21.11.2015

W ślady Jana Chrzciciela Ew. Mat 14,1-13


Drodzy dzisiaj przyjrzymy się historii zwycięstwa Bożego człowieka nad ciemnością. Przyjrzymy się historii człowieka, który mógł milczeć i zachować życie, a jednak postanowił piętnować grzech, niemoralność i  z tego powodu życie mu odebrano. Jan Chrzciciel - bo o nim mowa, wyznawał zasadę lepiej umrzeć głosząc prawdę, niż żyć milcząc i zgadzając się na kłamstwo. Być może obok ukrzyżowania Pana Jezusa Chrystusa jest to jedno z najsmutniejszych opowiadań w Nowym Testamencie. Pamiętam gdy kiedyś czytając tą historię zatrzymałem się nad nią trochę dłużej i naprawdę zrobiło mi się żal, było mi smutno z powodu Jana Chrzciciela, było mi smutno z powodu cierpienia, które mu zadano. Było mi smutno, że świat w taki straszny sposób traktuje sługi Boże i nie tylko Jana, ale wszystkich którzy pójdą do tego świata i będą go wzywać do upamiętania. Nasz Pan odchodząc z tego świata powiedział do swoich uczniów „Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (Jan 16,33).
Ewangelista Mateusz opowiada nam historię o Janie z pewnej perspektywy czasu i umieszcza ją w kontekście Heroda Antypasa w tamtym czasie władcy Galilei. Herod Antypas jest synem Heroda Wielkiego, za czasów którego urodził się Pan Jezus Chrystus. Po śmierci Heroda Wielkiego Palestynę podzielono na cztery części i w trzech z nich namiestnikami Rzym mianował synów Heroda. Ewangelista Mateusz 9 wierszu nazywa hojnie Heroda królem, bo tak nazywali go mieszkańcy Galilei. W rzeczywistości jednak Antypas, królem nie był, był tylko zarządcą tamtej prowincji. Nawet pewnego razu udał się do Rzymu, do cesarza Kaliguli by zapytać, czy mógłby zostać królem, bo jego żona bardzo pragnęła być królową. Antypas miał jeszcze dwóch braci Archelosa i Filipa, którzy zarządzali innymi częściami Palestyny, on zarządzał środkową jej częścią, gdzie była Galilea.
W końcu Sława Pana Jezusa dotarła do Jego uszu, słyszał o cudach i niezwykłych znakach jakie Chrystus czynił i przypominały mu się jego grzechy.
Jego reakcja jest zaskakująca, on uważa, że to Jan zmartwychwstał (w. 2). Herod wiedział doskonale, że Jan Chrzciciel, którego kazał zamordować był świętym namaszczonym przez Boga człowiekiem. Wiedział również, że mordując Jana dopuścił się haniebnego i odrażającego grzechu, teraz oskarża go sumie i ma ogromne poczucie winy. Swoją drogą ciekawe jest to, że gdy ludzie popełniają zło i rażącą niesprawiedliwość, to często wiedzą że to czynią, a jednak to czynią.
Najwyraźniej Herod obawia się, że przyjdzie mu teraz ponieść konsekwencje za zbrodnie dokonaną na Janie Chrzcicielu, a zmartwychwstały prorok teraz powrócił, by ukarać go. On nie wie co o tym wszystkim myśleć. Chce widzieć tego człowieka, by potwierdzić lub rozwiać swoje obawy.
W Ew. Łukasza czytamy
 Łukasza 9:7  I usłyszał tetrarcha Herod o wszystkim, co się działo, i był zaniepokojony. dlatego, że niektórzy mówili, iż Jan został zmartwychwzbudzony,
8  A niektórzy, że Eliasz się pojawił, a inni, że powstał któryś z dawnych proroków.
9  Herod zaś rzekł: Jana ja kazałem ściąć, któż zaś jest Ten, o którym słyszę te rzeczy? I pragnął go widzieć.
Teraz Ewangelista Mateusz cofa się do tyłu w 3 wierszu i opowiada historie zamordowania Jana chcąc nam wyjaśnić dlaczego Herod zachowuje się tak, jak się zachowuje. On wcześniej wtrącił Jana do więzienia za to, że Jan napominał go odnośnie niemoralnego życia. Herod Antypas żył z żoną swojego przyrodniego brata Filipa, któremu ją odbił pozostawiając swoją żonę. Tak więc żył w niemoralnym cudzołożnym związku publicznie, nie kryjąc się z tym grzechem. Jan Chrzciciel natomiast był człowiekiem bezkompromisowym wobec grzechu, wszędzie wszystkich niezależne od statusu społecznego, czy materialnego wzywał do upamiętania. Nie pozostał również obojętny wobec grzechów Heroda. I to jest rola prawdziwego proroka, piętnować grzech i nawoływać do pokuty. Prorocy w Starym Testamencie głównie z tego powodu byli powoływani przez Boga. Za każdym razem, gdy Izrael grzeszył i odchodził od Pana działalność proroków nasilała się. Główną służbą proroków w cale nie było prorokowanie o przyszłości jak się dzisiaj błędnie myśli, ale wzywanie Izraela do pokuty i umacnianie Bożego ludu w wierze.  To również dzisiaj jest głównym zadaniem kaznodziejów, wzywanie do pokuty i umacnianie Bożego ludy w wierze. Jak można rozpoznać prawdziwego Bożego proroka, czy po tym, że przepowiada wydarzenia z przyszłości? Nie, prawdziwym Bożym prorokiem jest człowiek, który wyraźnie i zdecydowanie będzie występował przeciw grzechowi. Gdy tak będziemy czynić, nie będziemy cieszyć się akceptacją świata, nie będziemy cieszyć się akceptacją wielu nominalnych chrześcijan tylko z nazwy, wprost przeciwnie wiele razy spotka nas coś podobnego do tego, co spotkało Jana Chrzciciela, czy innych proroków starotestamentowych, czyli prześladowania. Zwróćcie uwagę na Bożych proroków, przyjrzyjcie się im, jakie życie prowadzili, przyjrzyjcie się ich przesłaniu, a zobaczycie, że prowadzili nienagannie moralny sposób życia i wzywali ludzi do podobnego życia.  
Jan przebywał w więzieniu około roku, aż do momentu, gdy Herodiada, kochanka Heroda  swoimi intrygami doprowadziła do śmierci Jana Chrzciciela. Ona również nie mogła słuchać napomnień Jana i za wszelką cenę chciała mu zamknąć usta. Herodiada obok Izebel (1 Kr 16,31) jest jedną z najbardziej zepsutych kobiet w Biblii, żyje niemoralnie z bratem swojego męża, a wcześniej była żoną Filipa swojego wuja będąc w związku kazirodczym.
Naprawdę to była bardzo zepsuta rodzina, Jan Chrzciciel patrząc na to wszystko nie mógł milczeć, on powtarzał nie wolno ci jej mieć, to  co czynisz jest niezgodne z Bożą wolą. Grecki tekst wskazuje na to, że Jan Chrzciciel nie mówił tego raz, ale wiele razy to powtarzał, prawdopodobnie przy każdej okazji i w ten sposób naraził się Herodowi. Józef Flawiusz historyk z tamtego okresu pisał, że Herod naprawdę był zły na Jana, był na niego wściekły. Ale obawiał się Jego autorytetu, którym Jan cieszył się wśród ludu, bo wszyscy mieli go za męża Bożego ( w. 5) Mimo doprowadzenia Heroda do wściekłości i do sytuacji, że życia Jana zostało zagrożone, Jan chrzciciel nie milczał i napominał go wciąż i wciąż.  Nie, Jan nie był poprawny politycznie nie zależało mu na tym, że swoimi napomnieniami obrazi Heroda i Herodiadę. On wiedział o tym, że grzech szerzy się jak zaraza i jeśli będzie milczał, to inni będą Heroda naśladować, to prawo zaginie. Grzech zawsze chce pozostać w ukryciu, dlatego ludzie tak nie lubią, gdy mówisz wprost o ich rozwiązłości, o ich ciemnych sprawach. Tak, Jan był bardzo odważnym Bożym mężem, spróbuj dzisiaj to sobie wyobrazić, że ktoś idzie do wschodniego władcy i napomina go publicznie. Spróbuj sobie wyobrazić, że ktoś taki pojawia się w telewizji i w sposób zdecydowany oraz bezkompromisowy nazywa rzeczy po imieniu. Już widzę te wszystkie liberalne i lewicowe media, już widzę tę nagonkę na tego człowieka, jak on tak mógł, czemu on chce ograniczać naszą wolność i wtrącać się w nasze życie, trzeba wytoczyć mu proces i wsadzić go do więzienia.
Kiedyś jeden z moich przyjaciół opowiadał mi historię jak z grupą pastorów został zaproszony do telewizji. I dziennikarka w tej telewizji zadawała różne pytania, ale żaden z tych pastorów nie starał się powiedzieć ewangelii na antenie. Gdy dziennikarka jemu zdała pytanie, on próbował podzielić się ewangelią. Ale jak tylko próbował to zrobić, dziennikarka mu zaraz przerwała z obawą, że opowiadanie o Zbawianiu tylko w Chrystusie byłoby źle przyjęte przez widzów. Tak, świat nie lubi nazywania rzeczy po imieniu, ale Jan taki nie był.
Najprawdopodobniej gdy Herod wtrącił Jana do więzienia, później wiele razy stawiał go przed sobą i rozmawiał z nim i nawet wtedy Jan napominał go. W Ew. Marka czytamy:
Marka 6:20  Albowiem Herod bał się Jana, wiedząc, że to mąż sprawiedliwy i święty, i ochraniał go, a słuchając go, czuł się wielce zakłopotany, ale chętnie go słuchał.
Tak więc to nie jest tak, że jak mówisz o prawdzie i wzywasz do upamiętania, to ludzkie serca zostają nietknięte. Może ludzie nie okazują emocji, kryją się z nimi lub złoszczą się, ale Słowo Boże zawsze wykonuje pracę z którą Bóg je posyła.  Życie Jana chrzciciela, świadectwo Jana Chrzciciela i słowa Jana dotykały nawet takiego grzesznika jak Herod. Lubił go słuchać, bo wiedział że mówił prawdę, wiedział że to człowiek sprawiedliwy i święty. Jednak był związany grzechem tak bardzo, że nie chciał go porzucić. Mamy podobną sytuacje gdy zwiastował Paweł Herodowi Agrypie w Cezarei Nadmorskiej w 26 rodz. dziejów apostolskich. Wtedy Król powiedział, że argumenty Pawła są tak przekonywujące, że niedługo i jego Paweł przekona by został chrześcijaninem. Boża Prawda ma moc i potrafi poruszyć serce najbardziej zepsutego człowieka, a niektórych takich ludzi przemienia. Za każdym razem jak idę do więzienia zwiastować ewangelię wierzę w to głęboko, że może dzisiaj moc Słowa Bożego kogoś zbawi.
Jednak życie Jana zmierzało ku końcowi, Herod miał urodziny i wyprawiał ucztę (6 wiersz). Uczty takie w pałacu były bardzo niemoralne, miały charakter pijackich orgii. Kobiety tańczyły w niemoralnych uwodzicielskich tańcach, a później był zbiorowy seks. Herodiada prawdopodobnie celowo poświęciła swoją córkę, by doprowadzić do śmierci Jana Chrzciciela, tak bardzo go nienawidziła. Najpierw Salome w tańcu uwodziła Heroda, a gdy jego pożądliwości zostały rozpalone i zapanowały nad nim, stracił wszelką kontrolę nad sobą i złożył głupią obietnicę, że da jej cokolwiek by zechciała (7 wiersz). A ona za poradą matki zażądała śmierci Jana Chrzciciela.
Och, jak wielu ludzi już wpadło w taką pułapkę, że złożyli głupie przysięgi, dali nieroztropne słowo, puściły im hamulce, a później trudno było się z tego wszystkiego wycofać.
Kazn. Salomona 5:1  Nie bądź prędki w mówieniu i niech twoje serce nie wypowiada śpiesznie słowa przed Bogiem, bo Bóg jest w niebie, a ty na ziemi. Dlatego niech twoich słów będzie niewiele.
 Chociaż Herod nie troszczył się specjalnie o to, żeby jego słowo coś znaczyło i nie był specjalnie słownym człowiekiem, to jednak w tym przypadku nie chciał się ośmieszyć i stracić twarzy przed gośćmi. Zamiast przyznać się, że złożył absurdalną obietnicę, że źle się zachował, to jednak zgodził się, być może na największą nieprawość w swoim życiu. Jego duma i strach zgubiła go, podobnie jak duma i poczucie wartości zgubiło piłata. Piłat starał się bronić Jezusa do czasu, gdy zaczęto krzyczeć, że jeśli ocali Go nie jest przyjacielem cezara (J 19,12) bał się utraty stanowiska, reputacji i statutu społecznego i wydał na śmierć Syna Bożego. To są te wszystkie sytuacje w naszym życiu kiedy boimy się postępować jak chrześcijanie zgodnie z prawdą Słowa Bożego, bo obawiamy się opinii ludzi, ich reakcji i wychodzimy z założenia, że lepiej się nie wychylać. To są wszystkie te sytuacje kiedy nie mamy siły powiedzieć NIE, gdy jesteśmy namawiani do grzechu przez naszych znajomych, kolegów i ulegamy im, bo chcemy zachować twarz w ich oczach. Ja również kiedyś stałem się ofiarą takiej sytuacji, gdy z moimi kolegami piliśmy alkohol. Później jeden z nich kopnął w szybę wystawową i ją stłukł, inni zaczęli go naśladować. I w końcu zwrócili się do mnie żebym również kopnął w szybę, ja nie chcąc stracić twarzy w ich oczach, bojąc się, co sobie o mnie pomyślą jeśli odmówię uczyniłem jak ode mnie oczekiwali. I po tym wszystkim miałem wiele problemów. Jakie są twoje lęki? Czego bardziej się boisz, Boga czy ludzi? Koga bardziej słuchasz Boga czy ludzi? Apostoł Paweł powiedział, że jeśli chcemy zjednać sobie ludzi, dobrze wyglądać w ich oczach, to nie możemy być sługami Chrystusa.
 Następnie Herod wykonał natychmiast prośbę Salome i kazał ściąć Jana, a później głowę Jana przyniesiono na tacy i pokazano biesiadnikom. Nie było to nic nadzwyczajnego w tamtych czasach, niektórzy władcy zabawiali swoich gości mordując więźniów, krzyżując ich lub ścinając im głowy. Tak Herod obchodził urodziny, niemoralna uczta i morderstwo świętego sprawiedliwego człowieka. Tak właśnie świętuje świat, tak naprawdę świętuje na własną zgubę na własny sąd i własne potępienie. Ale my mamy obchodzić nasze święta nie w biesiadach i pijaństwach, nie w rozpustach i rozwiązłości, nie w kłótniach i zazdrości, ale w czystości i prawdzie na chwałę naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przy okazji warto wspomnieć, to, że gdy Herod zamordował Jana w swoje urodziny nie znaczy, że mamy nie obchodzić urodzin jak np. naucza się u Świadków Jehowy. Słowo Boże w tym względzie pozostawia nam wolność jeśli obchodzimy urodziny, imieniny czy inne uroczystości mamy to czynić na Chwałę Bożą i to jest główna zasada.
Po wiernej służbie zamordowano Jana Chrzciciela, jak na to patrzysz, jak patrzysz na jego życie, jako na porażkę czy jako na zwycięstwo? Jeśli patrzymy czysto ludzkimi oczami nie mając rozeznania duchowego, nie znając Pana Jezusa Chrystusa i nie mając perspektywy życia wiecznego łatwo dojść do wniosku, że Jan Chrzciciel poniósł porażkę. Wprawdzie nauczał skutecznie do pewnego czasu, ale nie zmienił tych których najbardziej napominał i jeszcze go zamordowali. Może Herodiada triumfowała w tej chwili, może Herod odetchnął z ulgą że ma już go z głowy. Może  córka Herodiady cieszyła się, że mogła przyczynić się do zgładzenia największego wroga swojej matki. Gdy jednak spojrzymy oczami człowieka wierzącego na tą historię, to widać wielkie zwycięstwo tego świętego sprawiedliwego człowieka.
Przede wszystkim wypełnił swoją najważniejszą misje, którą było poprzedzać Chrystusa, zapowiadać Jego przyjście, złożyć o nim świadectwo i przygotować Panu lud prawy na przyjście Jezusa (łuk 1,76). Moim marzeniem dla każdego z nas jest, by w dzień odejścia naszego do Pana towarzyszyła nam świadomość, że nie zmarnowaliśmy, ale wykorzystaliśmy dany nam czas na służbę Bogu. Podobną świadomość miał ap. Paweł mówiąc, że biegu dokonał i wiarę zachował (2 Tym 4,7). Od momentu kiedy przyszedł Chrystus Jan był świadomy, że jego misja powierzona mu przez Boga dobiega końca, on powiedział, że musi stawać się mniejszy, musi znaczyć coraz mniej, a Chrystus ma być wywyższony (Jana 3,30). Jego zwycięstwo polegało również na tym, że był bezkompromisowy wobec grzechu i nie oglądał się na ludzi, wszystkich równo wzywając do upamiętania i wiary w Boga. Jego zwycięstwo polegało na tym, że zachował wiarę do końca i jestem pewny, że gdy przyszli ściąć mu głowę cieszył się na spotkanie z Ojcem, wiedząc, że od Pana otrzyma nagrodę za swój trud. Dzisiaj również, może nawet w tej chwili Chrześcijanie umierają za wiarę w Ewangelię, za bycie bezkompromisowym wobec świata, wobec grzechu i kłamstwa. Wielu chrześcijan mogłoby ocalić swoje życie wystarczyłoby tylko, żeby przyjęli jakąś inną religię niż chrześcijaństwo, wyparli się Chrystusa lub po prostu nic nie robili. Nie, oni wolą stracić życie by zyskać inne, wieczne, prawdziwe życie. Posłuchajcie jednego krótkiego świadectwa ze strony Głos Prześladowanych Chrześcijan
Jeremiah Logara nie zna słowa rezygnacja, tylko determinacja. Żołnierze muzułmańscy aresztowali sześciu chłopców z jego kościoła i fałszywie oskarżyli ich o szpiegostwo. Gdy jako ich pastor Jeremiah starał się wyjaśnić, że chłopcy są chrześcijanami, a nie szpiegami, żołnierze postanowili aresztować również jego.
Związali mu razem ręce i nogi i zawiesili go na linie metr nad ziemią. Bili go pejczami i kapali mu rozgrzanym woskiem na klatkę piersiową. Przypomniał on sobie wtedy modlitwę Jezusa z Ogrodu Getsemane i pomodlił się tymi słowami: – O Boże, jeżeli Twoją wolą jest, bym umarł dzisiaj, niech się tak stanie. – Nie mógł znieść myśli, że w obecności swoich młodych podopiecznych ugiąłby się przed torturami, zadawanymi mu przez islamskich żołnierzy z północnego Sudanu.
Bóg jednak chciał, aby pastor Logara przeżył i walczył o uwolnienie chłopców. Wypuszczono go na wolność, ale oni nadal pozostali w niewoli. Niewykluczone, że przymusowo wcielono ich do wojska. Wspominając te wydarzenia, pastor Logara powiedział: – Myślałem wtedy o śmierci Jezusa – o tym, że umarł On, aby zbawić cały świat. Pomyślałem, że gdybym poszedł śladami mojego Pana, to moja śmierć mogłaby się przyczynić do zbawienia tych chłopców. Modlę się, aby mój przykład cierpienia był dla nich zachętą do pozostania wiernymi Bogu.

 Dzisiaj chciałem cię zachęcić i wezwać, bądź jak Jan Chrzciciel, miej taki stosunek do grzechu jak Jan. Miej taki stosunek do grzechu zarówno wtedy jeśli chodzi o ciebie jak i wtedy kiedy chodzi o innych. Jeśli widzisz grzeszną niemoralną sytuacje nie bój się napominać, nie milcz, ale mów. To może być sytuacja w twoim domu, może ktoś z twoich bliskich uwikłał się w jakieś grzechy, to może być sytuacja w kościele kiedy brat lub siostra wpadają jakieś sidła diabelskie. To również może być sytuacja z jakiś kręgów władzy, jakieś decyzje polityczne, które są przeciw Bożemu prawu. Ale my chrześcijanie, my którzy jesteśmy powołani przez Boga, my jesteśmy solą tej ziemi i światłością świata, jeśli sól zwietrzeje czymże ją przyprawią. Jeśli my będziemy milczeć w imię poprawności politycznej w imię spokoju, kto powie tym ludziom obok nas, że grzech to stan który nie podoba się Bogu, że życie które prowadzą zawiedzie ich do piekła.
Bądź jak Jan chrzciciel w swojej  służbie i w swojej gorliwości, wskazując zawsze na Chrystusa i niech ciebie będzie w twoim życiu coraz mniej, a więcej każdego dnia naszego Pana Jezusa Chrystusa Amen.



Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń