26.10.2018

Czym jest kościół? 1 Tymoteusza 3,14 – 15



Co to jest kościół, czym jest kościół i dlaczego jest ważny? Pytania te w dzisiejszym świecie nabierają coraz większego znaczenia z tego powodu, że kościół jest coraz mocniej atakowany przez świat, co w cale nie powinno nas dziwić, bo Pan Jezus zapowiadał, że tak się stanie, gdy mówił o zbudowaniu kościoła i dawał uczniom obietnice, że bramy piekielne go nie przemogą w 16 rozdz. Ew. Mateusza. Kościół od dnia założenia będzie pod ciągłym atakiem diabła, ale dzięki mocy Chrystusa przetrwa.
 Coraz więcej ludzi zaczyna unikać kościoła, czy uważać że kościół nie jest im do niczego potrzebny. Jeszcze więcej osób ma mylne pojęcie co do tego, czym kościół jest. Najczęściej w polskim środowisku, gdy mówimy o kościele ludzie mają na myśli jakiś budynek sakralny z religijnymi przedmiotami. Jeszcze inni mając na myśli kościół to widzą pod tym hasłem instytucje charytatywną, która przede wszystkim istnieje w tym celu by zaspokajać fizyczne potrzeby ludzi jak karmienie biednych, pomoc chorym, podtrzymywanie słabych, czy wyprowadzanie z nałogów uzależnionych itp. rzeczy. Nie chce w ten sposób powiedzieć, że kościół ma się tym w ogóle nie zajmować, ci którzy choć trochę znają historię kościoła wiedzą, że kościół zawsze służył światu w tych sprawach, ale to nie jest jego główny cel.

Czym jest kościół
Gdy Biblia mówi o  kościele, to ma na myśli nie budynek, nie wyłącznie jakąś instytucje powołaną do celów charytatywnych, ale ludzi powołanych przez Boga i odrodzonych przez Ducha Św. którzy przez tegoż Ducha są połączeni w jedno ciało w jedną rodzinę, by wypełniać Boże cele w świecie.
Greckie nowotestamentowe słowo „eklesia”, które stosuje Paweł w naszym fragmencie mówiąc, do Tymoteusza, że ma on wiedzieć jak „należy postępować w kościele Boga żywego”, oznacza zgromadzenie ludzi, spotkanie ludzi. W znaczeniu Słowa Bożego Kościół, to ludzie którzy się zgromadzają z powodu Chrystusa. Swoją drogą bardzo ciekawe jest, że w nowotestamentowym znaczeniu słowa kościół zawarte jest zgromadzanie się razem. Kościół to są osoby, które chcą być razem ze względu na Chrystusa.   
 Z kolei Polskie słowo „kościół” przywędrowało do nas z Czech w XI i XII wieku, a czeskie „kostel” wywodzi się od łacińskiego słowa „castellum”- gródek, zdrobniałe od castrum - gród  lub obóz.  Dlatego że pierwsze kościoły stawiano w warownych grodach. Widzimy więc, że gdy pojęcie kościoła przywędrowało do Polski już niosło ze sobą mylne znaczenie.
Paweł w ogóle nie ma na myśli budynku, czy jakiejś świeckiej formalnej zarejestrowanej organizacji mówiąc o kościele, ale osoby, które gromadzą się razem wspólnie w imieniu Jezusa Chrystusa, by uwielbiać Boga i wzmacniać swoją wiarę.
Też zauważmy, że choć Paweł pisze do Tymoteusza, to mając na myśli kościół odnosi się do konkretnej społeczności. Słowa swoje kieruje do Kościoła w Efezie, gdzie Tymoteusz sprawował swoją służbę. Odnosi się on do lokalnego zgromadzenia, które jest samodzielnym kościołem. My dzisiaj mamy tendencje myśleć o kościele wyłącznie jako o wielkiej organizacji, która zrzesza wszystkie wspólnoty, nazywamy to denominacją. A co do małej lokalnej grupy wierzących w danej miejscowości, która nie utożsamiałaby się z jakąś wielką organizacją już nie jesteśmy tak mocno przekonani, czy też mamy do czynienia z kościołem, czy raczej z jakąś sektą. Jednak nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że Nowotestamentowa koncepcja Kościoła ma zarówno ten charakter globalny jak i lokalny. Czasami Nowy Testament mówi o kościele jako o czymś bardzo szerokim - jednym wielkim organizmie jak np. mówił Pan Jezus, że założy swój kościół w 16 rozdz. Mateusza, a innym razem gdy jest mowa o kościele, to chodzi o lokalną społeczność w danej miejscowości. Ta grupa ludzi, która w tej miejscowości, w Wejherowie, Rumi, Redzie, Sopocie, Gdańsku i w każdym innym miejscu świata  gromadzi się, by uwielbiać Boga w Imieniu Jezusa już jest kościołem Boga żywego. Mało tego, w jednym mieście może być wiele takich kościołów i mogą należeć do różnych denominacji lub żadnej i jeśli tylko wierzą w Jezusa Chrystusa, wierzą że zbawienie jest z łaski przez wiarę, a za swój fundament uznają Słowo Boże, to są kościołem Boga żywego.
Bardzo dobrze to widać w Ks. Objawienia, gdy Pan Jezus kieruje listy do poszczególnych kościołów i tam czytamy, że zwraca się do nich w słowach „do anioła zboru (w oryginale kościoła) w Efezie, w Smyrnie, Pergamie, Tiatyrze i innych napisz". Te małe lokalne społeczności znajdujące w poszczególnych miejscach, były już samodzielnymi kościołami, ale także należały do tej wielkiej Bożej rodziny jaką jest Boży kościół na całym świcie w sensie wszystkich zbawionych.
Tak więc te małe lokalne społeczności jeśli tylko uznają Jezusa Chrystusa swoim Panem, to niczego im nie brakuje, by być kościołem Boga.
 A z drugiej strony może być sytuacja, że są jakieś duże denominacje, czy wspólnoty ludzi mówiących że są kościołem lub funkcjonują pod tą nazwą, jednak nie wierzą w Chrystusa, w Jego w cielenie, boskość, przebłagalną śmierć, czy zmartwychwstanie i odrzucają zbawienie z łaski przez wiarę oraz autorytet Słowa Bożego - wtedy kościołem Boga nie są, choć w nazwie mogą mieć słowo kościół.

Zbór jako rodzina
Dalej Paweł mówiąc o kościele i nazywa go domem Bożym lub bardziej dosłownie rodziną Bożą, gdzie głową tego domu jest Chrystus. Zwrot dom Boży koncentruje się głównie na relacjach, a nie na formalnej przynależności, czy budynku. Kościół jest Bożą rodziną nie dlatego, że się na coś umówiliśmy, że się gdzieś zapisaliśmy, że spotykamy się razem na wspólnym nabożeństwie, ale dlatego że zostaliśmy złączeni przez Ducha Św. w jeden wspólny organizm. W związku z tym powinniśmy zachowywać się w stosunku do siebie jak członkowie rodziny, budować i dbać o relacje ze sobą, przyjmować w miłości siebie nawzajem, troszczyć o siebie i dbać o dobrą atmosferę w zborze i między sobą.
W żadnym razie rodzina nie powinna się unikać, stronić od spotkań jak to jest powiedziane w liście do Hebrajczyków, by nie opuszczać wspólnych zebrań (Hebr 10,25), czy żywić jakąkolwiek niechęć lub nieprzebaczenie, do innych członków Zboru.
Powinniśmy wiedzieć że dzielimy ze sobą wspólne życie, wspólne nadzieje, wspólne doświadczenia i tak też powinno być w kościele. Musimy mieć świadomość, że jesteśmy zależni jedni od drugich i jako członkowie rodziny nie powinniśmy myśleć o swoim członkostwie w zborze jako o czymś indywidualnym, o czymś co jest tylko moje i służy wyłącznie mi. Nie powinniśmy myśleć tylko o tym, co możemy wziąć, ale co też możemy tej wspólnocie dać. W dzisiejszym świecie coraz trudniej myśleć nam w ten sposób, bo niemal na każdym kroku podkreślana jest nasza odrębność, indywidualność, konieczność zaspokajania naszych potrzeb i jak jesteśmy ważni.     
 Z pewnością Czytając Słowo Boże dostrzegamy jak wiele mamy tam zwrotów mówiących że inny wierzący w Chrystusie jest moim bratem, siostrą, my wszyscy dziećmi Bożymi, a Bóg który zrodził nas przez swoje Słowo i Ducha Św. jest naszym Ojcem, a Pan Jezus naszym starszym bratem. Mamy nosić ciężary jedni drugich, pomagać wszystkim, ale najwięcej rodzinie, domownikom wiary i być dłużni sobie miłość.
Czy patrzymy na kościół na nasz Zbór jako na moją najbliższą rodzinę? Czy dbamy o ten Zbór w taki sposób w jaki powinniśmy dbać o rodzinę? Czy budujesz go, ten zbór w taki sposób by panowała w nim dobra atmosfera, atmosfera miłości i wzajemnej troski, by każdy poszczególny członek tego kościoła mógł wzrastać ku dojrzałości w Chrystusie?

Zbór chrześcijański kościołem Boga żywego
Kolejna rzecz która jest powiedziana o kościele w naszym fragmencie, to że kościół nie tylko jest Bożą rodziną, ale jest również Kościołem Boga Żywego.
Zwrot którego używa ap. Paweł, że kościół jest miejscem przebywania Boga Żywego pochodzi ze Starego Testamentu. W ten sposób podkreślano różnice między fałszywymi bóstwami które czciły inne narody, a Bogiem żywym którego czcił Izrael. Przyszły Król Dawid użył tego zwrotu, gdy miał wyjść naprzeciw Goliata, mówiąc że Goliat lży szeregi Boga żywego (1 Sam 17,26).
Teraz Paweł pisząc do Tymoteusza chce podkreślić, że kościół Jezusa Chrystusa jest miejscem, gdzie można spotkać Boga żywego w odróżnieniu od wielu fałszywych kultów które w tamtym czasie rozwijały się w Efezie. Możemy tu wspomnieć bardzo rozbudowany kult Artemidy efeskiej, bogini łowów, lasów, gór i roślinności uważaną za wielką matkę karmicielkę. Ale Słowo Boże mówi, że pomimo wspaniałej świątyni, mnóstwa kapłanek i rozbudowanego kultu w tej religii nie ma Boga, a kult jest martwy i fałszywy. Podobnie jest ze wszystkimi innymi religiami skupiającymi się na kulcie martwych bożków, czy czci opartej o martwe rytuały.
Ale Kościół, społeczność ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa i odrodzonych z Ducha, którzy gromadzą się razem jest miejscem przebywania Żywego, prawdziwego Boga. Wtedy kiedy razem się schodzimy na wspólne nabożeństwo, spotkanie biblijne, czy inne spotkania okolicznościowe, to żywy Bóg jest razem z nami, jest na tym miejscu gdzie kościół się gromadzi. Jest z nami byśmy mogli mieć z nim społeczność, byśmy mogli Go spotkać i być blisko Niego. Dzisiaj coraz bardziej popularna jest koncepcja, że po co mi kościół, by spotkać się z Bogiem? Jak będę chciał spotkać się z Bogiem równie dobrze mogę to uczynić gdziekolwiek w swoim domu, na polu, na ulicy w pracy i wszędzie, a kazania mogę posłuchać w intrenecie. Oczywiście możemy wszędzie pomodlić się do Boga i wszędzie Bóg nas usłyszy, bo On jest wszędzie, ale tylko w Kościele w zgromadzeniu braci i sióstr w unikalny sposób możemy Go spotkać i doświadczyć. Wtedy kiedy wierzący w Jezusa Chrystusa gromadzą się razem Bóg działa między nimi w wyjątkowy sposób. Przemawia do nich swoim słowem, pociesza ich, buduje, pokrzepia, odpowiada na ich modlitwy, wlewa pokój w ich serca, daje nadzieje, prowadzi do pokuty i upamiętania, tak że wzrastamy duchowo. Spotkanie kościoła, ma mobilizujący charakter by dążyć do świętości, wszak jesteśmy reprezentantami Boga, a Bóg chce przebywać z ludem który jest czysty, święty, stroniący od złego.
Znany kaznodzieja John Stott kiedyś powiedział:
„że gdy członkowie zboru są rozproszeni przez większą część tygodnia, trudno jest być świadomym że jesteśmy częścią Bożego Kościoła. Ale kiedy spotykamy się jako Kościół w zgromadzeniu żywego Boga, każdy aspekt naszego wspólnego życia jest wzbogacony o wiedzę i Bożą obecność pośród nas. W naszym uwielbieniu kłaniamy się przed żywym Bogiem. Poprzez czytanie i eksponowanie Jego Słowa słyszymy jego głos przemawiający do nas…. W naszej społeczności kochamy się tak, jak On nas umiłował. A nasze świadectwo staje się śmielsze i pilniejsze. W rzeczy samej, niewierzący przychodzący mogą wyznać, że "Bóg jest naprawdę wśród was".
Kościół jest świątynią Boga żywego, miejscem nie w sensie budynku, ale zgromadzenia, gdzie spotykamy się z naszym Stwórcą i Panem Jezusem Chrystusem. W Starym Testamencie takim miejscem, była świątynia, gdzie Bóg złożył swoje Imię i obiecał Izraelitom, że tam w tym miejscu w Izraelskiej świątyni będą mogli spotkać Go i doświadczyć w szczególny sposób Jego obecności, dzisiaj to jest zgromadzenie świętych, którzy są świątynią Boga żywego. Ci którzy o tym zapominają i zaniedbują chrześcijańskie zgromadzenia nie mogą się pobudzać do miłości i dobrych uczynków. Często ich życie chrześcijańskie stoi niemal w miejscu, a ich wzrost duchowy mocno wyhamował lub nawet się cofnął. Nie mogą oni również doświadczyć Boga i poznać Go w taki sposób jak Bóg chciałby im się objawić i  często zaczynają oddawać Bogu cześć bez poczucia odpowiedniego szacunku. Gdy przyjrzymy się Bożemu kultowi zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie, to zobaczymy że czczeniu Boga zawsze musi towarzyszyć odpowiednia powaga, porządek, godność i splendor. Również w kontekście naszego fragmentu te wymagania zostały wspomniane, kiedy Paweł mówi do Tymoteusza, że ma wiedzieć jak należy postępować w kościele w domu Bożym.
Jak ty patrzysz na kościół? Czy wiesz o tym że kościół jest miejscem przebywania Boga, gdzie można się spotkać z naszym Zbawicielem co wyraża wspaniale jedna z pieśni, które śpiewamy
 O, pójdź  do kościoła żywego,
 podążaj przez wiarę i żyj,
 do Boga z sumienia czystego
 w tym domu  modlitwy twe ślij!
 Jeśli chcesz poznać lepiej Boga, zależy  ci na spotkaniu z Nim to przychodź regularnie do Zboru, bo gdy Zbór się gromadzi Bóg żywy przebywa razem z nami na tym miejscu i działa pośród nas i w nas.

Kościół jako podpora prawdy
I ostatnia rzecz jaką chce powiedzieć dzisiaj, to że Bóg ustanowił kościół, by bronił ewangelii w świecie i był jej podporą. Jeśli nie znajdziemy prawdy w kościele nie znajdziemy jej nigdzie indziej. Dlatego tym bardziej przykre jest, że wiele kościołów sprzeniewierzyło się prawdzie i stały się niemal całkowicie liberalne upodobniając się do świata i w ten sposób straciły sens swego istnienia. To jest jeden najważniejszych celów i misji kościoła byśmy jako społeczność dbali o prawdę, by Słowo Boże było zwiastowane. Paweł mówi do Tymoteusza, że ma wiedzieć jak postępować w domu Bożym, który jest kościołem Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy.
Mniej więcej wszyscy wiemy co to jest filar, to jest słup dźwigający ciężar konstrukcji np. mostu, pałacu lub wiaduktu. W starożytności na filarach były wyniesione pomniki, bóstwa, świątynie, pałace i filar miał za zadanie podtrzymywać coś. Nie bez znaczenia jest w kontekście wypowiedzi Pawła, że świątynia w Efezie, gdzie czczono Wielką Artemidę efeską  miała ponad 127 filarów i dzięki tym filarom wznosiła się wysoko będąc doskonale widoczną z daleka. Tymoteusz widział tą świątynie codziennie jak wspaniale wyglądała wyniesiona przez filary.
Paweł mówi tutaj, że tak jak filary eksponowały i wynosiły świątynie Artemidy, tak kościół powinien eksponować i wynosić prawdę ewangelii, by wszyscy mogli ją zobaczyć. Kościół sam w sobie nie jest prawdą, ale kościół ma za zadanie prawdę podtrzymywać, chronić, pokazywać przed światem, by ona była widoczna i błyszczała jak najjaśniej. Prawdą jest ewangelia, że każdy człowiek zasługuje na Boży gniew i Bóg w łasce miłosierdzia posłał swojego Syna, by zmarł na Krzyżu za grzeszników i każdy kto w Niego uwierzy otrzyma od Boga przebaczenie i życie wieczne. Prawdą jest to, że do Boga jest tylko jedna droga, jest nią Chrystus który powiedział, że jest drogą prawdą i życiem Ew. Jana 14,6. I kościół jest przed Bogiem odpowiedzialny, by to głosić światu, by nie pozwolić aby ta prawda została zakopana, utracona, zapomniana, odsunięta na boczny tor, a jej miejsce zajęło coś innego, a   tak stało się w wielu kościołach. Tą prawdę mamy podtrzymywać wszelkimi możliwymi środkami, przez różnorodne służby, spotkania, czy wydarzenia której mają na celu ją głosić.
Kościół jest również fundamentem, podwaliną prawdy jest miejscem, gdzie Słowo Boże powinno być darzone z należytym szacunkiem i autorytetem, by świat mógł zobaczyć że ono jest ważne i należy nim żyć. Kościół powinien być miejscem, gdzie Słowo Boga jest zwiastowane, gdzie podkreślane jest Jego nieomylność i natchnienie tak, by miało moc zbudować, pocieszyć, przemienić, osądzić i doprowadzić do doskonałości tych, którzy Go słuchają.
Podsumowując:
1.      Kościół to nie budynek, ale społeczność ludzi schodzących się razem z powodu Chrystusa, których Bóg odrodził przez Ducha Św.
2.      Kościół to również Boża rodzina, dlatego mamy dbać o relacje ze sobą, budować więzi i troszczyć się o siebie nawzajem.
3.      Kościół jest także, miejscem (w sensie zgromadzenia) przebywania Boga, gdzie możemy się z nim spotkać i doświadczyć Go w szczególny sposób.
4.      Kościół jest również filarem i fundamentem dla prawdy ewangelii tzn. że ma ewangelię podtrzymywać i eksponować, by była widoczna dla wszystkich, a Słowo Boże w zgromadzeniu kościoła ma być darzone odpowiednim szacunkiem i autorytetem.  Amen

16.10.2018

Silna wiara wymaga pracy Studium 2 Listu Piotra 1,5-8



Bóg wypełnił swoją część obietnicy, dał nam swojego Syna Jezusa Chrystusa, a w Nim wszystko co jest nam potrzebne do życia i pobożności. Jednak to że mamy dostęp do wszystkich Bożych błogosławieństw w Chrystusie które są dla nas dostępne nie znaczy, że mamy przestać się starać. Wprost przeciwnie, w obliczu tak wielu błogosławieństw jak: łaska wiary, drogie i cenne obietnice, zaadoptowanie nas do rodziny Bożej i danie nam pozycji Bożych dzieci, to powinno nas mobilizować do większej gorliwości.
Skoro Bóg wybrał nas i przeznaczył do wiecznej nadziei nie możemy teraz spocząć na laurach i nie rozwijać się.  Nie możemy również stwierdzić że doszliśmy do pewnego duchowego poziomu i nam wystarczy.

 wiersz. 5
Skoro Bóg nam dał wszystkie błogosławieństwa które są potrzebne do życia i pobożności to co mamy robić?
Mamy się starać. Boże obietnice realizują się w naszym życiu przez podążanie w ich kierunku.
Wiara wielu ludzi gaśnie i nie rozwija się, bo nad nią nie pracują. Nic nie robią, co spowodowałoby, by ich wiara wzrastała. Jak wszystko na tym świecie by mogło się rozwijać i rosnąc wymaga odpowiedniego troszczenia się, podobnie i wiara wymaga wysiłku. Jeśli chcemy by powstał dom musimy go budować i dokładać tam kolejne cegły, zaprawę i inne materiały. Jeśli chcemy skończyć szkołę należy opanować zadany materiał, zdać egzaminy itp. Przykre jest to, że wielokrotnie doskonale wiemy, że jeśli chcemy coś materialnego osiągnąć, to musimy koło tego chodzić i tego pilnować. Jednak w przypadku wiary mamy tendencje te zasady lekceważyć i uważać, że jakoś tak wiara sama bez zaangażowania będzie się rozwijać.
Musimy pamiętać, że jeśli chodzimy wokół spraw cielesnych, które dziś są, a jutro stracą na znaczeniu ileż bardziej powinniśmy zabiegać o sprawy ducha.

Dokładnie Piotr mówi zachęcając nas do dołożenia wszelkich starań, że w budowanie wiary mamy włożyć maksimum wysiłku. Przynoszenie Bogu chwały w życiu chrześcijańskim nie odbywa się bez wytężenia sił stąd mamy tak wiele wezwań w Nowym Testamencie do starania się (Filipian 2,12; Kol 1,28-29)

Uzupełnianie wiary
1.      Jaka jest pierwsza rzecz o której wspomina Piotr, którą należy uzupełniać wiarę?
Pierwszą rzeczą jest: cnota, Prawość. W kulturze greckiej ta cecha oznaczała daną przez Boga umiejętność zdobywania się na bohaterskie czyny. Dlatego w niektórych przekładach jest to słowo przetłumaczone jako bohaterstwo – być bohaterem dla Boga, podejmować się odważnie jego dzieła mimo przeciwności. Słowo to oznacza też moralną jakość życia, to więc Piotrowi chodzi o to, by być silnym moralnie i zdobywać się dzięki temu na bohaterskie czyny.
Zdobywanie się na bohaterskie czyny z powodu siły moralnej, to sprzeciwianie się światu w jego bezbożnym postępowaniu i bezbożnym światopoglądzie. Należy być bohaterskim i odważnym w obronie wiary chrześcijańskiej kiedy próbuje się ją wyśmiewać lub zmusza się nas do postępowania przeciw jej wartościom. Czasami bohaterstwo chrześcijańskiej wiary prowadzi do obrony jej wartości przez cierpienie jak np. w przypadku męczenników. Tak uzupełniona wiara nabiera mocy i świadectwa. 

wiersz.6

2.      Następna rzecz którą mamy uzupełniać wiarę to poznanie. Czym większe poznanie wiary, tym większa prawość i tym większe bohaterstwo w jej obronie i podejmowaniu się zadań na chwałę Boga. Stąd słowa apostoła Pawła, że On wszystko uznaje za śmiecie  (Filip 3,8)i że śmierć jest dla niego zyskiem, miał głębokie poznanie czym jest wiara w Chrystusa.   
Chodzi tutaj o zdobywanie wiedzy i zrozumienie duchowych prawd. Chrześcijanin powinien wciąż poznawać głębiej i więcej czym jest ewangelia.  Dlatego jest tak ważne studiowanie Słowa Bożego, poznawanie jego treści coraz lepiej i zgłębiane tematów pobożnościach. Od dobrego zrozumienia i poznania ewangelii wynika nasza praktyka. Jeśli źle rozumiemy na czym polega ewangelia lub nie rozumiemy jej w ogóle, to będzie wpływało na nasze postępowanie.

3.      Kolejna rzecz, to poznanie należy uzupełniać powściągliwością, opanowaniem. Dosłownie – zatrzymać coś w sobie. Chodzi o kontrolowanie swoich cielesnych apetytów. W czasach Piotra samokontrola była stosowana np. wobec sportowców, atletów, którzy musieli posiadać wyjątkową dyscyplinę i być szczególnie wstrzemięźliwi jeśli chcieli mieć sukcesy. Podobnie sportowcy i dzisiaj musza dbać o dyscyplinę w ćwiczeniach, diecie, porach wypoczynku. Tak chrześcijanin ma nie pozwolić by cielesne apetyty przejęły nad nim kontrole. Ma nie pozwolić by wdarło się do jego życia lenistwo, obżarstwo, nałogi, ciągła pogoń za rzeczami materialnymi, cielesnymi przyjemnościami itp. Wiele z tych rzeczy same w sobie nie są złe, ale nadużywane przejmują nad nami kontrolę. Podobnie mamy być powściągliwi, zdyscyplinowani, by nie kierować się w życiu chrześcijańskim: gniewem, złością, zazdrością, niechęcią do kogoś itp. (1 Kor 9,27).
Właściwie rozumiana i praktykowana dyscyplina chrześcijańska sprawia, że panujemy nad ciałem, a nie ciało nad nami.

4.      Dyscyplinę mamy uzupełniać wytrwaniem. Na nic zdałyby się poprzednie starania jeśli na jakimś etapie naszego życia mielibyśmy porzucić służbę Bogu. Wytrwanie o którym mówi Piotr to cierpliwe podejmowanie starań by służyć Bogu i cierpliwe znoszenie przeciwności (Jakuba 5,7-8).
Klasycznym biblijnym przykładem wytrwałości jest Hiob, wytrwale znosił swoje cierpienia będąc wiernym Bogu. Podobnie Pan Jezus, wytrwale znosił przeciwności i cierpienia, także apostoł Paweł tak czynił.
Ostatnio słyszałem historię o człowieku, który przez 20 lat kopał przejazd pod górą obok której mieszkał, bo zdarzyło się, że jeden z jego bliskich zachorował i z powodu braku przejazdu nie mógł dostać się odpowiednio szybko do lekarza i zmarł.   Postanowił on wykuć drogę w skałach, by żaden z mieszkańców jego wioski nie miał podobnych problemów i w końcu mu się to udało
5.      Wytrwanie należy uzupełniać pobożnością. Pobożność to greckie słowo „eusebeia” oddaje ono nastawienie do Boga, bojaźń Bożą, szacunek, oddawanie mu chwały. Jest to postawa w której człowiek myśli o Bogu w sposób pełny nabożnej czci. A drugie znaczenie tego słowa to stosunek do bliźniego pełny miłości i błogosławieństwa. W naszych dzisiejszych czasach słowo pobożność zmieniło swoje znaczenie, bo najczęściej myślimy że ktoś jest pobożny, kto chodzi do kościoła, ale gdy Biblia mówi o czyjejś pobożności, to ma na myśli praktycznie zachowanie, stosunek człowieka do Boga i bliźniego (1 Tym 4,8).

wiersz. 7

6.         Pobożność mamy uzupełniać braterstwem. Jest to greckie słowo filadelfia, dosłownie znaczy miłość braterską (1 Piotra 3,8; Rzym 12,10). Chodzi o ciepły stosunek do innych w społeczności, mamy być dla nich mili, dobrzy, wyrozumiali, współczujący jeśli cierpią, pomocni gdy mogą potrzebować naszego wsparcia.
7.      I siódma cecha, nad którą powinniśmy pracować to miłość do wszystkich ludzi. Nie ulegać emocjom wobec ich negatywnej postawy do nas, czy kąśliwych komentarzy. Ale miłować ich na zasadzie naszego postanowienia, że będziemy czynili im dobrze, modlili się o nich i starali się o ich dobro. Podobnie jak Bóg jest dobry dla niewierzących i złych (1 Kor 13;Łuk 6,35)

wiersz. 8
Chrześcijanin posiadający cechy o których mówi Piotr nie będzie człowiekiem bezczynnym, leniwym, czy nieaktywnym (Jakuba 2,20). Musimy pamiętać że wiara bez uczynków jest martwa. Jeśli pracujemy na tymi wszystkimi wspomnianymi wyżej rzeczami, to człowiek wzrasta. Chrześcijańskie cnoty się pomnażają i pchają nas do działania, służenia Bogu, budowania kościoła w postaci wspierania innych, zwiastowania ewangelii itp.
Dobrym obrazem pomnażania chrześcijańskich cech i jego owoców jest przykład Pana Jezusa o winorośli (Jana 15,2; 15,5;15,8)
Pan Jezus mówi, że gdy trwamy w nim, gdy dbamy o to, by chodzić blisko Niego przynosimy wiele owocu, bo On działa w nas, przemienia nasz charakter i pobudza do służenia Mu.

Warto tu zwrócić uwagę, że poznanie Pana Jezusa Chrystusa poszerza się przez nasze zaangażowanie. Czym więcej angażujemy się w budowanie naszej wiary tym mocniej poznajemy Chrystusa. Niekiedy ludzie mówią że chcą poznać Chrystusa, ale nic nie robią by Go poznać. Albo że chcą poznać go lepiej, ale nie chcą się do niego zbliżyć, bardziej Go szukać, dać jakiś krok wiary w Jego kierunku, by w większym stopniu Go doświadczać.
Też można znać Pana Jezusa teoretycznie, wiedzieć o zbawieniu z łaski przez wiarę i akceptować wszystkie informacje o nim. Być zgodnym co do doktryn biblijnych i mieć całkiem sporą wiedzę na temat zbawienia, ale może brakować praktycznego wykonania ewangelii, zaufania Chrystusowi i posłuszeństwa. To więc taki wierzący będzie wiele wiedział, ale nie bardzo będzie się różnił od świata.

14.10.2018

Dobrzy doradcy 2 Ks. Kronik 26,1-16



W 2 Ks. Kronik mamy opis służby Króla Judy Uzjasza, który odniósł wielki sukces za czasów swego panowania. Wstąpił na tron po swoim Ojcu Amasjaszu i choć był młody, bo miał dopiero 16 lat, to podejmował o wiele bardziej dojrzałe decyzje niż wielu jego poprzedników. Przede wszystkim Uzjasz szukał Boga i starał się czynić to, co jest dobre w Jego oczach, a Bóg mu błogosławił.  Jednak gdy przyjrzymy się głębiej królowi Uzjaszowi, to zobaczymy, że Jego szukanie Boga nie tyle było wynikiem jego osobistej gorliwości dla Pana, ale tym że miał wokół siebie ludzi którzy znali Boga i kierowali jego serce w stronę bojaźni Bożej.
czytamy o nim:
2 Kronik  26:4  Czynił on to, co prawe w oczach Pana, zupełnie tak samo, jak jego ojciec Amasjasz.
5  Szukał on Pana, dopóki żył Zachariasz, który uczył go bojaźni Bożej, a dopóki szukał Pana, Bóg darzył go powodzeniem.
Bóg w swej łasce dał Uzjaszowi mądrego doradcę, Zachariasza który najwidoczniej kochał Boga i doradzał Królowi jak postępować zgodnie z Bożą wolą. Dopóki Król słuchał Zachariasza, który z kolei kierował Jego oczy na Boga, to Bóg Uzjaszowi błogosławił. Jednak z czasem gdy Uzjasz był coraz starszy, zamożniejszy, coraz bardziej sławny i samodzielny, a Zachariasz odszedł, zaczął on polegać na sobie i to doprowadziło do Jego klęski (2 Kr 26,16).
Chciałem dzisiaj zwrócić waszą uwagę na to, jak ważne jest otaczać się ludźmi, przyjaźnić z ludźmi i słuchać rad ludzi, którzy kierują nas w stronę bojaźni Bożej.
Wszyscy szukamy relacji i chcemy mieć społeczność z innymi. Prawda jest taka, że Bóg stworzył nas do relacji i nikt nie chce być zupełnie samotny. Ale od nas zależy komu pozwolimy mieć wpływ na nasze życie. Od nas zależy jakie osoby i jak blisko dopuścimy do naszego życia i  w jaką stronę będą kierowały naszą uwagę.  Jeśli będzie to towarzystwo, które odciąga nas od Chrystusa, które kieruje nasze oczy na świeckie wartości, które doradza załatwianie naszych spraw w zły grzeszny sposób i w ogóle nie przybliża nas do Boga, to jest takie niebezpieczeństwo, że w końcu zejdziemy na złą drogę i dojdzie do naszego upadku.
Biblia zachęca nas do tego, by mieć wokół siebie wielu mądrych doradców jak np.
w Przypowieściach Salomona 15:22 czytamy
 Gdzie nie ma narady, nie udają się zamysły; lecz gdzie jest wielu doradców, tam jest powodzenie.
Ale czy chodzi tylko o to, żeby radzić się wielu osób w jakiejś sprawie? Czy nie raczej chodzi o to, żeby mieć wokół siebie osoby, które udzielą nam dobrych właściwych rad, takich które będą zgodne z Bożą wolą?
Tak, właśnie o to chodzi, powinniśmy otaczać się ludźmi, dzięki którym jesteśmy coraz bardziej dojrzali w Chrystusie. Ludźmi którzy zachęcają nas i uczą jak możemy jeszcze lepiej służyć naszemu Zbawicielowi.   
Trzymajmy się w swoim życiu ludzi pobożnych, ludzi przez których Bóg udziela nam dobrych rad. Uczmy swoje dzieci i sami rozumiejmy to jak ważne jest dobieranie sobie właściwego towarzystwa. Psalmista w psalmie 1 powiedział, że szczęśliwy człowiek, który nie słucha rad bezbożnych i nie stoi na drodze grzeszników. Chodzi o to, że szczęśliwy człowiek, który nie dzieli swojego życia z bezbożnymi, nie łączy z nimi swojej drogi życiowej i nie pozwala na to, by ludzie bezbożni kierowali Jego decyzjami życiowymi.
Zawsze gdy do naszego życia zbyt blisko dopuszczamy ludzi bezbożnych i poddajemy się pod ich wpływ, to cierpi na tym nasza relacja z Chrystusem i służba dla Królestwa Bożego. A zawsze gdy wiążemy nasze życie z ludźmi pobożnymi, to doświadczamy błogosławieństwa i rozwoju w naszym życiu duchowym. Oczywiście mówiąc ludziach bezbożnych nie mam tutaj na myśli służby ludziom tego świata, czy relacji z nimi w celu zwiastowania im ewangelii, czy odcięcia się naszych niewierzących bliskich, ale ma na myśli relacje, przyjaźnie bezbożnymi, która łączą nasze drogi. Powinniśmy starać się o to, że to my mamy wpływ na otaczający nas świat i zmieniamy Go dla Chrystusa, a nie świat zmienia nas.  
Pytanie do każdego z nas jakimi ludźmi się otaczamy? Czy są to osoby które prowadzą nas do bliższej społeczności z Jezusem Chrystusem, jak wspomniany Zachariasz, który uczył Uzjasza bojaźni Bożej? Czy mają na nas pozytywny wpływ, czy słuchamy ich rad by wzrastać w Chrystusie? Tego życzę sobie i wam byśmy otaczali się takimi Zachariaszami przez których możemy jeszcze bliżej poznawać Boga.
Widzę tu jeszcze jedną rzecz, że niektórzy idą za Chrystusem tylko dlatego, że inni ciągną ich za uszy. Póki żył Zachariasz Uzjasz chodził drogami Pana, a później po śmierci Zachariasza z tych dróg zszedł. Podobnie może być w życiu niektórych chrześcijan, że póki mają wokół siebie takich, którzy ich wspierają, zachęcają i pobudzają do wiary to idą za Panem Jezusem, ale gdy takich osób zabraknie, to odwracają się od Pana i porzucają swoją wcześniejszą drogę. Jak mniemam bierze się to z tego, ze sami osobiście nigdy nie poznali Zbawiciela i ich wiara jest raczej wiarą ze słyszenia niż z osobistego doświadczenia. Ich wiara zamiast być oparta na Chrystusie jest raczej oparta na wierze innych. 
Tak więc dziękujmy Bogu za takich Zachariaszy, ale dążmy do tego, by nasza wiara była na tyle dojrzała, że wtedy kiedy Ich zabraknie nie porzucimy dróg Bożych.   

11.10.2018

Studium II listu Piotra 1,1-4 Wszystko co potrzebne do pobożności



Pierwszy list Piotra był napisany do chrześcijan w czasie prześladowań. Jego celem było zachęcić ich do trwania w Chrystusie pomimo cierpienia i doświadczeń. Drugi list Piotra natomiast jest zachętą , wezwaniem dla chrześcijan by przeciwstawili się fałszywym nauczycielom i fałszywym naukom, które zaczęły się szerzyć w zborach. To więc Piotr kładzie nacisk na niezachwiane trzymanie się Pisma Św., zwraca uwagę by się strzec fałszywych nauczycieli, wzywa do gotowości i cierpliwości na przyjście Jezusa Chrystusa.  Prawdopodobnie Piotr ten list pisze z więzienia w Rzymie o czym świadczy 1 Ptr. 1,14 i jego zapewnienie, że już niedługo będzie musiał rozstać się z życiem, co zresztą Pan Jezus mu przepowiedział w Ew. Jana 21,18-19. List ten został napisany kilka lat po pierwszym jego liście najprawdopodobniej w latach 67-68.

w.1
Piotr przedstawia się jako sługa Pana Jezusa Chrystusa i apostoł. Z jednej strony jest niewolnikiem Chrystusa, a z drugiej wybranym apostołem Jezusa. Tym, który ma paść Kościół Chrystusa.
Tu warto podkreślić, że to słowo sługa, którym przedstawia się Piotr, to greckie słowo „doulos” – niewolnik Jezusa Chrystusa.
Dla człowieka nawracającego się do Jezusa, Jezus staje się jego Panem, a chrześcijanin staje się sługą Pana Jezusa Chrystusa. Tak powinna być rozumiana wiara chrześcijańska. Gdy mówimy że wierzę w Chrystusa, to powinienem mieć świadomość, że z chwilą, gdy w Niego uwierzyłem, to Pan Jezus stał się naszym Panem, a my jego sługami. Czyli teraz już nie powinniśmy postępować w taki sposób jak wydaje się nam słuszny, ale mamy czynić to, czego Pan Jezus od nas oczekuje. Podobnie przedstawia się Paweł pisząc listy do swoich odbiorców (Rzym 1,1; Tyt 1,1).
A druga sprawa Piotr jest również apostołem Jezusa Chrystusa. Jest jednym z dwunastu, których Chrystus wybrał by utwierdzić kościół i wyłożyć doktrynę (Mk 3,16-19). Piotr przedstawia się jako apostoł podkreślając w ten sposób swój autorytet, by list ten chrześcijanie traktowali jako list natchniony.  Słowo Boże mówi, że wierzący mają się trzymać nauki apostolskiej (Dz Ap. 2,42). Apostolska nauka jest zapisana w Piśmie Św.
Coraz częściej możemy usłyszeć o osobach, którzy powołują się na apostolski autorytet, chcą pretendować do miana apostołów na wzór dwunastu. Również papież, głowa Kościoła Rzymskokatolickiego uważa się za zastępcę Piotra na ziemi. Mówi że piastuje swój urząd w jego miejsce, chce być apostołem.
Powoływanie się rzekomych apostołów na apostolski autorytet ma na celu przekonać odbiorców, że słowa i nauki nowych „wybrańców Chrystusa” są tak samo ważne jak te które są zawarte w Biblii. Chodzi o to, że mamy ich słuchać tak jak byśmy słuchali samego Chrystusa lub Piotra. Nowi apostołowie często powołują się na swoje objawienia, cuda, uzdrawianie, co rzekomo ma potwierdzać ich apostolski autorytet.
Ale musimy wyraźnie powiedzieć, że jeśli chcą być apostołami na wzór dwunastu, to stają się fałszywymi nauczycielami. Dwunastu apostołów to była absolutnie wyjątkowa grupa, by założyć fundamenty kościoła i z chwila śmierci ostatniego z nich, nie ma więcej apostołów. (Efez 2,20; Obj 21,14; Dz 1,21,2; 2 Kor 12,12)

Następnie zobaczmy co Piotr mówi o wierze tych, do których pisze list?
Mówi że ich wiara jest równie wartościowa równie ważna co jego wiara. W ten sposób Piotr chce podkreślić, że wierzący otrzymali ten sam dar zbawienia co On. Chociaż Piotr jest apostołem, to w kwestii usprawiedliwienia z grzechów nie jest kimś lepszym od innych. Też był grzesznikiem, też był pozbawiony Bożej chwały, też potrzebował przebaczenia i takie przebaczenie otrzymał dzięki sprawiedliwości Chrystusa podobnie jak i inni.
Przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi, wszyscy jesteśmy zbawieni na tych samych zasadach i wszyscy wierzący mają tak samo pewne miejsce w niebie.
To powinno skłaniać nas do pokory wobec siebie, szczególnie przywódcy w kościele nie powinni myśleć że, są ważniejsi niż inni wierzący co oczywiście nie znaczy, by nie okazywać im szacunku. Ale z drugiej strony nie mogą również nadużywać swojego autorytetu.

Jak Piotr nazwał Pana Jezusa Chrystusa?
Piotr nazwał Pana Jezusa Chrystusa zarówno zbawcą jak i Bogiem. Pan Jezus Chrystus który jest naszym Zbawicielem, jest również Bogiem Kol 2,9; Tyt 2,13; Hebr 1,8; Jan 20,28.

Gdy Piotr mówi, że chrześcijanie osiągnęli wiarę, to dokładnie oznacza otrzymali wiarę tak samo cenną, wartościową jak wiara apostołów.
Jak myślisz dlaczego Piotr mówi, że chrześcijanie otrzymali wiarę?
Należy wiedzieć, że prawdziwa wiara w Chrystusa jest łaską, jest darem Bożym. Nikt do wiary nie dochodzi sam, dzięki własnej inteligencji, mądrości, zdolnościom czy sprytowi. Zdolność wiary w Chrystusa grzesznikowi daje Bóg, by człowiek mógł zostać zbawiony z łaski przez wiarę. (Efez 2,8-9).
Bóg przez Ducha Św. i Boże Słowo budzi duszę grzesznika, by ten mógł uwierzyć w Chrystusa, dlatego wiara w Jezusa Chrystusa jest świadectwem działania Boga w człowieku. (Dz 16,14)

w. 2
W jaki sposób pomnaża się Boża łaska i pokój w życiu chrześcijanina?
Boża łaska i pokój pomnażają się w życiu chrześcijanina przez coraz większe zrozumienie kim jest Bóg. Gdy poznajemy Boga coraz bardziej, to tym lepiej żyjemy dla Bożej chwały. Dotyczy to, coraz większej wiedzy o Bogu, kim On jest, co dla nas uczynił w Chrystusie, czego od nas oczekuje i jaka jest jego wola.
Wzrastając w tym wszystkim, przybliżamy się do Boga i doświadczamy więcej jego łaski i pokoju w naszym życiu.
Dlatego tak ważne jest byśmy nie ustawali w poznawaniu Boga, w zdobywaniu wiedzy o Nim, o Jego woli, bo to zmienia nasze życie i nasz charakter. Dzięki temu że jesteśmy coraz bliżej Boga przez poznanie Go, to w naszym życiu jest coraz mniej grzechu i doświadczamy w coraz większym stopniu Bożego błogosławieństwa wynikającego z odrzucenia zła. Grzech bowiem zniewala nas i niszczy relacje z Bogiem, komfort naszego życia i pokój.

 w. 3
Boska Jego moc, moc Chrystusa obdarowała nas wszystkim co jest potrzebne do życia i pobożności.
Skąd chrześcijan czerpie wszystkie swoje siły?
Chrześcijanin wszystkie swoje siły, życiodajne soki do chrześcijańskiego życia czerpie od Chrystusa, ze społeczności z Panem. Brak społeczności z Jezusem pozbawia życie chrześcijańskie zwycięstwa i doprowadza do śmierci duchowej o  Ew. Jana 15,1-11.

W Chrystusie mamy wszystko co jest potrzebne do prowadzenia zwycięskiego chrześcijańskiego życia (Filipian 4,13; Efezjan 1,19-21; Efez 1,3).
Ci którzy rzeczywiście są zbawieni będą wzrastać w Chrystusa, Boże życie w chrześcijanie rośnie i rozwija coraz bardziej prowadząc go do dojrzałości (Mk 4,26-27; Jana 10,27).

Żaden chrześcijanin też nie powinien narzekać, że czegoś mu brakuje do jego chrześcijańskiego wzrostu. Nie powinien narzekać, że jego życie chrześcijańskie nie może się rozwijać, bo Bóg nie dał mu tego, czy tamtego. Brak rozwoju w chrześcijańskim życiu zazwyczaj wynika z tego, że nie korzystamy z tego, co Bóg już nam dał w Chrystusie i pragniemy czegoś innego, czego Bóg nam w Chrystusie nie dał.
 Jeśli narzekamy, to najczęściej chcemy przykryć nasze grzechy i lenistwo.

Na co ludzie narzekają w kościele?
Co mi przeszkadza by być bliżej Chrystusa?

Przez poznanie i poznawanie Chrystusa jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że rzeczywiście w Nim mamy wszystko co jest nam potrzebne do życia i pobożności. Problem świata polega na tym, że świat szuka życia i szczęścia poza Chrystusem, a prawda jest w Jezusie (Efez 4,21; Mateusza 10,39). Chodzi tutaj o osobiste poznanie Chrystusa, tak jak mąż poznaje żonę. Ci którzy poznali Chrystusa nie tylko intelektualnie, ale przez nowe narodzenie z Ducha Św. to naprawdę dowiedzieli się coś o Nim.
Czym więcej tracimy życia dla Chrystusa, tym bardziej go (życie) odzyskujemy.
Chrystus powołał wierzących i dał im dostrzec swoją chwałę. Ci którzy Go poznają dostrzegli że Pan Jezus nie jest wyłącznie jakąś postacią religijną, jednym z wielu, ale dostrzegli jego wyjątkowość, to że jest jedyną drogą do Ojca i że jest Bogiem.

Na czym polega to zbawcze wezwanie?
Zbawcze wezwanie polega na zrozumieniu że Pan Jezus jest zbawicielem i tylko On może oczyścić nas z grzechów.
Powinniśmy się starać przy zwiastowaniu ewangelii jak najbardziej klarownie ją przedstawić.

w.4
Wierzący przez poznanie Chrystusa otrzymali najwspanialsze, najbardziej drogocenne obietnice, obietnice życia wiecznego i wszystko co jest z nimi związane. (Jana 11,25-26; Obj 21,3-5).
Najwspanialsze rzeczy na ziemi nie mogą nawet równać z tym, co Bóg da tym, którzy go miłują ( 1 Kor 2,9; Ps 84,11)

Przez Chrystusa też zostało nam darowane, że staliśmy się uczestnikami Bożej natury. Dzięki Chrystusowi staliśmy się częścią Bożej rodziny, a mianowicie dziećmi Bożymi Jan 1,12 Rzym 8,16; 1 Jana 3,2

Dzięki Chrystusowi i powołaniu jakie stało naszym udziałem, uniknęliśmy na tym świecie skażenia, które ma miejsce w wyniku pożądliwości człowieka.
Bóg mógłby nas zostawić w naszym stanie i byśmy się zatracili w naszym grzechu i wielu grzechach, ale powołał nas i dał nam rozum oraz łaskę upamiętania byśmy porzucili nasze grzechy. Wszystko na tym świcie ulega zepsuciu, cały świat poddany jest zgniliźnie. Ludzie zatracają się w swoich grzechach i jeszcze się z tego cieszą, ale Bóg obudził nas, byśmy tak nie żyli, byśmy uciekali od tego, co Jego nie chwali i co wiedzie na zatracenie.   (Efez 2,1-5)

5.10.2018

Ustanowienie pamiątki Wieczerzy Pańskiej Ew. Mateusza 26,26-30



Drodzy cieszę się, że dzisiejsze kazanie na temat ustanowienia Wieczerzy Pańskiej podczas ostatniej Paschy jaką Pan Jezus spożył ze swoimi uczniami właśnie wypadło w niedzielę w którą mamy Wieczerzę Pańską. Wierzę, że to pozwoli nam jeszcze głębiej zrozumieć co Pan Jezus przez Wieczerzę Pańską chciał nam przekazać i jak powinniśmy do niej podchodzić.
Jak ustaliliśmy ostatnio, Pan Jezus zaczął swoją ostatnią Paschę z uczniami w czwartek po południu. Wcześniej wysłał dwóch swoich uczniów Piotra I Jana (Łuk 22,8) do umówionego człowieka, by tam, przygotować tą uroczystość. Jak pamiętacie mówiliśmy o tym, że Pan Jezus musiał umrzeć w dzień paschy, musiał umrzeć w chwili kiedy baranki paschalne były składane w świątyni. Nie mogło to być żadnego innego dnia, bo to On był zapowiadanym przez proroków barankiem, który gładzi grzechy świata. To On był tą ostateczną przebłagalną ofiarą na którą wskazywały wszystkie ofiary starotestamentowe. Dlatego ta ostatnia pascha z uczniami była bardzo ważna, On chciał wskazać na to, że ofiara baranka, która była złożona w Egipcie i ocaliła Izraelitów przed aniołem śmierci wskazuje na Niego. Wolność którą otrzymali Izraelici z rąk Boga w Egipcie i wprowadzenie do ziemi obiecanej jest zapowiedzią lepszej i wspanialszej wolności, którą przyniesie kiedyś Chrystus przez swoją zbawczą śmierć. Oni zostali uwolnieni od tymczasowych fizycznych ciemiężycieli i wprowadzeni do nietrwałej ziemi obiecanej, my natomiast przez Chrystusa zostajemy uwolnieni od duchowych naszych wrogów których sami nie bylibyśmy w stanie pokonać i wprowadzeni do wiecznego Bożego Królestwa. Całe święto Paschy, które było najważniejszym świętem wśród Żydów zostało ustanowione docelowo ze względu na Chrystusa. Zostało ustanowione, by któregoś dnia On mógł powiedzieć do swoich uczniów, że niekwaszony chleb, który jedzą, że wino które piją wskazuje na Jego ofiarną śmierć.  Wskazuje na nowe lepsze i wieczne przymierze, które Bóg ustanowi z ludźmi na podstawie złożonej ofiary przez swojego Syna. Właściwie Żydowska Pascha wypełniła swój cel, miała wskazywać na Jezusa i z chwilą kiedy On ustanowił Wieczerze Pańską powinna się skończyć i nie powinna być powtarzana. Pan Jezus zamienił Żydowskie święto Paschy przeznaczone tylko dla Izraelitów, na Wieczerzę Pańską przeznaczoną wyłącznie dla ludu przymierza, dla Kościoła. Dlatego też często podkreślamy, że do Wieczerzy Pańskiej mogą przystąpić tylko osoby, które uwierzyły w Chrystusa i potwierdziły swoją wiarę przez chrzest w wieku świadomym.

To jest ciało moje
To więc nadal w ten czwartkowy wieczór trwa wieczerza paschalna i wszyscy uczniowie są z nim. Wiemy i ostatnio mówiliśmy o tym, że w trakcie wieczerzy Pan Jezus wskazał na Judasza, że On Go wyda. Próbował jeszcze Go pociągnąć do siebie, ostrzegał przed strasznym losem jaki spotka tego, który Go zdradzi, ale pomimo to Judasz poszedł własną drogą i oddał się diabłu do dyspozycji.
Ewangelista Jan wspomina, że zaraz po sytuacji, gdy Pan Jezus powiedział o zdradzie Judasza i podał mu kawałek chleba bezpośrednio wskazując na niego, Judasz wstał i wyszedł donieść arcykapłanom jak mogą Go pojmać (J 13,30).
Ale z pozostałymi uczniami Pascha trwała dalej i pewnym momencie, prawdopodobnie po tym jak Judasz wyszedł Pan Jezus wziął chleb i błogosławił, dziękował Bogu Ojcu za troskę, za chleb i za wszystko w co ich zaopatrywał. A następnie chleb przełamał i podawał swoim uczniom, co było dosyć naturalne, bo były to płaskie niekwaszone upieczone placki. I w tym momencie jak im podawał powiedział niezwykłe słowa, które mogły ich wprawić w zdumienie, bo powiedział „bierzcie i jedzcie to jest ciało moje (w.26)”.
Przypomnijmy sobie, że ten niekwaszony chleb miał za zadanie przywoływać wyprowadzenie z niewoli egipskiej. Miał przypominać, że Bóg z Izraelem robi coś nowego, dlatego chleb nie mógł mieć zakwasu, który symbolizował zły wpływ. Po prostu to co stare mieli zostawić za sobą, stare życie, stare nawyki, stare bóstwa, stare przyzwyczajenia i myślenie. To co pochodziło z Egiptu miało zostać w Egipcie. Teraz Pan Jezus bierze ten chleb i mówi, że On będzie wskazywał na mnie. Kiedyś był symbolem wyprowadzenia Izraela z Egiptu, symbolem oczyszczenia, nowego życia i tego, że Bóg z Izraelem robił nową rzecz. Ale teraz będzie symbolem tego, co Ja zrobię dla uczniów - mówi Jezus - przez wydanie samego siebie jako ofiarę za ich grzechy. Tak jak Bóg z Izraelem robił nową rzecz, tak teraz Pan Jezus czyni zupełnie coś nowego, daje nowe przymierze w jego śmierci, czego symbolem i przypomnieniem ma być chleb spożywany podczas Wieczerzy Pańskiej. Pomyślmy chwilę, jak te słowa o zmianie symboliki musiały być niezwykłe dla uczniów: święto Paschy przecież zostało ustanowione przez Boga i tylko Bóg miał prawo zmieniać znaczenie i symbolikę tego święta, a tu Pan Jezus wobec uczniów mówi, że spożywając ten chleb mają od teraz przypominać sobie, co On zrobi dla nich przez ofiarę Krzyża. Żaden pobożny Żyd nie odważyłby się zrobić czegoś takiego, znieść święta Paschy i ustanowić w to miejsce wieczerzy na swoją cześć. Takie zachowanie gdyby nie dotyczyło Pana Jezusa Chrystusa, który miał prawo to uczynić, miał prawo w miejsce Paschy ustanowić Wieczerzę Pańską, bo jest Bogiem byłoby najwyższą formą bałwochwalstwa.
I ciągle gdzieś wraca pytanie wobec Słów Pana „bierzcie i jedzcie to jest ciało moje” co Pan Jezus dokładnie miał na myśli? Czy miał na myśli to, że ten chleb który kazał spożywać jest dosłownie Jego ciałem jak wierzy kościół Rzymski i jeszcze inne kościoły? Czy to możliwe, że zwykły kawałek chleba jaki Pan Jezus podaje swoim uczniom staje się Nim samym,  Jezusem Chrystusem jak czytamy w katechizmie kościoła Rzymskokatolickiego w paragrafie 1333  
W centrum celebracji Eucharystii jest chleb i wino, które przez słowa Chrystusa i
wezwanie Ducha Świętego stają się Ciałem i Krwią Chrystusa”.
Natomiast w paragrafie 1365 czytamy:
„Ponieważ Eucharystia jest pamiątką Paschy Chrystusa, jest ona także ofiarą. Charakter ofiarny ukazuje się już w słowach jej ustanowienia: "To jest Ciało moje, które za was będzie wydane" i "Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana" (Łk22, 19-20). W Eucharystii Chrystus daje to samo ciało, które wydał za nas na krzyżu, tę samą krew, którą wylał "za wielu... na odpuszczenie grzechów" (Mt 26, 28).
Czyli kościół Rzymski wierzy, że wtedy gdy Pan Jezus wskazał na chleb i wino, to one stały się dosłownie prawdziwym ciałem i krwią Chrystusa i wierni spożywają samego Chrystusa. Wierzą również, że za  każdym razem, gdy ten obrzęd jest powtarzany w kościele Rzymskim, to kawałek chleba i wino podnoszone przez kapłana stają się dosłownie Chrystusem. Nazywają to konsekracją, czyli przeistoczeniem które rzekomo zachodzi w chwili, gdy kapłan podnosi chleb i wino. Gdyby rzeczywiście tak było, to wierni kościoła Rzymskiego spożywaliby prawdziwe ludzkie ciało i pili krew prawdziwego człowieka, byłby to kanibalizm i wampiryzm jedne z najbardziej odrażających grzechów w Piśmie Św.
Nie będę wchodził tutaj we wszystkie szczegóły katolickiego obrzędu, ale pomyślmy jeszcze raz, czy to możliwe, że Pan Jezus coś takiego chciał nam powiedzieć, gdy mówił „bierzcie i jedzcie to jest ciało moje” mając na myśli przemianę, czy raczej miał na myśli, że ten chleb ma za zadanie przypominać, co On uczynił dla nas na Krzyżu. Tak jak Pascha sama w sobie i cała jej symbolika miała za zadanie przypominać Izraelitom ratunek z Egiptu, ale sama w sobie ratunkiem nie była, tak Wieczerza Pańska ma za zadanie, przypominać na czym polega nowe przymierze i dlaczego możemy cieszyć się z przebaczenia grzechów.
Ustanawiając Wieczerzę Pańską Pan Jezus stosuje to, co było powszechne w kulturze Żydowskiej, że przez porównania i graficzne obrazy wyraża głębokie prawdy duchowe. I zauważmy że w trakcie swojego nauczania Pan Jezus robił to bardzo często, np. mówił że On jest drzwiami dla owiec (J 10,7). Ale czy to znaczy, że Pan Jezus jest dosłownie jakimiś drzwiami ma klamkę i zawiasy, oczywiście nie, chodzi Mu tylko o wyrażenie tego, że jedynie przez wiarę w Niego można być zbawionym. Mówił również o tym, że jest światłością świata (J 8,12) ale czy to znaczy, że Pan Jezus jest jakimś słońcem? Wiemy że nie, chce w ten sposób nam powiedzieć, że On jest nadzieją dla świata i wskazuje mu drogę. Inne Jego porównania, to „ ja jestem chlebem żywota, który trzeba spożywać” lub „ja jestem droga”, „Ja jestem prawdziwym Krzewem winnym” o uczniach mówił że są latoroślami. Wszędzie zasada jest ta sama, Pan Jezus używa symbolicznego języka, by przekazać prawdy duchowe. Podobnie jest w przypadku Ostatniej Wieczerzy, co jeszcze bardziej się uwidacznia, gdy czytamy innych ewangelistów jak Łukasz, który mówi:
Łukasza 22:19  I wziąwszy chleb, i podziękowawszy, łamał i dawał im, mówiąc: To jest ciało moje, które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę moją.
Czym jest więc Wieczerza Pańska, Eucharystia? Czym jest chleb który spożywamy i wino, które pijemy? Jest pamiątką tego, co Pan Jezus zrobił dla nas na Krzyżu. Tak więc spożywając chleb nie spożywamy Chrystusa, ale przypominamy sobie, że dzięki Jego ofiarnej śmierci możemy dostąpić przebaczenia.
Chleb doskonale się do tego nadawał, by nadać mu to symboliczne znaczenie Krzyżowej ofiary Jezusa. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego Pan Jezus podczas ostatniej Paschy nie wziął kawałek baranka i nie powiedział, że to jest Jego ciało? Jak byśmy chcieli trzymać się dokładnego znaczenia Paschy w stosunku do Chrystusa, to spożywany baranek lepiej, by oddawał tą idee ofiary! Ale Jezus nie wziął kawałka baranka, ale wziął kawałek chleba, bo doskonale wiedział że wraz z Jego ofiarą cały system ofiarniczy zostanie zniesiony i nikt już nie będzie zabijał baranów. A chleb wciąż niesie tą idee życia nawet po dwóch tysiącach lat od Chrystusa. Tak jak przez spożywanie chleba mamy życie fizyczne, tak przez śmierć Chrystusa mamy życie duchowe jeśli w Niego uwierzymy.

To jest krew moja
Później Pan Jezus podobnie uczynił z kielichem (w. 27-28)
Mateusza 26:27  Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy;
28  Albowiem to jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów.
Między wskazaniem na chleb, a potem  na kielich prawdopodobnie upłynęło trochę czasu, bo apostoł Paweł mówi, że Pan Jezus wziął kielich, gdy było już po wieczerzy (1 Kor 11,25). Czyli najpierw spożyli branka paschalnego i w trakcie tego posiłku Pan Jezus wskazał na chleb, a po wieczerzy po spożyciu baranka, wskazał na wino.
Nie wiemy dokładnie w którym momencie Pan powiedział, że kielich jest znakiem Jego krwi i nowego przymierza, ale prawdopodobnie był to trzeci kielich błogosławieństwa, który wypijano podczas paschy. Podobnie jak z chlebem wziął kielich i dziękował Bogu, błogosławił. Greckie Słowo, które oddaje te podziękowania to „eucharisteō” stąd nasze słowo eucharystia, dziękować, czy złożyć dziękczynienie. Pan wziął wino i wychwalał Boga Ojca za Jego dobroć, miłosierdzie, zaopatrzenie i łaskę, a następnie podał uczniom, by oni również z niego pili mówiąc, że ten kielich jest symbolem przelanej Jego krwi, dzięki której może być zawarte przymierze z ludźmi, by mogli dostąpić przebaczenia grzechów. Mieli pić z niego po kolei i w ten sposób mieli wyrażać, że wszyscy mają udział w tym samym przymierzu.
Kiedy zwrócisz się do Starego Testamentu, to zobaczysz, że każde przymierze, które Bóg zawierał z ludźmi wymagało krwi ofiary.  Gdy Zawierał przymierze z Noem została złożona ofiara, podobnie było gdy zawierał przymierze z Abrahamem, a później z Izraelem przez Mojżesza. W Ks. Wyjścia czytamy:
Ks. Wjścia 24:8  Wziął też Mojżesz krew i pokropił lud, mówiąc: Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów.
Czy te słowa Mojżesza czegoś nam nie przypominają? Czy nie brzmią dziwnie podobnie do tego, co teraz Pan Jezus mówi do uczniów, że to wino które im podał symbolizuje krew nowego przymierza, która zostanie przelana za ich grzechy?           
Właściwie, gdy Pan Jezus wskazuje na wino mówiąc, że to krew nowego przymierza, to stosuje te same słowa co Mojżesz. Uczniowie musieli tutaj rozumieć, że Pan Jezus znosi stare przymierze zawarte z Izraelem, a na to miejsce wprowadza nowe przymierze w oparciu o swoją ofiarę dla wszystkich którzy w Niego uwierzą. Stare Przymierze, które Bóg zawarł z Izraelem było oparte o zachowywanie prawa. W 28 rozdz. Ks. Powtórzonego Prawa mamy wypisane błogosławieństwa i przekleństwa dla Izraela jakie ich spotkają za posłuszeństwo prawu lub nieposłuszeństwo. Nowe Przymierze natomiast które Bóg zawiera z ludźmi jest na podstawie ofiary Jezusa Chrystusa i jest z łaski, którą Bóg daruje ludziom przez wiarę w Niego.
Ale zanim to się stało musiała być przelana krew ofiary, bo bez przelania krwi jak mówi list do Hebrajczyków nie ma przebaczenia grzechów (Hebr 9,21). Pan Jezus nie mógł być tylko zabity, umrzeć jedynie przez jakieś uderzenie, ale krew miała być wylana. Tak jak to było w Starym Testamencie, że kapłan nie tylko miał uśmiercić ofiarę, ale krew ofiary musiała być rozlana. Śmierć ofiary musiała następować przez wykrwawienie.  Gdy on wisiał na Krzyżu z Jego ran lała się krew, leciała krew z Jego przebitych rąk, przebitych nóg, krew po ubiczowaniu i krew z przebitego boku.
Dlatego pan Jezus mówi, że jest to krew nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów (w. 28).
Tak więc Pan Jezus mówi do uczniów, że teraz gdy weźmiecie ten kielich, to on już nie będzie wam przypominał tego co się stało w Egipcie, ale teraz ma on wam przypominać moją rozlaną krew za wasze grzechy.
I musimy wiedzieć, że rozlana krew nie jest czymś innym niż śmierć Pana Jezusa za nasze winy, zostaliśmy zbawieni przez Jego śmierć, ale On musiał umrzeć, przez rozlanie krwi. Dlatego w Nowym testamencie, gdy jest np. powiedziane że zostaliśmy usprawiedliwieni Jego krwią (Rzym 5,9), to oczywiście oznacza przez Jego śmierć lub w liście Piotra (1 Ptr 1,18-19), że zostaliśmy wykupieni przez Jego krew, to oznacza przez Jego śmierć podczas której wylał za nas swoją krew. Albo że Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszystkich grzech w 1 Liście Jana 1,7, to wciąż autor ma na myśli Jego śmierć. On  wisiał na Krzyżu ociekającym krwią i tak krwawił obficie do samej śmierci, życie dosłownie się z niego wylało, by każdy kto w Niego uwierzy miał przebaczone.   
A my dzisiaj biorąc ten chleb i pijąc ten kielich wciąż mamy pamiętać, że okazana nam Boża łaska, przebaczenie grzechów, darowane życie wieczne nie jest dzięki nam. Nie jest dzięki naszym staraniom, naszej mądrości, naszym zasługom i naszej pobożności, ale dzięki Panu Jezusowi Chrystusowi, który jedną ofiarą na wieki zgładził nasze winy i odsunął je od nas tak daleko jak jest wschód od zachodu (Ps 103,12). W samym chlebie i w winie nie ma nic magicznego, nie stają się Jezusem Chrystusem jak wierzy kościół Rzymski i Chrystus w tych substancjach jako taki nie przebywa. Samo spożywanie ich nie daje też życia wiecznego, zdrowia bogactwa, czy innego błogosławieństwa. Ale spożywanie z wiarą wskazuje na naszą łączność z Chrystusem i wierze, że wtedy kiedy na nowo sobie przypominamy przez te symbole co On dla nas uczynił, zostajemy przez Niego posileni duchowo, a nasza wiara jest wzmocniona.  

Pascha w Królestwie Bożym
Następnie Pan Jezus mówi:
Mateusza 26:29  Ale powiadam wam: Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego dnia, gdy go będę pił z wami na nowo w Królestwie Ojca mego.
Co On ma tutaj na myśli, co On chce powiedzieć swoim uczniom przez słowa, że nie będzie więcej już z nimi pił wina, aż do chwili, gdy stanie się to w Królestwie Jego Ojca? Drodzy chodzi o to, że pan Jezus powróci ustanowić Tysiącletnie Królestwo na ziemi. I w chwili gdy On powróci i wejdziemy do Jego Królestwa będzie wielka uczta, a On zasiądzie z nami przy stole i będziemy z nim świętować nową Paschę. Będziemy wspominać razem z nim nie wyjście z Egiptu, ale Jego ofiarną śmierć i cieszyć się na wieki wieczne z odkupienia jakie nam zgotował.
Od 40 rozdz. Ks. Ezechiela do 48 rozdz. prorok Ezechiel opisuje odnowienie kultu w Tysiącletnim Królestwie, który będzie miał za zadanie przypominać, ofiarę złożoną przez Jezusa Chrystusa i tam czytamy, że będzie również nowe Święto paschy, a baranek będzie z nami.
Ezechiela 45:21  W pierwszym miesiącu, czternastego dnia miesiąca obchodzić będziecie Święto Paschy, przez siedem dni będziecie jedli chleby przaśne.
Tak więc starotestamentowa Pascha zakończyła się, w to miejsce Pan Jezus ustanowił Wieczerzę Pańską podczas której wspominamy Jego śmierć. Mamy ją sprawować do chwili, gdy Pan Jezus powróci, a w Tysiącletnim Królestwie będzie nowa Pascha, wspaniała uczta ku Jego czci. Pozostaje tylko pytanie, czy ja mam udział w Jego ofierze, nie przez samo spożywanie wieczerzy, ale przez szczerą autentyczną wiarę w Niego? Czy wierzę osobiście, że Jego umęczone ciało i Jego przelana krew dokonały się dla mojego zbawienia. Jeśli tak, już możemy cieszyć się na wspomnienie czekającej nas uczty. Jeśli nie, to nadal mamy szanse póki żyjemy, by przyjść do Pana Jezusa przez wiarę i prosić o Zbawienie i przebaczenie grzechów, a On odrodzi nas ku nadziei żywej. Amen    

4.10.2018

Wytrwałość w modlitwie Ew. Łukasza 18,1-8; Rzymian 12,12; Efezjan 6,18; Kolosan 4,2



Pamiętam że kiedyś  ktoś się mnie zapytał, czy można modlić się o tą samą sprawę kilka razy? Czy wciąż przynoszenie Bogu na rękach modlitwy tych samych tematów nie będzie arogancją? Ktoś mógłby powiedzieć „przecież Bóg pamięta o naszych prośbach nawet gdy jeden raz zostały Mu przedstawione”?
Ale Biblia uczy nas, że przynoszenie Bogu wciąż tych samych spraw w modlitwie, nie tylko nie będzie nietaktem, ale Bóg wręcz chce byśmy tak robili. Pan Jezus uczył nas przez wdowę przychodzącą do sędziego, że mamy nie rezygnować i nie porzucać naszych modlitw. Mamy modlić się o jakąś sprawę tak długo, aż otrzymamy od Boga odpowiedź. Odpowiedź ta może być różna w zależności od Bożej woli. Modlitwa może być wysłuchana, ale Bóg może również dać nam poznać, że ma inny Plan wobec nas, czy jakiejś sprawy, odpowiedź może być „nie” lub „poczekaj” i wtedy mamy przekonanie że należy modlić się dalej.
Jednak wydaje się mi, że większym problemem z powodu którego w ogóle nie otrzymujemy odpowiedzi jest po prostu porzucanie modlitw, rezygnowanie z modlitwy i zapominanie o nich. Tylko jeden Bóg wie jak wiele modlitw zostało porzuconych i w ten sposób niewysłuchanych. Być może niektórym nie wiele brakowało, do Bożej odpowiedzi, ale przed samą metą zostały zaniechane. Gdyby wspomniana wdowa w naszym podobieństwie zniechęciła się po pierwszej lub drugiej wizycie u sędziego, bo jej sprawa nie została załatwiona, to nigdy nie doczekałaby się pomocy. Czasami wydaje się, że Bóg zwleka w jakiejś sprawie o którą wołamy, a wtedy mamy w zwyczaju zniechęcać się i zapominać o treści naszych modlitw. Jednak podobnie jak z innymi szlachetniejszymi przedsięwzięciami, które wymagają od nas większego wysiłku i zaangażowania, by mogły być zrealizowane, tak i tu. Część odpowiedzi na modlitwę wymaga, ciągłego i stałego przynoszenia ich przed oblicze Boże, aż nadejdzie dzień Bożej odpowiedzi.
Słowo Boże przedstawia nam przykłady osób, które całymi latami modliły wciąż o tą samą sprawę, aż zostały wysłuchane. Możemy tu wspomnieć Zachariasza i Elżbietę , rodziców Jana Chrzciciela lub Annę, matkę Samuela, która rok w rok, przemierzała wiele kilometrów, by przyjść do świątyni i modlić się o syna. Możemy przywołać Daniela, który miał w zwyczaju trzy razy dziennie padać na kolana i modlić się (Dan 6,11).
Drodzy, potrzebujemy uczyć się wytrwałości w modlitwie, szczególnie w dzisiejszym świecie, który przyzwyczaja nas do natychmiastowego efektu niemal we wszystkich dziedzinach życia. Przez ciągłe komunikaty ze świata, że wszystko możesz mieć za chwilę jak zamówioną paczkę z Internetu, pożyczkę, dom i wszelki sukces, tracimy cierpliwość, gdy w naszym przekonaniu coś się przeciąga.
Ten brak cierpliwości przekłada się również na nasze zaangażowanie w modlitwie, dlatego tym bardziej powinniśmy wziąć sobie do serca słowa, że powinniśmy zawsze się modlić i nigdy nie ustawać. Ostatnim niezwykłym przykładem wysłuchanej modlitwy jest pozaszkolny  punkt katechetyczny o który modliliśmy się cztery lata i w końcu Bóg wysłuchał. Bądźmy podobnie wytrwali w innych sprawach modlitewnych.
  

2.10.2018

Bóg przysposabia nas do swojej chwały 1 Piotra 5,10-14



Pomimo ataków diabelskich w postaci cierpień i prześladowań oraz wszelkich możliwych doświadczeń mamy wsparcie w Bogu, pod warunkiem, że trzymamy się go szczerą wiarą co powiedział Piotr w 9 wierszu, że mamy przeciwstawiać się diabłu ufając Bogu. Mówiliśmy ostatnio, że diabłu nie przeciwstawiamy się przez krzyczenie na niego, tupanie, kropienie święconą wodą itp. Jak wiemy Pan Jezus przeciwstawiał się diabłu ufając Bożemu Słowu (Mat 4,1-11; 16,23). Nie chodzi o to, ze recytował wersety w konfrontacji z szatanem, ale mówił że będzie robił tak jak jest napisane w Słowie Bożym.
(w.10)
1. Po pierwsze mówi Piotr Bóg jest Bogiem wszelkiej łaski. Wszystko co od niego otrzymujemy, otrzymujemy z łaski. Łaska jest to niczym przez nas niezasłużona Boża przychylność w kierunku człowieka. Bóg nie jest nikomu nic winien, nic nikomu nie musi, wobec nikogo nie jest niczym związany. Jeśli jest czymś związany, to wyłącznie swoim Słowem, swoimi obietnicami i tym kim jest, swoimi przymiotami.
Więc jeśli coś otrzymujemy od Boga, zbawienie, odpowiedzi na modlitwy, jakieś wyróżnienie w postaci używania nas w jakikolwiek sposób, czy jakąkolwiek troskę od Niego, to wszystko otrzymujemy z łaski (Efez 2,8-9; 1 Kor 15,10).
Bóg mógłby tego wszystkiego co robi wobec nas i wszystkich ludzi nie robić. Mógłby nie zesłać swojego Syna i nie wydać Go za nasze grzechy, mógłby nie powołać nas do zbawienia i mógłby nie okazywać ludziom troski. Właściwie to na co ludzie zasługują, to śmierć, ale z powodu swojego wielkiego miłosierdzia i swojej łaski Bóg nie postępuje z ludźmi wedle tego na co zasługują, dlatego wydał na ofiarę swojego syna, by każdy kto uwierzy mógł dostąpić przebaczenia. Z powodu ofiary ze swego Syna wylał na nas swoją łaskę i nadal wylewa i będzie wylewał. Dlatego powinniśmy Mu być dozgonnie wdzięczni, bo to, na co zasługiwaliśmy (piekło) tego nie otrzymaliśmy, a to, na co nie zasługiwaliśmy. to dostaliśmy.
2. Druga rzecz o której Piotr mówi w 10 wierszu to, że Bóg wszelkiej łaski nas powołał do Zbawienia. Jak już mówiliśmy powołał nas z łaski i temu swojemu postanowieniu Bóg pozostaje wierny, prowadzi wierzących i troszczy się o nich.
Musimy sobie zdać sprawę, że żaden z nas nie powołał się sam do Królestwa Bożego, ale to Bóg sprawił przez swoje Słowo i Ducha Świętego że zapragnęliśmy podążać za Chrystusem. (Jana 6,44: Jana 3,3-7; Mateusza 11,25-27; Mat 16,17; Tytusa 3,3-5; Jana 10,26).

3. Wszelkie nasze doświadczenia, cierpienie i trudności w stosunku do wieczności i chwały do której Bóg powołuje chrześcijan są krótkotrwałe. Dzisiaj możemy doświadczać bólu i cierpienia, czasami niektórzy z nas mogą tego doświadczać nawet przez całe życie, jednak to i tak nic w stosunku do wiecznej chwały, do jakiej nas powołał. Jako chrześcijanie mamy rozumieć, że nasze powołanie wymaga przysposobienia nas do wiecznych celów. Więc życie w ciele dla wierzących często związane jest bólem, doświadczeniami  i cierpieniem z których Bóg nas ratuje (Rzym 8,18; Dzieje Ap 14,22; Mateusza 10,38; Mateusza 16,24; Jana 16,33)

4. Bóg ostatecznie powołanych do swojej chwały przysposobi. Cierpienia jakie przechodzili chrześcijanie do których Piotr pisze list były potrzebne, by przygotować chrześcijan do przyszłej chwały. Jeśli Bóg nas powołał do zbawienia, jeśli naprawdę odrodził nas ku nadziei żywej to teraz do tej nadziei, żywota wiecznego będzie nas prowadził. I będzie nas prowadził w taki sposób, aby nas wyszlifować i przygotować na spotkanie ze sobą.
Bóg już tych których powołał nie porzuci, jest powiedziane że sam ich przysposobi, udoskonali by mogli wziąć dziedzictwo przygotowane dla nich od założenia świata.
Jana 10,28-29; Jana 6,47; 1 Jana 5,13 powołanie nasze wymaga uświęcenia Hebr 12,14; Rzym 53-4; 1 Piotra 1,6-7   
(w 11)
Piotr kończy list pozdrowieniami w słowach Jego jest moc na wieki wieków Amen.
Zważywszy na powyższe, że Bóg używa naszego cierpienia dla swojej chwały. Używa tego co pozornie wygląda jakby nam szkodziło, a nawet miało nas zabić, jednak przynosi dla nas życie.  Piotr za to oddaje chwałę Bogu. Mówi, że Bóg to wszystko robi przez swoją ogromną moc, przez swoją potęgę, wszechmoc i panowanie. Myślę że będziemy zaskoczeni gdy spotkamy się z Bogiem i zobaczymy że wiele z tych rzeczy które wydawały się zbędne i niepotrzebne lub były dla nas  zagrożeniem (wtedy tak jest postrzegaliśmy) ostatecznie zostały wykorzystane przez Boga dla swojej chwały i naszego uświęcenia jak np. szatan, grzech, cierpienia  (Filipian 3,21; Ps 76,11)

w.12
List został napisany przez Sylasa, wiernego przyjaciela apostoła Pawła, który towarzyszył mu w podróżach misyjnych (Dzieje Ap 15,32; 16,25)
Zwróć uwagę jak Piotr nazywa Sylasa?
 Piotr nazywa Sylasa wiernym, sprawdzonym, bratem i pomocnikiem. Można było na nim polegać. Gdy dostał jakieś zadanie wypełnił je, był dobrym chrześcijaninem, zachęcał innych, prawdopodobnie dostarczał listy do zborów, które Piotr pisał, umacniał kazaniami innych chrześcijan i zachęcał ich.
Gdyby Piotr dzisiaj pisał list, to co, by napisał o nas, czy napisałby że jesteśmy wierni, że jesteśmy oddani Chrystusowi, czy napisałby że angażujemy się w służbę i jesteśmy sprawdzeni?

Celem Piotra było pocieszyć chrześcijan do których Pisał i upewnić ich, utwierdzić, jaka jest prawdziwa łaska Boża. Pragnął by nie zniechęcali się w wyniku prześladowań i problemów i stali mocno przy Chrystusie, nie dali się zwieść i odwrócić od prawdy.
W tym celu i my dzisiaj czytamy i studiujemy te listy, by umocnić się, pocieszyć , rozpalić nadzieję w sercu i korygować nasze błędy.

w. 13
Zbór w Babilonie to prawdopodobnie symboliczna nazwa Rzymu, Objawienie 17,18. Pozdrowienia od Marka, którego Piotr nazywa synem to prawdopodobnie Jan Marek, który kiedyś zawiódł Pawła i był kuzynem Barnaby Dz Ap 12,12; 13,13; 15,38-39; Kol 4,10; 2 Tym 4,11.
Jeśli chodzi o synostwo Marka w stosunku do Piotra, to prawdopodobnie Piotr mówi tutaj o duchowym synostwie Marka, tego który jest autorem ewangelii.  
Papiasz, żyjący przy końcu drugiego wieku w ten sposób charakteryzuje Ewangelię Marka: „Marek, który był tłumaczem Piotra, spisał wszystko dokładnie, choć nie po kolei, wszystko co przypominał sobie ze słów i czynów Chrystusa. Nie był on jednak słuchaczem Pana, ni Jego naśladowcą; był uczniem Piotra, jak już powiedziałem, w późniejszych czasach, i Piotr skorzystał z jego praktycznych rad i w systematycznym porządku przekazał słowa Pana. Nie należy obwiniać Marka za to, że w ten sposób z pamięci zapisał pewne rzeczy, chociaż troszczył się o to, by niczego nie ominąć i wszystko co usłyszał, przekazać prawidłowo”.

Według Papiasza, Ewangelia Marka jest kaznodziejskim materiałem Piotra. Również Ireneusz powiada, że po śmierci Piotra i Pawła w Rzymie „Marek, uczeń i tłumacz Piotra, przekazał nam pismo, będące treścią zwiastowania Piotra”.
Oczywiście istnieje też taka możliwość, że wspomniany Marek jest faktycznym synem Piotra o którym nie wiemy z innych źródeł.


w. 14
Nakaz Piotra by pozdrowieć się nawzajem pocałunkiem miłości jest nakazem który wzywał do braterskiej miłości i troski o siebie nawzajem. Kwestia pocałunku to wynik pozdrawiania się w tamtych czasach, podobnie jak dzisiaj przytulenie lub podanie sobie  dłoni. Należy pamiętać, że gesty braterskie mogą się zmieniać, ale nigdy nie powinny być sztuczne, czy obłudne.  


Łączna liczba wyświetleń