27.10.2025

Choć w świetle Bożego Słwa Ew. Jana 11,1-14


Wkraczamy dzisiaj do 11 rozdziału Ew. Jana jest to niezwykle ważny rozdział w narracji apostoła Jana. Celem jak wiemy jest przekonać nas, że Pan Jezus jest prawdziwie Zbawicielem świata, Synem Bożym, który przyszedł z nieba i dokonał ponadnaturalnego wcielenia stając się człowiekiem, by objawić nam Boga Ojca i oddać życie za grzeszników byśmy przez wiarę w Niego modli dostąpić przebaczenia i pojednania z Bogiem. A ten rozdział ma dostarczyć nam niepodważalnych dowodów, że tak właściwie jest, że Pan Jezus prawdziwie daje życie wieczne i jest gwarantem naszego zmartwychwstania. Jest to ostatni wielki publiczny cud zapisany przez Jana. Spektakularny cud wobec setek świadków wskrzeszenia z martwych człowieka, co do którego nie było żadnych wątpliwości, że faktycznie nie żyje.

I choć historia ta jest nam wszystkim dobrze znana, to jednak przyglądając się jej szczegółom możemy uchwycić wile wspaniałych prawd, których zazwyczaj na pierwszy rzut oka nie dostrzegamy. Dzieje się tak choćby dlatego, że prawdy te są ukryte między słowami i wymagają od nas zatrzymania się nad tekstem i wgłębienia się w Niego. Prawdy te, by je odkryć wymagają od nas wysiłku intelektualnego, poświęconego czasu oraz łaski Bożej, by mogły stać się dla nas bardziej jasne. Ale gdy już je odkryjemy staną się wspaniałym duchowym pokarmem posilającym nas, który jeszcze bardziej utwierdzi nasz dusze w przekonaniu, że jeśli jest jakaś prawdziwa nadzieja na pokonanie śmierci i dotarciu do życia, to może być ona tylko w Jezusie Chrystusie.

Z pewnością, gdy czytamy ewangelię to zauważymy, że Pan Jezus nierzadko mówił jakby w zagadkach. Przemawiał w przypowieściach, niekiedy nie mówił wprost o co mu chodzi, ale zmuszał swoich słuchaczy do zastanowienia się. Innym razem ukrywał wobec wrogich mu ludzi i sceptyków swoją prawdziwą tożsamość, a wobec tych, którzy szukali prawdy o Bogu jak np. Samarytanka mówił wprost, że On jest Mesjaszem.

W 16 rodz. Ew. Jana tuż przed śmiercią Jezusa uczniowie mówią do niego

Jan 16:29  Rzekli uczniowie jego: Oto teraz wyraźnie mówisz i żadnej przypowieści nie powiadasz.

Natomiast w Ew. Mateusza czytamy

Mat 13:34  To wszystko mówił Jezus do ludu w podobieństwach, a bez podobieństwa nic do niech nie mówił.

Chodziło o to, że przypowieści i ukryte znaczenia objawiały prawdę o Królestwie Bożym tym, którzy jej szczerze poszukiwali. Jeśli człowiek naprawdę był zainteresowany Królestwem Bożym, to przyjmował słowa Jezusa, rozważał je i w końcu Bóg dawał mu ich poznanie. Natomiast przypowieści i zagadkowe wypowiedzi ukrywały prawdę przed szydercami i ignorantami, którzy naśmiewali się z Chrystusa lub gardzili Nim.

I tutaj w naszym fragmencie mamy kilka takich ukrytych znaczeń którymi się zajmiemy.

Zacznijmy od tego, że Pan Jezus przybywa do Betanii, która była oddalona około 3 kilometrów od Jerozolimy. Przez ostatnie tygodnie pełnił swoją służbę w Galilei, ale zachorował przyjaciel Jezusa - Łazarz. Łazarz był bratem Marii i Marty, domu w którym Pan Jezus zatrzymywał się, gdy przybywał do Jerozolimy. Wydaje się, że w trakcie swojej służby, kiedy Pan Jezus przychodził na różne święta żydowskie i uroczystości w Jerozolimie, to na noc udawał się właśnie do Betanii, gdzie był goszczony wraz z uczniami przez Łazarza, Marię i Martę. Ewangelię mówią o trzech wizytach Pana Jezusa w tym domu, ale biorąc pod uwagę relację jaką miał z domownikami śmiało możemy założyć, że przebywał tam częściej.

Więc, gdy Łazarz poważnie zachorował jego siostry – Maria i Marta szybko posłały po Pana Jezusa żeby pomógł ich bratu. Miały nadzieję, ze Pan Jezus szybko przybędzie i uzdrowi Łazarza swoją cudowną mocą jak uzdrowił setki innych osób. Jednak widzimy, że gdy Jezus o tym usłyszał, to nie śpieszył się zbytnio, by przybyć z pomocą do swego przyjaciela. Nasz tekst mówi w 6 wierszu, że Pan pozostał jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie pełnił służbę zanim udał się do Betanii. Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro go tak miłował i mógł mu pomóc, to dlaczego nie zareagował od razu, ale Jezus pozwolił, by Łazarz dalej cierpiał, a w końcu zmarł?

Odpowiedz na to pytanie mamy w 4 wierszu, że ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony. Pan Jezus celowo pozostał na miejscu jeszcze dwa dni żeby dokonała się śmierć Łazarza i żeby był martwy na tyle długo, by nikt nie miał wątpliwości, że umarł i żeby mógł podnieść go z martwych. Dotychczas Jezus już dokonał setek uzdrowień u był znany jako człowiek, który posiada niezwykłą moc. Ale Pan Jezus przede wszystkim mówił i nauczał, że każdy kto w Niego wierzy przeszedł ze śmierci do żywota, nauczał, że wiara w Niego daje żywot wieczny, że człowiek który Mu zaufa otrzymuje zwycięstwo nad śmiercią i nie musi obawiać się sądu Bożego. Nauczał, że jest Panem życia i śmierci, że jest światłością świata i wodą życia, mówił o sobie, że jest chlebem żywota i każdy kto Go spożywa w sensie wiary w Niego ma żywot wieczny.

Przez wskrzeszenie z martwych Łazarza mógł pokazać swoim uczniom i innym, którzy zastanawiali się na ile Jego słowa są prawdą, że faktycznie jest tak jak mówił, że prawdziwie On jest zmartwychwstaniem i żywotem.

Weźmy również pod uwagę, że choć Jezus kochał Łazarza i jego rodzinę, to pozwolił żeby Łazarz cierpiał, a z nim jego siostry, by na nim dokonała się Boża chwała. Siostry Łazarza nie rozumiały motywów Jezusa, co możemy odczytać z 21 wiersza, kiedy Marta powiedziała do Pana, że gdyby był pośród nich, to Łazarz by nie umarł. Marta i Maria przez te kilka dni musiały się przyglądać jak ich brat słabnie, cierpi, a w końcu umiera. Jednak ani cierpienie Łazarza, ani Marty i Marii nie oznaczało, że Jezus ich nie kocha, że mu na nich nie zależy, że jest obojętny na ich doświadczenia.

Widzimy, że Bóg czasami dla wyższych swoich celów pozwala na cierpienie swoich przyjaciół, a my nie zawsze rozumiemy dlaczego tak czyni. Chcielibyśmy żeby od razu, gdy potrzebujemy Jego pomocy zareagował i wybawił nas z opresji, ale weźmy pod uwagę, że przede wszystkich Bóg kieruje się swoją chwałą, swoją wolą, której wypełnienie ostatecznie i nam przynosi błogosławieństwo. To czego potrzebujemy, gdy cierpimy, a pomoc od niego jakiej się spodziewamy nie nadchodzi, to pokory i wiary w to, że wciąż jest dla nas dobry i nas kocha.

 A pomoc może nie nadchodzić z powodu jakiś wyższych Bożych celów, których w tej chwili nie znamy. Chciałbym dzisiaj ciebie zachęcić i wezwać byś nigdy nie podważał lub nie podważała dobroci i miłości Bożej, bo nie wiesz dlaczego Bóg nie reaguje na twoje lub innych cierpienie. Ten fragment również obala fałszywa naukę, która niestety szerzy się w wielu ewangelikalnych kościołach, a mianowicie, że Bóg nie chce żebyś cierpiał. Widzimy, że czasami chce, przyczyny tego mogą być różne, jak Boża chwała, co widzimy w przypadku rodziny Łazarza i ślepca od urodzenia z 9 rozdz. Jana. Innym razem, może Bóg chce nas czegoś nauczyć lub wykształcić w nas jakieś święte cechy, które mogą zaistnieć się tylko przez doświadczenia jakie przechodzimy, jeszcze innym razem może być to Boża dyscyplina z powodu jakiegoś naszego grzechu z którego należy wyznać i się upamiętać. Ale nigdy nie daj się oszukać szatanowi, że jeśli cierpisz, to Bóg Cię nie kocha i na tobie Mu nie zależy. W rzeczywistości Biblia mówi, że kogo Bóg miłuje tego karci Hebr 12,6.

Jakiś czas temu słyszałem jak znany już nieżyjący pastor John MacArthur opowiadał historię młodszego pastora, który pewnego dnia zabrał całą rodzinę, dwie córki i syna, a wraz z nimi było jeszcze dwoje niewierzących studentów z wymiany studenckiej z Włoch i wszyscy razem pojechali samochodem zapisać jedną z córek na studia. Później chcieli odwiedzić na nabożeństwie Zbór Johna MacAthura. Jednak gdy dojeżdżali do uczelni ich samochód został uderzony na skrzyżowaniu przez dużą furgonetkę. Siła uderzenia była tak wielka, że córki tego pastora, które siedziały z tyłu wypadły przez szybę z samochodu i zginęły na miejscu. Ich syn i dwoje studentów z wymiany zostali ciężko ranni. Pastor i jego żona odnieśli niewielkie obrażenia, bo furgonetka uderzyła bardziej w tylną część auta.

John Macarthur mówił, że gdy się o tym dowiedział udał się do szpitala, by pocieszyć tą rodzinę i choć byli zdruzgotani, to ten pastor, który właśnie stracił dwoje dzieci powiedział, że mimo wszystko Bóg jest dobry, bo zabrał jego dwie wierzące córki, które kochały Jezusa i są teraz z Nim, a oszczędził tych niewierzących studentów z wymiany, by jeszcze mieli szanse poznać Jezusa.

A jak ty reagujesz podczas cierpienia, dostrzegasz dobroć Bożą, czy ją kwestionujesz? Ci rodzice, który stracili dzieci nie rozumieli dlaczego, ale potrafili zaufać Jezusowi, że nad wszystkim panuje i realizuje w sposób doskonały swoja wolę jak w przypadku Łazarza.

Jego choroba i śmierć była w tym celu, by przez  nią został uwielbiony Syn Człowieczy, oby Pan dodał nam na tyle sił, że wtedy kiedy doświadczamy cierpienia będziemy również widzieć Jego dobrotliwą rękę nad nami. Zawsze w takich sytuacjach powinniśmy czynić to co Maria i Marta zwracać się do Jezusa w naszym doświadczeniu. One Nie nakazywały Jezusowi co On ma zrobić, ale pokornie powierzyły mu sprawę swego brata mając nadzieje, że przyjdzie im z pomocą.

Następnie po dwóch dniach, kiedy Łazarz już zmarł Jezus powiedział do uczniów, że pójdą znowu do ziemi Judzkiej. Uczniowie pewnie mieli nadzieje że już w ogóle tam nie pójdą, co wyrazili w 8 wierszu „Mistrzu! Dopiero co chcieli Cię Żydzi ukamienować i znowu chcesz tam iść. Jak widać nie byli zachwyceni pomysłem swego nauczyciela. Pamiętali to, co działo się w 10 rozdziale jak Żydzi naznosili kamieni, by zabić Jezusa i starali się Go pojmać. Nie rozumieją dlaczego Jezus znowu chce narażać się na niebezpieczeństwo utraty życia. Reagują w typowo ludzki sposób jak zareagowałaby większość ludzi. Ale pamiętajmy, że są takie chwile w naszej służbie, chwile w których chodzi o Bożą chwałę i wierność Bogu, że nasze osobiste bezpieczeństwo powinno odgrywać drugorzędną rolę, przecież nasze życie i tak jest w rękach Boga.

Myślę o takich sytuacjach kiedy Bóg w sposób wyraźny wzywa nas do pełnienia swojej woli, a my z tego powodu czujemy się zagrożeni i mamy opory żeby to czynić. Mogą być to chwilę, gdy należy dać wyraźne świadectwo o Jezusie, podzielić się ewangelią, okazać się wiernym Bogu. Szatan przez strach kusi nas do rezygnacji i nieposłuszeństwa. Ale Pan Jezus nigdy się temu nie poddawał.

Odpowiedź Pana Jezusa na obawy uczniów jest trochę tajemnicza. On mówi „Czy dzień nie ma dwunastu godzin? Jeśli kto chodzi we dnie, nie potknie się bo widzi światło tego świata. Jeśli zaś kto chodzi w nocy, potknie się, bo nie ma w sobie światła.

Pojawia się pytanie jak ta odpowiedź się ma do obaw uczniów?

Jezus mówi, że wszyscy mamy tyle czasu ile dał nam Bóg, by wypełniać Jego wolę. Nikt z nas nie ma ani więcej, ani mniej. Wiadomo, że wtedy nie posługiwano się zegarkami tak jak my to czynimy dzisiaj. Żydzi dzielili dzień na dwa cykle, dzień i noc, od wschodu do wieczora około 12 godzin i od wieczora do rana około 12 godzin. Uczniowie obawiali się powrotu do Judei, że mogą zginąć wraz z Jezusem, bo nienawiść przywódców w stosunku do Niego była już na wysokim poziomie.

Ale Jezus mówi, że dzień jest już ustalony, że nie można niczego zmienić, że nie można niczego wydłużyć ani skrócić, nikt nie może zmienić Bożej woli i coś do niej dodać lub z niej odjąć. Żaden wróg Jezusa nie może skrócić jego życia i życia uczniów, ani żaden przyjaciel nie może tego życia wydłużyć. Jezus uświadamia uczniów, że wszystko jest w rękach Boga i Bóg Ojciec nad wszystkim panuje i choć Żydzi próbują go zabić, to zanim nie nadejdzie Jego czas nie będą w stanie tego uczynić. Czyli w świetle życia w jakim się poruszam spotka mnie tylko to, co Bóg dla mnie przeznaczył, co Bóg dla mnie zaplanował. Jeśli kocham Boga i pragnę wypełniać jego wolę nie potknę się, jestem pod Bożą ochroną, kieruje się światłem świata, Bożą wolą jak czynił to Jezus. Nie musiał się obawiać jak i nie musi się obawiać każdy, każdy kto pragnie wypełniać Bożą wolę. Spotka nas w życiu tylko to, co Bóg dla nas przeznaczył i w takim zakresie ile dla nas przeznaczył. Jeśli chodzimy z Bogiem Nie musimy się chować, nie musimy się bać naszych wrogów, nie oni mają nad nami kontrolę, nie oni rządzą naszym życiem i jego okolicznościami chociaż może by chcieli. A nawet często myślą, że tak jest, że mają władze nad nami, ale Jezus wyraźnie uczy, że spełniając Bożą wolę jesteśmy pod Bożą ochroną i w granicach Jego woli. Nie zawsze możemy to dostrzec przez okoliczności, ale możemy być tego pewni przez zaufanie Bożemu Słowu.

Kiedyś tego doświadczyłem w niezwykły sposób, pamiętam wiele lat temu organizowaliśmy nabożeństwo w Nowym Dworze Gdańskim i w trakcie nabożeństwa wdarł się do środka pijany mąż jednej z sióstr i zaczął robić wielką awanturę z tego powodu, że jego żona chodziła do Zboru. Wywracał krzesła, popychał ludzi, a był to duży gość, wysoki i solidnie zbudowany. W dłoni miał dużego gwoździa dachowego i groził, że tym gwoździem kogoś zabije. W trakcie awantury ktoś wezwał policję. Ale zanim przyjechała podbiegł do mnie i zamachnął się tym gwoździem, by wbić mi go w głowę. Naprawdę bałem się, ale w tym wszystkim miałem jakąś taką Bożą odwagę i powiedziałem do niego, że nie możesz zrobić nic poza tym, na co Bóg ci pozwoli i dosłownie jego ręka zatrzymała się nad moja głową i w tej chwili podbiegli bracia i złapali go za ręce, a za chwilę przyjechała policja. Wtedy tak mocno i realnie doświadczyłem Bożej suwerenności, Jezus często o niej nauczał wiedząc, że Jego życie i życie uczniów całkowicie jest w granicach Bożej woli. Uczniowie tak długo przebywając z Jezusem powinni widzieć, że tak jest. Któregoś dnia ostrzeżono Jezusa, że Herod chce Go zabić, gdy nauczał w Perei w regionie  panowania Heroda Antypasa. To był ten Herod, który kazał ściąć Jana Chrzciciela, a Jezus wtedy odpowiedział, że nadal będzie kontynuował swoją misje, aż do dnia wyznaczanego i dopiero wtedy stamtąd odejdzie. Mówił idźcie powiedzcie temu lisowi, że wypędzam złe duchu i dokonuje uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia zakończę (Łuk 13,31-33).

Inaczej mówiąc, Herod nie może mnie skrzywdzić, wykonuję Bożą wole i będę wykonywał ją tak długo jak Bóg tego chce i nic nie może mi w tym przeszkodzić.

Dawid w Psalmie 139 wierszu 16 mówi „Oczy twoje widziały czyny moje, w księdze twej zapisane były wszystkie dni przyszłe, gdy jeszcze żadnego z nich nie było”

Więc choć w Bożym świetle, realizuj Bożą wolę która jest zapisana w Bożym Słowie i czyń to odważnie z radością. Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że niekiedy Jezus celowo unikał Żydów, gdy próbowali go skrzywdzić, więc należy umiejętnie w Bożej mądrości szukać właściwego balansu między wiecznymi postanowieniami Boga, a nasza odpowiedzialnością, która również ma znaczenie.

Słyszałem, że ktoś kiedyś powiedział, że jest tak przekonany, że nic nie może mu się stać jeśli Bóg tego nie chce, że byłby gotowy raptem wyjść na środek najbardziej ruchliwej ulicy w godzinach szczytu, a drugi odpowiedział, że jeśli to zrobisz, to być może to jest właśnie twój ostatni dzień. Jezus wypełniał Bożą wole, nie działał jak szaleniec, nie był arogancki, nie był głupi, nie kusił swojego Ojca bezmyślnie się narażając.

Więc pamiętajmy, że mamy tylko tyle czasu na pełnienie Bożej woli ile dał nam Bóg i ten czas powinniśmy dobrze wykorzystać na Bożą chwałę, chodzić w świetle obecności Pana i wykonywać zadania które nam powierzył. Jeśli powierzył Ci dzieci, wychowuj je dla Bożej chwały, jeśli powierzył Ci obowiązki zawodowe, rób je jak najlepiej i bądź dobry świadectwem dla współpracowników. Skoro dał Ci zbór troszcz się o kościół o jego dobro, o braci i siostry, buduj ich i służ im, jesteśmy winni sobie przed Bogiem miłość wzajemną. Jeśli powierzył Ci służbę, to staraj się z niej dobrze wywiązać. Jeśli dał ci dary, rozwijaj je. Jeśli powierzył Ci Pan jakieś zadanie dopilnuj żeby je wykonać, jeśli kazał nam się modlić i zwiastować ewangelię – czyńmy to, I tak mógłbym wymieniać wiele jeszcze rzeczy, ale mam nadzieje, że wiecie o co chodzi.

Jeśli natomiast chodzimy w nocy jak mówi Jezus w 10 wierszu, jeśli człowiek chodzi poza Bożą wolą, nie ma w sobie Bożego światła, nie interesuje go co Bóg mówi o zbawieniu, nie interesuje go Boże słowo, nie ma pragnienia, by służyć Bogu, realizuje w życiu swoje pragnienia i swoją wolę, to w końcu się potknie. W końcu przyjdzie taki dzień ciemności, który go zaskoczy, dzień w którym zbiorą się nad nim ciemne chmury, dzień w którym jego szczęście się skończy, a dobra passa odejdzie. Choćby prowadził najlepsze życie w tym świecie, to dzień prawdziwej ciemności nadejdzie, kiedy Bóg powie w różnych okolicznościach życia, nierzadko zaskakujących wracajcie synowie ludzcy, kiedy Bóg powoła go na sąd, a życie człowieka się skończy. I wyląduje taki człowiek przed tronem Bożym, bez wiary, bez Jezusa, bez Jego wstawiennictwa z ogromnym bagażem swoich grzechów i usłyszy od Jezusa nie znam Cię, idź precz od mnie w ogień wieczny.

Straszny dzień ciemności przyjdzie na wszystkich, którzy odrzucili Pana Jezusa, którzy ignorowali Jego słowa i nie chcieli uwierzyć, ale jeśli jesteśmy w Chrystusie nie potkniemy się, nie musimy obawiać się, chodzimy w świetle, a On nad nami czuwa – jakże to wspaniałe pociesznie, szczególnie w obliczu śmierci i wszelkich doświadczeń.

Następnie Pan Jezus powiedział do uczniów, że Łazarz zasnął, ale On idzie zbudzić Go ze snu. Uczniowie nie rozumieją, że chodzi tutaj o zwykły sen, ale o śmierć, bo mówią w 12 wierszu, że jeśli zasnął to zdrów będzie, obudzi się. Ale Jezus teraz powiedział im jasno, że sen o którym mówił jest śmierć, a On obudzi go z tego snu.

Jezus tutaj kwestie snu odnosi do snu ciała, ale nie do duszy. Biblia mówi, że w chwili śmierci ciało śpi w prochu ziemi lub w grobie Daniela 12,2 czekając na zmartwychwstanie, ale duch człowieka idzie do Boga i w zależności od jego wiary w Chrystusa jest zbawiony lub potępiony. Zbawione dusze ludzi są z Bogiem, są już w niebie, gdzie doświadczają odpoczynku od swoich dzieł jak mówi ap. Paweł w liście do Filipian 1 rozdz., że umrzeć, to znaczy być z Panem lub 2 Koryntian 5 rozdział 8 wiersz, gdzie ap. Paweł kolejny raz mówi, że wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana. On zbudował dla swoich wiernych mieszkanie nie ręką ludzką zbudowane, słabe, nietrwałe, ale wieczne, dom w niebie, nasz dom, gdzie Zbawiciel przygotował nam miejsce i gdzie jest nasza Ojczyzna.

Niewierzące dusze natomiast już doświadczają sądu Bożego i w jakiejś części cierpień piekła jak bogacz z  Ew. Łukasza z 16 rozdz. ostatecznie piekło zostanie wrzucone do jeziora ognistego, gdzie Biblia mówi, że nie mają wytchnienia we dnie i w nocy, czyli na wieki wieków za to, że nie umiłowali Bożej prawdy okazanej światu w Jezusie Chrystusie, ale umiłowali śmierć. Dlatego proszę cię dzisiaj umiłuj życie, umiłuj Chrystusa, pokochaj Jego słowo, choć w świetle Jego słowa a nie potkniesz się nigdy i przejdziesz ze śmierci do żywota. Niewiele rzeczy w życiu jest tak pewnych jak to, niebo i ziemia przeminą, ale Jego słowa nigdy.  

9.10.2025

Dlaczego powinniśmy wierzyć w Jezusa Ew. Jana 10,31-42

 


Dochodzimy powoli do końca publicznej posługi Jezusa, która kończy się w smutny sposób, Jezus zostaje przez swój lud odrzucony. Po słowach Jezusa, że daje wierzącym w Niego żywot wieczny i że wraz z Ojcem jest jedno żydzi zupełnie tracą panowanie nad sobą i chcą Pana Jezusa zabić przez ukamienowanie za bluźnierstwo. Nie do zniesienia jest dla nich to, że Jezus będąc człowiekiem czyni siebie Bogiem w.33.

Tu warto podkreślić, że gdy Pan Jezus powiedział, że wraz z Ojcem są jedno, to nie miał na myśli że wraz z Ojcem są ta samą osobą jak niestety niektórzy twierdzą. Słowo jedno tutaj w języku greckim jest rodzaju nijakiego, a nie męskiego czyli chodzi o to, że są jednością, ale odrębnymi od siebie osobami. Oni są jedno w działaniu, w dążeniach w myśleniu, w pragnieniach, są jednej natury i są jedno w całym palnie zbawienia, ale nie są jedno w tym sensie, że są tą samą osobą.

Zarówno Syn jak i Ojciec są odrębnymi od siebie osobami, ale mają ze sobą doskonałą wspólnotę i są doskonałą jednością wraz z Duchem Świętym stanowiąc jednego Boga. Jeden Bóg w trzech osobach, Ojciec, Syn i Duch Św. ale nie wierzymy w trzech Bogów, ale trójedynego Boga.

Należy to podkreślać i wyjaśniać, bo niestety na gruncie Trójcy Świętej mamy wiele herezji, które zaprzeczają boskości syna lub boskości Ojca, albo boskości oraz osobowości Ducha Św. Co jakiś czas odżywa starożytna herezja zwana modalizmem, która twierdzi, że Bóg objawia się na trzy różne sposoby, raz jest Ojcem, raz Synem, a innym razem Duchem Św, ale nie istnieje jako trzy odrębne osoby. Jest to oczywiście nie prawda. Bóg Ojciec nie jest Synem, Syn nie jest Ojcem, a Duch Święty nie jest ani Ojcem, ani Synem – lecz wszyscy Trzej są jednym Bogiem, współistotnymi Osobami w jednej Trójcy Świętej, nierozdzielni w boskiej naturze, mocy i chwale.

Niektórzy twierdzą, że Jezus nie domagał się, by uznano w Nim Boga, ale słowa, że są wraz z Ojcem jedno, tym właśnie są - deklaracją boskości Chrystusa i żydzi dobrze to rozumieją, dlatego przygotowali sobie kamienie, by Jezusa zabić. Dla nich takie słowa były bluźnierstwem, mówili w wierszu 33, że ty będąc człowiekiem czynisz siebie Bogiem.

Zauważmy, że Jezus nigdy się nie sprzeciwiał, gdy oskarżano Go o to, że czyni się równym Bogu lub czyni się Bogiem. W 5 rozdz. Ew. Jana, gdy Jezus w szabat uzdrowił chorego przy sadzawce Syloe i mówił o tym, że jest Panem szabatu i że wszystko czyni, co czyni Ojciec, wtedy też chcieli go zabić. Pan Jezus nie tylko nie odpierał zarzutów o bycie równym Bogu, ale potwierdził i nie wiem czy pamiętacie, ale powiedział w 5 rozdz. Ew. Jana, że jest równy Ojcu w naturze, jest równy Ojcu w swoich dziełach, jest równy Ojcu w miłości i wiedzy, jest równy Ojcu w swojej suwerennej mocy, obdarzaniu życiem i sądzie i jest równy Ojcu we czci jaka Mu się należy – kto nie czci Syna nie czci i Ojca.

Jezus przyjmował chwałę od ludzi, gdy Go uwielbiali w Ew. Jana w 9 rodz. kiedy uzdrowił człowieka niewidomego od urodzenia w 38 wierszu czytamy, że gdy ten człowiek dowiedział się kim Jezus jest, że Jest Synem Człowieczym, to złożył Mu pokłon. Pan Jezus wtedy nie protestował, ale przyjął oddaną Mu cześć, bo zasługiwał na nią będąc Synem Bożym - wcielonym Bogiem. Po zmartwychwstaniu w 28 rodz. Ew. Mateusza, 17 wierszu gdy uczniowie poszli do Galilei, gdzie Jezus im nakazał widząc Go oddali Mu w uwielbieniu pokłon.

Również tzw. niewierny Tomasz w 20 rozdz. Ew. Jana wyznał w Jezusie swego Pana i Boga, gdy zobaczył Go zmartwychwstałego i mógł dotknąć miejsc po zadanych mu ranach na Krzyżu.

 Weźmy pod uwagę, że dla żydów, ludu w którego świadomości mocno był wyryty monoteizm oddawanie czci komuś innemu jak jedynemu prawdziwemu Bogu było aktem bałwochwalczym. Zarówno Jezus jak i uczniowie pochodzili ze środowiska żydowskiego, gdyby On nie był prawdziwie Bogiem nigdy nie przyjąłby boskiej czci dla siebie, a uczniowie nie będąc przekonani, że mają do czynienia z Bogiem nigdy chwały by Mu nie oddali.

 „Gdy Żydzi oskarżyli Jezusa (J 10,33), że jako człowiek czyni siebie Bogiem, On odpowiedział cytatem z Psalmu 82,6: „Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy – synami Najwyższego”. W ten sposób pokazał, że skoro Pismo nazywa ludzi bogami i synami Boga  (w sensie przywileju bycia Bożymi przedstawicielami), to tym bardziej nie powinni się gorszyć, gdy On – prawdziwy Syn Boży – nazywa siebie Bogiem. Czasami świadkowie Jehowy powołują się na ten fragment i mówią, że Jezus łagodził swoje roszczenia do boskości.

Ale Psalm 82 mówi o sędziach Izraela, którzy mieli reprezentować Bożą sprawiedliwość, ale zawiedli. Bóg nazywa ich „bogami” (hebr. elohim) w sensie symbolicznym – jako Jego ziemscy przedstawiciele mieli za zadanie wydawać wyroki w Bożym imieniu.

Jezus używa tego argumentu w sensie („tym bardziej”): jeśli Pismo nadaje boski tytuł grzesznym ludziom, bo sprawowali władze w imieniu Boga, to o ileż bardziej przysługuje On prawdziwemu Synowi Bożemu, który jest „jedno z Ojcem” (J 10,30).

Jan 10:36  Do mnie, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy mówicie: Bluźnisz, dlatego, że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?

Więc Jezus tutaj niczego nie łagodzi, wprost przeciwnie dowodzi swojej boskości, dowodzi, że nie bluźni gdy mówi że ja i Ojciec jedno jesteśmy, ale tak jest faktycznie.

Jan apostoł również zapisuje, że w tej dyskusji z żydami Jezus odnosząc się do Psalmu 82  powiedział, że Pismo nie może być naruszone wiersz 35. Chodzi o to, że Jezus użył w celu dowodzenia swojej boskości mało znanego psalmu, który nic nie mówi na temat boskości syna Bożego, ale treści tam zapisane - jedno słowo - posłużyło w tej dyskusji jako argument wspierający. Pismo Św. zostało w taki sposób natchnione przez Boga, że zostało w nim zapisane dokładnie to, co chciał Bóg i dokładnie w taki sposób jak Bóg tego chciał, by objawiało i wskazywało nam Boże prawdy. Nie tylko w Piśmie zostały zawarte słowa jakie Bóg chciał, ale także forma gramatyczna jaka została zapisana ma znaczenie, co posłużyło Panu Jezusowi jako argument na zmartwychwstanie, gdy powołał się w dyskusji z Saduceuszami niewierzącymi w zmartwychwstanie na zwrot w Ks. Wyjścia 3 rozdz., że Bóg jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, co znaczyło że oni wciąż żyją pomimo śmierci. Gdyby nie było zmartwychwstania to zamiast, że Bóg jest ich Bogiem byłoby powiedziane, że był ich Bogiem.  Jezus traktował Biblię, Pismo, Stary Testament jako niezmienione, natchnione Słowo Boga. Ale śmiało możemy powiedzieć, że również Nowy Testament, który w tym czasie się kształtował jest natchnionym, niezmiennym i zachowanym dla naszego pouczenia Bożym Słowem. To co się rzuca w oczy w służbie Jezusa i co zauważyli ewangeliści, że Pan Jezus bardzo często powoływał się na Pismo i działał zawsze zgodnie z Pismem. Z pewnością zwróciliśmy uwagę, że nie raz i nie dwa, gdy Pan Jezus się wypowiada to mówi „napisano” tak i tak cytując jakiś fragment ze Starego Testamentu. Ta wypowiedź w ustach Jezusa w Ewangeliach pojawia się około 40 razy. Pan Jezus uważał Biblię za całkowicie wiarygodną i autorytatywną, uważał Pismo za Słowo Boże. Chrystus odwołując się do Pisma potwierdził historyczność Starego Testamentu i takie osoby oraz wydarzenia jak stworzenie świata, Adam i Ewa, Noe i potop, Abraham i jego wędrówka, Lot, zagłada Sodomy i Gomory, Mojżesz i wyjście Izraelitów z Egiptu, Jonasz i połknięcie go przez rybę. Potwierdził proroków Starego Testamentu jak   Dawid, Izajasz Jeremiasz, Salomon, Daniel, Malachiasz, Eliasz, Elizeusz, Zachariasz. Pytanie czy my traktujemy Pismo Św. tak jak traktował je Pan Jezus, czy uważamy i wierzymy, że słowa Biblii są słowami samego Boga skierowanymi do nas i nie mamy przed sobą opinii ludzi, poglądów ludzi na Boga, czy ludzkiej filozofii, ale Słowo Boga. Dla pana Jezusa Biblia była ostatecznym nieomylnym autorytetem prawdy, oby taka była i dla nas.

Ap. Paweł powiedział w 2 liście Pawła do Tymoteusza o Biblii:

2 Tymoteusza 3:16  Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,

17  Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany

Jeśli chcemy przemiany naszych serc, jeśli chcemy wzrastać w poznaniu Boga, jeśli chcemy poprawy naszego życia w świętości, przygotowania nas, by Bóg mógł nas używać w swoim dziele, to musimy regularnie i z pokorą studiować Pismo Święte i karmić się Nim jako pokarmem dla naszej duszy, jest ono natchnionym Słowem Bożym, pozwalającym nam kształtować nasze życie według woli Bożej. Pismo zmienia nasze serca, nasz charakter i przygotowuje nas do służby.

Nie tylko słowa Jezusa świadczą o Nim, ale przede wszystkim czyny, spójrzmy na wiersze 37 i 38

Jana 10:37  Jeśli nie wykonuję dzieła Ojca mojego, nie wierzycie mi;

38  Jeśli zaś wykonuję, to choćbyście mi nie wierzyli, wierzcie uczynkom, abyście poznali i wiedzieli, że we mnie jest Ojciec, a Ja w Ojcu.

Gdyby ktoś ogłosił się, że jest Bogiem prawdopodobnie zostałby wyśmiany, ale gdyby mówił to dostatecznie często z wielkim przekonaniem, to być może znalazłby jakiś naśladowców, jednak większość ludzi wciąż uznałby go za oszusta domagając się dodatkowych dowodów. Pan Jezus daje nam solidne podstawy do wiary w Niego powołując się na swoje czyny o których mówi, że są dziełami Boga Ojca. Same słowa jakkolwiek byłby wzniosłe niczego by nie dowodziły w historii było wielu wspaniałych mówców porywających ludzi swoim przesłaniem, ale za Panem Jezusem przede wszystkim świadczą jego dzieła.

Dlatego też wielu historyków i liberalnych teologów nie odmawia historyczności Jezusowi, ale atakują jego cuda twierdząc, że zostały zmyślone przez jego uczniów. Szatan doskonale wie, że jeśli cuda Jezusa są prawdziwe i ludzie w to uwierzą, to od tego już jest niewielki krok do wiary w Niego jako Pana i Boga. Jezus mówi do Żydów, przyjrzyjcie się moim czynom i zobaczcie, że wykonuje dzieła Boga Ojca.

To nie jest pierwsza tego typu wypowiedź Jezusa, bo już wcześniej powoływał się na swoje dzieła, a ci którzy nie byli uprzedzeni do niego, gdy przyglądali się jego życiu mogli zobaczyć, że Bóg jest z Nim.

Nikodem, dostojnik żydowski w 3 rodz. Ew. Jana w 2 wierszu powiedział  „wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel, nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł jakie ty czynisz, jeśli Bóg z nim by nie był.

Po porostu dzieła które Jezus czynił, były tak wspaniałe, tak spektakularne, tak nadprzyrodzone, że musiały pochodzić od Boga – nie było innego wytłumaczenia. Nie mogła być to żadna sztuczka i nie mogło to pochodzić od szatana. Wprawdzie szatan ma pewną moc i może czynić pewne cudowne rzeczy, co widzimy choćby na przykładzie egipskich kapłanów próbujących podrobić cuda Mojżesza, ale moc diabła jest w porównaniu do mocy Boga płytka i ograniczona. Gdy pojedziesz do Częstochowy i pójdziesz na Jasną Górę, gdzie znajduje się kult maryjny i gdzie ludzie gromadzą się wokół rzekomo świętego maryjnego obrazu to znajdziesz tam świadectwa uzdrowionych ludzi, czasami jakieś zostawione kule, bo ktoś zaczął w cudowny sposób chodzić, może być to jakiś wózek, czy uzdrowienie z raka, ale są to bardzo pojedyncze przypadki. Częstochowę rocznie odwiedza miliony pielgrzymów i setki tysięcy z nich proszą o jakiś cud, ale tylko bardzo niewielu na przestrzeni dziesiątek lat doświadczyło czegoś spektakularnego, co jest przypisywane Marii za kultem której nie stoi Bóg, ale szatan. Możemy być tego pewni, bo utwierdza się w ten sposób bałwochwalstwo.  Więc szatan ma jakąś moc, co pewien czas czyni jakiś spektakularny cud, by wzmacniać fałszywy kult. W Indiach jeszcze kilka lat temu żył człowiek którego nazywano Sai Baba i uważał się za wcielone bóstwo, był znany z materializowania różnych przedmiotów, choć badacze mówili, że to marne sztuczki. Ale nawet gdyby tak było, to nie ma żadnego porównania z Boską mocą Chrystusa.

Natomiast, gdy Jezus czynił cuda, to były setki, a być może tysiące niezwykłych cudów jakich dokonał przez całą służbę. Czasami przez cały dzień uzdrawiał ludzi z najróżniejszych nieuleczalnych chorób, a uzdrowienia były natychmiastowe. Słowo Boże mówi, że były dni, że uzdrawiał wszystkich, którzy się źle mieli. Nie znajdujemy w Nowym Testamencie ani jednego przypadku, żeby nie był w stanie kogoś uzdrowić.

Bóg Ojciec przez całą służbę Pana Jezusa przyznawał się do Niego i oprócz spektakularnych uzdrowień czytamy o wskrzeszeniach z martwych, jak podniesienie z martwych Łazarza i oczywiście wiele różnych innych cudownych rzeczach jak uciszanie burzy, cudowna przemiana przed uczniami, rozmnożenie żywności dla tysięcy ludzi, przepowiadanie przyszłości ze stuprocentową trafnością, doskonała cudowna znajomość każdego ludzkiego serca oraz myśli i wiele innych niezwykłych świadectw boskości. Ciekawe jest to, że gdy prześledzisz historie ludzkości i zaczniesz poszukiwać osób, które zapisały się w dziejach jako osoby czyniące prawdziwe wielkie cuda, to na samym szczycie znajdują osoby, które reprezentowały na ziemi Boga Izraela, a największą z tych osób jest Pan Jezus Chrystus.  

Zauważmy również, że wykonywał dzieła Ojca, nie czynił nic sam od siebie, ale czynił wszystko to, co kazał mu Ojciec. Każdy jego cud, każde uzdrowienie, każde świadectwo, każde słowo było nie tylko czynami Jezusa, ale przede wszystkim czynami Boga Ojca – Pan Jezus okazał doskonałe posłuszeństwo. On nie działał we własnym imieniu i mówił, że nic od siebie sam nie czyni, to Bóg wykonywał przez Niego swoje dzieła. Dlatego sprzeciwianie się Jezusowi, odrzucanie słów Pana Jezusa, odrzucanie Jego osoby jest sprzeciwianiem się Bogu Ojcu, jest odrzuceniem Boga i tym samym odrzuceniem życia wiecznego. Jeśli nie uwierzymy, że Bóg Ojciec jest w Chrystusie, a Jezus Chrystus w Bogu Ojcu nie możemy otrzymać przebaczenia. To jest to, co Pan powiedział w 30 wierszu, że Ja i Ojciec jedno jesteśmy, kto nie czci Syna nie czci i Ojca. I tak dochodzimy do 39 wiersza, żydzi trzymają te kamienie, które sobie nazbierali z zamiarem ukamienowania Pana Jezusa, czekają tylko na koniec Jego wypowiedzi jednak, gdy skończył mówić to znów nie mogli nic zrobić, bo jeszcze nie nadeszła jego godzina, to jeszcze nie był Boży czas śmierci Chrystusa i po prostu oddalił się. Nie wiemy jak to dokładnie wyglądało, ale wyobrażam sobie, że zniknął im w tłumie, być może Bóg zaślepił ich oczy lub pozbawił możliwości reakcji na tak długo, że Jezus bez przeszkód mógł się oddalić jak to było choćby w Ew. Łukasza w 4 rozdz. gdzie chciano zepchnąć go ze skały za to, że powiedział iż Bóg posyłał swoich proroków do pogan, gdy Izrael ich odrzucał. Nie mogli wtedy nic uczynić i nie mogli zrobić tego teraz, bo On cały czas panował nad sytuacją. W każdej chwili cokolwiek się działo wszystko było pod Jego boską kontrolą, choć żydom mogło się wydawać, że to oni kontrolują sytuację. Po tych wydarzeniach Jezus odszedł w miejsce gdzie zaczął swoją publiczną służbę, odszedł za Jordan, gdzie też Jan chrzcił i ochrzcił Jezusa i tam pozostał aż 3 miesiące. Po tych trzech miesiącach wróci już na swoją mękę.

Widzimy, że tam gdzie poszedł skutki działalności Jana Chrzciciela są wciąż widoczne, chociaż Jan już w tym czasie nie żył. Jezus już tam wcześniej nauczał i ludzie pamiętali go, przypomnieli sobie również świadectwo Jana Chrzciciela mówiąc, że Jan nie uczynił żadnego cudu, ale wszystko cokolwiek powiedział o Jezusie było prawdą. Wtedy wielu uwierzyło w tym rejonie w Jezusa.

Drodzy, naszym zadaniem jest składać świadectwo o Jezusie Chrystusie przez nasze życie i przez nasze słowa, jak to czynił Jan Chrzciciel. Zobaczmy, że chociaż Jan chrzciciel już nie żył skutki jego służby wciąż trwały, ludzie się nawracali, przypominali sobie słowa Jana widząc Jezusa. Przez służbę Jana ich serca zostały przygotowane na przyjęcie Chrystusa. Jeśli wiernie służymy Jezusowi, jeśli głosimy o Nim prawdę w środowisku gdzie żyjemy, pracujemy, uczymy się, to Bóg używa naszego świadectwa przygotowując ludzi na przyjęcie Jezusa. Niektórzy nawrócą się przez nasze świadectwo w czasie naszego życia, ale inni mogą się nawrócić już po naszym odejściu do wieczności. Nasza służba nie musi być wielka i spektakularna, nie musi być cudowna – Jan nie uczynił żadnego cudu, ważne by była wierna i przekazywała prawdę o Chrystusie, prawdę zarówno w słowach jak i w codziennym życiu, a wtedy nasze świadectwo jeszcze długo po naszej śmierci będzie zapamiętane, a Bóg wykorzysta je w swoim wielkim dziele zbawienia świata.        

Łączna liczba wyświetleń