Dlaczego
chodzimy do lekarza? Dlaczego w ogóle istnieją lekarze? Odpowiedzieć wydaje się
bardzo prosta. Do lekarza chodzimy, bo chorujemy. Lekarze nie są dla tych,
którzy są zdrowi, ale lekarze są dla chorych ludzi. Istnieję jedna z bardziej
kłamliwych teorii na temat chrześcijaństwa, a mianowicie, że chrześcijaństwo
jest dla dobrych ludzi. Dla ludzi, którzy prowadzą dobre życie, nie kłamią, nie
kradną, nie upijają się, nie palą papierosów, są mili i pomocni dla wszystkich.
Teoria ta jest dosyć powszechna istnieje zarówno na zewnątrz kościoła jak i
wewnątrz kościoła.
Dzisiejsza
historia pokazuje nam zupełnie coś innego, że chrześcijaństwo jest dla
grzeszników, że Jezus przyszedł do grzeszników. Jezus nie przyszedł do dobrych,
że nie wybrał tych najlepszych z całego świata i uczynił z nich kościół. Ale
Jezus przyszedł powołać tych złych: morderców, oszustów, kłamców, prostytutki,
pijaków, kombinatorów, bluźnierców, bałwochwalców i wielu innych.
Przypomina
mi się pewna historia, która dobrze to wyraża z życia Williama Bootha
założyciela Armii zbawienia
Pewnego
niedzielnego dnia William szedł ze swoim synem Bramwellem, który wtedy miał
około 12-13 lat. William zaskoczył syna gdy wziął go do salunu dzisiejszego
baru. W barze tym był pełno mężczyzn i kobiet, wielu z nich było pijanych, a na
ich twarzach widać było przestępstwo. Wszędzie były opary alkoholu i trytonu. A
wtedy William powiedział do syna, to są ludzie dla których żyjesz i to są
ludzie których przyprowadzisz do Chrystusa. Po kilku latach Bramwell Booth
napisał, że to przeświadczenie nigdy go nie opuściło. William wierzył, że ewangelia może zmienić
tych ludzi i może sprawić, że staną się zupełnie inni i tego uczył swojego
syna.
Tak
wiec chrześcijaństwo jest dla biednych złych i chorych duchowo ludzi, ale
takimi ich nie pozostawia, bo moc ewangelii zmienia nas.
Dzisiaj
mamy historię jednego z takich biednych grzesznych ludzi jakim był każdy z nas.
Mamy historię powołania Mateusza, człowieka który w późniejszym czasie stał się
autorem pierwszej ewangelii.
Mateusz
pełnił bardzo niewdzięczny zawód celnika (w.
9), zawód poborcy podatkowego. W tamtym czasie w Izraelu celnicy byli
szczególnie pogardzaną i znienawidzoną grupą społeczną przez Żydów z tego
powodu, że zbierali podatki w imieniu Rzymu. Mateusz był Żydem, który
najprawdopodobniej nabył licencje poborcy podatkowego, którą w tamtym czasie
można było kupić. Z taką licencją poborca miał obowiązek wobec władz rzymskich wpłacać
regularnie ustaloną sumę do kasy
cesarstwa. Cokolwiek zyskał ponad tę sumę, stanowiło jego zarobek. Tego rodzaju
system doprowadzał do wielu nadużyć. Celnicy często pobierali dużo więcej niż
należało, oszukiwali i łupili podatników. Ludność nie wiedziała ile jest
zobowiązana płacić. Zwłaszcza, że w tych czasach nie znano gazet, ani radia,
nie było środków masowego przekazu, które by obwieszczały te czy inne rozporządzenia.
W konsekwencji wielu poborców wzbogacało się bardzo w sposób nieuczciwy. Celnicy
także byli postrzegani przez Żydów jako kolaboranci, zdrajcy współpracujący z
okupantem jakim w tamtym czasie było cesarstwo rzymskie dla Izraela.
Jezus
spotyka Mateusza siedzącego przy swojej pracy, gdy siedział przy stole celnym
pobierając od ludzi podatki. Wtedy właśnie powołuje go, by poszedł zanim mówiąc
„Pójdź za mną”. Reakcja Mateusza
jest niemal natychmiastowa, wstaje porzuca swoje dotychczasowe zajęcie i idzie
za Jezusem. Następnie Mateusz wyprawia wielkie przyjęcie (Łuk 5,29). Głównym gościem na tym przyjęciu jest Jezus. Na przyjęcie
Mateusz zaprasza swoich znajomych, często to są ludzie o nieciekawej reputacji,
grzesznicy i podobni jemu celnicy, oszuści oraz ludzie którymi pogardzano w
Izraelu. Na owe przyjęcie Mateusz zaprasza również Jezusa. Widząc to faryzeusze
oburzają się, że z takimi ludźmi Jezus przebywa i jada z nimi. Słowa użyte na
określenie uczty w jakiej uczestniczył
Jezus wskazują na położenie się przy stole. Była to pozycja pół leżąca
twarzą do stołu i bardzo wymowna, bo świadczyła o sympatii i była wyrazem
związania i wspólnoty z ludźmi z którymi taki posiłek się spożywało. Z pewnością gdy Faryzeusze
zobaczyli Jezusa w takiej komitywie z celnikami uznali go za jednego z nich i
nazywali „przycielem celników i grzeszników, żarłokiem i pijakiem”
(Łuk 7,34). Inaczej mówiąc
twierdzili „jak On może mówić, że przyszedł od Boga skoro zadaje się z takimi
ludźmi” „gdyby był od Boga od takich jak tamci trzymał by się jak najdalej”. Ale Jezus odpowiada im, że nie zdrowi
potrzebują lekarza, ale ci co się źle mają (w. 12). „Nie przyszedłem wzywać do
upamiętania sprawiedliwych lecz grzesznych” czytamy u (Łukasza 5,32).
1.
Po pierwsze Bóg zbawia grzeszników.
Mateusz, którego powołał Jezus był jednym z
największych grzeszników w tamtym czasie w Izraelu. Nikt mu nie musiał
przypominać o tym, że jest złym człowiekiem. Z pewnością miał świadomość, że
nie raz kogoś oszukał, nie raz kogoś wykorzystał, nie raz kogoś przymusił do
zapłacenia nienależnego podatku, nie raz kogoś niesprawiedliwie potraktował.
Wiedział o tym, że jest zły i niegodny Bożej łaski. Wiedział o tym, że nie
zasługuje od Boga na nic dobrego i dlatego Jezus go powołał. Może wydawać się
nam to dziwne, ale jak powiedziałam na początku ewangelia nie jest dla dobrych.
Jeśli czujesz się dobrym człowiekiem, to ewangelia, którą oferuje Jezus nie
jest dla ciebie. Jeśli czujesz się dobrym człowiekiem, to Bóg nie ma ci nic do
zaoferowania, bo ty nic od Boga nie potrzebujesz. Z tym właśnie mieli problem
faryzeusze i inni im podobni, z tym właśnie ma problem wielu ludzi dzisiaj. Ich
problem polega na tym, że oni nie potrzebują Zbawiciela, bo czują się dobrzy,
bo czują się sprawiedliwi, bo czują, że zasługują od Boga na jakąś nagrodę za ich dobre życie. Ale
Mateusz wiedział, że na nic nie zasługuje, jedyne na co liczył, to na Bożą
łaskę, na Boże przebaczenie i w tym widział swoją nadzieje. Do nieba nie
wejdzie żaden człowiek uważający się za sprawiedliwego, ale wejdzie tam mnóstwo
grzeszników usprawiedliwionych przez wiarę w Jezusa.
Nie chodzi o to, że jedni są grzeszni, a inni nie.
Jezus powiedział, że nie przyszedł
wzywać do upamiętania sprawiedliwych lecz grzesznych. Biblia wyraźnie
naucza, że wszyscy ludzie są grzesznikami Rzymian
3,23. „Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej”. Każdy człowiek w oczach
Bożych jest kłamcą, jest przestępcą winnym łamania Bożego prawa i każdy
człowiek zasługuje na najwyższy wymiar kary, karą za grzech jest śmierć. Pan
Bóg mówi:
Psalm
14:2 Pan spogląda z niebios na ludzi,
Aby zobaczyć, czy jest kto rozumny, Który szuka Boga,
3 Wszyscy odstąpili, wespół się splugawili. Nie
ma, kto by dobrze czynił, nie ma ani jednego.
Problem polega na tym, że większość ludzi tego nie
dostrzega. Nie dostrzega własnej
grzeszności, własnego upadku, nie
dostrzega tego, że są pożałowania godni w oczach Boga i na nic dobrego nie
zasługują. Ktoś może powiedzieć, bracie Jarosławie ty nas obrażasz. Ale jeśli
obraża cię to, że mówię ci że jesteś
złym człowiekiem i jesteś grzeszny, to znaczy że, jeszcze masz poczucie własnej
sprawiedliwości, jeszcze twoje „ja” do końca nie umarło.
Jan powiedział;
1 Jana
1:8 Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy,
sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma.
To co zwodzi nas w dostrzeżeniu własnej grzeszności,
to przede wszystkim nasz grzech w którym żyjemy i w którym się poruszamy.
Grzech zaślepia nam oczy na prawdziwy duchowy nasz stan. Kolejną rzeczą jest
niemoc dostrzeżenia Bożej chwały. Gdybyśmy tylko na chwile dostrzegli jaki jest naprawdę Bóg, to wtedy od razu byśmy
padli na twarz prosząc o przebaczenie. W obliczu Bożej Świętości i Jego
majestatu widzielibyśmy wszystkie swoje nieprawości jak uczynił to Izajasz lub
Hiob. Zwróćmy uwagę jak zareagował Izajasz gdy dostrzegł Boga
Izajasza
6:5 I rzekłem: Biada mi! Zginąłem, bo
jestem człowiekiem nieczystych warg i mieszkam pośród ludu nieczystych warg,
gdyż moje oczy widziały Króla, Pana Zastępów.
Jak zareagował Ezechiel gdy zobaczył chwałę Pana
Ezechiela
44:4 Potem poprowadził mnie w kierunku
bramy północnej przed front świątyni; i spojrzałem, a oto chwała Pana
wypełniała świątynię Pana. I padłem na twarz,
Jak zareagował Hiob gdy widział Boga
Hioba
42:5 Tylko ze słyszenia wiedziałem o
tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię.
6 Przeto odwołuję moje słowa i kajam się w
prochu i popiele.
Podobne doświadczenia towarzyszyły i towarzyszą
wszystkim, którzy choć odrobinę dostrzegli kim naprawdę jest Bóg. Posłuchajcie
jak opisywał relacje ze swoich Nabożeństw przebudzeniowych Gotfryd Alf
założyciel Baptyzmu na ziemiach polskich „…było drżenie, które poruszało suche
kości, ludzie płakali nad swoimi grzechami i poszukiwali zbawiciela od
grzechów. Starzy ludzie z siwymi włosami siedzieli ze spuszczonymi głowami płacząc
i rozpaczając nad swoimi grzechami, że łzy opadały na ich zapadnięte policzki.
Och! Jak radosne były to sceny”
„Po pewnym kazaniu Alf napisał: kilku z nich było tak
poruszonych przez Ducha i słowo, że głośno płakało, jedną z nich była dama z
towarzystwa która przyszła pierwszy raz ; została nie tylko poruszona do
łez ale wyrażała swoje szczęście z
obecnymi i obiecała przyjść raz jeszcze.”
Inną rzeczą, która zamyka nam oczy na nasz grzech to nasza religijność.
Często myślimy, że jak spełniamy jakieś rytuały, czynności religijne,
przyjmujemy sakramenty, chodzimy na nabożeństwa, czytamy Pismo Święte, dajemy
jałmużnę, pościmy i dbamy o nasze życie
religijne, to jesteśmy całkiem w porządku. Ale czy nie właśnie na tym polegał
największy grzech faryzeuszy. Oni uważali się, we własnych oczach za
sprawiedliwych z powodu swoich starań i swojej aktywności religijnej. Z tego
też powodu nie chcieli przyjść do Jezusa. Musimy ciągle śpiewać pieśń we
własnym sercu, w swoim życiu i swojej postawie „om ja łaski twej dłużnikiem
jestem i zostanę już”. Życie chrześcijanina zaczyna się od poczucia
grzeszności, przebiega w poczuciu grzeszności i kończy się w poczuciu
grzeszności. Czym jesteśmy bliżej Boga
tym większą mamy świadomość własnych grzechów. Czym bardziej jesteśmy święci
tym bardziej dostrzegamy jak jesteśmy nieczyści.
Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci co się źle
mają, Jezus zbawia grzesznika, który wie, że jest grzesznikiem. Na wezwanie
Jezusa przyjdzie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja
dam wam ukojenie nie odpowie żaden dobry człowiek, ale odpowie jedynie ktoś,
kto potrzebuje zbawiciela.
Gdy zanany reformator Marcin Luter umierał 1546 roku
na łożu śmierci wypowiedział bardzo znaczące słowa „jesteśmy tylko żebrakami, taka jest prawda”. Choć przez całe swoje
życie uczynił bardzo wiele dla Królestwa Bożego, to jednak wiedział, że zbawia
go Chrystus z łaski, bo jego życie jest brudne i grzeszne.
Dlatego też do Jezusa garneli się ludzie o kiepskiej
opinii jak jawnogrzesznica, jak celnicy, jak trędowaci, samarytanie. Ci których
faryzeusze i uczeni w piśmie nazywali motłochem, plebsem. Garneli się do niego
ci którzy wiedzieli, że są duchowymi żebrakami i duchowymi bankrutami. A czy
ty, to wiesz? W jaki sposób, ty patrzysz na siebie? Czy widzisz, swój grzech i
swój upadek? Czy widzisz, że
potrzebujesz Zbawiciela, lekarza, który uzdrowi cię z twoich nieprawości? Czy
widzisz to? Jeśli to widzisz jesteś błogosławiony. A może uważasz, że jesteś
całkiem w porządku, bo ładnie się
ubierasz, bo nie chodzisz w miejsca gdzie chodzą ludzie tego świata?
Zachowujesz się i mówisz lepiej niż inni. Może mówisz w swoim sercu jak niegdyś
pewien faryzeusz dziękuje ci Boże, że nie jestem jak inni ludzie rabusie,
oszuści, cudzołożnicy. Dziękuje ci Boże, że nie jestem jak ten Kowalski
mieszkający opodal mojego domu. Jeśli tak myślisz o sobie to Jezus nie ma ci nic do zaoferowania.
W stwierdzeniu Jezusa, że zdrowi nie potrzebują
lekarza, ale ci którzy się źle mają widzę pewne zagrożenie dla kościoła i ludzi
wierzących. Zadaniem kościoła jest głosić ewangelię i doprowadzać ludzi do
upamiętania, ale jeśli unikamy mówienia o grzechu, o sprawiedliwości o sądzie i
o potępieniu z tego powodu, że to drażni ludzi. To nie spodziewajmy się
prawdziwych nawróceń. Jeśli ktoś nie dowie się, że jest chory na śmiertelną
duchową chorobę jaką jest grzech, to nigdy nie może zostać uzdrowiony przez
lekarza, którym jest Jezus. Sam kościół
ma tu wiele sobie do zarzucenia nie zawsze głosząc właściwą treść poselstwa.
Mamy tendencje mówić wiele o Bożej miłości, dobroci i błogosławieństwach, a
unikamy wzywania do konieczności pokuty, odwrócenia się od martwych uczynków,
wezwanie do posłuszeństwa, porzucenia swoich grzechów. Przesłanie ewangelii nie
pozostawia nam wątpliwości gdy wystąpił Jan chrzciciel pierwsze co uczynił
wezwał ludzi do upamiętania (Mat 3,2).
Później wystąpił Jezus i pierwsze co uczynił wezwał ludzi do upamiętania (Mat 4,17). Później wystąpił Piotr w
Dzień Zielonych Świąt i w pierwszym kazaniu wezwał ludzi do upamiętania (Dzieje 2,38). Kościół chrześcijański
ma za zadanie, być Bożym prorokiem w świecie i wskazywać na grzech świata oraz
na lekarza, który z grzechów oczyszcza. Jeśli chcemy żeby ludzie do tego lekarza
przychodzili z właściwych motywacji i doznawali prawdziwego zbawienia nie bójmy
się głosić o grzechu.
2.
Po drugie wezwani przez Jezusa porzucają dawny sposób
życia.
Zwróćcie uwagę,
że gdy Jezus powołał Mateusza, to Mateusz nie pozostał celnikiem. On wiedział,
że dalej nie może wykonywać tego zawodu. Ewangelista Łukasz mówi, że wstał
zostawił wszystko i poszedł za nim (Łuk
5,28). Ale później czytamy, że zorganizował przyjęcie w swoim domu,
rozumiemy przez to, że nie porzucił
swojego domu. On porzucił dawny grzeszny sposób życia. Został powołany jako
celnik, ale celnikiem nie pozostał. Jeśli Bóg powołuje nas, to wraz z
powołaniem przychodzą głębokie zmiany do naszego życia. Jeśli rzeczywiście
zostałeś zbawiony przez Jezusa nie możesz pozostać człowiekiem jakim byłeś przed nawróceniem. Ewangelia wymaga od
nas byśmy porzucili stare grzeszne życie, stare grzeszne przyzwyczajenia i
stare grzeszne słownictwo. Apostoł Paweł napisał o tym w ten sposób:
Efezjan
4:22 Zewleczcie z siebie starego
człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze,
23 I odnówcie się w duchu umysłu waszego,
24 A obleczcie się w nowego człowieka, który
jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy.
Czasami zmiany te są bolesne i wymagają odwagi.
Czasami trzeba porzucić miejsca do
których się chodziło przed nawróceniem, a w których lubiliśmy przebywać.
Czasami jak w przypadku Mateusza, to może być miejsce pracy, które należy
zostawić, bo jest przyczyną grzechu w twoim życiu. Innym razem to mogą być
ludzie których powinniśmy unikać z powodu ich złego wpływu na nas.
Biblijna pokuta, której wymaga od nas Bóg polega na
odwróceniu się od własnych grzechów. Żyjemy w kraju w którym jest zupełnie
mylne pojęcie na czym polega pokuta. W Polsce wielu ludzi myśli, że pokuta
polega na odpracowaniu czegoś, zadośćuczynieniu, odrobieniu czegoś. Do tego istnieje mylne
przekonanie, że nasze grzechy możemy odpokutować czynnościami religijnymi jak
np. modlitwa, przystąpienie do sakramentów, pójście na pielgrzymkę, posty czy
inne umartwianie ciała itp.. rzeczy. To
powoduje, że wiele osób chce odpracować swoją winę. A gdy myślą że już to
uczynili, bo przez tak rozumianą pokutę, to znowu mogą grzeszyć i znów
odpracować. Jest to wielkie zwiedzenie i kłamstwo. Biblijna pokuta polega na
szczerym autentycznym żalu za grzechy. Przypomnijmy sobie co powiedział Jezus „błogosławieni którzy się smucą, (z
powodu swoich grzechów) oni będą
pocieszeni” oraz na odwróceniu się od grzechów. Nowotestamentowe greckie
słowo używane na wezwanie do pokuty to słowo „metanoia” dosłownie znaczy zmiana
umysłu. Pochodzi ono od trzech słów „meta” – zmiana, (musi nastąpić zmiana
postępowania) „neo”- dostrzec, (dostrzec potrzebę zmiany) „nous” – umysł w
charakterze moralnym. W Nowym Testamencie zawsze chodzi o zmianę na lepsze,
zmianę postawy moralnej, jest to pokuta, nawrócenie, upamiętanie. W Starym
Testamencie odpowiednikiem pokuty z
Nowego Testamentu jest słowo „szub”
oznaczające powrót na właściwą drogę. Jest to zmiana jaka dokonała się w życiu Mateusza i musi dokonać się w życiu każdego z nas. Jeśli nie widzisz,
że twoje życie zmieniło się pod wpływem ewangelii i jeśli nie widzisz potrzeby
zmian, to tak naprawdę nigdy jeszcze prawdziwie nie pokutowałeś i jeszcze się
nie nawróciłeś.
Apostoł Paweł mówiąc o tej zmianie do Tesaloniczan
mówił w taki sposób
1Tesaloniczan 1:9 Bo oni sami opowiadają o nas, jakiego to u
was doznaliśmy przyjęcia, i jak nawróciliście się od bałwanów do Boga, aby
służyć Bogu żywemu i prawdziwemu.
Nawrócić się od bałwanów, porzucić marności i wszystko
co jest stratą czasu, pieniędzy i talentów i zwrócić się do Boga, by teraz Jemu służyć. Najczęściej o
pokucie myślimy jako o przykrym obowiązku, ale Jezus zawsze łączy skruchę z
radością. Jest to radość zarówno w niebie (Łuk
15,7) jak i na ziemi. Dlatego, że smutek ku upamiętaniu prowadzi nas do
zbawienia i prawdziwa skrucha przynosi wolność. Gdy Mateusz porzucił swoje
dotychczasowe zajęcie sprosił swoich przyjaciół, zorganizował dla nich wielka ucztę, by również oni
doświadczyli tego wspaniałego zbawienia, które stało się Jego udziałem, on po
prostu się cieszył. Ewangelia ma ta niezwykłą właściwość, że pomnaża się
poprzez dzielenie. Gdy sami doświadczymy
Zbawiciela, to chcemy powiedzieć o tym
wszystkim i reakcja ta jest naturalna. Duch Święty, który jest w każdym wierzącym człowieku pobudza go do dzielenia
się dobra nowiną i wtedy kiedy, to czynimy doświadczamy radości. Weź również i
ty przykład z Mateusza, że teraz gdy organizujesz spotkanie, imprezę i
zapraszasz niewierzących znajomych. To nie po to, by tylko z nimi jeść i pić,
ale by również oni poznali Zbawiciela.
Podsumowując:
Czy wyobrażasz sobie gabinet lekarski z napisem na
drzwiach „nie przyjmujemy chorych”? Oczywiście lekarz jest dla chorych. A czy
wyobrażasz sobie kościół chrześcijański z napisem na drzwiach „przyjmujemy
tylko dobrych ludzi, grzesznicy są niemile widziani”. Nie, kościół jest dla
grzeszników, Jezus wzywa grzeszników, jeśli czujesz się grzesznikiem, On cię
wzywa. On cię oczyści, przemieni i zbawi. Razem z Nim zasiądziesz do stołu na
ucztę. Ale jeśli uważasz się za sprawiedliwego, za dobrego to masz problem, to
należy się martwić bo On Zbawia grzesznych, a nie sprawiedliwych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz