20.08.2020

Nucz nas Panie liczyć dni nasze, by mieć mądre serce Psalm 90

 

Charakterystyczne dla naszej dzisiejszej kultury jest kontrolowanie czasu. Część z nas nosi zegarki na rękach, mamy je w telefonach, często są w miejscach gdzie przebywamy, wiszą na ścianach np. w naszych domach, urzędach, miejscach pracy, czy szkołach. W ciągu dnia nieraz zdarza się nam spoglądać na zegarek i chcemy wiedzieć która jest godzina. Jednak ważniejsze od pytania która jest godzina jest to, co robię z czasem który mam, który Bóg mi dał i który mi jeszcze pozostał. Każdy z nas ma zapisane u Boga ilość minut godzin i lat, które Bóg nam dał na tej ziemi. W zależności od tego w jakim jesteśmy okresie naszego życia i zakładając, że dożyjemy 80 lat może niektórzy z nas trochę więcej, możemy w przybliżeniu powiedzieć jak wiele czasu nam jeszcze zostało. Załóżmy, że masz 20 lat, do 80 zostało ci 60 czyli 21900 dni. Jeśli masz 40 lat lub jesteś niedaleko tego wieku, to do 80 już tylko 40 lat , czyli 14600 dni. A jeśli jest to 60, to zostało tylko 20 lat czyli 7300 dni. Gdy już dobiłeś do 70 lub więcej, to zostało ci około 10 lat 3650 dni. A to wszystko przy założeniu, że dane nam będzie się zestarzeć i dożyć późnej starości. Jednak nie mamy takiej gwarancji, bo życie jest zbyt nieprzewidywalne i nie wiemy jaka będzie nasza przyszłość. Każdego dnia słyszymy w wiadomościach o tragediach, wypadkach samochodowych, utonięciach w wodzie, nieprzewidzianych problemach zdrowotnych na które nie jesteśmy przygotowani. Pamiętam jak kilka miesięcy temu poszedłem do lekarza na konsultacje, a lekarz zauważył że mam obwiniętą nogę bandażem. Zapytał się - co mi się  stało w nogę. Powiedziałem, że obudziłem się rano i miałem spuchniętą, więc postanowił ją obejrzeć. Jak tylko się jej przyjrzał, to natychmiast kazał mi się położyć na stół zabiegowy w kabinecie wyjaśniając, że muszę wziąć szybko zastrzyk rozrzedzający krew, bo w nodze zrobił się zakrzep i w każdej chwili mogę umrzeć jeśli skrzep oderwie się od żyły i zatka mi tętnicę płucną. Wtedy przypomniałem, sobie o kruchości życia. Nawet gdyby było nam dane przeżyć wiele lat, to każdego dnia widzimy jak powoli przemijamy, jak czas nam ucieka i jak niewiele zostało do końca.

Posłużę się innym przykładem, załóżmy, że twoim życiem jest ta książka która liczy około 80 stron, a decyzje które podejmujemy to zapis w niej zawartej historii twojego życia. Ile stron twojej historii jest już zapisanych i ile ci jeszcze pozostało? Gdy dojdziemy do ostatniej strony, to nie będzie już kolejnej części książki, ale to będzie rzeczywiście koniec jak mówi nasz psalm, że przychodzi czas, gdy Bóg mówi „wracajcie synowie ludzcy”. Odwołuje nas z tego świata, obraca nas w proch i powołuje na sąd, czy tego chcemy, czy nie. Musimy przed Nim stanąć, bo nasze życie nie zależy od nas, ale jesteśmy Jego własnością. Nie ma drugiej szansy, egzaminu poprawkowego, czy możliwości cofnięcia się do początku. Ostatni nasz dzień na tym świecie jest rzeczywiście ostatnim, prawdziwie ostatnim.

Mojżesz, który jest autorem naszego psalmu rozumiał to doskonale. Bóg dał mu przeżyć 120 lat. Wydaje się dużo, ale gdy życie przemija i spoglądasz na nie z perspektywy czasu, który upłynął, gdy zaczynasz wspominać przeszłość i cofasz się pamięcią do różnych wydarzeń, to mamy wrażenie jakby były one wczoraj, a upłynęło od nich już rok, 5 lat, 10 lub 50. Patrzymy na nasze dzieci i pamiętamy jak niedawno były takie małe, spoglądamy na naszych rodziców i pamiętamy, że nie dawno byli całkiem młodzi, wspominamy fajne chwile przeszłości i wydarzenia, które minęły i zastanawiamy się jak to się stało, że ten czas tak szybko upłynął? Takie też było doświadczenie Mojżesza, pomimo długiego życia wydało mu się ono bardzo krótkie, szczególnie w perspektywie wiecznej, w Bożej perspektywie, do której Mojżesz odnosi nasze życie i mówi, że dla Boga tysiąc lat nic nie znaczy, jest jak dzień wczorajszy, który przeminął i jak straż nocna, która się skończyła (w. 4).

 Wobec wiecznego Boga jesteśmy jak trwa, jak kwiat polny mówi 5 i 6 wierszu, który na krótko się pojawia, rano kwitnie i rośnie, ale za chwile za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat więdnie i usycha.

I choć nasze życie tutaj na ziemi może być bardzo wartościowe, możemy je bardzo cenić, wiele osiągnąć, to jednak nie możemy niczego zatrzymać. W końcu przychodzi dzień śmierci i odbiera na wszystko co mamy.

Mojżesz mówi dlaczego tak się dzieje, dlaczego tak szybko ulatujemy, z jakiego powodu doświadczamy na tej ziemi ciągłego znoju, trudu, cierpienia, frustracji, niespełnionych ambicji i rozczarowań. Kiedyś Adam z Ewą mieszkali w raju, znamy tą historię, prawda? Cieszyli się oni tam obecnością Bożą, rozmawiali z Bogiem, ale w wyniku posłuchania szatana zgrzeszyli. Zbuntowali się przeciw Bogu, a swój bunt i swoją grzeszną naturę przekazali kolejnym pokoleniom, tak, że teraz każdy człowiek rodzi się grzesznikiem. Konsekwencją buntu Adama, jest Boży gniew, kara, śmierć, kiedy Bóg powiedział do człowieka, prochem jesteś i w proch się obrócisz, czyli musisz umrzeć. To jest doświadczenie nas wszystkich, wszyscy jesteśmy spadkobiercami Adama i dziedziczymy z pokolenia na pokolenie jego grzeszną naturę z powodu której buntujemy się przeciw Bogu i nie żyjemy zgodnie z jego oczekiwaniami. Bożą reakcją na nasz bunt, jest gniew Boży, którym przerażony był Mojżesz, gdy mówił „giniemy od gniewu twego” (w 7.). Bóg gniewa się na ludzi z powodu ich grzechów i zapłatą za grzech jest śmierć  (Rzym 32). Mojżesz powiedział „położyłeś winy nasze przed sobą, tajne grzechy nasze w świetle oblicza swego” (w. 8).

Bóg zna wszystkie nasze grzechy, te które zrobiliśmy w świetle dnia i też te tajne. To, co uczyniliśmy, a nikt o tym nie wie. To co pomyśleliśmy złego, a nikt o tym nie wie, czy to, co zamierzaliśmy uczynić złego i wydaje się nam, że nikt o tym nie wie.

Jednak Bóg wie o wszystkim, czyta nas jak otwartą książkę, przed Nim nie możemy nic ukryć, nie możemy się schować, uciec, zasłonić jak mówi list do Hebrajczyków 4,13 wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę. Pismo Św. mówi, że to właśnie nasze grzechy zbudowały mór nieprzyjaźni między nami a Bogiem (Efez 2,14), i wykopały przepaść między każdym człowiekiem, a stwórcą, tak że mamy wrażenie dzisiaj, że Bóg jest daleko od nas i nas nie słucha. Z powodu naszych grzechów powinniśmy się bać stanąć przed Bogiem na sądzie jeśli nie znamy Chrystusa, bo mówię wam, grzech, to jest poważana sprawa w oczach Boga. Tak poważna, że Bóg nie może dać zbawienia żadnemu grzesznikowi, bo jest Święty i Sprawiedliwy i grzech musi być ukarany, a zapłatą za grzech jest wieczna śmierć, potępienie.

Często wiele osób to bagatelizuje, mówią że przed Bogiem jakoś to będzie, mają nadzieje, że Bóg im daruje. Czasami ludzie nie wierzą w to, co mówi Pismo Św. ignorują ostrzeżenia Pana Jezusa o sądzie, piekle, konieczności bycia gotowym na spotkanie z Nim. Ale nadzieje, że Bóg odstąpi od swojego sądu są złudne. Pomyśl o tym chwilę, gdybyś był sądem, to czy wypuściłbyś przestępcę, który stanąłby przed tobą, z bagażem 70 tys. przestępstw? Czy jest jakiś sąd, który wypuściłby takiego przestępcę? Czy ktoś z was zna taki sąd? Nie, oczywiście, nie! A tyle grzechów ma człowiek stając przed Bogiem żyjąc około 80 lat, przy założeniu, że popełniał tylko trzy grzechy dziennie.

Ale często ludzie wolą o tym nie myśleć, zakładając, że jakoś to będzie. Odsuwamy od siebie refleksie o wieczności, o swej śmierci i o spotkaniu z Bogiem, tak jakby nigdy miało to nie przyjść. Biblia mówi, że diabłu na tym zależy byś nigdy nie myślał o swoim spotkaniu z Jezusem, że rozpostarł On niby zasłonę nad umysłami ludzi trzymając ich w niewoli własnych grzechów, by nie poznali zbawiciela i zostali uratowani Izajasza 60,2. Więc szatan będzie czynił wszystko, co w Jego mocy, by człowiek nigdy nie zainteresował się Chrystusem i Jego dziełem zbawienia. A nawet jak się tym interesujesz, to On chce byś za mocno w to nie wchodził i swoje zainteresowanie pozostawił na poziome płytkiej religijności, która uczyni z nas religijnych hipokrytów, a nie uczniów Jezusa. Żeby osiągnąć swój cel szatan kieruje naszą uwagę na rzeczy tego świata o których mówi Jan w swoim 1 liście 2 rozdz. czyni to rozpalając naszą pożądliwość ciała, pożądliwość oczy i pychę życia. Kieruje naszą uwagę na przyjemności, wzbudza pragnienie posiadania coraz więcej rzeczy materialnych i przekonuje nas, że to my jesteśmy najważniejsi w świecie pompując naszą pychę i egoizm.     

Dlatego Mojżesz mówi, że powinniśmy mocno przejąć się tym, że Bóg się na nas gniewa (w.11), że obraziliśmy go swoim grzechem i szukać rozwiązania, jak mogę przed moim odejściem z tego świata pojednać się z Bogiem?

Mojżesz woła, kto zna moc gniewu twego? Kto się boi Ciebie w uniesieniu twoim? Inaczej mówiąc, chce powiedzieć iż ten jest prawdziwie mądry, który ma bojaźń przed Bogiem. Ten kto rozumie słuszny Boży gniew i to skłania Go do ukorzenia się przed Nim, błagania o przebaczenie i szukania pojednania z Bogiem przez ofiarę złożoną z Jego syna Jezusa Chrystusa, by nie obawiać się sądu i usłyszeć przed Bożym obliczem, że jesteśmy sprawiedliwi ze względu na wiarę w Jezusa.    

Pierwszym krokiem do pojednania się Bogiem są słowa naszego psalmu z 12 wiersza gdzie czytamy jak Mojżesz modli się do Boga „naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce”. Inaczej mówiąc Mojżesz prosi Boga, by miał na tyle mądrości, by przestać marnować życie w pogoni za rzeczami, które nie mogą dać nam trwałego bezpieczeństwa i życia wiecznego. Tak często marnujemy życie w pogoni za pieniędzmi, za rzeczami materialnymi, przyjemnościami, za sławą, modą, wyglądem i ludzkim poklaskiem. A w tym wszystkim możemy zapominać o Bogu, o Jego woli, O naszym Panu Jezusie Chrystusie , by Mu służyć i być posłusznym. To on jest naszym prawdziwym bezpieczeństwem, bo chce uratować nas od Bożego gniewu, mocy naszych grzechów i sideł szatana. On cierpiał za nas, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, by przywieść nas do Boga i pojednać nas z Nim 1 Piotra 3,18. W wyniku tego pojednania otrzymujemy całkowite przebaczenie i oczyszczenie, dar Ducha Św., nadzieje życia wiecznego, a Bóg w Chrystusie staje się naszym Ojcem. Ale musimy w się życiu zatrzymać, pokutować, porzucić nasze grzechy, upamiętać się i prosić Jezusa o przebaczenie jak znowu mówi Mojżesz w naszym psalmie „Zwróć się ku nam Panie… zmiłuj się nad sługami swymi (w 13).

Jeśli tak zrobimy, jeśli szczerze z serca wezwiemy Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela i poprosimy Go o przebaczenie, bo On umarł za grzeszników, to Bóg obiecał, że nam wybaczy, włączy nas do swojej rodziny i staniemy się jego dziećmi. Pismo Św. mówi, że to jest jedyny sposób do pojednania z Bogiem, przez wiarę w Zbawczą śmierć Chrystusa. Pan Jezus powiedział w Ew. Jana 14,6  …Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.

Nie ma innej drogi do Boga, do zbawienia jak tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Nie mogą zbawić nas nasze dobre uczynki, bo nie są na tyle dobre by mogły zapłacić za nasz grzech. Nie otrzymamy również zbawienia za przystępowanie do sakramentów, czy przez naszą gorliwość religijną, jedynie przez wiarę w Jezusa.

On powiedział, Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. (Mat 10,39).

Jeśli chcemy prawdziwego życia, życia wiecznego, życia wolnego od strachu przed śmiercią i sądem Bożym. Życia w obfitości, radości i pokoju, to zaufajmy dzisiaj Chrystusowi jako swemu zbawicielowi wzywając Jego imienia, by nas zbawił, uratował i ocalił jeśli jeszcze tego nie zrobiliśmy. Gdy tak się stanie, to choć nasze ciało umrze i zostanie złożone do ziemi, to jednak nasz duch pójdzie do Boga a Bóg otworzy nam bramy nieba, bo Chrystus w dzień sądu wstawi się za nami. Jeśli poznasz Go dzisiaj i przyznasz się do Niego, On przyzna się do ciebie w wieczności. Jeśli odrzucisz Go dzisiaj i On odrzuci cię w wieczności.  

Mojżesz też mówi, że ufając Bogu dzisiaj już doznajemy odkupienia przynajmniej w trzech dziedzinach życia. W wierszu 15 Mojżesz modli się, by Bóg rozweselił ich w zamian za dni w których ich utrapił. Ufając Chrystusowi dziś, doznajemy pocieszenia w problemach wiedząc, że one są dla naszego dobra, by przygotować nas na nasza wieczną nadzieje. Choć cierpienia mogą nas nie omijać, to jednak chodząc z Bogiem są one okazją do lepszego poznania Pana i doświadczania Jego łaski pocieszania. To właśnie często dzięki doświadczeniom rozumiemy lepiej Boży plan dla nas, a nasz chrześcijański charakter staje się dojrzalszy. Cierpienie dla chrześcijan nie musi być bezsensownym zbędnym doświadczeniem jak jest dla świata, ale może może być i jest owocne w szlifowaniu naszego charakteru i pomaga nam upodabniać się do Chrystusa 1 Piotra 4,12-17.

Następnie Mojżesz modli się w wierszu 16 o swoje dzieci, następne pokolenie, by poznało Bożą chwałę. Chodząc z Bogiem dajemy szansę kolejnemu pokoleniu, naszym dzieciom poznać dar życia i uchronić ich od drogi śmierci. To jest coś wspaniałego, kiedy możesz przekazać wiarę w Jezusa swoim dzieciom i widzieć ich rozwój duchowy oraz wielką moc Pana Boga w ich życiu. Każdy kochający rodzic chciałby widzieć szczęście swoich dzieci i cieszyć się jak najdłuższą więzią z nimi. A przekazując im wiarę, możemy żyć z nim i na wieki. Jeśli nie mamy swoich biologicznych dzieci, to możemy mieć dzieci duchowe, które możemy prowadzić do dojrzałości w Chrystusie, bo Mojżesz mówi o następnym pokoleniu. To powinno być nasza troską, żeby nie tylko nasza wiara się rozwijała, ale o rozwój wiary, tych którzy przyjdą po nas. Należy czytać z nimi Biblię, uczyć ufności i uwielbienia Pana, modlić się z nimi i uczyć miłości do Jego kościoła.

Jakiś czas temu słyszałem o byłym prezydencie USA  Jimmy Carter, że w wieku 95 lat nadal uczy w szkółce niedzielnej w swoim zborze.      

Trzecia dziedzina życia, którą Bóg błogosławi, gdy chodzimy z Chrystusem, to nasza praca. Często ludzie w swoją prace wkładają całe życie, a gdy umierają nic po nich nie zostaje. Jednak gdy służymy Panu, to Bóg utwierdza dzieło naszych rąk wiersz 17 .

Oznacza to, że jeśli wykonujesz swoją pracę jakąkolwiek jako powołanie od Boga, pracujesz jak dla Pana. Wtedy Chrystus uhonoruje to jako służbę dla niego.

Czas i praca dla Niego poświęcona w ciągu naszego krótkiego ziemskiego życia, nie jest czasem zmarnowanym w przeciwieństwie do życia bez Niego. Dzisiaj może nie zawsze to dostrzegamy, ale zobaczymy to wyraźnie w dzień sądu. Jak wiemy świat przemija ze wszystkim, co na nim jest, ale czyny tych, którzy służyli naszemu Panu idą za nimi, by odpłacić im za poniesiony trud ku chwale Boga i są dobrym fundamentem na wieczność. Nie mam tu na myśli tylko pracy kaznodziei, czy pastora, ale mówię o każdym trudzie, jeśli jesteś stolarzem, bądź stolarzem dla Pana, jeśli kierowcą to prowadź auto chwaląc go, stoczniowcem, to pracuj dla Jezusa najlepiej jak umiesz, by w każdym naszym trudzie Bóg był uwielbiony, a każdy dzień w twojej pracy był mu oddany.

 Znany kaznodzieja i teolog William Perkins powiedział:

 „Praca pasterza, który zajmuje się owcami, jest równie dobra przed Bogiem, jak praca sędziego wydającego wyrok”.

Tak naprawdę nie ma znaczenia jaką prace będziesz wykonywał, ważne by był uczciwa, nie obrażała Boga i była wykonywana dla Pana, a Bóg będzie w niej uwielbiony.

W związku z tym nie traćmy więcej czasu i ten, który nam jeszcze pozostał, te niezapisane kartki z tej książki wykorzystajmy już nie na życie bez Boga, ale na służbę Jemu w miłości do Niego, by na koniec  życia, nie mieć poczucia, ze je zmarnowaliśmy.

 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń