Jednym
z bardziej niezwykłych przykładów w przyrodzie jak z poświęcenia i śmierci
powstaje życie jest przykład łososi, które każdego roku pokonują setki, a nawet
tysiące kilometrów pod prąd, by dotrzeć do miejsca swojego urodzenia, by tam
wydać potomstwo. Podróż jaką pokonują jest tak wyczerpująca, tak mordercza, że
po dopłynięciu do celu nie starcza im już siły na dalsze życie. Ale zanim
odejdą wydadzą nowe życie, które przedłuży ich gatunek, więc wysiłek nie jest
bez sensu, jest poświęceniem starego by przyszło nowe, lepsze, zdrowsze,
wspanialsze.
Podobnie
z życiem chrześcijańskim, dla wielu osób tego świata naśladowanie Chrystusa
może się wydawać stratą czasu lub marnowaniem życia. Ale tak naprawdę jest
poświęceniem starego, które i tak zmierza do śmierci, a którego nie możemy
ocalić, by przyszło nowe lepsze, życie wieczne, z definicji niezniszczalne.
Jeśli tylko rzeczywiście przez poświęcenie naszego życia Panu Jezusowi jesteśmy
w stanie je ocalić, jeśli tylko przez poświęcenie naszego czasu w służbie dla
Chrystusa jesteśmy w stanie go przedłużyć na wieczność to zaiste nie jesteśmy
głupcami!
Na
kilka dni przed śmiercią Krzyżową Jezusa, Pan triumfalnie wjechał do
Jerozolimy. Wielu widziało w nim swojego Króla mając nadzieje, że teraz on da
im prawdziwe życie w sensie dobrobytu i załatwienia wszelkich bolączek. Ale
zamiast oczekiwanego triumfu i przepędzenia wrogów Izraela, Pan Jezus przyszedł
umrzeć za ich i nasze grzechy. Śmierć Pana była konieczna, by przyszło
prawdziwe życie. I jak dotąd wielu tego nie rozumiało, tak jak i dzisiaj wiele
osób nie rozumie, że prawdziwym problemem człowieka, to nie jest brak
pieniędzy, pracy, choroba, czy życiowe niepowodzenia. Oczywiście nie chce
umniejszać twoich problemów, chce jedynie wskazać na o wiele większą naszą
tragedię, która ma miejsce w życiu każdego człowieka. Tą tragedią jest nasz
grzech, który oddziela nas od Boga. I to był główny powód śmierci, by zapłacić
na Krzyżu za grzechy ludzi, by przywieźć nas do Boga, by odkupić nas od gniewu
Bożego, który słusznie należy się każdemu człowiekowi. Jezus Przyszedł by umożliwić nam pojednanie z
Ojcem przez wiarę w to, że On stał się dla nas ofiarą przebłagalną za nasze
winy.
I
takie przesłanie wysyła Pan do wspomnianych Greków, którzy chcieli Go zobaczyć.
Prawdopodobnie byli to prozelici, którzy wcześniej nawrócili się na Judaizm i
przyszli do Jerozolimy na święto paschy, Z pewnością słyszeli o Panu Jezusie i
wielu niezwykłych rzeczach na Jego temat, że czyni cuda, rozmnaża żywność,
uzdrawia i wskrzesza z martwych. Byli motywowani Grecką ciekawością do
poznawania nowych filozofii. Jak wiemy Grecy nie mieli na nic tyle czasu jak na
poznawanie jakiś nowinek. Zresztą Któż z nas nie chciałby spotkać takiego
człowieka jak Jezus, czy widzieć te wspaniałe rzeczy które czynił.
Ale na ich prośbę, że chcą Go widzieć Pan
Jezus odpowiada dosyć dziwnymi słowami. Zresztą Pan miał to w zwyczaju, że
często nie odpowiadał ludziom wprost na ich pytania, ale odpowiadał na ich potrzeby.
Więc on mówi do nich
Jana
12,23…Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy.
24
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło
do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje, lecz jeśli obumrze, obfity
owoc wydaje.
25
Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym
świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu.
26
Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i
sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój.
W
tych słowach Pana, Jezus zaprasza do siebie Greków którzy przyszli go zobaczyć
i wszystkich innych, chcących Go poznać. Ale zaprasza ich nie do powierzchownej
znajomości, chwilowej wymiany zdań, czy nawet ujrzenia kilku cudów, ale do
uczniostwa. Innymi słowy Pan Jezus mówi Grekom, że nawet jeśli zaspokoją swoją
ciekawość i zobaczą Go, to, to nie sprawi że będą bliżej Boga. Pomimo
spełnienia swojego pragnienia, by widzieć Jezusa, tak naprawdę nie zaspokoją
swoich prawdziwych potrzeb. Tylko wejście w bliską więź z Chrystusem przez
uczniostwo sprawi, że otrzymamy przebaczenie grzechów, zbawienie, poznamy Go
naprawdę i przyniesiemy trwały owoc. Jak pamiętamy Pan Jezus w 8 rozdz. Ew.
Jana, powiedział do Żydów jeśli wytrwacie w Słowie moim prawdziwie uczniami
moimi będziecie (Jana 8,31). Wspaniały
owoc wieczności wydajemy nie przez pospolite zainteresowanie się Jezusem, ale
przez trwanie w Nim i wytrwanie. Szczególnie teraz stało się to możliwe kiedy
Jezus ma zostać uwielbiony, a Jego śmierć i zmartwychwstanie ma się dokonać, to
otworzy Grekom i wszystkim innym drogę do pojednania z Bogiem.
Tak
więc musimy wziąć sobie do serca, że droga do poznania Boga nie polega na
jakimś intelektualnym zainteresowaniu osobą Jezusa, nie polega na poznaniu
faktów z życia Pana, czy nie polega na tym, że wiemy o Chrystusie, czy znamy
jakieś podstawy dotyczące chrześcijańskiego życia. Nie polega również na jakiś
religijnych rytuałach, chwilowych uniesieniach, czy powierzchownym chwilowym
zainteresowaniu nauką Jezusa. Ale polega
na poddaniu swojego życia Chrystusowi w posłuszeństwo. W tym celu właśnie On
umarł, jak czytamy w 8 wierszu,
oddał życie by przynieść obfity owoc.
Każdy
z nas musi się zastanowić dlaczego ja chce widzieć Pana Jezusa, dlaczego chce
go znać, czym to jest motywowane? Czy potrzeba w moim życiu konaku z Panem
Jezusem wynika z duchowego pragnienia, by On mnie zbawił i obmył z moich
grzechów i nadał prawdziwy sens mojemu życiu. Czy jednak jest podyktowana
wyłącznie jakimiś fizycznymi potrzebami lub zmysłowymi doznaniami.
Wiele
osób przychodzących do Jezusa czyniło to i czyni z powodu ciekawości, rozgłosu,
czy spróbowania czegoś nowego. Podobne motywacje miał Herod który jak pamiętamy
chciał ujrzeć Pana Jezusa, bo miał nadzieje, że może Jezus uczyni przed nim
kilka cudów na wzór jakiegoś magika który go zabawi (Łuk 23,8). Jeszcze inni chcieli być blisko Pana Jezusa, bo On
karmił ich lub uzdrawiał. Jednak te wszystkie motywacje miały na celu
zaspokojenie jedynie tych fizycznych lub zmysłowych pragnień człowieka. Jezus
może się stać naszym Zbawicielem tylko
wtedy kiedy przyjdziemy do Niego z głęboką duchową potrzebą, przebaczenia i
nadania kierunku mojemu życiu. Co oznacza poddanie pod Jego Panowanie całego
twojego życia.
Zwróćmy
uwagę że On przyrównuje w dzisiejszym słowie siebie samego do pszenicznego
ziarenka które zostało wrzucone do ziemi (w
24). Ale wrzucenie ziarenka do ziemi jest tożsame ze śmiercią tego ziarna.
Ziarno gdy zaczyna kiełkować gnije i obumiera. Ale wyrasta z niego nowe życie,
które przynosi o wiele więcej plonu. Zasiejemy jedno małe ziarenko, a zbierzemy
cały kłos ziaren. I taka była misja Chrystusa, by zbawianie mogło się dokonać
On musiał umrzeć o czym wielokrotnie przed swoją śmiercią mówił. Gdyby nie umarł zostałby sam, nie mógłby
wydać plonu w postaci setek, tysięcy i milionów wierzących, którzy przez Jego
ofiarę na Krzyżu pojednają się z Bogiem. To dzięki Jego ofierze Boże Słowo
mogło się wypełnić, Zmartwychwstanie mogło nastąpić, Duch Święty mógł być
darowany i może dojść do odrodzenia Duchowego tych, którzy dzisiaj do Pana
Jezusa przychodzą. To dzięki Jego ofierze możemy mieć pewność przebaczenia
naszych grzechów, pewność zbawienia, nadzieje na nasze zmartwychwstanie oraz
Jego wstawiennictwo przed Bogiem Ojcem i być częścią Jego kościoła. Jak to
powiedział jeden z kaznodziejów, „historia
chrześcijaństwa jest historią jednego cudownego żniwa, które zostało
wyprodukowane z umierającego nasienia na Krzyżu Kalwarii. Bez śmierci
Jezusa nie byłoby żadnego życia, żadnej nadziei i żadnej przyszłości dla
świata. Nie wiem na ile się nad tym zastanawiamy, ale bez Pana Jezusa i Jego
ofiarnej misji w ogóle nie byłoby sensu kontynuować historii świata, jak wiemy
wszystko istnieje dla Niego i przez Niego. Nowe stworzenie jest możliwe i
przychodzi przez ofiarę Chrystusa jak powiedział Paweł „żeby przez Niego wszystko, co jest na ziemi i na niebie, pojednało się
z nim dzięki przywróceniu pokoju przez krew krzyża jego” (Kol 1,20).
Dlatego
Panu Jezusowi należy się najwyższe uwielbienie. Pragnieniem Boga jest, by na
Imię Pana Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie, na ziemi i pod ziemią i
by każdy Język wyznawał ku chwale Boga Ojca, że Jezus jest Panem (Filip 2,11).
I
musimy zrozumieć, że w grzesznym świecie w Bożej arytmetyce Bóg postanowił że
śmierć jest jedyna drogą do życia. W świecie bez Boga drogą do życia jest siła
i sukces. W Bożym świcie drogą do sukcesu jest śmierć. Jezus musiał umrzeć, by wydać
obfity owoc, ale nie tylko On. Przez swoją śmierć i zmartwychwstanie wzywa
również i nas do śmierci, do zaparcia się samych siebie, to musi nastąpić zanim
przyniesiemy dla Niego obfity owoc.
Pan
Jezus powiedział że On misi umrzeć, by przynieść obfity owoc, ziarno musi wpaść
do ziemi, by z niego mógł urosnąć kłos, a same ziarenko musi zgnić, tak też
musi się stać w życiu każdego wierzącego. Jeśli ktoś pragnie być uczniem Pana
Jezusa i prowadzić ku Jego chwale obfite życie to musi wydarzyć się to, co Pan
Jezus mówi w 25 i 26 wierszu.
Ew. Jana 12:25 Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto
nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu.
26
Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i
sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój.
Nie
ma innej możliwości, by stać się owocującym chrześcijaninem jak duchowa śmierć
starego człowieka.
Pan
Jezus wzywa do tego przez znienawidzenie swojego życia na tym świecie.
I
przyznacie, że to wezwanie w dzisiejszych czasach gdzie mówi się tak wiele na
temat budowania poczucia wartości nie jest zbyt popularne. Dzisiaj dużo mówi się
o tym że musisz kochać siebie, że ty i twoje potrzeby są najważniejsze i tylko
to się liczy co sprawa że dobrze się czujesz. A to co trudne, co sprawa
cierpienie, co niesie za sobą ból należy porzucić. Podejrzewam że żaden ze współczesnych
psychologów nie mówiłby swojemu pacjentowi, że musi znienawidzić swoje życie na
tym świecie. Jednak w życiu chrześcijańskim nie tylko to jest niezbędne, by
przynosić obfity owoc, ale by być zbawionym i zachować swoje życie ku żywotowi
wiecznemu. Dlatego ważne jest byśmy zrozumieli co to znaczy.
I
ewangelia Jana to nie jedyne miejsce gdzie Pan Jezus nauczał na ten temat.
Niekiedy wypowiadał się w innych słowach, ale chodziło mu o to samo.
W
Ew. Mateusza np. mówił w ten sposób :
Mateusza 10:37 Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie,
nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest
mnie godzien.
38
I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.
39
Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje
dla mnie, znajdzie je.
Mat 16:24 Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli
kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i
niech idzie za mną.
Mat 16:25 Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci
je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je.
Luk 14:27 Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za
mną, nie może być uczniem moim.
Widzimy
w tych wszystkich fragmentach, zarówno w Ew. Jana jak u Mateusza oraz Łukasza i
to samo zobaczymy u Marka, że Pan Jezus mówiąc o tym, wzywa by stać się Jego
sługą. Słowa nienawidzić swojego życia należy rozumieć, nie żyć dla siebie, dla
własnych planów i ambicji.
Chrystus
poświęcił całe swoje życie w służbie innym, aż do śmierci Krzyżowej. I w sensie
służby dla niego i dla innych mamy iść w Jego ślady. Oczywiście my nie możemy
oddać życia w taki sposób jak On to uczynił, bo Jego śmierć jest ofiarą za
nasze grzechy. Ale na Jego wzór mamy umierać dla siebie i tego czego pragnie
nasze ja. Po prostu mamy odłożyć na bok nasze życie, tego czego my chcemy i
powiedzieć tak, jak Pan Jezus powiedział przed swoją śmiercią w modlitwie do Ojca, że nie moja wola, ale twoja niech się
stanie. Dzięki temu że On nie czynił tego, co podpowiadały mu obawy,
strach, świat, pokusy, ludzkie pragnienia, oraz to, co oferował Mu diabeł
podczas postu na pustyni, ale całkowicie poświęcił siebie, mógł wydać wiele
owocu.
Drodzy
zobaczmy na przykładzie Pana Jezusa i w oparciu o nasze dzisiejsze Słowo że
owocowanie wymaga poświęcenia, a często także cierpienie. Największe sukcesy w
życiu chrześcijańskim będą zbierali ci, którzy płaca największą cenę poświęcenia
dla naszego Pana.
W
naszym życiu chrześcijańskim, mamy zaprzeć się samego siebie w sposób
zdecydowany. Mamy to zrobić, gdy Pan Jezus wzywa nas do nawrócenia, a nasza
ludzka grzeszna natura Mu się opiera. Wtedy mamy odrzucić życie na tym świecie
dla naszych celów i ambicji i pójść za Jezusem.
Ale
nie tylko wtedy, jako uczniowie Pana mamy zapierać się samych siebie cały czas,
by móc służyć Mu będąc gotowym odpowiedzieć na wyzwania ewangelii . Po naszym
nawróceniu nie stajemy się idealni w naszym podążaniu za Chrystusem, ale
wstępujemy na drogę uświęcenia i na tej drodze wciąż mamy zapierać się siebie,
by wybierać to, do czego Bóg nas
powołuje. Wtedy kiedy będziemy tak czynić, to zaczniemy przynosić wiele owocu.
Drodzy
weźmy sobie do serca, że przynoszenie owocu w naszym życiu dla Pana Jezusa
zależy od stopnia zaparcia się samego siebie. Zależy ono od tego jak mocno
nienawidzimy swojego życia na tym świecie i jesteśmy je w stanie poświęcić dla
Chrystusa i dla innych. Czym bardziej będziesz poddany Chrystusowi tym mniej będzie
zależało ci na tym życiu tutaj i tym samym więcej będziesz gotowy poświęcić
swojego życia dla innych. Więcej czasu będziesz miał dla innych, będziesz
bardziej dostępny dla nich, będziesz bardziej chętny by pomagać innym i
pochylić się nad ich problemami.
A
czym bardziej miłujemy życie na tym świecie, tym mniej chcemy z siebie dać Panu
Jezusowi i innym. Po prostu mamy mnóstwo czasu na własne sprawy, realizowanie
swoich ambicji zachcianek i rozrywkę, ale nie mamy czasu dla Boga i bliźniego.
I
chciałbym wspomnieć o trzech rzeczach co to znaczy miłować swoje życie na tym
świecie, byśmy bardziej wyraźnie zobaczyli dlaczego nie zawsze przynosimy tyle
owocu dla Boga ile byśmy chcieli i jak możemy przynosić więcej.
1.
Pierwsza
rzecz jest taka, że w miłości do tego życia oczy człowieka ciągle są zwrócone
tylko na to życie. Coś w stylu musisz wieść najbardziej obfite życie dzisiaj.
Niekiedy nawet chrześcijańskie książki przedstawiają
życie wierzącego w taki sposób, że Jezus jest nam potrzebny tu i teraz, byśmy
mogli wieść wspaniałe życie na ziemi w sensie dobrobytu. Co oczywiście oznacza,
że wszystkiego mamy mieć pod dostatkiem, pieniędzy pod dostatkiem, zdrowia pod
dostatkiem, siły pod dostatkiem i całkowity brak problemów. Ale gdy przyjrzymy
się służbie Pana Jezusa lub służbie ap. Pawła lub innych uczniów Pańskich, to
zobaczymy że w ziemskim rozumieniu wcale nie wiedli najbardziej obfitego
swojego życia tu i teraz. Pan Jezus
często znosił wrogość od przeciwników ewangelii, był wyśmiewany, przepędzany,
oszukiwany czy postępowano wobec niego niewdzięcznie, ostatecznie Go zdradzono
i ukrzyżowano. Podobnie ap. Paweł doświadczył wiele cierpienia, niedostatku,
problemów i trosk. Gdyby spojrzeć z doczesnej perspektywy, czy oni doświadczyli
obfitego życia? Czy wykorzystali swoje życie najlepiej jak mogli? Czy żyli dla
siebie? Co mieli z tego życia, tak po ludzku pytam, co z niego mieli? Patrząc
przez pryzmat dzisiejszego sukcesu i rozwoju osobistego, zarówno Pan Jezus jak
i Jego uczniowie zmarnowali swoje życie. Zmarnowali je dlatego że nie skupiali
się na sobie, swojej wygodzie, czy rozrywce ale na Bożych celach za które
zapłacili wysoka cenę. I jeśli chcesz przynieść obfity owoc dla Chrystusa
musisz przestać spoglądać na siebie, na swoje potrzeby, na to co ci brakuje,
kim chcesz być, a skupić się na Bożej woli i na innych. To jest trudne. Jednak
ostatecznie przynosi wiele błogosławieństwa. Kiedyś czytałem że Martin Lloyd
Jones kaznodzieja z XX w z Wielkiej Brytanii zauważył że Przed wojną było
mnóstwo przypadków różnych chorób psychicznych depresji, nerwic, chorób
wynikających ze zmartwień i przejmowania się. Ale gdy przyszła wojna to ludzie
raptem wyzdrowieli i nie zgłaszali się do lekarza tak tłumnie jak wcześniej.
Wniosek mógł być tylko jeden, większy problem wyparł mniejszy. Czym bardziej
oczy zwrócone są na nas i na to co musimy mieć i kim być, tym mniej jesteśmy
szczęśliwy, a tym bardziej sfrustrowani. Czym więcej skupiamy się na Bogu i
bliźnim odwracając oczy od siebie, a patrząc na to jakie mają potrzeby inni,
tym obfitsze życie prowadzimy. Apostoł Paweł powtarzając Słowa Pana Jezusa
powiedział o tej zasadzie w ten sposób.
Dzieje Ap 20:35 W tym wszystkim pokazałem wam, że tak
pracując, należy wspierać słabych i pamiętać na słowa Pana Jezusa, który sam
powiedział: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać.
Jeśli
odwrócimy oczy od siebie, od naszych potrzeb, od tego czego nam brakuje, a
zwrócimy naszą uwagę na innych jak możemy im służyć i jak możemy im pomóc, to
zobaczymy że wiele naszych problemów zniknie.
2.
Druga rzecz co
to znaczy kochać swoje życie na tym świecie jest doskonale oddana przez
apostoła Jana w Jego 1 liście.
1 Jana
2:15 Nie miłujcie świata ani tych
rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca.
16
Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i
pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata.
17
I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą,
trwa na wieki,
Miłość
do tego świata i pogoń za rzeczami tego świata skutecznie powstrzymuje nas
przed służbą Chrystusowi i wydawaniem obfitego owocu. Jest to dla nas codzienna
pokusa, którą musimy odpierać, krzyczy ona do nas, by mieć coraz więcej i
gromadzić co raz więcej. Ciągle jesteśmy bombardowani informacjami, że coś
nowego musimy mieć, że musimy kupić sobie kolejną rzecz, kolejny najnowszy
model telefonu, telewizora, samochodu i wiele innych rzeczy, by być
szczęśliwymi. Często rozmawiamy o tym z jednym z moich dzieci które, w bardzo
emocjonalny sposób okazuje niezadowolenie że czegoś nie ma i z tego powodu jest
nieszczęśliwe, a czasami nawet niemiłe dla innych.
I nie jestem przeciwnikiem technologii, sam
korzystam z tych wszystkich rzeczy, ale musimy mieć się na baczności by nie
spędzać całego naszego czasu który dał nam Bóg na służbę dla niego w pogoni za
rzeczami tego świata. Nie zbierajmy sobie skarbów na ziemi powiedział Pan
Jezus, bo one przyciągają nasze serce. Jeśli mamy to co zaspokaja nasze
potrzeby, powinniśmy się tym zadowolić i nie marnować naszego cennego czasu by
służba dla Pana Jezusa nie ucierpiała. Jeśli chcesz mieć coraz więcej i
prowadzić coraz wyższy standard życia musisz więcej pracować. Poświęcasz więcej
czasu, by kupić sobie te wszystkie rzeczy i jest niebezpieczeństwo że nasze
serce mocno przywiąże się do nich.
Znany
baptystyczny kaznodzieja Charles Spurgeon powiedział:
„Nie
brnij daleko w niebezpieczne morze komfortu tego świata. Weźcie to co Bóg wam
daje, ale powiedzcie sobie to przemija. W rzeczywistości jest to tymczasowa
podaż na czasową potrzebę. Nigdy nie pozwólcie by dobra tego świata stały się waszym
Bogiem”
3.
Trzecia zaś rzecz
która jest objawem miłości do tego świata, która powstrzymuje nas przed obfitym
owocowaniem, to nie zawsze myślimy wobec wszystkich naszych działań jakie będą
one miały konsekwencje w wieczności. Nie żyjemy często w perspektywie
wieczności, nie myślimy od dniu naszej śmierci, ale pozwalamy na to, by życie i
czas przeciekało nam przez palce. Wiele osób jest bezowocnych dla Boga, bo nie
żyją w sposób świadomy dla niego każdego dnia. Nie wstają rano z tą myślą, że
to jest Boży dzień i jak ja dzisiaj go przeżyje dla Boga. Ale raczej myślą,
dzień jak co dzień, jakoś to będzie, aby dotrwać do końca. Biorą oni to, co
każdy dzień przyniesie i nie planują czasu. Ale Słowo Boże ciągle nam
przypomina, że mamy czuwać nad tym jak wykorzystujemy czas i nie żyć na tym
świecie w taki sposób jakby to nasze doczesne życie miałoby nigdy się nie
skończyć. Nie możemy pozwalać, by diabeł i świat oraz grzech planowali nam
czas, ale mamy celować w dobrych uczynkach, szukać tego co jest miłe Panu.
Ludzie
tego świata przejawiają miłość do tego świata dając się ponieść przez system, który
ten świat zbudował nie myśląc o Bogu i o służbie dla Niego i tak tracą swój
najlepszy czas i swoje najlepsze lata.
Apostoł
Paweł powiedział w liście do Efezjan, że nie możemy żyć tak jak ten świat w
nieświadomości, ale mamy starać się wykorzystać każdą chwilę dla Boga.
Efezjan 5:16 Wykorzystując czas, gdyż dni są złe.
Lub
w przekładzie Nowego Przymierza
Efezjan 5:16 którzy nie marnują najdrobniejszej chwili,
szczególnie że przyszło nam żyć w trudnych czasach.
Jeśli
marnujemy czasu, który dał nam Bóg na zajmowanie się tym światem zamiast na
służbę dla niego, wtedy często jesteśmy bezowocni.
Podsumowując
Zmierzając
powoli do końca, chce przypomnieć nam, że Chrystus chce by każdy chrześcijanin
prowadził owocne życie. Ale owocne życie dla Chrystusa bierze się ze
zrozumienia, kim Chrystus jest i co dla mnie uczynił i po co mnie zbawił. Po co
przyszedłeś do Jezusa, jakie miałeś i masz motywację, co od Niego chcesz, czy
chcesz zaspokojenia swojej ciekawości, emocji, poprawienia swojego komfortu
życia, czy jednak chcesz zbawienia i przyniesienia dla niego obfitego owocu,
który jest trwały? Jeśli chcemy Zbawienia i obfitego owocowania, musimy umrzeć
dla siebie, odwrócić swoje oczy od siebie, i tego czego nam brakuje, a zająć
się tym do czego powołuje cię Chrystus i pomocą innym. Jeśli chcemy obfitego
owocowania, nie gońmy za rzeczami tego świata, ale wykorzystajmy swój czas i
potencjał na służbę i gromadzenie skarbów w niebie.
Jeśli
chcemy obfitego w owocnego chrześcijańskiego życia, żyjmy w perspektywie
wieczności z myślą o dniu naszej śmierci i starajmy się dobrze wykorzystywać
czas. Ci którzy tak czynią przynoszą bardzo wiele owocu dla Pana. Wszyscy
możemy tacy być codziennie umierając dla siebie, a żyjąc dla Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz