17.11.2012

Nadzieja na cmentarzu


1 Listopada po raz kolejny byłem na cmentarzu żeby rozdawać literaturę chrześcijańską i po raz kolejny w Nowym Dworze Gdańskim. Chyba to już 5 rok z rzędu kiedy świadczymy tam  o Chrystusie. Jak zawsze rozdawaliśmy za darmo książki chrześcijańskie „Śmierć a co dalej?” „Chrystus i ty” „Musicie się narodzić na nowo”. Mieliśmy także rozwieszony duży transparent z pytaniem do ludzi „śmierć a co dalej”. Był to bardzo błogosławiony czas, rozdaliśmy około 100 książek, trochę traktatów i broszur. Razem ze mną był mój przyjaciel Michał,  który również kolejny raz służy ze mną w ten sposób. Mieliśmy kilka rozmów  na temat ewangelii, niektórzy podchodzili do naszego stolika chcąc się dowiedzieć kim jesteśmy. Modlitwą moją jest by dobry Bóg pozwolił z tej służby zebrać kiedyś jakiś owoc. Widzę, że niektórzy z moich sąsiadów, znajomych, rodziny przybliżają się powoli do Boga. Mam nadzieje, że Bóg pozwoli mi w przyszłości oglądać wielkie swoje dzieło w życiu tych ludzi. Gdy tam staliśmy słyszałem różne przykre komentarze w naszym kierunku w stylu „weście się do roboty” „sekciarze” „po co tu stoicie” i wiele innych. Niektórzy głośno odpowiadali na pytanie, które było zadane „Śmierć a co dalej?” mówili, że „nic dalej nie ma” „tyłek ziemia przyklepią i koniec”. Zastanawia mnie w jakim celu ludzie chodzą na cmentarz 1 listopada nosząc kwiaty, świeczki, uczestniczą w nabożeństwach modląc się  za zmarłych tak naprawdę w ogóle nie wierząc, że jest jakieś życie, po za tym ziemskim. Oczywiście cała praktyka listopadowego święta wywodzi się z niebiblijnej fałszywej doktryny czyśćca. Doktryna ta mami i oszukuje wielu ludzi, że po śmierci mogą jeszcze dopomóc swoim bliskim, którzy odeszli. Duchowni nominalnego kościoła celowo zachęcają do  ofiarowywania swoich modlitw, pieniędzy i czasu żeby jeszcze bardziej związać ludzi bezowocnymi praktykami i napełnić skarbonę. Mam nadzieje, że chociaż kilka osób z tych, których spotkałem pierwszego listopada otworzy oczy na światło ewangelii, a może jeśli Bóg pozwoli przyczynie się do zbawienia niektórych z nich. Na sam koniec przyszedł do nas jeden ksiądz i wziął literaturę, spytał się nawet „czy mamy coś nowego?” Tak, mieliśmy książkę „Jezus naszym przeznaczeniem” 

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń