27.11.2020

Prawdziwa miłość możliwa tylko w prawdzie - studium 2 Listu Jana 1,5 – 8


 Jak pamiętamy bezpośrednim powodem napisana listu jest ostrzeżenie kościoła przed wędrownymi fałszywymi kaznodziejami, którzy pojawiali się w społecznościach i korzystając z gościny zboru głosili fałszywe nauki. Wykorzystywali to, że część chrześcijan nie była zbyt wnikliwa w to, co głosili fałszywi nauczyciele. Wystarczyło im, że ktoś jest miły, fajnie mówi i stwarza dobą atmosferę. A to, co głosi już nie było tak ważne. Ważne że wszyscy są zadowoleni. Również i my żyjemy w czasach tzw. „poprawności politycznej” nawet większej niż odbiorcy listu. Często kościoły wolą nie oceniać poglądów innych, by nie stwarzać niepotrzebnego napięcia i nie być oskarżonym o brak miłości, ale jesteśmy narażeni na akceptacje dla fałszywych nauczycieli. Tymczasem list ten uczy nas, że mamy być ostrożni wobec takich zwodzicieli i nie próbować się z nimi bratać. Tylko w jeden sposób możemy odróżnić fałszywych nauczycieli od prawdziwych. Musimy zrobić im test prawdy, zobaczyć czy głoszą prawdę ewangelii i żyją nią. 

w. 5 - 6

Dlaczego Jan po tym jak w 4 wierszu powiedział, że ucieszył się z tych którzy żyją w prawdzie teraz przechodzi do przykazania miłości?

Czyni tak dlatego, że prawdziwa Boża miłość możliwa jest tylko w prawdzie, nie jest możliwe mieć ze sobą społeczność w mocy Ducha Św. jeśli wierzymy w zupełnie różne rzeczy dotyczące osoby Chrystusa i Jego dzieła na Krzyżu, oraz tego jak należy wypełniać Boże przykazania.  

Miłość która jest z Boga nie polega na tym, że wszystko akceptujemy i na wszystko się zgadzamy. Często świat postrzega chrześcijańską miłość jako tą która niczego nie ocenia, niczego nie krytykuje i na wszystko się zgadza, a nawet takiej właśnie miłości od nas oczekuje. Jednak taka miłość jest fałszywa. Tak jak mówi Jan, że nie podaje nic nowego. Powtarza tutaj to samo, co powiedział w 1 liście Jana 2,7, że przykazanie miłości nie było niczym nowym (Pwt 6,5; Kapł; 19,18; Mat 22,36-40). Jednak jak wiemy, w Chrystusie temu przykazaniu zaczęła towarzyszyć pewna nowość (1 Jana 2,9) nowość ta polegała na nowej jakości tego przykazania, że w Chrystusie miłość do Boga i wierzących będzie wynikała z mocy Ducha Św. W ten sposób głębia tej miłości jest dużo większa niż gdyby wynikała z naszych postanowień. W chwili, gdy się nawracamy, to w sposób ponadnaturalny jesteśmy pouczeni, że mamy miłować innych wierzących, a to znaczy, mieć z nimi społeczność i troszczyć się o ich dobro (1 Tes 4,9). Ale Boża miłość nie dotyczy tylko troski o wierzących, ale także troski o prawdę o czym mówi 6 wiersz.

Jeśli chcemy wiedzieć jak mocno kochamy Boga i jak kochamy bliźniego, to należy się przyjrzeć temu z jaką gorliwością przestrzegamy Bożych przykazań. Miłość do Boga i bliźniego wyraża się w przestrzeganiu Słowa Bożego 1 Jana 5,3; Jana 14,15; 14,21; 14,23-24; 15,14; Psalm 119,60;119,127; 119,140.

Jeśli ktoś pragnie przestrzegać Bożych przykazań - tego co mówi Boże Słowo, to świadczy to, o tym, że naprawdę kocha Boga. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany tym, co Mówi Bóg w swoim słowie, ale chce postępować po swojemu, to wydaje świadectwo, że tak naprawdę nie kocha Boga, bo nie kocha Jego przykazań - Jego słowa. Nie można kochać Boga i gardzić Jego Słowem, to tak jakby ktoś mówił że kocha żonę, ale codziennie sprawia jej przykrość postępowaniem, którego ona nie akceptuje. Jan tutaj nie mówi o emocjach, ale o posłuszeństwie, jak przestrzegasz przykazań odnoszących się do Boga, to kochasz Boga. Jak przestrzegasz przykazań odnoszących się do bliźniego, to kochasz bliźniego. Fałszywi nauczyciele natomiast Przychodzili i mówili, że kochają Boga i bliźniego, ale tak naprawdę ich nie kochali, bo nie chcieli być posłuszni Bogu i w Jezusie Chrystusie uznać Boga. A także wykorzystywali bliźnich: ich dobroć, gościnność oraz chęć niesienia pomocy. Tak więc widzimy, że chrześcijańska miłość dotyczy prawdy i Bożych przykazań. Jeśli odstawiamy Boże przykazania, a chcemy mieć jakąś tanią miłość, ludzki sentymentalizm, to oczywiście możemy, ale już nie możemy mieć Bożej miłości w Duchu Św. Nie możemy liczyć na Bożą miłość jeśli nasza miłość jest naznaczona grzechem i nieposłuszeństwem. A to oznacza, że musimy kochać w granicach jakie zakreśla nam Słowo Boże.

Jeśli ktoś błądzi, to dlatego że kochamy tą osobę będziemy ją napominać. Jeśli ktoś upadnie, to przyjdziemy go podnieść. Jeśli ktoś ma potrzebę to z powodu miłości przyjdziemy mu pomóc, ponieważ tak mówi Boże Słowo. 

w. 7  - 8

Teraz Jan stawia stwierdzenie w , że chrześcijanie nie mogą przyjmować i słuchać oszustów. Nie mogą akceptować i przyjmować tych, którzy żyją daleko od Słowa Bożego oraz nie uznają Chrystusa za Boga. Mówiąc o miłości Jan ma na myśli społeczność ze zwodzicielami. Jeśli oni nie chcą uznać prawdy i upamiętać się nie możemy powiedzieć, że wprawdzie wierzą inaczej, ale to nie ma znaczenia, bo modlimy się do tego samego Boga. Jeśli tak zrobisz, stracisz prawdę. Jeśli stracisz prawdę, to nie ma mowy o chrześcijańskiej miłości.

I tu Słowo Boże stosuje wiele ostrzeżeń Mateusza 24,24 ; 2 Ptr 2,1; 1 Ptr 2,13; 1 Jana 4,1; 1 Tym 4,1-5; Judy 1,12.

Chrześcijańska miłość wobec fałszywych nauczycieli nie polega na tym, że się z nimi bratamy, ale na tym, że ich odważnie w miłości napominamy, by mogli się stać naszymi braćmi.

Mamy więc badać tych, którzy przychodzą do nas w imieniu Jezusa, czy przynoszą Jezusa o jakim mówi Słowo Boże, czy jakieś inne fałszywe nauki Judy 1,3-4. Należy walczyć o wiarę, walczyć o prawdę, gdy pojawiają się ludzie, którzy chcą zniszczyć naszą miłość, naszą społeczność i odciągnąć nas od prawdy ewangelii.

Tutaj nie chodzi tylko o inne religie, tu chodzi przede wszystkim o tych, którzy na ustach mają Jezusa, ale pod Jego imieniem rozumieją coś innego. 

Spójrz ile oszustów jest na świecie!

Jest wielu oszustów, całe mnóstwo na całym świecie. Mnóstwo sekt, które odeszły od prawdziwego biblijnego chrześcijaństwa, a dzisiaj zwodzą tych, którzy poszukują prawdy. Jest mnóstwo dziwnych form chrześcijaństwa, które z chrześcijaństwem nie mają nic wspólnego.

To są te wszystkie odłamy „chrześcijaństwa” które zaprzeczają Chrystusowi i Jego ewangelii 1 Jana 4,1-2. Mogą zaprzeczać osobie Chrystusa, Jego pochodzeniu i zbawczej śmierci. Mogą wykrzywiać to, w jaki sposób można dostąpić zbawienia podważają skuteczność misji Chrystusa i mają wiele innych sposobów zaprzeczania ewangelii. Zamiast na Chrystusie mogą skupiać się na rytuałach i gestach religijnych. Mogą skupiać się na dobrych uczynkach i ludzkiej moralności, świętach religijnych, cudach, ludzkich potrzebach, a także wielu innych rzeczach, które są drugorzędne, a odciągają nas od Jezusa Chrystusa. 

Dlatego Jan w 8 wierszu przestrzega chrześcijan, by mieć się na baczności, by być czujnym, uważnym wobec tych którzy się pojawiają i przynoszą jakieś odstępstwa. Jeśli nie będziemy uważni, to może się okazać, że nie tylko nie rozwijamy się duchowo, ale przez zjednoczenie z fałszywymi nauczycielami cofamy się. Tzn. że jeśli pozwolimy wciągnąć się w złą fałszywą naukę opartą na bajkach i ludzkich naukach, to zaczniemy podążać w złym kierunku (2 Kor 11,2-4).

Jan obawiał się, że ci chrześcijanie, którzy przyjmowali fałszywych nauczycieli zostaną skażeni ich naukami, a to spowoduje, że nie otrzymają pełnej nagrody, bo owoce ich wiary zostaną ograniczone przez przyjęcie fałszywej teologii. Jeśli wierzący zaczną się bratać z fałszywymi nauczycielami, to mogą stracić wieczną nagrodę i nie otrzymać pełnej zapłaty jaką mogliby otrzymać, gdyby byli do końca wierni. Utracenie nagrody przez prawdziwie wierzących nie jest utratą zbawienia, a jedynie nagrody za wierną służbę dla Jezusa. Zbawienie jest z łaski przez wiarę Efez 2,8-10, nagroda zaś dotyczy poziomu oddania i posłuszeństwa Chrystusowi.  Bratanie się w fałszywej ekumenii powoduje, że proces uświęcenia w życiu chrześcijan zostaje zachwiany (Psalm 119,104; 139,21).

20.11.2020

Wierność Boga w powołaniu Abrahama Ks. Rodzaju 12,1-3

 

Drodzy przez najbliższe tygodnie, miesiące chciałbym mieć cykl kazań w oparciu o życie Abrahama. Jestem pewny, że przyglądanie się wierze na przykładzie Abrahama pozwoli nam lepiej zrozumieć na czym polega podążanie za Jezusem Chrystusem, oraz co znaczą słowa „być człowiekiem wiary”.  

Abram, późniejszy Abraham jest uważany za jednego z największych bohaterów wiary. Wszyscy chcielibyśmy mieć taką wiarę i oddanie dla Pana jaka była w życiu Abrahama, on też jako jeden z pierwszych został usprawiedliwiony przez wiarę z tego też powodu nazywamy Go ojcem wiary. 

Najważniejszy jest Bóg i Jego chwała, a nie nasze szczęście

Ale wiara Abrahama nie zaczyna się od niego, od Jego przemyśleń, inteligencji, czy poszukiwań. Zaczyna się od Boga jaka cała historia ludzkości. Powołanie Abrama w słowach  „rzekł Pan” przypomina nam 1 rozdz. Ks. rodzaju, gdzie czytamy „rzekł Bóg”. W stworzeniu dowiadujemy się, że historia nie zaczyna się od nas, ale od Boga. W powołaniu Abrahama widzimy, że od Boga zaczyna się zbawienie dla ludzkości. Od Boga zaczyna się również nasze zbawienie, to Pan znalazł nas w świecie, to On dotknął się naszych serc i otworzył nasze oczy na prawdę okazując nam wielką łaskę. Pan Jezus mówił, że kogo Ojciec nie pociągnie nikt nie może przyjść do Niego (J 6,44), on też wybrał swoich uczniów aby szli i owoc wydawali (J 15,16). Uczynił to dla swojej chwały byśmy mogli przyczynić się do uwielbienia Jego wspaniałej osoby. W życiu nie chodzi o nas, o nasze szczęście, czy powodzenie, ale o Boga, o Jego wolę i chwałę. To Pan przemówił do Abrama, by porzucił dotychczasowy styl życia i poszedł na miejsce, które Bóg miał mu wskazać.

Gdyby Pan tego nie uczynił, Abram niemiałby żadnej wiary i nigdy nie poznałby Boga. Nadal mieszkałby w Ur. Chaldejskim w Mezopotamii, to jest teren dzisiejszego Iraku zostając do końca swego życia bałwochwalcą. Najprawdopodobniej w tamtym rejonie czczono słońce i gwiazdy  do których również modlił się Abram zanim Bóg go powołał. Najczęściej patrzymy na niego jako na wielkiego męża wiary, rzadziej widzimy w jego osobie grzesznika zmierzającego do piekła przed swoim nawróceniem. Jednak tak było. To Bóg wyrwał Abrama od fałszywych Bogów i żywiołów świata na które był zdany mieszkając jako poganin w Ur. Chaldejskim. To Bóg Mu się objawił dając Mu wspaniałe obietnice wzbudzenia potomstwa, rozmnożenia w naród i błogosławieństwa dla wszystkich narodów świata przez Jego osobę. To od Boga Abram otrzymał nadzieje i sens życia nie dlatego, że był dobrym człowiekiem, czy wyróżniał się od innych cechami charakteru, ale z powodu Bożej łaski i miłosierdzia. Bóg wybrał Abrama nie ze względu na niego, ale z powodu swojego zbawczego planu, który chciał przez Niego zrealizować chcąc na nim okazać swoją moc i wielkość. Nie chodzi oto, że Abram w tej historii jest bez znaczenia, ale najważniejszą osobą z powodu której czytamy o wspaniałej wierze Abrahama jest Bóg,  Albowiem z niego i przez niego i ku niemu jest wszystko czytamy w Rzymian 11,36. Obawiam się, że dopóki tego nie zrozumiemy wciąż będziemy mieli problem z zaakceptowaniem Bożej woli w naszym życiu. Wciąż będziemy stawiać na pierwszym miejscu nasze pragnienia, nasze szczęście, nasze powodzenie, nasze palny oraz to, co nam się wydaje dobre. Powołanie nas przez Boga do zbawienia dotyczy właśnie rezygnacji z własnego planu na życie, a zaakceptowanie tego, czego chce Bóg, czyli przyjęcia ewangelii i posłuszeństwa jej. Pan Jezus wyraził to w ten sposób

Mateusza 10:39  Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. 

Zarówno Abram jak i my wszyscy jeśli chcemy być zbawieni, jeśli chcemy doświadczać prowadzenia Pana Boga musimy wyruszyć w drogę z Jezusem Chrystusem do której nas powołuje. Gdy Pan przyszedł do Abrama i powiedział Mu, że ma wyjść z ziemi w której mieszka oraz od swojej rodziny  nie pytał się, czy Abram jest gotowy na opuszczenie miejsca swego zamieszkania, czy to jest zgodne z Jego planami, czy  przypadkiem w jakiś sposób Bóg nie pokrzyżuje mu życia, czy to mu się podoba, ale wezwał go do posłuszeństwa. My dzisiaj żyjemy w czasach wielkiego egoizmu, prawdopodobnie nigdy wcześniej ludzie nie byli tak egoistyczni jak dzisiaj. Codziennie słyszymy i czytamy o naszych potrzebach, które musimy zaspokoić, konieczności kochania siebie, zrobienia coś dla siebie i życia dla siebie - to rak naszych czasów. Nawet część chrześcijańskiej literatury i kościołów jest przesiąknięta tym, że człowiek jest w centrum zamiast Boga. Bóg jest tam przedstawiony jako osoba, która pozwoli nam osiągnąć osobiste spełnienie i szczęście. Tak też niektórzy chrześcijanie postrzegają swoją wiarę, rozpatrują ją w kategoriach, czy daje mi ona szczęście, czy pomoże osiągnąć mi mój cel, ale studiując życie Abrahama widzimy, że wiara to droga, droga z Bogiem w którą należy wyruszyć nie na naszych warunkach, ale Bożych. Tak właśnie o wierze mówili pierwsi chrześcijanie, „Droga zbawienia” Dz. 16,17; „Droga Boża” Dz. 18,26; „Droga Pańska” czytamy w Dziejach Apostolskich. Nie chodzi mi o to, że teraz wszyscy mamy się przeprowadzić jak Abram do miejsca, które wskaże nam Bóg. Być może w życiu niektórych tak będzie, ale wszyscy mamy oddać się w posłuszeństwo Bogu, zaprzeć się samych siebie i naśladować Jezusa Chrystusa.  Boże wezwanie do wiary nie jest propozycją, ale Bożym rozkazem. Jego przyjęcie wiąże się z wiecznym błogosławieństwem, odrzucenie zaś z potępieniem i przekleństwem.

Czy Abram miał wybór?

Oczywiście że miał, mógł odmówić Bogu, zbuntować się, ale jednocześnie odmówienie suwerennemu, wszechmocnemu Bogu byłoby największą głupotą jaką kiedykolwiek mógłby uczynić. Jaki jest  wybór miedzy życiem, a śmiercią, między błogosławieństwem, a przekleństwem, między mądrością, a głupotą? No jaki!?

Jedyna racjonalna i mądra decyzja, to wyruszyć w drogę do miejsca w które Bóg chciał go zaprowadzić. Jak kiedyś Pan wzywał Abrama tak dzisiaj wzywa nas Pan Jezus byśmy wyruszyli razem z Nim w naszą drogę wiary. On wzywa nas w słowach z Ew. Marka 1:15  …mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii.

lub słowami z listu do Hebrajczyków

…Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, Nie zatwardzajcie serc waszych (Heb. 4,7).

To są słowa króla wzywającego zbuntowanych grzeszników, by poddali się pod Jego autorytet i byli Mu posłuszni. Ewangelia nie jest Bożą propozycją, ale Bożym rozkazem. Jeśli już usłyszymy głos Boga powołującego nas do królestwa, to możemy jedynie pójść za nim lub zbuntować się. Niestety z powodu dzisiejszego egoizmu poczucia, że jesteśmy panami sami dla siebie oraz niezrozumienia Bożego prawa, które Bóg posiada do każdego z nas z racji stworzenia ludzie myślą, że mają wybór.   

Wiara wymaga oddzielenia i ponoszenia kosztów

Kolejną rzecz jaką widzimy na przykładzie powołania Abrahama, że wiara wymaga oddzielenia od świata i ponoszenia kosztów. Bóg wezwał Abrama, by zostawił swój rodzinny dom, swoich znajomych, sąsiadów, swoja ziemię, ułożone życie i poczucie bezpieczeństwa wyruszając w drogę. W drogę niepewną, nie do końca sprecyzowaną, w drogę na której jest pełno znaków zapytania, a mało odpowiedzi. Jednak te odpowiedzi które miał powinny Mu wystarczyć, bo pochodzą od samego Boga. Lepsze mgliste wieczne obietnice prawdomównego Boga, niż pewne zyski tu i teraz tego świata.  Zobaczmy, że Abraham miał już 75 lat, ułożone i ustabilizowane życie. Raczej nie łatwo było mu zostawić swoja rodzinę, a jednak Bóg tego od niego oczekiwał. Nawet z początku nie powiedział mu dokąd ma iść, a w trzecim wierszu powiedział, że niektórzy będą go przeklinać. Weźmy również pod uwagę, że bycie w drodze wtedy było zupełnie inne niż dzisiaj. Nie było wspaniałych dróg, samochodów, tak licznych hoteli i miejsc noclegu jak teraz, czy telefonów dzięki którym możemy przekazać naszym bliskim, co się z nami dzieje lub wezwać pomoc w razie potrzeby. Na wędrujących pielgrzymów czekało wiele niebezpieczeństw jak: dzikie zwierzęta, zła pogoda, źli ludzie czyhający na łatwy łup i wiele innych. A jednak Bóg chciał żeby Abraham zostawił wszystko i wyruszył, bo jego oddzielenie od świata było konieczne do zrealizowania Bożych planów. Musiał zostawić dotychczasowy styl życia, starą religię w którą dotychczas wierzył, stare myślenie i pojmowanie otaczającej go rzeczywistości. Bóg chciał, by Abram był święty, czyli oddzielony do Bożego dzieła. Podobnie później Bóg uczynił z Izraelem, gdy wyprowadził ich z ziemi Egipskiej i podobnie chce uczynić z nami. Powołując nas do swego królestwa chce byśmy byli oddzieleni od świata, gotowi ponosić koszty dla Jego Osoby i Królestwa. Czytając ewangelię nie da się nie zauważyć, jak Chrystus wzywa tych, którzy chcą zanim pójść do porzucenia wszystkiego nawet swoich bliskich jeśli mieliby oni stanąć na drodze naszego powołania.

Zwróćmy uwagę na kilka wierszy

Mateusza 10:37  Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.

W Ew. Łukasza czytamy:

Łukasza 9:59  Do drugiego zaś rzekł: Pójdź za mną! A ten rzekł: Pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać ojca mego.

60  Odrzekł mu: Niech umarli grzebią umarłych swoich, lecz ty idź i głoś Królestwo Boże.

Podobnie jak w życiu Abrama tak i w naszym dzisiejszym chrześcijańskim powołaniu są konieczne do poniesienia koszty. Ile Bóg od nas żąda? Wszystkiego, całego naszego życia! Jak to ktoś powiedział, że zbawienie jest darmo z łaski, ale kosztuje nas wszystko.  Należy zostawić wszystko co przeszkadza nam na drodze wiary, a Królestwo Boże postawić na pierwszym miejscu, przed karierą, wygodą, czy osobistymi planami. Nie dotyczy to tylko pastorów, czy chrześcijańskich misjonarzy, ale każdego ucznia Jezusa Chrystusa. Powołanie przez Boga może się wiązać z prześladowaniami w domu, ryzykiem że zostaniemy odrzuceni przez rodziców, dzieci, dotychczasowych kolegów, czy koleżanki. Kosztem może być zwolnienie z pracy, bo ktoś nie chce kłamać oszukiwać lub pracować w niedzielę, by swobodnie uczestniczyć w społeczności kościoła. Kosztem jest powierzenie naszego całego mienia i czasu Panu Jezusowi. Kosztem jest posłuszeństwo Słowu Bożemu, które wzywa nas do zaparcia się samych siebie wzięcia na siebie swojego Krzyża i codzienne naśladowanie naszego Pana. Kosztem jest poświęcanie czasu na społeczność z Bogiem oraz wysiłek jaki wkładamy w przestrzeganie przykazań Pana Jezusa.   

Obietnicą za posłuszeństwo jest błogosławieństwo

Wiemy już jakie były koszty, a teraz co Abram miał otrzymać w zamian? Zobaczmy że Bóg Obiecał mu wiele błogosławieństw. Błogosławieństwa, które miał otrzymać za posłuszeństwo wiary były o wiele bardziej obfite niż koszty, które miał ponieść.

1.      Naród wielki

Pierwszym błogosławieństwem dla Abrama było, że Bóg uczyni z niego naród wielki w 2. Wiemy, że to błogosławieństwo wypełniło się przez naród Izraelski, a nawet więcej, bo wiele narodów pochodziło od Abrahama.  Po ponad 400 latach od tej obietnicy Izrael z małego plemienia rozrósł się w niewoli Egipskiej do wielkiego narodu. W chwili gdy Bóg dawał Abramowi tą obietnicę, Abram nawet nie miał syna z którego miałyby powstać owy naród, a jego żona nie mogła mieć dzieci. Jednak Bóg czuwał przez swoją potężną moc nad wypełnieniem tej obietnicy nawet po śmierci Abrahama.

List do Hebrajczyków mówi o tym w ten sposób:

Hebrajczyków 11:12  Przeto też z jednego człowieka, i to nieomal obumarłego, zrodziło się potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak piasek na brzegu morskim, którego zliczyć nie można.

Ponadto w 7 wierszu Bóg jeszcze powiedział, że potomstwu Abrahamowemu da ziemię w posiadanie, co wiemy, że też się stało.

2.      Obietnica błogosławieństwa

Kolejnym słowem jakie Abram otrzymał, to obietnica błogosławieństwa. Bóg powiedział do niego „i będę ci błogosławił”. Obietnica ta dotyczyła doczesnego i duchowego błogosławieństwa. Tę obietnicę również Bóg wypełnił, rozmnożył majątek Abrama tak, że stał się bardzo zamożnym.

W Rodzaju 13,2 czytamy, że Abram był już bardzo zasobny w trzody, srebro i złoto.

Gdy sługa Abrahama wyruszył na poszukiwanie żony dla Izaaka w taki sposób przedstawił majątek Abrama:

Rodzaju 24:35  Pan udzielił panu mojemu (Abrahamowi) obfitego błogosławieństwa, tak że stał się zamożnym; dał mu bowiem owce i bydło, srebro i złoto, niewolników i niewolnice, wielbłądy i osły.

A Abraham zestarzał się i posunął się w latach; Pan zaś błogosławił Abrahamowi we wszystkim – czytamy w Rodzaju 24:1.

Również w duchowy sposób Bóg błogosławił Abrama. Odpowiadał na jego modlitwy, rozmawiał z nim, objawiał się mu tak, że poznanie Abrahama kim jest Bóg wzrastało. Zrozumiał, że jest grzesznikiem i potrzebuje usprawiedliwienia, które otrzymał przez wiarę (Rodz. 15,6). Zrozumiał również, że Boże obietnice nie dotyczą tylko doczesności, ale jak mówi list do Hebrajczyków „oczekiwał miasta mającego mocne fundamenty, którego budowniczym jest sam Bóg” (Hebr 11,10). Wiedział więc przez wiarę, że ostatecznym celem jest spotkanie z Bogiem i życie wieczne.

3.      Bóg uczyni sławnym Jego imię

Następną obietnicą jest, że Bóg uczyni sławnym Imię Abrahama. Ta obietnica również się wypełniła. Miliony ludzi dzisiaj na całym świcie wiedzą kim jest Abraham. Arabowie i Izraelici powołują się na niego jako na swojego praojca. Również wszyscy chrześcijanie uważają go za swojego ojca wiary. Więc pomimo upływu około 4000 tys. lat kilka miliardów ludzi wie dzisiaj kim jest  biblijny Abraham. Stał się postacią literatury, kazań, przypowieści, tysięcy książek, a przede wszystkim Słowa Bożego. Każdy kto dzisiaj sięga po Biblię dowiaduje się o Abrahamie mężu wiary. Przez dzieło jego wiary stał się dla nas błogosławieństwem i wzorem z którego możemy brać przykład

4.      Błogosławieństwo dla błogosławiących, przekleństwo dla przeklinających

Kolejną obietnicą było błogosławieństwo dla tych, którzy go błogosławią i przekleństwo dla tych, którzy go przeklinają. Błogosławieństwo to nie dotyczy tylko jego, ale także jego potomstwa. Również i ono się wypełniło, a nawet wypełnia cały czas. Pamiętacie Abimelecha z 20 rozdz. Ks. Rodzaju jak wziął żonę Abrahama, Sarę by była jego i jak Bóg ostrzegł go we śnie, że ma jej nie dotykać i Pan spowodował, że kobiety ze społeczności Abimelecha przestały rodzić? Bóg przez cały czas ochraniał Abrama i ochraniał jego potomstwo czyniąc to do dzisiaj. Wiele narodów które przeklinały Izraela i próbowały go zniszczyć już dawno same wyginęły: Amorejczycy, Peryzyjczycy, Kananejczycy, Chetejczycy, Girgazejczycy, Chiwwijczycy i Jebuzejczycy oraz wiele innych. A Izrael pomimo rozproszenia do wszystkich ziem istnieje nadal. Bóg czuwa nad nimi wypełniając swoją obietnice daną Abramowi. Tak więc przeklinanie Abrahama i jego potomków powoduje sciąganie na siebie Bożego sądu. Tym natomiast, którzy błogosławią Abrahama i Jego potomków, Bóg obiecał błogosławieństwo.  Wierze, że ta obietnica jest dużo szersza i dotyczy również duchowych potomków Abrahama, czyli tych którzy wstępują w jego ślady wiary, chrześcijan – list do Galacjan 3,7 nazywa nas duchowymi synami Abrahama. Błogosławienie chrześcijan wiąże się z błogosławieństwem, a przeklinanie ich wiąże się z Bożą pomstą. 

5.      Błogosławieństwo przez Abrahama dla wszystkich plemion ziemi

Ostatnią obietnicą jaką Bóg dał Abrahamowi było błogosławieństwo dla wszystkich plemion ziemi, które przyjdzie przez Jego potomstwo w. 3. Jest to największa i najwspanialsza obietnica dana Abramowi. Dotyczy ona Jezusa Chrystusa, który według ciała jest potomkiem Abrahama Łuk 3,34. Przez Jezusa Chrystusa potomka Abrahama Bóg dał łaskę zbawienia dla wszystkich narodów (Rodz. 22,18).

Jak czytamy w liście Pawła do Galataów

Galacjan 3:14  Aby błogosławieństwo Abrahamowe przeszło na pogan w Jezusie Chrystusie, my zaś, abyśmy obiecanego Ducha otrzymali przez wiarę.

16  Otóż, obietnice dane były Abrahamowi i potomkowi jego. Pismo nie mówi: I potomkom - jako o wielu, lecz jako o jednym: I potomkowi twemu, a tym jest Chrystus.

 Dzisiaj wszystkie plemiona ziemi, wszyscy ludzie niezależnie od pochodzenia, rasy, koloru skóry, miejsca zamieszkania, wykształcenia, czy poziomu intelektu mogą w Jezusie Chrystusie potomku Abrahama według ciała znaleźć swojego Zbawiciela od grzechów. Bóg wypełnił kolejną, tym razem najwspanialszą obietnice daną Abrahamowi. Dzisiaj również ja i ty, możemy przez wiarę w Jezusie Chrystusie znaleźć naszego Zbawiciela, który uratuje nas od przekleństwa naszych grzechów, naszego egoizmu, marności tego świata i beznadziei życia dając nadzieje i wieczne błogosławieństwa pod warunkiem, że Mu zaufamy.   

Jak widzimy na podstawie naszego dzisiejszego fragmentu Bóg jest wierny i daje nam o wiele więcej niż my Mu dajemy jeśli odpowiemy na jego wezwanie. Bóg zażądał od Abrama, dwie rzeczy, by zostawił swoją rodzinę i poszedł do ziemi, którą miał Mu wskazać. W odpowiedzi na jego posłuszeństwo dał mu 6 rzeczy: wielki naród, obietnice błogosławieństwa, sławę, błogosławieństwo dla błogosławiących, przekleństwo dla przeklinających, oraz błogosławieństwo przez niego dla wszystkich plemion ziemi w osobie Jezusa Chrystusa.

Koszt Abrama był duży, ale zysk o wiele większy. Również od nas dzisiaj Bóg oczekuje całkowitego oddania, życia dla jego chwały, zaparcia się siebie, poświęcenia, ale to co Mu dajemy jest niewspółmierne do tego, co On nam dał i da. Daje nam życie wieczne, pokój, radość, nadzieje, wieczne błogosławieństwa, które są tak wspaniałe, że nie ma w ludzkim języku słów, które mogłyby wyrazić jak wielka nagroda czeka dla tych, którzy odpowiedzieli na Jego wezwanie.    

Tak jak Bóg błogosławił Abrama, by stał się błogosławieństwem dla innych, tak i nas chce błogosławić dzisiaj byśmy nieśli błogosławieństwo innym. Mam tu na myśli dzielenie się dobra nowiną, budowanie Królestwa  przez swoje oddanie i zaangażowanie, by imię naszego Pana Jezusa Chrystusa było uwielbione.  

18.11.2020

Prawda ma znaczenie - Studium 2 Listu Jana 1,1-4

 


Autorem 2 listu Jana jest apostoł Jan i list ma podobną konstrukcje co pierwszy list Jana. Trudno określić dokładną datę napisania listu, ale szacuje się  że powstał niedługo po napisaniu pierwszego listu Jana, to więc około 90-95 rok po Chr. Miało to miejsce podczas służby ap. Jana w Efezie.

Drugi list Jana porusza podobne problemy co pierwszy, problem fałszywych nauczycieli i konieczności pilnowania prawdy, która może być zagrożona wobec fałszywej nauki.

Głównie list ten skupia się na wędrownych kaznodziejach w. 10 z czego korzystali fałszywi nauczyciele, którzy chodzili od zboru do zboru, gdzie przedstawiali się jako słudzy Boży otrzymując tam gościnę, a czasami pieniądze i zwodzili chrześcijan.

Zbór do którego zwraca się Jan jako do wybranej pani mógł przyjąć takich fałszywych zwodzicieli i przez to, prawda w tym zborze była zagrożona.

Apostoł Jan przestrzega Zbór, by nie zadawali się z taki oszustami (w 10-11), bo zwodziciel wykorzysta gościnność Zboru i narobi wielkich szkód. To więc list uczy nas o prawdziwej miłości, która możliwa jest tylko w prawdzie. Tam gdzie praktykuje się miłość kosztem prawdy, czyli wzywa się do tolerowania nieprawdziwej nauki, niemoralności i kłamstwa w imię miłości, nie jest to prawdziwa miłość. Taka miłość jest zwodnicza, bo prowadzi do zaparcia się Boga i ostatecznie zatracenia. Jeśli porzucamy prawdę mówiąc „że najważniejsza jest miłość” ostatecznie tracimy wszystko, prawdę, miłość i jedność, a pozostaje nam jedynie płytki sentymentalizm, który nigdy się nie stanie fundamentem prawdziwej jedności.

Wobec tego Jan wzywa chrześcijan, by powrócili do fundamentów chrześcijaństwa, którym dla Jana jest prawda Słowa Bożego.

W naszych pierwszych czterech wierszach pięć razy pojawia się słowo prawda spróbuj znaleźć te słowa.

Świat cierpi na duży deficyt prawdy, a mówienie że znamy prawdę często nie spotyka się z aprobatą. Raczej jest uważane za brak szacunku i tolerancji wobec tych, którzy mają odmienne zdanie.

Często prawda jest traktowana tak, jak traktował ją piłat, gdy spotkał się z Chrystusem Jana 18,38 zadając pytanie co to jest prawda. Pytanie to, wyraża wątpliwość, czy w ogóle można poznać prawdę, wobec tak wielu twierdzeń i poglądów ze sobą sprzecznych. Wielu doszło do wniosku, że nie ma prawdy absolutnej, ale prawdą jest to, co ja uważam za prawdę. Jednak Słowo Boże ciągle stoi na stanowisku, że Prawda jest objawiona w Bogu w Słowie Bożym w Jezusie Chrystusie (Efez 4,21). Świat jest podzielony na ludzi, którzy nie poznali Chrystusa i żyją w kłamstwie oraz na tych, którzy Go poznali, znają prawdę i żyją w prawdzie. 

w. 1  

Jan zaczyna swój list jako starszy, do wybranej Pani. Mówi o swoim autorytecie i w związku z tym powinni Go posłuchać, a panią prawdopodobnie nazywa Zbór, Kościół do którego pisze swój list.

Od razu przechodzi do zapewnień, że kocha ich w prawdzie, dlatego pisze do nich, by ich przestrzec przed tymi, których oni w swojej chrześcijańskiej gościnności przyjmowali, a którzy stawali się zagrożeniem dla tego Zboru.

Bóg nie chce, by ktokolwiek w kościele był narażony na zwiedzenie, kłamstwo i oszustów, bo to może się przyczynić, do zwiedzenia innych. To więc musimy być ostrożni, nie każdy kto mówi o Bogu o miłości i wierze, pochodzi od Boga. Akurat jesteśmy w czasie, gdy po domach chodzą Świadkowie Jehowy i rozdają zaproszenia na pamiątkę śmierci Pana Jezusa i być może wielu odpowie na to zaproszenie, ale czy poznają tam prawdę? Nie, z jednego fałszu wpadną w kolejny, diabeł bowiem pilnuje, by ktoś, kto  zaczyna poszukiwać prawdy o sensie życia, wieczności i swojej roli na tym świecie, nie znalazł jej, a w zamian znalazł ułudę prawdy.

Być może nie gościmy dzisiaj żadnego fałszywego nauczyciela w naszym domu, ale czy dajemy im posłuch w naszym zborze, czy jeździmy na ich konferencje, czy promujemy ich nauczanie. Aby mieć to właściwe rozróżnienie, czy mamy do czynienia z prawdziwym czy fałszywym nauczaniem, musimy znać dobrze prawdę. 

Teraz spójrz na kilka cech prawdy

W pierwszym wierszu widzimy że prawda nas jednoczy. Jan pisze do tych, których miłuje w prawdzie. Prawdziwa głęboka miłość między Janem a tamtymi wierzącymi mogła zaistnieć tylko na fundamencie prawdy, która był Jezus. Tylko jeśli Jan i oni wierzyli w tego samego Jezusa mogli być napełnieni Duchem Św. Tylko wtedy mogła zaistnieć między nimi jedność ducha. Gdyby oni wierzyli w innego Jezusa, fałszywego którego np. głosili fałszywi nauczyciele w Koryncie 2 Kor 11,4, to nie było szansy na chrześcijańską miłość. Tam gdzie ludzie nie zachowują prawdy nie ma kościoła, nie ma Ducha Św. nie ma Boga. Dlatego nie możemy iść na kompromis z tymi, którzy nie kochają prawdy Słowa Bożego, bo nie mamy z nimi nic wspólnego.

Prawda ewangelii niesie ze sobą moc do miłości wobec innych chrześcijan. Jan miłuje kościół, miłuje zbór, ludzi którzy tam są. Mówi również, że nie tylko On, ale wszyscy, którzy są z prawdy miłują innych chrześcijan. Miłują ich ze względu na prawdę, która dotyczy ewangelii, tego że oni umiłowali Chrystusa Jak to wcześniej było powiedziane w 1 liście Jana 4,7-8; 3,14-16. 

Kolejna rzecz jest taka, że prawda mieszka w prawdziwie wierzących chrześcijanach, a oni mieszkają w Chrystusie Ew. Jana 14,6 Jana 8,32. To znaczy, że Chrystus mieszka w nich przez swego Ducha. Oni znają Chrystusa, znają swojego Pana, a On też ich zna 1 Jana 2,20-21. Jeśli jednak zaprzeczamy Chrystusowi, słowu Bożemu, doktrynie chrześcijańskiej wyraźnie objawionej, to nie ma w nas prawdy. Zbawianie dotyczy przyjęcia treści ewangelii i musimy w nią uwierzyć, bo w niej jest zawarta prawda. 

Prawda również, jeśli stała się częścią naszego życia, jeśli zamieszkała w nas, to jest z nami na wieki (w 2). Nie można raz mieć prawdy w sobie, a później ją stracić. Możemy być blisko prawdy, możemy ocierać się o prawdę, słuchać prawdy, ale wciąż nie musi być ona w nas, nie musi w nas mieszkać. Mamy tego przykład w 8 rozdz. Ew Jana kiedy Żydzi uwierzyli, ale wciąż nie stali się uczniami Chrystusa, nie znali prawdy, a prawda nie stała się częścią ich życia.

Jeśli mamy wokół siebie ludzi ciągle nie rozumiejących czym jest prawda, ciągle błądzących, ciągle mających wątpliwości gdzie jest zbawienie, to oni nie znają prawdy. Prawda wymaga choć minimalnego zrozumienia, że Jezus nas zbawił. Możesz nie wiedzieć wielu rzeczy, ale jedno będziesz wiedział bardzo dokładnie, że Jezus jest zbawicielem, że umarł za ciebie, że jest twoim Panem i Bogiem. Tak więc, ci którzy znają prawdę choćby najprostsi nie potrzebują jakiejś specjalnej filozofii, specjalnej mądrości, oni już maja prawdę na wieki, Chrystus jest w nich i ich prowadzi, a oni są w NIm.

Tak o tej prawdzie pisze Paweł 1 Koryntian 2,2-9 

Kolejna rzecz, to Jan mówi, że przez prawdę, ewangelii którą przyjęliśmy jesteśmy błogosławieni przez Boga.

Nie można cieszyć się Bożą przychylnością, Bożym pokojem, Bożą miłością, Bożym błogosławieństwem, Bożą opieką, Bożym miłosierdziem jeśli nie kochamy prawdy, która jest w Chrystusie.

Te wszystkie Boże błogosławieństwa przychodzą do naszego życia wraz z prawdą ewangelii, którą przyjęliśmy. Autorzy nowotestamentowi, często nam to przypominają 1 Tym 1,2; Rzymian 1,7.

Słowo Boże mówi, że ludzie którzy nie kochają prawdy, nie tylko nie są błogosławieni przez Boga, ale są pod przekleństwem i zagraża im Boży sąd Jana 3,36; 1 Koryntian 16,22. 

Kolejna rzecz o której mówi ap. Jan to, to, że prawda nas kontroluje.

Zobaczmy, że Jan cieszył się z tych, którzy w tym kościele chodzą w prawdzie.

Co to znaczy chodzić w prawdzie?

To znaczy żyć zgodnie z treścią ewangelii. Nie tylko wierzymy w prawdę, ale żyjemy zgodnie z nią, zgodnie ze Słowem Bożym, które nas prowadzi i któremu pragniemy być posłuszni. Wiara w sposób intelektualny nie zmieni naszego życia, dopiero życie w prawdzie sprawa, że stajemy się nowymi ludźmi. 1 Jana 1,6-7; 1 Jana 2,6; Galacjan 2,14; Ozeasza 14,9.

13.11.2020

Testament dla następnego pokolenia Jozuego 23

 


Jakie byłyby ostatnie zalecenia dla twoich bliskich, gdybyś wiedział, że zaraz odejdziesz z tego świata. Jakie dziedzictwo byś dla nich zostawił, znikome, czy nieznikome? Na co skierowałbyś ich oczy w obliczu twojej śmierci? Co będzie naszym testamentem dla pozostającego pokolenia? Np. Karol Marks niemiecki filozof i działacz rewolucyjny w ostatnich chwilach powiedział „No, już, wynoście się stąd! Ostatnie słowa są dla głupców, którzy nie powiedzieli wystarczająco wiele”. Napoleon Bonaparte powiedział natomiast „Francja, armia, Józefina”. Inni wielcy tego świata mówili równie trywialne rzeczy.  Większość ludzi odchodząc z tego świata nie zostawia swoim bliskim żadnych wartości, ani fundamentów na których mogliby dalej budować swoje życie bez nich. Dzieje się tak z tego powodu, że sami nie mają żadnej trwałej nadziei, więc nie są w stanie przekazać jej innym.

Jozue wiedział, że jedynym pewnym fundamentem życia i gwarantem wypełnienia się Bożych obietnic danych Izraelowi jest podążanie całym sercem za Panem. W tą stronę wiec skierował oczy całego Izraela przed swoją śmiercią. Nie mówił żeby skupiano się na nim, czy na jego osiągnięciach, czy nawet na ziemi obiecanej, która dał im w posiadanie. Ale powiedział do swoich braci, naczelników, sędziów i przełożonych, by pamiętali o Panu. Przypomniał im, że wszystko co dobre, wszystkie zwycięstwa jakie odnieśli, wszystkie sukcesy jakie stały się ich udziałem  mają dzięki Panu.      

To było prawdziwe dziedzictwo Jozuego dla Izraela, mógł wykorzystać te ostatnie miesiące i tygodnie swego życia, by umocnić serca Izraelitów w miłości do Pana. Mamy tu przykład człowieka, którego koniec życia warto rozpatrywać i naśladować  jak mówi nam list do Hebrajczyków 13,7. Niekiedy myślę o naszym odejściu o moim i twoim, gdzie wtedy będą nasze myśli, do czego będzie lgnęło nasze serce, co zostawimy tym którzy po nas zostają? Jak będą nas wspominać po naszym odejściu, czy będą mogli doszukać się tam słów i przykładu życia jakie Jozue dał Izraelowi? Czy będą nas pamiętać z tego, że całym sercem kochaliśmy Pana i służyliśmy Jego kościołowi, czy raczej z innych rzeczy.

Pomyśl o tym chwilę - gdy nasi bliscy będą myśleć o nas po naszym odejściu, co zapamiętają? Czy będą mogli tam znaleźć życie i napomnienia, które pozwolą im zbliżyć się do Pana. Kiedyś słuchałem świadectwa nawrócenia byłego ateisty, który został ukąszony przez jadowitą rybę podczas nurkowania. Wiedział on, że czasu ma niewiele i wtedy przypomniał sobie słowa swojej wierzącej mamy, która zawsze do niego powtarzała, że gdziekolwiek będzie na świecie i cokolwiek będzie robił jeśli będzie mu w życiu źle  niech wzywa Imienia Jezusa - uczynił tak, a Chrystus uratował Jego życie i nawrócił się.

Dziedzictwo jakie zostawiła mu Jego mama w postaci Imienia Jezusa pozwoliło mu odnaleźć życie wieczne i szczęście.

Wiele lat temu rozmawiałem z jednym z moich znajomych o Jego tacie, który odszedł do wieczności. Powiedział mi, że pamięta jak tata miał zakład stolarski i obsługując klientów mówił im o Jezusie, że powinni Mu zaufać jako swemu Zbawicielowi.

 Powiedział mi również, że wtedy wstydził się tego, że niemal każdemu klientowi jego tata starał się powiedzieć ewangelię. Ale później nawrócił się i pamięć o jego gorliwym i oddanym tacie dla Chrystusa  wzmacniała jego wiarę.

W ten sposób Jozue i my nawet po śmierci możemy mieć dobry Boży wpływ na pokolenie, które zostanie po nas.

Podobnie również myślał ap. Piotr

 2 Piotra 1:10  Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić; czyniąc to bowiem, nigdy się nie potkniecie.

11  W ten sposób będziecie mieli szeroko otwarte wejście do wiekuistego Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

12  Dlatego zamierzam zawsze przypominać wam te sprawy, chociaż o nich wiecie i utwierdzeni jesteście w prawdzie, którą macie.

13  Uważam zaś za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez przypominanie,

14  Wiedząc o tym, iż rychło trzeba mi będzie rozstać się z życiem, jak mi to zresztą Pan nasz, Jezus Chrystus, objawił.

15  Dołożę też starań, abyście także po moim odejściu stale to mieli w pamięci.

Jednak by zapamiętano nas jako osoby, które kierują uwagę ludzi na Pana sami musimy dbać o gorliwą społeczność z Panem. Jak to ktoś powiedział, że nic nie damy innym poza tym, co sami mamy. Jozue mógł powiedzieć tak do Izraela, bo świadczyło za nim ponad 60 letnie jego gorliwe oddanie dla sprawy Bożej. Ktokolwiek przypomniał sobie Jozuego zawsze pamiętał, że On chodził blisko Pana i służył Bożemu ludowi.

Zwróćmy uwagę na kilka rzeczy jakie zaleca nam, by Bóg mógł na nas wypełnić swoje obietnice i byśmy mogli się stać zachętą, żywym listem dla następnego pokolenia.

1.      Po pierwsze mówi Jozue, starajcie się usilnie wypełniać Boże Słowo wiersz 6.

Jeśli chcemy zostawić trwałe Boże wartości następnemu pokoleniu, naszym dzieciom, dać im dobry przykład z którego będą mogły czerpać nawet jak nas nie będzie, to kierujmy naszą i ich uwagę na Boże Słowo, które jest uniwersalną wartością w każdym pokoleniu. To z Bożego Słowa dowiadujemy się jak należy służyć Bogu i jak się z nim pojednać. To Boże Słowo ma moc dotknąć naszego serca osądzić nas, podnieść, pocieszyć i dać odpowiedzi na pytania o przyszłość. Jozue powiedział do Izraela to, co powiedział mu kiedyś Bóg, gdy obejmował przywództwo nad narodem w Jozuego 1,8. Sam zobaczył i doświadczył, że słowa przekazane Mojżeszowi przez Boga są rzeczywiście Bożymi słowami, a posłuszeństwo im przynosi błogosławieństwo.  Żyjąc tymi słowami w domu w kościele w pracy, mówiąc i rozmyślając o nich wskazujemy naszym bliskim i wszystkim innych źródło życia.

2.      Następnie Jozue mówi, dbaj o to, żebyś nie pomieszał się z pogańskimi narodami, bo gdy to uczynisz, to pójdziesz za ich bogami w. 7.

Innymi słowy Jozue wzywa Izraelitów, by trzymali się daleko od świata, od sposobu jego życia, myślenia, załatwiania spraw, jego mody, moralności i tego wszystkiego, co odciąga nas od szczerego oddania Chrystusowi.

Jeśli zaczniemy bratać się z tym światem jak zaczęli czynić to Izraelici, szybko utracimy nasze świadectwo, niebiański blask, nasz zapał i nasze oddanie dla Chrystusa. Wtedy nasze serce przylgnie do wielu bogów tego świata jak mamona, rozrywka, władza, polityka, najróżniejsze ludzkie filozofie, które zapalają na chwile ludzkie serca, ale nie mogą dać życia wiecznego. Ap. Jan przypomina nam tą ważną zasadę w innych słowach „nie miłujcie świata, ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca” (1 Jana 2,15). Jeśli nasze serce będzie lgnęło do wielu bogów tego świata, jeśli będziemy próbowali służyć Bogu i mamonie, też nie zostawimy dla następnego pokolenia trwałego fundamentu. Zostawimy wtedy dla nich, to co zostawia wielu tego świata, może jakieś posiadłości, pieniądze, czy wpływy i z tego głownie zostaniemy zapamiętani, że o to się troszczyliśmy, a nie o Pana i Bożą chwałę.

3.      Tylko do Pana Boga lgnijcie, innymi Słowy postaw Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu. Postaw na pierwszym miejscu szukanie Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, byś mógł być błogosławiony przez Pana o okazać się wiernym Jego sługą w. 8.

4.      Czwarta rzecz, byśmy mogli odziedziczyć wszystkie obietnice dane nam przez Pana i wskazać drogę następnemu pokoleniu, to strzeżmy swego serca w. 11.

Nasze serce jest podstępne mówi Słowo Boże:

 Jeremiasza 17:9  Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać?

W Biblii czytamy, że to Pan bada serce, że to On pozwala nam zapanować nad emocjami i pragnieniami naszego serca. Często słuchamy naszych emocji, tego czego pożądamy. Pozwalamy, by nasze pragnienia rządziły naszym życiem, zamiast pilnować się usilnie mówi Jozue, by czynić to, co słuszne, a nie to, co nam się w danej chwili chce. C.S Lewis powiedział, „że wiara, to sztuka trzymania się rzeczy raz przyjętych rozumowo, na przekór zmiennym nastrojom”. Jeśli nie będziemy się usilnie pilnować i pozwolimy żeby nasze życie duchowe biegło swoim torem bez naszego wkładu i wysiłku w końcu nasze grzeszne pragnienia, nasze serce da się oszukać i odejdziemy od Pana.

Jozuego 23:8  Tylko do Pana, Boga waszego, lgnijcie tak, jak czyniliście do dnia dzisiejszego.

7.11.2020

Nadchodzi Koniec wszystkiego 1 Piotra 4,7 – 11

 


Co pewien czas powstają filmy o końcu świata cieszące się sporym powodzeniem. W jakiś sposób wszyscy przeczuwają, że kiedyś musi przyjść koniec, a to, co obecnie widzimy i nazywamy dzisiaj nie może trwać na wieki. Bóg dał początek temu światu i zaplanował dla niego również koniec. Początek i koniec włożył także w nasze serca. Wszyscy wiemy że tak jest, nawet niewierzący nie mogą od tego uciec wyrażając swoje przekonania między innymi przez apokaliptyczne scenariusze końca. Ale nikt z nas nie wie, kiedy to się stanie. Bóg zakrył przed nami tą tajemnicę wzywając nas do czujności. Tak naprawdę czasy ostateczne zaczęły się od chwili, kiedy Jezus zmartwychwstał i wstąpił na niebiosa zasiadając po prawicy Ojca o czym czytamy w Dziejach Ap. w 2 rozdz. Od tego momentu kościół i każdy z nas z osobna ma być przygotowany na spotkanie z powracającym Jezusem Chrystusem, który wzywa wszędzie i wszystkich ludzi do upamiętania, bo będzie sądził w świat w dniu który ustanowił. Będzie to dzień, kiedy Pan w wielkiej mocy i chwale wraz ze swymi aniołami pojawi się na niebie, aby dokonać sądu nad ziemią i być podziwianym oraz uwielbionym przez wszystkich, którzy wierzą w przyjście Jego.  Biblia o tym dniu mówi, że jest to „Dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa” lub „Dzień Pana”.

Tak np. czytamy o tym dniu u Izajasza:

Izajasza 13:9  Oto nadchodzi dzień Pana, okrutny, pełen srogości i płonącego gniewu, aby obrócić ziemię w pustynię, a grzeszników z niej wytępić.

Prorok Ezechiel natomiast, tak mówi o tym dniu:

 Ezechiela 30:3  Gdyż bliski jest dzień, bliski jest dzień Pana, będzie to dzień ponury dla narodów.    

Również prorok Joel prorokował tak:

Joela 2:1  Zatrąbcie na rogu na Syjonie! Krzyczcie na mojej świętej górze! Niech zadrżą wszyscy mieszkańcy ziemi, gdyż nadchodzi dzień Pana, gdyż jest bliski!

Teraz Piotr mówi, że ten dzień się przybliżył, bo historia ludzkości weszła w nowy etap, kiedy śmierć i zmartwychwstanie Jezusa już się dokonało, a On zasiadł po prawicy majestatu Bożego jako sędzia żywych i umarłych (Hebr 1,3). Skoro Jezus już siedzi na tronie, to może powrócić w każdej chwili, bo na zegarze zbawczych czynów Boga jego powrót jest następnym etapem. Dlatego wszyscy ludzie, a w szczególności wierzący powinni być gotowi na Jego przyjście.

Cały Nowy Testament jest napisany w taki sposób, by w gotowości na spotkanie z Panem trzymać nasze dusze.

Zwróćmy uwagę na kilka fragmentów:

Rzymian 13:12  Noc przeminęła, a dzień się przybliżył. Odrzućmy tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję światłości. 

1 Koryntian 7:29  A to powiadam, bracia, czas, który pozostał, jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli;

30  A ci, którzy płaczą, jakby nie płakali; a ci, którzy się weselą, jakby się nie weselili; a ci, którzy kupują, jakby nic nie posiadali;

31  A ci, którzy używają tego świata jakby go nie używali; przemija bowiem kształt tego świata.

Hebrajczyków 10:24  I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków,

25  Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.

 Codziennie powinniśmy być gotowi na spotkanie z Panem, kiedy pojawi się na obłokach, albo weźmie nas do siebie. W dzisiejszych czasach wiele osób na informację o powrocie Pana Jezusa i Jego sądzie reaguje śmiechem. W ten sposób chcą dać wyraz tego, że nie wierzą w zabobony, które mają około 2000 tys. lat, a nadal nic się nie zmieniło. Uważają, że są bardzo postępowi, mądrzy i inteligentni, bo nie dali się nabrać na te religijne banialuki.  Nie wiedzą jednak, że u Boga jeden dzień jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Bóg nie posługuje się naszą rachubą czasu i choćby milion lat minęło, to u Niego nic nie znaczy, bo i tak każdy człowiek stanie przed Jego obliczem i otrzyma swoją zapłatę. Zawsze mówię, że w pewnym sensie nie ma zbyt wielkiego znaczenia, kiedy dokładnie Jezus powróci, bo dla każdego z nas koniec nastąpi już niebawem, kiedy Bóg odwoła nas z tego świata. Ja w połowie tygodnia miałem 43 urodziny, do siedemdziesiątki zostało mi 27 lat, może Bóg da trochę więcej lub mniej, więc mniej więcej wiem kiedy będzie koniec tego  świata dla mnie. W obliczu znikomości naszego życia, wszyscy powinniśmy żyć w świetle faktu, że koniec wszystkiego jest bliski. Z pewnością o wiele bliższy niż wtedy kiedy Piotr pisał te słowa. Choć i on nie wiedział jak każdy z nas, kiedy koniec nadejdzie, ale pragnął byśmy wszyscy byli przygotowani na ten dzień.  

 To jest właśnie główne przesłanie Biblii, gdy mówi o końcu. Nie chodzi o to, by dać nam tylko informację, albo wzbudzić naszą ciekawość z powodu jakiś niesamowitych zjawisk, które będą wtedy miały miejsce, ale Biblia mówi nam o tym, by być gotowym na spotkanie z Bogiem. Piotr daje wskazówki, zlecenia, wyznacza kierunek jak przygotować się na powtórne przyjście Jezusa.

Tłem naszego tekstu są prześladowania i cierpienia, jakie przechodzą chrześcijanie. Żyją oni we wrogim środowisku, gdzie są oczerniani, maltretowani, przepędzani.

A Piotr pomimo cierpienia wierzących wzywa ich żeby jeszcze bardziej skupili się na Jezusie Chrystusie i wartościach królestwa Bożego, bo ostatecznie, to przyniesie im prawdziwe zwycięstwo. Skupienie na Jezusie pozwoli zachować wiarę i przygotować się na dzień, gdy On się objawi. Chrześcijańskim zwycięstwem wobec doświadczeń nie jest rezygnacja z wiary i praktyki chrześcijańskiej, ale jeszcze większe umocnienie się w Bogu, by przez doświadczania dojść do doskonałości.

Zachętą Piotra dla chrześcijan wobec cierpień jest wezwanie, by jeszcze bardziej przybliżyli się do Pana szczególnie wtedy, gdy jest ciężko.

Następnie Piotr mówi nam jak takie zbliżenie do Boga ma wyglądać i wymienia trzy obszary chrześcijańskiego życia w które powinniśmy się troszczyć wobec nadchodzącego Chrystusa. 

Modlitwa

Pierwszym takim obszarem służby w który powinniśmy się zaangażować jest modlitwa. Oczywiście chrześcijanin zawsze powinien trwać w modlitwie do Boga i nigdy nie ustawać, ale szczególnie powinien to czynić wobec trudnych czasów. Wtedy, kiedy potrzebujemy wyjątkowego wzmocnienia od Pana, bo są wyjątkowe okoliczności.  

Moc do przetrwania trudnych doświadczeń nie pochodzi z nas, ale Bóg przez modlitwę udziela jej tym, którzy do Niego wołają. Dlatego Piotr mówi byśmy byli roztropni, mądrzy, trzeźwi. W ten sposób chce nam powiedzieć, że głupotą jest nie modlić się i nie szukać u Boga wsparcia, kiedy Go potrzebujemy. Z pewnością Piotr tutaj przypomniał sobie jak do modlitwy wzywał go Pan Jezus w Ogrodzie Oliwnym w noc poprzedzającą swoją śmierć, kiedy Pan mówił, że powinni się modlić, by nie popaść w pokuszenie (Łuk 22,46). Jednak Piotr nie posłuchał wraz z inni uczniami tych wskazówek Pana, zasnął, co doprowadziło go do bolesnego upadku duchowego, gdy zaparł się Jezusa trzy razy.  Modlitwa jest niezbędna, by zachować naszą wiarę,  gorliwość dla Królestwa Bożego, gorące płomienne serce, oddanie dla Bożych spraw, trzeźwość chrześcijańskiego umysłu, który jest w stanie  ocenić, co jest dobre lub złe, albo, co jest wolą Bożą lub co należy odrzucić. Modlitwa daje nam również Bożą wrażliwość wobec czasów w jakich przyszło nam żyć. Dzięki mocy modlitwy Bóg pozwala nam spojrzeć na sytuacje w jakiej się znajdujemy Jego oczami, dzięki czemu potrafimy w duchowy sposób ocenić otaczającą nas rzeczywistość z perspektywy wieczności.  W odpowiedzi na modlitwę Bóg posila nas z nieba, pozwala zachować rozsądek, radość, pokój, miłość, cierpliwość, uprzejmość, wstrzemięźliwość i wszystkie te wartości, które upodabniają nas do Jezusa Chrystusa. Tu mam na myśli modlitwę zgodną z Bożą wolą, zgodną ze Słowem Bożym do Boga w imieniu Jezusa, bo tylko taka modlitwa oddaje Bogu chwałę.

Nie modlący się chrześcijanie to śpiący chrześcijanie, słabi, letni, mało rozumiejący sprawy duchowe i polegający na sobie zamiast na Panu. Wszystko rozpatrują co ma miejsce wokół nich z perspektyw ziemskiej i zazwyczaj nie widzą głębi duchowej. Brak modlitwy w życiu chrześcijanina jest przejawem pychy i arogancji. Jest wynikiem przytłumionego umysły zajętego bardziej sprawami tego świata niż Królestwem Bożym.  Nie modląc się dajemy świadectwo tego, że nie potrzebujemy Pana i ze wszystkim jesteśmy w stanie sami sobie doskonale poradzić. Wiec jeśli mamy taką postawę nie dziwmy się, że nie bardzo rozumiemy rzeczywistość duchową, że targają nami namiętności i żądze oraz ulegamy naszym emocjom zamiast w wytrwałości czynić to, co słuszne przed Bogiem.

W modlitwie wyrażamy naszą słabość i zależność od Pana. Jest to wynikiem właściwego osądu nas samych w którym widzimy naszą grzeszność, niemoc oraz świętość i siłę naszego Boga. Modlimy się, bo zdajemy sobie sprawę z naszej niewystarczalności wobec duchowych naszych wrogów jak diabeł, grzech i świat, którzy są gotowi, by nas pochłonąć jeśli im na to pozwolimy. Modlimy się, bo wiemy że Bóg przed nami stawia wyzwania i zadania, którym nie jesteśmy w stanie sprostać bez Jego mocy działającej w nas w myśl słów Pana Jezusa, który powiedział, że beze mnie nic uczynić nie możecie (Jana 15,5). To więc trwajmy w modlitwie. W modlitwie gorącej, wytrwałej, wiedząc, że czas spotkania naszego z Panem każdego dnia się przybliża i będziemy musieli zdać sprawę z naszego życia. Trwajmy w modlitwie, tym bardziej teraz w czasach koronawirusa i niepewnej przyszłości przed nami,  kiedy wiara wielu zostanie wystawiona na próbę. 

Miłość

Drugim obszarem służby chrześcijańskiej o jaki powinniśmy w sposób szczególny się troszczyć wobec nadchodzącego Pana jest miłość jedni ku drugim. Piotr mówi,  że właśnie to przede wszystkim powinno charakteryzować chrześcijan. Wzajemna troska o siebie nawzajem, to jedno z najważniejszych przykazań naszego Pana On powiedział: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali” Jana 13,34. Nie jest to propozycja naszego Pana, ale przykazanie, rozkaz, a On powiedział, że kto Jego miłuje będzie przestrzegał przykazań, które On daje. Brak miłości w stosunku do naszych braci i sióstr jest nieposłuszeństwem Pan Jezusowi, grzechem z którego należy się upamiętać.

Piotr nie mówi tutaj wyłącznie o jakimś ciepłym uczuciu względem innych chrześcijan, ale ma na myśli usługiwanie sobie wzajemnie, bycie częścią społeczności, aktywnym członkiem kościoła. Zobacz na wiersz 10 „Usługujcie drugim tym darem łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej”. Miłość chrześcijańska to służenie tym, czym Bóg nas obdarowuje, darami Ducha Św. które są nam dane w tym celu, by budować Kościół Pana Jezusa. Żeby tak mogło się dziać musimy mieć społeczność ze sobą, podtrzymywać wspólne więzi i relacje.

Pan Jezus pokazał nam, że prawdziwa miłość polega na poświęceniu swojego życia dla naszych braci i sióstr. Nie wiem czy pamiętasz, ale Biblia mówi, że chrześcijanie mają względem siebie dług, dług miłości. Słowo Boże mówi, żebyśmy nie byli nic nikomu winni oprócz miłości wzajemnej (Rzym 13,8). Ty jesteś moim dłużnikiem, a ja jestem twoim, ty masz mi usługiwać, a ja mam to samo czynić dla ciebie  To wymaga od nas uniżenia się, odrzucenia egoizmu, który prowadzi nas do skupiania się wyłącznie na naszych potrzebach. Szczególnie w chwilach dla nas ciężkich i w doświadczeniach jakie przeżywali odbiorcy listu Piotra jest pokusa, by zająć się głównie sobą, swoim życiem, tym co ja potrzebuje i skupić się na swoim cierpieniu i brakach. A nawet być sfrustrowanym i wylewać swój gniew na innych, na rodzinę, członków kościoła, czy sąsiadów. Ale Słowo Boże wzywa nas, by pomimo wszystko, pomimo naszych doświadczeń, prześladowań, cierpień, problemów z obecnym wirusem miłować się gorliwie.  

Słowo gorliwie, którego używa Piotr to greckie „ektenēs”, które dosłownie oznacza rozciągnąć lub naciągnąć i było używane przez atletów rozciągających i napinających mięśnie do granic możliwości pod koniec wyścigu, gdy wymagało to dużego wysiłku. W ten sposób Piotr chce nam powiedzieć, że miłość chrześcijańska wymaga wysiłku, napinania mięśni jak czynią to sportowcy podczas długich wyścigów. To nie jest to, co czujesz, ale to, co robisz. Sportowiec podczas wyścigu, biegowego, czy kolarskiego lub każdego innego wymagającego wysiłku, szczególnie czym bliżej mety czuje się zmęczony i chciałby sobie odpuścić, ale gdyby tak zrobił, to by nie ukończył wyścigu i przegrał. Dlatego napina mięśnie, wydobywa z nich ostatnie siły, by dobiec do końca. Można zadać pytanie Jak my napinamy nasze mięśnie miłości w stosunku do naszych braci i sióstr służąc im? Co dla nich robimy, jak to praktycznie wygląda? Czy w ogóle coś dla nich robimy?

Moc miłości Chrystusa rozlanej w naszym sercu jest tak wielka, że jak mówi Piotr potrafi miłować nie tylko tych, którym łatwo jest służyć, ale również osoby trudne, które zmuszeni jesteśmy znosić lub naszych wrogów. Piotr podkreśla to w słowach, że „miłość zakrywa mnóstwo grzechóww. 8. Apostołowi tutaj nie chodzi o to, że miłość powoduje przebaczenie naszych grzechów, bo jak wiemy grzechy mamy przebaczone przez wiarę w Pana Jezusa i to Jego krew obmywa nas z naszych win. Tu Piotr mówi o tym, że gdy miłujesz, to nie skupiasz się na grzechach tej drugiej osoby, przebaczasz, przebaczasz i jeszcze raz przebaczasz. Nie wypominasz bliźniemu jaki lub jaka jest, nie mówisz o niej źle, bo chcesz ją kochać. Jak powiedział ap. Paweł w 1 Liście do Koryntian w 13 rozdz. że miłość wszystko zakrywa, wszystko znosi, nie myśli nic złego , wszystkiego się spodziewa.

Czy taka miłość jest łatwa? Nie, jest trudna, wymaga naszej decyzji. Wymaga odłożenia na bok naszych emocji, którym często ulegamy. Mamy Problem z chrześcijańskim okazywaniem miłości, bo zbyt często poddajemy się naszym emocjom, kierujemy się tym, co czujemy i co nam się chce, zamiast czynić to, co powinniśmy i co słuszne.

Oczywiście chrześcijańska miłość nie oznacza, że ukrywamy grzech. Mamy wezwania Pana Jezusa i apostołów do stosowania kościelnej dyscypliny. Ale ona ma swoje zasady, Biblia mówi, ze gdy widzisz grzeszącego brata, to upomnij go najpierw sam na sam. Nie trąb przed wszystkimi, że jest taki, a taki. Zanim sprawa zostanie przedstawiona szerszemu zbiorowi osób, idź i rozmawiaj z nim sam, może się upamięta i pozyskałeś brata, to jest prawdziwa miłość.

Następnie Piotr daje nam, praktycznie wskazówki jak mamy miłować innych. Mamy to czynić przez gościnność i służbę dla nich. Czyli otworzyć nasze domy i serca dla chrześcijan, dla bliźnich. Zbyt często dzisiaj chrześcijanie zamykają się w swoich czterech ścianach, ze swoim telewizorem, komputerem, smartfonem, odgradzając się od ludzi wysokim murem i odcinając od relacji z drugim człowiekiem. Taka postawa jest przeciwna miłości nie praktykuje służby i gościnności. List do Hebrajczyków nawet mówi nam, że otwierając swój dom dla potrzebujących gościny, niektórzy mogli w ten sposób gościć aniołów Hebr 13,2. Co ma oznaczać, że Bóg chce błogosławić takie postępowanie. W czasach Piotra było wielu wędrownych ewangelistów i kaznodziejów, a udzielenie im gościnności miało być dla chrześcijan przywilejem i możliwością usłużenia samemu Bogu.  

Celem służby jest  uwielbienie Boga

Trzecia rzecz o której powinniśmy pamiętać wobec nadchodzącego Chrystusa, że naszym  celem jest chwalić Boga, oddawać Mu chwałę przez służbę dla Niego w imieniu Pana Jezusa Chrystusa. Czytamy o tym w 10 i 11 wierszu, że Bóg pragnie byśmy przez dary, które nam dał usługiwali sobie w taki sposób, by On był uwielbiony. Kwestia chwały i uwielbienia Boga niekiedy nam się rozmywa, niby wiemy, że powinniśmy to czynić, ale nie zawsze potrafimy wyjaśnić o co w tym chodzi. Gdy Biblia mówi o chwale Boga ma na myśli jego wielkość, mądrość, wspaniałość, czystość i wszystkie Jego przymioty, co powoduje że Bóg zasługuje na nasze uwielbienie. Hebrajskie słowo chwała, to „kabod” i wskazuje na ciężar czegoś, w odniesieniu do Boga chodzi o potęgę. Bóg jest tak wielki, ma tak ogromny majestat, jest jakby tak ciężki, że nas przygniata ciężar Jego chwały . Greckie słowo chwała w naszym fragmencie, to słowo „doxa” pochodzi od słowa oznaczającego wydawać się lub myśleć, dosłownie opinia, osąd.

Wiec powinniśmy oddawać Bogu chwałę, przez Jezusa Chrystusa bo On jest wspaniały, potężny wielki, cudowny i tego godny. Powinniśmy to czynić w taki sposób, by On był uwielbiony, żeby inni mogli zobaczyć Jego wielkość, doskonałość i mieć właściwy osąd Jego osoby.

To oddawanie chwały Bogu ma się między innymi odbywać przez służbę, usługiwanie sobie nawzajem darami Ducha Św. jakimi Bóg nas obdarzył. A jak mówi Piotr obdarzył każdego wierzącego jakimś darem, nie w tym celu, żeby go zakopał, ale by ciało Chrystusa jakim jest kościół miało z tego pożytek i mogło budować się w duchowy dom. Zobaczmy, że jesteśmy zarządcami darów, które Bóg nam dał. Zostały nam one powierzone, by innych w kościele budować i z tego przed Bogiem zostaniemy rozliczeni. Mamy tak używać tych darów, by przynosiły Bogu chwałę, a On żeby był przez naszą służbę uwielbiony.

Tu musimy z przykrością powiedzieć, że nie zawsze tak jest w kościele, iż dary zostają właściwe spożytkowane, czasami stają się przyczyną kłótni, sporów, niechęci, wywyższania i innych grzechów oraz nadużyć. Czy można wykorzystywać źle albo wcale obdarowanie, które Bóg nam daje? Oczywiście, mamy przykład Samsona, który źle wykorzystywał Boże obdarowanie, Tymoteusza, który został wezwany, by na nowo rozniecił dar łaski jakim został obdarzony. Jednak wtedy, kiedy wszyscy w miłości wykorzystujemy nasze obdarowanie, to kościół jest błogosławiony i kwitnie.

Dalej ap. Piotr mówi na czym polega właściwe wykorzystywanie darów. Piotr najwyraźniej dary dzieli na dwie grupy – mówienia i usługiwania.

Jeśli ktoś ma jakiś dar przemawiania, to ma to czynić w taki sposób jak mówi Słowo Boże. Czyli ma nie wygłaszać własnych opinii, tego co mu się wydaje, ale przemawiać zgodnie ze Słowem Boga. Wtedy Bóg przyzna się do takiego usługiwania i będzie uwielbiony. Zadaniem darów przemawiania w kościele jest konfrontować ludzi ze słowem Boga, czyli wykładać Go w taki sposób, by było jasne i zrozumiałe, aby mogło dotknąć serca człowieka. Ci zaś, którzy mają dary usługiwania np. organizacji, wspierania, okazywania miłosierdzia mają czynić to z mocą, której udziela Bóg. Chodzi o to, by w swoim usługiwaniu polegali na Bogu, a nie na sobie. W ten sposób mogą liczyć na to, że taka służba będzie błogosławiona przez Pana. Czyniąc tak nie doznają zmęczenia, wypalenia, rozgoryczenia, czy zniechęcenia, bo Bóg będzie ich posilał, a wszystko ma być czynione na Bożą chwałę. 

Podsumowując:

Powinniśmy wziąć sobie do serca, że nadchodzi koniec wszystkiego, przemija bowiem kształt tego świata i niebawem staniemy przed Panem, czy to wyniku naszej śmierci, czy z powodu powrotu Jezusa, który każdego dnia jest bliżej. Pan Jezus może powrócić w każdej chwili, bo wszystkie etapy zbawcze, które były konieczne aby nastąpił Jego powrót już się dokonały: przyszedł, umarł za nas, zmartwychwstał i został wzięty do chwały. Teraz ujrzymy Go przychodzącego z nieba. To powinno skłaniać nas do:

1.      Po pierwsze, gorliwej modlitwy i społeczności z Bogiem, by przetrwać trudne doświadczania, nie odpaść od wiary i mieć trzeźwy osąd rzeczywistości duchowej w jakiej żyjemy.

2.      Po drugie, do miłości wzajemnej, która jest przykazaniem naszego Pana. Miłość wzajemna, to nie jakieś ckliwe, czy sentymentalne uczucie w sercu, ale decyzja, że będę służył i pomagał moim braciom i siostrom niezależnie od okoliczności, czasami ich znosił, przebaczał, nie zważał na ich wady, zakrywał ich grzechy, to podoba się naszemu Panu.

3.      Po trzecie, służba ma polegać na usługiwaniu sobie darami, które otrzymaliśmy od Boga w taki sposób, by przynosiło to Bogu chwałę, bo jest tego godny. Mamy czynić to tak, żeby był uwielbiony przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, a inni przyglądając się naszej służbie nabierali właściwego osądu o Bogu.

3.11.2020

Historycznośc Jezusa


 Jezus Chrystus przede wszystkim jest kojarzony jako postać religijna i założyciel chrześcijaństwa. Dla tych którzy w niego wierzą będzie osobą godną czci i uwielbienia, wcielonym Synem Boga, pośrednikiem między Bogiem a ludźmi dla innych jednak może być postrzegany jako osoba mało wiarygodna, szczególnie wobec tych, którzy są sceptyczni w stosunku do religii i określają się jako osoby niewierzące. Nie brakuje również głosów, że ktoś taki jak Jezus z Nazaretu w ogóle nie istniał i jest postacią mityczną niczym Herkules czy Posejdon. W 2015 roku przeprowadzano ankietę w Wielkiej Brytanii której wyniki pokazały że 22% dorosłych Brytyjczyków w ogóle nie wierzy w prawdziwość Jezusa. Wśród bardziej znanych obecnie książek kwestionujących postać Jezusa znajdziemy „Zealota” Aslana Reza; „Dziesięć chrześcijańskich mitów, które pokazują że Jezus w ogóle nie istniał”  Davida Fitzgeralda oraz „Jak Jezus stał się Bogiem” Barta Ehrmana. Choć najwięksi sceptycy historyczności Jezusa muszą przyznać, że jak na mityczną postać osoba Jezusa zyskała ogromną popularność i ma jeden z największych jeśli nie największy wpływ na świat. Niech niewielkim tego obrazem będzie to, że każdego roku na temat Jezusa powstaje około 1000 książek, a w rankingach wpływu na historię świata Jezus Chrystus uzyskuje pierwsze miejsca.

Tak więc przyglądając się osobie Jezusa musimy ustalić na ile Jezus Chrystus jest postacią historyczną,  by z kolei odpowiedzieć sobie później na inne pytanie czy Jezus jest tym, za kogo się podawał. Trzeba również powiedzieć, że dla najbardziej znaczących współczesnych  historyków istnienie Jezusa nie budzi większej wątpliwości. Zasadnicze różnice są co do tego kim Jezus z Nazaretu był, czy mamy do czynienia ze zwykłym człowiekiem wygłaszającym mądre idee jak wielu myślicieli na przestrzeni czasów, czy kimś więcej. Sam Jezus mówił o sobie według relacji świadków z ewangelii, że Jest Synem Bożym, który przyszedł do ludzi od Boga.  

Najwięcej o Jezusie Chrystusie możemy dowiedzieć się z ewangelii jednak ewangelie jako źródła historyczne są kwestionowane z tego powodu, że zarzuca się im stronniczość, bo zostały napisane przez chrześcijan. Ale wydaje się mało wiarygodne żeby pierwsi chrześcijanie, autorzy Nowego Testamentu zmyślili postać Jezusa z Nazaretu. Sami wywodzili się w większości z Judaizmu, a według relacji ewangelicznych Jezus był postrzegany przez ówczesnych przywódców Żydowskich jako wróg narodowej religii, co również jest potwierdzone przez źródła niezależne choćby Talmud Babiloński nieprzychylny Jezusowi powstały w latach między rokiem 200 - 500 n.e  który mówi że  „Jezus Nazarejczyk uprawiał magię i zwodził Izraela”. Wątpliwe jest czy pierwsi chrześcijanie stworzyliby fikcyjną postać, która niszczyłaby fundamenty ich własnej religii. Jeśli tak, to musiałby istnieć jakiś szczególny powód ku temu, który pozwoliłby stworzyć mit Jezusa. Raczej nikt nie tworzy mitów, które burzą fundamenty własnego światopoglądu. Historyczność Jezusa, tym bardziej jest wiarygodna, że przekazy o Jezusie nie pochodzą tylko od chrześcijan. Jednak rozumiem, że dla sceptyków, źródła chrześcijańskie nie będą argumentem godnym zaufania. Więc spróbujmy przyjrzeć się źródłom poza chrześcijańskim, które uważane są za wiarygodne. Na ich podstawie zobaczmy, czy Jezus Chrystus jest postacią historyczną.

Tacyt

Pierwszym źródłem poza chrześcijańskim wspominającym osobę Jezusa jest starożytny historyk Tacyt który żył w latach ok. 55 – 120 r.n.e.  Spisywał on historię Rzymu od śmierci  cesarza Augusta do  Nerona (54 - 68). Znany był ze swojej sumienności i dbał o wiadomości z pierwszej ręki. Jeśli nie był pewny faktów  jaskie opisywał, to mówił o tym swoim czytelnikom. Ale pisząc o Chrystusie niczego takiego nie wspomina. Jako urzędnik państwowy będąc prokonsulem Azji miał dostęp do akt archiwalnych. W swoim dziele  „Roczniki” napisane w latach 109 – 116 opisuje pożar Rzymu za czasów Nerona. Tacyt pisze że odpowiedzialność za to wydarzenie Neron zrzucił na chrześcijan bo wciąż utrzymywała się pogłoska, że Neron jest sprawcą pożaru. Potrzebowano więc kozła ofiarnego, a chrześcijanie doskonale się do tego nadawali. Byli nową grupą, która budziła nieufność i wrogość pośród społeczeństwa zarówno pogańskiego jak i żydowskiego.   Tacyt w księdze XV w rozdziale 44 wyjaśnia, skąd wzięli się chrześcijanie i jak Neron zwalił na nich winę. Sam Tacyt był wrogo nastawiony do chrześcijan, co jego świadectwu dodaje jeszcze większej wiarygodności. Taką oto treść znajdujemy w Jego dziełach: (slajd 1)

„Atoli ani pod wpływem zabiegów ludzkich, ani darowizn cesarza i ofiar błagalnych na rzecz bogów nie ustępowała hańbiąca pogłoska i nadal wierzono, że pożar był nakazany. Aby ją więc usunąć, przedstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Pilatusa; a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne albo sromotne, zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników. Schwytano więc naprzód tych, którzy tę wiarę publicznie wyznawali, a potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych, i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpywani przez psy albo przybici do krzyżów, gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie. Na to widowisko ofiarował Neron swój park i wydał igrzyska w cyrku, gdzie w przebraniu woźnicy z tłumem się mieszał lub na wozie stawał. Stąd, chociaż ci ludzie byli winni i zasługiwali na najsurowsze kary, budziła się ku nim litość, jako że nie dla pożytku państwa, lecz dla zadośćuczynienia okrucieństwu jednego człowieka byli traceni”. 

Tacyt w księdze XV w rozdziale 44 

Co ciekawe Piłat nie został wymieniony w żadnym innym pogańskim dokumencie, który by dotrwał do naszych czasów.  A tymczasem Tacyt przywołuje go w kontekście śmierci Jezusa czym wspiera historyczny przekaz ewangelii. 

Józef Flawiusz

Kolejna dosyć wczesna relacja o Jezusie pochodząca z poza środowiska chrześcijańskiego, to przekaz historyczny żydowskiego historyka Józefa Flawiusza. Józef Flawiusz urodził się w 37 r.n.e. był arystokratą i przywódcą wojskowym  w Palestynie w czasie powstania Żydowskiego w latach 67-70 r.n.e. Pochodził z rodu kapłańskiego i odebrał staranne wykształcenie. Za udział w powstaniu przeciwko Rzymowi trafił do niewoli z której wyzwolił go  cesarz Wespazjan po dwóch latach nadając mu nawet obywatelstwo rzymskie. Po wyzwoleniu Józef poświęcił się pracy literackiej i w roku około 93 wydał wielkie swoje historyczne dzieło „Dawne dzieje Izraela”. W tej pracy Flawiusz dwukrotnie wspomina Jezusa Chrystusa w księdze 18 pisze w ten sposób: 

„był w tym czasie Jezus, człowiek mądry, jeśli godzi się nazywać go człowiekiem, działał on bowiem cuda i nauczał wśród tych, którzy z radością przyjmowali prawdę. Przyciągnął on do siebie wielu spośród Żydów i wielu spośród pogan. On to był Chrystusem. A kiedy Piłat, za namową pierwszych wśród nas mężów, skazał go na krzyż, ci którzy go miłowali nie opuścili go; ukazał się im on bowiem żyw ponownie na trzeci dzień, tak jak to boscy prorocy ten i dziesięć tysięcy innych cudów o nim zapowiedzieli. A plemię chrześcijan, od niego się zwących, nie zaginęło aż po dziś dzień” 

Wydaje się to bardzo mocne świadectwo historyczności Jezusa i niezwykłości Jego osoby. Jednak w kręgach poza chrześcijańskich uważa się, że świadectwo to zostało poddane dodatkowej redakcji przez chrześcijan. Między innymi z tego powodu, że Flawiusz był Żydem, który przyjął obywatelstwo Rzymskie, więc krytycy uważają, że nie wyrażałby się pochlebnie o Jezusie, a z jego dzieł nie wynika, by był chrześcijaninem. Twierdzi się też, że mało wiarygodne jest, by Flawiusz pisał o tym, że Jezus jest Mesjaszem i zmartwychwstał. Jednak większość uczonych zgadza się co do tego, że rdzeń tego fragmentu pochodzi od Flawiusza i bez redakcji brzmiałby w ten sposób

W tym czasie stał się (przyczyną nowych zaburzeń niejaki) Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można nazwać go człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę. Zjednał sobie wielu Żydów, jako też Greków. On to uchodził za Chrystusa, lecz nim nie był. A gdy w skutek doniesienia najznakomitszych z nas mężów Piłat osądził Go na śmierć krzyżową, jego dawni miłujący Go uczniowie nie przestali o nim głosić, że trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, co o nim, jak i wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli boscy prorocy. I odtąd aż po dzień dzisiejszy, istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę” 

Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela 

Uczeni są zgodni co do tego, że Flawiusz w swoim dziele nie mógłby pominąć nowej religii, która zyskiwała coraz większe znaczenie w Judei w tym czasie. Dzięki badaniom stwierdzono, że styl tekstu jak i uwagi w tekście wskazują na styl Flawiusza. Później w swoim dziele Flawiusz jeszcze raz wspomina Chrystusa i chrześcijan pisząc o śmierci Jakuba brata Jezusa. Już nie wyjaśnia osoby Jezusa, co wskazuje na to, że uczynił to wcześniej. 

A wtedy Cezar, dowiedziawszy się o śmierci Festusa, wysłał Albinusa do Judei jako prokuratora. Lecz król pozbawił Józefa najwyższego kapłaństwa, a obdarzył następstwem w tym zaszczycie syna Annasza, który również zwał się Annaszem. Festus był zatem umarł, lecz Albinus wciąż był w drodze; zebrał więc on sanhedryn sędziów, i przywiódł przed nich brata Jezusa, którego zwali Chrystus, imieniem Jakub, i jeszcze innych. A kiedy powiedział przeciwko nim zarzuty jako łamiącym prawo, oddał ich na ukamienowanie”.

Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela (XX, 200nn)

Nawet przyjmując, że świadectwo Flawiusza zostało zredagowane przez chrześcijan, a dokładnie przez historyka Euzebiusza z Cezarei żyjącego w IV w.n.e. to mamy wzmianki pozabiblijne które osadzają osobę Jezusa w ramy czasowe podane w ewangeliach. Jest to mocny dowód na historyczność Jezusa .

Jest jeszcze jeden fragment u Flawiusza potwierdzający relacje ewangelii. Wprawdzie nie dotyczy on Jezusa Chrystusa, a Jana Chrzciciela, ale jest pośrednim dowodem na autentyczność ewangelicznego przekazu, a tym samym osoby Jezusa. 

„A część Żydów sądziła, że zniszczenie Herodowego wojska przyszło od Boga, i sprawiedliwym to mniemali, jako kara za to, co uczynił z Janem, który był zwany Chrzcicielem: Herod bowiem zabił go, który był mężem sprawiedliwym i nakazywał Żydom cnotliwość, aby byli sprawiedliwymi jeden drugiemu, i pobożni wobec Boga, i tak przychodzili do chrztu; gdyż obmycie [wodą] było mu miłe, jeśli się mu poddali nie dla obmycia z grzechu, ale dla oczyszczenia ciała (...) Herod bowiem obawiał się, iżby poważanie jakie Jan miał wśród ludu nie uczyniło go skłonnym do wzniecenia powstania (...) Został on zatem zesłany jako więzień z podejrzenia Heroda do Macherontu, o której to twierdzy wcześniej wspominałem, i tam został stracony”.

Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela (XVIII 5:2)

Józef Flawiusz w tym fragmencie podaje powód stracenia Jana Chrzciciela, którym była obawa przed działalnością rewolucyjną. Nie wspomina natomiast o sprzeciwie Jana przeciwko małżeństwu Heroda, które podają ewangelię. Najwyraźniej powody te nakładały się na siebie i było ich więcej. Natomiast relacje Falwiusza o wątku chrześcijańskim, podawanie faktów zgodnych z ewangeliami pokazują nam jeszcze bardziej, że osoba Jezusa nie jest wymysłem historii jak wielu uważa. 

Pliniusz Młodszy

Następnym historycznym świadectwem o Chrystusie jest relacja Piliniusza Młodszego, który był w latach 111-113 wielkorządcą i namiestnikiem Pontu i Bitynii. Jest to teren północno-wschodniej Azji Mniejszej, nadmorska część Kapadocji, w starożytności niezależne królestwo i prowincja Rzymska.

Piliniusz zwraca się w liście do cesarza Trajana w 112 r.n.e jak ma postępować z chrześcijanami, którzy się zgromadzają przed świtem i wygłaszają hymny Chrystusowi jako Bogu, a następnie przysięgają, że nie będą popełniać kradzieży, rozboju, cudzołóstwa, będą dotrzymywać słowa i zwracać pożyczki. Wyjaśnia w tym liście, że dotychczas karał ich śmiercią jeśli przyznawali się z uporem do wiary w Chrystusa i nie jest dokładnie pewny, co ma dalej z tą zarazą chrześcijańską czynić. Pisze w ten sposób: 

Zapewniali zaś, że największą ich winą czy też błędem było to, że mieli zwyczaj w określonym dniu o świcie zbierać się i śpiewać na przemian pieśni ku czci Chrystusa jako Boga, i że związali się przysięga dotyczącą nie jakichś występków, lecz że nie będą popełniać kradzieży, rozbojów, cudzołóstwa, że nie będą składać fałszywej przysięgi ani zapierać się wobec żądających zwrotu powierzonej im własności. Po tych obrzędach zazwyczaj rozchodzili się i znowu zbierali się, aby spożyć wspólny i niewinny posiłek;

List Pliniusza Młodszego do cesarza Trajana, 

Z pewnością Piliniusza nie możemy posądzić o sprzyjanie wobec chrześcijan, Widzimy z listu, że na początku II w.n.e. chrześcijaństwo już miało na tyle silną pozycję w Cesarstwie Rzymskim, że wzbudzało obawy i jawiło się jako zagrożenie. 

Swetoniusz

Kolejnym argumentem za historycznością Jezusa Chrystusa jest wzmianka Swetoniusza historyka Rzymskiego żyjącego w latach 69 – 122 na temat chrześcijan w swoim dziele „Żywot Cezarów”. Swetoniusz był sekretarzem cesarza Hadriana w biografii cesarza Klaudiusza  napisał, że Klaudiusz około roku 49 n.e wyrzucił z Rzymu wszystkich Żydów, którzy ciągle wywoływali rozruchy, podburzeni przez niejakiego Chrestosa. Prawdopodobnie Swetoniusz odnosi się tutaj do sporu jaki chrześcijanie pochodzący z narodu żydowskiego prowadzili z Żydami, że Chrystus zmartwychwstał i żyje. Dla Swetoniusza, który najwyraźniej nie znał bliżej szczegółów tego sporu Chrestos, co odnosiłoby się do Chrystusa mógł być wciąż żywym człowiekiem. Wzmianka ta potwierdza, że około roku 50 n.e w Rzymie była już duża grupa chrześcijan. Relacja ta pokrywa się z dziełem Ew. Łukasza w Dziejach apostolskich. Łukasz wspomina, że ap. Paweł spotkał w Koryncie Żyda o imieniu Akwila, który musiał wyjechać z Rzymu na rozkaz cesarza Klaudiusza, który zarządził by wszyscy Żydzi opuścili miasto Dzieje Ap. 18,2.

Natomiast pisząc biografię Nerona Swetoniusz wspomina, że Neron „wymierzył karę chrześcijanom  -ludziom wyznającym nowy i bezbożny zabobon”. 

Mar Bar-Serapion

Jednym z najstarszych jeśli nie najstarszym świadectwem historyczności Jezusa Chrystusa jest list Syryjczyka o imieniu Mar Bar-Serapion napisany około roku 70 z więzienia do swego syna. W liście tym zachęca on syna do wytrwałego poszukiwania mądrości i pisze:

„Co jeszcze możemy powiedzieć, gdy mądrzy ludzie są siłą gnębieni przez tyranów, ich mądrość jest narażona na obelgi, a ich umysły są uciskane i pozbawione obrony? Jakie korzyści osiągnęli Ateńczycy, mordując Sokratesa? Tylko głód i zaraza przyszły na nich, jako kara za ich przestępstwa. Jakie korzyści zyskali ludzie z Samos, ze spalenia Pitagorasa? W jedną chwilę ich ziemia została pokryta piaskiem. Jakie korzyści odnieśli Żydzi, poprzez stracenie ich mądrego króla? Zaraz potem losy ich królestwa dobiegły końca. Bóg sprawiedliwie pomścił tych trzech mędrców: Ateńczycy umarli z głodu, mieszkańcy Samos zostali pochłonięci przez morze, a Żydzi, osamotnieni i wypędzeni z własnego królestwa, żyją w całkowitym rozproszeniu. Ale Sokrates nie jest martwy, za sprawą Platona, ani Pitagoras, dzięki posągowi Junony, ani też mądry król, ze względu na „nowe prawo”, które dał”.

Mar Bar-Serapion pisząc o Żydowskim  królu skazanym na śmierć po której Żydowskie królestwo się rozpadło najwyraźniej ma na myśli Jezusa. Z treści listu wynika, że sam nie był chrześcijaninem. Uznawał jednak historyczność Jezusa, postrzegał go jako „mądrego króla” a sama wzmianka o Jezusie świadczy o tym, że osoba Jezusa w II połowie I wieku była już  znana.    

Celsus

Innym starożytnym filozofem, którego świadectwa o Chrystusie dotrwały do naszych czasów jest Celsus, znany też jako Klesos grecko - rzymski filozof żyjący w II w.n.e przeciwnik chrześcijaństwa. W swoich dziele „Prawdziwe Słowo” wydanym około 180 roku Celsus zwalcza chrześcijaństwo. Zachowało się 70% tej pracy dzięki Orygenesowi, który był wczesnym teologiem chrześcijańskim i podjął się polemiki z Celsusem. Celsus ma wiele zarzutów wobec chrześcijan a o Jezusie mówił jako o potężnym czarodzieju będącym w dobrej komitywie z demonami, że potrafił im rozkazywać. Twierdził również, że  nauczanie Jezusa wcale nie jest Dobrą Nowiną, skoro większość albo znaczna część ludzkości nie dostąpi zbawienia, o którym mówił Chrystus.

Celsus był dobrze zaznajomiony z pismami chrześcijańskimi i podważał ich autentyczność.

Negował również dziewicze poczęcia Marii pisząc w ten sposób:

„Jezus pochodził z małej wioski w Judei, zrodził się z biednej wiejskiej dziewicy, którą sąsiedzi niezbyt szanowali. Mąż jej, z zawodu cieśla, wypędził ją, dowiódłszy jej cudzołóstwa z żołnierzem Panterą. Wypędzona błąkała się tu i ówdzie i we wstydzie porodziła tajemnie”

Celsus pisząc o pochodzeniu Jezusa powtarza za Żydowskim Talmudem, że Maria była kobietą lekkich obyczajów, a Jezus był owocem jej romansu z żołnierzem.

Jednak to, co nas najbardziej interesuje w kontekście naszego tematu, że pomimo krytyki i niewiary Celsusa w boskość Jezusa, Celsus nie podważał Jego historyczności. Dla niego Jezus z Nazaretu był jak najbardziej autentyczną postacią, która istniała naprawdę. Świadectwo Celsusa jest tym bardziej wiarygodne zważywszy na to jakim był zażartym przeciwnikiem chrześcijaństwa.   

Talmud Żydowski   

Ostatnim przywołanym źródłem historyczności Jezusa jest Talmud Żydowski będący komentarzem do biblijnej Tory. Talmud również ukazuje Jezusa z Nazaretu w złym świetle nazywając go nieślubnym bękartem i głupcem. Pomimo to dostarcza nam ważnych szczegółów odnośnie Jezusa i potwierdza Jego historyczność. O śmierci Jezusa w Talmudzie czytamy:

„W wigilię Paschy został zabity Jezus. Herod ogłosił: On zostanie wyprowadzony za mury na ukamienowanie, ponieważ zajmował się magią i zwiódł Izraela czyniąc go apostatą. Jeżeli kto ma coś na jego obronę, niech wystąpi. Ponieważ nikt nie powiedział nic na jego obronę, dlatego zabito go w wigilię Paschy."

Jak widzimy również Talund nie kwestionuje historyczności Jezusa. Wprost przeciwnie utwierdza przekazując szczegóły Jego śmierci.

Na podstawie przywołanych świadectw myślę, że z całą pewnością możemy powiedzieć, że Jezus Chrystus z Nazaretu jest postacią Historyczną.

Celowo nie odwoływałem się w poszukiwaniu autentyczności Jezusa do świadectw chrześcijańskich, by nie być posądzonym o stronniczość. Jednak przywołane źródła potwierdzają świadectwo ewangelii, że Jezus był wyjątkowo mądrym człowiekiem, dokonywał niezwykłych czynów, cudów jak pisze Flawiusz i Talmud określając Jego cuda sztuczkami. Dowiadujemy się również, że  został ukrzyżowany przez Poncjusza Piłata, że jego naśladowcy od początku czcili Go jako Boga w którym widzieli swojego Zbawiciela. Wobec tych faktów każdy z nas sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, kim jest Jezus z Nazaretu. Zwykłym człowiekiem, czy może kimś więcej? Pragnę tu przywołać jeszcze jedną opinię o Jezusie Chrystusie, opinie Napoleona Bonaparte znanego przywódcę Francuzów żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, który powiedział:

Znam ludzi  i mówię wam, że Jezus Chrystus nie jest zwykłym człowiekiem. Nie ma możliwości porównania między Nim a każdym człowiekiem na świecie. Aleksander, Cezar, Karol Wielki i ja założyliśmy imperia. Ale na czym oparliśmy dzieła naszego geniuszu? Na sile. Jezus Chrystus założył swoje imperium na miłości  i w tej godzinie zginęłyby za niego miliony ludzi.

Widzę u Likurga, Numa i Mahometa tylko ustawodawców, którzy mając pierwszą rangę w państwie, szukali najlepszego rozwiązania problemu społecznego, ale nie widzę tam niczego, co ujawniłoby boskość… nic nie ogłasza ich boskości. Wręcz przeciwnie, istnieje wiele podobieństw między nimi a mną, słabościami i błędami, które łączą ich ze mną i z ludzkością.

Z Chrystusem tak nie jest. Wszystko w Nim mnie zadziwia. Jego duch mnie onieśmiela, a Jego wola mnie zawstydza. Poza Nim i kimkolwiek innym na świecie nie ma możliwości porównania. On jest naprawdę istotą samą w sobie. Jego ideały i uczucia, prawdy, które głosił, Jego sposób przekonywania, nie są wyjaśnione ani przez organizację ludzką, ani przez naturę rzeczy."

Cytat pochodzi z książki Sentiment de Napolon Ier Sur Le Christianisme 

Jeśli Pan Jezus nie jest zwykłym człowiekiem, to kim? On mówił o sobie, że jest Synem Boga, Zbawicielem wszystkich ludzi wysłanym przez Boga Ojca na ziemię, by umrzeć za nasze grzechy, pokonać śmierć, zmartwychwstać i dać nadzieję przebaczenia win oraz życia wiecznego wszystkim, którzy w Niego uwierzą. On powiedział „ja jestem zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki”. Czy wierzysz w to? Jeśli w to uwierzysz i w modlitwie zawołasz do Niego - poprosisz o przebaczenie On przyjdzie i przebaczy Ci winy oraz obdarzy życiem wiecznym. Nie zwlekaj zawołaj do Niego już dziś z wiarą, a sam będziesz mógł się przekonać kim jest Jezus z Nazaretu.  

Łączna liczba wyświetleń