W Biblii czytamy o wielu narodach, których dzisiaj już nie ma jak Chetejczycy, Amorejczycy, Kananejczycy, Peryzejczycy, Chiwwijczycy i Jebuzejczycy oraz inne.
Dlaczego Bóg pozwala jednym narodom istnieć, a inne przywodzi do zguby? Jednych błogosławi, a innych przeklina wylewając na nich swój sąd jak w przypadku Sodomy i Gomory. W Dziejach Apostolskich, w 17 rozdz. ap Paweł powiedział do Ateńczyków zwiastując ewangelię, że Bóg ustanowił narody na całym obszarze ziemi i wyznaczył dla nich granice oraz okresy czasu przez który będą istnieć. Ale czy są jakieś powody dla których Bóg sprawia, że jedne narody istnieją dłużej, a inne krócej? W jednych jest pokój, praca, rozwój, a w innych, wojna, terror, chaos i głód. Ostatnio Niemal w każdych wiadomościach słyszymy o zwycięstwie Talibów w Afganistanie i przejęciem przez nich kontroli nad tym krajem. Jak wiemy Talibowie, to terrorystyczne i fundamentalistyczne ugrupowanie Islamskie wprowadzające w miejscach swoich rządów surowe prawo szariatu. Co dalej będzie z Afganistanem? Nikt z nas tego nie wie, ale widzimy, że wielu ludzi ucieka z tego kraju w obawie przed cierpieniem i zemstą za sprzyjanie Ameryce i krajom zachodnim. Jest apel, by modlić o wierzących i pastorów w Afganistanie, bo Talibowie prześladują chrześcijan i zabijają ich i nie tylko ich, ale prześladują wszystkich ludzi, którzy nie chcą żyć według surowego Islamskiego prawa.
Błogosławieństwo i przekleństwo Boga nad
narodami
W
dzisiejszym naszym fragmencie znajdujemy odpowiedź na pytanie dlaczego jednym
narodom Bóg błogosławi, a inne przeklina. Boża przychylność wobec narodów
zależy przynajmniej od dwóch rzeczy. Pierwszym
z nich jest stan moralny danego narodu.
Widzimy
w naszym fragmencie, że Bóg postanowił zniszczyć Sodomę i Gomorę oraz okoliczne
pomniejsze miasta za ich grzechy. Stopień ich grzeszności był tak wysoki, że
Boża łaska skończyła się dla nich. Oczywiście wszyscy ludzie są grzeszni w
oczach Boga i wszystkie narody mają swoje przewinienia, ale Słowo Boże uczy
nas, że Bóg dla każdego narodu i człowieka ma wyznaczą pewną miarę grzeszności
po przekroczeniu której wylewa swój gniew. Najczęściej mówimy o tym, że każdy
grzech jest taki sam w oczach Pana. I jest to prawda w tym sensie, że każdy
grzech zasługuje na śmierć, ale również jest prawdą, że niektórych rzeczy Bóg
nienawidzi w sposób szczególny, bo stopień wyrządzonej krzywdy przez niektóre
nieprawości jest dużo większy. Grzech ma to do siebie, że się rozwija i nieprawość
osiąga wyższy poziom. Jeśli ludzie nie nawracają się, a po jednych pokoleniach
następują kolejne, to zazwyczaj kolejne pokolenia są bardziej grzeszne niż te
wcześniejsze.
W 15
rozdz. Ks. Rodzaju, gdy Bóg przepowiadał Abrahamowi przyszłość jego
potomków, to powiedział, że dopiero po 400 latach od danej mu obietnicy,
wypędzi narody zamieszkujące Kaanan, bo dopiero po tym czasie dopełni się wina
Amorytów i dojrzeją do tego, żeby ich zniszczyć.
Spójrzmy
na 15 rozdz Ks. Rodzaju wiersz 16
Rodzaju 15:16 Lecz dopiero czwarte pokolenie wróci tutaj,
gdyż przed tym czasem nie dopełni się wina Amorytów.
Podobnie
było, gdy Bóg postanowił zniszczyć ziemię potopem. Uczynił to w wyniku
eskalacji grzechu.
Rodzaju 6:5 A gdy Pan widział, że wielka jest złość
człowieka na ziemi i że wszelkie jego myśli oraz dążenia jego serca są
ustawicznie złe,
6
Żałował Pan, że uczynił człowieka na ziemi i bolał nad tym w sercu
swoim.
Widzimy
to bardzo wyraźnie w Trzeciej Księdze Mojżeszowej w 18 rozdz., gdy Pan daje
prawo Izraelowi i wymienia cały szereg niemoralności od której Boży lud ma się
trzymać z daleka, a które praktykowały przeklęte narody. Były to niemoralne
stosunki seksualne, homoseksualizm, bałwochwalstwo, niesprawiedliwość i wobec
tego wszystkiego Pan powiedział do Izraela:
Ks. Kapłańska 18:24 Nie kalajcie się tym wszystkim, gdyż tym
wszystkim kalały się narody, które Ja przed wami wypędzam.
25
Także i ziemia została skalana, przeto ukarałem ją za jej winę i
wyrzuciła ziemia swoich mieszkańców.
26
Przestrzegajcie zatem ustaw moich i praw moich i nie czyńcie żadnej z
tych wszystkich obrzydliwości, ani tubylec, ani obcy przybysz, mieszkający
pośród was.
27
Albowiem wszystkie te obrzydliwości czynili mieszkańcy tej ziemi, którzy
tu byli przed wami, i ziemia ta stała się nieczystą,
28
Aby was ziemia ta nie wyrzuciła, gdy ją zanieczyszczacie, tak jak wyrzuciła
naród, który tu był przed wami.
Taki
właśnie poziom zepsucia osiągnęła Sodoma i Gomora. Krzyk skrzywdzonych ludzi
dotarł przed oblicze Boże, poziom niemoralności osiągnął swój szczyt.
Wyczerpali oni bowiem granice Bożej cierpliwości i łaski, która dla nich się
skończyła.
Drugim
powodem zachowywania bezbożnych narodów są ludzie kochający Pana i mieszkający
pośród nich. Jeśli naród przestaje tolerować ewangelię prześladując tych,
którzy miłują Pana, sprzeciwia się takim osobom i zwalcza ich, to jest droga narodu
do zniszczenia. Widzimy w naszym fragmencie, że Bóg był gotowy ocalić okręg
Sodomy i Gomory pod warunkiem, że mieszkała tam odpowiednia liczba
sprawiedliwych. Abraham zapytał się Pana w 24
wierszu, czy Pan rzeczywiście zgładzi sprawiedliwego razem z bezbożnym? Czy
nie powinien raczej ze względu na sprawiedliwych okazać łaski tym miastom? Bóg
był gotowy to zrobić. Pan chciał darować temu miastu jeśli tylko znajdzie się
tam 10 sprawiedliwych, bo do tej liczy doszedł Abraham w swojej modlitwie do
Pana wstawiając się za tym miastem. Wystarczyło 10 Bożych ludzi, by ocalić całą
tą okolice, ale nawet tyle się nie znalazło. Nie wiemy dokładnie ile w tych
miastach mieszkało osób, ale po różnych badaniach szacuje się, że mogła być to
liczba między 40 a 60 tys. Więc jest to liczba zbliżona do średniej wielkości
miasta w Polsce. W Wejherowie obecnie zamieszkuje trochę ponad 49 tys. ludzi,
wielki tłum – prawda. Ale pośród tak wielu ludzi Pan nie znalazł nawet 10
takich, którzy by się Mu podobali. Nie mówimy tutaj o jakiś całkiem świętych
osobach, bo i Lot taki nie był, ale mówimy o ludziach mających bojaźń przed
Bogiem, szanujących Go, polegających na Jego łasce i starających się
przestrzegać Jego Słowa. Mówimy o ludziach, którzy nie są sprawiedliwi sami z
siebie, ale polegają na Bożej sprawiedliwości
o której mówi ap. Paweł w liście do Rzymian. Jest to sprawiedliwość z
Boga polegająca na przyjęciu Bożego przebaczenia w Chrystusie. Zaczyna się od przyznania
się do swoich grzechów, upamiętaniu i wierze w Pana Jezusa, gdzie jesteśmy jego
uczniami i naśladowcami.
Rzadko
jakiś niegodziwy naród szanuje Bożych ludzi, a jeszcze rzadziej wie, że ich
szczęście i powodzenie jest zależne właśnie od tych osób. A jednak tak jest, że
Pan ze względu na pobożnych ludzi, którzy modlą się i wstawiają o swoją
ojczyzną, sąsiadów, swoją rodzinę i swój
dom zachowuje cały naród, wysłuchując modlitw swoich sług. Zasadę tę widzimy w
kilku miejscach w Biblii. Jest ona nam ukazana, gdy Józef zostaje sprzedany
jako niewolnik i trafia do domu Potyfara, a wtedy Bóg ze względu na Józefa
zaczyna błogosławić całemu domowi tego poganina Rodz 39,5. Choć Potyfar był bezbożny i modlił się do obcych Bogów,
to Pan ochraniał jego dom, bo Józef tam służył. Podobnie było w sytuacji, gdy
Jakub syn Izaaka służył u Labama. Bóg błogosławił cały dobytek Labama ze względu
na Jakuba, który był spadkobiercą przymierza jakie Abraham zawarł z Bogiem Rodz 30,27. Czy myślicie, że to jest
przypadek, że akurat Stany Zjednoczone Ameryki przez ostatnie kilkadziesiąt lat
mają takie ogromne znaczenie na świecie. To właśnie ten kraj swojego czasu
doświadczył kilku duchowych przebudzeń i wielu Amerykanów nawróciło się do Pana
stając przed Panem i prosząc o swój naród. Podobnie i Korea Południowa, to w
jaki sposób ten kraj się podniósł po wojnie można nazwać cudem, ale niewielu
widzi w tym rękę Bożą. A Korea Południowa w odróżnieniu od północnej części
doświadczyła i doświadcza ogromnego duchowego przebudzenia. Obecnie około 36%
obywateli Korei, to ewangeliczni chrześcijanie, czyli 16,5 miliona ludzi.
Kiedyś słyszałam świadectwo, że jak pojedziesz do Korei Południowej i
wsiądziesz do taksówki, to taksówkarz prawdopodobnie będzie wierzący w Pana
Jezusa i zanim wysiądziesz z taksówki opowie ci ewangelie i da Ci traktat. Pan
Jezus powiedział, że chrześcijanie są solą ziemi w Ew. Mat 5,13, oni ją konserwują i przez nich Bóg powstrzymuje swój sąd
do czasu, kiedy granice zostaną przekroczone, tak jak w Sodomie, a tweedy nawet
nasze modlitwy nie mogą uratować narodu. Jednak nawet w czasie sądu Bóg zatroszczy
się o tych, którzy Go kochają.
Niestety
współczesna zachodnia Europa i wiele innych krajów łącznie z Ameryką zbliżają
się niebezpiecznie do przekroczenia granicy bezbożności. Jeśli nie przyjdzie
jakieś upamiętanie i otrzeźwienie, Bóg wyleje swój sąd. Po czym to możemy
poznać? Po coraz większej rozwiązłości seksualnej, szerzącym się
bałwochwalstwie, hedonizmie oraz odwróceniu wielu moralnych biblijnych wartości,
które od wieków były oczywiste. Przykładem może być kwestionowanie płci
człowieka i biblijnego modelu rodziny, promowanie homoseksualizmu, ateizmu, ewolucji,
aborcji oraz sprowadzanie człowieka do poziomu zwierzęcia, a wynoszenie
zwierząt do poziomu człowieka. Zaczyna
się również drugi etap upadku, sprzeciw wobec ewangelii, zamykanie ust
kościołowi Jezusa Chrystusa, prześladowanie pastorów, kiedy wzywają do
upamiętania i pobożnego życia.
Drodzy, wstawiajmy się o nasz kraj. Wołajmy przed Panem jak wołał Abraham, a może Pan zmiłuje i właśnie z powodu przysłowiowych 10 sprawiedliwych ocali i pobłogosławi nasz naród i da mu przebudzenie.
Modlitwa wstawiennicza
Kolejna
rzecz jaką chciałem podkreślić na podstawie naszego fragmentu, to rola naszej
modlitwy wstawienniczej. Zbyt często wierzący bagatelizują ten aspekt naszego
życia chrześcijańskiego. Jednak dojrzały chrześcijan, który zna Boga wie jak
ważne jest poświęcać regularnie swój czas na modlitwę wstawienniczą o Zbór,
ludzi w Zborze, swój kraj, swoją rodzinę, kościół jako całość, misje
chrześcijańską i wiele jeszcze innych spraw, które dotyczą Bożej woli i naszego
życia. Ale żeby było to możliwe nie
tylko należy być wierzącym w Jezusa, ale starać się chodzić blisko Pana. Widzimy
w naszym fragmencie, że Abraham stał przed Panem, gdy aniołowie poszli do
Sodomy, a następnie zbliżył się do Pana, by przedstawić swoją prośbę w 22-23. Jest wyraźny kontrast między
Lotem, a Abrahamem. Choć to Lot mieszkał w Sodomie i najbardziej miał być
dotknięty tym, co miało przyjść na to miasto. To jednak Pan Abrahamowi objawił
swoje plany i to modlitwy Abrahama wysłuchał, a nie Lota. Stało się tak
dlatego, że Abraham zbliżał się do Pana, by szukać Jego woli i był oddzielony
od grzesznej kultury Sodomy. Lot zaś, choć szanował Pana, to uwikłał się w
grzeszne sprawy tego świata i z tego powodu ciężko mu było żyć dostatecznie
blisko Pana. Chrześcijan natomiast, który żyje blisko Pana w zażyłej
społeczności z Nim rozumie coraz lepiej otaczający go świat i jego sprawy.
Dzięki słowu Bożemu i darze Ducha Św. ma właściwą Bożą perspektywę na to, co się
dzieje dookoła, dlatego może skutecznie pomóc ludziom i udzielić właściwej
odpowiedzi. Najczęściej ludzie ślizgają się tylko po powierzchni spraw nie
rozumiejąc dlaczego takie i inne problemy ich spotykają. Rzadko rozważają swoje
życie z perspektywy duchowej. Człowiek wierzący natomiast mający społeczność z
Panem rozumie czym jest grzech i jakie są jego konsekwencje zarówno w życiu
doczesnym jak i wiecznym. Rozumie również, że należy się modlić do Boga, bo sam
nie jest w stanie rozwiązać problemów świata, grzechu i niewoli diabelskiej w
jakiej tkwią ludzie. Wie, że walka którą toczymy przerasta go, bo nie dotyczy
cielesnych środków, ale duchowych i tylko Bóg ma moc, by zwyciężyć tą wojnę.
Więc
Abraham rozumiejąc, że Bóg objawia mu swój plan nie po, by zaspokoić jego
ciekawość, ale w tym celu by coś uczynić zaczyna się modlić. Modli się, by
ocalić Lota i jego rodzinę wiedząc, że Lot mieszka w Sodomie. Pan właśnie w tym
celu objawia nam swoją wolę, by wstawiać się do Niego i by mógł okazać
miłosierdzie tym, wobec których chce to uczynić. Więc Bóg chce działać przez
nasze modlitwy i zaangażować nas w wielkie zbawcze dzieło czynione w świecie.
W
Ks. Ezechiela Bóg mówi przez proroka, że szukał kogoś w Izraelu, by wstawiał
się za kraj aby go nie zniszczył, ale nikogo nie znalazł:
Ezechiela 22:30 Szukałem wśród nich męża, który by potrafił
wznieść mur i przed moim obliczem stanąć w wyłomie, wstawiając się za krajem,
abym go nie zniszczył, lecz nie znalazłem.
31
Dlatego musiałem wylać na nich swój gniew, zniszczyłem ich w ogniu mojej
popędliwości i ich postępki zwaliłem im na głowę - mówi Wszechmocny Pan.
Lot ma wielkie szczęście, że ma takiego wujka,
który wstawia się za niego u Pana. Podobne szczęście mają wszystkie kraje,
miasta i rodziny, gdzie są osoby, które wstawiają się za nimi, choć ci za
którymi się wstawiamy mogą tego nie rozumieć. Ale jeszcze większe szczęście
mamy my, wierzący w Pana Jezusa, bo mamy wstawiennika u Boga. Jedynego godnego
pośrednika między Bogiem, a ludźmi Jezusa Chrystusa. On dzień i noc pełni swoją
arcykapłańską służbę i wstawia się za nami. Wstawia się za tymi, którzy Mu
zaufali. Abraham w naszym fragmencie jest typem, zapowiedzią Chrystusa, który
prosił za swoimi uczniami, nie za światem, ale za tymi, którzy uwierzą w Jego
Imię. Abraham nie prosił za Sodomą, prosił za sprawiedliwymi. Tak i nasz Pan
przed tronem Ojca prosi za nami, by nie ustała nasza wiara, by nie zwyciężył nas
grzech i nie pokonał świat oraz diabeł.
W
liście do Hebrajczyków czytamy o Jezusie:
Hebrajczyków
7:25 Dlatego też może zbawić na zawsze
tych, którzy przez niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać
za nimi.
Teraz
przyjrzyjmy się samej modlitwie Abrahama.
Zobaczmy,
że Abram, nie powołuje się podczas modlitwy na swoją sprawiedliwość. Nie prosi,
by Bóg wysłuchał jego modlitwy ze względu na Niego. Ale odwołuje się do Bożej
sprawiedliwości i mówi do Pana w wierszach
23 -25
Rodzaju 18:23 A zbliżywszy się, Abraham rzekł: Czy
rzeczywiście zgładzisz sprawiedliwego wespół z bezbożnym?
24
Może jest w tym mieście pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także ich
zgładzisz i nie przebaczysz miejscu temu przez wzgląd na pięćdziesięciu
sprawiedliwych, którzy są w nim?
25
Nie dopuść, byś miał uczynić coś podobnego, by uśmiercić sprawiedliwego
wespół z bezbożnym, by sprawiedliwego spotkało to samo, co bezbożnego. Nie
dopuść do tego! Czyż ten, który jest sędzią całej ziemi, nie ma stosować prawa?
Abraham
znając Boga jest świadomy, że choć Bóg jest wszechmocy i może uczynić cokolwiek
zechce, to jednak On jako pierwszy pragnie, by na ziemi działa się
sprawiedliwość. Nigdy nikt nie jest tak zainteresowany sprawiedliwością jak
nasz Pan. Dlatego możemy bezgranicznie mu ufać i złożyć na Niego wszystkie
nasze krzywdy, że kiedyś odda nam sprawiedliwość, ale też osądzi każdą
niesprawiedliwość. Abraham wiedząc o tym może prosić Boga, by wysłuchał go nie
ze względu na niego, ale dla Bożej chwały. Po prostu, gdyby zniszczył
sprawiedliwych z niesprawiedliwymi, to reputacja Boża byłaby nadszarpnięta, że
Pan nie szanuje prawa. Więc Bóg jest tym, który zawsze zachowa sprawiedliwych
przed swoim sądem. Nie zawsze zachowa nas w tym życiu, ale zawsze zachowa nas
na wieki i nigdy nie potępi dzieci Bożych, którzy uwierzyli w Chrystusa, bo w
Jezusie obdarzył nas swoją sprawiedliwością i dzisiaj stoimy modlimy się w Jego
imieniu przed Bogiem. Wielu ludzi chce, by Bóg wysłuchał ich modlitw ze względu
na ich poświęcenie, a Abraham wie, że też jest grzesznikiem i nie może nic
wymagać od Pana oprócz jego miłosierdzia. Jeśli Bóg coś uczyni w odpowiedzi na
modlitwę Abrama, to tylko dlatego, że Abram modli się zgodnie z Bożą wolą. Następnie
Abraham prosi, by Pan ocalił Sodomę jeśli znajdzie się tam 50 sprawiedliwych.
Prosi mając na myśli swojego bratanka. Ale nie jest pewny, czy w tak bezbożnym mieście
jak Sodoma znajdzie taką liczbę sprawiedliwych osób. Więc czując się zachęconym
przez Pana, że Bóg pozytywnie odpowiedział zaczyna targować się z Bogiem
próbując wybadać ilu sprawiedliwych musiało by być, by Pan ocalił miasto. Gdy
dochodzi do 10, to jest wystarczająca liczba biorąc pod uwagę Lota i Jego
rodzinę, by ich uratować, ale okazuje się że nawet w rodzinie Lota nie jest tak
jak myślał Abraham, było w niej troje sprawiedliwych. To zbyt mało, by ocalić
całe miasto. Bóg wysłuchał modlitwy Abrahama, ale inaczej niż Abraham się
spodziewał. Po prostu wyprowadził Lota z jego rodziną, ale dla miasta nie było
już ratunku. Podobnie Bóg postępuje dzisiaj, czasami zachowa miasto lub państwo
ze względu na sprawiedliwych. Innym razem ratując przed swoim sądem nas
wyprowadzi. Dlatego myślę, że zanim nastanie Wielki Ucisk, to Bóg zabierze swój
kościół do siebie i będzie pochwycenie Kościoła.
I
ostatnia myśl z modlitwy Abrahama, to jego postawa przed Bogiem. Choć był
przyjacielem Boga, to nie ośmielił się być arogancki przed Panem, czy traktować
Go jak kumpla. Ale na każdym etapie tej modlitwy widzimy wielki szacunek Abrama
i bojaźń przed Panem. Zobaczmy jak Abraham zwraca się do Pana w 27 wierszu, On mówi „ośmielam się jeszcze mówić do Pana mego,
choć jestem prochem i popiołem”. W wierszu 30 zwraca się „Niechaj nie gniewa się Pan za to, że
jeszcze mówić będę” w 31 „oto
ośmielam się jeszcze mówić do Pana” w 32 „Niechaj nie gniewa się Pan, proszę, gdy jeszcze raz mówić będę”. Czy
widzimy co się tu dzieje? Przez cały czas modlitwy Abraham rozumie różnice
między sobą, a Bogiem. Rozumie z kim ma do czynienia, że Bóg jest święty, święty,
święty, pełny chwały, splendoru i światłości, Stwórca wszechświata, któremu
należy się najwyższy szacunek, wszelka chwała i należy czuć przed Panem nabożny
lęk. A kim jest Abraham wobec Najwyższego? Jest on tylko prochem i popiołem. Grzesznym
człowiekiem, którego Bóg łaskawie przyjął i okazał mu w ten sposób wielki
przywilej.
Mam
czasami wrażenie, że wielu nawet w kościele nie rozumie tego. Niektórzy w
swoich modlitwach próbują rozkazywać Bogu, wymuszać coś na Nim, mówić Mu jacy
to oni są ważni w Jego planie dlatego musi ich słuchać. Niestety w kościele
jest wiele arogancji w stosunku Boga, a jeszcze więcej w świecie. Jeśli chcemy
żeby Pan wysłuchiwał naszych modlitw, to należy do Niego przychodzić w pokorze
z nabożnym lękiem modląc się o Jego wolę i licząc na to, że Pan okaże nam
łaskę. W modlitwie Abrahama słuchać ciągle błagalny ton i wielki szacunek do
Boga. Jak wyglądają nasze modlitwy, czy błagamy Pana za innymi równie gorliwie
jak Abraham? Czy znamy Go na tyle dobrze, by wiedzieć jakie są cele Naszego
Boga, by skutecznie się modlić? I czy szanujemy naszego Boga odpowiednio mocno
wiedząc z kim mamy do czynienia, gdy przychodzimy przed Jego tron?
W
1872 znany kaznodzieja i ewangelista Dwight L. Moody odbył podróż do Anglii na
odpoczynek, nie mając zamiaru głosić kazań. Kiedy był w Londynie, pewien pastor
zauważył Moody'ego i poprosił go, aby wygłosił kazanie w następną niedzielę w
jego kościele, na co Moody się zgodził. W niedzielny poranek kościół wydawał
się obojętny na jego przesłanie.
Ale kiedy jeszcze przemawiał na wieczornym nabożeństwie ich odpowiedź całkowicie się zmieniła. Po kazaniu Moody poprosił tych, którzy chcieli zostać chrześcijanami, aby powstali, a setki osób wstało. Moody pomyślał, że musieli go źle zrozumieć, więc poprosił ich, aby usiedli i wyraźniej powtórzył zaproszenie, prosząc wszystkich, którzy chcieli zostać chrześcijanami, aby weszli do gabinetu pastora po nabożeństwie. Tak wiele osób stłoczyło się w pokoju, że trzeba było wnieść dodatkowe krzesła. Moody był zdumiony, myśląc, że nadal nie rozumieją. Poprosił więc wszystkich, którzy pragnęli, aby spotkali się tam z pastorem następnego wieczoru.
Następnego
dnia Moody popłynął do Irlandii, ale gdy tylko dotarł do Dublina, pastor wysłał
mu pilną wiadomość, aby wrócił, ponieważ w poniedziałek wieczorem przybyło
więcej zapytań jak zostać chrześcijaninem niż było obecnych osób w niedzielę!
Moody wrócił i głosił tam kazania jeszcze przez dziesięć dni, podczas których
400 osób wyznało swoją wiarę i przyłączyło się do Zboru. `
Będąc
zdumiony takim obrotem sprawy Moody powiedział że ktoś musi modlić się za ten
kościół. Zaczął pytać i w końcu został zaprowadzony do przykutej do łóżka
dziewczyny, Marianne Adlard. Leżała ona poskręcana, cierpiąca w wyniku swojej
choroby, ale codziennie spędzała wiele godzin na modlitwie. Prosiła Boga, aby
zesłał przebudzenie do jej kościoła, do którego nigdy nie mogła uczęszczać z
powodu swojej choroby. Czytała o pracy Moody'ego w Chicago i specjalnie
poprosiła Boga, aby przyprowadził tego człowieka do jej kościoła i głosił kazania.
A Bóg jej wysłuchał i zesłał przebudzenie. Bóg dał nam wspaniałe narzędzie,
przez które działa w świecie, to modlitwa wstawiennicza, a ona „porusza ramię, które
porusza świat”
Podsumowując:
1.
Po pierwsze Bóg
zachowuje narody z dwóch powodów:
·
Ocenia stan
moralny narodu i w zależności od tego darzy go błogosławieństwem albo
przekleństwem. Jeśli granice moralne jakiegoś narodu zostają przekroczone, to
Boża łaska się dla nich kończy i Pan wylewa swój sąd.
·
Również zachowuje narody ze względu na tych, którzy
kochają w danym narodzie Chrystusa.
2. I druga rzecz jest taka, że modlitwa wstawiennicza przed Bogiem ma ogromne znaczenie. Dlatego powinniśmy wstawiać się o Zbór, wierzących, działalność Zboru, projekty, naszą rodzinę, władze, sąsiadów i kraj oraz różne sprawy dotyczące naszego życia. Bóg nie wysłuchuje naszych modlitw ze względu na nas, ale względu na Bożą chwałę, więc zawsze należy modlić się zgodnie z Bożą wolą. A tą możemy znać tylko, kiedy żyjemy dostatecznie blisko Pana. W modlitwie należy zachowywać odpowiednią postawę bojaźni i szacunku przed Panem, błagając Boga, by nas wysłuchał. Jednocześnie cały czas pamiętając, że nasze modlitwy mogą być wysłuchane tylko dlatego, ze sami mamy odpowiednio godnego wystawiennika z ludzi – Pana Jezusa Chrystusa, który oddał za nasz życie i jest ubłaganiem za grzechy nasze - Ten ciągle wstawia się za nami u Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz