Zazwyczaj oceniamy postępowanie innych dosyć surowo, ale w stosunku do siebie mamy wiele łaski i usprawiedliwiamy wiele złych rzeczy, które czynimy. Niestety, odkąd człowiek upadł w grzech, zawsze tak jest, że dostrzega wiele drzazg w oczach innych, ale w swoim często ciężko mu dostrzec belkę. Tacy właśnie byli faryzeusze i uczeni w piśmie; widzieli w Jezusie wielkie zagrożenie, uważali Go za strasznego bluźniercę zasługującego na śmierć i zamierzali zabić. Jesteśmy w miejscu, gdzie Jezus przyszedł na święto szałasów w połowie tygodnia po półrocznej służbie w rejonach Galilei. Nie przyszedł razem z rodziną, ale przyszedł później po kryjomu właśnie dlatego, że Żydzi planowali Go zgładzić. Gdy dotarł na święto wstąpił do świątyni i publicznie nauczał z wielką mocą, tak że Jego przeciwnicy nie byli w stanie nic zrobić. Nawet wysłali ludzi, by został aresztowany, ale gdy strażnicy świątynni posłuchali Jezusa, to wrócili mówiąc, że jeszcze nigdy nie słyszeli żeby jakikolwiek człowiek tak przemawiał jak przemawiał Jezus. Jezus również mówił, że On tym, którzy uwierzą w Niego da wodę żywą, którą jest Ducha Św. sprawiający duchowe odrodzenie w życiu człowieka i w ten sposób człowiek przejdzie ze śmierci do żywota. W wyniku nauczania Pana Jezusa powstało rozdwojenie między ludem, niektórzy twierdzili, że Jezus jest naprawdę Mesjaszem inni zaś uważali go za niebezpiecznego zwodziciela. W kolejnym dniu święta szałasów, po tym gdy Jezus spędził noc na Górze Oliwnej, znowu zjawił się w świątyni, a ogromny tłum ludzi rozpoznając Go przyszedł słuchać Jego nauczania o Królestwie Bożym. Przeciwnicy Jezusa widząc jak wielką ma popularność obawiali się tak po prostu Jezusa aresztować. Bali się reakcji tłumu, który był za Nim, a wiemy, że faryzeuszom na niewielu rzeczach tak bardzo zależało jak na tym, co myślą o nich ludzie.
W
związku z tym potrzebowali solidnego argumentu, by pojmać Jezusa i zastawili na
niego kolejną już pułapkę, która miała pozbawić Go autorytetu w oczach ludzi i
dać im podstawy do oskarżenia Pana o działanie przeciwko prawu Mojżeszowemu.
Gdyby
udało im się udowodnić, że Jezus działa wbrew Słowu Bożemu, to tym samym nie
może być sługą Bożym, Mesjaszem, a tym bardziej Synem Bożym.
Więc
złapali jakąś kobietę na cudzołóstwie i przyprowadzili ją do Jezusa i postawili
ją pośrodku tego tłumu który słuchał Jezusa. Mają nadzieję, że cokolwiek Jezus
zrobi będzie skończony. Jak powiedziałem, jeśli postanowi kobietę uwolnić, to
będzie oznaczało dla ludzi, że nie szanuje prawa Mojżeszowego, które co do
cudzołóstwa było jasne, że jeśli ktokolwiek zostanie złapany na takim grzechu,
to ma być ukamienowany.
Ks.
Kapłańska mówi tak:
Kapłańska 20:10 Mężczyzna, który
cudzołoży z żoną swego bliźniego, poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i
cudzołożnica.
Tak
na marginesie nie widzimy w tej scenie mężczyzny, może uciekł, ale nie
wykluczałbym tego, że całą tą sytuacje faryzeusze zaaranżowali łącznie z
cudzołóstwem i opłacili jakiegoś faceta, któremu pozwolili odejść, a tą kobietę
wykorzystują do swoich celów.
Z
kolei jeśli Jezus powie, że ta kobieta ma ponieść śmierć zgodnie z prawem
Mojżeszowym, to zaprzeczy temu, co często głosił, że On przyszedł zbawić
grzeszników, nie przyszedł nikogo potępiać, ale uratować, że Bóg jest łaskawy i
dobry dla grzeszników i chce im przebaczyć jeśli tylko są gotowi upamiętać się.
