30.09.2021

Model biblijnego kościoła część 2 Studium Dzieje. Ap 2,43-47

 


Ostatnio powiedzieliśmy sobie o czterech filarach kościoła potrzebnych do właściwego wzrostu. Nauka apostolska, czyli właściwa doktryna, konieczność wspólnoty, która obejmuje spotkania i troskę o siebie nawzajem, łamanie chleba czyli Wieczerza Pańska i osoba Chrystusa w centrum oraz konieczność modlitwy w zgromadzeniu jak i indywidualnej.

Dzisiaj powiemy sobie o kolejnych rzeczach, które charakteryzowały pierwszy kościół, a które są wzorem dla kościoła wszystkich pokoleń. 

1.      Kolejna rzecz jaką dostrzegamy w pierwszym kościele, to bojaźń Boża. Czytamy w 43 wierszu, że dusze wszystkich wierzących były ogarnięte Bożą bojaźnią z powodu obecności Boga w ich zgromadzeniu.

Co to znaczy że dusze wierzących były ogarnięte Bożą bojaźnią?

Greckie słowo określające Bojaźń Bożą w naszym fragmencie to słowo „fobos” oznaczające strach, przerażenie lub po prostu bać się. Występuje w Nowym Testamencie 47 razy np. w Mat 28,4 kiedy Jezus zmartwychwstał, a strażnicy ze strachu byli jak nieżywi. Też występuje to słowo w Mat 14,26, gdzie jest powiedziane, że gdy ujrzeli Jezusa kroczącego po Jeziorze, to uczniowie przestraszyli się i krzyczeli ze strachu. Także występuje to słowo, gdy aniołowie oznajmili pasterzom narodzenie Jezusa i z powodu wielkiej chwały jaką wiedzieli bardzo się przestraszyli Łuk 2,9. To jest tylko kilka przykładów zastosowania tego słowa byśmy mogli zobaczyć w jaki sposób jest użyte. W naszym fragmencie również czytamy, że pierwszy kościół odczuwał mobilizujący nabożny lęk przed Bogiem darząc Pana wielkim szacunkiem Dzieje Ap 5,5. Z tego też po części, bo również z miłości do Boga wynikało posłuszeństwo wobec Boga. 

Biblia wiele mówi o bojaźni Bożej. Wierzący zawsze ją odczuwali, gdy mieli świadomość tego, że Bóg jest realny, prawdziwy, wiedzieli że jest obecny i towarzyszy im wżyciu. Bojaźń ta była jeszcze bardziej odczuwalna, gdy manifestowała się Boża moc jak w naszym fragmencie. Bojaźń Bożą możemy określić jako pełną szacunku, czci, respektu i nabożnego lęku postawę wobec Boga. To nie jest paraliżujący strach jak często jest to określane, ale raczej postawa jaką dziecko ma do kochającego rodzica, którego szanuje, kocha i wie, że powinno się go słuchać, bo brak posłuszeństwa wiąże się z przykrymi konsekwencjami. Bojaźń Boża jest przeciwieństwem frywolności, dowolności w naszej postawie i działaniu wobec Boga. Czym większa bojaźń Boża i szacunek wobec Boga tym większe posłuszeństwo Jemu. Właściwa bojaźń Boża bierze się to z objawienia w naszym sercu kim jest Bóg. Kiedy mamy coraz większe Jego poznanie, tym większym darzymy Go szacunkiem i mamy lęk przed nieposłuszeństwem wobec Jego przykazań.

Przypowieści Sal 1,7; 9,10; Hioba 28,28; Kazn 12,13. Rodz 48,18; Kapł 25,17; Łuk 12,4-5

Bojaźń Boża zawsze jest łączona z posłuszeństwem, gdy boisz się Boga to jesteś Mu posłuszny, a gdy brakuje Bojaźni Bożej w naszych sercach, to jesteśmy nieposłuszni Panu.

Wydaje się, że w dzisiejszym kościele rzadziej słyszymy o bojaźni Bożej i część wierzących odczuwa mniej bojaźni przed Bogiem niż w naszym fragmencie . Jak myślisz dlaczego tak jest? 

·        Wydaje się, że jednym z powodów jest brak realności Boga w naszym osobistym życiu i brak doświadczenia Jego osoby.

·        Inny możliwy powód, to niewłaściwy obraz Boga w naszym sercu, który wynika z kultury w jakiej żyjemy i z naszych niewłaściwych wyobrażeń o Bogu. Możemy o Nim myśleć jako ciepłym wujku, który wszystko przyklepie i wszystko puści nam płazem bez konsekwencji. A powinniśmy o Nim myśleć jako Potężnym wspaniałym o wielkiej mocy i chwale Bogu, przed którym jesteśmy tylko pyłem.

·        Brak bojaźni Bożej wynika również z tego, że bardziej w życiu skupiamy się na nas i naszych potrzebach niż na Bogu i Jego oczekiwaniach wobec nas.

·        Jeszcze innym powodem może być niewłaściwie zrozumienie łaski, które pozbawia Boga jego dyscyplinującej nas funkcji i odmawia się Bogu karności wobec swoich dzieci.

·        Pozbawiają nas również czci i szacunku do Boga frywolne i pozbawione powagi sposoby oddawania Bogu chwały, które uczą nas traktować Boga jako kumpla, kolegę, którego możemy klepać po ramieniu i mówić jaki jest fajny. Czyli skracanie dystansu między Stwórcą a stworzeniem  tak, że stworzenie przestaje Stwórcę traktować poważnie, a Bóg i Jego słowo przestaje być autorytetem. Przykładem może być zatracie granicy między dziećmi, a rodzicami, czy szefem a pracownikami. 

Mam wrażenie, że dzisiaj często brakuje nam Bożej bojaźni, jak myślisz co możemy robić, jako Kościół i indywidualnie osoby, by mieć właściwy stosunek do Boga?

Poznawać Boga przez doświadczanie Go, chodzenie z Nim, poznawanie Jego Słowa i właściwą teologię, by mieć właściwy obraz Boga.

2.      Bożemu kościołowi towarzyszyła również Boża moc w. 43.

Kościół nie może funkcjonować bez Boga. Powinniśmy oczekiwać od Boga Jego prowadzenia i działania Ducha Św. Należy Prosić Go, by błogosławił swój lud, działał przez swoją moc jak sam chce w różnych sprawach dotyczących funkcjonowania Jego Kościoła. Dotykał nas i przekonywał o grzechu, sądzie i sprawiedliwości. Po prostu powinniśmy być otwarci na Boże prowadzenie. Powinniśmy pamiętać, że Pan Jezus jest cały czas z nami. Z tymi którzy w Niego uwierzyli i chce nas używać dla swojej chwały pod warunkiem, że będziemy czynili to, co On mówi. Wtedy też będziemy doświadczali Jego opieki, znaków i cudów według Jego woli. Będą to wysłuchane modlitwy i cudowne Jego działanie pośród nas w różnych aspektach naszego życia i na świadectwo tym, którzy Go jeszcze nie znają.

3.      Trzecia rzecz charakterystyczna dla pierwszego kościoła, to brak przywiązania do dóbr materialnych 44-45.

Czy wspólnota dóbr polegała na tym, że nie mieli własności? Nie, chodzi tu o to, że jeśli mieli nadmiar, mieli się czym podzielić, a ktoś potrzebował pomocy materialnej, to mógł ją otrzymać. Nie byli bardzo mocno przywiązani to swojej prywatnej własności, dzielili się, byli hojni. Musimy pamiętać, że to był okres, kiedy na święto przybyło wielu pielgrzymów, którzy mogli potrzebować pomocy, a kościół wyszedł im naprzeciw.

To jest dla nas kolejna wskazówka, że dobry zdrowy kościół stara się pomagać tym, którzy potrzebują pomocy materialnej, szczególnie wierzącym. Na tym polega nowotestamentowa miłość do bliźniego. Pokazuje nam również, że jeśli naprawdę kochamy Boga, to jesteśmy uwolnieni od miłości do pieniędzy i rzeczy materialnych. Nie chodzi o to, że one nie mają żadnego znaczenia w naszym życiu, ale nie budujemy na nich swojego bezpieczeństwa jak ludzie tego świata oraz potrafimy się z nimi rozstać i dzielić, kiedy zachodzi taka potrzeba.

Pan Jezus wielokrotnie nauczał na ten temat Łuk 12,15; łuk 6,38; 1 Jana 3,17-18; Pwt 15,7-11.

Kościół chrześcijański powinien wyróżniać się tym, że udziela pomocy tym, którzy takiej pomocy potrzebują. W naszym zborze również jakiś czas temu założyliśmy fundusz socjalny na który można wpłacać pieniądze z dopiskiem „fundusz socjalny” są to środki dla tych, którym by tych środków zabrakło.

4.      Kolejna charakterystyczna rzecz dla pierwszego kościoła, która wynikała ze wspólnoty i miłości do siebie nawzajem, to jednomyślność w. 46; Dzieje Ap 4,32.

Widzimy w naszym fragmencie, że zbór starał o jednomyślność. Była ona możliwa bo miłowali się wzajemnie. Miłość którą żywili do siebie nawzajem zwyciężała wszystkie uprzedzenia, czy pretensje. Jednomyślnie uczęszczali do świątyni. Nowy Testament wzywa nas do dbania o jednomyślność, zgodę i pokój. Te rzeczy przynoszą zbudowanie i błogosławieństwo, a spór, kłótnia, niechęć, wrogość, przynoszą przekleństwo. Rzym 15,5-7; 1 Kor 1,10; Rzym 16,17. 

Jak możemy dbać o jednomyślność miedzy sobą, jak robiono to w pierwszym kościele?

W pierwszym kościele dbano o więzi, relacje między sobą, uczestniczono w spotkaniach kościoła jak nabożeństwa, spotkania biblijne, spotkania integracyjne, służono sobie w. 46.

Widzimy że spotykali się w świątyni, ale też spotykali się po domach, na wspólnych posiłkach, okazując sobie gościnność, co służyło budowaniu relacji i jednomyślności 1 Ptr 4,9; Heb 13,2.

Unikali również sporów, nieporozumień, które nie służą budowaniu społeczności. Jeśli nawet takie się pojawiały, to wybaczano sobie wzajemnie. 

5.      Kolejna rzecz, która służyła budowaniu zboru, to radość ze zbawienia i prostota serca.

Czytamy, że  podczas wspólnych spotkań cieszyli się społecznością z Bogiem i ze sobą oraz niczego nie komplikowali, ale ufali Bogu, bo to właśnie oznacza prostota serca.

Gdy chodzimy z Bogiem towarzyszy nam radość, Bóg rozpala ją w naszych sercach przez Ducha Św. Dlatego Słowo Boże wzywa nas, by radować się z tego kim jest dla nas Bóg i jak wielkie miłosierdzie nam w Chrystusie okazał, że zbawił nas i dał nam życie wieczne. W ten sposób staliśmy się prawdziwie wolnymi ludźmi, by służyć Bogu. Chrześcijanie mają największe powody do radości ze wszystkich ludzi na całym świecie. Jeśli potrafimy radować się z sukcesów fizycznych, prezentów, czy z tego, co jest tymczasowe, tym bardziej powinniśmy radować się z wiecznych błogosławieństw, które są naszym udziałem Jezusie Chrystusie  Ps. 97,12; Filip 4,4-7; Ps. 51,14.

Co przeszkadza nam radować się z Bożej obecności i Jego zbawienia?

·        Grzech przeszkadza, Żyjąc w grzechu nie cieszymy bo mamy wyrzuty sumienia i poddajemy się oskarżającym myślom.

·        Nadmierne skupianie się na troskach i problemach zamiast w modlitwie oddać je Panu z nadzieją, że Bóg wszystko dobrze poprowadzi.

·        Brak wiecznej nadziei w sercu i niezrozumienie czym jest ewangelia i jak wielki dar Bóg nam dał powoduje, że nie mamy radości.

·        Życie doczesną nadzieją, skupianie się na tym świecie nie daje wiecznej radości.

·        Poddajemy się diabelskim oskarżeniem i nie mamy pewności, czy wszystkie nasze grzechy zostały przebaczone.

·        Brak dbania o społeczność z Bogiem i Kościołem powoduje, że Duch Św. jest w nas zasmucony i nie mamy radości.

Zauważmy również, że towarzyszyła im prostota serca. W prosty sposób jak dzieci ufali Bogu, niczego nie komplikowali, nie zadawali głupich pytań wynikających z niewiary jak Bóg zrobi to, czy tamto. Mieli zaufanie do Niego i Jego mocy.

6.      Ostatnia rzecz, która charakteryzowała Boży kościół znajduje się w 47 wierszu, że chwalili Boga.

Widzimy, że kościół to miejsce, ludzie, którzy chwalą Boga. Nie wiem, czy o tym myślisz czasami, ale Bóg wzywa nas do tego byśmy Go uwielbiali i chwalili, bo On jest tego godny. To jest nasz obowiązek, obowiązek wszystkich ludzi – wysławiać Boga, a szczególnie tych, którzy Go poznali i otrzymali od Niego łaskę. Brak uwielbiania Boga w naszym życiu jest grzechem, mamy Go kochać z całego serca z całej duszy i z całej myśli i ze wszystkich sił. Ps. 22,24; Ps. 30,5; Ps 34,4; Ps 66,4; Ps 117.

26.09.2021

Uwielbiaj albo zgiń Psalm 95

 


Chyba wszyscy znamy powiedzenie „pieniądze albo życie”, które mówi nam o tym, że tak naprawdę nie mamy wielkiego wyboru. Możemy zachować pieniądze, ale co nam z pieniędzy skoro stracimy życie. Lepiej wybrać życie, bo wtedy mamy szanse zarobić pieniądze, więc właściwie mamy tylko jedno wyjście. W rzeczywistości nie lubimy być tak przyparci do muru. Raczej wolimy być w sytuacji, gdy mamy dużo możliwości do wyboru. Podobnie wiele osób myśli o wierze i uwielbieniu Boga, rozważa to jako jedną z opcji, a nie jako konieczność. Większość myśli, że może czcić Boga, ale nie ma takiego przymusu. Uważają, że wiara może niektórym pomóc, ale bez niej jest równie dobrze jeśli nie lepiej.  Jednak w zakresie wiary w Boga Pisma Świętego wybór jaki mamy, to uwielbienie albo życie lub uwielbiaj albo zgiń. Biblia mówi, że cały wszechświat kreci się wokół Boga Izraela - Stwórcy krańców ziemi (Izaj 40,28). Wszystko Istnieje dla Niego przez Niego i ku Niemu. Być może w tej chwili niektórzy z nas nie widzą tego w taki sposób, ale to nie zmienia faktu, że tak jest. Lubimy myśleć, że świat kręci się wokół ludzkich spraw, a najlepiej naszych. Więc złościmy się jeśli coś pokrzyżuje nasze plany lub przyszłość układa się nie tak jak byśmy chcieli. Ale Psalm 95 zaprasza nas do uwielbienia wspaniałego wszechmocnego Boga, który jest właścicielem całej ziemi i wszystkich jego stworzeń. Dlatego wywyższanie Stwórcy jest naszą koniecznością. Możemy oczywiście tego nie czynić, ale odrzucenie Boga który nas stworzył jest równoznaczne ze śmiercią. Dlatego człowiek, który odrzuca swego Stwórcę jest głupi, odrzuca jedyne źródło życia.  To kim jesteśmy, każdy nasz oddech, kolejny dzień oraz wszystko co posiadamy mamy od naszego Pana. Myślę sobie czasami, że Bogu musi być przykro, że ci którzy powinni uwielbiać go najwięcej – ludzie, których stworzył na swój obraz i podobieństwo  dając im ziemię na mieszkanie uwielbiają go tak mało. Powodem odrzucenia Boga jest grzeszna ludzka natura z którą wszyscy naturalnie przychodzimy na świat, stąd wrodzony w nas opór przed wywyższaniem naszego Stwórcy. Jeśli pozwolimy, by bunt wobec Boga trwał w naszych sercach ulegną one zatwardzeniu i zamknięciu na sprawy Boże doprowadzając nas w ten sposób do potępienia.

Bóg jednak nie chce śmierci grzesznika jak mówi Ks. Ezechiela

Ezechiela 18:23  Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?

W związku z tym Pan zaprasza wszystkich, ale przede wszystkich swój lud do uwielbienia Jego osoby i dostrzeżenia jak jest dobry i ile mu zawdzięczamy. Mamy wybór. Możemy stać się ludźmi, którzy radośnie dziękują Bogu za zbawienie, które otrzymaliśmy od naszego Pana Jezusa Chrystusa, za  każdy dzień, za opiekę, za wszelkie błogosławieństwa, za pracę, żywność, płody roli, które leżą przed nami, nasze rodziny, kościół i wiele innych jego błogosławieństw. Ale możemy być również ludźmi narzekającymi i ciągle skupiającymi się na tym, czego nam jeszcze brakuje. Pójście za pierwszą opcją sprawia, że Bóg napełnia nasze serca radością. Pozwala nam zrzucić na siebie nasze troski, spojrzeć na naszą codzienność z dystansu, ja mówię z góry.  W drugim natomiast przypadku rodzi się frustracja, zgorzknienie i niezadowolenie.

Czasami mamy pytanie o wolę Boga, tutaj jasno ją wyrażono. Wolą Boga jest, by przyjść do zgromadzenia jego ludu i radosnym głośnym śpiewem wychwalać jego imię. Opowiadać świadectwa jego działania, dzielić się z innymi jak dobry i miłosierny jest Pan w 1-2. Gdy robimy to razem, to chwała dla Pana pomnaża się. Wtedy nasze serca jeszcze bardziej są zachęcone. Wspólne zgromadzenie i głośny śpiew uwielbia Boga i rozpala naszego ducha do modlitwy i szukania Bożych dróg. Bóg oczywiście jest wszędzie, ale w szczególny sposób jest tam, gdzie Boży lud się gromadzi. Dlatego psalmista nie poszedł gdzieś nad rzekę samotnie, uwielbiać Pana, ale wzywa do wspólnego i uroczystego nabożeństwa. Oczywiście jest również czas i miejsce na samotne uwielbienie w naszych komorach, ale jak gromadzi się Boży lud powinniśmy uwielbiać Pana w tym zgromadzeniu jeśli chcemy doświadczać jego manifestacji w naszym życiu. Nasz Bóg jest Bogiem społeczności. Sam trwa w nierozerwalnej wiecznej więzi – Ojciec, Syn i Duch Św. Również i nas powołał do społeczności kościoła, do relacji ze sobą, a gdy gromadzi się kościół Bóg jest obecny z nimi przez swego Ducha Św.     

Psalmista podaje nam kilka powodów do dziękczynienia i uwielbienia Pana. 

Bóg jest skałą zbawienia naszego.

 Powinniśmy Go uwielbiać, szczególnie Boży lud, bo ofiarował nam zbawienie, to znaczy przebaczenie grzechów i życie wieczne przez wiarę w naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jakkolwiek wielkie słowa byśmy znaleźli, by opisać łaskę jaką Bóg okazał ludziom w Chrystusie, to i tak będzie za mało. Zbawienie w Chrystusie jest najcenniejszą rzeczą jaką Bóg mógł nam dać, bo kosztowało śmierć Bożego Syna. Pan Jezus powiedział do uczniów, którzy cieszyli się z danej im od Pana mocy, że przede wszystkim powinni się radować z tego, że ich Imiona w niebie są zapisane (Łuk 10,20). Przebaczenie które otrzymaliśmy choć dla nas jest z łaski darmo, tak naprawdę jest bardzo drogie.  Zanim to się stało list do Efezjan 2 rozdz. mówi, że byliśmy bez nadziei i Boga na świecie dalecy od społeczności z Panem, bo między nami, a Nim był postawiony wielki mur, mur nieprzyjaźni zbudowany z naszych grzechów. Żaden człowiek nie jest w stanie o własnych siłach zburzyć tego muru, ale to, czego my nie potrafiliśmy zrobić uczynił Chrystus. Zapłacił za nasze winy na Krzyżu, zaspokoił słuszne żądania Bożej sprawiedliwości, zapłacił swoją świętą krwią stając się dla nas skałą naszego zbawienia i dając nam swobodny przystęp do Ojca przez swoje pośrednictwo. To znaczy, że zbawienie w Chrystusie jest pewne, dług prawdziwie został zapłacony, nasze grzechy zmazane, a my możemy całkowicie się na tym oprzeć. Chrystus jest skałą, która nie może się zachwiać, niebo i ziemia przeminą, ale nie jego słowa i jego zbawienie jak czytamy w Ks. Izajasza

Izajasza 51:6  Podnieście ku niebu oczy i spojrzyjcie na ziemię w dole! Gdyż niebiosa rozwieją się jak dym, ziemia rozpadnie się jak szata, a jej mieszkańcy poginą jak komary, lecz moje zbawienie będzie trwać wiecznie, a moja sprawiedliwość nie ustanie.

Jakże powinniśmy być wdzięczni, my którzy nie zasługiwaliśmy na nic dobrego. My którzy byliśmy bez Boga i nadziei na świecie, a Pan okazał nam łaskę. Z błota grząskiego wyciągnął nas, na skale, którą jest Chrystus postawił nogi nasze (Ps. 40,3). Dał nam również w Chrystusie jak mówi Piotr w swoim liście drogie i największe obietnice (2 Ptr 1,4). Obietnice zmartwychwstania, życia wiecznego, otarcia wszelkich naszych łez i pocieszenia nas po wszystkich naszych zmaganiach, gdy dotrzemy już do naszego wiecznego domu. Dał nam obietnice wiecznego Jeruzalem stępującego od Boga dla Jego ludu, obietnice mieszkania z nami już na zawsze, a nawet posadzenia zwycięzców na swoim tronie jak nasz Pan zasiadł w raz z Ojcem na jego tronie Obj 3,21.

Skoro opieramy się na skale, którą jest Jezus Chrystus, a nasza przyszłość w Nim jest pewna, to skąd bierze się strach i niepewność w naszych sercach? Skąd zwątpienia i lęk o przyszłość? Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Kto może przeciwstawić się Jego mocy, kto może złapać go za rękę i powiedzieć, co czynisz? Nie będzie nam trudno śpiewać głośno i radośnie jeśli dostatecznie mocno zrozumiemy jak wielkie rzeczy uczynił nam Pan w Jezusie.  

Bóg nasz jest wielki, większy od wszystkich

Drugim powodem do uwielbiania Boga jest Jego wielkość, majestat którym jest otoczony. Spróbuj sobie wyobrazić najbardziej wyniesionego człowieka na ziemi, którego siedziba jest pełna splendoru i chwały. Mieszka we wspaniałej rezydencji zbudowanej z najlepszych i drogich materiałów, a w środku jest taki przepych, że nie można oderwać od tego wzroku. Ubiera się w najwspanialsze szaty, otacza najlepszą służbą, a każdy choćby najmniejszy jego rozkaz od razu zostaje spełniony. Prawdopodobnie na każdego z nas tylko chwila w takim miejscu wywarłaby niezatarte wrażenie. A to i tak tylko marna próba porównania i nawet w małym stopniu nie oddająca wielkości naszego Boga. Wielkość ta jest tak potężna, że nie jest do zrozumienia przez ludzki umysł i opisania przez ludzkie słowa.

Psalmie 143 czytamy o Bożej wielkości

Psalm 145:3  Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały, A wielkość jego jest niezgłębiona.

Nawet najbardziej pobożni ludzie tylko w niewielkim stopniu zdają sobie sprawę z potęgi naszego Boga.

W psalmie 96 czytamy o Bogu

Psalm 96:4  Gdyż wielki jest Pan i godzien najwyższej chwały, Godniejszy trwożnej czci niż wszyscy bogowie.

5  Nicością są bowiem wszyscy bogowie ludów, Pan zaś uczynił niebiosa.

6  Majestat i blask przed obliczem jego, Moc i wspaniałość w świątyni jego.

Jeszcze lepsze wyobrażenie o wielkości Boga dają inne fragmenty Pisma. W Ks. Izajasza w 40 rozdz. jest powiedziane, że wszystkie narody i cała ich potęga wobec Niego nic nie znaczą i są jak kropla w wiadrze jak pyłek na wadze. Jeśli tylko Bóg, by zechciałby w jednej chwili zdmuchnąłby całą ludzką potęgę, a nawet cały wszechświat.

Pozwólcie, że podam inny przykład wielkości i potęgi naszego Boga.

Weźmy pod uwagę nasze słońce, które Bóg stworzył. Bez słońca ziemia byłaby miejscem ciemnym i opuszczonym. Według NASA „W ciągu jednej sekundy słońce zamienia 4 miliony ton materii w czystą energię. To daje nam około 90 miliardów megaton na sekundę energii. Cała zdolność Ziemi do wytwarzania energii wynosi około 60 000 megaton rocznie, więc w ciągu jednej sekundy słońce wytwarza dla ziemi energię, którą ziemia musiałaby produkować przez milion lat. Gdybyśmy umieli skutecznie wykorzystać tylko kilka procent energii, którą wytwarza słońce problemy energetyczne ludzkości skoczyłby się. Jakże człowiek i jego możliwości jest mały wobec potęgi Boga. Jakże żałosny z tymi wszystkimi fałszywymi bóstwami, których wymyśla i wytwarza porównując ich z prawdziwym Bogiem. Nie tylko w ten sposób umniejsza chwałę i wielkość Stwórcy, ale poniża samego siebie, bo nawet my jesteśmy więksi nad wszystkich wymyślonych bogów przez człowieka. Po prostu są oni niczym, fałszywi i martwi, więc nie mogą w żaden sposób pomóc. Jakże człowiek jest mały i żałosny wobec potęgi Boga z całą swoją techniką, mądrością i doświadczeniem, którym się tak szczyci. To nasz Bóg jest potężny, wspaniały, mieszka w światłości niedostępnej otoczony wielką chwałą, a przed Jego tronem ciągle trwa uwielbienie i niebiańskie stworzenia śpiewają Święty, Święty, Święty jest Pan Bóg Wszechmogący i pełne są niebiosa i ziemia chwały Jego Izajasza 6,3 

Bóg Stwórca

Trzecim powodem do uwielbienia w naszym psalmie jest, że Bóg jest stwórcą wszystkiego. Jego jest ziemia i wszystko co ją napełnia, świat i wszyscy, którzy na nim mieszkają (Ps 24,1). Psalmista mówi w naszym Psalmie „ W jego ręku są głębokości ziemi i jego są szczyty gór. Jego jest morze i On je uczynił i suchy ląd ręce jego ukształtowały.  Żyjemy obecnie w świecie w którym niemal na każdym kroku podkreśla się przypadkowość powstania życia. Usuwa się Boga jako Stwórcę z książek, programów telewizyjnych, przestrzeni publicznej i ludzkiej świadomości. Wymyślono nawet dziedzinę nauki, której zadaniem jest udowadniać, że cała złożoność życia w świecie i harmonia we wszechświecie, to dzieło przypadku. Mówi się nam, że wszystko powstało w wyniku długotrwałych ewolucyjnych procesów, które ukształtowały świat do tej formy jaką widzimy obecnie. Celem promowania ewolucji jest uspokojenie ludzkich sumień, że nie muszą odpowiadać przed Bogiem za swój grzech. W dalszej konsekwencji zmierza to, do usunięcia ze społeczeństwa i ludzkiego życia wszelkich Bożych wartości, by ludzie stali się bogami sami dla siebie bez zasad, bez prawa i bez odpowiedzialności.  Człowiek nie chce uwielbić Boga, nie chce mu Być posłuszny,  choć jak mówi Apostoł Paweł w liście do Rzymian w 1 rodz. o jego wielkości i majestacie można wiedzieć ze stworzenia, jest to dla ludzi jawne i nic nie mają na swoją obronę. Wspaniałość, złożoność i zależność całego stworzenia od siebie wskazuje na Stwórcę, który w swojej mądrości ziemię uczynił na mieszkanie. Jak mówi nasz psalm Bóg jest jej jedynym właścicielem od gór do mórz i aż po głębokości ziemi. W ten sposób psalmista chce nam powiedzieć, co już przeczytaliśmy w psalmie 24, że wszystko co jest na ziemi - całe stworzenie należy do Boga. Bóg również ma prawo w sposób suwerenny decydować o losach wszystkiego, bo wszystko jest jego. Również my – ludzie, jesteśmy Jego własnością. On nas uczynił w. 6 i może decydować o życiu każdego z nas jak właściciel jakiegoś przedmiotu może zarządzić, co z nim zrobi. Lubimy myśleć, że nasze życie należy do nas i jest naszą sprawą, co z nim uczynimy. Jednak takie przekonanie jest sprzeczne z Bożym zamiarem, bo nie zostaliśmy stworzeni, by żyć własnym życiem jak nam się podoba, ale w tym celu, by uwielbiać Boga o czym powiem więcej w następnym punkcie.

Bóg również jako Stwórca nie porzucił ziemi, nie zastawił nas samych sobie, ale każdego dnia troszczy się o wszystkie procesy, które są niezbędne, by życie mogło istnieć podtrzymując wszystko słowem swojej mocy przez naszego Pana Jezusa Chrystusa jak mówi list do Hebrajczyków 1,3

Jego troska o stworzenie sięga tak daleko, że dosłownie Bóg karmi swoje stworzenia, mnie i ciebie każdego dnia, co jest wyrażone w Psalmie 104 

 104:13 Z Twoich komnat nawadniasz góry, aby owocem Twych dzieł nasycić ziemię.

14 Każesz rosnąć trawie dla bydła i roślinom, by człowiekowi służyły, aby z roli dobywał chleb

15 i wino, co rozwesela serce ludzkie, oliwę, co rozpogadza twarze, i chleb, co krzepi ludzkie serce.

16 Drzewa Pana mają wody do syta, cedry Libanu, które zasadził.

17 Tam ptactwo zakłada gniazda, na cyprysach są domy bocianów.

18 Wysokie góry dla kozic, a skały są kryjówką dla góralków.

19 Tyś stworzył księżyc, aby czas wskazywał; słońce poznało swój zachód.

20 Mrok sprowadzasz i noc nastaje, w niej krąży wszelki zwierz leśny.

21 Lwiątka ryczą za łupem, domagają się żeru od Boga.

22 Gdy słońce wzejdzie, wracają i kładą się w swych legowiskach.

23 Człowiek wychodzi do swojej pracy, do trudu swojego aż do wieczora.

24 Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Ty wszystko mądrze uczyniłeś, ziemia jest pełna Twych stworzeń.

25 Oto morze wielkie, długie i szerokie, a w nim jest bez liku żyjątek i zwierząt wielkich i małych.

26 Tamtędy wędrują okręty, i Lewiatan, którego stworzyłeś na to, aby w nim igrał.

27 Wszystko to czeka na Ciebie, byś dał im pokarm w swym czasie.

Te płody roli, które leżą dzisiaj przed nami również są jego dziełem. Jest to wyraz Bożego miłosierdzia wobec nas, że pozwala nam siać, zbierać ze swojej ziemi, mamy co zjeść w co się przyodziać, gdzie mieszkać. Mamy pokój w kraju, możemy pracować, zarabiać pieniądze, wydawać je wedle naszych potrzeb i cieszyć się tym co nam daje. Dla wielu z nas być może jest to oczywiste, ale i tutaj musimy naprostować swoje myślenie. Często tak bardzo przyzwyczajamy się do tego, co Bóg nam ofiaruje, że zaczynamy myśleć iż nam się to należy i jest wynikiem naszej mądrości, zapobiegliwości, wykształcenia, intelektu, a to z kolei sprawia brak wdzięczności. Dlatego brak wdzięczności wobec Boga jest grzechem, grzechem z którego należy się upamiętać. Natomiast świadomość, że Bóg jest troskliwym Stwórcą powinna nas prowadzić do dziękczynienia i oddania mu chwały, co widzimy w dalszej części psalmu. Zwróćmy uwagę na wiersze 6-7 

Oddaj bogu chwałę 

Zobaczmy, że Bóg jako wspaniały stwórca żąda od nas uwielbienia i oddania mu chwały z nabożnym lękiem w. 6-7. Mamy przyjść i pokłonić się przed Nim, a nawet paść na twarz. Mamy upaść na swoje kolana przed jego majestatem i oddać mu cześć. Hebrajskie słowo, które oznacza uwielbienie, to słowo Shaw-khaw (Szaha), które tłumaczymy jako padać na twarz. W ten sposób psalmista mówi nam, że należy czcić Boga w pokorze i z bojaźnią. Zobaczmy, że zachęta do głośnego śpiewu i radowania się przed Bogiem nie może pozbawiać nas szacunku do Bożej osoby i jego majestatu. Z jednej strony przychodzimy z radosnymi sercami wychwalając Go całym naszym jestestwem i śpiewając dla Jego chwały. A z drugiej jesteśmy pełni podziwu szacunku i bojaźni dla Jego wielkości. Tak sobie też wyobrażam uwielbienie w niebie. Z jednej strony głośno i radośnie, a z drugiej panuje tam postawa powagi i nabożnego lęku bez żadnej frywolności, błazeństwa i głupoty które mogłoby sugerować, że Bóg jest mało poważny. W taki sposób przedstawia nam uwielbienie w niebie Ks. Objawienia

Objawienie 4:8  A każda z tych czterech postaci miała po sześć skrzydeł, a wokoło i wewnątrz były pełne oczu; i nie odpoczywając ani w dzień, ani w nocy śpiewały: Święty, święty, święty jest Pan, Bóg Wszechmogący, który był i który jest, i który ma przyjść.

9  A gdy postacie oddadzą chwałę i cześć, i złożą dziękczynienie temu, który siedzi na tronie, który żyje na wieki wieków,

10  Upada dwudziestu czterech starców przed tym, który siedzi na tronie, i oddaje pokłon temu, który żyje na wieki wieków i składa korony swoje przed tronem, mówiąc:

11  Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, przyjąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ Ty stworzyłeś wszystko, i z woli twojej zostało stworzone, i zaistniało.

Niestety obecnie coraz częściej podczas uwielbiania Boga zamiast widzieć radość połączoną z szacunkiem widzimy wygłupy, lekceważenie Jego dostojeństwa, odzieranie Go z chwały i traktowanie jak kumpla, którego możemy klepać po plecach. Bierze się to z fałszywego obrazu Boga i fałszywej teologii, która chcąc ukazać nam w Chrystusie Boga bliskiego odziera Go z Jego majestatu. Jednak zawsze powinniśmy mieć na uwadze, że Ojcostwo Boga dla nas w Jezusie zjednało nam Jego przychylność i błogosławieństwo, ale nie pozbawiło Go godności i majestatu.

Oczywiście cały świat powinien chwalić Boga, ale szczególnie powinniśmy robić to my dla których On jest Bogiem naszym, a my ludem pastwiska jego w.7.

Jest nam tu przedstawiony obraz Boga jako pasterza, który troszczy się i nas prowadzi dając opiekę oraz bezpieczeństwo.  Aż cisną się tutaj na usta słowa naszego zbawiciela z Ew. Jana z 10 rozdz. „Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce” (Jana 10,11).

Troska Boga dla Jego ludu w największy sposób została wyrażona w tym, że Chrystus oddał za nas życie i stał się dla nas bramą i drogą do Ojca. Jezus jest drogą do zbawienia, prawdą w którą mamy wierzyć i życiem którego mamy się uchwycić.  Bóg nie tylko w Chrystusie nas zbawił, ale na drodze do domu Ojca cały czas prowadzi nas w osobie Ducha Św. niczym Mojżesz, który prowadził swój lud do ziemi obiecanej. Szczegóły tej troski dla swego ludu wyrażają inne fragmenty pisma jak Psalm 23, gdzie jest napisane, że „Pan jest naszym pasterzem niczego mi nie braknie. Na niwach zielonych pasie mnie. Nad wody spokojne prowadzi mnie. Dusze mą pokrzepia i wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości ze względu na imię swoje”. 

Nie zatwardzaj swojego serca

 Następnie mamy ostrzeżenie byśmy nie zatwardzali swoich serc. Czy możliwe jest nie chwalić Boga skoro tak wiele Bóg dla nas uczynił? Tak, jest możliwe, bo nasze serca są zepsute, buntownicze, krnąbrne dlatego mamy wezwanie „Obyście dziś głos Jego usłyszeli. Nie zatwardzajcie serca waszego , jak w Meriba jak w dniu pobytu w Massa na pustyni, gdzie kusili mnie ojcowie wasi, doświadczali mnie, chociaż widzieli dzieło moje 7-9

Izraelici widzieli wiele Bożych cudów, gdy wychodzili z Egiptu śpiewając pochwalne Pieśni dla Pana, ale ich wiara na pustyni została wypróbowana. Gdy zaczęło brakować im wody w Refidim gdzie rozbili obóz, to szemrali przeciw Mojżeszowi, a nawet chcieli go ukamienować. W rzeczywistości szemrali przeciw Bogu wystawiając Go na próbę. Bóg wtedy kazał Mojżeszowi wydobyć wodę ze skały i tak ugasił pragnienie Izraela o czym czytamy w 17 rodz. Ks. Wyjścia. Wtedy miejsce to zostało nazwane Massa czyli próba, test oraz Meriba – kłócić się i jest symbolem buntu. Jednak Izrael nadal szemrał z powodu braku mięsa Ks. Wyjścia 16. Bóg dał im mannę z nieba, by mogli się nasycić jednak byli wciąż niezadowoleni w konsekwencji Pan zdecydował, że będą tułać się 40 lat po pustyni, aż pokolenie szemrające umrze i nie wejdzie do ziemi obiecanej.

Choć widzieli Boże cuda i słyszeli Boży głos nie uwielbili Pana, nie oddali mu czci, nie chcieli mu służyć, ale zatwardzili swoje serca. Stąd dzisiaj do nas wezwanie „obyście głos jego usłyszeli”. To, że dociera do naszych uszu ewangelia wcale nie musi oznaczać, że ją słyszmy, bo gdy Biblia mówi żebyśmy głos Boga usłyszeli, to ma na myśli posłuszeństwo, a nie tylko to, że nasze organy słuchowe odbierają dźwięki. Usłyszeć głos Boga, to znaczy być mu posłusznym i wykonywać jego wolę pomimo prób, cierpień i doświadczeń. Narzekanie i niezadowolenie z Bożej dyscypliny, która jest dla naszego dobra oraz zawracanie, porzucanie lub sprzeciwianie się drogom Bożym skutkuje zatwardzaniem naszych serc. Wszyscy mamy skłonności do zniechęcania się, niezadowolenia, rezygnacji, narzekania na nasz los oraz zaniechania dziękczynienia dla Boga pomimo wspaniałych jego darów. Jeśli poddajemy się temu zamiast czcić Pana możemy narazić się na jego gniew. A nawet może się okazać w dzień sądu, że w ogóle nie byliśmy wierzącymi i nie wejdziemy do jego odpocznienia. Pan Jezus często powtarzał, że kto ma uszy do słuchania niechaj słucha, więc uważajmy jak słuchamy (Mk 4,23).

Jeśli nie chcemy zatwardzać naszych serc, to zamiast narzekać dziękujmy Bogu za jego zbawienie, za Jego hojne dary i służmy Mu z pokorą. Zamiast wyłącznie pilnować własnych spraw, to troszczmy się o rozwój Bożego królestwa wspierając go przez swoje zaangażowanie, poświęcenie i ofiarność. A wszystko to przyniesie nam, błogosławieństwo zarówno w tym życiu jak i w przyszłym.        

22.09.2021

Model biblijnego Kościoła Studium Dziejów Ap. 2,42 - 47

 


Ostatnio omawialiśmy wezwanie Piotra po wygłoszeniu kazania. Mówiliśmy o tym, że Piotr oczekiwał reakcji od słuchaczy i podjęcia jakiejś decyzji. Kazanie zakończył wezwaniem, co jest wzorem dla dzisiejszych kaznodziejów, by kazanie nie było tylko informacją, ale przemawiało do woli człowieka.

Podkreślaliśmy również, że przy zwiastowaniu ewangelii Piotr wskazał co mają uczynić jego słuchacze, by zostać zbawionym. Przede wszystkim musieli się upamiętać - odwrócić od swoich grzechów, bez tego nie ma możliwości poznania Boga. Zobaczyliśmy, że wszyscy najważniejsi kaznodziejowie  Nowego Testamentu zaczynali od wezwania do upamiętania. Tak czynił Jan chrzciciel, Pan Jezus, Piotr apostoł i Paweł.   Następnie osoby chcące otrzymać zbawienie musieli uwierzyć w Chrystusa jako Mesjasza i Pana. Należało wysłuchać ewangelii, być z nią skonfrontowanym i ustosunkować się do niej. Dopiero po tym, gdy zaakceptowali Chrystusa jako swego Zbawiciela i Pana mieli się ochrzcić. Nie było mowy o chrzcie jakiś osób nieświadomych, czy nie znających przesłania, czy nie zgadzających się z ewangelią. Najpierw musieli przyjąć Słowo, a później mogli zostać ochrzczeni.  Powiedzieliśmy sobie, że to nie chrzest dał im zbawienie, był on jedynie wyrazem oraz symbolem ich duchowego obmycia z grzechów, które otrzymali przez wiarę w zbawczą śmierć Chrystusa. W wyniku upamiętania i wiary w Chrystusa ci którzy się nawrócili otrzymali Ducha Św. ta obietnica również jest dla wszystkich, dla tych którzy byli bliżej, czyli Żydów i dla tych, którzy są daleko, czyli pogan. Każdy kto upamięta się i uwierzy w Chrystusa, otrzyma dar Ducha Św.

Dzisiaj będziemy rozmawiali o modelu biblijnego kościoła. Wydaje się mi, że to nie jest przypadek, że zaraz po pierwszym kazaniu są przedstawione fundamenty, na których kościół miał budować, by podobać się Bogu. Wierzę, że ma na nich budować nadal, aż do dania gdy Pan Jezus powróci z nieba, by założyć swoje Królestwo. 

Niekiedy kościoły tracą z oczu swój cel i wizje, nie bardzo wiedząc czym mają się zajmować, jak mają organizować swoją pracę, by była skuteczna w służbie dla Boga i w docieraniu z ewangelią do ludzi. Ale Pismo daje wyraźne wskazówki, co mamy czynić. Kościół ma gwarancje i obietnice Boga, że diabeł go nie pokona (Mat 16,18), pod warunkiem, że jest kościołem Chrystusa i jest budowany zgodnie z Bożą wolą. Jeśli jednak odchodzimy od Bożych standardów, to wtedy nie mamy już Bożej ochrony np. kościół w Sardes z 3 rozdz. Ks. Objawienia formalnie był kościołem, ale bliskim śmierci, bo nie trwali w Chrystusie.

Zwróćmy uwagę na 42 wiersz

Tu chciałbym krótko zwrócić uwagę na to słowo trwać, greckie „proskartereō” które oznacza, że oni robili coś nieustanie, wiernie, ciągle, przez cały czas. 

1.      Po pierwsze kościół trwał przez cały czas w nauce apostolskiej?

Widzimy, ze pierwszy kościół trwał w nauce apostołów. Kazania i wszelkie nauczanie jakie miało miejsce tym w kościele, było oparte o to, czego nauczali apostołowie, którzy zostali wyznaczeni przez Pana Jezusa do założenia filarów kościoła. Oni zostali powołani, by założyć fundament na którym my dzisiaj mamy budować Efez 2,20; Obj 21,14.

Apostołowie wybrani przez Pana byli wyjątkową grupą i dziś już nie ma powołań na nowych apostołów. Choć niektórzy dzisiaj twierdzą, że zostali wyznaczeni przez Pana Jezusa do tej roli, co oczywiście nie jest prawdą. Fundament został założony, by na nim budować, a jest nim nauka apostołów, która jest zapisana w Nowym Testamencie. Zobaczmy, że kościół ma za zadanie, troszczyć się o zdrową dobrą doktrynę, trwać w nauce apostołów. Niektórzy uważają, że nie powinniśmy mówić o doktrynie, bo my chcemy społeczności z Bogiem, a nie teologii systematycznej. Więc przede wszystkim powinniśmy mówić o relacji. Albo w ogóle nie jest ważne, co się naucza, ważne żeby było jakieś kazanie, jeszcze lepiej jak kaznodzieja gładko mówi lub daje jakąś rozrywkę, a to, co naucza, to nie jest takie ważne. Niekiedy zastępuje się kazanie jakąś inną formą przekazu, by ludzie się mniej nudzili, byli bardziej zainteresowani.

Dlaczego tak ważna jest doktryna?

 Ale Nowy Testament naucza, że bliska więź z Bogiem bierze się z właściwej doktryny, czyli z właściwego, dobrego biblijnego obrazu Pana Boga w naszym sercu. Dlatego tak ważne jest skupienie się na doktrynie - nauce apostołów, byśmy mogli lepiej poznać Boga i lepiej mu służyć Hebr 13,9; Dzieje Ap 20,30; Efez 4,13-14; Tytus 1,9: Kol 2,2-4; Mat 28,19-20.

Z przykrością musimy powiedzieć, że żyjemy w czasach, kiedy kościół przywiązuje coraz mniejsza wagę do doktryny i tego, co się naucza, i czy jest to zgodne z przesłaniem Pisma Św. Biblia ostrzega nas przed takimi czasami i mówi byśmy w tą stronę nie szli, bo to wiedzie na zatracenie 2 Tym 4,1-4.

Zdrowa doktryna duchowa jest jak zdrowe odżywanie dla dziecka. Jeśli podasz mu nie właściwy pokarm, gdy jest małe, to albo nie rozwinie się właściwie, albo umrze. Podobnie z chrześcijanami, jeśli nie mają właściwej doktryny, to nie mogą się nawrócić lub zdrowo wzrastać, a przez to, nie będą odpowiednio skuteczni w służbie dla Jezusa. 

Jakich nauczycieli zbierają sobie ludzie, gdy odrzucają zdrową biblijną doktrynę? Zbierają sobie takich, którzy mówią nam same pochlebstwa, to co jest miłe dla ucha i łatwe do przyjęcia. Ale nie napominają nas i nie wykładają nam tego, co Bóg chce do nas powiedzieć.

Gdzie mamy naukę apostolską?

Dzisiaj apostołowie już nie żyją, czy w związku z tym nie mamy dostępu do ich nauki? Nie, zostawili nam swoją spuściznę, jest nią Biblia – Słowo Boże. 

2.      Druga rzecz, którą charakteryzuje zdrowy kościół, to konieczność wspólnoty. Kościół trwał w nieustannej wspólnocie, wiernie przez cały czas. Prawdziwe chrześcijaństwo polega na byciu ze sobą, dbaniu o siebie, miłowaniu Boga i braci oraz kościoła.

Jeśli nie ma pragnienia wspólnoty w kościele i ludzie nie chcą ze sobą być, to kościół nie będzie dobrze się rozwijał i nie będzie odpowiednio skuteczny w służbie dla Boga 2 Tes 1,3; 1 Jana 3,14; Jana 13,35; 1 Tes 4,9.

Więc właściwy wzrost i prawdziwe objawy naszego nawrócenia, to miłość do innych chrześcijan, troska o nich, modlitwa z nimi, wspólne zachęcanie oraz branie odpowiedzialności za ich wzrost i życie duchowe. Dlatego Biblia wielokrotnie nas wzywa, by się nawzajem zachęcać, wzmacniać, pobudzać do dobrych uczynków, nie opuszczać wspólnych zebrań Hebrajczyków 10,25; Rzymian 13,18.

Jesteśmy przez Chrystusa wzywani, by dzielić się swoim życiem z innymi i żyć dla Chrystusa oraz bliźnich.

Jak myślisz, jakie powody mogą sprawiać, że ludzie nie chcą być częścią wspólnoty i dzielić się z innymi swoim życiem?

Zwróć uwagę, że w dzisiejszym świcie bardzo mocno jest podkreślany indywidualizm i osobiste szczęście, przez które rozumie się realizowanie swoich pragnień i marzeń, czyli życie dla siebie, a nie dla innych.

Jak to może wpływać na wspólnotę kościoła?

Greckie słowo, które jest użyte na wspólnotę, to słowo „Koinoinia” które oznacza, wspólnotę, współpracę, partnerstwo.

Jak kościół może dbać, pomagać w tym, by między chrześcijanami nawiązywała się więź i wspólnota, współpraca?

Weźmy również pod uwagę, że jeśli nie chcemy się angażować, odpychamy ludzi, Jeśli jesteśmy ostrożni w relacjach, chcemy mieć samotne chrześcijaństwo, anonimowość, by nikt nie wtrącał się w moje życie, to wtedy nie tworzymy wspólnoty i kościół, który z założenia powinien być rodziną jest słaby. 

3.      Kolejna rzecz, która charakteryzowała pierwszy kościół to wspólnota skupiona na łamaniu chleba, Wieczerzy Pańskiej.

O czym przypomina nam Wieczerza Pańska? Przypomina o ofierze Krzyża. W centrum tego kościoła, było dzieło Chrystusa, wiernie przez cały czas. Czyli wspólnota, ale wokół Krzyża, skupiona na ofierze Pana Jezusa za nas. Jezus i Jego męka, było w centrum. Dzieje Ap 20,7 Efez 2,20; Efez 1,7; 1 Kor 11,26; Izaj 53,4-6; 2 Kor 5,21

Kościół przez sprawowanie Wieczerzy Pańskiej i też w ogóle w swojej misji, ma ciągle komunikować, że to Krzyż Chrystusa jest tym miejscem odkupienia naszych grzechów, a nie nasze starania, dobre uczynki, religijność, mądrość, sakramenty czy jakakolwiek ludzka filozofia. Przez Wieczerzę Pańską kościół powinien wzywać do upamiętania i pojednania z Bogiem

Co się dzieje kiedy tracimy z oczu sens Wieczerzy Pańskiej? 

Obawiam się, że tracimy z oczu dzieło Chrystusa oraz to, w jaki sposób możemy otrzymać przebaczenie, a tym samym kościół staje się grupa ludzi nie znających Jezusa i nie żyjących dla Niego. Tym samy nie przynoszącym Bogu chwały przestając być kościołem. Diabłu zależy na tym, by osoba Jezusa i Jego dzieło nie było w centrum służby i przesłania kościoła.

Kto lub co może zając miejsce Chrystusa w kościele? 

4.      Czwarta rzecz, która charakteryzuje zdrowy kościół, to wierna i ciągła modlitwa. Nieustanie poświęcali się modlitwom. Nawet apostołowie postanowili, że nie będą zajmować się niczym innym jak służbą słowa i modlitwom Dzieje Ap 6,4.

Dlaczego kościół powinien się modlić? Czy to jest naprawdę takie ważne?

 Pierwszy kościół był kościołem modlitwy, wiedzieli że skuteczność ich służby nie zależy od programów, wyłącznie dobrej organizacji, charyzmatycznych mówców, inspirującego śpiewu i wielu innych rzeczy. Jakkolwiek niektóre z tych rzeczy mogą być ważne i pomocne, ale bez modlitwy obawiam się, że nie przyniosą zbyt wielkiego pożytku.

Zwróćmy uwagę na to, że to jest modlitwa wspólnoty, kościoła. Kościół spotykał się na modlitwie. Oczywiście powinniśmy  modlić się w naszych komorach, ale też mamy dbać o wspólnotowy charakter modlitwy.

Z przykrością muszę powiedzieć, że moje doświadczenia w tym charakterze nie są zachęcające. Najczęściej na spotkaniach modlitewnych było najmniej osób ze wszystkich spotkań w kościele. Łatwiej zebrać ludzi z kościoła na jakiś koncert, czy wydarzenie niż na modlitwę.

Modlitwa wyraża naszą zależność od Boga, jest oddaniem się Mu pod prowadzenie, aby On wykonywał swoje dzieło przez nas, a wiemy że Pan Jezus nauczał, że nic bez Niego nie możemy uczynić Jana 15,5.

Gdy jesteśmy modlącym się kościołem, to możemy doświadczyć Bożych odpowiedzi na nasze modlitwy Jana 16,23-24; Mat 18,19; 1 Tym 2,8.

Słowo Boże często wzywa nas do modlitwy, a Pan Jezus często nauczał na ten temat Łuk 18; Łuk 11; Luk 21; Mat 26,41; 1 Tes 5,17; Efez 6,18, kolosan 4,2.

Gdy przyglądamy się służbie Pana Jezusa, to dostrzeżemy że była nacechowana modlitwą Łuk 6,12; Mk 1,35; Łuk 4,42; Mat 26,36.

Dla wielu osób w świecie cyfrowym, nowoczesnym w świecie maszyn i rozwoju technologicznego, w świecie nauki, racjonalizmu i humanizmu, modlitwa może się wydawać przestarzała, ale Bóg się nie zmienił i wciąż działa przez modlitwę. „Modlitwa porusza ramię, które porusza świat”. 

19.09.2021

Przegrane rodzicielstwo Ks. Rodzaju 19,30 – 38

 


Jak być dobrym rodzicem, co to znaczy być dobrym ojcem, matką i dobrze wychować dzieci? Prawdopodobnie większość osób powiedziałby, że być dobrym rodzicem, to być troskliwym, mieć dla dzieci czas, zapewnić im to, co potrzebują do życia fizycznego i rozwoju intelektualnego, by dobrze je wychować. Rodzice myślą, że jeśli spełnią te wymagania, to uzyskają dobrze wychowane dzieci. Jednak większość rodziców pomija to, co jest najważniejsze w rodzicielstwie – potrzeby duchowe dziecka. Nasze dzieci nie tylko potrzebują ubrań, jedzenia, zabawy, wykształcenia, czy możliwości rozwijania talentów, ale Słowo Boże mówi, że na pierwszym miejscu potrzebują Boga. Potrzebują duchowego odrodzenia, a rodzice są odpowiedzialni przed Bogiem, by wychowywać dzieci w karności dla Pana. Czyli prowadzić i nauczać je w taki sposób oraz dawać im taki przykład, by dzieci w przyszłości zdecydowały się kroczyć za Jezusem Chrystusem. Wszyscy rodzice, którym Bóg powierzył pociechy będą musieli przed Nim zdać sprawę jak wywiązali się z tego zadania. Nie możemy oczywiście zdecydować, czy zmusić nasze dzieci, by uwierzyły w Chrystusa, to jest ich decyzja. Ale mamy się strać, by przekazać im wiarę w Jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa naszego Zbawiciela.

W tym wielkim przedsięwzięciu musimy zacząć od siebie samych. Jeśli nasze osobiste życie nie będzie skupione na Chrystusie i Jego ewangelii, to mamy małe szanse, by z tego zadania wywiązać się należycie. Ktoś powiedział, „że nasze dzieci wiele z tego, co im mówimy nie zrobią. Ale z pewnością będą naśladować wiele z tych rzeczy, które my czynimy”, co widzimy na przykładzie Lota. Lot poszedł w swoim życiu wiary na wiele kompromisów, co ostatecznie skończyło się katastrofą dla niego i jego rodziny. Podobnie postępowały jego córki, aż ciśnie się na usta znane polskie przysłowie „niedaleko pada jabłko od jabłoni”

Choć zagłada Sodomy była nagła, tu upadek Lota był stopniowy. Rzadko jest tak, że chrześcijanie popadają w ciężkie grzechy od razu. Najczęściej jeśli nie prawie zawsze doprowadza do tego szereg zaniedbań i małych kompromisów, które składają się w jedną całość i prowadzą wierzących do ruiny. Wygląda to podobnie jak katastrofa mostu Ponte Morandi we Włoszech w 2018 roku.  Most runął szybko powodując wielką tragedię, zginęło wówczas 43 osoby. Ale gdy zaczęto badać przyczyny katastrofy, to okazało się, że do zawalenia doprowadził szereg zaniedbań konserwacyjnych ignorowanych przez lata. 

Drodzy, chciałbym byśmy jeszcze raz prześledzili razem w jaki sposób doszło do katastrofy Lota. 

Lot postawił na wartości materialne zamiast duchowe

Po pierwsze widzieliśmy, że Lot postawił na wartości materialne zamiast duchowe. Kompromisy chrześcijańskie zaczynają się od źle postawionych priorytetów. Lot decydował się na kompromisy, bo na pierwszym miejscu w Jego życiu nie był Bóg i  wartości duchowe, ale chęć dorobienia oraz zdobycia dobrej pozycji w tym świecie. Więc przez lata lekceważył zagrożenia dokonując wyborów, które coraz bardziej zbliżały go do świata i osłabiały jego temperaturę duchową. Najpierw przeprowadził się w okolice Sodomy, bo tam była dobra ziemia Rodz. 13,12-13 choć mieszkańcy Sodomy byli bardzo zepsuci, a później zdecydował się zamieszkać w Sodomie i wejść w bliskie więzi z bezbożnymi ludźmi. Nie zatroszczył się o to, by sprawdzić jak wygląda sytuacja duchowa Sodomy i czy jest bojaźń Boża na tym miejscu. Niekiedy chrześcijanie zmieniają miejsce zamieszkania, by poprawić sobie komfort swojego życia, ale nie sprawdzają gdzie będą mogli chodzić do kościoła, jakich będą mieli sąsiadów i czy będą mogli rozwijać się duchowo. Podobnie ma się sprawa, co do wyboru znajomych z którymi wchodzimy w bliższe relacje. Jeśli dobieramy sobie znajomych, którzy są bezbożni i mamy z nimi bliskie więzi, to z pewnością ich wpływ na nas spowoduje osłabienie naszej temperatury duchowej i zaniżenie naszych wzorców moralnych. Biblia wielokrotnie nas przestrzega, by stronić od towarzystwa osób, które żyją z dala od bojaźni Bożej. Przypowieści Salomona 13,20 mówią „Kto obcuje z mędrcami, mądrzeje, lecz kto się brata z głupcami, temu źle się wiedzie”.

Podobnie czytamy w Psalmie 1

Psalm 1,1 Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych, Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani nie zasiada w gronie szyderców,

Lot również zlekceważył ostrzeżenia Pana, które Bóg mu dawał. W wyniku wojny jaką prowadziła Sodoma z czterema królami ze wschodu został wzięty do niewoli Rodz. 14,12. Niewiele brakowało, by stracił życie, ale odbił go Abraham ratując mu skórę i cały jego dobytek. Pomimo takiego ostrzeżenia Lot wrócił do Sodomy żyjąc tam dalej w pogoni za rzeczami materialnymi. Doszedł do wysokiej pozycji społecznej kosztem wielu kompromisów. Nie był zbyt aktywnym wierzącym, by zostać zaakceptowanym przez Sodomitów i pozwolił na to, by otaczająca go grzeszna kultura osłabiła jego wartości moralne, co widzimy po tym, gdy jest gotowy oddać swoje córki na gwałt, by chronić swoich gości Rodz. 19,8. Później ociąga się z wyjściem z miasta zagłady będąc bardzo przywiązanym do dobytku, który tam zgromadził. Aniołowie wyciągają Lota z rodziną niemal na siłę prowadząc ich za ręce Rodz. 19,16, jednak traci żonę, która bardziej ceniła sobie Sodomę niż ratunek Pana Rodz 19,26. Ale pomimo ostrzeżeń i wskazania przez Boga bezpiecznego miejsca Lot woli iść do Soaru innego grzesznego miasteczka, które miało być zniszczone z Sodomą. Nawet sprzeciwia się Bogu, że nie będzie uciekał w góry Rodz. 19,18. Jednak jak widzimy w 30 wierszu bał się mieszkać w Soarze i ostatecznie zamieszkał w górach. Być może mieszkańcy Soaru nie chcieli przyjąć Lota lub podejrzliwe na niego patrzyli, że jako jedyny ocalał i obawiali się, iż przyniesie nieszczęście. Albo byli tak samo zepsuci jak Sodomici i Lot bał się o swoje życie z powodu ich bezbożności. Lądując w górach pozwala się upić swoim córkom, które współżyją z nim, by mieć potomstwo. Tak kończy się Historia Lota. Historia człowieka, który z jednej strony chce służyć Panu, a z drugiej mieć trochę świata żyjąc w ciągłym rozdwojeniu. Widzimy, że do upadku Lota prowadzi szereg złych decyzji, które coraz bardziej oddalają Go od Pana. Zamiast Szukać Boga całym sercem jak Abraham będąc posłuszny Panu, Lot szuka dobrobytu materialnego i wygody kosztem wartości moralnych. Zamiast wybierać wolę Boga, to jest gotowy zaakceptować niemoralności seksualne, alkohol, ma odwagę sprzeciwiać się Panu, co powoli, ale skutecznie prowadzi do jego katastrofy. Możemy powiedzieć, że Lot idzie przez życie z prądem świata przekazując swoje wartości dzieciom.

Jest to smutny obraz części chrześcijan, którzy nie dbają o społeczność z Panem w taki sposób jak powinni. Tam gdzie jest im wygodnie starają się być Bogu posłuszni. Ale gdy posłuszeństwo wymaga od nich zbyt dużego wysiłku lub rezygnacji z jakiejś wygody, czy grzesznego stylu życia, który lubią, wtedy rezygnują z bycia posłusznym Panu. Więc jak jest okazja czemu się nie upić, raz, dwa razy do roku, a może częściej. W końcu jest fajna impreza przecież wszyscy tak robią? A tak w ogóle ciężko pracuje należy mi się jakaś rozrywka. Czemu nie oglądać trochę pornografii, obejrzeć jakiś niemoralny film w telewizji przesycony scenami seksu? Czemu nie pracować więcej i mieć więcej pieniędzy, kosztem opuszczania wspólnych zebrań i społeczności? Po co wspierać służbę Bożą, czy moje pieniądze nie są moje, dlaczego miałbym się nimi dzielić z Bogiem. I wiele, wiele jeszcze innych podobnych kompromisów, które regularnie ściągają nas w dół i osłabiają naszą społeczność z Panem nieuchronnie prowadząc do katastrofy. W życiu Lota wypełniła się Boża zasada siewu i zbiorów przedstawiona nam w liście do Galacjan

Gal 6:7  Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać: albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie.

Pamiętajmy, że duże upadki zaczynają od małych kompromisów, most Ponte Morandi we Włoszech zawalił się, bo nie był regularnie konserwowany i naprawiany. Jeśli będziemy regularnie pozwalali sobie na kompromisy w naszym chrześcijańskim życiu zaniedbując regularną społeczność z Bogiem, to granica będzie się przesuwać, a nasza więź z Chrystusem osłabiać. Gdy przyjdzie do naszego życia poważny kryzys, ale nie zbudowaliśmy dobrego fundamentu relacji z Bogiem, to wszystko się może zawalić. Jeśli jednak nawet nie stanie się to w ziemskim życiu, to przed sądem Chrystusowym jeśli byliśmy nowonarodzonymi chrześcijanami nie otrzymamy naszej nagrody i będzie nam wstyd.    

Czy wyciągamy lekcje z naszych upadków

Kolejną lekcją z naszego fragmentu jest, czy wyciągamy wnioski z naszych upadków duchowym i uczą nas one posłuszeństwa Bogu? Po tym jak Lot wszystko stracił i nie chciał uciekać w góry wskazane przez Boga poszedł do Soaru. Jednak okazało się, że musi stamtąd uciekać, bo prawdopodobnie nie został tam zaakceptowany. Gdzie Lot uciekł? Uciekł w góry. Czy tym razem zrozumiał i był posłuszny Bogu jak Pan mu wcześniej mówił? Nie, nie wydaje mi się. Lot mógł pójść do swego wujka Abrahama i powiedzieć o całej sytuacji, poprosić o pomoc i przyznać się do swoich błędów, ale nie uczynił tego. Z pewnością Abraham pomógłby mu, bo kochał go i już raz narażał swoje życie, by ratować swego bratanka. Lot jednak najwyraźniej nie poszedł do Abrahama, bo był zbyt dumny i było mu wstyd w jakim miejscu wylądował. Nie czytamy również, żeby miał jakąś refleksje, co do tego jak żył wcześniej i wyznał swoje grzechu Panu. Wprost przeciwnie, kontynuował swój kurs w dół.  Na podstawie tego jak  córki Lota nazwały swoich synów: Moab i Ben-Ammi, w. 37-38 którzy byli początkiem Moabitów i Ammonitów i jakie tereny oni zajmowali możemy założyć, że po tym jak wszystko stracił zamiast zbliżyć się do Abrahama, by on mógł mieć na niego duchowy wpływ Lot zamieszkał w jaskini na wchód od Soaru. Gdy spojrzymy na mapę, to zobaczymy, że są to tereny w przeciwnym kierunku od miejsca zamieszkania Abrahama. Najwyraźniej Lot celowo chciał się trzymać jak najdalej od Abrama, bo było mu trudno przyznać się do swoich błędów. Prawdopodobnie gdyby poszedł na zachód, gdzie mieszkał Abraham i miał z nim społeczność nie doszłoby do jego upicia i kazirodczego związku ze swoimi dziećmi, bo jego córki mogłyby tam znaleźć mężów. Kolejny raz Lot podejmuje złą decyzje kierując się grzesznymi motywacjami zamiast wybierać to, co zbliża go do Boga.

Jak zachowują się chrześcijanie po swoich upadkach również tych wielkich? Co robimy, gdy Bóg uświadomi nam nasz grzech i pozwoli na nasze upokorzenie w wyniku naszych win dopuszczając do utraty majątku, zdrowia, rozpadu rodziny, dyscypliny zborowej, czy innych jeszcze problemów? Czy padamy na kolana i pokutujemy przepraszając Pana, by mógł wybaczyć nasz grzech i nas błogosławić. Niestety bardzo duża część ludzi nie przychodzi do Boga i nie zmienia kierunku swego życia, bo czują się zbyt dumni i nie chcą porzucić swojego grzechu. Co robimy, gdy jesteśmy słusznie napominani przez innych chrześcijan, czy dyscyplinowani przez Zbór? Czy pokornie przyjmujemy napomnienie i poddajemy się zborowej dyscyplinie, czy raczej obrażamy się i uciekamy, by nie przyznać do swojego grzechu jak zrobił Lot. Niestety część wierzących jest zbyt dumnych nie mając pokory. Nie chcą przeprosić Boga lub innych chrześcijan woląc być obrażonym lub nawet oskarżać  Boga i kościół, by samemu się wybielić. Każdy z nas może upaść, możemy nawet popaść z powodu naszej głupoty i zaniedbań duchowych w ciężkie grzechy. Ale gdy zdamy sobie z tego sprawę i zostanie, to odkryte lub zostaniemy upokorzeni powinniśmy pokutować i nawrócić się jak uczynił to np. Król Dawid. On również przez swoją nieuwagę i zaniedbania uczynił bardzo złe rzeczy w oczach Pana. Najpierw zmusił do współżycia kobietę, która była żoną innego, a później, gdy ona zaszła w ciąże, żeby to ukryć podstępem zamordował jej męża – Uriasza. Mając nadzieje, że wszystko ujdzie mu płazem o czym możemy przeczytać w 2 Ks. Samuela 11-12 rozdz. Jednak gdy przyszedł do niego posłany przez Boga prorok Natan i uświadomił jaki obrzydliwy grzech uczynił w oczach Boga, to choć był królem przyznał się do swojej winy i pokutował, on powiedział w 2 Ks. Samuela 12,13 „zgrzeszyłem wobec Pana”. A później w Psalmie 32 napisał

Psalm 32:5  Grzech mój wyznałem tobie I winy mojej nie ukryłem. Rzekłem: Wyznam występki moje Panu; Wtedy Ty odpuściłeś winę grzechu mego.

Kiedy nie wyznajemy grzechów swoich Panu, a co gorsza buntujemy się i nie chcemy pokutować, to nie mamy pokoju i jesteśmy nękani ciągłymi wyrzutami sumienia. Gdziekolwiek byśmy się nie przenieśli, nie będziemy czuć się bezpiecznie. Gdyby Lot przeprowadził się w kierunku Abrahama musiałby przyznać się do swojej winy, ale zostałby oczyszczony i nie musiałby chować się po jaskiniach. Brak chęci pokuty ze strony Lota doprowadził do jeszcze gorszych grzechów w życiu jego i rodziny, tak zhańbiony znika z kart Biblii. Niekiedy chrześcijanie, którzy odchodzą od Zboru mają ciągłe wyrzuty sumienia, nie chcą spotkać nikogo wierzącego, chowają się, by nie został przypomniany ich grzech. Ale gdy zgrzeszymy, to tylko w wyniku szczerej pokuty przychodzi oczyszczenie i możemy chodzić z podniesioną głową. 

Porażka rodzicielska Lota

Jednym z bardziej dotkliwych konsekwencji życia Lota była jego porażka rodzicielska. Lot decydując się na kompromisy ze światem tego samego nauczył własne dzieci. Być może mówił im, że powinny szukać Boga i przestrzegać jego przykazań, ale o wiele mocniej przemawia do naszych dzieci to, co czynimy niż to, co im mówimy. Gdy Lot zamieszkał w górskich jaskiniach z dala od ludzi jego córki wpadły na haniebny pomysł, by upić swego ojca, a później współżyć z nim, by mieć z nim dzieci w obawie, że nie znajdą mężów w.31. Już samo to, że wiedziały iż ojca można upić źle o nim świadczy. Gdyby Lot nie pił alkoholu lub miał surowe zasady, co do jego spożywania, że pewne normy nie mogą być przekroczone nigdy do czegoś takiego, by nie doszło. Ale najwidoczniej pozwalał sobie na swobodę w tym zakresie, więc upicie go było możliwe i to aż dwukrotnie. Podejrzewam, że nie było to, po raz pierwszy i ostatni.   Zwróćmy uwagę do jakiego stanu upojenia się doprowadził skoro nie pamiętał, co działo się poprzedniego dnia w.33. Za drugim razem sytuacja się powtórzyła, nawet nie wiedział co się stało w.35 W domach, gdzie jest przyzwolenie na alkohol, który służy jako środek do rozrywki lub rozluźnienia się o wiele częściej dochodzi do różnych patologii, bo alkohol osłabia nasze zasady moralne i stępia nasze zmysły. Statystyki podają, że w ponad 80% przestępstw sprawcy są pod wpływem alkoholu. Wielokrotnie spotykałem osoby w więzieniu, które trafiły tam, bo dopuściły się wykroczenia prawa pod wpływem napojów wyskokowych. Niejednokrotnie nie pamiętały na drugi dzień podobnie jak Lot, że dopuścili się czegoś strasznego, pobicia, gwałtu, kradzieży, a nawet morderstwa.       

Również dzieci Lota wyrastały w poczuciu przyzwolenia na alkohol, bo widziały to u swego taty. Podobnie było z zasadami moralnymi. Dlaczego córki Lota zdecydowały się na taki haniebny postępek? Najwidoczniej w domu Lota nigdy nie było jasno postawionych granic w kwestii seksualności, że pewne rzeczy są obrzydliwe dla Boga i niedopuszczalne. Może były jakieś sprośne żarty w tym zakresie, milczenie wobec niemoralnych zachowań sąsiadów odebrane jako akceptacja itp. Jeśli rodzice nie uczą w domu dzieci wyraźnych zasad moralnych, które podobają i nie podobają się Bogu nie powinni się dziwić, że później ich dzieci są zepsute.  Zobaczmy, że działania córek Lota, to nie przypadek. One razem wpadają na ten pomysł, czynią to raz, a później drugi usprawiedliwiając swój grzech niemożnością znalezienia męża w. 31 nadając swojemu grzechowi szlachetne motywacje, że robią, by zachować linie rodzinną w. 32. A tak a propos w kwestii szukania męża jakże wiele przyszłych żon i mężów chrześcijańskich usprawiedliwia się właśnie w taki sposób jak córki Lota wybierając niewierzącą osobę na współmałżonka. Najczęściej usprawiedliwiają się tym, że nie ma wśród wierzących odpowiedniej osoby, a później dodają, że przyprowadzą do Pana taką osobę, co niestety często działa na odwrót.

Ciężko było córkom Lota zaufać Bogu w kwestii współmałżonka, bo i tutaj ich ojciec nie dał im dobrych wzorców idąc na kompromisy w swoim chodzeniu z Bogiem. Tylko w naszym tekście dwa razy daje zły przykład swoim dzieciom, gdy chce je wydać na gwałt za ocalenie gości i nie chce iść do miejsca schronienia wskazanego przez Boga. A w całym życiu Lota ile takich kompromisów widziały jego dzieci? Ciekawe, czy widziały tatę kiedykolwiek modlącego się do Boga jak oddaje Panu swe rozterki, utrapienia i prosi Go o radę?   Więc zamiast wiary i oddania trudności Bogu były nauczone szukania własnych rozwiązań kosztem posłuszeństwa Panu. Gdy myślą o swojej przyszłości ani razu nie wspominają o Bogu i nawet przez myśl im nie przejdzie, że mogłyby modlić się do Pana w tej sprawie i szukać u Niego rozwiązania. Jeśli rodzice chcą przyciągnąć dzieci do Boga i nauczyć wiary swoje pociechy sami muszą dawać przykład, że sprawy naszego Pana Jezusa Chrystusa są dla nich priorytetem, a Królestwo Boże jest na pierwszym miejscu.

Gdy dzieci widzą swoich rodziców, gdy kosztem posłuszeństwa Bogu wybierają sprawy tego świata, to jaki dają im sygnał, czego uczą swoje dzieci? Uczą tego, że Bóg nie jest dla nich ważny i wiara w Niego jest w porządku pod warunkiem, że Bóg nie próbuje zmieniać naszego życia.

Gdy rodzice chrześcijańscy rzadko chodzą do zboru, albo wybierają rozrywkę zamiast Bożych spraw, nie modlą się, nie rozmawiają w domu o wierze, nie czytają Biblii i bardziej ich życie przypomina życie świata, niż chrześcijan, to niestety nauczą swoje dzieci tego samego i raczej są nikłe szanse, że przyciągną swoje latorośle do Pana. Jakiś czas temu miałem rozmowę duszpasterską z jednym bratem w Chrystusie, który przez kilkanaście lat, całe dorastanie swoich dzieci spędził w pracy za granicą. Jego żona była niewierząca i dzieci rzadko pojawiały się w zborze. Obecnie dorosły i żadne z nich nie szuka Pana, a niektóre uwikłały się w poważne grzechy moralne. Brat ten był świadomy, że jego decyzje przyczyniły się do zepsucia własnych dzieci, ale niestety nie mógł cofnąć czasu. 

Konsekwencje naszych grzechów mogą ciągnąć się przez pokolenia i niszczyć nasze rodziny

Ostatnia rzecz jest taka na podstawie naszego fragmentu, że konsekwencje naszych grzechów mogą ciągnąc się bardzo długo, nawet przez pokolenia.

Zobaczmy, że z kazirodczego związku między Lotem, a jego córkami narodziły się dwa narody – Moabici i Ammonici odwieczni wrogowie Izraela w. 37-38. Narody te były zepsute moralnie jak potomstwo Lota. Król Moabu zatrudnił wróżbitę Balaama, który wciągnął Izraela w grzech, by Izrael mógł być przeklęty przez Boga Ks. Liczb 25. Moabitki zapraszały Izraelitów, by uczestniczyć w niemoralnym kulcie, ku czci ich fałszywych Bogów. Ammonici natomiast oddawali swoje dzieci na spalenie dla fałszywego bóstwa Molocha przekazując tą obrzydliwą praktykę Izraelowi. Powinniśmy być świadomi, że konsekwencje naszych grzechów mogą niszczyć nasze rodziny przez pokolenia. Jeśli ojciec nadużywa alkoholu istnieje dużo ryzyko, że będą czynić to również jego dzieci, podobnie jest z agresją, przemocą, niemoralnością seksualną i wieloma innymi złymi grzechami. Przekazane złe wzorce przez Lota  swoim córkom zostały powielone w kolejnych pokoleniach ściągając na nie Boży gniew. Możemy dać swoim dzieciom dobre świadectwo i solidne fundamenty wiary na następne pokolenia jeśli się nawrócą. Możemy również przekazać im złe wzorce przez które stale będą miały problemy, a które będą niszczyć nie tylko ich, ale kolejne pokolenia po nich jeśli się nie nawrócą i nie przerwą w Chrystusie pasma nieprawości. 

Podsumowując 

1.      Po pierwsze, duże upadki zaczynają się od małych kompromisów i powoli, ale skutecznie ściągają nas w dół. Jedne kompromisy duchowe prowadzą do kolejnych i tak nadchodzi katastrofa jak w życiu Lota. Lot postawił na dobra materialne i często ignorował Boże Słowo w imię własnej wygody. Jeśli w porę nie przerwiemy takiego życia, nie upamiętamy się, to ostatecznie wylądujemy podobnie jak Lot.

2.      Po drugie, czy wyciągamy lekcje z naszych upadków? Pomimo złych wyborów Lot brnął dalej w swojej grzeszności doprowadzając do jeszcze gorszej sytuacji. Jeśli my postępujemy podobnie, to mniejsze grzechy będą prowadzić do większych i nasz stan duchowy będzie się pogarszał.

3.      Po trzecie, grzechy córek Lota były konsekwencją złych wzorców rodziców. Jeśli chcemy nasze dzieci przyciągnąć do Pana, to przede wszystkim sami musimy dawać im dobry przykład. Pamiętajmy, że nasze dzieci mogą wiele nie pamiętać z tego, co im mówimy, ale będą czynić to, co my robimy.

4.      Po czwarte, konsekwencje naszych grzechów mogą się ciągnąć nawet przez całe pokolenia. Złe wzorce przekazane przez Lota swoim dzieciom zostały przekazane kolejnym potomstwom pozbawiając ich przychylności Boga i ściągając na nich Boży sąd. Choć wszyscy jesteśmy grzeszni, to możemy przerwać ten ciąg przez upamiętanie i wiarę w Pana Jezusa, który chce uwolnić nas od mocy naszych grzechów.    

Łączna liczba wyświetleń