodzenia miedzy Samarytanami a Żydami, bo jak wynika z tekstu te dwie grupy były razem. 

Wszyscy ludzie są trędowaci

I w pewnym sensie musimy zdać sobie sprawę, że wszyscy ludzie są jak ci trędowaci. Wszyscy jesteśmy lub byliśmy jak tych 10 trędowatych, ale nasz trąd jest duchowy. Nasz grzech który oddzielił nas od Boga i od siebie nawzajem jest nawet gorszy niż ten trąd, bo trąd oddzielał ludzi tylko od społeczności między ludźmi, a grzech powoduje wieczne oddzielenie od Boga. Ale wiele osób nie widzi swojego grzechu, nie widzi swojego trądu, nie widzi, że ich duchowe rany które gniją i śmierdzą regularnie budują mór nieprzyjaźni między nimi, a Bogiem oraz między nimi a drugim człowiekiem. Często nasz grzech - nasz trąd, powoduje, że rozpadają się nasze relacje rodzinne, ranimy siebie nawzajem, oszukujemy, oskarżamy, kłócimy się, nie chcemy wybaczać utwierdzając się w naszej dumie. Podobnie nasz grzech wpływa na relacje w kościele oddziela jednych od drugich i jeśli nic się nie zmieni, nie poprosimy Jezusa o uzdrowienie jak uczyniło to tych dziesięciu trędowatych, to grzech będzie ciągnął nas w dół i regularnie niszczył nasze życie. Ale to, co najgorszego czyni grzech, to powoduje, że ludzie są daleko od Boga i umierają na wieki jeśli nie zostaną uzdrowieni przez jedynego lekarza, który ma moc oczyścić nas od grzechu - Jezusa Chrystusa. Tak jak Pan Jezus był jedyną nadzieją na zdrowie dla tych trędowatych, tak jest On jedyną nadzieją dla grzesznika, by zostać z grzechów oczyszczonym. W Dziejach Ap. 4,12 czytamy że nie ma, pod niebem danego innego imienia ludziom, by mogli być zbawieni jak tylko Imię Jezusa Chrystusa.   Powinniśmy jak ci trędowaci wołać do Jezusa w naszym grzechu w naszej niemocy i słabości, Jezusie, Mistrzu, zmiłuj się nad nami, zmiłuj się nade mną, by moja dusza została uzdrowiona. Zbaw mnie Panie. Widzimy, że pierwszym krokiem do zbawienia jest uznanie przed Bogiem swojego rozpaczliwego stanu w jakim się znaleźliśmy.  Jednak stosunkowo niewiele osób przychodzi do Pana Jezusa po zbawienie i uwolnienie od grzechu z powodu swojej dumy i pychy. Może nawet wiedzą, że są trochę chorzy, ale nie postrzegają swojej choroby jako śmiertelnego trądu, raczej jako lekkie przeziębienie i twierdzą, że nie są tacy źli. Myślą często, że wezmą jakiś gripex coś na gorączkę i im przejdzie. Mam tu na myśli jakieś środki zastępcze, które rzekomo mogą nam dać wolność od grzechu bez Jezusa. Jakieś kościelne uczynki, sakramenty, chrzest, rozwój osobisty, świeckie sukcesy, inne religie, czy usprawiedliwianie naszego grzechu oraz wszystko inne przez co diabeł oszukuje nas, że nie jest z nami aż tak źle.  Jednak Pan Jezus powiedział, że nie zdrowi potrzebują lekarza, ale Ci którzy się źle mają (Łuk 5,31).  Brak uznania przed Bogiem swojego rozpaczliwego stanu skutkuje brakiem uzdrowienia. Jeśli nasze serca nie zdobędą się na wołanie do Boga, jeśli nie zaczniemy pokutować i krzyczeć, by Pan się nad nami zmiłował, nie otrzymamy zbawienia i zwycięstwa nad naszych grzechem. 

Bóg chce okazać miłosierdzie grzesznikom

Dobra wiadomość jest taka, że Bóg chce okazać miłosierdzie grzesznikom. Bóg jest naprawdę dobry dla złych i niewierzących (Łuk 6,35), miłosierny łaskawy, litościwy i nie chce, by ktokolwiek z ludzi zginął. Słowo Boże uczy nas, że Bóg nie ma upodobania w śmierci grzesznika (Ez 18,32). Nie czyha na nasz upadek i nasze zatracenie, ale pragnie byśmy żyli, cieszyli się Jego osobą, podziwiali piękno Jego stworzenia i uwielbiali Go.  Czymże my dla Niego jesteśmy jak mówi Dawid w Psalmie 103, Bóg wie jak jesteśmy znikomi, wie że nic nie znaczymy, wie żeśmy prochem.  

Wspaniałe słowa o naturze Boga powiedział Mojżesz w Ks. Wyjścia, gdy ujrzał Bożą chwałę

Wyjścia 34:6  Wtedy Pan przeszedł obok niego, a on zawołał: Panie, Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność,

7  Zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech, nie pozostawiający w żadnym razie bez kary, lecz nawiedzający winę ojców na synach i na wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia!

Takie właśnie miłosierdzie okazuje Pan Jezus tym trędowatym. Oni wiedzieli, że nie zasługują na jego dobroć, wołali by okazał im litość i On zrobił to. Wymagał jedynie od nich minimum szczerej wiary, powiedział by poszli i ukazali się kapłanowi, by kapłan potwierdził że są zdrowi. Tak nakazywało prawo Starego Testamentu czytamy o tym w Ks. Kapłańskiej w 14 rozdz. Nawet były specjalne ceremonie, które jakby przywracały tego chorego do życia. Wyobrażam sobie jak niektórym kapłanom, którzy byli mu przeciwni musiało być ciężko ogłosić ich zdrowymi, bo musieli przyznać, że Jezus ma moc i czyni cudowne rzeczy. W ten sposób choć nie chcieli musieli wystawić Mu dobre świadectwo.  W trakcie tej drogi nastąpiło fizyczne oczyszczenie, ale by tak się stało ci chorzy musieli wyruszyć, okazać posłuszeństwo Jezusowi i wtedy mogli doświadczyć błogosławieństwa. Miłosierdzie Boga wymaga naszej wiary. Jak mówi list do Hebrajczyków 11,6, kto przystępuje do Boga musi uwierzyć, że Bóg nagradza tych, którzy go szukają, a bez wiary nie można Bogu się podobać. Mamy tą samą zasadę wyrażoną w historii Naamana Syryjczyka, który przybył kiedyś do Elizeusza z trądem, by prorok mu pomógł, a ten kazał mu obmyć się 7 razy w Jordanie.   Chrystus zawsze okazywał litość grzesznikom, gdy tylko przyszli do niego i błagali o zmiłowanie. Nie mamy ani jednego przypadku w Ewangeliach, by Pan Jezus odesłał kogoś z kwitkiem, kto przychodził do Niego ze szczerym sercem, by On się nad nim zmiłował. To wyraźnie pokazuje nam, że Bóg zaprasza do siebie wszystkich grzeszników, chce okazywać im łaskę, a Pan Jezus powiedział, że jeśli ktoś do niego przychodzi, to On nie wyrzuci Go precz, czytamy o tym w Ew. Jana

 Jana 6:37  Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz;

W innym fragmencie Pan Jezus zachęca nas i mówi

Mateusza 11:28  Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.

Tu Chrystus ma na myśli nasz grzech, że jeśli jesteśmy obciążeni naszym grzechem i wiemy o tym oraz szukamy wyzwolenia, to należy przyjść do Niego w Nim znajdziemy uwolnienie, ukojenie, pociesznie i życie. 

Prawdziwa wiara skutkuje uwielbieniem dla Boga

Widzimy, że oczyszczenie trędowatych nastąpiło natychmiast jak tylko posłuchali Jezusa i wyruszyli w drogę. Jest to wspaniały obraz w jaki sposób dokonuje się usprawiedliwienie grzesznika, że dzieje się to natychmiast gdy zaufa on Jezusowi jako swojemu Zbawicielowi w swoim sercu. Jak mówi Ap. Paweł w liście do Rzymian w 10 rozdz. jeśli tylko w sercu swoim uwierzysz, że Bóg wywyższył Jezusa i ustami swoimi wyznasz Go swoim Panem, zbawiony będziesz. W jednej chwili w jednym momencie przez wiarę w Chrystusa, przez wzywanie Imienia Pańskiego jako Zbawiciela jak powiedział Piotr w 2 rozdz. Dziejów Apostolskich będziesz oczyszczony. Usprawiedliwienie z grzechów nie przychodzi przez ludzkie starania, religijną gorliwość, służbę dla Boga, czy czyściec, ale Bożą moc. W jednej chwili cudowna ofiara Krzyża, krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas ze wszystkich grzechów na wieki, na zawsze, dając nam życie wieczne i stajemy się chrześcijanami. Znany autor chrześcijański C.S Lewis, który nawrócił się na przejażdżce jadąc motocyklem do zoo tak mówił o swoim nawróceniu „Kiedy wyruszaliśmy nie wierzyłem, że Jezus jest Synem Bożym, ale kiedy docieraliśmy na miejsce już wierzyłem w to.  

Również inny chrześcijanin znany metodystyczny kaznodzieja John Wesley pisząc o swoim nawróceniu mówił, że pewnego wieczoru, gdy poszedł na odczyt komentarza Marcina Lutra do Listu do rzymian poczuł w trakcie odczytu, że ufa Chrystusowi jako swojemu Zbawicielowi i od tej chwili był pewny, że Jezus zapłacił za Jego grzechy.

To zbawienie jeśli jest prawdziwe, objawia się w życiu człowieka uwielbieniem i dziękczynieniem. Choć cała dziesiątka trędowatych została uzdrowiona z trądu i są oni wszyscy obrazem zbawienia grzesznika, to tylko jeden z nich otrzymał życie wieczne. Widzimy w naszym fragmencie, że po oczyszczeniu tylko jeden z uzdrowionych wrócił do Jezusa i wyraził swoje dziękczynienie oraz uwielbienie dla Niego (15-16 wiersz). Chwalił głośno Boga, wysławiał Go, dziękował Mu i padł na twarz przed Jezusem do Jego nóg oddając Mu w ten sposób cześć. Co zaowocowało o wiele większym błogosławieństwem niż pierwsze, gdy Pan Jezus do niego powiedział „Wstań, Idź! Wiara twoja uzdrowiła cię”.

Najwyraźniej Pan Jezus teraz mówi o zbawieniu Jego duszy. Wcześniej było uzdrowienie jego ciała, ale teraz otrzymał życie wieczne, coś o wiele cenniejszego niż poprzedni dar.

Nie ma prawdziwego zbawienia bez uwielbienia Jezusa, jeśli nie czcimy Go, nie wywyższamy, nie służymy Mu, nie pragniemy go naśladować, budować Jego kościół,  a chcemy od Niego fizycznych błogosławieństw, to prawdopodobnie nie jesteśmy zbawieni i wciąż zmierzamy drogą do piekła. Drodzy, nie pomogą nam odpowiedzi na modlitwy jeśli Chrystus nie stanie się moim  Panem którego czczę i któremu służę. Wszystkie fizyczne błogosławieństwa jakie Bóg nam daje są w tym celu żeby ludzie poznali Pana Jezusa jako zbawcę, albo w tym celu byśmy się w Nim utwierdzili i duchowo wzrastali.

Bóg nie odpowiada na nasze modlitwy byśmy cieszyli się tym, co nam daje i za chwilę zapomnieli o Nim. A z przykrością musimy powiedzieć, że wiele osób głównie interesuje to, by otrzymać od niego coś fizycznego, coś co jedynie poprawi komfort ich życia, np. pracę, zdrowie, rzeczy materialne, załatwienie jakiś spraw, ale nie chcą Go wielbić i mu służyć. To jest dla mnie często bardzo smutne. Smutne jest również dla Boga, kiedy ludzie przez swoją duchową ślepotę cieszą się z daru, a nie widzą dawcy.  Pan Jezus powiedział

Łukasza 17,17…Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? A gdzie jest dziewięciu?

Luk 17:18  Czyż nikt się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?

Bóg wyraźnie oczekuje od ludzi uwielbienia i służby dla Niego, gdzie jest 9 pyta Jezus. Gdzie są Ci którzy powinni mnie chwalić i uwielbiać, a nie ma ich. Gdzie oni są? Gdzie ja jestem i gdzie ty jesteś? Często prosimy o dary, ale czy chcemy wielbić dawcę?

John Brooks "JB" Fuqua jest znany dzisiaj jako jeden z największych biznesmenów na świecie. Ale nie wiele osób wie, że John urodził się w biednej rodzinie w Wiginni na wsi w trudnych czasach I wojny światowej. Jednak gdy  jeszcze jak był dzieckiem postanowił, że nie chce być całe życie biedny i będzie bogaty. Ale to nie było proste, bo nie miał zasobów i pomysłów jak zrealizować swój plan. Pewnego dnia wpadła mu w ręce krótkofalówka, którą się zainteresował i postanowił dowiedzieć się wszystkiego na temat radia. Pomimo pragnienia i chęci okazało się to trudne, bo nie miał dostępu do książek, a internetu wtedy nie było. Poszukując możliwości jak zwiększyć swoją wiedzę, znalazł Uniwersytet Duke'a w północnej Karolinie, który prowadził program pożyczkowy w ramach którego ludzie mogą pożyczać książki z uniwersytetu pocztą. John przeczytał wszystkie książki, które go interesowały i wszystkiego co możliwe dowiedział się o radiu i branży radiowej. Z tą wiedzą otworzył własną stacje radiową w stanie Gorgia wkrótce potem otworzył kolejną stacje. Zaczął zarabiać i inwestować mądrze pieniądze, kupował i sprzedawał kolejne firmy. Pierwszy milion dolarów zarobił w wieku 35 lat. Później zaangażował się w politykę i został wybrany do Izby reprezentantów, coś w rodzaju naszego sejmu. Ale John nigdy nie zapomniał dlaczego odniósł sukces , gdy się znacznie wzbogacił przekazał ogromny majątek w 1980 roku 20 milionów dolarów uniwersytetowi Duke'a dzięki któremu nabył wiedzę, która pozwoliła, by jego przyszłość się zmieniła. John również nakłonił innych biznesmenów, by przekazali uniwersytetowi kolejne miliony dolarów na akademicką działalność.

Ta historia uświadamia nam, że prawdziwa wdzięczność nie polega tylko na słowach dziękuje, ale na tym, że chcesz coś zrobić dla swego ofiarodawcy. Chcesz Go wielbić, a kto jest bardziej godny uwielbienia niż nasz Pan!  

Podsumowując

1.       Po pierwsze wszyscy ludzie są trędowaci i potrzebują oczyszczenia, tym trądem jest grzech, który jest o wiele straszniejszy niż fizyczne niedomaganie, bo prowadzi ludzi na zatracenie wieczne jeśli się w porę nie upamiętają i nie nawrócą do Jezusa.

2.      Po drugie, Bóg chce okazać miłosierdzie grzesznikom, wybaczyć im przez wiarę w Jezusa. Nie ma upodobania w ich śmierci, bo wie żeśmy prochem. Ale grzesznik musi uwierzyć, wykazać minimum wiary, okazać Bogu posłuszeństwo i uchwycić się Ewangelii, że Bóg wywyższył Jezusa, wskrzesił go z martwych wcześniej ofiarując go za nasze grzechy i wyznać Go swoim Panem.

3.      Prawdziwa zbawcza wiara objawia się uwielbieniem dla Boga i służbą dla Jego chwały. Jeśli mamy zbawczą wiarę nie zależy nam jedynie na darach, ale chcemy uwielbiać darczyńcę. Dziękować Mu, wysławiać Go i Mu służyć.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń