26.04.2019

Tylko gorzej Studium 2 listu Piotra 2,20-22



Piotr kontynuuje dalsze nauczanie o fałszywych nauczycielach, tym razem skupia się nie tylko na fałszywych nauczycielach, ale też na ich ofiarach. Niektórzy członkowie kościoła po początkowym zachwycie fałszywymi nauczycielami i pewnej przemianie postępowania jaka temu towarzyszyła z powrotem uwikłali się w jeszcze gorsze grzechy. Po prostu fałszywa ewangelia nie ma mocy, by przemienić człowieka. Fałszywi nauczyciele nie dają ludziom prawdziwego fundamentu w postaci ewangelii opartej na Jezusie Chrystusie. Choć na początku wydawało się, że fałszywa nauka przynosi wolność, jednak w chwili gdy zgasły emocje, a obietnice przedstawione przez fałszywych nauczycieli nie wypełniły się, ci którzy ich słuchali zniechęcili się i poczuli się oszukani, zaczęli udawać że żyją zwycięskim życiem i powróciły ze zdwojoną siłą ich stare grzechy.

w.20
Co to znaczy że fałszywi nauczyciele i ci którzy ich słuchają na początku dzięki poznaniu Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata?
Chodzi o to, że fałszywi nauczyciele i ci którzy ich słuchają często na początku mają szczere pragnienie służyć Bogu. Był taki moment w ich życiu kiedy chcieli wyzwolić się od brudów świata, moralnego zepsucia i wszelkiego grzechu i poszli w stronę religii. Wielu duchownych, księży, pastorów i przywódców religijnych na początku ma pragnienie służyć Bogu z całego serca. Widzą, że świat to duchowa zgnilizna, chcą sami się z niego wyzwolić i innych do wolności prowadzić.
Więc zaczynają studiować religię, poznają religię, nawet poznają Pana Jezusa Chrystusa w sensie wiedzy o nim i poznają Jego nauki. Stają się całkowicie świadomi tego na czym polega przyjęcie zbawienia jak byli świadomi faryzeusze, którzy słuchali Pana. Jednak nigdy tak naprawdę nie stają się odrodzeni przez ewangelię, nigdy nie zaufali Chrystusowi jako swojemu Zbawicielowi, nigdy nie poddali Mu swojego życia. Chrześcijaństwo jest pełne takich ludzi. Mogą oni książki pisać na temat Chrystusa, rozważać kolejne doktryny teologiczne, mogą być autorytetem dla tysięcy lub milionów osób w kwestiach duchowych, mogą znać całą historię dotyczą Chrystusa i dobrze rozumieć wszystkie fragmenty w Biblii, a jednak mogą nie pójść za Chrystusem jako swoim Zbawicielem.
Nawet pod wpływem tego zapału do religii w początkowym okresie nastąpiła przemiana w ich życiu i ich stan moralny się poprawił. Ale to tylko na chwilę, kiedy religia nie dała im pełnego wyzwolenia, kiedy nie przyjęli zbawienia w pełni, a jedynie połowicznie, to później się od zbawienia odwrócili. Wszystkie dogmaty oraz wiedza jaką posiedli nie spowodowała, że narodzili się na nowo, po pewnym czasie stare pragnienia i stare grzechy powróciły ze zdwojoną siłą. Po prostu ich stara natura nie została ukrzyżowana wraz Chrystusem ale jedynie na chwilę uśpiona. (np. stąd mamy tak wiele afer seksualnych i finansowych w KK i protestanckim, wielu z tych, którzy sa w nie zaangażowani nigdy nie poznali Zbawiciela.
Podobnie jest z ludźmi którzy zaufali fałszywym nauczycielom, na początku mieli  dobre pragnienie służyć Bogu, myśleli że fałszywi nauczyciele przyniosą im wolność, jednak gdy tak się nie stało stare życie i stare grzechy powróciły i jest o wiele gorzej niż było wcześniej. Słowo Boże ostrzega nas przed takim stanem w poniżej podanych fragmentach
(Mateusza 12,43-45; Hebrajczyków 6,4-8; 10,26-27; Łuk 12,43-48, Hebr 3,12-19)    

Jak myślisz co to znaczy, że stan ostateczny tych, którzy świadomie odrzucili Chrystusa jest gorszy? 
 Należy to rozumieć w dwóch aspektach. Ten który poznał ewangelię i świadomie odrzucił Chrystusa staje się o wiele bardziej zatwardziały na ewangelię niż ktoś kto tego nie uczynił. Duch Św. który mógłby nakłonić serce takiego człowieka do upamiętania, odchodzi. Człowiek taki staję głuchy na wszelkie wezwania do upamiętania i nawrócenia, a zepsucie moralne w jego życiu pogłębia się. Bóg pozwala na to, by moc grzechu zawładnęła takim człowiekiem o wiele bardziej niż tym, który nigdy wcześniej nie odrzucił Chrystusa.
Druga sytuacja jest bardziej opisana w 21 wierszu, człowiek taki otrzyma o wiele surowszy wyrok niż ci, którzy nie mieli takiej świadomości jak on czym jest ewangelia zbawienia.

w. 21  
Jak myślisz dlaczego byłoby lepiej dla fałszywych nauczycieli i tych, którzy za nimi poszli by nigdy nie poznali drogi sprawiedliwości?
Chodzi o to, że fałszywi nauczyciele oraz wszyscy inni, którzy świadomie odrzucili ewangelię otrzymają szczególnie surowy wyrok. Oczywiście wszyscy ludzie, którzy nie przyjęli ewangelii będą potępieni, ale ci którzy poznali ewangelię i wiedzieli na czym ona polega, a nawet przez pewien czas wydawało się, że przyjęli ją i wyzwolili się z brudów świata, a później odrzucili ewangelię zostaną w szczególnie surowy sposób potraktowani przez Boga. Musimy być świadomi, że wraz z poznaniem wzrasta nasza odpowiedzialność względem Boga. W najgorszej sytuacji znajdą się fałszywi nauczyciele, którzy nie tylko często wiedzą, że są przeciw Chrystusowi, ale jeszcze świadomie innych wprowadzają w błąd.
Widzimy, że fałszywi nauczyciele poznali drogę sprawiedliwości, wiedzieli jaka była, czasami nawet mogli głosić właściwe przesłanie, ale ostatecznie się odwrócili.
Popełnili grzech przeciwko Duchowi Św. największy z możliwych (Mat 12,32; Hebr 10,26-29; Mk 14,21)
Najsurowsza kara w piekle będzie dla fałszywych nauczyciel. Dlatego też Biblia przestrzega w ogóle wszystkich nauczycieli Słowa Bożego, by zdawali sobie sprawę, że będą ocenieni bardziej surowo przez Boga niż inni (Jak 3,1).
Fałszywi nauczyciele często są wewnątrz kościoła, to są ludzie którzy na początku chcieli kroczyć za Jezusem, a może nawet za nim kroczyli, ale nie wytrwali w Jego słowie i w końcu odpadli od Ewangelii. Ale gdy odwrócili się od ewangelii, to często nie odeszli z kościoła, będąc w nim nadal i piastują różne funkcje i stanowiska z czego mogą ciągnąć zyski.

w.22
W wierszu 22 drugim Piotr w sposób graficzny podsumowuje fałszywych nauczycieli i tych którzy odwracają się od Pana przysłowiem z Ks. Przypowieści Salomona 26,11
Przyp Sal 26:11  Jak pies wraca do tego, co zwymiotował, tak głupiec powtarza swoje głupstwa.
Zarówno świnia jak i pies w zakonie mojżeszowym były nieczystymi zwierzętami i choć na początku odeszli lub porzucili swój brud, pies wymiociny, a świnia została umyta, to po pewnym czasie powrócili do swoich brudów. Pies wrócił do wymiocin, a świnia do gnoju i brudu. To pokazuje, że stara natura fałszywych nauczycieli i tych, którzy porzucają Pana ostatecznie nie została przemieniona i z czasem odradza się.
Pies, który zostawił wymiociny pamięta o nich jakie są smaczne i do nich wraca. Podobnie i świnia choć została obmyta i wypachniona, to jednak najlepiej czuje się w swoim gnoju i jak tylko będzie okazja pójdzie się w tym smrodzie wytarzać.
Tak samo jest z fałszywymi nauczycielami i tymi co porzucają Pana, myślą w swoim sercu o grzechu i pragną grzechu zamiast go nienawidzić, pragną pieniędzy, seksualnej rozwiązłości, pragną rzeczy, folgowania sobie, sławy itp. Powinni pragnąć świętości, by być bliżej Jezusa, pragnąć lepiej mu służyć, lepiej przedstawiać ludziom prawdę i lepiej się podobać Bogu, jednak nie ma tego w ich życiu.
To więc po jakimś czasie wracają do swojego grzechu, bo kochają go. Najpierw pod wpływem emocji, euforii i chęci wyzwolenia się z brudów świata wyzwolili się z niego, ale to było płytkie, bez nowego narodzenia, to więc teraz wracają. Powinniśmy od takich ludzi, trzymać się z daleka (Ew Mat 7,6), psy i wieprze.

19.04.2019

Nadzieja Zmartwychwstania 1 Koryntian 15,12 – 58



Drodzy, święta Wielkiej Nocy, lub pamiątka zmartwychwstania naszego Pana Jezusa Chrystusa jest dobrą okazja, by przypomnieć sobie, że dla chrześcijan najlepsze jeszcze nie nadeszło. Niekiedy jesteśmy zmęczeni, czy przytłoczeni problemami, codziennością oraz wyzwaniami które jeszcze przed nami stoją. Ale gdy przypomnę sobie nadzieję zmartwychwstania, to od razu wstępują we mnie nowe siły, które rozpalają mojego ducha do dalszej służby. Jednak na razie wciąż czekamy na wypełnienie tej jednej z najwspanialszych Bożych obietnic, że przyjdzie dzień kiedy Pan Jezus podniesie z prochu wszystkich swoich wiernych, a  potwierdzeniem i zapowiedzią tych wydarzeń jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Nie wiem czy kiedyś o tym myślałeś, ale jeśli zmartwychwstanie jest prawdziwe, to wszystko co dotyczy Chrystusa jest prawdziwe. Każde słowo w ewangelii, które odnosi się do Jego osoby, do tego jak żył, kim był, co mówił, co czynił i skąd do nas przyszedł i w jakim celu, jest prawdziwe. A mówił Jezus o sobie niesamowite rzeczy, że przyszedł do nas z nieba, że jest jedno z Bogiem, że jest światłością świata, że jest drogą prawdą i życiem, bramą do zbawienia dla owiec i każdy kto w Niego wierzy nigdy nie umrze. Jeśli zmartwychwstanie jest prawdziwe są również prawdziwe wszystkie obietnice Słowa Bożego dla wierzących, ale też wszystkie ostrzeżenia dla świata i dla tych, którzy nie poznali Chrystusa.
Jak powiedział apostoł Paweł, wszyscy wierzący w Chrystusa powstaną z martwych do wiecznego życia w odpowiednim czasie (w. 22 - 23). Jako pierwszy uczynił to Chrystus, co dzisiaj wspominamy. Gdy kobiety w niedzielę rano w pierwszy dzień tygodnia przyszły namaścić ciało Pana Jezusa okazało się, że grób był pusty, a później zmartwychwstały Jezus objawiał się swoim uczniom przez czterdzieści dni dając dowody tego że żyje. W naszym dzisiejszym fragmencie apostoł Paweł przypomina koryntianom, którzy żywili wątpliwości co do zmartwychwstania Jezusa oraz swojego, że nawet 500 osób naraz widziało Pana Jezusa żywego (w. 6). W tym czasie kiedy to mówił niektórzy z tych, co Go widzieli jeszcze żyli, to więc Paweł sugeruje im – „idźcie i zapytajcie ich, nie mówię wam tutaj żadnych bajek”. Czy 500 świadków w sądzie mówiących, że widziało dane zdarzenie byłoby wiarygodnych? Czy dowodziłoby ponad wszelką wątpliwość że zdarzenie miało miejsce? Podczas Norymberskiego procesu w 1946 roku na zbrodniarzach wojennych III Rzeszy zeznawało 240 świadków i była to wystarczająca ilość, by stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że ci którzy byli postawieni w stan oskarżenia brali udział w śmiertelnej maszynie zagłady Trzeciej Rzeszy. Czego w takim razie dowodzi 500 świadków, a każdy z nich zeznawałyby, że widział Jezusa Zmartwychwstałego? Dowodzi że  Pan prawdziwie zmartwychwstał i żyje, jeśli w to wierzycie również żyć będziecie. Grób okazał się pusty, a wszystkie ludzkie próby wyjaśnienia jak do tego mogło dojść prowadzą do zmartwychwstania, bo często są tak nieporadne i niedorzeczne, że łatwiej uwierzyć w zmartwychwstanie niż np. w to, że uczniowie wykradli ciało Jezusa w nocy. Jakiś czas temu mieliśmy okazję oglądać film w kinach „Sprawa Chrystusa” oparty na prawdziwych wydarzeniach, gdzie dziennikarz, ateista  Lee Strobel zaniepokojony nawróceniem swojej żony, chce koniecznie jej udowodnić, że chrześcijaństwo jest nieprawdziwe. Badając kwestię Chrystusa i zmartwychwstania znajduje dowody na wiarygodność tej niezwykłej nowiny i sam się nawraca. Co Go przekonało? Drodzy, przekonały go fakty, relacje świadków i słaby materiał dowodowy co do innych wyjaśnień. Czy uczniowie byliby w stanie pokonać doświadczoną rzymską straż, która miała pilnować grobu aż do trzeciego dnia? Musimy wiedzieć, że pilnowanie grobu nie wyglądało tak jak na wielu filmach, że jedynie dwóch strażników stoi przy kamieniu. Oddział straży Rzymskiej liczył od 4 do 16 żołnierzy, czterech z nich ustawiało się przed tym, czego mieli pilnować, a pozostali otaczali ich w półokręgu i odpoczywali. Po 4 godzinach była zmiana, ci którzy odpoczywali stawali na straży, a zmęczona czwórka, odpoczywała. Zaśnięcie strażników również możemy odrzucić, bo było to jednoznaczne z karą śmierci. Żaden rzymski żołnierz nie pozwoliłby sobie na sen podczas służby, zbyt dużo było do stracenia. Pamiętam jak ja stawałem na warcie i jak mocno byłym skupiony, by nie zasnąć, bo groziło to, pozbawieniem przepustki oraz środkami dyscyplinarnymi. A jak mocno bylibyśmy skupieni na zadaniu wiedząc, że od tego zależy nasze życie? Do tego, byli to, świetnie wyszkoleni żołnierze i przelęknięci uczniowie, rybacy, nie mający doświadczenia w walce nie mieliby z nimi żadnych szans. Równie niedorzeczna jest teoria omdlenia, że Jezus po wszystkim obudził się w grobowcu i sobie zwyczajnie poszedł, są tacy co twierdzą, że dotarł do Indii. Nie, każdy kto choć trochę zna specyfikę śmierci krzyżowej wie, że takie argumenty są niedorzeczne. Pan Jezus przed ukrzyżowaniem został poddany biczowaniu, które spowodowało jego osłabienie i obfite krwawienie. Następnie został przybity do krzyża za nogi i ręce, gdzie powoli się wykrwawiał i tak wisiał około trzech godzin, a później przebito włócznią Jego bok. Czy ktoś po takich torturach byłby w stanie ocknąć się i opuścić zabezpieczony dwu tonowym kamieniem grób? Miejmy też na uwadze to, że zaraz po tym jak twierdzono, że Jezus zmartwychwstał uczniowie Chrystusa z przestraszonych stali się odważnymi świadkami Jezusa, gotowymi położyć za Niego życie. Nie byli w stanie tego zrobić, gdy mieli żywego Jezusa przy sobie, bo przecież przy Jego aresztowaniu uciekli. A teraz mogliby oddać za Niego życie wiedząc, że umarł? Co mogło ich przekonać, że warto za Chrystusa oddać życie? Co mogło sprawić że z tchórzliwych stali się niezwykle odważni, ze zrezygnowanych, pełni zapału? Jest tylko jedna rzecz, spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem, co dało im pewność że wierząc w Niego prawdziwie pokonali śmierć, a żyjąc i umierając za Niego zyskują życie na wieki. To spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem dało im poczucie zwycięstwa i wolności od strachu, obaw, przygnębienia, rezygnacji oraz wszystkiego, co wcześniej powodowało, że nie byli w stanie sprostać misji zleconej im przez Jezusa.
Wydaje się mi, że wszyscy gdzieś w głębi duszy czujemy, iż śmierć nie kończy naszego życia, że coś jest po drugiej stronie, stąd w tak wielu religiach nadzieja życia po śmierci. Po prostu nie chcemy umierać, wiemy że nasze życie ma większe znaczenie  niż tylko to, co robimy tu i teraz. Biblia mówi że Bóg wieczność włożył w nasze serca (Kazn Sal 3,11). Jest tak, jak wyraża to pewna historia, że mały niewidomy chłopiec puszczał latawiec, a pewien mężczyzna podszedł do niego i spytał się skąd wie, że latawic tam jest, a chłopiec odpowiedział, „wiem bo czuje szarpnięcie sznurka”. I wierze, że każdy człowiek, nawet niewierzący w jakiś sposób czuje to szarpnięcie sznurka, nie jest w stanie zdefiniować co tam dokładnie jest po drugiej stronie jest, ale wie że jest.
Biblia wychodzi naprzeciw naszej niepewności, wskazuje na Chrystusa jako tego, który przyniósł dla nas nieśmiertelność jak czytamy w 22 wierszu, że w Adamie wszyscy umierają, tak w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. Pan Jezus podkreślał tą prawdę już w Ew. Jana w 5 rozdz. mówiąc:
Jana 5:28  Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego;
Jan 5:29  I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd.
W odpowiedniej chwili wszyscy powstaną z martwych, ci którzy są w Chrystusie, ci którzy w Niego uwierzyli i na tej podstawie otrzymali przebaczenie grzechów w dzień powrotu Pana Jezusa (w. 23)  powstaną do wiecznego życia. Będzie to wspaniały dzień ich triumfu, dzień który pokaże, że wszystkie ich trudy i wysiłki, by podobać się Chrystusowi podczas swego ziemskiego życia miały sens. Dzień który pokaże, że żaden koszt poniesiony dla Jezusa nie był zbyt wielki, a wielka chwała która temu będzie towarzyszyć jak mówi ap. Paweł w 8 rodz. Listu do Rzymian przyćmi wszelkie utrapienia. Inni zaś powstaną na sąd i wieczne potępienie, by ponieść karę za swój bunt wobec Boga oraz za to, że nie poddali się Mu i nie uznali w Chrystusie swojego Zbawiciela. Najcięższym grzechem przed Bogiem wcale nie jest kogoś okraść, czy zabić, ale odrzucić Bożego Syna, Jezusa Chrystusa. Odrzucenie Chrystusa, to tak, jakbyś napluł Bogu w twarz i powiedział nie interesuje mnie, co On ma do zaoferowania, Jego poświęcenie, miłosierdzie i miłość jaką chce nam okazać. Musimy zrozumieć, że nie ma życia poza Bogiem, nie ma życia daleko od Boga, to Jezus jest drogą prawdą i życiem, bez Niego nie ma życia w ogóle.   Może niektórzy z nas chcieliby uciec od swojego losu, od odpowiedzialności za swoją wieczność, ale nie da się tego zrobić. Możemy oczywiście udawać, że to nie moja sprawa, że to nas nie dotyczy, możemy zrobić jak Piłat i umyć ręce twierdząc, że sprawa Chrystusa, to sprawa innych, a ja nie będę zajmował się religią. Ale nie da się tego ominąć! Ty możesz nie zajmować się religią i możesz nie chcieć mieć z nią nic wspólnego, ale religia zajmuje się tobą. Wszyscy powstaną z martwych, wszyscy staną przed Bogiem z tą różnicą, że albo wstaniemy do życia, albo na wieczne potępienie.
Ap. Paweł w 15 rozdz. 1 listu do Koryntian niepokoi się o wierzących w Koryncie, oni przestali wierzyć w zmartwychwstanie, oni nadal twierdzili że są chrześcijanami, ale umknęła im nadzieja wieczności, nadzieja nowego życia, to głębokie przekonanie w sercu, że dla nas najlepsze jeszcze nie zaczęło się. Gdy umyka nam zmartwychwstanie, to redukujemy Krzyż Jezusa do heroicznej śmierci szlachetnego męczennika. Świat jest gotów przyjąć takiego Jezusa. Wtedy Chrystus będzie jednym z wielu. Zmartwychwstały Jezus natomiast będzie wyjątkowy, jedyny Zbawiciel, prawdziwy Syn Boży, wszyscy inni leżą w grobie, a On żyje. Więc świat robi wszystko, by przy okazji pamiątki zmartwychwstania nie pokazać zmartwychwstałego Chrystusa, bo zmartwychwstały Jezus, to Jezus który ma moc, to Jezus Zbawiciel, to Jezus Sędzia świata, to Jezus przed którym musi ugiąć się każde kolano i każdy język wyznać go Panem. Więc będą pokazywać jajka, palmy, potrawy, zająca, religijne świąteczne rytuały, ale nie będzie w tym pełnego mocy zmartwychwstałego Chrystusa. Ostatnio czytałem, że tylko 47 procent Polaków wierzy w zmartwychwstanie i oczywiście większość wierzy w sposób jedynie intelektualny, że zmartwychwstanie jest faktem historycznym. Jeśli wziąć pod uwagę ile z tych 47 procent wierzy, że ze zmartwychwstałego Jezusa płynie moc zbawienia dla mojego życia, to pewnie zeszlibyśmy do kilku procent.    
Ale tylko zmartwychwstały Chrystus jest w stanie dać nam nowe życie, stąd niepokój Pawła o koryntian, że jeśli nie ma zmartwychwstania, to nie ma zbawienia, wtedy misja Jezusa skończyła się fiaskiem i daremna jest nasza wiara, daremne nasze starania, bo wciąż bylibyśmy w swoich grzechach, bez przebaczenia i bez Boga na świcie. Wtedy rzeczywiście jak mówi Paweł, my chrześcijanie bylibyśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni (w. 19), bo staramy się i poddajemy w naszym życiu wszystko Jezusowi, by we wszystkim się Mu podobać i miałoby to nie mieć sensu? Nie miało by również sensu to dzisiejsze spotkanie, należałoby zamknąć drzwi kościoła i nigdy ich już nie otwierać, a nawet wszystkie kościoły zburzyć, a nasze biblię spalić. W takiej sytuacji, to już lepsze byłoby życie o którym mówi Paweł w 32 wierszu, że jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy. Inaczej mówiąc, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał „to hulaj dusza piekła nie ma”.
Ale nie, nie i jeszcze raz nie, Jezus żyje, Jezus zmartwychwstał, Jezus zwyciężył śmierć i jest to najwspanialsza nowina jaka kiedykolwiek mogła być temu światu ogłoszona, bo to oznacza, że my też żyć będziemy. To oznacza, że nikt z nas nie musi obawiać się śmierci, sądu i potępienia jeśli w Niego uwierzymy, bo On pokonał grzech, wziął na siebie naszą karę, nasze przekleństwo, nasze potępienie, byśmy w Nim mogli być usprawiedliwieni od wszystkich naszych grzechów. Zmartwychwstanie oznacza, że misja Chrystusa zbawienia świata powiodła się, a Jego ofiara z samego siebie została zaakceptowana przez Boga jako ofiara przebłagalna za grzech świata. Bóg Ojciec podniósł Jezusa z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie, by teraz Pan Jezus Panował i był pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem dla wszystkich, którzy przychodzą do Boga po przebaczenie i zbawienie (1 Tym 2,5). Dlatego Pan Jezus mógł powiedzieć, żebyśmy prosili o cokolwiek co jest Bożą wolą w Jego imieniu, a stanie się nam. Zmartwychwstanie Pana Jezusa nadaje sens ludzkiemu życiu, bo nasze dzisiaj nie kończy się jutro bezsensowną śmiercią, która przerywa wszystkie nasze osiągnięcia, ambicje i starania.
Dzięki Zmartwychwstaniu Pana Jezusa, które jest gwarancją powstania do życia wszystkich, którzy w Niego wierzą, apostoł Paweł mógł zakrzyknąć „Gdzież jest o śmierci zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło twoje (55,56)?
Czy wiesz, że jeśli uwierzyłeś w zmartwychwstałego Jezusa pokonałeś śmierć, pokonałeś świat, pokonałeś szatana i jesteś o wiele dalej niż wszyscy wielcy i mądrzy tego świata, którzy wciąż szukają odpowiedzi. Mógłbyś pojechać do NASA Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej i powiedzieć im że znasz prawdę, wiesz skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy i wszystkie środki jakie wydają na ten cel, by to odkryć mogą przeznaczyć na walkę z ubóstwem na świecie, ale czy posłuchają ciebie, czy posłuchają mnie? Nie bo oni w to nie wierzą. Uwierzą we wszystko inne, ale nie w zmartwychwstałego Chrystusa.
Ale może zapytasz, to jak to jest z tym przyszłym zmartwychwstaniem, jak ono będzie wyglądać, jakie będziemy mieli ciała?
Takie też pytanie postawił ap. Paweł w naszym tekście w 35 wierszu. Drodzy musimy być jeszcze trochę cierpliwi, bo cielesne zmartwychwstanie wierzących będzie dopiero miało miejsce w dzień ponownego przyjścia na ziemię Pana Jezusa. Pan Jezus, często zapowiadał w ewangeliach swój powrót z nieba mówiąc, że ujrzy go każde oko, że zobaczą Go wszyscy mieszkańcy ziemi kiedy przyjdzie na obłokach jako Królów Król i Panów Pan (Mk 13,36). I wtedy kiedy będzie maiło do tego dojść, wtedy nastąpi zmartwychwstanie, wtedy wszystkie święte dusze zostaną na nowo przyobleczone nowym ciałem.
Spójrzmy na wiersz 52   
1 Koryntian 15:52  W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni.
W chwili gdy Bóg wyda rozkaz do zakończenia znanej nam historii świata w chwili, gdy zabrzmi trąba ostateczna, wtedy w jednej sekundzie w oka mgnieniu nastąpi zmartwychwstanie.
Podobnie czytamy w liście do Tesaloniczan
1Tesaloniczan 4:14  Albowiem jak wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z nim tych, którzy zasnęli.
15  A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli.
16  Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie,
17  Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem.
Pierwsi powstaną z martwych wszyscy, którzy wcześniej zmarli w nadziei zmartwychwstania, ci których dusze obecnie są u Pana i już w jakimś stopniu cieszą się wiecznością. Później nowe ciała otrzymają ci wierzący w Jezusa, którzy w czasie Jego powtórnego przyjścia będą żyć na ziemi. I tak jedni i drudzy będą razem z Panem panować już na wieki.
Teraz zobaczmy jakie nowe ciała otrzymamy dzięki mocy Bożej. Bóg przecież nasze pierwsze ciała, które pogrążyły się w grzechu i które stały się skażone oraz znikome też stworzył, to więc ma moc uczynić i drugie ciało.
Nowe ciała, które da Bóg wierzącym będą zupełnie inne niż te, które mamy teraz. To ciało obecne jest poddane grzechowi i wielu słabościom, które z grzechu wynikają. Odczuwamy zmęczenie, chorujemy jesteśmy słabi narażeni na wypadki i musimy umierać. Ale nowe ciało będzie zupełnie inne, będzie czyś nowym, czymś wspaniałym, czymś co nie podlega żadnej dzisiejszej słabości. Nie wiemy jak dokładnie będzie wyglądać, ale jednego możemy być pewni, że przebije wszystko, co dotychczas znamy. Ap. Paweł próbuje to wyjaśnić koryntianom na przykładzie siewu i wzrostu. To ciało które mamy teraz jest jakby zasiewem na powstanie tego nowego (w. 34). Kładziemy do ziemi stare skażone ciało, ale powstanie nowe nieskażone. Trudno powiedzieć jakie dokładnie będzie, ale nie będzie tym samym ciałem, bo Bóg ma zaprojektowane różne ciała dla różnych istot. I Paweł mówi, że to jest trochę jak z ziarnem, które wrzucasz do ziemi, stare musi umrzeć, to obecne nasze ciało nie może odziedziczyć Królestwa Bożego (w 36). Ale Bóg weźmie to stare i z tego starego zrobi nowe. Jednak jak trudno przewidzieć po samym ziarenku co z Niego wyrośnie, tak trudno powiedzieć jak będą wyglądały nasze nowe ciała (w. 38). Na dłoni wszystkie ziarenka mogą wyglądać podobnie np. ziarnko jabłoni i pszenicy, a wyrastają z nich zupełnie inne rośliny. Ale to nie znaczy, że nic nie możemy o tych nowych ciałach powiedzie. Wiemy że będą nieskażone, niezniszczalne, nie mogą chorować, nie będzie można nas zranić, nie będziemy się w ogóle męczyć, starzeć i nie mogą już umrzeć. Będą to ciała chwalebne, pełne chwały, które zostaną pozbawione wielu ograniczeń z którymi zmagamy się dzisiaj. Prawdopodobnie wszystkie zmysły zostaną wyostrzone, a także otrzymamy nowe funkcje, nowe możliwości, może będziemy mogli latać, bo przecież przychodzimy z Jezusem z chmur z powietrza na ziemię. To nowe ciało już nie może grzeszyć, nigdy nie zrobi już niczego złego, nie pomyśli o niczym złym i jest ciałem pełnym mocy pozbawionym wielu ograniczeń. W jakimś stopniu zmartwychwstałe ciało Jezusa rzuca trochę światła na tajemnice jak to będzie wyglądało.
1 Jn 3:2  Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim, jakim jest.
Pan Jezus w jednej chwili mógł pojawiać się przed uczniami i znikać, mógł jeść i smakować potrawy, a jednocześnie mógł przechodzić przez zamknięte drzwi. Miał po prostu ciało Duchowe takie jak i my będziemy mieli (w 44).
Pozostaje mi jedynie zapytać jaki jest twój stosunek do Zmartwychwstania Pana Jezusa, jaki jest twój stosunek do Jezusa w ogóle czy wierzysz w Niego, czy wierzysz, że powstał z martwych, czy wierzysz że zapłacił za twoje grzechy na Krzyżu i widzisz w Jego osobie nadzieję na swój ratunek? Czy cieszysz się na myśl, że kiedyś Pan Jezus powróci i podniesie wszystkich z martwych? W jakiej grupie będziesz czy wśród tych którzy wstają do życia wiecznego, czy wśród tych którzy wstają na wieczne potępienie? Jeśli jeszcze nie podjąłeś lub podjąłeś decyzji dzisiaj możesz zdecydować co zrobić z Jezusem. Możesz paść przed nim na kolana, tak jak ja to kiedyś zrobiłem i możesz wyznać jak uczynił to kiedyś jeden z Jego uczniów widząc Go zmartwychwstałego Pan mój i Bóg mój. A wtedy żywy zmartwychwstały Chrystus przyjdzie do ciebie, zamieszka w twoim sercu przez Ducha Św. i staniesz się nowym człowiekiem pełnym pokoju, radości i nadziei. Jeśli poznałeś zmartwychwstałego Chrystusa, żyj dla Niego, bądź niewzruszony, pełny zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że wszelki nasz wysiłek dla Chrystusa nie jest daremny (w 58). W dzień zmartwychwstania Pan odda nam z nawiązką i wynagrodzi wszelki trud poniesiony dla niego. Możesz też to wszystko zignorować i uznać za takie religijne gadanie, pomyśleć że ciebie to nie dotyczy, ale i tak nie uciekniesz przed swoim losem, przed dniem śmierci i dniem sądu. Pan Jezus chce dać każdemu z nas zwycięstwo o jakim nie może marzyć żaden ziemski król, żołnierz i żadna armia, przyjdź i weź a będziesz żył na wieki. 

11.04.2019

Źródła bez wody – studium 2 Piotra 2,15-19



Piotr kontynuuje charakterystykę fałszywych nauczycieli i tych którzy wywołują podziały i rozłamy, prowadząc do rozpadu kościoła.

2.15-16
Piotr mówi że fałszywi nauczyciele i ci którzy zwodzą innych zeszli z drogi prostej.
Co jest tą prostą drogą?
Prosta droga jest tutaj metaforą posłuszeństwa Bogu. Fałszywi nauczyciele nie chcą być posłuszni prostym słowom Boga więc kombinują, manipulują jak ominąć Boże Słowo i bezbożnym praktykom nadać pozory pobożności i otoczkę świętości. Jednak bezbożne praktyki nadal pozostają bezbożnymi nawet jeśli sprytnie próbujemy je wytłumaczyć jako coś co Bogu się podoba.
Jakie przykłady tu możemy podać?
Przykładów może być wiele, np. kwestie niemoralności, w starożytności niektórzy fałszywi nauczyciele mówili że udział w pogańskich świętach gdzie uprawiano rytualne zachowania seksualne jest dla chrześcijan dozwolony pod pretekstem, że w Chrystusie wszystko nam wolno.
Dzisiaj fałszywi nauczyciele podobnie próbują tłumaczyć swoje niemoralne i bałwochwalcze zachowania, by uzasadnić że Bóg nie ma nic przeciwko nim. To są kwestie bałwochwalstwa, czynienia podobizn Boga, życia w sposób niemoralny, kwestie rozwodów i powtórnych małżeństw, niekontrolowane zwierzęce zachowania w postaci odgłosów itp, kwestia pieniędzy - mówi się że Bóg chce, by chrześcijanin był bogaty itp.
Faryzeusze też mieli wiele fałszywych praktyk i ludzkich tradycji, którym nadali otoczkę świętości i w ten sposób usuwali Boże przykazanie: uważali że jeśli ktoś dał ofiarę na świątynie, to jest zwolniony od troszczenia się o starych rodziców (Mk 7,11-13), nakazywali kupować baranki ofiarne tylko na terenie świątyni dowodząc że tylko takie można było ofiarowywać, a cena na terenie świątyni oczywiście była odpowiednio wyższa.
Dzieje 13,10; Jozuego 1,7

Do kogo są przyrównani fałszywi nauczyciele przez Piotra?
Fałszywi nauczyciele są przyrównani do Balaama syna Beora, fałszywego proroka, który za zapłatę od Moabskiego króla Balaka zgodził się przeklinać Izraela, ale Bóg mu na to nie pozwolił. Za każdym razem, gdy próbował przeklinać Boży lud, Bóg powodował że on błogosławił plemiona Izraelskie. Balam kochał pieniądze próbował swoim sprytem przekupić Boga przez ofiary, zmianę miejsca wróżby, by móc przeklinać Izraela i wziąć za to zapłatę, ale nie było możliwe przeklinać tych, których Bóg chce błogosławić. (Ks liczb rozdz. 22,23).
Choć Bielam miał wyraźny znak od Boga, żeby nie przeklinać Izraela i tak, to uczynił, nakłaniał również Moabitów do wprowadzenia w grzech Izraela, by mógł doprowadzić do zagłady narodu, by go przekląć i wziąć pieniądze, które kochał (Ks Liczb 31,16; zginął Liczb 31,8; Joz 13,22).

Tak więc Balaam kochał pieniądze i kochał seksualną rozwiązłość bardziej od posłuszeństwa Bogu i próbował tak manipulować, by przeklinać Izraela i otrzymać za to zapłatę, ale Bóg nie pozwolił na coś takiego i ostatecznie został zabity. Podobnie jest z fałszywymi nauczycielami, często kochają pieniądze i identyfikują się z Bogiem, że mówią tylko Boże słowa, ale prorokują za pieniądze i mówią ludziom to co chcą usłyszeć, by otrzymać więcej pieniędzy. Jednak koniec ich będzie taki jaki koniec Balaama.  

2,17
Następnie Piotr mówi, że fałszywi nauczyciele to źródła bez wody jak myślisz co to znaczy?
 Piotr tu odnosi się do wędrówki prze pustynie, gdy człowiek wędrował przez nią do źródła, gdzie miał nadzieje napić się wody, a wody tam nie było, wtedy przeżywał ogromne rozczarowanie, a jego pragnienie nie zostało ugaszone.
Podobnie jest z fałszywymi nauczycielami, obiecują ludziom Boże błogosławieństwo, Boży pokój, Zbawienie, Boże prowadzenie, ale gdy ludzie przychodzą do nich i zaczynają ich słuchać, to z czasem przeżywają ogromne rozczarowanie czując się oszukanymi, bo nie otrzymują nic z tego co było obiecane. Tak więc fałszywi nauczyciele mają wiele obietnic ugaszenia pragnienia, ale nie mają wody. Mamią ludzi nieprawdziwymi obietnicami bogactwa, zdrowia i Bożej przychylności, by pozyskać od nich więcej pieniędzy.
Pan Jezus powiedział, że kto do niego przychodzi i napije się wody, którą On nam da, to nigdy nie będzie już pragnął, będzie prawdziwie zaspokojony (Jana 4,14).
Tak więc tylko Pan Jezus jest tą właściwą osobą, która może nas zaspokoić i tylko ci pasterze, którzy kierują nasze oczy na Chrystusa pochodzą od Boga, a nie ci którzy obiecują nam zaspokajanie ziemskich pożądliwości, ci są fałszywymi pasterzami.

Jakie jest drugie określenie na fałszywych nauczycieli, które używa Piotr w 17 wierszu i co ono oznacza?
Fałszywi nauczyciele to obłoki pędzone przez wicher, chodzi o to, że wyglądają jak chmury deszczowe, które widzisz i myślisz, że przyniosą upragniony deszcz co często zdarzało się w Izraelu. Ale chmury te były bez deszczu, wydawało się, że przyniosą ulgę, a tymczasem przynosiły rozczarowanie, podobnie jak fałszywi nauczyciele Judy 1,12.
Tak więc fałszywi nauczyciele mogą pobudzić twoje emocje, sprawić że na chwile poczujesz się lepiej mamiony atmosferą lub fałszywymi obietnicami, ale nie przyniosą prawdziwych zmian do twojego życia. Dają oni złudną nadzieje swoim naśladowcom.
Prawdziwe zmiany mogą zajść tylko w wyniku zwiastowania prawdziwej ewangelii opartej na Słowie Bożym, bo do takiej Bóg się przyznaje i przez nią, mocą swojego Ducha działa w naszym życiu.

Ostatecznie fałszywi nauczyciele, będą potępieni, wrzuceni do piekła gdzie czeka ich najciemniejszy mrok. Piekło często jest przedstawione jako ogień i ciemność, a fałszywi nauczyciele otrzymają największe z możliwych cierpień.

2,18
Kolejną cechą fałszywych nauczycieli jest, że pięknie mówią, pięknymi słowami i wydaje się że uczonymi, które mają tylko pozór mądrości, ale faktycznie są puste. Są jak politycy, potrafią długo i pięknie mówić o niczym. Stosują również specjalną liturgiczną podniosłą i pompatyczną mowę, która jest zupełnie bez wartości dla zbudowania ludzi.
Swojego czasu msza w kościele Rzymskim była odprawiana po łacinie, który uchodził za święty język, jednak ludzie nic nie rozumieli. Tylko sam diabeł mógł wpaść na taki pomysł, by nabożeństwo odbywało się w języku, który nie może zbudować ludzi z powodu niezrozumienia go.
Do nich również zaliczają się ci co tworzą tak książki teologiczne i dogmatyczne w sposób, że nic nie można zrozumieć (przykład tego języka).
Wiele lat temu pojawił się przekorny artykuł Charlsa Fineya jak przemawiać, by nikogo nie nawrócić i w tym artykule Finey wymienia
·        Nie mówić o świętości Bożej.
·        Nie mówić o grzechu.
·        Mówić tylko o samych miłych rzeczach dla ciała.
·        Kazania powinny być piękne literackie, słownie wygładzone by słuchacze nie pamiętali ich treści.
·        Unikać głoszenia doktryn które są obraźliwe dla człowieka.
·        Staraj się by twoje kazania nie zawierały wystarczającej ilości prawdy, by ktoś się nawrócił i pozostawiaj rzeczy niedopowiedziane.
·        Głoś zbawienie przez tanią łaskę, mów o miłości i dobroci Boga, ale nie mów o jego gniewie.
·        Nie apelować do grzeszników żeby się upamiętali, ale dawać im do zrozumienia, że nie muszą teraz podejmować decyzji pójścia za Chrystusem.
·        Zwiastuj tak, by ludzie nie rozumieli co masz na myśli.
·        Zwiastuj w sposób wesoły, dowcipny i mało poważny żeby ludzie nie czuli powagi spraw.
Po prostu chodzi o to, by mówić dużo pięknych słów niczego.

Jednak celem fałszywych nauczycieli nie jest prawda, ale nęcenie, uwodzenie ludzi by szli za nimi. Przyciągają ludzi przez żądze cielesne, cielesnymi obietnicami i pragnieniami. Po prostu nie przemawiają do ich umysłów, nie mówią o wielkości Boga, ale mówią im to, co się ludziom podoba. 1 Koryntian 2,13; 2 Tym 4,3; 1 Tymoteusza 4,1-3

Kogo głownie fałszywi nauczyciele zwodzili?
Zwodzili tych, którzy pragną wyzwolić się od swoich moralnych związań i grzechów, tych którzy postanawiają porzucić to co ich niszczy, tych co są na początku drogi chrześcijańskiej. Fałszywi nauczyciele nie są w stanie uwieść dojrzałych chrześcijan, ale tych którzy są niedojrzali, letni i nie do końca jeszcze  poznali prawdą i nie narodzili się na nowo. Zwodzą tych, którzy mają mnóstwo problemów i chcieliby się z nich wyrwać, ale nie wiedzą jak to uczynić, a fałszywi nauczyciele obiecują nagłą i szybką poprawę.

2,19
No i co robią fałszywi nauczyciele wobec tych ludzi pogrążonych w problemach?
Obiecują wybawienie od wszelkiego cierpienia i zła, będziesz piękny zdrowy, bogaty i osiągniesz sukces w każdej dziedzinie. Obiecują ludziom wybawienie od wszelkich życiowych niepokojów, rozczarowań zawiedzonych nadziei. Mnóstwo ludzi daje się na to nabierać, ufa tym oszustom, są naiwni, chcą pomocy, a te wilki to wykorzystują.
Czy pomogą im?
Oczywiście nie, bo fałszywi nauczyciele sami są zniewoleni pożądliwościami i grzechami. Są zniewoleni miłością do pieniędzy, sławy i ulegają pożądliwością seksualnym. Skoro nie są w stanie pomóc sobie, nie pomogą również innym, zresztą ich celem nie jest wcale pomoc ludziom, ale wykorzystanie ich do własnych celów.

6.04.2019

Dzieło Boże zależy od Boga, a nie człowieka 1 Królewska 19,1 - 18



W naszym dzisiejszym fragmencie jesteśmy świadkami depresji i zniechęcenia Eliasza. Widzimy, że Eliasz zniechęcony przybywa do Bożej góry Horeb, jest to ta sama góra na której Mojżesz spotkał Boga w krzaku gorejącym, gdzie został powołany, by wyprowadzić Izraela. Eliasz przybył na tą Górę z powodu ucieczki przed bezbożną Izebel żoną Achaba, która zwalczała proroków Pana. Być może ma nadzieje, że na tej górze otrzyma ochronę od Boga i ocali swoje życie. Eliasz także przestał widzieć sens w swojej służbie. Pomimo swojej gorliwości nie widzi żadnych dobrych zmian w Izrelu. Wprost przeciwnie, raczej dostrzega  że dzieje się gorzej, że proroków Pana pozabijano mieczem, że Izraelici porzucili przymierze z Bogiem i myśli że został tylko on sam, ale Jego życie również jest zagrożone.  Może się Eliaszowi wydawać, że odpowiedzialność, którą Bóg złożył na niego jest zbyt duża, że nie jest w stanie podołać temu, czego Bóg od niego oczekuje. Doświadczenia Eliasza mogą być doświadczeniami każdego chrześcijanina, niekiedy gdy jesteśmy gorliwi, oddani i posłuszni Bogu myślimy, że przez naszą gorliwość i oddanie wiele się zmieni. Mamy nadzieje że wiele osób nawróci się i pozna Pana, że Bóg uczyni wielkie dzieła i doświadczymy wiele cudów w naszym życiu. Wierzymy że Bóg weźmie ta naszą gorliwość i posłuszeństwo i użyje tego do czegoś wielkiego. Jednak po jakimś czasie może się okazać, że wcale tak się nie stało jak sobie myśleliśmy, a nasze oczekiwania mogą być zawiedzione. Nie wybuchło żadne przebudzenie, nie nawrócili się ci o których myśleliśmy, nie zdarzyły się wielkie cuda, świat dalej idzie swoja drogą, a ludzie wokół nas nie tylko nie darzą nas szacunkem, ale może nawet prześladują z powodu wiary. Wtedy może przyjść taki kryzys jak w życiu Eliasza. Pojawiają się pytania, czy nasza służba dla Boga, nasza gorliwość, oddanie, posłuszeństwo, ofiarność, powstrzymywanie się od grzechów i wszystko co związane z miłością do Boga ma sens. Skoro my się tak mocno staramy i tak bardzo chcemy, to dlaczego Bóg nie weźmie tej naszej gorliwości i nie użyje jej tak, jak ona na to zasługuje?
Jednak musimy Pamiętać, że rozwój Bożego dzieła nie zależy od naszej Gorliwości, nie zależy ostatecznie od nas, ale zawsze od Boga. To Bóg decyduje o tym jak wielki wpływ będzie miało to, co dla niego robimy. Oczywiście nie możemy myśleć, że skoro tak jest, to nie powinniśmy być gorliwi, czy się strać. Mamy być płomienni duchem dla Pana, ale w naszej posłudze wciąż pokornie prosić i oczekiwać, żeby Pan pobłogosławił nasza służbę dla niego według swojego uznania. Pozwólmy też Bogu działać przez to, co dla niego robimy tak jak On chce. Pamiętajmy również, że nasze oddanie to tylko mała część wielkiej Bożej służby przez Niego czynionej. Eliasz prawdopodobnie myślał, że po wydarzeniach z góry Karmel, gdzie z nieba na modlitwę Eliasza stąpił ogień i wszyscy zobaczyli, że to Pan jest Bogiem, to  teraz cały Izrael przystąpi do Pana, a jednak tak się nie stało. Czy to, że tak się nie stało, to że Izrael złamał przymierze, a teraz Eliasz jest prześladowany przez Izebel powoduje, że służba Eliasza nie ma sensu i odniósł porażkę? Nie, bo Bóg nadal czyni swoje dzieło i w końcu doprowadzi je do końca, a służba Eliasza była tylko jedną z części tego dzieła. Więc Bóg wyjaśnia Eliaszowi, by nie myślał że Jego starania nie mają sensu. Uświadamia mu, że wcale nie jest sam, bo Pan ma jeszcze innych o których Eliasz nie wie, a którzy są Mu oddani (w. 18). Niech nie myśli, że jest ostatnim sprawiedliwym i co ten biedny Bóg teraz bez niego zrobi?  Ma iść namaścić Chazaela na króla Aramu, który wykona Boży sąd na Izraelitach (w. 15). Później ma namaścić Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela, który zniszczy ród bezbożnego Achaba i pozbawi życia Izebel. Następnie ma namaścić Elizeusza, który będzie kontynuował dzieło Eliasza. Tym samym Bóg pociesza Eliasza i mówi mu, żeby nie załamywał się w służbie dla Pana. Powinien pamiętać, że Boży plan jeszcze się nie skończył, a Bóg przez Jego posługę uzyskał, to co chciał.
Drodzy, wielkim pocieszeniem dla Bożego ludu jest, że nasza służba dla Pana zawsze w swoim czasie wykona swoją pracę, zgodnie z tym co Bóg dla niej zamierzył. Dlatego nigdy nie powinniśmy się zniechęcać z powodu efektów w naszej służbie. Czasami Bóg może sprawić, że nakłady będą małe, a efekty wielkie. Innym razem może być odwrotnie, że nakłady i zaangażowanie ogromne, a efekty małe. Często jest tak, jak w sytuacji Eliasza, że nie widzimy wielu rzeczy, które nasze działania przyniosą dopiero w przyszłości lub tego co Bóg czyni poza zasięgiem naszego wzroku.
Powinniśmy pamiętać o czym Eliasz zapomniał, że dzieło Boże rozwija się zawsze i to nie dzięki nam, ale dzięki Bogu. Nawet jeśli Bóg czyni coś przez nas w dziele zbawienia, to nie dlatego że jesteśmy jedynymi ludźmi, którymi Bóg może się posłużyć, ale dlatego, że tak sobie upodobał. I choć jesteśmy wyróżnieni mogąc Mu służyć, to w żadnym razie w tym celu, by się chełpić. Bóg mógł powołać wielu takich Eliaszy, choćby z tych 7000 tys. którzy nie zgięli kolan przed Baalem, ale uznał, że jeden prorok wystarczy i przez niego dzieło Boże będzie wykonane. Ciężar skuteczności Eliasza nie zależał od Eliasza, ale od Pana. Choć Eliasz był zniechęcony, to jednak niesłusznie, bo zamiast zaufać Bogu, że nawet wtedy, kiedy nie widzi, że Jego posługa jest w Bożym dziele przydatna, to jednak tak było. I my powinniśmy zaufać, że jeśli służymy Panu, to Bóg wykorzystuje naszą służbę do budowania Jego Królestwa, choć nie zawsze to możemy dostrzegać. 

Łączna liczba wyświetleń