Drodzy
jedna z pieśni chrześcijańskich zaczyna się słowami:
„postanowiłem
iść za Jezusem nie wrócę już, nie wrócę już” te proste słowa pieśni doskonale
oddają treść naszego dzisiejszego zwiastowania. Pójść za Jezusem, czy
rzeczywiście zdajemy sobie sprawę z tego co to znaczy? Sporo osób, nazywając siebie chrześcijanami zapomina,
że
bycie
uczniem Chrystusa, to coś więcej niż obecność na nabożeństwie. Niektórzy kiedy
odkrywają, że wierność naszemu Panu kosztuje, to jest to, dla nich nie do
przyjęcia. Czy idąc za Chrystusem myślałeś o kosztach, jakie przyjdzie ci
ponieść w związku z twoim powołaniem? Dzisiaj na to pytanie spróbujemy sobie
odpowiedzieć jak również na inne, które jest tytułem tego zwiastowania. Jakie
powinny być nasze priorytety? Naszą historię z Ew. Mateusza uzupełnimy
synoptycznym tekstem, czyli podobnym z Ew.
Łukasza 9, 57-62 gdzie Łukasz podaje nam więcej szczegółów dotyczących tych
wydarzeń. Jak widzimy w naszej historii Jezus jest zupełnie szczery wobec tych,
którzy chcą za nim kroczyć. Mówi, że podążanie za nim, stanie się jego uczniem wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. A
jeśli coś powstrzymuje nas przed tym, by iść za Chrystusem i w jakiś sposób
zagraża naszej relacji z Nim. Powinno zostać usunięte. Ewangelista Mateusz mówi
nam o dwóch osobach, a Łukasz uzupełnia tą historię o trzecią.
Pierwszy
z trzech wspomnianych mężczyzn to uczony w piśmie, jaki widać nie wszyscy
uczeni w piśmie byli przeciwni Chrystusowi. Niektórzy z nich uważnie
przysłuchiwali się naukom Jezusa. Jak wcześniej w poprzednich kazaniach mówiliśmy
Jezus przemawiał z mocą, że przyprawiało to ludzi o dreszcze. Więc ten uczony w
piśmie w jakiś sposób zachwycił się służbą Jezusa, może Jego bezkompromisowym nauczaniem,
może jego cudami, może obietnicami o
Królestwie Bożym, może tym, że jeszcze nigdy nie słyszał tak przemawiającego
człowieka. I gdy przysłuchiwał się temu wszystkiemu w końcu przystąpił do Pana
i powiedział Mu, że jest gotowy pójść za Nim w każde miejsce na świecie (w. 19). Mówi parafrazując „Panie nie ważne gdzie
pójdziesz, choćby to było najdalej, to ja pójdę za tobą”. Zauważmy, że człowiek
ten zwracając się do Jezusa używa tytułu „Nauczyciel”
który w tym miejscu jest również tłumaczony jako „Mistrz”.
Wynika z tego, że on podziwia Jezusa, darzy głębokim szacunkiem i widzi w nim
swojego nauczyciela. Ale odpowiedź Jezusa temu człowiekowi na pierwszy rzut oka
wydaje się mało związana z jego pytaniem. Jezus bowiem mówi „Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda,
ale Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił”.
Innymi
słowu Jezus uświadamia mu czego on chce się podjąć. Mówi mu: czy zdajesz sobie
sprawę z tego, że chcąc iść za mną będziesz narażony na straszne niewygody?
Popatrz na lisy, i ptaki wszystkie te stworzenia mają swoje miejsce mają swój
dom, ale ja nie posiadam takiego miejsca chociaż jestem Synem Człowieczym.
Również ci którzy idą za Mną stają się moimi uczniami muszą zdać sobie sprawę z
tego, że należy porzucić wszelkie nadzieje związane z ułożeniem sobie
życia na tym świecie z tzw. Wygodnym
życiem. Chrześcijanin nie może wiązać swojej nadziei szczęścia i powodzenia z
tym światem, z posiadaniem domu, z
podróżami, karierą zawodową i wieloma innymi jeszcze rzeczami. Oczywiście same
w sobie te rzeczy nie są złe jeśli są podporządkowane Chrystusowi. Ale jeśli
stają miedzy mną, a Jezusem lub zajmują Jego miejsce, to te rzeczy staja się
moim Panem. Tak żyje ten świat, w pogoni za wygodą, przyjemnościami, dobrą
zabawą, nowymi doświadczeniami i nowymi bodźcami. Ciągle nie dość im uciechy,
imprezowego, swobodnego i wygodnego stylu życia. Być
może ten człowiek myślał, że dzięki Jezusowi będzie mógł zwiedzić wiele
ciekawych miejsc, wiele zobaczyć, że pójście za Jezusem przyniesie mu jakieś
doczesne profity, może jakieś wygodne życie, może zrobi karierę przecież Jezus
jest popularnym nauczycielem. Ale Pan Jezus znał jego serce i wiedział co naprawdę
się w nim kryło i jakie były jego prawdziwe pragnienia.
Widzę
tu również przeslanie Jezusa mówiące o tym, że ten świat będzie obcym miejscem
dla chrześcijanin i człowiek wierzący w Chrystusa od tego świata nigdy nie
zazna odpoczynku. Pan Jezus tak mówił o stosunku tego świata do chrześcijan.
Jana 15:18 Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie
wpierw niż was znienawidził.
15:19
Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze
świata nie jesteście, ale ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat
nienawidzi.
W
innym miejscu Jezus mówi
Jana 16:33 To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój
mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat.
Nie
powinniśmy oczekiwać w służbie Chrystusowi, że ten świat przyniesie nam ulgę,
czy będzie nam sprzymierzeńcem w podążaniu za Panem. Jezus mówił, że ze strony
świata mamy się spodziewać raczej nienawiści, niezrozumienia, ucisku, pogardy,
braku dla nas miejsca. Wszyscy mają
jakieś wytchnienie jakiś odpoczynek, ale Syn człowieczy nie ma gdzie by głowę
skłonił. Jeśli chcesz podążać za Jezusem musisz być gotowy na niewygody,
trudności i poświęcenie.
Pamiętam
, że jak szedłem do wojska, to o wojsku
myślałem w kategoriach fajnego munduru, nowych doświadczeń, ciekawych ludzi, zwiedzenia nowych miejsc.
Ale nie bardzo sobie zdawałem sprawę, że
wojsko to czołganie w błocie, poligon, nieprzespane noce, ranne zaprawy, warty, posłuszeństwo
przełożonym, otarte nogi od marszów, a być może wojna i śmierć jeśli zajdzie
taka potrzeba.
Podobnie
niektórzy myślą o chrześcijaństwie, że to tylko same dobre rzeczy, same
błogosławieństwa, same korzyści w ogóle nie myśląc o stratach i
przeciwnościach.
Czy
teraz jeszcze wobec tych faktów i trudności powiedziałbyś Jezusowi, że
pójdziesz za Nim dokądkolwiek On pójdzie? Czy jesteś gotowy zrezygnować z wygód
życia jeśli stają one w konflikcie ze służbą Jezusowi? Czy jesteś gotowy służyć
Panu w każdych warunkach, w każdej pogodzie, w każdej sytuacji w każdym miejscu,
w każdych okolicznościach?
Zwróćcie
uwagę, że ten człowiek mówi Jezusowi, gdzie skłonny byłby pójść za Jezusem. A
Jezus koncentruje się na tym co jesteś skłonny pozostawić by za nim iść? I
dzisiaj to pytanie On zadaje tobie i mi co jesteśmy skłonni zostawić by pójść w
Jego ślady?
Drugi
bohater naszej historii również chciał pójść za Jezusem, ale najpierw chciał
pogrzebać swego ojca (w. 21). Jezus
mówi, Nie! Ty chodź za mną, „a umarli niech grzebią swoich umarłych”.
Odpowiedź Jezusa wydaje się mało wyrozumiała, a nawet może nas szokować.
Przecież pochówek to nic złego,
dlaczego ten człowiek nie mógł pochować ojca. W kulturze Żydowskiej
pogrzeb rodziców to był święty obowiązek. Ale musimy sobie zdać sprawę, że gdy
on chciał pochować ojca, to wcale nie znaczy, że ojciec już nie żył. Słowa
„muszę pogrzebać mojego ojca” w kulturze wschodu to powszechnie używana
przenośnia, która oznacza „pozwól mi poczekać, aż otrzymam swój spadek”. Czyli
człowiek ten powiedział do Jezusa pójdę za tobą pod warunkiem, że zaczekasz, aż
mój ojciec umrze i pozałatwiam wszystkie z tym związane sprawy. Jezus nie
mógł na to pozwolić. Jego ojciec mógł
żyć jeszcze przez wiele lat. Ale Jezus przede wszystkim pokazał na czym polegał
jego błąd. On stawiał przed Chrystusem swoje obowiązki i potrzeby wyrażając to
słowami w (w. 21) „Panie pozwól mi
najpierw”. Jezu pójdę za tobą, ale najpierw musze załatwić swoje sprawy.
Wiele osób myśli właśnie w ten sposób. Pójdę za Jezusem kiedyś, teraz jeszcze
mam czas. Mam czas, bo jestem młody mówią niektórzy, muszę
najpierw zrobić karierę, zdobyć tytuł naukowy i załatwić wiele innych spraw.
Inni chcą rozkręcić swój biznes, nauczyć się nowych rzeczy. Dla wielu podążanie
za Jezusem jest życiem zmarnowanym, jest życiem ograniczonym. Dlatego tą
decyzje odkładają na później. Ale Pan powiedział co „z
tego choćbyś cały świat pozyskał, a siemię samego zatracił lub poniósł szkodę”
(Łuk 9,25). Dobro mojej duszy jest najważniejsze, ważniejsze od wszystkich
innych spraw. W pierwszym przypadku widzieliśmy jak na drodze powołania stanęło
wygodne życie, tutaj bardziej nacisk jest położony na obowiązki. Kwestie, które
wydaje się, że trzeba załatwić najpierw, to może być praca, realizacja naszych
planów, obowiązki wobec rodziców czy innych bliskich, szkoła itp.. rzeczy.
Rzeczy codzienne często ważne, ale i one muszą zostać podporządkowane
Chrystusowi. Jezus ciągle przypomina nam, że sprawy Królestwa Bożego są
najważniejsze, a my ciągle mamy tendencje to ignorować. On doskonale wiedział
jak wielką wagę ma zajmowanie sprawami nieba, my z powodu przebywania w tym
ciele i chodzeniu w pewnym oddaleniu od Pana nie zawsze widzimy to, w sposób
zupełnie przejrzysty. Zawsze ludzie mają dużo czasu na zajmowanie się sprawami
ciała, ale kto będzie zajmował się sprawami nieba? Taki wniosek wypływa ze słów
„niech
umarli grzebią swoich umarłych”(w. 22). Inaczej mówiąc duchowo martwi mogą grzebać
martwych fizycznie, ale nie mogą oni głosić ewangelii i zajmować się sprawami
Królestwa Bożego. Teoretycznie każdy byłby w stanie pochować jego ojca i
dopełnić jego obowiązków związanych z pogrzebem, ale nie każdy pójdzie za
Jezusem i będzie głosił dobrą nowinę. Większość ludzi nierzadko nawet w
kościele ignoruje wagę zwiastowania słów Chrystusa i służby związanej z
uczniostwem. Nieraz padają oskarżenia lub krytyka w stronę misjonarzy lub
pastorów czy innych, którzy służą w słowach „a co to za praca” lub „weź się do prawdziwej roboty”. Nie
dziwi tak krytyka ze strony świata, który nie jest zainteresowany ewangelią,
ale dziwi mnie gdy tak myślą ludzie dla których sprawy Królestwa Bożego powinny
być priorytetowe. Wszak Jezus powiedział Szukajcie najpierw, przed wszystkim,
czego? Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości. Człowiek zaś mówi „to jest
sprawa drugorzędna, najpierw muszę pochować mojego ojca, załatwić moje sprawy i
moje obowiązki, jak to uczynię będę miał czas dla Boga. Bóg nie zadowoli się
drugim miejscem w naszym życiu, On ma być na pierwszym. Pierwsze przykazanie i
najważniejsze jest to: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego
serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej (Mat 22,37).
Wydaje mi się, że głównym powodem ignorowania
ewangelii, czy nie podejmowania wyzwań, które ona nam pozostawia jest brak
podkreślania jej wagi. Często przesłanie ewangeliczne jest traktowane na równi
w tym świecie z innymi filozofiami, religiami czy ludzkimi mądrościami. Ale gdy
w taki sposób patrzymy na ewangelię, to
muszę powiedzieć, że zupełnie nie rozumiemy jej treści. To przesłanie,
biblijne przesłanie o Jezusie nie pochodzi z ziemi, ono pochodzi z nieba. Wagę
tego przesłania doskonale wyraził anioł gdy uwolnił apostołów z więzienia
mówiąc Dzieje 5:20 Idźcie, a wystąpiwszy, głoście ludowi w
świątyni wszystkie te słowa, które darzą życiem.
Ewangelia darzy życiem, ona przynosi odpuszczenie
grzechów, oczyszczenie i dar życia wiecznego. Ewangelia ratuje ludzi od
potępienia na wieki w piekle. Ewangelia wyrywa ludzi ze śmierci. Wszystkie
sprawy tego świata dla człowieka kończą się na grobie. Ewangelia natomiast jest
jedyną, która z grobu wyrywa. Pokażcie choć jedną rzecz tego świata, która
mogłaby się równać z tymi wielkimi sprawami nieba. Tak więc jest oczywiste, że
z tej perspektywy słowa Jezusa o pozostawieniu ojca i pójście z nim nabierają
sensu. Jeśli ty musiałbyś byś wybrać jedną z dwóch rzeczy twoje obowiązki,
praca, pochowanie rodziców i inne, a z drugiej strony pójście za Jezusem na co
byś się zdecydował? Jezus odpowiada nam, że cele wieczne są ważniejsze od
doczesnych.
Postanowiliśmy uzupełnić nasza historie o trzecią
osobę, którą wskazuje ewangelista Łukasz Łuk
9,61-62. W tym przypadku mamy osobę, która chce podążać za Jezusem, ale
najpierw prosi o możliwość pożegnania się z rodziną, ale i tym razem Jezus
kategorycznie się temu sprzeciwia, odpowiadając słowami „Żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje
się do Królestwa Bożego (w. 62).
Tutaj na przeszkodzie podążania za Jezusem staje rodzina, bliscy ludzie z których
kochamy, liczymy się z ich zdaniem i ich opiniami. Prawdopodobnie gdyby ten
człowiek wrócił żegnać się z rodziną, to ona wstrzymywałaby go przed pójściem w
ślady Jezusa. Wszyscy, by mówili zastanów się przemyśl to jeszcze raz, może
to jest zbyt pochopna decyzja. Jego
ojciec mógłby powiedzieć jakie są jego obowiązki w stosunku do rodziny. Jego
matka zaczęłaby płakać i histeryzować, a
jego żona przypomnieć, że najważniejsze są dzieci i ich wychowanie. Sam nie raz
byłem świadkiem podobnych wydarzeń kiedy rodzina, była pełna sprzeciwu gdy ktoś
nawracał się i przychodził do zboru. Część osób pod wpływem nacisków, żony,
męża, ciotek, wujków i innych rezygnowała z ucznostwa. Niektórzy bracia i
siostry w kościele skarżyli się, że rodzina im robi straszne przeszkody. Dla
wielu z nich opinia rodziny była
ważniejsza niż posłuszeństwo Chrystusowi. Gdy ja się nawróciłem, w moim
rodzinnym domu z powodu mojej wiary w Chrystusa, były straszne awantury. Do
tego stopnia, że któregoś razu dostałem
ultimatum, że jeśli nie przestanę jeździć do zboru i angażować się, to muszę
się wyprowadzić. Pamiętam, że odpowiedziałem: „mogę się wyprowadzić, ale z
Jezusa już nie zrezygnuje”. Ostatecznie jednak gdy postawiłem kategorycznie na
Chrystusa, Bóg sprawił, że mogłem
zostać. Jezus mówi, że chęć pożegnania się z rodziną, wysłuchiwanie ich
opinii na temat uczniosta, zastanawianie się czy poddać się ich presji, czy być
posłusznym Panu jest oglądaniem się
wstecz. Obecnie w naszych czasach w
kościele chrześcijańskim jest duży nacisk na troskę o rodzinę. Pisze się wiele
książek na ten temat, podkreśla się jak ważne są relacje rodzinne i jak należy
je budować. Oczywiście wiele z tych rzeczy jest dobrych i się z nimi zgadzam,
ale musimy powiedzieć, że rodzina nie może być ważniejsza od podążania za
Chrystusem. Musimy pamiętać, że również rodzina i bliscy nam ludzie mogą stać
się naszym Bogiem. Jezus mówił w Ew. Łukasza
Łukasza
14:26 Jeśli kto przychodzi do mnie, a
nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a
nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.
Czasami
rozmyślam nad życiem pewnego misjonarza Charlesa Thomasa Studda, który pojechał
do Chin głosić ewangelię, później do Indii, a później do Afryki. Na początku w
swoje wyprawy misyjne zabierał rodzinę, ale z czasem gdy warunki były
trudniejsze, a oni chorowali nie był w stanie tego robić. Czuł wielkie powołanie do głoszenia
słowa i był rozbity między rodzinę w Anglii i odlegle tereny misyjne. Często
wyjeżdżał na wiele lat pozostawiając żonę i czwórkę dzieci. Dzisiaj może byśmy
okrzyknęli go nieodpowiedzialnym, ale po prostu chciał być posłuszny
Chrystusowi.
W jaki sposób oracz zaora ziemię gdy będzie
ciągle oglądał się wstecz? Jego bruzda będzie krzywa, a w konsekwencji pole źle
uprawione. Jeśli jesteśmy rozdarci między opinie rodziny, a służbę Chrystusowi,
to zawsze Królestwo Boże na tym ucierpi.
Gdy izraelici wyszli z Egiptu, to ciągle
oglądali się wstecz w ten sposób, że tęsknili za Egiptem i wspominali z tęsknotą
to, co porzucili. A przecież to był dom
niewoli, zamiast tęsknic za ziemią obiecaną to myślami wracali do Egiptu. Do
czego to prowadziło? Do osłabienia ich siły duchowej, do grzechu, do chęci
zawrócenia z Bożych dróg na drogę prowadzącą do śmierci. Tak więc Jezus
przestrzega nie wracaj się żegnać, nie słuchaj rodziny która chce odwrócić cię
od Pana. Jeśli chcesz iść za Mną, to choć i unikaj wszystkiego co osłabia twoje
zaangażowanie i próbuje odwieść cię od tego powołania. Jeśli widzisz, że
rodzina, grzech lub inne ważne rzeczy próbują skraść twoje serce i dusze i
odwieść się od Pana, to unikaj tego jak ognia.
Nie wiemy dokładnie co uczynili ci powołani po
konfrontacji z Jezusem, ale wydaje się, że dla nich koszty o jakich mówił Jezus
były zbyt wysokie do poniesienia i żaden z
nich nie poszedł w Jego ślady. A co ty zrobisz? Gdzie widzisz swoje
szczęście? Czy wygodnym łatwym życiu? Czy jednak w trudach służby dla Pana?
Jakie miejsce w twoim życiu zajmują obowiązki, praca, kariera, plany czy one są
podporządkowane Chrystusowi? W jakim miejscu na skali wartości jest dla ciebie rodzina i bliscy ci ludzie? Czy czasem
nie zajmują miejsca należnego Chrystusowi i czy masz tyle siły żeby się im
sprzeciwić, gdyby próbowali odwieść cię od Królestwa Bożego?
W katedrze w Mediolanie na potrójnych drzwiach są trzy
inskrypcje. Na pierwszych z nich są namalowane róże, a pod nimi napis: „wszystkie przyjemności są tylko na
chwile”.
Na drugich drzwiach jest płaskorzeźba krzyża, a pod
nią napis: „wszystkie troski i problemy
są tylko na chwile”.
Na trzecich drzwiach na łuku jest napis: „liczy się tylko to co jest wieczne”
Podsumowując:
Jezus przestrzega nas przez te trzy przykłady o trzech
zagrożeniach dla powołania chrześcijańskiego.
1.
Pierwsze
zagrożenie to, wygodne życie skupione na sobie i brak gotowości ponoszenia wysiłków dla
Królestwa Bożego.
2.
Drugie zagrożenie
to postawienie obowiązków przed Królestwem Bożym, sprawy które trzeba załatwić
jak: Praca, rachunki, pochówek, plany zawodowe i inne.
3.
Trzecie
zagrożenie to rodzina, bliscy, przyjaciele, którzy chcą odwrócić naszą uwagę od
spraw Bożych.
Nie wzywam cię dzisiaj, żeby te rzeczy
wszystkie porzucić, sam mieszkam, płace rachunki i mam rodzinę. Wzywam cię żeby
przemyśleć jakie są nasze priorytety i wybrać to, co Panu się podoba. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz