12.05.2019

Grzesznik spotyka Jezusa Ew. Łukasza 19,1 – 10



Drodzy dzisiaj przyjrzymy się historii z Ew. Łukasza jak pewien bogaty człowiek spotyka Pana Jezusa. Przyjrzymy się znanej historii o Zacheuszu, którego serce pomimo całego majątku jaki posiadał było niespokojne. Wiem doskonale, że tego pokoju jaki daje Bóg swoim dzieciom, tym którzy wierzą w Jezusa Chrystusa nie da się niczym zastąpić. Ap. Paweł powiedział, że pojednanie z Bogiem przez wiarę w Chrystusa przynosi do serca pokój, który przewyższa ludzki rozum. A Pan Jezus w 14 rozdz. Ew. Jana mówił do uczniów, że daje im i zostawia swój pokój, który wynika z obecności Ducha Św.
Ewangelia Jezusa Chrystusa uwalnia od strachu i potępienia każdego grzesznika, tego wyzwalania pragnął nasz dzisiejszy bohater. Tak naprawdę wszyscy ludzie tego pragną, wszyscy ludzie odczuwają niepokój przed wiecznością, odczuwają niepokój w obliczu nadchodzącej śmierci, a co z nią związane Bożym sądem.
Pan Jezus zmierza powoli do Jerozolimy, gdzie ma zostać ukrzyżowany. Po drodze zachodzi do Jerycha wspaniałego miasta, które zostało już dawno odbudowane po tym jak Jozue je zniszczył w czasie podboju ziemi obiecanej. Jerycho uchodziło za czasów Jezusa za wspaniały ogród starożytnego świata, gdzie akweduktami została sprowadzona woda i nawadniała cały obszar. W mieście był wspaniały amfiteatr zbudowany przez Heroda i nowy pałac. Niektórzy twierdzili, że Jerycho to raj na ziemi, bajeczna kraina Palestyny. Przecinały się tam szlaki handlowe biegnące na północ, wschód, zachód i południe, a same miasto przyciągało wielu handlarzy, miłośników rozrywek, rabusiów i złodziei. Było również dobrym miejscem dla celników, poborców podatkowych, którzy ściągali podatki od przepływających towarów i osób, pojawiających się w mieście. Takim właśnie człowiekiem był Zacheusz, celnik, Żyd pracujący dla Cesarstwa Rzymskiego i zbierający w jego imieniu podatki. Zacheusz nie tylko był celnikiem, ale też był przełożonym celników. W grupie poborców podatkowych odgrywał najważniejszą rolę i to wiązało się z największym dochodem. A bycie celnikiem w tamtym czasie w Izraelu było bardzo dochodowym zajęciem, głównie z tego powodu że celnicy zawyżali podatki, które mieli pobierać w imieniu Rzymu. Mieli stawki standardowe z których musieli rozliczyć się z cesarstwem, a co pobrali ponadto to, było ich. A  w związku z tym, że prawo podatkowe nie było do końca jasne (jak zawsze zresztą), celnicy często wymyślali dodatkowe podatki i tak pobierali o wiele więcej niż wyznaczono. To powodowało, że uchodzili wśród ludzi za zdzierców. Do tego pracowali dla wroga i utożsamiano ich ze zdrajcami, byli znienawidzeni do tego stopnia, że nie mogli chodzić do synagogi, a ludzie nie chcieli mieć z nimi nic wspólnego, bo uchodzili za nieczystych. To więc jedynymi z którymi utrzymywali kontakt, to ludzie o takim pokroju jak oni sami. Ale Jezus nie gardził nimi jak czyniła to znaczna większość Izraelitów, a szczególnie religijni faryzeusze. Wprost przeciwnie, Pan Jezus spotykał się z takimi ludźmi i często z tego powodu był oskarżany, że jada z celnikami i grzesznikami i zanieczyszcza się w ten sposób. Ale Pan nie przebywał z nimi dlatego że chciał prowadzić podobne życie jak oni. Przebywał z nimi, bo chcieli słuchać Słowa Bożego, bo wiedzieli że są zgubieni i potrzebują ratunku, a Jezus przyszedł szukać i zbawić to co zginęło (w. 10). On przyszedł do grzeszników. On powiedział, że nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co się źle mają  (Łuk 5,31).
Tacy byli celnicy, oni wiedzieli że są zgubieni, wiedzieli że potrzebują Zbawiciela, który wyzwoli ich z grzechów. I taki był Zacheusz, choć miał wszystko i był bardzo bogaty, stać go było na każdą rozrywkę dostępną w tamtym czasie, to nie czuł się szczęśliwy z powodu swoich win. Ciążyły mu one, obawiał się o swoją wieczność, wiedział że jest zgubiony. Wiedział że jeśli umrze i stanie na sądzie Bożym, to nie będzie dobrze. Pewnie myślał nie raz, nie dwa, co mi po tych wszystkich pieniądzach, co mi po tych wszystkich rozrywkach jeśli miałbym zostać potępiony? On naprawdę szukał wyzwolenia od swojego grzechu. Ci natomiast, którzy uważali się za dobrych ludzi i nie widzieli własnych win z powodu swojej duchowej ślepoty obrażali się na Jezusa, gdy mówił o konieczności upamiętania. Ale Zacheusz taki nie był, on czuł ogromny ciężar na sercu, czuł wagę swojego grzechu i to skłoniło go do szukania ratunku w Jezusie
To jest pierwsza rzecz, która musi wydarzyć się w życiu każdego grzesznika, by mógł być zbawiony, musi zdać sobie sprawę ze swojego grzechu, czym głębiej tym lepiej. Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci którzy są chorzy. Dopiero gdy zdamy sobie sprawę jak Zacheusz, że wcale nie jesteśmy dobrymi ludźmi, dopiero gdy zdamy sobie sprawę, że jesteśmy winni przed Bogiem, a Jezus jedynym Zbawicielem, to zaczynamy szukać w Chrystusie ratunku. Zanim to nie nastąpi w naszym życiu, zanim nie będziemy głęboko przeświadczeni o własnej nędzy duchowej, to nie będzie nam specjalnie zależało na lekarzu którym jest Jezus. Pan Jezus w kazaniu na górze mając na myśli konieczność uświadomienia sobie swojej nędzy duchowej mówił „błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios”(Mat 5,3).  Wydaje się, że Dzisiejszy świat jeszcze bardziej nam w tym nie pomaga niż wcześniej. Ciągle próbuje się usprawiedliwiać ludzką winę przez chorobę, słabość, charakter, religię i wiele innych. To powoduje, że wiele osób ma bardzo płytkie poczucie grzechu, jeśli w ogóle je ma. Oskarża się kościół o to, że mówiąc o grzechu wzbudza poczucie winy, co prowadzi ludzi do depresji. Ale Słowo Boże mówi, że bez poczucia nie możemy znaleźć ratunku w Chrystusie. Syn marnotrawny, który postanowił wrócić do Ojca najpierw powiedział w swoim sercu, a później do Ojca, że zgrzeszyłem przeciw niebu i przeciw tobie i nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Poczucie winy doprowadziło go do skruchy, do wyznania grzechów, a to dało mu przebaczenie. Wiecie dlaczego współczesny człowiek z powodu swojego poczucia winy wpada w depresje? Dzieje się tak dlatego, bo nie chce przyjść do Zbawiciela, a w żaden inny sposób nie może uciec od swojego grzechu.   
Zacheusz przypomina grzeszną kobietę z 7 rozdz. Ew Łukasza, która przyszła do Pana Jezusa i namaściła jego stopy olejkiem, a Pan odpuścił jej grzechy i powiedział, że z powodu wielkiej jej grzeszności, bardzo go umiłowała. Od tego jak mocno jesteśmy przekonani o własnym grzechu zależy nasza miłość do Jezusa. Jeśli jesteśmy bardzo przekonani o swojej winie, jeśli wiemy, że niczym nie jesteśmy w stanie poprawić naszego stanu duchowego, jeśli widzimy w sposób wyraźny jak nisko upadliśmy i jak bardzo brakuje nam Bożej chwały, to będziemy gorliwie szukać Jezusa Chrystusa. Ci którzy w najgłębszy sposób doświadczają swojego grzechu miłują Pana najwięcej. A czym więcej Go miłują, tym mocnej widzą jak wielkim jest Zbawicielem i jak wielkimi grzesznikami są oni sami.  

Pragnienie spotkania z Chrystusem
Druga rzecz, którą widać w tym fragmencie, a która musi się wydarzyć w życiu grzesznika, by był zbawiony, to musi pragnąc spotkania z Jezusem. Widzimy Zacheusza w 3 wierszu który, miał głębokie pragnienie widzieć Jezusa. Prawdopodobnie słyszał o Jezusie już wcześniej i podejrzewam że to, co najbardziej przemówiło do niego, to jak Pan Jezus przyjmował grzeszników i celników. Może słyszał o tym jak wszystkich uzdrawia, jak czyni wielkie cuda i spotyka się z wyrzutkami społecznymi. Pewnie pomyślał sobie, że jeśli ktokolwiek może mi pomóc, to tylko Jezus. I odkłada wszystko na bok czyniąc starania, by spotkać się z Nim. Ale okazuje się, że spotkać Jezusa, to nie takie proste. On próbuje dostać się do niego, ale nie może z powodu tłumu jaki Go otaczał, a dodatkowo był niskiego wzrostu. Pan Jezus w pewnym okresie swojej służby był bardzo popularnym nauczycielem, niekiedy towarzyszyło mu tysiące osób, które cisnęły się, by go zobaczyć, porozmawiać lub coś od niego otrzymać.
Ale Zacheusz nie zniechęca się, wyprzedza tłum, wybiega naprzód i wchodzi na drzewo sykomory, aby ujrzeć Pana, gdy tamtędy będzie przechodził. Drzewo sykomory to dosyć niskie drzewo około kilu metrów wysokości o grubym pniu i rozłożystych gałęziach. To więc mógł łatwo wspiąć się na nie i czekać na Jezusa.
Widzimy że pragnienie które miał prowadziło go do działania, do poszukiwania możliwości spotkania z Chrystusem. Był gotowy narazić się na śmieszność i ponieść związane z tym trudności. Wyszedł ze swojego miejsca komfortu, gdzie mógł czuć się bezpiecznie, by spotkać Chrystusa. To więc jeśli chcemy być zbawionymi musimy mieć pragnienie przyjścia do Jezusa, pragnienie które nie zniechęca się przeszkodami, ale jest gotowe pokonać je. Wiele osób nie może doświadczyć zbawienia, bo w ogóle nie mają pragnienia, by być blisko Jezusa Chrystusa i nie są gotowi poświęcić cokolwiek, by znaleźć Go. Niektórzy Jak tylko doświadczają jakiś trudności w związku z Chrystusem, to od razu się zniechęcają. Mam takie marzenie w swoim sercu, by widzieć mnóstwo ludzi, którzy mają pragnienie być blisko Jezusa, są głodni Jego osoby, Jego bliskości, by doświadczać Jego mocy w swoim życiu i są gotowi ponosić koszty z tym związane. Kilka dni temu miałem okazję widzieć film jak Bóg działa pośród Romskich chrześcijan na Słowacji. Romowie są tam całkowicie zepchnięci na margines społeczny, straszna bieda, do tego wielu z nich zmaga się z nałogami. I kościół zaczął tam misje, zwiastował Chrystusa, a wiele serc było spragnionych Pana. I Bóg sprawił tam przebudzenie, setki romskich chrześcijan spotyka się i uwielbia Boga. Chcą być razem, chcą śpiewać dla Pana, chcą dzielić się Bożym Słowem z innymi, chcą dzielić się miłością ze sobą i wspierać nawzajem, mają wielki głód Pana, wielkie pragnienie, a Bóg nie pozostaje na nie obojętny i błogosławi im posyłając ogień Ducha Św. do ich serca.
Gdy ewangelista Łukasz mówi nam o pragnieniu Zacheusza to używa greckiego słowa zēteō, które oznacza szukać czegoś aby znaleźć, dążyć do czegoś, celować w coś. Tego samego słowa używa Pana Jezus, gdy mówi, żeby szukać Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie nam dodane (Mat 6,33). W innym fragmencie Jezus mówi szukajcie, zeteo, a znajdziecie.
Jednak gdy ludzie nie mają pragnienia nie mogą doświadczać spotkania z Jezusem. Gdy nie są głodni Boga nie mogą być nakarmieni. Gdy nie jesteśmy gotowi zrobić żadnego wysiłku, by szukać Pana, to nie liczmy na to, że będziemy doświadczać mocy Jego zbawienia w naszym życiu. Pan Jezus zapraszał do siebie pragnących w 7 rozdz. Ew. Jana powiedział:
Jana 7:37  A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije.
W innym miejscu w Ks. Objawienia czytamy
Objawienie 22:17  A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota.
Pragnienie, szukanie Boga, bycie głodnym Jego Słowa i Jego działania pozwala nam doświadczać mocy Jego zbawienia.
To samo uczucie towarzyszyło psalmiście gdy mówił
Psalm 42:2  Jak jeleń pragnie wód płynących, Tak dusza moja pragnie ciebie, Boże!
A król Dawid modlił się w ten sposób
Psalm 143:6  Wyciągam ręce do ciebie; Dusza moja pragnie ciebie jak zeschła ziemia.
Bądźmy jak Zacheusz, niech nasze serca będą pragnące, głodne Boga. Róbmy wysiłki, by go szukać, a On obiecuje, że ci którzy Boga szukają znajdą Go, co jest potwierdzone w naszej dzisiejszej historii.

Bóg odpowiada na pragnienie
Zwróćmy uwagę, że Pan Jezus zatrzymuje się przy Zacheuszu siedzącym na drzewie. Nie przechodzi pomijając go, ale przystaje, patrzy do góry i mówi Jego imię. Mówi – Zacheuszu dzisiaj muszę się u ciebie zatrzymać. Jaka niesamowita sytuacja, nie znali się wcześniej, nie widzieli się, ale Pan Jezus znał go jeszcze przed założeniem świata. Wiedział zanim się spotkali, że Zacheusz ma pragnienie widzieć, się z nim i ciąży Mu Jego grzech. Mamy tutaj wspaniałą manifestację boskości Pana Jezusa. Pamiętacie Natanaela z 1 rozdz. Ew. Jana jak Filip przyprowadził go do Jezusa? Wtedy Jezus spojrzał na Niego i powiedział, że jest prawdziwym Izraelitą, jest człowiekiem w którym nie ma fałszu. A Natanael zapytał skąd Jezus go zna, a Jezus powiedział, że widział go pod drzewem figowym. To spowodowało, że Natanael rozpoznał w Nim Mesjasza, Syna Bożego. Jezus wiedział o nim coś, czego nikt nie mógł wiedzieć, tylko sam Bóg. I tak również w tej sytuacji, Zacheusz musiał być w szoku. Pan wiedział kim On jest, wiedział że on ma pragnienie Go spotkać. Dziś muszę stanąć w twoim domu, twoje modlitwy Zacheuszu zostały wysłuchane, chciałeś mnie widzieć, oto jestem. 
Bóg zaspokaja pragnienie Zacheusza i wychodzi naprzeciw tych, którzy Go szukają. Jak w historii syna marnotrawnego, Ojciec ujrzał go, gdy jeszcze był daleko i wyszedł mu na spotkanie.
Pan Jezus nie bez powodu wszedł do Jerycha, On doskonale wiedział że tam czeka na niego grzesznik, którego dzisiaj ma zbawić. I widzimy to w wielu spotkaniach zapisanych w ewangeliach, widzimy to w tym jak przechodził przez Samarię i spotkał samarytankę. Uczniowie poszli do miasta nakupić żywności, ale Pan zatrzymał się przy studni, gdzie za chwilę miała przyjść kobieta, która otworzyła swoje serce dla Niego. Widzimy to w przypadku chromego który siedział przy sadzawce. W tych wszystkich sytuacjach Bóg poszedł zbawić to co zginęło. On widzi nasze pragnienie, on widzi jak Go szukamy, jak nam zależy, jak bardzo chcemy być blisko niego, czy nasze serca są gotowe i nie pozostaje na to obojętny.
W psalmie 53 czytamy
Psalm 53:3  Bóg spogląda z niebios na ludzi, Aby zobaczyć, czy jest kto rozumny, Który szuka Boga.
Bóg szuka ludzi, którzy szukają Jego, a jeśli Go szukają przychodzi do nich. Nie jest obojętny na nasze pragnienie ślepy na nasze poszukiwania jak czytamy w psalmie
Psalm 145:18  Bliski jest Pan wszystkim, którzy go wzywają, Wszystkim, którzy, go wzywają szczerze.
19  Spełnia życzenie tych, którzy się go boją, A wołanie ich słyszy i wybawia ich.

Prawdziwe zbawienie sprawia upamiętanie
I ostatnia rzecz o której chciałem dzisiaj wspomnieć w oparciu o nasz tekst, to że skuteczne zbawienie w życiu człowieka powoduje upamiętanie. Mówiliśmy o tym, że musimy zobaczyć swój grzech, by zostać zbawionym. Następnie powiedzieliśmy sobie, że należy mieć pragnienie na które Bóg odpowiada, a teraz dochodzimy do tego, że Boże zbawienie w życiu grzesznika powoduje zmianę, upamiętanie.
Pan Jezus poszedł do domu Zacheusza nie brzydził się nim jak wielu faryzeuszy i religijnych ludzi. To jest wielce pocieszające, że Chrystus ma łaskę i miłosierdzie choćby dla największych grzeszników jeśli tylko chcą się skruszyć.
To więc On idzie do tego domu, a Zacheusz przyjmuje Go z wielką radością.
I nagle Zacheusz wstaje i mówi coś absolutnie niezwykłego „Panie oto połowę majątku mojego daje ubogim, a jeśli  na kim co wymusiłem, jestem gotów oddać w czwórnasób” (w 8) 
A Pan Jezus komentując to mówi, że Zacheusz właśnie został zbawiony, zbawienie nawiedziło Jego dom, bo się prawdziwie nawrócił.
Zobaczmy w jak wspaniały sposób obecność Jezusa zmieniła Zacheusza. Z człowieka który jeszcze przed chwilą był złodziejem, szantażystą zrobił się filantrop i człowiek, który chce naprawić wszystkie swoje krzywdy. Naprawdę został zbawiony, nie gdzieś tam w przyszłości, ale w chwili gdy przyjął ewangelię, gdy przyjął Jezusa otworzyły się dla niego bramy nieba. My często nie wiemy, czy ludzie zostali naprawdę zbawieni, gdy się nawracają, bo nie wiemy czy ich nawrócenie jest szczere. Ale Pan Jezus doskonale znał serce Zacheusza i wiedział, że wszedł do Królestwa Bożego. Zobaczmy, że spotkanie z Jezusem Chrystusem z którego wynika zbawienie powoduje upamiętanie, trwałą zmianę, powoduje porzucenie grzechów. Jeśli nie było w naszym życiu upamiętania w wyniku spotkania z Jezusem, jeśli wciąż pozostaliśmy tacy sami po spotkaniu z Nim jak przed spotkaniem, to obawiam się że nie zostaliśmy zbawieni. Wielu twierdzi, że doświadcza mocy Bożej, że doświadcza Jezusa i mają z Nim społeczność, ale w ogóle nie widać w ich życiu upamiętania. Każdy kto naprawdę spotkał Jezusa Chrystusa i przyjął Go jako swego Pana i Zbawiciela stał się innym nowym człowiekiem. Pan Jezus powiedział o tym wydarzeniu, że jest narodzeniem się na nowo (Ew. Jana 3,3), a apostoł, że kto jest w Chrystusie nowym jest stworzeniem i stare przeminęło (2 Kor 5,17).
Upamiętanie Zacheusza wyrażało się w tym, że postanowił oddać połowę majątku i zadość uczynić tym, których skrzywdził, oszukał, czy coś na nich wymusił. Dla niego problemem były pieniądze i wymuszenia, dla nas upamiętanie może się wyrażać w porzuceniu innych grzechów. Każdy z nas może mieć z czym innym problem, coś innego musi zostawić dla Chrystusa. Może być to gniew, jakaś niemoralność, kłamstwa, lenistwo, pijaństwo, skąpstwo, czy cokolwiek innego, to co Chrystus nam pokazuje jako konieczne do zostawienia i wymaga od nas zaparcia się samych siebie. 
Pan Jezus przyszedł zbawić to co zginęło, być może ty jesteś zgubionym człowiekiem, może nigdy nie poznałeś Jezusa Chrystusa i Jego zbawienia. Jeśli tak, dzisiaj jest najlepszy dzień na to, by zawołać do Zbawiciela i zaprosić Go do swojego życia. On jest dobry i miłosierny dla duszy która go szuka.
Tak więc prześledziliśmy  w jaki sposób grzesznik może dostąpić zbawienia:
1.      Po pierwsze musi zdać sobie sprawę, że jest grzesznikiem i grzech zaczyna mu ciążyć.
2.      Po drugie musi mieć pragnienie przyjść ze swoim grzechem do Jezusa Chrystusa i prosić o przebaczenie. Chrystus na to pragnienie nie pozostaje obojętny i przychodzi do tych, którzy Go szukają.
3.      I po trzecie rezultatem prawdziwego Zbawienia jest upamiętanie ze swoich grzechów wyrażające się w porzuceniu ich.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń