I
choć historia ta jest nam wszystkim dobrze znana, to jednak przyglądając się
jej szczegółom możemy uchwycić wile wspaniałych prawd, których zazwyczaj na
pierwszy rzut oka nie dostrzegamy. Dzieje się tak choćby dlatego, że prawdy te
są ukryte między słowami i wymagają od nas zatrzymania się nad tekstem i
wgłębienia się w Niego. Prawdy te, by je odkryć wymagają od nas wysiłku
intelektualnego, poświęconego czasu oraz łaski Bożej, by mogły stać się dla nas
bardziej jasne. Ale gdy już je odkryjemy staną się wspaniałym duchowym pokarmem
posilającym nas, który jeszcze bardziej utwierdzi nasz dusze w przekonaniu, że
jeśli jest jakaś prawdziwa nadzieja na pokonanie śmierci i dotarciu do życia,
to może być ona tylko w Jezusie Chrystusie.
Z
pewnością, gdy czytamy ewangelię to zauważymy, że Pan Jezus nierzadko mówił
jakby w zagadkach. Przemawiał w przypowieściach, niekiedy nie mówił wprost o co
mu chodzi, ale zmuszał swoich słuchaczy do zastanowienia się. Innym razem
ukrywał wobec wrogich mu ludzi i sceptyków swoją prawdziwą tożsamość, a wobec
tych, którzy szukali prawdy o Bogu jak np. Samarytanka mówił wprost, że On jest
Mesjaszem.
W
16 rodz. Ew. Jana tuż przed śmiercią Jezusa uczniowie mówią do niego
Jan 16:29 Rzekli uczniowie jego:
Oto teraz wyraźnie mówisz i żadnej przypowieści nie powiadasz.
Natomiast
w Ew. Mateusza czytamy
Mat 13:34 To wszystko mówił
Jezus do ludu w podobieństwach, a bez podobieństwa nic do niech nie mówił.
Chodziło
o to, że przypowieści i ukryte znaczenia objawiały prawdę o Królestwie Bożym
tym, którzy jej szczerze poszukiwali. Jeśli człowiek naprawdę był
zainteresowany Królestwem Bożym, to przyjmował słowa Jezusa, rozważał je i w
końcu Bóg dawał mu ich poznanie. Natomiast przypowieści i zagadkowe wypowiedzi
ukrywały prawdę przed szydercami i ignorantami, którzy naśmiewali się z
Chrystusa lub gardzili Nim.
I
tutaj w naszym fragmencie mamy kilka takich ukrytych znaczeń którymi się
zajmiemy.
Zacznijmy
od tego, że Pan Jezus przybywa do Betanii, która była oddalona około 3
kilometrów od Jerozolimy. Przez ostatnie tygodnie pełnił swoją służbę w
Galilei, ale zachorował przyjaciel Jezusa - Łazarz. Łazarz był bratem Marii i
Marty, domu w którym Pan Jezus zatrzymywał się, gdy przybywał do Jerozolimy.
Wydaje się, że w trakcie swojej służby, kiedy Pan Jezus przychodził na różne
święta żydowskie i uroczystości w Jerozolimie, to na noc udawał się właśnie do
Betanii, gdzie był goszczony wraz z uczniami przez Łazarza, Marię i Martę.
Ewangelię mówią o trzech wizytach Pana Jezusa w tym domu, ale biorąc pod uwagę
relację jaką miał z domownikami śmiało możemy założyć, że przebywał tam
częściej.
Więc,
gdy Łazarz poważnie zachorował jego siostry – Maria i Marta szybko posłały po
Pana Jezusa żeby pomógł ich bratu. Miały nadzieję, ze Pan Jezus szybko
przybędzie i uzdrowi Łazarza swoją cudowną mocą jak uzdrowił setki innych osób.
Jednak widzimy, że gdy Jezus o tym usłyszał, to nie śpieszył się zbytnio, by
przybyć z pomocą do swego przyjaciela. Nasz tekst mówi w 6 wierszu, że
Pan pozostał jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie pełnił służbę zanim udał się do
Betanii. Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro go tak miłował i mógł mu pomóc, to
dlaczego nie zareagował od razu, ale Jezus pozwolił, by Łazarz dalej cierpiał,
a w końcu zmarł?
Odpowiedz
na to pytanie mamy w 4 wierszu, że ta choroba nie jest na śmierć, lecz
na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony. Pan Jezus celowo
pozostał na miejscu jeszcze dwa dni żeby dokonała się śmierć Łazarza i żeby był
martwy na tyle długo, by nikt nie miał wątpliwości, że umarł i żeby mógł
podnieść go z martwych. Dotychczas Jezus już dokonał setek uzdrowień u był
znany jako człowiek, który posiada niezwykłą moc. Ale Pan Jezus przede
wszystkim mówił i nauczał, że każdy kto w Niego wierzy przeszedł ze śmierci do
żywota, nauczał, że wiara w Niego daje żywot wieczny, że człowiek który Mu
zaufa otrzymuje zwycięstwo nad śmiercią i nie musi obawiać się sądu Bożego.
Nauczał, że jest Panem życia i śmierci, że jest światłością świata i wodą
życia, mówił o sobie, że jest chlebem żywota i każdy kto Go spożywa w sensie
wiary w Niego ma żywot wieczny.
Przez
wskrzeszenie z martwych Łazarza mógł pokazać swoim uczniom i innym, którzy
zastanawiali się na ile Jego słowa są prawdą, że faktycznie jest tak jak mówił,
że prawdziwie On jest zmartwychwstaniem i żywotem.
Weźmy
również pod uwagę, że choć Jezus kochał Łazarza i jego rodzinę, to pozwolił
żeby Łazarz cierpiał, a z nim jego siostry, by na nim dokonała się Boża chwała.
Siostry Łazarza nie rozumiały motywów Jezusa, co możemy odczytać z 21
wiersza, kiedy Marta powiedziała do Pana, że gdyby był pośród nich, to
Łazarz by nie umarł. Marta i Maria przez te kilka dni musiały się przyglądać
jak ich brat słabnie, cierpi, a w końcu umiera. Jednak ani cierpienie Łazarza,
ani Marty i Marii nie oznaczało, że Jezus ich nie kocha, że mu na nich nie
zależy, że jest obojętny na ich doświadczenia.
Widzimy,
że Bóg czasami dla wyższych swoich celów pozwala na cierpienie swoich
przyjaciół, a my nie zawsze rozumiemy dlaczego tak czyni. Chcielibyśmy żeby od
razu, gdy potrzebujemy Jego pomocy zareagował i wybawił nas z opresji, ale weźmy
pod uwagę, że przede wszystkich Bóg kieruje się swoją chwałą, swoją wolą,
której wypełnienie ostatecznie i nam przynosi błogosławieństwo. To czego
potrzebujemy, gdy cierpimy, a pomoc od niego jakiej się spodziewamy nie
nadchodzi, to pokory i wiary w to, że wciąż jest dla nas dobry i nas kocha.
A pomoc może nie nadchodzić z powodu jakiś
wyższych Bożych celów, których w tej chwili nie znamy. Chciałbym dzisiaj ciebie
zachęcić i wezwać byś nigdy nie podważał lub nie podważała dobroci i miłości
Bożej, bo nie wiesz dlaczego Bóg nie reaguje na twoje lub innych cierpienie.
Ten fragment również obala fałszywa naukę, która niestety szerzy się w wielu
ewangelikalnych kościołach, a mianowicie, że Bóg nie chce żebyś cierpiał.
Widzimy, że czasami chce, przyczyny tego mogą być różne, jak Boża chwała, co
widzimy w przypadku rodziny Łazarza i ślepca od urodzenia z 9 rozdz. Jana.
Innym razem, może Bóg chce nas czegoś nauczyć lub wykształcić w nas jakieś
święte cechy, które mogą zaistnieć się tylko przez doświadczenia jakie
przechodzimy, jeszcze innym razem może być to Boża dyscyplina z powodu jakiegoś
naszego grzechu z którego należy wyznać i się upamiętać. Ale nigdy nie daj się
oszukać szatanowi, że jeśli cierpisz, to Bóg Cię nie kocha i na tobie Mu nie
zależy. W rzeczywistości Biblia mówi, że kogo Bóg miłuje tego karci Hebr
12,6.
Jakiś
czas temu słyszałem jak znany już nieżyjący pastor John MacArthur opowiadał
historię młodszego pastora, który pewnego dnia zabrał całą rodzinę, dwie córki
i syna, a wraz z nimi było jeszcze dwoje niewierzących studentów z wymiany
studenckiej z Włoch i wszyscy razem pojechali samochodem zapisać jedną z córek
na studia. Później chcieli odwiedzić na nabożeństwie Zbór Johna MacAthura.
Jednak gdy dojeżdżali do uczelni ich samochód został uderzony na skrzyżowaniu
przez dużą furgonetkę. Siła uderzenia była tak wielka, że córki tego pastora,
które siedziały z tyłu wypadły przez szybę z samochodu i zginęły na miejscu.
Ich syn i dwoje studentów z wymiany zostali ciężko ranni. Pastor i jego żona
odnieśli niewielkie obrażenia, bo furgonetka uderzyła bardziej w tylną część auta.
John
Macarthur mówił, że gdy się o tym dowiedział udał się do szpitala, by pocieszyć
tą rodzinę i choć byli zdruzgotani, to ten pastor, który właśnie stracił dwoje
dzieci powiedział, że mimo wszystko Bóg jest dobry, bo zabrał jego dwie
wierzące córki, które kochały Jezusa i są teraz z Nim, a oszczędził tych
niewierzących studentów z wymiany, by jeszcze mieli szanse poznać Jezusa.
A
jak ty reagujesz podczas cierpienia, dostrzegasz dobroć Bożą, czy ją
kwestionujesz? Ci rodzice, który stracili dzieci nie rozumieli dlaczego, ale
potrafili zaufać Jezusowi, że nad wszystkim panuje i realizuje w sposób
doskonały swoja wolę jak w przypadku Łazarza.
Jego
choroba i śmierć była w tym celu, by przez
nią został uwielbiony Syn Człowieczy, oby Pan dodał nam na tyle sił, że
wtedy kiedy doświadczamy cierpienia będziemy również widzieć Jego dobrotliwą
rękę nad nami. Zawsze w takich sytuacjach powinniśmy czynić to co Maria i Marta
zwracać się do Jezusa w naszym doświadczeniu. One Nie nakazywały Jezusowi co On
ma zrobić, ale pokornie powierzyły mu sprawę swego brata mając nadzieje, że
przyjdzie im z pomocą.
Następnie
po dwóch dniach, kiedy Łazarz już zmarł Jezus powiedział do uczniów, że pójdą
znowu do ziemi Judzkiej. Uczniowie pewnie mieli nadzieje że już w ogóle tam nie
pójdą, co wyrazili w 8 wierszu „Mistrzu! Dopiero co chcieli Cię Żydzi
ukamienować i znowu chcesz tam iść. Jak widać nie byli zachwyceni pomysłem
swego nauczyciela. Pamiętali to, co działo się w 10 rozdziale jak Żydzi
naznosili kamieni, by zabić Jezusa i starali się Go pojmać. Nie rozumieją
dlaczego Jezus znowu chce narażać się na niebezpieczeństwo utraty życia.
Reagują w typowo ludzki sposób jak zareagowałaby większość ludzi. Ale
pamiętajmy, że są takie chwile w naszej służbie, chwile w których chodzi o Bożą
chwałę i wierność Bogu, że nasze osobiste bezpieczeństwo powinno odgrywać drugorzędną
rolę, przecież nasze życie i tak jest w rękach Boga.
Myślę
o takich sytuacjach kiedy Bóg w sposób wyraźny wzywa nas do pełnienia swojej
woli, a my z tego powodu czujemy się zagrożeni i mamy opory żeby to czynić.
Mogą być to chwilę, gdy należy dać wyraźne świadectwo o Jezusie, podzielić się
ewangelią, okazać się wiernym Bogu. Szatan przez strach kusi nas do rezygnacji
i nieposłuszeństwa. Ale Pan Jezus nigdy się temu nie poddawał.
Odpowiedź
Pana Jezusa na obawy uczniów jest trochę tajemnicza. On mówi „Czy dzień nie
ma dwunastu godzin? Jeśli kto chodzi we dnie, nie potknie się bo widzi światło
tego świata. Jeśli zaś kto chodzi w nocy, potknie się, bo nie ma w sobie
światła.
Pojawia
się pytanie jak ta odpowiedź się ma do obaw uczniów?
Jezus
mówi, że wszyscy mamy tyle czasu ile dał nam Bóg, by wypełniać Jego wolę. Nikt
z nas nie ma ani więcej, ani mniej. Wiadomo, że wtedy nie posługiwano się
zegarkami tak jak my to czynimy dzisiaj. Żydzi dzielili dzień na dwa cykle,
dzień i noc, od wschodu do wieczora około 12 godzin i od wieczora do rana około
12 godzin. Uczniowie obawiali się powrotu do Judei, że mogą zginąć wraz z
Jezusem, bo nienawiść przywódców w stosunku do Niego była już na wysokim
poziomie.
Ale
Jezus mówi, że dzień jest już ustalony, że nie można niczego zmienić, że nie
można niczego wydłużyć ani skrócić, nikt nie może zmienić Bożej woli i coś do
niej dodać lub z niej odjąć. Żaden wróg Jezusa nie może skrócić jego życia i
życia uczniów, ani żaden przyjaciel nie może tego życia wydłużyć. Jezus
uświadamia uczniów, że wszystko jest w rękach Boga i Bóg Ojciec nad wszystkim
panuje i choć Żydzi próbują go zabić, to zanim nie nadejdzie Jego czas nie będą
w stanie tego uczynić. Czyli w świetle życia w jakim się poruszam spotka mnie
tylko to, co Bóg dla mnie przeznaczył, co Bóg dla mnie zaplanował. Jeśli kocham
Boga i pragnę wypełniać jego wolę nie potknę się, jestem pod Bożą ochroną,
kieruje się światłem świata, Bożą wolą jak czynił to Jezus. Nie musiał się
obawiać jak i nie musi się obawiać każdy, każdy kto pragnie wypełniać Bożą wolę.
Spotka nas w życiu tylko to, co Bóg dla nas przeznaczył i w takim zakresie ile
dla nas przeznaczył. Jeśli chodzimy z Bogiem Nie musimy się chować, nie musimy
się bać naszych wrogów, nie oni mają nad nami kontrolę, nie oni rządzą naszym
życiem i jego okolicznościami chociaż może by chcieli. A nawet często myślą, że
tak jest, że mają władze nad nami, ale Jezus wyraźnie uczy, że spełniając Bożą
wolę jesteśmy pod Bożą ochroną i w granicach Jego woli. Nie zawsze możemy to
dostrzec przez okoliczności, ale możemy być tego pewni przez zaufanie Bożemu
Słowu.
Kiedyś
tego doświadczyłem w niezwykły sposób, pamiętam wiele lat temu organizowaliśmy
nabożeństwo w Nowym Dworze Gdańskim i w trakcie nabożeństwa wdarł się do środka
pijany mąż jednej z sióstr i zaczął robić wielką awanturę z tego powodu, że
jego żona chodziła do Zboru. Wywracał krzesła, popychał ludzi, a był to duży
gość, wysoki i solidnie zbudowany. W dłoni miał dużego gwoździa dachowego i
groził, że tym gwoździem kogoś zabije. W trakcie awantury ktoś wezwał policję.
Ale zanim przyjechała podbiegł do mnie i zamachnął się tym gwoździem, by wbić
mi go w głowę. Naprawdę bałem się, ale w tym wszystkim miałem jakąś taką Bożą
odwagę i powiedziałem do niego, że nie możesz zrobić nic poza tym, na co Bóg ci
pozwoli i dosłownie jego ręka zatrzymała się nad moja głową i w tej chwili
podbiegli bracia i złapali go za ręce, a za chwilę przyjechała policja. Wtedy
tak mocno i realnie doświadczyłem Bożej suwerenności, Jezus często o niej
nauczał wiedząc, że Jego życie i życie uczniów całkowicie jest w granicach
Bożej woli. Uczniowie tak długo przebywając z Jezusem powinni widzieć, że tak
jest. Któregoś dnia ostrzeżono Jezusa, że Herod chce Go zabić, gdy nauczał w
Perei w regionie panowania Heroda
Antypasa. To był ten Herod, który kazał ściąć Jana Chrzciciela, a Jezus wtedy
odpowiedział, że nadal będzie kontynuował swoją misje, aż do dnia wyznaczanego
i dopiero wtedy stamtąd odejdzie. Mówił idźcie powiedzcie temu lisowi, że
wypędzam złe duchu i dokonuje uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia zakończę
(Łuk 13,31-33).
Inaczej
mówiąc, Herod nie może mnie skrzywdzić, wykonuję Bożą wole i będę wykonywał ją
tak długo jak Bóg tego chce i nic nie może mi w tym przeszkodzić.
Dawid
w Psalmie 139 wierszu 16 mówi „Oczy twoje widziały czyny moje, w księdze
twej zapisane były wszystkie dni przyszłe, gdy jeszcze żadnego z nich nie było”
Więc
choć w Bożym świetle, realizuj Bożą wolę która jest zapisana w Bożym Słowie i
czyń to odważnie z radością. Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że niekiedy
Jezus celowo unikał Żydów, gdy próbowali go skrzywdzić, więc należy umiejętnie
w Bożej mądrości szukać właściwego balansu między wiecznymi postanowieniami
Boga, a nasza odpowiedzialnością, która również ma znaczenie.
Słyszałem,
że ktoś kiedyś powiedział, że jest tak przekonany, że nic nie może mu się stać
jeśli Bóg tego nie chce, że byłby gotowy raptem wyjść na środek najbardziej
ruchliwej ulicy w godzinach szczytu, a drugi odpowiedział, że jeśli to zrobisz,
to być może to jest właśnie twój ostatni dzień. Jezus wypełniał Bożą wole, nie
działał jak szaleniec, nie był arogancki, nie był głupi, nie kusił swojego Ojca
bezmyślnie się narażając.
Więc
pamiętajmy, że mamy tylko tyle czasu na pełnienie Bożej woli ile dał nam Bóg i
ten czas powinniśmy dobrze wykorzystać na Bożą chwałę, chodzić w świetle
obecności Pana i wykonywać zadania które nam powierzył. Jeśli powierzył Ci
dzieci, wychowuj je dla Bożej chwały, jeśli powierzył Ci obowiązki zawodowe,
rób je jak najlepiej i bądź dobry świadectwem dla współpracowników. Skoro dał
Ci zbór troszcz się o kościół o jego dobro, o braci i siostry, buduj ich i służ
im, jesteśmy winni sobie przed Bogiem miłość wzajemną. Jeśli powierzył Ci
służbę, to staraj się z niej dobrze wywiązać. Jeśli dał ci dary, rozwijaj je.
Jeśli powierzył Ci Pan jakieś zadanie dopilnuj żeby je wykonać, jeśli kazał nam
się modlić i zwiastować ewangelię – czyńmy to, I tak mógłbym wymieniać wiele
jeszcze rzeczy, ale mam nadzieje, że wiecie o co chodzi.
Jeśli
natomiast chodzimy w nocy jak mówi Jezus w 10 wierszu, jeśli człowiek
chodzi poza Bożą wolą, nie ma w sobie Bożego światła, nie interesuje go co Bóg
mówi o zbawieniu, nie interesuje go Boże słowo, nie ma pragnienia, by służyć
Bogu, realizuje w życiu swoje pragnienia i swoją wolę, to w końcu się potknie.
W końcu przyjdzie taki dzień ciemności, który go zaskoczy, dzień w którym
zbiorą się nad nim ciemne chmury, dzień w którym jego szczęście się skończy, a
dobra passa odejdzie. Choćby prowadził najlepsze życie w tym świecie, to dzień
prawdziwej ciemności nadejdzie, kiedy Bóg powie w różnych okolicznościach
życia, nierzadko zaskakujących wracajcie synowie ludzcy, kiedy Bóg powoła go na
sąd, a życie człowieka się skończy. I wyląduje taki człowiek przed tronem
Bożym, bez wiary, bez Jezusa, bez Jego wstawiennictwa z ogromnym bagażem swoich
grzechów i usłyszy od Jezusa nie znam Cię, idź precz od mnie w ogień wieczny.
Straszny
dzień ciemności przyjdzie na wszystkich, którzy odrzucili Pana Jezusa, którzy
ignorowali Jego słowa i nie chcieli uwierzyć, ale jeśli jesteśmy w Chrystusie
nie potkniemy się, nie musimy obawiać się, chodzimy w świetle, a On nad nami
czuwa – jakże to wspaniałe pociesznie, szczególnie w obliczu śmierci i wszelkich
doświadczeń.
Następnie
Pan Jezus powiedział do uczniów, że Łazarz zasnął, ale On idzie zbudzić Go ze
snu. Uczniowie nie rozumieją, że chodzi tutaj o zwykły sen, ale o śmierć, bo
mówią w 12 wierszu, że jeśli zasnął to zdrów będzie, obudzi się. Ale
Jezus teraz powiedział im jasno, że sen o którym mówił jest śmierć, a On obudzi
go z tego snu.
Jezus
tutaj kwestie snu odnosi do snu ciała, ale nie do duszy. Biblia mówi, że w
chwili śmierci ciało śpi w prochu ziemi lub w grobie Daniela 12,2
czekając na zmartwychwstanie, ale duch człowieka idzie do Boga i w zależności
od jego wiary w Chrystusa jest zbawiony lub potępiony. Zbawione dusze ludzi są
z Bogiem, są już w niebie, gdzie doświadczają odpoczynku od swoich dzieł jak
mówi ap. Paweł w liście do Filipian 1 rozdz., że umrzeć, to znaczy być z
Panem lub 2 Koryntian 5 rozdział 8 wiersz, gdzie ap. Paweł kolejny raz
mówi, że wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana. On zbudował dla
swoich wiernych mieszkanie nie ręką ludzką zbudowane, słabe, nietrwałe, ale
wieczne, dom w niebie, nasz dom, gdzie Zbawiciel przygotował nam miejsce i
gdzie jest nasza Ojczyzna.
Niewierzące
dusze natomiast już doświadczają sądu Bożego i w jakiejś części cierpień piekła
jak bogacz z Ew. Łukasza z 16 rozdz.
ostatecznie piekło zostanie wrzucone do jeziora ognistego, gdzie Biblia mówi,
że nie mają wytchnienia we dnie i w nocy, czyli na wieki wieków za to, że nie
umiłowali Bożej prawdy okazanej światu w Jezusie Chrystusie, ale umiłowali
śmierć. Dlatego proszę cię dzisiaj umiłuj życie, umiłuj Chrystusa, pokochaj
Jego słowo, choć w świetle Jego słowa a nie potkniesz się nigdy i przejdziesz
ze śmierci do żywota. Niewiele rzeczy w życiu jest tak pewnych jak to, niebo i
ziemia przeminą, ale Jego słowa nigdy.



