Drodzy
dzisiaj przyjrzymy się historii z Ew. Łukasza jak pewien bogaty człowiek
spotyka Pana Jezusa. Przyjrzymy się znanej historii o Zacheuszu, którego serce
pomimo całego majątku jaki posiadał było niespokojne. Wiem doskonale, że tego
pokoju jaki daje Bóg swoim dzieciom, tym którzy wierzą w Jezusa Chrystusa nie
da się niczym zastąpić. Ap. Paweł powiedział, że pojednanie z Bogiem przez
wiarę w Chrystusa przynosi do serca pokój, który przewyższa ludzki rozum. A Pan
Jezus w 14 rozdz. Ew. Jana mówił do uczniów, że daje im i zostawia swój pokój,
który wynika z obecności Ducha Św.
Ewangelia
Jezusa Chrystusa uwalnia od strachu i potępienia każdego grzesznika, tego
wyzwalania pragnął nasz dzisiejszy bohater. Tak naprawdę wszyscy ludzie tego
pragną, wszyscy ludzie odczuwają niepokój przed wiecznością, odczuwają niepokój
w obliczu nadchodzącej śmierci, a co z nią związane Bożym sądem.
Pan
Jezus zmierza powoli do Jerozolimy, gdzie ma zostać ukrzyżowany. Po drodze
zachodzi do Jerycha wspaniałego miasta, które zostało już dawno odbudowane po
tym jak Jozue je zniszczył w czasie podboju ziemi obiecanej. Jerycho uchodziło
za czasów Jezusa za wspaniały ogród starożytnego świata, gdzie akweduktami
została sprowadzona woda i nawadniała cały obszar. W mieście był wspaniały
amfiteatr zbudowany przez Heroda i nowy pałac. Niektórzy twierdzili, że Jerycho
to raj na ziemi, bajeczna kraina Palestyny. Przecinały się tam szlaki handlowe
biegnące na północ, wschód, zachód i południe, a same miasto przyciągało wielu
handlarzy, miłośników rozrywek, rabusiów i złodziei. Było również dobrym
miejscem dla celników, poborców podatkowych, którzy ściągali podatki od
przepływających towarów i osób, pojawiających się w mieście. Takim właśnie
człowiekiem był Zacheusz, celnik, Żyd pracujący dla Cesarstwa Rzymskiego i
zbierający w jego imieniu podatki. Zacheusz nie tylko był celnikiem, ale też
był przełożonym celników. W grupie poborców podatkowych odgrywał najważniejszą
rolę i to wiązało się z największym dochodem. A bycie celnikiem w tamtym czasie
w Izraelu było bardzo dochodowym zajęciem, głównie z tego powodu że celnicy
zawyżali podatki, które mieli pobierać w imieniu Rzymu. Mieli stawki
standardowe z których musieli rozliczyć się z cesarstwem, a co pobrali ponadto
to, było ich. A w związku z tym, że
prawo podatkowe nie było do końca jasne (jak zawsze zresztą), celnicy często
wymyślali dodatkowe podatki i tak pobierali o wiele więcej niż wyznaczono. To
powodowało, że uchodzili wśród ludzi za zdzierców. Do tego pracowali dla wroga
i utożsamiano ich ze zdrajcami, byli znienawidzeni do tego stopnia, że nie
mogli chodzić do synagogi, a ludzie nie chcieli mieć z nimi nic wspólnego, bo
uchodzili za nieczystych. To więc jedynymi z którymi utrzymywali kontakt, to
ludzie o takim pokroju jak oni sami. Ale Jezus nie gardził nimi jak czyniła to
znaczna większość Izraelitów, a szczególnie religijni faryzeusze. Wprost
przeciwnie, Pan Jezus spotykał się z takimi ludźmi i często z tego powodu był
oskarżany, że jada z celnikami i grzesznikami i zanieczyszcza się w ten sposób.
Ale Pan nie przebywał z nimi dlatego że chciał prowadzić podobne życie jak oni.
Przebywał z nimi, bo chcieli słuchać Słowa Bożego, bo wiedzieli że są zgubieni
i potrzebują ratunku, a Jezus przyszedł szukać i zbawić to co zginęło (w. 10). On przyszedł do grzeszników.
On powiedział, że nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co się źle mają (Łuk
5,31).
Tacy
byli celnicy, oni wiedzieli że są zgubieni, wiedzieli że potrzebują Zbawiciela,
który wyzwoli ich z grzechów. I taki był Zacheusz, choć miał wszystko i był
bardzo bogaty, stać go było na każdą rozrywkę dostępną w tamtym czasie, to nie
czuł się szczęśliwy z powodu swoich win. Ciążyły mu one, obawiał się o swoją
wieczność, wiedział że jest zgubiony. Wiedział że jeśli umrze i stanie na sądzie
Bożym, to nie będzie dobrze. Pewnie myślał nie raz, nie dwa, co mi po tych
wszystkich pieniądzach, co mi po tych wszystkich rozrywkach jeśli miałbym
zostać potępiony? On naprawdę szukał wyzwolenia od swojego grzechu. Ci
natomiast, którzy uważali się za dobrych ludzi i nie widzieli własnych win z
powodu swojej duchowej ślepoty obrażali się na Jezusa, gdy mówił o konieczności
upamiętania. Ale Zacheusz taki nie był, on czuł ogromny ciężar na sercu, czuł wagę
swojego grzechu i to skłoniło go do szukania ratunku w Jezusie
To
jest pierwsza rzecz, która musi wydarzyć się w życiu każdego grzesznika, by
mógł być zbawiony, musi zdać sobie sprawę ze swojego grzechu, czym głębiej tym
lepiej. Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci którzy są chorzy. Dopiero gdy
zdamy sobie sprawę jak Zacheusz, że wcale nie jesteśmy dobrymi ludźmi, dopiero
gdy zdamy sobie sprawę, że jesteśmy winni przed Bogiem, a Jezus jedynym
Zbawicielem, to zaczynamy szukać w Chrystusie ratunku. Zanim to nie nastąpi w
naszym życiu, zanim nie będziemy głęboko przeświadczeni o własnej nędzy
duchowej, to nie będzie nam specjalnie zależało na lekarzu którym jest Jezus. Pan
Jezus w kazaniu na górze mając na myśli konieczność uświadomienia sobie swojej
nędzy duchowej mówił „błogosławieni
ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios”(Mat 5,3). Wydaje się, że Dzisiejszy świat jeszcze
bardziej nam w tym nie pomaga niż wcześniej. Ciągle próbuje się usprawiedliwiać
ludzką winę przez chorobę, słabość, charakter, religię i wiele innych. To
powoduje, że wiele osób ma bardzo płytkie poczucie grzechu, jeśli w ogóle je
ma. Oskarża się kościół o to, że mówiąc o grzechu wzbudza poczucie winy, co
prowadzi ludzi do depresji. Ale Słowo Boże mówi, że bez poczucia nie możemy
znaleźć ratunku w Chrystusie. Syn marnotrawny, który postanowił wrócić do Ojca
najpierw powiedział w swoim sercu, a później do Ojca, że zgrzeszyłem przeciw
niebu i przeciw tobie i nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Poczucie
winy doprowadziło go do skruchy, do wyznania grzechów, a to dało mu
przebaczenie. Wiecie dlaczego współczesny człowiek z powodu swojego poczucia
winy wpada w depresje? Dzieje się tak dlatego, bo nie chce przyjść do
Zbawiciela, a w żaden inny sposób nie może uciec od swojego grzechu.
Zacheusz
przypomina grzeszną kobietę z 7 rozdz.
Ew Łukasza, która przyszła do Pana Jezusa i namaściła jego stopy olejkiem,
a Pan odpuścił jej grzechy i powiedział, że z powodu wielkiej jej grzeszności,
bardzo go umiłowała. Od tego jak mocno jesteśmy przekonani o własnym grzechu
zależy nasza miłość do Jezusa. Jeśli jesteśmy bardzo przekonani o swojej winie,
jeśli wiemy, że niczym nie jesteśmy w stanie poprawić naszego stanu duchowego,
jeśli widzimy w sposób wyraźny jak nisko upadliśmy i jak bardzo brakuje nam
Bożej chwały, to będziemy gorliwie szukać Jezusa Chrystusa. Ci którzy w
najgłębszy sposób doświadczają swojego grzechu miłują Pana najwięcej. A czym
więcej Go miłują, tym mocnej widzą jak wielkim jest Zbawicielem i jak wielkimi
grzesznikami są oni sami.
Pragnienie spotkania z Chrystusem
Druga
rzecz, którą widać w tym fragmencie, a która musi się wydarzyć w życiu grzesznika,
by był zbawiony, to musi pragnąc spotkania z Jezusem. Widzimy Zacheusza w 3 wierszu który, miał głębokie
pragnienie widzieć Jezusa. Prawdopodobnie słyszał o Jezusie już wcześniej i
podejrzewam że to, co najbardziej przemówiło do niego, to jak Pan Jezus
przyjmował grzeszników i celników. Może słyszał o tym jak wszystkich uzdrawia,
jak czyni wielkie cuda i spotyka się z wyrzutkami społecznymi. Pewnie pomyślał
sobie, że jeśli ktokolwiek może mi pomóc, to tylko Jezus. I odkłada wszystko na
bok czyniąc starania, by spotkać się z Nim. Ale okazuje się, że spotkać Jezusa,
to nie takie proste. On próbuje dostać się do niego, ale nie może z powodu
tłumu jaki Go otaczał, a dodatkowo był niskiego wzrostu. Pan Jezus w pewnym
okresie swojej służby był bardzo popularnym nauczycielem, niekiedy towarzyszyło
mu tysiące osób, które cisnęły się, by go zobaczyć, porozmawiać lub coś od
niego otrzymać.
Ale
Zacheusz nie zniechęca się, wyprzedza tłum, wybiega naprzód i wchodzi na drzewo
sykomory, aby ujrzeć Pana, gdy tamtędy będzie przechodził. Drzewo sykomory to
dosyć niskie drzewo około kilu metrów wysokości o grubym pniu i rozłożystych
gałęziach. To więc mógł łatwo wspiąć się na nie i czekać na Jezusa.
Widzimy
że pragnienie które miał prowadziło go do działania, do poszukiwania możliwości
spotkania z Chrystusem. Był gotowy narazić się na śmieszność i ponieść związane
z tym trudności. Wyszedł ze swojego miejsca komfortu, gdzie mógł czuć się
bezpiecznie, by spotkać Chrystusa. To więc jeśli chcemy być zbawionymi musimy
mieć pragnienie przyjścia do Jezusa, pragnienie które nie zniechęca się
przeszkodami, ale jest gotowe pokonać je. Wiele osób nie może doświadczyć
zbawienia, bo w ogóle nie mają pragnienia, by być blisko Jezusa Chrystusa i nie
są gotowi poświęcić cokolwiek, by znaleźć Go. Niektórzy Jak tylko doświadczają
jakiś trudności w związku z Chrystusem, to od razu się zniechęcają. Mam takie
marzenie w swoim sercu, by widzieć mnóstwo ludzi, którzy mają pragnienie być
blisko Jezusa, są głodni Jego osoby, Jego bliskości, by doświadczać Jego mocy w
swoim życiu i są gotowi ponosić koszty z tym związane. Kilka dni temu miałem
okazję widzieć film jak Bóg działa pośród Romskich chrześcijan na Słowacji.
Romowie są tam całkowicie zepchnięci na margines społeczny, straszna bieda, do
tego wielu z nich zmaga się z nałogami. I kościół zaczął tam misje, zwiastował
Chrystusa, a wiele serc było spragnionych Pana. I Bóg sprawił tam przebudzenie,
setki romskich chrześcijan spotyka się i uwielbia Boga. Chcą być razem, chcą
śpiewać dla Pana, chcą dzielić się Bożym Słowem z innymi, chcą dzielić się
miłością ze sobą i wspierać nawzajem, mają wielki głód Pana, wielkie
pragnienie, a Bóg nie pozostaje na nie obojętny i błogosławi im posyłając ogień
Ducha Św. do ich serca.
Gdy
ewangelista Łukasz mówi nam o pragnieniu Zacheusza to używa greckiego słowa zēteō, które oznacza szukać czegoś aby
znaleźć, dążyć do czegoś, celować w coś. Tego samego słowa używa Pana Jezus,
gdy mówi, żeby szukać Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne
będzie nam dodane (Mat 6,33). W
innym fragmencie Jezus mówi szukajcie, zeteo, a znajdziecie.
Jednak
gdy ludzie nie mają pragnienia nie mogą doświadczać spotkania z Jezusem. Gdy
nie są głodni Boga nie mogą być nakarmieni. Gdy nie jesteśmy gotowi zrobić
żadnego wysiłku, by szukać Pana, to nie liczmy na to, że będziemy doświadczać
mocy Jego zbawienia w naszym życiu. Pan Jezus zapraszał do siebie pragnących w
7 rozdz. Ew. Jana powiedział:
Jana 7:37 A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął
Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije.
W
innym miejscu w Ks. Objawienia czytamy
Objawienie 22:17 A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten,
kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto
chce, niech darmo weźmie wodę żywota.
Pragnienie,
szukanie Boga, bycie głodnym Jego Słowa i Jego działania pozwala nam
doświadczać mocy Jego zbawienia.
To
samo uczucie towarzyszyło psalmiście gdy mówił
Psalm 42:2 Jak jeleń pragnie wód płynących, Tak dusza
moja pragnie ciebie, Boże!
A
król Dawid modlił się w ten sposób
Psalm 143:6 Wyciągam ręce do ciebie; Dusza moja pragnie
ciebie jak zeschła ziemia.
Bądźmy
jak Zacheusz, niech nasze serca będą pragnące, głodne Boga. Róbmy wysiłki, by
go szukać, a On obiecuje, że ci którzy Boga szukają znajdą Go, co jest
potwierdzone w naszej dzisiejszej historii.
Bóg odpowiada na pragnienie
Zwróćmy
uwagę, że Pan Jezus zatrzymuje się przy Zacheuszu siedzącym na drzewie. Nie
przechodzi pomijając go, ale przystaje, patrzy do góry i mówi Jego imię. Mówi –
Zacheuszu dzisiaj muszę się u ciebie zatrzymać. Jaka niesamowita sytuacja, nie
znali się wcześniej, nie widzieli się, ale Pan Jezus znał go jeszcze przed
założeniem świata. Wiedział zanim się spotkali, że Zacheusz ma pragnienie
widzieć, się z nim i ciąży Mu Jego grzech. Mamy tutaj wspaniałą manifestację
boskości Pana Jezusa. Pamiętacie Natanaela z 1 rozdz. Ew. Jana jak Filip przyprowadził go do Jezusa? Wtedy Jezus
spojrzał na Niego i powiedział, że jest prawdziwym Izraelitą, jest człowiekiem
w którym nie ma fałszu. A Natanael zapytał skąd Jezus go zna, a Jezus
powiedział, że widział go pod drzewem figowym. To spowodowało, że Natanael
rozpoznał w Nim Mesjasza, Syna Bożego. Jezus wiedział o nim coś, czego nikt nie
mógł wiedzieć, tylko sam Bóg. I tak również w tej sytuacji, Zacheusz musiał być
w szoku. Pan wiedział kim On jest, wiedział że on ma pragnienie Go spotkać.
Dziś muszę stanąć w twoim domu, twoje modlitwy Zacheuszu zostały wysłuchane,
chciałeś mnie widzieć, oto jestem.
Bóg
zaspokaja pragnienie Zacheusza i wychodzi naprzeciw tych, którzy Go szukają.
Jak w historii syna marnotrawnego, Ojciec ujrzał go, gdy jeszcze był daleko i
wyszedł mu na spotkanie.
Pan
Jezus nie bez powodu wszedł do Jerycha, On doskonale wiedział że tam czeka na
niego grzesznik, którego dzisiaj ma zbawić. I widzimy to w wielu spotkaniach
zapisanych w ewangeliach, widzimy to w tym jak przechodził przez Samarię i
spotkał samarytankę. Uczniowie poszli do miasta nakupić żywności, ale Pan zatrzymał
się przy studni, gdzie za chwilę miała przyjść kobieta, która otworzyła swoje serce
dla Niego. Widzimy to w przypadku chromego który siedział przy sadzawce. W tych
wszystkich sytuacjach Bóg poszedł zbawić to co zginęło. On widzi nasze
pragnienie, on widzi jak Go szukamy, jak nam zależy, jak bardzo chcemy być
blisko niego, czy nasze serca są gotowe i nie pozostaje na to obojętny.
W
psalmie 53 czytamy
Psalm 53:3 Bóg spogląda z niebios na ludzi, Aby
zobaczyć, czy jest kto rozumny, Który szuka Boga.
Bóg
szuka ludzi, którzy szukają Jego, a jeśli Go szukają przychodzi do nich. Nie
jest obojętny na nasze pragnienie ślepy na nasze poszukiwania jak czytamy w
psalmie
Psalm 145:18 Bliski jest Pan wszystkim, którzy go wzywają,
Wszystkim, którzy, go wzywają szczerze.
19
Spełnia życzenie tych, którzy się go boją, A wołanie ich słyszy i
wybawia ich.
Prawdziwe zbawienie sprawia upamiętanie
I
ostatnia rzecz o której chciałem dzisiaj wspomnieć w oparciu o nasz tekst, to
że skuteczne zbawienie w życiu człowieka powoduje upamiętanie. Mówiliśmy o tym,
że musimy zobaczyć swój grzech, by zostać zbawionym. Następnie powiedzieliśmy
sobie, że należy mieć pragnienie na które Bóg odpowiada, a teraz dochodzimy do
tego, że Boże zbawienie w życiu grzesznika powoduje zmianę, upamiętanie.
Pan
Jezus poszedł do domu Zacheusza nie brzydził się nim jak wielu faryzeuszy i
religijnych ludzi. To jest wielce pocieszające, że Chrystus ma łaskę i
miłosierdzie choćby dla największych grzeszników jeśli tylko chcą się skruszyć.
To
więc On idzie do tego domu, a Zacheusz przyjmuje Go z wielką radością.
I
nagle Zacheusz wstaje i mówi coś absolutnie niezwykłego „Panie oto połowę majątku mojego daje ubogim, a jeśli na kim co wymusiłem, jestem gotów oddać w
czwórnasób” (w 8)
A
Pan Jezus komentując to mówi, że Zacheusz właśnie został zbawiony, zbawienie
nawiedziło Jego dom, bo się prawdziwie nawrócił.
Zobaczmy
w jak wspaniały sposób obecność Jezusa zmieniła Zacheusza. Z człowieka który
jeszcze przed chwilą był złodziejem, szantażystą zrobił się filantrop i
człowiek, który chce naprawić wszystkie swoje krzywdy. Naprawdę został
zbawiony, nie gdzieś tam w przyszłości, ale w chwili gdy przyjął ewangelię, gdy
przyjął Jezusa otworzyły się dla niego bramy nieba. My często nie wiemy, czy
ludzie zostali naprawdę zbawieni, gdy się nawracają, bo nie wiemy czy ich
nawrócenie jest szczere. Ale Pan Jezus doskonale znał serce Zacheusza i
wiedział, że wszedł do Królestwa Bożego. Zobaczmy, że spotkanie z Jezusem
Chrystusem z którego wynika zbawienie powoduje upamiętanie, trwałą zmianę,
powoduje porzucenie grzechów. Jeśli nie było w naszym życiu upamiętania w
wyniku spotkania z Jezusem, jeśli wciąż pozostaliśmy tacy sami po spotkaniu z
Nim jak przed spotkaniem, to obawiam się że nie zostaliśmy zbawieni. Wielu
twierdzi, że doświadcza mocy Bożej, że doświadcza Jezusa i mają z Nim
społeczność, ale w ogóle nie widać w ich życiu upamiętania. Każdy kto naprawdę
spotkał Jezusa Chrystusa i przyjął Go jako swego Pana i Zbawiciela stał się
innym nowym człowiekiem. Pan Jezus powiedział o tym wydarzeniu, że jest
narodzeniem się na nowo (Ew. Jana 3,3),
a apostoł, że kto jest w Chrystusie nowym jest stworzeniem i stare przeminęło (2 Kor 5,17).
Upamiętanie
Zacheusza wyrażało się w tym, że postanowił oddać połowę majątku i zadość
uczynić tym, których skrzywdził, oszukał, czy coś na nich wymusił. Dla niego
problemem były pieniądze i wymuszenia, dla nas upamiętanie może się wyrażać w
porzuceniu innych grzechów. Każdy z nas może mieć z czym innym problem, coś
innego musi zostawić dla Chrystusa. Może być to gniew, jakaś niemoralność,
kłamstwa, lenistwo, pijaństwo, skąpstwo, czy cokolwiek innego, to co Chrystus
nam pokazuje jako konieczne do zostawienia i wymaga od nas zaparcia się samych
siebie.
Pan
Jezus przyszedł zbawić to co zginęło, być może ty jesteś zgubionym człowiekiem,
może nigdy nie poznałeś Jezusa Chrystusa i Jego zbawienia. Jeśli tak, dzisiaj
jest najlepszy dzień na to, by zawołać do Zbawiciela i zaprosić Go do swojego
życia. On jest dobry i miłosierny dla duszy która go szuka.
Tak
więc prześledziliśmy w jaki sposób
grzesznik może dostąpić zbawienia:
1.
Po pierwsze musi
zdać sobie sprawę, że jest grzesznikiem i grzech zaczyna mu ciążyć.
2.
Po drugie musi
mieć pragnienie przyjść ze swoim grzechem do Jezusa Chrystusa i prosić o
przebaczenie. Chrystus na to pragnienie nie pozostaje obojętny i przychodzi do
tych, którzy Go szukają.
3.
I po trzecie
rezultatem prawdziwego Zbawienia jest upamiętanie ze swoich grzechów wyrażające
się w porzuceniu ich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz