Pamiętam
że kiedyś ktoś się mnie zapytał, czy
można modlić się o tą samą sprawę kilka razy? Czy wciąż przynoszenie Bogu na
rękach modlitwy tych samych tematów nie będzie arogancją? Ktoś mógłby
powiedzieć „przecież Bóg pamięta o naszych prośbach nawet gdy jeden raz zostały
Mu przedstawione”?
Ale
Biblia uczy nas, że przynoszenie Bogu wciąż tych samych spraw w modlitwie, nie
tylko nie będzie nietaktem, ale Bóg wręcz chce byśmy tak robili. Pan Jezus
uczył nas przez wdowę przychodzącą do sędziego, że mamy nie rezygnować i nie
porzucać naszych modlitw. Mamy modlić się o jakąś sprawę tak długo, aż
otrzymamy od Boga odpowiedź. Odpowiedź ta może być różna w zależności od Bożej
woli. Modlitwa może być wysłuchana, ale Bóg może również dać nam poznać, że ma
inny Plan wobec nas, czy jakiejś sprawy, odpowiedź może być „nie” lub
„poczekaj” i wtedy mamy przekonanie że należy modlić się dalej.
Jednak
wydaje się mi, że większym problemem z powodu którego w ogóle nie otrzymujemy
odpowiedzi jest po prostu porzucanie modlitw, rezygnowanie z modlitwy i zapominanie
o nich. Tylko jeden Bóg wie jak wiele modlitw zostało porzuconych i w ten
sposób niewysłuchanych. Być może niektórym nie wiele brakowało, do Bożej
odpowiedzi, ale przed samą metą zostały zaniechane. Gdyby wspomniana wdowa w
naszym podobieństwie zniechęciła się po pierwszej lub drugiej wizycie u
sędziego, bo jej sprawa nie została załatwiona, to nigdy nie doczekałaby się
pomocy. Czasami wydaje się, że Bóg zwleka w jakiejś sprawie o którą wołamy, a
wtedy mamy w zwyczaju zniechęcać się i zapominać o treści naszych modlitw.
Jednak podobnie jak z innymi szlachetniejszymi przedsięwzięciami, które
wymagają od nas większego wysiłku i zaangażowania, by mogły być zrealizowane,
tak i tu. Część odpowiedzi na modlitwę wymaga, ciągłego i stałego przynoszenia
ich przed oblicze Boże, aż nadejdzie dzień Bożej odpowiedzi.
Słowo
Boże przedstawia nam przykłady osób, które całymi latami modliły wciąż o tą
samą sprawę, aż zostały wysłuchane. Możemy tu wspomnieć Zachariasza i Elżbietę
, rodziców Jana Chrzciciela lub Annę, matkę Samuela, która rok w rok,
przemierzała wiele kilometrów, by przyjść do świątyni i modlić się o syna.
Możemy przywołać Daniela, który miał w zwyczaju trzy razy dziennie padać na
kolana i modlić się (Dan 6,11).
Drodzy,
potrzebujemy uczyć się wytrwałości w modlitwie, szczególnie w dzisiejszym
świecie, który przyzwyczaja nas do natychmiastowego efektu niemal we wszystkich
dziedzinach życia. Przez ciągłe komunikaty ze świata, że wszystko możesz mieć
za chwilę jak zamówioną paczkę z Internetu, pożyczkę, dom i wszelki sukces,
tracimy cierpliwość, gdy w naszym przekonaniu coś się przeciąga.
Ten
brak cierpliwości przekłada się również na nasze zaangażowanie w modlitwie,
dlatego tym bardziej powinniśmy wziąć sobie do serca słowa, że powinniśmy
zawsze się modlić i nigdy nie ustawać. Ostatnim niezwykłym przykładem
wysłuchanej modlitwy jest pozaszkolny
punkt katechetyczny o który modliliśmy się cztery lata i w końcu Bóg
wysłuchał. Bądźmy podobnie wytrwali w innych sprawach modlitewnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz