10.12.2023

Nasze powołanie, to Bycie świadkiem Chrystusa Ew. Jana 1,6 – 13

 


Wszyscy wiemy, że dla sądu świadkowie mają kluczowe znaczenie. Jeśli jakiś wiarygodny świadek oznajmia w sądzie, że widział jakieś zdarzenie i wskazał osobę, która popełniała przestępstwo, to sprawa jest dużo prostsza, by wydać właściwy wyrok. Nie musimy się wtedy domyślać, czy oskarżony jest winny i czy faktycznie dopuścił się złamania prawa. Jeśli nie mamy jakiś uzasadnionych wątpliwości, co do  rzetelności świadka, to możemy w pełni zaufać jego świadectwu.

Skoro możemy ufać świadectwu ludzkich świadków odnośnie jakiś zdarzeń, tym bardziej możemy ufać Bożemu świadectwu, gdy Bóg wysyła jakiegoś świadka, by potwierdzić jakąś sprawę. A tak właśnie Pan uczynił w związku z Chrystusem.

Czytamy, że zanim Chrystus pojawił się w ciele na świecie, zanim zaczął swoją publiczną służbę, Bóg zatroszczył się o to, by posłać przed swoim Synem, człowieka, posłańca, anioła, który wskaże na Jezusa, że On jest Zbawicielem świata.

Spójrzmy na 6 i 7 wiersz naszego tekstu 

Jana 1:6  Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.

7  Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.

Mowa tutaj jest o Janie Chrzcicielu, synu Zachariasza i Elżbiety o którego cudownych narodzinach możemy przeczytać w Ew. Łukasza w 2 rodz. Jan Chrzciciel pojawił się na świecie z konkretną misją jaką było przygotowanie Izraela na przyjście Jezusa. Jak czytamy w naszym tekście Jan był człowiekiem posłanym od Boga, człowiekiem któremu Bóg włożył w serce, by wskazywał na Jezusa i świadczył, że On jest Zbawicielem świata. Z Ew. Łukasza 1,15 dowiadujemy się, że Jan był napełnionym Duchem Św. będąc jeszcze w łonie swojej matki. Czyli zanim się urodził już miał Ducha Św. i był pod Jego wpływem, by realizować Bożą wolę. Narodzenie Jana i Jego służbę zapowiadał Stary Testament przez proroka Malachiasza 3,1 około 400 lat przed narodzeniem Jezusa.

Malachiasza 3:1  Oto Ja posyłam mojego anioła, aby mi przygotował drogę przede mną…

Możemy powiedzieć, że sam Jezus posyła Jana, by o nim zaświadczył. Oczywiście Pan Jezus jako Bóg nie potrzebował świadectwa o swojej osobie z ust człowieka. Ale ludzie tego potrzebowali, oni potrzebowali dodatkowego świadectwa, by osoba Chrystusa była dla nich bardziej wiarygodna i nie mieli wątpliwości, że mają do czynienia z Mesjaszem. Apostoł Jan również tak przedstawia nam ewangelię jakbyśmy siedzieli na Sali sądowej i słuchali świadków, którzy wskazują na Jezusa, że On jest Zbawicielem świata. Wyobraź sobie, że zasiadasz na ławie przysięgłych i masz zdecydować, czy Jezus jest posłanym Mesjaszem. Jednym ze świadków jest właśnie Jan Chrzciciel, później apostoł przedstawia kolejnych, jak sam Chrystus, Bóg Ojciec, Samarytanka, Duch Św., Dzieła Jezusa, uczniowie i Pismo. Jak myślisz czy świadectwo Jana Chrzciciela, Jego cudowne narodziny, Jego oddana pełna poświęcenia służba, Jego słowa i wskazanie na Jezusa jako Syna Bożego wystarczą byś uwierzył, uwierzyła, że Prawda jest w Jezusie?

Więc Jan Chrzciciel, gdy przyszedł  wzywał ich do upamiętania i mówił, że tym na kogo czekają Jest Jezus z Nazaretu. Wyraźnie także zaprzeczał, gdy niektórzy myśleli, że to On jest posłanym przez Boga Mesjaszem.

Zobaczmy, że zadaniem Jana było świadczyć o światłości, którą był Jezus. Nie świadczyć o sobie, nie wskazywać na siebie, ale tak pełnić swoją służbę, by wskazywać na Jezusa.

Widzimy tutaj przedstawiony pewien wzór jak prowadzić swoje życie jako Chrześcijanin. Tak powinniśmy żyć, mówić i zachowywać się i pracować, by wskazywało  to na Jezusa. To jest misja wszystkich wierzących. Dotyczy ciebie i mnie, zwykłych chrześcijan, również pastorów, kaznodziejów ewangelistów. Tak mają zwiastować, takie treści wygłaszać i prowadzić służbę, by świadczyć o Jezusie. Wszyscy wierzący w Syna Bożego mają pracować na Jego świadectwo, by inni mogli w Chrystusa uwierzyć. Świat powinien od ciebie i ode mnie otrzymać informację, że w życiu nie chodzi o mnie, że nie ja tu jestem najważniejszy, ale On – Jezus z Nazaretu. Nie my jesteśmy światłością, nie był nią również Jan, ale Syn Człowieczy do którego każdy powinien lgnąć, by ocalić swe życie. Drodzy, my nie mamy własnego poselstwa, własnych tematów, nie realizujemy siebie i nie głosimy siebie i nie siebie mamy prezentować. Tu nie chodzi o moje, czy twoje interesy, ale o poselstwo dobrej nowiny, które stało się możliwe przez śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego.  

Jan Chrzciciel pewnego dnia tak to wyraził, gdy niektórzy jego uczniowie martwili się, że traci wpływy i wszyscy idą do Chrystusa - wtedy powiedział o Jezusie „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym”

To jest moją modlitwą i pragnieniem dla mnie samego i każdego z was, żeby Chrystus w naszym życiu wzrastał, żeby był coraz bardziej widoczny, a nas, naszego Ja i naszego ego, żeby było coraz mniej. 

Tylko Chrystus jest światłością

Następnie apostoł mówi dalej dlaczego nie chodzi tutaj o Jana, ani żadnego innego człowieka jak tylko Jezusa, bo tylko Pan Jezus jest światłością, która oświeca każdego człowieka. Możemy zadać pytanie w jakim sensie Pan Jezus jest światłością, albo co to znaczy, że Pan Jezus jest światłością, która oświeca każdego człowieka? Czy to znaczy, że z samego faktu narodzenia Jezusa i Jego śmierci za nasze grzechy wszyscy ludzie są oświeceni lub są w światłości? Niestety niektórzy tak myślą, że z automatu każdy będzie zbawiony, że Bóg jest miłością i nikogo nie potępi bo Jezus umarł za wszystkich. Ale Słowo Boże jest dalekie od jakiegoś uniwersalizmu, to że Jezus oświeca każdego człowieka znaczy, że Jego pojawienie się na świecie, jego służba, to kim był, kim jest i co głosił domaga się z naszej strony odpowiedzi. Światłość która jest w Jezusie konfrontuje nas z naszym grzechem i pokazuje nam stan naszego serca, to właśnie oznacza, że On oświeca każdego człowieka. Tylko Pan Jezus przez swoje Słowo i moc Ducha Św. jest w stanie nam pokazać prawdę  o nas samych, naszym zgubieniu i drodze wybawienia jaką On jest. Wszyscy ludzie żyją w kłamstwie o sobie i swoim stanie duchowym póki Jezus nas nie oświeci i nie pokaże w jakim miejscu w stosunku do Boga znajdujemy się. Najczęściej ludzie myślą, że nie jest z nimi tak źle, że są dobrzy, jest wielu gorszych niż ja lub nie zastanawiają się w ogóle nad swoją duszą. Ale Chrystus, gdy pojawia się w naszym życiu pokazuje nam, że nie tylko jest źle z naszymi sercami, ale bez Niego, bez Jego łaski i przebaczenia jest całkowita katastrofa, dno, dna i wszyscy idziemy do piekła – nawet najlepsi z nas.

Gdy żyjemy w ciemności, to nam to nie przeszkadza. To trochę tak jak żyć w brudnym mieszkaniu w którym nie ma światła lub jest ono bardzo ograniczone. Wracasz codzienne do domu i nie widzisz tego brudu, który jest w każdym zakątku twojego mieszkania. Ale gdy założysz dobre oświetlenie, to zaczynasz dostrzegać w jakim brudzie żyłeś i jak wiele jest do posprzątania. Z pewnością w pierwszej chwili, gdy ujrzymy cały brud swego serca jest szok, płacz, smutek zdziwienie jak tak mogłem żyć nie znając Zbawiciela. Ale gdy staniesz się jego uczniem i zostaniesz przez Niego oczyszczony jest radość i pokój, która zaczyna wypełniać twoje życie. Światłość Chrystusa nie tylko pokazuje nam nasz duchowy stan, ale uświadamia nas, kim Jezus jest, że jedynie On jest drogą prawdą i życiem J 14,6, światłością świata J 8,12, nadzieją dla wszystkich, odwiecznym Bogiem i Zbawicielem.

 Pytanie jak reagujemy na światłość jaką jest Chrystus? Czy lgniemy do niej, by nas oczyścił z naszych grzechów, czy od niej uciekamy, bo wciąż pragniemy żyć w ciemności?

W 3 rozdz. Ew. Jana 20 wierszu czytamy

Jan 3:20  Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków.

21  Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.

Widzimy, że część ludzi nienawidzi światła, nienawidzą Chrystusa i nie zbliżają się do Niego, bo nie chcą ujrzeć prawdy. Nie chcą, by Pan ich oświecił i oczyścił. Nie chcą słyszeć prawdy o sobie i swoim zgubieniu, o Jezusie i wolą żyć we własnych grzechach i karmić się ułudą, że wszystko jest w porządku. Dlatego też złoszczą się, gdy Słowa Chrystusa są im zwiastowane, uciekają od nich i zatykają sobie uszy. Mówią: nie chce o tym słyszeć, ty już mi nic nie mów, daj mi spokój - to jest prawdziwy powód odrzucenia Ewangelii. Chociaż niewiarę tłumaczą innymi powodami, że ktoś nie daje świadectwa, że Pismo jest mało wiarygodne i ma pomyłki, że mają inne poglądy, ale prawdziwy powód, to wewnątrz serca nienawidzą światłości, bo kochają swój grzech.

 Ci zaś którzy chcą kochać Boga, pragną zbawienia i oczyszczenia, cieszą na Jego Słowo i przyjmują Jezusa, uznają w Nim Pana i Zbawiciela poddając Mu swoje życie. 

Odrzucenie Chrystusa

Zwróćmy uwagę jak apostoł Jan pokazuje głębokość naszej duchowej ślepoty. Mówi o Jezusie, że na świecie był i świat przezeń powstał, ale świat go nie poznał. Stwórca świata, ten od którego zależy życie każdego z nas i każdego stworzenia oraz istnienie tego świata przyszedł do świata. Narodził się jako człowiek i dał się poznać jako wyjątkowy Boży Syn przez swoją służbę,  miłość okazaną ludziom, cuda które uczynił, tysiące niezwykłych uzdrowień, których dokonał, a nawet wskrzeszenia ludzi z martwych. W końcu sam zwyciężył śmierć. To wszystko było jawne jak mówił Paweł do Rzymskiego namiestnika Festusa w 26 rozdz. Dziejów Ap. Każdy mieszkający w tym czasie w Judei słyszał o Jezusie i pragnął go ujrzeć.   

A jednak, świat Go nie rozpoznał, gdy przyszedł, nie poznał swojego Zbawiciela, dawcę życia i z ochotą Go ukrzyżował. Przez przyjście Jezusa ujawniła się głębokość naszego zepsucia. Kto odrzuca kochającego ojca i matkę? Chyba tylko największy niegodziwiec, a ludzie odrzucili swego Stwórcę, swego Zbawiciela, dlatego są winni. Nie ma większego grzechu na świecie jak odrzuć Jezusa Chrystusa.

 I wciąż go odrzucają, kiedyś znany kaznodzieja Martin Lloyd Jones w jednym ze swoich kazań powiedział, „co takiego zrobił Ci Jezus, że nie chcesz go przyjąć”? Czym Ci się naraził, że Go nienawidzisz, chyba tylko tym, że pokazuje o tobie prawdę. 

Jeszcze bardziej szokujące jest, że nie tylko świat nie przyjął Jezusa, ale również Jego własny lud go odrzucił, co jest napisane w 11 wierszu, że do swej własności przyszedł, ale swoi Go nie przyjęli.

Żydzi byli Bożym narodem, który zawsze oczekiwał na Zbawiciela. Wiedzieli, że Bóg któregoś dnia poślę do nich Mesjasza, by ich odkupił. Mieli proroków i Pisma prorockie, które mówiły o tym i przepowiadały dziesiątki szczegółów odnośnie Zbawiciela. Problem w tym, że mieli własne jego wyobrażenie i głównie utożsamiali Go z politycznym posłańcem. Wierzyli, że Chrystus wyzwoli ich spod władzy Rzymu i innych pogańskich narodów. Myśleli, że jak On przyjdzie, to zniszczy pogan, a Żydzi zapanują nad światem. Zapomnieli lub nie chcieli widzieć, że największym problem człowieka jest jego grzech o czym Bóg im przez całe wieki przypominał, czy to przez proroków, czy przez ofiary w Starym Testamencie.

Izrael mówił że zna Boga. Powoływali się Abrahama, Izaaka, Jakuba i Mojżesza, że są ich duchowymi spadkobiercami. A tymczasem Pan Jezus powiedział o ich prawdziwym stanie duchowym:

 Jan 8:39  …Jezus im rzecze: Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama, spełniajcie uczynki Abrahama.

Jan 8:44  Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego...

Ich odrzucenie Jezusa uświadamia nam jak mocno możemy być pogrążeni w ciemności i nawet o tym nie wiedzieć, nawet utrzymywać, że jesteśmy w światłości. Jest to pewne ostrzeżenie dla nas wierzących, którzy twierdzimy, że znamy Boga. Powinniśmy badać swoje serca, czy trwamy w wierze, czy narodziliśmy na nowo i mamy żywą społeczność z Chrystusem, a nie jedynie pustą religie. Również należy zastanawiać, czego od Jezusa oczekujemy i czy to, czego od Niego chcemy jest zgodne z Jego słowem byśmy się na Nim nie zawiedli jak zawiedli się Żydzi. Z Pewnością Bóg wypełni wszystkie obietnice, ale tylko te, które faktycznie założył, a nie te, które wydaje nam się, że nam dał. On obiecał nam życie wieczne (Jana 8,51), obiecał nam również ucisk na świecie (Jana 16,33) i że nie opuści nas aż do skończenia świata (Mat 28,20) pośród wielu doświadczeń, które musimy z Nim przejść. 

Przyjmujący Jezusa stają się dziećmi Bożymi

Również wielce pocieszające jest to, że nie wszyscy odrzucają świadectwo O Jezusie. Niektórzy przyjmują je i w ten sposób stają się dziećmi Bożymi, co czytamy w 12 wierszu. To są te osoby, które wierzą w Jego imię i narodzili się nie z krwi ani cielesnej woli mężczyzny, lecz z Boga.

Co to znaczy przyjąć Jezusa? W naszym kraju jest wiele osób, które myślą, że przyjąć Jezusa, to oznacza przyjąć opłatek, eucharystie, jeszcze inni myślą, że przyjąć Jezusa, to zmówić  tzw. modlitwę grzesznika, I wtedy czynimy Jezusa naszym Zbawicielem. Ale w naszym tekście widzimy, że przyjąć Jezusa, to jest wierzyć w Niego. Nie tylko kiedyś w Niego uwierzyć, ale wierzyć w Niego, przez cały czas. Wierzyć w Jego Imię, czy wierzyć w to, co oznacza Jego imię i we wszystko Kim jest i co głosił. Powinniśmy rozumieć, że wiara w Biblii jest związana z wiernością. Niestety w polskim środowisku wiara w Jezusa często jest utożsamiana z tym, że wiem o Jezusie i Jego dziele na Krzyżu. Wielu myli wiarę z wiedzą. Uważają, że z samego faktu, że wiedzą o Jezusie już są wierzący. Ale gdy Biblia mówi o wierze, to mówi o ufności w Imię Chrystusa, mówi o wierności Jemu i oparciu na Nim swojej wiecznej nadziei, czyli na tym, kim  Jezus jest i co uczynił na Krzyżu Golgoty, że umarł tam w nasze miejsce przybijając do drzewa Krzyża wszystkie nasze grzechy. Nie ufamy naszym uczynkom i naszej religijności, nie w tym jest nasza nadzieja na niebo, a jedynie w Chrystusie i Jego łasce, że przez swoją śmierć zgładził wszystkie nasze grzechy, gdy w Niego wierzymy. Tak mamy wierzyć na początku naszej drogi z Bogiem, w środku i przy końcu, gdy przyjdzie nam odejść do wieczności.  

W chwili gdy w Chrystusa uwierzymy wchodzimy do rodziny Bożej, stajemy się dziećmi Bożymi. Większość ludzi uważa, że każdy jest dzieckiem Bożym, ale Biblia mówi, że tylko Ci, którzy przyjęli Chrystusa. Prawdą jest, że każdy jest Bożym stworzeniem, ale nie każdy jest Bożym dzieckiem. Ten przywilej mają tylko osoby wyznające, że Jezus jest ich Panem i Bogiem. Ci ludzie stali się synami i córkami Bożymi, otrzymali życie wieczne i jest dla nich zachowane dziedzictwo w niebie.

Zobaczmy, że apostoł Jan mówi, że tym, którzy przyjęli Jezusa dał On prawo, by stali się dziećmi Boga. Inaczej mówiąc dał nam uzasadnione roszczenie przez wiarę w Jezusa, by Bóg uznał Cię za swoje dziecko. Jest to podobne do aktu urodzenia, który otrzymujemy przy narodzinach. Tam wpisywany jest nasz biologiczny ojciec i mamy prawo uważać się za jego dzieci, bo pochodzimy od Niego. Tak też mamy prawo uważać się za dzieci Boga. Nie z powodu naturalnego zrodzenia mówi Jan, ale z powodu duchowych narodzin. W chwili gdy przyjęliśmy Jezusa i uznaliśmy w Nim naszego Pana i Zbawiciela zostaliśmy zrodzeni z Boga, co oznacza, że otrzymaliśmy Ducha Św. i zostaliśmy Nim zapieczętowani na dzień odkupienia

W 1 Liście Jana czytamy

1 Jana 3:1  Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy. 

Nie wiem w jakiej rodzinie się wychowałeś, ale wiedz, że w chwili gdy uwierzyłeś w Chrystusa wszedłeś, weszłaś  do wiecznej Bożej rodziny z najwspanialszym i najbardziej troskliwym Ojcem jaki jest we wszechświecie. A jeśli jeszcze nie jesteś częścią tej rodziny, to dziś możesz do niej dołączyć, wystarczy przyjąć przez wiarę w Jezusa.

Prawdopodobnie apostoł Jan kładzie akcent na duchowe narodziny w 13 wierszu, bo wielu Żydów myślało, że z samego faktu pochodzenia od Abrahama i przynależenia do narodu wybranego będą zbawieni. Jest to pułapka w którą również wielu i dzisiaj popadło, myślą, że z samego faktu przynależenia do kościoła już będą zbawieni, jeszcze inni uważają, że skoro ich rodzicie byli wierzący, to także i oni są. Część ludzi utożsamia wiarę z zewnętrznymi gestami religijnymi, ale Jan mówi, że mamy narodzić się z Boga. Później w 3 rozdz. Ew. Jana wyjaśnia jeszcze bardziej tą kwestie w rozmowie Jezusa z Nikodemem, że są to narodziny z Ducha Św. jest to nadprzyrodzone dzieło Boga, które On czyni w naszym sercu.

Jeszcze raz zapytam, czy ty narodziłeś się na nowo, upamiętałeś się  i stałeś się dzieckiem Boga? Czy przyjąłeś Jezusa? Jeśli nie, nie zwlekaj z tym, bo Bóg zbawia tylko swoje dzieci. Jan dał dostatecznie dużo dowodów byśmy nie mieli wątpliwości, że Jezus jest Zbawicielem świata. 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń