2.07.2018

Życie wydobyte ze śmierci Ew. Jana 12,20 – 26



Jednym z bardziej niezwykłych przykładów w przyrodzie jak z poświęcenia i śmierci powstaje życie jest przykład łososi, które każdego roku pokonują setki, a nawet tysiące kilometrów pod prąd, by dotrzeć do miejsca swojego urodzenia, by tam wydać potomstwo. Podróż jaką pokonują jest tak wyczerpująca, tak mordercza, że po dopłynięciu do celu nie starcza im już siły na dalsze życie. Ale zanim odejdą wydadzą nowe życie, które przedłuży ich gatunek, więc wysiłek nie jest bez sensu, jest poświęceniem starego by przyszło nowe, lepsze, zdrowsze, wspanialsze.
Podobnie z życiem chrześcijańskim, dla wielu osób tego świata naśladowanie Chrystusa może się wydawać stratą czasu lub marnowaniem życia. Ale tak naprawdę jest poświęceniem starego, które i tak zmierza do śmierci, a którego nie możemy ocalić, by przyszło nowe lepsze, życie wieczne, z definicji niezniszczalne. Jeśli tylko rzeczywiście przez poświęcenie naszego życia Panu Jezusowi jesteśmy w stanie je ocalić, jeśli tylko przez poświęcenie naszego czasu w służbie dla Chrystusa jesteśmy w stanie go przedłużyć na wieczność to zaiste nie jesteśmy głupcami!  
Na kilka dni przed śmiercią Krzyżową Jezusa, Pan triumfalnie wjechał do Jerozolimy. Wielu widziało w nim swojego Króla mając nadzieje, że teraz on da im prawdziwe życie w sensie dobrobytu i załatwienia wszelkich bolączek. Ale zamiast oczekiwanego triumfu i przepędzenia wrogów Izraela, Pan Jezus przyszedł umrzeć za ich i nasze grzechy. Śmierć Pana była konieczna, by przyszło prawdziwe życie. I jak dotąd wielu tego nie rozumiało, tak jak i dzisiaj wiele osób nie rozumie, że prawdziwym problemem człowieka, to nie jest brak pieniędzy, pracy, choroba, czy życiowe niepowodzenia. Oczywiście nie chce umniejszać twoich problemów, chce jedynie wskazać na o wiele większą naszą tragedię, która ma miejsce w życiu każdego człowieka. Tą tragedią jest nasz grzech, który oddziela nas od Boga. I to był główny powód śmierci, by zapłacić na Krzyżu za grzechy ludzi, by przywieźć nas do Boga, by odkupić nas od gniewu Bożego, który słusznie należy się każdemu człowiekowi.  Jezus Przyszedł by umożliwić nam pojednanie z Ojcem przez wiarę w to, że On stał się dla nas ofiarą przebłagalną za nasze winy.
I takie przesłanie wysyła Pan do wspomnianych Greków, którzy chcieli Go zobaczyć. Prawdopodobnie byli to prozelici, którzy wcześniej nawrócili się na Judaizm i przyszli do Jerozolimy na święto paschy, Z pewnością słyszeli o Panu Jezusie i wielu niezwykłych rzeczach na Jego temat, że czyni cuda, rozmnaża żywność, uzdrawia i wskrzesza z martwych. Byli motywowani Grecką ciekawością do poznawania nowych filozofii. Jak wiemy Grecy nie mieli na nic tyle czasu jak na poznawanie jakiś nowinek. Zresztą Któż z nas nie chciałby spotkać takiego człowieka jak Jezus, czy widzieć te wspaniałe rzeczy które czynił.
 Ale na ich prośbę, że chcą Go widzieć Pan Jezus odpowiada dosyć dziwnymi słowami. Zresztą Pan miał to w zwyczaju, że często nie odpowiadał ludziom wprost na ich pytania, ale odpowiadał na ich potrzeby. Więc on mówi do nich
 Jana 12,23…Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy.
24  Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje, lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje.
25  Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu.
26  Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój.
W tych słowach Pana, Jezus zaprasza do siebie Greków którzy przyszli go zobaczyć i wszystkich innych, chcących Go poznać. Ale zaprasza ich nie do powierzchownej znajomości, chwilowej wymiany zdań, czy nawet ujrzenia kilku cudów, ale do uczniostwa. Innymi słowy Pan Jezus mówi Grekom, że nawet jeśli zaspokoją swoją ciekawość i zobaczą Go, to, to nie sprawi że będą bliżej Boga. Pomimo spełnienia swojego pragnienia, by widzieć Jezusa, tak naprawdę nie zaspokoją swoich prawdziwych potrzeb. Tylko wejście w bliską więź z Chrystusem przez uczniostwo sprawi, że otrzymamy przebaczenie grzechów, zbawienie, poznamy Go naprawdę i przyniesiemy trwały owoc. Jak pamiętamy Pan Jezus w 8 rozdz. Ew. Jana, powiedział do Żydów jeśli wytrwacie w Słowie moim prawdziwie uczniami moimi będziecie (Jana 8,31). Wspaniały owoc wieczności wydajemy nie przez pospolite zainteresowanie się Jezusem, ale przez trwanie w Nim i wytrwanie.   Szczególnie teraz stało się to możliwe kiedy Jezus ma zostać uwielbiony, a Jego śmierć i zmartwychwstanie ma się dokonać, to otworzy Grekom i wszystkim innym drogę do pojednania z Bogiem.
Tak więc musimy wziąć sobie do serca, że droga do poznania Boga nie polega na jakimś intelektualnym zainteresowaniu osobą Jezusa, nie polega na poznaniu faktów z życia Pana, czy nie polega na tym, że wiemy o Chrystusie, czy znamy jakieś podstawy dotyczące chrześcijańskiego życia. Nie polega również na jakiś religijnych rytuałach, chwilowych uniesieniach, czy powierzchownym chwilowym zainteresowaniu nauką Jezusa.  Ale polega na poddaniu swojego życia Chrystusowi w posłuszeństwo. W tym celu właśnie On umarł, jak czytamy w 8 wierszu, oddał życie by przynieść obfity owoc.
Każdy z nas musi się zastanowić dlaczego ja chce widzieć Pana Jezusa, dlaczego chce go znać, czym to jest motywowane? Czy potrzeba w moim życiu konaku z Panem Jezusem wynika z duchowego pragnienia, by On mnie zbawił i obmył z moich grzechów i nadał prawdziwy sens mojemu życiu. Czy jednak jest podyktowana wyłącznie jakimiś fizycznymi potrzebami lub zmysłowymi doznaniami.
Wiele osób przychodzących do Jezusa czyniło to i czyni z powodu ciekawości, rozgłosu, czy spróbowania czegoś nowego. Podobne motywacje miał Herod który jak pamiętamy chciał ujrzeć Pana Jezusa, bo miał nadzieje, że może Jezus uczyni przed nim kilka cudów na wzór jakiegoś magika który go zabawi (Łuk 23,8). Jeszcze inni chcieli być blisko Pana Jezusa, bo On karmił ich lub uzdrawiał. Jednak te wszystkie motywacje miały na celu zaspokojenie jedynie tych fizycznych lub zmysłowych pragnień człowieka. Jezus może się stać naszym  Zbawicielem tylko wtedy kiedy przyjdziemy do Niego z głęboką duchową potrzebą, przebaczenia i nadania kierunku mojemu życiu. Co oznacza poddanie pod Jego Panowanie całego twojego życia.
Zwróćmy uwagę że On przyrównuje w dzisiejszym słowie siebie samego do pszenicznego ziarenka które zostało wrzucone do ziemi (w 24). Ale wrzucenie ziarenka do ziemi jest tożsame ze śmiercią tego ziarna. Ziarno gdy zaczyna kiełkować gnije i obumiera. Ale wyrasta z niego nowe życie, które przynosi o wiele więcej plonu. Zasiejemy jedno małe ziarenko, a zbierzemy cały kłos ziaren. I taka była misja Chrystusa, by zbawianie mogło się dokonać On musiał umrzeć o czym wielokrotnie przed swoją śmiercią mówił.  Gdyby nie umarł zostałby sam, nie mógłby wydać plonu w postaci setek, tysięcy i milionów wierzących, którzy przez Jego ofiarę na Krzyżu pojednają się z Bogiem. To dzięki Jego ofierze Boże Słowo mogło się wypełnić, Zmartwychwstanie mogło nastąpić, Duch Święty mógł być darowany i może dojść do odrodzenia Duchowego tych, którzy dzisiaj do Pana Jezusa przychodzą. To dzięki Jego ofierze możemy mieć pewność przebaczenia naszych grzechów, pewność zbawienia, nadzieje na nasze zmartwychwstanie oraz Jego wstawiennictwo przed Bogiem Ojcem i być częścią Jego kościoła. Jak to powiedział jeden z kaznodziejów, „historia chrześcijaństwa jest historią jednego cudownego żniwa, które zostało wyprodukowane z umierającego nasienia na Krzyżu Kalwarii. Bez śmierci Jezusa nie byłoby żadnego życia, żadnej nadziei i żadnej przyszłości dla świata. Nie wiem na ile się nad tym zastanawiamy, ale bez Pana Jezusa i Jego ofiarnej misji w ogóle nie byłoby sensu kontynuować historii świata, jak wiemy wszystko istnieje dla Niego i przez Niego. Nowe stworzenie jest możliwe i przychodzi przez ofiarę Chrystusa jak powiedział Paweł „żeby przez Niego wszystko, co jest na ziemi i na niebie, pojednało się z nim dzięki przywróceniu pokoju przez krew krzyża jego” (Kol 1,20).
Dlatego Panu Jezusowi należy się najwyższe uwielbienie. Pragnieniem Boga jest, by na Imię Pana Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie, na ziemi i pod ziemią i by każdy Język wyznawał ku chwale Boga Ojca, że Jezus jest Panem (Filip 2,11).
I musimy zrozumieć, że w grzesznym świecie w Bożej arytmetyce Bóg postanowił że śmierć jest jedyna drogą do życia. W świecie bez Boga drogą do życia jest siła i sukces. W Bożym świcie drogą do sukcesu jest śmierć. Jezus musiał umrzeć, by wydać obfity owoc, ale nie tylko On. Przez swoją śmierć i zmartwychwstanie wzywa również i nas do śmierci, do zaparcia się samych siebie, to musi nastąpić zanim przyniesiemy dla Niego obfity owoc.
Pan Jezus powiedział że On misi umrzeć, by przynieść obfity owoc, ziarno musi wpaść do ziemi, by z niego mógł urosnąć kłos, a same ziarenko musi zgnić, tak też musi się stać w życiu każdego wierzącego. Jeśli ktoś pragnie być uczniem Pana Jezusa i prowadzić ku Jego chwale obfite życie to musi wydarzyć się to, co Pan Jezus mówi w 25 i 26 wierszu.
Ew. Jana 12:25  Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu.
26  Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój.
Nie ma innej możliwości, by stać się owocującym chrześcijaninem jak duchowa śmierć starego człowieka.
Pan Jezus wzywa do tego przez znienawidzenie swojego życia na tym świecie.
I przyznacie, że to wezwanie w dzisiejszych czasach gdzie mówi się tak wiele na temat budowania poczucia wartości nie jest zbyt popularne. Dzisiaj dużo mówi się o tym że musisz kochać siebie, że ty i twoje potrzeby są najważniejsze i tylko to się liczy co sprawa że dobrze się czujesz. A to co trudne, co sprawa cierpienie, co niesie za sobą ból należy porzucić. Podejrzewam że żaden ze współczesnych psychologów nie mówiłby swojemu pacjentowi, że musi znienawidzić swoje życie na tym świecie. Jednak w życiu chrześcijańskim nie tylko to jest niezbędne, by przynosić obfity owoc, ale by być zbawionym i zachować swoje życie ku żywotowi wiecznemu. Dlatego ważne jest byśmy zrozumieli co to znaczy.
I ewangelia Jana to nie jedyne miejsce gdzie Pan Jezus nauczał na ten temat. Niekiedy wypowiadał się w innych słowach, ale chodziło mu o to samo.
W Ew. Mateusza np. mówił w ten sposób :
Mateusza 10:37  Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.
38  I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.
39  Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je.

Mat 16:24  Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną.
Mat 16:25  Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je.

Luk 14:27  Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim.

Widzimy w tych wszystkich fragmentach, zarówno w Ew. Jana jak u Mateusza oraz Łukasza i to samo zobaczymy u Marka, że Pan Jezus mówiąc o tym, wzywa by stać się Jego sługą. Słowa nienawidzić swojego życia należy rozumieć, nie żyć dla siebie, dla własnych planów i ambicji.
Chrystus poświęcił całe swoje życie w służbie innym, aż do śmierci Krzyżowej. I w sensie służby dla niego i dla innych mamy iść w Jego ślady. Oczywiście my nie możemy oddać życia w taki sposób jak On to uczynił, bo Jego śmierć jest ofiarą za nasze grzechy. Ale na Jego wzór mamy umierać dla siebie i tego czego pragnie nasze ja. Po prostu mamy odłożyć na bok nasze życie, tego czego my chcemy i powiedzieć tak, jak Pan Jezus powiedział przed swoją śmiercią w modlitwie do Ojca, że nie moja wola, ale twoja niech się stanie. Dzięki temu że On nie czynił tego, co podpowiadały mu obawy, strach, świat, pokusy, ludzkie pragnienia, oraz to, co oferował Mu diabeł podczas postu na pustyni, ale całkowicie poświęcił siebie, mógł wydać wiele owocu.
Drodzy zobaczmy na przykładzie Pana Jezusa i w oparciu o nasze dzisiejsze Słowo że owocowanie wymaga poświęcenia, a często także cierpienie. Największe sukcesy w życiu chrześcijańskim będą zbierali ci, którzy płaca największą cenę poświęcenia dla naszego Pana.
W naszym życiu chrześcijańskim, mamy zaprzeć się samego siebie w sposób zdecydowany. Mamy to zrobić, gdy Pan Jezus wzywa nas do nawrócenia, a nasza ludzka grzeszna natura Mu się opiera. Wtedy mamy odrzucić życie na tym świecie dla naszych celów i ambicji i pójść za Jezusem.
Ale nie tylko wtedy, jako uczniowie Pana mamy zapierać się samych siebie cały czas, by móc służyć Mu będąc gotowym odpowiedzieć na wyzwania ewangelii . Po naszym nawróceniu nie stajemy się idealni w naszym podążaniu za Chrystusem, ale wstępujemy na drogę uświęcenia i na tej drodze wciąż mamy zapierać się siebie, by wybierać  to, do czego Bóg nas powołuje. Wtedy kiedy będziemy tak czynić, to zaczniemy przynosić wiele owocu.
Drodzy weźmy sobie do serca, że przynoszenie owocu w naszym życiu dla Pana Jezusa zależy od stopnia zaparcia się samego siebie. Zależy ono od tego jak mocno nienawidzimy swojego życia na tym świecie i jesteśmy je w stanie poświęcić dla Chrystusa i dla innych. Czym bardziej będziesz poddany Chrystusowi tym mniej będzie zależało ci na tym życiu tutaj i tym samym więcej będziesz gotowy poświęcić swojego życia dla innych. Więcej czasu będziesz miał dla innych, będziesz bardziej dostępny dla nich, będziesz bardziej chętny by pomagać innym i pochylić się nad ich problemami.
A czym bardziej miłujemy życie na tym świecie, tym mniej chcemy z siebie dać Panu Jezusowi i innym. Po prostu mamy mnóstwo czasu na własne sprawy, realizowanie swoich ambicji zachcianek i rozrywkę, ale nie mamy czasu dla Boga i bliźniego.

I chciałbym wspomnieć o trzech rzeczach co to znaczy miłować swoje życie na tym świecie, byśmy bardziej wyraźnie zobaczyli dlaczego nie zawsze przynosimy tyle owocu dla Boga ile byśmy chcieli i jak możemy przynosić więcej.

1.      Pierwsza rzecz jest taka, że w miłości do tego życia oczy człowieka ciągle są zwrócone tylko na to życie. Coś w stylu musisz wieść najbardziej obfite życie dzisiaj.
 Niekiedy nawet chrześcijańskie książki przedstawiają życie wierzącego w taki sposób, że Jezus jest nam potrzebny tu i teraz, byśmy mogli wieść wspaniałe życie na ziemi w sensie dobrobytu. Co oczywiście oznacza, że wszystkiego mamy mieć pod dostatkiem, pieniędzy pod dostatkiem, zdrowia pod dostatkiem, siły pod dostatkiem i całkowity brak problemów. Ale gdy przyjrzymy się służbie Pana Jezusa lub służbie ap. Pawła lub innych uczniów Pańskich, to zobaczymy że w ziemskim rozumieniu wcale nie wiedli najbardziej obfitego swojego życia tu i teraz.  Pan Jezus często znosił wrogość od przeciwników ewangelii, był wyśmiewany, przepędzany, oszukiwany czy postępowano wobec niego niewdzięcznie, ostatecznie Go zdradzono i ukrzyżowano. Podobnie ap. Paweł doświadczył wiele cierpienia, niedostatku, problemów i trosk. Gdyby spojrzeć z doczesnej perspektywy, czy oni doświadczyli obfitego życia? Czy wykorzystali swoje życie najlepiej jak mogli? Czy żyli dla siebie? Co mieli z tego życia, tak po ludzku pytam, co z niego mieli? Patrząc przez pryzmat dzisiejszego sukcesu i rozwoju osobistego, zarówno Pan Jezus jak i Jego uczniowie zmarnowali swoje życie. Zmarnowali je dlatego że nie skupiali się na sobie, swojej wygodzie, czy rozrywce ale na Bożych celach za które zapłacili wysoka cenę. I jeśli chcesz przynieść obfity owoc dla Chrystusa musisz przestać spoglądać na siebie, na swoje potrzeby, na to co ci brakuje, kim chcesz być, a skupić się na Bożej woli i na innych. To jest trudne. Jednak ostatecznie przynosi wiele błogosławieństwa. Kiedyś czytałem że Martin Lloyd Jones kaznodzieja z XX w z Wielkiej Brytanii zauważył że Przed wojną było mnóstwo przypadków różnych chorób psychicznych depresji, nerwic, chorób wynikających ze zmartwień i przejmowania się. Ale gdy przyszła wojna to ludzie raptem wyzdrowieli i nie zgłaszali się do lekarza tak tłumnie jak wcześniej. Wniosek mógł być tylko jeden, większy problem wyparł mniejszy. Czym bardziej oczy zwrócone są na nas i na to co musimy mieć i kim być, tym mniej jesteśmy szczęśliwy, a tym bardziej sfrustrowani. Czym więcej skupiamy się na Bogu i bliźnim odwracając oczy od siebie, a patrząc na to jakie mają potrzeby inni, tym obfitsze życie prowadzimy. Apostoł Paweł powtarzając Słowa Pana Jezusa powiedział o tej zasadzie w ten sposób.
Dzieje Ap 20:35  W tym wszystkim pokazałem wam, że tak pracując, należy wspierać słabych i pamiętać na słowa Pana Jezusa, który sam powiedział: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać.
Jeśli odwrócimy oczy od siebie, od naszych potrzeb, od tego czego nam brakuje, a zwrócimy naszą uwagę na innych jak możemy im służyć i jak możemy im pomóc, to zobaczymy że wiele naszych problemów zniknie.

2.      Druga rzecz co to znaczy kochać swoje życie na tym świecie jest doskonale oddana przez apostoła Jana w Jego 1 liście.
 1 Jana 2:15  Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca.
16  Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata.
17  I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki,   
Miłość do tego świata i pogoń za rzeczami tego świata skutecznie powstrzymuje nas przed służbą Chrystusowi i wydawaniem obfitego owocu. Jest to dla nas codzienna pokusa, którą musimy odpierać, krzyczy ona do nas, by mieć coraz więcej i gromadzić co raz więcej. Ciągle jesteśmy bombardowani informacjami, że coś nowego musimy mieć, że musimy kupić sobie kolejną rzecz, kolejny najnowszy model telefonu, telewizora, samochodu i wiele innych rzeczy, by być szczęśliwymi. Często rozmawiamy o tym z jednym z moich dzieci które, w bardzo emocjonalny sposób okazuje niezadowolenie że czegoś nie ma i z tego powodu jest nieszczęśliwe, a czasami nawet niemiłe dla innych.
 I nie jestem przeciwnikiem technologii, sam korzystam z tych wszystkich rzeczy, ale musimy mieć się na baczności by nie spędzać całego naszego czasu który dał nam Bóg na służbę dla niego w pogoni za rzeczami tego świata. Nie zbierajmy sobie skarbów na ziemi powiedział Pan Jezus, bo one przyciągają nasze serce. Jeśli mamy to co zaspokaja nasze potrzeby, powinniśmy się tym zadowolić i nie marnować naszego cennego czasu by służba dla Pana Jezusa nie ucierpiała. Jeśli chcesz mieć coraz więcej i prowadzić coraz wyższy standard życia musisz więcej pracować. Poświęcasz więcej czasu, by kupić sobie te wszystkie rzeczy i jest niebezpieczeństwo że nasze serce mocno przywiąże się do nich.  
Znany baptystyczny kaznodzieja Charles Spurgeon powiedział:
„Nie brnij daleko w niebezpieczne morze komfortu tego świata. Weźcie to co Bóg wam daje, ale powiedzcie sobie to przemija. W rzeczywistości jest to tymczasowa podaż na czasową potrzebę. Nigdy nie pozwólcie by dobra tego świata stały się waszym Bogiem”

3.      Trzecia zaś rzecz która jest objawem miłości do tego świata, która powstrzymuje nas przed obfitym owocowaniem, to nie zawsze myślimy wobec wszystkich naszych działań jakie będą one miały konsekwencje w wieczności. Nie żyjemy często w perspektywie wieczności, nie myślimy od dniu naszej śmierci, ale pozwalamy na to, by życie i czas przeciekało nam przez palce. Wiele osób jest bezowocnych dla Boga, bo nie żyją w sposób świadomy dla niego każdego dnia. Nie wstają rano z tą myślą, że to jest Boży dzień i jak ja dzisiaj go przeżyje dla Boga. Ale raczej myślą, dzień jak co dzień, jakoś to będzie, aby dotrwać do końca. Biorą oni to, co każdy dzień przyniesie i nie planują czasu. Ale Słowo Boże ciągle nam przypomina, że mamy czuwać nad tym jak wykorzystujemy czas i nie żyć na tym świecie w taki sposób jakby to nasze doczesne życie miałoby nigdy się nie skończyć. Nie możemy pozwalać, by diabeł i świat oraz grzech planowali nam czas, ale mamy celować w dobrych uczynkach, szukać tego co jest miłe Panu.
Ludzie tego świata przejawiają miłość do tego świata dając się ponieść przez system, który ten świat zbudował nie myśląc o Bogu i o służbie dla Niego i tak tracą swój najlepszy czas i swoje najlepsze lata.
Apostoł Paweł powiedział w liście do Efezjan, że nie możemy żyć tak jak ten świat w nieświadomości, ale mamy starać się wykorzystać każdą chwilę dla Boga.
Efezjan 5:16  Wykorzystując czas, gdyż dni są złe.
Lub w przekładzie Nowego Przymierza
Efezjan 5:16  którzy nie marnują najdrobniejszej chwili, szczególnie że przyszło nam żyć w trudnych czasach.
Jeśli marnujemy czasu, który dał nam Bóg na zajmowanie się tym światem zamiast na służbę dla niego, wtedy często jesteśmy bezowocni.

Podsumowując
Zmierzając powoli do końca, chce przypomnieć nam, że Chrystus chce by każdy chrześcijanin prowadził owocne życie. Ale owocne życie dla Chrystusa bierze się ze zrozumienia, kim Chrystus jest i co dla mnie uczynił i po co mnie zbawił. Po co przyszedłeś do Jezusa, jakie miałeś i masz motywację, co od Niego chcesz, czy chcesz zaspokojenia swojej ciekawości, emocji, poprawienia swojego komfortu życia, czy jednak chcesz zbawienia i przyniesienia dla niego obfitego owocu, który jest trwały? Jeśli chcemy Zbawienia i obfitego owocowania, musimy umrzeć dla siebie, odwrócić swoje oczy od siebie, i tego czego nam brakuje, a zająć się tym do czego powołuje cię Chrystus i pomocą innym. Jeśli chcemy obfitego owocowania, nie gońmy za rzeczami tego świata, ale wykorzystajmy swój czas i potencjał na służbę i gromadzenie skarbów w niebie.
Jeśli chcemy obfitego w owocnego chrześcijańskiego życia, żyjmy w perspektywie wieczności z myślą o dniu naszej śmierci i starajmy się dobrze wykorzystywać czas. Ci którzy tak czynią przynoszą bardzo wiele owocu dla Pana. Wszyscy możemy tacy być codziennie umierając dla siebie, a żyjąc dla Chrystusa.  

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń