31.05.2019

Dlaczego zło spotyka dobrych ludzi?



Drodzy od jakiegoś czasu chodzę z pytaniem w swoim sercu z którym próbowało zmierzyć się już wielu wierzących „dlaczego zło spotyka dobrych ludzi”. Dlaczego pomimo najlepszego życia jakie mógłbyś prowadzić na tym świecie, życia które jest najbardziej jak to tylko możliwe skupione na Chrystusie, nie możemy być pewni, że nie przydarzy się nam  żadne cierpienie, czy tragedia? 
Nie musimy specjalnie szukać, by zauważyć, że żyjemy w świecie niekończących się nieszczęść. Wystarczy włączyć codzienne wiadomości, by usłyszeć o kolejnych dramatach. Tajfuny, powodzie, trzęsienia ziemi, głód na masową skalę, zabijają rocznie setki tysięcy osób. Mamy również choroby, terroryzm, wojny, codzienne tragedie tysięcy ludzi sprzedawanych jako niewolnicy o których losie pewnie nigdy się nie dowiemy.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że każdego roku na ziemi umiera ponad 50 milionów ludzi, 6000 tys. na godzinę około 100 na minutę. Tylko podczas tego wykładu na ziemi umrze więcej niż 5000 tys. osób. A większość z nich wcale nie umiera w starszym wieku, odchodząc spokojnie do wieczności. Najczęściej umierają młodo, niekiedy po długich zmaganiach z ciężkim bólem, często z powodu wyrządzonego zła jednego człowieka przeciwko drugiemu człowiekowi.
Kilka lat temu spotkałem Agnieszkę, miłą sympatyczną kobietę zbliżającą się do czterdziestki, która pomagała mi w sprawach urzędowych, trochę się zaprzyjaźniliśmy. Później miałem okazję poznać jej rodzinę i plany na przyszłość. Z ludzkiego punktu widzenia była tzw. dobrą pomocną osobą. Któregoś dnia dowiedziałem się, że zachorowała na raka żołądka, a choroba postępowała bardzo szybko. W tym okresie miałem przywilej odwiedzać ją kilka razy najpierw w szpitalu później w domu i czytać z nią ewangelię. Każdego dnia była coraz słabsza, strasznie cierpiała i nie przypominała siebie, choć starała się nie dać po sobie tego poznać. Jej agonia trwała kilka miesięcy, zmarła pozostawiając męża i dwoje małych dzieci. Byłem na jej pogrzebie, wiele smutku i płaczu oraz pytań, dlaczego taka osoba jak Agnieszka, osoba o której moglibyśmy powiedzieć „do rany przyłóż” musiała odejść, tak nagle? Dlaczego spotkało ją to, co ją spotkało? Pamiętam że przynajmniej kilka razy modliliśmy się o jej uzdrowienie, ale nic się nie wydarzyło.  Czy Bóg nie mógł tego zatrzymać, czy nie mógł pomóc, czy był bezsilny w tej sytuacji, a może mógł i nie chciał? A jeśli nie chciał, to dlaczego? Czy jest niewrażliwy na nasze dramaty i tragedie?
Krytycy chrześcijaństwa przyglądając się tumu jak zło spotyka dobrych ludzi wciąż na nowo w różnych wersjach  podnoszą kwestię greckiego filozofa Epikura z którą próbował się zmierzyć znany chrześcijański autor C.S Lewis w książęce  „Problem Cierpienia” „że jeśli Bóg jest dobry, to powinien chcieć szczęścia ludzi, a jeśli jest wszechmocny, to powinien uczynić ich szczęśliwymi, skoro zaś tego nie czyni, to albo nie jest dobry, albo nie jest wszechmocny, albo nie jest ani taki, ani taki”.
Lewis odpowiada na ten zarzut, że często źle rozumiemy wszechmoc Boga. Biblijna definicja wszechmocnego Boga nie oznacza, że Bóg może absolutnie wszystko. W pojęciu Bożej wszechmocy nie mieści się np. to, że Bóg chrześcijański może działać w sposób sprzeczny ze swoją naturą. Bóg np. nie może czynić niczego co jest moralnie złe jak kłamstwo lub bycie złośliwym. Jakub w swoim liście mówi, że u Boga nie ma żadnej odmiany, ani nawet chwilowego zaćmienia (Jak 1,7).
To więc wszechmoc nie może oznaczać, że Bóg niczym dżin z butelki lub filmowy supermen będzie reagował na każdą tragedię, na każdą katastrofę naturalną i powodował, że ustanowione przez Niego prawa fizyki będą ciągle naginane. Dopiero takie działanie spowodowałoby chaos i niemożliwość wszelkiego planowania. Bóg tak czynił, ale były to wyjątkowe sytuacje ściśle związane z Bożym planem (Ks. Wyjścia 14,21 Ks. Joz 10,12-13). Często tego nie dostrzegamy, ale to właśnie możliwość przewidywania z dużym prawdopodobieństwem kolejnych wydarzeń jak to, że jutro nastanie wschód słońca i pójdziemy do pracy, dzieci do szkoły, a później  będzie wieczór, noc i znowu ranek. To, że po zimie nastanie wiosna, a później kolejna przewidywana pora roku, to wszystko jest dla naszego bezpieczeństwa.
W inną stronę natomiast w odpowiedzi na pytanie dlaczego zło spotyka dobrych ludzi poszedł autor znanej książki o tym samym tytule Harold Kushner.
Był on zmuszony zmierzyć się tym tematem, gdy będąc Żydowskim rabinem doświadczył choroby swojego syna, która zakończyła się jego śmiercią w wieku 14 lat.
Syn Harolda Aron, zachorował w 8 miesiącu życia na progerię, czyli przyśpieszone starzenie się. Kushner opisuje jak codziennie musiał obserwować, gdy jego syn będąc dzieckiem stawał się staruszkiem i nic nie mógł zrobić.
Wprawdzie nie był on chrześcijaninem, ale stawiał pytania, które podejrzewam w podobnych sytuacjach zadaje wielu z nas.
„Co się nie zgadzało. Byłem dobrym człowiekiem. Starałem się żyć wedle przykazań Bożych. Co więcej, moje życie było bardziej poświęcone religii, niż życie większości moich znajomych, którzy mieli zdrowe dzieci. Sądziłem że szedłem ścieżkami wytyczonymi przez Boga, służąc Jego dziełu. Jak coś takiego mogło spaść na moją rodzinę? Jeśli Bóg istniał i miał najmniejsze choćby poczucie sprawiedliwości, by nie wspomnieć o miłości i przebaczeniu, jak mógł mi to zrobić. A nawet gdybym mógł przekonać samego siebie, że zasługiwałem na karę za jakiś grzech czy zaniedbanie, którego nie byłem świadomy, to dlaczego miał cierpieć Aron? Był niewinnym dzieckiem, szczęśliwym i ufnym trzylatkiem. Dlaczego miał cierpieć fizyczne i psychiczne udręki?
Kushner zmagając się z tym pytaniem doszedł do wniosku, że Bóg nie chce ludzkiego cierpienia i nie jest za nie w żaden sposób odpowiedzialny. Ale świat przez grzech stał się taki, jaki się stał i Bóg  nic nie może zrobić w takich sytuacjach, bo nie jest wszechmocny i nie kontroluje praw natury. Nie może uzdrowić, nie może zmienić okoliczności, zapobiec katastrofie i nie może sprawić, że cierpienie się skończy. Wprawdzie może współczuć, może pocieszyć, ale nie może uczynić cudu i nie ma wpływu na ludzkie tragedie.
Kushner przedstawia nam obraz dobrego słabego Boga, by go usprawiedliwić i dać nam pocieszenie w przypadkowym losie na który nikt nie ma pływu.
Takie przedstawienie sprawy odpowiada wielu -  mówią -  „w końcu mamy odpowiedź dlaczego zło spotyka dobrych ludzi, w końcu wiemy dlaczego dobry Bóg nic nie robi, gdy morderca idzie zabić bezbronne dziecko, a fanatyk religijny podkłada bombę pod kościół doprowadzając do śmierci setek osób”.   
Jednak to, co mówi Kushner jest nieprawdzie i sprzeczne ze Słowem Bożym, bo Biblia przedstawia nam Boga, który panuje nad każdą sprawą, dobrą czy złą i nad wszystkimi prawami natury.
Spójrzmy na kilka wierszy z Pisma Św.
Psalm 135:5  Zaiste, wiem, że wielki jest Pan, A Pan nasz jest nad wszystkich bogów.
6  Pan czyni wszystko, co zechce, na niebie i na ziemi, W morzach i we wszystkich głębinach.
7  On sprowadza chmury z krańców ziemi, Wywołuje błyskawice z deszczem, Wypuszcza wiatr ze swoich komór.

Izajasza 46:10  Ja od początku zwiastowałem to, co będzie, i z dawna to, co jeszcze się nie stało. Ja wypowiadam swój zamysł, i spełnia się on, i dokonuję wszystkiego, czego chcę.
11  Przywołuję ze Wschodu ptaka drapieżnego, a z ziemi dalekiej męża, który wykona mój zamysł; jak powiedziałem, tak to wykonuję, jak postanowiłem, tak to czynię.

Mateusza 28:18  A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi.

 Widzimy więc, że Bóg Biblii jest wszechmogący, panuje nad całym wszechświatem, nad wszystkimi żywiołami i nad wszystkimi stworzeniami jak mówi Izajasz, że ma moc nakazać każdemu stworzeniu, by wykonywało Jego wolę, przywołuje zwierzę jakie chce i człowieka jakiego chce, by uczynić przez nich to, co zamierza.
Żeby bardziej skomplikować sprawę, to chciałbym byśmy zobaczyli szukając odpowiedzi na pytanie dlaczego zło spotyka dobrych, że Bóg nie tylko suwerennie wszystkim rządzi i wykonuje wszelkie dobro, ale także całe zło jest jemu podporządkowane, a nawet służy do Jego wiecznych celów będąc na Jego usługach.
Jak pokazują nam to poniższe fragmenty
Amosa 3:5  Czy wpada ptak w sidła na ziemi, jeżeli nie było przynęty? Czy odskoczy sidło od ziemi, jeżeli nic nie złapało?
6  Czy nie lęka się lud, gdy w mieście zabrzmi trąba? Czy zdarza się w mieście nieszczęście, którego by Pan nie wywołał?

Lamentacje Jeremiasza 3:37  Któż może powiedzieć, że staje się coś, czego Pan nie nakazał?
38  Czy z ust Najwyższego nie pochodzi zarówno złe, jak i dobre?

Również cała historia Hioba tego dowodzi, że zło nie działa niezależnie od Boga. Choć diabeł dotknął Hioba, to jednak wyraźnie uczynił to na Boże przyzwolenie i zgodnie z Bożą wolą, a Hiob w kilku miejscach mówi, że to Bóg go dotknął:
Hioba 6:4  Gdyż strzały Wszechmocnego tkwią we mnie, mój duch pije ich jad, strach przed Bogiem ogarnia mnie.

Hioba 16:11  Bóg wydał mnie przewrotnym i wtrącił mnie w ręce bezbożnych.
12  Żyłem spokojnie, lecz On skruszył mnie, a pochwyciwszy za kark, zdruzgotał mnie i postawił mnie sobie za cel.
13  Dookoła mnie świszczą jego pociski, drą bezlitośnie moje nerki, wylewa się na ziemię moja żółć.
14  Zadaje mi cios za ciosem, Naciera na mnie (Bóg) jak wojownik

Co do tego, że Hiob był sprawiedliwym człowiekiem, chyba nikt z nas nie ma wątpliwości. Już na samym początku tej księgi pojawia się dialog między Bogiem, a Szatanem i tam Bóg mówi o Hiobie  w takich słowach:
Hioba 1,8 …Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę, Hioba? Bo nie ma mu równego na ziemi. Mąż to nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego.
Pomimo swojej dobroci, Hioba spotykają tragedie: strata majątku, bliskich oraz choroba. Wielu by chciało przypisać winę za cierpienie Hioba diabłu, a o Bogu powiedzieć, że nie miał z tym nic wspólnego. Ale to nieprawda, szczęście i nieszczęście Hioba było w Bożych rękach i Hiob doskonale to wie. Gdyby tylko Bóg chciał mógłby nie pozwolić diabłu dotknąć Hioba i nadal cieszyłby się On szczęściem. Ale nie było tak! Bożą wola było, by Hiob znosił swoje męki i dla wielu, to jest trudne do przyjęcia. Księga Hioba nie daje jednoznacznej odpowiedzi dlaczego Hiob cierpi. Wiemy, że nie cierpi za swoje grzechy, co próbowali mu udowodnić jego przyjaciele.
Ale na podstawie całej księgi możemy wysunąć wniosek, że Hiob cierpi, bo Bóg tak chciał i nie musi mu odpłacać dobrem za jego dobro. Bóg nie jest niczyim zakładnikiem i jeśli błogosławi, to nie dlatego, że Hiob swoim pobożnym życiem jakoś zmusił do tego Boga, ale Bóg w swej łasce tak zdecydował.  Lecz tak właśnie myśli wiele osób, że jak oni będą dobrzy, to Bóg musi im odpłacić. Myślą że własną sprawiedliwością zasłużą na Bożą przychylność. Ale Biblia mówi, że nie ma ani jednego człowieka sprawiedliwego (Rzym 3,10). Nikt nie jest tak dobry, by Bóg musiał otoczyć go ochroną nawet Hiob. Wszyscy potrzebujemy Bożej łaski w Chrystusie i Bożego zmiłowania. Tak naprawdę choćby najlepsi z nas nie zasługują na dobro ze strony Boga, ale na potępienie, bo zapłatą za grzech jest śmierć (Rzym 6,23). Czy nam się to podoba, czy nie, Bóg miał prawo postąpić z Hiobem, tak jak chciał. A jego stworzenie nie może kwestionować Jego decyzji, bo pełny Boży plan dla człowieka jest niezgłębiony, co Bóg doskonale podkreśla, gdy objawia Hiobowi swoją chwałę. Nikt nie może być sędzią Boga, tym bardziej grzeszny człowiek, który nic nie wie.
Hioba 38:1  Potem Pan odpowiedział Hobowi spośród zawieruchy i rzekł:
2  Któż to zaciemnia mój plan słowami bezmyślnymi?
3  Przepasz jako mąż swoje biodra, będę cię pytał, a ty mnie pouczysz.
4  Gdzie byłeś, gdy zakładałem ziemię? Powiedz, jeśli wiesz i rozumiesz.
5  Kto wyznaczył jej rozmiary? Czy wiesz? Albo kto rozciągnął nad nią sznur mierniczy?
6  Na czym są osadzone jej filary albo kto założył jej kamień węgielny?
Inaczej mówiąc, Bóg mówi do Hioba, nie rozumiesz mojego planu i moich praw. Nawet nie rozumiesz jak działa stworzenie, jak funkcjonuje ziemia, jak działają chmury, skąd się biorą ciemności i jak wiatr rozchodzi się po ziemi, a wydaje ci się, że rozumiesz jaki jest Bóg i chciałbyś decydować jakie powinien wydawać wyroki. Słowo Boże aż dwa rozdziały Ks. Hioba (38-39) poświęca na to, by wykazać niewiedze Hioba i każdego człowieka.
Podobną odpowiedź daje apostoł Paweł w Liście do rzymian 9 rozdz. w kontekście Bożego wybrania Jakuba, a odrzucenia Ezawa, że Bóg ma prawo postępować ze swoim stworzeniem jak sam chce, a Jego wybory nie podlegają ludzkiemu osądowi, kimże jest człowiek, że wdaje się w spór ze swoim Stwórcą (Rzym 9,20).
Musimy wyraźnie powiedzieć, że w tym upadłym w grzech świcie zło istnieje zgodnie z Bożą wolą, aż do całkowitego wyzwolenia stworzenia. Nie mogę zgodzić się koncepcją jaka często jest rysowana przez wielu i wiele kościołów szczególnie charyzmatycznych, że Bóg nie chce cierpienia i zła, to więc robi wszystko, by zło zakończyć, ale diabeł jest taki sprytny i Bóg nie może go dorwać. Nie, to jest zupełnie nieprawdziwy obraz, Bóg panuje niepodzielnie jako suwerenny władca nad całym stworzeniem i cierpienie zakończy wtedy, kiedy zaplanował, a nie wtedy, kiedy uda Mu się to zrobić.
    
Teraz ktoś mógłby pomyśleć, że skoro Bóg panuje nad złem nad cierpieniem, a nawet planuje je w swoich wiecznych celach, to czy Bóg w  ogóle jest dobry.
Tak, Bóg jest dobry, bo nie planuje zła, by czynić zło i nie jest bezpośrednią przyczyną zła, ale wpisuje zło w swoje plany, by uczynić z tego dobro w życiu wierzących w Chrystusa ludzi i w swoim wiecznym planie. Więc czasami Bóg pozwala, by dobrych ludzi spotkało zło, by uczynić z tego większe dobro i objawić swoją chwałę.
Jak mówi o tym Józef do swoich braci w kontekście cierpienia jakie oni mu zadali:
Rodzaju 50:20  Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dziś dzieje: zachować przy życiu liczny lud.
Podobną myśl powtarza apostoł Paweł w liście do Rzymian, ale już w kontekście zbawienia wiecznego, tych którzy wierzą w Jezusa Chrystusa.
Rzymian 8:28  A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.
Niezwykłym przykładem kiedy zło spowodowało wielkie dobro jest życie Joni Eareckson. Przyszła na świat w rodzinie w której kochano sport. W wieku czternastu lat oddała swoje życie Jezusowi, ale w szkole średniej zauważyła, że raczej nie jest chrześcijanką i pomodliła się "Panie, nie żyję po chrześcijańsku i wiem o tym. Zrób coś z moim życiem, aby je wyprostować". Jakiś czas po tej modlitwie poszła popływać w zatoce ze swoją siostrą. W trakcie kąpieli Jony skoczyła do zbyt płytkiej wody i uszkodziła rdzeń kręgowy. Obudziła się dopiero w szpitalu sparaliżowana, a pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy
"Boże, czy w taki sposób wyobrażasz sobie odpowiedź na moją modlitwę? W taki sposób postanowiłeś przybliżyć mnie do siebie?"
Dowiedziała się również, że nigdy już nie będzie poruszać się o własnych siłach. Później ktoś przyszedł ją odwiedzić do szpitala i przeczytał fragment Ks. Jeremiasza 29,11 Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją.
Wtedy Jony zrozumiała, że Boży plan względem niej sięga znacznie głębiej niż wydawało się jej do tej pory. Uwierzyła że Bóg pragnie zbawienia jej duszy i szczęścia. Zaakceptowała stan w jakim się znalazła i zaczęła służyć Bogu. Bóg użył jej cierpienia do rozsławienia imienia Jezusa na cały świat. Jony wygłosiła tysiące świadectw, napisała ponad 50 książek, zaśpiewała dziesiątki chrześcijańskich pieśni nagrywając wiele płyt i namalowała ustami dziesiątki obrazów.
Nasz Bóg ma taka moc, by ze zła i cierpienia uczynić dobro.  
Powiem nawet więcej, że w bezbożnym i upadłym świecie cierpienie musi istnieć, by ograniczało grzech. Gdyby Bóg pozwolił żeby upadły człowiek pomnażał grzech bez konsekwencji i nie doświadczał z tego tytułu żadnego bólu, to wszyscy byśmy się w naszej grzeszności zatracili.
Weźmy choćby pod uwagę holokaust jedno z najstraszniejszych wydarzeń w historii ludzkości. To właśnie ból i cierpienie, które doświadczali skazańcy przemawia do nas najmocniej. Z jednej strony holokaust jest straszną tragedią, ale z drugiej spowodował wiele działań, by w przyszłości podobnym wydarzeniom zapobiec. Oczywiście nie mam złudzeń, że już nigdy do czegoś takiego nie dojdzie, ale przynajmniej na pewien okres spowodowało otrzeźwienie i poprawienie stanu ludzkości. I tak jest po każdej podobnej tragedii, po każdej wojnie i po wielu kolejnych cierpieniach, jakby ludzkość na chwile się podnosi, dostrzega że jest straszna i zepsuta, by za chwilę znowu o tym zapomnieć i upaść.
Największym dobrem dla ludzkości, które przyszło przez ludzki grzech i cierpienie jest śmierć Chrystusa na Krzyżu i zbawcze jej skutki. Jeśli już jesteśmy przy pytaniu dlaczego zło spotyka dobrych ludzi, to jest ono najbardziej zasadne w kontekście Jezusa. On jako jedyny nie zasługiwał na żadne zło, bo nigdy nie popełnił żadnego grzechu (1 Ptr 2,22). Nigdy nie popełnił niczego za co musiałby być ukarany. A jednak cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych. Bóg posłużył się ludzką grzesznością i cierpieniem swojego Syna, by z tego wywieść największe możliwe dobro, zbawienie, życie wieczne dla wszystkich, którzy w Jezusa uwierzą. Skoro Syn Boży cierpiał jako niewinny, czy my mamy prawo pytać dlaczego cierpimy skoro jesteśmy winni?
Apostoł Paweł w liście do Rzymian mówi,
Rzmian 8:20  Gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei,
Bóg poddał całe stworzenie słabości, marności, śmierci oraz skutkom grzechu, byśmy dostrzegając fizyczne zepsucie i zgniliznę tego świata dostrzegli jak straszny jest grzech i jak straszne są wieczne jego skutki. Niewiele osób czuje ciężar swojego grzechu i nie wielu widzi jak bardzo oddziela on nas Boga i jakie wielkie zniszczenie powoduje w sferze duchowej. Nie wiele osób wie jak bardzo potrzebują Boga, Chrystusa w swoim życiu i Jego ratunku, aż do chwili gdy spotka nas cierpienie. Doświadczając fizycznego bólu, chorób, tragedii, niedomagań, zaczynamy sobie zdawać sprawę jak bardzo jesteśmy znikomi, a doświadczenia są niczym Boży megafon przez który Bóg do nas krzyczy, byśmy mogli zobaczyć, że potrzebujemy Jego interwencji i łaski w Chrystusie. Fizyczne cierpienie często jest dla nas Bożym ostrzeżeniem, że jeśli nie zatrzymamy się i nie uwierzymy w Jezusa, to wszyscy poginiemy (Łuk 13,4-5). A co jeśli ci, którzy są dobrzy, (choć wiemy że w oczach Bożych nie ma żadnego dobrego, bo wszyscy zgrzeszyli Rzym 3,23), muszą cierpieć mocniej, by dostrzec że oni również potrzebują Zbawiciela? Czy nie jest tak, że ulegamy ułudzie własnej dobroci, a tak naprawdę jesteśmy źli.
C.S Lewis autor Książki problem cierpienia mówił o tym w ten sposób:
„Możemy spoczywać w zadowoleniu, ignorując nasze grzechy i naszą głupotę; każdy, kto obserwował żarłoków ładujących w siebie najbardziej wyszukane potrawy niemal bez świadomości, co jedzą, przyzna, że nawet przyjemność można zignorować. Lecz cierpienie nalega, aby się nim zająć. W naszych przyjemnościach Bóg zwraca się do nas szeptem, w naszym sumieniu przemawia zwykłym głosem, w naszym cierpieniu – krzyczy do nas; cierpienie to Jego megafon, który służy do obudzenia głuchego świata”.
Tak właśnie cierpienie stało się Bożym megafonem w życiu Jony i wcześniej wspomnianej Agnieszki. To właśnie choroba spowodowała, że zainteresowała się wiarą w Chrystusa. To Choroba spowodowała, że jej serce stało się wrażliwe na ewangelię. Podejrzewam, że wielu z nas, mogłoby przywołać jeden lub kilka takich przypadków, kiedy cierpienie otworzyło człowiekowi oczy na swój grzech i poprowadziło do Jezusa.
Na początku zadałem pytanie „dlaczego zło spotyka dobrych ludzi” ale czy to pytanie nie jest przewrotnie, czy nie sugeruje, że Bóg jest coś nam winny. Czy nie próbuje przedstawiać Boga w złym świetle i oskarżyć Go, że my jesteśmy dobrzy, a On jest zły, bo pozwala na złe rzeczy w naszym życiu?
W Ew. Marka 10,18 Pan Jezus powiedział, że nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg
Tak więc nie ma dobrych ludzi, którym dzieją się złe rzeczy. Raczej powinniśmy zapytać Dlaczego Bóg sprawia, że dobre rzeczy przytrafiają się złym ludziom? A przytrafiają się, bo Bóg w swym miłosierdziu darował nam Zbawiciela, swego Syna Jezusa Chrystusa. W nim wszyscy możemy mieć przebaczone grzechy jeśli uwierzymy w ewangelię. Zamiast wątpić w Bożą dobroć, powinniśmy Bogu ufać  jak to powiedział Hiob 13,15 Choćby Bóg mnie zabił, Jemu ufam…

20.05.2019

Przyjście dnia Pańskiego Studium 2 Ptr 3,1-4



Dzisiaj będziemy mówili na podstawie 2 listu Piotra o ponownym przyjściu Pana Jezusa Chrystusa. Ponowne przyjście Chrystusa to jedno z najważniejszych wydarzeń w całej Biblii i jak mniemam najważniejsze wydarzenie dla całej ziemi obok pierwszego przyjścia Pana Jezusa. To wtedy nastąpi nasze pełne odkupienie, zmartwychwstanie i odziedziczenie w pełni obietnic dotyczących Królestwa Bożego.
Dlatego diabeł tak mocno atakuje ponowne przyjście Chrystusa i wielu chrześcijan niemalże całkowicie o nim zapomniało. Jednak my mamy czekać, wyglądać Pana z niebios i być gotowymi na spotkanie z Nim.
Praca diabła by osłabić nasze oczekiwanie ma na celu przyćmić naszą chrześcijańską nadzieje i pozbawiać nas gorliwości w służeniu Chrystusowi.
Już za czasów Piotra zaprzeczano drugiemu przyjściu Chrystusa. Przyszli fałszywi nauczyciele do kościoła i mówili, że Chrystus nigdy nie przybędzie drugi raz i żadnego nowego królestwa nie założy i żadnej zmiany nie będzie. Twierdzili oni, że wszyscy którzy zmarli nigdy nie zmartwychwstaną i wszystko będzie tak jak dawniej. W dzisiejszych czasach też jest wielu takich, zarówno w kościele jak i poza nim, że zaprzeczają powrotowi Chrystusa, bo doskonale wiedzą, że powrót Chrystusa oznacza sąd. Jeśli nie ma powrotu Chrystusa, to nie ma sądu i można żyć jak się chce w myśl powiedzenie „hulaj dusza piekła nie ma”

w.1-2
Widać że Piotr martwi się o adresatów listu mówiąc umiłowani. Zależy mu bardzo, by sprostować fałszywe nauki, które wygłaszali w tej społeczności fałszywi nauczyciele.  Wcześniej poświęcił wiele uwagi fałszywym nauczycielom, którzy chcieli ich odwieść od wiary i zachęcali ich do niemoralności, a teraz pragnie sprostować inną fałszywą naukę głoszoną przez mącicieli, a mianowicie zaprzeczanie powtórnemu powrotowi Chrystusa.
Piotr mówi, że wciąż chce przypominać wierzącym o najważniejszych rzeczach dlatego pisze do nich, by wyostrzyć ich zmysły na te sprawy.
Między innymi nas tym polega dbanie o wiarę w Chrystusa, by ciągle przypominać sobie, co Chrystus dla nas zrobił na Krzyżu. Jak się nad nami zmiłował, jak nas powołał i jaka jest jego nauka.
Z tego też powodu wciąż musimy czytać Słowo Boże, słuchać nauczania, brać udział w spotkaniach społeczności kościoła, by pamiętać ewangelię i wzrastać w niej.
Jak mówi Piotr - właśnie przez przypominanie możemy zachować w czujności nasze umysły. Gdy regularnie przypominamy sobie jaka jest treść ewangelii i do czego wzywa nas Słowo Boże, to nie spoczywamy na laurach w naszym kroczeniu za Chrystusem, ale jesteśmy nadal gorliwi w działaniu (2 Ptr,1,12-13; Filip 3,1).
Przypominanie ma również na celu szybko wyłapać i odróżnić fałszywe nauczanie od prawdziwego.
Tak więc nigdy za dużo przypominania, bo właśnie przez przypominanie Bóg utrzymuje w czujności nasze umysły.

Czego to przypominanie dotyczyło?
Oczywiście tego co mówi Słowo Boże, Stary Testament o sądzie i powtórnym przyjściu Pana Jezusa Chrystusa  byśmy o nim pamiętali. To  właśnie Biblia, a nie nic innego, przekazana nam przez świętych Bożych proroków jest dla nas zabezpieczeniem i przypomnieniem. O nią również Bóg się zatroszczył, by przetrwała w nienaruszonym stanie do naszych czasów.
Prorocy Starego Testamentu ostrzegali o zbliżającym się sądzie i powtórnym powrocie Pana jeszcze przed pierwszym przyjściem Pana Jezusa Chrystusa ( np. Izajasza 13,10-13; Izaj 24,17-23; Malachiasza 3,19-20)

Nie tylko prorocy Starego testamentu, ale także apostołowie zapowiadali powtórne przyjście Pana Jezusa i w tym kontekście wzywali nas do czujności  (Łukasza 21,25-36; 1 Kor 14,23; 1 Tesaloniczan 4,13-5,4; Jak 5,8-9)
Apostołowie, uczniowie Chrystusa spisali 260 rozdziałów Nowego Testamentu w którym znajdujemy około 300 odniesień do ponownego przyjścia Chrystusa.

w. 3-4
Piotr teraz mówi, że w dniach ostatecznych szczególnie nasilą się ataki na doktrynę o ponownym przyjściu Jezusa. Podobnie też o tym mówi Juda w swoim liście Judy 1,18
I jaki będzie charakter tych ataków?
Szyderstwa, przyjdą szydercy z kpiną i ośmieszaniem słów Boga, które zapowiadają powrót Pana.
I jak myślisz jakiego charakteru będzie to ośmieszanie, co będą mówić ci szydercy?
ü  Oczywiście będą wyśmiewać i mówić, że wierzysz w bajki, że należy tylko ufać nauce i temu co można dotknąć zbadać i udowodnić ponad wszelką wątpliwość.
ü  Będą czynić z ciebie wariata i głupka na którym nie można polegać i będą może nawet publicznie ośmieszać twoje poglądy.
ü  Będą mówić, że już wiele pokoleń czekało na powrót Chrystusa i się zawiedli. Wspomną tutaj pierwszych uczniów, którzy czekali i niektórzy z nich myśleli że będzie to za ich życia, a jednak pomarli. Tym faktem również byli zaniepokojeni Tesaloniczanie, którzy nie mieli pewności co dzieje się z wierzącymi, którzy nie doczekali powrotu Pana Jezusa za ich życia.
ü  Będą zwracać uwagę na to, że minęło już dużo czasu, a Chrystus nadal nie przyszedł, więc skoro się to dotychczas nie stało, to nadal się nie stanie.
ü  Szydercy będą zarówno ze świata jak i z kościoła, liberalni teologowie tacy jak np.  Rudolf Bultman bardzo popularny ewangelicki teolog w XX w który nie wierzył w powtórny powrót Chrystusa.
ü  Będą również mówić, że niewłaściwie zrozumieliśmy ewangelię i tak naprawdę Pan Jezus nigdy nie mówił o swoim powrocie, a jedynie miał na myśli, że On przychodzi do naszych serc.
ü  Jeszcze inni będą twierdzić, że brak powrotu Chrystusa świadczy o tym, że ewangelia to mitologia.

Ale szyderstwo z Bożych Słów to nic nowego, bezbożnicy i fałszywi nauczyciele zawsze szydzili z Bożych zapowiedzi ujawniając w ten sposób swoją niewiarę (Izaj 5,19; Psalm 42,4).

Jakich jeszcze argumentów używają szydercy?
Używają argumentu historycznego, mówią zobacz, odkąd zasnęli ojcowie to nadal nic się nie zmienia i trwa tak jak było.
O jakich ojcach oni mówili? Oczywiście o ojcach z Ks. Rodzaju, Abrahamie, Izaaku, Jakubie, Adamie, Noem.
Mówią zobacz świat jest taki sam jak wtedy odkąd umarli pierwsi ludzie, nic się nie zmienia i dla nich to jest argument, że nadal się nic nie zmieni.
Dla nich bardziej wiarygodna jest ewolucja, wciąż te same procesy, jedni się rodzą, drudzy umierają, nie ma sądu, nie ma Boga, nie ma końca i nie ma ponownego przyjścia Chrystusa. Odrzucają oni Boga, odrzucają Chrystusa i wierzą w miliardy lat za nami i miliardy lat przed nami.
Musimy sobie powiedzieć, że ewolucja to narzędzie diabła, by ludzie mieli usprawiedliwienie dla swoich grzechów i nie wierzyli w ewangelię oraz odbiera wiarę tym, którzy są duchowo słabi.
Jednak Słowo Boże uczy nas, że tym którzy wierzą w ewolucję i z tego powodu nie wierzą ewangelii musimy głosić o stworzeniu. O tym, że to Bóg stworzył cały świat i nie powstał on z przypadku jak mówią naturaliści Dzieje Ap 17,24; Dzieje Ap.

12.05.2019

Grzesznik spotyka Jezusa Ew. Łukasza 19,1 – 10



Drodzy dzisiaj przyjrzymy się historii z Ew. Łukasza jak pewien bogaty człowiek spotyka Pana Jezusa. Przyjrzymy się znanej historii o Zacheuszu, którego serce pomimo całego majątku jaki posiadał było niespokojne. Wiem doskonale, że tego pokoju jaki daje Bóg swoim dzieciom, tym którzy wierzą w Jezusa Chrystusa nie da się niczym zastąpić. Ap. Paweł powiedział, że pojednanie z Bogiem przez wiarę w Chrystusa przynosi do serca pokój, który przewyższa ludzki rozum. A Pan Jezus w 14 rozdz. Ew. Jana mówił do uczniów, że daje im i zostawia swój pokój, który wynika z obecności Ducha Św.
Ewangelia Jezusa Chrystusa uwalnia od strachu i potępienia każdego grzesznika, tego wyzwalania pragnął nasz dzisiejszy bohater. Tak naprawdę wszyscy ludzie tego pragną, wszyscy ludzie odczuwają niepokój przed wiecznością, odczuwają niepokój w obliczu nadchodzącej śmierci, a co z nią związane Bożym sądem.
Pan Jezus zmierza powoli do Jerozolimy, gdzie ma zostać ukrzyżowany. Po drodze zachodzi do Jerycha wspaniałego miasta, które zostało już dawno odbudowane po tym jak Jozue je zniszczył w czasie podboju ziemi obiecanej. Jerycho uchodziło za czasów Jezusa za wspaniały ogród starożytnego świata, gdzie akweduktami została sprowadzona woda i nawadniała cały obszar. W mieście był wspaniały amfiteatr zbudowany przez Heroda i nowy pałac. Niektórzy twierdzili, że Jerycho to raj na ziemi, bajeczna kraina Palestyny. Przecinały się tam szlaki handlowe biegnące na północ, wschód, zachód i południe, a same miasto przyciągało wielu handlarzy, miłośników rozrywek, rabusiów i złodziei. Było również dobrym miejscem dla celników, poborców podatkowych, którzy ściągali podatki od przepływających towarów i osób, pojawiających się w mieście. Takim właśnie człowiekiem był Zacheusz, celnik, Żyd pracujący dla Cesarstwa Rzymskiego i zbierający w jego imieniu podatki. Zacheusz nie tylko był celnikiem, ale też był przełożonym celników. W grupie poborców podatkowych odgrywał najważniejszą rolę i to wiązało się z największym dochodem. A bycie celnikiem w tamtym czasie w Izraelu było bardzo dochodowym zajęciem, głównie z tego powodu że celnicy zawyżali podatki, które mieli pobierać w imieniu Rzymu. Mieli stawki standardowe z których musieli rozliczyć się z cesarstwem, a co pobrali ponadto to, było ich. A  w związku z tym, że prawo podatkowe nie było do końca jasne (jak zawsze zresztą), celnicy często wymyślali dodatkowe podatki i tak pobierali o wiele więcej niż wyznaczono. To powodowało, że uchodzili wśród ludzi za zdzierców. Do tego pracowali dla wroga i utożsamiano ich ze zdrajcami, byli znienawidzeni do tego stopnia, że nie mogli chodzić do synagogi, a ludzie nie chcieli mieć z nimi nic wspólnego, bo uchodzili za nieczystych. To więc jedynymi z którymi utrzymywali kontakt, to ludzie o takim pokroju jak oni sami. Ale Jezus nie gardził nimi jak czyniła to znaczna większość Izraelitów, a szczególnie religijni faryzeusze. Wprost przeciwnie, Pan Jezus spotykał się z takimi ludźmi i często z tego powodu był oskarżany, że jada z celnikami i grzesznikami i zanieczyszcza się w ten sposób. Ale Pan nie przebywał z nimi dlatego że chciał prowadzić podobne życie jak oni. Przebywał z nimi, bo chcieli słuchać Słowa Bożego, bo wiedzieli że są zgubieni i potrzebują ratunku, a Jezus przyszedł szukać i zbawić to co zginęło (w. 10). On przyszedł do grzeszników. On powiedział, że nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co się źle mają  (Łuk 5,31).
Tacy byli celnicy, oni wiedzieli że są zgubieni, wiedzieli że potrzebują Zbawiciela, który wyzwoli ich z grzechów. I taki był Zacheusz, choć miał wszystko i był bardzo bogaty, stać go było na każdą rozrywkę dostępną w tamtym czasie, to nie czuł się szczęśliwy z powodu swoich win. Ciążyły mu one, obawiał się o swoją wieczność, wiedział że jest zgubiony. Wiedział że jeśli umrze i stanie na sądzie Bożym, to nie będzie dobrze. Pewnie myślał nie raz, nie dwa, co mi po tych wszystkich pieniądzach, co mi po tych wszystkich rozrywkach jeśli miałbym zostać potępiony? On naprawdę szukał wyzwolenia od swojego grzechu. Ci natomiast, którzy uważali się za dobrych ludzi i nie widzieli własnych win z powodu swojej duchowej ślepoty obrażali się na Jezusa, gdy mówił o konieczności upamiętania. Ale Zacheusz taki nie był, on czuł ogromny ciężar na sercu, czuł wagę swojego grzechu i to skłoniło go do szukania ratunku w Jezusie
To jest pierwsza rzecz, która musi wydarzyć się w życiu każdego grzesznika, by mógł być zbawiony, musi zdać sobie sprawę ze swojego grzechu, czym głębiej tym lepiej. Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci którzy są chorzy. Dopiero gdy zdamy sobie sprawę jak Zacheusz, że wcale nie jesteśmy dobrymi ludźmi, dopiero gdy zdamy sobie sprawę, że jesteśmy winni przed Bogiem, a Jezus jedynym Zbawicielem, to zaczynamy szukać w Chrystusie ratunku. Zanim to nie nastąpi w naszym życiu, zanim nie będziemy głęboko przeświadczeni o własnej nędzy duchowej, to nie będzie nam specjalnie zależało na lekarzu którym jest Jezus. Pan Jezus w kazaniu na górze mając na myśli konieczność uświadomienia sobie swojej nędzy duchowej mówił „błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios”(Mat 5,3).  Wydaje się, że Dzisiejszy świat jeszcze bardziej nam w tym nie pomaga niż wcześniej. Ciągle próbuje się usprawiedliwiać ludzką winę przez chorobę, słabość, charakter, religię i wiele innych. To powoduje, że wiele osób ma bardzo płytkie poczucie grzechu, jeśli w ogóle je ma. Oskarża się kościół o to, że mówiąc o grzechu wzbudza poczucie winy, co prowadzi ludzi do depresji. Ale Słowo Boże mówi, że bez poczucia nie możemy znaleźć ratunku w Chrystusie. Syn marnotrawny, który postanowił wrócić do Ojca najpierw powiedział w swoim sercu, a później do Ojca, że zgrzeszyłem przeciw niebu i przeciw tobie i nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Poczucie winy doprowadziło go do skruchy, do wyznania grzechów, a to dało mu przebaczenie. Wiecie dlaczego współczesny człowiek z powodu swojego poczucia winy wpada w depresje? Dzieje się tak dlatego, bo nie chce przyjść do Zbawiciela, a w żaden inny sposób nie może uciec od swojego grzechu.   
Zacheusz przypomina grzeszną kobietę z 7 rozdz. Ew Łukasza, która przyszła do Pana Jezusa i namaściła jego stopy olejkiem, a Pan odpuścił jej grzechy i powiedział, że z powodu wielkiej jej grzeszności, bardzo go umiłowała. Od tego jak mocno jesteśmy przekonani o własnym grzechu zależy nasza miłość do Jezusa. Jeśli jesteśmy bardzo przekonani o swojej winie, jeśli wiemy, że niczym nie jesteśmy w stanie poprawić naszego stanu duchowego, jeśli widzimy w sposób wyraźny jak nisko upadliśmy i jak bardzo brakuje nam Bożej chwały, to będziemy gorliwie szukać Jezusa Chrystusa. Ci którzy w najgłębszy sposób doświadczają swojego grzechu miłują Pana najwięcej. A czym więcej Go miłują, tym mocnej widzą jak wielkim jest Zbawicielem i jak wielkimi grzesznikami są oni sami.  

Pragnienie spotkania z Chrystusem
Druga rzecz, którą widać w tym fragmencie, a która musi się wydarzyć w życiu grzesznika, by był zbawiony, to musi pragnąc spotkania z Jezusem. Widzimy Zacheusza w 3 wierszu który, miał głębokie pragnienie widzieć Jezusa. Prawdopodobnie słyszał o Jezusie już wcześniej i podejrzewam że to, co najbardziej przemówiło do niego, to jak Pan Jezus przyjmował grzeszników i celników. Może słyszał o tym jak wszystkich uzdrawia, jak czyni wielkie cuda i spotyka się z wyrzutkami społecznymi. Pewnie pomyślał sobie, że jeśli ktokolwiek może mi pomóc, to tylko Jezus. I odkłada wszystko na bok czyniąc starania, by spotkać się z Nim. Ale okazuje się, że spotkać Jezusa, to nie takie proste. On próbuje dostać się do niego, ale nie może z powodu tłumu jaki Go otaczał, a dodatkowo był niskiego wzrostu. Pan Jezus w pewnym okresie swojej służby był bardzo popularnym nauczycielem, niekiedy towarzyszyło mu tysiące osób, które cisnęły się, by go zobaczyć, porozmawiać lub coś od niego otrzymać.
Ale Zacheusz nie zniechęca się, wyprzedza tłum, wybiega naprzód i wchodzi na drzewo sykomory, aby ujrzeć Pana, gdy tamtędy będzie przechodził. Drzewo sykomory to dosyć niskie drzewo około kilu metrów wysokości o grubym pniu i rozłożystych gałęziach. To więc mógł łatwo wspiąć się na nie i czekać na Jezusa.
Widzimy że pragnienie które miał prowadziło go do działania, do poszukiwania możliwości spotkania z Chrystusem. Był gotowy narazić się na śmieszność i ponieść związane z tym trudności. Wyszedł ze swojego miejsca komfortu, gdzie mógł czuć się bezpiecznie, by spotkać Chrystusa. To więc jeśli chcemy być zbawionymi musimy mieć pragnienie przyjścia do Jezusa, pragnienie które nie zniechęca się przeszkodami, ale jest gotowe pokonać je. Wiele osób nie może doświadczyć zbawienia, bo w ogóle nie mają pragnienia, by być blisko Jezusa Chrystusa i nie są gotowi poświęcić cokolwiek, by znaleźć Go. Niektórzy Jak tylko doświadczają jakiś trudności w związku z Chrystusem, to od razu się zniechęcają. Mam takie marzenie w swoim sercu, by widzieć mnóstwo ludzi, którzy mają pragnienie być blisko Jezusa, są głodni Jego osoby, Jego bliskości, by doświadczać Jego mocy w swoim życiu i są gotowi ponosić koszty z tym związane. Kilka dni temu miałem okazję widzieć film jak Bóg działa pośród Romskich chrześcijan na Słowacji. Romowie są tam całkowicie zepchnięci na margines społeczny, straszna bieda, do tego wielu z nich zmaga się z nałogami. I kościół zaczął tam misje, zwiastował Chrystusa, a wiele serc było spragnionych Pana. I Bóg sprawił tam przebudzenie, setki romskich chrześcijan spotyka się i uwielbia Boga. Chcą być razem, chcą śpiewać dla Pana, chcą dzielić się Bożym Słowem z innymi, chcą dzielić się miłością ze sobą i wspierać nawzajem, mają wielki głód Pana, wielkie pragnienie, a Bóg nie pozostaje na nie obojętny i błogosławi im posyłając ogień Ducha Św. do ich serca.
Gdy ewangelista Łukasz mówi nam o pragnieniu Zacheusza to używa greckiego słowa zēteō, które oznacza szukać czegoś aby znaleźć, dążyć do czegoś, celować w coś. Tego samego słowa używa Pana Jezus, gdy mówi, żeby szukać Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie nam dodane (Mat 6,33). W innym fragmencie Jezus mówi szukajcie, zeteo, a znajdziecie.
Jednak gdy ludzie nie mają pragnienia nie mogą doświadczać spotkania z Jezusem. Gdy nie są głodni Boga nie mogą być nakarmieni. Gdy nie jesteśmy gotowi zrobić żadnego wysiłku, by szukać Pana, to nie liczmy na to, że będziemy doświadczać mocy Jego zbawienia w naszym życiu. Pan Jezus zapraszał do siebie pragnących w 7 rozdz. Ew. Jana powiedział:
Jana 7:37  A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije.
W innym miejscu w Ks. Objawienia czytamy
Objawienie 22:17  A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota.
Pragnienie, szukanie Boga, bycie głodnym Jego Słowa i Jego działania pozwala nam doświadczać mocy Jego zbawienia.
To samo uczucie towarzyszyło psalmiście gdy mówił
Psalm 42:2  Jak jeleń pragnie wód płynących, Tak dusza moja pragnie ciebie, Boże!
A król Dawid modlił się w ten sposób
Psalm 143:6  Wyciągam ręce do ciebie; Dusza moja pragnie ciebie jak zeschła ziemia.
Bądźmy jak Zacheusz, niech nasze serca będą pragnące, głodne Boga. Róbmy wysiłki, by go szukać, a On obiecuje, że ci którzy Boga szukają znajdą Go, co jest potwierdzone w naszej dzisiejszej historii.

Bóg odpowiada na pragnienie
Zwróćmy uwagę, że Pan Jezus zatrzymuje się przy Zacheuszu siedzącym na drzewie. Nie przechodzi pomijając go, ale przystaje, patrzy do góry i mówi Jego imię. Mówi – Zacheuszu dzisiaj muszę się u ciebie zatrzymać. Jaka niesamowita sytuacja, nie znali się wcześniej, nie widzieli się, ale Pan Jezus znał go jeszcze przed założeniem świata. Wiedział zanim się spotkali, że Zacheusz ma pragnienie widzieć, się z nim i ciąży Mu Jego grzech. Mamy tutaj wspaniałą manifestację boskości Pana Jezusa. Pamiętacie Natanaela z 1 rozdz. Ew. Jana jak Filip przyprowadził go do Jezusa? Wtedy Jezus spojrzał na Niego i powiedział, że jest prawdziwym Izraelitą, jest człowiekiem w którym nie ma fałszu. A Natanael zapytał skąd Jezus go zna, a Jezus powiedział, że widział go pod drzewem figowym. To spowodowało, że Natanael rozpoznał w Nim Mesjasza, Syna Bożego. Jezus wiedział o nim coś, czego nikt nie mógł wiedzieć, tylko sam Bóg. I tak również w tej sytuacji, Zacheusz musiał być w szoku. Pan wiedział kim On jest, wiedział że on ma pragnienie Go spotkać. Dziś muszę stanąć w twoim domu, twoje modlitwy Zacheuszu zostały wysłuchane, chciałeś mnie widzieć, oto jestem. 
Bóg zaspokaja pragnienie Zacheusza i wychodzi naprzeciw tych, którzy Go szukają. Jak w historii syna marnotrawnego, Ojciec ujrzał go, gdy jeszcze był daleko i wyszedł mu na spotkanie.
Pan Jezus nie bez powodu wszedł do Jerycha, On doskonale wiedział że tam czeka na niego grzesznik, którego dzisiaj ma zbawić. I widzimy to w wielu spotkaniach zapisanych w ewangeliach, widzimy to w tym jak przechodził przez Samarię i spotkał samarytankę. Uczniowie poszli do miasta nakupić żywności, ale Pan zatrzymał się przy studni, gdzie za chwilę miała przyjść kobieta, która otworzyła swoje serce dla Niego. Widzimy to w przypadku chromego który siedział przy sadzawce. W tych wszystkich sytuacjach Bóg poszedł zbawić to co zginęło. On widzi nasze pragnienie, on widzi jak Go szukamy, jak nam zależy, jak bardzo chcemy być blisko niego, czy nasze serca są gotowe i nie pozostaje na to obojętny.
W psalmie 53 czytamy
Psalm 53:3  Bóg spogląda z niebios na ludzi, Aby zobaczyć, czy jest kto rozumny, Który szuka Boga.
Bóg szuka ludzi, którzy szukają Jego, a jeśli Go szukają przychodzi do nich. Nie jest obojętny na nasze pragnienie ślepy na nasze poszukiwania jak czytamy w psalmie
Psalm 145:18  Bliski jest Pan wszystkim, którzy go wzywają, Wszystkim, którzy, go wzywają szczerze.
19  Spełnia życzenie tych, którzy się go boją, A wołanie ich słyszy i wybawia ich.

Prawdziwe zbawienie sprawia upamiętanie
I ostatnia rzecz o której chciałem dzisiaj wspomnieć w oparciu o nasz tekst, to że skuteczne zbawienie w życiu człowieka powoduje upamiętanie. Mówiliśmy o tym, że musimy zobaczyć swój grzech, by zostać zbawionym. Następnie powiedzieliśmy sobie, że należy mieć pragnienie na które Bóg odpowiada, a teraz dochodzimy do tego, że Boże zbawienie w życiu grzesznika powoduje zmianę, upamiętanie.
Pan Jezus poszedł do domu Zacheusza nie brzydził się nim jak wielu faryzeuszy i religijnych ludzi. To jest wielce pocieszające, że Chrystus ma łaskę i miłosierdzie choćby dla największych grzeszników jeśli tylko chcą się skruszyć.
To więc On idzie do tego domu, a Zacheusz przyjmuje Go z wielką radością.
I nagle Zacheusz wstaje i mówi coś absolutnie niezwykłego „Panie oto połowę majątku mojego daje ubogim, a jeśli  na kim co wymusiłem, jestem gotów oddać w czwórnasób” (w 8) 
A Pan Jezus komentując to mówi, że Zacheusz właśnie został zbawiony, zbawienie nawiedziło Jego dom, bo się prawdziwie nawrócił.
Zobaczmy w jak wspaniały sposób obecność Jezusa zmieniła Zacheusza. Z człowieka który jeszcze przed chwilą był złodziejem, szantażystą zrobił się filantrop i człowiek, który chce naprawić wszystkie swoje krzywdy. Naprawdę został zbawiony, nie gdzieś tam w przyszłości, ale w chwili gdy przyjął ewangelię, gdy przyjął Jezusa otworzyły się dla niego bramy nieba. My często nie wiemy, czy ludzie zostali naprawdę zbawieni, gdy się nawracają, bo nie wiemy czy ich nawrócenie jest szczere. Ale Pan Jezus doskonale znał serce Zacheusza i wiedział, że wszedł do Królestwa Bożego. Zobaczmy, że spotkanie z Jezusem Chrystusem z którego wynika zbawienie powoduje upamiętanie, trwałą zmianę, powoduje porzucenie grzechów. Jeśli nie było w naszym życiu upamiętania w wyniku spotkania z Jezusem, jeśli wciąż pozostaliśmy tacy sami po spotkaniu z Nim jak przed spotkaniem, to obawiam się że nie zostaliśmy zbawieni. Wielu twierdzi, że doświadcza mocy Bożej, że doświadcza Jezusa i mają z Nim społeczność, ale w ogóle nie widać w ich życiu upamiętania. Każdy kto naprawdę spotkał Jezusa Chrystusa i przyjął Go jako swego Pana i Zbawiciela stał się innym nowym człowiekiem. Pan Jezus powiedział o tym wydarzeniu, że jest narodzeniem się na nowo (Ew. Jana 3,3), a apostoł, że kto jest w Chrystusie nowym jest stworzeniem i stare przeminęło (2 Kor 5,17).
Upamiętanie Zacheusza wyrażało się w tym, że postanowił oddać połowę majątku i zadość uczynić tym, których skrzywdził, oszukał, czy coś na nich wymusił. Dla niego problemem były pieniądze i wymuszenia, dla nas upamiętanie może się wyrażać w porzuceniu innych grzechów. Każdy z nas może mieć z czym innym problem, coś innego musi zostawić dla Chrystusa. Może być to gniew, jakaś niemoralność, kłamstwa, lenistwo, pijaństwo, skąpstwo, czy cokolwiek innego, to co Chrystus nam pokazuje jako konieczne do zostawienia i wymaga od nas zaparcia się samych siebie. 
Pan Jezus przyszedł zbawić to co zginęło, być może ty jesteś zgubionym człowiekiem, może nigdy nie poznałeś Jezusa Chrystusa i Jego zbawienia. Jeśli tak, dzisiaj jest najlepszy dzień na to, by zawołać do Zbawiciela i zaprosić Go do swojego życia. On jest dobry i miłosierny dla duszy która go szuka.
Tak więc prześledziliśmy  w jaki sposób grzesznik może dostąpić zbawienia:
1.      Po pierwsze musi zdać sobie sprawę, że jest grzesznikiem i grzech zaczyna mu ciążyć.
2.      Po drugie musi mieć pragnienie przyjść ze swoim grzechem do Jezusa Chrystusa i prosić o przebaczenie. Chrystus na to pragnienie nie pozostaje obojętny i przychodzi do tych, którzy Go szukają.
3.      I po trzecie rezultatem prawdziwego Zbawienia jest upamiętanie ze swoich grzechów wyrażające się w porzuceniu ich.

11.05.2019

Historia Biblii



Rękopisy z Qumran
W 1947 roku trzech beduińskich chłopców wędrowało ze stadem owiec i kóz w okolicach Morza Martwego. Gdy jedna z kóz zaginęła, jeden z nich udał się na poszukiwania. Przypadkowo natrafił na nieznaną sobie wcześniej jaskinię. Rzucił do jaskini kamień i usłyszał dźwięk tłuczonego dzbana. Następnego dnia postanowił wrócić w to samo miejsce zabierając ze sobą kolegę. Jak się później okazało natrafili na jaskinię, w której znajdowały się ukryte w dzbanie hebrajskie zwoje sprzed blisko dwóch tysięcy lat. W dzbanie tym znajdowało się siedem dużych, w miarę dobrze zachowanych zwojów.
Odnalezione przez Beduinów zwoje zostały pocięte na kawałki i wystawione na sprzedaż dla turystów na jerozolimskich bazarach. Jeden z tych fragmentów trafił do rąk, handlarza antyków z Betlejem. Handlarz ten skontaktował się z profesorem Eleazarem Sukenikiem z Uniwersytetu Hebrajskiego z prośbą o ocenę, czy fragmenty są wartościowe, czy też są to falsyfikaty.
Profesor szybko zorientował się, że ma przed sobą coś niezwykłego, i poprosił o dostarczenie większej liczby zwojów. Handlarz dostarczył więc Sukenikowi trzy kompletne, jeszcze nie rozwinięte zwoje skórzane, zapisane pismem staro-hebrajskim.
Profesor odkupił rękopisy i po dokładnej analizie okazało się, że pierwszy zawierał tekst biblijnej Księgi Izajasza, drugi to komentarz do proroczej Księgi Habakuka,  a trzeci to nieznany wcześniej Zwój Wojny  opisujący apokaliptyczną wizję wojny Synów Światłości z Synami Ciemności. 
Przez kolejne lata archeologowie przeszukali około 200 jaskiń i odkryli 11 grot w których w sumie znaleźli około 900 rękopisów w tym 233 manuskryptów biblijnych.
Przeprowadzone badania archeologiczne i metodą radiowęglową C14 pozwalają datować rękopisy na okres od II do I wieku p.n.e.  Dzięki badaniom paleograficznym zwojów ustalono, że najstarsze z nich powstawały nawet od połowy III wieku p.n.e.
Pierwszy polski całościowy przekład Rękopisów z Qumran, ukazał się dopiero w 1996 roku jako Rękopisy znad Morza Martwego w tłumaczeniu Piotra Muchowskiego. 
Do czasu odkrycia rękopisów z Qumran najstarszym zachowanym do naszych czasów rękopisem Starego Testamentu był Kodeks z Aleppo z X wieku. Przez wiele wieków stanowił punkt odniesienia jako najdokładniejszy tekst Biblii hebrajskiej, wielokrotnie konsultowany w przypadku wątpliwości. 
Jednak gdy znaleziono rękopisy na palestyńskiej pustyni w Qumran starsze od kodeksu z Aleppo o ponad 1000 lat, to zaczęto porównać jednolitość tekstów.
Po porównaniu rękopisów z Qumran z Kodeksem z Aleppo okazało się, że na przestrzeni ponad 1000 lat treść Świętych Pism Starego Testamentu nie uległa zmianie!
Kodeks z Aleppo to tekst masorecki – jest on zapisany przy pomocy hebrajskich liter spółgłoskowych (tekst oryginalny) oraz systemu znaków samogłoskowych w postaci kropek i kresek umieszczanych nad lub pod literami, aby pomóc w odczycie i interpretacji oryginalnego tekstu hebrajskiego. 
W oryginalnym tekście hebrajskim były tylko samogłoski pisane w jednym ciągu bez spacji i znaków interpunkcyjnych.
Sztuka czytania wyrastała ze znajomości treści Biblii. Żydzi od dziecka uczyli się całej Biblii na pamięć, słuchając i powtarzając jej treść. Dzięki temu patrząc na ciąg samogłosek byli w stanie odczytać tekst biblijny.
Tu warto wspomnieć o niezwykłej staranności z jaką żydowscy skrybowie dokonywali kopiowania świętego tekstu: starannie liczyli wszystkie litery i słowa w każdej linii, kąpali się i brali nowe pióro przed napisaniem świętego Imienia Boga JHWH.
Uważnie i wyraźnie poprawiali znalezione błędy, a jeśli popełnili zbyt wiele błędów, dokonywali pogrzebu takiego zwoju, który nie mógł być używany.

Słowo “Biblia” pochodzi z języka greckiego, która oznacza “zwoje” lub “księgi”. Greckie słowo z kolei pochodzi od nazwy starożytnego miasta Byblos, którego mieszkańcy specjalizowali się w wytwarzaniu materiałów piśmienniczych
Biblia jest Księgą pod wieloma względami wyjątkową!
Była pisana przez 1500 lat na trzech kontynentach (Azja, Afryka i Europa)
Bóg powołał do jej spisania 40 autorów różniących się pod wieloma względami (praca, pochodzenie, wykształcenie), a jednak wszystkie księgi łączą się odniesieniami, historią i wzajemnie uzupełniają i podczas lektury Biblii ma się wrażenie jakby napisał ją jeden autor, a nie 40.
Zawiera chronologiczny zapis historii narodu wybranego (Żydów) od powołania Abrahama ponad 2000 lat przed narodzeniem Chrystusa aż do przyjścia Chrystusa, Jego śmierci, zmartwychwstania, wniebowstąpienia i misyjnej służby Jego uczniów – apostołów.
Pierwsza księga Biblii pokazuje początek wszystkich rzeczy - stworzenie świata i pochodzenie pierwszych ludzi.
Ostatnia księga Biblii pokazuje koniec wszystkich rzeczy – zniszczenie teraźniejszego wszechświata i stworzenie nowej ziemi i nowych niebios.
PIĘCIOKSIĄG -  Autorem pierwszych 5 ksiąg Biblii był Mojżesz, którego historię chyba dobrze znamy (?)
Pierwszych 6 rozdziałów Biblii opisuje ponad 1600 lat historii od stworzenia świata, uczynienia Adama z prochu ziemi, uczynienie Ewy z żebra Adama, historię Kaina i Abla, powstawanie i osiedlanie się pierwszych plemion, stopniowe moralne zepsucie ludzkości i uniwersalny potop za czasów Noego.
Poza wszystkimi rodzajami zwierząt lądowych i ptaków, 8 osób zostało uratowanych w Arce Noego.
Kolejne 4 rozdziały opisują okres ponad 400 lat od potopu do powołania Abrahama, ponowne zaludnianie ziemi przez potomków Noego, budowa wieży Babel, pomieszanie języków i rozproszenie ludzi po całej ziemi.
W 12 rozdziale pierwszej księgi Biblii (zwanej Księgą Rodzaju) dochodzimy do chronologicznego środka Starego Testamentu Nieco ponad 2000 lat od stworzenia świata i nieco ponad 2000 lat do przyjścia Chrystusa – Bóg powołuje z Mezopotamii Abrama i nakazuje mu wędrówkę na zachód do ziemi obiecanej – do Kanaanu.

Tak rozpoczyna się historia narodu wybranego.
Abram, nazwany przez Boga Abrahamem – ojcem narodów, w wieku 100 lat, zostaje ojcem Izaaka.
Izaak ma dwóch synów: Ezawa i Jakuba.
Jakub,  nazwany przez Boga Izraelem - walczący z Bogiem, zostaje ojcem 12 synów, którzy stają się głowami 12 plemion narodu Izraelskiego.
Jeden z synów Izraela, Józef, zostaje sprzedany jako niewolnik do Egiptu, gdzie po wielu perypetiach zostaje premierem Egiptu i ratuje cały ówczesny świat przed klęską głodu.
Księga Rodzaju kończy się wędrówką całej rodziny Izraela z powodu klęski głodu w Kanaanie do Egiptu, gdzie spędzą kolejne 450 lat.
Druga Księga Mojżesza to historia wyjścia narodu Izraelskiego z Egiptu, który rozrósł się do kilku milionów (2-3 miliony).
Plagi egipskie, przejście przez Morze Czerwone, 40 lat wędrówki przez pustynię – nadanie prawa pod górą Synaj – Dekalog – 10 przykazań będących streszczeniem obszernego prawa moralnego, religijnego i cywilnego, które jest szczegółowo przedstawione i zilustrowane w kolejnych 3 księgach Mojżesza.
Następne Księgi Biblijne opisują zdobycie Ziemi Kanaanu i zasiedlenie jej przez 12 plemion Izraela pod przywództwem Jozuego, zmagania i walki z sąsiednimi narodami za czasów Sędziów, ustanowienie Królestwa za czasów Saula, Dawida (na około 1000 lat przed Chrystusem), złoty wiek Salomona, który buduje Bogu piękną świątynię, podział królestwa po śmierci Salomona na królestwo Izraela na północy i Judy na południu i opis rządów kolejnych władców – ich wierności i niewierności Bogu i konsekwencji ich postępowania, aż do upadku królestwa Izraela i zabrania ich do niewoli do Asyrii, a następnie upadku Judy, zburzenie świątyni i Jerozolimy w 586 roku przed Chrystusem i 70-letniej niewoli Babilońskiej.
Ostatnie księgi historyczne opisują powrót z niewoli za czasów Persów, odbudowę Jerozolimy, odbudowę świątyni i powolne odradzanie się narodu żydowskiego.
Wydarzenia opisane w Biblii dotyczą konkretnych geograficznych miejsc, które do dzisiaj istnieją i które możemy odwiedzić.
Chronologia i historia biblijna jest udokumentowana i potwierdzona licznymi odkryciami archeologicznymi i pozabiblijnymi źródłami historycznymi, które dowodzą prawdomówności i spolegliwości biblijnego przekazu historycznego.
Biblia zawiera też księgi poetyckie jak Psalmy, będące natchnionym zbiorem pieśni Izraela, księgę Pieśni nad Pieśniami opisującą piękno miłości małżeńskiej  i księgi mądrości – przypowieści Salomona i księgę Kaznodziei Salomona – prezentujące głębokie filozoficzne rozważania.
Ostatnią częścią Starego Testamentu są księgi prorockie, które są Bożym komentarzem postępowania ludzi za czasów królów, niewoli i odnowy królestwa.
Prorocy przemawiali do ludzi żyjących za ich czasów, ale też zapowiadali nadejście Wielkiego Wybawiciela, Mesjasza, Bożego Wybrańca, który przyniesie wszystkim ludziom, wszystkim narodom ratunek i wyzwolenie ze zła, z opresji i z niewoli grzechu!
Nowy Testament zaczyna się od nawiązania do starotestamentowych zapowiedzi.
Wszystkie cztery Ewangelie przedstawiają wypełnienie proroczych słów i wizji nowego Królestwa pod władzą nowego Króla Izraela z rodu Dawida.
Pan Jezus w swoim narodzeniu z dziewicy w Betlejem, w swoim nauczaniu, czynieniu cudów, uzdrawianiu chorych, byciu zdradzonym, i ukrzyżowanym na Golgocie wypełnia nie dziesiątki ale setki proroctw i zapowiedzi Starego Testamentu.
Jego zmartwychwstanie i spotykanie się przez kolejnych 40 dni z Jego uczniami, Jego wstąpienie do nieba na ich oczach i wylanie Ducha Świętego na Jego uczniów, jest dramatycznym początkiem Kościoła, którego kolejne losy są opisane w Księdze Dziejów Apostolskich i Listach Apostolskich.
Ostatnia księga Nowego Testamentu zawiera proroczą wizję czasów ostatecznych, opis końca tego świata i stworzenie nowego nieba i nowej ziemi!
To w wielkim skrócie zarys poselstwa Biblii.

Teraz przejdziemy do tłumaczeń Pisma Świętego.
Pierwszy przekład starożytnych pism hebrajskich na język grecki został dokonany między 250 a 150 rokiem p.n.e.
W tamtym czasie Grecy byli największym mocarstwem i ich język stał się środkiem komunikacji między różnojęzycznymi narodami, tak jak dzisiaj język angielski.
 Wielu Żydów było rozproszonych po różnych krajach i na ich potrzeby, siedemdziesięciu tłumaczy, w ciągu 72 dni, dokonało przekładu pierwszych 5 Ksiąg Starego Testamentu.
Nazwa SEPTUAGINTA pochodzi od łacińskiego słowa 70.
W późniejszych wiekach przełożono pozostałe księgi starego testamentu, które stopniowo uzupełniano również o żydowskie opracowania historyczne, spisane w języku greckim.
Do IV wieku tekst Septuaginty doczekał się wielu odpisów. Łączna liczba zachowanych kopii sięga 1555 sztuk. 
Do naszych czasów dotrwały kompletne kodeksy, pochodzące z IV wieku n.e.: Kodeks Watykański, Synajski i Aleksandryjski.
Septuaginta miała wielkie znaczenie dla utrzymania judaizmu wśród Żydów, posługujących się na co dzień Greką, a żyjących z dala od swojego kraju.
Z drugiej strony, ponieważ język grecki dominował w całym śródziemnomorskim świecie, tłumaczenie to dało innym kulturom możliwość zapoznania się z Biblią.
Septuaginta, była najbardziej rozpowszechnionym przekładem Hebrajskich pism tamtych czasów oraz najczęściej cytowanym przekładem w Nowym Testamencie spisanym także w j. greckim.
Hexapla Orygenesa z III wieku – zestawienie w 6 paralelnych kolumnach hebrajskiego tekstu Starego Testamentu i 5 greckich przekładów.
Takie zestawienie miało być pomocne we właściwym zrozumieniu myśli Pisma świętego.
Kolejnym znaczącym przekładem była WULGATA - BIBLIA HIERONIMA
Stopniowo w Cesarstwie Rzymskim rosło zapotrzebowanie na przekłady Łacińskie.
Do końca IV wieku n.e. powstały liczne tłumaczenia fragmentów Biblii w języku starołacińskim. 
Jednolitego przekładu całości Pisma Świętego dokonał dopiero Hieronim, który około 365 roku nawrócił się na chrześcijaństwo i rozpoczął studia teologiczne.
Poświęcił ponad 20 lat na studiowanie Hebrajskiego, Aramejskiego i Greki.
Podczas pobytu w Antiochii, w 379 roku, został mianowany duszpasterzem i otrzymał stanowisko poufnego sekretarza i bibliotekarza biskupa Damasusa.
Ten biskup zlecił mu rewizję tekstów Starego i Nowego Testamentu, tłumaczonych po Łacinie.
Ostatecznie Hieronim dokonał przekładu całego Starego Testamentu z języka hebrajskiego i ujednolicił przekład pism Nowego Testamentu.
Pracy tej poświęcił resztę swojego życia, zamieszkawszy w klasztorze  w Betlejem. 
Jego tłumaczenie zyskało wielką popularność dzięki prostemu językowi, jakiego Hieronim użył do tłumaczenia – stąd późniejsza nazwa jego przekładu: Wulgata – powszechny, powszedni, zwykły.
Za przykład tłumaczenia, który stara się oddać bardziej myśl tekstu niż jego dosłowność niech posłuży psalm 3 wiersz 8. Przekład literacki tłumaczy tak: Wszak Ty uderzyłeś w szczękę wszystkich wrogów moich, Połamałeś zęby bezbożnych. A Jan Kochanowski przetłumaczył go tak „biłeś ich w gęby, a oni w krwawym piasku zbierali swe zęby”.
Z czasem, Wulgata Hieronima zyskała akceptację w zachodnich Kościołach i ostatecznie stała się źródłem wszystkich późniejszych Rzymskokatolickich tłumaczeń.
Wulgata była najczęściej używaną wersją Biblii w piśmiennictwie i liturgii Kościoła zachodniego i królowała przez kolejne wieki, aż do pojawienia się tłumaczeń na języki narodowe.

Podział na rozdziały i wersety nie znajdował się w pierwotnej Biblii.
Został on wprowadzony dużo później.
Podzielenie ksiąg biblijnych na rozdziały przypisuje się angielskiemu duchownemu, arcybiskupowi Canterbury, Stephenowi Langtonowi. Dokonał on tego w połowie XIII wieku.
Mylące interpretacje wynikające z istniejącego podziału na rozdziały i wersety (i dodatkowo dodane przez tłumaczy nagłówki).


Przykład interpretacji przypowieści Jezusa z Ew. Łukasza 15
Łk 15 (1): I zbliżali się do niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby go słuchać. (2): A faryzeusze i uczeni w Piśmie szemrali, mówiąc: Ten człowiek przyjmuje grzeszników i jada z nimi. (3): I opowiedział im taką przypowieść:
zgubiona owca
(7): Mówię wam, że podobnie w niebie większa będzie radość z jednego pokutującego grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty.
zgubiona moneta
(10): Podobnie, mówię wam, będzie radość przed aniołami Boga z jednego pokutującego grzesznika.
ZESTAWIENIE KONTRASTÓW - daleko i blisko, żywa owieczka i martwa moneta, pasterz na polach i kobieta w domu
Pan Jezus nie kończy jednak na tym, ale kontynuuje:  zgubiony syn marnotrawny i drugi syn w domu ojca
Po przeczytaniu wszystkich 3 fragmentów tej jednej przypowieści możemy się zastanowić, która jej część mówi o nas – gdzie my jesteśmy zgubieni:  – blisko, w domu Ojca jak ten drugi syn i jak ta moneta  - czy daleko jak syn marnotrawny i jak zagubiona owca

WYNALEZIENIE DRUKU
W czasach średniowiecza książki były niezwykle rzadkie, gdyż powstawały w wyniku odręcznego, długotrwałego i mozolnego przepisywania. Wyprodukowanie jednej księgi trwało całe lata.
Wynalezienie przez Gutenberga ruchomej czcionki drukarskiej na zawsze zmieniło i zrewolucjonizowało proces komunikacji w całej Europie.
Pierwszą drukowaną książką na świecie była edycja Łacińskiej Wulgaty Hieronima.
Jej druk rozpoczęto około 1452 roku w Mainz, w Niemczech, a zakończono w 1455 roku.
Tę drukowaną wersję Wulgaty określa się od tamtego czasu Biblią Gutenberga.
Gutenberg, użył wysokiej jakości papieru i kolorowych, ręcznie barwionych, dużych inicjałów.
Sporządził wyjątkowo piękny krój czcionki – tekst tłoczono dwudziestoma czterema dużymi i małymi literami łacińskiego alfabetu. Prasę drukarską ustawiono na czterdzieści dwie linie na stronę, z dwoma kolumnami druku.
Nabywcy sami wybierali artystę, który upiększał ich osobiste kopie zdobieniami. To sprawiło, że każda z nich była unikalna.
Biblia została wydana w dwóch tomach, w nakładzie stu dziewięćdziesięciu sześciu egzemplarzy. Jej druk zajął 3 lata!
Do naszych czasów przetrwało jedynie  czterdzieści osiem sztuk. Jedna z oryginalnych Biblii Gutenberga znajduje się w Polsce, w muzeum w Pelplinie.
Wynalazek druku stanowił wielki krok, dzięki któremu zostało rozprzestrzenione Słowo Boże.
Na to właśnie musiał mieć nadzieję sam Johannes Gutenberg, mówiąc: „i popłynie strumień prawdy! Jak nowa gwiazda, rozproszy ciemności ignorancji i wniesie światło dotychczas nieznane, by zajaśniało między ludźmi”. 
Dotychczas jeden człowiek potrzebował kilku lat na przepisanie Biblii, a prasa Gutenberga w ciągu kilku lat drukowała kilkaset Biblii. Pojawiały się kolejne prasy i nie dało się już tego zatrzymać - coraz większa rzesza ludzi miała dostęp do Pisma Św.
To spowodowało, że ludzie zaczęli korzystać z drukowanych wydań Pisma Św. i tłumaczyć je na języki narodowe. Pierwszym, który skorzystał z prasy Gutenbera do nowego tłumaczenia był Erazm z Roterdamu.
Wydrukował on Grecki tekst Nowego Testamentu i swoje własne tłumaczenie Nowego Testamentu na język łaciński.
Poprzednie tłumaczenie Hieronima językowo się zestarzało.
Tu należy wspomnieć, że wynalezienie druku przez Gutenberga zbiegło się z innym bardzo ważnym wydarzeniem, które spopularyzowało jeszcze bardziej Biblię na cały świat -  REFORMACJA spowodowała tłumaczenia Biblii na języki narodowe.
Marcin Luter przetłumaczył całą Biblie na język niemiecki. Uważany jest nawet za twórcę języka niemieckiego, bo jeździł po całych Niemczech, wszystkich landach, gdzie mówiono różnymi dialektami i ujednolicił język przez stworzenie podstaw gramatyki języka niemieckiego. Dzisiaj w Niemczech stawia się mu pomniki z napisem „dr. Marcin Luter twórca Języka Niemieckiego”.
Jan Sebastian Bach w  XVII wieku przybliżył treść niemieckiego tekstu biblijnego, zamieszczając jego fragmenty w kantatach śpiewanych podczas nabożeństw.
Kantaty były wykonywane podczas nabożeństw w każdą niedzielę przez chór szesnastu śpiewaków pod kierunkiem samego autora. Nabożeństwa często trwały 8 godzin, kazanie 2 godziny i 6 godzin śpiewania.

Na długo wcześniej zanim pojawił się druk i powszechne stały się przekłady na języki narodowe, dwóch apostołów Słowian, Cyryl i Metody opracowali alfabet, pozwalający na zapisanie dźwięków występujących w mowie słowiańskiej.
Już na początku lat 60. IX w. dokonali przekładu wybranych ksiąg Pisma Świętego.
Do czasów współczesnych zachowała się tylko część tekstów powstałych w czasach Cyryla i Metodego.
Za cara Symeona Wielkiego (893–927) przełożono na język staro-cerkiewno-słowiański szereg dalszych fragmentów Biblii.
Zanim pojawił się jeszcze druk w Europie, około 1378 roku Jan Wiklif, profesor na Uniwersytecie w Oksfordzie, opublikował dzieło w którym wyjaśnił, że wszystkie dzieci Boże są sobie równe i są tak samo zdolne, by zrozumieć Pismo Święte.
Oświadczył, że „Pismo Święte jest najwyższym autorytetem dla każdego chrześcijanina, zasadą wiary i ludzkiego doskonalenia”.
Owocem jego umiłowania Słowa Bożego było angielskie, niemalże dosłowne tłumaczenie Biblii z Łaciny, oparte na  Wulgacie.
Wracając do czasów reformacji i prasy drukarskiej, znaczącym wydarzeniem było tłumaczenie Wliama Tyndale’a z greckiego Nowego Testamentu Erazma.
Praca Tyndale’a wymagała dużo wysiłku, bo musiał stworzyć 300 nowych słów w języku angielskim, by dobrze przetłumaczyć tekst grecki. Z początku wszyscy zachwycali się przekładem Tyndale’a - nawet król Henryk VIII.
Jednak hierarchom kościelnym nie podobało się, że Tyndale przetłumaczył Biblie na j. angielski i wywarli nacisk na Króla, tak że Tyndale musiał przenieść się do Belgii i tam kończył swoją pracę.
Z Belgii też przemycano Biblię Tyndale’a przez Niemcy do Anglii.
Ostatecznie Tyndleya schwytano i po 500 dniach surowego więzienia, został uduszony a następnie spalony na stosie za swoje tłumaczenie razem ze swoim działem w 1536 roku.
Jego ostatnią modlitwą było „Boże otwórz oczy Króla Anglii”. Modlił się, by Król Anglii mógł dostrzec jak ważny jest swobodny dostęp do Biblii i nie zakazywał go.
Myles Coverdale kaznodzieja i tłumacz Biblii zapoznał się przekładem Tyndleya i poszedł z nim do króla jako ze swoim przekładem, a Henryk  VIII dał pozwolenie na jego druk jako Biblii Mateusza i cała Anglia czytała przekład Williama Tyndleya. W ten sposób można powiedzieć modlitwa Tyndleya została wysłuchana.

Konflikt Henryka VIII z papiestwem z powodów prywatnych - bo jak wiemy on ciągle zmieniał i mordował swoje żony - jeszcze bardziej przyczynił się do rozpowszechnienia Pisma Św.
Gdy w Anglii powstał narodowy kościół anglikański, to dostęp do Biblii stał się powszechny, bo nikt go nie zakazywał. Tak jak kropla drąży skałę, tak Słowo Boże w Anglii wywierało coraz większy wpływ na ludzkie umysły.
Po śmierci Henryka VIII na tron wstąpiła Maria I Tudor jego córka tzw. Krwawa Marry. Chciała ona całkowitego powrotu Anglii na łono kościoła Rzymskiego i zakazała czytania Biblii po angielsku, rozpowszechniania jej i drukowania. Nakazała również odprawianie nabożeństw po łacinie, a tych którzy się sprzeciwiali surowo karała więzieniem albo ścięciem głowy, stąd jej krwawy przydomek. W wyniku jej represji śmierć poniosło około 350 osób.
Ostatecznie po 5 latach i ona została ścięta, a jej miejsce zastąpiła jej siostra z innej matki Anny Boleń, królowa Elżbieta. Nakazała ona biskupom wydanie nowej Biblii tzw. Biblii biskupiej i w każdym kościele w Anglii taki egzemplarz Biblii się znajdował. Elżbieta chciała by każdy angielski obywatel miał dostęp do Pisma Św. i każdy kto wchodzi do kościoła mógł czytać tekst Słowa Bożego. W ten sposób w całym kraju, we wszystkich kościołach był egzemplarz Biblii, co doprowadziło do wielkich duchowych zmian, bo kiedy Biblia jest czytana, zmienia życie ludzi.
Po 40 latach rządów Elżbiety tron objął Król Jakub Steward i on nakazał wydanie nowego przekładu Biblii. Oczekiwał że nowe tłumaczenie będzie lepsze od poprzednich i zebrano cały sztab  tłumaczy. 57 osób podzielono na zespoły po 6 osób w trzech ośrodkach uniwersyteckich i tak po latach powstał jeden z najlepszych przekładów „Biblia Króla Jakuba”. Przekład ten do dziś jest bardzo ceniony jako jeden z najwierniejszych przekładów Pisma Św. i doczekał się wielu uwspółcześnień.
Przekład Biblii Króla Jakuba jest też tym przekładem, który powędrował do Nowej Anglii z ówczesnymi emigrantami zasiedlającymi Stany Zjednoczone i był duchowym fundamentem na którym ten kraj powstawał. 
Pierwszym polskim tłumaczeniem obejmującym jedynie Stary Testament jest „Biblia Królowej Zofii” tłumaczona z języka czeskiego w 1455 roku, czyli wtedy kiedy Gutenberg drukuje pierwszą Biblię.
100 lat później w Polsce było już 6 polskich przekładów.
Pierwszym pełnym polskim przekładem jest Biblia Leopolity z 1561 tłumaczona z języka łacińskiego.
Jednak nie uzyskała pozwolenia na wydanie w Polsce i była drukowana w Niemczech.
Przekład ten powstał na uniwersytecie Krakowskim i uchodzi za niezbyt udany pod względem językowym. Pojawia się w nim słownictwo (już wówczas) przestarzałe, gwarowe, występuje też pewna zależność od źródeł czeskich.
W 1563 roku została wydana Biblia Brzeska tłumaczona z języka hebrajskiego, greckiego i łaciny (zwana też „Radziwiłłowską”)
Następnie pojawił się przekład Szymona Budnego znany jako Biblia nieświeska (1570–1572) oraz Biblia Wujka (1599) i Biblia Gdańska (1632), które były aż do połowy XX wieku najpopularniejszymi przekładami Biblii w Polsce.
Na przełomie XIX i XX wieku powstał nowy przekład Tory i większości pozostałych ksiąg Starego Testamentu, wydany na podstawie języków oryginalnych przez Izaaka Cylkowa. Przed Cylkowem w 1871 roku w Wiedniu nakładem A. Reicharda ukazało się tłumaczenie Biblii hebrajskiej pt. Pismo Święte wszystko Starego Przymierza żydowskie i polskie.
Kolejne przekłady dokonywane na podstawie języków oryginalnych zaczęły się pojawiać dopiero w drugiej połowie XX wieku. Pierwszym z nich była Biblia Tysiąclecia, tłumaczona pod kierunkiem benedyktynów z Tyńca, której pierwsze wydanie ukazało się w roku 1965.
W 1975 roku ukazał się nowy przekład Biblii, wydany przez Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne. Przekład ten, znany jest jako Biblia warszawska.
Także w 1975 roku ukazało się pełne wydanie Biblii poznańskiej.
W roku 1997 ukazała się Biblia warszawsko-praska, pełne tłumaczenie wszystkich ksiąg z języków oryginalnych dokonane przez Kazimierza Romaniuka.
W roku 2008 wydane zostało nowe tłumaczenie – Biblia Paulistów – przygotowane przez Towarzystwo Świętego Pawła.
W 2016 roku zakończono prace nad pierwszym w języku polskim, ekumenicznym przekładem Pisma Świętego – Biblią Ekumeniczną. Wzięło w nich udział dwudziestu tłumaczy z siedmiu Kościołów, a konsultacje prowadzono w sumie z jedenastoma Kościołami. Pracę nad przekładem zapoczątkowano w 1994 roku.  17 marca 2018 ogłoszono wydanie całości dzieła w dwóch wersjach różniących się obecnością apokryfów. 
W tłumaczeniu Biblii swoich sił próbowali też literaci, m.in. Artur Sandauer (przekład Księgi Rodzaju), Czesław Miłosz(m.in. Psalmy, Pieśń nad pieśniamiKsięga Hioba) oraz Roman Brandstaetter (m.in. Księga Joba, Psalmy).
Ciekawostkami są adaptacje Nowego Testamentu na gwary i regionalne lub środowiskowe odmiany języka:
śląską (Biblia Ślązoka)
W 2013 roku Oficyna Wydawnicza „Vocatio” wydała przekład Septuaginty na język polski, którego dokonał Remigiusz Popowski. W 2016 oba przekłady (Starego i Nowego Testamentu) wydano jako Biblia pierwszego Kościoła.
W ostatnich latach pojawiła się Nowa Biblia Gdańska wydana z inicjatywy Śląskiego Towarzystwa Biblijnego (2012), Uwspółcześniona Biblia Gdańska (2017) będąca rewizją protestanckiej Biblii gdańskiej z 1632  oraz Toruński Przekład Nowego Testamentu (2017) zawierający alternatywne tłumaczenia niektórych słów, a także polskie odpowiedniki oryginalnych idiomów, które mogłyby być niezrozumiałe dla współczesnego czytelnika.
Obecnie Oficyna Wydawniczą „Vocatio” kontynuuje pracę nad Nowym Przekładem Dynamicznym, który ma na celu użycie współczesnego polskiego języka, unikającego archaizmów,  z uwzględnieniem słownictwa, którym posługują się dzisiejsi Polacy. Tam, gdzie przekład dosłowny jest zrozumiały, będzie on zachowany, a w trudniejszych miejscach zastosowany zostanie dynamiczny ekwiwalent znaczeniowy.
W 2012 ukazała się Księga Psalmów. W ramach publikacji pilotażowych ukazały się dotąd zeszyty z przekładami: Listu do Rzymian, Listu do Efezjan, Listu do Kolosan, Listu do Filipian, Listów Piotra oraz Listów Jana.  
Praca Zbiorowa: Paweł Jurkowski i Jarosław Korzeniowski

Łączna liczba wyświetleń