Drodzy
dzisiaj z Bożej łaski mamy przywilej przywitać Nowy rok 2016. I tak jest w
naszym życiu że gdy żegnamy coś starego a witamy coś nowego, to cofamy się
pamięcią wstecz i myślimy również o przyszłości. Zastanawiamy się nad tym
etapem życia który minął, robimy pewne podsumowania i bilans tego co nam się
udało zrobić lub czego się nie udało. Mamy także nadzieje, że przyszły rok
będzie lepszy od poprzedniego. Ale przede wszystkim powinniśmy być Bogu
wdzięczni za Jego dobroć za Jego łaskę, za okazaną nam opiekę i za Jego
zbawienie, które zgotował nam przed założeniem świata. Powinniśmy być Bogu
wdzięczni za dobre rzeczy, które doświadczyliśmy w poprzednim roku jak i za
doświadczenia. Dzięki temu, że Bóg nas prowadził poznaliśmy go lepiej, głębiej
i jesteśmy dojrzalsi w naszej wierze. Powinniśmy być wdzięczni za to, że Bóg
nie postępuje z nami wedle naszych grzechów, ale pomimo naszych upadków, naszej
grzeszności, czy braku wdzięczności okazuje nam dobroć i łaskę choć na to nie
zasługujemy.
Przypomnę
tylko niektóre rzeczy związane z nasza społecznością, które wydarzyły się w
poprzednim roku. Bóg pozwolił nam dotrzeć do setek ludzi w roku 2015 z
ewangelią przez osobiste świadectwa, przez traktaty które rozdawaliśmy czy przez
okolicznościowe wydarzenia takie jak konferencja biblijna, spotkania
integracyjne, koncert, rozdawanie paczek dla potrzebujących i inne. Przez znaczną
część 2015 roku spotykaliśmy się w obiekcie przy ul Sobieskiego 217 jak pamiętamy,
była to sala na piętrze, niska, już trochę ciasna z minimalnymi możliwościami
użytkowania. Wprawdzie mieliśmy plan, by szukać odpowiedniego obiektu dla
naszej społeczności 2015 roku, ale nie było wiadomo jak wszystko się ułoży. Dzisiaj
dzięki Bożej dobroci mamy samodzielny obiekt, gdzie bez przeszkód możemy rozwijać
dalszą służbę. Bóg pozwolił nam również cieszyć się nowymi nawróconymi osobami
i nasza społeczność rozrosła się. Wiele także powodów do wdzięczności
znajdziemy w naszym życiu osobistym.
Zwróćmy
się do pewnej historii z Ew. Łukasza
17,11-19 która mówi na o tym, że Bóg pragnie by serca tych którzy są
odbiorcami Jego dobroci, były przepełnione wdzięcznością.
Trąd
był straszną chorobą. Nie wiele jest dzisiaj tak strasznych chorób jak trąd w
czasach Jezusa. Często zaczynał się od małego guza, niby nic wielkiego, ale
choroba rozwijała się i z czasem całe ciało było pokryte wrzodami. W miarę
rozwijania się choroby niektóre gnijące części ciała mogły odpadać np. palce u
rąk i nóg. Przypadłośc ta powodowała również, że od chorego wydzielał się smród
z gnijących części ciała. Do tego chory taki musiał być odosobniony i prawo
Mojżeszowe zabraniało wszelkiego kontaktu z trędowatymi. Jeśli pojawiły się jakieś
zmiany na skórze musiałeś pokazać się kapłanowi, który oceniał czy to jest trąd
czy nie. Jeśli trąd, wtedy człowiek taki musiał żyć poza społecznością a
jedynymi ludźmi z którymi mógł utrzymywać kontakty to inni trędowaci. Trędowatych
nie wolno było pozdrawiać, dotykać i kontaktować
się z nimi, nawet wtedy jeśli to był ktoś z bliskiej twojej rodziny (Kpł 13,43-46). Gdy trędowaci byli w
pobliżu ludzi zdrowych musieli krzyczeć
że są chorzy na trąd, by nikt do nich nie zbliżał się, bowiem choroba ta
jest zaraźliwa. Tak wiec nawet trudno nam sobie wyobrazić jak musiał cierpieć
człowiek fizycznie i psychicznie chorujący na tą straszną chorobę. Do tego
jeszcze panowało przekonanie wśród Żydów, że jeśli ktoś jest trędowaty, to
znaczy że przeklęty przez Boga. Wyobrażacie sobie? Żyć ze świadomością, że
jesteś odrzucony przez ludzi, bez nadziei na zdrowie, bez możliwości kontaktu z
rodziną i odrzucony przez Boga.
Pan
Jezus okazał wielką łaskę tym trędowatym uzdrawiając ich. Dla nich to było tak,
jak powstanie z martwych.
Gdy
go zobaczyli z daleka zaczęli wołać do Niego by zmiłował się nad nimi. Z
pewnością wcześniej musieli słyszeć o Jezusie, o Jego autorytecie i Jego mocy,
bo zwracali się do niego „Mistrzu”. Jezus w swoim czasie była tak popularny w
rejonie Galilei, że znaczna część ludzi słyszała o jakimś cudownym nauczycielu
i uzdrowicielu, który pomaga każdemu.
Teraz
wiedzą, że Jezus jest ich jedyna szansą, jedynym lekarstwem i wołają do Niego o
litość. Następnie Pan daje się uprosić i każe iść do kapłana, by kapłan mógł orzec,
że są rzeczywiście czyści. Jednak nie od razu zostali uzdrowieni. Uzdrowienie
dopiero nastąpiło w trakcie drogi do świątyni. Wydaje się że Jezus zrobił to,
by testować ich wiarę, gdyby nie poszli nie zostaliby uzdrowieni. Naprawdę musiało
to być niesamowite, szli i w jednej chwili ich ciało stało się gładkie i
zdrowe, a wszelkie objawy choroby ustąpiły (w
14). Próbuje sobie wyobrazić tych ludzi, jak musieli cieszyć się, skakać z
radości. Jak musiało to być dla nich szokujące, a jednocześnie jak zwyczajne dla
Boga. Po prostu szli i zostali uzdrowieni.
Ale
jeden z nich zastanawia się nad tym głębiej i rozważa to bardziej. On widzi, że
spotkała Go wielka łaska od Boga, więc wraca wychwalając Boga na głos, czego pewnie
nie robił od długiego czasu z powodu poprzedniego stanu. Ale teraz pada do nóg
Jezusa i dziękuje mu z całego serca. On oddaje cześć Panu Jezusowi, wielbi Go
wiedząc że On jest kimś więcej niż człowiekiem. On wielbi Go jak Boga i
otrzymuje od Niego o wiele więcej niż uzdrowienie fizyczne, otrzymuje
zbawienie.
Wtedy
Jezus pyta się, gdzie są pozostali czyż nie uzdrowił dziesięciu, gdzie jest
dziewięciu.? Ale tych dziewięciu już nic więcej nie potrzebuje od Jezusa, nie
widzą w nim nadziei na swoje życie z wyjątkiem tego samarytanina.
Drodzy
wszyscy otrzymujemy od Boga wiele dobrego, wszyscy otrzymujemy od Boga życie,
pracę, rodzinę, przyjaciół, i chwile radości. Każdy człowiek mieszkający w tym
mieście wszystko co ma i kim jest otrzymał od Boga. Ale nie wielu ludzi to
dostrzega, nie wielu ludzi widzi komu należy się chwała i wdzięczność za
wszelkie dobro które otrzymują. Może nam się wydawać, że oczywiste jest to, iż
mamy mieszkanie, zdrowie, wsparcie od rodziny, bezpieczeństwo, spokój w kraju i
wiele innych dobrych rzeczy które doświadczamy. Ale tak nie jest, to wszystko
jest aktem Bożej dobroci i Bożej łaski. Czy dziękujemy Bogu za to, co nam daje?
Czy czcimy Go tak, jak na to zasługuje? Czy czcimy Go poprzez uwielbianie i przez
posłuszeństwo Jego słowu? Czy nasze serca są przepełnione wdzięcznością dla
Boga jak serce tego samarytanina? Czy widzimy i dostrzegamy nie tylko te
ziemskie dobra które Bóg nam daje, ale przede wszystkim wieczne wartości, które
od Pana otrzymaliśmy. Przebaczenie grzechów, życie wieczne, dziedzictwo dla nas
w niebie przygotowane, to że staliśmy się Bożymi dziećmi i wraz z Chrystusem
pokonaliśmy śmierć, grzech i szatana.
Wdzięczność
Bogu wypływa ze świadomości nędzy duchowej z jakiej Bóg nas wyratował. Gdy
widzę w jakim duchowym opłakanym stanie byłem i że nie było dla mnie żadnej
nadziei, a Bóg wyrwał mnie z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa swego syna
umiłowanego. Jeśli to widzę dostatecznie jasno, będę wdzięczny. Bądźmy Bogu
wdzięczni za ten poprzedni rok za jego łaskę i prowadzenie bo wdzięczność
pozwala nam doświadczać Boga w głębszy, pełniejszy sposób. Poszerza nasze
horyzonty pojmowania Boga i sprawia, że poznajemy Go dużo lepiej. Bóg uczynił
nas do oddawania Mu chwały i wtedy kiedy to robimy jesteśmy prawdziwie
spełnieni, jesteśmy szczęśliwi, zyskujemy wiele więcej niż dajemy.
Z
drugiej stromy mamy niewdzięczne osoby, w tym przypadku tych dziewięciu Żydów. Oni
myśleli że wszystko im się należy od Boga. Otrzymali również uzdrowienie od
Jezusa ale nie przyszli podziękować, nie widzieli takiej potrzeby. I wiele osób
prosi Boga o różne rzeczy, modli się do Niego o opiekę i troskę, pomoc w
życiowych rozterkach, ale często nie dziękują Mu. Myślą że się to im należy,
mają pretensje do Boga gdy spotykają ich niepowodzenia, czy doświadczenia jakby
Bóg był zobowiązany zapewnić nam gładkie przejście przez życie. Wielu ludzi
potrzebuje Boga na trochę, na chwilę. Wtedy kiedy mają kłopoty wołają do Niego.
I On ich ratuje, ale jak tylko kłopoty się skończą zapominają O Bogu. Moim
życzeniem dla nas na ten przyszły rok jest byśmy pamiętali o naszym Panu
Jezusie Chrystusie w każdym czasie zarówno wtedy kiedy mamy trudne chwile jak i
wtedy kiedy nasze życie jest poukładane i wszystko jest dobrze. Pamiętajmy o
tym że źródłem naszego życia nie są dobre okoliczności życiowe, znajomości,
dobra praca, ale źródłem naszego życia jest Pan Jezus Chrystus i nasza społeczność
z Nim.
Prawdziwa
wdzięczność też jest przeciwieństwem narzekania i postawy roszczeniowej. Najczęściej skupiamy się na tym czego nam
brakuje i czego nie mamy, a rzadziej widzimy to, za co Bogu możemy dziękować.
Apostoł
Paweł pisząc do Kolosan powiedział:
Kolosan 3:15 A w sercach waszych niech rządzi pokój
Chrystusowy, do którego też powołani jesteście w jednym ciele: a bądźcie
wdzięczni.
Również
w liście do kolosan we cześniejszym fragmencie Paweł mówi tak:
Kolosan 2:6 Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana,
tak w nim chodźcie,
7
Wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was
nauczono, składając nieustannie dziękczynienie.
Jakie
dziękczynienie mamy składać? Mamy składać nieustanne dziękczynienie. Brak
dziękczynienia dla Boga w życiu człowieka nie bierze się braku powodów lecz
wynika z naszej samolubnej, egoistycznej postawy. Nie bądźmy jak tych 9
trędowatych. Jezus zapytał się tego który przybył, gdzie są pozostali? To
znaczy że On czeka na nasze dziękczynienie, że Bogu to jest miłe gdy
dostrzegamy Jego dobroć i potrafimy Mu
za to podziękować.
Tak
wiec dziękujmy Bogu za ten miniony rok i rozwijajmy w sobie w tym nowym roku tą
rzadką umiejętność dziękowania za wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz