19.06.2024

Prawdziwa cześć dla Boga Ew. Jana 4,15 -27

 


Każda historia Zbawienia człowieka jest trochę inna i każdy zbawiony ma swoje świadectwo. Jednak to, co wspólnego jest dla wszystkich historii zbawienia, to zdanie sobie sprawy, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Mesjaszem – Zbawicielem Świata. Właśnie do tego miejsca doszła Samarytanka. Jak wiemy przyszła do studni po wodę w południe i spotkała przy niej Pana Jezusa, który celowo tam się zatrzymał, by doprowadzić tą kobietę do zbawienia.

Mówiliśmy ostatnio o tym, że Jan apostoł umieszcza historię Samarytanki zaraz po Nikodemie z 3 rodz. nie bez przyczyny. Mamy tu do czynienia z dwiema zupełnie innymi osobami z innych warstw społecznych, z innym poziomem wykształcenia, moralnością i religią, ale obie te osoby musiały poznać i uwierzyć w Jezusa, by być zbawionym. To jest wspólne dla ludzi wszystkich kultur, wszystkich religii, wszystkich kolorów skóry i wszystkich warstw społecznych. Każdy kto chce być zbawiony musi uwierzyć w Jezusa, musi narodzić się na nowo – bez tego nie ujrzy Królestwa Bożego.

I w tej historii widzimy jak Pan Jezus krok po kroku prowadzi tą kobietę do wiary. Zaczęliśmy od tego, że poprosił ją o wodę, a następnie posłużył się tą źródlaną wodą jako metaforą wskazującą na życie wieczne. Powiedział do niej, że ma wodę, która gasi pragnienie na wieki. Musimy przyznać, że Pan Jezus w doskonały sposób wykorzystuje naturalną potrzebę samarytańskiej kobiety, by wskazać jej na konieczność nawrócenia. Chrystus w tym był mistrzem i doskonałym nauczycielem dla nas. Każda rozmowa jaką prowadził była dla Niego okazją, by wskazać człowiekowi na potrzeby duchowe, a szczególnie na konieczność upamiętania i osobistego  poznania Boga, by być zbawionym. Wykorzystywał do przedstawiania spraw duchowych otaczającą Go rzeczywistość, wodę, zboże, góry, zwierzęta, przysłowia, elementy kultury i codzienne sytuacje. W ten sposób sprawy duchowe, które z natury  są dla nas przysłonięte i często niezrozumiałe stawały się jaśniejsze.

Również i my powinniśmy brać tutaj przykład z Pana Jezusa jeśli chcemy skuteczniej opowiadać światu ewangelię i wykorzystywać otaczającą nas rzeczywistość wskazując ludziom konieczność nawrócenia. Bardzo rzadko się zdarza, że ludzie przyjdą do nas lub do kościoła i powiedzą otwarcie, że szukają życia wiecznego. Często ich sumienia są uśpione przez grzech i działanie ducha tego świata, który stara się pilnować, by nie doszło do zainteresowania Jezusem i Jego ewangelią w sercu żadnego człowieka. Zazwyczaj trzeba ludziom pomóc odkryć konieczność nawrócenia jak to uczynił Pan Jezus w sytuacji tej kobiety. Kiedyś oglądałem ciekawy filmik poglądowy, co dzieje się w królestwie ducha tego świata, gdy jakiś człowiek zainteresuje się ewangelią. W tym filmiku było to przedstawione jako procedura diabła nr. 6 w postaci głośniej muzyki i zwiększonej dawki rozrywki, by przeciętny jego podopieczny nie wyrwał się spod jego wpływu. I tak szatan ma mnóstwo takich procedur i działań na każdego człowieka, by jego dusza nigdy się nie obudziła i nie przyjęła Chrystusa i żeby w ten sposób nie doszło do zbawienia w życiu żadnego z nas. Dlatego kościół ma misje, by budzić ze snu śmierci ludzkie sumienia mocą Słowa Bożego i Ducha Św. Chwała Bogu, że nie ma takiej siły, która mogłaby powstrzymać moc Boga, który chce zbawić grzesznika jak Pan Jezus tą samarytańską kobietę.

Jak mówiliśmy ostatnio Samarytanka na początku rozmowy nie bardzo rozumie czym jest żywa woda, którą Jezus jej oferuje. Ale zainteresował ją na tyle, że w 15 wierszu powiedziała do Niego „Panie daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę”.

Najwyraźniej ona wciąż myśli o takiej normalnej wodzie, która może mieć pewne cudowne właściwości albo stwierdziła, że Pan Jezus jest trochę niespełna rozumu mówiąc o jakiejś żywej wodzie i postanowiła zagrać w jego grę.

Jednak w tej chwili Pan Jezus zmienia kierunek dyskusji, zmienia temat rozmowy i prosi ją w 16 wierszu, by przyprowadziła swego męża. Wydaje się, że ta prośba Jezusa jest zupełnie od czapy i nijak ma się do tego o czym przed chwilą rozmawiali. Ale pamiętajmy, że celem Pana Jezusa jest doprowadzić ją do zbawienia, a nie może się to stać jeśli samarytanka nie uświadomi sobie swojego grzechu. Gdyby w tej chwili uznał ją za nawróconą albo ktoś by się z nią pomodlił o przyjęcie Chrystusa i uznał ją za chrześcijankę, to byłoby to fałszywe nawrócenie.

 Więc posłanie ją po męża jest celowe, by zobaczyła, że jest grzesznicą potrzebującą przebaczenia. Widzimy to w kolejnych wierszach 17-18, kiedy ona odpowiada, że nie ma męża, a Pan Jezus chwali ją za jej otwartość i prawdę mówiąc, że dobrze powiedziała, a jednocześnie mówi to, czego nie powiedziała, że żyje obecnie z jakimś mężczyzną, który nie jest jej mężem. Jezus wyciągnął na światło dzienne jej grzech, choć ona próbowała go zataić.

Ale Jezus w subtelny i nie złośliwy sposób pokazał jej, że prowadzi w tej chwili niemoralne życie.

Z pewnością znała starotestamentowe prawo dotyczące cudzołóstwa, bo samarytanie uznawali pięcioksiąg - Torę, a to wystarczy, by uświadomiła sobie ciężar swojego grzechu. W Ks. Wyjścia w 20 rozdz., gdzie jest przedstawione 10 przykazań jedno z nich mówi „nie cudzołóż”. W oczach Boga ta kobieta była cudzołożnicą, wcześniej miała 5 mężów, a obecnie żyła na „kocią łapę”. Tu warto przypomnieć, co Pismo twierdzi o nieformalnych związkach.

Słowo Boże mówi, że wszelkie kontakty seksualne poza małżeństwem są grzechem w oczach Boga. Niektóre pary żyjąc na „kocią łapę” uważają, że nie potrzebny im „papierek”, by być małżeństwem. Twierdzą, że sam fakt wspólnego mieszkania i współżycia czyni z nich męża i żonę, co oczywiście nie jest prawdą. Pewien Ojciec chcąc to uświadomić swemu synowi, który prowadził takie życie upierając się, że nie potrzebuje formalnego ślubu, bo to „tylko kartka papieru” zaprosił go do gabinetu i wyjął z szuflady testament na którym zapisał synowi cały majątek, a następnie podarł go na oczach syna. Chłopak z przerażeniem wrzasnął, co ojciec robi, a on odpowiedział wzruszając ramionami „to tylko kartka papieru”.

Może samarytanka po 5 ślubach myślała podobnie? Ale nie, życie bez ślubu z kimś, to nie jest błaha sprawa w oczach Boga i Pan Jezus pokazał jej, że jest to poważny grzech. Jak widzimy nie ma prawdziwego nawrócenia, nie ma nowego narodzenia jeśli człowiek nie uświadomi sobie ciężaru swojego grzechu przed Bogiem i nie zda sobie sprawy z tego, że w takim stanie nie może podobać się Bogu i jego wina prowadzi go do piekła.  

W innym miejscu Pan Jezus powiedział, że nie zdrowi potrzebują lekarza, ale ci którzy się źle mają (Mk 2,17). Chodzi o to, że Bóg nie zbawi nikogo, kto uważa, że nie jest grzesznikiem, że jest duchowo zdrowy i nie potrzebuje przebaczenia i Bożej łaski. Niestety jest wielu ludzi w kościołach, którzy nigdy nie przejęli się swoim grzechem, nigdy z jego powodu nie płakali i nigdy z jego powodu się nie smucili. Wciąż  uważają, że są całkiem dobrymi ludźmi, a Jezusa nie potrzebują z powodu swojego grzechu, ale chcą, by trochę poprawił komfort ich życia. Może ich uzdrowił, dał pracę, poprawił sytuację materialną, odpowiedział na ich potrzeby intelektualne lub religijne, czy inne rzeczy. Oczywiście są to ludzie nienawróceni, mogą być członkami kościoła, mogą być ochrzczeni i przystępować do Wieczerzy Pańskiej lub komunii, a nawet angażować się w Kościele i pełnić obowiązki duchownego, a jednak nigdy się prawdziwie nie upamiętali i nie zostali zbawieni.

Weźmy sobie do serca, że zanim będziemy mogli wypić wodę żywota, którą ma Jezus musimy przyznać się do swojego grzechu przed Bogiem. Musimy uznać, że jesteśmy winni i zasługujmy na potępienie. Apostoł Jan już wcześniej o tym powiedział w 3 rozdz. Ew. Jana, że każdy, kto źle czyni nienawidzi światłości i nie zbliża się do niej, aby nie ujawniono jego uczynków (J 3,20). Trzeba jasno powiedzieć, że w Kościele popełniamy okropny błąd, gdy zapewniamy ludzi, że są chrześcijanami podczas, gdy nigdy się nie upamiętali i nie zostali przygnieceni ciężarem swojego grzechu. Nie powinniśmy się nigdy bać skonfrontować człowieka z jego grzechem, co czyni Pan Jezus wobec samarytanki. Jeśli będziemy postępowali inaczej, to będziemy produkowali fałszywie nawróconych, którzy kiedyś przed Bożym tronem usłyszą od Jezusa będąc przekonanym, że Go znają, idźcie precz, nigdy was nie znałem (Mat 7,23).   

Niestety wielu współczesnych chrześcijan wychodzi z założenia żeby nie dotykać grzechu grzesznika, bo się obrazi i w ten sposób zamiast go przyciągnąć do Jezusa, to go odstręczamy od ewangelii i kościoła. Ale wiedzmy, że jeśli się obrazi, to mamy jasny sygnał, że wciąż taki człowiek nie jest gotowy na nawrócenie. Gdyby samarytanka się oburzyła na słowa Jezusa to dla wszystkich byłoby jasne, że to nie jest jeszcze dla niej czas.  

Zobaczmy również, że Jezus znał doskonale życie tej kobiety. Ona nie powiedziała mu o tym, że żyje obecnie z mężczyzną bez ślubu, ale on tym wiedział i nie pozwolił na to, by zostało to zatajone. Jan apostoł kolejny raz wspomina o tym, by potwierdzić to, co napisał wcześniej o Jezusie na końcu 2 rozdziału, że o nikim Jezus nie potrzebował świadectwa, bo doskonale wiedział, co jest w człowieku. Podobnie jest i dzisiaj. Pan Jezus doskonale zna życie każdego z nas, jeszcze nie ma słowa na języku naszym a Pan zna je całe Ps. 139. On zna najskrytsze tajemnice naszego serca, wszystkie myśli oraz pragnienia. Zna zarówno te dobre rzeczy jak i te złe, te najbardziej ciemne strony naszej duszy, które może chcielibyśmy ukryć, ale  są przed Nim jawne

W Ks. Przypowieści Salomona czytamy

Przyp. Salomona 5:21  Gdyż przed oczyma Pana jawne są wszystkie drogi człowieka i On zważa na wszystkie jego ścieżki.

Nie może żaden człowiek ukryć się przed Bogiem ze swoją winą i nie ma takiego miejsca, gdzie możemy się przed Nim schować -  choć wielu próbuje. Jedyną słuszną rzecz jaką możemy zrobić, to wyznać przed Nim nasz grzech i prosić o przebaczenie, a On oczyści nas. Nie ma sensu uciekać przed Panem całego stworzenia i tak nie możemy tego zrobić.

W odpowiedzi na odkrycie jej grzechu samarytanka wyznaje Jezusowi, że jest prorokiem, że ma wiedzę której zwykły człowiek mieć nie może. Zaczyna rozumieć, że Jezus ma bliski kontakt z Bogiem, bo zna tajemnice, które tylko Bóg może znać.

To ją zaciekawiło i skłoniło do dalszej rozmowy na temat religijny o właściwe oddawanie czci Bogu. Prawdopodobnie wiedząc, że Pan Jezus jest prorokiem, kimś kto ma bliską więź z Bogiem chce się zapytać w 20 wierszu w jaki sposób należy Bogu oddawać cześć. Widzimy, że ona sama co do tego nie ma pewności. Mówi bowiem, że Ojcowie nasi na tej górze w Samarii oddawali Bogu cześć, a Żydzi mówią, że należy czynić to w Jerozolimie w świątyni. Inaczej mówiąc pyta się Jezusa gdzie ma chodzić na nabożeństwo, do jakiego kościoła należeć, która religia jest prawdziwa.

Pan Jezus natomiast mówi jej, że musi zmienić całe swoje dotychczasowe spojrzenie na religie. Po pierwsze Pan Jezus podkreślił, że to nie jest tak, że każda religia prowadzi do Boga, że każde oddawanie czci Bogu jest właściwe. Powiedział, że Samarytanie czcili to czego nie znali w. 22, co oznacza, że oddawali cześć Bogu fałszywie. Samarytańska religia była zepsutą formą Judaizmu. Wprawdzie Samarytanie uważali pięcioksiąg i mieli pewne elementy Żydowskiej religii, ale mieli również sporo pogańskich praktyk i wszystko zostało ze sobą wymieszane, co sprawiało, że samarytańska religia była daleka od prawdy i była bałwochwalcza. Jeśli samarytańska religia w oczach Jezusa była fałszywa, choć miała pewne elementy prawdy, a nawet część Biblii, tym bardziej wszystkie inne religie, które są bardzo dalekie od Słowa Bożego. Każda religia, która nie jest oparta o objawianie zawarte w Biblii jest fałszywym oddawaniem czci Bogu i Jezus nie unikał żeby jej to powiedzieć. Podkreślił również, że Żydzi otrzymali właściwe objawienie mówiąc, że zbawienie pochodzi od Żydów. Oni otrzymali od Boga prawdę o zbawieniu, by przekazać ją innym narodom, ale sami się temu sprzeniewierzyli. Wszystkie obietnice mówiły, że Mesjasz będzie pochodził z Izraela, będzie potomkiem Abrahama, Izaaka i Jakuba z plemienia Judy i z rodu Dawida. 

Po drugie, samarytanka musi zrozumieć, że uzyskanie zbawienia nie polega na przestrzeganiu zewnętrznych rytuałów czy to na swojej górze, czy to w świątyni w Jerozolimie. Tak dotychczas myślała o zbawianiu jak zresztą myśli wielu ludzi do dzisiaj, że pozyskanie zbawienia, przebaczenie grzechów i życie wieczne to kwestia praktyk religijnych i ludzkich uczynków. Ona myśląc o uwielbianiu Boga myśli o tym, co zewnętrzne. Cały świat w ten sposób postrzega oddawanie czci Bogu. Dlatego tak bardzo skupiają się na obiektach, odpowiedniej ceremonii, odpowiednich gestach religijnych, odpowiednich szatach, formułach i postawach zewnętrznych. Ale Jezus mówi, że nadchodzi godzina, przychodzi czas, kiedy nie będzie miało znaczenia miejsce i ceremonie, a prawdziwa cześć oddawana Bogu będzie w duchu. Pan Jezus ma tu na myśli, że wraz z Jego śmiercią na Krzyżu i Zmartwychwstaniem starotestamentowe przepisy ceremonialne i ofiarnicze, oraz świątynia w Jerozolimie, gdzie Żydzi chodzili spotykać się z Bogiem przeminie, a Jezus stanie się nową świątynią, gdzie przez wiarę w Chrystusa możemy spotkać się z Bogiem. Wraz z nadejściem Nowego Przymierza we krwi Jezusa spotkanie z Bogiem nie zależy już od budynku i rytuałów, a od wiary w Syna Bożego. Jezus zastąpił Jerozolimską Żydowską Świątynie i stał się dla na nas świątynią przez pośrednictwo której spotykamy się Bogiem. Myślicie, że to przypadek, że 70 r.n.e Rzymianie zniszczyli świątynie w Jerozolimie? Nie, ten sposób oddawania czci Bogu się skończył i żeby to było dla wszystkich jasne - Bóg doprowadził do zburzenia świątyni w Jerozolimie.

Nie potrzebujemy specjalnych obiektów, do spotkania z Bogiem bo Bóg nie mieszka w budowlach uczynionych ludzką ręką - potrzebujemy wiary w Jezusa, przyznania się do naszych grzechów i otwartego serca na przyjęcie naszego Zbawiciela w osobie Ducha Św. Prawdziwe uwielbienie jest w duchu i w prawdzie, jest wewnętrzne, a nie zewnętrzne. Prawdziwe uwielbienie oddajemy Bogu w naszym sercu, gdy prawdziwie Go kochamy i prawdziwie w Niego wierzymy postępując według prawdy, czyli Jego Słowa, przykazań zapisanych w Piśmie Św. Bóg nie potrzebuje i nie chce jakiś pozorów wiary, ale prawdziwej miłości. Mówiąc obrazowo, nie każdy kto podnosi ręce na nabożeństwie, czy ładnie się modli czci prawdziwe Boga, ale ten, kto kocha Go w swoim sercu i pragnie mu być posłuszny – to jest prawdziwa cześć dla Boga i to musi zrozumieć samarytanka i każdy z nas.

Przypomnijmy sobie, że gdy Pan Jezus umierał na Krzyżu, to zasłona świątyni oddzielająca ludzi od miejsca najświętszego rozdarła się od góry do dołu (Mk 15,38). Pan Jezus dał nam wszystkim otwartą drogę do Boga, zniósł starotestamentowe kapłaństwo, ołtarze, krwawe ofiary, religijne ceremonie i uczynił nas wszystkich duchowym kapłaństwem, dziećmi Boga przez wiarę w Pana Jezusa. I Pan Jezus mówi, że Ojciec szuka czcicieli, którzy chcą Go uwielbiać w duchu i w prawdzie. Ojciec szuka czcicieli, którzy rozumieją, że należy Boga wielbić kochając go własnym sercem i przestrzegając jego przykazań. Ojciec nie szuka pięknie wyglądających na zewnątrz obłudników, ale prawdziwych czcicieli. Niestety jest wielu fałszywych czcicieli, którym wciąż zależy głownie na zewnętrznej formie. Nie interesują się oni tak bardzo tym, co jest w ich sercach, ale bardzo mocno zabiegają o to, by zewnętrzna forma wyglądała dobrze i sprawiała wrażenie. Widać to w całym Kościele Rzymskokatolickim i wielu innych, gdzie ceremonie, szaty, obrzędy są niezwykle ważne.  

Następnie Pan Jezus wyjaśnia w 24 wierszu samarytance dlaczego należy wielbić Boga w duchu i w prawdzie. Mówi, że Bóg jest Duchem i chce, by w taki sposób mu cześć oddawano. Chodzi o to, że mamy czcić Boga zgodnie z tym kim On naprawdę jest.

A jest żywym Duchem, naszym Stworzycielem pełnym piękna, majestatu i chwały i nie możemy sprowadzać czci dla Boga do martwych ceremonii w które nie jest zaangażowana nasza istota, dusza, serce, życie, umysł i nasze myśli, bo nie byłoby to prawdziwe wielbienie, prawdziwa miłość, a tego Bóg żąda od każdego z nas. A czym by było? Jedynie martwą formą religii, jakimś instrumentalnym traktowaniem Boga, zrównywaniem go z pogańskimi bóstwami i przedstawieniem fałszywego Jego obrazu.

Pastor Charles Spurgeon powiedział o prawdziwym uwielbienu:   

 „Prawdziwe uwielbienie polega na tym, że twoje serce oddaje Mu cześć, twoja dusza jest Mu posłuszna, a twoja wewnętrzna natura staje się zgodna z Jego własną naturą dzięki działaniu Jego Ducha w twojej duszy”.

Tak więc, aby pić żywą wodę zbawienia, musimy mieć do czynienia z Bogiem na poziomie serca. Gdy On otworzy nam oczy, byśmy zobaczyli, kim On naprawdę jest i dostrzegli swoją rozpaczliwą potrzebę zbawienia jako grzesznika przed Nim, musimy pokłonić się Mu w uległości. Jak mówi Pan Jezus do tej kobiety, zacząć Go czcić w prawdzie, czyli zgodnie z tym, co mówi Pismo Św. Nie możemy uwielbiać Boga tak jak to sobie umyślimy, ale Bóg przyjmie od nas tylko taką cześć jaką sam nam objawił i ustanowił – w prawdzie. A prawdą jest Jego słowo, poznawanie Słowa Bożego, lepsze Jego zrozumienie pozwala nam wzrastać w uwielbieniu.

W psalmie 119 czytamy

Psalm 119:160  PRAWDA jest treścią słowa twego I na wieki trwa sprawiedliwy wyrok.

Tak więc weźmy sobie głęboko do serca, że uwielbienie Boga nie ogranicza się do muzyki, ale uwielbienie, to jest kochanie Boga i posłuszeństwo Mu. Więc gdy przyznajesz się do swoich grzechów, gdy wyznajesz je, gdy służysz Bogu, gdy przestrzegasz jego przykazań, gdy usługujesz bliźniemu, twoim braciom i siostrom, gdy składasz ofiarę, gdy gromadzimy się tu razem, by się wspólnie zachęcać, gdy wychowujemy dzieci na chwałę Boga i podobnie pracujemy i wiele jeszcze innych rzeczy, to uwielbiamy naszego Zbawiciela.

Mowa o prawdziwym uwielbieniu przypomniała samarytance, że czekają na Mesjasza, który przyniesie im pełne objawienie o Bogu i nie będzie już żadnych wątpliwości jak czcić Boga. Jak mówiłem wcześniej Samarytanie uznawali pięcioksiąg, a w nim są obietnice przyjścia Chrystusa, choćby Księga Powtórzonego Prawa 18,15 gdzie Mojżesz mówi

Pwt 18:15  Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.

Samarytanka czekała na Jezusa, miała przygotowane serce przez obietnice, by przyjąć Chrystusa. Gdy to powiedziała Pan Jezus w otwarty sposób się jej przedstawił, że On jest tą osobą na którą Ona czeka w 26 wierszu. W oryginale brzmi to trochę inaczej niż w naszych bibliach, bo jest tak  Ja, który mówię do ciebie, JESTEM.

W ten sposób Pan Jezus odwołał się w rozmowie z Samarytanką do Boga Starego Testamentu, Jahwe – Jestem, który Jestem.  On - Mesjasz objawia jej Boga, jest Synem Bożym, wcielonym Bogiem w którego musi uwierzyć jeśli chce napić się żywej wody.

Podsumowując:

Powiedzieliśmy sobie, że Bóg chce byśmy przyznali się do naszych grzechów i zaczęli Mu oddawać część w duchu i w prawdzie. Czyli nie przez religijne rytuały i ceremonie, a przez szczere kochanie Go i posłuszeństwo Jego Słowu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Wtedy, gdy tak się stanie, to On da nam żywą wodę zbawienia jak dał tej kobiecie. Poproś Go o tę wodę, a nigdy już nie będziesz pragnął i woda ta stanie się w twoim sercu źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.    

5.06.2024

Źródło siły Jozuego 1,1-9

 


Uzgodniliśmy, że podczas tego wyjazdu zajmiemy się biblijnym bohaterem wiary jakim jest Jozue. Spróbujemy się przyjrzeć na czym polegał jego sukces, bo niewątpliwe w Biblii jest on wyjątkowym człowiekiem, który niemal całe swoje życie, czyli od momentu kiedy Izrael wyszedł z Egiptu, wiernie służył Bogu przez około 70 lat, aż do dnia swojej śmierci, która nastąpiła w 110 roku jego życia.  

Jozue urodził się w Egipcie jako niewolnik, był synem Nuna z pokolenia Efraima i przyszedł na świat w czasie, gdy Mojżesz musiał uciekać z Egiptu z tego powodu, że zabił Egipcjanina. Po 40 latach w wieku 80 lat, Mojżesz wrócił posłany przez Boga i od początku swojej służby towarzyszy mu Jozue jako Jego asystent i pomocnik. Gdy Izraelici wychodzą z Egiptu Jozue ma około 40 lat. Jako Jedyny wychodzący z Egiptu po 20 roku życia obok Kaleba ma przywilej wejść do ziemi obiecanej za wierność jaką okazał Jahwe. Wszyscy inni mający ponad 20 lat, gdy wychodzili z Egiptu z postanowienia Bożego pomarli na pustyni. W trakcie służby u boku Mojżesza, Mojżesz dokonuje zmiany imienia Jozuego, wcześniej nosił imię Hoshea – Jahwe wybawił, a otrzymał imię Jozue – Jahwe jest zbawieniem. Co ciekawe Jozue to, to samo Imię co imię Jezus. Imię Jezus jest grecką formą imienia, ale hebrajska forma imienia Jezusa to Jehoszua – Jahwe Zbawia.

Z pewnością nie jest to przypadek, Jozue bowiem w Starym Testamencie jest typem i zapowiedzią Chrystusa, który przyjdzie i pokona naszych największych wrogów wprowadzając nas do ziemi obiecanej. Jozue podbija fizyczną ziemię i fizycznych wrogów zwiastując nam w ten sposób nadejście Zbawiciela, który podbije naszych duchowych wrogów – zwycięży grzech, śmierć i szatana.    

W wieku około 80 lat po śmierci Mojżesza Bóg nakazuje, by to właśnie Jozue został jego następcą i wprowadził Izraela do ziemi obiecanej. Więc przez kolejne 30 lat, Jozue pełni służbę w roli przewódcy. Musi podjąć się niezwykle odpowiedzialnego zadnia, ma przewodzić kilkumilowemu narodowi  w jednym z najtrudniejszych momentów ich historii. Zadaniem Jozuego jest prowadzić naród w taki sposób, by żyli blisko Boga i musi przez następne 30 lat stoczyć wiele bitew, by wypędzić pogańskie narody, które w tamtym czasie zamieszkiwały ziemię Kaanan, a następnie ma rozdzielić podbitą ziemię na 12 plemion Izraelskich. To zadanie będzie wymagało od Jozuego niezwykłej siły, mądrości i odporności na stres.

 W te kilka dni poszukamy źródła siły Jozuego, odkrywając je, wierzę że również i dla nas będzie to pomocne w naszych chrześcijańskich obowiązkach i wyzwaniach, które przecież nierzadko sprawiają nam trudności. Będzie to pomocne w naszym życiu osobistym i naszej społeczności z Panem jak i w rozwoju naszego Kościoła.

Księga Jozuego zaczyna się od powołania go na przywódcę po śmierci Mojżesza. Bóg nakazuje mu, by przejął pałeczkę po wielkim Bożym słudze – już samo to może być przytłaczające. Z pewnością ta sytuacja powodowała wiele obaw w sercu tego człowieka. Wiemy, że zmiany często przynoszą niepokój do naszego życia, pojawiają się pytania czy sprostamy powierzonemu nam zadaniu, czy starczy nam siły i umiejętności, by wykonać wszystkie obowiązki, czy sprostamy oczekiwaniom jakie mają inni wobec nas. A wobec Jozuego poprzeczka była bardzo wysoko, musiał wejść w rolę Mojżesza, który był jak dotychczas jedynym Bożym przewodnikiem, którego znał Izrael. 

Pierwsza lekcja, której możemy się nauczyć od Jozuego, to zaufanie Bożym obietnicom. Nie zajdziemy daleko i nie pokonamy żadnych Goliatów w naszym chrześcijańskim życiu jeśli brakuje nam wiary w Boże obietnice. 

Widzimy to w wierszach od 1-5.

Bóg daje dwie obietnice Jozuemu. Pierwsza z nich, że nikt przed nimi się nie ostoi i że da im ziemię od wielkiej rzeki Eufrat, aż do wielkiego morza na zachodzie, czyli Morza Śródziemnego. Więc żeby nam to zobrazować to są tereny jakie posiada współczesny Izrael oraz całe terytorium obecnie zajmowane przez Palestyńczyków, część Egiptu i Syrii, a także całą Jordannie, część Arabii Saudyjskiej oraz kawałek Turcji. Zobaczmy na mapę.

Dla narodu Izraelskiego, który dotychczas był w niewoli Egipskiej i nie posiadał nigdy własnej ziemi była to wielka obietnica, obietnica, która swoim zasięgiem mogła ich przerażać, bo obejmowała ogromny obszar.

Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że Izrael nigdy nie posiadł w pełni tej ziemi. Dużą część zdobyli za czasów Jozuego. Niestety po jego śmierci przestali być wiernymi Bogu i ich wrogowie zyskali nad nimi przewagę. Prawdopodobnie dopiero w Tysiącletnim Królestwie w pełni posiądą obiecaną ziemię.   

A druga obietnica jaką Jozue otrzymał od Boga, to że Bóg z nim będzie jak był z Mojżeszem i nie odstąpi od Niego i go nie opuści.

Czyli w drugiej obietnicy Bóg daje Jozuemu podstawy do pierwszej obietnicy. Innymi słowy możesz być pewny, że otrzymacie tą ziemię, bo ja z wami będę jak byłem z Mojżeszem. A doskonale wiesz jak prowadziłem Mojżesza, bo towarzyszyłeś mu przez 40 lat od swojej młodości i widziałeś jaką mam moc, jakim jestem Bogiem, jaki mam charakter, na co mnie stać, jak dotrzymuje słowa i jak prowadzę tych, którzy mi zaufali.

Wiara w Boże obietnice pozwoliła Jozuemu iść odważnie do przodu i realizować cele, które Bóg mu wyznaczył. Niestety, kiedy brakuje nam wiary w Boże Słowo i obietnice, które Bóg nam składa, to zamiast zajmować się Królestwem Bożym zaczynamy bardziej zajmować się tym światem. Tak w życiu jest, że najwięcej wysiłku wkładamy w to, w co najbardziej wierzymy.  

Jeśli chcemy czynić postępy w naszym życiu duchowym, to należy uchwyć się obietnic Bożego słowa, umiłować je gorąco i podążać w ich kierunku. Wtedy, kiedy odważnie to czynimy Bóg wychodzi nam na przeciw i nam błogosławi dając nam siłę w pokonywaniu przeszkód na drodze wiary.

Zobaczmy, że w liście do Hebrajczyków jest napisane, że bez wiary nie możemy podobać się Bogu.  

Hebrajczyków 11:6  Bez wiary więc nie można podobać się Bogu, bowiem kto zbliża się do Boga, musi wierzyć, że On istnieje i że wynagradza tych, którzy Go szukają.

A później mamy wymienionych bohaterów wiary, którzy z powodu Bożych obietnic, choć nie mogli ich jeszcze fizycznie wiedzieć wyruszyli w ich kierunku.

W kontekście Jozuego oznaczało to, odważnie wejść do tej ziemi i wystąpić przeciwko jej mieszkańcom, wiedząc, że Bóg z nimi będzie i nie pozwoli na to, by Boży lud został pokonany. Nie wiem, czy zauważyliście, ale podobne obietnice otrzymaliśmy w Nowym Testamencie z zachętą do działania.

W Ew. Mateusza 28,18 - 20

Mateusza 28:18  A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi.

19  Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego,

20  Ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.

Mamy zachętę Pana Jezusa, by odważnie czynić Jego wolę podobnie jak Izrael miał wejść i posiąść tą ziemie, a wtedy On będzie z nami i będzie nas prowadził.

Zbyt często jesteśmy przestraszeni i przelęknięci nie sięgając po Boże obietnice, bo niestety brakuje nam wiary, że Bóg faktycznie będzie z nami. A gdy nie sięgamy po Boże obietnice, to nie doświadczamy manifestacji Bożej mocy w naszym życiu. Jestem przekonany, że w wielu przypadkach na tym polega różnica między tymi, którzy doświadczają Bożego prowadzania, a tymi, którzy tego nie widzą.

Znany Misjonarz Wiiliam Carey, który odnosił wielkie duchowe zwycięstwa na misji w Indiach powiedział czyń „Wielkie rzeczy dla Boga i oczekuj wielkich rzeczy od Boga”. Czy mamy wiarę, by czynić dla Boga wielkie rzeczy, podjąć się jakiejś służby, zobowiązań, być ofiarnym dla bliźnich i naszych rodzin, zwiastować ewangelię, dążyć do miłości wobec naszych wrogów? I czy mamy oczekiwania od Boga, że wtedy kiedy podejmiemy się tego do czego On nas wzywa, to On przyzna się do tego i będzie działał? Chciałbym ciebie zapytać, czy masz jakieś duchowe marzenia do których dążysz, czy masz jakieś duchowe ambicje o które się modlisz ufając, że Bóg doprowadzi Cię do nich? 

Po prostu jedni mają wiarę i ufają Bogu wychodząc poza sferę swego komfortu i doświadczają Bożego działania inni zaś wolą pozostać w swoim bezpiecznym świecie i Boże błogosławieństwa im umykają. I Bóg często zachęca nas jak Jozuego byśmy mu zaufali.

W kontekście Bożej troski i opieki nad nami w kwestii rzeczy doczesnych i wezwania nas do zajęcia się Królestwem Bożym Pan Jezus powiedział takie słowa.

Łukasza 12:32  Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo.

Innymi słowy jest to zachęta do zaufania Bogu, polegania na Nim, poddania się Mu w posłuszeństwie, a on będzie nas prowadził. Powinniśmy wiedzieć, że choć zostaliśmy zbawieni, to wciąż jesteśmy wezwani do walki z naszymi duchowymi wrogami jak Jozue ze swoimi, o czym więcej mów List Pawła do Efezjan 6 rozdz. 

Kolejnym słowem zachęty dla Jozuego było wezwanie do siły i odwagi w czynieniu tego do czego Bóg go powołuje. Bóg mówi do niego w tym fragmencie 3 razy, by był odważny i mocny w 6 wierszu w 7 wierszu i 9 wierszu.

Wszyscy wobec dużych projektów i wyzwań odczuwamy lęk. Boimy się, że zadanie nas przerasta, bo zazwyczaj rozumiemy, że jesteśmy ludźmi mającymi wiele ograniczeń i nie możemy wszystkiego zrobić, co chcemy. Szczególnie, gdy zadanie do wykonania jest duże, a wiele rzeczy w projekcie nie zależy bezpośrednio od nas, to mamy obawy, czy uda się tego dokonać. W sytuacji Jozuego było wiele znaków zapytania. Czy ludzie go posłuchają i pójdą za nim, bo przecież sam nie zdobędzie ziemi obiecanej. Czy wrogowie nie okażą się silniejsi, przecież mieszkają w ufortyfikowanych twierdzach, mają wojsko i są na swojej ziemi, co teoretycznie może dawać im znaczną przewagę.

Jozue też ma być silny i odważny w posłuszeństwie Bożemu prawu jakie Pan nadał Izraelowi przez Mojżesza. Dlaczego do posłuszeństwa Bożemu słowu potrzebna jest siła i odwaga? 

Żeby być posłusznym Bogu potrzebujemy siły i odwagi, bo posłuszeństwo będzie nas kosztowało stanąć w kontrze wobec świata fizycznego  i duchowego oraz tych, którzy nie chcą być Bogu posłuszni nierzadko nawet w kościele.

Przypomnijmy sobie, że Mojżesz miał wielu przeciwników pośród swojego ludu i takich będzie miał również Jozue i takich będziesz miał również i ty.

Być może twoi znajomi będą Cię próbowali powstrzymać przed posłuszeństwem Bogu i będziesz musiał się im przeciwstawić, a wtedy raczej nie będziesz przez nich lubiany. Może twoja najbliższa rodzina, żona, mąż, dzieci będą  próbować powstrzymać Cię w służbie Bogu, czy ograniczać twoje zaangażowanie dla Bożego Królestwa i posłuszeństwa Bożemu Słowu. Potrzebujesz odwagi i siły, by im się przeciwstawić wyraźnie oznajamiając, co masz czynić i że będziesz to czynił. Naszego Pana próbował powstrzymać Piotr apostoł, a także Jego mama i bracia (Mat 10,37) Pamiętam, że gdy ja się nawróciłem, to moja rodzina próbowała powstrzymać mnie w uczestniczeniu w nabożeństwach i spotkaniach Kościoła pod groźbą pozbawienia mnie dachu nad głową. Jednak Pan dał siłę, by być Mu wierny i jej się przeciwstawić – ostatecznie mnie nie wyrzucili. Również w Kościele ludzie mogą oczekiwać, by kościół był bardziej przyjazny światu, bardziej otwarty na świecki wpływ i chcąc pozostać wiernym Bożemu Słowu będziemy mieli konflikt z innymi członkami Kościoła i potrzebujemy odwagi, by przeciwstawić się tym, którzy chcą upodabniać Kościół do świata. 

I Biblia mówi, że źródłem odwagi jest Bóg. Jeśli brakuje Ci mocy i odwagi do tego, by podjąć się dobrych Bożych projektów, może służby którą Bóg kładzie Ci na serce lub wyzwań jakie Bóg przed nami stawia albo zachodzi konieczność stanięcia w opozycji do świata może w pracy, czy miejscu zamieszkania, to należy prosić Boga o odwagę i siłę.

Spójrzmy na kilka fragmentów Pisma, które zachęcają nas, by szukać odwagi i siły u Boga

Psalm 27:1  Dawidowy. Pan światłością moją i zbawieniem moim: Kogóż bać się będę? Pan ochroną życia mego: Kogóż mam się lękać?

2  Gdy nacierają na mnie złoczyńcy, Aby pożreć ciało moje - - Są oni moimi wrogami i nieprzyjaciółmi - Potkną się i upadną.

3  Choćby rozbili przeciwko mnie obozy, Nie ulęknie się serce moje, Choćby wojna wybuchła przeciw mnie, Nawet wtedy będę ufał. 

Psalm 56:3  Cały dzień nieprzyjaciele moi nastają na mnie, Gdyż wielu zuchwale mnie zwalcza.

4  Ilekroć lęk mnie ogarnia, W tobie mam nadzieję.

5  Bogu, którego słowo wysławiać będę, Bogu ufam, nie lękam się; Cóż mi może uczynić człowiek? 

Taką również obietnice Bóg daje Bożemu ludowi, by ufał Mu 

Izajasza 41:10  Nie bój się, bom Ja z tobą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim! Wzmocnię cię, a dam ci pomoc, podeprę cię prawicą sprawiedliwości swojej.

11  Oto zawstydzą się i będą pohańbieni wszyscy, którzy pienią się na ciebie, będą unicestwieni i zginą ci, którzy się z tobą spierają.

12  Szukać będziesz, lecz nie znajdziesz tych, którzy z tobą walczą, będą unicestwieni i zmarnieją ci, którzy z tobą wojują.

13  Bo Ja, Pan, jestem twoim Bogiem, który cię ująłem za twoją prawicę i który mówię do ciebie: Nie bój się. Ja cię wspomogę! 

Psalm 31:24 Bądźcie mocni i mężnego serca, wszyscy, którzy pokładacie ufność w Panu!

Weźmy również pod uwagę, że jeśli pozwalamy na to, żeby być bojaźliwym i przestraszonym, a w Bogu przecież mamy źródło wzmocnienia, to Bóg może pozwolić na to, że stracimy nawet resztki naszej odwagi. Po prostu nie szukamy u Niego siły, On przecież ma jej bez miary! 

Ostatnia rzecz, która miała być źródłem siły Jozuego, to posłuszeństwo Bożemu Słowu, spójrzmy na wiersze 7-8.

Bóg powiedział do Jozuego, by poznawał, rozważał Boże Słowo i był mu posłuszny, bo wtedy będzie miał powodzenie we wszystkich przedsięwzięciach jakich się podejmie. Chodzi o to, że Gdy Jozue będzie posłuszny, to Bóg będzie mu błogosławił. Zobaczmy, że Pan powiedział, żeby nie odstępował od Bożego Słowa, ani w prawo, ani w lewo lub inaczej nic do niego nie dodawaj i nic z niego ujmuj. Zauważmy, że Słowo Boże ma nie schodzić z naszych ust i z naszych myśli, a wtedy też będzie częścią naszego życia.

Nie będziemy posłuszni Bożemu słowu jeśli ono nie będzie w naszym sercu i na naszych ustach. Nie będzie posłuszeństwa Bożemu Słowu w naszym życiu jeśli nie znamy go, nie czytamy, nie studiujemy, nie rozumiemy i nie jest dla nas autorytetem oraz siłą przewodnią w życiu. Bóg chce aby Słowo Boże kontrolowało naszą mową, nasze myśli i  nasze  życie, co oczywiście przekłada się na postępowanie i posłuszeństwo. Trzymając się wiernie Bożego Słowa możemy być pewni, że odniesiemy zwycięstwo w naszym chrześcijańskim życiu i pobijemy wszystkich naszych duchowych wrogów, bo Pan będzie z nami

Słowo Boże zostało nam dane w tym celu byśmy wiedzieli jak podobać się Bogu w tym świecie. Świat ma różne wzorce kulturowe i ciągle się zmienia, bez znajomości Pisma jesteśmy zagubieni i zdani prądy myślowe tego świata.

Kolosan 3:16  Słowo Chrystusowe niech mieszka w was obficie; we wszelkiej mądrości nauczajcie i napominajcie jedni drugich przez psalmy, hymny, pieśni duchowne, wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych;

Psalm 1

Tu możemy postawić pytanie czym napełniamy swoje serce, czy Jest to właśnie Boże Słowo? Ile poświęcamy czasu na jego czytanie, studiowanie, rozmyślanie nad nim? Co robimy, jakie podejmujemy działania, by Słowa Bożego było więcej niż mniej w naszym życiu? A ile czasu poświęcamy na inne rzeczy, może jakieś seriale, gry komputerowe, szeroko rozumianą rozrywkę?

Powiedzieliśmy sobie o trzech rzeczach, które były źródłem siły Jozuego i przez które doświadczał prowadzenia Boga.

1.      Pierwszą z tych rzeczy to była wiara i ufność w Boże obietnice.

2.      Drugie, to jest odwaga w służbie dla Boga i odwaga w trzymaniu się Bożego Słowa.

3.      I trzecia rzecz, to posłuszeństwo Bożemu Słowu, poznawanie go, rozmyślanie o nim i wprowadzanie go w czyn. 

3.06.2024

Jezus wodą żywą Ew. Jana 4,1-15

 


Wiele lat temu wraz z żoną byliśmy w Krynicy Morskiej i mieliśmy okazje odwiedzić pijalnie wód, niektóre rodzaje wody były bardzo smaczne i orzeźwiające inne mniej, ale wszystkie uważano za bardzo zdrowe, a nawet wspomagające leczenie wielu chorób. I choć te wody są bardzo dobre i zdrowe, to jednak nie mogą uchronić nas przed śmiercią. Ale jest pewien wyjątkowy rodzaj wody, która daje życie wieczne, a wodę tę ma Pan Jezus Chrystus i dzisiaj na podstawie naszego fragmentu Pisma Św. sobie trochę o tym opowiemy.

Większość z nas zna historię spotkania Pana Jezusa z Samarytanką, kobietą która uwierzyła w Chrystusa i pod wpływem rozmowy z Nim została zbawiona – otrzymała życie wieczne.

W kontekście spotkania z Samarytnaką warto odnieść się jeszcze do trzeciego rozdziału. Tam Pan Jezus spotyka się z Nikodemem, który przychodzi do Niego w nocy z pytaniami o zbawienie. Porównując Samarytankę i Nikodema widzimy, że są to dwie zupełnie różne osoby. Nikodem jak wiemy pochodził z wyżyn społecznych, był żydowskim duchownym, nauczycielem religijnym i był uważany za wielce moralnego człowieka. Pochodził również z Izraela, był Żydem, potomkiem Abrahama i chlubił tym, że Bóg wybrał Jego lud i może cieszyć się wyjątkowymi przywilejami w oczach Boga.  Samarytanka zaś nie była nikim ważnym, pochodziła z kultury którą Żydzi gardzili i uważali za szczególnie grzeszną z powodu konkurencyjnej bałwochwalczej religii jaką stworzyli. Do tego, wiemy z tekstu że była osobą niemoralną i w jakiś sposób napiętnowaną w swojej społeczności, bo miała 5 mężów, a mężczyzna z którym obecnie żyła nie był jej mężem. Więc raczej unikała ludzi, nie chciała spotkać się z ich osądem, pogardliwym wzrokiem, czy jakimiś przykrościami, które mogliby jej sprawić. Jest również kobietą, a Żydzi często umniejszali znaczenie kobiet, a nawet niektórzy uważali że w oczach Boga nie są one takie wartościowe jak mężczyźni.   

Biorąc pod uwagę te wszystkie fakty możemy zasugerować, że ewangelista Jan celowo umieszcza Historię z Samarytanką zaraz po Nikodemie, by pokazać nam kontrast miedzy tymi dwa osobami, że choć ludzie mogą być bardzo różni, pochodzić z innych kultur, mieć zupełnie inne wykształcenie, być ważni, albo mniej ważni, być moralni lub bardzo niemoralni i może ich dzielić niemal wszystko, to jedna rzecz łączy wszystkich ludzi. Co jest tą rzeczą, co łączy każdego z ludzi, co łączy ciebie i mnie, co łączy wszystkie narody, kolory skóry i języki? Drodzy, to co nas wszystkich łączy, że wszyscy potrzebujemy Zbawiciela którym jest Jezus Chrystus. Wszyscy jesteśmy grzesznymi upadłymi ludźmi, zarówno Nikodem z 3 rozdziału jak i Samarytanka z 4 rozdz., która jest zupełnie od niego inna, ale oboje potrzebują Chrystusa, oboje potrzebują uwierzyć w Niego, by otrzymać przebaczenie grzechów i życie wieczne. Niezależnie od tego czym się zajmujemy jak mocno jesteśmy przywiązani do naszych tradycji, przekonań i religii oraz skąd pochodzimy, to wszyscy potrzebujemy Zbawiciela, którym jest Chrystus. Z tego też powodu, gdy Jezus zmartwychwstał nakazał swoim uczniom iść na cały świat i głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Nie ma takiego człowieka na całej ziemi, który nie potrzebowałby do zbawienia ewangelii.

W trakcie naszego rozważania dzisiejszego fragmentu, będziemy się jeszcze odnosić do tych kontrastów między Nikodemem, a Samarytanką.

Teraz przyjrzyjmy się trochę naszej historii, a zobaczymy w niej wspaniałe pouczające rzeczy odnośnie zabawienia, które Bóg tam umieścił.

Nie zapominajmy również jaki jest cel spisania Ew. Jana. Jan apostoł mówi nam o nim wyraźnie w 20 rozdz. swego dzieła (Ew. Jana 20, 31), celem jest przekonanie nas, że Jezus jest prawdziwe Zbawicielem świata w którego trzeba uwierzyć, by mieć życie wieczne, a Samarytanka w kontekście całej ewangelii jest kolejnym świadkiem potwierdzającym osobę Chrystusa. To więc już kiedyś mówiłem, byśmy sobie wyobrazili, że siedzimy na sali sądowej, jesteśmy ławą przysięgłych, a Jan apostoł przedstawia nam dowody potwierdzające, że Jezus jest prawdziwe Synem Bożym, który przyszedł z nieba dla naszego Zbawienia i koniecznie trzeba w Niego uwierzyć, by być zbawionym.

Widzimy, że po pewnym czasie Pan Jezus postanawia opuścić Judę i iść do Galilei. Jan apostoł mówi, że uczynił tak z powodu zazdrości i nienawiści Faryzeuszy, to polityczno – religijna grupa, która w tamtym okresie sprawowała władze w Izraelu. Najpierw nie podobał im się Jan Chrzciciel, bo wzywał ich do upamiętania, a teraz jeszcze bardziej nienawidzą Jezusa, który zyskuje bardzo wielu uczniów do czego przyczyniają się również cuda, które czyni. Wielu przychodziło po chrzest do Jezusa, chociaż jak mówi Jan, sam Jezus nie chrzcił tylko jego uczniowie. Prawdopodobnie Pan Jezus nie chciał osobiście chrzcić, by nie było jakiegoś porównywania się lub rywalizacji między chrztem Jana Chrzciciela, a chrztem Jezusa

Faryzeusze widząc wzrastającą popularność Jezusa uważają go za zagrożenie. Chrystus chcąc uniknąć przedwczesnej konfrontacji wraca na tereny Galilei skąd pochodził. Jan mówi w 4 wierszu, że musiał przejść przez Samarię. Żydzi często omijali Samarię, bo uważali ten teren za nieczysty i nie chcieli się skazić. Jak wspomniałem wcześniej powodem nieczystości było bałwochwalstwo – fałszywa religia w jakiej samarytanie byli pogrążeni. Samarytanie byli Żydowskim ludem zmieszanym z poganami. Gdy Północne Królestwo Izraela zostało najechane prze Asyrię w pierwszej połowie VIII wieku p.n.e i podbiło te tereny, to Asyryjczycy przesiedlili część Żydów na ziemie pogańskie, a pogan przenieśli na tereny Żydowskie i tak powstali Samarytanie – czyli nieczystej krwi żydzi którzy przez małżeństwa wymieszali się z poganami, co było dla Żydów z Judei odrażające. Samarytanie mieli również konkurencyjną świątynie na górze Gerazim, którą żydowski przewódca Jan Hirkan kazał spalić w 128 r.p.n.e, co z pewnością nie poprawiło stosunków między Żydami, a samarytanami.  Więc żaden pobożny Żyd idąc z Judei do Galileii nie chciał przechodzić przez te tereny, ale nadrabiał drogi, by omijać Samarię dwa razy przechodząc rzekę Jordan, ale Jezus tego nie uczynił. Najwyraźniej specjalnie przeszedł przez Samarię jak mówi Jan w 4 wierszu, że musiał tamtędy Iść, bo wiedział i chciał spotkać tam Samarytankę, która potrzebowała ewangelii i była przygotowana przez Boga, by poznać Chrystusa i uwierzyć w Niego.

To nie był przypadek, że akurat w chwili, gdy Pan Jezus tam się pojawił, to ta kobieta przyszła do studni nabrać wody. Bóg w swej suwerenności i mocy, tak przygotował wszystkie okoliczności, by ona spotkała Jezusa, a Pan Jezus poszedł tam by ją spotkać.

To wiele mówi nam o Bogu jak On prowadzi w życiu grzesznika do zbawienia, że Bóg szuka tego, co zginęło, szuka grzesznika jak mówi Ew. Łuk 19,10, czyli Pan Bóg tak układa życie ludzkie, by człowiek został skonfrontowany z ewangelią i mógł w nią uwierzyć. Być może niektórzy z nas uważają, że przypadkiem trafili na ewangelię, ale ja często powtarzam, że nie znam pana przypadka, ale znam Jezusa, który Idzie przez Samarię, by spotkać się ze zgubioną kobietą, która potrzebuje ratunku.

Znam Jezusa, który zatrzymuje się w mieście Sychar przy studni, gdzie ta kobieta za chwile ma się pojawiać, by mógł zacząć z nią rozmowę i ją zbawić, a także tych, którzy przez jej świadectwo uwierzą w Niego.

Dzisiaj jak cofam się pamięcią do tyłu i myślę o swoim życiu, jak różne zdarzenia, które miały miejsce, czasami traumatyczne, doprowadziły mnie do punktu  w którym zacząłem rozmyślać nad sensem życia i zadawać pytania o prawdziwość zmartwychwstania oraz wołać do Jezusa o pomoc, a On odpowiedział - też nie były przypadkiem.

Więc Jezus zatrzymuje się przy studni Jakuba w Sychar, było to miasto oddalone trochę ponad 50 kilometrów od Jerozolimy mniej więcej w połowie drogi do Nazaretu skąd Jezus pochodził. Studnia była oddalona od miasta trochę ponad jeden kilometr. Co ciekawe studnia Jakuba, którą wspomina Jan w swojej ewangelii nadal istnieje i do dzisiaj można tam pójść i naczerpać z niej wody, obecnie jest nad nią wzniesiony Kościół Prawosławny. Głębokość studni w tej chwili, to około 23 metry, a prawdopodobnie była kiedyś jeszcze głębsza. Wspominam o tym, by nam uświadomić, że czytając Biblię, nie czytamy o bajkach, ale mamy do czynienia z prawdziwymi miejscami, historycznymi wydarzeniami i prawdziwymi ludźmi. Tym między innymi Pismo Św. różni się od innych książek religijnych, że przekazuje nam fakty, które możemy sprawdzić i zweryfikować.

Jan mówi, że była godzina szósta, ale według ich rachuby czasu, nasza godzina byłaby 12 – czyli mamy południe. Zwykle o tej porze kobiety nie przychodziły do studni, by naczerpać wody, bo było gorąco, co może sugerować, że samarytanka unikała towarzystwa z powodu niemoralnego życia, ale spotyka Jezusa. On siedzi przy studni i jest zmęczony podróżą, przeszedł dziesiątki kilometrów, a jest gorąco. To pokazuje nam prawdziwe człowieczeństwo Jezusa, czuł podobnie jak my, był zmęczony podobnie jak my i wiemy, że nas doskonale rozumie, gdy jesteśmy wyczerpani i może pomóc w naszym zmęczeniu, gdy szukamy u Niego posilenia.

Czytamy, że Jezus zagaduje do niej i prosi ją o to, by dała mu wody w. 7. Ona jest bardzo zdziwiona jego prośbą, bo jak mówiłem wcześniej Żydzi unikali Samarii, więc już sam jego pobyt w tym miejscu wydaje się dziwny, a do tego, nie było akceptowalne społecznie aby Żyd, a tym bardziej rabin, nauczyciel, rozmawiał publicznie sam z jakąkolwiek kobietą, tym bardziej samarytańską. Nie wiem czy wiesz, ale Żydowskim rabinom w czasach Jezusa nie wolno było rozmawiać publicznie nawet z kobietami z własnej rodziny.

Ale chyba Pan Jezus się tym nie przejmował, często łamał utarte schematy i ją zapytał o wodę chcąc w ten sposób skierować jej uwagę na sprawy duchowe. Zobaczmy też w jaki sposób to zrobił, On poprosił ją o pomoc, uniżył się przed nią, stał się zależny od niej, by dotrzeć do jej serca i ją zbawić. On unikał również tematu konfliktu jaki panował między samarytanami, a żydami i nie pociągnął tego wątku, gdy ona o tym powiedziała. To mogłoby spowodować tylko niepotrzebną dyskusje i odciągnąć tą kobietę od tego, co naprawdę istotne – zbawienia jej duszy. Niestety tak wiele razy chrześcijanie dają się wciągnąć w niepotrzebną dyskusje na temat różnic i podziałów nie docierając do tego, co naprawdę ważne. Możemy skupiać się na mało istotnych sprawach, czasami dotyczą one tradycji, wychowania lub religii, ale pomijamy Jezusa i jego dzieło zbawienia, a to jest meritum sprawy. Nie pomogą ludziom w zbawieniu ich tradycje, praktyki religijne, czy ich moralność jeśli nie będzie tam Chrystusa, bo jedynie On jest drogą prawdą i życiem. Pan Jezus nie traktował również tej kobiety z wyższością, czy pogardą z jaką pewnie nie raz spotykała się od innych Żydów. Swoją postawą zachęcił ją, by zbliżyła się do Boga wiedząc, że jest grzesznicą, właściwie powiedział jej, że Bóg szuka takich jak ona. Niestety i tutaj czasami chrześcijanie zawodzą i sprawiają wrażenie, że Bóg zbawia tylko świętych ludzi i tylko tacy mogą liczyć na jego łaskę. Ale ewangelia mówi nam, że Bóg zaprasza grzeszników, łotrów, złodziei, ludzi niemoralnych, pijaków, złoczyńców i wszystkich innych, którzy wiedza, że potrzebują uleczenia. Pan Jezus w innym miejscu powiedział, że nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci, którzy się źle mają. Jeśli jesteśmy ludźmi, którzy wiedzą, że są grzesznikami, to Jezus chce nas uratować. On uratował Samarytankę, Zacheusza celnika, cudzołożną jawnogrzesznice i łotra na Krzyżu, może i chce zbawić każdego z nas.

Pytanie o wodę  Pan Jezus wykorzystuje, by wskazać samarytance na jej pragnienie, ale nie fizyczne tylko duchowe, a siebie wskazuje jako źródło wody żywej. On mówi „gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej”.

Inaczej mówiąc on twierdzi, że ona jest bardziej spragniona od niego, ale o tym nie wie. Chodzi o to, że ma ona wielką potrzebę jak każdy człowiek pojednania z Bogiem, potrzebuje pokoju z Bogiem, bo jest grzesznikiem, a Jezus może jej to dać. Jezus jako jedyny może zaspokoić jej duchowe pragnienie i sprawić, że otrzyma ona od Boga przebaczenie grzechów i życie wieczne i już nie będzie musiała obawiać się sądu Bożego i potępienia. Zwróćmy uwagę, że Pan Jezus mówi do tej kobiety, że zaspokojenie tego pragnienia, zbawienie, które On chce jej dać jest darem Bożym którego udziela Jezus. Mówi, gdybyś tylko znała dar Boży, gdybyś tylko wiedziała kim ja jestem i co Bóg przeze mnie chce Ci dać, to sama prosiłabyś mnie o ten dar – to jest dar życia wiecznego, a woda tutaj jest metaforą tego daru.

Zobaczmy, że życie wieczne nie jest dzięki ludzkim uczynkom, nie jest dzięki sakramentom, praktykom religijnym, nie daje życia wiecznego pastor, kościół, czy ksiądz lub nawet sam papież, ale życie wieczne daje Jezus Chrystus. Gdybyś znała dar Boży i wiedziała kim ja jestem, to prosiłabyś mnie o żywą wodę o życie wieczne i bym Ci jej udzielił – mówi Jezus. Czy widzimy to? Kto udziela życia wiecznego? Pan Jezus mówi, że On udziela ludziom w darze, czyli darmo przez wiarę w Niego życie na wieki. Polega to na tym, że On umarł za nasze grzechy na Krzyżu i w chwili, gdy w Niego uwierzymy, prawdziwie uwierzymy, czyli narodzimy się na nowo jak powiedział do Nikodema w 3 rodz., to przebacza nam nasze winy. Nasze grzechy przechodzą na Niego, On został zabity w nasze miejsce, a my otrzymujemy oczyszczenie i życie wieczne.

W 10 rodz. Ew Jana Pan Jezus powiedział o tych, którzy mają być zbawieni tak:

Jana 10:28  I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej.

Zobaczmy, że Jezus znowu mówi, że On daje ludziom żywot wieczny, On przebacza, On nas oczyszcza, On nas zbawia i jest to darmo, darem Bożym jak powiedział apostoł Paweł w liście do Kościoła w Efezie.

Efezjan 2:8  Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar;

9  Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.

10  Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.

Zbawienie nie jest za coś, co my zrobiliśmy, czy robimy, nie jest za nasze zasługi, modlitwy, dobre uczynki, czy przestrzeganie przykazań, bo wtedy nie byłaby już to łaska – Boży to dar, aby nikt w niebie nie mógł powiedzieć ja tego dokonałem, ja to zrobiłem. Nie ma żadnego miejsca na ludzką chlubę w zbawieniu – tego wszystkiego dokonał Bóg przez Pana naszego Jezusa Chrystusa dlatego tylko Bogu chwała -Soli deo Gloria.

Rzymian 4:4  A gdy kto spełnia uczynki, zapłaty za nie nie uważa się za łaskę, lecz za należność;

5  Gdy zaś kto nie spełnia uczynków, ale wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, wiarę jego poczytuje mu się za sprawiedliwość,

Cóż za wspaniała nowina, tylko od Boga może pochodzić coś takiego, że najwspanialsza rzecz jaka jest we wszechświecie została nam darowana darmo przez wiarę w Jezusa. W ludzkim świecie za wszystko co cenne trzeba słono zapłacić, a Jezus mówi do samarytanki gdybyś tylko mnie poznała prosiłabyś mnie o wodę żywą i bym jej udzielił.

Widzimy, że jest tutaj warunek trzeba poznać przynajmniej podstawowe fakty odnośnie Jezusa, kim bym, po co przyszedł do nas z nieba i należy Go poprosić o życie wieczne.

To więc mam pytanie, czy kiedykolwiek poprosiłeś Jezusa z wiarą o to, by udzielił Ci przebaczenia win i życia wiecznego? Czy był moment w twoim życiu, do czego Pan Jezus próbuje doprowadzić samarytankę, że zacząłeś, zaczęłaś pokutować i wołać do Jezusa w modlitwie o życie wieczne?

Wiele lat temu była taka chwila w moim życiu kiedy zadałem sobie sprawę z tego, że Jezus prawdziwe zmartwychwstał i żyje na wieki i gorąco się modliłem, by mi przebaczył i dał wodę żywą, a On uczynił to, odpowiedział na moją modlitwę, przyszedł do mnie w Duchu Św. i zbawił mnie. Wiem również, że tak samo uczynił w życiu wielu z was, czy również w twoim? Jeśli wciąż nie zawołaj do Niego!

Następnie widzimy, że samarytanka nie za bardzo rozumie o jakiej żywej wodzie mówi Jezus. Twierdzi bowiem, że „Panie nie masz nawet czerpaka, a studnia jest głęboka, skądże więc masz tę wodę żywą”.

Pyta czy może Jezus jest większy od Jakuba, który dał im tą studnie. Chodzi tutaj o Jakuba patriarchę, który miał dwunastu synów. Można powiedzieć, że trochę ona z Niego kpi, raczej jest sceptyczna co do Jego możliwości ofiarowania jakiejkolwiek wody, czy Jezus ma coś lepszego niż ta źródlana woda, nie wygląda na kogoś kto miałby lepszą studnie, nie ma nawet czerpaka.  

Ale Pan Jezus nie jest zły na jej sceptycyzm, raczej darzy ją miłosierdziem prowadząc ją do wiary. Zbyt często wierzący obrażają się, gdy niewierzący wątpią w ewangelię, raczej powinniśmy być cierpliwi i modlić się o ludzi, by mogli ujrzeć w Chrystusie Zbawiciela.

Pan Jezus mówi jej w 13 wierszu, że woda ze studni z której czerpie nie może dać jej prawdziwego życia. Wprawdzie może podtrzymać jej życie fizyczne, ale nie zaspokoi jej duchowej potrzeby, nie da jej zbawienia. Za chwilę będzie musiała przyjść do tej studni i znowu z niej naczerpać i znowu i znowu, aż do dnia kiedy umrze - ta fizyczna woda nie ocali jej życia. I tak jest z każdą rzeczą na tym świecie. Nic nie jest w stanie zaspokoić na tym świecie naszych najgłębszych duchowych potrzeb, nic nie jest w stanie nas uratować, oprócz Chrystusa. On powiedział w innym miejscu, co z tego choćbyś cały świat pozyskał, a duszę zatracił Łuk 9,25. Niestety wielu ludzi daje się oszukać marnościom jak nazywa je Biblia, niektórzy myślą, że pieniądze zapewnią im życie, jeszcze inni marzą o sławie, potędze, sensu życia upatrują w sukcesach zawodowych, poznaniu świata, doświadczeniu wielu przyjemności. Jak wielu ludzi dla każdego ta „woda życia” może być inna w ich ocenie. Ale czy jest prawdziwa, czy daje życie na wieki? Bez Jezusa Nie, jak powiedział Król Salomon, że niejedna droga zda się człowiekowi prosta, ale w końcu prowadzi do śmierci. Pan Jezus natomiast mówi o drodze życia.

On mówi, że woda, którą On da człowiekowi sprawi, że człowiek nie będzie pragnął na wieki i stanie w nim źródłem wody wytryskującej, ku żywotowi wiecznemu w. 14.

Pan Jezus mówi tutaj o nowym narodzeniu, o Duchu Św., którego otrzymają Ci, którzy w Niego uwierzą. Osoby, które napiją się żywej wody od Jezusa, czyli otrzymają dar życia wiecznego, narodzą się na nowo zostaną zaspokojone na wieki. Czyli w Chrystusie znajdą pojednanie z Bogiem, pokój, miłosierdzie, przebaczenie, spełnienie, nadzieje, miłość Boga, bezpieczeństwo, zaopatrzenie i wszystko co wypływa ze Zbawienia.

Mało tego, woda żywota wiecznego, którą Jezus nam da staje się w nas niekończącym źródłem tryskającym, ku żywotowi wiecznemu. Chodzi o to, że nowe narodzenie, Duch Św. który zostaje dany wierzącemu mieszka człowieku i rozpala wciąż Jego serce, by żył dla Królestwa Bożego i miał ciągłe pragnienie poznawania Królestwa Bożego i służby Bogu.

Wcześniej człowieka to nie interesowało, ale od Chwili, gdy uwierzył w Chrystusa pragnie jeszcze bardziej Go poznawać i jeszcze bardziej Mu służyć i ma nowy cel i sens życia, by żyć dla chwały Bożej i uwielbiać Boga. I to nigdy się kończy, bo źródło ma w  Bogu, chcesz więcej i więcej i nigdy się to człowiekowi nie nudzi.

Miłość do Boga w wyniku nowego narodzenia i działania Ducha Św. w człowieku po prostu tryska z ciebie, chcesz biec ku żywotowi wiecznemu rozumiejąc, że jest to najważniejsza rzecz na świecie. Dla Świata i wielu ludzi wokół ciebie stajesz się dziwakiem, oni myślą o tym co ziemskie i żyją tym co ziemskie, nie rozumieją tego, bo nie znają Jezusa i nigdy nie napili się żywej wody, którą On ma. Ale dla ciebie jeśli kiedykolwiek się jej napiłeś Jezus będzie wszystkim jak śpiewamy w znanej  pieśni

Choćbym wszystko miał, lecz nie miał Pana, czyżby warto staczać życia bój?

Gdzie me serce miałoby schronienie, gdzieżby szczęścia mogło znaleźć zdrój?

 

Choćbym skarby miał i sławę świata, choćbym wielkim wśród ludzi był, jednak łodzią mą by wicher miotał, bez ratunku w nędzy wciąż bym żył.

Jednak samarytanka dalej nie rozumie, co to jest ta żywa woda, ale jest pewien postęp już nie kpi z Niego, teraz jest zainteresowana tym wiersz 15. Teraz zaczyna się coś, co zmieni jej życie na zawsze. Więcej powiemy o tym kolejnym razem.

Może przyszedłeś tutaj sceptycznie nastawiony, a może nawet kpiący, a może słyszałeś już wielokrotnie o tym źródle, a twoje pragnienie wciąż nie zostało zaspokojone, daj dzisiaj krok wiary i wołaj Jezusa, a On da Ci wodę żywą. 

Łączna liczba wyświetleń