To
czego nigdzie nie czyni Biblia, a co uważam że przemawia na jej korzyść, to nie
wybiela swoich bohaterów. Nie pokazuje jedynie ich dobrych stron jednocześnie
ukrywając ich grzechy. Wprost przeciwnie, Słowo Boże od samego początku do
końca wskazuje na Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa jako jedynie dobrego,
świętego i sprawiedliwego. A człowiek w Biblii choćby najlepszy, choćby
najbardziej godny naśladowania jest ukazany jako słaby, grzeszny i potrzebujący
Boże łaski, by postępować wedle Bożych przykazań. To więc nie powinno nas dziwić,
że czytamy o wielkich Bożych sługach, którzy niekiedy popełniają straszne
grzechy. Widzimy Saula Bożego wybrańca odchodzącego od Boga, Widzimy Dawida,
dopuszczającego się cudzołóstwa i strasznego morderstwa, Jakuba oszukującego
swojego brata, Mojżesza mającego chwilę słabości, Salomona oddającego się
bałwochwalstwu i Piotra który ma zostać przywódcą jak zapiera się Chrystusa.
Żeby
lepiej zrozumieć ten fragment musimy wrócić do wcześniejszych wydarzeń.
Przypomnijmy sobie ostatnią wieczerze i czas zaraz po niej gdy wszyscy
uczniowie szli na Górę oliwną, by odpocząć. Wtedy Pan Jezus przepowiedział im,
że wszyscy z jego powodu się zgorszą i wszyscy Go zostawią. Oczywiście uczniowie
mówili, że nigdy tego nie uczynią i będą z Panem do samego końca. Najbardziej
swoją wierność deklarował Piotr gdy mówił w 33 wierszu „Choćby się
wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy, nie zgorszę” Wtedy Pan Jezus mu
odpowiedział, że nie tylko się zgorszy, nie tylko Go zostawi, ale zaprze się Go
najbardziej ze wszystkich uczniów mówiąc „jeszcze
tej nocy, zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz” ( w. 34).
Jednak
Piotr będąc bardzo pewnym siebie sprzeciwiał się słowom Jezusa i powiedział „choćbym miał z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie” (w 35).
Widzimy
Go jako aroganckiego liczącego na własne siły człowieka, któremu ciężko
zaakceptować Boży plan. Później podczas aresztowania Jezusa, wyciąga miecz i
obcinana ucho słudze arcykapłana. Dopiero Pan Jezus go powstrzymuje karząc mu
schować broń i napomina go, że przemoc prowadzi wyłącznie do przemocy. Mówi mu
również, że jeśli tylko tego, by chciał, to mógłby prosić Ojca o armię aniołów
i otrzymałby takie wojsko. Piotr musi zrozumieć, że Boży plan zbawienia świata,
nie wypełnia się przez rewolucję, przez ludzkie starania i ludzkie zabiegi, ale
przez Śmierć Chrystusa.
Później
gdy Pan Jezus zostaje aresztowany, to dzieje się dokładnie tak jak On
przepowiedział, wszyscy uczniowie uciekają, rozpraszają się jak czytamy w 56
wierszu „wtedy wszyscy uczniowie, Go
opuścili i uciekli”
Jednak
po pierwszym szoku, część uczniów chciała zobaczyć, co dalej stanie się z Panem
i śledziła żołnierzy aresztujących Chrystusa z daleka jak dalej czytamy o
Piotrze w 58 wierszu
(Mat 26:58) Piotr zaś szedł za nim z daleka aż do pałacu
arcykapłana, wszedł na dziedziniec i usiadł ze sługami, aby zobaczyć, jak to
się skończy.
Z
jednej strony ma miłość w sercu do Pana i chce być blisko niego, ale z drugiej strach
i obawy nie pozwalają mu być dostatecznie blisko.
Jak
widzimy cała sytuacja zaparcia się Jezusa ma miejsce na dziedzicu przed pałacem
arcykapłana Kajfasza. Jest około godz. drugiej w nocy, może trochę dalej, a
inni ewangeliści uzupełniają, że Piotr tam grzeje się ze sługami arcykapłana
przy ognisku. Na dziedziniec dostał się dzięki temu, że apostoł Jan znał
arcykapłana. Słowo Boże nie mówi w jakich okolicznościach się poznali, ale to,
że się znali pozwoliło Janowi i Piotrowi znaleźć się przed domem arcykapłana
oczekując, co dalej się stanie z Jezusem.
Wystawianie się na pokusy
Widzimy,
że Piotr zupełnie zignorował ostrzeżenia Pana Jezusa, wystawił się na pokusę.
Chrystus powiedział do niego, że jeszcze tej nocy wyprze się Go (34). Wystarczyło wziąć sobie do serca,
to co Pan do niego mówił, a nie doszłoby do takiej sytuacji. Pan Jezus dał mu
konkretną wskazówkę, że to będzie ta noc, kiedy zostanie poddany próbie.
Powinien modlić się i prosić Boga o siłę, ale jak wiemy nie zrobił tego. Wprost
przeciwnie, sam wystawił się na pokusę i poszedł do jaskini lwa. Poszedł przed
dom arcykapłana, gdzie z łatwością mógł być rozpoznany i oskarżony jako jeden z
Jego uczniów narażając się w ten sposób na niebezpieczeństwo. Poszedł tam, bo
myślał o sobie, że jest wystarczająco silny, by odeprzeć atak szatana, ale nie
był. I tak rzeczywiście się stało, przystąpiła do niego jedna ze służących arcykapłana
i rozpoznała go jako ucznia Chrystusa mówiąc „ty byłeś z nim” „byłeś z Jezusem Galilejczykiem” (w. 69).
Ona
powiedziała to publicznie, wobec tych wszystkich, którzy byli tam zgromadzeni.
Też użyła pogardliwych słów w stosunku do Jezusa, że to Jezus Galilejczyk.
Często mieszkańcy Jerozolimy, akcentowali swoją wyższość wobec Żydów
pochodzących z rejonu Galilei, podobnie jak np. warszawiacy wyśmiewają tych,
którzy przybyli do Warszawy z prowincji. Piotr znalazł się w potrzasku przez
swoją lekkomyślność i zbytnie poleganie na sobie.
Jakże
wielu chrześcijan upada dzisiaj w ten sposób zbliżając się zbyt blisko do
grzechu i narażając na pokusy. Biblia zachęca nas, by trzymać się z daleka od
sytuacji, które mogłyby doprowadzić do naszego upadku. Często myślimy o sobie w
taki sposób jak Piotr, że jesteśmy wystarczająco mocni duchowo, by odeprzeć
każdą pokusę i każdy atak. To powoduje, że zbliżamy się do grzechu na
niebezpieczną odległość np. wchodzimy w zbyt bliskie w relacje z ludźmi o
których wiemy, że prowadzą bezbożne życie przed czym przestrzega nas psalm 1,
gdy psalmista mówi, że szczęśliwy
człowiek, który nie idzie za radą bezbożnych, nie brata się z nimi, nie szuka sobie wśród nich przyjaciół. Innym
przykładem, gdzie niebezpiecznie możemy zbliżać się do grzechu, to nasze
zaangażowanie w jakieś konflikty, spory i sprawy tego świata, które zmuszają
nas do kompromisów. Czasami takim niebezpiecznym zbliżaniem się do grzechu,
może być to, co oglądamy, czytamy, jaką pracę podejmujemy, jak spędzamy swój
wolny czas i czym karmimy swoją duszę. Niekiedy to mogą być jakieś drobne
kompromisy na granicy grzechu, lub nasze codzienne wybory, kiedy rezygnujemy ze
społeczności z Chrystusem, modlitwy, społeczności z innymi wierzącymi, a
wybieramy coś, co bardziej nam w danym momencie odpowiada.
Jakiś
czas temu zadzwonił do mnie mój znajomy z którym czytałem Biblię w więzieniu i
powiedział mi, że po tym jak wyszedł na wolność, to chciał trochę tej wolności
posmakować i udał się na przysłowiowe piwo do jakiegoś lokalu. W trakcie
smakowania tej wolności, przyczepił się do niego jakiś człowiek i chciał go
dźgnąć nożem, mówił że ledwo uszedł z życiem i o mało znowu nie trafił do
więzienia.
Jeśli
wystawiamy się na pokusy, jeśli pozwalamy sobie na niebezpiecznie zbliżanie się
do grzechu i lekceważenie słów naszego Pana, to nie dziwmy się później, że
doszło do naszego upadku jak w życiu Piotra.
Natura grzechu
Kolejną rzeczą jest, że grzech Piotra zaparcia
się Pana w ciąga go coraz bardziej. Natura grzechu jest bardzo zwodnicza.
Zwróćmy uwagę, że zdecydowanie Piotra, co do tego, że nie zna Jezusa z każdym
zaparciem wzrasta. Gdy zostaje rozpoznany przez służącą arcykapłana, to udaje że
nie rozumie, o co jej chodzi w słowach „nie
wiem o czym mówisz” (w. 70).
Nie
jest to jeszcze bardzo zdecydowane, jest to kłamstwo na zasadzie subtelnego
udawania.
Gdy
wychodzi ku bramie, by odejść od blasku ogniska znowu zostaje rozpoznany przez
inną służącą, która także publicznie wskazuje Piotra i mówi, że on był z
Jezusem Nazarejczykiem. Tym razem Piotr wypiera się bardziej zdecydowanie, pod
przysięgą, że nie zna Chrystusa (w 72).
Tłumaczy się przed tłumem, który tam jest zebrany, że nie ma z Jezusem nic
wspólnego. Zwróćcie uwagę na to, że nie tylko kłamie, że Go nie zna, ale
jeszcze kłamie, że nie kłamie, przysięga i zapiera się, że to, co mówi, to
prawda. I przysięga której używa tutaj Piotr, by zapewnić tłum, że nie zna
Chrystusa nie jest taką zwykłą przysięgą, ale jest przysięgą na imię Boże, to
więc On mówi coś takiego, „przyrzekam
wam prawdę przed Bogiem, że nie znam Jezusa”.
Za
chwilę zostaje zauważony po raz trzeci przez jakiś ludzi z tłumu, którzy tam
stali. Ewangelista Łukasz uzupełnia, że to było około godziny od drugiego
zaparcia się (Łuk 22,59). Więc Piotr
tam krążył i znowu został rozpoznany, a ci którzy go wskazali powiedzieli w 73 wierszu, że na pewno jest on jednym
z uczniów Chrystusa. Twierdzili również, że zdradza go jego mowa, chodziło o
galilejski akcent, który posiadali Żydzi z tamtego rejonu.
I
wtedy Piotr spadł już na samo dno, zaczął przysięgać na Boga i zaklinać, że nie
zna Jezusa. Ewangelista Mateusz oddaje to greckim słowem katathematizō, które oznacza ściąganie przekleństw na
siebie jeśli kłamie. Teraz Piotr zapierał się, przysięgał na Boga i mówił, że
jeśli kłamie, to niech Bóg mnie ukarze, niech Bóg mnie zabije, niech stanie mi
się coś złego.
Więc
widzimy, że najpierw było jedno kłamstwo, później kłamał żeby uwiarygodnić
kłamstwo, a teraz, kłamie, przysięga i zaklina na Boga, by zakryć poprzednie
kłamstwa. Często jest tak, że jeśli decydujemy się na grzech i nie przychodzi
od razu otrzeźwianie z naszej strony, nie przychodzi pokuta, nie pojawia się
żal za grzechy, to grzech zatwardza serce grzesznika i wciąga nas w coraz
większe bagno jak wciągnął Piotra. Od jednego kłamstwa do kolejnego i
następnego, ale za każdym razem głębiej, głębiej i bardziej, a aż do
całkowitego zatwardzenia serca, jeśli w porę nie przyjdzie upamiętanie.
Z
każdym kolejnym grzechem z którego nie pokutujemy jak w życiu Piotra,
przychodzi większe otępienie i brak zdolności właściwej oceny naszej relacji z
Bogiem.
List
do hebrajczyków przestrzega nas przed takim stanem w słowach:
Hebrajczyków 3:13 Ale napominajcie jedni drugich każdego dnia,
dopóki trwa to, co się nazywa dzisiaj, aby nikt z was nie popadł w
zatwardziałość przez oszustwo grzechu.
Grzech
ma tą właściwość, że zaślepia nasze oczy na prawdę, oszukuje nas i sprawa, że z
każdym kolejnym nieposłuszeństwem nasze serce jest coraz bardziej nieczułe na
Boże wezwania. Piotr powinien gorąco podziękować Panu Jezusowi, za koguta który
zapiał, za wcześniejsze ostrzeżenia i za Jego łaskawe spojrzenie w Jego stronę,
bo było niczym syrena, która obudziła jego duszę, że kierunek który obrał
wiedzie go na zatracenie. Dla nas Bóg jest również łaskawy dając nam
społeczność ludzi wierzących, którzy przez napominanie budzą nasze serca. Daje
nam również Pan swoje słowo, przez które nas ostrzega i wzywa do posłuszeństwa.
Strach złym doradcą
Kolejna
rzecz, która jest widoczna w naszym fragmencie i spowodowała upadek Piotra jest
to, że jego strach był większy niż zaufanie do Chrystusa.
Widzimy
że przy każdym kolejnym rozpoznaniu go jako ucznia Jezusa Chrystusa zaprzeczał,
że go zna, bo bał się o swoje życie. Bał się, że Jego związek z Jezusem
ściągnie na niego kłopoty, cierpienie, a może nawet śmierć. Słowo Boże często
wzywa nas byśmy byli odważni w swoim świadectwie wobec tego świata i ufali Chrystusowi,
że nasze bezpieczeństwo nie zależy od nas samych, od naszych zabiegów, czy od
naszych starań, ale od opieki Boga. W każdej takiej sytuacji, kiedy mamy pokusę
wstydzić się Chrystusa, naszego związku z Nim, tego co dla nas uczynił i kim
dla nas jest powinniśmy myśleć, że Bóg jest większy niż ci ludzie których się
boimy, czy ta sytuacja w której się znaleźliśmy. Powinniśmy wiedzieć, że jeśli
Pan będzie chciał, to mnie z tego wyratuje, a nasze bezpieczeństwo nie zależy
od naszych starań, ale od Jego mocy i Jego łaski, bo nawet wszystkie nasze
włosy są na głowie policzone. Pomyślmy o tym, że jeśli wstydzimy się Chrystusa,
bojąc się o nasze życie, o naszą reputacje, czy nasze bezpieczeństwo, to i tak
tego nie zachowamy, bo kiedyś nasze tchórzostwo zostanie odkryte przed
Chrystusem. A z drugiej strony jeśli dajemy odważnie świadectwo o Jezusie, to
zyskujemy o wiele więcej niż tracimy, bo On obiecał nam, że gdy staniemy przed
Jego tronem, to On przyzna się do nas przed swoim Ojcem (Mat 10,32-33). Przykładem wspaniałej postawy odwagi dla chwały
Bożej są młodzi Hebrajczycy z Ks. Daniela z 3 rozdz. Szadrach, Meszach i Abed-Nego, którzy zostali
wezwani przez babilońskiego króla Nebukadnesara do założenia pokłonu złotemu
posągowi. Jednak nie uczynili tego, bo takie postępowanie byłoby wyparciem się
Boga i bałwochwalstwem. Woleli raczej umrzeć dla Boga niż kłaniać się obcemu
Bogu. Wyznawali zasadę do której wzywał Pan Jezus w Ew. Mateusza nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało,
ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało
zniszczyć w piekle (Mat 10,28).
Zawsze
powinniśmy mieć większą bojaźń przed Bogiem niż przed jakimkolwiek człowiekiem,
czy jakąkolwiek sytuacją. Nie wiem czy wiesz, ale jednym z najczęstszych
zwrotów w Nowym Testamencie wobec wierzących w Chrystusa jest „nie bójcie się” „nie lękajcie się”,
mamy zaufać że Bóg jest większy niż wszystko inne czego się boimy. Jednak często,
gdy ulegamy naszym obawom i lękom jak Piotr, to doświadczamy porażki i upadku.
Na
nagrobku znanego szkockiego kaznodziei Johna Knoxa jest napisane „Tutaj
spoczywa ten, Który bał się Boga tak bardzo, że nigdy nie bał się stanąć przed
żadnym człowiekiem”
Pycha chodzi przed upadkiem
Gdy
przyglądamy się Piotrowi zawsze widzimy go jako pewnego siebie i zdecydowanego
człowieka. Widzimy go jako kogoś porywczego, nawet zuchwałego, kogoś komu
wyraźnie brak pokory i dystansu do siebie. Podobnie ma się sprawa z jego
upadkiem, jeszcze kilka godzin wcześniej, był zdecydowany, gotowy iść na śmierć
z Jezusem. Twierdził że wszyscy mogą się zaprzeć Pana, ale on tego nie zrobi.
Podczas aresztowania Pana Jezusa nawet wyjmuje miecz i zamierza, Go bronić.
Jednak w tej sytuacji, gdy należało przyznać się do swojego Zbawiciela, to
wypiera się Go. Jego pewność i przekonanie jak silna jest Jego miłość do Jezusa
zostaje zweryfikowane przez próbę której został poddany. Biblia mówi, że pycha chodzi przed upadkiem, a
wyniosłość ducha przed ruiną (Przyp Sal 16,18).
A
apostoł Paweł powiedział pisząc do Koryntian A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł (1 Kor 10,12).
Gdy
jesteśmy zbyt pewni siebie i bardziej polegamy na własnych siłach niż na Bożej
łasce, to wtedy Boża ochrona i pomoc od nas odchodzi. Bóg pragnie byśmy byli
pokorni w naszych chodzeniu z Chrystusem, byśmy sami siebie nie uważali za
mądrych i bardziej duchowych w porównaniu do innych. Jeśli koncentrujemy się na
sobie jak czynił to Piotr, zamiast na Chrystusie, to odbieramy Bogu chwałę a On
chce być uwielbiony przez nasze życie w swoich dziełach. Człowiek pyszny myśli
o swoim wywyższeniu, swojej sprawiedliwości i udowodnieniu wszystkim jaki on
jest wspaniały. Jednak taka postawa nie świadczy o miłości do Boga, a jedynie o
dużej miłości do samego siebie i wyraża chęć własnego uwielbienia.
Sytuacja
Piotra może być dla nas przestrogą, że w naszym chodzeniu z Chrystusem nie
powinniśmy uważać siebie za najlepszych chrześcijan na świcie, za tych którzy
są najbliżej prawdy, najbliżej Pana, za tych którzy wszystko wiedzą najlepiej i
nigdy w żaden sposób nie zaprą się Jezusa. Nie powinniśmy też gardzić tymi,
którzy może w jakiś sposób upadli, może w jakiś sposób nas zawiedli, a dla nas
jest to okazja, by teraz pokazać jacy oni są źli, a jacy my jesteśmy wspaniali.
Raczej powinniśmy być pokorni i prosić Pana Jezusa, że jeśli przyjdą na nas
próby i pokusy, by nas zachował i pozwolił nam dochować Mu wierności. John
Charles Ryle pastor z XIX wieku napisał że „poważne choroby rzadko atakują
ciało nie dając wcześniej ostrzegawczych objawów. Wielkie upadki, nie poprzedzone
wcześniejszym, sekretnym odstępstwem rzadko zdarzają się świętym”. Większość
naszych duchowych upadków jeśli nie wszystkie ma drugie dno, a jest nim nasze
osobiste odejście od Boga, zaniechanie społeczności z Nim, brak modlitwy i duże
przekonanie o naszej duchowej mocy i sile jak w przypadku Piotra.
Jeśli
myślimy ze wszystkim sobie poradzimy, bo jesteśmy duchowo silni i przez to
ignorujemy modlitwę, napomnienia Słowa Bożego, to w końcu przyjdzie sytuacja, która
nas pokona i pokaże jak bardzo jesteśmy słabi.
Nie ma upadku w którym pokuta nie jest
możliwa
Po
tym jak Piotr zaparł się trzy razy Pana Jezusa, zapiał kur. Stało się dokładnie
tak jak Pan Jezus przepowiedział. Wtedy Piotr przypomniał sobie słowa Chrystusa:
„zanim kur zapieje, trzykroć się mnie
zaprzesz”, czytamy że wyszedł i gorzko zapłakał. Ew. Łukasz dodaje jeszcze,
że w chwili gdy zapiał kur i przypomniał mu słowa Jezusa Chrystusa, to Pan Jezus
odwrócił się i spojrzał na niego (Łuk 22,61).
Cóż za dramatyczna chwila, aż trudno mi sobie wyobrazić jaki ból musiał czuć
Piotr w momencie, gdy usłyszał pianie koguta i poczuł na sobie wzrok Pana
Jezusa. To jak się zachował po tym, gdy sobie uświadomił, że strasznie
zgrzeszył świadczy o tym, że naprawdę miłował Pana. Jego serce przez ten grzech
zostało głęboko zranione, zaczął płakać, żałować, czuł skruchę i pokutował, a
później podniósł się po upadku i wrócił. Prawdziwa wiara w Chrystusa zawsze
głęboko przeżywa każdy grzech, każdą sytuacje, gdy nie dochowaliśmy Panu wierności
i rozdziera nasze serce. Ale jeśli naprawdę kochamy Pana, to szczerze pokutujemy,
to szczerze płaczemy nad naszymi upadkami, Pan nas podnosi i wracamy do
społeczności z Nim. Apostoł Paweł taki smutek nazywa smutkiem według Boga ku
upamiętaniu, ku zbawianiu i nikt go nie żałuje (2 Kor 7,10), bo prowadzi nas do skuchy i przebaczenia przez wiarę
w Chrystusa.
Różnica
między Piotrem a Judaszem nie polega na tym, że Judasz grzeszył, a Piotr nie. Wiemy
dobrze że obaj upadli, ale Piotr pokutował, przyszedł po przebaczenie, podniósł
się po upadku i dalej szedł za Chrystusem. Judasz natomiast po tym jak upadł
zrezygnował, poddał się, miał smutek porażki według świata i nie przyszedł do
zbawiciela po przebaczenie. Drodzy nie ma upadków z których nie moglibyśmy się
podnieść są natomiast upadki z których nie chcemy się podnieść. Choćby
największy grzech, choćby największy upadek Bóg przebaczy tym, którzy szczerze
pokutują, którzy rozdzierają swoje serce, którzy gorzko płaczą i proszą Pana o
przebaczenie.
Spójrzmy
chwilę jak Piotr doszedł do skruchy, po pierwsze przypomniał sobie, gdy
zgrzeszył słowa Pana Jezusa. Przypomniał sobie jak On mówił, że jeszcze tej
nocy zanim kur zapieje trzy razy się Go zaprze. Pomimo upadku w grzech w sercu
swoim przechowywał Słowo Boże, to co Pan Jezus mówił do niego. Po drugie wyszedł,
przyszła chwila refleksji, przyszła chwila upamiętania. Wcześniej ciągle się
tam kręcił i narażał się na pokusy, ale teraz poszedł przeżywać swoją pokutę. I
po trzecie, gorzko zapłakał, słowo którego używa Ew. Mateusz na oddanie płaczu
Piotra, to głośny płacz, głośny lament, właściwie ryk. Piotr zaczął głośno
ryczeć jak się płacze w ogromnym rozdarciu i ogromnym bólu, tak jakbyśmy
stracili kogoś bliskiego. I zauważmy jedną rzecz, to nie grzechy Piotra zmusiły
go do pokuty, to obraz Zbawiciela w Jego życiu sprawił że zaczął pokutować. Dopiero,
gdy przypomniał sobie przeciwko jakiemu Zbawicielowi zgrzeszył, co Zbawiciel
dla niego uczynił i kim jest spowodował, że zaczął płakać. Nasze grzechy nie
robią dla nas nic dobrego, jak mówiliśmy wcześniej, one jedynie zatwardzają
nasze serce coraz bardziej. To wizja Zbawiciela, to objawienie Jezusa Chrystusa,
przypomnienie sobie kim On jest i co dla nas uczynił, prowadzi nas do pokuty,
to Jezus prowadzi nas do pokuty.
John
Newton, autor pieśni „Cudowna Boża łaska” na starość miał problemy z oczami i
widział bardzo słabo, ale ciągle powtarzał że jedno widzi bardzo wyraźnie, że
on jest wielkim grzesznikiem, a Chrystus jest wielkim Zbawicielem.
Drodzy
jeśli kiedykolwiek upadniemy lub upadliśmy, jeśli kiedykolwiek uczynimy lub
uczyniliśmy to, co zasmuca serce naszego Pana, to przypomnijmy sobie naszego Zbawiciela.
Przypomnijmy sobie Jego Słowo kiedy wzywa nas do siebie, kiedy mówi chodźcie do
mnie wszyscy, a dam wam przebaczenie. Przypomnijmy sobie jak nas umiłował i jak
oddał za nas życie na Krzyżu Golgoty, a wtedy On doprowadzi nasze serce do
skruchy i przebaczy nam Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz