Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego tak niewielu sportowców osiąga sukcesy, a jeszcze mniej może żyć ze sportu? Tylko ułamek procenta zostaje mistrzami świata. Niby każdy może to zrobić, wielu tego pragnie, a tak niewielu to osiąga. Dariusz Parzelski z Uniwersytetu Warszawskiego z wydziału psychologii postanowił zbadać to zjawisko w ramach swojej pracy doktorskiej i odpowiedzieć na pytanie, co decyduje o tym, że niektórzy sportowcy osiągają sukcesy, a inni nie. Podzielił grupę 80 sportowców na cztery typy zaangażowanych i określił je jako "mistrz", "amator", "zapał" i "konkurencyjne zaangażowanie". Badanie wykazało, że największe szanse na sukcesy mieli sportowcy z grupy „mistrz”. Być może nie jest to dla nas nic odkrywczego, ale Dariusz Parzelski opisał również jak funkcjonują takie osoby. Poświęcają oni średnio na treningi około 200 dni w roku, to przekłada się również na częstotliwość myślenia o sporcie. Parzelski zauważył, że sport jest obecny przez cały czas w głowie takich osób i decyduje o wszelkim ich działaniu stając się dla nich stylem życia.
Sportowi podporządkowane są wszystkie inne obszary życia zaangażowanego sportowca jak szkoła, rodzina, czas wolny, a jeśli coś nie mieści się w sporcie lub przeszkadza temu człowiekowi w dojściu do sukcesu, to osoba taka nie zajmuje się tym.
Biegnijmy po dusze ludzkie
Możemy
powiedzieć, że apostoł Paweł był takim sportowcem typu „mistrz” dla ewangelii.
Gdy odkrył, że Chrystus jest wszystkim i prawda jest w Jezusie, to postanowił
całkowicie oddać się na służbę dla Królestwa Bożego, by móc osiągnąć w niej sukces
i jak najwięcej ludzi pozyskać dla Jezusa. Kontekstem naszego fragmentu jest kwestia
spożywania mięsa ofiarowanego bożkom, co poruszył Paweł w 8 rozdz. W kościele w Koryncie były osoby, które czuły się na tyle
wolne, że uważały iż mogą takie mięso spożywać, ale czyniąc to wywoływali
zgorszenie wobec słabszych duchowo braci. Apostoł Paweł nie zakwestionował tej
wolności, ale wykazał, że jeśli wolność taka przyczynia się do upadku duchowego
wierzących w Chrystusa i naraża ich słabe sumienie, to staje się grzechem i
powinna być ograniczona. Następnie Paweł wykazał w 9 rozdz. że jako apostoł miał również różne prawa, do jedzenia i
picia, czy wynagrodzenia za służbę, ale postanowił dobrowolnie się ograniczyć,
by jego służba przyniosła jak najlepsze rezultaty i nie powodowała żadnych
przeszkód dla ewangelii mówiąc w 19
wierszu „będąc wolnym wobec
wszystkich, oddałem się w niewole wszystkim abym jak najwięcej ludzi pozyskał”.
Następnie
Paweł przechodzi do innego porównania, które ma koryntianom uzmysłowić, że
skuteczna służba dla ewangelii wymaga ograniczania się i wielu wyrzeczeń
kosztem często naszej wolności i praw. Tym porównaniem jest obraz sportowca
przygotowującego się do igrzysk olimpijskich. Koryntianie doskonale wiedzieli o
czym Paweł mówi, bo w ich mieście odbywały się dwa wielkie wydarzenia sportowe
– igrzyska olimpijskie oraz co dwa lata igrzyska istmijskie, gdzie sportowcy
rywalizowali ze sobą w różnych dyscyplinach między innymi w biegach. Nagrodą w
tych igrzyskach był wieniec z suchych liści selera lub sosny. Ale pomimo tak
znikomego wyróżnienia sportowcy byli gotowi wiele poświęcić, by wieniec ten
przypadł właśnie im. Zawodnicy, by zakwalifikować się do finału w igrzyskach
Istmijskich musieli udokumentować 10 miesięczny trening, a ostatnie 30 dni
przed zawodami było konieczne chodzić na szkolenia i codziennie brać udział w
zespołowych ćwiczeniach. Dopiero spełniając te wszystkie warunki można było
podjąć walkę o nagrodę.
Nawet
jeśli po tak wielkich wyrzeczeniach dostałeś się do finału w zawodach, to i tak
nie miałeś gwarancji na wygraną, bo finalistów było przynajmniej kilku, a
wygrywał tylko jeden. Jednak ci zawodnicy byli w stanie wszystko podporządkować
tej znikomej nagrodzie, tej chwilowej chwale by być podziwianym i czuć się
zwycięzcami. Mam w rodzinie jednego zawodowego sportowca, który ponad 35 lat
zajmuje się judo i dżudżitsu. Zawsze gdy odwiedzałem go i wchodziłem do jego
pokoju, to wszędzie były medale, wyróżnienia, puchary i podziwiałem go -
wszyscy go podziwialiśmy. Podziwialiśmy go za osiągnięcia, poświęcenie i jego
oddanie dla tego sportu. Nigdy nie opuszczał żadnych treningów, a często
trenował więcej niż trzeba, by mieć lepsze wyniki. Pamiętam, że zabrał mnie ze
sobą któregoś razu na trening, gdy byłem jeszcze małym chłopcem i wracałem
stamtąd strasznie poobijamy, ale dumny, że mogłem z nim trenować. Myślę, że
znamy to dobrze, bo widzimy, to również dzisiaj w wielu dyscyplinach
sportowych. Paweł na tym przykładzie, chce koryntianom i nam przekazać ważną
prawdę, że podobnie jak świeccy sportowcy chrześcijanie również biorą udział w
zawodach z tą różnicą, że w zawodach duchowych w których nagrodą są zbawione
dusze ludzkie. Jest to o wiele wspanialsza nagroda niż wieniec z suchych liści
lub nawet złoty medal, czy setki tysięcy złotych. Choćby to były największe
ziemskie zaszczyty, to one zawsze są znikome, chwilowe, przemijające i nie mogą
równać się z wieczną nagrodą jaką jest
możliwość przyprowadzenia ludzi do Jezusa Chrystusa i kiedyś w przyszłości
uznanie Boga za oddanie i poświęcenie tej sprawie jak mówi Ks. Daniela 12,3 że ci, którzy wielu wiodą do sprawiedliwości będą
jaśnieć, jak gwiazdy na wieki wieczne . Jeśli w ziemskich dyscyplinach
sportowych warto się starać, by zdobyć chwilową nagrodę, tym bardziej warto
wiele poświęcić i poddać się samokontroli oraz dyscyplinie, by prowadzić
skuteczną służbę dla Jezusa, która przyniesie owoc w postaci zbawienia wielu
dusz.
Być
może zbyt rzadko o tym mówimy, ale tego właśnie naucza apostoł Paweł, że
skuteczna służba dla Boga wymaga oddania, poświęcenia, zapłacenia ceny,
ograniczenia swoich wolności, skupienia się na celu jakim jest zdobywanie ludzi
dla Chrystusa i podporządkowanie temu celowi wszystkiego. Sportowcy, którzy chcą
osiągnąć sukces nie pozwalają sobie na chwilowe porzucenie diety, czy treningów
i odmawiają sobie wiele przyjemności. Oczywiście mogą zrobić to, na co mają
ochotę, ale wiedzą, że takie lekkomyślne postępowanie przełoży się na spadek
formy i brak postępów w karierze sportowej. Podobnie chrześcijanie powinny
ciągle pamiętać jak ważna jest modlitwa, regularna społeczność z Chrystusem i
kościołem, poznawanie i studiowanie słowa Bożego, planowanie możliwości
głoszenia ewangelii, modlitwa o te osoby którym chcemy głosić, samokontrola i
dyscyplina, by dawać właściwe świadectwo, żeby przypadkiem nie postawić żadnych
przeszkód dla ewangelii i nie spowodować, że Imię Pana Jezusa przez nasze życie
byłoby zniesławione.
Apostoł
Paweł by być skutecznym w służbie był gotowy ograniczyć się i poświęcić oraz
podać się dobrowolnej dyscyplinie, by jak najwięcej ludzi przyprowadzić do
Chrystusa. Do tego również wzywa i nas w 24
wierszu, byśmy biegli z takim poświęceniem w naszym duchowym wyścigu, by
jak najwięcej dusz dla Boga pozyskać, by jak największą nagrodę zdobyć.
Zauważmy,
że w zawodach sportowych może być tylko jeden wygrany, a jednak sportowcy się
poświęcają i mają nadzieję, że ta wygrana przypadnie właśnie im. W zawodach
duchowych w biegu po dusze ludzkie, po nagrodę i uznanie od Boga wszyscy możemy
być wygranymi, wszyscy możemy być zwycięzcami, wszyscy możemy odnieść sukces i
wszyscy jesteśmy wzywani, by podjąć się tego zadnia w słowach „tak biegnijcie abyście nagrodę zdobyli”. Mamy
tutaj receptę jak dobrze wykorzystać nasze życie.
To więc wszyscy możemy mieć dobrą błogosławioną służbę dla Boga i wszyscy możemy być wygranymi w wyścigu po dusze ludzie. Problem jednak polega na tym, że nie wszyscy chrześcijanie chcą ponosić koszty, by Bóg mógł błogosławić ich bieg. Zbyt często wierzący podobnie jak koryntianie podkreślają swoje swobody swoją wolność w Chrystusie nie chcąc się ograniczać. Również są zbyt mało zdyscyplinowani nie podporządkowując swojego życia duchowym zasadom, a to staje się powodem czasami zgorszenia innych, marnowania czasu na rzeczy które są nie istotne w biegu lub nawet są dla niego przeszkodą i tak mogą się minąć z nagrodą. Zamiast zdobyć wiele dusz dla Jezusa, budować i wspierać innych, to pozwalają na to, że godziny dni, miesiące i lata przeciekają im przez palce na różnych nieistotnych rzeczach, czy rozrywkach, które zabierają im czas oraz energię. Chce tutaj wyraźnie podkreślić, że apostoł w tym fragmencie nie mówi o utracie zbawienia, ale o utracie nagrody jaką jest pozyskanie ludzi dla Jezusa i uznanie od Boga w dzień kiedy się z Nim spotkamy. Z pewnością to będzie coś wspaniałego, gdy ujrzymy naszego Pana w chwale, gdy doceni tych, co ujarzmiali i umartwiali ciało swoje, by jak najbardziej skutecznie służyć Pan Jezusowi.
Ujarzmiać ciało swoje
To
więc wezwanie do Biegu apostoła Pawła dla koryntian i dla nas jest taką
pozytywną zachętą. Od 26 wiersza Ap.
Paweł przedstawia sprawę z negatywnej strony i chce wyjaśnić, co może
przeszkadzać w tych duchowych zawodach. Mówi o obiegu w którym ma wyraźny cel jakim
jest zdobycie ludzi dla Jezusa. Nie pozwala, by jego uwaga została rozproszona
na coś innego, bo to mogłoby spowodować, że jego cel zostałby rozmyty. A wiemy,
że w życiu chrześcijanina jest wiele rzeczy, które chcą rozproszyć jego uwagę,
by nie skupiał się na tym co najważniejsze, na służeniu Chrystusowi i budowaniu
Królestwa Bożego. Ale sam cel nie wystarczy. Wielu sportowców choć wie dokąd
chce dojść, chcieliby stanąć na podium, to brakuje im dyscypliny, ujarzmiania
swojego ciała, swoich zachcianek, zniechęceń i sprawienia by ciało podążało za
umysłem. Żeby zobrazować jak to działa w służbie chrześcijanina Paweł przedstawia
nam pięściarza, który musi znokautować swojego przeciwnika żeby jego służba
była skuteczna. Wszyscy wiemy jak to jest na ringu, może sami braliśmy udział
lub widzieliśmy walkę bokserską. W ringu masz przeciwnika przed sobą i musisz
go pokonać zgodnie z zasadami walki, by wygrać.
W
życiu chrześcijańskim naszym przeciwnikiem mówi Paweł jesteśmy my sami, nasze
ciało, które należy doprowadzić do uległości, by podążało za naszym celem jakim
jest dobra służba dla Chrystusa i zdobywanie dusz. Jak ten bokser na ringu
musimy pokonać naszego przeciwnika – znokautować nasze ciało, czyli umartwić je
i ujarzmić, by nie poddawać się światowym pożądliwościom, niechcianym
namiętnością, które oddalają nas od naszej nagrody. Jak to praktycznie wygląda?
Chrześcijanie zamiast poświęcać czas na Boże rzeczy, na modlitwę, zwiastowanie
ewangelii, planowanie służby, pomoc braciom i siostrom, zachęcanie innych,
wspieranie słabych mogą całe dnie spędzać przed telewizorem przełączając z
jednego serialu na kolejny, przed facebook przeglądając kolejne posty, które
niewiele wnoszą do ich wzrostu duchowego, godzinami uganiać się za kolejnymi
nowymi ciuchami, szukać kolejnych rozrywek, które poprawią im humor, czy nawet
za dużo pracować zawodowo nie mając casu dla Boga. I oczywiście mogą to robić,
bo są wolni, ale jednocześnie marnują czas, tracą nagrodę, bo nie nokautują
swojego ciała i nie kierują w stronę służby dla Pana.
Paweł mówi, że on chce znokautować swoje ciało, ujarzmić i umartwić je, podporządkować swoje siły i energię służbie dla Chrystusa, by się nie okazało, że mówiąc wszystkim o zasadach sam mógłby zostać pozbawiony nagrody 27 w. Odwołuje się tutaj dokładnie do obrazu igrzysk, gdzie herold ogłaszał konkurs i wyjaśniał zasady. Każdy który podczas zawodów łamał regulamin był zdyskwalifikowany. Tego Paweł by nie chciał żeby przez brak dyscypliny i ujarzmiania ciała jego służba została zniesławiona i mógłby postawić przeszkody na drodze ewangelii i stracić swoją nagrodę. Krzysztofie, pełnij dalej wiernie swoją służbę, życzę ci kolejnych wspaniałych lat w niej jak i nam wszystkim. Niech służba dla Pana będzie dla nas jasnym celem, któremu chcemy podporządkować nasze ciało. Pamiętajmy, że jeśli poświęcenie sportowców na ziemi ma jakiś sens o ile większy jest nasz, wieczny, nieznikomy wieniec, który będzie jaśniał przez całą wieczność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz