29.12.2015

Ofiaruj Bogu swoje dziekczynienie


Drodzy dzisiaj z Bożej łaski mamy przywilej przywitać Nowy rok 2016. I tak jest w naszym życiu że gdy żegnamy coś starego a witamy coś nowego, to cofamy się pamięcią wstecz i myślimy również o przyszłości. Zastanawiamy się nad tym etapem życia który minął, robimy pewne podsumowania i bilans tego co nam się udało zrobić lub czego się nie udało. Mamy także nadzieje, że przyszły rok będzie lepszy od poprzedniego. Ale przede wszystkim powinniśmy być Bogu wdzięczni za Jego dobroć za Jego łaskę, za okazaną nam opiekę i za Jego zbawienie, które zgotował nam przed założeniem świata. Powinniśmy być Bogu wdzięczni za dobre rzeczy, które doświadczyliśmy w poprzednim roku jak i za doświadczenia. Dzięki temu, że Bóg nas prowadził poznaliśmy go lepiej, głębiej i jesteśmy dojrzalsi w naszej wierze. Powinniśmy być wdzięczni za to, że Bóg nie postępuje z nami wedle naszych grzechów, ale pomimo naszych upadków, naszej grzeszności, czy braku wdzięczności okazuje nam dobroć i łaskę choć na to nie zasługujemy.
Przypomnę tylko niektóre rzeczy związane z nasza społecznością, które wydarzyły się w poprzednim roku. Bóg pozwolił nam dotrzeć do setek ludzi w roku 2015 z ewangelią przez osobiste świadectwa, przez traktaty które rozdawaliśmy czy przez okolicznościowe wydarzenia takie jak konferencja biblijna, spotkania integracyjne, koncert, rozdawanie paczek dla potrzebujących i inne. Przez znaczną część 2015 roku spotykaliśmy się w obiekcie przy ul Sobieskiego 217 jak pamiętamy, była to sala na piętrze, niska, już trochę ciasna z minimalnymi możliwościami użytkowania. Wprawdzie mieliśmy plan, by szukać odpowiedniego obiektu dla naszej społeczności 2015 roku, ale nie było wiadomo jak wszystko się ułoży. Dzisiaj dzięki Bożej dobroci mamy samodzielny obiekt, gdzie bez przeszkód możemy rozwijać dalszą służbę. Bóg pozwolił nam również cieszyć się nowymi nawróconymi osobami i nasza społeczność rozrosła się. Wiele także powodów do wdzięczności znajdziemy w naszym życiu osobistym.  
Zwróćmy się do pewnej historii z Ew. Łukasza 17,11-19 która mówi na o tym, że Bóg pragnie by serca tych którzy są odbiorcami Jego dobroci, były przepełnione wdzięcznością.
Trąd był straszną chorobą. Nie wiele jest dzisiaj tak strasznych chorób jak trąd w czasach Jezusa. Często zaczynał się od małego guza, niby nic wielkiego, ale choroba rozwijała się i z czasem całe ciało było pokryte wrzodami. W miarę rozwijania się choroby niektóre gnijące części ciała mogły odpadać np. palce u rąk i nóg. Przypadłośc ta powodowała również, że od chorego wydzielał się smród z gnijących części ciała. Do tego chory taki musiał być odosobniony i prawo Mojżeszowe zabraniało wszelkiego kontaktu z trędowatymi. Jeśli pojawiły się jakieś zmiany na skórze musiałeś pokazać się kapłanowi, który oceniał czy to jest trąd czy nie. Jeśli trąd, wtedy człowiek taki musiał żyć poza społecznością a jedynymi ludźmi z którymi mógł utrzymywać kontakty to inni trędowaci. Trędowatych nie wolno było  pozdrawiać, dotykać i kontaktować się z nimi, nawet wtedy jeśli to był ktoś z bliskiej twojej rodziny (Kpł 13,43-46). Gdy trędowaci byli w pobliżu ludzi zdrowych musieli krzyczeć  że są chorzy na trąd, by nikt do nich nie zbliżał się, bowiem choroba ta jest zaraźliwa. Tak wiec nawet trudno nam sobie wyobrazić jak musiał cierpieć człowiek fizycznie i psychicznie chorujący na tą straszną chorobę. Do tego jeszcze panowało przekonanie wśród Żydów, że jeśli ktoś jest trędowaty, to znaczy że przeklęty przez Boga. Wyobrażacie sobie? Żyć ze świadomością, że jesteś odrzucony przez ludzi, bez nadziei na zdrowie, bez możliwości kontaktu z rodziną i odrzucony przez Boga.
Pan Jezus okazał wielką łaskę tym trędowatym uzdrawiając ich. Dla nich to było tak, jak powstanie z martwych.
Gdy go zobaczyli z daleka zaczęli wołać do Niego by zmiłował się nad nimi. Z pewnością wcześniej musieli słyszeć o Jezusie, o Jego autorytecie i Jego mocy, bo zwracali się do niego „Mistrzu”. Jezus w swoim czasie była tak popularny w rejonie Galilei, że znaczna część ludzi słyszała o jakimś cudownym nauczycielu i uzdrowicielu, który pomaga każdemu.
Teraz wiedzą, że Jezus jest ich jedyna szansą, jedynym lekarstwem i wołają do Niego o litość. Następnie Pan daje się uprosić i każe iść do kapłana, by kapłan mógł orzec, że są rzeczywiście czyści. Jednak nie od razu zostali uzdrowieni. Uzdrowienie dopiero nastąpiło w trakcie drogi do świątyni. Wydaje się że Jezus zrobił to, by testować ich wiarę, gdyby nie poszli nie zostaliby uzdrowieni. Naprawdę musiało to być niesamowite, szli i w jednej chwili ich ciało stało się gładkie i zdrowe, a wszelkie objawy choroby ustąpiły (w 14). Próbuje sobie wyobrazić tych ludzi, jak musieli cieszyć się, skakać z radości. Jak musiało to być dla nich szokujące, a jednocześnie jak zwyczajne dla Boga. Po prostu szli i zostali uzdrowieni.
Ale jeden z nich zastanawia się nad tym głębiej i rozważa to bardziej. On widzi, że spotkała Go wielka łaska od Boga, więc wraca wychwalając Boga na głos, czego pewnie nie robił od długiego czasu z powodu poprzedniego stanu. Ale teraz pada do nóg Jezusa i dziękuje mu z całego serca. On oddaje cześć Panu Jezusowi, wielbi Go wiedząc że On jest kimś więcej niż człowiekiem. On wielbi Go jak Boga i otrzymuje od Niego o wiele więcej niż uzdrowienie fizyczne, otrzymuje zbawienie.
Wtedy Jezus pyta się, gdzie są pozostali czyż nie uzdrowił dziesięciu, gdzie jest dziewięciu.? Ale tych dziewięciu już nic więcej nie potrzebuje od Jezusa, nie widzą w nim nadziei na swoje życie z wyjątkiem tego samarytanina.
Drodzy wszyscy otrzymujemy od Boga wiele dobrego, wszyscy otrzymujemy od Boga życie, pracę, rodzinę, przyjaciół, i chwile radości. Każdy człowiek mieszkający w tym mieście wszystko co ma i kim jest otrzymał od Boga. Ale nie wielu ludzi to dostrzega, nie wielu ludzi widzi komu należy się chwała i wdzięczność za wszelkie dobro które otrzymują. Może nam się wydawać, że oczywiste jest to, iż mamy mieszkanie, zdrowie, wsparcie od rodziny, bezpieczeństwo, spokój w kraju i wiele innych dobrych rzeczy które doświadczamy. Ale tak nie jest, to wszystko jest aktem Bożej dobroci i Bożej łaski. Czy dziękujemy Bogu za to, co nam daje? Czy czcimy Go tak, jak na to zasługuje? Czy czcimy Go poprzez uwielbianie i przez posłuszeństwo Jego słowu? Czy nasze serca są przepełnione wdzięcznością dla Boga jak serce tego samarytanina? Czy widzimy i dostrzegamy nie tylko te ziemskie dobra które Bóg nam daje, ale przede wszystkim wieczne wartości, które od Pana otrzymaliśmy. Przebaczenie grzechów, życie wieczne, dziedzictwo dla nas w niebie przygotowane, to że staliśmy się Bożymi dziećmi i wraz z Chrystusem pokonaliśmy śmierć, grzech i szatana.
Wdzięczność Bogu wypływa ze świadomości nędzy duchowej z jakiej Bóg nas wyratował. Gdy widzę w jakim duchowym opłakanym stanie byłem i że nie było dla mnie żadnej nadziei, a Bóg wyrwał mnie z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa swego syna umiłowanego. Jeśli to widzę dostatecznie jasno, będę wdzięczny. Bądźmy Bogu wdzięczni za ten poprzedni rok za jego łaskę i prowadzenie bo wdzięczność pozwala nam doświadczać Boga w głębszy, pełniejszy sposób. Poszerza nasze horyzonty pojmowania Boga i sprawia, że poznajemy Go dużo lepiej. Bóg uczynił nas do oddawania Mu chwały i wtedy kiedy to robimy jesteśmy prawdziwie spełnieni, jesteśmy szczęśliwi, zyskujemy wiele więcej niż dajemy.
Z drugiej stromy mamy niewdzięczne osoby, w tym przypadku tych dziewięciu Żydów. Oni myśleli że wszystko im się należy od Boga. Otrzymali również uzdrowienie od Jezusa ale nie przyszli podziękować, nie widzieli takiej potrzeby. I wiele osób prosi Boga o różne rzeczy, modli się do Niego o opiekę i troskę, pomoc w życiowych rozterkach, ale często nie dziękują Mu. Myślą że się to im należy, mają pretensje do Boga gdy spotykają ich niepowodzenia, czy doświadczenia jakby Bóg był zobowiązany zapewnić nam gładkie przejście przez życie. Wielu ludzi potrzebuje Boga na trochę, na chwilę. Wtedy kiedy mają kłopoty wołają do Niego. I On ich ratuje, ale jak tylko kłopoty się skończą zapominają O Bogu. Moim życzeniem dla nas na ten przyszły rok jest byśmy pamiętali o naszym Panu Jezusie Chrystusie w każdym czasie zarówno wtedy kiedy mamy trudne chwile jak i wtedy kiedy nasze życie jest poukładane i wszystko jest dobrze. Pamiętajmy o tym że źródłem naszego życia nie są dobre okoliczności życiowe, znajomości, dobra praca, ale źródłem naszego życia jest Pan Jezus Chrystus i nasza społeczność z Nim.

Prawdziwa wdzięczność też jest przeciwieństwem narzekania i postawy roszczeniowej.  Najczęściej skupiamy się na tym czego nam brakuje i czego nie mamy, a rzadziej widzimy to, za co Bogu możemy dziękować.
Apostoł Paweł pisząc do Kolosan powiedział:
Kolosan 3:15  A w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też powołani jesteście w jednym ciele: a bądźcie wdzięczni.
Również w liście do kolosan we cześniejszym fragmencie Paweł mówi tak:
Kolosan 2:6  Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w nim chodźcie,
7  Wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie.
Jakie dziękczynienie mamy składać? Mamy składać nieustanne dziękczynienie. Brak dziękczynienia dla Boga w życiu człowieka nie bierze się braku powodów lecz wynika z naszej samolubnej, egoistycznej postawy. Nie bądźmy jak tych 9 trędowatych. Jezus zapytał się tego który przybył, gdzie są pozostali? To znaczy że On czeka na nasze dziękczynienie, że Bogu to jest miłe gdy dostrzegamy  Jego dobroć i potrafimy Mu za to podziękować.
Tak wiec dziękujmy Bogu za ten miniony rok i rozwijajmy w sobie w tym nowym roku tą rzadką umiejętność dziękowania za wszystko.


21.12.2015

Syn jest nam dany Ks. Izajasza 9, 1-6


Drodzy obchodzimy kolejną pamiątkę Bożego narodzenia. I chciało by się powiedzieć, że wspaniale iż świat pamięta o narodzeniu Bożego syna. Jednak gdy spojrzymy na świat już nie jest nam tak wesoło, bo zaczynamy dostrzegać, że świat wcale nie cieszy się narodzenia Chrystusa. Cieszy się natomiast z wielu innych rzeczy z tzw. magii świąt, czyli pewnej unikalnej atmosfery, która towarzyszy temu wydarzeniu. Ludzie cieszą się, że nagle wszędzie jest kolorowo, palą się lampki, ożywiają wystawy sklepowe, słyszymy wiele pozdrowień i życzeń.  Ale spróbuj komuś złożyć Boże życzenia. Spróbuj Powiedzieć „mój drogi, moja droga życzę ci, by w te święta twoja społeczność z Chrystusem i radość z Jego narodzenia była jeszcze bardziej głęboka niż kiedykolwiek wcześniej. Życzę ci by ten narodzony Chrystus wyzwolił w tobie przez wiarę nowe pokłady miłości bliźniego, dobroci i pragnienie posłuszeństwa Bogu”. Sądzę, że gdybyś w taki sposób składał świąteczne życzenia raczej nie cieszyłbyś się zrozumieniem. Wielu cieszy się z tzw. szału zakupów i prezentów. Przedsiębiorcy zacierają ręce na dodatkowe zyski. Tak, to jest świat. W narodzeniu Bożego syna widzi wszystko ale nie Boże narodzenie. I możemy śmiało powiedzieć, że szatan zrobił to celowo. Przykrył jedno z największych wydarzeń w historii ludzkości zwykłymi ludzkimi sprawami, a nawet grzesznymi praktykami by ludzie w Narodzeniu Bożego syna nie widzieli nic szczególnego i nic niezwykłego. Jak w wielu domach narodzenie Bożego Syna świętuje się alkoholem, pytam co Jezus ma wspólnego z pijaństwem. Ludzie w Boże  widzą religie, widzą rozrywkę, widzą gadżety, ale często nie widzą tego, że Słowo stało się ciałem i zamieszkało pośród nas, by rozświetlić mroki grzechu i śmierci. Och jakże smutno, gdy wszędzie słyszymy w tym okresie „Boże narodzenie”, „Boże narodzenie” a zaraz okazuje się, że ktoś miał na myśli wyłącznie choinkę, prezenty, śpiewanie kolęd, wolne w pracy, czy spotkanie z rodziną. Och, jakże smutno że świat w tym czasie, profanuje imię Jezusa Chrystusa wykorzystując Go do swoich komercyjnych celów, pomniejszając Jego chwałę i ośmieszając Jego chwalebne Imię.
Ale Boże narodzenie ma spełnić inne zadanie, ma być dla nas wspaniałym pocieszeniem, ma być dla nas przypomnieniem, że dla każdego człowieka Bóg przygotował ratunek, bo Syn jest nam dany (5). I jak mówi Jan na początku swojej Ewangelii
Jan 1:4  W nim było życie,(w Chrystusie) a życie było światłością ludzi.
5  A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Od tego samego miejsca zaczyna swoje proroctwo Izajasz. Przypomnę, że Izajasz wygłasza te niezwykłe słowa na 750 lat przed narodzeniem Jezusa. Wielu miało wątpliwości, czy czasem proroctwo Izajasza nie znalazło się w Biblii już po jego narodzinach. Wątpliwości te wynikały z pytań, które rodziły się w ludzkim umyśle „ skąd prorok Izajasz na tak długo przed pojawieniem się tego cudownego dziecka, wiedział o jego przyjściu”? Jednak dla nas to jest jasne, że Bóg przemawiał przez proroków i zapowiadał przed wiekami, że któregoś dna poślę w jednej osobie, Proroka, Kapłana i Króla, który na wzór Mojżesza wyprowadzi ludzi z niewoli. Jak Mojżesz wyprowadził Izraela z niewoli Egipskiej, tak to cudowne dziecko miało wyprowadzić ludzi z niewoli szatana, grzechu i śmierci. Mojżesz prowadził Izraela do ziemi obiecanej, a naszą ziemią obiecaną dzisiaj jest Królestwo Boże, odpocznienie które Bóg przygotował dla tych którzy Go miłują.
Bóg nawet w swojej łasce i dobroci dał argumenty archeologiczne dla niedowiarków i odpowiedział na ich pytania o autentyczność tekstu Izajasza gdy znaleziono między rokiem 1947-56 rękopisy w Qumran. Były to starożytne teksty Biblijne z II i I w. p.n.e. Między tymi tekstami znajdowała się również Ks. Izajasza, która nawet jest datowana na koniec III w. p.n.e. Okazało się, że owa Ks. Izajasza jest zgodna z dzisiejszym tekstem jaki mamy przed oczami w 99% pomimo około 1300 lat różnicy między znalezionym tekstem, a wcześniejszym najstarszym przed znaleziskiem. Różnica 1% jaka była, dotyczyła szyku niektórych słów w zdaniu i różnej pisowni tego samego słowa. Ale w żaden sposób starożytna Ks. Izajasza nie odbiegała treścią i przesłaniem od naszego tekstu.
Tak więc Izajasz zaczyna swoje wspaniałe proroctwo od tego, że to cudowne dziecko przyniesie światło dla tych którzy będą mieli możliwość oglądać i słuchać Go. Przyniesie światłość i nadzieje dla wszystkich którzy uwierzą w Niego.

Mrok spowija narody
Łatwiej będzie nam zrozumieć proroctwo Izajasza, gdy przyjrzymy się w jakim kontekście historycznym zostało wygłoszone.
Gdy czytamy tą księgę widzimy, że były to bardzo trudne czasy dla Izraela. Pogłębiała się bezbożność, niemoralność i bałwochwalstwo. Wprawdzie trwał formalny kult, ale jak czytamy w 1 rozdz. Bóg brzydził się taką czcią, która polegała tylko na zewnętrznej religijności opartej o rytuały i praktyki religijne. Miał za złe Bożemu ludowi, że choć hucznie obchodzą święta, to jednak świąteczny entuzjazm nie przekłada się na codzienną gorliwość w przestrzeganiu Bożych przykazań (skąd my to znamy). Był to okres panowania w Judzie bezbożnego króla Achaza. Zachowywał się o wiele gorzej niż swoi poprzednicy. W 2 Ks. Królewskiej w 16 rozdz. czytamy o nim, że kroczył drogą królów Izraelskich, którzy już dawno odeszli od Pana. Jak pamiętamy po śmierci Salomona Królestwo Izraelskie podzieliło się na dwa królestwa, na Judę i Izraela. Królestwo Judy przez pewien czas trwało przy Panu, ale Królestwo Izraelskie jak tylko umarł Salomon za sprawą Jeroboama odeszło od Boga. I teraz Achaz król Judzki nie naśladuje swoich Ojców ale Idzie drogą Jeroboama, może nawet i gorzej postępuje. Wprowadza kult Boga Molocha na górze oliwnej. Wznosi jego wizerunek i u jego stóp stawia piec do palenia ofiar. W tym też piecu składa na ofiarę własnego syna co było obrzydliwe w oczach Boga. Wprowadza także kult Boga Ammona. A niemal w każdym domu w Izraelu kwitnie bałwochwalstwo, ludzie modlą się do srebrnych i złotych statuetek które sobie postawili. Achaz również zamknął drzwi świątyni, gdzie Izraelici mieli czcić Boga, tak że cześć oddawana prawdziwemu Bogu niemal umarła. Tak, są to bardzo smutne czasy. I prorok Izajasz przychodził do tego króla i napominał go, ale Achaz nie chciał słuchać, był przywiązany do swojego bałwochwalstwa i wolał czcić demony zamiast prawdziwego Boga.
W takich to ciemnych czasach przyszło żyć i prorokować Izajaszowi.
Ale Bóg mówi, że kiedyś przyjdzie dziecko które rozświetli ten mrok, da ludziom światło i nadzieje. Mrok który wynika z ludzkiego grzechu. Mrok, który nie dotyczy tylko Achaza i jemu współczesnych. Biblia mówi, że wszyscy ludzie pogrążeni są w ciemności, że wszystkie narody pogrążone są w ciemności i nie wiedzą dokąd idą i nie wiedzą po co żyją na tym świecie. Zapytaj się tego świata o sens ludzkiego życia, zapytaj się dokąd idziemy i po co istniejemy, a zobaczysz, że świat nic sensownego na ten temat nie ma do powiedzenia. Nad wszystkimi ludźmi, nad całą ziemią jest jakby rozpostarta duchowa zasłona przez grzech i szatana trzymająca ludzi w niewoli i w niewiedzy odnośnie ich przeznaczenia. Zasłona ta jest tak silna i tak mocna, że nie pozwala człowiekowi dostrzec Boga nawet Bożym narodzeniu.
W Innym fragmencie Ks. Izajasza czytamy
Izajasza 60:1  Powstań, zajaśniej, gdyż zjawiła się twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą.
2  Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą.
Czy widzicie to co mówi Izajasz 2 wierszu 60 rozdz. Ciemność okrywa ziemie i mrok narody. Ciemność ta polega na tym, że ludzie nie widzą potrzeby nawrócenia i szukania Boga. Nie widzą w tym narodzonym dziecku w Betlejem swojej jedynej nadziei na życie wieczne. Byliby w stanie funkcjonować i żyć nawet jakby Jezus nigdy się nie narodził. Nie widzą swojego grzechu i konieczności zapłaty za niego„ Nie widzą w końcu że Zbawiciel Jezus Chrystus umarł za grzech każdego człowieka i nie musimy sami płacić, a nawet nie możemy sami zapłacić za nasz grzech. Nie widzą również, że to przebaczenie grzechów jest dostępne dla każdego wyłącznie przez wiarę w Jezusa. Tak, bez Chrystusa nie ma nadziei dla świata, nie ma nadziei dla żadnego człowieka. On jest droga prawda i żywot i nikt nie przychodzi do Boga, nikt nie dostaje się do nieba jak tylko przez Niego (J 14,6).
Mrok i ciemność która okrywa narody wyraża jeszcze jedną rzecz. Świat i ludzie tego świata nie widzą, że zmierzają na zatracenie wieczne. Żyją, cieszą się, realizują swoje plany i marzenia myśląc że zawsze tak będzie. Myśląc że nic złego się nie stanie, nie ma sensu przejmować się Bogiem, sądem ostatecznym „po prostu trzeba chwytać życie, bo jest takie krótkie” - słyszymy. I w ten sposób umyka im całe życie na budowanie ludzkiej chwały zamiast Bożej. I będzie w dzień sądu jak w historii którą przedstawił Jezus o dwóch domach, gdzie jeden zbudowany na pisku runął, a drugi zbudowany na solidnym fundamencie ostał się (Mat 7,24-29). W historii tej budowla na piasku, to budowla życia w oparciu o moje wartości, o moje przekonania, o mój światopogląd, o moje pragnienia i moją siłę. A budowla na skale, to budowanie życia w oparciu o wiarę i posłuszeństwo Panu Jezusowi Chrystusowi. Taki dom ostoi się zawsze, a szczególnie ma moc ostać się wobec największej próby, śmierci i sądu ostatecznego. Dom zbudowany na Chrystusie nie może runąć, bo jest zbudowany z najtrwalszych i nie ulegających zniszczeniu materiałów. Jest zbudowany w oparciu o najświętszą Krew Chrystusa, która została wylana na ołtarzu przebłagalnym i mac oczyścić z grzechów każdego człowieka, który w Chrystusa uwierzy.

Chrystus przynosi światło do życia człowieka
Bóg  w swojej łasce i dobroci zapowiada przez Izajasza, że kiedyś narodzi się dziecko, które rozgoni i zwycięży ciemność, która spowija narody. Dziecko, które przyniesie światłość do życia człowieka i przyniesie światłość dla całej ludzkości, aż po wieki wieczne.
Próbuje sobie wyobrazić jak Izajasz pragnął wybadać dzień i czasy na które to przypadnie. Próbuje sobie wyobrazić, jak w cudowny sposób to proroctwo musiało go pocieszać w chwili gdy patrzył na swój naród. Naród, który porzucił Boże przykazania. Porzucił przywilej obcowania z żywym Bogiem i zwrócił się do marnych i martwych bałwanów. Oddając w ten sposób cześć demonom zamiast Stwórcy.
Teraz Izajasz patrzy na to proroctwo i mówi, „Bóg odmienni los mojego narodu, Bóg odmieni kiedyś los całej ziemi” i Bóg może odmienić los każdego człowieka. Pod warunkiem, że w to narodzone dziecko w Betlejem uwierzymy. Wtedy zabłyśnie światłość w naszym życiu. Wtedy kiedy uwierzysz stanie się to, co stało się ze mną i z wieloma innymi ludźmi będącymi w tym kościele i innymi na całym świecie wierzącymi w Chrystusa. Z oczu naszych, z oczu wierzącego w Jezusa człowieka, spadają łuski, a ślepota duchowa ustępuje. I zaczynasz sobie zdawać sprawę, że Jezus Chrystus rzeczywiście jest jedynym Zbawicielem, że Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Myślisz sobie jak mogłem być taki ślepy tak nieczuły i tak niewzruszony na łaskę Zbawiciela, który umierał za mnie na Krzyżu. Zaczynasz widzieć w jaki straszny sposób żyłeś przedtem zanim poznałeś Chrystusa. Zaczynasz wstydzić  się tego, że kiedyś swoim postępowaniem zasmucałeś Pana. Jest ci przykro z tego powodu, że nie tylko go zasmucałeś, ale chwaliłeś się swoją niemoralnością, swoim grzechem, swoją mądrością, kombinatorstwem odbierając w ten sposób Panu Bogu chwałę. Zaczynasz też dostrzegać jakie niebezpieczeństwo śmierci i potępienia groziło ci i gdyby Bóg nie wyciągnął do ciebie ręki, nie odrodził twojego serca nie byłoby nadziei. Teraz widzisz że Bóg posłał do ciebie Zbawiciela byś nie zginął, ale miał życie wieczne.
Dzięki Chrystusowi rozpacz, chaos i beznadzieja z życia człowieka może zniknąć. Teraz dzięki Chrystusowi jest pewna nadzieja, że cierpienie minie, że wojny odejdą w zapomnienie, że ból się kiedyś skończy, a nadejdzie wieczna sprawiedliwość i wieczny pokój.
Spójrz jeszcze raz na to proroctwo, tu jest powiedziane przez Izajasza, że w przyszłości Bóg nawiedzi ziemię Zebulona i ziemię Naftalego i okryje chwałą drogę morską Zajordanie i okręg pogan (Izaj 8,23). Mowa tutaj o rejonie Galilei, gdzie Jezus spędził swoje życie, wychowując się tam, a później nauczając w tych rejonach. Ale musimy wiedzieć, że Ziemia Zebulona i Naftalego, rejon Galilei nie cieszył się dobrą sławą wśród Żydów. Mieszkańcy tego rejonu byli bardzo grzeszni wobec Pana. Mieszkali na pograniczu pogańskich narodów i mieszali się z tymi narodami, oraz przyjmowali ich zwyczaje i bałwochwalcze praktyki. Bóg karał mieszkańców tych okolic posyłając na nich Asyrię, która niemal całkowicie zniszczyła ten rejon i zasiedliła ludnością te okolice ze wschodniej Asyrii. Tak że powstał taki tygiel narodów. Sława rejonu Galilei była tak zła, że jak pojawił się Jezus, to gardzono nim tylko dlatego, że wywodził się z Nazaretu (J 1,46) i twierdzili iż prorok nie może pochodzić z Galilei (Jan 7,52), bo w ich mniemaniu Bóg nie dopuściłby, żeby przyszedł z tak grzesznego rejonu.
A jednak Bóg w swojej łasce spowodował, że ten najbardziej grzeszny rejon Izraela otrzymał przywilej zobaczenia Zbawiciela i pierwszy usłyszał Ewangelię Zbawienia. Bóg rozświetla największy mrok, Jego łaska jest najbardziej obfita tam, gdzie jest największy grzech. Dzisiaj także, Bóg chce przebaczyć grzechy choćby największemu grzesznikowi, chce uwolnić ciebie choćby z największego związania i minie Jego gniew, gdy zwrócisz się do Chrystusa.

Zwróćmy uwagę, że tekst Izajasza ma charakter Globalny, a nie tylko lokalny, to nie jest tylko światłość dla Izraela, to nie jest tylko światłość dla ciebie, ale Chrystus jest światłością dla narodów. W Nim narody nadzieje pokładać będą (Mat 12,210). To właśnie przez Chrystusa przyjdzie kiedyś nowy porządek na świecie. To że Jezus przeszedł w rejon Galilei miało oznaczać, że On będzie wykraczał po za kult świątynny, poza narodową spuściznę Izraela, poza Judaizm, że Jego zbawienie nie będzie tylko związane z jednym narodem, ale będzie sięgać aż po krańce ziemi.
W innym miejscu Izajasza czytamy o Chrystusie w taki sposób
Izajasza 11:10  I stanie się w owym dniu, że narody będą szukać korzenia Isajego, który załopocze jako sztandar ludów; a miejsce jego pobytu będzie sławne.
A Ewangelia Jana mówi nam
Jana 1:9  Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Drodzy jest wiele fałszywej światłości na świecie. Wszystkie Religie po za Chrystusem są fałszywe i prowadzą na zatracenie. Nawet w granicach chrześcijaństwa wciąż musimy wracać do Biblii, by odróżnić fałsz od prawdy. Nie wszystko co przybiera chrześcijański płaszcz i na ustach ma Jezusa rzeczywiście jest chrześcijańskie. Prawdziwa światłość nie znajduje się ludzkich pomysłach na życie, nie znajduje się w ludzkiej filozofii, w ludzkich materialnych dążeniach, w ludzkich osiągnięciach. Nie wszystko co świeci jak złoto, złotem rzeczywiście jest. Prawdziwa światłość i nadzieja znajduje się w Chrystusie. I proroctwo Izajasza ma mocy wydźwięk eschatologiczny. Któregoś dnia ten Jezus który narodził się w Betlejem wychował w Nazarecie i nauczał w Galilei a umarł i zmartwychwstał w Jerozolimie, przyjdzie po raz kolejny. Dać całej ziemi odpocznienie od grzechu, wojen, niepokojów, głodu, chorób, śmierci, zmęczenia, strachu i dosłownie wszystkiego co powoduje że nie jesteśmy szczęśliwi. Wtedy światło Chrystusa rozbłyśnie nad całą ziemią nie w postaci marnych neonów a w postaci prawa i sprawiedliwości po wieczne czasy. Również ty, możesz cieszyć się światłem Chrystusa w swoim życiu. Możesz mieć wielką radość o której mówi Izajasz, radość z narodzonego dziecka, które przynosi nam pokój z Bogiem i pokój w sercu oraz przebaczenie grzechów. Może do tej pory nie znałeś sensu swojego życia, może znalazłeś się tutaj przypadkiem i wcale nie miało cię tu być, ale słuchasz teraz tego poselstwa, to więc wzywam spójrz na Chrystusa, a On ciebie zbawi i będziesz uwolniony od swoich grzechów i otrzymasz dar życia wiecznego.  Wzywam również ciebie, który może jesteś chrześcijaninem, ale z jakiegoś powodu oddaliłeś się od Boga, straciłeś zapał, popadłeś w jakieś grzechy. Spójrz na Chrystusa On usunie z twojego życia wszelki mrok, wyswobodzi cię i będziesz prawdziwie wolnym człowiekiem tylko wołaj do Niego, a On zmiłuje się nad tobą.
Wzywam również nas wszystkich, by świętując Boże narodzenie jeszcze bardziej zaufać Chrystusowi. On pokonał wszystkich naszych duchowych wrogów, śmierć grzech i szatana, a teraz przyjdzie jako Król Król i Panów Pan i potężna będzie Jego władza i pokój bez końca na wieki wieków. Czekamy na to, przyjdź panie Jezu Amen



  

17.12.2015

Najwspanialszy prezent


Możemy powiedzieć że okres świąt Bożego narodzenia to okres wyjątkowy. W domach przystrajamy choinkę, na naszych stołach pojawiają się świąteczne potrawy,  obdarowujemy się upominkami. Czynimy tak dlatego bo chcemy wspominać wyjątkowe wydarzenie jakie miało miejsce ponad dwa tysiące lat temu. Chcemy wspominać narodzenie Bożego syna Jezusa Chrystusa. I te nasze prezenty, te dzisiejsze paczki mają za zadanie przypominać nam o tym największym darze jaki sprawił nam Bóg. Cieszymy się, gdy otrzymujemy różne podarunki, cieszymy się gdy otrzymujemy upominki świąteczne, ale największy powód do radości mamy z tego, że Jezus Chrystus przyszedł do nas ludzi. Przyszedł jako człowiek, by żyć z nami i umrzeć za nas, umrzeć za nasze grzechy.
Gdy pasterze w noc narodzenia Chrystusa byli w polu i paśli swoje trzody, nagle z nieba zobaczyli wielką jasność, tak o tym czytamy w Ewangelii Św. Łukasza
Łukasza 2:8  A byli w tej krainie pasterze w polu czuwający i trzymający nocne straże nad stadem swoim.
9  I anioł Pański stanął przy nich, a chwała Pańska zewsząd ich oświeciła; i ogarnęła ich bojaźń wielka.
10  I rzekł do nich anioł: Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu,
11  Gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowym.
Anioł powiedział, że Narodzenie Chrystusa jest niezwykle radosnym wydarzeniem. Niezwykle radosnym z tego powodu, że on przyszedł zbawić nas, uratować nas, obdarzyć mnie i ciebie Życiem Wiecznym.  
Ktoś powiedział, że „gdybyśmy najbardziej potrzebowali pieniędzy, to Bóg posłałby nam ekonomistę, gdyby naszą największą potrzebą była informacja, to Bóg wysłałby nam edukatora. Gdybyśmy najbardziej potrzebowali technologii, to Bóg posłałby nam naukowca. Gdyby naszą największą potrzebą była przyjemność, to Bóg zesłałby nam artystę. Ale naszą największą potrzebą jest przebaczenie, więc Bóg posłał nam Zbawiciela".
Niczego nie potrzebujemy tak bardzo jak przebaczenia u Boga. Dlatego Jezus musiał stać się naszym Zbawicielem, by pojednać nas z Bogiem, by umrzeć na Krzyżu za nasze grzechy. Bóg jest sprawiedliwy i święty i nikomu nie może puścić płazem jego grzechów. Każdy grzech musi być przez Boga ukarany. Jeśli Bóg nie ukarałby za grzech ludzki swojego syna, to musiałby ukarać każdego człowieka. A jedynie słuszna kara za grzech w Bożych oczach to potępienie na wieki.
 I choć Pan Jezus umarł za grzechy wszystkich ludzi na całym świcie, to jednak Pismo Święte mówi, że będą zbawione tylko te osoby, które  ten Boży dar którym jest Chrystus przyjmą osobiście wierząc w Niego. Każdy sam osobiście, by dostąpić przebaczenia grzechów i życia wiecznego musi uwierzyć w Chrystusa. Pismo Św. mówi że nie możemy dostąpić Zbawienia i życia wiecznego dzięki temu że urodziliśmy się w rodzinach chrześcijańskich. Nie możemy być zbawieni przez to, że zostaliśmy tylko ochrzczeni. Nie możemy być zbawieni jedynie dzięki naszej aktywności religijnej. Nie możemy też być zbawieni za pomocą naszych dobrych uczynków. Wiele osób myśli, że jeśli tylko będą czynić  dobrze, Bóg da im życie wieczne. Ale jeśli nasze dobre uczynki byłby wystarczające, by zmazać nasz grzech, to po co, Bóg pozwolił na śmierć swojego syna? Proszę pomyśl o tym chwilę. Po co Jezus miałby przyjść na ten świat i umrzeć męczeńską śmiercią, jeśli sami moglibyśmy się zbawić, jeśli moglibyśmy na zbawienie zapracować. Nasze dobre uczynki są niewystarczające, by zapłacić za nasze grzechy. Dlatego Bóg okazał nam wielką dobroć i powiedział ,że przebaczy nasze winy wyłącznie przez wiarę w Jego syna, Jezusa Chrystusa. Wielką radością o której mówił anioł jest to, że każdy kto dzisiaj uwierzy w Chrystusa otrzyma przebaczenie grzechów, życie wieczne i dar Ducha Św. Wielką radością jest to, że śmierć została pokonana przez Pana Jezusa, który umarł i zmartwychwstał. Dzisiaj wierząc w Niego również zwyciężamy śmierć i nie musimy bać się jej, bo też zmartwychwstaniemy przez wiare w Niego, w Chrystusa.  Ale wielkim smutkiem o czym możemy więcej przeczytać w książce „Chrystus i ty” włożonej do paczki jest sytuacja, gdy ktoś odrzuci Chrystusa. Odrzucenie  Chrystusa, niewiara w Jezusa jest równoznaczne z potępieniem na wieki.
Wszyscy chyba znamy fragment z Pisma Świętego który mówi
Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne (Jan 3,16)
Bóg nie chce by ktokolwiek z nas zginął, nie chce zatracenia żadnego człowieka, dlatego dał swego Syna abyś dzisiaj wierząc w Niego skorzystał z najwspanialszego prezentu od Boga: przebaczenia grzechów i życia wiecznego. Dlatego proszę nie zwlekaj, jeśli nigdy nie zaprosiłeś Pana Jezusa do swojego życia jako swojego Zbawiciela, możesz zrobić to teraz. Pomodlić się do Niego i poprosić, by przebaczył ci grzechy, przyszedł do ciebie i zbawił cię. Możesz zrobić to, gdy pójdziesz do swojego domu, wezwij Imię Jezusa on przejdzie do ciebie, jak przyszedł kiedyś do mnie. Pan Jezus powiedział, że kto Jego zapragnie, kto w Niego uwierzy, On przyjdzie do Niego i w Nim zamieszka, a taki człowiek stanie się nowym człowiekiem, stanie się dzieckiem Bożym.
W okresie tych świąt pragnę życzyć każdemu wiele radości z prezentów i rodzinnej atmosfery, ale przede wszystkim największej radości z narodzenia Pana Jezusa Chrystusa. Amen 


16.12.2015

Studium biblijne Ew Jana 2,13-25


Pamiętajmy że nadrzędnym celem Ewangelii Jana jest to co Jan napisał w 20 rozdz. 31 wierszu Jan. Byśmy wierzyli i mieli żywot w imieniu Jezusa.

12. Kto pamięta jakim świętem była pascha w Izraelu?
  ü  Dlaczego Jezus zdenerwował się na ludzi i okazał swój gniew? Biblia mówi że Bóg jest dobry ale wylewa swój gniew wobec tych ludzi którzy nie chcą się upamiętać gardząc w ten sposób Jezusem Chrystusem.  Przeczytajmy Izajasza 1,11-20. Józef Falwiusz starożytny historyk wspomina że w czasie paschy w Izraelu za czasów Jezusa składano aż 250 tys. zwierząt w ofierze.  Tak, choć Izraelici byli bardzo gorliwi w kulcie świątynnym, to jednak gorliwość świątynna nie przekładała się na codzienne życie. Tak więc mowa tu o hipokryzji,  fałszywej religii, powierzchownego kultu.
  ü  Świątynia powinna być miejscem pokuty, miejscem czci i oddawania chwały Bogu, a stała się targowiskiem próżności, jaskinią zbójców. Stała się miejscem gdzie ludzie zamiast czcić Boga załatwiali swoje interesy. Jezus też sprzeciwiał się fałszywej religii w domu jego Ojca, dbał o to, by kościół był kościołem Boga żywego.
ü  Jak myślisz co Jezus miał na myśli mówiąc żeby zburzyć świątynie starotestamentową, a On w trzy dni ją odbuduje?  Jak jego ciało miało być świątynią?
W jaki sposób w starym Testamencie spotykano się z Bogiem? W świątyni spotykano się z Bogiem.
Jak dzisiaj spotykamy się z Bogiem Efezjan 2,18; Jana 14,6; Heb 4,14-16
ü  Czego możemy nauczyć się od Pana Jezusa w Tej sytuacji. Jezus był bardzo gorliwy dla Królestwa Bożego. Gdzie jest nasza gorliwość? Dla jakich ty spraw jesteś bardzo gorliwy? Czy są to sprawy królestwa Bożego? Mat 6,33; Rzym 12,11
ü  Co czujesz gdy Boża prawda jest bezczeszczona, obrażana, hańbiona czy jest ci smutno z tego powodu, czy jest ci to obojętne?
ü  Jak my dzisiaj traktujemy sprawy ewangelii, czy jesteśmy obłudni czy szczerzy i oddani.  Jeśli jesteśmy obłudni udajemy, narażamy się na Boży sąd, na problemy, Bóg może dopuścić kłopoty w naszym życiu 1 Piotr 4,17; 1 Kor 11,27
ü  Jaką nadzwyczajną cechę miał Jezus i co to dla nas oznacza? 2,25? 1 Król 8,39 Ps 139.
ü  Jaki jest największy znak Boskości i autentyczności misji Jezusa?

ü  Jak myślisz jakiego znaku szukali żydzi, że nie wierzyli w te znaki które Jezus im dawał? Oni szukali jakiegoś astronomicznego znaku żeby coś z nieba stąpiło, coś się na niebie działo. Podobnie jak mówi dzisiaj wielu ludzi, „jeśli Bóg jest to niech się nam pokarze, niech coś uczyni”





Czekać na Pana Ks. Wyj 24,15-18


Drodzy żyjemy w czasach w których ciągle i wszędzie komunikuje się nam, że możemy mieć wszystko szybko. Rzeczy na które kiedyś pracowało się latami starając się je zdobyć, dzisiaj dla wielu są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy, że weźmiesz kredyt i już kupisz sobie wymarzone mieszkanie lub samochód. Na wielu reklamach mówi się nam, że w dwa tygodnie możesz nauczyć się obcego Języka i właściwie bez nauki, wystarczy że skorzystasz z reklamowanej metody. A wtedy obcy język niemal sam wejdzie ci do głowy. Inne znowu reklamy mówią nam, że jeśli weźmiesz tą określoną pigułkę, to od razu będziesz zdrowy. Wszędzie bardzo szybkie sukcesy niemalże bez wysiłku i przy minimalnym naszym wkładzie. To też powoduje, że wielu współczesnych bardzo szybko się irytuje, złości i zniechęca gdy promowana wszędzie idea szybkiego rozwoju, dorobienia się, osiągnięcia szybkiego sukcesu po prostu w życiu się nie sprawdza i szybko widzimy, że to była tylko reklama. Dobrze jeśli z owej sytuacji wyciągniemy dobre wnioski, że nie warto ufać zapewnieniom, że coś wartościowego osiągniemy bez wysiłku. Gorzej jeśli nasze rozczarowanie pchnie nas w stronę całkowitej rezygnacji, grzechu, czy jakiegoś przestępstwa.
Istnieje również niebezpieczeństwo, że przejmując tą świecką Idee szybkiego sukcesu bez wysiłku, zaczniemy ją przenosić na nasze życie chrześcijańskie i naszą społeczność z Bogiem. I tu również jeśli tak uczynimy z pewnością odniesiemy porażkę.
Zwróćmy uwagę na Boże Słowo. Gdy Izrael wyszedł z Egiptu potężną ręką wyprowadzony przez Pana. Bóg chciał zawrzeć z nimi przymierze, umowę na mocy której będzie ich błogosławił i prowadził do ziemi obiecanej. Kazał więc Bóg Mojżeszowi wstąpić na górę Synaj gdzie Mojżesz miał otrzymać dalsze instrukcje odnośnie służby Bożej. Mojżesz wstąpił na górę do Pana, ale czy od razu jak tam poszedł Pan pozwolił Mojżeszowi zbliżyć się do Niego? Nie, Mojżesz musiał przez wiele dni czekać na to, aż Bóg zaprosi Go do siebie, do środka obłoku i będzie miał z Nim społeczność. W 24 wierszu czytamy że zanim Bóg zaczął z Mojżeszem rozmawiać, to Mojżesz przez 6 dni czekał samotnie na górze na Pana. Prawdopodobnie Mojżesz wstąpił w Niedzielę na górę Pana, a w sobotę w dzień szabatu Pan do niego przemówił. Czekał niemal cały tydzień aż Bóg pozwoli mu zbliżyć się do siebie. Jest to bardzo ciekawe i pouczające, że podobnie i my powinniśmy uczyć się czekać na Pana, mając na modlitwę lub udając się na społeczność z Bogiem. Nie możemy oczekiwać, że będziemy mieli dobrą społeczność z Bogiem jeśli nasze modlitwy, nasze szukanie Pana polega tylko na kilkuminutowym czytaniu Biblii i poświęceniu zaledwie kilka chwil na modlitwę. Nie możemy oczekiwać, że Bóg będzie zadowolony i będziemy czuć Jego bliskość, gdy będziemy Go traktować jak kogoś z kim spotykamy się w przelocie jakby przy okazji.
Nie wyobrażam sobie Mojżesza, który wstąpił na górę i po czekaniu kilka godzin zszedłby z góry i powiedział, że Bóg jednak nie miał nic mu do przekazania, bo w ciągu pięciu godzin się nie odezwał. Taka postawa Mojżesza byłaby traktowaniem Boga jako kogoś kto jest podporządkowany człowiekowi i na życzenie Mojżesza teraz musi przybyć. Bóg powiedział do Mojżesza by wstąpił na górę i został tam, został. Mojżesz nie wiedział jak długo będzie musiał czekać na Pana, ale wiedział że musi zostać i czekać.
Dzisiaj w dobie haseł o szybkich sukcesach możemy myśleć, że jak tylko powiemy do Boga dwa słowa, chwilę pochylimy głowę do modlitwy, spojrzymy na jeden werset biblijny to będziemy mieli dobrą społeczność z Panem i sukcesy duchowe. Ale prawda jest jednak taka, że zwycięstwa duchowe nie rodzą się z niczego, ale rodzą się na kolanach przed Bogiem. Zwycięsta duchowe każdego Bożego człowieka kosztują spędzony czas z Bogiem, studium Słowa Bożego, dostrajanie swojego serca i swoich myśli do Bożych pragnień.
 Czy ktoś z kim spędzałbyś tylko chwilkę od czasu do czasu mógłby być twoim dobrym przyjacielem? Czy mógłbyś powiedzieć że z tą osobą masz dobra społeczność? A jak czułaby się taka osoba, gdy w końcu już spotkałbyś się z nią, ale z zegarkiem na ręku i z myślą „tylko szybko bo muszę lecieć”
Bóg nie raz i nie dwa będzie próbował naszą cierpliwość w naszym chodzeniu z Nim i chce nas nauczyć czekać na Niego. Jeśli nie nauczymy się czekać na naszego Boga sugeruje, że nie wiele rzeczy doświadczysz z Bogiem w swoim życiu i nigdy nie będziesz oglądał odpowiedzi na wiele modlitw. Idee czekania na Pana możemy znaleźć w całej Biblii. Psalmista mówi
Psalm 25:5  Prowadź mnie w prawdzie swojej i nauczaj mnie. Ty bowiem jesteś Bogiem zbawienia mego, Ciebie tęsknie wyglądam codziennie!
Co Dawid mówi? Ciebie tęsknie wyglądam codziennie! Dawid czeka na Pana, czeka na Jego pomoc, na Jego odpowiedzi na Jego prowadzenie, wygląda Go codziennie. Czeka nie Niego jak czeka stęsknione dziecko na swojego rodzica, który wraca z dalekiej podróży. Z pewnością Mojżesz nas górze u Pana czekał na Niego.
Czekanie na Boga trwając w społeczności z Nim jest bardzo istotne, czekanie wyraża naszą zależność od Niego. W ten sposób komunikujemy Bogu, że naprawdę Go potrzebujemy. W ten sposób również Bóg okazuje się Bogiem. To my potrzebujemy Jego, a nie On nas. Przez czekanie na Jego przyjście, na Jego odpowiedzi właśnie to wyrażamy. Czekanie na Pana także objawia Jego łaskę. Mówi nam o tym, że Ten ukryty Bóg odsłania się przed nami, wtedy kiedy Go szukamy, kiedy szukamy go z całego serca i daje nam się poznać, chociaż nie musiałby tego robić. Gdy nasza społeczność z Bogiem trwa tylko chwile i nie zadajemy sobie trudu, by spędzać z Nim więcej czasu, tym samym pokazujemy że nie bardzo nam zależy.
Wydaje mi się, że to jest dzisiaj problem wielu modlitw o przyjęcie Chrystusa. Kiedy ludzie niby proszą by przyszedł do nich, ale tak naprawdę nie chcą i modlą się bez zaangażowania. Już wiele razy miałem okazje słyszeć „no modliłem się żeby Chrystus przyszedł do mnie, ale nic się nie stało”. Nie stało się, bo nie czekasz na Pana, bo tak naprawdę nie masz pragnienia by zbliżyć się do Niego lub jedynie chcesz zaspokoić swoją ciekawość.
Dzisiaj często, gdy ludzie nie otrzymują odpowiednio szybko tego co chcą, zniechęcają się i poddają. A jednak Słowo Boże wzywa nas do cierpliwości, wytrwałości w naszej społeczności z Panem
Rzymian 12:12  W nadziei radośni, w ucisku cierpliwi, w modlitwie wytrwali;
Brak odpowiedzi na wiele modlitw może wynikać z braku naszego większego zaangażowania w ich treść. Chwilę się pomodlimy i już o tym zapominamy. Bóg chce byśmy to, o co do Niego wołamy nosili w sercu, byśmy niemal się dobijali do Jego bram i czekali na chwilę kiedy odpowie nam.
Pana Jezus również nauczał o czekaniu na Boga. On mówił:
Lukasza 11:9  A Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.
W słowach pukania, szukania jest ten element czekania, kiedy Pan przybędzie i kiedy nam odpowie. Pocieszające jest to, że jeśli odpowiednio długo pukamy i odpowiednio długo szukamy i czekamy na Niego w końcu o tworzy nam, w końcu odpowie nam i objawi nam samego siebie.
W społeczności z Bogiem zachęcam nas takiej postawy jak miał Mojżesz, który przez sześć dni oczekiwał, aż Bóg zaprosi Go do środka obłoku.
Zachęcam nas do takiej postawy jak miała pewna kobieta 69-letnia Koreanka Cha Sa Soon, która 960 razy podchodziła do egzaminu na prawo jazdy. Zdawała od 2005 roku każdego dnia roboczego część teoretyczną, aż do momentu kiedy w końcu zdała. Jak później tłumaczyła była taka wytrwała, bo chciała swojego wnuczka wozić do Zoo. Jej wytrwałość została jeszcze inaczej nagrodzona. Koreański producent samochodów  Hyundai zatrudnił ją do reklamy. Drodzy my walczymy o coś więcej niż prawo jazdy, sława, czy ludzki prestiż, to wszystko przemija. My walczymy o wieczne skarby, my walczymy o nasze dusze, o naszych bliskich, o nasze miasto, o duchowe zwycięstwa, o bliższe poznanie Boga. Walczymy by doświadczać w naszym życiu duchowych sukcesów. Mamy od Boga obietnice wygrania te walki pod warunkiem że nauczymy się czekać na Pana. Amen

12.12.2015

Jezus daje więcej niż chleb Ew. Mateusza 14,13-23


Drodzy, dzisiaj postaramy skupić swoją uwagę na wspaniałym i niezwykłym wydarzeniu w służbie Pana Jezusa jakim było rozmnożenie jedzenia. Nie wiem czy zauważyliście, ale musiało być to niezwykłe doświadczenie dla uczniów Chrystusa, skoro wszyscy ewangeliści, Mateusz, Marek, Łukasz i Jan o nim wspominają. Z pewnością przeżyli to bardzo głęboko kiedy Pan Jezus pięcioma chlebami i dwoma rybami nakarmił około  tysiące ludzi. Mateusz mówi nam, że było tam 5000 tys. Mężczyzn oprócz kobiet i dzieci (w 21). Niektórzy bibliści twierdzą, że mogło być nawet ponad 20000 tys. ludzi. Dzisiaj taki tłum byłby uważany za ogromne zgromadzenie, a za czasów Chrystusa tym bardziej.
Skąd tak duże zainteresowanie Chrystusem? Musimy trochę zrozumieć kontekst tych wydarzeń. Jak czytaliśmy ostatnio Jezus stał się bardzo popularny w wyniku cudów, które czynił. Wiele razy mówiłem i znowu przypominam, że Chrystus niemalże codziennie czynił setki niezwykłych cudów. Cudów, które były oczywiste i miały natychmiastowy skutek. To spowodowało, że był bardzo znany, tak że sam Herod nim się zainteresował. Zauważmy, że nawet fałszywi uzdrowiciele przyciągają mnóstwo ludzi, a co dopiero prawdziwy uzdrowiciel. Przywódcy religijni zaczęli się Go obawiać i odrzucili Go. Byli zazdrośni o popularność Jezusa, bali się o swoje wpływy i stanowiska, że osoba Chrystusa doprowadzi do buntu przeciw Rzymowi co doprowadziłoby w przekonaniu faryzeuszy do zabrania im swobody i władzy (J 11,48). Zwykli ludzie natomiast rozpoznali w Chrystusie swojego przywódcę i tłumnie za nim podążali, a nawet chcieli okrzyknąć Go królem. Jednak nie Królem swoich serc, tylko przywódcą politycznym. Duża część podążała za nim z ciekawości będąc Jezusem powierzchownie zafascynowanym jak w przypowieści o czterech glebach. Pan Jezus jednak nie był zainteresowany takim królowaniem nad nimi, bo nie prowadziło ono do prawdziwego wyzwolenia duchowego tych, którzy za nim poszli. On wiedział, że prawdziwa wolność dla człowieka przychodzi przez wiarę w Niego jako Zbawiciela od grzechów, a nie przez polityczne nadzieje.
Tak więc jest to jakiś taki kulminacyjny punkt służby Pana Jezusa. Z jednej strony obserwują go polityczni przywódcy, zastanawiają się nad tym, o co Mu chodzi, kalkulują i starają się wybadać czy czasem nie będzie chciał odebrać im władzy. Z drugiej strony ludzie pokładają w Nim nadzieje, ale nie jest to zainteresowanie jakiego Pan oczekiwał od ludzi. Stąd mamy taką rzeszę osób, która za Nim podążała, to musiało budzić niepokój ze strony władz. Od Jana dowiadujemy się, że było to, przed świętem paschy (J 6,4) Jest to druga pascha o której wspomina Jan, więc do ukrzyżowania Chrystusa od tego wydarzenia pozostało około roku.
Teraz Jezus przebywa na miejscu odludnym, gdzie udał się po tym jak usłyszał, że ścięto Jana Chrzciciela. Potrzebował odpocząć, przemyśleć ostatnie wydarzenia i pomodlić się, by nabrać sił do dalszej swojej służby (13). Jednak z powodu popularności ludzie podążyli za nim.

1.      Jezus doskonałym przykładem miłości bliźniego
Zwróćmy uwagę, że pomimo swojego zmęczenia, pomimo tego że chciał mieć trochę czasu na odpoczynek nie odprawił tych ludzi, ale zlitował się nad nimi (w, 14). Nie wyszedł do nich i nie powiedział „słuchajcie ja chce mieć trochę spokoju, usługiwałem wam przez ostatnie dni teraz chce mieć czas dla siebie”. Och, to jest nasz Chrystus, nie myślał o sobie, nie myślał o swoich potrzebach, ale przede wszystkim chciał służyć innym, nawet wtedy gdy był bardzo zmęczony. Wynikało to z głębokiej prawdziwej miłości jaką on miał do ludzi. Chrześcijaństwo to religia miłości, religia realizowania potrzeb bliźniego kosztem swoich w przeciwieństwie do innych religii np. Islamu, hinduizmu itp. Pan Jezus patrzył na tych zagubionych ludzi i czuł prawdziwy ból w sercu. Ból z powodu ich zgubienia, z powodu grzechów jakimi byli zniewoleni z powodu cierpienia jakie przeżywali w postaci chorób fizycznych i duchowych. Był szczerze przejęty i dotknięty ich zmaganiami, ich troskami i chciał im ulżyć. Boże serce zawsze jest współczujące i miłujące człowieka. Bóg nie cieszy się z krzywdy i cierpienia choćby największego grzesznika, ale chce jego ratunku. To nasze serca często są nieczułe nacierpienie i potrzeby innych. To my często chronimy tak mocno siebie, swój czas, swoją prywatność, swoje pieniądze, swoje rzeczy i walczymy o nasze prawa że nie wiele może pozostawać z naszego i życia dla naszych bliźnich.
Pan Jezus jednak powiedział, że nie będą nas poznawać po etykiecie kościelnej, czy po gorliwości religijnej, ładnym ubiorze, ofiarności, chodzeniu do kościoła itp. On powiedział, że świat pozna Jego uczniów po tym kiedy miłość wzajemną mieć będą (J 13,35), kiedy sprawy twojego bliźniego, sprawy twojego brata i siostry będą dla ciebie równie ważne jak twoje. Świat pozna Chrystusa w nas po tym, kiedy zobaczy, że nie stawiamy na pierwszym miejscu swego „ja” i swoich interesów. Tak właśnie robi cały świat, on troszczy się o siebie, najważniejszy w świecie jest kto? „Ja”, ja jestem najważniejszy. Ważne, żebym ja był zadowolony. Taka postawa jest przeciwieństwem chrześcijaństwa. Słowo Boże zawsze wzywa nas do poświęceń na wzór Chrystusa, mamy być podobnego ducha jak Jezus. Znaczy to, nie upierać się zachłannie przy swoim i stawiać na swoim, dbać tylko o siebie. Pozwólcie że przypomnę kilka wezwań do Chrystusowej postawy.
1 Jana 3:16  Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci.
To jest nasz dzisiejszy cel, oddawać swoje życie dla siebie nawzajem, dla bliźniego dla drugich, dla męża, żony, dzieci, dla braci i sióstr w kościele. Po prostu służyć im tak jak Chrystus usłużył nam, dając za nas nie jakąś małą część siebie, ale dał wszystko, położył własne życie. On również powiedział i tego uczył, że bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać (Dz Ap 20,35). Musimy przyznać, że wszyscy mamy z tym problem i w naszej służbie chrześcijańskiej od momentu nawrócenia mamy uczyć się miłości bliźniego. Polega to na tym, że należy walczyć ze swoimi egoistycznymi pragnieniami i sprzeciwiać się w mocy Ducha Świętego naszemu „ego”. Należy walczyć z tym by naszego czasu nie ograniczać wyłącznie do naszych potrzeb, ale do bezinteresownej pomocy innym lub służby w kościele. Należy walczyć z przywiązaniem do rzeczy materialnych, które w naszym przekonaniu należą do nas i mają służyć tylko nam. To co posiadamy powinno również by oddane na służbę Panu. To może być samochód, mieszkanie, narzędzia, jakieś talenty lub umiejętności. Należy walczyć z przywiązaniem do naszych pieniędzy i również jakąś część z nich przeznaczyć na budowanie Bożego Królestwa.  
Również Ap. Wzywa nas do poświęcenia w służbie sobie nawzajem mówiąc
Galacjan 6:2  Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy.
Tak, Pan dał nam wiele wspaniałych przykazań, ,a jedno z najważniejszych z nich jest „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. On sam praktykował to przykazanie w doskonały sposób litując się nad ludźmi nawet wtedy kiedy teoretycznie powinien mieć czas dla siebie, czyńmy podobnie.
2.      Bóg jest w mocy zaspokoić każdą naszą potrzebę
Druga zaś rzecz o której chciałem wspomnieć w  dzisiejszym nauczaniu to, to że Bóg jest w mocy zaspokoić każdą nasza potrzebę. Nie powinniśmy się bać ale Jemu zaufać. Rozmnożenie Chleba jest wspaniałą tego lekcją, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i powinniśmy w wierze okazywać mu posłuszeństwo, bo On jest w mocy sprawić, że będziemy oglądać cudowne rzeczy. Ale jeśli nie ufamy Mu i z powodu lęku, obaw i strachu okazując nieposłuszeństwo narażamy się na dodatkowe kłopoty.
Dzięki Temu, że wszyscy Ewangeliści opisują tą historię możemy mieć jej pełniejszy obraz. Zwróćmy uwagę, że u Mateusza między wierszami 14, a 15 jest przerwa czasowa, którą wypełnia Jan. Mateusz mówi, że zanim nakarmił Jezus ludzi, uzdrawiał ich przez cały dzień, a rozmnożenie żywności miało miejsce wieczorem. Zanim jednak cały dzień służył ludziom miał rozmowę z uczniami , prawdopodobnie kilka godzin przed rozmnożeniem jedzenia o czym wspomina (Ew. Jan 6,3). Jezus Widział wyraźnie, że ludzi zbiera się coraz więcej i wtedy podczas tej rozmowy zadał Filipowi pytanie jak nakarmić tych ludzi? Tak więc uczniowie mieli kilka godzin, by na to pytanie sobie odpowiedzieć. Jak wiemy mieli różne pomysły. Wieczorem powiedzieli do Jezusa, żeby rozpuścił lud i wysłał ich do miasta, by sami sobie nakupili żywności (w. 15). Jan wspomina, że padła również inna propozycja, żeby wydać pieniądze, które były we wspólnej kasie Jezusa i apostołów. Posiadali 200 denarów i nie były to jakieś małe środki.  Denar  był srebrną monetą i dniówką niewykwalikowanego robotnika w czasach Jezusa. Więc 200 denarów które posiadali to prawie 7 miesięcy pracy. Dzisiaj byśmy powiedzieli, że mili przy sobie około 15000 tys. złotych i Filip rozważał wydać te pieniądze na ludzi. Ale z powodu ogromnego tłumu i tak nie zaspokoiliby  ich potrzeb. Niemalże cały dzień myśleli jak nakarmić lud i nic sensownego nie wymyślili. Zadziwiające jest to, że już dwa lata chodzą z Jezusem widzą cuda które czyni, uzdrawia chorych, przemienia wodę w wino, wskrzesza umarłych, ucisza burzę, a jednak nie widzą rozwiązania, że On mógłby nakarmić tych ludzi. Tym bardziej, że rozmnażanie żywności przez Boga miało już miejsce w starym Testamencie. Przypomnijmy sobie sytuacje gdy Elizeusz nakarmił swoich 100 uczniów kilkoma chlebami i jedzenie nie wyczerpało się 2 Król 4,42-44 i inna sytuacja gdy Bóg przez Elizeusza rozmnożył oliwę dla ubogiej kobiety, która była w trudnej sytuacji materialnej  2 Król 4,1-7. Jednak uczniowie nie potrafili spojrzeć na sytuacje w jakiej się znaleźli inaczej jak tylko z ludzkiego punktu widzenia. Nie potrafili wznieść się ponad ten problem i nie potrafili powiedzieć „Panie Jezu ty wszystko możesz, możesz również nakarmić ten lud”. Nie potrafili tego zrobić bo mieli zbyt mało wiary. To jest ciekawe jak niewiara odbiera nam możliwość spojrzenia na nasze życie i na sytuacje w której się znaleźliśmy Bożymi oczami. Brak wiary powoduje, że widzimy tylko ludzkie rozwiązania.
Ale Jezus na ich odpowiedzi mówi, „wy im dajcie jeść” (w 16), nakarmcie tych ludzi. Jak to zrobić jak nakarmić te tysiące ludzi, nie możemy tego zrobić, pieniędzy mamy za mało, jedzenia jest jak na lekarstwo. Jedyne wyjście niech idą do miasta i kupią sobie?
Ale Jezus ma inne rozwiązanie, On każe ludziom usiąść w grupach, bierze te kilka chlebków i dwie ryby, błogosławi to jedzenie dziękując Bogu i rozdaje potrzebującym.(Tak propos czy modlisz się przed jedzeniem, czy dziękujesz Bogu za to co On ci daje?)  Najwyraźniej wyglądało to tak, że rozdawano kolejne chleby i ryby i cały czas w koszu było.
Ale ludzkie rozwiązania są żadne, uczniowie mówili nie da się nic zrobić. Sprawa jest przegrana. Jak wiele razy to słyszałem, jak często sam temu uległem. Ale Bóg ma moc działać nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Bóg ma moc zaradzić w największych problemach i wyprowadzić nas z nich. Dla Boga żadna sprawa z naszego życia nie jest zbyt trudna, zbyt skomplikowana, On po prostu może wszystko. Dlatego mówi - Wszelką troskę swoją złóżcie na niego (Na Boga), gdyż On ma o was staranie (1 Piotra 5,7). W innym miejscu Chrystus mówi do nas
Mateusz 6:31  Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać?
32  Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
33  Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.
Może ty teraz przeżywasz jakieś problemy, choroba, trudne sytuacje, problemy rodzinne, problemy z pracą, czy cokolwiek innego. I patrzysz na tą sytuacje w której jesteś i myślisz sobie całkowicie beznadziejnie, tu nic nie można już zrobić, w moim życiu się nic nie zmieni. Chce ci dzisiaj powiedzieć -  spójrz na Chrystusa, zaufaj Mu, zaufaj Jego mocy, że On może zmienić wszystko. Jego ręka nie jest zbyt krótka, a moc zbyt mała, by uczynić coś niezwykłego. On uczynił wiele niezwykłych rzeczy w moim życiu gdy modliłem się do Niego, pomógł mi spłacić długi, pojednał mnie z moimi nieprzyjaciółmi, dał mi wiarę siłę i mądrość, by podjąć się różnych dział w moim życiu,   i z każdą sytuacją poznawałem Go coraz lepiej.
3.      Hojność Boga
Zauważ również że, on uczynił więcej niż ludzie mogli oczekiwać. On nie nakarmił ich tylko trochę, ale tyle ile wszyscy mogli zjeść, nakarmił ich do syta. Tak, że zostało jeszcze dwanaście pełnych koszy odłamków. To jest wspaniała lekcja hojności naszego Boga, często daje nam ponad miarę, więcej niż potrzebujemy abyśmy mogli również hojnie udzielać tym którzy potrzebują. Apostoł Paweł również nauczył się tej wspanialej lekcji
2 Koryntian 9:8  A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę,
9  Jak napisano: Szczodrze rozdaje, udziela ubogim, Sprawiedliwość jego trwa na wieki.
Bóg nie skąpi nam swojej dobroci. wielokrotnie doświadczyłem i doświadczam, że modląc się do Niego w jakieś sprawie, nie tylko wysłuchuje mnie w tym o co się modlę. Ale często Robi o wiele więcej troszcząc się o sprawy o które zapomniałem się modlić lub nie pomyślałem o nich. Podobnej łaski i hojności Boga doświadczył Salomon. On modlił się o mądrość, a Bóg wysłuchując go, dał mu to, o co się nie modlił, sławę, bogactwo i zwycięstwo nad swoimi wrogami (2 Kronik 1,11-12).
Jak mówi Słowo – hojnie rozdaje, udziela ubogim. Nasycił głodny lud, dał im więcej niż potrzebowali.

4.      Wraz z usługiwaniem ludziom powinno iść w parze nauczanie o królestwie Bożym
Kolejna rzeczą na którą pragnę zwrócić uwagę to jak powinna wyglądać chrześcijańska działalność charytatywna. Wiadomo że kościół chrześcijański od samego początku angażował się w działalność dla potrzebujących. Już w dziejach apostolskich czytamy, że pomagano wdowom i biedniejszym chrześcijanom, którzy byli w potrzebie. W cesarstwie Rzymskim Kościół zajmował się porzuconymi dziećmi, przygarniał chorych i słabych, organizował pierwsze szpitale itp. Jednak Kościół nigdy nie może zapominać, że głównym Jego zadaniem jest zwiastowanie o Królestwie Bożym. Zwróćcie uwagę, że Jezus karmił lud, ale wcześniej zwiastował im Słowo Boże. Kościół chrześcijański zawsze musi o tym pamiętać, że okazujemy miłosierdzie potrzebującym w kontekście Ewangelii. Czasami kościoły chrześcijańskie wpadają w pułapkę dobroczynności zapominając o tym, że dobroczynność ma być pomostem do zwiastowania Ewangelii. Nigdy nie może być celem samym w sobie. Jeśli Kościół zatrzymuje się wyłącznie na działalności charytatywnej dla ludzi, to nigdy nie zaspokoi ich prawdziwych potrzeb. Dlatego, że prawdziwą i głębszą potrzebą człowieka nie jest tylko nakarmienie i przyodzianie go, czy danie mu schronienia. Prawdziwą potrzebą jest zbawienie z grzechów i gdybyśmy zaspokoili wyłącznie cielesne potrzeby ludzkie, a nie dalibyśmy im odpowiedzi na ich potrzeby duchowe, tym samym odnieślibyśmy porażkę. Chrystus nigdy tak nie czynił, nawet w Ew Jana we wspaniałym 6 rozdz. czytamy jak w cudowny sposób wykorzystał On (Jezus) sytuacje nakarmienia ludzi do przekazania im głębokiej prawdy duchowej, że On jest chlebem żywota i kto Go spożywa będzie żył na wieki.
Niektórzy mówią pomagajcie, ale po co o tym Jezusie mówicie, czy nie możecie pomagać bez tego? Ale właśnie to jest istota sprawy. Nie możemy bez tego i nigdy nie możemy się na to zgodzić, by mieć służbę charytatywną bez głoszenia Ewangelii. Czyniąc tak zaparlibyśmy się Pana, przestalibyśmy być Kościołem Chrześcijańskim. Świat także pomaga i ma wiele akcji filantropijnych, ale pomoc świata jest płytka i powierzchowna, bo nie dotyka istoty problemu. Kościół ma okazywać miłosierdzie by mówić o wielkiej miłości naszego Boga okazanej nam w posłaniu swego Syna na świat, by zmarł w miejsce każdego człowieka. 

5.      Bóg z małego może zrobić wielkie rzeczy
Ostatnia zaś rzecz o której chciałem wspomnieć w dzisiejszym zwiastowaniu to, to, że Bóg z małych rzeczy może zrobić wielkie cuda jeśli oddamy mu swoje zasoby. Bóg posłużył się tutaj pięcioma chlebami i dwoma rybkami, by nakarmić kilkanaście, a może kilkadziesiąt tysięcy ludzi wtedy kiedy zostało mu to oddane. Bóg jest w mocy używać naprawdę czegoś małego do wielkich rzeczy pod warunkiem, że przyniesiemy mu to i oddamy w jego ręce. I gdy prześledzimy Biblię zobaczymy że wielokrotnie tak było. Bóg posłużył się małą dziewczynką uprowadzoną z Izraela przez Aramejczyków (2 Kr 5,2) żeby doprowadzić do uzdrowienia Namana. Użył biednej wdowy z Sarepty do karmienia proroka Eliasza (1 Kr 17,3) choć sama nic nie miała. Ale dała Bogu to co miała i było dla niej i dla niego. Użył słabego młodego Dawida z procą, by zwyciężyć największego wojownika filistyńskiego. Użył przestraszonego i niepewnego Gedeona by dać wielkie zwycięstwo Izraelowi nad swoimi wrogami. Bóg czyni tak, by okazać swoją moc i swoją chwałę jak w naszym dzisiejszym fragmencie. Tutaj użył chłopca który miał 5 chlebów i dwie rybki by nakarmić tysiące. Zachęcam nas byśmy przynieśli to co mamy i oddali Panu w ręce, by Bóg mógł to pobłogosławić i użyć tego dla swojej chwały. Przynieś Panu swoje talenty, swój czas, swój intelekt, swoje rzeczy, swoje znajomości, swój czas wolny i swoje pieniądze i powiedz: „Panie wszystko co mam otrzymałem od ciebie, użyj teraz tego co mi dałeś dla chwały swego Królestwa”. Czasami nie przynosimy w ręce naszego Pana tego co On nam daje, bo możemy bać się że coś stracimy, nie pozostanie dla nas, że nie mamy czasu. Ale historia rozmnożenia jedzenia wspaniale pokazuje, że gdy dajemy Panu to co mamy, on to rozmnoży i sprawi że my będziemy błogosławieni i będą błogosławieni inni. Pamiętam że kilkanaście lat temu gdy się nawróciłem było tak, że nie miałem pracy przez kilka miesięcy. Ale  nawróciłem się i chciałem brać udział w społecznościach kościoła, który był oddalony od mojego domu 25 km. Nie miałem wtedy specjalnie pieniędzy. Żeby jednak dojechać do kościoła potrzebowałem na bilet dwa razy w tygodniu, bo jeździłem na spotkania młodzieżowe i niedzielne nabożeństwa. Powiedziałem wtedy w modlitwie Panu, Panie jeśli sprawisz że będę miał pieniądze na te dojazdy, to ja ci obiecuje, że zawsze będę na tych spotkaniach. I Bóg to sprawił, nigdy nie zabrakło mi środków by pojawić się na społeczności kościoła, a później dał mi pracę.
Drodzy dzisiaj mieliśmy okazje jeszcze raz przeczytać historię o rozmnożeniu żywności. O tym jak Jezus okazał cudowną swoją chwałę i uczynił wspaniały cud karmiąc taką rzesze ludzi. Chrystus przez to pokazuje, że jest w mocy zaspokoić nasze wszelkie potrzeby, zarówno te fizyczne jak i przede wszystkim te duchowe. On daje nam chleb którego potrzebują nasze ciała i jest również chlebem żywota dając nam życie wieczne. Ale stawia nam jeden warunek byśmy do Niego przyszli jak przyszedł ten tłum, byśmy nasze życie powierzyli w Jego ręce. Nie możemy nic doświadczyć od Chrystusa jeśli do Niego  nie przyjdziemy. Dlatego wzywam dzisiaj, przyjdź do Chrystusa! Powierz mu swoje życie, zaufaj Mu w swoich sprawach, a zobaczysz że wszystko się odmieni. On to uczyni wielką swoją mocą jak z kilku chlebków i dwóch ryb nakarmił tysiące.
Podsumowując
1. Pan Jezus usługiwał ludziom nawet wtedy kiedy miał teoretycznie wolny czas na odpoczynek, ale jak ludzie potrzebowali pomocy to nie zamykał się przed nimi. Również nie zamykajmy się na innych i żyjmy dla naszych bliźnich.
2. Bóg ma moc zaspokoić każdą naszą potrzebę.
3. Bóg jest hojny i daje o wiele więcej niż to, o co się modlimy i prosimy.
4. Pomoc ludziom powinna iść w parze z nauczaniem o Królestwie Bożym.   
5. Bóg z małego może zrobić coś wielkiego pod warunkiem że Mu to oddamy.
Amen


 


3.12.2015

Jezus światłością świata Jana 8,12


Pan Jezus często wypowiadał o sobie słowa, których zwykły człowiek nie miałby odwagi powiedzieć, a nawet pomyśleć, mówił ja jestem drogą, ja jestem prawdą ja jestem życiem, ja jestem chlebem, ja jestem bramą i ja jestem światłością świata, źródłem wód żywych. W tych wszystkich określeniach Pan Jezus wskazuje na to, że On jest kimś wyjątkowym na tle wszystkich ludzi, że On jest Bogiem. Nowotestamentowy zwrot Ja Jestem jest analogią do Starotestamentowego Imienia Jahwe. Bóg Jahwe ze starego Testamentu objawił się nam teraz w Chrystusie. To co niezwykle mocno nas uderza, to pewność i lekkość z jaką Jezus wypowiada te niezwykłe słowa. Czyni to bez chwili zawahania będąc całkowicie przekonanym o prawdziwości swoich twierdzeń. Jak kiedyś napisał Josh Macdowell albo Pan Jezus jest rzeczywiście tym za kogo się podaje, albo musiałby być obłąkany na równi z człowiekiem, który twierdziłby że jest krową.   W historii mamy wielu znanych inteligentnych i błyskotliwych osobistości, ale żaden z nich nie wskazywał w tak bezpośredni sposób  na siebie. Wyobraźmy sobie kogoś, kto dzisiaj staje na środku rynku i mówi o sobie w taki sposób, mówi że jest Bogiem. Zaraz zostałby okrzyknięty niezrównoważonym człowiekiem, wariatem, szaleńcem. Gdy Pan Jezus mówił takie słowa też wiele osób właśnie w taki sposób Go traktowało, ale On nie tylko mówił, nie tylko przypisywał sobie Boski autorytet, ale swoje słowa potwierdzał przez niezwykłe czyny. Można by było przejść obojętnie obok Jezusa gdybyśmy mieli tylko Jego nauki, ale mamy relacje naocznych świadków twierdzących, że chodził po wodzie, że uzdrawiał każdą chorobę i każdą niemoc, rozmnażał żywność, panował nad pogodą, wskrzeszał ludzi z martwych. Podczas dyskusji jego umysł był bardziej błyskotliwy niż kogokolwiek innego i nikt nie mógł sprostać mądrości z jaką przemawiał, przepowiadał również przyszłość i w końcu sam powstał z martwych. Czy ktoś taki mógł być szaleńcem, czy szaleniec oddałby życie za swoich uczniów przebaczając i błogosławiąc tych, którzy na śmierć Go skazali. Czy szaleniec mógłby pokonać śmierć? Żaden człowiek nigdy nic podobnego nie uczynił, nie uczynił tego w przeszłości jak i jestem pewny, że nie uczyni tego w przyszłości. Śmierć jest zbyt silna, wykracza poza ludzkie zdolności opanowania jej.
Gdzie szukać światła, gdzie szukać nadziei, by pokonać największego naszego wroga? Jestem przekonany że jedyna nadzieja dla świata i dla każdego człowieka, jedyna nadzieja dla mnie i dla ciebie znajduje się w Chrystusie, On mówi „Ja jestem światłością świata”.  Nie jest to pierwszy raz kiedy w Ewangelii Jana pada porównanie Chrystusa do światłości już na samym początku Jan mówi o Jezusie
Jan 1:4  W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
5  A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Tak więc widzimy, że światłość w Chrystusie to prawdziwe życie, życie które nigdy się nie kończy. I mowa tu zarówno o życiu wiecznym jak i życiu w ogóle. Przyjęcie Chrystusa, który jest światłością powoduje że życie człowieka zaczyna kwitnąć i zaczyna przypominać urodzajny ogród. Przypomnijmy sobie psalm pierwszy gdzie jest powiedziane, że człowiek mający upodobanie w zakonie Pana, będzie jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód wydające swój owoc we właściwy czasie. Gdy zbliżamy się do Chrystusa, Pan Jezus zaczyna nas oświecać i dotykać naszego serca motywując nas do zmian, tak że ciemność, czyli grzech i wpływ szatana oraz wpływ tego świata ustępuje z naszego życia. Pan Jezus obiecał nam, że gdy będziemy szli za nim w sensie posłuszeństwa ciemność tego świata straci nad nami kontrolę. Ale by tak mogło się stać, musimy za nim podążać, musimy okazywać posłuszeństwo Jego słowu. Posłuszeństwo Chrystusowi wypływa z wiary, ktoś kto prawdziwie wierzy, że Chrystus jest Zbawicielem świata, jest Jego Zbawicielem, nie będzie miał oporów by być mu posłusznym.
Skoro Jezus jest światłością świata i wiadomo to od 2000 tys lat, przecież nie jest to jakaś tajna informacja, to dlaczego tak dużo ludzi znajduje się w ciemności? Dlaczego tak wiele osób jest pogrążonych w swoich grzechach, w okultyzmie, nałogach, beznadziei, smutku, depresji, jest nieszczęśliwych, myśli o samobójstwie, czy szuka światłości po za Jezusem. Chrystus wyjaśnił to w bardzo prosty sposób, bo ludzie bardziej miłują ciemność. I to jest bardzo dziwne, jednocześnie ludzie widzą, że grzech ich niszczy chcieliby się od niego jakoś wyzwolić, są nieszczęśliwi i miotają się, a z drugiej strony grzech kochają. Ciemność grzechu w której człowiek tkwi również zaślepia jego oczy i taki człowiek nie wie dokąd idzie. Kilka dni temu miałem kazanie na temat sensu życiu. Miliony ludzi wokół nas nie wie dokąd idzie, może ty nie wiesz dokąd idziesz, czy ty znasz sens swojego życia, czy masz światłość żywota którą jest Chrystus? Jak tylko Chrystus wejdzie w nasze życie i stanie się naszą światłością wszystko inne traci blask. Rzeczy tego świata przestają być dla nas tak atrakcyjne jak wcześniej. Przyjemności tego świata już nie mają takiego uroku, bo o wiele przyjemniej przebywać z Chrystusem i czuć w sercu ten wspaniały powiew wolności i świadomość, że wiem teraz po co istnieje. Świadomość, że nie straszny mi kolejny dzień, świadomość, że jestem pojednany z Bogiem i Chrystus moje światło przebaczył moje grzechy i obdarował mnie żywotem wiecznym. Gdy Chrystus wkracza w nasze życie jakby łuski spadają z naszych oczy i widzimy jak marne bezwartościowe życie było bez Chrystusa, życie którego końcem było zatracenie, życie które było bezowocne w oczach Boga.
I to co również ważne w tym fragmencie to, to że Pan Jezus podkreśla, że jest jedyną nadzieją nie tylko dla jakiejś małej grupy ludzi. Ale jest jedynym światłem dla całego świata. „Tak Bóg umiłował świat, że syna swego dał, aby każdy kto w niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (Jana 3,16). Jeden Bóg Ojciec dla wszystkich ludzi i jeden Zbawiciel dla wszystkich ludzi, człowiek, Chrystus Jezus, który stał się przebłagalną ofiarą w nasze miejsce. Tak, ewangelia jest ekskluzywna, nie jest poprawiana politycznie, nie próbuje pogodzić poglądów wszystkich ludzi, ale mówi że cały świat ma jedną nadzieje, którą Jest Chrystus.
Tak pisał o tym prorok Izajasz
Izajasza 42:6  Ja, Pan, powołałem cię w sprawiedliwości i ująłem cię za rękę, strzegę cię i uczynię cię pośrednikiem przymierza z ludem, światłością dla narodów,
7  Abyś otworzył ślepym oczy, wyprowadził więźniów z zamknięcia, z więzienia tych, którzy siedzą w ciemności.
Dzisiaj jeszcze bardziej i jeszcze mocniej uchwyćmy się tej światłości, uchwyćmy się Chrystusa niczym jasnej lampy świecącej w ciemnym miejscu. Jestem przekonany, że świat każdego dnia będzie coraz bardziej ciemny i zepsuty, a ludzie coraz bardziej skołowani, a wokół nas coraz większe zamieszanie. Ale to kto uchwyci się Chrystusa będzie stał pewnie i duchowo będzie posilany przez samego Pana.
Uchwyćmy się Chrystusa, by mogła spełnić się na nas obietnica z Ks. Izjasza
Izajasza 2:2  I stanie się w dniach ostatecznych, że góra ze świątynią Pana będzie stać mocno jako najwyższa z gór i będzie wyniesiona ponad pagórki, a tłumnie będą do niej zdążać wszystkie narody.
3  I pójdzie wiele ludów, mówiąc: Pójdźmy w pielgrzymce na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba, i będzie nas uczył dróg swoich, abyśmy mogli chodzić jego ścieżkami, gdyż z Syjonu wyjdzie zakon, a słowo Pana z Jeruzalemu.
Pójdźmy w pielgrzymce na górę Pana, do świątyni Pana, by uczył nas dróg swoich i byśmy mogli chodzić jego ścieżkami. Dzisiaj dla nas tą górą Pana, tą świątynią Pana w której mamy przystęp do Boga jest Chrystus, przyjdźmy do Chrystusa, by Bóg mógł uczyć nas dróg swoich, byśmy w mocy Ducha Świętego mogli chodzić Jego drogami.



25.11.2015

W poszukiwaniu sensu życia


Jaki jest sens życia? Czy w ogóle nasze życie tutaj na ziemi ma jakieś znaczenie? Po co tutaj jesteśmy? Po co Ty, tu jesteś? Nad tymi pytaniami spróbujemy się dzisiaj zastanowić.
5 Kwietnia 1994 r popełnił samobójstwo zanany na całym świecie muzyk Kurt Kobin, wokalista, gitarzysta i kompozytor zespołu Nirwana. Przygotowując się do samobójstwa zostawił list pożegnalny w którym wyjaśnił dlaczego to uczynił. Napisał, że chociaż jest bardzo znany i przez wielu podziwiany, ma wspaniałą żonę i córkę, to ciągle towarzyszy mu poczucie winy i nieszczęścia. Napisał, że często jest sfrustrowany, samotny i odczuwa pustkę, której przecież nie powinien odczuwać, bo tyle osiągnął oraz ma bliskie osoby wokół siebie. Napisał również o swoim ciągłym smutku, poczuciu niezadowolenia i nie rozumiał dlaczego to wszystko co osiągnął, nie cieszy go jak powinno. Wrócił pewnego dnia do domu wyjął pistolet i strzelił sobie w głowę. Oczywiście wśród fanów Kurta narosło mnóstwo teorii spiskowych, bo część ludzi nie wierzy, że człowiek pod stopami którego niemalże leżał cały świat, był nieszczęśliwy i odczuwał ogromną pustkę - bezsens życia. Ale uczucie pustki Kurta Kobina, czy poczucie, że życie na ma żadnego wyższego celu o który warto byłoby walczyć i za którym warto byłoby gonić, nie jest niczym odosobnionym. Setki milionów ludzi dzisiaj niezależnie od statusu społecznego, zasobności portfela, zdrowia i rejonu świata w którym mieszkają, codziennie wstając z łóżka nie wie w jakim celu to czyni. Zastanawiają się jaki sens ma zdobywanie wykształcenia, ich praca, zakładanie rodziny, wychowywanie dzieci, codzienne zmaganie się z tym i następnym dniem, cierpienie, rozczarowania, sukcesy zawodowe itp. Jaki sens ma codzienne stawianie czoła wyzwaniom, skoro niczego w życiu nie możemy być pewni i w każdej chwili może nadejść śmierć, która odbiera nam wszystko? Z pewnością perspektywa życia wyglądałaby zupełnie inaczej gdybyśmy wiedzieli i mogli być pewni, że nasze starania będą trwałe, a my będziemy mogli cieszyć się nimi zawsze. Depresja jest dzisiaj jedną z najczęstszych chorób cywilizacyjnych, szacuje się, że choruje na nią około 350 milionów ludzi, a wskaźnik ten każdego dnia wzrasta. Lekarze mówią, że główną przyczyną depresji jest nadmierny stres i poczucie przytłoczenia, które wynika z tego, że ludzie nie mają trwałej nadziei. Już jeden z najmądrzejszych ludzi na ziemi - Salomon zauważył, że wszystkiemu co jest pod słońcem, wszystkiemu czym możemy się zająć i poświęcić oraz wszystkiemu, co możemy doświadczyć, towarzyszy poczucie pustki i nienasycenia. Temat ten był dla niego tak istotny, że przeznaczył całą jedną księgę Pisma Św. by go zgłębić. Posłuchajcie od czego zaczął swoje rozważania
Kazn. Salomona 1:2  Marność nad marnościami, mówi Kaznodzieja, marność nad marnościami, wszystko marność.
3  Jaki pożytek ma człowiek z całego swego trudu, który znosi pod słońcem?
Później w tej księdze Salomon rozważa wszystkie uroki życia poddaje je analizie i wykazuje ich bezsens. Należy wspomnieć, że król Salomon nie mówi tego z czysto filozoficznej perspektywy. Nie jest człowiekiem który wyłącznie siadł w fotelu i poprzez rozmyślanie doszedł do takich wniosków. Nie, wnioski Salomona zrodziły się po wypróbowaniu wszystkiego, co było dla niego dostępne. Salomon nie jest teoretykiem, ale praktykiem - człowiekiem który pisze o swoim nabytym doświadczeniu. On mówi, że podjął się wielkich dzieł i zbudował sobie domy, ogrody i parki. Ile ludzi pragnie dzisiaj to uczynić, może ty stawiasz sobie to za cel? Salomon miał sługi i służebnice, nagromadził dużo skarbów, nie odmawiał sobie żadnej uciechy pod słońcem. Cieszył swoje serce wszelką rozrywką dostępną dla niego w tamtym czasie. Jego własne słowa brzmią „niczego co zapragnęły moje oczy nie odmawiałem sobie” (Kzn Sal. 2,10). A jednak pomimo tak ogromnych możliwości, wielkiego doświadczenia oraz spróbowania wszystkiego, co mogło nasycić jego serce nie znalazł on zaspokojenia w tych wszystkich rzeczach. Zaczął swoją księgę jak pamiętamy od słów marność nad marnościami i wszystko marność i na takich samych słowach również ją zakończył przywołując dzień śmierci. 
Słusznie doszedł do wniosku, że skoro wszelkie nasze działania, plany i doświadczenia zostają przerwane przez śmierć, to, po co, w ogóle się starać? Gdyby życie przynosiło nam same radości, nie byłoby smutku bólu i cierpienia, a perspektywa przyszłości byłaby o wiele wspanialsza, to więcej sensu byśmy widzieli w tym życiu. Jednak jeśli nawet przeżyjemy nasz życie w najlepszy możliwy sposób, to i tak ostatecznie jest przerwane przez śmierć. Przez kilka lat chodziłem do hospicjum odwiedzać ludzi schorowanych i osamotnionych. Scenariusz często jest podobny, a dla wszystkich kończy się zawsze w ten sam sposób. Nie ma znaczenia jak szczęśliwe życie byś prowadził, nie ma znaczenia jak bardzo byś się starał i jak wiele byś osiągnął, któregoś dnia przyjdzie starość jeśli będzie ci dane w ogóle jej zasmakować, a później śmierć, która odbierze nam wszystko. A śmierć jest okrutna! Nie pyta, czy jesteśmy na nią gotowi, nie pyta o osiągnięcia i plany na przyszłość, ale przychodzi i bierze co jej. To więc, jaki jest sens życia, skoro jest ono krótkie, usłane cierpieniem, a przyjemności nas nie nasycają, wszytko natomiast ostatecznie kończy się śmiercią? Czy w ogóle możemy się tego dowiedzieć? Gdybyśmy zrobili badanie opinii publicznej o sens życia jakie padłyby odpowiedzi? Myślę, że śmiało możemy je zgadnąć. Często padają odpowiedzi że sensem życia jest rodzina opieka nad nią i wychowanie dzieci. Inni mówią, że zdobywanie dóbr materialnych, jeszcze inni że działalność filantropijna, pomaganie ludziom, zdobywanie wiedzy i poznawanie świata, oddanie się religii, czy rozważaniom filozoficznym. Spotkamy również takich dla których sensem życia będzie kariera lub wielkie osiągnięcia, doświadczenie i poszukiwanie przyjemności lub tacy, co odpowiedzą. że nie  mają większego sensu życia i nie warto się nad tym zastanawiać, po prostu trzeba żyć dnia na dzień. Ale czy te wszystkie wymienione wyżej cele mogą na pomóc? Czy są w stanie dać nam trwałą nadzieje na której moglibyśmy niezachwianie się oprzeć? Nie, bo wszystkie one mają jedną wspólną cechę są krótkotrwałe, zawodzą nas, obiecują zbyt wiele, a dają tak mało. Ci którzy oddali się im lub je osiągnęli wiedzą o tym najlepiej. Myślisz sobie, że jak już zdobędę ten wyznaczony cel, to będę szczęśliwy, to moje życie będzie nasycone. Ale dochodzisz do niego i cieszysz się nim krótko i za chwile odkrywasz, że to samo znajome poczucie pustki wraca. I znowu musisz poszukiwać czegoś nowego.
Przypomina mi to historię pewnego chłopca, o którym jakiś czas temu czytałem - posłuchajcie chwilę.
W lutym 2013 roku, w pewnej chińskiej księgarni w mieście Nankin, nagle zaczęły znikać książki. Z początku jednak zjawisko przybierało niewielkie rozmiary, to więc właściciel niczego nie zauważył. Sprawa wyszła na jaw dopiero kilka miesięcy później, kiedy to liczba zaginionych książek szła już w setki i zbliżała się do tysiąca. Właściciel księgarni zgłosił przestępstwo i powołano tajną policję, która miała za zadanie złapać sprawcę kradzieży. Od tej pory, policjanci całymi dniami snuli się pomiędzy półkami obserwując klientów. Sprawa była tym trudniejsza, że nie ginęły tylko książki z jednej dziedziny, ale pozycje historyczne, socjologiczne, poezje, powieści. Więc jedyną szansą rozwiązania zagadki było przyłapać złodzieja na gorącym uczynku. Po jakimś czasie sprawca został schwytany i okazało się że jest nim młody chłopak - Pan Lee. Gdy złapano go miał właśnie przy sobie pochowane w różne miejsca 30 książek. A w sumie ukradł z tej księgarni 800 książek. Gdy pytano podczas przesłuchania dlaczego tak czynił, powiedział że kradł te książki, bo szuka sensu życia i pragnie się dowiedzieć co robi na tym świecie.
 Drodzy, żałuje że tego chłopaka nie ma dzisiaj z nami, bo znalazłby to czego szukał. Świat i wszystkie książki tego świata, wiedza i cała nauka nie mogą udzielić nam odpowiedzi na pytanie o sens życia. Jest tak dlatego, że odpowiedź na nie może nam udzielić jedynie ktoś, kto powołał nas do istnienia, tą osobą jest Bóg. Jedynie On wie po co nas stworzył, po co tu jesteśmy i jaki jest nasz cel! On nie tylko zna odpowiedź na to pytanie, ale objawił ją w Biblii w Piśmie Świętym i Chce, by każdy człowiek ją poznał. Dlatego Biblia jest tak ważna, nie jest zwykłą książką, ale jest  Słowem samego Boga do ludzi. Bóg przez te słowa przemienia życie człowieka nadając Jego życiu trwały sens oraz cel.
W ewangelii. Jana krótko przed swoją śmiercią na Krzyżu Jezus powiedział do swoich uczniów co jest prawdziwym sensem i celem życia. Słuchaj teraz uważnie.
Jan 14:6  Odpowiedział mu Jezus (Tomaszowi): Ja jestem droga i PRAWDA i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.
Co jest więc prawdziwym celem i sensem życia, co powiedział Chrystus? Zwróć uwagę, że Jezus nie wskazał na jakąś prawdę, nie wskazał na jakąś drogę, na jeden ze sposobów życia. Jak to robią współcześni i dawni filozofowie, psycholodzy, mędrcy czy ludzie od rozwoju osobistego. Jezus nie mówił, że masz szukać światła w sobie, iść za głosem serca, że wszystkie religie są dobre i nie ma znaczenia w co wierzysz. Wszyscy zmierzamy do Boga i wraz z naszym końcem staniemy przed Jego obliczem na sądzie. Warunkiem Bożej akceptacji i przyjęcia nas jest to, co uczynimy z Jezusem zanim odejdziemy z tego świata. 
Chrystus powiedział, że On jest drogą, że On jest prawdą, że On jest prawdziwym życiem, On wskazał na siebie. Nic innego i nikt inny oprócz Pana Jezusa Chrystusa nie da ci trwałego celu i sensu życia. Nie ważne jak długo będziesz poszukiwał, nie ważne jak bardzo będziesz się starał, ile pieniędzy w to zainwestujesz. Cokolwiek byśmy nie zrobili, bez Chrystusa jesteśmy przegrani. Celem i sensem ludzkiego życia jest poznać Boga i Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Bóg stworzył nas dla siebie i dla Niego istniejemy.  Nie mówię tutaj o jakiejś religii, o rytuałach, ceremoniach religijnych takich jak bierzmowanie, komunia, żegnanie się itp. Pan Jezus nie o takim poznaniu mówił, On mówił o wierze w Niego, o powierzeniu, a może lepiej zawierzeniu swojego życia Jego Osobie. On mówił o osobistej relacji, więzi, którą człowiek może nawiązać z Bogiem jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Ja jestem droga, prawda i żywot i nikt nie przychodzi do Boga Ojca, inaczej jak tylko przez Jezusa.
Słowa Jezusa o tym, że jest drogą wiążą się z innymi słowami, które kiedyś powiedział, że kto próbuje swoje życie zachować straci je, a kto straci swoje życie dla mnie (dla Jezusa) i dla ewangelii zachowa je (Mk 8,55). Ludzie na różne sposoby chcą zachować życie, przedłużyć je. Staramy się zapisać w historii, by choć odrobina pamięci po nas została. Ale prawda jest taka, że każdy człowiek od dnia swojego urodzenia idzie własną drogą przez życie i sam sobie obiera cele. Problem jednak polega na tym, że droga którą obieramy, może wydawać nam się słuszna, może cieszyć się akceptacją społeczną, możemy być naprawdę dobrymi szanowanymi ludźmi. Jeśli jednak nie wybierzemy drogi, którą jest Chrystus, jeśli nie poświęcimy naszego życia dla Niego, utracimy nawet to życie które mamy i utracimy je na wieki będąc wtrąconymi do piekła. Dlatego, że nad każdym człowiekiem, który nie poznał Chrystusa i nie uczynił Go swoją drogą w życiu, wisi wyrok potępienia za grzechy. Biblia mówi, że każdy człowiek jest grzesznikiem i za swoje winy zasługuje na potępienie wieczne, a Bóg wyznaczył swojego Syna Jezusa Chrystusa, by wziął na siebie wszystkie nasze przewinienia i poniósł je na krzyż  umierając tam w nasze miejsce. Boża sprawiedliwość wymaga, by grzech został ukarany śmiercią, jeśli Jezus nie stanie się twoim Zbawicielem, jeśli Jezus nie stanie się twoją drogą, to ty sam będziesz musiał odpowiedzieć za swój grzech. W dzień sądu gdy nasze życie się zakończy musimy stanąć przed Bogiem czy tego chcemy, czy nie. Tam nie uratują nas nasze pomysły na życie, nasza filozofia, usprawiedliwienia, nasze pieniądze, i żadne tłumaczenie. Słowo Boże mówi że raz postanowione ludziom umrzeć, a potem sąd  (Hebr 9,27). Tam przed tronem Bożym jedyne co będzie się liczyć to, co uczyniłeś z Chrystusem. Czy uczyniłeś Go swoją drogą, czy szedłeś własną? Pan Jezus Chrystus jest jedyną osobą, która w dzień sądu może twoje życie ocalić, On powiedział że jeśli my się do Niego w świecie przyznamy w ten sposób, że staniemy się Jego uczniami, On również przyzna się do nas przed tronem swojego Ojca. Jak mówiłem wcześniej każdy człowiek idzie własną drogą, tak o tym powiedział Bóg w Ks. Izajasza
Izajasza 53:6  Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich.
Jeśli wszyscy ludzie zeszli na własną drogę, to co powinni zrobić żeby chodzić drogami Bożymi, co powinni zrobić, by wejść na drogę którą wyznacza nam Chrystus? Drodzy, wszyscy ludzie muszą się nawrócić, nie możemy stać się wierzącymi z powodu tradycji, wiary naszych ojców, czy z powodu praktyk religijnych, oraz wychowania chrześcijańskiego. Sami osobiście z własnej woli  musimy wejść na drogę, którą jest Chrystus, wtedy zyskamy prawdziwy cel.
Pan Jezus również mówił że jest prawdą, ludzie poszukują prawdy i często poszukują jej przez całe życie. Przypomnijmy sobie tego chłopca, który kradł te książki on tam szukał prawdy. Poszukiwanie prawdy to poszukiwanie szczęścia i wolności, bo prawda nas wyswobadza. W konstytucji amerykańskiej jest zapis, że podstawowym prawem każdego człowieka jest prawo do życia, wolności i poszukiwania szczęścia. Gdy życie człowieka jest zbudowane na prawdzie, to może się czuć bezpiecznie. Czy nie byłoby cudownie uchwycić się czegoś w życiu co ma prawdziwy sens, na czym się nie zawiedziemy, czegoś co nigdy nie przeminie, w wyniku czego nie zostaniemy oszukani. Jak wielu ludzi musiało poczuć się oszukanych, gdy odkryli że faszyzm lub komunizm za którym poszli był tylko utopią szczęścia i wolności, a nie żadną prawdą. Jak wielu ludzi czuje się oszukanych po kolejnych wyborach, gdy okazuje się że partia polityczna obiecująca niebo na ziemi nie ma zamiaru dotrzymywać swoich obietnic albo, że spełnione obietnice nie dają tego, co oczekiwano. Jak wielu ludzi czuje się oszukanych gdy okazuje się, że ich prawda nie dała im wolności i szczęścia. Jak wielu ludzi będzie czuło się oszukanych w dzień sądu kiedy dowiedzą się, że to czemu zaufali było tylko imitacją prawdy i nie da im zbawienia. Wprawdzie świeciło jak złoto, ale złotem nigdy nie było. A czy twoja prawda daje ci poczucie wolności i spełnienia? Nawet gdyby dawała, czy masz pewność, że jest prawdą którą Bóg akceptuje?
Pan Jezus gdy mówi, że On jest prawdą, to ma na myśli dużo głębszą treść niż to, gdy my mówimy że ktoś mówi prawdę lub to, że jakaś informacja jest prawdziwa. Gdy Chrystus mówi, że On jest prawdą to znaczy, że wierząc w Niego stając się Jego uczniem nigdy nie zostaniesz oszukany i nigdy się nie zawiedziesz. Dlatego, że Boża definicja prawdy to nie nasze opinie i wyobrażenia, ale prawdą jest to, co jest zgodne z planami, zamysłami, charakterem i wolą Boga. Boża prawda nigdy nie przemija, nigdy się nie starzeje i nigdy nie traci na swojej aktualności.  A wolą Boga jak powiedział Jezus jest, by każdy człowiek dostąpił pojednania z Bogiem przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Dlatego Jezus może być jedynym prawdziwym sensem życia, bo wszystko zawodzi i wszystko się kiedyś kończy, ale nigdy nie zawiedzie Jezus tych, którzy Jemu powierzyli swoje życie - On obiecał im życie na wieki. Być może dzisiaj tego nie widzimy, może nawet widzimy, że chrześcijanie mają trudniej od innych ludzi.  Ale ta różnica będzie bardzo wyraźna w dzień sądu ostatecznego w dzień kiedy Chrystus powróci.  Ci którzy w Niego uwierzyli powstaną do żywota wiecznego, a ci zaś którzy nie dali posłuchu słowom Jezusa powstaną na sąd i wieczne potępienie.
I ostatnia rzecz którą dzisiaj chce powiedzieć, że Jezus jest prawdziwym życiem. On powiedział, że w domu Jego Ojca jest wiele mieszkań i poszedł przygotować miejsce dla tych, którzy w Niego uwierzą. Tak wiec Jezus mówi żyjcie dla mnie i umierajcie dla mnie, bo czyniąc tak zyskujecie życie wieczne. Jaką cenę byś był w stanie zapłacić komuś, kto mógłby ci dać życie na wieki. Wyobraźmy sobie sklep w środku miasta, sklep z wielkim ogłoszeniem „TU SPRZEDAJEMY ŻYCIE NA WIEKI”. Wszyscy by wiedzieli, że jest to solidny sklep i naprawdę towar kupiony w tym sklepie jest warty swojej ceny. Jak myślisz czy ludzie chodziliby do tego sklepu kupować życie na wieki? Czy ty poszedłbyś do takiego sklepu wiedząc, że tam możesz uporać się z największym swoim problemem, który powoduje że życie człowieka jest bezsensowne, ze śmiercią. Ile bylibyśmy w stanie zapłacić za życie wieczne? Jestem pewny, że gdyby tylko coś takiego było możliwe, to każdy chciałby kupić życie wieczne w tym sklepie i zapłaciłby każdą cenę, bo jeśli zyskałbyś życie na wieki, to co innego mogłoby mieć większe znaczenie?
To ja powiem wam coś lepszego, Chrystus daje życie na wieki wszystkim tym, którzy w Niego uwierzą, nie za pieniądze, nie za nasze starania, nie za nasze wysiłki i aktywność religijną, ale daje życie na wieki w wyniku wiary w Niego. On już za ten towar zapłacił na Krzyżu Golgoty swoją śmiercią, a teraz rozdaje go hojnie wszystkim tym, którzy przyjdą do Niego prosząc Go o przebaczanie grzechów. On powiedział
Objawienie 21:6 …Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota.
Drogi przyjacielu jeśli szukasz prawdziwego sensu życia, to Jezus Chrystus jest jedyną odpowiedzią, on powiedział „co z tego choćbyś cały świat pozyskał, a dusze zatracił”. Zatracić duszę to znaczy, odrzucić Chrystusa, pójść własną drogą, ale w dzień sądu wszyscy, którzy tak uczynią będą wtrąceni do piekła. Nie pozwól na to, by tak się stało w twoim życiu -  przyjdź dzisiaj do Jezusa, on da ci prawdziwy sens życia. Sens, który daleko wykracza poza śmierć, bo prawdziwym sensem życia jest poznać i uwielbiać Boga przez wiarę w Jezusa Chrystusa i żyć na wieki. 

Łączna liczba wyświetleń