23.02.2019

Zaparcie się Piotra Ew. Mateusza 26,69 – 75



To czego nigdzie nie czyni Biblia, a co uważam że przemawia na jej korzyść, to nie wybiela swoich bohaterów. Nie pokazuje jedynie ich dobrych stron jednocześnie ukrywając ich grzechy. Wprost przeciwnie, Słowo Boże od samego początku do końca wskazuje na Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa jako jedynie dobrego, świętego i sprawiedliwego. A człowiek w Biblii choćby najlepszy, choćby najbardziej godny naśladowania jest ukazany jako słaby, grzeszny i potrzebujący Boże łaski, by postępować wedle Bożych przykazań. To więc nie powinno nas dziwić, że czytamy o wielkich Bożych sługach, którzy niekiedy popełniają straszne grzechy. Widzimy Saula Bożego wybrańca odchodzącego od Boga, Widzimy Dawida, dopuszczającego się cudzołóstwa i strasznego morderstwa, Jakuba oszukującego swojego brata, Mojżesza mającego chwilę słabości, Salomona oddającego się bałwochwalstwu i Piotra który ma zostać przywódcą jak zapiera się Chrystusa.
Żeby lepiej zrozumieć ten fragment musimy wrócić do wcześniejszych wydarzeń. Przypomnijmy sobie ostatnią wieczerze i czas zaraz po niej gdy wszyscy uczniowie szli na Górę oliwną, by odpocząć. Wtedy Pan Jezus przepowiedział im, że wszyscy z jego powodu się zgorszą i wszyscy Go zostawią. Oczywiście uczniowie mówili, że nigdy tego nie uczynią i będą z Panem do samego końca. Najbardziej swoją wierność deklarował Piotr gdy mówił w 33 wierszu „Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy, nie zgorszę” Wtedy Pan Jezus mu odpowiedział, że nie tylko się zgorszy, nie tylko Go zostawi, ale zaprze się Go najbardziej ze wszystkich uczniów mówiąc „jeszcze tej nocy, zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz” ( w. 34).
Jednak Piotr będąc bardzo pewnym siebie sprzeciwiał się słowom Jezusa i powiedział „choćbym miał  z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie” (w 35).
Widzimy Go jako aroganckiego liczącego na własne siły człowieka, któremu ciężko zaakceptować Boży plan. Później podczas aresztowania Jezusa, wyciąga miecz i obcinana ucho słudze arcykapłana. Dopiero Pan Jezus go powstrzymuje karząc mu schować broń i napomina go, że przemoc prowadzi wyłącznie do przemocy. Mówi mu również, że jeśli tylko tego, by chciał, to mógłby prosić Ojca o armię aniołów i otrzymałby takie wojsko. Piotr musi zrozumieć, że Boży plan zbawienia świata, nie wypełnia się przez rewolucję, przez ludzkie starania i ludzkie zabiegi, ale przez Śmierć Chrystusa.
Później gdy Pan Jezus zostaje aresztowany, to dzieje się dokładnie tak jak On przepowiedział, wszyscy uczniowie uciekają, rozpraszają się jak czytamy w 56 wierszu „wtedy wszyscy uczniowie, Go opuścili i uciekli”
Jednak po pierwszym szoku, część uczniów chciała zobaczyć, co dalej stanie się z Panem i śledziła żołnierzy aresztujących Chrystusa z daleka jak dalej czytamy o Piotrze w 58 wierszu
(Mat 26:58)  Piotr zaś szedł za nim z daleka aż do pałacu arcykapłana, wszedł na dziedziniec i usiadł ze sługami, aby zobaczyć, jak to się skończy.
Z jednej strony ma miłość w sercu do Pana i chce być blisko niego, ale z drugiej strach i obawy nie pozwalają mu być dostatecznie blisko.
Jak widzimy cała sytuacja zaparcia się Jezusa ma miejsce na dziedzicu przed pałacem arcykapłana Kajfasza. Jest około godz. drugiej w nocy, może trochę dalej, a inni ewangeliści uzupełniają, że Piotr tam grzeje się ze sługami arcykapłana przy ognisku. Na dziedziniec dostał się dzięki temu, że apostoł Jan znał arcykapłana. Słowo Boże nie mówi w jakich okolicznościach się poznali, ale to, że się znali pozwoliło Janowi i Piotrowi znaleźć się przed domem arcykapłana oczekując, co dalej się stanie z Jezusem.


Wystawianie się na pokusy
Widzimy, że Piotr zupełnie zignorował ostrzeżenia Pana Jezusa, wystawił się na pokusę. Chrystus powiedział do niego, że jeszcze tej nocy wyprze się Go (34). Wystarczyło wziąć sobie do serca, to co Pan do niego mówił, a nie doszłoby do takiej sytuacji. Pan Jezus dał mu konkretną wskazówkę, że to będzie ta noc, kiedy zostanie poddany próbie. Powinien modlić się i prosić Boga o siłę, ale jak wiemy nie zrobił tego. Wprost przeciwnie, sam wystawił się na pokusę i poszedł do jaskini lwa. Poszedł przed dom arcykapłana, gdzie z łatwością mógł być rozpoznany i oskarżony jako jeden z Jego uczniów narażając się w ten sposób na niebezpieczeństwo. Poszedł tam, bo myślał o sobie, że jest wystarczająco silny, by odeprzeć atak szatana, ale nie był. I tak rzeczywiście się stało, przystąpiła do niego jedna ze służących arcykapłana i rozpoznała go jako ucznia Chrystusa mówiąc „ty byłeś z nim” „byłeś z Jezusem Galilejczykiem” (w. 69).
Ona powiedziała to publicznie, wobec tych wszystkich, którzy byli tam zgromadzeni. Też użyła pogardliwych słów w stosunku do Jezusa, że to Jezus Galilejczyk. Często mieszkańcy Jerozolimy, akcentowali swoją wyższość wobec Żydów pochodzących z rejonu Galilei, podobnie jak np. warszawiacy wyśmiewają tych, którzy przybyli do Warszawy z prowincji. Piotr znalazł się w potrzasku przez swoją lekkomyślność i zbytnie poleganie na sobie. 
Jakże wielu chrześcijan upada dzisiaj w ten sposób zbliżając się zbyt blisko do grzechu i narażając na pokusy. Biblia zachęca nas, by trzymać się z daleka od sytuacji, które mogłyby doprowadzić do naszego upadku. Często myślimy o sobie w taki sposób jak Piotr, że jesteśmy wystarczająco mocni duchowo, by odeprzeć każdą pokusę i każdy atak. To powoduje, że zbliżamy się do grzechu na niebezpieczną odległość np. wchodzimy w zbyt bliskie w relacje z ludźmi o których wiemy, że prowadzą bezbożne życie przed czym przestrzega nas psalm 1, gdy psalmista mówi, że szczęśliwy człowiek, który nie idzie za radą bezbożnych, nie brata się z  nimi, nie szuka sobie wśród nich przyjaciół. Innym przykładem, gdzie niebezpiecznie możemy zbliżać się do grzechu, to nasze zaangażowanie w jakieś konflikty, spory i sprawy tego świata, które zmuszają nas do kompromisów. Czasami takim niebezpiecznym zbliżaniem się do grzechu, może być to, co oglądamy, czytamy, jaką pracę podejmujemy, jak spędzamy swój wolny czas i czym karmimy swoją duszę. Niekiedy to mogą być jakieś drobne kompromisy na granicy grzechu, lub nasze codzienne wybory, kiedy rezygnujemy ze społeczności z Chrystusem, modlitwy, społeczności z innymi wierzącymi, a wybieramy coś, co bardziej nam w danym momencie odpowiada.
Jakiś czas temu zadzwonił do mnie mój znajomy z którym czytałem Biblię w więzieniu i powiedział mi, że po tym jak wyszedł na wolność, to chciał trochę tej wolności posmakować i udał się na przysłowiowe piwo do jakiegoś lokalu. W trakcie smakowania tej wolności, przyczepił się do niego jakiś człowiek i chciał go dźgnąć nożem, mówił że ledwo uszedł z życiem i o mało znowu nie trafił do więzienia.
Jeśli wystawiamy się na pokusy, jeśli pozwalamy sobie na niebezpiecznie zbliżanie się do grzechu i lekceważenie słów naszego Pana, to nie dziwmy się później, że doszło do naszego upadku jak w życiu Piotra.

Natura grzechu
 Kolejną rzeczą jest, że grzech Piotra zaparcia się Pana w ciąga go coraz bardziej. Natura grzechu jest bardzo zwodnicza. Zwróćmy uwagę, że zdecydowanie Piotra, co do tego, że nie zna Jezusa z każdym zaparciem wzrasta. Gdy zostaje rozpoznany przez służącą arcykapłana, to udaje że nie rozumie, o co jej chodzi w słowach „nie wiem o czym mówisz” (w. 70).
Nie jest to jeszcze bardzo zdecydowane, jest to kłamstwo na zasadzie subtelnego udawania.
Gdy wychodzi ku bramie, by odejść od blasku ogniska znowu zostaje rozpoznany przez inną służącą, która także publicznie wskazuje Piotra i mówi, że on był z Jezusem Nazarejczykiem. Tym razem Piotr wypiera się bardziej zdecydowanie, pod przysięgą, że nie zna Chrystusa (w 72). Tłumaczy się przed tłumem, który tam jest zebrany, że nie ma z Jezusem nic wspólnego. Zwróćcie uwagę na to, że nie tylko kłamie, że Go nie zna, ale jeszcze kłamie, że nie kłamie, przysięga i zapiera się, że to, co mówi, to prawda. I przysięga której używa tutaj Piotr, by zapewnić tłum, że nie zna Chrystusa nie jest taką zwykłą przysięgą, ale jest przysięgą na imię Boże, to więc On mówi coś takiego, „przyrzekam wam prawdę przed Bogiem, że nie znam Jezusa”.
Za chwilę zostaje zauważony po raz trzeci przez jakiś ludzi z tłumu, którzy tam stali. Ewangelista Łukasz uzupełnia, że to było około godziny od drugiego zaparcia się (Łuk 22,59). Więc Piotr tam krążył i znowu został rozpoznany, a ci którzy go wskazali powiedzieli w 73 wierszu, że na pewno jest on jednym z uczniów Chrystusa. Twierdzili również, że zdradza go jego mowa, chodziło o galilejski akcent, który posiadali Żydzi z tamtego rejonu.
I wtedy Piotr spadł już na samo dno, zaczął przysięgać na Boga i zaklinać, że nie zna Jezusa. Ewangelista Mateusz oddaje to greckim słowem katathematizō, które oznacza ściąganie przekleństw na siebie jeśli kłamie. Teraz Piotr zapierał się, przysięgał na Boga i mówił, że jeśli kłamie, to niech Bóg mnie ukarze, niech Bóg mnie zabije, niech stanie mi się coś złego.  
Więc widzimy, że najpierw było jedno kłamstwo, później kłamał żeby uwiarygodnić kłamstwo, a teraz, kłamie, przysięga i zaklina na Boga, by zakryć poprzednie kłamstwa. Często jest tak, że jeśli decydujemy się na grzech i nie przychodzi od razu otrzeźwianie z naszej strony, nie przychodzi pokuta, nie pojawia się żal za grzechy, to grzech zatwardza serce grzesznika i wciąga nas w coraz większe bagno jak wciągnął Piotra. Od jednego kłamstwa do kolejnego i następnego, ale za każdym razem głębiej, głębiej i bardziej, a aż do całkowitego zatwardzenia serca, jeśli w porę nie przyjdzie upamiętanie.
Z każdym kolejnym grzechem z którego nie pokutujemy jak w życiu Piotra, przychodzi większe otępienie i brak zdolności właściwej oceny naszej relacji z Bogiem.
List do hebrajczyków przestrzega nas przed takim stanem w słowach:
Hebrajczyków 3:13  Ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa dzisiaj, aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu.
Grzech ma tą właściwość, że zaślepia nasze oczy na prawdę, oszukuje nas i sprawa, że z każdym kolejnym nieposłuszeństwem nasze serce jest coraz bardziej nieczułe na Boże wezwania. Piotr powinien gorąco podziękować Panu Jezusowi, za koguta który zapiał, za wcześniejsze ostrzeżenia i za Jego łaskawe spojrzenie w Jego stronę, bo było niczym syrena, która obudziła jego duszę, że kierunek który obrał wiedzie go na zatracenie. Dla nas Bóg jest również łaskawy dając nam społeczność ludzi wierzących, którzy przez napominanie budzą nasze serca. Daje nam również Pan swoje słowo, przez które nas ostrzega i wzywa do posłuszeństwa.

Strach złym doradcą
Kolejna rzecz, która jest widoczna w naszym fragmencie i spowodowała upadek Piotra jest to, że jego strach był większy niż zaufanie do Chrystusa.
Widzimy że przy każdym kolejnym rozpoznaniu go jako ucznia Jezusa Chrystusa zaprzeczał, że go zna, bo bał się o swoje życie. Bał się, że Jego związek z Jezusem ściągnie na niego kłopoty, cierpienie, a może nawet śmierć. Słowo Boże często wzywa nas byśmy byli odważni w swoim świadectwie wobec tego świata i ufali Chrystusowi, że nasze bezpieczeństwo nie zależy od nas samych, od naszych zabiegów, czy od naszych starań, ale od opieki Boga. W każdej takiej sytuacji, kiedy mamy pokusę wstydzić się Chrystusa, naszego związku z Nim, tego co dla nas uczynił i kim dla nas jest powinniśmy myśleć, że Bóg jest większy niż ci ludzie których się boimy, czy ta sytuacja w której się znaleźliśmy. Powinniśmy wiedzieć, że jeśli Pan będzie chciał, to mnie z tego wyratuje, a nasze bezpieczeństwo nie zależy od naszych starań, ale od Jego mocy i Jego łaski, bo nawet wszystkie nasze włosy są na głowie policzone. Pomyślmy o tym, że jeśli wstydzimy się Chrystusa, bojąc się o nasze życie, o naszą reputacje, czy nasze bezpieczeństwo, to i tak tego nie zachowamy, bo kiedyś nasze tchórzostwo zostanie odkryte przed Chrystusem. A z drugiej strony jeśli dajemy odważnie świadectwo o Jezusie, to zyskujemy o wiele więcej niż tracimy, bo On obiecał nam, że gdy staniemy przed Jego tronem, to On przyzna się do nas przed swoim Ojcem (Mat 10,32-33). Przykładem wspaniałej postawy odwagi dla chwały Bożej są młodzi Hebrajczycy z Ks. Daniela z 3 rozdz.  Szadrach, Meszach i Abed-Nego, którzy zostali wezwani przez babilońskiego króla Nebukadnesara do założenia pokłonu złotemu posągowi. Jednak nie uczynili tego, bo takie postępowanie byłoby wyparciem się Boga i bałwochwalstwem. Woleli raczej umrzeć dla Boga niż kłaniać się obcemu Bogu. Wyznawali zasadę do której wzywał Pan Jezus w Ew. Mateusza nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle (Mat 10,28).
Zawsze powinniśmy mieć większą bojaźń przed Bogiem niż przed jakimkolwiek człowiekiem, czy jakąkolwiek sytuacją. Nie wiem czy wiesz, ale jednym z najczęstszych zwrotów w Nowym Testamencie wobec wierzących w Chrystusa jest „nie bójcie się” „nie lękajcie się”, mamy zaufać że Bóg jest większy niż wszystko inne czego się boimy. Jednak często, gdy ulegamy naszym obawom i lękom jak Piotr, to doświadczamy porażki i upadku.  
Na nagrobku znanego szkockiego kaznodziei Johna Knoxa jest napisane „Tutaj spoczywa ten, Który bał się Boga tak bardzo, że nigdy nie bał się stanąć przed żadnym człowiekiem”

Pycha chodzi przed upadkiem
Gdy przyglądamy się Piotrowi zawsze widzimy go jako pewnego siebie i zdecydowanego człowieka. Widzimy go jako kogoś porywczego, nawet zuchwałego, kogoś komu wyraźnie brak pokory i dystansu do siebie. Podobnie ma się sprawa z jego upadkiem, jeszcze kilka godzin wcześniej, był zdecydowany, gotowy iść na śmierć z Jezusem. Twierdził że wszyscy mogą się zaprzeć Pana, ale on tego nie zrobi. Podczas aresztowania Pana Jezusa nawet wyjmuje miecz i zamierza, Go bronić. Jednak w tej sytuacji, gdy należało przyznać się do swojego Zbawiciela, to wypiera się Go. Jego pewność i przekonanie jak silna jest Jego miłość do Jezusa zostaje zweryfikowane przez próbę której został poddany. Biblia mówi, że pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną (Przyp Sal 16,18).
A apostoł Paweł powiedział pisząc do Koryntian A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł (1 Kor 10,12).  
Gdy jesteśmy zbyt pewni siebie i bardziej polegamy na własnych siłach niż na Bożej łasce, to wtedy Boża ochrona i pomoc od nas odchodzi. Bóg pragnie byśmy byli pokorni w naszych chodzeniu z Chrystusem, byśmy sami siebie nie uważali za mądrych i bardziej duchowych w porównaniu do innych. Jeśli koncentrujemy się na sobie jak czynił to Piotr, zamiast na Chrystusie, to odbieramy Bogu chwałę a On chce być uwielbiony przez nasze życie w swoich dziełach. Człowiek pyszny myśli o swoim wywyższeniu, swojej sprawiedliwości i udowodnieniu wszystkim jaki on jest wspaniały. Jednak taka postawa nie świadczy o miłości do Boga, a jedynie o dużej miłości do samego siebie i wyraża chęć własnego uwielbienia.
Sytuacja Piotra może być dla nas przestrogą, że w naszym chodzeniu z Chrystusem nie powinniśmy uważać siebie za najlepszych chrześcijan na świcie, za tych którzy są najbliżej prawdy, najbliżej Pana, za tych którzy wszystko wiedzą najlepiej i nigdy w żaden sposób nie zaprą się Jezusa. Nie powinniśmy też gardzić tymi, którzy może w jakiś sposób upadli, może w jakiś sposób nas zawiedli, a dla nas jest to okazja, by teraz pokazać jacy oni są źli, a jacy my jesteśmy wspaniali. Raczej powinniśmy być pokorni i prosić Pana Jezusa, że jeśli przyjdą na nas próby i pokusy, by nas zachował i pozwolił nam dochować Mu wierności. John Charles Ryle pastor z XIX wieku napisał że „poważne choroby rzadko atakują ciało nie dając wcześniej ostrzegawczych objawów. Wielkie upadki, nie poprzedzone wcześniejszym, sekretnym odstępstwem rzadko zdarzają się świętym”. Większość naszych duchowych upadków jeśli nie wszystkie ma drugie dno, a jest nim nasze osobiste odejście od Boga, zaniechanie społeczności z Nim, brak modlitwy i duże przekonanie o naszej duchowej mocy i sile jak w przypadku Piotra.
Jeśli myślimy ze wszystkim sobie poradzimy, bo jesteśmy duchowo silni i przez to ignorujemy modlitwę, napomnienia Słowa Bożego, to w końcu przyjdzie sytuacja, która nas pokona i pokaże jak bardzo jesteśmy słabi.

Nie ma upadku w którym pokuta nie jest możliwa
Po tym jak Piotr zaparł się trzy razy Pana Jezusa, zapiał kur. Stało się dokładnie tak jak Pan Jezus przepowiedział. Wtedy Piotr przypomniał sobie słowa Chrystusa: „zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz”, czytamy że wyszedł i gorzko zapłakał. Ew. Łukasz dodaje jeszcze, że w chwili gdy zapiał kur i przypomniał mu słowa Jezusa Chrystusa, to Pan Jezus odwrócił się i spojrzał na niego (Łuk 22,61). Cóż za dramatyczna chwila, aż trudno mi sobie wyobrazić jaki ból musiał czuć Piotr w momencie, gdy usłyszał pianie koguta i poczuł na sobie wzrok Pana Jezusa. To jak się zachował po tym, gdy sobie uświadomił, że strasznie zgrzeszył świadczy o tym, że naprawdę miłował Pana. Jego serce przez ten grzech zostało głęboko zranione, zaczął płakać, żałować, czuł skruchę i pokutował, a później podniósł się po upadku i wrócił. Prawdziwa wiara w Chrystusa zawsze głęboko przeżywa każdy grzech, każdą sytuacje, gdy nie dochowaliśmy Panu wierności i rozdziera nasze serce. Ale jeśli naprawdę kochamy Pana, to szczerze pokutujemy, to szczerze płaczemy nad naszymi upadkami, Pan nas podnosi i wracamy do społeczności z Nim. Apostoł Paweł taki smutek nazywa smutkiem według Boga ku upamiętaniu, ku zbawianiu i nikt go nie żałuje (2 Kor 7,10), bo prowadzi nas do skuchy i przebaczenia przez wiarę w Chrystusa.  
Różnica między Piotrem a Judaszem nie polega na tym, że Judasz grzeszył, a Piotr nie. Wiemy dobrze że obaj upadli, ale Piotr pokutował, przyszedł po przebaczenie, podniósł się po upadku i dalej szedł za Chrystusem. Judasz natomiast po tym jak upadł zrezygnował, poddał się, miał smutek porażki według świata i nie przyszedł do zbawiciela po przebaczenie. Drodzy nie ma upadków z których nie moglibyśmy się podnieść są natomiast upadki z których nie chcemy się podnieść. Choćby największy grzech, choćby największy upadek Bóg przebaczy tym, którzy szczerze pokutują, którzy rozdzierają swoje serce, którzy gorzko płaczą i proszą Pana o przebaczenie.
Spójrzmy chwilę jak Piotr doszedł do skruchy, po pierwsze przypomniał sobie, gdy zgrzeszył słowa Pana Jezusa. Przypomniał sobie jak On mówił, że jeszcze tej nocy zanim kur zapieje trzy razy się Go zaprze. Pomimo upadku w grzech w sercu swoim przechowywał Słowo Boże, to co Pan Jezus mówił do niego. Po drugie wyszedł, przyszła chwila refleksji, przyszła chwila upamiętania. Wcześniej ciągle się tam kręcił i narażał się na pokusy, ale teraz poszedł przeżywać swoją pokutę. I po trzecie, gorzko zapłakał, słowo którego używa Ew. Mateusz na oddanie płaczu Piotra, to głośny płacz, głośny lament, właściwie ryk. Piotr zaczął głośno ryczeć jak się płacze w ogromnym rozdarciu i ogromnym bólu, tak jakbyśmy stracili kogoś bliskiego. I zauważmy jedną rzecz, to nie grzechy Piotra zmusiły go do pokuty, to obraz Zbawiciela w Jego życiu sprawił że zaczął pokutować. Dopiero, gdy przypomniał sobie przeciwko jakiemu Zbawicielowi zgrzeszył, co Zbawiciel dla niego uczynił i kim jest spowodował, że zaczął płakać. Nasze grzechy nie robią dla nas nic dobrego, jak mówiliśmy wcześniej, one jedynie zatwardzają nasze serce coraz bardziej. To wizja Zbawiciela, to objawienie Jezusa Chrystusa, przypomnienie sobie kim On jest i co dla nas uczynił, prowadzi nas do pokuty, to Jezus prowadzi nas do pokuty.
John Newton, autor pieśni „Cudowna Boża łaska” na starość miał problemy z oczami i widział bardzo słabo, ale ciągle powtarzał że jedno widzi bardzo wyraźnie, że on jest wielkim grzesznikiem, a Chrystus jest wielkim Zbawicielem.
Drodzy jeśli kiedykolwiek upadniemy lub upadliśmy, jeśli kiedykolwiek uczynimy lub uczyniliśmy to, co zasmuca serce naszego Pana, to przypomnijmy sobie naszego Zbawiciela. Przypomnijmy sobie Jego Słowo kiedy wzywa nas do siebie, kiedy mówi chodźcie do mnie wszyscy, a dam wam przebaczenie. Przypomnijmy sobie jak nas umiłował i jak oddał za nas życie na Krzyżu Golgoty, a wtedy On doprowadzi nasze serce do skruchy i przebaczy nam Amen.

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń