Mając
wieczerze pańską często podkreślamy relacje ja i Bóg. Mówimy o konieczności
pojednania się z Bogiem przez wiarę w Pana Jezusa Chrystusa. Ale musimy również
pamiętać, że Wieczerza Pańska ma charakter wspólnotowy. Przecież nikt w domu
prywatnie bez nikogo nie robi sobie Wieczerzy Pańskiej. Oczywiście czasami chodzimy do
Chorych z taką posługą, ale właśnie w tym celu, by mieć z nimi wspólnotę przy
stole Pańskim. I jak Wieczerza przypomina nam, co Chrystus uczynił dla nas na
Krzyżu, tak powinna nam również przypominać, że On założył swój kościół którego
mamy być częścią, który mamy wspierać i budować. Zauważmy że pierwsi uczniowie
w Dziejach Apostolskich trwali we wspólnocie i łamaniu chleba (Dz 2,42). Wspólnota i łamanie chleba
były jak dwie strony te samej monety jedno nie mogło istnieć bez drugiego. Łamanie chleba wyrażało ich jedność z
Chrystusem i podkreślało społeczność z braćmi i siostrami. Tak więc wieczerza Pańska została ustanowiona
przez Pana Jezusa dla Kościoła i wtedy kiedy sprawując ją pamiętamy jak ważny
jest w Bożym palnie kościół jako społeczność, wtedy jest ona należycie
sprawowana.
Apostoł
Paweł miał pretensje do Koryntian, że nie właściwie sprawowali Wieczerzę
Pańską, bo zapomnieli że są społecznością, jednym ciałem w Chrystusie i niosą odpowiedzialność
przed Bogiem za siebie nawzajem.
Koryntianie
raczej podkreślali swój indywidualizm i myśleli przede wszystkim o sobie stąd
słowa Ap. Pawła
1 Koryntian 11:20 Wy tedy, gdy się schodzicie w zborze, nie
spożywacie w sposób należyty Wieczerzy Pańskiej;
21
Każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i
skutek jest taki, że jeden jest głodny, a drugi pijany.
22
Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i
poniewieracie tymi, którzy nic nie mają? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was
pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam.
Nie
spożywali należycie Wieczerzy Pańskiej, bo nie troszczyli się o innych, część z
nich myślała o sobie. W ten sposób zamiast podkreślać charakter wspólnoty,
która stała się możliwa dzięki ofierze Chrystusa, to zaprzeczali jej.
Cieszyli
się ze zbawienia jakie mają w Chrystusie zapominając o tym, że Chrystus powołał
nas, by być częścią Jego ciała, kościoła ku zbudowaniu, a nie ku zgorszeniu.
W
dzisiejszych czasach coraz częściej spotykamy się z podobnymi poglądami, gdzie podkreślana
jest nasza indywidualność, ważne żebym ja się zbudował, a to czy będzie
zbudowany mój brat lub siostra moją postawą, zachowaniem, obecnością ma dla niektórych
drugorzędne znaczenie. Czasami nasza indywidualność przybiera bardziej
agresywne formy, że mogę być sobie chrześcijaninem w domu, tak w zasadzie to po
co mi kościół, przecież chodzi o moją relację z Chrystusem. Ale Jan w swoim
Liście powiedział nam wyraźnie, że jeśli nie ma miłości do braci i sióstr których
się widzi, to nie można miłować Boga, którego się nie widzi (1 Jana 4,20). Jeśli stroni się od
wspólnoty i nie chce być jej częścią, to należy się poważnie zastanowić nad
swoim zbawieniem.
Postawa
gdzie nie interesuje nas drugi człowiek będący częścią kościoła jest zaprzeczeniem
tego do czego powołał nas Chrystus. Gdy Pan Jezus odchodził z tego świata dał
przykazanie swoim uczniom, by wzajemnie się miłowali i modlił się do Ojca o to,
by byli w społeczności ze sobą jedno. Więc gdy spożywamy wieczerzę Pańską powinniśmy
mieć pragnienie by tą miłość wobec siebie w sposób praktyczny okazywać, przez
wspólną zachętę, wspieranie się, przez dawanie dobrego świadectwa, przez pomoc
jedni ku drugim.
Przez
Wieczerze Pańską chcemy również wyrażać naszą jedność w Chrystusie, to że
jesteśmy członkami jednego ciała, że zależymy od siebie nawzajem i jesteśmy przed
Bogiem za siebie odpowiedzialni.
To
nie jest przypadek, że łamiemy z jednego chleba i dzielimy wspólnotę Ducha Św.
w ten sposób wyrażamy że jesteśmy jednym ciałem i jesteśmy sobie nawzajem
potrzebni. To co powiedział apostoł Paweł w 1 liście do Koryntian w 12 rozdz.,
że chociaż ciało jest jedno, to składa się z wielu członków. Tą wspólną zależność dobrze wyraża historia
którą kiedyś słyszałem: pewien człowiek zgorszył się czymś w Zborze i przestał
do niego uczęszczać. Gdy pastor go odwiedził to po rozmowie obydwaj usiedli
przy kominku. Wpatrywali się w płonący ogień, następnie pastor szczypcami wyjął
mały węgielek z paleniska i położył go z dala od ogniska. Za chwilę czerwony
węgielek zamienił się w czarny, a później zimny kamyk. Wtedy pastor zapytał się
tego człowieka, czy rozumiesz w jakiej jesteś sytuacji? A ten człowiek był na
tyle roztropny, że powiedział rozumiem i wziął czarny węgielek i wrzucił go do
ognia, gdzie za chwilę znowu stał się czerwony i gorący.
Zachęcam
nas wszystkich, by nasze uczestnictwo w Wieczerzy Pańskiej nie tylko
przypominało nam ofiarę Chrystusa, ale kierowało również nasze oczy na drugich,
by służyć sobie nawzajem w miłości chrystusowej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz