31.12.2018

Czas na nowy rok 2019 Kaznadziei Salomona 3,1 – 10



Musimy pamiętać że żyjemy w świecie który wciąż się zmienia. Nawet jeśli poprzedni rok była dla nas dobry lub zły, to nie znaczy że następny taki będzie. Nie mamy pewności i nie wiemy, co dokładnie wydarzy się w tym przyszłym roku, ale jednego możemy być pewni, że czekają nas różne zmiany. Mogą to być zmiany w pracy, w kościele, w naszym życiu prywatnym lub w życiu rodzinnym. Mogą to być zmiany na lepsze jak często słyszy się życzenia, żeby ten przyszły rok był lepszy niż poprzedni, ale mogą być to też zmiany na gorsze. Zmiany te mogą być podyktowane, jakimiś naszymi decyzjami o wyborze dalszej drogi życiowej lub okolicznościami życia na które nie mieliśmy wpływu. Mogą również być owocem wcześniej podjętych decyzji, lub wynikać z sytuacji politycznej w jakiej w danej chwili znalazł się nasz kraj, tak jak mówi Salomon  wiersz 2-3, że jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i wyrywania tego co zasadzono. Jest czas zabijania i leczenia jest czas burzenia i budowania.
Zwróćmy uwagę, że Salomon podaje przykłady wydarzeń, które możemy zaplanować i takich, których zaplanować nie możemy i z tego będzie się składał nasz przyszły rok. I dla wielu osób ta perspektywa niewiadomej może być i jest przerażająca, szczególnie gdy słyszymy w mediach o kolejnej tragedii, kolejnej wojnie, kolejnym kryzysie, kolejnych podwyżkach i kolejnych problemach. Ta perspektywa przerażająca może się wydawać, gdy nie mamy jakiegoś trwalszego fundamentu niż my sami, bo o ile jesteśmy w stanie kontrolować nasze życie odnośnie naszych planów, to już zupełnie nie mamy na niego wpływu, gdy nasze plany są pokrzyżowane przez okoliczności losu.
Jednak Salomon zwraca naszą uwagę, że zachodzące zmiany w naszym życiu nie są przypadkowe, On mówi że przychodzi na nie czas, że one są zaplanowane i kontrolowane przez Boga, który ma swoją porę na wszystko, co dotyczy naszego życia. Nawet jeśli będziemy działali zgodnie z naszym planem i wszystkimi naszymi postanowieniami, to i tak Bóg wypełni w tym wszystkim swoją wolę. Być może właśnie podjęliśmy takie czy inne decyzje w naszym życiu, bo Bóg tak chciał i włożył je w nasze serca. Dlatego powinniśmy przyjmować rzeczy dnia codziennego i ten przyszły rok takim jak Bóg nam go da. Chodzi o to, że jeśli zdarzą się nam niezaplanowane i niepożądane okoliczności losu w tym przyszłym roku, jak choroba, śmierć w rodzinie, wypadek, utrata pracy, czy cokolwiek innego, co przynosi łzy do naszych oczy, to nie powinniśmy tracić wiary i nadziei, ale ufać Bogu, że przeprowadzi nas przez tą ciemną dolinę, a nie tylko przeprowadzi, ale z tych doświadczeń wydobędzie dla nas jakieś wieczne dobro. A z kolei, gdy przyszły rok przyniesie dla nas dużo powodzenia, w życiu rodzinnym, zawodowym, finansowym, towarzyskim, to nie zapomnijmy w nim o Bogu. Nie zapomnijmy o tym, który darzy nas tym powodzeniem i oddawajmy mu za Jego błogosławieństwo należną cześć przez posłuszeństwo i ofiarną służbę ku Jego chwale. W życiu człowieka wiary mamy tendencje wpadać w dwie skrajności w naszej wierze. Pierwsza dotyczy rozpatrywania wszystkich naszych kłopotów i nie zaplanowanych przykrych okoliczności życia jako straszny dramat, największą tragedię, czy najczarniejszy dzień w życiu, tak jakby Boga nie było. Po prostu mamy tendencje przesadzać i uważać że nic dobrego nas już nie spotka i widzieć wszystko w czarnych barwach jakby Bóg nie istniał i nie mógł pomóc. Druga zaś skrajność, to w powodzeniu i dobrobycie, kiedy czujemy się panami życia, zapominamy z czyjej ręki to wszystko otrzymaliśmy i zamiast w pokorze wielbić Boga, to chełpimy się i chcemy pokazywać jacy to my jesteśmy mądrzy, ważni i silni.
Znany stoik Marek Aureliusz kiedyś powiedział modlitwę, która dobrze oddaje to jak powinniśmy przyjmować przyszły rok
      Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.    
Czas przyniesie sytuacje, których nie możemy zmienić w tym przyszłym roku, ale niech Bóg da nam siłę, by cierpliwie je znieść i zachować wiarę. Niech Bóg da nam też siłę, by zmieniać to, co możemy zmienić i realizować nasze plany w życiu prywatnym oraz kościele i nie poddawać się gdy diabeł, świat i grzech chcą je zniszczyć. I niech Bóg da nam mądrość, byśmy umieli odróżnić jedno od drugiego, czyli nie walczyć z tym, czego zmienić się nie da, a musimy to przejść, i nie rezygnować tam, gdzie należy walczyć.  

29.12.2018

Czy w życiu chodzi o sukces? Łukasza 2,1-7



Ja jeszcze chwilę pozostanę przy Bożym narodzeniu w kontekście sukcesu i tego w jaki sposób i gdzie pojawił się na świecie nasz Zbawiciel. Dzisiejszy świat jest bardzo mocno skupiony na powodzeniu i sukcesie we wszystkich dziedzinach, jednak spoglądając na narodzenie Jezusa Chrystusa, widzimy że w życiu chodzi o coś innego niż to, co tak często jest ważne dla świata. Świat podkreśla, że trzeba być znanym, podziwianym, majętnym i ogólnie trzeba być kimś. Jednak Bóg wprowadzając swojego Syna na świat pokazał nam, że w Jego oczach nie liczy się to, co jest wielkie w oczach świata. W życiu nie chodzi o to, żeby być kimś, ale o to, żeby zaufać Bogu i nauczyć się na nim polegać.
Zauważmy, że już od początku realizacji Bożego Planu Bóg wybiera na rodziców  Jezusa zwykłych prostych niewykształconych Żydów. Marię z Józefem, osoby bez pozycji społecznej w Izraelu, bez pieniędzy, bez większego znaczenia. Doskonale to widać w sytuacji, gdy Maria z Józefem przychodzą ofiarować małego Jezusa Panu i złożyć ofiarę w świątyni, nie stać ich na jagnię, więc składają parę gołąbków (Łuk 2,24). Przecież Bóg mógłby wybrać, czy spowodować że Maria z Józefem byliby zamożną rodziną z wielkim majątkiem, świetnym wykształceniem, cieszyliby się ogromnym szacunkiem i wysoką pozycją społeczną. Ale nie, Bóg uznał, że to nie jest ważne w życiu jak myślimy że jest.
Nadto, Mesjasz rodzi się w Betlejem prowincjonalnym małym miasteczku, a w zasadzie wiosce Królestwa Izraela. Choć to było wypełnienie proroctw, to znaczenie Betlejem w tamtym czasie było żadne. Miasteczko jest położone zaledwie 8 kilometrów od Jerozolimy centrum religijnego Żydów, ale jednak Mesjasz nie narodził się  w Jerozolimie, gdzie pewnie wielu Żydów spodziewało się Go.  Do tego przychodzi na świat nie w domu, czy gospodzie, ale w żłobie w korycie. Miejscu pełnym przenikliwego zapachu zwierząt ich potu i odchodów. Zastanawiam się, czy kiedyś byłeś w stajni lub w chlewie i wiesz o czym mówię. W każdym takim miejscu panuje intensywny charakterystyczny zapach. Często ci którzy pierwszy raz mają okazje wejść do takiego miejsca po chwili muszą je opuścić, bo zbiera się na wymioty.  Możemy powiedzieć, że w pewnym sensie Zbawiciel przychodzi na świat jak bezdomny, w grocie, która prawdopodobnie przylegała do jakiejś oberży lub domu, gdzie goście parkowali zwierzęta. Czy Bóg nie mógłby spowodować, że Jego Syn urodzi się otoczony dobrą opieką medyczną, w wygodnym łóżku, czy nawet w pałacu będąc otoczonym służbą? A tymczasem Maria do pomocy ma jedynie swojego męża, prawdopodobnie niedoświadczonego nastolatka, a sama ma między trzynaście a piętnaście lat. Gdy urodziła owinęła małego Jezusa w pieluszkę w rzeczywistości były to kawałki szmaty, którymi ciasno owijano dziecko, by było mu ciepło i żeby nie machało rączkami. Zbawiciel świata, Król Królów, Bóg wcielony rodzi się jak zwyczajne dziecko w naprawdę kiepskich warunkach socjalnych. Dokładnie jest tak jak mówi Pismo,
2 Koryntian 8:9  Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali.
Przez ubóstwo naszego Pana możemy być ubogaceni. Przez to, że przyszedł do nas z nieba, że odrzucił wartości świata, że przyszedł do ludzi jak bezdomny i żebrak i ostatecznie umarł za nas. W ten sposób wyzwolił nas przez swoją śmierć do służby dla Boga. Wyzwolił nas od życia na wzór świata w pogoni za majętnościami, otworzył nam oczy, że takie życie jest życiem zmarnowanym. Przez to jak wszedł na świat pokazał wyraźnie, że wartość życia nie zależy od tego ile ktoś posiada, ale od tego jak bardzo ufa Bogu. Dla Boga ważny jest człowiek, a nie Jego portfel i znajomości. Jeśli budujemy nasze poczucie wartości na tym ile mamy i co możemy kupić, to świadczy o tym, że tak naprawdę jeszcze nie rozumiemy do końca jaki jest cel i sens naszego życia.  Bóg jest w stanie w tym przyszłym nadchodzącym roku dać nam wszystko, co do życia jest nam potrzebne i nie powinniśmy w ten nowy rok wchodzić z lękiem i obawami. Hańbą w doczesnym życiu nie jest być ubogim, jak wielu myśli. Hańbą jest być chciwym i bezbożnym i gardzić tymi którzy mają mniej od nas. Ryle teolog chrześcijański kiedyś napisał że „skromne miejsce zamieszkania, proste jedzenie i twarde posłanie, nie są miłe dla ciała i krwi, ale często są dobre dla ducha”  Słowo Boże mówi, że jeśli ktoś jest ubogi, to powinien cieszyć się z wywyższenia swego, a nie narzekać jak bardzo go Bóg pokarał. Pan Jezus był ubogi, wychowywał się w ubogiej rodzinie, byśmy w Jego ubóstwie znaleźli pocieszenie, że nie muszę w życiu we wszystkim odnosić sukcesu, ale musze nauczyć się ufać Bogu, w mojej słabości oraz w tym czego mi brakuje. Gdy kiedyś zacznie nas ogarniać miłość do pieniędzy i świeckiego sukcesu, to przypomnijmy sobie betlejemski żłób, który może nas wiele nauczyć.   Amen


28.12.2018

A słowo stało się ciałem Ew. Jana 1,14



Przed świętami Bożego narodzenia widziałem gdzieś w Internecie grafikę jak przysłowiowy Św. Mikołaj ubrany w klasyczny strój Mikołaja, strzela z pistoletu w skroń Panu Jezusowi. Z początku pomyślałem, że to trochę przesadzone, ale później, że jednak wiele w tym prawdy. Być może obraz jest bardzo jaskrawy, ale przemawia i uwypukla to, co współczesny świat zrobił z Bożym narodzeniem i nadal robi. Wielu zamieniło Pana Jezusa na Św. Mikołaja, aniołów na renifery, stajnie w której Pan Jezus się urodził na salon z kominkiem, a gwiazdę betlejemską na migoczące światełka. I gdy przyglądam się temu zjawisku, to wydaje się, że rok po roku Świętego Mikołaja jest co raz więcej, a Pana Jezusa w Bożym narodzeniu coraz mniej. Chce żeby było jasne, nie mam nic przeciwko choince, nie mam nic przeciwko prezentom, wigilii i wielu tradycjom, które są skupione wokół Bożego narodzenia jeśli nie są sprzeczne ze Słowem Bożym, ale naprawdę denerwuje mnie to, że Święty Mikołaj kradnie pamięć naszego Pana Jezusa Chrystusa. Tak naprawdę, to nie Święty Mikołaj Kradnie tą pamięć, bo wszyscy wiemy że kogoś takiego nie ma, ale upadły Świat i Szatan chcieliby wyrzucić naszego Pana, a w to miejsce dać nam coś, co mniej oburza, mniej obraża i mniej zobowiązuje. Diabłu zależy na tym by przyćmić we wszelki możliwy sposób chwałę naszego Zbawiciela i by żłóbek kojarzył się nam wyłącznie z małym nieporadnym dzieciątkiem z choinką i Mikołajem niż Bożym wcieleniem. Diabeł  oraz ten świat nie mogą zniszczyć Zbawczego dzieła Bożego dokonanego w Chrystusie, nie mogą sprawić że przestanie ono być skuteczne dla zbawienia tych którzy uwierzą, ale mogą próbować i próbują osłabić Jego wpływ.  Dlatego ja dzisiaj chciałem nam przypomnieć co stało się w Betlejem tamtego dnia, gdy Maria z Józefem nie mogli znaleźć miejsca w gospodzie i zostali zmuszeni przyjąć swojego pierworodnego syna w żłobie. Ale nie będę skupiał się na żłóbku, Marii, Józefie, drodze do Betlejem i okolicznościach narodzenia Pana Jezusa, ale chce mówić o wcieleniu. O tym, że druga osoba Trójcy Świętej, odwieczny Boży Syn urodził się jako człowiek. Nie wiem ile razy się nad tym zastanawiałeś, ale chciałbym byśmy dzisiaj zastanowili się jeszcze raz i próbowali zgłębić ten krótki fragment Słowa Bożego, że Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę Jego, chwałę jaką ma Jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.

Człowieczeństwo Chrystusa
Z jednej strony fragment jest bardzo krótki i istnieje pokusa, by szybko go przeczytać i posunąć się dalej. Jednak, gdy tylko chwilę się zatrzymamy zaczynamy dostrzegać wielką głębie tego krótkiego zdania, tak wielką iż obawiam się, że nie jesteśmy w stanie w pełni tego przesłania wyjaśnić.
Czytamy że Słowo stało się ciałem, a czym Jest Słowo?
Tu musimy sięgnąć do Ew. Jana 1,1 „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo”
Widzimy że Słowo jest Bogiem, nie ma początku i końca i to słowo stało się ciałem. Bóg stał się człowiekiem, a może lepiej Słowo przyjęło formę ciała lub przybrało ciało, bo przecież gdy Bóg stał się człowiekiem nie przestał być Bogiem. Ale ten odwieczny Bóg, wszechwiedzący, wszechmogący, transcendentny, wieczny, wykraczający poza nasze zrozumienie teraz oprócz tego, że był i jest Bogiem, jest również człowiekiem. To jest rdzeń Bożego narodzenia, że Maria z Józefem w ten pamiętny dzień przyjęli na świat Boga, człowieka. Przyjęli na świat Boga, który teraz przyszedł do nas jako człowiek i stał się Bogiem z nami. Bogiem, który przez swoje człowieczeństwo przemówił do nas w Jezusie tak wyraźnie, że mocniej nie mógł tego zrobić. Przez wcielenie Bóg oznajmił nam, że chce dzielić z nami życie, że interesuje się nami, że ważny jest dla niego nasz los i nie chce zatracenia żadnego z nas. On przyjął w sposób pełny ludzką naturę. On nie stał się trochę człowiekiem, nie wydawał się jedynie człowiekiem, nie sprawiał wrażenia że jest człowiekiem, ale był człowiekiem z krwi i kości. Urodził się tak jak my, dorastał jak my, czuł zmęczenie jak my, musiał spać był głodny i musiał jeść i w całej swej fizyczności był taki jak my. W historii kościoła była taka herezja, która nosi nazwę doketyzm od słowa „dokein” wydawać się. Doketyści twierdzili, że Chrystus nie miał prawdziwego ciała ludzkiego, a jedynie ciało pozorne niebiańskie, co w konsekwencji prowadziło do negowania realność śmierci i cierpień Jezusa Chrystusa. Ale Pismo mówi, że Słowo we wszystkim upodobniło się do ludzi z wyjątkiem grzechu (Hebr 4,15), że wszelki duch, który nie uznaje że Jezus przyszedł w ciele jest duchem antychrysta (1 J 4,3). Pan Swoją ludzką naturę wziął od Marii jak swoją boską miał od Boga. Musimy wiedzieć, że od chwili gdy narodził się jako człowiek, już nigdy nie przestanie nim być.      
Przypomina to trochę historię Johna Howarda Griffina, słynnego amerykańskiego reportera, pisarza i działacza społecznego, który w czasach segregacji rasowej w Ameryce był białym człowiekiem, ale koniecznie chciał zrozumieć jak to jest, być Afroamerykaninem i postanowił wcielić się w skórę jednego z nich.  Przez kilka tygodni naświetlał się lampą kwarcową. Pod nadzorem lekarzy i brał leki na bielactwo. A Jego biała skóra ciemniała z dnia na dzień, aż kolorem niczym nie różnił się od czarnoskórych Amerykanów. Gdy jeszcze ogolił głowę, dla świata stał się pięćdziesięciokilkuletnim czarnoskórym mężczyzną, który jedzie przez południowe stany Ameryki, tam gdzie była największa segregacja rasowa. Przez swoją przemianę Grifimn przybliżył białym mieszkańcom Ameryki sytuację czarnych, z kolei czarni mieli przez Jego przemianę poczucie, że nie wszystkim jest obojętny ich los. Przez wcielenie nie chodzi o to, że Bóg lepiej nas rozumie, bo Bóg jako stwórca zawsze rozumie nas bardzo dobrze i nie może rozumieć nas lepiej. Ale dopiero przez wcielenie Bóg dał dowód tego, że nas naprawdę rozumie. Rozumie naszą sytuacje, nasze cierpienie, nasz ból i strach z którym się zmagamy, dlatego autor listu do Hebrajczyków wobec wcielenia mówi:
Hebrajczyków 2:18  A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą.

Boskość Chrystusa
A może dopomóc, że stając się człowiekiem wciąż był i jest Bogiem. Gdyby Pan Jezus narodził się wyłącznie jako człowiek, to cóż byłoby w tym niezwykłego. Zauważmy, że Jan nie mówi w naszym fragmencie, że Jezus stał się ciałem, albo Chrystus stał się ciałem, ale mówi że Słowo stało się ciałem. Dla współczesnych Janowi odbiorców, to było zrozumiałe. Opis wcielenia przez odwołanie do Słowa silnie przemawiało zarówno do Greków jak i Żydów.  Grecy uznawali logos, czyli Słowo za twórczą siłę, inteligentny umysł, który zarządza  wszechświatem. Dla greka Logos, to było źródło mądrości, wiedzy, rozumu i mocy, a teraz to źródło mądrości, wiedzy, rozumu i mocy objawiło się nam w Jezusie Chrystusie. Czyli „Logos” Słowo, nie jest bezosobową mocą, nie sprecyzowaną ideą jak dzisiaj często mówią niektórzy naukowcy, co wprawdzie nie wierzą w Boga, ale wierzą w inteligentny projekt, matkę naturę, czy coś w tym rodzaju. Twierdzą, że nie ma Boga, ale widzą złożoność świata i zależność poszczególnych jego części od siebie. To więc mówią, że musi być jakaś inteligenta moc, która tym wszystkim zarządza, jak np. twierdził Einstein mówiąc „że oczywiście istnieje Bóg, istnieje moc, ale nie możemy tego poznać, bo to jest kosmiczna siła, kosmiczna inteligencja, kosmiczny porządek, ale z pewnością nie możemy go identyfikować jako Boga Biblii”
A apostoł Jan mówi, słuchajcie ten Logos, którego nie znacie, a w którym widzicie tą kosmiczną siłę, teraz objawił się nam. Nasze uszy Go słyszały, nasze oczy Go widziały, nasze ręce Go dotykały, zamieszkał wśród, nas. „Jeśli chcesz wiedzieć, jak wygląda to stwórcze Słowo, ten Rozum kierujący światem, popatrz na Jezusa z Nazaretu”
Dla Żydów natomiast „Logos” czyli Słowo miało o wiele bardziej doniosłe znaczenie, kojarzyło się ze Słowem Pana, często w Biblii czytamy że do kogoś dotarło Słowo Pana. Bóg objawiał się przez swoje Słowo w historii. Objawiał swoją naturę, wolę, mądrość, istotę, to więc Słowo Pana, było kojarzone z Bogiem objawiającym siebie. Dlatego autor listu do Hebrajczyków zaczyna swój list słowami że Bóg wielokrotnie przemawiał do proroków, a teraz przemówił do nas przez Syna. Bóg objawił się nam przez Syna i w Nim, Jezusie Chrystusie, widzimy odsłoniętego stwórcę. Widzimy tego, którego właściwie zobaczyć nie możemy. Bóg i Jego słowo są Jednym o czym czytamy w Psalmie 138 wiersz drugi, że nad wszystko wywyższyłeś Imię i Słowo swoje.  
Widzimy więc, że Przedstawienie przez Jana  Jezusa Chrystusa jako wcielonego słowa doskonale przemawiało do świata pogańskiego i Żydowskiego.  
Sam Jezus był doskonale świadomy swojej boskości, dowody na to pojawiają się w całym Nowym Testamencie. Co byś pomyślał dzisiaj o człowieku, który twierdziłby że jest Bogiem? Pewnie pomyślelibyśmy, że jest niespełna rozumu, albo zażądalibyśmy dowodów. A jednak Pan Jezus tak twierdził bez żadnego zażenowania choćby wtedy, gdy powiedział „ Ja i Ojciec jedno jesteśmy” w Ew. Jana 10,30. Żydzi rozumieli to doskonale, nawet naznosili kamieni, by go zabić jak twierdzili za to, że będąc człowiekiem czyni z siebie Boga. Tomasz gdy zobaczył Go zmartwychwstałego padł do nóg jego z wyznaniem „Pan mój i Bóg mój” Jan 20,28 a Pan Jezus nie powstrzymał go przed oddaniem mu czci. W Żydowskiej kulturze takiego wyznanie wobec wyłącznie człowieka byłoby najwyższą formą bałwochwalstwa, bo oznaczało oddanie się pod Panowanie Chrystusa i deklaracje służby Mu jako Bogu. Czy inne wyznanie Pana Jezusa w 14,6 rozdz Ew. Jana gdy mówi o sobie że jest Drogą, Prawdą i Życiem, kto widział Jego widział i Ojca. Poznać Chrystusa, uwierzyć w Niego, to znaczy poznać Boga. A później w Księdze Objawienia zmartwychwstały Jezus twierdzi o sobie, że jest Alfą i Omegą, początkiem i końcem. Co jest odwołaniem do fragmentu z Ks. Izajasza kiedy Bóg w Starym Testamencie przemawia do Izraela i mówi
 Izajasza 48:12  Słuchaj mnie, Jakubie, i ty, Izraelu, którego powołałem! Ja to jestem, Ja pierwszy i Ja ostatni.
13  Przecież to moja ręka założyła ziemię i moja prawica rozpostarła niebiosa; gdy Ja na nie wołam, wszystkie razem stają.   
Jeśli ktoś twierdzi, że Pan Jezus nigdy nie oczekiwał, by uznać w nim Boga, to musimy powiedzieć, ze jest to kłamstwo, bo tego właśnie oczekiwał od każdego, kto chciał być zbawiony, oczekiwał wiary w siebie, a wiara ta wyraża się w uwielbieniu i wywyższeniu Jego osoby w uznaniu w nim mojego Pana i Boga.
Wygląda na to, że nie jest przypadkiem ciągłe atakowanie boskości Chrystusa. Ludzie są w stanie uznać w Jezusie wspaniałego nauczyciela, przewodnika, wzór do naśladowania, czy doskonałego człowieka, ale często nie chcą uznać w nim Boga, któremu powinni poddać swoje życie. Często obchodzą Boże narodzenie, ale w Bożym narodzeniu nie chcą zobaczyć Bożego narodzenia. Diabeł doskonale wie, że jeśli odbierzemy boskość Chrystusowi i uczynimy z Niego wyłącznie człowieka może trochę lepszego od nas, czy anioła, czy pierwsze stworzenie jak na początku IV wieku twierdził Ariusz, a dzisiaj Świadkowie Jehowy, Mormoni i wielu innych, to nie mamy już Zbawiciela. Ewangelia bez boskości Jezusa, bez uznania w Nim Pana i Boga jest inną ewangelią, taki Chrystus jest innym Chrystusem pozbawionym mocy i obdartym ze swojej chwały, który zbawić nasz nie może. 

Chwała odwiecznego słowa
I gdy odwieczne Słowo przyszło do nas, to jak mówi Jan ujrzeliśmy, chwałę Jego, chwałę jaką ma Jedyny Syn od Ojca. Gdyby ktoś twierdził, że jest Bogiem, a nie przedstawił nam żadnych dowodów na swoją boskość, to wciąż byłyby tylko słowa, nawet jeśli to byłyby Słowa Jezusa Chrystusa. Jego twierdzenia o tym że jest Bogiem zostały potwierdzone przez Jego czyny. Jan mówi, że oglądali Jego chwałę, chwałę jaką ma tylko On. Wygląda na to, że gdy Jan mówi o chwale, to ma na myśli pełną cudów, uzdrowień i niezwykłych zdarzeń służbę Pana Jezusa. Później gdy Pan przemienia wodę w wino, to apostoł Jan informuje nas, że w ten sposób objawił swoją chwałę (J 2,11). Może mieć w pamięci to, jak Pan Jezus przemienił się przed Piotrem, Jakubem i Janem, a Jego szaty lśniły niezwykłym blaskiem w 17 rozdz. Mateusza. Może myśleć o tysiącach spektakularnych uzdrowień z chorób, które były niemożliwe do wyleczenia jak trąd, krwotoki, przerwania rdzenia kręgowego, paraliże, nowotwory, ślepota i wiele innych. Nie było takiej choroby i nie było takiej ułomności z której nasz Pan nie mógłby kogoś uzdrowić, uzdrawiał wszystkich którzy się źle mieli i wszystkich którzy do Niego przychodzili. Gdyby dzisiaj pojawił się ktoś taki, to wszystkie szpitale w okolicy, by opustoszały. Objawiał swoją chwałę przez cudowne zmartwychwskrzeszenia jak choćby Łazarza, kiedy mówi, że ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą aby Syn Boży był przez nią uwielbiony. Objawiał swoją chwałę przez pełną pokory i łagodności służbę która zakończyła się na Krzyżu jak to podsumował nasz Pan, gdy Judasz wyszedł go zdradzić w słowach „Teraz został uwielbiony Syn Człowieczy i Bóg został uwielbiony w nim” (Jana 13,31). Objawił swoją chwałę przez cudowne Zmartwychwstanie kiedy mogli zobaczyć Jego przebite ręce, nogi i bok.

Tylko On ma taką chwałę
Chwała którą Jezus miał od Ojca była jedyna w swoim rodzaju. Niektóre przekłady tłumaczą tutaj „jednorodzony syn od Ojca” co może sugerować, że Jezus został kiedyś zrodzony w wieczności, ale to stwierdzenie nie odnosi się do Jego pojawienia się, ale do Jego wyjątkowości. Jezus jest Jedynym takim synem, jedynym takim mającą taką moc i taką chwałę. Jest wyjątkowym Synem Ojca, co często podkreślał wobec uczniów, kiedy mówił idę do Ojca Mojego i Ojca waszego. Synostwo Pana Jezusa Chrystusa w stosunku do Ojca jest synostwem naturalnym, On jest Synem Odwiecznym jako równy w swej istocie Ojcu. My stajemy się synami Boga przez nowe narodziny, przez adopcje.
Być może ciężko nam zrozumieć wieczne synostwo Pana Jezusa Chrystusa i wątpię czy kiedykolwiek uda nam się to zrozumieć. Augustyn znany teolog chrześcijański z IV wieku powiedział „że jeśli uda nam się wytłumaczyć wiecznego Ojca, to on wytłumaczy nam wiecznego Syna”

Syn pełen łaski i prawdy 
Ostatnie stwierdzenie na temat Bożego narodzenia jest, że przez wcielenie w Jezusie objawiła się w pełni łaska i prawda.
Prawdopodobnie Jan czyni tutaj odniesienie do Ks. Wyjścia 33 i 34 rozdz. kiedy Mojżesz chce zobaczyć Boga, ale nie może Go widzieć z powodu swojej grzeszności, wtedy Bóg powiedział że pokarze mu się z tyłu. Po tym jak Bóg przeszedł koło Mojżesza, to Mojżesz wypowiedział następujące słowa
Wyjścia 34:6 …Panie, Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność,
7  Zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech, nie pozostawiający w żadnym razie bez kary, lecz nawiedzający winę ojców na synach i na wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia!
Mojżesz mówi, że Bóg jest miłosierny, przebaczający i łaskawy, ale też kochający prawdę, wierny swojej świętości i osądzający grzech.
Przez odwołanie się do tego fragmentu Jan chce nam powiedzieć, że Bóg w Chrystusie jest dla nas dobry i łaskawy. Jezus jest pełen miłości, przebaczenia i współczucia dla wszystkich grzeszników. Każdy kto przyjdzie z wiarą do Jezusa Chrystusa, kto skruszy przed Nim swoje serce, kto przyzna się do swoich grzechów otrzyma przebaczenie i nowe życie.
Gdy przejrzymy się służbie Pana Jezusa na ziemi to widzimy, że On miał wiele ciepła i zrozumienia dla ludzi pismo o nim mówiło „że trzciny nadłamanej nie dołamie, a knota tlącego się nie dogasi” co ma oznaczać że Chrystus nie przyszedł dobić złamanych ludzi, nie przyszedł dołożyć im ciężaru, nie przyszedł sprawić że nasza służba dla Boga będzie jeszcze cięższa, ale przyszedł nas podnieś, uwolnić, sprawić że się podźwigniemy ze swojego załamania, przygnębienia, strachu przed sądem i śmiercią. Rzeczywiście jest pełen łaski, jak śpiewa w pieśni cudowna Boża łaska John Newton, „że zbawił grzesznika takiego jak ja” a przecież John Newton miał na sumieniu setki jeśli nie tysiące istnień ludzkich w wyniku handlu niewolnikami którym zajmował się przez wiele lat.
A z drugiej strony Chrystus jest pełen prawdy, mówi o sensie życia, ostrzega przed sądem i potępieniem w piekle wszystkich ludzi jeśli się do Niego nie nawrócą i nie porzucą swoich grzechów. Musimy wiedzieć, że w Jezusie nie ma łaski kosztem prawdy, tak jak myśli wiele osób, że Jezus im przebaczy i zaprze się prawdy, o tym czym jest grzech w oczach Boga i na jaką karę zasługuje. Nie, grzech musi być ukarany jak  powiedział Mojżesz. W Jezusie jest łaska i prawda. Łaska dla tych, którzy go przyjmą jako swoją ofiarę za grzechy, bo w nim Bóg ukarał i potępił nasz grzech, a  prawda sądu dla tych, którzy go odrzucają.
Astronauta James Erwin znany z wyprawy Apollo 15 jest jednym z niewielu ludzi, którzy chodzili po Księżycu. Kiedy stanął na księżycowym srebrnym globie i spojrzał na ziemię, to wtedy pomodlił się po raz pierwszy w swoim życiu. Zaczął zastanawiać się nad wojnami między narodami, nad ubóstwem, głodem i szalejącym złem i pomyślał sobie: "że, ważniejsze od tego, że człowiek chodzi po księżycu, jest to, że Bóg chodził po ziemi”.
Dzisiejsza pamiątka świąt Bożego narodzenia jest wezwaniem dla nas wszystkich byśmy jeszcze raz przemyśleli kim jest dla mnie Jezus Chrystus? Byśmy zapamiętali i przyjęli jak mówi Martyn Lloyd-Jones że „Syn Boży stał się człowiekiem, aby dzieci ludzkie mogły się stać dziećmi Bożymi”. Czy ty stałeś się już dzieckiem Bożym, czy skorzystałeś z tego niebiańskiego daru przebaczenia jaki znajdujemy w Jezusie Chrystusie przez wiarę w niego. Jeśli nie, to najlepiej jak możesz uczcić narodzonego Chrystusa, to uznać go swoim Panem i Bogiem, a wtedy Święta Bożego narodzenia nabiorą dla nas nowego znaczenia. Amen

23.12.2018

Oczekiwanie na Zbawiciela – Zachariasz i Elżbieta Ew. Łukasza 1,5 – 25



Drodzy w związku z tym że niedługo będziemy mieli Boże Narodzenie chciałbym byśmy przyjrzeli się w jaki sposób Zachariasz i Elżbieta, rodzice Jana chrzciciela oczekiwali na przyjście  Mesjasza.

Bóg Bogiem małych początków
Widzimy że historia o niezwykłym  narodzeniu Zbawiciela zaczyna się w zwykły sposób. Nasz Bóg często okazuje się Bogiem małych początków i działa w życiu zwykłych ludzi. Jakże często zapominamy o takim właśnie działaniu Boga. Najczęściej spodziewamy się, że Pan uczyni coś spektakularnego, potężnego i niezwykłego, jak rozejście się morza czerwonego lub manna z nieba, a mamy tendencje przegapiać sprawy zwykłe, codzienne, w których Bóg działa, a które raczej nie kojarzą się nam z niczym wyjątkowym. Jednak historia narodzenia Zbawiciela świata Zaczyna się od zwykłego kapłana Zachariasza i jego żony Elżbiety.
Po ponad 400 latach milczenia jakie minęły od ostatniego proroka Malachiasza w Izraelu, Bóg zaczyna czynić coś niezwykłego, ale w zwykłych codziennych sprawach. Zaczyna wypełniać proroctwo które Malachiasz przepowiedział 430 lat wcześniej 
Malachiasza 3:1 Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów.
Kapłaństwo za czasów Zachariasza nie było niczym wyjątkowym, takich kapłanów wtedy było około 18 tysięcy. Było ich tak dużo, że służba kapłańska została podzielona na 24 zmiany i przypadała tylko dwa razy do roku, po jednym tygodniu na jednego kapłana. Tylko w okresie świątecznym jak Pascha lub święto namiotów wszyscy kapłani byli potrzebni w służbie przybytku. Po za służbą w przybytku w dni kiedy kapłani jej nie pełnili służyli w miejscach gdzie mieszkali i wyjaśniali ludziom Prawo Boże i pełnili rolę doradczą oraz sędziowską.
Jak wiemy kapłaństwo było ściśle związane z liną Aarona i każdy kapłan w czasach Pana Jezusa pochodził od niego. Zachariasz był przypisany do ósmej zmiany kapłańskiej z klasy Abijasza. Dawid za czasów swego panowania podzielił kapłanów na 24 oddziały, które brały nazwy od imion naczelników rodów.
 Miał on również żonę Elżbietę, która także pochodziła z linii Aarona, a to znaczy, że była córką kapłana. Kapłan mógł się ożenić tylko z kobietą, która była czystej krwi Żydówką, była dziewicą, a jeśli jeszcze pochodziła z linii Aarona to był dodatkowy przywilej. To że, Zachariasz wybrał żonę z linii kapłańskiej świadczy o jego oddaniu Bogu, o tym, że jak najlepiej chciał wypełniać służbę dla Niego.
Jednak w życiu Zachariasza i Elżbiety była ogromna tragedia, Elżbieta była bezpłodna. W tamtym czasie w Izraelu nie mieć dzieci, to straszna hańba. Było to związane z wielkim wstydem i wystarczający powód do rozwodu.
Widzimy że Zachariasz przez całe swoje życie modlił się o tą sprawę do Pana, jak zaznacza anioł w 13 wierszu, ale przez wiele lat nie został wysłuchany. Wygląda na to, że to nie było kilka lat, czy kilkanaście, ale kilkadziesiąt, bo obje byli już w podeszłym wieku.
Ale Bóg o nich nie zapomniał i sprawił, że w odpowiednim czasie przypadła służba Zachariasza w świątyni. Tak w ogóle, to był wielki przywilej, a jeszcze większy, gdy kapłan został wybrany, by wejść spalać kadzidło w miejscu w miejscu świętym, za pierwszą zasłoną, a przed miejscem najświętszym. W miejscu świętym palił się zawsze podtrzymywany ogień. Wybrany kapłan samotnie składał ofiarę z kadzidła codziennie rano i wieczorem, a lud stał na zewnątrz modląc się w tym czasie do Boga. Wyboru kapłana dokonywano na zasadzie losu jak czytamy w 9 wierszu, że według zwyczaju urzędu kapłańskiego na Zachariasza padł los, by wejść do świątyni Pańskiej i złożyć Ofiarę z kadzidła. Wielu kapłanów przez całe swoje życie służby nie zostało wybranych, by wejść do miejsca świętego. Jednak teraz ten przywilej przypadł Zachariaszowi. Zobaczmy, że tu nie ma przypadków, niby wszystko dzieje się zwyczajnie. Niby Zwyczajna służba, codzienne składnie ofiar, wybór jednego z wielu kapłanów w Izraelu i akurat los, złożenia ofiary  pada na Zachariasza. Pada na tego, który nie może mieć dzieci i pada w tym czasie, kiedy Bóg planuje wypełnić swoją obietnice posłania Mesjasza dla Izraela i wszystkich narodów. Tu warto dodać że Imię Zachariasz oznacza, Jahwe Pamięta, to też, nie jest przypadkiem, że takie imię nadano człowiekowi, którego Bóg użyje po ponad 400 latach milczenia do wypełnienia swojej obietnicy. Pomimo tak długiego okresu milczenia Boga, kiedy Izrael był bez proroków i wydawało się, że Bóg o nich zapomniał lub ich porzucił, teraz Bóg mówi przez Zachariasza, że ja o was pamiętam i swoje słowo wypełnię. Zobaczmy że Bóg czyni to, w tych zwykłych codziennych sprawach, zaczyna od czegoś małego, rządzi tym losem w zanadrzu, tą datą kiedy przypada służba Zachariasza w świątyni, czy tym jakie nadano mu imię, a także doświadczeniami z jakimi Zachariasz i Elżbieta się zmagają. Wszystkie te okoliczności ich życia są pod ścisłą Bożą kontrolą, Podobnie jak i nasze. Oni czekali na przyjście Mesjasza i wyzwolenie Izraela, my czekamy na powrót Chrystusa. W tym naszym oczekiwaniu zanim nadejdzie ten wielki dzień kiedy Pan Jezus powróci, dzień wielki i wspaniały z tymi wszystkimi cudami, o których pisze Biblia, będzie wiele dni zwykłych, codziennych w których równie mocno działa Bóg jak przez niezwykłe cuda tylko nie zawsze to widzimy. Czasami chrześcijanie oczekując wielkiego działania Boga zapominają, że Bóg też jest Bogiem małych rzeczy i przez te małe nas prowadzi do czegoś wielkiego. Bóg jest Bogiem wykonywania solidnie swojej pracy zawodowej, bycia dobrym rodzicem, mężem lub żoną, dobrym sąsiadem. Jest również Bogiem naszej służby w zborze, choćby pilnowania dyżurów jak Zachariasz pilnował swojej zmiany kapłańskiej, zaangażowania się w służbę dla innych, pilnowania swoich obowiązków, regularnego uczestniczenia w nabożeństwach, spotkaniach biblijnych, czy ofiarności oraz pilnowania swojej społeczności z Bogiem. Wiele z tych czynności wcale może nam się nie kojarzyć z działaniem Boga, bo wydają się zwyczajnie i codzienne, ale jak widzimy na przykładzie Zachariasza przez nie i w nich Bóg działa. Podobnie i my dzisiaj mamy oczekiwać przyjścia Zbawiciela przez solidne zaangażowanie w te zwykłe i codzienne sprawy. Te zwykłe codzienne sprawy wydają się małe dla naszego wielkiego Boga, ale Bóg zawsze zaczynał od czegoś małego żeby uczynić coś wielkiego.
Bóg naród Izraelski zaczął od starego Abrahama i Sary którzy nie mogli mieć dzieci, a po ponad 400 lat wychodzi ich z Egiptu kilka milionów. Pobyt Izraela w Egipcie zaczął się w wyniku trudnej sytuacji Józefa w relacjach ze swoimi braćmi w wyniku czego Józef stał się niewolnikiem, by później zostać władcą Egiptu. Dawid zanim został Królem był nic nieznaczącym pasterzem w Izraelu. Gdy prześledzicie Boże historie zawsze zobaczycie to samą zasadę, że nasz Bóg jest Bogiem zwykłych ludzi i małych początków. Historię Zbawiciela zaczyna od zwykłego kapłana po ponad 400 latach milczenia. Królestwo Boże jak powiedział Pan Jezus jest jak małe ziarnko gorczycy, które wrzucone do Ziemi rozrasta się do coraz większych rozmiarów, aż wypełni wszystko (Mat 13,32). Chrześcijanie którzy oczekują wielkiego „bum”, a gardzą tą zwykłą codziennością w której nie widzą Boga najczęściej przegapiają jedno i drugie. Chodzi o to, że jeśli nie służmy Bogu w tych małych rzeczach, często zwyczajnych sprawach, to nie liczmy na to, że Bóg zrobi w naszym życiu coś wielkiego. Pewnie nie jeden chrześcijan chciałby ujrzeć anioła, który miałby mu coś ważnego do powiedzenia, ale ilu chrześcijan jest takich jak Zachariasz i Elżbieta o których czytamy, że byli sprawiedliwi wobec Boga postępując nienagannie wobec wszystkich przykazań i ustaw Pańskich (Łuk 1,6)? Nie byli bezgrzeszni, nie byli idealni, czekali na przyjście Mesjasza, który oczyści ich z grzechów, ale w tym oczekiwaniu starli się służyć Bogu najlepiej jak mogli. Tak więc troszcz się w Boży sposób o to, co małe, co zwykłe, co codzienne, a Bóg z tego uczyni coś wielkiego, bo nasz Bóg jest Bogiem małych początków. Zwykli ludzie jak Zachariasz i Elżbieta otrzymali od Boga przywilej być rodzicami największego człowieka na ziemi Jana Chrzciciela.

Sprawiedliwi i pobożni też doświadczają cierpienia
Następna rzecz jest taka, że nawet sprawiedliwi i pobożni ludzie w tym świecie doświadczają cierpienia. Zachariasz i Elżbieta odznaczali się wyjątkową pobożnością, jak już wspominaliśmy byli nienaganni wobec Bożego Prawa 1,6. Starali się z całego serca czynić wszystko co należało, by podobać się Bogu.  Zachariasz też służył Panu na cały etat, był odpowiednikiem dzisiejszego pastora. Jego żona wywodziła się rodziny kapłańskiej, możemy powiedzieć że była córką pastora, a oboje byli niezwykle oddani Panu. Jednak pomimo gorliwej służby i głębokiego szczerego zaangażowania dla sprawy Bożej, nie mogli mieć dzieci. Takie piętno musiało być dla nich wielkim obciążeniem. Rabini zwykli mawiać, że siedem rodzajów osób jest daleko od Boga, pierwsze to było mężczyzna który nie ma żony, a drugie, kobieta która nie może mieć potomstwa.  Niektórzy mogli zdawać pytania, że skoro mają takie problemy, to jednak musi coś być złego w ich życiu, że tak się stało. Doskonale to oddaje 25 wiersz, jak czuła się Elżbieta z tymi ciągłymi oskarżającymi spojrzeniami mówiąc:
Łukasza 1:25  Tak mi uczynił Pan w dniach, kiedy wejrzał na mnie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi.
 Słowo Boże mówi że potomstwo jest błogosławieństwem od Pana w Psalmie 127, a 28 rozdz. Ks. powtórzonego Prawa mówi, że jednym przekleństw za niewierność Bogu będzie dla Izraela bezdzietność, zamknięte łono. Pewnie każdego dnia zastanawiali się dlaczego tak się dzieje, dlaczego Bóg odmówił nam potomstwa, co robimy źle? Dzisiaj też mamy mnóstwo takich doradców, chrześcijan którzy twierdzą, że gdy inny wierzący ma problemy, choruje, cierpi, to coś w Jego życiu jest nie tak i Bóg zsyła na niego karę. Oczywiście może tak być, ale nie musi i tak naprawdę musimy przyznać, że nie wiemy dokładnie dlaczego ktoś cierpi. Hiob był jednam z najbardziej pobożnych ludzi na ziemi w swoim czasie, a jednak Bóg pozwolił na straszne doświadczenia w Jego życiu. Trzeba jasno powiedzieć, że Bóg nigdzie nie obiecał wierzącym, że w tym świecie ominą ich kłopoty i troski. Wprost przeciwnie, Pan Jezus obiecywał nam ucisk na świecie mówiąc:
 Jana 16,33 …Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat. 
 Apostoł Piotr powiedział do chrześcijan
1Piotra 4:12  Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu,
13  Ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili.
W psalmie 34 zaś czytamy
Psalm 34:20  Wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego, Ale Pan wyzwala go ze wszystkich.
Tak więc nie mamy obietnicy, że nie spotkają nas kłopoty i nieszczęścia, mamy obietnice że nawet jeśli nas spotkają w końcu Pan nas wyswobodzi. Mamy obietnice, że wierzący w Chrystusa ostatecznie doświadczą pełnego zwycięstwa i odpoczną po wszystkich swoich trudach w Królestwie naszego Pana. Mamy obietnice, że trudy i doświadczenia są nam potrzebne, by wzmacniać naszą wiarę, a przez nie ona się doskonali. Bóg w swej mocy bierze nasze doświadczenia i przekuwa je na wieczne dobro jeśli go miłujemy.
To na co powinniśmy zwrócić uwagę w przypadku Zachariasza i Elżbiety, że chociaż Bóg dopuścił do tego, że niemal przez całe życie musieli zmagać się ze straszną hańbą, to jednak uznali Suwerenność Boga. Uznali, że On lepiej wie, co jest dla nich dobre i jako ich Pan, ma prawo decydować o ich życiu nawet jeśli miałoby być to dla nich źródłem cierpienia. Nie odwrócili się od Pana, nie porzucili wiary, nie zaparli się Go, jak czyni to dzisiaj wielu zawiedzionych Bogiem, bo Bóg nie wysłuchał ich modlitwy, nie dał im tego co chcieli, albo spotkało ich to, czego nie chcieli. Mamy oczekiwać na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa w pokorze przed Bogiem i w posłuszeństwie wobec Jego wyroków, zwłaszcza wtedy, kiedy Jego wyroki są dla nas trudne do przyjęcia. Ewangelista Łukasz informuje nas, że Bóg miał cel w cierpieniu Zachariasza i Elżbiety, że Bóg dopuścił do wieloletniej hańby w ich życiu, nie z powodu jakiegoś grzechu, ale  dlatego, by ich cierpienie wykorzystać w swoim planie zbawienia. Byli nienaganni wobec Boga, nic złego nie uczynili, by zasłużyć sobie na taki los, ale taki los ich spotkał, bo tak chciał Bóg. Współczesny człowiek, mocno skupiony na sobie, przekarmiony dzisiejszym indywidualizmem, czyli pojęciem, że ludzkie dobro jest najwyższą wartością wobec takiego wytłumaczenia zarzuca Bogu bezduszność, okrutność, krzyczy „jakie to nieludzkie” jakie  Bóg ma prawo tak postępować z człowiekiem” i w ten sposób podważa władzę Boga nad stworzeniem zarzucając Mu złą wolę i niesprawiedliwość. Nie mogę ci dzisiaj obiecać, że gdy będziesz szedł za Chrystusem, czekał na Jego powtórne przyjście, to nie spotkają Cię żadne cierpienia. Wprost przeciwnie, musze ci powiedzieć że prawdopodobnie spotka cię więcej doświadczeń niż wtedy gdybyś za Nim nie szedł, ale w tych cierpieniach mamy obietnice pomocy naszego Pana i zapewnienie, że są one dla naszego wiecznego dobra, a to o wiele lepsze niż spokój i prosperity za tego życia, a później wieczne cierpienie. Lepiej znosić hańbę z Chrystusem dzisiaj, a później doświadczać wiecznego pocieszenia, niż doświadczać radości ze światem teraz, a później wiecznego pohańbienia.

Nawet pobożni ludzie doświadczają w swoim życiu zwątpień
Trzecia natomiast rzecz o której chciałem wspomnieć, że wierzący w Pana Jezusa oczekując na Jego powrót, też doświadczają wątpliwości i zwątpień, jak doświadczył ich Zachariasz gdy, anioł powiedział, że będzie miał syna. Zachariasz wszedł do świątyni, do miejsca świętego poza zasłonę, by złożyć ofiarę z kadzidła. Nigdy tam nie był, nie wiedział dokładnie co tam zastanie, to więc szedł w przejęciu i z wielką niepewnością. Wziął rozżarzone węgle i wchodził z nimi dochodząc do złotego ołtarza kadzideł, tam rozsypywał węgle i na nie kład kadzidło, które powodowało chmurę dymu oznaczającego modlitwy Bożego ludu. Cały lud oczekiwał na niego na zewnątrz modląc się. Wszystko  miało wyglądać jak zawsze jak wczoraj, jak tydzień temu, miesiąc temu, rok, czy sto lat wcześniej. Ale tym razem coś się zmieniło, Zachariasz długo nie wracał, lud na placu czuł się zaniepokojony (w. 21) czekał na błogosławieństwo kapłańskie, ale nie mogli tak sobie wejść do miejsca świętego jeśli nie byli wyznaczani. Dopiero kiedy Zachariasz wyszedł poznali, że tam miał widzenie, stało się coś niezwykłego. Gdy był w miejscu świętym ukazał mu się anioł, to nie była zwyczajna wizja, On naprawdę widział anioła. Wszedł do miejsca świętego i zajął się składaniem kadzidła. Prawdopodobnie gdy już kończył nagle zobaczył anioła. Jeszcze przed chwilą był sam, ale teraz stał przed nim anioł w konkretnym miejscu, po prawej stronie ołtarza. Wydaje się, że ciężko mu było uwierzyć w to co widzi, czytał w prawdzie o tym u proroków, znał historie biblijne o aniołach, ale od wieków nikt nie słyszał o czymś takim. A tu nagle on widzi prawdziwego anioła, jest zdezorientowany, wystraszony, zaskoczony i nie wie co ma robić. Anioł Gabriel widzi jego reakcje i mówi żeby się nie bał, bo ma dla niego radosną wieść. To o co się modlił przez całe życie, by mieć syna, by mieć potomka, teraz zostało wysłuchane (w. 13). Następnie anioł mówi Zachariaszowi, że Syn o którego się modlił będzie wyjątkowy, On zwróci serca Izraelitów do Boga i będzie wielkim ewangelistą.
Ale pomimo tak spektakularnego objawiania, tak niezwykłego doświadczenia Zachariasz nie dowierza aniołowi, ma wątpliwości, bo wiele lat się modlił i nic się nie wydarzyło. A teraz już jest stary wraz ze swoją żoną i miałoby się coś w tej kwestii zmienić?  Pismo nie mówi dokładnie ile mają lat, ale myślę że po sześćdziesiątce około siedemdziesiątki, a może więcej. Rzeczywiście na sposób ludzki nie byli w stanie mieć już dzieci, gdy nie ingerencja Boża, to zostaliby bezdzietni. Prawdopodobnie Zachariasz pogodził się z tym, że nie będzie miał potomstwa i nawet teraz jak widzi Gabriela zapowiadającego cudowne narodziny nie dowierza, ma wątpliwości. Mówi po czym to poznam, jestem bowiem stary i żona moja w podeszłym wieku (w. 18). Inaczej mówiąc, chce On powiedzieć do Gabriela, to niedorzeczne, jak mi to udowodnisz? I wtedy Anioł odpowiada, a jak myślisz z kim rozmawiasz, ja ci przynoszę Słowo od Boga jakiego jeszcze zapewnienia potrzebujesz (w. 19)? To co masz powinno ci wystarczyć, samo moje pojawianie się jest wystarczającym potwierdzeniem, że stanie się tak jak mówię. Domaganie się przez Zachariasza dodatkowego potwierdzenia było ryzykowne na tyle że spotkało się z sądem i odebraniem mu mowy (w. 22-23). Tak na marginesie, otrzymał dodatkowy znak, które chciał, ale nie spodziewał się czegoś podobnego.
Ale fakt że taki pobożny człowiek jak Zachariasz wątpi pokazuje nam, że nikt z nas tak naprawdę nie jest wolny od tego problemu. Później nawet o samym Janie Chrzcicielu czytamy że posłał swoich uczniów do Pana Jezusa, gdy był w więzieniu, by spytali Go, czy On jest mesjaszem, czy ktoś inny ma przyjść, a wcześniej wskazał że On jest barankiem Bożym (Łuk 7,19). Wątpliwości nachodzą nas w różnych okolicznościach życia, czasami w tak niezwykłych jak u Zachariasza, gdy modliliśmy się o coś przez wiele lat, a teraz Bóg wysłuchał, a my nie mamy pewności, czy to rzeczywiście jest wysłuchana modlitwa, czy rządzenie losu, a może przypadek. Nasze wątpliwości przede wszystkim wynikają z naszych grzesznych serc, bo dowody wskazują na Boga i Jego cudowną interwencje w historii, ale często nasz sceptycyzm wynika z typowego ludzkiego rozumowania. Z rozumowania na przykładzie Zachariasza, jestem stary więc dzieci już mieć nie mogę i nic się tutaj nie zmieni. O to, czy o tamto nie ma sensu się modlić, czy tego robić, albo temu człowiekowi zwiastować ewangelię, bo wiadomo że i tak jakaś zmiana tutaj jest niemożliwa. Nasze grzeszne serca sprawiają, że wszyscy jesteśmy skłonni ograniczać Boga i wierzyć tylko w to, co w naszym przekonaniu jest możliwe do wykonania.
Nawet jeśli chodzimy z Bogiem przez wiele lat i stajemy w obliczu pozornie czegoś niemożliwego musimy zbadać nasze serca, czy w takich sytuacjach nie wątpimy, że On może nam pomóc i wyrwać nas z naszej opresji, czy przez trudną sytuacje przeprowadzić. Bóg chce byśmy bezgranicznie ufali Jego Słowu i ono powinno nam wystarczyć, by rozwiać nasz sceptycyzm. Wydaje się że naszym problemem, by zaufać Bożemu Słowu jest to, że często słuchamy czegoś innego, innych ludzi, tego co świat ma do powiedzenia w stosunku do Bożego objawienia, tego co mają do powiedzenia ludzie nauki i filozofowie, że np. zmartwychwstanie jest niemożliwe, bo nigdy tego nie zaobserwowano, albo Boga nie ma, bo Go nie widać, Słuchamy również wątpliwości naszych serc i cichych podszeptów szatana, że coś o co się modliliśmy jest kwestią przypadku i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Tak więc pilnujmy się i nie bądźmy bez wiary, szczególnie wobec Bożych dowodów wierności jakie w historii nam dawał byśmy nie mieli wątpliwości, że wszystko co nam przyobiecał ma moc dotrzymać. Bóg posłał swojego Syna Jezusa Chrystusa, by każdy kto w Niego uwierzy otrzymał życie wieczne. Potwierdził Go przez posłanie Jana chrzciciela, przez cuda, znaki i zmartwychwstanie, byśmy dzisiaj wierząc w Chrystusa mogli bez zwątpienia czekać na Jego powtórne przyjście, oby nas Pan zastał pełnych wiary, a wtedy otrzymamy nagrodę, niezwiędłą koronę chwały.
Podsumowując trzy rzeczy
1.      Bóg jest Bogiem małych początków i działa w życiu zwykłych ludzi
2.      Sprawiedliwi i pobożni też doświadczają cierpienia, ale w cierpieniu nie jesteśmy sami.
3.      Nawet pobożni i oddani Bogu ludzie muszą się pilnować, by nie ulec zwątpieniu. Amen

15.12.2018

Emanuel - Bóg z nami Ew. Mateusza 1,18-25



Drodzy, ludzkość miała wiele niezwykłych porodów, jednym z takich porodów było przyjście na świat w 1997 roku w Stanach Zjednoczonych siedmioraczków. Były to pierwsze siedmioraczki w znanej ludzkości historii. Wszystkie dzieci były na tyle zdrowe i silne że przeżyły i do dzisiaj mają się dobrze. Wyobraźmy to sobie, jak urodzą się bliźnięta mamy zwyczaj mówić szczęście razy dwa, a tutaj szczęście razy 7.
Ale nawet tak wielkie wydarzenie jak poród siedmioraczków nie jest tak wspaniałe i tak znaczące dla ludzkości, jak Boże narodzenie, jak narodzenie Boga z dziewiczy.
Żyjemy w czasach kiedy wielokrotnie narodzenie z dziewicy jest obiektem żartów, niedowierzania lub kpin, ale jeśli Pan Jezus nie urodził się z dziewicy, nie został poczęty w całkowicie cudowny sposób, to nie może być Bogiem a tym bardziej „Bogiem z nami”. Boże narodzenie tylko wtedy jest Bożym narodzeniem kiedy wierzymy w dziewicze poczęcie. Jeśli w nie, nie wierzymy równie dobrze te święta możemy nazwać świętami zimowymi, świętem Mikołaja, gwiazdką czy czymkolwiek innym.
To właśnie dziewicze poczęcie za sprawą Ducha Św. sprawia że mamy tutaj do czynienia z czymś wyjątkowym. I wigilia, choinka, obdarowywanie się prezentami i cała nasza świąteczna uroczystość ma za zadanie tylko ten fakt podkreślić. Jeśli podczas świątecznego zabiegania stracimy z oczu naszego solenizanta, to stracimy to co najważniejsze.  
Pewnie wielu z nas o tym wie, ale to powtórzę, że w Świętach Bożego narodzenia nie chodzi głównie, o jedzenie, prezenty, choinkę zakupy, światełka, ale chodzi o Pana Jezusa Chrystusa. Chodzi o to, że druga osoba Trójcy Świętej, odwieczny Boży Syn, ten który zawsze był w niebie z Ojcem, teraz przez moc Ducha Świętego staje się człowiekiem. Pamiętam jaki był dla mnie kiedyś szok, gdy dowiedziałem się że początek Chrystusa, nie był podczas Jego narodzin.  Pan Jezus podczas poczęcia za sprawą Ducha Św., przyjął jedynie ludzkie ciało, „Słowo stało się ciałem”. Ale zanim to się stało, Pan Jezus istniał, był w niebie, mieszkał z Ojcem jak w kolędzie „oj maluśki, maluśki” śpiewamy
Cy nie lepiej by tobie, by Tobie siedzieć było w niebie
Wsak Twój Tatuś kochany, kochany nie wyganiał Ciebie.
Ale Pan Jezus nie pozostał w niebie, tylko przyszedł do nas, upodobnił się do nas, narodził się jak każdy z nas, by stać się Zbawicielem Świata.
Czasami ludzie mówią, że nikt nie wie jak tam jest, bo nikt stamtąd nie wrócił. Ale to nie jest prawda, Jezus wiedział jak tam jest i On przyszedł stamtąd, przyszedł do nas z nieba, by powiedzieć nam o swoim Ojcu i o tym jak zostać zbawionym.
Anioł we śnie powiedział do Józefa. Józefie nie lękaj się przyjąć żonę swoją Marię, bo Ona poczęła z Ducha Św. i urodzi syna i nadasz mu imię Jezus: albowiem On zbawi lud swój od grzechów Jego (20-21 wiersz).
Główny cel pojawienia się na ziemi Jezusa Chrystusa, to zbawienie ludzkości. Zbawienie dla każdego człowieka który w niego uwierzy. Imię jakie miał nadać Józef przyszłemu Zbawicielowi to „Jezus” hebrajskie „Jeszusa”, co oznacza Bóg jest Zbawieniem.
Słowo Zbawiciel dzisiaj wielu osobom niewiele mówi, bo osłuchaliśmy się go i traktujemy je bardzo religijne, ale dosłownie znaczy ono „uratować, wyratować, ocalić od zniszczenia, to więc pan Jezus narodził się, by nas uratować, ocalić od zniszczenia.
A co nam takiego zagrażało lub zagraża, że Bóg musiał posłać swojego Syna, by przyszedł nas uratować.
Zwróćmy uwagę na 21 wiersz 1 rozdz. Ewangelii Mateusza
Mateusza 1:21  A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego.
  Pismo Święte mówi, że tym zagrożeniem jest grzech, Jezus przyszedł by uratować nas od naszych grzechów. Grzech to jest najstraszniejsza rzecz jaka kiedykolwiek spotkała ludzkość. Nie przydarzyło się ludzkości i nam nic gorszego jak grzech właśnie. Pomyślmy chwilę, wszystkie wojny na świcie, nienawiść, złość, rozbite cierpiące rodziny, choroby, głód, nałogi, morderstwa, gwałty, brak współczucia, brak litości, obojętność i wszystko co zła, a ostatecznie śmierć,  to rezultat grzechu. I nie ma człowieka który by nie grzeszył, wszyscy ludzie przed Bogiem są grzesznikami, choćby byli najbardziej dobrzy, najbardziej święci, najbardziej sprawiedliwi, też są winni swojego grzechu jak powiedział w Piśmie Św. apostoł Paweł że wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej (Rzymian 3,23). Tylko jeden człowiek nigdy nie popełnił żadnego grzechu, nigdy nie zrobił niczego złego, to właśnie Pan Jezus Chrystus.   Grzech spowodował jeszcze jedną straszną rzecz, oddzielił nas od Boga.  W Ks. Proroka Izajasza który przepowiadał narodzenie Pana Jezusa jest napisane tak:
Izajasza 59:2  Lecz wasze winy są tym, co was odłączyło od waszego Boga, a wasze grzechy zasłoniły przed wami jego oblicze, tak że nie słyszy.
Jak widzimy z powodu naszych grzechów nie możemy być blisko Boga, nie możemy cieszyć się Jego błogosławieństwem i nie chce On odpowiadać na nasze modlitwy. W liście Apostoła Pawła do Rzymian jest powiedziane w 6 rodz. 23 wierszu, że ostatecznie zapłatą za grzech jest śmierć. I nie tylko chodzi o śmierć fizyczną, ale o śmierć wieczną. Jeśli człowiek umrze we własnych grzechach, to będzie wiecznie oddzielony od Boga, potępiony na wieki w piekle.
Jednak Bóg jest dobry i pełen miłości, nie chce potępienia żadnego człowieka. On pragnie przebaczyć winy każdemu dlatego wysłał nam Zbawiciela. Posłał na ziemie swojego syna, by ocalił nas od potępienia, które zagraża każdemu z nas. Przebaczenie jest możliwe, bo Pan Jezus nie tylko się narodził w cudowny sposób, nie tylko żył bezgrzesznym życiem, nie tylko czynił cuda, uzdrawiał i podnosił z martwych, ale przede wszystkim wypełnił to, co było najważniejszym celem Jego misji, zmarł męczeńską śmiercią na Krzyżu golgoty za nasze grzechy i zmartwychwstał. Śmierć i zdrada Judasza nie zaskoczyły Pana Jezusa, On od początku mówił, że nie przyszedł aby Mu służono, ale by służyć i oddać życie swoje na okup za wielu (Mat 20,28).  Chodzi o to, że Bóg pozwolił na to, żeby On, Syn Boży, Bóg Człowiek został okrutnie  zabity i w ten sposób stał się ofiarą za nasz grzech. Pamiętamy? Gdy Jan Chrzciciel go zobaczył pierwszy raz, to powiedział oto baranek Boży, który gładzi grzechy świata (J 1,29), Jezus gładzi grzechy świata. Ale zgładzenie grzechów nie dzieje się automatycznie, to nie jest tak, że Jak Pan Jezus umarł za grzechy świata, to od razu wszyscy idą do nieba. Pismo Św. mówi, że jeśli chcemy dostąpić przebaczenia grzechów, to musimy w Chrystusa uwierzyć (J 3,16). Nie chodzi o taką wiarę, że wiem że On istniał, czy istnieje, czy to, że narodził się, czy umarł na Krzyżu albo zmartwychwstał. Chodzi o wiarę która pociąga za sobą przyznanie się do grzechów przed Bogiem, odwrócenie od nich i oddanie się Chrystusowi. Jedno z najstarszych chrześcijańskich wyznań wiary to wyznać, że „Jezus jest moim Panem”. Chodzi o wiarę która sprawia, że stajemy się uczniami Jezusa Chrystusa, o takich Pismo Św. mówi że są chrześcijanami. Tylko taka wiara daje nam przebaczenie grzechów i życie wieczne. W chwili gdy uwierzymy w Chrystusa, kara która należała się nam za grzechy zostanie zaliczona na jego konto. Pismo Św. nazywa to łaską, że Bóg przebacza nam grzechy z łaski przez wiarę w Jezusa. Nie można na zbawienie zasłużyć własnymi uczynkami, własną gorliwością religijną, chodzeniem do takiego czy innego kościoła, jest tylko jedna droga do życia wiecznego! Pan Jezus powiedział, Ja jestem droga prawda i żywot i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie (J 14,6). A innym razem powiedział mając na myśli przebaczenie grzechów „Pójdźcie do mnie wszyscy którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja dam wam odpocznienie” (Mat 11,28).
Droga do życia wiecznego jest przez wiarę w Jezusa i tylko przez wiarę w Jezusa jak powiedział ap. Piotr w swoim kazaniu wygłoszonym w 4 rozdz. Dziejów apostolskich, że jest tylko jedno imię pod niebem dane ludziom przez które możemy być zbawieni, to Imię Pana Jezusa.
To nie przypadek że Jezus urodził się w Betlejem,  że nie było dla nich miejsca w gospodzie, że te okoliczności Jego narodzin były cudowne, ale to wszystko się stało, by wypełniło się Słowo Boże zapowiadane przez proroka Izajasza na ponad 700 lat przed Jego narodzinami, że Pana pocznie Syna i nazwą go imieniem Immanuel, co się wykłada Bóg z nami (w 23).
To jest najcudowniejsza wieść we wszechświecie, to jest prawdziwa dobra nowina, to jest Ewangelia, to jest sens Bożego narodzenia, że Bóg w Chrystusie chce być z nami, chce nam przebaczyć, że posłał swojego syna, by nikt z nas nie zginął. Ale od nas zależy, czy go przyjmiemy czy go odrzucimy. Jeśli Go przyjmiemy to przejdziemy ze śmierci do żywota, jeśli go odrzucimy to w dzień sądu zostaniemy potępieni. Jak przyjąć Jezusa, należy pomodlić się do Niego, On zmartwychwstał i żyje, by każdy kto Go wzywa dostąpił przebaczenia. Boże narodzenie to dobry czas, by na nowo się zastanowić kim jest dla mnie Jezus Chrystus, czy jest moim Panem, moim Zbawicielem, czy wyłącznie jakąś postacią historyczną lub religijną. Niech Boże narodzenie będzie dla nas Bożym narodzeniem, a wigilia czasem kiedy wspominamy przyjście na świat Zbawiciela.

13.12.2018

Aniołowie sługami Bożymi w dziele zbawienia



Drodzy nie sposób nie zauważyć, że w wielu ważnych wydarzeniach biblijnych brali udział Boży posłańcy, aniołowie. W Biblii jest 278 odniesień do aniołów, a jednak często ignorujemy ten fakt i bardziej ludzie są skupieni na demonach niż aniołach. Przynosili oni wieści od Boga, byli wykonawcami Bożego sądu lub wspierali wierzących w podążaniu za Chrystusem. Aniołowie zapowiadali np. przyjście na świat Jana chrzciciela. Czytamy o tym w Ew. Łukasza, że gdy Zachariasz wszedł do świątyni spełnić swoje obowiązki kapłańskie to:
Łukasza 1:11  Wtem ukazał się mu anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzidlanego.
12  I zatrwożył się Zachariasz na jego widok, i lęk go ogarnął.
13  Anioł zaś rzekł do niego: Nie bój się, Zachariaszu, bo wysłuchana została modlitwa twoja, i żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan.
Później zapowiadali przyjście na świat naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa
Łukasza 1:26  A w szóstym miesiącu Bóg posłał anioła Gabriela do miasta galilejskiego, zwanego Nazaret,
27  Do panny poślubionej mężowi, któremu było na imię Józef, z domu Dawidowego, a pannie było na imię Maria.
28  I wszedłszy do niej, rzekł: Bądź pozdrowiona, łaską obdarzona, Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami.
Byli również obecni przy śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa
Mateusza 28:1  A po sabacie, o świcie pierwszego dnia tygodnia, przyszła Maria Magdalena i druga Maria, aby obejrzeć grób.
2  I oto powstało wielkie trzęsienie ziemi, albowiem anioł Pański zstąpił z nieba i przystąpiwszy odwalił kamień i usiadł na nim.
3  A oblicze jego było jak błyskawica, a jego szata biała jak śnieg.
4  A strażnicy zadrżeli przed nim ze strachu i stali się jak nieżywi.
5  Wtedy anioł odezwał się i rzekł do niewiast: Wy się nie bójcie; wiem bowiem, że szukacie Jezusa ukrzyżowanego.
6  Nie ma go tu, bo wstał z martwych, jak powiedział; chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał.
Aniołowie pomagali także kościołowi w podążaniu za Jezusem
Dzieje Apostolskie 12:5  Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga.
6  Owej nocy, gdy Herod miał go już wyprowadzić, Piotr, skuty dwoma łańcuchami, spał między dwoma żołnierzami, strażnicy zaś przed drzwiami strzegli więzienia.
7  Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi; trąciwszy zaś Piotra w bok, obudził go, mówiąc: Wstań prędko! I opadły łańcuchy z jego rąk.
8  I rzekł anioł do niego: Opasz się i włóż sandały swoje. I uczynił tak. I rzecze mu: Narzuć na siebie płaszcz swój i pójdź za mną.
Słowo Boże uczy nas że w niebie jest niezliczona ilość aniołów, którzy wielbią i wywyższają Boga oraz pomagają w realizacji dzieła Zbawiania (Obj 5,11).
To co jest naprawdę pocieszające i podnoszące na duchu, to, to że jednym z zadań aniołów jest pomaganie wierzącym w ich podążaniu za Chrystusem.
W kontekście wypowiedzi kim jest Pan Jezus Chrystus, autor listu do hebrajczyków tak napisał o aniołach:
Hebrajczyków 1:14  Czy nie są oni wszyscy służebnymi duchami, posyłanymi do pełnienia służby gwoli tych, którzy mają dostąpić zbawienia?
Najczęściej służby aniołów nie widzimy, bo są duchami, a duch nie ma ciała i jest nie widoczny dla naszych oczu. Jednak one są i jak czytamy służą z nakazu Bożego tym, którzy mają dostąpić zbawienia. Służą nam w różnych kontekstach, mogą przychodzić nam z pomocą gdy jest nam ciężko i potrzebujemy wzmocnienia od Boga jak czytamy o Jezusie, że przed Jego śmiercią, anioł umacniał go. Mogą nam służyć ratując nas z różnych opresji jak anioł wyratował Piotra z więzienia. Pomagają nam także pełnić Boże dzieło, zwiastować ewangelię i służyć dla królestwa Bożego. Aniołowie w niebie radują się gdy nawraca się choćby jeden grzesznik  (Łuk 15,10). W tren sposób widać że biorą czynny udział w naszym zbawieniu.
W Psalmie 34 wierszu 8 jest powiedziane, że Bóg otacza anielską ochroną, tych którzy się go boją, to znaczy wierzą w Niego i są Mu posłuszni.
Natomiast w Psalmie 91 czytamy
Psalm 91:11  Albowiem aniołom swoim polecił, Aby cię strzegli na wszystkich drogach twoich.
12  Na rękach nosić cię będą, Byś nie uraził o kamień nogi swojej.
To przypomina mi historię z książki Johna Patona, „Misjonarz wśród kanibali”. John był misjonarzem na Nowych Hebrydach, to jest sieć wysp na Pacyfiku i opowiadał o tym jak któregoś dnia, tubylcy, dzikie plemiona tamtego rejonu zeszli się i otoczyli ich dom. A John wraz z żoną gorliwie modlił się do Pana. W pewnym momencie tak jak się pojawili, tak szybko się rozeszli. Przez długi czas John zastanawiał się co spowodowało ich odejście. Odpowiedź otrzymał po około roku, gdy nawrócił się wódz plemienia, powiedział On, że odejście napastników było spowodowane tym, że dom Johna był otoczony setkami wysokich mężczyzn, którzy mieli lśniące ubrania. Wygląda na to, że Bóg posłał swoich aniołów, by uratować swojego sługę podobnie jak w przypadku Elizeusza.
Kiedyś mój przyjaciel Marek, opowiadał mi w jak we wspaniały sposób Bóg pomógł mu. Miał ciężki czas w swoim życiu i wiele problemów. Poszedł do lasu się modlić, a tam zawołał go pewien człowiek który poprosił o wskazanie drogi twierdząc że się zgubił. Marek wytłumaczył mu, ale on chciał żeby wsiadł z nim do samochodu i wyprowadził go na utwardzoną drogę. Gdy z nim wsiadł, to ten człowiek tłumaczył Markowi, by się nie poddawał, by spojrzał dalej szerzej i tłumaczył mu jak można pokonać problemy. Marek mówił mi, że dokładnie znał jego problem chociaż on nic mu nie mówił. A na końcu powiedział mu bardzo dziwną rzecz, gdy wysiadł. Powiedział: „nie zastanawiaj się kim jestem, Bóg posłał mnie do ciebie by dodać ci otuchy” wsiadł w samochód i odjechał.
Tak, służba aniołów wobec nas,  to wielkie pocieszenie dla kościoła i dla nas wszystkich. Jednak i tutaj diabeł wykrzywił tą obietnicę kierując oczy wielu wierzących zamiast na Boga, to na aniołów i stworzył bałwochwalczy kult. Ma on miejsce kiedy ludzie modlą się do aniołów lub oddają im chwałę, a czynią tak w kościele już od IV wieku. W kościele Rzymsko-katolickim 29 września jest dniem ku czci archaniołów, sam kiedyś modliłem się do aniołów „aniele stróżu mój…” i wierzyłem, że taka modlitwa jest niezwykle skuteczna. Ale nie, to nie tak, cześć i kult aniołów to złamanie pierwszego przykazania, to obrażanie Boga, to bałwochwalstwo. Mamy modlić się do Boga o anielską ochronę, a nie do aniołów, by nas ochraniali. Wtedy rzeczywiście Bóg posyła swoich aniołów, by strzegli nas na wszystkich naszych drogach. 

7.12.2018

Bóg przymierza Ks. Wyjścia 3,13 – 15



W drugiej Ks. Mojżeszowej w trzecim rozdziale znajdujemy opis powołania Mojżesza do służby wyprowadzenia narodu Izraelskiego z Egiptu. Gdy Mojżesz otrzymuje od Boga instrukcje, co ma zrobić by wyprowadzić z niewoli naród Izraelski, to zadaje Bogu pytanie, że jak już pójdzie do Izraela, to co ma im powiedzieć, że kto go posyła i jaki to jest Bóg, bo przecież jest ich tak wielu w Egipcie i po za nim.
I wtedy Bóg mówi, że tak powiesz do Synów Izraelskich, że posyła cię Jahwe Bóg (w. 14), czyli Jestem który jestem, a druga rzecz, to miał im powiedzieć, że ten Jahwe Bóg, to Bóg Abrahama Izaaka i Jakuba, Bóg ich Ojców, który teraz postanowił wstawić się za narodem Izraelskim jak obiecał przed wiekami przodkom Izraela.
I chciałem zwrócić waszą uwagę na to, że sposób w jaki Bóg przedstawia się Mojżeszowi, ma istotne znaczenie dla Narodu Izraelskiego i dla nas. Ta treść którą Mojżesz miał przekazać starszym Izraela niosła ważne przesłanie, które miało ich utwierdzić w tym, że misja Mojżesza wyprowadzenia narodu nie jest wymyślonym przez Niego pomysłem, ale wypełnieniem się Bożego Planu danego przodkom przed wiekami. Nie jest też misją karkołomną, samobójczą, ale  możliwą do wykonania, bo nie stoi za nią człowiek, lecz wszechmogący Bóg.
Najpierw Bóg mówi do Mojżesza, że powiesz synom Izraelskim, że Jahwe Bóg posyła cię, a później dodasz, że jest to Bóg Abrahama Izaaka i Jakuba, takie jest imię Jego na wieki i tak będą Go nazywać po wszystkie pokolenia.
Po pierwsze powiesz do Synów Izraelskich, że posyła cię Bóg który jest, Jahwe. Nie tyle Bóg chciał tutaj przekazać Mojżeszowi i Izraelitom, że jest jakiś Bóg, bo to było wiadomo  i w tamtej kulturze wszyscy wierzyli w jakiegoś Boga. Ale Bóg chciał podkreślić to, że On jest inny niż Bogowie które ludzie czcili w tamtym czasie. Jahwe Bóg jest Bogiem, który jest, to znaczy działa, żyje, pomaga, odpowiada na modlitwy, to Bóg który jest z człowiekiem i który będzie z Mojżeszem (w 12) i będzie z narodem Izraelskim prawdziwie, a nie tak jak wszyscy fałszywi egipscy bogowie, czy jacykolwiek inni. To więc Mojżesz ma iść i powiedzieć, że posyła mnie Bóg który naprawdę Jest, Bóg który was usłyszał, Bóg który widzi waszą niedolę i Bóg który może was wyratować. To jest ten Bóg, który jest Bogiem Abrahama Izaaka I Jakuba. Abraham, Izaak i Jakub doświadczyli że On prawdziwie jest, Bóg niezmienny i Bóg który jest Bogiem z pokolenia na pokolenie.
I gdy przychodzi Pan Jezus, On przedstawia się nam podobnie, choć w Nowym Testamencie nie występuje dosłowna forma imienia Jahwe, Jestem który Jestem, to Pan Jezus często podkreśla, to że Jest. Pan często mówi o sobie Ego Emi, czyli ja jestem. 
Nie będę tutaj przywoływał wszystkich fragmentów z Nowego Testamentu, bo ich jest bardzo dużo, ale przywołam kilka.
Pierwszy fragment, gdzie to Jezusowe Ja jestem brzmi bardzo Bosko, to sytuacja, gdy uczniowie byli przerażeni, bo zostali sami na Jeziorze Galilejskim wiosłując do brzegu, a zerwała się burza i wtedy Pan Jezus idąc po wodzie mówi do nich
Mateusza 14,27…Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się!
Drugi fragment, to sytuacja, gdy Pan Jezus daje swoim uczniom ostatnie zalecenia przed swoim wniebowstąpieniem, każe czynić uczniami, chrzcić  i On do nich mówi:
Mateusza 28,20A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.
I oczywiście cały szereg zwrotów „Ja jestem” z Ew. Jana gdzie Pan Jezus mówi, Ja jestem światłością świata, Ja jestem chlebem żywota, Ja jestem drzwiami dla owiec, Ja jestem dobry pasterz, Ja jestem Krzewem winnym i  później po zmartwychwstaniu, gdy uczniowie nie dowierzają w to, że On wstał z grobu, to mówi do nich
Łukasza 24,39 …Spójrzcie na ręce moje i nogi moje, że to Ja jestem. Dotknijcie mnie i patrzcie:
To Jezusowe „Ja Jestem” jest odwołaniem do Boga który Objawił się Mojżeszowi, a teraz objawia się w Chrystusie, tak Bóg umiłował świat że posłał swego Syna (J 3,16). Bóg objawia się w Chrystusie jako Zbawiciel tym którzy w niego uwierzą. Bóg Mojżeszowi kazał tak powiedzieć, bo chciał by Izraelici wiedzieli, że On ratuje, On im pomoże, On ich nie zostawi. I Tak samo Bóg postępuje w Chrystusie dzisiaj z wszystkimi, którzy Mu zaufają. On Zbawia ich od grzechów, od potępienia, jest z nimi, prowadzi ich. O Jezusie gdy przyszedł na świat  powiedziano Immanuel, Bóg z nami. Przez Pana Jezusa Bóg Jahwe jest z nami, kto widział Syna widział i Ojca, kto poznał Syna poznał i Ojca.
A druga rzecz istotna dla Izraela, która niosła za sobą głęboką treść, to że ten objawiający się Bóg, to Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba. Ale co to miało dla nich oznaczać? Ano to, że ten Objawiający się Bóg, to Bóg przymierza, Bóg który dotrzymuje obietnic, dotrzymuje umowy, to co powiedział dziesiątki, setki, tysiące lat wcześniej wciąż obowiązuje, aż nie wypełni swojego Słowa. Jeśli dał obietnicę Abrahamowi o rozmnożeniu narodu, o pobycie w Egipcie, o wyprowadzeniu i ofiarowaniu ziemi, to pomimo tych setek lat, te obietnice nie uległy zatarciu.
Więc treść jaką Mojżesz ma przekazać Izraelitom jest taka, że posyła Go Bóg żywy, działający, Bóg który będzie z nimi, bo dał obietnice ich praojcom i obietnic dotrzymuje. Posyła go Bóg, który jest wierny i pełen mocy, by zrealizować wszystko co przed wiekami zamierzył jak powiedział do Abrahama 400 lat wcześniej:
Rodzaju 15:13  I rzekł do Abrama: Wiedz dobrze, że potomstwo twoje przebywać będzie jako przychodnie w ziemi, która do nich należeć nie będzie i będą tam niewolnikami, i będą ich ciemiężyć przez czterysta lat.
14  Lecz Ja także sądzić będę naród, któremu jako niewolnicy służyć będą; a potem wyjdą z wielkim dobytkiem.
To wielkie przesłanie dla Izraela z którym idzie Mojżesz jest aktualne i dla nas dzisiaj. Bóg zawarł z nami przymierze, przez krew Chrystusa, dał nam obietnice, że jeśli uwierzymy w Jego Syna, to przebaczy nam grzechy i obdarzy nas życiem wiecznym, będzie z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata, podniesie nas z martwych, nie porzuci nas i nie opuści. To przymierze jest wciąż aktualne, a Jego obietnice wciąż pewne, a my czekamy na pełne ich zrealizowanie. Jak dotrzymał obietnic złożonych Izraelitom, co podkreślił Jozue przy swojej śmierci:
Jozuego 23:14…poznajcie tedy całym swoim sercem i całą swoją duszą, że nie zawiodła żadna z tych wszystkich dobrych obietnic, jakie dał wam Pan, Bóg wasz; wszystkie się wam wypełniły, a nie zawiodło z nich żadne słowo.
tak dotrzyma wszystkim obietnic, które dał wierzącym w Jezusa. 
Dlatego jak mówi list do hebrajczyków nie porzucajmy ufności naszej, która ma wielką zapłatę (Hebr 10,35) Amen

Łączna liczba wyświetleń