Relacja buntu
Pierwszy
ludzki stosunek do Boga jest na wzór młodszego syna z przed nawrócenia. On
przychodzi do swojego Ojca i pragnie by Ojciec który przedstawia Boga w tej
historii dał mu część majętności, która na niego przypada.
Musimy
wiedzieć, że historia ta dla słuchaczy Pana Jezusa ze środowiska Żydowskiego
tamtych czasów jest absolutnie szokująca. Pan Jezus celowo tak buduje tą
historię by wprawiać jej odbiorców w osłupienie i pokazać jak wielkim
grzesznikiem jest człowiek, a jak wielce miłosierny jest Bóg.
To
więc ten młodszy syn prosi Ojca o majątek, ale w kulturze Żydowskiej nie można
było otrzymać dziedzictwa przed śmiercią rodzica. Zanim Ojciec umarł nie można
było tak sobie pójść do Ojca i prosić o dziedzictwo.
Prośba
o dziedzictwo zanim Ojciec zmarł oznaczała najwyższą pogardę dla niego,
oznaczała że ten syn nie żywił żadnych ciepłych uczuć i miłości do Ojca, a
nawet chciał żeby tata zmarł by on mógł otrzymać majątek na którym mu zależało.
W kulturze w której jednym z najważniejszych przykazań było „czcij Ojca swego i matkę swoją” takie
słowa były nie do pomyślenia. Wszyscy którzy słuchają tej historii z
pewnością są oburzeni i zadają pytania jak ten syn mógł tak postąpić, to nie
mogło się wydarzyć, żaden Żydowski chłopak nie potraktowałby tak swojego Ojca.
Ale
postawa Ojca szokuje jeszcze bardziej. W naturalnej sytuacji gdyby jakiś syn
pomimo wszystko w taki sposób postąpił z Ojcem, to Ojciec uderzyłby go w twarz,
wydziedziczył lub wypędził. Synów którzy w Izraelu na taki lub podobny wstyd
narazili swoich rodziców uważano za zmarłych, stąd później, gdy ten syn nawraca
się słowa Ojca, „że był umarły a ożył”.
Ale
ten Ojciec jest inny, wyjątkowy, szokuje, On nie tylko nie wydziedzicza syna,
nawet nie czyni mu wyrzutów z powodu tak haniebnego żądania. On pozwala na to,
by ten syn otrzymał część swojego dziedzictwa 1/3 majątku która na niego przypadała.
Następnie bierze to, co mu daje ojciec i wszystko sprzedaje, spienięża majątek,
bo tak brzmi to w języku greckim i wyjeżdża do dalekiego kraju.
Łukasza 15:13 A po niewielu dniach młodszy syn zabrał
wszystko i odjechał do dalekiego kraju, i tam roztrwonił swój majątek,
prowadząc rozwiązłe życie.
Chce
żyć jak najdalej od Ojca, żadnych relacji z nim, żadnych kontaktów, tylko
grzeszna rozrywka i zapomnieć o domu.
Wydaje
wszystkie pieniądze na przyjemności, prostytutki, alkohol, wspaniałe stroje,
dzisiaj dodalibyśmy narkotyki, samochody i wszelkie uciechy. Tak marnotrawi
cały majątek, wszystko na co Ojciec ciężko pracował zostaje przeznaczone na
pogoń za grzesznymi pożądliwościami. W końcu wydaje wszystko i ląduje na samym
dnie. Staje się żebrakiem, nędzarzem i zatrudnia się u jednego z obywateli owego
kraju, a tamten wysyła go do pasienia świń. Nawet próbuje jeść z nimi, ale i
tego mu nie dawano (w.16). Musimy
pamiętać, że świnie dla Żydów były zwierzętami nieczystymi. W ten sposób Pan
Jezus obrazuje nam w jakim opłakanym stanie znalazł się ów młodzieniec. Nie
mógł już upaść niżej, wszystko co mógł stracić to stracił, relację z Ojcem,
Jego majątek, reputacje, szacunek i spokój ducha.
Taka
jest właśnie relacja z Bogiem osób, które żyją daleko od Niego. Wiele osób
odeszło daleko od Boga, wszystko co dał im Bóg marnują. Marnują życie które im
dał w pogoni za grzechem za rozrywką za pieniędzmi nie pamiętając o Nim w
ogóle. Marnują zdrowie i talenty które dał im Bóg goniąc za próżną chwałą za
cielesnymi uciechami, złymi pragnieniami i tak trwonią Boże dary. Nie
zastanawiają się nad tym, że wszystko co mają, kim są, każdy kolejny dzień,
każda godzina i każdy oddech jest im dany z Bożej łaski. Jest im dany w tym
celu by uwielbiali Boga. Nie chcą o tym pamiętać i robią wszystko jak
wspomniany syn marnotrawny, by o tym zapomnieć. Jak wiemy Bóg człowiekowi o
sobie przypomina raz i drugi czytamy w Ks.
Hioba 33,14, ale człowiek na to często nie zważa. Przypomina przez
okoliczności życia, przez Słowo Boże, przez kaznodziejów, przez doświadczenia i
przez nasze sumienie, ale człowiek umysłem to odrzuca.
I
Bóg jest taki że pozwala nam pójść swoją
drogą nie zatrzymuje nas na siłę, jeśli pragniemy grzechu to pozwala nam go
wybrać jak ten ojciec który puścił syna. Z pewnością jest mu smutno i przykro
że decydujemy się na życie z dala od Niego, bo wie że ostatecznie takie życie
prowadzi do śmierci i potępienia. Ale pomimo wszelkich narzędzi jakie posiada,
by nas zatrzymać, nie używa ich, nie zmusza nas na siłę byśmy Go kochali. Jeśli
chcemy żyć daleko od Boga jak syn marnotrawny z naszej historii to możemy.
Taką
pogardliwą relacje w stosunku do Boga ma dzisiaj większość ludzi na całym
świcie, nie czci Go i nie kocha Go. Nie zależy im na Bogu, nie są wdzięczni za
to, co On im dał i daje każdego dnia. Braliby od Niego wszystko co On ma,
codziennie więcej i więcej, każdy oddech, zdrowie, promyk słońca, urodzajne
lata i wiele innych rzeczy, ale nigdy nie mówią dziękuje, nigdy nie
przepraszają za swoje grzechy, nigdy nie pokutują, nigdy Go nie uwielbiają. Nie
chcą z Chrystusem mieć nic wspólnego wolą żyć dla swojego grzechu, zajmować się
bałwochwalstwem i nie ma w nich ani trochę wdzięczności i bojaźni Bożej. Grzech
jest tym co zrobił ten młodszy syn, ucieczką od Boga. Może
nie wszyscy są tak zepsuci i upadli tak nisko jak syn marnotrawny z naszej
historii, ale wszyscy którzy nie znają Boga żyją z dala od Niego, miłują
bardziej swój grzech, swój egoizm, swoje ja, swoją pożądliwość, swoją rozrywkę,
swoje rzeczy i wszystko inne cenią bardziej niż Chrystusa. Nie koniecznie to są
też ci ludzie, którzy nie chodzą do kościoła, można chodzić do kościoła i być
zbuntowanym wobec Boga nie będąc posłuszny Jego woli. Dla wielu osób w naszym
kraju i na całym świecie kościół jest tylko w tym celu, by poprawić sobie
samopoczucie, że przecież nie jestem taki zły. Ale poza kościołem żyją jak
diabeł, w niemoralnych związkach, w nienawiści, zniewoleni nałogami, alkoholem,
środkami odurzającymi, pornografią, grami komputerowymi i wieloma jeszcze
innymi zniewoleniami.
Duchowo
jednak każda z osób, która żyje z dala od Bożej woli jest w opłakanym stanie
jak chłopak z naszej historii. Diabeł przez grzech doprowadza człowieka do
wyczerpania, beznadziei, rezygnacji i upodlenia. Ludzie często tego nawet nie
dostrzegają że są duchowymi nędzarzami jak Laodejczycy z 3 rozdz. Ks.
Objawienia, którzy uważali że są bogaci, dobrze się mają i niczego nie
potrzebują, a tymczasem byli goli i ślepi. Jednak jeśli w trakcie życia takiego
człowieka nie nastąpią żadne zmiany, nie nastąpi upamiętanie, nie przyjdzie
żadna refleksja, „że przecież Bóg mnie stworzył na swój obraz i swoje
podobieństwo i powinienem Go czcić”, że mam duszę która potrzebuje pojednania z
Bogiem, że jestem grzesznikiem i zmarnowałem wiele z tego co dał mi Ojciec, to taka podróż życia zakończy się w piekle.
Jak
sądzicie, jak skończyłoby się życie tego biednego chłopaka gdyby nie zawrócił
do Ojca? Mówię wam skończyłoby się marnie, ile już takich historii widziałem,
że ludzie brali wszystko co dał im Bóg i poszli daleko w świat, a dzisiaj jeśli
żyją zmarnowali swoje najlepsze lata, swój potencjał i swoje talenty na służbę
diabłu i światu. Chwała Bogu jeśli chcą zawrócić, ale często nie chcą i wolą
brnąc w swoim buncie i dodawać grzech do grzechu zbierając sobie gniew na dzień
gniewu naszego Boga.
Pamiętam
pewnego Marka, którego poznałem wiele lat teamu, był młodym wspaniałym
chłopakiem, ale pociągała go rozrywka, alkohol, towarzystwo, jak to się mówi,
dobra zabawa. Przychodził też do mnie na spotkania biblijne i spędziliśmy wiele
godzin na rozmowach o Bogu i studiowaniu ewangelii. Ale miłość do świata w Jego
sercu była silniejsza niż miłość do Chrystusa, błagałem go i prosiłem, by
poszedł za Jezusem, jednak nie chciał. Niedługo po tym dowiedziałem się że
znaleziono go martwego nieopodal mojego domu. Jemu nie udało się zawrócić, ale
dla nas póki żyjemy jest jeszcze czas byśmy nie zmarnowali życia.
Relacja zmuszonego posłuszeństwa
Drugi
zaś stosunek człowieka do Boga jaki człowiek może mieć jest taki, jaki miał ten
starszy brat. Właściwie możemy powiedzieć, że to nie jest historia o jednym
zgubionym synu, ale dwóch zgubionych synach. Drugi starszy syn Ojca chociaż nie
zażądał nigdy od niego majątku za jego życia, to jednak nigdy nie miał bliskiej
relacji ze swoim Ojcem. Wprawdzie służył Ojcu, ale bardziej czynił to z
obowiązku niż z miłości. Nie raduje się gdy Ojciec przyjmuje Jego brata, raczej
wolałby żeby Jego brat został ośmieszony, wystawiony na publiczne pośmiewisko,
a później ojciec by powiedział, że nie chce go więcej widzieć. Tego właśnie oczekiwał
starszy syn od Ojca. Również nie miał z Nim relacji i nie umiał radować się
służbą dla niego. Moralnie nie odszedł tak daleko od Ojca jak młodszy syn, ale
duchowo był równie daleko jeśli nie dalej. Ten starszy syn obrazuje więź z
Bogiem, a właściwie jej brak jaką mają ludzie religijni, którzy starają się
przestrzegać przykazań, służyć Bogu przez obrzędy, rytuały i wykonują wszystkie
obowiązki jakie nakazuje im ich religia. Jest to dla nich męczące i trudne, ale
nigdy nie daje im to radości i pokoju, raczej wpędza w pychę i religijną dumę.
Jednak z poczucia obowiązku, tradycji, przywiązania do swojej religii robią tą. Z tego powodu uważają się za
dobrych ludzi jak owy starszy syn, który powiedział że nigdy nie przestąpił
zakazu Ojca (w 29). Ale nie
przestąpił zakazu nie dlatego, że nie chciał, ale nigdy nie zdobył się na tą
odwagę co młodszy syn. W rzeczywistości w sercu tego starszego syna były te
same pragnienia i te same grzechy co w sercu młodszego, ale maskowane przez
religijność.
I
podobnie jak w sytuacji młodszego syna również i tych jest wielu. Jest Wielu
religijnych ludzi w setkach, tysiącach kościołów uważających się z dobrych i
sprawiedliwych, wielu takich którzy myślą że ich grzech przecież nie jest taki
ciężki, są gorsi ode mnie. Wielu jest ich w naszych zborach, niektórzy z nich z
dziada pradziada są baptystami, ale nigdy nie poznali Ojca i nie raduje ich służba
dla Niego. Gdyby mieli więcej odwagi to poszliby daleko w świat, ale nie zrobią
tego, bo to by dowiodło że są grzesznikami, a oni uważają się za
sprawiedliwych.
Oczywiście
w kontekście tej historii tym starszym bratem są religijni faryzeusze i saduceusze
to oni starali się służyć Bogu w oparciu o swoje tradycje i wyuczoną, udawaną
pustą pobożność. Uważali się za lepszych niż inni jak celnicy i poganie i z
powodu swojej religijnej gorliwości nie dostrzegali swoich grzechów.
Widzimy że młodszy syn zgubił się w
świecie, starszy natomiast zgubił się w kościele.
Ludzie
religijni, Ci których może uważamy za dobrych, jeśli nie narodzili się na nowo,
jeśli nie zrozumieli że są grzesznikami potrzebującymi Bożej łaski, jeśli nie
przyznali się do swoich grzechów i nie pokutowali z nich są tak samo zgubieni w
oczach Boga jak ci których grzechy są widoczne dla wszystkich, cudzołożnicy,
wszetecznicy, zdziercy czy chciwcy.
Ostatnio
słyszałem historię że jedna ze znajomych mojej żony obraziła się, gdy poszła do
księdza załatwiać ślub, a mieszka już kilka lat bez ślubu ze swoim chłopakiem i
ksiądz nazwał ją konkubiną. To ją uraziło przecież ona jest religijna, chce
wziąć ślub, nie jest żadną konkubiną i nie grzeszy mieszkając przed ślubem ze
swoim narzeczonym. To jest tylko jeden z przykładów jak przez praktyki
religijne usprawiedliwiamy swoje grzechy.
Widźmy
że ten starszy syn był równie mocno zbuntowany co młodszy. Po tym jak Jego brat
powrócił, a ojciec wyprawił ucztę z tego powodu że go odzyskał, starszy Syn nie
chciał wziąć w niej udziału.
Łukasza 15:28 Rozgniewał się więc i nie chciał wejść. Tedy
ojciec jego wyszedł i prosił go.
Postawa
Ojca w dotarciu do zgubionego człowieka jest niesamowita, On prosił tego syna
by porzucił swoją dumę, swoje poczucie wyższości swoją sprawiedliwość i cieszył
się razem z Ojcem z odzyskanego brata. Ale on nie potrafił, nie chciał, uważał
że jest lepszy od niego, uważał że nie złamał nigdy żadnego zakazu. Zachowywał się podobnie jak
bogaty młodzieniec który przyszedł kiedyś do Pana Jezusa w poszukiwaniu życia
wiecznego i powiedział, że przestrzegał wszystkich przykazań, a Pan wykazał że
jest hipokrytą, który bardziej od Boga i bliźniego miłował swoje pieniądze.
I
tak jest ze wszystkimi ludźmi pokładającymi nadzieje w swojej religijności
zamiast w Chrystusie, nie chcą uznać swojego grzechu i złoszczą się jak starszy
syn, gdy Bóg okazuje komuś łaskę i na jej podstawie przebacza człowiekowi
grzechy. Łaska dla ludzi chcących zbawić się przez swoją religijność jest
obraźliwa.
Myślą
w swoim sercu „to ja tyle pracowałem, tak bardzo się starałem, tak gorliwie
modliłem, tyle dobrych uczynków zrobiłem i miałbym być grzesznikiem który nie
będzie zbawiony, a ten Kowalski nie dość że żył w grzechu po uszy, wszystko przemarnował
i teraz ma zostać mu wybaczone bo się skruszył?
Często
religijni ludzie obrażają się na łaskę, nie rozumieją jej i nie chcą jej, ale
odrzucając ją jak starszy Syn odrzucił zaproszenie Ojca nigdy nie nawiążą Ojcem
relacji.
Relacja miłości przez pokutę
Jest
jeszcze trzeci możliwy stosunek
człowieka do Boga, który wprowadza nas w prawdziwą biskość i żywą relacje z
Bogiem. Jest to więź z Ojcem, którą nawiązał młodszy Syn po tym jak się
upamiętał i wrócił do Ojca.
Jak
wiemy ten młodszy syn był na samym dnie, pogrążony w swoich grzechach i podobny
jest stan każdego człowieka bez Boga.
Ale
przyszła chwila skruchy w Jego życiu, gdy próbował jeść ze świniami, że źle
postąpił odchodząc od Ojca, że zmarnował to, co Ojciec mu dał.
Łukasza 15:17 A wejrzawszy w siebie, rzekł: Iluż to
najemników ojca mojego ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę.
18
Wstanę i pójdę do ojca mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko
niebu i przeciwko tobie,
Zwróćmy
uwagę na słowa Wejrzał w siebie, ujrzał ohydę własnych grzechów, ujrzał to jak
strasznie zachował się w stosunku do Ojca, jak bardzo go obraził. Przyszedł
moment refleksji w Jego życiu, że powonieniem przeprosić Ojca, że powinienem do
niego wrócić „choćbym nawet miał zostać tylko jednym z jego służących, to i tak
o wiele lepiej niż obecne życie jakie prowadzę”.
I
ten Ojciec jest naprawdę wyjątkowy, jest rzeczywiście dobry, lepszy od kogokolwiek
z nas. On dobrze traktuje swoich pracowników, swoje sługi dając im chleba pod
dostatkiem nie mówiąc już o synach. Wtedy takich najemnych pracowników nie traktowano
zbyt dobrze, część z nich była na granicy ubóstwa, dlatego Stary Testament
nauczał, że nie można przytrzymywać zapłaty pracownika do rana, ale dać mu ją
wieczorem, by miał za co kupić chleb (Kpł
19,13).
Więc
ten Syn postanowił zaufać miłosierdziu, dobroci i hojności swojego Ojca i
prosić go o przebaczenie.
I
widać że Jego skrucha była głęboka jest gotowy narazić się na ośmieszenie,
przyznać do porażki, wyznać swoją winę, odpracować ją jako sługa w nadziei że
Ojciec go przyjmie. Wie że jego grzechy sięgają do nieba. Wie że nie ma żadnych
praw i żadnych przywilejów, jedyne co może, to błagać o przebaczenie i oprzeć
się na miłosierdziu Ojca.
To
jest obraz pokutującego grzesznika, który chce nawiązać prawdziwą relację z
Bogiem, musi odrzuć wszystko, wszelką swoją sprawiedliwość, jakąkolwiek wartość
która sprawiała że przed Bogiem czuł się w porządku. Pamiętamy tego starszego
syna, on uważał że jest ok, bo nigdy nie przekroczył żadnego zakazu ojca, ale
potrzebował pojednania jak każdy. I ludzie z różnych powodów uważają że są w
porządku wobec Boga, z powodu religii, dobrych uczynków, dobrego prowadzenia
się, czy dobrej opinii wśród sąsiadów i znajomych, albo z powodu dobrego
wykształcenia, czy bycia majętnym. Nie, by nawiązać relacje z Bogiem wszyscy niezależnie od tego, gdzie
się dzisiaj znajdujemy w życiu musimy dojść do tego samego miejsca co ten
chłopak, powiedzieć we własnym sercu jestem strasznym grzesznikiem, zgrzeszyłem
przeciwko Bogu i błagać o przebaczenie opierając się na ofierze Chrystusa.
A
co robi Ojciec, by ta relacja została naprawiona?
Słuchający
tego Faryzeusze już pewnie wiedzą co Ojciec zrobi, jak surowo go potraktuje,
wystawi go na publiczne pośmiewisko, może nawet ubiczuje, a później zagoni go
do ciężkiej pracy niech odpracuje swój dług. Ale Ojciec zachowuje się zupełnie nie
racjonalnie, on czka na tego syna, zobaczył go jak jeszcze był daleko i wybiegł
mu na spotkanie, rzucił mu się na szyje i pocałował go (w 20).
Szok
totalny szok, żaden ojciec by tak nie zrobił, jeszcze wybiec na spotkanie do
tego zwyrodniałego syna. Musimy wiedzieć, ze w tamtej kulturze bieganie było czymś
poniżającym albo uwłaczającym godności tego ojca. Panowie nosili długie szaty,
które nie pozwalały im biegać, bieg oznaczał podniesie tych szat i odsłonięcie
nóg, co było zakazane przez prawo. Rabini nawet twierdzili, że nie wolno
skakać, by nie odsłonić swojej nagości, a tu mamy ojca, który musiał zadrzeć
szatę do góry i pobiegł do swojego powracającego syna. Pobiegł, by uchronić go
przed wstydem i wyśmianiem mieszkańców dając mu pełną akceptację. I choć
powracający Syn myślał, że może stać się tylko najemnikiem, myślał od
odpracowaniu swojego długo, to Ojciec okazał mu wspaniałą łaskę przebaczając
wszystko, czyniąc na nowo swoim ukochanym dzieckiem. To właśnie Bóg czyni w
Chrystusie dla wszystkich pokutujących grzeszników.
O
czym świadczy najlepsza szata którą kazał dla niego podać i pierścień, który
włożył mu na palec (w 22).
Owa
szata była używana do najlepszych okazji i świadczyła o godności, a pierścień
dawał autorytet i był używany do pieczętowania dokumentów, teraz syn mógł
działać w imieniu Ojca.
Jedyne
co potrzeba, by cieszyć się prawdziwą bliską relacją Bogiem jest skrucha,
upamiętanie i wiara w przebaczenie ofiarowane nam w Chrystusie. Wtedy
przebaczenie jest natychmiastowe i całkowite, człowiek zostaje przywrócony do
relacji z Bogiem, a jego grzechy przebaczone. Poza zawróceniem, przyjściem do
ojca i upamiętaniem syn nic nie musiał zrobić, nie musiał przechodzić
skomplikowanej ceremonii, nie musiał odpracowywać swojego długu, nie musiał w
jakikolwiek sposób odpokutować w cierpieniu itp. Po prostu musiał żałować i
zdać się na miłosierdzie Ojca i przyjąć Jego łaskę. W ten sposób stał się
umiłowanym synem, otrzymał przebaczenie, błogosławieństwo i opiekę Ojca.
Tak
więc Bóg w Chrystusie poszukuje grzesznika, czeka na niego na Jego nawrócenie,
chce mu przebaczyć, a gdy jeszcze jest daleko, ale postanawia zawrócić, Bóg
pomaga mu w tym zachęcając go do powrotu. Następnie przyjmuje go, bez wyrzutów,
bez pretensji, bez warunków obdarzając go swoją miłością i dając mu synostwo.
W
którym miejscu dzisiaj ty jesteś w swojej relacji z Chrystusem w pierwszym,
będąc z dla od Niego, uwikłany w grzech, zmęczony światem, bez nadziei, bez
radości i bez pokoju? A może w drugim, wprawdzie służysz Bogu, robisz wszystko
co trzeba, starasz się, ale wiesz że czegoś w twojej relacji z Chrystusem
brakuje i nie jesteś usatysfakcjonowany swoją służbą dla Boga. Bardziej
służenie Bogu w twoim życiu wynika poczucia obowiązku, może ze strachu niż z
prawdziwej żywej relacji z Ojcem.
A
może jesteś w trzecim miejscu w tym w którym Bóg chce by każdy z nas był, wiesz
że kiedyś byłeś zgubiony, byłeś jak ten marnotrawny syn i nie było dla ciebie
żadnej nadziei. Jednak przyszedł moment, chwila refleksji – że nie mogę tak
dalej żyć, zostałem stworzony do uwielbiania Boga, do służenia Chrystusowi, i
cel mojego życia jest wyższy niż praca, rodzina, jedzenie i picie, czy pogoń za
przyjemnościami świata. Zdałeś sobie sprawę z własnych grzechów i wróciłeś do
Boga. Jeśli tak, to raduj się tą bliskością z Ojcem, służ mu z wdzięcznością,
wiedz że całe niebo raduje się razem z tobą.
Dla
wszystkich zaś, którzy nie doświadczają tej bliskiej relacji z Bogiem jest
zachęta, byśmy przyszli do Pana w prostocie swego serca, wyznając swoje
grzechy, ufając w ofiarę Chrystusa złożoną na Krzyżu, a Bóg nas przyjmie,
ciebie przyjmie, przebaczy i uczyni nas swoimi dziećmi Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz