30.04.2022

Nie daleko pada jabłko od jabłoni Ks. Rodzaju 26,1 – 25

 


Pewnie słyszeliśmy gdzieś polskie przysłowie „niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Mówi ono o tym, że często dzieci są podobne do swoich rodziców w postępowaniu i zachowaniu. Ostatnio rozmawiałem ze znajomą, która powiedziała mi, że jest dokładnie taka jak swoja matka, gdy była w jej wieku. Nie raz denerwują nas niektóre zachowania naszych rodziców i myślimy, że nigdy nie będziemy robić podobnie. A po jakiś czasie łapiemy się na tym, że robimy dokładnie to samo. Czytając 26 rozdz. Ks. Rodzaju możemy mieć wrażenie, że już o tym było w poprzednich rozdziałach. Niektórzy nawet są zbici z tropu, że zgubili się w lekturze. Ale nie, nie zgubiliśmy się w tekście, Izaak jest dokładną kopią swego ojca, żyje podobnie i popełnia podobne grzechy. Już 20 rozdz. czytaliśmy o wędrówkach Abrahama, Abimellehu królu Geraru  i jak Abraham próbował go oszukać, że Sara która była jego żoną jest jego siostrą. Tu sytuacja się powtarza, Izaak wyrusza z miejsca, gdzie się osiedlił czyli „od studni żyjącego, który mnie widzi” -   „Beer-Lachaj-Roj”. Było to miejsce gdzieś na pustyni Negew, tam Izaak po raz pierwszy zobaczył Rebekę. Prawdopodobnie na szlaku do Egiptu między Kadesz a Bered.

Wyrusza w podróż z powodu głodu - miejsce gdzie mieszkał już nie mogło go wyżywić, więc udaje się Abimelecha filistyńskiego Króla Geraru, to teren dzisiejszej Palestyny. Prawdopodobnie Izaak nie chce na tym poprzestać i zamierza udać się do Egiptu, by zabezpieczyć rodzinę w czasie niedostatku. Ale objawił mu się Pan i powiedział, by zamieszkał w ziemi, którą mu wskaże, a póki co, zostaje w Gerar. Pan również przypomniał obietnice jakie dał Jego ojcu zapewniając Izaaka, że wciąż są one aktualne i teraz po śmierci Abrahama, to Izaak jest ich spadkobiercą w. 3-5. Dlatego, że obietnice są aktualne, to Izaak jak Abraham powinien być posłuszny Bogu, by Pan mógł go błogosławić. Gdyby poszedł do Egiptu jak chciał i tam się osiedlił, to oddalałby się od Bożych obietnic, a nie do nich zbliżał. 

Bóg nie ma wnuków

W 6 wierszu czytamy, że Izaak odpowiada na Boże słowo i nie idzie do Egiptu, ale zamieszkuje w Gerar. Zwróćmy uwagę na to, że Boże obietnice wypełniają się przez wiarę, a nie bez niej. Jeśli ktoś faktycznie jest zbawiony przez Pana Jezusa, to będzie zmierzał w kierunku Bożego słowa, a nie próbował jak najdalej trzymać się od Niego.

Kiedyś słyszałem powiedzenie, że Bóg nie ma wnuków, ale ma tylko swoje dzieci. Choć Abraham był wierzący i chodził Bożymi drogami, to wcale nie było jednoznaczne, że tak będzie z Jego synem. Izaak musiał sam indywidualnie odpowiedzieć na Boże powołanie, by Pan mógł go błogosławić. Choć rodzice mogą być bardzo oddani Bogu, to wiara z automatu nie przechodzi na dzieci. To że my jesteśmy wierzący w Jezusa wcale nie znaczy, że tak będzie z naszymi dziećmi. Oczywiście wierzący rodzice mogą bardzo pomóc swoim dzieciom zaufać Bogu, mogą uczyć ich Bożych dróg już od samego początku, a nawet powinni to robić. Jednak to same dzieci w przyszłości będą musiały wybrać, czy obietnice dane nam w Jezusie Chrystusie, które były obietnicami rodziców staną się ich obietnicami. Dopiero wtedy, kiedy człowiek sam osobiście uwierzy, to Bóg Abrahama stanie się Jego Bogiem jak stał się Bogiem Izaaka. Dopóki to się nie stanie, to Bóg mojego Ojca będzie Bogiem mojego Ojca, ale nie będzie moim Bogiem. Niekiedy dzieci osób wierzących mogą myśleć, ze jak zostały wychowane w kościele chrześcijańskim od samego początku, to nie muszą się nawracać. Ale tak samo jak ktoś, kto urodził się w stajni nie jest z automatu koniem, tak ktoś, kto się wychował w kościele nie jest z automatu Bożym dzieckiem. Niestety w naszym kraju panuje fałszywe przekonanie, że jak moi rodzice byli wierzący, to ich wiara automatycznie przeszła na mnie. Biblia mówi, że Bożymi dziećmi stajemy się przez osobiste i indywidualne przyjęcie Pana Jezusa Chrystusa jako naszego Zbawiciela. Możemy przejąć religijne rytuały i praktyki naszych rodziców, ale nie możemy być blisko Boga dzięki ich wierze, musimy mieć swoją osobistą relację z Bogiem.

Izaak musiał wybrać, czy chce iść do Egiptu, czy być posłusznym Bogu ze względu na Boże obietnice. Musiał wybrać jak kiedyś wybrał Abraham, czy chce strzec przykazań, przepisów i praw Bożych.   

Powinniśmy pytać się Boga o nasze życiowe decyzje

Powinniśmy się pytać Boga o nasze życiowe decyzje. To co dla nas wydaje się najlepszym wyjściem może nim nie być w oczach Boga. Dla Izaaka najbardziej oczywistą decyzją w czasie głodu wydawała się przeprowadzka do Egiptu. Bał się przyszłości, a później bał się, że z powodu Rebeki może zostać zabity, więc kłamał. Najczęściej jest tak, że jak się nam gdzieś nie powodzi, to szukamy miejsca, gdzie będzie się nam powodzić. Takim miejscem w oczach Izaaka był  bogaty kraj położony nad Nilem, którego susza nie dotykała. Ale czy takie było dla niego rozwiązanie Pana? Czy Bóg chciał, żeby Izaak się przeprowadził do Egiptu? Czy powinien działać pod wpływem strachu?

Wiemy, że Bóg tego nie chciał dla niego, chciał żeby został w kraju, gdzie była susza i gdzie panował głód. Pan obiecał także, że gdy okaże, mu posłuszeństwo, to ześlę na niego błogosławieństwo mówiąc „mieszkaj jako gość w tym kraju, a Ja będę z tobą i będę ci błogosławił”. Obecność Boga w życiu Izaaka miała go uwolnić od strachu w. 24 Najczęściej ludzie w życiu kierują się pragmatyzmem, gdzie i jak będzie mi łatwiej żyć. Staramy się wybierać zawody dla swoich dzieci, które dadzą im dobrą pracę i dobrą pensje, wielu chce mieszkać w krajach, które mają dobrą opiekę socjalną, wysokie zarobki, większe możliwości rozwoju. Raczej wybieramy pracę w której będziemy mogli lepiej zarabiać niż taką w której otrzymamy gorsze uposażenie. Gdy się przeprowadzamy w nowe miejsce, to sprawdzamy jak się będzie nam tam żyć, jak blisko są sklepy, urzędy, szkoły, komunikacja. Ale jak często pytamy się Pana i rozmyślamy o tym, czy nasze decyzje są Bożą wolą? Jak często zastanawiamy się, czy nasze postanowienia przybliżą nas do Boga, czy oddalają? Wzmocnią nasze małżeństwo, czy osłabią, pozwolą naszej rodzinie rozwijać się duchowo, czy wprost przeciwnie, przybliża moje dzieci do Boga, czy oddalą? Izaak mógł mieszkać w teoretycznie lepszym miejscu do życia, ale bez Bożego błogosławieństwa.

Zobaczmy, że gdy Izaak zaufał Bogu pomimo swoich lęków i został w Gerarze, to Pan sprawił, że zebrał stokrotne plony, a Bóg mu tak błogosławił, że wzbogacił się bardzo 26,12-14.

Widzimy więc, że kluczem do obfitego i spełnionego życia nie jest dobre miejsce do rozwoju, dobra praca, dobre zarobki, dobre wykształcenie, ale bycie w centrum Bożej woli. Jeśli wybierzemy w naszym życiu to, co Panu się podoba, co przybliża nas do Boga, co jest wolą Bożą, to nawet jeśli Bóg umieścił nas w kiepskich warunkach będziemy tam błogosławieni przez Pana i przyniesiemy dla Niego owoce.

A jeśli kierujemy się pragmatyzmem i działamy pod wpływem strachu wybierając najlepszą możliwą opcję, która z ludzkiego punktu widzenia da nam najlepsze zyski, ale nie da nam Bożego błogosławieństwa i tak będziemy nieszczęśliwi a w najgorszym wypadku zgubieni.

Takim przykładem jest Lot, który myślał, że jak osiedli się w Sodomie, to będzie czerpał zyski, ostatecznie jednak wszystko stracił.

W 42 rozdz. Ks. Jeremiasza pod ataku Króla Babilońskiego na Izraela, pozostała resztka posyła Jeremiasza, by zapytał się Pana, co mają robić dalej. Mówią, że cokolwiek Bóg postanowi, to uczynią. Jeremiasz przychodzi do nich z odpowiedzią od Boga, by zostali w tej spalonej podbitej ziemi, a Pan sprawi im przychylność ze strony króla Babilońskiego i będą mogli mieszkać bezpiecznie. Jednak dla nich słowa Jeremiasza wydawały się kłamliwe, bo nie wierzyli, że Bóg może im pobłogosławić w takich trudnych warunkach. Postanowili więc udać się do Egiptu myśląc, że tam będą bezpieczni. Tymczasem Król babiloński najechał Egipt i miejsce, które wydawało im się schronieniem stało się pułapką.

Jeśli chcemy być błogosławieni, to dokonując naszych życiowych wyborów celujmy w niebo, zaufajmy Panu, pytajmy się Go o nasze decyzje, a wtedy zyskamy i ziemię jak powiedział znany chrześcijański autor C.S Lewis. Celując natomiast w ziemię, nie zdobędziemy ani ziemi, ani nieba. 

Bóg używa grzeszników w swoim dziele

Izaak, choć był błogosławiony przez Boga, to był również grzesznym człowiekiem. Widzimy, że kłamie mówiąc, że Rebeka jest jego siostrą, a nie żoną. Źródłem jego kłamstwa jest strach, że zostanie zabity z powodu żony, bo była piękna w.7.  Stosuje tą samą metodę, by się chronić, co Abraham, który kłamał na temat Sary. Z jednej strony okazuje posłuszeństwo Bogu, a z drugiej w innej sytuacji ulega grzechowi. Jest to doświadczenie każdego zbawionego człowieka. Choć zostaliśmy odkupieni przez Boga w Jezusie Chrystusie i nasze grzechy zostały przebaczone, to wciąż walczymy z grzechem, a czasami przegrywamy. Wtedy należy się podnieść, pokutować, przeprosić Boga, porzucić grzech i wrócić do społeczności z Panem. Nie jest to w żadnym razie zachęta do grzesznego życia, ale raczej codzienne nasze doświadczenie. Jak długo będziemy w tym grzesznym ciele, tak długo będziemy musieli grzechowi dawać odpór. Najczęściej myślimy, że Bóg do swego planu używa świętych ludzi, a Biblia pokazuje, że używa zbawionych niedoskonałych grzeszników, którzy wyznają Jezusa Panem i pragną mu służyć.

Niekiedy w swojej grzeszności możemy wystawić złe świadectwo naszemu Zbawicielowi jak zrobił to Izaak. Jego kłamstwo wypłynęło, gdy Abimelech zobaczył jak okazywał czułości niby swojej siostrze. Wtedy już wiedział, że Rebeka jest dla niego kimś więcej. Zawołał go i miał do niego pretensje, ze tak haniebnie postąpił i naraził mieszkańców Geraru na grzech w sytuacji gdyby ktoś z nich wziął Rebekę dla siebie. W tej sytuacji pogański król okazał się bardziej sprawiedliwy niż Izaak. W takich sytuacjach powinniśmy okazać skruchę i zawstydzić się z silnym postanowieniem, że nie będziemy tak czynić. Ciągle powinniśmy wzrastać w świadomości, że żyjąc na ziemi jesteśmy ambasadorami Bożymi i nasze postępowanie będzie wpływać na świadectwo o naszym Zbawicielu. Jak powiedział ap. Paweł w 2 liście do Kor 6,3

Nie dajemy w niczym żadnego zgorszenia, aby służba nasza nie była zniesławiona, 

   Zauważmy, że ludzie niewierzący mogą czasami nas zaskoczyć swoim poziomem moralności jak musiał być zaskoczony Izaak, gdy dowiedział się, że Abimelech szanował małżeństwo, a nawet wydał rozkaz, że ktokolwiek dotknie się żony Izaaka, to zostanie ukarany śmiercią.

Jednak Bóg używał Izaaka, a nie Abimellecha, bo to Izaak wstąpił w przymierze z Panem, a nie pogański król. Bóg pracuje z nami ze względu na Chrystusa i Jego ofiarę za nas, a nie dlatego, że jesteśmy moralnie doskonali.

Pan Jezus powiedział

Jana 14:23…Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy i u niego zamieszkamy.

Bóg ojciec nie kocha nas z powodu naszego stanu moralnego, ale dlatego, że uwierzyliśmy i umiłowaliśmy Chrystusa.

I nie chodzi o to, że mamy tolerować grzech, ale raczej byśmy nie rozpaczali, że Bóg nie może wykorzystać nas, bo nie jesteśmy tacy jakbyśmy chcieli być. Bóg pracuje z nami pomimo naszego grzechu ze względu na swoją łaskę.

Izaak nie był doskonały, ale był Bożym dzieckiem usprawiedliwionym przez wiarę w obietnicę przyjścia Chrystusa, a to już wystarczyło, by Bóg błogosławił Jego, a nie pogańskiego króla. 

Przez doświadczenia i okoliczności życia Bóg przybliża swoje sługi do głębszego poznania Jego woli.

Ostatnia rzecz jest taka, że przez codzienne okoliczności życia i doświadczenia Bóg pozwala swoim sługom lepiej zrozumieć swoja wolę i nasze powołanie. W ostatnich kilku wierszach mamy opis tego jak Izaak bardzo się wzbogacił, co wywołało niepokój i zazdrość filistyńczyków i pojawiły się spory między nimi, a Izaakiem. Czytamy, że filistyńczycy zakopali wszystkie studnie, które wykopał Abraham. W ten sposób dali znać Izaakowi, że już go nie chcą w tamtej okolicy i powinien się wynosić. Studnie nie tylko zapewniały wodę dla zwierząt, ale świadczyły o własności ziemi. Więc Izaak przeniósł się dalej do doliny Geraru i na nowo odkopał tam stare studnie ojca, które filistyńczycy zasypali po śmierci Abrahama. Jednak i tam nie pozwolili mu ich użytkować, tym bardziej, że znalazł wodę źródlaną, która mogła zapewnić wodopój dla zwierząt na długi czas. Znów został pozbawiony owoców swojej pracy, a że nie chciał konfliktu, to przeniósł się w kolejne miejsce. Ale przeciwnicy Izaaka odebrali mu kolejną studnię. Po tych trudnościach, które trwały przez wiele lat Izaak mógł się zastanawiać dlaczego Bóg pozwala na takie kłopoty.

Odpowiedź widzimy dalej w 22 do 24 wierszu.

Po wkopaniu kolejnej studni o którą już nie było sporu wydaje się, że Izaak coś zrozumiał, ze swoich doświadczeń w.22. Podziękował Panu za błogosławieństwo i może  się wydawać, że będzie tam mieszkał. Jednak po pewnym czasie przenosi się do Ber-Szeby. Ber-Szeba była pierwszą miejscowością do której udał się Abraham po ofiarowaniu Izaaka, gdy on miał około 20 lat. Wygląda na to, że wcześniej Izaak szukał dobrego miejsca do życia dla siebie, ale przez kłopoty jakie miał i w miarę kopania kolejnych studni i przybliżania się do Ber-szeby zrozumiał, że w jego życiu nie chodzi o to, by mieszkał w jak najlepszym miejscu, ale by Bóg przez Jego życie mógł zrealizować swoją wolą jak najpełniej. Od tego momentu, gdy zrozumiał to głębiej już nie szukał najlepszego miejsca do życia, ale poszedł tam, gdzie Pan chciał żeby był.

A Bóg do tego się przyznał, bo jak tylko udał się do Ber-Szeby, gdzie mieszkał Abraham, to ukazał mu się Pan potwierdzając, że zmierza w dobrym kierunku i jego serce poddało się pod Bożą wolę. Bóg w objawieniu potwierdził obietnicę jakie dał mu wcześniej, a on zbudował tam ołtarz Panu i oddał mu część.

Widzę tutaj pewne zmaganie w życiu Izaaka jakie jest w życiu wielu chrześcijan. Zmaganie to polega na tym, że zastanawiamy się, co mamy robić i jak mamy żyć i gdzie służyć po naszym nawróceniu. Nie raz przenosimy się z miejsca na miejsce, szukamy, a nasze myśli krążą wobec takich i innych zajęć. Zastanawiamy się, co powinniśmy robić, by nasze życie było dobre i błogosławione przez Boga.

Problem jednak naszych rozterek może polegać na tym, że balansujemy między tym, co my chcemy robić, a tym dokąd chce nas zaprowadzić Pan.

Zobaczmy, że Bóg używa naszych problemów, codziennych doświadczeń i błogosławieństw, by zbliżyć nas do wykonywania swojej woli. W życiu Izaaka Bóg użył błogosławieństwa materialnego, by przeniósł się w miejsce, gdzie Pan chciał żeby był. To bogactwo które się mu mnożyło spowodowało, że filistyńczycy byli zazdrośni o to, co ma, więc sprzeciwiali się Jemu. To co pierwotnie było błogosławieństwem stało się narzędziem w rękach Boga do karcenia Izaaka i przemiany Jego serca.

 Przemiana ta polegała na tym, że pojął iż najlepszym miejscem do życia nie jest tam, gdzie ma dobrą studnie, ale gdzie może służyć Bogu, naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi.

Zobaczmy, że po tym, gdy ukazał mu się Pan, to zbudował tam ołtarz i wykopał studnie w. 25.

Wcześniej robił odwrotnie, mieszkał tam, gdzie wykopał studnie. Czyli o miejscu jego życia decydowały bardziej  okoliczności niż wola Boża. Teraz to się zmieniło, najpierw wola Boża, a później studnia. Czyli już nie rządzą nim okoliczności, ale posłuszeństwo ufając, że Bóg zaopatrzy Jego potrzeby. Co rządzi twoim i moim życiem, dobra studnia, czy wola Boża? Przywołam tutaj Słowa naszego Pana, które nam wszystkim są dobrze znane

Mateusza 6:33  Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. 

Podsumowując:

1.      Po pierwsze, Bóg nie ma wnuków. Każdy z nas potrzebuje osobistego nawrócenia, by stać się dzieckiem Bożym i otrzymać życie wieczne. Choć Abraham był wierzący, to Izaak sam musiał podjąć decyzje, czy chce iść za Panem.

2.      Po drugie, powinniśmy pytać Boga o nasze życiowe decyzje. Nie wszystko co nam się wydaje dobre, takie jest w oczach Pana. Dla Izaaka udanie się do Egiptu wydawało się dobre, ale w oczach Boga nie było takie.

3.      Po trzecie, Bóg używa grzesznych ludzi w swojej pracy takich jak Izaak, ty lub ja.

4.      Po czwarte, przez doświadczenia, okoliczności życia i błogosławieństwa Bóg prowadzi nas do większego zaufania i głębszego poznania Jego woli i chce, by naszym życiem rządziło Jego słowo, a nie okoliczności. 

24.04.2022

Nie sprzedawaj Bożego błogosławieństwa za miskę zupy Ks. Rodzaju 25,27-34

 


Czy zdarzyło nam się zrobić kiedyś zły interes? Być może w chwili, gdy zawieraliśmy transakcje wydawało się, że robimy dobry biznes, ale zaraz po tym okazało się, że straciliśmy o wiele więcej niż zyskaliśmy. Jeśli ten interes dotyczy rzeczy materialnych, to jest szansa, że wyciągniemy z tego wnioski i następnym razem będzie lepiej. Gorzej jeśli sprzedajmy coś, czego nie możemy odzyskać. Wiele osób zamienia swój czas, który powinni spędzić z dziećmi i rodziną na czas z butelką. Ktoś inny ten sam czas dla rodziny zamienia na sukces w życiu zawodowym, a tymczasem rodzina rozpada się. Niekiedy pogoń za chwilową grzeszną przyjemnością zmienia całe nasze życie doprowadzając je do ruiny. Możemy zamieniać czas  przeznaczony na modlitwę, studium Słowa Bożego, czy spotkanie z kościołem na nic nieznaczące uciechy, które dadzą nam chwilową satysfakcje, ale nie dadzą szczęścia, pokoju i poczucia, że dobrze wykorzystaliśmy daną nam chwilę.

Ale możemy również zrobić dobry interes, zainwestować nasz czas, intelekt i zasoby w Królestwo Boże, a wtedy niczego z tego, co dał nam Pan nie stracimy. Wprost przeciwnie, inwestycja w Królestwo Boże przyniesie wielkie zyski w wieczności.

Dzisiejsza historia jest o tym jak Ezaw jeden z synów Izaaka zrobił najgorszy Biznes swego życia. Sprzedał za miskę ugotowanej  soczewicy swoje pierworództwo. Czyli sprzedał swoje błogosławieństwo za przysłowiową miskę zupy.

Ale za nim przejdziemy do szczegółów tego lekkomyślnego czynu zwróćmy uwagę jak do tego doszło. 

Rodzice dopuścili do konfliktu braci

Po pierwsze tekst mówi, że zanim Ezaw sprzedał swoje pierworództwo, to w domu Izaaka i Rebeki nastąpił podział i rozkład relacji.

Izaak upodobał sobie Ezawa, który był myśliwym, a Rebeka żona Izaaka upodobała sobie Jakuba, który bardziej był domatorem i miał spokojniejszą duszę. Sympatie te spowodowały osłabienie więzi między Izaakiem i Rebeką oraz wywołały rywalizację między Ezawem  i Jakubem oraz przyczyniły się do ich konfliktu.

Wydaje się zrozumiałe dlaczego Izaak wybrał Ezawa, a Rebeka Jakuba. Ezaw jako myśliwy i chłopak przejawiający silne cechy męskie do tego pierworodny musiał być wielką dumą swego Ojca. Za każdym razem, gdy Izaak patrzył na niego, to mógł myśleć, że Bóg dał mi wspaniałego, silnego syna. Często właśnie ojcowie szukają takich męskich cech u swoich synów oczekując od nich, by byli silni, odważni, sprytni, twardzi i z duszą wojownika. Ezaw miał to wszystko, co Izaak chciał, by miał jego syn. Śmiało możemy założyć, że często Ezawowi powtarzano jak jest wyjątkowy i wspaniały z tego powodu, że jest pierworodny i na nim ma spocząć Boże błogosławieństwo. 

A co z Jakubem? Biblia mówi, że był przeciwieństwem Ezawa, człowiekiem spokojnym, domatorem, przejawiającym bardziej cechy kobiece, niż męskie, a przez to mógł wydawać się Izaakowi kimś słabym i gorszym. Być może nie okazywał mu tyle uczyć, co Ezawowi, nie spędzał z nim tyle czasu i nie poświęcał mu należytej uwagi.

Z kolei Jakuba ze swoją spokojną naturą upodobała sobie jego matka - Rebeka. To ona poświęcała mu sporo zainteresowania okazując więcej matczynego ciepła niż drugiemu synowi. Być może próbowała wynagrodzić mu to, że ojciec faworyzował Ezawa, a przez to odsuwał od siebie Jakuba.

Niestety faworyzowanie synów doprowadziło między nimi do zazdrości, rywalizacji i niezdrowej relacji, co później przyczyniło się do oszustwa Jakuba.

Rodzice powinni być świadomi, że ich grzeszność wpływa również na ich dzieci. Jak w rodzinie Izaaka tak i w naszych rodzinach możemy w sposób niewłaściwy wywyższać jedne dzieci nad drugie, bo bardziej odpowiadają nam ich cechy. Możemy więcej krytykować, a nawet poniżać te dzieci, które są bardziej urwisowate i gorzej się uczą, a wywyższać bardziej ułożone i grzeczniejsze. Możemy faworyzować dzieci w oparciu o wygląd lub zdolności albo jeszcze jakieś inne cechy. Jakiekolwiek by nie były przyczyny  weźmy pod uwagę, że w ten sposób wyrządzamy krzywdę naszej rodzinie i zamiast wprowadzać w niej pokój, wprowadzamy wojnę przyczyniając się do budowania złych relacji miedzy rodzeństwem. Później zamiast być dla siebie wsparciem dzieci mogą się zwalczać i walczyć o uwagę rodziców. Również w małżeństwie może rodzić się w ten sposób podział osłabiając więź między małżonkami. Wygląda na to, że miało to miejsce u Izaaka i Rebeki, to przecież Rebeka później namówiła swego syna, by oszukał ojca, a jej męża.

Jest jeszcze wiele innych błędów rodzicielskich wynikających z naszej grzeszności, jak bycie zbyt surowym, porywczym, zbyt pobłażliwym, niekonsekwentnym, niedotrzymującym słowa, lub to, że rodzice żyją podwójnym życiem – pobożni w kościele, ale bez Boga w domu.

Gdy dzieci widzą nasze upadki i grzeszne postępowanie, należy je przeprosić, przyznać się przed nimi do naszych grzechów starając się naprawić to, co robimy źle.

Niestety w Życiu Izaaka i Rebeki nie widzimy głębszej refleksji w tym zakresie. Wprost przeciwnie, wygląda na to, że konflikt się pogłębia i później doprowadzi do jeszcze większego kryzysu w tej rodzinie.

Pomimo błędów rodziców, dzieci powinny wiedzieć (także te dorosłe), że nie mogą za swoje niepowodzenia i grzechy obwiniać swoich rodziców. Choć Izaak I Rebeka popełnili wiele błędów i przez niezdrowy podział i faworyzowanie swych synów przyczynili się do konfliktu między nimi, to jednak oni sami byli odpowiedzialni za swoje grzechy. Ezaw podjął świadomą lekkomyślną decyzje o sprzedaży pierworództwa gardząc nim w konsekwencji później je tracąc. Jakub natomiast wykorzystał swego brata nie zważając na swoje nikczemne postępowanie wobec niego. Jeden i drugi był odpowiedzialny przed Bogiem za swoje decyzje i postępowanie. Nie możemy naszych grzechów usprawiedliwiać grzesznością naszych rodziców, a tym samym pozwalać sobie na czynienie ich. Jeśli nawet nasi rodzice nie wywiązali się należycie z rodzicielskich obowiązków, to Słowo Boże uczy, ze grzech zawsze jest naszym wyborem. Diabeł i świat mogą stworzyć okoliczności, kiedy łatwiej będzie nam go popełniać, ale to my decydujemy o tym, a nie nasi rodzice. Więc np. dzieci alkoholików nie muszą być alkoholikami, a dzieci nad którymi się znęcano nie muszą być gniewne i agresywne. Brak poszanowania dla czyjejś własności w naszych domach nie czyni z ciebie automatycznie złodzieja, a kłamstwo i hipokryzja naszych rodziców nie musi sprawiać, że też tak będziemy postępować. W rzeczywistości ludzie piją alkohol, są gniewni, kradną i kłamią, bo chcą to czynić, a nie dlatego, że ktoś ich do tego zmusił.

Ezaw i Jakub pomimo grzeszności Izaaka i Rebeki mieli również wiele duchowych błogosławieństw z których mogli czerpać jeśliby tylko chcieli. Do 15 roku ich życia żył Abraham ich dziadek z którym mogli rozmawiać o Bogu, wiedzieli o danych obietnicach dla Izaaka, o wiecznym przymierzu jakie Bóg zawarł z Abramem i Jego potomstwem. Mieli wierzącego ojca i Matkę. Otrzymali namacalne świadectwa mocy Bożej i relacje z pierwszej ręki jak Bóg działał i działa w życiu ich rodziny. To wszystko było wielkim przywilejem i mogli to wykorzystać, by zbliżyć się do Pana lub te możliwości zaprzepaścić. To od nich zależało, czy tak uczynią, czy nie. Podobnie w naszej sytuacji i sytuacji naszych dzieci, to od nas zależy, czy będziemy zbliżać się do Pana, czy nie. Karmić się Bożym słowem, czy nie, brać udział w społeczności Kościoła i prowadzić tam swoje dzieci, czy nie, modlić się do Boga i szukać Go, czy nie. To wszytko są nasze decyzje, które mogą przynieść błogosławieństwo lub przekleństwo. Jaką decyzje podejmiemy? 

Panujmy nad naszymi emocjami

Druga rzecz dotyczy tego byśmy uczyli się panować nad naszymi emocjami i nie podejmowali ważnych decyzji pod wpływem chwili lub silnego wzburzenia. Widzimy, że decyzja Ezawa sprzedania pierworództwa była bardzo impulsywna i podjęta zbyt szybko. Czytamy w naszym fragmencie, że pewnego razu Ezaw przyszedł zmęczony i głodny z pola. Akurat Jakub gotował soczewicę i Ezaw o nią poprosił. Jego brat wykorzystał sytuację i zaproponował Ezawowi interes sprzedania pierworództwa. Ten nie wiele się zastanawiając chcąc zaspokoić głód zgodził się na taki układ. Była to zbyt poważna decyzja, by podejmować ją w takiej chwili i przy takich okolicznościach. Decyzja Ezawa była głupia, nieprzemyślana i pochopna, a głód przyćmił Jego zmysły. Gdyby choć trochę miał rozsądku, to powiedziałby Jakubowi, że jest to zbyt poważne, by w tej chwili o tym decydować, a nadto jest zbyt zmęczony, by trzeźwo myśleć. Podjął decyzje, która drogo go kosztowała i podjął ją bez zastanowienia.

Jest to lekcja dla nas byśmy strzegli się takich sytuacji, kiedy wymaga się od nas szybkich decyzji, które mogą drogo nas kosztować, a nawet wpłynąć na całe nasze życie.

To może być zbyt szybka decyzja o ślubie z niewłaściwą osobą podjęta pod wpływem emocji. Zgoda na zażycie środków odurzających lub alkoholu pod wpływem namowy znajomych. Decyzja o zdradzie współmałżonka po kłótni z nim lub z nią. A może zbyt szybkie postanowienie opuszczenia Zboru, czy nawet odrzucenia Boga.   

Niekiedy to są działania, które podejmujemy pod wpływem silnych emocji jak złość lub gniew, a także słowa których żałujemy. Być może wypowiedzieliśmy je pod wpływem silnego wzburzenia do naszych bliskich, pracodawcy, braci i sióstr w kościele albo znajomych. Gdy sięgam pamięcią wstecz w swoje życie, niestety również znajduje takie pochopne decyzje, których dzisiaj żałuje. Niektóre z nich zaprowadziły mnie na salę sądową i przysporzyły wielu kłopotów, długów lub niepotrzebnych wrogów.     

Wiele z takich decyzji chcielibyśmy później cofnąć, ale nie możemy tego uczynić. O Ezawie jest napisane w liście do Hebrajczyków 12,17 że później płakał i żałował swojej decyzji, zabiegając o błogosławieństwo, ale nie mógł tego zmienić.

Niektórzy chrześcijanie myślą, że mogą sobie traktować Boga lekko, a jak coś będą od Niego potrzebowali, to wtedy do Niego się zwrócą i Bóg im to da zapominając o ich całej niechlubnej chrześcijańskiej przeszłości. Ale może się okazać, że wtedy kiedy pragniemy Bożych błogosławieństw, to nie otrzymamy ich.   

Dlatego bądźmy ostrożni w szybkim podejmowaniu decyzji, które mogą nas wiele kosztować i od których zależy nasza przyszłość, a nawet wieczność.

Postanówmy, że będziemy się starać nie decydować o ważnych sprawach pod wpływem emocji, silnego wzburzenia, gniewu, chwilowych okoliczności i zawsze damy sobie czas na przemyślenie decyzji.       

Nie sprzedawajmy Bożego błogosławieństwa za miskę zupy.

Ostatnia rzecz dotyczy sprzedaży pierworództwa przez Ezawa. Postawa jego jest symbolem pogardy dla spraw duchowych kosztem wiecznych i jest ostrzeżeniem dla wszystkich wierzących, by nie sprzedać swego błogosławieństwa za miskę zupy.

Ezaw Przyszedł pewnego dnia zmęczony i głodny z pola, a Jakub zaproponował mu odkup pierworództwa z miskę soczewicy. Prawdopodobnie już wcześniej padały różne propozycje ze strony Jakuba, by Ezaw sprzedał swoje pierwszeństwo. Wygląda na to, że Jakub wiele razy obmyślał jakiś plan, by przejąć pierwszeństwo brata. W końcu nadarzyła się odpowiednia okazja i wykorzystał trudne położenie swego brata uzyskując co chciał. Pierwszeństwo, które posiadał Ezaw było wyjątkowym darem. Wprawdzie nie dawało od razu błogosławieństwa, ale w przyszłości wiązało się z odziedziczeniem majątku Ojca w podwójnej części, a w kontekście obietnicy danej Abrahamowi, która przeszła na Izaaka był oficjalnym spadkobiercą duchowych błogosławieństw. Czyli wszystko to, co Bóg obiecał Abrahamowi zawierając z nim przymierze, dając swoją opiekę, błogosławieństwo, prowadzenie, rozmnożenie narodu, ziemię, a ostatecznie Zbawiciela z jego rodu miało przypaść Ezawowi. Oczywiście o tym decydował Izaak, bo to On przekazywał błogosławieństwo, ale z racji tego, że Ezaw urodził się pierwszy, a do tego był umiłowanym Izaaka mógł myśleć, że nie ma obaw, że błogosławieństwa nie otrzyma. Nawet jak je sprzedał, to uważał, że nic wielkiego się nie stało, bo Izaak i tak pobłogosławi jego. Tymczasem Bóg przygotował mu scenariusz, który był zgodny ze stanem jego serca.

Widzimy również, że On jakoś nie ceni specjalnie tego pierwszeństwa skoro jest gotowy oddać je za tak małą cenę jak miska zupy. Prawdopodobnie nie ceni dlatego, że obietnice związane z pierwszeństwem są dla niego odległe, a w chwili gdy jest głody i potrzebuje posiłku pierwszeństwo mu nie pomaga. W tym sensie, że nie przynosi odpowiednich zysków teraz i nie jest w stanie zaspokoić jego głodu. Więc sprzedaje je bardzo tanio, sprzedaje za miskę czerwonej potrawy, a nazwa ta – czerwony, czyli Edom staje się już na zawsze znakiem przedkładania spraw doczesnych nad wieczne. Dla Ezawa obietnice Boże nie znaczyły zbyt wiele o czym mówi list do hebrajczyków

Hebrajczyków 12:16  Żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworodztwo swoje.

17  A wiecie, że potem, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie uzyskał bowiem zmiany swego położenia, chociaż o nią ze łzami zabiegał.

Ezaw więc jest człowiekiem, który wybiera korzyść natychmiastową nad przyszłe błogosławieństwo. Ważniejsza dla niego była miska zupy niż Boże obietnice, więc sprzedaje Boga za trochę soczewicy.

Jego postawa nie tylko jest głupia, ale ma również duchowy głęboki wymiar. Przez sprzedaż swego pierwszeństwa podle zlekceważył i okazał pogardę dla Bożych spraw. W ten sposób Ezaw staje się negatywnym przykładem i ostrzeżeniem dla przyszłych odstępców.

Drodzy, my podobnie jak Ezaw zostaliśmy obdarzeni wieloma błogosławieństwami. Mamy przywilej słyszeć Ewangelię, mieć swobodny dostęp do słowa Bożego, mamy Zbór, mamy braci i siostry, którzy nas wspierają i napominają. A przede wszystkim mamy łaskę w Jezusie Chrystusie w którym zostały nam darowane wszystkie największe Boże obietnice. Obietnice życia wiecznego, oglądania Boga, zmartwychwstania i obdarzenia nas tak wielkimi błogosławieństwami których język ludzki nawet nie może wypowiedzieć ani nikomu na myśl one przyjść dziś nie mogą. Są to tak wielkie rzeczy o których ap. Paweł mówi w liście do rzymian, że warto w ich imieniu znosić każdą cenę cierpienia, doświadczenia i służby, bo nic to nie znaczy wobec wielkiej chwały jaka już niebawem nam się objawi, gdy spotkamy się z Jezusem.

Ale pomimo to, możemy jak Ezaw wszystko zlekceważyć i okazać się zupełnymi ignorantami wobec tak wspaniałych Bożych przywilejów i sprzedać nasze błogosławieństwa za miskę zupy. Czyli przedkładać dobra tego świata, nasze grzeszne pragnienia, złe wybory, złe dążenia, pogoń za wygodą i przyjemnościami, szukaniem próżnej chwały nad wieczne obietnice. Zamiast doceniać to, co Bóg nam dał, że mamy przywilej poznawać Ewangelię i cieszyć się jej błogosławieństwami, to może zacząć nam to powszednieć. I ta przysłowiowa miska zupy staje się dla nas ważniejsza. Czyli to, co mogę uzyskać tu i teraz zaniedbując nasze powołanie. Pan Jezus ostrzegał nas, by nasze serca nie były ociężałe w skutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt na dzień jego przyjścia lub spotkania z nim w Ew Łuk 21,34. Drogi przyjacielu, bracie siostro, nie sprzedawaj swego pierworództwa, nie sprzedawaj swego Pana za kolejne kilka groszy, za kolejną chwilową grzeszną przyjemność, która oddziela nas od Boga. Nie sprzedawaj swojego Pana za miłość do pieniędzy, za miłość do rzeczy tego świata, za jakąś niemoralność seksualną za trochę więcej snu w niedzielny poranek, gdy powinieneś przyjść do Zboru i za cokolwiek innego, co mogłoby stanąć na drodze między tobą a Chrystusem.

Nie traktujmy sobie lekko łaski Bożej, że możemy żyć jak chcemy, a Bóg i tak nam wybaczy, bo może się okazać, że przywileje dane nam w Jezusie, nigdy nie były naszym udziałem.

Zobaczmy, że w Ezawie nie było żadnej refleksji po sprzedaży jego pierwszeństwa. Czytamy, że zjadł, pił i odszedł w. 34. Słowa te oddają charakter jego otępienia duchowego, nie ma w nim żadnego namysłu, żadnego smutku, żadnej chęci naprawienia szkody, której się dopuścił.

Podobnie mogą się zachowywać niektóre osoby uważające się za chrześcijan. Grzech już nie powoduje u nich żadnej pokuty, żadnej refleksji, żadnych wyrzutów sumienia, żadnego płaczu, tylko wyparcie i usprawiedliwianie.

Również szczerze wierzący chrześcijanie mogą mieć w jakimś stopniu coś z postawy Ezawa. Wierze, że Bóg chce obdarzyć nas w tym życiu wieloma błogosławieństwami wypływającymi z Jego łaski, to jest możliwość poznania Go, cieszenia się bliskością z naszym Panem oraz radością i pokojem wypływającym z obcowania z Nim. On może odkryć przed Nami rzeczy o których nie mamy pojęcia i sprawiać, że nasza ufność w Nim będzie niezachwiana. Jednak możemy to zamieniać na tanie emocje tego świata, które tylko chwilowo cieszą nasze serce.

Słyszałem kiedyś historię, że wiele lat temu w XVIII w. w Stanach Zjednoczonych pewien Indianin, półnagi i głodny przyszedł do niewielkiego miasteczka. Błagał o jedzenie, żeby nie umrzeć z głodu. Mieszkańcy miasta łaskawie dali mu trochę chleba, a gdy go jadł, ktoś zauważył sakiewkę zawieszoną na jego szyi. Był to mały, brudny woreczek przymocowany kolorową wstążką.

Rdzenny Amerykanin wyjaśnił, że był to podarunek, list uznania, który otrzymał w młodości, gdy zakończył służbę wojskową w szeregach generała George'a Washingtona późniejszego pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Otworzył sakiewkę i pokazał wyblakły, zatłuszczony papier. Jeden z mieszkańców miasta wziął go i rozwinął. Czytając zauważył, że było to zwolnienie z armii federalnej podpisane przez samego generała George'a Washingtona i dawało prawo do dożywotniej emerytury po okazaniu dokumentu. Ten Indianin mógł żyć w obfitości, a żył jak żebrak.

W taki sposób niektórzy z nas, wierzących, traktują Boże obietnice. Zawieszamy je na szyjach lub na naszych ścianach w pięknych tabliczkach, ale tych obietnic nie domagamy się od Boga  dla siebie i nie żyjemy nimi, nie modlimy się o nie, nie dążymy do nich, nie zabiegamy i nie szukamy ich. I tak przez większość naszego życia chodzimy w duchowym ubóstwie, nie wiedząc, jak naprawdę jesteśmy bogaci. Możemy żyć jak zwycięży, a żyjemy jak żebracy.

Bóg dał nam bogate dziedzictwo swoich obietnic, których jest tysiące i obejmują każdą dziedzinę życia, ale możemy je ignorować i nie poświęcać czasu na odkrycie ich i modlitwę o nie. Wolimy zadowalać się innymi rzeczami, a obietnice umykają nam bezpowrotnie.   

Po prostu bądź jak Jakub. On pragnął pierwszeństwa i błogosławieństwa, które się z nim wiązało. On pragnął tego tak mocno, że codziennie o tym myślał i szukał sposobu jak wejść w posiadanie pierwszeństwa brata.

Bądź jak Jakub i szukaj z całego serca Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, szukaj duchowych obietnic, które zostały nam darowane w Chrystusie przez Jego Ewangelię. Szukaj Pokoju, który przewyższa ludzki rozum, szukaj radości w Panu w każdych okolicznościach życia, szukaj czasu na modlitwę, ucz się być zawsze wdzięcznym Bogu, uciekaj od zgorzknienia, narzekania, czarnych myśli, a wzrastaj w nadziei i w ufności Bogu. Nie sprzedawajmy naszych błogosławieństw i naszego Pana za miskę zupy.

Podsumowując:

1.      Po pierwsze jako rodzice starajmy się tak wykonywać swoje obowiązki rodzicielskie, by naszym dzieciom dać najlepszy z możliwych obrazów Chrystusa. Ale miejmy też świadomość, że jesteśmy grzeszni, zawodzimy, wtedy należy pokutować, przeprosić. Ostatecznie nie ponosimy odpowiedzialności za grzechy naszych dzieci jak nasi rodzice nie ponoszą odpowiedzialności za nasze grzechy. Zarówno my jak i nasze dzieci jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za nasze wybory i nie możemy zrzucać na innych winy za nasze niepowodzenia. Po prostu musimy przyznać się do swoich grzechów i prosić Pana, by zmieniał nasze serce i postępowanie.

2.      Po drugie, panujmy nad naszymi emocjami i impulsywnymi zachowaniami nie podejmując pod wpływem emocji żadnych poważnych decyzji, które później mogą nas drogo kosztować i których możemy żałować. Raczej trzeba sprawy powierzyć Bogu i dać sobie czas na rozsądne podjęcie decyzji, szczególnie w sprawach strategicznych dla naszego życia.   

3.      Po trzecie, nie sprzedawajmy Bożego błogosławieństwa za miskę zupy. Czyli nie przedkładajmy rzeczy tego świata nad błogosławieństwa duchowe. Postawmy to co Chrystusa, na pierwszym miejscu w naszym życiu. I nie żyjmy jak żebracy skoro jesteśmy zwycięzcami w Jezusie.     

19.04.2022

Zamordowanie Szczepana Dzieje Ap. 7,54-60

 


Dzisiaj przyjrzymy się ukamienowaniu Szczepana, który jako pierwszy doznał męczeństwa za wiarę w Jezusa Chrystusa. Szczepanowi nie udało się zakończyć swojej przemowy do Żydów w obronie wiary chrześcijańskiej. Po tym jak otwarcie przedstawił ich grzechy mówiąc wyraźnie, że zawsze buntują się przeciw Duchowi Św. jak to miało miejsce już wcześniej wpadli we wściekłość i zamordowali go. Wierzę, że w chwili śmierci męczenników chrześcijańskich Bóg daje im szczególną łaskę, by mogli zachować wiarę, siłę i dobre świadectwo.

Musimy powiedzieć na przykładzie Szczepana, że Boże drogi dla jego sług są często niezbadane i tajemnicze. Niekiedy Bóg zachowuje swoich świadków od wszystkich niebezpieczeństw pozwalając im złożyć odważane świadectwo i dożyć później starości. Innym razem natomiast pozwala na cierpienie i ból swoich sług, by użyć tych doświadczeń dla swojej wielkiej chwały.

 w. 54.

Przypomnę, że Biblia mówi jasno iż gorliwi chrześcijanie będą znosić prześladowania w tym świecie i należy być na nie przygotowanym. Bożą wolą jest, by wierzący w Chrystusa czasami doświadczali cierpienia dla ewangelii i w ten sposób naśladowali naszego Pana i dawali światu świadectwo przez cierpliwe znoszenie doświadczeń, że nie są przywiązani do tego świata i tego ciała, które potrafią złożyć na ofiarę dla Boga. Dla przypomnienia przeczytajmy trzy wiersze, które wzywają nas do znoszenia prześladowań 2 Tym 3,12; Dzieje 14,22; 1 Ptr 4,12-13.  

Cierpienie chrześcijan wynika z tego, że żyjemy we wrogim środowisku, a księciem tego świata jest szatan, który przeciwstawia się ewangelii i pobudza ludzi do gniewu i złości. Królestwu diabła nie szkodzą światowi chrześcijanie, których raczej zostawi w spokoju. Niebezpieczni są dla niego ci którzy są aktywni w służbie dla Chrystusa i przez których świat może dowiedzieć się o Ewangelii.  Gdy Ewangelia jest zwiastowana, to mogą być trzy reakcje na nią, ludzie mogą się nawrócić, być obojętni, lub być wściekli jak w naszym fragmencie, choć nawet we wciekłości ludzkiej Bóg ani przez chwilę nie przestał panować nad sytuacją Łuk 4,28-30. 

Widzimy przedstawicieli Rady Najwyższej, którzy gotują się ze wciekłości na Szczepana. Nienawidzą go z całego serca i są pełni gniewu poddając się całkowicie pod wpływ Szatana, który przez nich chce doprowadzić do śmierci Szczepana.

Nie powinniśmy być zdziwieni, gdy kiedyś zobaczymy taką właśnie reakcje na ewangelię. W swojej służbie przynajmniej kilka razy maiłem podobne sytuacje.   

w. 55.

Musimy mieć świadomość, że o wiele lepiej jest umrzeć razem ze Szczepanem za wiarę w Jezusa pod gradem kamieni i być powitanym przez Pana w niebie. Niż odejść spokojnie w późnej starości otoczony rodziną i usłyszeć od Pana Jezusa nie znam cię.

Zobaczmy co się dzieje ze Szczepanem w tej sytuacji.  

Czy Bóg pozostawał obojętny na cierpienia, które miały na niego przyjść?

Nie, widzimy że Pan Bóg daje Szczepanowi posilenie z nieba, umacnia go, by mógł przetrwać te tortury. W odpowiedzi na cierpienie Szczepana Pan Bóg pokazuje Mu swoją wielką chwałę, która za chwilę stanie się Jego udziałem. Widzi również Pana Jezusa, który po prawej stronie Boga czeka na niego, by go powitać.

Bóg nigdy nie pozostaje obojętny na cierpienie swoich sług, ale wierzę, że w chwilach prześladowań jest z Nimi w szczególny sposób 1 Ptr 4,14; 2 Tym 4,14-18; Psalm 116,15; Łuk 22,43.

Wizja Szczepana, którą otrzymał dodała mu tyle sił i radości, że nie mógł zatrzymać jej dla siebie i powiedział, że widzi chwałę Boga oraz Jezusa Chrystusa po Jego prawej stronie. Gdy Szczepan powiedział o chwale Boga prawdopodobnie mówił o jakimś wielkim blasku, który widział w niebie, może również oglądał całe zastępy aniołów wielbiących Boga.

Zobaczmy, że wizja, którą Bóg mu pokazał, była dokładnie tą rzeczywistością o jakiej Pan Jezus mówił do Sanhedrynu, gdy przed swoją śmiercią był przez nich sądzony Mat 26,64-65.

Jak myślisz dlaczego Bóg właśnie taki obraz pokazał Szczepanowi?

To z pewnością musiało przypomnieć Sanhedrynowi, co Jezus mówił na chwilę przed swoim ukrzyżowaniem, że będzie siedział po prawicy Boga. Teraz od Szczepana mogą się dowiedzieć, że Słowa Jezusa się wypełniły. On prawdziwie zmartwychwstał i siedzi po prawicy Boga sprawując w mocy swoją władzę. Teraz arcykapłan i inni z nim muszą się liczyć z tym, że ten Jezus, którego zabili jest Synem Człowieczym z 7 rodz. Ks Daniela, któremu zostaje dane Królestwo i prawo sądzenia.

Więc Szczepan otrzymuje wspaniałą wizje, cudowne posilenie. W rzeczywistości, gdy przyjrzymy się męczennikiem chrześcijańskim, to wszyscy lub znaczna większość umierają podobnie. Wiedzą, że idą do Jezusa i cieszą się na spotkanie z nim jak Szczepan. Pan Jezus czeka po drugiej stronę na wszystkich, którzy mają cierpieć i umrzeć dla jego imienia. Czeka również na tych, którzy dochowują Mu wiary. Oby nasza śmierć była Pełna Jezusa jak śmierć Szczepana. Ludzie różne rzeczy widzą na łożu śmierci, niektórzy widzą że muszą wiele zostawić. Inni widzą że życie dobiegło końca, że są bezradni i pozostaje im strach oraz czarna ściana. Szczepan jednak widział Jezusa. My też przez wiarę możemy wiedzieć Jezusa z każdym dniem wyraźniej pod warunkiem, że zanim umrzemy będziemy przygotowywać się na spotkanie z Nim wyostrzając swoją wizje Pana przez modlitwę, Słowo Boże i działanie Ducha Bożego w naszym sercu Efez 1,17.

 Jan Hus znany reformator umierał z pieśnią na ustach „Panie zmiłuj się” „Kyrie eleyson”. William Tyndale, który umierał za przetłumaczenie Biblii na język angielski, modlił się słowami „Boże otwórz oczy króla Anglii”.  

Warto również zauważyć, że trzy osoby boskie są wspominane w naszym fragmencie. Szczepan jest pełen Ducha Św. widzi chwałę Boga Ojca i Jezusa po prawej stronie.

 w. 57-58.

W wyniku tych słów, że widzi Syna Człowieczego wpadli w jeszcze większą wściekłość. To musiało im przypomnieć Jezusa, którego niedawno zabili. Wcześniej zabili Jezusa za te słowa, teraz chcą zabić Szczepana. To musiało ich bardzo oskarżać. Jeśli Szczepan faktycznie widzi Syna Człowieczego, to znaczy, że oni popełnili największą zbrodnie w historii Izraela. Zabili swojego Mesjasza na którego zawsze czekali. Zobaczmy jak bardzo można być zatwardziałym, jak bardzo ślepym na ewangelię, a jednocześnie uważać, że czci się Boga. Nie chcą słyszeć o tym, że mogli się pomylić. Zobaczmy jak wielka może być ludzka hipokryzja. Z jednej strony uważają, że kochają Boga, a z drugiej są pełni nienawiści i jadu. Wielu ludzi jest właśnie ślepych w podobny sposób. W ogóle nie dopuszczają, że mogli się pomylić, nie biorą tego pod uwagę. Nie rozpatrują świadomie tego, w co wierzą. Wolą raczej jeszcze bardziej trwać w swojej zatwardziałości po usłyszeniu ewangelii.

 Żydzi pomimo swojej nienawiści wciąż chcą być wierni Prawu Mojżeszowemu. Więc zabierają Szczepana z miasta, by go ukamienować poza miastem - tak nakazywało prawo Ks. Kpł 24,14-16. Musieli również przedstawić przynajmniej dwóch świadków, by mogło do tego dojść Dz 6,13. Kamienowanie wykonywano w ten sposób, że pierwsi rzucali kamienie świadkowie, a dopiero później cała społeczność.

Widzimy, że zdjęli długie szaty, które krępowały ich ruchy i nie pozwalały rzucać kamieniami.

Jednym z tych, którzy brali udział w t tym morderstwie był ap. Paweł, który później się nawrócił.

w. 59.

Następnie Szczepan się modli, by Pan Jezus przyjął jego ducha i nie policzył im tego grzechu. Tu warto zaznaczyć, że Szczepan modli się do Pana Jezusa bezpośrednio. Niektórzy uważają, że nie można w modlitwie zwracać się bezpośrednio do Jezusa. Jednak Szczepan wierzył w pełne bóstwo Chrystusa oddając mu chwałę i cześć oraz modląc się do Niego, podobnie również postępował Jan w Obj 22,19.

Sytuacja Szczepana odpowiada nam również na pytanie, co dzieje się z człowiekiem bezpośrednio po śmierci. Widzimy, że Szczepan szedł do Jezusa, Jego duch  szedł do Pana Jezusa i był już z Jezusem w pełni świadomy ciesząc się Jego obecnością. Słowo Boże uczy nas, że ci którzy umierają wierząc w Jezusa od razu po śmierci są z Panem w niebie. Tu chciałbym byśmy zobaczyli kilka przykładów z Nowego Testamentu Filipian 1,21-23; 2 Kor 5,8; Łuk 23,43; Łuk 16,19-31; Obj 6,9-10. 

w. 60. 

Ostatnia lekcja od Szczepana dla nas, to przebaczenie dla swoich wrogów. Szczepan modli za swoich prześladowców do Jezusa i w ten sposób naśladuje samego Jezusa, który umierając na Krzyżu modlił się tymi samymi słowami Łuk 23,34. W umierającym Szczepanie nie ma, ani odrobiny zgorzknienia, chęci odwetu, czy pragnienia zemsty. Modli się, by Bóg przebaczył jego prześladowcom, być może wynikiem jego modlitwy jest nawrócenie Saula. W tym powinniśmy naśladować Szczepana i miłować naszych wrogów, modlić się o nich i błogosławić ich, czego naucza nas sam Pan Jezus Mat 5,43-48. Należy pamiętać, że postawa chrześcijańskiego przebaczenia jest możliwa tylko wtedy, kiedy sami doświadczyliśmy przebaczenia od Boga i mamy świadomość, że On darował nam dużo większe przewinienia niż my kiedykolwiek darujemy naszym wrogom.

15.04.2022

Siedem słów Jezusa z Krzyża

 


W ten Wielki Piątek chciałbym byśmy przyjrzeli się ostatnim siedmiu słowom Pan Jezusa z Krzyża. Wiemy, że ostatnie słowa umierającego człowieka mogą mieć szczególne znaczenie, przede wszystkim kogoś takiego jak Pan Jezus. Już samo to, że było 7 ostatnich wypowiedzi, a nie 5, czy 3 wierzę, że ma symboliczne znaczenie. Siódemka bowiem w Biblii to liczba pełni i doskonałości. Mamy siedmiodniowy cykl stworzenia, co 7 lat ziemia miała doznać odpoczynku od uprawy i miała mieć szabat. Po 49 latach, czyli 7 szabatach dla ziemi był rok jubileuszowy w Izraelu, to czas darowania długów, wolności dla niewolników i rok odzyskania sprzedanej ziemi. Przez 7 dni Boży lud miał obchodzić święto paschy. Noe miał zabrać na arkę ze zwierząt czystych po 7 par. Józef w proroczym śnie widział 7 krów tłustych, a później 7 chudych, jest 7 cudów w Ew. Jana potwierdzających boskość Chrystusa. To tylko kilka przykładów jak często siódemka występuje w Biblii, a teraz mamy 7 wypowiedzi naszego Pana z Krzyża. Myślę, że słów niezwykle ważnych w których zawarta jest cała esencja jego misji i stanu ludzkości. Trzy z tych wypowiedzi znajdują się w Ew. Łukasza, kolejne trzy w Ew. Jana i jedna wypowiedź w Ew. Mateusza i Marka

1.      „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedza, co czynią” (Łk 23,34).

2.      „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,43).

3.      „Ojcze, w Twoje ręce, powierzam ducha mego” (Łk 23,46).

4.      „Niewiasto, oto syn Twój… oto Matka twoja” (J 19,26).

5.      „Pragnę” (J 19,28).

6.      „Wykonało się” (J 19,30).

7.      „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46).

Omawiając te słowa, będę czynił to w kolejności w jakiej mogły zostać wypowiedziane.

Pierwsza wypowiedź jaka padła na Krzyżu z ust Chrystusa o której wiemy dotyczy przebaczenia. Jest to,  modlitwa Pana Jezusa za swoich oprawców do Ojca, by okazał im łaskę, bo działają w nieświadomości. Jasne jest, że kiedy modli się, by Bóg im wybaczył, to również sam im przebaczył. Większość osób skazanych na śmierć, a szczególnie skazanych niesprawiedliwie przeklina swoich wrogów, złorzeczy im, życzy wszystkiego najgorszego, a Pan wołał o przebaczenie. To świadczy o tym jak różny On był od nas, jaką niezwykłą moc posiadał i że naprawdę zwyciężył. Gdy wybaczasz swoim wrogom, to zyskujesz nad nimi przewagę, bo przestajesz być ofiarą, a stajesz się zwycięzcą, bo twoi kaci nie są w stanie ciebie kontrolować.    

Pan Jezus prosi swego Ojca, by wybaczył żołnierzom, którzy szydząc z tego, że jest Królem w sposób okrutny i poniżający potraktowali Go ubierając w purpurę, plując na niego, zakładając mu koronę cierniową na głowę, bijąc po twarzy, a później przybili Go do drzewa Krzyża.

Modli się o wybaczenie dla Żydów, dla faryzeuszy, dla arcykapłanów, którzy z zazdrości i nienawiści do Niego uknuli spisek na Jego życie i wydali Go Rzymianom na śmierć Krzyżową. Modli się również za Piłata, który miał moc i władzę uwolnić Go, ale bał się opinii tłumu i dbał raczej o swoje interesy, a nie o sprawiedliwość na straży, której miał stać.

Jezus modlił się również o tych wszystkich ludzi, którzy byli zebrani pod Krzyżem i wyśmiewali Go, by stąpił jeśli jest Synem Bożym. Modli się także o tych, którzy na placu, gdzie był sądzony krzyczeli do Piłata „Ukrzyżuj Go, Ukrzyżuj Go”. Wstawia się o ten cały tłum ludzi pogrążonych w nienawiści i obwiniających go za swoje problemy.

Wypełnił w ten sposób proroctwo z Ks. Izajasza 53, 12 „On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami”.

 I musimy powiedzieć, że modlitwa Jezusa na Krzyżu za swoich wrogów nie jest naturalna, jest zwycięstwem nad grzeszną ludzką naturą, która domaga się zemsty. Chociaż oni go ukrzyżowali, to on okazał się silniejszy od nich. W ten sposób Pan ukazał nam rolę do Jakiej przeznaczył Go ojciec, rolę wystawiennika za ludzi, pośrednika między nami, a Bogiem. Kogoś kto nas kocha i chce naszego zbawienia, bo wie jak bardzo się pogubiliśmy w życiu. On powiedział, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią. Grzech zaślepia nas i często działamy pod jego wpływem dopuszczając się najgorszych rzeczy, nawet myśląc, że to jest dobre, że to nam służy, że to nam pomorze. Po prostu w naszym grzechu jesteśmy ślepcami i często nie myślimy o Jego strasznych konsekwencjach lub nawet nic o nich nie wiemy. Potrafimy zatracać się w naszych bezeceństwach i cieszyć się nimi, a tymczasem prowadzą nas one do tragedii i potępienia. Potrafimy napawać się cierpieniem innych i zdawać im cierpienie, potrafimy nienawidzić, krzywdzić słowami i czynami. Potrafimy mordować, kłamać, cudzołożyć, niszczyć naszych bliskich i być okrutnymi nie chcąc przebaczyć.

Potrzebujemy tej modlitwy Pana Jezusa za nas, potrzebujemy by się wstawił za nami  u Ojca, by zostało nam przebaczone, by otworzyły się nam oczy, oraz oczy naszych bliskich i rodaków byśmy mogli zobaczyć w jak strasznym położeniu się znajdujemy bez Boga. W jak strasznym położeniu znajduje się ludzkość i do czego jesteśmy zdolni.

Tylko wstawiennictwo Pana Jezusa, którego ofiara została przyjęta przez Boga może doprowadzić do faktycznego przebaczenia naszego grzechu, bo On za niego umarł. On przebaczył swoim wrogom, a jak jest z naszym przebaczeniem, czy wybaczamy, czy modlimy się na wzór Jezusa za naszych wrogów? 

Kolejne słowa Pana Jezusa z Krzyża odnoszą się do tzw. łotra, który wisiał na Krzyżu obok Pana. Człowiek ten w ostatnim momencie swego życia uznał w Chrystusie Mesjasza i Króla zwracając się do Pana, by wstawił się za nim i miał wzgląd na niego, gdy wejdzie już do swego Królestwa.

Wtedy Pan Jezus złożył mu niezwykłą obietnicę „Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju” (Łk 23,43) . Tym samym obiecał mu, że jeszcze tego samego dnia człowiek ten będzie z Jezusem w niebie. Jest to znaczące świadectwo tego, że gdy umrzemy, to nasza dusza idzie do Jezusa do nieba jeśli w Niego wierzymy. Łotr na Krzyżu w chwili, gdy uwierzył, gdy poprosił Pana Jezusa o ratunek został zbawiony. Między innymi na tym przykładzie i na wielu innych widzimy, ze zbawienie nie dotyczy tego, co my możemy zrobić, ale tego co Pan Jezus zrobił dla nas. Zbawienie nie jest na podstawie ludzkich uczynków, ludzkich starań, ludzkiej religijności, ale na podstawie ofiary Pana Jezusa. On mógł zapewnić tego łotra, że będzie z Nim w raju tego dnia, bo właśnie umierał za Jego grzechy, a On w to uwierzył i zostało mu przebaczone. W ten sposób widzimy, że nauka iż musimy sobie na niebo zasłużyć jest nauką fałszywą. Łotr na Krzyżu nie zdążył sobie na niebo zasłużyć, nie zrobił żadnych dobrych uczynków, a to co zrobił zaprowadziło go właśnie na krzyż. Jego uczynki zaprowadziły go na śmierć i tam dojdzie każdy grzesznik opierający się na sobie i swojej sprawiedliwości. To przebaczenie, darmo z łaski przez wiarę w Jezusa dało łotrowi na krzyżu życie wieczne.

Podobnie jak ten łotr na Krzyżu musimy uwierzyć, by otrzymać przebaczenie grzechów. Musimy uwierzyć, że Pan Jezus już wszystko zrobił dla naszego zbawienia, a my mamy to przyjąć. Nie możemy nic dodać do ofiary Jezusa, nie możemy jej poprawić, bo jest doskonała i gładzi wszystkie nasze winy. Możemy tylko ją przyjąć, prosić Pana jak prosił łotr, by pamiętał o nas, gdy już staniemy przed Nim i by przyjął nas do swego Królestwa, gdy przyjdzie dzień naszej śmierci.

Chciałbym mieć na tyle świadomości w dzień mojej śmierci, bym mógł pomodlić się słowami łotra na krzyżu, Panie pamiętaj o mnie, szczególnie teraz, gdy stanę przed tobą i przyjmij mnie do swego Królestwa.

Tak wielu umiera w ogóle nie pamiętając o Bogu i o naszym Panu Jezusie Chrystusie i jego ofierze na Krzyżu za nas. Umierają w rozpaczy, bez nadziei i Boga na świecie, ale nie musi tak być. Nawet w tej ostatniej chwili śmierci dzięki Panu Jezusowi możemy zachować wiarę i głęboką nadzieje o wspaniałej przyszłości. Gdy umierał w Rzymie apostoł Paweł, to chwilę przed swą śmiercią powiedział:

2 Tymoteusza 4:7  Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem;

8  A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego.

Jak wielce musiało zostać pocieszone przez Pana serce tego biednego skazańca. Dowiedział się, że za chwilę przekroczy próg nieba i już na wieki będzie z Panem. Umiłujmy naszego Pana gorąco, dbajmy o wiarę abyśmy mogli odchodzić w wieczność z nadzieją, a nie rozpaczą. 

Następnie Pan Jezus powiedział do Marii swej matki i jednego z apostołów, Jana który wraz z kobietami stał przy Krzyżu przyglądając się Jego męce: Niewiasto, oto syn Twój… oto Matka twoja. Kościół Rzymsko Katolicki powołując się na te słowa Pana Jezusa uważa, ze Maria w tej chwili została mianowana przez Pana na matkę całej ludzkości. Ale oczywiście, to jest nie prawda. Pan Jezus nie powiedział do Marii pod krzyżem, że jest matką ludzkości jak nie powiedział do Jana, że on jest synem wszystkich matek. Niestety, gdy nie trzymamy się słowa Bożego, to dochodzimy do takich absurdów i wykrzywiamy proste drogi Boże.

Pan Jezus z Krzyża zapewnił Marii opiekę, którą On jej zapewniał jako pierworodny syn. Jan miał zastąpić jej syna którego straciła. Dalej czytamy, że od tej chwili apostoł Jan wziął Marię do siebie do domu (J 19,27).

Rozumiem, ze powierzył ją Janowi, by On jako jego uczeń mógł nie tylko zatroszczyć się o fizyczne potrzeby Marii, ale przede wszystkim o duchowe, bo bracia Pana Jezusa jeszcze nie wierzyli w Niego.

Znamienne jest to, że Pan umierając nie był skupiony na sobie, na swoim bólu, na tym jak został potraktowany, jak zdradził go jeden z przyjaciół, ale wciąż był skupiony na trosce o innych. To jest dla nas wzór służby, że nawet umierając myślał o innych, a nie os sobie.

Często, gdy cierpimy jesteśmy całkowicie pochłonięci naszym doświadczeniem i nic poza nim i sytuacją w której się znaleźliśmy nie widzimy. Wystarczy trochę bólu w naszym życiu, może bólu zęba lub jakieś niepowodzenia, a zaraz jesteśmy drażliwi, nieuprzejmi, złościmy się na innych stawiając nasza osobę w centrum. Również w kościele często potrafimy nie dostrzegać cierpienia innych, ale bardzo dobrze pamiętamy o swoim. Z tego powodu niektórzy mają pretensje do innych, że nie okazano im właściwej pomocy i właściwego współczucia, gdy przeżywali trudną sytuacje.

Gdyby każdy z nas w kościele miał postawę Pana Jezusa, postawę sługi, nie byłoby tych wszystkich obruszeń, obrażeń, niechęci, złej woli, plotkowania na innych, ale byśmy widzieli kościół, którym każdy czułby się zaopiekowany i kochany.

Gdy prześledzimy ewangelię, to zobaczymy, że pan Jezus zawsze pochylał się nad innymi, okazywał im pomoc, współczuł w ich cierpieniach, płakał z płaczącymi, był wrażliwy wobec potrzeb i doświadczeń ludzi i nie dobijał złamanych. Wprost przeciwnie, podnosił ich.

Jakie sa nasze serca, czy mamy serce sługi, czy myślimy o innych, o ich cierpieniach i potrzebach? Pamiętajmy, że serce sługi, to serce Pana Jezusa. Niestety nie jest to łatwe i tylko w społeczności z naszym Panem będziemy potrafili służyć innym bez poczucia straty. 

Dalej Pan Jezus wisząc na Krzyżu wypowiada słowa, które nas szokują

Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił lub po aramejsku Eli, Eli, lama sabachtani. Są to słowa niezwykłe zważywszy na to, że Pan Jezus jest Bożym Synem. W tej chwili, wisząc tam na Krzyżu doświadcza oddzielenia od Ojca. Odwieczny Syn Boży, który nigdy w wieczności ani przez sekundę nie miał zerwanej łączności, więzi i społeczności z Bogiem Ojcem. Teraz w tej chwili czuje się samotny, opuszczony  cytując jednocześnie słowa z Psalmu Dawidowego 22, napisanego około 1000 lat przez ukrzyżowaniem, kiedy to Dawid czuje się opuszczony przez Boga i daleki od Bożego wybawienia. Podobnie na Krzyżu czuje się nasz Pan. On cierpi, ale nie cierpi tylko fizycznie, cierpi również z powodu duchowego oddzielenia od swego umiłowanego Ojca. Trudno nam być może to pojąć, ale widzimy, że oddzielenie jest prawdziwe, realne, że sprawia ból Panu Jezusowi.

Można zadać pytanie, dlaczego Ojciec Go opuścił, dlaczego zostawił swego umiłowanego Syna? Wydaje się, że jest tylko jedna odpowiedź. Stało się tak z powodu naszych grzechów. Gdy Pan Jezus wisiał na Krzyżu wziął na siebie nasze grzechy, a to spowodowało, że Ojciec odwrócił się od Niego, że zasłonił przed Nim swoje oblicze. Bóg Ojciec wylał na Chrystusa swój gniew, który należał się nam.

 Wydaje mi się, że gdy Pan Jezus modlił się w ogrodzie Getsemane, to nie tyle bał się cierpienia fizycznego, ale właśnie tego, że Ojciec się od Niego odwróci. Zobaczmy, że dla Pana Jezusa choćby tylko ta mała chwila bez relacji z Ojcem już była powodem ogromnego cierpienia.

To też pokazuje jak człowiek jest daleko od Boga. Wielu potrafi całe życie przeżyć bez Boga i nie czują z tego powodu żadnego dyskomfortu. Faktycznie jesteśmy naprawdę zgubieni. Wielu potrafi nie modlić się całymi miesiącami i latami, nie karmić się słowem Bożym, nie mieć żadnych wyższych myśli o Bogu i czuć się z tym całkiem dobrze. A syn Boży tylko przez chwile miał być oddzielony od Boga i była to, wielka tragedia w Jego Życiu.

On zniósł dla nas oddzielenie od Ojca przyjmując na siebie nasze grzechy. Gdyby tego nie uczynił ostatecznie nasze grzechy na wieki, by odłączyły nas od Boga, Jego oddzielenie trwało tylko chwilę. On był w stanie poradzić sobie z naszym grzechem, był w stanie za niego zapłacić i zaspokoić słuszne żądania Bożej sprawiedliwości. Ale był również w stanie grzech zwyciężyć, pokonać Jego moc, życie odzyskać i przez Zmartwychwstanie okazać się Wielkim Zbawicielem.

 Izajasza 53:5  Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. 

Następnie powiedział „pragnę” a żołnierze dali mu do picia  ocet winny zmieszany z wodą i doprawiony do smaku. Był on powszechnie używany jako napój orzeźwiający i środek odkażający.

Ew. Jana mówi, że Pan Jezus uczynił to, by wypełnić słowa Pisma z psalmu Dawidowego 69

Psalm  69:22  Dodali żółci do pokarmu mego, A w pragnieniu moim napoili mnie octem.

To pokazuje, że On kontroluje własne umieranie, On wie co dokładnie w jakiej chwili się stanie. O ile mógł wypowiedzieć słowa pragnienia, to nie mógłby zmusić żołnierzy do podania mu picia. A jednak tak się stało, spełniło się wszystko, co Bóg zaplanował. Każdy szczegół Jego życia i śmierci był wypełnianiem Słowa Bożego.

W pragnieniu Pana Jezusa widzimy prawdziwe człowieczeństwo. To że był Bogiem nie sprawiło, że cierpienia były mniejsze  lub mniej odczuwalne. Podczas ukrzyżowania i w trakcie męki krzyżowej przeżywał to wszystko tak jakby przeżywał każdy inny człowiek. Czyli mamy realne zmęczenie, realne rany, realną krew, prawdziwe ludzkie cierpienie i prawdziwe pragnienie. Żeby Jego ofiara na Krzyżu mogła być za nas skuteczna musiał być w pełni człowiekiem. Nie było w nim tylko trochę człowieka, czy 99% człowieka, ale był 100% człowiekiem. Człowiek zgrzeszył i karę musiał ponieść człowiek. Więc odwieczny Syn Boży upodobnił się do ludzi we wszystkim z wyjątkiem grzechu. To co różniło Go od nas, to  nigdy nie popełnił żadnego zła, niczego co nie podobałoby się Bogu. Oczywiście stając się człowiekiem nie przestał być Bogiem. Bóg – Człowiek w jednej osobie, w osobie Jezusa Chrystusa wisi na Krzyżu, pozwala się zabić, by dać życie każdemu z nas. Będąc też w pełni człowiekiem możemy być pewni, że dzisiaj doskonale nas rozumie we wszystkich naszych doświadczeniach. To nie znaczy, że nas nie rozumiał wcześniej, ale teraz my możemy wiedzieć, że tak jest. Już nikt może zarzucić Bogu, że On nie wie, co ja przeżywam. Wie i chce nam pomóc o ile się do niego zwrócimy.

Wydaje się, że w słowach oddanych przez Jana pragnę jest nie tylko wyrażenie Pana Jezusa pragnienia fizycznego, że chce mu się pić, ale pragnie wypełnić wolę Ojca i zbawić tych za których umarł. Więc słowa te wyrażałby również Jego doskonałe posłuszeństwo. Skoro wolą Ojca było, by umarł za nasze grzechy, to choć było to ciężkie i trudne do poniesienia, Pan pragnął to zrobić. Jak jest z naszym pragnieniem służenia Bogu, czy uciekamy od trudnych dla nas rzeczy widząc, że są Bożą wolą, czy przyjmujemy je?  

Szóste słowa jakie Pan Jezus wyrzekł na Krzyżu, to   „Wykonało się”. Słowa te padły po tym, gdy podano Mu ocet. Chodzi o to, że gdy to się stało, to wykonał już całą misje zleconą Mu przez Ojca i teraz może już umrzeć.

A co się wykonało?

Wykonał się cały odwieczny plan zbawienia, który Jezus miał wypełnić przychodząc na ziemię. Każdy szczegół tego planu został przez Pana Jezusa dokończony, a zbawienie ludzi stało się możliwe. Przez Jego śmierć otworzyły się dla nas drzwi nieba, kara za grzechy tych którzy w Niego uwierzą została zapłacona. Zasłona świątyni, która oddzielała miejsce przebywania Boga podczas jego śmierci rozdarła się, a droga do Boga dla grzeszników ze wszystkich ludów narodów i języków została otworzona przez wiarę w Jezusa Chrystusa.

Zobaczmy, że zbawienie jest całkowicie dziełem Boga, dziełem naszego Pana Jezusa , a nie naszym. Nic nie zrobiliśmy, nic nie zrobił żaden człowiek, by zbawienie było możliwe, to Bóg okazał się sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, kto wierzy (Rzym 3,26).  On powiedział „wykonało się” ja to zrobiłem, ja dałem ludziom zbawienie, ja zrobiłem wszystko, by każdy kto we Mnie uwierzy miał życie wieczne. Dla człowieka nie ma już nic do zrobienia w kwestii zbawienia poza przyjęciem tego, co zrobił Pan Jezus. Życie wieczne jest za darmo, całkowicie z łaski. Niesamowite jest to, że najcenniejsza rzecz jaką kiedykolwiek moglibyśmy otrzymać jest za darmo. Jego ofiara z samego siebie już na zawsze będzie miała i ma moc, zgładzić wszystkie grzechy każdego choćby najgorszego grzesznika pod warunkiem, że się upamięta i uwierzy.

Oczywiście przyjęcie Go jest związane z uczniostwem z naśladowaniem Jezusa, ze służeniem Mu, ale to wszystko wynika z tego, że On nas już nas zbawił. Nie próbujemy zasłużyć, ale chcemy okazać wdzięczność rozumiejąc dzisiaj, że życiem jest dla nas Chrystus, prawda jest w Jezusie, w nim mamy odkupienie i życie wieczne. Jeśli z jakiegoś powodu warto żyć, to właśnie z powodu Jezusa. 

Ostatnie słowa jakie Pan Jezus wypowiedział na Krzyżu, to „Ojcze, w Twoje ręce, powierzam ducha mego”

Ostatnie słowa Pana Jezusa, to słowa modlitwy ufności Bogu. Tu również wypełnił proroctwo z Psalmu Dawidowego 31 wiersz 6, gdzie Dawid mówi

 Psalm 31:6  W ręce twoje polecam ducha mego, Odkupiłeś mnie, Panie, Boże wierny.

Pan Jezus umierając w tak tragicznych okolicznościach rzucił się w ramiona Ojca wiedząc i ufając, że Ojciec pośpieszy Mu z ratunkiem. I nie zawiódł się. Po trzech dniach od tych słów Ojciec podniósł Go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie czyniąc Jezusa Królem królów i Panem panów dając Mu wszelką władzę i moc na niebie i na ziemi. Przyszła chwała jaka miała go spotkać po cierpieniu dodawała Mu siły, by wytrwać do końca w wierności Ojcu.

Komu my się powierzamy w chwilach cierpienia, gdzie szukamy pomocy, gdy ogarnia nas smutek i zniechęcenie? Czy oddajemy się Jego troskliwej opiece wiedząc, że mamy w Nim pewny ratunek? Czemu dzisiaj tego nie zrobić, wszak Jezus już umarł za nas i jest po prawicy tronu Ojca, by wstawiać się za nami, wystarczy z wiara zawołać „Panie pamiętaj o mnie w swoim Królestwem”, a On obdarzy nas łaską i wleje nadzieje w nasze serce. 

13.04.2022

Lekcja z Historii Izraela cz. 2 Dzieje Ap 7,18 – 53

 


Szczepan dalej odpowiada na zarzuty jakie mu postawili przedstawiciele synagog znajdujących się w Jerozolimie. Zarzutami tymi było mówienie przeciwko Bogu, Mojżeszowi, Świątyni i Prawu. Szczepan próbuje wykazać w swojej mowie, że nic takiego nie ma miejsca. On szanuje Boga i wszystko, co Bogu jest bliskie, a to Żydzi nie rozumieją, że objawienie nie zakończyło się na świątyni, ofiarach, ceremoniach i Prawie Mojżeszowym, ale finałem Bożego objawienia jest zbawienie, które wypełnia się w Jezusie Chrystusie. Szczepan pokazał na podstawie Józefa i praojców Izraela, że już wcześniej się zdarzało, że Izrael nie rozumiał Bożych dróg i buntował się przeciw nim. To więc oponenci Szczepana powinni się zastanowić, czy tak nie jest tym razem. W swojej mowie Szczepan przywołuje takie postacie Starego Testamentu, które łatwo można powiązać z Jezusem i na ich podstawie wykazać, że Jezus jest tym na którego one wskazują.

Po wykazaniu na podstawie Abrahama i Józefa, że nie obraża Boga. Teraz Szczepan przechodzi do oskarżeń, że jest przeciwko Mojżeszowi i Prawu. 

18-45 

Szczepan mówi, że gdy zbliżał się okres wypełnienia obietnicy, to Bóg pozwolił na trudne okoliczności Izraelitów w Egipcie. Nastał nowy król - faraon. Prawdopodobnie zmiana dynastii która nie przywiązywała uwagi do zasług Józefa dla Egiptu z powodu którego Izrael był dobrze traktowany. To spowodowało, że na Żydów w Egipcie zaczęto patrzeć jako na wrogów i uczyniono z nich niewolników. Chciano powstrzymać rozwój narodu i zabijano dzieci, które się rodziły.

Dlaczego Bóg zadecydował, że Mojżesz urodził się właśnie wtedy, kiedy zabijano dzieci w Egipcie, przecież nie był to najlepszy czas na urodzenie dziecka? Wprost przeciwnie, był to jeden z najtrudniejszych okresów.

Przez to Bóg daje nam odpowiedź jaki czas dla Boga jest najbardziej odpowiedni, taki kiedy ludzka moc się kończy i nie ma pomysłów ani nadziei na ratunek.  

Kolejny raz te wszystkie trudności przyczyniły się do wypełnienia Bożego planu. Ucisk faraona w stosunku do Izraela spowodował, że Izraelitom Egipt obrzydł i byli bardziej skłonni go opuścić, by zrealizować Boże zamierzenia powołania narodu i wejście w przymierze z Bogiem.

Przez zmuszanie faraona do zabijania dzieci Mojżesz trafia na dwór królewski, gdzie może być ocalony i mieć wykształcenie. Znów widzimy jak niezwykła jest Boża opatrzność i jak wielka jest moc Boga.

Choć faraon chce zniszczyć Izraela ostatecznie Bóg sprawia, że wychowuje dla narodu Izraelskiego przyszłego przywódcę przez którego Bóg wyzwoli naród. 

W ten sposób Szczepan pokazuje, że ludzki bunt i grzech nie jest w stanie powstrzymać Boga i wypełnienia Jego planów.

 Mojżesz przygarnięty przez córkę faraona zostaje wychowany we wszelkiej mądrości Egipskiej, by w przyszłości wyprowadzić Izraela. To wykształcenie przyda mu się w przyszłej służbie. Ale zanim Bóg powoła go musi jeszcze przemienić jego charakter, złamać w nim ludzką dumę, poczucie samowystarczalności i sprawić, że zacznie na Nim polegać.

Szczepan w stosunku do Mojżesza wyraża się w samych superlatywach dowodząc, że nie jest przeciwko Mojżeszowi jak oskarżali go Żydzi. Wprost przeciwnie, to właśnie Mojżesz jest jednym z najwspanialszych typów Chrystusa zanim Jezus faktycznie się pojawił. W powołaniu i służbie Mojżesza można odnaleźć wiele podobieństw do Jezusa, które Szczepan chce wykazać.

Między innymi to, że Mojżesz był dzielny w Słowach jak i czynach, co jest aluzją do Jezusa w. 22; Łuk 24,15-19 

23-24

Następnie Szczepan mówi, że gdy Mojżesz dorósł próbował wyzwolić Izraela poprzez zabicie Egipcjanina, który zmuszał do pracy jego rodaka. Najwyraźniej Mojżesz znał dobrze historię swego pochodzenia.

Jednak jego bracia Izraelici, którzy powinni zrozumieć, że przez Mojżesza Bóg szykuje im ratunek odrzucili go w.25.

Tu mamy kolejną aluzję do Jezusa. Żydzi powinni zrozumieć, że przez Jezusa Bóg szykuje im ratunek, ale oni zamiast Go przyjąć odrzucają swego Mesjasza.

Powinni również wyciągnąć lekcje podobną do tej z Józefem, że jak wcześniej buntowali się przeciw Józefowi którego Bóg powoływał, tak później buntowali się przeciw Mojżeszowi, który również był powołany przez Boga. W ten sposób Szczepan kolejny raz pokazuje, że jego słuchacze choć uważają się za takich oddanych Bogu i znających Jego wolę to w przeszłości, często nie rozpoznawali tych, których Bóg namaszczał, a teraz są również ślepi na Chrystusa. Szczepan chce wezwać ich do większej pokory względem Bożych planów i przyjrzeniu się Bożym ścieżkom, czy są one zgodne z naszymi wyobrażeniami, opiniami i sądami.

Podobnie i my powinniśmy być pokorni wobec rozwijającego się Bożego planu zbawienia, czasów ostatecznych i powrotu Jezusa, czy nawet tego jak nas Bóg prowadzi.

Zbyt często wydaje się nam, że dokładnie już wiemy jak Bóg powinien działać w naszym, czy czyimś życiu, albo jak będzie realizował swoją wolę na świcie. Ale musimy przyznać, że ścieżki Boże są często dla nas nieodgadnione i tajemnicze  Jak mówi Ks. Izajasza 55,8-9. 

 30 – 38 Choć Izrael odrzucił Mojżesza za pierwszym razem, to jednak Bóg posyła go 40 lat później z misją oswobodzenia narodu 35 w. Naród Izraelski przez Szczepana jest ukazany jako ten, który odrzuca Bożych wyzwolicieli, których Bóg do nich posyła, a przez to często cierpią, bo nie słuchają Bożej woli.

Odrzucony Mojżesz powraca jako wyzwoliciel i wyprowadza naród z niewoli Egipskiej podobnie jak odrzucony Jezus zmartwychwstaje i okazuje się Zbawicielem chcąc wyprowadzić naród z niewoli grzechu, co dokładnie Mojżesz przepowiedział 5 Mój 18,15. Być może też Szczepan robi tu aluzje do drugiego powrotu Jezusa, że Jezus powróci i wyzwoli naród Izraela.

Jak Mojżesz był pośrednikiem między Bogiem, a ludźmi, tak Jezus jest teraz pośrednikiem na wzór Mojżesza i chcąc mieć kontakt z Bogiem należy przyjąć Jezusa 1 Tym 2,5

Szczepan nie jest przeciwko Mojżeszowi, On właśnie słucha Mojżesza, bo wolą Mojżesza, który wyrażał wolę Boga było, by każdy słuchał Jezusa, który jest prorokiem na wzór Mojżesza. To Żydzi buntują się przeciwko Mojżeszowi, bo nie słuchają Jezusa 

39-45 Teraz jak już Izrael rozpoznał Mojżesza jako tego, którego Bóg posyła, bo przez niego wyprowadził ich z Egiptu, to wydaje się, że powinni go przyjąć. Może być zrozumiałe, że odrzucili go za pierwszym razem, bo nie widzieli nad nim Bożej ręki. Ale okazuje się, że nawet wtedy, kiedy Bóg wyraźnie wskazał na Mojżesza to Izrael i tak się buntował przeciw niemu co czytamy w 39 wierszu.

Dalej Szczepan odpowiada za zarzut, że bluźni przeciw prawu.

Mojżesz dał Izraelowi prawo, któremu powinni być posłuszni. Prawo to zakazywało bałwochwalstwa. Jednak Izrael nie miał oporów, by postawić sobie bożka jak tylko zabrakło Mojżesza, a następnie przez całe 40 lat na pustyni oddawał się bałwochwalstwu. To więc kto jest buntownikiem, kto bluźni przecie prawu, czy Szczepan, czy Izrael i obecni jego słuchacze? Niech zobaczą, że historia ich narodu jest historią buntu, co w końcu doprowadziło ich do niewoli w Babilonie.

Też powinni zauważyć, że szczycą się świątynią i uważają ją za świętą oraz cel sam w sobie. A jednak przez wiele lat, Bóg nie potrzebował świątyni do oddawania mu czci w 44-46, bo miejsce świątyni spełniał namiot spotkania. Skoro Bóg nie potrzebował świątyni przez długi czas, to znaczy że świątynia nie jest taka ważna jak Żydom się wydaje. Nawet Dawid, który znalazł łaskę u Boga, by zbudować Bogu dom, nie zbudował go, a dopiero uczynił to jego syn. Gdyby Bóg nie mógł się obyć bez świątyni, to szybko dążyłby do tego, by ona powstała. A jednak czekał, aż do czasów Salomona.

Choć świątynia powstała, to Żydzi nie powinni przywiązywać do niej zbyt wielkiej uwagi, bo Bóg nie mieszka w miejscach uczynionych przez człowieka Izajasza 66, 1-2; Dz 17,24-25.

Jako naśladowcy Jezusa zawsze powinniśmy pamiętać, że Bogu nie chodzi o budynki, rytuały, gesty, czy jakieś rzeczy zewnętrze, ale Pan chce posłuszeństwa i oddania Mu swojego życia, a nie trochę religii. W tą pułapkę popadł właśnie Izrael. Skupili się na obiektach i ceremoniach, a stracili z oczu osobę, Boga, miłość do niego. Wiele z tych rzeczy które Pan im nakazał czynili właściwie, ale traktowali je zbyt instrumentalnie i docelowo zapominając o swoich grzechach, miłości do Pana oraz bliźniego. Zarówno celem dla Izraela jak i dla nas jest Jezus i służba Mu. Jeremiasza 7,9-10.

Nie możemy pominąć lekcji z historii Izraela, choć mieli wszystko, objawienie, Słowo Boże, proroków, cuda i znaki, to jednak z powodu zatwardziałości swoich serc nie uwierzyli. Tak i my, choć mamy łaskę, to nie możemy myśleć, że jest ona dana nam w tym celu, by dalej grzeszyć 1 Kor 10,6-10; Rzymian 6,1-2. Takie zrozumienie łaski dowiodłoby tylko, że nie jesteśmy zbawieni. Łaska została nam dana, by służyć Panu bez strachu i obaw, że nasze zbawienie jest zagrożone, a nie w tym celu, by lekkomyślnie oddawać się grzechowi. 

Pomimo ciągłego odrzucania przez Izraela Boga, Bóg jest dla nich bardzo łaskawy, bo daje im kolejne szanse pokuty, a teraz ta szansa przychodzi w Jezusie, choć za pierwszym razem Go odrzucili. Nawet teraz Bóg posyła do nich kolejnych kaznodziejów, Piotra, Szczepana i wielu innych. Należy pamiętać, że nawet gdy ludzie odrzucają ewangelię należy czynić starania, by głosić im Boże miłosierdzie kolejny raz.    

 51-53 Następnie Szczepan ostro oskarża Żydów o bunt i sprzeciw wobec Boga. Oskarża ich o twarde serca, sprzeciwianie się Duchowi Św., prześladowanie proroków i mordowanie ich oraz zdradę Jezusa.

Tu możemy nauczyć się od Szczepana odwagi w głoszeniu Bożych prawd. Choć wszystkich należy traktować z szacunkiem, to nie należy skupiać się tylko na miłości Bożej, ale również na grzeszności człowieka i wezwaniu ludzi do upamiętania i sądzie, który czeka wszystkich grzeszników.

Jak myślisz jak bardzo powinniśmy być konfrontacyjny wobec ludzi, którym głosimy ewangelię?  

Łączna liczba wyświetleń