Gdy potępi tą kobietę, to przestanie być przez ludzi postrzegany jako
przyjaciel grzeszników, ludzi na marginesie społeczeństwa często odrzuconych,
którzy w Chrystusie widzieli swoją nadzieję.
Więc
oni Myślą, że w końcu przycisnęli Jezusa do ściany i już im się nie wymknie.
Uważają, że wpadli na pomysł z którego nie ma dobrego wyjścia. W ich
przekonaniu cokolwiek Jezus zrobi, to spowoduje, że ludzie się od niego odwrócą
i będą mogli bez przeszkód Go oskarżyć i zgładzić. Jednocześnie są całkowicie
ślepi na swój własny grzech cudzołóstwa, bo Pan Jezus w 5 rodz. Ew. Mateusza
powiedział, że każdy kto patrzy pożądliwie na niewiastę już staje się winny
cudzołóstwa. Oni spoglądają na tą kobietę z odrazą z potępiającym osądem, ale
nie widzą, że są równie wielkimi cudzołożnikami. Tak naprawdę ta kobieta jest
dla nich tylko pionkiem - środkiem do celu. W ogóle nie myślą o niej jak o
zgubionym grzesznym człowieku, który
potrzebuje ratunku, ale pewnie cieszą się w jakiej sytuacji się znalazła i w
jakiej postawili Jezusa.
Niestety
tak często zachowują się ludzie religijni, którzy uważają, że są w oczach Bożych
sprawiedliwi dzięki własnej religii i własnym uczynkom. Siebie postrzegają jako
dobrych ludzi, ale wobec innych są bardzo surowi i osądzający. Uważają, że oni
zasługują dzięki swojej religijności na Bożą łaskę, są dumni oraz pyszni ze
swoich zasług. Często są ślepi na swoje własne grzechy jak byli faryzeusze, ale
w stosunku do innych mają duże wymagania i ani odrobiny miłosierdzia, bo sami
nigdy nie zdali sobie sprawy, że są grzesznikami potrzebującymi miłosierdzia Bożego. Mogą
używać Pisma i przykazań Bożych do potępiania innych, ale nigdy siebie. Również
my jesteśmy tym zagrożeni, by używać Słowa Bożego do naszych osobistych celów,
do potępiania innych, do poniżania naszych przeciwników, ale gdy tak czynimy
jesteśmy tak samo winni jak ludzie otwarcie niemoralni.
Powinniśmy
pamiętać, że nikt z nas sam z siebie nie jest sprawiedliwy i wszyscy
dopuszczamy się wielu uchybień i grzechów
Więc
stawiają ta kobietę pośrodku tego tłumu oskarżając ją i domagając się od Pana Jezusa reakcji. A co robi Pan Jezus?
Czytamy w 5 wierszu, że pisał palcem po ziemi.
Wydaje
się, że trwało to dłuższą chwilę, bo w kolejnym wierszu jest powiedziane, że
nalegali na niego, by dał im odpowiedź i nie przestawali Go pytać. Niektórzy
próbują zgadywać, co Jezus pisał palcem po ziemi, ale to tylko spekulacje.
Sugerują, że pisał po ziemi ich grzechy, inni mówią, że pisał dziesięć
przykazań. Ale tak naprawdę nie wiemy co dokładnie pisał. Prawdopodobnie
zwlekał z odpowiedzią pozwalając swoim przeciwnikom wylać swoją złość. Pan jest
niesamowicie spokojny i czeka, aż oni się wystrzelają ze swojej amunicji i będą
gotowi posłuchać tego, co On ma dopowiedzenia.
W
końcu, gdy już są zniecierpliwieni domagając się od niego reakcji, wstał i
powiedział „kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”.
Absolutnie mistrzowska boska odpowiedź w sytuacji niemalże bez wyjścia. Dał im
możliwość wykonać na niej wyrok prawa mojżeszowego pozwalając podjąć im
decyzje, a z drugiej strony w niezwykły sposób dotknął ich sumienia, by mogli
zdać sobie sprawę z głębi własnej grzeszności.
I
co zrobił dalej? W 8 wiersz mówi, że gdy to powiedział schylił się i
dalej pisał po ziemi. Pozwolił na to i dał im czas, by sumienie ich poruszyło
ratując tą kobietę.
Zwróćmy
uwagę na to, co zrobili, gdy sumienie ich poruszyło?
Czytamy,
że zaczęli stamtąd wychodzić jeden pod drugim od najstarszego do najmłodszego.
Czemu od najstarszego do najmłodszego? Bo ci najstarsi mieli najwięcej do
przebaczania, ich sumienia były najbardziej obciążone!
Jednak
nie przyszli ze swoim grzechem do Jezusa, nie przyszli ze swoim grzechem do
Boga po oczyszczenie i przebaczenie, ale odeszli zatwardzając swoje serce jeszcze
bardziej. Jest to niezwykle smutny stan wielu grzeszników, którzy przekonani o
swoim grzechu nie przychodzą do Chrystusa, by im przebaczył i uwolnił od winy.
Niestety faryzeusze i uczeni w Piśmie poszli po zdjęcie ciężaru swoich win z
powrotem do swojej religii, do swoich praktyk, do swoich ceremonii, do swoich
świąt i dobrych uczynków, ale nie przychodzą do Jezusa, który jako jedyny może
zdjąć ciężar grzechu z każdego człowieka dlatego, że tylko On jest przebłagalną
ofiarą przed Bogiem za winę nas wszystkich.
Pan
Jezus zaprasza do siebie każdego grzesznika, każdego człowieka, by oczyścić
nasze sumienia i robi to w słowach:
Mateusza 11:28 Pójdźcie do mnie
wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.
A
na innym miejscu w Ks. Izajasza o przebaczeniu danym nam przez Jezusa możemy
przeczytać
Izajasza 1:18 Chodźcie więc, a
będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak
szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe
jak wełna.
I
powiem wam, że Bóg codziennie przekonuje tysiące ludzi o swojej winie, robi to
przez Słowo Boże, przez czytanie Biblii, przez kaznodziejów, przez wielu
chrześcijan, który głoszą ewangelię w miejscu gdzie żyją i mieszkają. Bóg czyni
to również przez okoliczności życia uświadamiając ludziom ich winę. Pamiętam
wiele lat temu Kościół Chrześcijan Baptystów w Sopocie został podany do sądu na
wniosek nieprzychylnego sąsiada o to, że dokonał niedozwolonej wymiany okien w
swoim lokalu. W tą sprawę zaangażował się pewien prawnik, który wiele przykrych
rzeczy wyrządził kościołowi przez różne wybiegi prawne. Ostatecznie kościół
wygrał sprawę. Po jakimś czasie ten prawnik popadł w kłopoty i przyszedł dać na
kościół ofiarę mając wyrzuty sumienia z powodu wcześniejszych działań. Ale
niestety do Jezusa po przebaczenie nie przyszedł. Jest codziennie wiele takich
osób przekonanych przez Boga o swoim grzechu, ale niechętnych zrobić z nim
prawdziwy porządek. Wolą dać pieniądze na ofiarę, zrobić jakiś dobry uczynek,
wyspowiadać się księdzu, szukać pośrednictwa u świętych osób, przyjąć
sakramenty, więcej czytać Biblii, pomnożyć modlitwy, częściej chodzić do
kościoła, czy nawet zadawać sobie krzywdę przez umartwianie się, ale do Jezusa
ze swoim grzechem nie przychodzą, co widzimy w naszym fragmencie.
Faryzeusze
i uczeni w Piśmie oraz wiele innych osób chce tylko pudrować swój grzech,
maskować go, ale nie chcą z Nim zrobić prawdziwego porządku, czyli wyznać Go
Jezusowi, odrzucić grzech i przyjąć przebaczenie jakie oferuje nam Chrystus. Słowo
Boże mówi, że w naszym grzechu, to jedyne i prawdziwe pocieszenie dla ludzi.
Co
my robimy z naszym winą, co ty robisz? Gdzie szukamy oczyszczenia, bo poza
Chrystusem nie znajdziemy go nigdzie, dlatego, że tylko święta krew Jezusa
przez wiarę w Niego może zgładzić każdy nasz grzech. Nie ma innego
zadośćuczynienia w całym wszechświecie jak tylko ofiara Chrystusa.
Apostoł
Paweł mówi o tym w ten sposób:
Kolosan 2:13 I was, którzy
umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił,
odpuściwszy nam wszystkie grzechy;
14 Wymazał obciążający nas list
dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go,
przybiwszy go do krzyża;
Kiedy
przyjdziemy w naszej skrusze do Jezusa on oczyści nasze sumienie, odnowi nasze
serca, weźmie nasze winy i przybije je do Krzyża, a w to miejsce da nam nowe
życie, życie wieczne i nowe serce.
Idąc
dalej w naszej w naszej historii widzimy, że wszyscy oskarżycie tej kobiety
wyszli. Pozostał tylko Jezus i ta kobieta. A następnie Jezus mówi „Kobieto!
Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt
Panie! Wtedy rzekł jej Jezus: i Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie
grzesz”
Coś
niesamowitego, niesamowite słowa, a jednak wydaje mi się często zupełnie
niezrozumiałe.
Przez
te słowa widzimy, że kwestia wydania wyroku potępienia na człowieka, to nie
jest kwestia człowieka, ale Boga. Żaden człowiek nie ma prawa potępić innego
człowieka. Nie jesteśmy w stanie i nie możemy osądzić ludzkich sumień zgodnie z
innymi słowami Jezusa
Mateusza 7:1 Nie sądźcie,
abyście nie byli sądzeni.
2 Albowiem jakim sądem sądzicie,
takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.
3 A czemu widzisz źdźbło w oku
brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?
4 Albo jak powiesz bratu swemu:
Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim?
5 Obłudniku, wyjmij najpierw
belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego.
Oczywiście kwestia nie sądzenia nie dotyczy dyscypliny kościelnej, czy rozeznania różnych spraw, ale chodzi o potępianie ludzi, wywyższanie się nad innych i w porównaniu z nimi uważanie się za sprawiedliwych i lepszych w oczach Boga. Jest to dostrzeganie drzazgi w oku drugiego człowieka, a w swoim nie umiejętność dostrzeżenia belki. Nie jesteśmy w stanie sprawiedliwie osądzić drugiego człowieka skoro sami jesteśmy zaślepieni przez nasz grzech. Dlatego wszelki sąd powinniśmy złożyć w ręce Boga, tylko On ma prawo wydać wyrok wobec tej kobiety, a Jezus mówi, że skoro nikt ją nie potępia, to i On ją nie potępia.
Teraz
pozostaje nam kwestia pogodzenia Bożej sprawiedliwości i Bożej świętości z
Bożym miłosierdziem z Bożą łaską okazanej tej kobiecie. Musimy wytłumaczyć
dlaczego Jezus mógł tej cudzołożnicy przebaczyć. Dlaczego mógł jej powiedzieć, że
jej nie potępia, skoro Boże prawo mówiło wyraźnie i zdecydowanie, że za
cudzołóstwo jest śmierć?
Nie
ma co do tego wątpliwości, że ta kobieta powinna umrzeć. Czytaliśmy wcześniej w
Ks. Kapłańskiej 20:10 Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego,
poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i cudzołożnica.
Czy
to znaczy, że Jezus zlekceważył Boże przykazania i nie mają one teraz znaczenia?
Czy to znaczy, że Bóg nikogo nie potępi, że wszystkim wybaczy wszystkie grzechy
i nikt nie trafi do piekła? Już kilka razy słyszałem właśnie takie
humanistyczne tłumaczenie tej historii, że skóro Pan Jezus wybaczył
jawnogrzesznicy, to znaczy, że Bóg jest tak miłosierny, że wszystkim puści
płazem ich winy i nikt nie powinien obawiać się Bożego sądu? Czy takie
właśnie jest znaczenie tej historii?
Wiemy,
że Bóg nie może tak zrobić, nie może pogwałcić swojej sprawiedliwości, nie może
przymknąć oczy na nasz grzech, bo wtedy nie okazałby się święty i doskonały.
Trzeba
powiedzieć, że ta historia sprawia nam pewien problem, jak pogodzić słowa i „ja
cię nie potępiam” ze słowami, że za cudzołóstwo poniesie śmierć?
Jestem
pewny, że wyjaśnienie znajduje się w tym, że Pan Jezus miał umrzeć za grzech
tej kobiety i dlatego mógł jej powiedzieć „I ja cię nie potępiam idź i odtąd
więcej nie grzesz”
Pan
Jezus mógł jej przebaczyć, mógł pogodzić Bożą sprawiedliwość z Bożym
miłosierdziem przez Krzyż, przez swoją śmierć. Nie ma innego sposobu, by Bóg
mógł przebaczyć grzesznikowi.
Ta
kobieta uwierzyła w Chrystusa, uwierzyła w Jego przebaczenie dlatego mogła
dostąpić miłosierdzia i otrzymała Łaskę.
Jakieś
czas temu miałem rozmowę ewangelizacyjną z pewnym człowiekiem i zapytałem się
go jak może dostać się do nieba skoro jest grzesznikiem, a Pismo mówi, że nic
nieczystego tam nie wejdzie. A on mi powiedział, że wierzy w Boże miłosierdzie,
a ja powiedziałem mu, że Ono jest w Jezusie i trzeba uwierzyć w Chrystusa, a
wtedy otrzymujemy Boże miłosierdzie i może być okazana nam łaska. Ale ciężko mu
było to przyjąć, uważał że Boże miłosierdzie jest także bez Chrystusa, a
właściwie bliżej mu było do Marii. Ciągle mówił, że Bóg z pewnością mu
przebaczy. Ale bez Chrystusa jest Boży sąd, to otrzymałaby ta kobieta, gdyby
nie to, że Jezus miał umrzeć za nią na Krzyżu, a ona uwierzyła w Niego. W
Krzyżu Bóg pogodził swoją sprawiedliwość i świętość z darowaniem win
grzesznikowi. To więc sprawiedliwy i święty Bóg, który nienawidzi żadnego
grzechu może być dla nas dzisiaj łaskawy i miłosierny tylko wtedy, gdy wierzymy
w Chrystusa, którego śmierć zaspokoiła Boży gniew, który zwracał się przeciwko
nam.
Będąc
w Jezusie twój grzech jest zakryty, jest przebaczony, nie ma żadnego potępienia
mówi Pismo dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie (Rzym 8,1). Czy nie
to powiedział Jezus do tej kobiety – i ja cię nie potępiam. Te słowa
dzisiaj są skierowane do każdego z was i do każdej innej osoby – ja cię nie
potępiam jeśli tylko ufamy Chrystusowi jako naszemu Zbawicielowi.
Jan 3:16 Albowiem tak Bóg
umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy,
nie zginął, ale miał żywot wieczny.
17 Bo nie posłał Bóg Syna na
świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony.
18 Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego.
Powiedział
również do niej po tym jak jej przebaczył, „idź i odtąd już nie grzesz”.
Widzimy,
że prawdziwe przebaczenie pociąga za sobą zmianę i jest połączone z
upamiętaniem. Jezus nie powiedział, idź i żyj jak chcesz, ale powiedział odtąd
już żyj mocą Bożej łaski przebaczania i już więcej nie grzesz. Przebaczenie
jest Bożym darem przez wiarę w Chrystusa, ale wyzwala ono w nas motywację i
pragnienie życia nowym życiem, które od chwili doświadczenia przebaczenia
będzie pragnieniem dla każdej prawdziwej wierzącej osoby.
Nie
żyjemy nowym życiem, by zasłużyć na przebaczanie jak niektórzy głoszą, ale
żyjemy nowym życiem, by podziękować za przebaczanie, które otrzymaliśmy
wcześniej.
Więc
jeśli otrzymałeś Boże przebaczenie idź i już nie grzesz więcej. Nie oznacza to,
że jesteśmy bezgrzeszni, ale oznacza, że już nie chcemy grzeszyć, nie chcemy
obrażać Boga, bo Go kochamy, walczymy z grzechem i chcemy uwielbiać naszego
Zbawiciela Jezusa Chrystusa i naszego Boga Ojca za Jego miłosierdzie i Jego
łaskę.
Kiedyś
słyszałem historię dwóch przyjaciół, którzy dorastali jako najlepsi
przyjaciele, z tą różnicą, że ich życie potoczyło się rozbieżnymi torami. Jeden
z nich został sędzią, a drugi przestępcą. W pewnym momencie ten który był
przestępcą trafił do sądu, a sędzią był jego przyjaciel. Jest oczywiste, że nie
mógł puścić przyjaciela wolno, bo był winny i musiał wymierzyć mu
sprawiedliwość, ale jednocześnie chciał go ratować.
Więc skazał swego przyjaciela na odpowiedni wyrok którym była wysoka grzywna po czym zszedł z ławy sędziowskiej, zdjął togę i wypisał przyjacielowi czek na całą kwotę grzywny płacąc jego dług. To właśnie uczynił Bóg w Jezusie. Skazał nas na śmierć za nasze grzechy, ale potem zstąpił z nieba i płaci za wszystkie nasze winy swoim życiem – to jest właśnie łaska.